:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Listopad-grudzień 2000
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden
+2
Untamo Sorsa
Prorok
6 posters
Prorok
17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:28
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
17.11.2000 r.
Sędziwe, dębowe skrzydło wiodących do karczmy drzwi odniosło się do nagłego szarpnięcia klamką zirytowanym jęknięciem, zgrzytem zagnieżdżonym zbyt długo w miękkim podłożu zmysłów, powtarzanym z uporem w cichych mamrotach echa. Dźwięk ten, sam w sobie, został bezlitośnie zmiażdżony w sile donośnych rozmów, wysokim, powtarzanym szczebiotem uderzanych w toastach naczyń oraz chrobotem kufli, sunących po wydrapanej, nierównej powierzchni blatu. Twarze, wplątane w rytm towarzystwa, szczerzyły się w egzaltacji pijaństwa, śmiały się aż do zdarcia ścian gardeł, tworząc, na całej sali, nieskładny i chaotyczny kolaż. Przebywająca w samym sercu lokalu, rozweselona kompania była w stanie skutecznie – własną natarczywością – zaskarbić cudzą uwagę, sprawiając, że rozproszone na uboczu stoliki stawały się idealnym, dyskretnym miejscem do prowadzenia dysput i interesów, często depczących wiele założeń prawa. Poszlaka, że Ragnar Bernsen nawiązywał współpracę niezbędną do przygotowań swojego eksperymentu, dzięki azylowi utworzonemu przez obskurną i hałaśliwą scenerię, sprawiała wrażenie bardziej niż tylko mgliście możliwej do umieszczenia w przeszłości. Stojący za ladą barman w chwili obecnej czyścił, za pomocą wyszeptanego zaklęcia, rząd opróżnionych przez klientelę kufli oraz glinianych kubków. Untamo, Ivar i Eitri, w momencie, kiedy weszli do środka, mogli odczuwać ciężar rzucanych spojrzeń – osiadłych czystym przypadkiem, z zaciekawieniem lub nutą podejrzliwości. Bez względu na to, „Pod ułamanym kłem” żyło wciąż własnym życiem, przyodzianym w gryzący i zaniedbany płaszcz niekosztownych trunków, zionącym kłębem tytoniu, życiem nieporuszonym przez – najwyraźniej nierozpoznanych – oficerów Kruczej Straży. Panoszący się, wszechobecny nieład niewątpliwie utrudniał podtrzymywanie pochodni koncentracji – mimo tego, bez względu na same, zaistniałe walory okoliczności, funkcjonariusze byli obowiązani działać wedle naszkicowanych ustaleń.
– Miód miód miód… miodu w bród… ehehe… – zanucił przetaczający się nieopodal mężczyzna, omal nie rozlewając całej zawartości naczynia, objętego kurczowym, zachłannym chwytem zaciśniętej na uchu dłoni. Zaśmiał się, sam do siebie i chrząknął, niezmordowanie brnąc w krokach, rozchwianych od alkoholu wędrującego pośród gałązek żył. Wreszcie, zmęczony, oparł się o pobliski, szorstki policzek ściany.
Valborg, z kolei, rozpoznała bez przeszkód profesję przybyłych gości. Cała, pobliska przyszłość, spoczęła właśnie w jej rękach – decyzja, czy postanowi już w pierwszej, możliwej chwili zainicjować rozmowę czy początkowo rozejrzy się, obserwując dyskretnie poczynania mężczyzn, zależała jedynie od wybranego przez nią scenariusza.
Untamo, Ivar, Eitri: musicie współpracować. Prorok daje wam swobodę w działaniach. W każdym poście możecie podjąć się maksymalnie dwóch akcji. Jeśli chcecie rozglądnąć się lub podsłuchać rozmów, rzucacie na spostrzegawczość – im wyższy wynik, tym wyższe prawdopodobieństwo, że otrzymacie użyteczną informację. W przypadku interakcji z innymi osobami, rzucacie kością na charyzmę.
Valborg: obowiązują cię identyczne, podane wyżej zasady. W swoim poście możesz podjąć się maksymalnie dwóch akcji. Jeśli chcesz rozejrzeć się lub podsłuchać rozmowę, rzucasz na spostrzegawczość, a w przypadku interakcji z innymi, rzucasz kością na charyzmę. W przypadku interakcji z oficerami Kruczej Straży charyzma liczy się jako umiejętność kłamstwa i pozostania nierozpoznanym. Próg jest zmienny, zależny od reakcji i innych, podjętych przez ciebie działań. Dalsze objaśnienia pojawią się w kolejnym poście Proroka.
Czas na odpowiedź: 72 godziny (do 18.10)
Untamo Sorsa
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:28
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Każda historia ma swój początek i ma swój koniec. Nie wgłębiając się w szczegóły i nie sięgając po wspomnienia czy większe analizy dotyczące początków wszystkich niestandardowych zdarzeń i anomalii - warto było wierzyć, że to co zaplanowano na dzisiaj zbliży ich do końca. Nie chodziło już nawet o zmęczenie całą sprawą, w końcu Untamo miał po tylu latach służby cierpliwość starej, dobrze wyszkolonej szkapy i dłuższe łamigłówki czy gonitwy za złoczyńcami dawały mu pretekst do mówienia o tych wszystkich sprawach, jako o „pewnie ostatniej tak dużej sprawie w jego karierze”.
Ze starością przychodziło jednak doświadczenie i rozpoznawalność. Chociaż mógł próbować ubrać się adekwatnie do miejsca w którym za chwilę się znajdzie, szczędząc jakby staranności i schludności zakładanego dziś stroju, dobrze wiedział, że w miejscu takim jak to mogła być chociaż jedna osoba, która mimo wszystko ich rozpozna. Czy to z większej zadymy na którą kiedyś mogli zostać wysłani, a może z którejś ze stron gazety, kiedy udało im się rozwiązać bardziej istotną sprawę. W końcu Untamo był starym wyjadaczem - niegdyś pieskiem jednego z ważniejszych pracowników Straży. Tego samego, który był ukochanym dziadkiem pozostałej dwójki, chciało się dodać.
Tak więc o rozpoznanie ich nazwiska wśród szemranych typków z pewnością nikt nie powinien się martwić.
Rozchodząca się w powietrzu tak gęstym od potu i alkoholu pieśń wydała się Untamo obrzydliwa, a przechlany głos ją intonujący zwyczajnie irytujący. Poczuł się teraz znowu niczym młody prewencjusz zmuszony do działania w miejscach uwłaczających ludzkiej godności i będących otwartym zamachem na bezpieczeństwo funkcjonariuszy.
Ale wciąż mieli postępować według planu - jeden z nich, w tym przypadku Sorsa, miał zostać przy cudem wolnym o tej porze stoliku, a raczej części stolika. Długa ława, z równie długimi siedzeniami bez oparcia była na jednym krańcu zajęta przez gości, gdy zaś drugi koniec posiadała jedynie zaśmiecony pustymi, nieodniesionymi do baru szklankami.
Do baru, przy którym po chwili mógł odserwować młodych Seolbergów. Sorsa odsunął kufle na bok, by zrobić miejsce na swoje złożone jak do modlitwy dłonie i zaczął nieśmiało lustrować otoczenie, próbując wyłapać co ważniejsze szczegóły. Czy to znaczący krzyk, czy to strzęp rozmów z drugiego końca stołu, a może znajomą do złudzenia twarz?
Jeszcze nie wiedział. Wiedział jednak że poza udawaniem czekającego, faktycznie czekał też na to co młodsi współpracownicy będą w stanie wyłuskać z barmana.
Ekwipunek: magiczne szkło powiększające (pozwala określić, jakie zaklęcia zostały użyte w danym miejscu zbrodni, dodatkowo zapewnia bonus +2 do spostrzegawczości)
Rzuty: 36, 39
Najchętniej użyję je na spostrzegawczość
Ze starością przychodziło jednak doświadczenie i rozpoznawalność. Chociaż mógł próbować ubrać się adekwatnie do miejsca w którym za chwilę się znajdzie, szczędząc jakby staranności i schludności zakładanego dziś stroju, dobrze wiedział, że w miejscu takim jak to mogła być chociaż jedna osoba, która mimo wszystko ich rozpozna. Czy to z większej zadymy na którą kiedyś mogli zostać wysłani, a może z którejś ze stron gazety, kiedy udało im się rozwiązać bardziej istotną sprawę. W końcu Untamo był starym wyjadaczem - niegdyś pieskiem jednego z ważniejszych pracowników Straży. Tego samego, który był ukochanym dziadkiem pozostałej dwójki, chciało się dodać.
Tak więc o rozpoznanie ich nazwiska wśród szemranych typków z pewnością nikt nie powinien się martwić.
Rozchodząca się w powietrzu tak gęstym od potu i alkoholu pieśń wydała się Untamo obrzydliwa, a przechlany głos ją intonujący zwyczajnie irytujący. Poczuł się teraz znowu niczym młody prewencjusz zmuszony do działania w miejscach uwłaczających ludzkiej godności i będących otwartym zamachem na bezpieczeństwo funkcjonariuszy.
Ale wciąż mieli postępować według planu - jeden z nich, w tym przypadku Sorsa, miał zostać przy cudem wolnym o tej porze stoliku, a raczej części stolika. Długa ława, z równie długimi siedzeniami bez oparcia była na jednym krańcu zajęta przez gości, gdy zaś drugi koniec posiadała jedynie zaśmiecony pustymi, nieodniesionymi do baru szklankami.
Do baru, przy którym po chwili mógł odserwować młodych Seolbergów. Sorsa odsunął kufle na bok, by zrobić miejsce na swoje złożone jak do modlitwy dłonie i zaczął nieśmiało lustrować otoczenie, próbując wyłapać co ważniejsze szczegóły. Czy to znaczący krzyk, czy to strzęp rozmów z drugiego końca stołu, a może znajomą do złudzenia twarz?
Jeszcze nie wiedział. Wiedział jednak że poza udawaniem czekającego, faktycznie czekał też na to co młodsi współpracownicy będą w stanie wyłuskać z barmana.
Ekwipunek: magiczne szkło powiększające (pozwala określić, jakie zaklęcia zostały użyte w danym miejscu zbrodni, dodatkowo zapewnia bonus +2 do spostrzegawczości)
Rzuty: 36, 39
Najchętniej użyję je na spostrzegawczość
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Untamo Sorsa
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:28
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:28
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
#1 'k100' : 36
--------------------------------
#2 'k100' : 39
#1 'k100' : 36
--------------------------------
#2 'k100' : 39
Eitri Soelberg
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:28
Eitri SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : oficer Kruczej Straży, inspektor w Wydziale Kryminalno-Śledczym
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : łasica
Atuty : mistrz pościgów (I), odporny (II), między światami
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 27 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 26 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 25 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Praca w terenie zawsze działała na niego odświeżająco, zwłaszcza po tygodniach ślęczenia za biurkiem. Czasami łatwo było zapomnieć o sednie ich pracy, o tym, co najistotniejsze, skąd do wyjścia z wprawy było już niebezpiecznie daleko. Formując niewielką grupkę, by w końcu raz na zawsze zamknąć sprawę anomalii pogodowych i Bernsena, wiedzieli, że piszą się na zadania należące do tych niezwykle wymagających: łaknących finezji i wyczucia, nie zaś bezmyślnego machania bronią i wyrzucania z siebie zaklęć.
Choć gdzieś przez powłoki czułego umysłu wciąż przebijało się wspomnienie zeszłego roku i widmo zasadzki, bogatszy o nowe doświadczenia wiedział, że tym razem nie pozwoli sobie na tak bolesną porażkę. Wchodząc do pubu, rozgniótł pod butem niedopałek i wydobył kolejnego papierosa, zatykając go odruchowo za uchem. Wsunąwszy dłonie do kieszeni skórzanej kurtki: bywał już w podobnych miejscach i zapach duchoty – mieszanki alkoholu i ludzkich odorów – przyprawił go jedynie o lekkie drgnienie prawego kącika ust. Ciężar dziesiątek spojrzeń przyjął zaś z chwilowym zawahaniem, towarzyszącym mu ilekroć stawał w obliczu uwagi nieznajomych osób. Nie mógł jednak dać po sobie znać, że tak błaha rzecz jest w stanie wyprowadzić go z równowagi, więc kiwnąwszy jedynie do Sorsy, udał się wraz z bratem prosto do baru. Miał nadzieję, że nie zostaną szybko zdemaskowani, choć i taki scenariusz należało rozważyć.
