:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Styczeń–luty 2001
Strona 1 z 2 • 1, 2
09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok
+2
Ivar Soelberg
Bezimienny
6 posters
Prorok
09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:31
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
09.01.2001
Ślepia Fenrira łypały ostrzegawczo przy wejściu, rzeźbiony rys ostrych zębów odcinał się w warstwie drewna. Zdobycie hasła było niezwykle trudne i kosztowało Kruczą Straż licznych, niekiedy żmudnych poszukiwań wśród kręgu informatorów. Lokal, zamknięty w trzewiach piwnicy, strzegł pilnie swoich sekretów, niechętnie poszerzając szeregi goszczącej w nim klienteli. Noak Höglund, jak mogli odkryć wszyscy, zgromadzeni oficerowie, był ledwie pionkiem w toczącym się kole gry. Nie miał wybitnej wiedzy, choć opis, który dostarczył wraz ze wskazaniem Piwnicy Fenrira, okazał się dostateczny; dzięki pieczęci Lokiego znaczącej dłoń przestępcy, pierwotnego właściciela amuletu, dało się przejrzeć akta i znaleźć pasującą osobę. Johan Rosholt, z pochodzenia Norweg, znaki szczególne: niezwykle wysoki wzrost, były kontroler barier w Komisji do Spraw Niemagicznych. W przeszłości miał strzec zabezpieczeń odgradzających enklawy przed ciekawskimi śniącymi; jego podejrzane zachowanie skłoniło członków zarządu do wdrożenia dokładnych postępowań. Kiedy odnaleziono go nieopodal enklawy, nikt nie miał już wątpliwości; dyszący w zatruciu magicznym, poddany pierwszym efektom przemiany w ślepca, miał wyraźny apetyt do prowadzenia eksperymentów na terytoriach pełnych nieokrzesanej magii. Naznaczono go Pieczęcią Lokiego i wtrącono na dwa lata do Fortu Nordkinn. Rosholt wyszedł na wolność w 1999 roku, jednak jego ambicje nie przepadły pod wpływem surowości więzienia; wrócił, najwyraźniej, pełen większej ostrożności, do swojej dawnej obsesji.
– Mówię ci, odpuść sobie. Nikt już z tobą nie pójdzie. Żaden człowiek, który ma w miarę równo pod sufitem nie będzie się pchać w te miejsca.
Pierwsze zdania, które dotarły do Kruczych Strażników w kotłującym się gwarze, wzbudzały zaciekawienie. Dojrzeli wkrótce trzech mężczyzn, siedzących przy dość obskurnym stole na uboczu. Jeden z mężczyzn, wyróżniający się masywną posturą na tle pozostałych, zacisnął swoją dłoń w pięść.
– Nie rozumiesz, jak niewiele brakuje do ukończenia badań? Gdybym tylko odzyskał….
Urwał, wyraźnie wściekły. Kaptur, który narzucił na głowę nie pozwalał rozpoznać żadnych cech jego twarzy.
– Nie odzyskasz – odpowiedź wystrzeliła natychmiast, dotkliwa jak wymierzony, niezwykle siarczysty policzek. – Kruczy zabrali, przepadło. Wiesz o tym – drugi z jegomości wzruszył ramionami.
Chichot trzeciego z nich wplótł się w mieszankę dźwięków.
– …zabiło jednego z nich. To całkiem dobrze, nie sądzisz? Mała rzecz a cieszy.
Każdemu z was przysługuje obecnie jedna akcja.
Eitri Soelberg
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:34
Eitri SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : oficer Kruczej Straży, inspektor w Wydziale Kryminalno-Śledczym
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : łasica
Atuty : mistrz pościgów (I), odporny (II), między światami
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 27 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 26 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 25 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Sprawa amuletu powróciła zaraz po rozpoczęciu nowego roku. Wieści o śmierci Svendsena dotknęły chyba każdego funkcjonariusza, kładąc się cieniem porażk ina kruczych skrzydłach niezdolnych, by chronić własnych pracowników. Początkowo czuł szok, nie chciał wierzyć, że właśnie taki koniec miała sprawa tajemniczego wisiorka skradzionego przez Noaka, następnie zrodziła się w nim wściekłość i poczucie, że teraz – tym bardziej – muszą z całej sytuacji wyciągnąć jak najwięcej, wydrzeć kolejne strzępy informacji, które rozjaśnią im, dlaczego ten przeklęty przedmiot zdawał się być tak ważnym i co, na Odyna, sprawiło, że wypłynął na powierzchnię w dniu pogrzebu Lauge. Wszystkie badane tropy sprowadzały się do tego jednego, poszczególne elementy zdawały się stanowić całość jakiejś misternej machiny, zaplanowanego działania dotyczącego ślepców, Nørgaarda i przerażających wydarzeń mających miejsce w Midgardzie.
Grupę mającą na celu przyszpilenie Johana Rosholta uformowali dość szybko z osób mających już wcześniej styczność czy to z Noakiem czy też z dalszymi badaniami nad amuletem. Było to o tyle wygodne rozwiązanie, że nie wymagało żmudnych przygotowań i tracenia czasu na szczegółowe zapoznanie się z aktami. Sam czuł, że to jego powinność, którą musiał spełnić choćby ku pamięci nieszczęsnego Svendsena, by ofiara przez niego poniesiona nie poszła na marne.
Kwestia, że musieli działać na terenie miasta, nieco utrudniała im postępowanie – nawet przy dużym wysiłku i staraniach prędzej czy później ich twarze rzuciłyby się w oczy zgromadzonym w Piwnicy Fenrira zakapiorom. Tu nie byli anonimowi, dlatego musieli działać sprawnie, bardzo szybko i bez zawahania. Nie mogli sobie pozwolić na zabiegi, które stosowali przy pojmaniu Bernsena. Mogli liczyć jedynie na bardzo krótki efekt zaskoczenia, dlatego wchodząc do wnętrza musieli dokładnie sprawdzić pomieszczenie. Próbował wychwycić najdrobniejsze szczegóły, nim skierowali się ku tej części lokalu, gdzie rozprawiali na temat wiadomy nieznajomi mężczyźni. Tu nie potrzebowali wielkiego wysiłku, jednak drugą kwestią było to, w jaki sposób chcieli przydybać Rosholta. Zacisnął dłonie w pięści, gdy usłyszał złośliwy chichot i uwagę tyczącą się – najwyraźniej – Svendsena. Zachował jednak spokój, trzymając się w miarę ściśle swojej grupy. Każdy z nich: on, Finnurson, Sorsa i starszy Soelberg wiedzieli, że dzisiaj muszą poczynić następny krok i rozwikłać na dobre sprawę amuletu. Nie wiedział jednak, czy dotarcie do kolejnego punktu nie otworzy przed nimi jedynie mnogości rozgałęzień i nie przysporzy wątpliwości.
Ekwipunek:
- naszyjnik Freyra (wzmacnia pewność siebie, czyni właściciela o wiele bardziej atrakcyjnym w oczach innych. Gwarantuje dwukrotny bonus +15 do charyzmy, musi być jednak użyty w dwóch oddzielnych rozgrywkach. Po wykorzystaniu zakresu traci magiczną moc)
- szmaragdowa bransoletka (+2 do dowolnego, pojedynczego rzutu w wydarzeniu fabularnym)
- eliksir pierwszej pomocy (3 użycia; hamuje krwawienie i przez III tury łagodzi inne, doznane uszkodzenia czy objawy chorób)
- broszka z Hajmdalem (+2 do spostrzegawczości)
- pierścień opieki
spostrzegawczość: 16 + 2 (złożenie ofiary) + 2 (broszka z Hajmdalem) = 20
Grupę mającą na celu przyszpilenie Johana Rosholta uformowali dość szybko z osób mających już wcześniej styczność czy to z Noakiem czy też z dalszymi badaniami nad amuletem. Było to o tyle wygodne rozwiązanie, że nie wymagało żmudnych przygotowań i tracenia czasu na szczegółowe zapoznanie się z aktami. Sam czuł, że to jego powinność, którą musiał spełnić choćby ku pamięci nieszczęsnego Svendsena, by ofiara przez niego poniesiona nie poszła na marne.
Kwestia, że musieli działać na terenie miasta, nieco utrudniała im postępowanie – nawet przy dużym wysiłku i staraniach prędzej czy później ich twarze rzuciłyby się w oczy zgromadzonym w Piwnicy Fenrira zakapiorom. Tu nie byli anonimowi, dlatego musieli działać sprawnie, bardzo szybko i bez zawahania. Nie mogli sobie pozwolić na zabiegi, które stosowali przy pojmaniu Bernsena. Mogli liczyć jedynie na bardzo krótki efekt zaskoczenia, dlatego wchodząc do wnętrza musieli dokładnie sprawdzić pomieszczenie. Próbował wychwycić najdrobniejsze szczegóły, nim skierowali się ku tej części lokalu, gdzie rozprawiali na temat wiadomy nieznajomi mężczyźni. Tu nie potrzebowali wielkiego wysiłku, jednak drugą kwestią było to, w jaki sposób chcieli przydybać Rosholta. Zacisnął dłonie w pięści, gdy usłyszał złośliwy chichot i uwagę tyczącą się – najwyraźniej – Svendsena. Zachował jednak spokój, trzymając się w miarę ściśle swojej grupy. Każdy z nich: on, Finnurson, Sorsa i starszy Soelberg wiedzieli, że dzisiaj muszą poczynić następny krok i rozwikłać na dobre sprawę amuletu. Nie wiedział jednak, czy dotarcie do kolejnego punktu nie otworzy przed nimi jedynie mnogości rozgałęzień i nie przysporzy wątpliwości.
Ekwipunek:
- naszyjnik Freyra (wzmacnia pewność siebie, czyni właściciela o wiele bardziej atrakcyjnym w oczach innych. Gwarantuje dwukrotny bonus +15 do charyzmy, musi być jednak użyty w dwóch oddzielnych rozgrywkach. Po wykorzystaniu zakresu traci magiczną moc)
- szmaragdowa bransoletka (+2 do dowolnego, pojedynczego rzutu w wydarzeniu fabularnym)
- eliksir pierwszej pomocy (3 użycia; hamuje krwawienie i przez III tury łagodzi inne, doznane uszkodzenia czy objawy chorób)
- broszka z Hajmdalem (+2 do spostrzegawczości)
- pierścień opieki
spostrzegawczość: 16 + 2 (złożenie ofiary) + 2 (broszka z Hajmdalem) = 20
Mistrz Gry
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:34
The member 'Eitri Soelberg' has done the following action : kości
'k100' : 16
'k100' : 16
Bezimienny
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:35
Po miesiącu spędzonym przede wszystkim nad papierkową robotą, Neptúnusowi śniły się po nocach automatycznie odbijane na papierze pieczątki, stawiane na zatwierdzanych przez siebie raportach. Obecność w tym miejscu była więc dla niego nie tylko przywilejem, ale i pewnego rodzaju wybawieniem. Nie wiedział, czy fakt, że przydzielono go do udziału w dzisiejszej misji zawdzięczał przede wszystkim zaznajomieniu ze sprawą, odrobionej pokucie, nałożonej na niego po niczym niezapowiedzianej ponad miesięcznej nieobecności, bo w żaden sposób nie powiadomił swoich przełożonych o nagłym wyjeździe, porzucając Kruczych, którzy zwłaszcza w obecnych czasach dotkliwie odczuwali nawet najmniejsze braki w szeregach; czy może raczej znalazł się tutaj ze względu na swoją ostatnią konfrontację z komendantem, który wolał wysłać go w teren, licząc na to, że tym samym wybije mu z głowy nieodpowiedzialne pomysły, którymi ten go ostatnio uraczył. Bez względu na powód swojego nagłego wyzwolenia z okowów biurka, już wieść o nagłej śmierci Svendsena wzbudziła w nim chęć do działania. Wiadomość ta kładła się cieniem już na i tak nadwyrężonych morałach Kruczych.
Skinął głową swoim towarzyszom, rzucając na zaśnieżony chodnik niedopałek tlącego się jeszcze papierosa i miażdżąc go obcasem buta. Gdy przekraczali próg piwnicy Fenrira mimowolnie narzucił na głowę kaptur, świadomy, że przyciągał wzrok nie tylko ze względu na zawód, który wykonywał i to, że twarze jego i jego towarzyszy nie były tak anonimowe jakby sobie tego dzisiaj życzyli, ale i na fossegrimową aurę, która uaktywniała się w najmniej odpowiednich momentach, bez względu na to jak umiejętnie by jej nie kontrolował. Uwaga jaką na siebie ściągał bywała zupełnie niezależna od niego. A zależało im dzisiaj na dyskrecji, przynajmniej tej początkowej. Nie byli na tyle głupi, aby wierzyć, że na długo uda im się zachować anonimowość.
