Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    17.03.2001 – Opuszczony młyn – Morderczy wieczór

    +2
    Funi Hilmirson
    Mistrz Gry
    6 posters
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    First topic message reminder :

    17.03.2001

    Ten wieczór nie zapowiadał się wyjątkowo dobrze dla Ursuli, która ocknęła się z bólem pulsującym tępo w czaszce i rwącym pieczeniem w łydce. Poszukując ingrediencji do przeprowadzenia rytuału wpadła w pułapkę bez wyjścia, szybko rozumiejąc beznadzieję swojej sytuacji - dwie, wychodzące naprzeciw niej sylwetki, nie miały bynajmniej pokojowego nastawienia. Przewaga liczebna napastników i działający efekt zaskoczenia sprawiły, że młoda kobieta nie dysponowała w zasadzie szansami na skuteczną obronę. W chwili, kiedy odzyskała przytomność, Ursula bardzo szybko spostrzegła, że jej nadgarstki zostały skrępowane przez ciasno opleciony wokół nich sznur. Jej nogi, z uwagi na nieprzytomność, która w założeniu agresorów miała trwać najwyraźniej dłużej, pozostały na szczęście wolne od identycznych zabiegów unieruchomienia. Ursula obudziła się w pozycji półleżącej, ciśnięta niedbale pod ścianę opuszczonego budynku. Miała szczęście w nieszczęściu; w tej chwili jej oprawcy nie zwracali na nią uwagi, przytłoczeni przez inne troski.

    Z uwagi na swój stan Ursula otrzymuje obecnie karę -5 do każdego rzutu.

    Ursuli przysługują dwa rzuty, pierwszy na spostrzegawczość i drugi na próbę uwolnienia się.

    Wskazówki od Proroka: po omacku wyczuwasz na ścianie coś wystającego, jest to prawdopodobnie urwany kawałek pręta albo masywny gwóźdź. Możesz spróbować za jego pomocą przeciąć linę. Próg wynosi 60 i jest liczony razem z twoją statystyką sprawności. W przypadku uzyskania wyniku 45-59, możesz wciąż się uwolnić, jednak poniesiesz dodatkowe obrażenia z uwagi na nieostrożność ruchów.



    Powodów, dla jakich znalazł się tutaj Ingvar mogło być co najmniej kilka. Przedstawiciel klanu Guildensternów mógł uczestniczyć w procesie nielegalnej, przemytniczej transakcji, która należała do jednej ze starannie strzeżonych, rodzinnych tajemnic. Mógł również zdecydować się na samotny spacer celem uporządkowania myśli lub najzwyczajniej w świecie zabłądzić, trzeźwiejąc na świeżym powietrzu po kolejnym, nierozsądnym wprawieniu się w stan upojenia. Nic nie zaczęło się jednak niewinnie, zasłyszane odgłosy skłoniło Ingvara do poszukania jego źródła. Po kilku ostrożnych krokach zauważył porwane fragmenty ubrania, zatrzymane na ostrych gałęziach najpewniej przez taszczenie nieprzytomnego ciała. Wyłaniające się zza zarośli kształty opuszczonego młynu wzbudzały w nim niepokój, zwłaszcza, gdy zauważył bliżej nieokreślone poruszenie w pobliżu budynku, które należało dopiero właściwie zidentyfikować. Ingvar nie wiedział na ten moment czy - i jak wiele - osób znajdowało się nieopodal, mógł jednak podejrzewać, że tkwił w niebezpiecznej sytuacji.

    Ingvarowi przysługują dwa rzuty, pierwszy na spostrzegawczość i drugi na dowolną akcję.

    Wskazówki od Proroka: Kruczą Straż najlepiej wezwać, gdy uwaga potencjalnych napastników zostanie odwrócona, tak, że nie zauważą smugi. W pobliżu znajduje się trochę kamieni adekwatnych rozmiarami do rzutu, którymi można spróbować zmylić przeciwnika, sprawiając, że zacznie podejrzewać obecność poruszenia gdzie indziej. W tym celu powinieneś rzucić k100, wynik 55 i wyżej, liczony ze statystyką sprawności, sprawi, że przeciwnicy nie zlokalizują poprawnie intruza. Zaklęcie tłumiące kroki może okazać się równie przydatne. Zakradnięcie się bliżej młynu jest liczone jako pojedyncza akcja i w jego wypadku należy rzucić k100. Im wyższy wynik, liczony ze statystyką sprawności, tym bardziej bezszelestnie się poruszasz. Pamiętaj, że masz do wykorzystania jedną dowolną akcję; możesz jej użyć do przygotowania się lub od razu spróbować ruszyć w stronę budynku.