Nie odbiegając znacząco wyglądem od klienteli „Pod ułamanym kłem”, pewnie przystanął przy wysokiej ladzie, opierając łokcie o skrawek drewna. Lustrując otoczenie, nie był w stanie wychwycić nic szczególnego, zwłaszcza że harmider i podniesione głosy nie działały dobrze na jego koncentrację. Wiadomym było, że póki nie zaczną wprowadzać w życie swojego planu, niewiele wyłuskają z pijackich rozmów i piosenek. Ściągnął brwi ku sobie i zerknął na brata, dawno nie mieli okazji na podjęcie wspólnego śledztwa w takich okolicznościach i miał szczerą nadzieję, że podobne zdarzenie zadziała jedynie na ich korzyść – zwłaszcza gdy brał pod uwagę ostanie wspólne rozmowy i obietnice, które złożył Ivarowi, tym samym podejmując walkę o własną przyszłość.
Kiwnął ręką na barmana, oczekując z lekkim napięciem na rozwój całej sytuacji – nigdy nie był dobry w sprawach wymagających kontaktów międzyludzkich, jednak praca w Kruczej pozwoliła mu wyrobić w sobie nieco więcej pewności i dziwne zacięcie, które nie pozwalało, aby Soelberg w sytuacjach zawodowych folgował swoim obawom i niechęci, by z kimkolwiek rozmawiać.
– Dwa razy whisky – rzucił i odchylił się lekko w stronę Ivara, choć po chwili przekierował uwagę na mężczyznę za ladą, by pochwycić jego spojrzenie. Wydobył zza ucha papierosa i obrócił go kilkukrotnie pomiędzy palcami, czując jak tytoń chrzęści przyjemnie w bibułce. – Albo… dwa razy podwójną – sprostował i rozejrzał się po pomieszczeniu. – Po takim czymś, będziemy czekać wieczność, o ile w ogóle się na niego doczekamy. Jak mógł zgubić ten pierdolony notatnik. Nawet tyle dobrze nie potrafi zrobić – westchnął i spojrzał na Ivara, kwasząc się przy tym. Włożył papierosa na powrót za ucho i uśmiechnął się półgębkiem do barmana, jakby zreflektował się, że mówi zbyt głośno, choć w istocie liczył, że pracownik za ladą złapie haczyk i zagadnie.
Ekwipunek: sztylet z rogu svadera, pierścień opieki
Spostrzegawczość: 2
Charyzma na barmana: 82+11=93
Choć gdzieś przez powłoki czułego umysłu wciąż przebijało się wspomnienie zeszłego roku i widmo zasadzki, bogatszy o nowe doświadczenia wiedział, że tym razem nie pozwoli sobie na tak bolesną porażkę. Wchodząc do pubu, rozgniótł pod butem niedopałek i wydobył kolejnego papierosa, zatykając go odruchowo za uchem. Wsunąwszy dłonie do kieszeni skórzanej kurtki: bywał już w podobnych miejscach i zapach duchoty – mieszanki alkoholu i ludzkich odorów – przyprawił go jedynie o lekkie drgnienie prawego kącika ust. Ciężar dziesiątek spojrzeń przyjął zaś z chwilowym zawahaniem, towarzyszącym mu ilekroć stawał w obliczu uwagi nieznajomych osób. Nie mógł jednak dać po sobie znać, że tak błaha rzecz jest w stanie wyprowadzić go z równowagi, więc kiwnąwszy jedynie do Sorsy, udał się wraz z bratem prosto do baru. Miał nadzieję, że nie zostaną szybko zdemaskowani, choć i taki scenariusz należało rozważyć.
Nie odbiegając znacząco wyglądem od klienteli „Pod ułamanym kłem”, pewnie przystanął przy wysokiej ladzie, opierając łokcie o skrawek drewna. Lustrując otoczenie, nie był w stanie wychwycić nic szczególnego, zwłaszcza że harmider i podniesione głosy nie działały dobrze na jego koncentrację. Wiadomym było, że póki nie zaczną wprowadzać w życie swojego planu, niewiele wyłuskają z pijackich rozmów i piosenek. Ściągnął brwi ku sobie i zerknął na brata, dawno nie mieli okazji na podjęcie wspólnego śledztwa w takich okolicznościach i miał szczerą nadzieję, że podobne zdarzenie zadziała jedynie na ich korzyść – zwłaszcza gdy brał pod uwagę ostanie wspólne rozmowy i obietnice, które złożył Ivarowi, tym samym podejmując walkę o własną przyszłość.
Kiwnął ręką na barmana, oczekując z lekkim napięciem na rozwój całej sytuacji – nigdy nie był dobry w sprawach wymagających kontaktów międzyludzkich, jednak praca w Kruczej pozwoliła mu wyrobić w sobie nieco więcej pewności i dziwne zacięcie, które nie pozwalało, aby Soelberg w sytuacjach zawodowych folgował swoim obawom i niechęci, by z kimkolwiek rozmawiać.
– Dwa razy whisky – rzucił i odchylił się lekko w stronę Ivara, choć po chwili przekierował uwagę na mężczyznę za ladą, by pochwycić jego spojrzenie. Wydobył zza ucha papierosa i obrócił go kilkukrotnie pomiędzy palcami, czując jak tytoń chrzęści przyjemnie w bibułce. – Albo… dwa razy podwójną – sprostował i rozejrzał się po pomieszczeniu. – Po takim czymś, będziemy czekać wieczność, o ile w ogóle się na niego doczekamy. Jak mógł zgubić ten pierdolony notatnik. Nawet tyle dobrze nie potrafi zrobić – westchnął i spojrzał na Ivara, kwasząc się przy tym. Włożył papierosa na powrót za ucho i uśmiechnął się półgębkiem do barmana, jakby zreflektował się, że mówi zbyt głośno, choć w istocie liczył, że pracownik za ladą złapie haczyk i zagadnie.
Ekwipunek: sztylet z rogu svadera, pierścień opieki
Spostrzegawczość: 2
Charyzma na barmana: 82+11=93
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:28
The member 'Eitri Soelberg' has done the following action : kości
#1 'k100' : 2
--------------------------------
#2 'k100' : 82
#1 'k100' : 2
--------------------------------
#2 'k100' : 82
Ivar Soelberg
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:30
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Chmura dymu uderzyła w czułe nozdrza wysłannika, była to zapowiedź, tego co czekało ich w środku. Otwierając drzwi i zagłębiając się pewnym krokiem, do jamy cuchnącej kwaśnym potem, tanim piwem i szczynami, szli jak po wygraną, a przynajmniej taki mieli cel. Strach, czy jakakolwiek obawa dawno temu opuściły, jego umysł, wręcz paradoksalnie poczuł się zaskakująco dobrze, na łonie tych wykrzywionych od bólu egzystencji, zapitych i niewiele rozumiejących twarzy drobnych złodziejaszków, awanturników i innego pomiotu, który jawnie i otwarcie gardził stróżami prawa i vice versa, było to jednak terytorium, które znał doskonale i odnajdywał się na jego tle zaskakująco dobrze, chociaż odstawał od nich, tak postawą jak i ubiorem. Lekko drwiący cień uśmiechu czaił się w gotowości, aby wypłynąć na światło dzienne. Byli na świeczniku i nie było sensu udawać, że tak nie było. Kwestia, co z tym zrobią, była o niebo ciekawsza. W cichości ducha liczył, że rybka sama wpadnie w sieci, czynem lub słowem nieodpowiednim, zdradzającym strach i niepewność. Sytuacja była poważna i należało ją rozwiązać, nim nabierze rozpędu. Niepokojące zdawały się zapiski w dzienniku, a także anomalie, jakie nękały Midgard, tego było zdecydowanie za dużo, a łącząc, ów sprawę z tajemniczymi morderstwami robiło się, zbyt ciasno, zdecydowanie za dużo jak głowy ludzi, którzy ledwo radzili sobie z prostymi przestępcami.
Kąciki ust nieznacznie drgnęły na widok zataczającego się mężczyzny. Jego postękiwanie, budziło litość, acz w jakimś stopniu wysłannik zazdrościł mu tej swobody, chociaż w tak paskudnym lokalu i wśród klienteli, której fizjonomie niewątpliwie powinny widnieć na niejednej tablicy, z ostrzeżeniem „poszukiwany” to jednak było w tym zachowaniu coś, na co Soelberg nigdy by się nie poważył, a zarazem nie doświadczy, tego uczucia balansu na krawędzi wstydu i własnej żałości ignorując je w sposób prymitywny i oddając, przyjemności lekceważąc świat cały.
Patrzył na brata, jak składał zamówienie. Oczy wysłannika zdradzały lekką wesołość, kiedy młodszy podbijał stawkę. Zaskakując odrobinę, ale i rzucając jawną chęć wypicia podłego alkoholu, który wypali gardła, oby nie oczy. – Ciszej, o tym – skarcił brata, patrząc ukradkiem przez ramię, jakby w obawie przed podsłuchiwaniem, lecz w istocie szukał znajomych twarzy, licząc się z możliwością rozpoznania, co prawda wątpił, aby ci, co powinni nie odgadnęli ich profesji. Działając, niemal podręcznikowo dawali jawną podpowiedź, lecz nie musieli wiedzieć, kogo szukają, acz i to trudno, nazwać tajemnicą. – Przyjdzie – dodał, od niechcenia, upewniając brata w przekonaniu, że rybka wpadnie w sieć sama, oni tylko jej tylko troszkę pomogą.
Ekwipunek: pierścień opieki, skórzany pas oficerski (+2 do obrony przeciw zaklęciom z dziedziny magii zakazanej, umożliwia powiększenie limitu przedmiotów na misji o 1), dobre samopoczucie
Spostrzegawczość: 2
Charyzma na barmana: 50+11=61
Kąciki ust nieznacznie drgnęły na widok zataczającego się mężczyzny. Jego postękiwanie, budziło litość, acz w jakimś stopniu wysłannik zazdrościł mu tej swobody, chociaż w tak paskudnym lokalu i wśród klienteli, której fizjonomie niewątpliwie powinny widnieć na niejednej tablicy, z ostrzeżeniem „poszukiwany” to jednak było w tym zachowaniu coś, na co Soelberg nigdy by się nie poważył, a zarazem nie doświadczy, tego uczucia balansu na krawędzi wstydu i własnej żałości ignorując je w sposób prymitywny i oddając, przyjemności lekceważąc świat cały.
Patrzył na brata, jak składał zamówienie. Oczy wysłannika zdradzały lekką wesołość, kiedy młodszy podbijał stawkę. Zaskakując odrobinę, ale i rzucając jawną chęć wypicia podłego alkoholu, który wypali gardła, oby nie oczy. – Ciszej, o tym – skarcił brata, patrząc ukradkiem przez ramię, jakby w obawie przed podsłuchiwaniem, lecz w istocie szukał znajomych twarzy, licząc się z możliwością rozpoznania, co prawda wątpił, aby ci, co powinni nie odgadnęli ich profesji. Działając, niemal podręcznikowo dawali jawną podpowiedź, lecz nie musieli wiedzieć, kogo szukają, acz i to trudno, nazwać tajemnicą. – Przyjdzie – dodał, od niechcenia, upewniając brata w przekonaniu, że rybka wpadnie w sieć sama, oni tylko jej tylko troszkę pomogą.