Rozglądał się więc uważnie na wszystkie strony, uważnie lustrując oblicza zgromadzonych w piwnicy, co wcale nie należało do najłatwiejszych zadań. Półmrok panujący w piwnicy i cienie tańczące na twarzach klientów zniekształcały je, zupełnie jakby chciały utwierdzić ich w przekonaniu, że uczęszczające do lokalu osoby należały do zdecydowanie szemranych środowisk. Sýna - wypowiedział w myślach zaklęcie, wytężając wzrok, równocześnie podążając za resztą towarzyszy w głąb lokalu. Mimowolnie zacisnął pięści, gdy do jego uszu dotarła uwaga jednego z mężczyzn, doskonale rozumiał, o kim była mowa. Nie pozwolił jednak, aby grymas irytacji przeciął jego oblicze skryte w cieniu narzuconego na głowę kaptura. Cierpliwość i zimna krew były ostatnim, co powinien dzisiaj stracić.
Sýna (Exposio) – ujawnia ukryte przejścia. Próg: 65
zaklęcie: 91 (k100) + 26 (magia użytkowa) = 117
k6: magia vidara
ekwipunek:
- runiczna bransoletka (element biżuterii wypełniony niezwykłą mocą magii runicznej. Wchłania dowolną klątwę, ulegając w zamian zniszczeniu; pozwala tym samym uchronić właściciela przed działaniem pułapki nałożonej na przedmiot)
Skinął głową swoim towarzyszom, rzucając na zaśnieżony chodnik niedopałek tlącego się jeszcze papierosa i miażdżąc go obcasem buta. Gdy przekraczali próg piwnicy Fenrira mimowolnie narzucił na głowę kaptur, świadomy, że przyciągał wzrok nie tylko ze względu na zawód, który wykonywał i to, że twarze jego i jego towarzyszy nie były tak anonimowe jakby sobie tego dzisiaj życzyli, ale i na fossegrimową aurę, która uaktywniała się w najmniej odpowiednich momentach, bez względu na to jak umiejętnie by jej nie kontrolował. Uwaga jaką na siebie ściągał bywała zupełnie niezależna od niego. A zależało im dzisiaj na dyskrecji, przynajmniej tej początkowej. Nie byli na tyle głupi, aby wierzyć, że na długo uda im się zachować anonimowość.
Rozglądał się więc uważnie na wszystkie strony, uważnie lustrując oblicza zgromadzonych w piwnicy, co wcale nie należało do najłatwiejszych zadań. Półmrok panujący w piwnicy i cienie tańczące na twarzach klientów zniekształcały je, zupełnie jakby chciały utwierdzić ich w przekonaniu, że uczęszczające do lokalu osoby należały do zdecydowanie szemranych środowisk. Sýna - wypowiedział w myślach zaklęcie, wytężając wzrok, równocześnie podążając za resztą towarzyszy w głąb lokalu. Mimowolnie zacisnął pięści, gdy do jego uszu dotarła uwaga jednego z mężczyzn, doskonale rozumiał, o kim była mowa. Nie pozwolił jednak, aby grymas irytacji przeciął jego oblicze skryte w cieniu narzuconego na głowę kaptura. Cierpliwość i zimna krew były ostatnim, co powinien dzisiaj stracić.
Sýna (Exposio) – ujawnia ukryte przejścia. Próg: 65
zaklęcie: 91 (k100) + 26 (magia użytkowa) = 117
k6: magia vidara
ekwipunek:
- runiczna bransoletka (element biżuterii wypełniony niezwykłą mocą magii runicznej. Wchłania dowolną klątwę, ulegając w zamian zniszczeniu; pozwala tym samym uchronić właściciela przed działaniem pułapki nałożonej na przedmiot)
Mistrz Gry
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:35
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'k6' : 2
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'k6' : 2
Ivar Soelberg
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:36
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Przeklęty amulet przemykająca się przez, jego ponurą historię śmierć Svendsena, obraz bezsilności zrodzonej na tropie, gonienie za majakiem, błądzenie we mgle, gęstej od domysłów i rozgałęzień. Nieprzewidywalność jutra i tego, co może się wydarzyć, czy kolejny dzień nie będzie ostatnim w ich życiu, czy zło czające się w mroku, w gęstym mateczniku w końcu wylezie na światło dzienne i ukarze swą prawdziwą twarz kończąc z tymi przeciągającymi się miesiące całe podchodami?
Irytacja, to była jego forma żałoby, frustracja sięgająca zbyt głęboko, niżby sam chciał to przyznać. Drwiący uśmiech wyimaginowanej twarzy wroga, gdzieś w mrocznym śnie, co nawiedzał, nazbyt często jakby zmora plątała jego najgorsze wątpliwości i tworzyła z nich obraz słabości wyrazem, którego mogło być tylko poddanie się, tej sile, na jaką nie mieli wpływu.
Nadzieja tląca się w sercach, rozsądek podpowiadający, że chociaż ponieśli ofiarę, tak bezpośrednio dotykającą zwłaszcza ich – grupy pracującej w niezmiennym składzie, od samego niemalże początku nad amuletem, nad całą tą sprawą to, że nie wszystko jeszcze stracone. Analizowanie danych zebranych przez tygodnie badań, zapoznawanie się z notatkami i szukanie odpowiedzi doprowadzające ich do tego miejsca. Piwnica Fenrira powitała ich smrodem długo niezmienianej odzieży, piwnym wyziewem, wilgocią i czymś, co mroziło krew w żyłach, co stawiało włoski na karku dęba. Nie było w tym niczego, czego nie znał z innych misji organizm, był przyzwyczajony – wyczekiwał konfrontacji, możliwości do rewanżu. Żaden z nich nie ufał, iż ich pojawienie się w zwartej grupie pozostanie na dłuższą metę, bez śladu, nikt nie był tu anonimowy, wszyscy wiedzieli, na co się piszą i porównywanie tej misji z wkładaniem kija w mrowisko, było trafne, to spacer w jedną stronę po informację tudzież śmierć, każdy liczył się z tą ewentualnością, a jednak na twarzach zebranych nie poznał strachu, obawy, czy lęku, wręcz przeciwnie widział tam; determinację, wolę walki, nadzieję. Pocieszające, niezwykle pocieszające – świadomość, że ma się u boku ludzi gotowych położyć życie na szali dobra dla sprawy.
Moment wejścia musieli wykorzystać do maksimum, gdyż później może nie być już okazji do rozglądania się. Spostrzegawczość, każdego z nich została wystawiona na próbę. Rozmowa tocząca się pomiędzy trzema mężczyznami przykuwała ciekawość. Nienachalnie, ale z dozą wypraktykowanej wprawy rzucił okiem na obiekty zainteresowania.
ekwipunek:
- skórzany pas oficerski (+2 do obrony przeciw zaklęciom z dziedziny magii zakazanej, umożliwia powiększenie limitu przedmiotów na misji o 1)
- pierścień opieki
- notes Hermoda
- eliksir pierwszej pomocy
spostrzegawczość: 28
Irytacja, to była jego forma żałoby, frustracja sięgająca zbyt głęboko, niżby sam chciał to przyznać. Drwiący uśmiech wyimaginowanej twarzy wroga, gdzieś w mrocznym śnie, co nawiedzał, nazbyt często jakby zmora plątała jego najgorsze wątpliwości i tworzyła z nich obraz słabości wyrazem, którego mogło być tylko poddanie się, tej sile, na jaką nie mieli wpływu.
Nadzieja tląca się w sercach, rozsądek podpowiadający, że chociaż ponieśli ofiarę, tak bezpośrednio dotykającą zwłaszcza ich – grupy pracującej w niezmiennym składzie, od samego niemalże początku nad amuletem, nad całą tą sprawą to, że nie wszystko jeszcze stracone. Analizowanie danych zebranych przez tygodnie badań, zapoznawanie się z notatkami i szukanie odpowiedzi doprowadzające ich do tego miejsca. Piwnica Fenrira powitała ich smrodem długo niezmienianej odzieży, piwnym wyziewem, wilgocią i czymś, co mroziło krew w żyłach, co stawiało włoski na karku dęba. Nie było w tym niczego, czego nie znał z innych misji organizm, był przyzwyczajony – wyczekiwał konfrontacji, możliwości do rewanżu. Żaden z nich nie ufał, iż ich pojawienie się w zwartej grupie pozostanie na dłuższą metę, bez śladu, nikt nie był tu anonimowy, wszyscy wiedzieli, na co się piszą i porównywanie tej misji z wkładaniem kija w mrowisko, było trafne, to spacer w jedną stronę po informację tudzież śmierć, każdy liczył się z tą ewentualnością, a jednak na twarzach zebranych nie poznał strachu, obawy, czy lęku, wręcz przeciwnie widział tam; determinację, wolę walki, nadzieję. Pocieszające, niezwykle pocieszające – świadomość, że ma się u boku ludzi gotowych położyć życie na szali dobra dla sprawy.
Moment wejścia musieli wykorzystać do maksimum, gdyż później może nie być już okazji do rozglądania się. Spostrzegawczość, każdego z nich została wystawiona na próbę. Rozmowa tocząca się pomiędzy trzema mężczyznami przykuwała ciekawość. Nienachalnie, ale z dozą wypraktykowanej wprawy rzucił okiem na obiekty zainteresowania.
ekwipunek:
- skórzany pas oficerski (+2 do obrony przeciw zaklęciom z dziedziny magii zakazanej, umożliwia powiększenie limitu przedmiotów na misji o 1)
- pierścień opieki
- notes Hermoda
- eliksir pierwszej pomocy
spostrzegawczość: 28
Mistrz Gry
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:36
The member 'Ivar Soelberg' has done the following action : kości
'k100' : 28
'k100' : 28
Untamo Sorsa
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:37
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Czasami czuł, że był dla tej pracy zbyt stary, zbyt rozpoznawalny chociażby ze względu na swoje doświadczenie, zbyt łagodny już i zobojętniały – każdy z nich w końcu z wiekiem miał zacząć inaczej traktować świat, być bardziej pogodzonym z jego niesprawiedliwościami. On sam niektóre rzeczy, nawet takie które lata temu przyprawiały go o ból głowy, akceptował już z marszu.
Nigdy jednak nie przeczuwał, by miał traktować szaleńców i ślepców z większą łagodnością, ba – z wiekiem czuł tylko, że coraz mocniej oplata się mackami wokół niechęci do nich, a z każdą kolejną akcją, z każdym kolejnym występkiem, jakie przyszło mu badać w związku zarówno z amuletem, jak i każdą sprawą pozornie powiązaną z szeregiem zniknięć w Midgardzie… Zyskuje kolejną energię do wyjaśnienie sprawy. Sorsa od lat był specjalistą od przesłuchań, facetem od rozmów, wyciągania informacji, uzupełniania papierów. Nie był wojownikiem, brzydził się nieuzasadnioną agresją – a mimo to trafiał na misje z młodzikami. Czy miał być ich mentorem? Wiadrem pełnym chłodnej wody, która może ostudzić ich młodzieńczy entuzjazm? Nie wiedział tego, wiedział jednak, że będzie chronił ich za wszelką cenę. Nie mógł przecież ukrywać, że zżył się z Eitrim i Ivarem. Znał ich ojca i dziadka, traktował ich jak rodzinę. Gdyby ignorował powiązania takie, nie pozostałoby mu w świecie nic więcej niż obecność Klary. Nie chciał być przecież aż tak samotny.
Działania podejmowane przez Neptúnusa, obserwacje czynione przez Ivara i Eitriego – wszystko to miało pozwolić im zająć odpowiednie pozycje. Sorsa czuł, że tym razem nic nie załatwią bez rozlewu krwi. Czuł to i irytował się tym, tak samo jak irytował się posłyszanymi słowami. Wiedział, że w lokalu tym nie mogli liczyć na pomoc obsługi – wiedział, że szansa na ponowne napotkanie przychylnej kelnerki nie była wysoka.
Być może powinni skorzystać z tej przewagi, jaką dawał im element zaskoczenia – pewnie wszyscy spodziewali się ich, co do tego nie miał wątpliwości, jednak czy już? Czy teraz? Chyba nie, skoro tak otwarcie mówili o tym, co dotyczyć mogło każdego z Kruczych Strażników. Znali hasło, tak, ale ich twarze też pozostawały znane.