    Egonowi i Funiemu mogło udzielać się narastające z każdą minutą podenerwowanie; czekali na przybycie innego ślepca z Magisterium, który z uwagi na bardzo dobrą znajomość lokalizacji ołtarza-portalu w Koselig mógł przeprowadzić z sukcesem teleportację łączną. Wykonali obecnie swoją pracę i wykonali ją, co więcej, z należytą starannością, tropiąc swoją ofiarę, widzącą, jakiej życie miało zostać poświęcone w imię rytuału. Nikt jednak się nie pojawiał, mimo, że miał na nich czekać pod opuszczonym młynem. Czy wydarzyło się coś, czego oboje nie zdołali przewidzieć? Czy przedstawiciel Magisterium został napadnięty?

    Każdemu z was przysługują dwa rzuty, pierwszy na spostrzegawczość, a drugi na dowolną akcję.

    Wskazówki od Proroka: rozdzielenie się ma swoje wady i zalety; jeden z was dysponuje możliwością odłączenia się i przeszukania terenu. Nie musicie się na to decydować, jeśli uznacie, że lepiej jest współpracować we dwoje.



    Informacje ogólne

    Wymieńcie swój ekwipunek w dolnej części posta.

    Kolejka jest narzucona odgórnie i przedstawia się następująco:

    1. Ursula, Ingvar (dowolnie w tym obrębie)
    2. Egon, Funi (dowolnie w tym obrębie)

    Czas na odpowiedź: do 26.04, 23:59
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Ursula Frisk' has done the following action : kości


    #1 'k100' : 17

    --------------------------------

    #2 'k100' : 43
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Znowu wplątałem się w kłopoty. Zupełnie, czystym przypadkiem. Ten talent objawił się już na etapie wczesnego dzieciństwa i zbiegiem czasu eskalował, aż w końcu stał się kością niezgodny między tęsknotą za adrenaliną a zdrowym rozsądkiem. Jego głos wciąż próbował mnie przekonać, że podjąłem najgorszą decyzję z możliwych, ale myśl ta nie była już tak natarczywa, jak kilka chwil wcześniej, gdy zawahanie było wybijane przez gwałtowne uderzenia serca. Jego rytm wyrównał się wraz oddechem. Przywykłem do zagrożenia, którego nie mogłem objąć spojrzeniem, jednak rzucany przez budynek cień bezustannie alarmował mnie o gnieżdżącym się w ciemnych zakamarach młyna zagrożeniu. Zaciskanie dłoni w pięść nie przyniesie mi żadnej otuchy, choć nadal czuję pod opuszkami szklaną strukturę butelki, ale jednak nie zaciskam na niej palców tak mocno, jak przed chwilą. Stres opada. Ochładza się w chłodzie nocy, a ja zakładam na twarz gipsową maskę obłudy. Spojrzenie moje jest zimna jak otchłań Morza Północnego.
    Tylko krok dzieli mnie od tragedii. Podeszwa prawego buta styka się ze śliską powierzchnią, która utwierdza mnie w przekonaniu, że nie jestem tu sam. Szelesty, jakie słyszałem, są świadectwem obecność innego galdra.
    - Zagrajmy w otwarte karty - odzywam się w końcu głosem zachrypniętym od napuchniętego przez trunki alkoholowego gardła, tym samym ostatecznie ujawniając swoją obecność, kiedy prostuje zgarbione plecy i wychodzę z ukrycia, paradoksalnie stając się łatwym celem. Nie wiem, co mnie do tego skłania – promile obecnego w krwiobiegu, a może brawura obecna w każdym skrawku ciała? Obstawiam, że jedno i drugie. W końcu, skoro już zdecydowałem się na ten przejaw heroizmu, nie zamierzam ukrywać się przed zasięgiem obcego spojrzenia aż do nadejścia świtu. -  Na twoją korzyść przemawia mój kiepski zmysł hazardzisty.
    Powinienem zachować wszelkie środki ostrożności, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że jestem przytłoczony tymi podchodami, które prowadzą jedynie do pogłębiającej się frustracji. Nie chcę resztki godności – pomimo że jej istnieje jest kwestią sporna - stracić na śliskiej nawierzchni. Niewiele brakowało, a właśnie to by się stało. Naprawdę niewiele. Moja subtelność jest porównywalna do łamiącego baszty sztormu, co uwadniam jednym słowem, jednocześnie demonstrując brak cierpliwości:
    - þrymja.
    Chociaż nie zlokalizowałem celu, posyłam wyładowanie elektryczne w miejscu, gdzie - jak mi się wydaje - może się znajdować moje dzisiejsze utrapienie, bo, choć nie znalazł się na krawędzi mojego wzroku, nie wierzę w jego uczciwość, ani żaden przejaw życzliwości.