Ekwipunek: pierścień opieki, skórzany pas oficerski (+2 do obrony przeciw zaklęciom z dziedziny magii zakazanej, umożliwia powiększenie limitu przedmiotów na misji o 1), dobre samopoczucie
Spostrzegawczość: 2
Charyzma na barmana: 50+11=61
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:30
The member 'Ivar Soelberg' has done the following action : kości
'k100' : 78
'k100' : 78
Bezimienny
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:30
Władza nad pogodą brzmi nawet dla mnie abstrakcyjnie. Oczywiście są pewne zaklęcia i rytuały, które potrafią na nią wpłynąć, ale nigdy nie spotkałam się z tym, żeby jakikolwiek galdr mógł władać tak destrukcyjną mocą, którą wprowadziła Midgard w ponadtygodniowy chaos. Wciąż jednak nie byłam przekonana, czy te wszystkie plotki były rzetelne. Szczególnie że nazwisko tego ślepca - Bernsen nie budziło w nikim żadnego respektu. Znany był raczej ze swojej nieudolności, niżeli z potęgi. Mimo to społeczeństwo musiało kogoś obwinić. Frustracja nagromadzona przez nieustanną falę morderstw, których winowajca wciąż nie pozostawiał po sobie żadnych poszlak, prawdopodobnie spowodowała taki obrót wydarzeń. Mimo wszystko wciąż byłam zdziwiona, gdy udało mi się podsłuchać kilku oficerów Kruczej Straży, że wzięli te wszystkie pomówienia na poważnie. Dlatego właśnie postanowiłam zaryzykować i zobaczyć, czy Kruczki są dobre w tropieniu. Może nie było to rozsądne, ale jeżeli plotki okazałyby się prawdą, to nigdy bym sobie nie wybaczyła tak zmarnowanego potencjału. Jeżeli uda im się go znaleźć i jeżeli uda mi się go odbić, to oby moje starania nie poszły na marne.
Oby przynajmniej hojnie się odpłacił…
Według podsłuchanej rozmowy, poszukiwania mężczyzny miały odbyć się w pewnej karczmie w Oslo. Umówionego dnia, dosyć wcześnie zjawiłam się na miejscu. Nie chciałabym ich minąć i fatygować się niepotrzebnie.
- Fela sektina! - Rzuciłam czar maskujący na prawą dłoń, który ukrył starą pieczęć. Odczekałam jeszcze parę chwil w ukryciu, żeby moja skóra wróciła do stanu normalnego i weszłam do karczmy. Uderzyła we mnie duchota i gryzący zapach tytoniu. Mimo w miarę wczesnej godziny karczma już wydawała się pełna. Szmery rozmów i nagłe odgłosy śmiechu idealnie pasowały do tego miejsca. Usadowiłam się gdzieś na środku, z widokiem na wejście, ale też tak, żeby wszystkie znaczące dla mnie informacje mogły wpadać mi swobodnie do ucha, pomimo nieustannego hałasu.
Po jakimś czasie drzwi karczmy otworzyły się ciężko, a wraz z nimi próg przekroczyło trzech mężczyzn. Bez problemu rozpoznałam w nich oficerów Kruczej Straży, z którymi całe szczęście nie zdarzyło mi się jeszcze spotkać na ulicach Przesmyku. Nie wyglądali jakoś przesadnie groźnie. Ten w średnim wieku wydawał się być największym potencjalnym problemem, gdy ci młodsi wydawali się być jak smakowite kąski, z których już chciałabym wydobyć trochę czerwieni. Na razie postanowiłam trzymać się jednak cierpliwie w ukryciu, chcąc wpierw poobserwować ich poczynania, dopijając przy tym powoli wcześniej zamówiony miód pitny. Ten najstarszy zajął chyba ostatnie wolne, gdy młodsi poszli rozmawiać z barmanem. Stolik ten na nieszczęście (chociaż może i na szczęście) znajdował się w niedalekiej odległości od mojego. Na plecach poczułam lekki dreszczyk emocji i ekscytację na samą myśl o możliwych przyszłych wydarzeniach.
Oby przynajmniej hojnie się odpłacił…
Według podsłuchanej rozmowy, poszukiwania mężczyzny miały odbyć się w pewnej karczmie w Oslo. Umówionego dnia, dosyć wcześnie zjawiłam się na miejscu. Nie chciałabym ich minąć i fatygować się niepotrzebnie.
- Fela sektina! - Rzuciłam czar maskujący na prawą dłoń, który ukrył starą pieczęć. Odczekałam jeszcze parę chwil w ukryciu, żeby moja skóra wróciła do stanu normalnego i weszłam do karczmy. Uderzyła we mnie duchota i gryzący zapach tytoniu. Mimo w miarę wczesnej godziny karczma już wydawała się pełna. Szmery rozmów i nagłe odgłosy śmiechu idealnie pasowały do tego miejsca. Usadowiłam się gdzieś na środku, z widokiem na wejście, ale też tak, żeby wszystkie znaczące dla mnie informacje mogły wpadać mi swobodnie do ucha, pomimo nieustannego hałasu.
Po jakimś czasie drzwi karczmy otworzyły się ciężko, a wraz z nimi próg przekroczyło trzech mężczyzn. Bez problemu rozpoznałam w nich oficerów Kruczej Straży, z którymi całe szczęście nie zdarzyło mi się jeszcze spotkać na ulicach Przesmyku. Nie wyglądali jakoś przesadnie groźnie. Ten w średnim wieku wydawał się być największym potencjalnym problemem, gdy ci młodsi wydawali się być jak smakowite kąski, z których już chciałabym wydobyć trochę czerwieni. Na razie postanowiłam trzymać się jednak cierpliwie w ukryciu, chcąc wpierw poobserwować ich poczynania, dopijając przy tym powoli wcześniej zamówiony miód pitny. Ten najstarszy zajął chyba ostatnie wolne, gdy młodsi poszli rozmawiać z barmanem. Stolik ten na nieszczęście (chociaż może i na szczęście) znajdował się w niedalekiej odległości od mojego. Na plecach poczułam lekki dreszczyk emocji i ekscytację na samą myśl o możliwych przyszłych wydarzeniach.
Ekwipunek: krucza spinka - raz na miesiąc fabularny umożliwia zablokowanie przez jedną turę podjęcie akcji przez przeciwników, +2 do magii użytkowej
Kostki:
1. Podsłuchiwanie rozmów w karczmie - 65
2. Zaklęcie - Fela sektina - 24+25=49>40 - udane
Kostki:
1. Podsłuchiwanie rozmów w karczmie - 65
2. Zaklęcie - Fela sektina - 24+25=49>40 - udane
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:30
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
#1 'k100' : 65
--------------------------------
#2 'k100' : 24
#1 'k100' : 65
--------------------------------
#2 'k100' : 24
Prorok
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:31
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Przesuwająca się kakofonia bodźców rzępoliła fałszywe, obrazoburcze melodie na przeczulonych zmysłach – stos rozsypanych i bełkotliwych słów przypominał stóg siana, pod którego czupryną skryła się igła sedna, niepostrzeżona i kalecząca prawdą. Wstęgi tytoniu wiły się niczym senne, splecione w powietrzu węże; płótno percepcji, nakrapiane od każdej, możliwej i dosięgalnej strony tworzyło zawiły pejzaż przesyconej detalami scenerii. Wszystko i jednocześnie nic – wsypane szczypty nonsensów, gromy głośnego śmiechu i ostra woń alkoholu wrzucona we wrzący kocioł pomiędzy ścianami sali. Zarówno funkcjonariusze Kruczej Straży, jak sama, śledząca ich poczynania Valborg, mieli wyraźną – oraz uzasadnioną – trudność w zdobyciu cennych i użytecznych informacji. Hałas, panoszący się w żywym, rozklekotanym sercu lokalu, rozsiewał skuteczny nieład, odwracający spojrzenia oraz membrany uszu od niewygodnych sentencji lawirujących z kpiną pośród uzgodnień prawa.
Valborg, po krótkim czasie, wyszukała w gęstwinie tłumu sylwetki kruczych strażników; nie mogła jednak podsłuchać o czym konkretnym rozmawiają.
Uwagę Untamo przykuło nagle dwóch mężczyzn rozmawiających szeptem. Zachodząca pomiędzy nimi wymiana zdań była krótka, oparta, prawdopodobnie, na kilku rzuconych hasłach, opatrzonych pieczęcią wzajemnego porozumienia. Jeden z nieznanych mężczyzn skierował się na zaplecze, a drugi zniknął wśród gości.
Barman, obsługujący Eitriego oraz Ivara wysłuchał ich zamówienia z beznamiętnym, przeżutym znużeniem wyrazem fizjonomii. Wydawał się pochłonięty pracą; po upłynięciu kilku, przykrótkich strzępków momentów, postawił przed nimi wypełnione trunkiem naczynia.
– Nietutejsi, hę? – ożywił się, mimo swojej wcześniejszej, gładkiej obojętności. Pytanie zagnieździło się bez zbędnego bagażu posiadanych emocji, nosząc skazę szorstkiego, nieprzyjemnego burknięcia, jak chwastu, którego nie mógł wyplenić z połaci własnego głosu. Miał dobrą – zaskakująco dobrą – pamięć. Poznawał swoich klientów, podobnie jak i sąsiadów zamieszkujących magiczną dzielnicę Oslo. „Pod ułamanym kłem” miało stały, znoszony repertuar pod względem odwiedzających. Wielu z nich stanowili ślepcy, pomniejsi złodziejaszkowie i najzwyklejsze pijaczki.
– Zwiedzanie czy interesy? – rzucił swobodnie w eter. Jeden z kącików warg drgnął, zupełnie, jakby zachęcał do nietłumienia uśmiechu. Wszyscy, stali odwiedzający, byli oczywiście świadomi toczonych rozmów oraz układów zawieranych pod dachem podłej, jednak bezpiecznej karczmy. Każde, potwierdzone zlecenie, zawierano z dyskrecją – niedostrzeżoną, przynajmniej w samym założeniu, przez właściciela lokalu.
Podobnie jak w poprzedniej turze każde z was może podjąć się maksymalnie dwóch akcji. Przy interakcjach z innymi obowiązuje rzut k100 na charyzmę.
Czas na odpowiedź: 72 godziny (do 24.10)
Valborg, po krótkim czasie, wyszukała w gęstwinie tłumu sylwetki kruczych strażników; nie mogła jednak podsłuchać o czym konkretnym rozmawiają.
Uwagę Untamo przykuło nagle dwóch mężczyzn rozmawiających szeptem. Zachodząca pomiędzy nimi wymiana zdań była krótka, oparta, prawdopodobnie, na kilku rzuconych hasłach, opatrzonych pieczęcią wzajemnego porozumienia. Jeden z nieznanych mężczyzn skierował się na zaplecze, a drugi zniknął wśród gości.
Barman, obsługujący Eitriego oraz Ivara wysłuchał ich zamówienia z beznamiętnym, przeżutym znużeniem wyrazem fizjonomii. Wydawał się pochłonięty pracą; po upłynięciu kilku, przykrótkich strzępków momentów, postawił przed nimi wypełnione trunkiem naczynia.
– Nietutejsi, hę? – ożywił się, mimo swojej wcześniejszej, gładkiej obojętności. Pytanie zagnieździło się bez zbędnego bagażu posiadanych emocji, nosząc skazę szorstkiego, nieprzyjemnego burknięcia, jak chwastu, którego nie mógł wyplenić z połaci własnego głosu. Miał dobrą – zaskakująco dobrą – pamięć. Poznawał swoich klientów, podobnie jak i sąsiadów zamieszkujących magiczną dzielnicę Oslo. „Pod ułamanym kłem” miało stały, znoszony repertuar pod względem odwiedzających. Wielu z nich stanowili ślepcy, pomniejsi złodziejaszkowie i najzwyklejsze pijaczki.
– Zwiedzanie czy interesy? – rzucił swobodnie w eter. Jeden z kącików warg drgnął, zupełnie, jakby zachęcał do nietłumienia uśmiechu. Wszyscy, stali odwiedzający, byli oczywiście świadomi toczonych rozmów oraz układów zawieranych pod dachem podłej, jednak bezpiecznej karczmy. Każde, potwierdzone zlecenie, zawierano z dyskrecją – niedostrzeżoną, przynajmniej w samym założeniu, przez właściciela lokalu.
Podobnie jak w poprzedniej turze każde z was może podjąć się maksymalnie dwóch akcji. Przy interakcjach z innymi obowiązuje rzut k100 na charyzmę.