Na ten moment Sorsa rozglądał się tylko – dość nienachalnie. Rozglądał się po ludziach, którzy nie próbowali ukrywać swojej tożsamości pod płaszczami czy kapturami. Próbował wyszukać tu tych, którzy mogli być im przychylniejsi. Tych, którym wrogowie Kruczej Straży też mogli podpaść.
ekwipunek:
- magiczne szkło powiększające (pozwala określić, jakie zaklęcia zostały użyte w danym miejscu zbrodni, dodatkowo zapewnia bonus +2 do spostrzegawczości),
- okulary bystrości (+5 do rzutów związanych z rozglądaniem się),
- breloczek ze Łzą Ymira (emituje intensywnie niebieskie światło w momencie, gdy wokół panuje mrok; dodatkowo zapewnia bonus +2 do spostrzegawczości),
- klucz Lokiego (zaklęty klucz, dedykowany bogowi oszustwa. Pozwala właścicielowi 2/2 razy otworzyć dowolne drzwi bez względu na nałożone na nie zabezpieczenia. Po wykorzystaniu zakresu traci magiczną moc).
spostrzegawczość: 16
Nigdy jednak nie przeczuwał, by miał traktować szaleńców i ślepców z większą łagodnością, ba – z wiekiem czuł tylko, że coraz mocniej oplata się mackami wokół niechęci do nich, a z każdą kolejną akcją, z każdym kolejnym występkiem, jakie przyszło mu badać w związku zarówno z amuletem, jak i każdą sprawą pozornie powiązaną z szeregiem zniknięć w Midgardzie… Zyskuje kolejną energię do wyjaśnienie sprawy. Sorsa od lat był specjalistą od przesłuchań, facetem od rozmów, wyciągania informacji, uzupełniania papierów. Nie był wojownikiem, brzydził się nieuzasadnioną agresją – a mimo to trafiał na misje z młodzikami. Czy miał być ich mentorem? Wiadrem pełnym chłodnej wody, która może ostudzić ich młodzieńczy entuzjazm? Nie wiedział tego, wiedział jednak, że będzie chronił ich za wszelką cenę. Nie mógł przecież ukrywać, że zżył się z Eitrim i Ivarem. Znał ich ojca i dziadka, traktował ich jak rodzinę. Gdyby ignorował powiązania takie, nie pozostałoby mu w świecie nic więcej niż obecność Klary. Nie chciał być przecież aż tak samotny.
Działania podejmowane przez Neptúnusa, obserwacje czynione przez Ivara i Eitriego – wszystko to miało pozwolić im zająć odpowiednie pozycje. Sorsa czuł, że tym razem nic nie załatwią bez rozlewu krwi. Czuł to i irytował się tym, tak samo jak irytował się posłyszanymi słowami. Wiedział, że w lokalu tym nie mogli liczyć na pomoc obsługi – wiedział, że szansa na ponowne napotkanie przychylnej kelnerki nie była wysoka.
Być może powinni skorzystać z tej przewagi, jaką dawał im element zaskoczenia – pewnie wszyscy spodziewali się ich, co do tego nie miał wątpliwości, jednak czy już? Czy teraz? Chyba nie, skoro tak otwarcie mówili o tym, co dotyczyć mogło każdego z Kruczych Strażników. Znali hasło, tak, ale ich twarze też pozostawały znane.
Na ten moment Sorsa rozglądał się tylko – dość nienachalnie. Rozglądał się po ludziach, którzy nie próbowali ukrywać swojej tożsamości pod płaszczami czy kapturami. Próbował wyszukać tu tych, którzy mogli być im przychylniejsi. Tych, którym wrogowie Kruczej Straży też mogli podpaść.
ekwipunek:
- magiczne szkło powiększające (pozwala określić, jakie zaklęcia zostały użyte w danym miejscu zbrodni, dodatkowo zapewnia bonus +2 do spostrzegawczości),
- okulary bystrości (+5 do rzutów związanych z rozglądaniem się),
- breloczek ze Łzą Ymira (emituje intensywnie niebieskie światło w momencie, gdy wokół panuje mrok; dodatkowo zapewnia bonus +2 do spostrzegawczości),
- klucz Lokiego (zaklęty klucz, dedykowany bogowi oszustwa. Pozwala właścicielowi 2/2 razy otworzyć dowolne drzwi bez względu na nałożone na nie zabezpieczenia. Po wykorzystaniu zakresu traci magiczną moc).
spostrzegawczość: 16
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:37
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
'k100' : 7
'k100' : 7
Prorok
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:38
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Mała rzecz nie cieszyła Rosholta, który to, najwyraźniej, został w swym założeniu stworzony do rzeczy wielkich. Jego oblicze, skryte pod narzuconym kapturem wykrzywił ohydny grymas, widoczny jedynie dla jego współtowarzyszy. Tumult, panujący w Piwnicy Fenrira utrudniał Kruczym Strażnikom wyłuskanie szczegółów, oblepiał zmysły prostacką pajęczyną rechotów i szklanych, wysokich dźwięków, uderzających o siebie w toastach naczyń.
– Co jest? Rozchmurz się trochę, mój drogi. Nie masz nic do stracenia.
Odezwał się znów mężczyzna; ten sam, który uprzednio rzucił kąśliwym żartem, nieumyślną drzazgą, jaka wbiła się wyjątkowo dotkliwie pośród myśli oficerów, niosąc nieuchronnie wspomnienie nieszczęśliwie zmarłego technika. Eitri i Ivar zauważyli, że ręka Rosholta - albo dokładniej osoby, jaka w ich założeniu była poszukiwanym ślepcem, celem dzisiejszej misji - zadrżała w pełni emocji. Języki wątłego światła, rzucane nagle na dłoń położoną na blacie, ujawniły, że skóra mężczyzny w tym miejscu, niemal do przedramienia, jest pełna zwłókniałych blizn.
– Podwójnie. Zapłacę teraz podwójnie. Potrzebuję jeszcze kilku kryształów.
Zimny głos przeciął przestrzeń. Pozorna, nadana mu pewność siebie była podobną ułudą jak domek stworzony z kart; oficerowie mogli właśnie zrozumieć, że Rosholt, kuszony pułapką enklaw, obecnie był w desperacji. Nie mógł pozyskać najemników, którzy pomimo niskiej reputacji i braku pokaźnego majątku, nie chcieli jego pieniędzy, o wiele bardziej miłując wyłącznie życie. Nieznajomi spojrzeli po sobie, z początku jedynie milcząc i trwając w zastanowieniu; podwojenie zapłaty było dosyć kuszące, jednak troska o zachowanie swojej głowy na karku wciąż pozostała nieodmienna. Czym jednak mógłby być kryształ? Czy na terenie enklaw znajdował się wyjątkowy surowiec, o który Rosholt z równą pasją zabiegał? Neptúnus tymczasem dojrzał poświatę, wskazaną przez użyte zaklęcie, w dwóch różnych miejscach; pierwsza z nich wskazywała na zaplecze, a druga na nieoznaczone, drewniane drzwi, dość dobrze wtapiające się w półmrok. Dokąd mogły prowadzić? Czyżby w Piwnicy Fenrira istniała kolejna sala dla bardziej zaufanych klientów?
– …podać coś? – usłyszał z kolei Untamo. Oficer nie zauważył niczego, co mogło zwrócić uwagę; tuż obok niego znalazła się jednak młoda, butna kelnerka, przyglądając się uważnie nowym przybyszom, którzy do tej pory nie chcieli wyraźnie przynieść lokalowi zysków.
Podobnie jak w poprzedniej turze, przysługuje wam pojedyncza akcja.
– Co jest? Rozchmurz się trochę, mój drogi. Nie masz nic do stracenia.
Odezwał się znów mężczyzna; ten sam, który uprzednio rzucił kąśliwym żartem, nieumyślną drzazgą, jaka wbiła się wyjątkowo dotkliwie pośród myśli oficerów, niosąc nieuchronnie wspomnienie nieszczęśliwie zmarłego technika. Eitri i Ivar zauważyli, że ręka Rosholta - albo dokładniej osoby, jaka w ich założeniu była poszukiwanym ślepcem, celem dzisiejszej misji - zadrżała w pełni emocji. Języki wątłego światła, rzucane nagle na dłoń położoną na blacie, ujawniły, że skóra mężczyzny w tym miejscu, niemal do przedramienia, jest pełna zwłókniałych blizn.
– Podwójnie. Zapłacę teraz podwójnie. Potrzebuję jeszcze kilku kryształów.
Zimny głos przeciął przestrzeń. Pozorna, nadana mu pewność siebie była podobną ułudą jak domek stworzony z kart; oficerowie mogli właśnie zrozumieć, że Rosholt, kuszony pułapką enklaw, obecnie był w desperacji. Nie mógł pozyskać najemników, którzy pomimo niskiej reputacji i braku pokaźnego majątku, nie chcieli jego pieniędzy, o wiele bardziej miłując wyłącznie życie. Nieznajomi spojrzeli po sobie, z początku jedynie milcząc i trwając w zastanowieniu; podwojenie zapłaty było dosyć kuszące, jednak troska o zachowanie swojej głowy na karku wciąż pozostała nieodmienna. Czym jednak mógłby być kryształ? Czy na terenie enklaw znajdował się wyjątkowy surowiec, o który Rosholt z równą pasją zabiegał? Neptúnus tymczasem dojrzał poświatę, wskazaną przez użyte zaklęcie, w dwóch różnych miejscach; pierwsza z nich wskazywała na zaplecze, a druga na nieoznaczone, drewniane drzwi, dość dobrze wtapiające się w półmrok. Dokąd mogły prowadzić? Czyżby w Piwnicy Fenrira istniała kolejna sala dla bardziej zaufanych klientów?
– …podać coś? – usłyszał z kolei Untamo. Oficer nie zauważył niczego, co mogło zwrócić uwagę; tuż obok niego znalazła się jednak młoda, butna kelnerka, przyglądając się uważnie nowym przybyszom, którzy do tej pory nie chcieli wyraźnie przynieść lokalowi zysków.
Podobnie jak w poprzedniej turze, przysługuje wam pojedyncza akcja.
Eitri Soelberg
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:39
Eitri SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : oficer Kruczej Straży, inspektor w Wydziale Kryminalno-Śledczym
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : łasica
Atuty : mistrz pościgów (I), odporny (II), między światami
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 27 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 26 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 25 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Niestety, taki natłok ludzi i ilość bodźców docierających do młodszego Soelberga nie pomagały w dokładnej ocenie sytuacji. Do ich uszu płynęły jedynie strzępki rozmów, z których próbował wyłuskać jak najwięcej, nie odzywając się wciąż zbyt wiele. Posłusznie podążał z całą grupą, gdyż w tak małym miejscu ciężko było mówić o jakimkolwiek rozdzielaniu się, tym bardziej, że weszli razem i wyglądałoby to wyjątkowo podejrzanie jeśli nagle rozpierzchliby się po wszystkich zakamarkach Piwnicy Fenrira.
Wcisnąwszy zwyczajowo papieros pomiędzy wargi, oparł się o blat stolika, zerkając dyskretnie na postaci osób przykuwających ich uwagę niemal od samego wejścia, i jak mniemał, będących w mniejszym lub większym stopniu zaangażowanych w sprawę felernego medalionu. Zmarszczył nieznacznie brwi, kiedy dostrzegł osobliwą rękę Rosholta. Wyglądała naprawdę nieprzyjemnie, gdy lekko połyskująca od blizn, perłowa skóra wyzierała z fałd ubrania. Przyglądał się jednak temu zjawisku nieszczególnie długo, aby nie wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń. Niknąc w smużce szarego dymu, nadal chciał wyłapać przydatne szczegóły, dlatego niemal nie dostrzegł kelnerki, która zaczepiła Untamo i zapytała, najzwyczajniej w życiu, o to, czy będą dziś coś zamawiać.
Najlepszym rozwiązaniem było przejęcie obecnie inicjatywy przez Sorsę. Musieli wyglądać naturalnie i nie wypadało im się rwać do błyskawicznych, chóralnych odpowiedzi. Słysząc słowa kolegi, uśmiechnął się subtelnie, myśląc, że oto właśnie objawiała się przed nimi kwintesencja osoby starego oficera – przede wszystkim dbać o dobro postronnych, na ile tylko pozwalała sytuacja. Nie miał mu tego za złe, ba, popierał działanie, choć wdzierała się w jego zachowanie niepewność, gdyż w takich miejscach ciężko było o pełnę zaufanie względem jakiejkolwiek osoby. Zwłaszcza, kiedy na myśl przychodziła wątpliwa renoma lokalu. Wierzył jednak, że Sorsa wie co robi i poprowadzi sytuację tak, by udało im się jak najwięcej ugrać.
Kiedy zamówił piwa dla niepoznaki, uśmiechnął się i kiwnął głową, odejmując cygaretkę od ust. Nadal bacznie obserwował otoczenie, zerkając co jakiś czas na pozostałych funkcjonariuszy oraz na stolik, przy którym siedział Rosholt.
spostrzegawczość: 12 + 2 + 2 = 16
Wcisnąwszy zwyczajowo papieros pomiędzy wargi, oparł się o blat stolika, zerkając dyskretnie na postaci osób przykuwających ich uwagę niemal od samego wejścia, i jak mniemał, będących w mniejszym lub większym stopniu zaangażowanych w sprawę felernego medalionu. Zmarszczył nieznacznie brwi, kiedy dostrzegł osobliwą rękę Rosholta. Wyglądała naprawdę nieprzyjemnie, gdy lekko połyskująca od blizn, perłowa skóra wyzierała z fałd ubrania. Przyglądał się jednak temu zjawisku nieszczególnie długo, aby nie wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń. Niknąc w smużce szarego dymu, nadal chciał wyłapać przydatne szczegóły, dlatego niemal nie dostrzegł kelnerki, która zaczepiła Untamo i zapytała, najzwyczajniej w życiu, o to, czy będą dziś coś zamawiać.