Czas na odpowiedź: 72 godziny (do 24.10)
Untamo Sorsa
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:31
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Wzrok Untamo oparł się na dwójce wymieniających się hasłami mężczyzn. Nie wątpił, że ludzie potrafili czynić takie rzeczy również nie mając złych intencji – w końcu kto wie, może Ci byli pracownikami? Braćmi? A może innymi Kruczymi Strażnikami których w biegu nie poznali, a którzy teraz również próbowali realizować tutaj jakieś zadanie pod przykrywką?
Dobra Sorsa, nie rozpraszaj się – powiedział sam do siebie w głowie, uśmiechając się pod nosem. Kiedy jednak mężczyźni zaczęli się od siebie oddalać, Untamo spróbował skupić wzrok na jednym z nich – dokładniej tym chowającym się wśród gości. Wiedział, że pewnie nie prędko dostanie się na zaplecze, o ile w ogóle będzie mu to dane bez robienia większego niż to mile widziane zamieszania, jednak prowadzenie obserwacji wokół tych dwóch, rozpoznanych już twarzy wydawało się sensowne.
Co za tym szło – głównym celem starszego inspektora na ten moment było skupienie się na mężczyźnie jakkolwiek dostępnym w polu widzenia. Zastanawiał się czy za moment nie przyjdzie mu zobaczyć większej ilości ludzi wychodzących zza zaplecza? A może zostali już rozpoznani i jedyne co im pozostało to odliczanie czasu do momentu gdy zostaną wyrzuceni?
Nie bywał w Oslo często, nie mógł wiedzieć jak bardzo Krucza Straż rzuca się tu w oczy. Wiedział jednak, że w miejscach takich jak to rzadko pojawiała się nowa krew. On jednak, jako człowiek po pięćdziesiątce nie powinien jednak dziwić. Zwykle to właśnie w tym wieku żona przestaje się tobą interesować, a ty sam szukasz sobie odskoczni do najprostszej i najłatwiej dostępnej odskoczni, jaką jest piwo z nieznajomymi.
Pasowałby tu, ale nawet nie miał żony.
- Ej, młoda – powiedział do kelnerki, która właśnie przechodziła gdzieś w pobliżu i odnosiła do baru puste kufle. Zwykle nie zaczepiłby tak żadnej dziewczyny (no może za wyjątkiem jakiejś dobrej koleżanki z pracy), jednak teraz właściwie, wiedząc tka o suchym pysku – wyglądał tu tylko dziwnie. – Weź przynieś mi coś z baru, cydru nawet jakiegoś jak macie. Jak nie mam komu w oczy patrzeć, to chociaż sobie butelkę złapię za szyjkę.
Zaśmiał się, chcąc brzmieć naturalnie. Starał się mało tego być przy tym najbardziej czarujący jak się da. Rzadko działało to na młode kobiety, które widziały w uprzejmych facetach w jego wieku prędzej zagrożenie i podchodziły z należytą podejrzliwością. Taka reakcja mogła poniekąd cieszyć. W końcu może i jego córka miałaby tyle ostrożności i była dzięki temu bezpieczna.
- Jak przeniesiesz ostrożnie to może nawet nikt nie zauważy, że część kasy nie pójdzie do kieszeni barmana – uśmiechnął się tylko, licząc, że nie zostanie przez to zbity szmatą czy obrażony. W końcu kto wie – może miał do czynienia z dobrą żoną czy córką delikwenta?
Rzuty:
Spostrzegawczość - 58 + 2 = 60
Charyzma - 29 + 25 = 54 (może jeszcze atut +7? Trochę pasuje, ale to pozostawię do ocenienia MG)
Dobra Sorsa, nie rozpraszaj się – powiedział sam do siebie w głowie, uśmiechając się pod nosem. Kiedy jednak mężczyźni zaczęli się od siebie oddalać, Untamo spróbował skupić wzrok na jednym z nich – dokładniej tym chowającym się wśród gości. Wiedział, że pewnie nie prędko dostanie się na zaplecze, o ile w ogóle będzie mu to dane bez robienia większego niż to mile widziane zamieszania, jednak prowadzenie obserwacji wokół tych dwóch, rozpoznanych już twarzy wydawało się sensowne.
Co za tym szło – głównym celem starszego inspektora na ten moment było skupienie się na mężczyźnie jakkolwiek dostępnym w polu widzenia. Zastanawiał się czy za moment nie przyjdzie mu zobaczyć większej ilości ludzi wychodzących zza zaplecza? A może zostali już rozpoznani i jedyne co im pozostało to odliczanie czasu do momentu gdy zostaną wyrzuceni?
Nie bywał w Oslo często, nie mógł wiedzieć jak bardzo Krucza Straż rzuca się tu w oczy. Wiedział jednak, że w miejscach takich jak to rzadko pojawiała się nowa krew. On jednak, jako człowiek po pięćdziesiątce nie powinien jednak dziwić. Zwykle to właśnie w tym wieku żona przestaje się tobą interesować, a ty sam szukasz sobie odskoczni do najprostszej i najłatwiej dostępnej odskoczni, jaką jest piwo z nieznajomymi.
Pasowałby tu, ale nawet nie miał żony.
- Ej, młoda – powiedział do kelnerki, która właśnie przechodziła gdzieś w pobliżu i odnosiła do baru puste kufle. Zwykle nie zaczepiłby tak żadnej dziewczyny (no może za wyjątkiem jakiejś dobrej koleżanki z pracy), jednak teraz właściwie, wiedząc tka o suchym pysku – wyglądał tu tylko dziwnie. – Weź przynieś mi coś z baru, cydru nawet jakiegoś jak macie. Jak nie mam komu w oczy patrzeć, to chociaż sobie butelkę złapię za szyjkę.
Zaśmiał się, chcąc brzmieć naturalnie. Starał się mało tego być przy tym najbardziej czarujący jak się da. Rzadko działało to na młode kobiety, które widziały w uprzejmych facetach w jego wieku prędzej zagrożenie i podchodziły z należytą podejrzliwością. Taka reakcja mogła poniekąd cieszyć. W końcu może i jego córka miałaby tyle ostrożności i była dzięki temu bezpieczna.
- Jak przeniesiesz ostrożnie to może nawet nikt nie zauważy, że część kasy nie pójdzie do kieszeni barmana – uśmiechnął się tylko, licząc, że nie zostanie przez to zbity szmatą czy obrażony. W końcu kto wie – może miał do czynienia z dobrą żoną czy córką delikwenta?
Rzuty:
Spostrzegawczość - 58 + 2 = 60
Charyzma - 29 + 25 = 54 (może jeszcze atut +7? Trochę pasuje, ale to pozostawię do ocenienia MG)
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:31
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
'k100' : 58, 29
'k100' : 58, 29
Eitri Soelberg
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:32
Eitri SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : oficer Kruczej Straży, inspektor w Wydziale Kryminalno-Śledczym
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : łasica
Atuty : mistrz pościgów (I), odporny (II), między światami
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 27 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 26 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 25 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Wsłuchiwał się w otoczenie, jednak wyłapywał jedynie bezkształtny szmer głosów i brzdęk szkła. Wiedział, że musi w końcu skupić się bardziej, by nic nie mogło umknąć jego uwadze. W takich miejscach nie trudno było o bolesny upadek – wszędzie mogli spotkać ludzi mało entuzjastycznie nastawionych do działań prowadzonych przez Kruczych. Wraz z przystąpieniem do pełnienia służby każdy musiał liczyć się ze zwiększoną liczbą nieprzychylnych spojrzeń i bycia pod ciągłą obserwacją, gdyż byle uchybienie procedurom wzbudzało w ludziach niechęć podbijaną dodatkowo wspominkami o przeszłości Kruczej Straży. Po to jednak przyszli tutaj w trójkę, by reagować, jeśli coś zmierzałoby ku niezbyt przyjemnemu zakończeniu. Mając na względzie cel wyprawy, ciągle w pewnym sensie odpowiadali za siebie i byli zobowiązani udzielać wzajemnej pomocy. Już na początku zadecydowali w jaki sposób podzielą się i jakie role przyjmą.
Eitri rozparł się łokciami nieco szerzej, zagarniając wolną przestrzeń, gdy wylądowało przed nim szkło z alkoholem. Westchnął w odpowiedzi na uwagę Ivara, nieco od niechcenia, w rzeczywistości zupełnie poddając się grze aktorskiej. Znużony zaczął bawić się sygnetem na palcu i dopiero po chwili pochwycił spojrzenie barmana – przedziwnie wpisującego się w scenerię „Pod ułamanym kłem” – które było wyjątkowo znużone i prawdopodobnie zupełnie wyzute z jakiegokolwiek entuzjazmu. Nie dziwił mu się i sądził, że już taka była specyfika podobnych spelun, a obserwowanie na co dzień niekoniecznie wyrafinowanych widoków w końcu odciskało się bezlitosnym piętnem na twarzach pracowników. Zdawało się jednak, że mężczyzna za barem pochwycił nikłą nitkę zainteresowania, gdy przemówił bezpośrednio do nich – choć Eitri nie potrafił stwierdzić, czy bardziej przyczynił się do tego wydźwięk rozmowy, czy fakt, że byli tu zupełnie nowi. Najważniejszy był jednak efekt. Zerknął na barmana, następnie na Ivara.
– Nietutejsi – wydusił z siebie i sięgnął ku swej porcji whisky, upijając nieco. Musiał przyznać, że bardziej podłej nie pił już dawno: jej zapach i ostry finisz przypomniały mu szkolne czasy, pordzewiałą blachę magazynów nieopodal opuszczonej stacji kolejowej i chłód jesiennych wieczorów w towarzystwie garstki znajomych, których imion już wcale nie pamiętał, podobnie jak twarzy, choć smak alkoholu przywarł do niego niezwykle wyraźnie. Zmrużył oczy, oddając jakąś dziwną niepewność, jakby faktycznie sprowadzało ich tu coś wymagającego największej dyskrecji. – Interesy, a właściwie naprawianie czyjejś niechlujności – stwierdził kontynuując po kolejnym pytaniu barmana i tym razem uśmiechnął się. Najwyraźniej to jemu przyszła w udziale rola tego bardziej narwanego i wyrzucającego słowa niezbyt ostrożnie. Przez cały czas starał się wychwycić jakiekolwiek istotne elementy, poruszenie, pojawienie się kogoś, kto potencjalnie mógł pomóc im w poszukiwaniach. Na pewno nie pomylili się co do jednego – właściciel przybytku musiał doskonale znać, choćby z widzenia, wszystkich klientów. Miejsce nie było ogromne, a o jego potencjale wiedziano w pewnych, specyficznych kręgach.
Spostrzegawczość: 30
Charyzma na barmana: 40 + 11 = 51
Eitri rozparł się łokciami nieco szerzej, zagarniając wolną przestrzeń, gdy wylądowało przed nim szkło z alkoholem. Westchnął w odpowiedzi na uwagę Ivara, nieco od niechcenia, w rzeczywistości zupełnie poddając się grze aktorskiej. Znużony zaczął bawić się sygnetem na palcu i dopiero po chwili pochwycił spojrzenie barmana – przedziwnie wpisującego się w scenerię „Pod ułamanym kłem” – które było wyjątkowo znużone i prawdopodobnie zupełnie wyzute z jakiegokolwiek entuzjazmu. Nie dziwił mu się i sądził, że już taka była specyfika podobnych spelun, a obserwowanie na co dzień niekoniecznie wyrafinowanych widoków w końcu odciskało się bezlitosnym piętnem na twarzach pracowników. Zdawało się jednak, że mężczyzna za barem pochwycił nikłą nitkę zainteresowania, gdy przemówił bezpośrednio do nich – choć Eitri nie potrafił stwierdzić, czy bardziej przyczynił się do tego wydźwięk rozmowy, czy fakt, że byli tu zupełnie nowi. Najważniejszy był jednak efekt. Zerknął na barmana, następnie na Ivara.
– Nietutejsi – wydusił z siebie i sięgnął ku swej porcji whisky, upijając nieco. Musiał przyznać, że bardziej podłej nie pił już dawno: jej zapach i ostry finisz przypomniały mu szkolne czasy, pordzewiałą blachę magazynów nieopodal opuszczonej stacji kolejowej i chłód jesiennych wieczorów w towarzystwie garstki znajomych, których imion już wcale nie pamiętał, podobnie jak twarzy, choć smak alkoholu przywarł do niego niezwykle wyraźnie. Zmrużył oczy, oddając jakąś dziwną niepewność, jakby faktycznie sprowadzało ich tu coś wymagającego największej dyskrecji. – Interesy, a właściwie naprawianie czyjejś niechlujności – stwierdził kontynuując po kolejnym pytaniu barmana i tym razem uśmiechnął się. Najwyraźniej to jemu przyszła w udziale rola tego bardziej narwanego i wyrzucającego słowa niezbyt ostrożnie. Przez cały czas starał się wychwycić jakiekolwiek istotne elementy, poruszenie, pojawienie się kogoś, kto potencjalnie mógł pomóc im w poszukiwaniach. Na pewno nie pomylili się co do jednego – właściciel przybytku musiał doskonale znać, choćby z widzenia, wszystkich klientów. Miejsce nie było ogromne, a o jego potencjale wiedziano w pewnych, specyficznych kręgach.
Spostrzegawczość: 30
Charyzma na barmana: 40 + 11 = 51
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:32
The member 'Eitri Soelberg' has done the following action : kości
#1 'k100' : 30
--------------------------------
#2 'k100' : 40
#1 'k100' : 30
--------------------------------
#2 'k100' : 40
Ivar Soelberg
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:33
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Dominujący gwar, był ich sprzymierzeńcem, ale i wrogiem zza tą barierą mogli czuć się stosunkowo bezpiecznie i swobodnie prowadzić rozmowę. Wiadomym było, iż poszukiwany wspominał o tym miejscu w swym dzienniku, ten kluczowy dla sprawy odgrywał w niej znaczącą rolę i był jak na razie jedyną jasną wskazówką. Musieli działać dyskretnie, ale i stanowczo. Tylko bogowie wiedzieli, w jakie bagno się pakują. Wszystko tu śmierdziało tak dosłownie, jak i w przenośni. Obrzucił obojętnym spojrzeniem najbliższy stolik i jego lokatorów, dwóch z nich wyglądało na typowych pijaczków, trzeci o mordzie zakazanej prezentował się równie paskudnie, co pozostali, ale sprawiał wrażenie groźniejszego. Wrócił niechętnie wzrokiem do barmana, wiedząc, że w takich miejscach wystarczyło krzywe lub niechętne spojrzenie, aby wskrzesić iskrę, z której rozgorzeje pożar ogarniający całą gospodę. Nie wątpił w hart ducha tutejszej klienteli, ani w ich ochotę do bitki, lecz wolałby z tym wstrzymać się do czasu, aż czegoś się dowiedzą, a później może wybuchnąć istne pandemonium.
Ujął podany trunek i upił zeń odrobinę. Whisky była paskudna, ale pił w swym życiu gorsze. Postawa karczmarza, jak i jego przenikliwość dobrze rokowały, był cień szansy, że skojarzy fakty i zechce pomóc w sprawie. Pozwolił, by to brat odpowiedział na pierwsze pytania, w tym czasie sięgnął raz jeszcze po alkohol. Mężczyzna przed nimi emanował swoistą pewnością siebie, która utwierdzała w przekonaniu wysłannika, że jeśli faktycznie, coś działo się za zamkniętymi drzwiami karczmy, to on doskonale o tym wiedział, a być może nawet i sam w tym brał udział.
– Szukamy pewnej osoby, mieliśmy się z nim spotkać, lecz zniknął i pozostał nam po nim tylko jego dziennik, który jak podejrzewamy, jest mu niezwykle drogi. – Uśmiechnął się, samymi kącikami ust, przyjacielsko, jakby faktycznie pragnął wyświadczyć przysługę znajomemu w potrzasku. W szarych tęczówkach połyskiwały płomyczki świec, tańcząc wraz z diabełkami, które częstokroć fikały koziołki, gdy wysłannik prowadził tego typu rozmowy.
Charyzma: 72+11=83
Spostrzegawczość: 41
Ujął podany trunek i upił zeń odrobinę. Whisky była paskudna, ale pił w swym życiu gorsze. Postawa karczmarza, jak i jego przenikliwość dobrze rokowały, był cień szansy, że skojarzy fakty i zechce pomóc w sprawie. Pozwolił, by to brat odpowiedział na pierwsze pytania, w tym czasie sięgnął raz jeszcze po alkohol. Mężczyzna przed nimi emanował swoistą pewnością siebie, która utwierdzała w przekonaniu wysłannika, że jeśli faktycznie, coś działo się za zamkniętymi drzwiami karczmy, to on doskonale o tym wiedział, a być może nawet i sam w tym brał udział.
– Szukamy pewnej osoby, mieliśmy się z nim spotkać, lecz zniknął i pozostał nam po nim tylko jego dziennik, który jak podejrzewamy, jest mu niezwykle drogi. – Uśmiechnął się, samymi kącikami ust, przyjacielsko, jakby faktycznie pragnął wyświadczyć przysługę znajomemu w potrzasku. W szarych tęczówkach połyskiwały płomyczki świec, tańcząc wraz z diabełkami, które częstokroć fikały koziołki, gdy wysłannik prowadził tego typu rozmowy.
Charyzma: 72+11=83
Spostrzegawczość: 41
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:33
The member 'Ivar Soelberg' has done the following action : kości
#1 'k100' : 72
--------------------------------
#2 'k100' : 41
#1 'k100' : 72
--------------------------------
#2 'k100' : 41
Bezimienny
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:33
Karczma była zdecydowanie przepełniona. Po niedługiej chwili zgubiłam na jakiś czas z oczu młodszych oficerów, którzy zniknęli w tłumie. Trudno było mówić też tutaj o jakiejkolwiek możliwości podsłuchaniu kogokolwiek. Rozmowy, śmiechy, pijackie czkawki zagłuszały każdy dźwięk, tworząc nieustanny szmer nieznośnego hałasu, który bardziej niż skutecznie uniemożliwiał skupienie swojego słuchu. Nie zdziwiłam się, gdy pomimo zauważenia, że mężczyźni zaczęli jakiś temat do rozmowy, ja nie byłam w stanie ani usłyszeć, ani odczytać z ruchu warg, o czym rozmawiają z barmanem. Plebs wokoło skutecznie uniemożliwiał prowadzenia mi akcji, przez co mimowolnie podskoczyło mi ciśnienie. Pewnym ruchem wzięłam kolejny łyk pitnego miodu, w celu ukojenia nerwów, cały czas obserwując sytuacje przy ladzie. Znowu spróbowałam wytężyć swój umysł, skupiając się jak najbardziej. Nie mogłam sobie pozwolić, żeby uciekły mi jakiekolwiek następne informacje. Starałam się uzupełniać niedosłyszenia, znowu czytając ruchy ich warg. Dałam sobie ostatnią szansę na takim dystansie. Jeżeli tym razem znowu niczego się nie dowiem, będę zmuszoną zmniejszyć dystans i/lub rozpocząć kontakt wcześniej, niż zamierzałam. Miałam tylko nadzieję, że nie biorą pod uwagę możliwości, że ktoś może ich śledzić, czy próbować przeszkodzić w interwencji. Spojrzałam jeszcze ukradkiem na tego przy stoliku. Wydawał się badać otoczenie, rozglądać się, więc łudziłam się, że nie udało mu się dopatrzeć mojego zainteresowania w jego partnerach. Niestety nie mogłam udawać, że nie interesuje mnie sytuacja przy ladzie, bo i tak wystarczająco utrudnione mam szukanie informacji. Postanowiłam, więc kontynuować podsłuchiwanie tej rozmowy, pomimo bocznego zagrożenia.
Kostki:
Podsłuchiwanie: 82
Podsłuchiwanie: 82
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:33
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
#1 'k100' : 82
#1 'k100' : 82
Prorok
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:34
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Mężczyzna, za którym podążało uważne spojrzenie Untamo, zatrzymał się w brzeżnej części tętniącej swawolą sali. Niedługo później, niestety, zdołał zupełnie przepaść w otoczce gwarnego kłębowiska, okryty szczelnie przez warstwę podchmielonego i donośnego towarzystwa pijaczków. Młoda kelnerka, z kolei, krzątała się lawirując pomiędzy zajętymi miejscami. Pierwszym, osiągalnym przeczuciem, przenikającym do świadomości starszego inspektora, było wrażenie, że nieznajoma nie pasowała do całokształtu lokalu, podłej, obskurnej atmosfery wypełnionej gryzącym swędem siwego, tytoniowego dymu. Jej wzrok, rozbiegany od roztargnienia ukrywał skrzętnie niepokój, a ręce nieznacznie drżały, ilekroć sięgała po puste, zabrudzone naczynia.
– Słucham? – sugestia, zapadła z inicjatywy mężczyzny najwyraźniej przerwała pęd jej własnych rozważań. Zatrzymała się i zwróciła głowę w kierunku, z którego – jak uważała – dobiegło zamówienie klienta. Szczęście nie dopisało jej żadną, niepospolitą łaską; poruszając się, zdołała zawadzić łokciem, strącając kilka stojących na skraju kufli. Brzęk tłuczonego szkła rozległ się niczym lament.
– Och… nie… przepraszam! – wydusiła z zaciśniętego gardła. Dłonie, w spontanicznym odruchu zakryły twarz wykrzywioną grymasem nagłego zaskoczenia, które, jak długa igła, przebiło się przez ospałą i nieporadną świadomość.
W pobliżu rozgorzał rechot.
– Bogowie, co za niezdara! Dobrze, że jest przynajmniej na czym zawiesić oko! – wykrztusił w przerwie pomiędzy palbami śmiechu przedstawiciel wesołej i podłej klienteli. Uderzył pięścią o blat i zachwiał się na stoliku, śledząc z politowaniem zachowanie kelnerki, która, możliwie natychmiast, zaczęła szeptać zaklęcia – z miernym, na ten moment sukcesem, oddalanym przez grząskie, obmierzłe moczary stresu.
Valborg, z kolei, mogła podsłuchać całą, płynącą treść konwersacji, prowadzonej pomiędzy oficerami Kruczej Straży a serwującym im zamówienia barmanem. Prócz tego, wychwyciła coś więcej, kątem spojrzenia łowiąc drobne poruszenie, kilka osób wchodzących i wychodzących z zaplecza podrzędnego lokalu. Nie mogła, mimo tego, spostrzegać szczegółów drugiej, równoległej sytuacji, ze względu na poświecenie się już obecnej rozmowie.
– Gdybyście zostawali na dłużej w Oslo – rzucił niezobowiązująco barman do Eitriego oraz Ivara – szef ma pokoje do wynajęcia. Przystępna cena i nienajgorszy standard – uśmiech odsłonił rzędy pożółkłych zębów, rażących dysonansem zaniedbania. W miejscu siekacza ziała dziura ubytku.
– Dobrze, że trafił na was, co? – spytał, tłumiąc grom serdecznego śmiechu. – Mogę wam jakoś pomóc? Znam swoich stałych klientów – zniżył poufale ton głosu, spoglądając na oficerów z nieukrywaną, oszlifowaną uwagą.
Obowiązują takie same zasady jak w poprzednich kolejkach.
Prorok rzuca kością k6 na zauważenie przez Eitriego i Ivara przyglądającej się im Valborg. Interpretacja wyniku jest następująca:
1 – Krytyczna porażka, oficerowie nie zauważają niczego, co może wzbudzić niepokój, bez względu na aktualny i przyszły (w następnej turze) wynik spostrzegawczości.
2,3 – Eitri lub Ivar mogą zauważyć Valborg, jeśli w przyszłej turze choć jeden z nich przekroczy próg spostrzegawczości 75.
4,5 – Eitri i Ivar mają wrażenie bycia obserwowanymi. Dostrzegą Valborg, gdy w przyszłej turze choć jeden z nich przekroczy próg spostrzegawczości 55.