Najlepszym rozwiązaniem było przejęcie obecnie inicjatywy przez Sorsę. Musieli wyglądać naturalnie i nie wypadało im się rwać do błyskawicznych, chóralnych odpowiedzi. Słysząc słowa kolegi, uśmiechnął się subtelnie, myśląc, że oto właśnie objawiała się przed nimi kwintesencja osoby starego oficera – przede wszystkim dbać o dobro postronnych, na ile tylko pozwalała sytuacja. Nie miał mu tego za złe, ba, popierał działanie, choć wdzierała się w jego zachowanie niepewność, gdyż w takich miejscach ciężko było o pełnę zaufanie względem jakiejkolwiek osoby. Zwłaszcza, kiedy na myśl przychodziła wątpliwa renoma lokalu. Wierzył jednak, że Sorsa wie co robi i poprowadzi sytuację tak, by udało im się jak najwięcej ugrać.
Kiedy zamówił piwa dla niepoznaki, uśmiechnął się i kiwnął głową, odejmując cygaretkę od ust. Nadal bacznie obserwował otoczenie, zerkając co jakiś czas na pozostałych funkcjonariuszy oraz na stolik, przy którym siedział Rosholt.
spostrzegawczość: 12 + 2 + 2 = 16
Mistrz Gry
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:39
The member 'Eitri Soelberg' has done the following action : kości
'k100' : 12
'k100' : 12
Bezimienny
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:40
Trudno było stwierdzić, czy panujący wokół zgiełk działał na ich korzyść czy wręcz przeciwnie. Z jednej strony pozwoliło im to na początkowe wtopienie się w tłum, z drugiej zaś w sytuacji krytycznej bardzo szybko mogło obrócić się to przeciwko im. Byli w końcu intruzami na nieznanej sobie ziemi, a witająca w tę progi klientela z pewnością potrafiła wzajemnie utrzeć sobie nosy, ale i zjednoczyć się przeciwko tym, którzy w ich mniemaniu mogli stanowić zagrożenie. A niewątpliwie właśnie tym była ich czwórka, nie tylko wobec mężczyzny, którego słowa, tak ich rozsierdziły, ale i innych podejrzanych elementów, którzy pewnie jedynie pozornie w spokoju popijali swoje wieczorne piwo.
Neptúnus zmarszczył lekko brwi, gdy dostrzegł charakterystyczną poświatę, która pojawiła się za sprawą wcześniej rzuconego zaklęcia. Wiedział, że najlepiej by było dyskretnie wtajemniczyć swoich towarzyszy w to, co właśnie odkrył, jednak miał świadomość, że tak jak oni z pewną groteskową swobodą usiłowali wyłapać sens słów padających z ust mężczyzn, którzy już na początku przyciągnęli ich uwagę, tak mógł znaleźć się ktoś obok, kto nastawiałby ucha także na ich dialog. Poczuł nagle falę irytacji, tej, która od tygodni narastała w jego wnętrzu, budząc się do życia w najmniej odpowiednich momentach. Powinni działać natychmiastowo, a kręcili się trochę bez celu - zarzucał przede wszystkim sobie pełną hipokryzji bezczynność - jakby chcieli udowodnić jak wiele jest prawdy w krążących w mieście opiniach na temat kruczej bezużyteczności. Nie, żeby się z tym nie zgadzał, ostatnio podobne myśli towarzyszyły mu coraz częściej. Nie tylko bezsilność wobec morderstw napawała go takim uczuciem, ale także to, że dostrzegał jak prężnie rozwijała się działalność Wyzwolonych. Fakt, że Kruczy zdawali się przymykać na to oko kłuł go boleśnie. W końcu sam był jednym z tych, których Wyzwoleni uważali za swoich największych przeciwników.. Odmieńcem. Nie zasługiwał na szacunek?
Odgonił od siebie tę myśli, zupełnie nie związane ze sprawą, która ich tu przywiodła. Tylko niepotrzebnie się rozpraszał. Jego twarz jednak wciąż wykrzywiał grymas, próbował się go pospiesznie pozbyć w chwili, w której obok nich wyrosła butna kelnerka.
Deyfa - wypowiedział zachowawczo w głowie, kierując zaklęcie w stronę młodej dziewczyny. Sorsa radził sobie dobrze już bez niego, imponowało mu doświadczenie starszego inspektora, spokój rysujący się na jego twarzy przemieszany z doskonale odgrywanym rozbawieniem. Postanowił go jednak wspomóc, ostatnim czego sobie życzyli, to nagle podniesiony alarm, raban, który pozwoliłby tym, przez których się tutaj znaleźli, niepostrzeżenie wymknąć się z piwnicy.
Uśmiechnął się czarująco, okrążając kelnerkę i delikatnie chwytając ją za łokieć, przeprowadzając parę kroków w stronę reszty towarzyszy, pragnął, żeby odpowiedź na pytanie, które zamierzał zadać dotarło jedynie do ośmiu par uszu.
- Wydaje mi się, że chcesz nam także powiedzieć, co kryje się za tamtymi drzwiami - powiedział, zamieniając pytanie w nie znoszącą sprzeciwu sugestię, kąciki ust wciąż unosiły się ku górze w karykaturze przymilnego uśmiechu. Ręką wskazał w kierunku wciąż widocznej przez siebie poświaty, równocześnie pokiwał głową w stronę zarysu drewnianej ramy drzwi, chcąc dać do zrozumienia swoim towarzyszom, że kryje się za nimi coś ważnego. - Zaplecze również zdaje mi się skrywać więcej niż tylko zapas chrzczonego piwa i parę zlewów. - Mówił cicho, niemal szeptem, starając się jednak artykułować słowa w taki sposób, aby ich sens nie umknął braciom Soelberg i Sorsie.
Deyfa (Perturba) – powoduje chwilowe, kilkusekundowe zamroczenie przeciwnika, który staje się również podatny na niewielkie sugestie. Próg: 70.
26 magia użykowa + 91 = 117
k6: magia vidara: 1 - postaci nie przysługuje bonus podczas użycia magii Vidara
Neptúnus zmarszczył lekko brwi, gdy dostrzegł charakterystyczną poświatę, która pojawiła się za sprawą wcześniej rzuconego zaklęcia. Wiedział, że najlepiej by było dyskretnie wtajemniczyć swoich towarzyszy w to, co właśnie odkrył, jednak miał świadomość, że tak jak oni z pewną groteskową swobodą usiłowali wyłapać sens słów padających z ust mężczyzn, którzy już na początku przyciągnęli ich uwagę, tak mógł znaleźć się ktoś obok, kto nastawiałby ucha także na ich dialog. Poczuł nagle falę irytacji, tej, która od tygodni narastała w jego wnętrzu, budząc się do życia w najmniej odpowiednich momentach. Powinni działać natychmiastowo, a kręcili się trochę bez celu - zarzucał przede wszystkim sobie pełną hipokryzji bezczynność - jakby chcieli udowodnić jak wiele jest prawdy w krążących w mieście opiniach na temat kruczej bezużyteczności. Nie, żeby się z tym nie zgadzał, ostatnio podobne myśli towarzyszyły mu coraz częściej. Nie tylko bezsilność wobec morderstw napawała go takim uczuciem, ale także to, że dostrzegał jak prężnie rozwijała się działalność Wyzwolonych. Fakt, że Kruczy zdawali się przymykać na to oko kłuł go boleśnie. W końcu sam był jednym z tych, których Wyzwoleni uważali za swoich największych przeciwników.. Odmieńcem. Nie zasługiwał na szacunek?
Odgonił od siebie tę myśli, zupełnie nie związane ze sprawą, która ich tu przywiodła. Tylko niepotrzebnie się rozpraszał. Jego twarz jednak wciąż wykrzywiał grymas, próbował się go pospiesznie pozbyć w chwili, w której obok nich wyrosła butna kelnerka.
Deyfa - wypowiedział zachowawczo w głowie, kierując zaklęcie w stronę młodej dziewczyny. Sorsa radził sobie dobrze już bez niego, imponowało mu doświadczenie starszego inspektora, spokój rysujący się na jego twarzy przemieszany z doskonale odgrywanym rozbawieniem. Postanowił go jednak wspomóc, ostatnim czego sobie życzyli, to nagle podniesiony alarm, raban, który pozwoliłby tym, przez których się tutaj znaleźli, niepostrzeżenie wymknąć się z piwnicy.
Uśmiechnął się czarująco, okrążając kelnerkę i delikatnie chwytając ją za łokieć, przeprowadzając parę kroków w stronę reszty towarzyszy, pragnął, żeby odpowiedź na pytanie, które zamierzał zadać dotarło jedynie do ośmiu par uszu.
- Wydaje mi się, że chcesz nam także powiedzieć, co kryje się za tamtymi drzwiami - powiedział, zamieniając pytanie w nie znoszącą sprzeciwu sugestię, kąciki ust wciąż unosiły się ku górze w karykaturze przymilnego uśmiechu. Ręką wskazał w kierunku wciąż widocznej przez siebie poświaty, równocześnie pokiwał głową w stronę zarysu drewnianej ramy drzwi, chcąc dać do zrozumienia swoim towarzyszom, że kryje się za nimi coś ważnego. - Zaplecze również zdaje mi się skrywać więcej niż tylko zapas chrzczonego piwa i parę zlewów. - Mówił cicho, niemal szeptem, starając się jednak artykułować słowa w taki sposób, aby ich sens nie umknął braciom Soelberg i Sorsie.
Deyfa (Perturba) – powoduje chwilowe, kilkusekundowe zamroczenie przeciwnika, który staje się również podatny na niewielkie sugestie. Próg: 70.
26 magia użykowa + 91 = 117
k6: magia vidara: 1 - postaci nie przysługuje bonus podczas użycia magii Vidara
Mistrz Gry
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:40
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'k6' : 1
#1 'k100' : 91
--------------------------------
#2 'k6' : 1
Eitri Soelberg
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:41
Eitri SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : oficer Kruczej Straży, inspektor w Wydziale Kryminalno-Śledczym
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : łasica
Atuty : mistrz pościgów (I), odporny (II), między światami
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 27 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 26 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 25 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Wyczuwalne napięcie dawało o sobie znać każdemu na swój sposób. Ivar był spokojny, o dziwo nie ciągnęło go do mordobicia wchodząc w nowy rok postanowił, że środki drastyczne pozostawi, bez wątpienia tylko na misję wysłanników, na stosunkowo „prostszych” a przynajmniej pozornie misjach, gdzie finezją słowa i dobrą grą aktorską można było ugrać nieraz więcej, niż bezproduktywnym waleniem głową przesłuchiwanego w mur. Bo chociaż nieraz bywało to satysfakcjonujące, to w istocie szło o dobro całej społeczności, a jego zachowania i odruchy mogły zaszkodzić najwyższej sprawie.
Poddane intuicyjnie lejce powodzenia misji oddał w ręce starszego inspektora nie żałował nigdy misji, jakie rozgrywały się pod jego skrzydłami. Był to człowiek spokojny i stonowany, okaz profesjonała w swych metodach nieraz staromodny, lecz bynajmniej niepozbawiony sukcesów i prywatnych wyróżnień. Środek ciężkość spadł na niego barki, jednak nie pozostawał osamotniony w tym wspierało go trzech młodych kruków i za cenę sukcesu był gotowy na każde poświęcenie.
Obserwując otoczenie nie wyłapał ciekawszych strzępków rozmów intuicja, jednak ostrzegała i nakazywała nieustanną czujność. Byli samym centrum wrogiego obozu i dosłownie zewsząd mógł nadejść atak. Usiadł wraz z towarzyszami przy stoliku, a zamówione piwo wcale nie nastrajało go pozytywnie, wręcz przeciwnie. Dym papierosów drażnił nozdrza on sam jednak w momencie, gdy usiadł przestał świdrować zgromadzonych wzrokiem i dał sobie na wstrzymanie. Z drugiej strony domyślał się, jak komicznie musieli tu wyglądać oczami bywalców i ślepców. Większość z nich była rozpoznawalna, a Neptun ze swą genetyką przyciągał spojrzenia chyba nie tylko kobiet. Miał nadzieję jednak, że zagrają w otwarte karty i nawet jeśli przyjdzie, co do czego to poradzą sobie ze wszelkim zagrożeniem.
spostrzegawczość: 12 + 1 = 13
Poddane intuicyjnie lejce powodzenia misji oddał w ręce starszego inspektora nie żałował nigdy misji, jakie rozgrywały się pod jego skrzydłami. Był to człowiek spokojny i stonowany, okaz profesjonała w swych metodach nieraz staromodny, lecz bynajmniej niepozbawiony sukcesów i prywatnych wyróżnień. Środek ciężkość spadł na niego barki, jednak nie pozostawał osamotniony w tym wspierało go trzech młodych kruków i za cenę sukcesu był gotowy na każde poświęcenie.