6 – Krytyczny sukces, Eitri i Ivar zauważają, że są obserwowani przez kobietę; są w stanie ją zlokalizować bez żadnych, nastręczających się przeszkód.
Valborg, jeśli chcesz zobaczyć, co dzieje się przy zapleczu, rzuć kością k100 na spostrzegawczość. Próg powodzenia wynosi 60. Dalsza część zostanie dostosowana w zależności od twojego wyniku.
Czas na odpowiedź: 72 godziny (do 13.11)
– Słucham? – sugestia, zapadła z inicjatywy mężczyzny najwyraźniej przerwała pęd jej własnych rozważań. Zatrzymała się i zwróciła głowę w kierunku, z którego – jak uważała – dobiegło zamówienie klienta. Szczęście nie dopisało jej żadną, niepospolitą łaską; poruszając się, zdołała zawadzić łokciem, strącając kilka stojących na skraju kufli. Brzęk tłuczonego szkła rozległ się niczym lament.
– Och… nie… przepraszam! – wydusiła z zaciśniętego gardła. Dłonie, w spontanicznym odruchu zakryły twarz wykrzywioną grymasem nagłego zaskoczenia, które, jak długa igła, przebiło się przez ospałą i nieporadną świadomość.
W pobliżu rozgorzał rechot.
– Bogowie, co za niezdara! Dobrze, że jest przynajmniej na czym zawiesić oko! – wykrztusił w przerwie pomiędzy palbami śmiechu przedstawiciel wesołej i podłej klienteli. Uderzył pięścią o blat i zachwiał się na stoliku, śledząc z politowaniem zachowanie kelnerki, która, możliwie natychmiast, zaczęła szeptać zaklęcia – z miernym, na ten moment sukcesem, oddalanym przez grząskie, obmierzłe moczary stresu.
Valborg, z kolei, mogła podsłuchać całą, płynącą treść konwersacji, prowadzonej pomiędzy oficerami Kruczej Straży a serwującym im zamówienia barmanem. Prócz tego, wychwyciła coś więcej, kątem spojrzenia łowiąc drobne poruszenie, kilka osób wchodzących i wychodzących z zaplecza podrzędnego lokalu. Nie mogła, mimo tego, spostrzegać szczegółów drugiej, równoległej sytuacji, ze względu na poświecenie się już obecnej rozmowie.
– Gdybyście zostawali na dłużej w Oslo – rzucił niezobowiązująco barman do Eitriego oraz Ivara – szef ma pokoje do wynajęcia. Przystępna cena i nienajgorszy standard – uśmiech odsłonił rzędy pożółkłych zębów, rażących dysonansem zaniedbania. W miejscu siekacza ziała dziura ubytku.
– Dobrze, że trafił na was, co? – spytał, tłumiąc grom serdecznego śmiechu. – Mogę wam jakoś pomóc? Znam swoich stałych klientów – zniżył poufale ton głosu, spoglądając na oficerów z nieukrywaną, oszlifowaną uwagą.
Obowiązują takie same zasady jak w poprzednich kolejkach.
Prorok rzuca kością k6 na zauważenie przez Eitriego i Ivara przyglądającej się im Valborg. Interpretacja wyniku jest następująca:
1 – Krytyczna porażka, oficerowie nie zauważają niczego, co może wzbudzić niepokój, bez względu na aktualny i przyszły (w następnej turze) wynik spostrzegawczości.
2,3 – Eitri lub Ivar mogą zauważyć Valborg, jeśli w przyszłej turze choć jeden z nich przekroczy próg spostrzegawczości 75.
4,5 – Eitri i Ivar mają wrażenie bycia obserwowanymi. Dostrzegą Valborg, gdy w przyszłej turze choć jeden z nich przekroczy próg spostrzegawczości 55.
6 – Krytyczny sukces, Eitri i Ivar zauważają, że są obserwowani przez kobietę; są w stanie ją zlokalizować bez żadnych, nastręczających się przeszkód.
Valborg, jeśli chcesz zobaczyć, co dzieje się przy zapleczu, rzuć kością k100 na spostrzegawczość. Próg powodzenia wynosi 60. Dalsza część zostanie dostosowana w zależności od twojego wyniku.
Czas na odpowiedź: 72 godziny (do 13.11)
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:34
The member 'Prorok' has done the following action : kości
'k6' : 3
'k6' : 3
Untamo Sorsa
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:35
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Spodziewał się, że byłą tu nowa i że być może była to jej pierwsza praca w tak intensywnym kontakcie z klientem. Po raz kolejny przyłapywał się na tym, że potrafił każdą z młodych dziewcząt przyrównać do swojej córki, w ten sposób zdobywając się na najwyższą formę empatii. Podążał spojrzeniem za jej dłońmi, które drżąc na naczyniach napawały jego samego niepewnością i cieniem lęku – wyobrażał sobie siebie samego podczas pierwszych, wykonywanych jeszcze na studiach robótek. Kiedy jego naturalna nieśmiałość ścierała się z koniecznością wciskania towarów nie zawsze chętnym klientom i faktem, że nie każdy nawet z zainteresowanych klientów pozostawał osobą mu życzliwą.
Gdyby wcześniej zauważył nieporadność dziewczyny, pewnie podszedłby do niej inaczej. Może nawet w porywie szaleństwa łagodności nie zdecydowałby się na zamawianie czegokolwiek u niej, a sam podszedłby do baru, gdyby nie fakt, że w ten sposób mógłby przeszkodzić Ivarowi i Eitriemu realizującym swoją część zadania.
Rechot klienteli rozbudził w Untamo nagłą falę niezadowolenia. Przez lata nauczył się już, że uciekanie wzrokiem nie wywalczy mu dobrej pozycji, stąd od razu poszukał kontaktu wzrokowego z mężczyznami usadowionymi przy pobliskiej ławie. I chociaż nie wiedział co w tym momencie chciał ugrać, bardziej ściągając na siebie potencjalną zgubę, jednak nie mógł powstrzymać się od wykonania swojej głupiej i naiwnej „boskiej interwencji”. Po raz kolejny było mu w życiu wstyd za zupełnie niezależne od niego osobistości.
Wydobył z ust zaklęcie, które wydawało się na tyle proste, by bardziej zadeterminowany galdr nie musiał zbytnio wysilać swojego magicznego mózgowia. Sorsa wstał od stolika i wymijając go, odnalazł spojrzeniem centrum nieszczęścia niezdarnej dziewczyny. Grube szkło utopione w resztach niedopitego trunku.
- Vinna - … i jedno z pękniętych naczyń zaczęło układać się w całość. Głupi Untamo gdzieś w duszy twierdził, że gdyby każdy z naśmiewających się pijaczków rzucił kolejne, na pewno wszystko dałoby uprzątnąć się szybciej. Po raz kolejny jednak napotykał jedynie ścianę. – Nie przejmuj się, pomogę ci.
Był gotowy pochylić się nad naczyniami, ale tylko jeżeli ta nie nakazała mu wyraźnie przestać się tym interesować. Nie lubił w końcu naciskać, a już zupełnie nie wtedy, kiedy uchodzić miał za kogoś innego od Kruczego Strażnika, który czasami jednak musiał pozostawać bardziej uparty i zdecydowany.
- Kurka chłopcy, jak tak dalej pójdzie ta niezdarna dziewczyna popłacze się i zniknie za zapleczem, a wtedy nie wiem jak będziecie mogli pogapić się w jej dekolt. Zostanie już tylko wyobraźnia albo cycki grubego klienta kilka stołów dalej – zaśmiał się Sorsa, próbując ugłaskać towarzystwo. Wiedział, że pewnie byłby skuteczniejszy, gdyby nie był posiwiałym, niezbyt wysokim facetem, a śliczną dziewczyną o dobrym gadanym, wierzył jednak w swoje mentorskie doświadczenie i wyuczoną z biegiem lat gładką gadkę. Mówiąc to posłał porozumiewawcze spojrzenie ku kelnerce, obawiając się jedynie, że nie zostanie w tym wszystkim dobrze zrozumiany. Nie uprzedmiotowiłby nigdy nikogo dla zwykłej przyjemności, chciał po prostu zelżyć nieco ciśnienie wywierane na jej niezdarne ciało. – Pomóc ci to gdzieś przenieść?
Charyzma: 45 + 7 + 25 = 77 (rzut + atut + statystyka)
Zaklęcie Vinna: 20 + 2 + 30 = 52 > 40 (rzut + atut + statystyka)
Gdyby wcześniej zauważył nieporadność dziewczyny, pewnie podszedłby do niej inaczej. Może nawet w porywie szaleństwa łagodności nie zdecydowałby się na zamawianie czegokolwiek u niej, a sam podszedłby do baru, gdyby nie fakt, że w ten sposób mógłby przeszkodzić Ivarowi i Eitriemu realizującym swoją część zadania.
Rechot klienteli rozbudził w Untamo nagłą falę niezadowolenia. Przez lata nauczył się już, że uciekanie wzrokiem nie wywalczy mu dobrej pozycji, stąd od razu poszukał kontaktu wzrokowego z mężczyznami usadowionymi przy pobliskiej ławie. I chociaż nie wiedział co w tym momencie chciał ugrać, bardziej ściągając na siebie potencjalną zgubę, jednak nie mógł powstrzymać się od wykonania swojej głupiej i naiwnej „boskiej interwencji”. Po raz kolejny było mu w życiu wstyd za zupełnie niezależne od niego osobistości.
Wydobył z ust zaklęcie, które wydawało się na tyle proste, by bardziej zadeterminowany galdr nie musiał zbytnio wysilać swojego magicznego mózgowia. Sorsa wstał od stolika i wymijając go, odnalazł spojrzeniem centrum nieszczęścia niezdarnej dziewczyny. Grube szkło utopione w resztach niedopitego trunku.
- Vinna - … i jedno z pękniętych naczyń zaczęło układać się w całość. Głupi Untamo gdzieś w duszy twierdził, że gdyby każdy z naśmiewających się pijaczków rzucił kolejne, na pewno wszystko dałoby uprzątnąć się szybciej. Po raz kolejny jednak napotykał jedynie ścianę. – Nie przejmuj się, pomogę ci.
Był gotowy pochylić się nad naczyniami, ale tylko jeżeli ta nie nakazała mu wyraźnie przestać się tym interesować. Nie lubił w końcu naciskać, a już zupełnie nie wtedy, kiedy uchodzić miał za kogoś innego od Kruczego Strażnika, który czasami jednak musiał pozostawać bardziej uparty i zdecydowany.
- Kurka chłopcy, jak tak dalej pójdzie ta niezdarna dziewczyna popłacze się i zniknie za zapleczem, a wtedy nie wiem jak będziecie mogli pogapić się w jej dekolt. Zostanie już tylko wyobraźnia albo cycki grubego klienta kilka stołów dalej – zaśmiał się Sorsa, próbując ugłaskać towarzystwo. Wiedział, że pewnie byłby skuteczniejszy, gdyby nie był posiwiałym, niezbyt wysokim facetem, a śliczną dziewczyną o dobrym gadanym, wierzył jednak w swoje mentorskie doświadczenie i wyuczoną z biegiem lat gładką gadkę. Mówiąc to posłał porozumiewawcze spojrzenie ku kelnerce, obawiając się jedynie, że nie zostanie w tym wszystkim dobrze zrozumiany. Nie uprzedmiotowiłby nigdy nikogo dla zwykłej przyjemności, chciał po prostu zelżyć nieco ciśnienie wywierane na jej niezdarne ciało. – Pomóc ci to gdzieś przenieść?