Obserwując otoczenie nie wyłapał ciekawszych strzępków rozmów intuicja, jednak ostrzegała i nakazywała nieustanną czujność. Byli samym centrum wrogiego obozu i dosłownie zewsząd mógł nadejść atak. Usiadł wraz z towarzyszami przy stoliku, a zamówione piwo wcale nie nastrajało go pozytywnie, wręcz przeciwnie. Dym papierosów drażnił nozdrza on sam jednak w momencie, gdy usiadł przestał świdrować zgromadzonych wzrokiem i dał sobie na wstrzymanie. Z drugiej strony domyślał się, jak komicznie musieli tu wyglądać oczami bywalców i ślepców. Większość z nich była rozpoznawalna, a Neptun ze swą genetyką przyciągał spojrzenia chyba nie tylko kobiet. Miał nadzieję jednak, że zagrają w otwarte karty i nawet jeśli przyjdzie, co do czego to poradzą sobie ze wszelkim zagrożeniem.
spostrzegawczość: 12 + 1 = 13
Ivar Soelberg
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:42
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Wyczuwalne napięcie dawało o sobie znać każdemu na swój sposób. Ivar był spokojny, o dziwo nie ciągnęło go do mordobicia wchodząc w nowy rok postanowił, że środki drastyczne pozostawi, bez wątpienia tylko na misję wysłanników, na stosunkowo „prostszych” a przynajmniej pozornie misjach, gdzie finezją słowa i dobrą grą aktorską można było ugrać nieraz więcej, niż bezproduktywnym waleniem głową przesłuchiwanego w mur. Bo chociaż nieraz bywało to satysfakcjonujące, to w istocie szło o dobro całej społeczności, a jego zachowania i odruchy mogły zaszkodzić najwyższej sprawie.
Poddane intuicyjnie lejce powodzenia misji oddał w ręce starszego inspektora nie żałował nigdy misji, jakie rozgrywały się pod jego skrzydłami. Był to człowiek spokojny i stonowany, okaz profesjonała w swych metodach nieraz staromodny, lecz bynajmniej niepozbawiony sukcesów i prywatnych wyróżnień. Środek ciężkość spadł na niego barki, jednak nie pozostawał osamotniony w tym wspierało go trzech młodych kruków i za cenę sukcesu był gotowy na każde poświęcenie.
Obserwując otoczenie nie wyłapał ciekawszych strzępków rozmów intuicja, jednak ostrzegała i nakazywała nieustanną czujność. Byli samym centrum wrogiego obozu i dosłownie zewsząd mógł nadejść atak. Usiadł wraz z towarzyszami przy stoliku, a zamówione piwo wcale nie nastrajało go pozytywnie, wręcz przeciwnie. Dym papierosów drażnił nozdrza on sam jednak w momencie, gdy usiadł przestał świdrować zgromadzonych wzrokiem i dał sobie na wstrzymanie. Z drugiej strony domyślał się, jak komicznie musieli tu wyglądać oczami bywalców i ślepców. Większość z nich była rozpoznawalna, a Neptun ze swą genetyką przyciągał spojrzenia chyba nie tylko kobiet. Miał nadzieję jednak, że zagrają w otwarte karty i nawet jeśli przyjdzie, co do czego to poradzą sobie ze wszelkim zagrożeniem.
spostrzegawczość: 12 + 1 = 13
Poddane intuicyjnie lejce powodzenia misji oddał w ręce starszego inspektora nie żałował nigdy misji, jakie rozgrywały się pod jego skrzydłami. Był to człowiek spokojny i stonowany, okaz profesjonała w swych metodach nieraz staromodny, lecz bynajmniej niepozbawiony sukcesów i prywatnych wyróżnień. Środek ciężkość spadł na niego barki, jednak nie pozostawał osamotniony w tym wspierało go trzech młodych kruków i za cenę sukcesu był gotowy na każde poświęcenie.
Obserwując otoczenie nie wyłapał ciekawszych strzępków rozmów intuicja, jednak ostrzegała i nakazywała nieustanną czujność. Byli samym centrum wrogiego obozu i dosłownie zewsząd mógł nadejść atak. Usiadł wraz z towarzyszami przy stoliku, a zamówione piwo wcale nie nastrajało go pozytywnie, wręcz przeciwnie. Dym papierosów drażnił nozdrza on sam jednak w momencie, gdy usiadł przestał świdrować zgromadzonych wzrokiem i dał sobie na wstrzymanie. Z drugiej strony domyślał się, jak komicznie musieli tu wyglądać oczami bywalców i ślepców. Większość z nich była rozpoznawalna, a Neptun ze swą genetyką przyciągał spojrzenia chyba nie tylko kobiet. Miał nadzieję jednak, że zagrają w otwarte karty i nawet jeśli przyjdzie, co do czego to poradzą sobie ze wszelkim zagrożeniem.
spostrzegawczość: 12 + 1 = 13
Mistrz Gry
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:42
The member 'Ivar Soelberg' has done the following action : kości
'k100' : 1
'k100' : 1
Untamo Sorsa
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:43
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Kolejne strzępy rozmów, kolejne pojedyncze, nic nie znaczące obserwacje… I kolejne paranoiczne myśli. Przecież Untamo nie mógł pozbyć się myśli, że od samego wejścia, od samego przedostania się przez bramy wstępnej weryfikacji, każdy tutaj dobrze wiedział o ich tożsamości. Nawet jeżeli nie rzucali się w oczy, będąc przecież zwyczajnymi mężczyznami (pomijając Neptúnusa, który naturalnie posiadał swoją mistyczną aurę), Untamo czuł na sobie widmowe, palące spojrzenia. Nie mógł wyzbyć się paranoi, jakoby to ktoś układał już dłonie do zaklęcia, jakby cały czas czekał tylko na ich cholerny ruch. Sorsa bał się o siebie, ale i o każdego z jego towarzyszy po równo - on w końcu gotów był odejść z tego świata na misji, był Kruczym Strażnikiem od dziesiątek już lat, obył się z niebezpieczeństwami zawodu tego. Wolał jednak, by każdy z nich - Ivar, Eitri i Neptúnus dożyli do wieku sędziwego. Sorsa był już wypalony w niektórych kwestiach, w innych często odpychany był już przez swój coraz mniejszy wigor, przez to, jak wiele nowych talentów pojawiało się w Straży… Po śmierci matki nie miał już ochoty tak wiele czasu spędzać w domu. Każda możliwość udania się poza mury siedziby Kruków, każdy powiew świeżości…
Wzrok wyczuwalny na ciele palił, sprawiał jednak również, że odczuwał życie tak jak kiedyś. Czuł sens jego i jego pracy. Jak wkrótce miało się okazać - nie bez powodu czuł się obserwowany. Młoda i bystra kelnerka zbliżyła się do nich, a obierając na cel ich czwórkę. Sorsa ubrał na twarz uśmiech, który przecież mógł być uznany za szczery. Nienarzucający się jednak - chciał wyglądać uprzejmie, nie nietypowo.
- Już myślałem, że nikt nie zapyta… - powiedział żartobliwie, próbując ustawić się tyłem do jak największej części sali, pozornie rozglądając się za odpowiednim stolikiem dla ich grupy. Faktycznie chciał po prostu ograniczyć możliwość podsłuchania ich rozmowy oraz ograniczyć też możliwość podłapania czegoś z ruchu ich warg. - Postawmy sprawę jasno - nie jesteśmy tu po to żeby się napić. Za kilka chwil może zrobić się tu gorąco, a bez pani pomocy może zrobić się nawet krwawo… - mówił z takim wyrazem twarzy, by dla odległego obserwatora wydać się po prostu zagadującym niewinnie klientem. Słowa nie były jednak nieszczere, właściwie tak myślał. Nie czuł by dzisiejszy dzień zakończyć się miał pozytywnie i bez utarczków. Właściwie chciał zminimalizować straty i zyskać cień szansy na to, że osoby faktycznie nie zamieszane w problem będący ich głównym powodem przybycia, nie oberwą zupełnie niezamierzenie. - Jak dobrze znasz dzisiejszych klientów? - zapytał na wstępie. Czuł, że plan “współpracy, która bez ciebie się nie uda”, może przekonać kobietę do chętniejszego okazania pomocy, albo chociaż do nieprzeszkadzania im. Wskazał też na stolik kilka kroków dalej, by dodać już głośniej. - To my tu sobie usiądziemy i weźmiemy cztery piwa…
charyzma: 96 (k100) + 27 (statystyka) + 7 (atut: lider) = 130
Wzrok wyczuwalny na ciele palił, sprawiał jednak również, że odczuwał życie tak jak kiedyś. Czuł sens jego i jego pracy. Jak wkrótce miało się okazać - nie bez powodu czuł się obserwowany. Młoda i bystra kelnerka zbliżyła się do nich, a obierając na cel ich czwórkę. Sorsa ubrał na twarz uśmiech, który przecież mógł być uznany za szczery. Nienarzucający się jednak - chciał wyglądać uprzejmie, nie nietypowo.
- Już myślałem, że nikt nie zapyta… - powiedział żartobliwie, próbując ustawić się tyłem do jak największej części sali, pozornie rozglądając się za odpowiednim stolikiem dla ich grupy. Faktycznie chciał po prostu ograniczyć możliwość podsłuchania ich rozmowy oraz ograniczyć też możliwość podłapania czegoś z ruchu ich warg. - Postawmy sprawę jasno - nie jesteśmy tu po to żeby się napić. Za kilka chwil może zrobić się tu gorąco, a bez pani pomocy może zrobić się nawet krwawo… - mówił z takim wyrazem twarzy, by dla odległego obserwatora wydać się po prostu zagadującym niewinnie klientem. Słowa nie były jednak nieszczere, właściwie tak myślał. Nie czuł by dzisiejszy dzień zakończyć się miał pozytywnie i bez utarczków. Właściwie chciał zminimalizować straty i zyskać cień szansy na to, że osoby faktycznie nie zamieszane w problem będący ich głównym powodem przybycia, nie oberwą zupełnie niezamierzenie. - Jak dobrze znasz dzisiejszych klientów? - zapytał na wstępie. Czuł, że plan “współpracy, która bez ciebie się nie uda”, może przekonać kobietę do chętniejszego okazania pomocy, albo chociaż do nieprzeszkadzania im. Wskazał też na stolik kilka kroków dalej, by dodać już głośniej. - To my tu sobie usiądziemy i weźmiemy cztery piwa…
charyzma: 96 (k100) + 27 (statystyka) + 7 (atut: lider) = 130
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:43
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
'k100' : 96
'k100' : 96
Prorok
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:43
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Słowa, wypowiedziane przez Untamo, przykuły uwagę kelnerki; nie niosły pomimo tego kojącej fali spokoju. Młoda kobieta drgnęła, unosząc swoje spojrzenie, przeszyte wyraźną trwogą.
– Ja… ja n–nie wiem – zdążyła z siebie wykrztusić. – Nie znam ich, naprawdę, przysięgam. Ten wysoki przychodzi tu dosyć często – dodała po chwili namysłu. Sorsa miał trudność stwierdzić, czy rzeczywiście uznała go za swojego sojusznika, czy może za osobę niosącą pod płaszczem pierwszych słów groźbę; kelnerka wyraźnie nie chciała angażować się w dowolne porachunki pomiędzy klientelą lokalu. Zaklęcie Neptúnusa podziałało bezbłędnie, sprawiając, że kobieta zastanowiła się poważnie nad zadanym pytaniem. Była – tak czy inaczej – podatna na współpracę.
– Szef mówił, że mam się nie interesować tym, co jest obecne za drzwiami. Płaci mi regularnie, nie zadawałam pytań – ściszyła ton swego głosu do granic poufałości. – Nie rozumiem. Na zapleczu trzymamy tylko zapasy. Nie-nie szukam kłopotów – ponownie uległa wcześniejszym, licznym napadom obaw. Nie uśmiechało jej się, co zresztą nie powinno nikogo przesadnie dziwić, bycie świadkiem walk w karczmie, w dodatku, jak przyznał sam Untamo, wyjątkowo niebezpiecznych i pozbawionych ostatnich, wątłych skrupułów grzeczności. Neptúnus z kolei mógł utrzymywać pewność, że kobieta nie kłamie; zaklęcie podziałało właściwie; trudno ponadto, aby młoda kelnerka miała być zamieszana w tajniki działania Piwnicy Fenrira, słynącej z sumiennego strzeżenia wszystkich swoich tajemnic.
– Pójdę już po te piwa – wyrzuciła, momentalnie ruszając w kierunku lady, nie mogąc znieść zgęstniałego napięcia, które zawisło ponad głowami mężczyzn. W tej samej chwili, Eitri i Ivar mogli przyjrzeć się działaniom oraz wymianie zdań, mającej miejsce przy stoliku zajmowanym przez Rosholta i jego potencjalnych sojuszników.
– Zrozum stary, mam dzieci. Chcę patrzeć, jak dorastają – oznajmił drugi mężczyzna, ewidentnie niechętny, by towarzyszyć w kolejnej eskapadzie, pomimo korzystnej pensji. Czy – w istocie – Rosholt dalej pragnął przemierzać tereny enklaw? Czemu zawdzięczał blizny, których szpetny alfabet pokrywał część jego ciała? Mnóstwo pytań zamarło bez odpowiedzi; tym razem Rosholt przeszedł jednak do czynów, wręczając możliwie dyskretnie sakwę oraz drobny pakunek jednemu ze swych rozmówców.
– Tutaj macie zaliczkę. Razem z drobnym dodatkiem – przekazał sucho. – Nie chcę, byście zawiedli – podniósł się razem z jednym kompanem, tym, który określił śmierć technika słowami mała rzecz, a cieszy. Rosholt miał zamiar wyjść z Piwnicy Fenrira, co było szczęściem w nieszczęściu – operowanie zaklęciami na zewnątrz było dużo łatwiejsze przez wzgląd na mniejsze, potencjalne zamieszanie przy pogoni – mężczyzna mógł jednak uciec o wiele łatwiej niż przebywając w zamkniętym pomieszczeniu. Dwóch pozostałych najemników spojrzało wówczas po sobie i skierowało się do łazienki, trzymając w kieszeni całość podarowanych im przez Rosholta obiektów. Kruczy Strażnicy musieli dziś działać szybko, najlepiej dzieląc się na dwa zespoły – obecna sytuacja wymagała odważnych, natychmiastowych decyzji.
Każdemu z was przysługuje jedna akcja.
– Ja… ja n–nie wiem – zdążyła z siebie wykrztusić. – Nie znam ich, naprawdę, przysięgam. Ten wysoki przychodzi tu dosyć często – dodała po chwili namysłu. Sorsa miał trudność stwierdzić, czy rzeczywiście uznała go za swojego sojusznika, czy może za osobę niosącą pod płaszczem pierwszych słów groźbę; kelnerka wyraźnie nie chciała angażować się w dowolne porachunki pomiędzy klientelą lokalu. Zaklęcie Neptúnusa podziałało bezbłędnie, sprawiając, że kobieta zastanowiła się poważnie nad zadanym pytaniem. Była – tak czy inaczej – podatna na współpracę.
– Szef mówił, że mam się nie interesować tym, co jest obecne za drzwiami. Płaci mi regularnie, nie zadawałam pytań – ściszyła ton swego głosu do granic poufałości. – Nie rozumiem. Na zapleczu trzymamy tylko zapasy. Nie-nie szukam kłopotów – ponownie uległa wcześniejszym, licznym napadom obaw. Nie uśmiechało jej się, co zresztą nie powinno nikogo przesadnie dziwić, bycie świadkiem walk w karczmie, w dodatku, jak przyznał sam Untamo, wyjątkowo niebezpiecznych i pozbawionych ostatnich, wątłych skrupułów grzeczności. Neptúnus z kolei mógł utrzymywać pewność, że kobieta nie kłamie; zaklęcie podziałało właściwie; trudno ponadto, aby młoda kelnerka miała być zamieszana w tajniki działania Piwnicy Fenrira, słynącej z sumiennego strzeżenia wszystkich swoich tajemnic.
– Pójdę już po te piwa – wyrzuciła, momentalnie ruszając w kierunku lady, nie mogąc znieść zgęstniałego napięcia, które zawisło ponad głowami mężczyzn. W tej samej chwili, Eitri i Ivar mogli przyjrzeć się działaniom oraz wymianie zdań, mającej miejsce przy stoliku zajmowanym przez Rosholta i jego potencjalnych sojuszników.
– Zrozum stary, mam dzieci. Chcę patrzeć, jak dorastają – oznajmił drugi mężczyzna, ewidentnie niechętny, by towarzyszyć w kolejnej eskapadzie, pomimo korzystnej pensji. Czy – w istocie – Rosholt dalej pragnął przemierzać tereny enklaw? Czemu zawdzięczał blizny, których szpetny alfabet pokrywał część jego ciała? Mnóstwo pytań zamarło bez odpowiedzi; tym razem Rosholt przeszedł jednak do czynów, wręczając możliwie dyskretnie sakwę oraz drobny pakunek jednemu ze swych rozmówców.
– Tutaj macie zaliczkę. Razem z drobnym dodatkiem – przekazał sucho. – Nie chcę, byście zawiedli – podniósł się razem z jednym kompanem, tym, który określił śmierć technika słowami mała rzecz, a cieszy. Rosholt miał zamiar wyjść z Piwnicy Fenrira, co było szczęściem w nieszczęściu – operowanie zaklęciami na zewnątrz było dużo łatwiejsze przez wzgląd na mniejsze, potencjalne zamieszanie przy pogoni – mężczyzna mógł jednak uciec o wiele łatwiej niż przebywając w zamkniętym pomieszczeniu. Dwóch pozostałych najemników spojrzało wówczas po sobie i skierowało się do łazienki, trzymając w kieszeni całość podarowanych im przez Rosholta obiektów. Kruczy Strażnicy musieli dziś działać szybko, najlepiej dzieląc się na dwa zespoły – obecna sytuacja wymagała odważnych, natychmiastowych decyzji.
Każdemu z was przysługuje jedna akcja.
Eitri Soelberg
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:44
Eitri SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : oficer Kruczej Straży, inspektor w Wydziale Kryminalno-Śledczym
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : łasica
Atuty : mistrz pościgów (I), odporny (II), między światami
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 27 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 26 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 25 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Sytuacja była dynamiczna. Przywykł wprawdzie już do takiego działania, lecz nie zwalniało go to od ciągłego, bardzo przytomnego oceniania wydarzeń, nie chodziło o sam automatyzm podejmowania decyzji; nawet odrobina refleksji była wymagana w trakcie podobnych misji, bo jednym – owszem – było dorwanie Rosholta, a drugim zadbanie o bezpieczeństwo swoich towarzyszy i ludzi postronnych. Nie lubił działania po trupach do celu, sądził, że są sprawy ważniejsze. Kiedy usłyszał docierające do uszu słowa kelnerki, zacisnął mocniej palce w oczekiwaniu na podjęcie przez nią decyzji. Czuł, że zdjęta niepewnością niekoniecznie łatwo przystanie na współpracę. Nie mogli jej za to winić, a już na pewno nie mogli zrzucać na nią odpowiedzialności za dalsze powodzenie misji. jedyne, co powinna obecnie uczynić, to faktycznie zadbać o własne bezpieczeństwo. Zagryzł zęby na filtrze papierosa, cierpkość tytoniu jeszcze mocniej przywarła do podniebienia i odwrócił się, by lepiej słyszeć rozmowę mężczyzn przy stoliku. Wymiana zdań faktycznie wskazywała na to, że zaraz się rozejdą, by nie budzić niepotrzebnego zaciekawienia. Kiedy poczuł dłoń Sorsy na ramieniu, a wcześniej jasny komunikat, nie zamierzał się przeciwstawiać jego poleceniom. Wciąż – bardzo ufał jego osądom i twierdził, że powinien korzystać z oceny starszego kolegi. Kiwnął lekko głową, wyciągnął biały zwitek spomiędzy warg i zgniótł go w lichej, wykonanej z puszki po konserwie, popielniczce, gdzie już zdołała zalęgnąć się spora kupka popiołu skropiona śmierdzącym piwem. Otrzepał płaszcz i bez większego namysłu ruszył z miejsca, odczekawszy uprzednio chwilę, by nie iść bezpośrednio za Rosholtem. Musiał zachować choć szczątkowy pozór, że wychodzi, gdyż zwyczajnie atmosfera tutejszego miejsca mu nie leży.
Zapiął poły płaszcza, przeciskając się pomiędzy zgromadzonymi, wyminął kilka stolików z zamiarem udania się w kierunku drzwi wyjściowych. Wciąż patrzył na plecy Rosholta, nie tracił ich z pola widzenia, lecz i to nie zwalniało go przed bacznym obserwowaniem i nasłuchiwaniem pozostałej części lokalu, by nic przypadkiem go nie zaskoczyło.
spostrzegawczość: 93 + 2 + 2 = 97
Zapiął poły płaszcza, przeciskając się pomiędzy zgromadzonymi, wyminął kilka stolików z zamiarem udania się w kierunku drzwi wyjściowych. Wciąż patrzył na plecy Rosholta, nie tracił ich z pola widzenia, lecz i to nie zwalniało go przed bacznym obserwowaniem i nasłuchiwaniem pozostałej części lokalu, by nic przypadkiem go nie zaskoczyło.
spostrzegawczość: 93 + 2 + 2 = 97
Mistrz Gry
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:44
The member 'Eitri Soelberg' has done the following action : kości
'k100' : 93
'k100' : 93
Bezimienny
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:45
Nagła zmiana nastroju kelnerki, z której postawy zniknęła wcześniejsza butność, a zastąpiła czająca się w kącikach oczu trwoga, wydała mu się nieco zaskakująca. Zmarszczył brwi, przyglądając się kobiecie jeszcze uważniej niż chwilę wcześniej, zastanawiając się czy po prostu trafili w czuły punkt, czy coś innego wpłynęło na tak gwałtowną zmianę jej zachowania. Ton Sorsy był wszakże przymilny, on sam starał się zabrzmieć stanowczo, ale i przyjaźnie, na co wrodzone umiejętności zdecydowanie mu pozwalały. Śledził ją uważnie wzrokiem, gdy oddalała się pospiesznie, aby zrealizować ich spontaniczne zamówienie.
Jego uwagę jednak na powrót przyciągnęli mężczyźni, którzy najwidoczniej zaczęli zbierać się do wyjścia. Skinął lekko głową, tym samym akceptując propozycję Untamo. Nie zamierzał się sprzeciwiać, uznał również, że ktoś o tak długim stażu i niewątpliwych umiejętnościach zasługuje na to, aby podążać za jego sugestią bez mrugnięcia okiem. Zawahał się jednak przez chwilę, zastanawiając się, w którym kierunku powinien ruszyć. Czy rzeczywiście w stronę zaplecza? Co prawda kelnerka dała im wyraźnie do zrozumienia, że nie znajdowało się tam nic poza zapasami, z drugiej strony jej odpowiedź sugerowała, że tak naprawdę nie bardzo zdawała sobie sprawę, co tak naprawdę działo się w Piwnicy Fenrira. Zdziwił się tym, z zaskoczeniem przyjmując do wiadomości, że właściciel tego miejsca najwyraźniej niewiele sobie robił z zaufanych ludzi. W końcu rola kelnerki w takim miejscu, tylko z pozoru mogła wydawać się zupełnie drugorzędna - przecież to właśnie ona mogła mieć oko na całe towarzystwo, rozsnuwać ponad bywalcami piwnicy siatkę bystrych spojrzeń, aby następnie przedstawić swojemu szefowi poczynione obserwacje. Najwyraźniej jednak ten ostatni nie zamierzał grać podobną kartą. Popędzony delikatnym dotykiem Ivara, Neptúnus ruszył za kelnerką, tajemnicze drzwi pozostawiając sobie niejako na deser. Łatwiej było wymknąć się na zaplecze niż niż zmusić zatrwożoną kelnerkę do otworzenia drzwi, ukrytych zdecydowanie w jakimś podejrzanym celu.
Oparł się o krawędź kontuaru, tuż przy wejściu za bar, na moment przymykając oczy, oddychając spokojnie, przywołując do siebie kojący obraz leśnego, który ze zrozumiałego powodu zawsze pozwalał mu z większą wprawą korzystać z wrodzonego daru. Uniósł kąciki ust w nieco bałamutnym uśmiechu, gdy tylko kelnerka znowu zwróciła się w ich stronę, sprawiając, że jego urodziwa twarz nabrała wyrazu uwodzicielskiej nonszalancji.