Charyzma: 45 + 7 + 25 = 77 (rzut + atut + statystyka)
Zaklęcie Vinna: 20 + 2 + 30 = 52 > 40 (rzut + atut + statystyka)
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:35
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
#1 'k100' : 20
--------------------------------
#2 'k100' : 45
#1 'k100' : 20
--------------------------------
#2 'k100' : 45
Eitri Soelberg
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:36
Eitri SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : oficer Kruczej Straży, inspektor w Wydziale Kryminalno-Śledczym
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : łasica
Atuty : mistrz pościgów (I), odporny (II), między światami
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 27 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 26 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 25 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Poświęcenie się w pełni rozmowie z barmanem nie sprzyjało obserwacji otoczenia. Nie potrafił wychwycić nic, co byłoby jakkolwiek podejrzane w tej mieszaninie ludzkich ciał, okrzyków i zapachów. Konieczność precyzyjnego działania zdawała się tępić zmysły na pozostałe elementy, które mogły przynieść niespodziewane niebezpieczeństwo, a w najlepszym przypadku jedynie przelotne przeszkody, które mogły wydłużyć czas oczekiwania na uzyskanie odpowiedzi. Poruszył się nieznacznie przy barze miarkując, czy był to odpowiedni czas, by przejść do meritum. Przesunął szkło z alkoholem wprawiając ciecz w delikatne falowanie. Słomkowy kolor odbijał wszystkie błyski świateł na suficie – whisky wyglądała raczej anemicznie, podobnie jak jego niemrawa mina, gdy zdecydował się ponownie zamoczyć usta w napitku. Ostrość przeniknęła przez kubeczki smakowe i zlała się ciepłem w gardło. Chrząknął cicho i wyjął zza ucha biały zwitek papierosa, przejeżdżając nim po wardze, byle pozbawić się paskudnego posmaku. Filtr posłusznie przywarł do delikatnej skóry i zawisł niezobowiązująco, gdy zaczął szukać zapalniczki, koniecznie chciał dołożyć coś od siebie do gęstej atmosfery lokalu, siwej od dymu papierosowego. Ze znużeniem wyszukał popielniczkę i ruchem ręki odkleił ją od blatu – szkło stawiało opór, zastałe od lepkości rozlanych wcześniej trunków. Zerknął na Ivara, następnie na barmana i uśmiechnął się półgębkiem.
– Dziękujemy za informację – przyznał, po czym szturchnął brata w bok. – Jak dobrze pójdzie z interesami, może się skusimy. Prawda? – Marzył o tym, by po wydarzeniu trafić prosto do domu, do własnego łóżka, jednak spomiędzy ust wysączył satysfakcjonującą barmana odpowiedź. Odpalił papierosa pozwalając by nikotyna wdarła się przyjemną drażliwością w organizm, a gryzący zapach osiadł w nozdrzach przykrywając kwaśnawy odór lokalu. Następnie pochylił się lekko, gdy ich nowy towarzysz podjął temat wyraźnie gotów do udzielenia jakiejś wskazówki. Pociągnął nosem.
– Jasne, że dobrze trafił. Co bądź, jesteśmy w granicach rozsądku uczciwi i nie zapominamy o znajomych – przyznał i pochwycił w kleszcze zimnych, błękitnych tęczówek spojrzenie barmana. – Bernsen – pociągnął. – Chyba naukowców można na palcach tu policzyć, więc taki człowiek dwa razy szybciej rzuca się w oczy. – Z całą pewnością Ragnar Bernsen musiał wyróżniać się spośród klienteli, nawet tak osobliwej i… kłopotliwej.
Spostrzegawczość: 36
Charyzma: 49 + 11 = 60
– Dziękujemy za informację – przyznał, po czym szturchnął brata w bok. – Jak dobrze pójdzie z interesami, może się skusimy. Prawda? – Marzył o tym, by po wydarzeniu trafić prosto do domu, do własnego łóżka, jednak spomiędzy ust wysączył satysfakcjonującą barmana odpowiedź. Odpalił papierosa pozwalając by nikotyna wdarła się przyjemną drażliwością w organizm, a gryzący zapach osiadł w nozdrzach przykrywając kwaśnawy odór lokalu. Następnie pochylił się lekko, gdy ich nowy towarzysz podjął temat wyraźnie gotów do udzielenia jakiejś wskazówki. Pociągnął nosem.
– Jasne, że dobrze trafił. Co bądź, jesteśmy w granicach rozsądku uczciwi i nie zapominamy o znajomych – przyznał i pochwycił w kleszcze zimnych, błękitnych tęczówek spojrzenie barmana. – Bernsen – pociągnął. – Chyba naukowców można na palcach tu policzyć, więc taki człowiek dwa razy szybciej rzuca się w oczy. – Z całą pewnością Ragnar Bernsen musiał wyróżniać się spośród klienteli, nawet tak osobliwej i… kłopotliwej.
Spostrzegawczość: 36
Charyzma: 49 + 11 = 60
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:36
The member 'Eitri Soelberg' has done the following action : kości
#1 'k100' : 36
--------------------------------
#2 'k100' : 49
#1 'k100' : 36
--------------------------------
#2 'k100' : 49
Ivar Soelberg
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:36
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Kwaśny uśmiech błąkał się, gdzieś pod maską, jaką przyjął na czas rozmowy z barmanem, było to przedstawienie, ot wymiana informacji, która miała przebiegać niezakłócana, przez nic nieprzewidywalnego, ktoś coś powie, druga strona odpowie, ot zwyczaj taki, kiedy interesant, przychodzi po odpowiedź na nurtujące go zagwozdki, w tym wypadku nie było inaczej, chociaż kwestią sporną mogła być wiarygodność udzielanych odpowiedzi, bo jednak renoma karczmy, jak i jej bywalcy zachęcali raczej do ostrożnego doboru słów i pilnowania portfela, to jednak za pomocą uśmiechów, kultury osobistej i szlachetnego oblicza, młodszego z braci, niżeli starszego, mogli uzyskać odpowiedzi, na nurtujące ich pytania. Rozmowa dotychczas toczyła się gładko, być może odrobinę przeciągana, ale koniec końców liczył się sam wynik.
Sięgnięcie po szklaneczkę z whisky, było dla wysłannika, bardziej obowiązkiem, niż przyjemnością, pijał znacznie lepsze trunki, ale nie kręcił nosem, zachował pełną estymę względem gospodarza. To szybko zaowocowało. Pojawiły się propozycje i furtki do dalszych pytań. I tak spokojnie, po nitce do kłębka podążali wyznaczonym torem. – Dziękujemy, tak, jak najbardziej. O dobrą kwaterę ostatni mi czasy trudno – uśmiechnął się, życzliwie, ba pogodnie i ciepło nawet, bo myśl o łóżku, nawet niewielkim i ciepłej kąpieli, były kuszące zwłaszcza w taki dzień, jak ten.
Szare tęczówki lustrowały czyny braciszka, jak zapalał papierosa w białym nienaruszonym mundurku, jak język ognia polizał suchą zawartość i jak ta koniec, końców zajarzyła się gwałtownie. Dym wdzierał się do nozdrzy, natrętnie, ale wystarczająco dobitnie, aby powściągnąć chęć sięgnięcia po kolejnego papierosa.
Nie reagował gwałtownie na reakcję, wiedział z przyzwyczajenia, że ludzie w takich miejscach, mimo wszystko przesiąkali w jakimś stopniu nawykami częstych bywalców i to tłumaczyło zachowanie barmana, ponadto znał tych ludzi dobrze, a może i sam był podobny, to też nie oceniać mu było go, ale i należało zachować czujność. – Tak, dobrze. – Stwierdził, patrząc wymownie w oczy rozmówcy. Szarość tęczówek, nagle straciła swe ciepło, a serdeczność uleciała jak chmurka dymu. Jednak chwila tego mierzenia wzrokiem, nie trwała długo, nie chciał go zrazić, tylko upewnić, że trafił na lojalnych ludzi. – Myślę, że wiesz, o kogo chodzi, sam widzisz, że tutejsza klientela, bez urazy, ale jest raczej prosta. – Zawężali powróz, a konspiracyjny szept, jak i wymiana spojrzeń sugerowały, iż są bliżej, niż dalej uzyskania odpowiedzi. Nim barman odpowiedział wysłannik, wyciągnął papierośnicę i poczęstował barmana jednym z równo ułożonych skrętów.
Spostrzegawczość: 14dym z fajki Ei, przeszkadza ._.
Charyzma: 45 + 11 = 56
Sięgnięcie po szklaneczkę z whisky, było dla wysłannika, bardziej obowiązkiem, niż przyjemnością, pijał znacznie lepsze trunki, ale nie kręcił nosem, zachował pełną estymę względem gospodarza. To szybko zaowocowało. Pojawiły się propozycje i furtki do dalszych pytań. I tak spokojnie, po nitce do kłębka podążali wyznaczonym torem. – Dziękujemy, tak, jak najbardziej. O dobrą kwaterę ostatni mi czasy trudno – uśmiechnął się, życzliwie, ba pogodnie i ciepło nawet, bo myśl o łóżku, nawet niewielkim i ciepłej kąpieli, były kuszące zwłaszcza w taki dzień, jak ten.
Szare tęczówki lustrowały czyny braciszka, jak zapalał papierosa w białym nienaruszonym mundurku, jak język ognia polizał suchą zawartość i jak ta koniec, końców zajarzyła się gwałtownie. Dym wdzierał się do nozdrzy, natrętnie, ale wystarczająco dobitnie, aby powściągnąć chęć sięgnięcia po kolejnego papierosa.
Nie reagował gwałtownie na reakcję, wiedział z przyzwyczajenia, że ludzie w takich miejscach, mimo wszystko przesiąkali w jakimś stopniu nawykami częstych bywalców i to tłumaczyło zachowanie barmana, ponadto znał tych ludzi dobrze, a może i sam był podobny, to też nie oceniać mu było go, ale i należało zachować czujność. – Tak, dobrze. – Stwierdził, patrząc wymownie w oczy rozmówcy. Szarość tęczówek, nagle straciła swe ciepło, a serdeczność uleciała jak chmurka dymu. Jednak chwila tego mierzenia wzrokiem, nie trwała długo, nie chciał go zrazić, tylko upewnić, że trafił na lojalnych ludzi. – Myślę, że wiesz, o kogo chodzi, sam widzisz, że tutejsza klientela, bez urazy, ale jest raczej prosta. – Zawężali powróz, a konspiracyjny szept, jak i wymiana spojrzeń sugerowały, iż są bliżej, niż dalej uzyskania odpowiedzi. Nim barman odpowiedział wysłannik, wyciągnął papierośnicę i poczęstował barmana jednym z równo ułożonych skrętów.
Spostrzegawczość: 14
Charyzma: 45 + 11 = 56
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:36
The member 'Ivar Soelberg' has done the following action : kości
#1 'k100' : 45
--------------------------------
#2 'k100' : 14
#1 'k100' : 45
--------------------------------
#2 'k100' : 14
Bezimienny
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:37
Huczna zabawa w karczmie cały czas trwała i nic nie wskazywało na to, że w najbliższym czasie towarzystwo ucichnie. Jednak przy totalnym skupieniu udało mi się dosłyszeć część rozmowy. Hmm, naprawianie czyjejś niechlujności, nietutejsi, szukają osoby, która nagle znikła i został tylko jej dziennik. Właśnie poznałam, jak mniemam rdzeń ich planu. Udają wspólników Bernsena, co moim zdaniem nie jest chyba najlepszym sposobem. Czy Bernsen przypadkiem nie jest samotnikiem? Dlaczego ex-profesor miałby pracować z dwójką takich młodziaków? Jeśli barman wie cokolwiek o tym galdrze i ma trochę oleju w głowie, to powinna mu się zapalić czerwona lampka. Naszły mnie przez to obawy o powodzeniu ich planu. Jeszcze ta gadka o tej niechlujności wydawała mi się totalnym gwoździem do ich trumny. Czemu Bernsen miałby być niby niedbały i o jakich interesach mówią..? Czy są to kłamstwa, czy półprawda? Ten starzec mógł przecież robić jakieś interesy w Oslo, więc może to ja jestem nie do końca doinformowana o jego osobie, ale czy chwaliłby się o tym jakiemuś barmanowi?
Nagle kątem oka wyłapałam jakieś dziwne poruszenie przy zapleczu. Nie byłam pewna, czy było to spowodowane nieudacznictwem kelnerki obok, czy może barman dał jakiś znak swoim ludziom, że są tu jacyś intruzi szukający niewłaściwej osoby. Zdecydowałam się to sprawdzić. Wykorzystując chwilę zamieszania spowodowanego kelnerką, wstałam szybko od stołu i trzymając się ściany, spróbowałam jakoś zerknąć, co się dzieje na zapleczu, podchodząc najbliżej drzwi, jak tylko mogłam, aby nie wzbudzić żadnych niepotrzebnych podejrzeń.