- Z pewnością nic się nie stanie, jeśli pozwolisz nam po prostu trochę się rozejrzeć - powiedział, gestem, pozornie tylko wykonanym od niechcenia, wskazując wejście na zaplecze. - Może zaczniemy właśnie od tamtego miejsca. Wspomniałaś, że trzymacie tam jedynie zapasy, wydaje mi się jednak, że kryje się tam zdecydowanie więcej - dodał, prostując się, z gracją odbijając się od kontuaru, nie spuszczając z niej spojrzenia zielonych tęczówek, które nieco skrzyły w panujących wokół częściowych ciemnościach. Postawił kolejny krok, kierując się w stronę przeznaczoną jedynie dla personelu, uważnie obserwując jej reakcję, czekając na znak, że aura zaczęła działać, wciąż czując za sobą obecność towarzysza, który - jak miał nadzieję - naprawdę skupiał się na chronieniu ich tyłków, zważywszy na to, że Neptúnus skupiał całą swoją uwagę na twarzy kelnerki.
charyzma: 88 (k100) + 16 (statystyka) + 10 (atut) = 114
Jego uwagę jednak na powrót przyciągnęli mężczyźni, którzy najwidoczniej zaczęli zbierać się do wyjścia. Skinął lekko głową, tym samym akceptując propozycję Untamo. Nie zamierzał się sprzeciwiać, uznał również, że ktoś o tak długim stażu i niewątpliwych umiejętnościach zasługuje na to, aby podążać za jego sugestią bez mrugnięcia okiem. Zawahał się jednak przez chwilę, zastanawiając się, w którym kierunku powinien ruszyć. Czy rzeczywiście w stronę zaplecza? Co prawda kelnerka dała im wyraźnie do zrozumienia, że nie znajdowało się tam nic poza zapasami, z drugiej strony jej odpowiedź sugerowała, że tak naprawdę nie bardzo zdawała sobie sprawę, co tak naprawdę działo się w Piwnicy Fenrira. Zdziwił się tym, z zaskoczeniem przyjmując do wiadomości, że właściciel tego miejsca najwyraźniej niewiele sobie robił z zaufanych ludzi. W końcu rola kelnerki w takim miejscu, tylko z pozoru mogła wydawać się zupełnie drugorzędna - przecież to właśnie ona mogła mieć oko na całe towarzystwo, rozsnuwać ponad bywalcami piwnicy siatkę bystrych spojrzeń, aby następnie przedstawić swojemu szefowi poczynione obserwacje. Najwyraźniej jednak ten ostatni nie zamierzał grać podobną kartą. Popędzony delikatnym dotykiem Ivara, Neptúnus ruszył za kelnerką, tajemnicze drzwi pozostawiając sobie niejako na deser. Łatwiej było wymknąć się na zaplecze niż niż zmusić zatrwożoną kelnerkę do otworzenia drzwi, ukrytych zdecydowanie w jakimś podejrzanym celu.
Oparł się o krawędź kontuaru, tuż przy wejściu za bar, na moment przymykając oczy, oddychając spokojnie, przywołując do siebie kojący obraz leśnego, który ze zrozumiałego powodu zawsze pozwalał mu z większą wprawą korzystać z wrodzonego daru. Uniósł kąciki ust w nieco bałamutnym uśmiechu, gdy tylko kelnerka znowu zwróciła się w ich stronę, sprawiając, że jego urodziwa twarz nabrała wyrazu uwodzicielskiej nonszalancji.
- Z pewnością nic się nie stanie, jeśli pozwolisz nam po prostu trochę się rozejrzeć - powiedział, gestem, pozornie tylko wykonanym od niechcenia, wskazując wejście na zaplecze. - Może zaczniemy właśnie od tamtego miejsca. Wspomniałaś, że trzymacie tam jedynie zapasy, wydaje mi się jednak, że kryje się tam zdecydowanie więcej - dodał, prostując się, z gracją odbijając się od kontuaru, nie spuszczając z niej spojrzenia zielonych tęczówek, które nieco skrzyły w panujących wokół częściowych ciemnościach. Postawił kolejny krok, kierując się w stronę przeznaczoną jedynie dla personelu, uważnie obserwując jej reakcję, czekając na znak, że aura zaczęła działać, wciąż czując za sobą obecność towarzysza, który - jak miał nadzieję - naprawdę skupiał się na chronieniu ich tyłków, zważywszy na to, że Neptúnus skupiał całą swoją uwagę na twarzy kelnerki.
charyzma: 88 (k100) + 16 (statystyka) + 10 (atut) = 114
Mistrz Gry
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:45
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 88
'k100' : 88
Ivar Soelberg
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:49
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Sytuacja była rozwojowa, należało postępować ostrożnie, by nie zwrócić niepotrzebnej uwagi. Rozdane zadania przez Sorsę spłynęły na ich barki rozdzielając drużynę na dwie grupy, był to zabieg w ocenie Soelberga, jak najbardziej potrzebny. Krucza musiała wiedzieć wszystko, co istotne na temat Rosholta, natomiast żal zostawić karczmy samej sobie, gdy była możliwość rozejrzeć się i dojść do miejsc ukrytych dla postronnych. Tu liczył głównie na talent młodego inspektora do rozczulania kobiecych serc, gdyby wszystko sprawnie poszło i z godnie z założeniem wysłannika, mogliby osiągnąć sporo niewielkim kosztem i uniknąć walki. Jego obawy dotyczyły głównie dwójki mężczyzn, z którymi podejrzany rozmawiał, jednakże nie mógł wykluczyć, że w karczmie znajdują się również inni ślepcy, tudzież ich sympatycy, a taka walka toczona na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, dla nich, to jest kruczych, miałaby niekorzystny rezultat. Czy jednak postronni ludzie byliby skłonni zaryzykować atak na oficera Kruczej Straży świadomi, jakie za ten postępek grożą konsekwencje? Niczego nie mógł wykluczyć i był przygotowany na istny pogrom.
Kiedy Untamo i Eitri wstali, on również zrobił to samo. W gwarze rozmów toczonych liczył na pewną anonimowość w rzucaniu zaklęcia:
– Hlýða – szept zlewający się z tłem innych rozmów nie powinien przykuć niczyjej uwagi. Chciał podsłuchać kompanów Rosholta, bo jak wiadomo przy stoliku mogli być mniej wylewni, niż w kiblu. Ten dawał im pewną anonimowość i liczył na przypływ wątpliwości z ich strony.
Kątem oka spojrzał na swojego tymczasowego partnera i ponaglił go ruchem głowy. Mieli niewiele czasu, nim tamci wyjdą, a on sam był zdany na umiejętności młodszego kolegi. Nie przepadał za poleganiem na innych zwłaszcza, gdy od nich zależało tak wiele, jednak Finnursona zdążył już poznać i jako tako mu zaufać.
– Rób swoje ja będę trzymał tyły. – Gdy ten wstawał mimowolnie dotknął jego barku i niby sięgając po piwo wolną ręką nachylił się nad uchem towarzysza.
Zostali sami. Eitri jak i Untamo, byli już na ulicy zajęci swoim zadaniem, teraz wszystko zależało od nich.
Hlýða (Custode Auri) – pozwala podsłuchać, co się dzieje za ścianą. Próg: 75.
45 (k100) + 35 (statystyka) = 80
Kiedy Untamo i Eitri wstali, on również zrobił to samo. W gwarze rozmów toczonych liczył na pewną anonimowość w rzucaniu zaklęcia:
– Hlýða – szept zlewający się z tłem innych rozmów nie powinien przykuć niczyjej uwagi. Chciał podsłuchać kompanów Rosholta, bo jak wiadomo przy stoliku mogli być mniej wylewni, niż w kiblu. Ten dawał im pewną anonimowość i liczył na przypływ wątpliwości z ich strony.
Kątem oka spojrzał na swojego tymczasowego partnera i ponaglił go ruchem głowy. Mieli niewiele czasu, nim tamci wyjdą, a on sam był zdany na umiejętności młodszego kolegi. Nie przepadał za poleganiem na innych zwłaszcza, gdy od nich zależało tak wiele, jednak Finnursona zdążył już poznać i jako tako mu zaufać.
– Rób swoje ja będę trzymał tyły. – Gdy ten wstawał mimowolnie dotknął jego barku i niby sięgając po piwo wolną ręką nachylił się nad uchem towarzysza.
Zostali sami. Eitri jak i Untamo, byli już na ulicy zajęci swoim zadaniem, teraz wszystko zależało od nich.
Hlýða (Custode Auri) – pozwala podsłuchać, co się dzieje za ścianą. Próg: 75.
45 (k100) + 35 (statystyka) = 80
Mistrz Gry
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:49
The member 'Ivar Soelberg' has done the following action : kości
'k100' : 45
'k100' : 45
Untamo Sorsa
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:52
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Chociaż słowa przyniosły im oczekiwany efekt, sam Sorsa nie mógł wiedzieć przecież czy dziewczyna bardziej wystraszyła się, czy faktycznie chciała im pomóc. Obserwowanie emocji kwitnących na jej twarzy poruszało go, w końcu wiele rzeczy wciąż potrafiło go poruszyć, ale nie mógł przecież pozwolić sobie na wybicie z rytmu. Przybyli tu w konkretnym celu, musieli też działać szybko, w końcu każda minuta oddalała ich potencjalnie od szansy konfrontacji z tym, którego mieli już przyjemność podsłuchać. Dzisiejszego dnia szczęście się do nich uśmiechnęło – kobieta okazała się szczera, nawet jeżeli nie miała wiele do przekazania. Chociaż Untamo wolałby się upewnić, że wszyscy niewinni opuszczą te miejsce zanim na dobre rozpęta się tu te nieznane im, biblijne piekło – wiedział, że w miejscu tym niewielu takich było. Piwnicy Fenrira miała swoją sławę i między Odynem a prawdą, czuł, że nie powinien przejmować się w tym wypadku nikim ponad kelnerką, która wydawała się być tu tylko nieświadomym dodatkiem.
Gdy kobieta udała się po trunki, mogli już podzielić się spostrzeżeniami na osobności. Słowa Rosholta wciąż docierały do ich uszu, wciąż pozostawały kuszące i jak się dalej okazało – zmusić ich miały do podjęcia szybkiej akcji.
Sorsa poszuł się poniekąd zmuszony do podjęcia decyzji, w momencie, w którym słowa Rosholta świadczyły już o chęci ucięcia rozmowy. Wskazanie palcami na Neptunuusa i Ivara, poprzedziło jego kolejne słowa:
- Na zaplecze, my we dwoje na zewnątrz… – krótki komunikat, miał nadzieję, nie zwróci uwagi postronnych tak jak długa gadanina. Zakładał, że ich czujność i rzucanie spojrzeniem po kątach i tak nie świadczyło dobrze o ich intencjach, ale nie o to tu przecież chodziło. Mieli dowiedzieć się jak najwięcej i być może schwytać kolejnego podejrzanego typka. Jeżeli miejscówka zostanie spalona, to przecież nie koniec świata – Sorsa za długo pracował już w tym zawodzie by przejmować się pojedynczymi niepowodzeniami. Owszem – lepiej było załatwiać wszystko szybko, ale praca Kruczego Strażnika rzadko była przecież tak udana, często złoczyńcy sprawiali im psikusy…
Sorsa położył dłoń na ramieniu Eitriego, wstając od stołu, pochylił się ku niemu lekko i zakomunikował krótko:
- Postaraj się iść za nim, drzwiami. Ja odsunę się trochę i postaram się przeteleportować na górę, na zewnątrz – zasugerował. Złapanie Rosholta w potrzasku byłoby przecież czymś, co mogło przynieść im powodzenie. Toteż Sorsa chciał odsunąć się nieco od stolika, byle znaleźć miejsce w którym napotka go najmniejsza liczba ludzkich oczu, by w głowie powtórzyć z pełnym zdecydowaniem: Bregða, licząc na to, że obecny stopień skupiania pozwoli mu na teleportację w miejsce przecież tak niedalekie.
Bregða: 16 (k100) + 30 (statystyka) = 46
Gdy kobieta udała się po trunki, mogli już podzielić się spostrzeżeniami na osobności. Słowa Rosholta wciąż docierały do ich uszu, wciąż pozostawały kuszące i jak się dalej okazało – zmusić ich miały do podjęcia szybkiej akcji.
Sorsa poszuł się poniekąd zmuszony do podjęcia decyzji, w momencie, w którym słowa Rosholta świadczyły już o chęci ucięcia rozmowy. Wskazanie palcami na Neptunuusa i Ivara, poprzedziło jego kolejne słowa:
- Na zaplecze, my we dwoje na zewnątrz… – krótki komunikat, miał nadzieję, nie zwróci uwagi postronnych tak jak długa gadanina. Zakładał, że ich czujność i rzucanie spojrzeniem po kątach i tak nie świadczyło dobrze o ich intencjach, ale nie o to tu przecież chodziło. Mieli dowiedzieć się jak najwięcej i być może schwytać kolejnego podejrzanego typka. Jeżeli miejscówka zostanie spalona, to przecież nie koniec świata – Sorsa za długo pracował już w tym zawodzie by przejmować się pojedynczymi niepowodzeniami. Owszem – lepiej było załatwiać wszystko szybko, ale praca Kruczego Strażnika rzadko była przecież tak udana, często złoczyńcy sprawiali im psikusy…
Sorsa położył dłoń na ramieniu Eitriego, wstając od stołu, pochylił się ku niemu lekko i zakomunikował krótko:
- Postaraj się iść za nim, drzwiami. Ja odsunę się trochę i postaram się przeteleportować na górę, na zewnątrz – zasugerował. Złapanie Rosholta w potrzasku byłoby przecież czymś, co mogło przynieść im powodzenie. Toteż Sorsa chciał odsunąć się nieco od stolika, byle znaleźć miejsce w którym napotka go najmniejsza liczba ludzkich oczu, by w głowie powtórzyć z pełnym zdecydowaniem: Bregða, licząc na to, że obecny stopień skupiania pozwoli mu na teleportację w miejsce przecież tak niedalekie.
Bregða: 16 (k100) + 30 (statystyka) = 46
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:52
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
'k100' : 16
'k100' : 16
Prorok
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:52
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Sztuka trafnych decyzji była niezwykle trudna – nawet, jeśli los początkowo uśmiechał się, połyskując przyjemnym, wyraźnym blaskiem zachęty w kierunku Kruczych Strażników, mógł równie prędko opuścić drużynę oficerów, zgodnie z przewrotną cechą swojej grząskiej natury, poniekąd, również, zgodnie z ich własną wolą. Za przyzwoleniem całej, zgromadzonej we wnętrzu grupy, część najemników Rosholta została, brutalnie mówiąc, puszczona teraz w samopas. Nawet, jeśli nie byli dziś bezpośrednim celem, mogli posiadać wiele użytecznych informacji, a pakunek, wręczony w ramach zapłaty, mógł oczywiście zawierać niebezpieczne przedmioty, jakie należało czym prędzej skonfiskować, zanim doprowadzą do kolejnego przestępstwa. Wybór, który podjęli Kruczy Strażnicy, obarczając o wiele większą dozą własnej uwagi same trzewia zaplecza, był więc co najmniej kontrowersyjny, jeśli nie mówić – niekorzystny, a jego skutki miały w niedalekiej przyszłości wydać podstępny plon. Jedynie Ivar postanowił podsłuchać, co miało właściwie miejsce za ścianami okolicznej łazienki; do jego uszu wkradł się w związku z tym szelest oraz dwa, wyraźniejsze głosy – …i jak? Nie okłamał nas? …nie. Wydaje się być prawdziwy. Skurwysyn jest zawsze słowny. Wówczas dźwięki ucichły; łazienka stała się pusta.
Kelnerka, tymczasem, opleciona działaniem aury Neptúnusa, poddała się całkowicie ekspansji czaru fossegrima, z pewnością znacznie silniejszą, niż sam funkcjonariusz mógł początkowo zakładać. Wpatrzona w niego, całkowicie zamarła, pełna od rozmarzenia.
– Więcej… och, oczywiście, że mogłoby kryć się więcej – rozsądek zupełnie stopniał, w związku z czym utraciła niemal całkiem kontrolę nad słowami, w które składał się nieposłusznie język. – Dobrze, skoro nalegasz, zaprowadzę was tam – zgodziła się bez wahania. – Masz ładne oczy – dodała zaczepnie, licząc wyraźnie na bardziej romantyczne spotkanie niż ledwie oprowadzenie po zakurzonym zapleczu. Ruszyła przed siebie, ukazując Neptúnusowi i obecnemu za nim Ivarowi wnętrze. Na całe szczęście, obecnie na zapleczu nie znajdował się nikt inny, wobec czego nie byli zmuszeni szukać wytłumaczenia. Jedynie barman podążył za nimi wzrokiem, choć nie uronił słowa, wyraźnie licząc, że niepozorna kelnerka miała widoczny powód, dla którego prowadziła tam mężczyzn. Uwagę Neptúnusa zwróciła obecność na zapleczu drobnej pracowni alchemicznej, na której blacie znajdowały się podsychające plamy. Oficerowie mogli pobrać próbki substancji, aby zostały niedługo później zbadane przez ich zespół techników.
Zaklęcie teleportacji, którego użył Untamo, nie było wprost doskonałe, lecz pozwoliło mężczyźnie przenieść się w niedaleki zaułek. Oficer nie widział jednak jeszcze Rosholta i jego towarzysza; musiał się przygotować do dokonania zasadzki. Wiele zależało od samego szczęścia Sorsy, jaki mógł zostać prędzej lub później zauważony przez dwóch opryszków. Eitri, z kolei, czekał w pełni cierpliwie na odpowiedni moment. Lokal żył swoim życiem, śmiechem, treścią toastów i wymienianych szeptów; uwagę Kruczego Strażnika przykuło jednak pytanie: słyszałeś o tym, że Højgaard poszerzył interes? Gulon mu zeżarł brata, wpadł wtedy w szał… tak, z tego co wiem, sierściuch także jest martwy. Sprzymierzył się z trucicielem. Jednym z lepszych. Espen Haraldsen, zresztą, to nie ma nawet znaczenia. Podaje fałszywe imię…
Dwóch najemników Rosholta teleportowało się z miejsca zdarzenia. Fakt ten będzie mieć oczywiście swoje konsekwencje. Ivarowi i Neptúnusowi przysługuje jeden rzut na spostrzegawczość lub na charyzmę. Eitri i Untamo mogą rzucić na zaklęcie (w przypadku chęci ataku obowiązują reguły takie same jak w pojedynkach) albo na ukrycie się i śledzenie (liczone ze sprawnością). Rosholt ze swoim towarzyszem zbliża się w kierunku Untamo, mężczyzna będzie mógł ich zobaczyć, wychodzących zza zakrętu.
Kelnerka, tymczasem, opleciona działaniem aury Neptúnusa, poddała się całkowicie ekspansji czaru fossegrima, z pewnością znacznie silniejszą, niż sam funkcjonariusz mógł początkowo zakładać. Wpatrzona w niego, całkowicie zamarła, pełna od rozmarzenia.
– Więcej… och, oczywiście, że mogłoby kryć się więcej – rozsądek zupełnie stopniał, w związku z czym utraciła niemal całkiem kontrolę nad słowami, w które składał się nieposłusznie język. – Dobrze, skoro nalegasz, zaprowadzę was tam – zgodziła się bez wahania. – Masz ładne oczy – dodała zaczepnie, licząc wyraźnie na bardziej romantyczne spotkanie niż ledwie oprowadzenie po zakurzonym zapleczu. Ruszyła przed siebie, ukazując Neptúnusowi i obecnemu za nim Ivarowi wnętrze. Na całe szczęście, obecnie na zapleczu nie znajdował się nikt inny, wobec czego nie byli zmuszeni szukać wytłumaczenia. Jedynie barman podążył za nimi wzrokiem, choć nie uronił słowa, wyraźnie licząc, że niepozorna kelnerka miała widoczny powód, dla którego prowadziła tam mężczyzn. Uwagę Neptúnusa zwróciła obecność na zapleczu drobnej pracowni alchemicznej, na której blacie znajdowały się podsychające plamy. Oficerowie mogli pobrać próbki substancji, aby zostały niedługo później zbadane przez ich zespół techników.
Zaklęcie teleportacji, którego użył Untamo, nie było wprost doskonałe, lecz pozwoliło mężczyźnie przenieść się w niedaleki zaułek. Oficer nie widział jednak jeszcze Rosholta i jego towarzysza; musiał się przygotować do dokonania zasadzki. Wiele zależało od samego szczęścia Sorsy, jaki mógł zostać prędzej lub później zauważony przez dwóch opryszków. Eitri, z kolei, czekał w pełni cierpliwie na odpowiedni moment. Lokal żył swoim życiem, śmiechem, treścią toastów i wymienianych szeptów; uwagę Kruczego Strażnika przykuło jednak pytanie: słyszałeś o tym, że Højgaard poszerzył interes? Gulon mu zeżarł brata, wpadł wtedy w szał… tak, z tego co wiem, sierściuch także jest martwy. Sprzymierzył się z trucicielem. Jednym z lepszych. Espen Haraldsen, zresztą, to nie ma nawet znaczenia. Podaje fałszywe imię…
Dwóch najemników Rosholta teleportowało się z miejsca zdarzenia. Fakt ten będzie mieć oczywiście swoje konsekwencje. Ivarowi i Neptúnusowi przysługuje jeden rzut na spostrzegawczość lub na charyzmę. Eitri i Untamo mogą rzucić na zaklęcie (w przypadku chęci ataku obowiązują reguły takie same jak w pojedynkach) albo na ukrycie się i śledzenie (liczone ze sprawnością). Rosholt ze swoim towarzyszem zbliża się w kierunku Untamo, mężczyzna będzie mógł ich zobaczyć, wychodzących zza zakrętu.
Eitri Soelberg
Re: 09.01.2001 – Piwnica Fenrira – E. Soelberg, I. Soelberg, U. Sorsa, Bezimienny: N. Finnurson & Prorok Pon 27 Lis - 18:55
Eitri SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : oficer Kruczej Straży, inspektor w Wydziale Kryminalno-Śledczym
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : łasica
Atuty : mistrz pościgów (I), odporny (II), między światami
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 27 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 26 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 25 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Otworzenie drzwi, szept zasłyszany tuż przed. Skrzypnięcie i miarowy krok. Wszystkie bodźce zdawały się docierać do jego uszu ze zdwojoną mocą. Drażniły nerwy, rozchodziły się nieprzyjemnym dreszczem po strunie kręgosłupa i spinały mięśnie. Zostawił za sobą Finnursona i brata, zerkając przelotem na ofiarowany pierścień opieki, który leżał spokojnie na palcu, połsykiwał w sposób naturalny dla kruszca, nie zdradzał dodatkowych kłopotów, choć w związku z decyzjami umknęło im dwóch, być może znaczących, wspólników Rosholta. Nie mógł o tym wiedzieć, bo i jak, skoro ruszył za poleceniem Untamo, skupiając się na głównym zadaniu. Chciał oglądać kajdanki pętające nadgarstki podejrzanego, chciał, aby kolejna sprawa mogła być uznana za wygraną. Potrzebowali tego, dla własnego spokoju, dla spokoju mieszkańców Midgardu, dla poczucia, że choć trochę panują nad chaosem zalegającym w brudnych uliczkach miasta. Zacisnął mocno palce, które zdawały się nie odczuwać styczniowego chłodu kładącego się na skórze ledwie moment po tym jak zostawił za sobą Piwnicę Fenrira. Nie miało to najmniejszego znaczenia: jego niewygody czy obawy. Nauczył się, że na takie błahostki nie powinno się poświęcać czasu, gdy jasno określone zadanie było priorytetem. Czy rok temu zawahał się? Czy to właśnie to przywiodło go do klęski i wypadku? Już sam nie potrafił powiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło. Mgła niepamięci nadal dość szczelnie zajmowała ten obszar jaźni. Może to lepiej? Może w innym wypadku nie potrafiłby żyć już zupełnie? Znał akta, wertował je tysiąc razy, potrafił niektóre akapity recytować niczym wiersz. To na nic – jedyna lekcja, którą odebrał to taka, że powinien stale się doskonalić i nie powinien odpuszczać, skoro drugi raz wszedł w szeregi Kruczych. Determinacja i pewność. Miał obecnie obydwie te cechy i zamierzał z nich korzystać, bo strach przestał już dawno dyktować mu warunki.
Mgiełka oddechu osiadała na długich rzęsach srebrnymi kryształkami, nie spuszczał wzroku z dwóch masywów pleców śledzonych mężczyzn, jak do tej pory nie dostrzegli jego obecności. Nie zamierzał zbyt długo się skradać, bowiem istniało ryzyko, że zgubi trop. Liczył na Untamo i jego zdolności oraz to, że zaskoczy ich w pewnym momencie celnym zaklęciem. Nawet na odległość musieli działać zespołowo.
Przez chwilę zdawało mu się, że widzi znajomą postać, że słyszy jej głos, że powinien skorzystać z okazji. Skupił się na postaci Rosholta marszcząc czoło w grymasie złości. Chciał go zaskoczyć.
— Reip! — Zaklęcie miało go spętać i uniemożliwić dalszy marsz, nim jeszcze się zorientuje, że nie idą sami i że potrzeba im się bronić przed kruczym cieniem.
Reip: 40 (k100) + 26 (statystyka) + 2 (ofiara) + 2 (atut) = 70
Mgiełka oddechu osiadała na długich rzęsach srebrnymi kryształkami, nie spuszczał wzroku z dwóch masywów pleców śledzonych mężczyzn, jak do tej pory nie dostrzegli jego obecności. Nie zamierzał zbyt długo się skradać, bowiem istniało ryzyko, że zgubi trop. Liczył na Untamo i jego zdolności oraz to, że zaskoczy ich w pewnym momencie celnym zaklęciem. Nawet na odległość musieli działać zespołowo.
Przez chwilę zdawało mu się, że widzi znajomą postać, że słyszy jej głos, że powinien skorzystać z okazji. Skupił się na postaci Rosholta marszcząc czoło w grymasie złości. Chciał go zaskoczyć.
— Reip! — Zaklęcie miało go spętać i uniemożliwić dalszy marsz, nim jeszcze się zorientuje, że nie idą sami i że potrzeba im się bronić przed kruczym cieniem.
Reip: 40 (k100) + 26 (statystyka) + 2 (ofiara) + 2 (atut) = 70
Strona 1 z 2 • 1, 2