Nagle kątem oka wyłapałam jakieś dziwne poruszenie przy zapleczu. Nie byłam pewna, czy było to spowodowane nieudacznictwem kelnerki obok, czy może barman dał jakiś znak swoim ludziom, że są tu jacyś intruzi szukający niewłaściwej osoby. Zdecydowałam się to sprawdzić. Wykorzystując chwilę zamieszania spowodowanego kelnerką, wstałam szybko od stołu i trzymając się ściany, spróbowałam jakoś zerknąć, co się dzieje na zapleczu, podchodząc najbliżej drzwi, jak tylko mogłam, aby nie wzbudzić żadnych niepotrzebnych podejrzeń.
Spostrzegawczość: 38
Mistrz Gry
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:37
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 38
'k100' : 38
Prorok
Re: 17.11.2000 – Karczma „Pod ułamanym kłem” – U. Sorsa, E. Soelberg, I. Soelberg, Bezimienny: V. Volden Wto 12 Gru - 15:37
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Przez krótki, nietrwały moment roztrzęsienie kelnerki zastąpił klarowny spokój. Początkowy bałagan, utworzony ze skorup szkła, pokrytego przeschniętym wspomnieniem trunków, stawał się okiełznany dzięki zaklęciu Untamo. W reakcji na żartobliwe, rzucone przez niego słowa, towarzystwo birbantów zdołało wybuchnąć śmiechem, patrząc się, instynktownie na wspomnianego klienta. Zaraz wam przypierdolę, rozległ się pomruk pomiędzy jednym a drugim kęsem spożywanej dziczyzny; otyły mężczyzna, znajdujący się rzeczywiście kilka stołów dalej, wyłuskał natarczywe spojrzenia.
– To bardzo miłe z pana strony – szepnęła kelnerka w ramach podziękowania. Jej twarz zdołał pokryć szczodry, ciepły rumieniec wdzięczności oraz równoczesnego zawstydzenia. Zawahała się, usiłując, początkowo natychmiast odpowiedzieć nieznajomemu z entuzjazmem; nagle, ponownie, jej ręce zaczęły drżeć.
– P-przepraszam, ale – wydukała, najciszej jak tylko mogła – p-powinien pan wyjść. Jak najszybciej – szepnęła. Jej słowa były przejęte, sprawiając wrażenia szczerych. Obrzuciła Untamo pełnym przejęcia wzrokiem. Oczy, przeszklone, zdradzały oznaki pierwszych, cisnących się w ich kąciki łez.
W tym samym czasie rozmowa Eitriego i Ivara z barmanem zmierzała do kulminacji. Oficerowie z powodzeniem wykrzesali z mężczyzny wszelkie, osiągalne pokłady rozmowności. Z krótkiej, ale treściwej wymiany zdań, mogli odnieść wrażenie, że z powodzeniem nie przykuli podejrzeń, a nawet zdołali wzbudzić samą sympatię.
– Bernsen… – powtórzył, jakby z zastanowieniem barman. Oczywiście, że kojarzył Bernsena; ich karczma słynęła z tego, że przyjmowali wszystkich, nawet przestępców, bez zadawania pytań. Omawiany naukowiec spotykał się często w sprawach najrozmaitszych interesów. Wiedział, że dostarczano mu niezbędne składniki, stąd spotykał się – jeszcze wcześniej – z podobnymi pytaniami zadawanymi przy ladzie.
– Przyjmuje ludzi na piętrze. Jest moim zdaniem szczególnie… zapracowany, nic dziwnego, że zgubił istotny przedmiot – przyznał. Gdyby miał nieco bardziej spokojny dzień, mógłby pokusić się, by dokładniej pokazać im cel wędrówki. W zamian za to, jedynie pokazał leniwie ręką na przejście, w którego półcieniu majaczyły stopnie drewnianych i wysłużonych schodów.
– Ostatnie drzwi po prawej – powiedział im na odchodne. Mężczyznom nie pozostało nic więcej, jak skierować się, zgodnie z ustaloną wskazówką. Gdy już znaleźli się na wspomnianym piętrze, ich uwagę przykuł, na początku pojedynczy, niepokojący odgłos. Czyżby mogli podsłuchać jakąś rozmowę? Odnaleźć skradającego się korytarzem naukowca? A może, był to jedynie zwyczajny, fałszywy alarm?
Valborg, tymczasem, nie miała dużego szczęścia – bynajmniej nic nie wskazało na odniesiony przez kobietę sukces, co więcej, wskazało jawnie na komplikacje wiążące się z nieudaną dyskrecją. W chwili, gdy uchyliła drzwi, ujrzała w progu mężczyznę. Silne, zaciśnięte na jej barku ramię, wciągnęło ją nieuchronnie do środka.
– Panowie! Mamy ciekawską – wykrzyknął z radością nieznajomy i pchnął ją bliżej pozostałych towarzyszy. Zaplecze było ponurym, bardziej obskurnym miejscem, pełnym zdezelowanych przedmiotów. Prezentowało się znacznie gorzej niż samo wnętrze sali, która, już sama w sobie, była co najmniej wątpliwa.
– Dam jej solidną lekcję. Połamię jej wszystkie kości – zaśmiał się, zacierając ręce. Prędko jednak zamilknął, czując na sobie chłód wzroku prawdopodobnie przywódcy całej kompanii. Drugi mężczyzna wstał; był wysoki, wyglądał na około pięćdziesiąt lat. Przyjrzał się Valborg z dużym zaciekawieniem.
– Czekaj, idioto, czekaj – powstrzymał go przed zaklęciem. – Ja cię kojarzę – oznajmił. Sam, zresztą, był widywany często wśród wąskich alejek Przesmyku. Na wnętrzu dłoni miał oznaczenie Pieczęci Lokiego; był ślepcem.
Untamo, zadając pytanie kelnerce, musi rzucić k100 na charyzmę (1). Może oprócz tego podjąć się jednej, dodatkowej akcji (2). Jeśli będzie to spostrzegawczość, próg zauważenia napięcia przy zapleczu lub Eitriego i Ivara (należy wybrać jedno z podanej pary), wynosi 60. Kolejność rzutów jest wiążąca.
Eitri i Ivar wykonują pierwszy (1) rzut na spostrzegawczość na korytarzu. Mogą oprócz tego podjąć się innej, dowolnej akcji (2) rzut. Jeśli chcą dać dyskretnie znak Untamo w chwili, gdy przechodzą przez salę, próg powodzenia wynosi 60. Kolejność rzutów jest wiążąca.
Valborg, rozmawiając z mężczyznami powinna rzucić k100 na charyzmę (1). Może, oprócz tego, rzucić kością na spostrzegawczość (2), aby wychwycić interesujące szczegóły otoczenia. Kolejność rzutów jest wiążąca.
Czas na odpowiedź: 72 godziny (do 22.11)
– To bardzo miłe z pana strony – szepnęła kelnerka w ramach podziękowania. Jej twarz zdołał pokryć szczodry, ciepły rumieniec wdzięczności oraz równoczesnego zawstydzenia. Zawahała się, usiłując, początkowo natychmiast odpowiedzieć nieznajomemu z entuzjazmem; nagle, ponownie, jej ręce zaczęły drżeć.
– P-przepraszam, ale – wydukała, najciszej jak tylko mogła – p-powinien pan wyjść. Jak najszybciej – szepnęła. Jej słowa były przejęte, sprawiając wrażenia szczerych. Obrzuciła Untamo pełnym przejęcia wzrokiem. Oczy, przeszklone, zdradzały oznaki pierwszych, cisnących się w ich kąciki łez.
W tym samym czasie rozmowa Eitriego i Ivara z barmanem zmierzała do kulminacji. Oficerowie z powodzeniem wykrzesali z mężczyzny wszelkie, osiągalne pokłady rozmowności. Z krótkiej, ale treściwej wymiany zdań, mogli odnieść wrażenie, że z powodzeniem nie przykuli podejrzeń, a nawet zdołali wzbudzić samą sympatię.
– Bernsen… – powtórzył, jakby z zastanowieniem barman. Oczywiście, że kojarzył Bernsena; ich karczma słynęła z tego, że przyjmowali wszystkich, nawet przestępców, bez zadawania pytań. Omawiany naukowiec spotykał się często w sprawach najrozmaitszych interesów. Wiedział, że dostarczano mu niezbędne składniki, stąd spotykał się – jeszcze wcześniej – z podobnymi pytaniami zadawanymi przy ladzie.
– Przyjmuje ludzi na piętrze. Jest moim zdaniem szczególnie… zapracowany, nic dziwnego, że zgubił istotny przedmiot – przyznał. Gdyby miał nieco bardziej spokojny dzień, mógłby pokusić się, by dokładniej pokazać im cel wędrówki. W zamian za to, jedynie pokazał leniwie ręką na przejście, w którego półcieniu majaczyły stopnie drewnianych i wysłużonych schodów.
– Ostatnie drzwi po prawej – powiedział im na odchodne. Mężczyznom nie pozostało nic więcej, jak skierować się, zgodnie z ustaloną wskazówką. Gdy już znaleźli się na wspomnianym piętrze, ich uwagę przykuł, na początku pojedynczy, niepokojący odgłos. Czyżby mogli podsłuchać jakąś rozmowę? Odnaleźć skradającego się korytarzem naukowca? A może, był to jedynie zwyczajny, fałszywy alarm?
Valborg, tymczasem, nie miała dużego szczęścia – bynajmniej nic nie wskazało na odniesiony przez kobietę sukces, co więcej, wskazało jawnie na komplikacje wiążące się z nieudaną dyskrecją. W chwili, gdy uchyliła drzwi, ujrzała w progu mężczyznę. Silne, zaciśnięte na jej barku ramię, wciągnęło ją nieuchronnie do środka.
– Panowie! Mamy ciekawską – wykrzyknął z radością nieznajomy i pchnął ją bliżej pozostałych towarzyszy. Zaplecze było ponurym, bardziej obskurnym miejscem, pełnym zdezelowanych przedmiotów. Prezentowało się znacznie gorzej niż samo wnętrze sali, która, już sama w sobie, była co najmniej wątpliwa.
– Dam jej solidną lekcję. Połamię jej wszystkie kości – zaśmiał się, zacierając ręce. Prędko jednak zamilknął, czując na sobie chłód wzroku prawdopodobnie przywódcy całej kompanii. Drugi mężczyzna wstał; był wysoki, wyglądał na około pięćdziesiąt lat. Przyjrzał się Valborg z dużym zaciekawieniem.
– Czekaj, idioto, czekaj – powstrzymał go przed zaklęciem. – Ja cię kojarzę – oznajmił. Sam, zresztą, był widywany często wśród wąskich alejek Przesmyku. Na wnętrzu dłoni miał oznaczenie Pieczęci Lokiego; był ślepcem.
Untamo, zadając pytanie kelnerce, musi rzucić k100 na charyzmę (1). Może oprócz tego podjąć się jednej, dodatkowej akcji (2). Jeśli będzie to spostrzegawczość, próg zauważenia napięcia przy zapleczu lub Eitriego i Ivara (należy wybrać jedno z podanej pary), wynosi 60. Kolejność rzutów jest wiążąca.
Eitri i Ivar wykonują pierwszy (1) rzut na spostrzegawczość na korytarzu. Mogą oprócz tego podjąć się innej, dowolnej akcji (2) rzut. Jeśli chcą dać dyskretnie znak Untamo w chwili, gdy przechodzą przez salę, próg powodzenia wynosi 60. Kolejność rzutów jest wiążąca.
Valborg, rozmawiając z mężczyznami powinna rzucić k100 na charyzmę (1). Może, oprócz tego, rzucić kością na spostrzegawczość (2), aby wychwycić interesujące szczegóły otoczenia. Kolejność rzutów jest wiążąca.
Czas na odpowiedź: 72 godziny (do 22.11)
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3