    Zaklęcie þrymja
    Próg: 70
    Rzut 61+20=81
    Celność: 1, nieudana
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Bezimienny' has done the following action : kości


    #1 'k100' : 61

    --------------------------------

    #2 'k6' : 1
    Ślepcy
    Funi Hilmirson
    Funi Hilmirson
    https://midgard.forumpolish.com/t1028-funi-hilmirsonhttps://midgard.forumpolish.com/t1030-funi-hilmirson#6615https://midgard.forumpolish.com/t1031-pjakkur#6619https://midgard.forumpolish.com/f100-egon-munch-i-funi-hilmirson


    Widział jej drobną sylwetkę znikającą w cieniu, jasne włosy bielejące na jego tle, nim nie zginęły za bezkształtną masą nocy; jak biały omyk zająca znikający w trawie – podczas gdy w palcach trzymał jeszcze fantomową kępę wyrwanego mu z karku futra. Rzucona inkantacja powiodła się, nie miała więc szans mu uciec, dopóki wyjałowiona z głosu krtań pozostawała głucha; więc powinien się spieszyć, bo nie wiedział właściwie, ile czasu mu pozostało, nie był już pewien, czy to sekundy płyną szybko, czy jedynie przyspieszone tętno zdawało się wybijać szybszy rytm działania. Powinien się spieszyć przede wszystkim może dlatego, że gdzieś na zewnątrz, w tej samej nocy, chował się obcy człowiek i – na jej nieszczęśnie – Munch, gotowy skręcić jej zapewne kark natychmiast, gdyby wpadła mu w ręce. Nie był pewien, czy chciał, by tak zginęła; choć może nie było innego wyjścia, skoro zdążyła go rozpoznać, a Magisterium o nich zapomniało. Nie mógł jej przecież wziąć sobie jak zwierzątko, trzymać jej w złotej klatce (ciemnej, zapleśniałej piwnicy), dopóki nie wykrwawią jej w końcu na ołtarzu cudze ślepcze dłonie. Może powinien pozwolić jej wpaść na Muncha. Może tak byłoby łatwiej, nie chciał tego robić własnoręcznie; napisała mu kiedyś całkiem dobre zadanie z astronomii czy też wziął je sobie od niej sam, nieważne.
    Stracił ją z oczu na moment – ciemny cień rozciągnięty na gruncie ściągnął jego uwagę, niepokojąco podobny kształtowi człowieka. Nie powinien się zatrzymywać, a jednak odruch silniejszy był od pierwotnej intencji dogonienia dziewczyny; zwolnił, w końcu nachylił się pospiesznie nad ciałem, najpierw odwracając jego twarz, potem sięgając do jego prawej dłoni w poszukiwaniu pieczęci. Wszystko to trwało ledwie sekundy, przeciekające przez przesmyk pulsu; zerwał się natychmiast później, za dużo czasu mogłoby pozwolić Ursuli, nawet ranionej, zmienić kierunek, odbiec za daleko, schować się w jakimś cholernym zakamarku. Niezależnie więc od poczynionych spostrzeżeń, porwał się znów, z zagryzionymi na przekleństwie zębami, w kierunku, w którym odbiegła, a kiedy odnalazł znów jej jasną czuprynę, lśniącą gdzieś nisko nad gruntem, przymierzył się, by zaatakować ją fizycznie – planował dopaść ją, złapać za ramiona i ścisnąć w ciasnym objęciu, blokując nadgarstki w uścisku swoich rąk.  
    Przestań się szarpać, na Odyna – warknąłby nad jej uchem. – Wiesz, co by się stało, gdybyś wpadła na tego drugiego? Chcesz wiedzieć? Wytropi cię i zarżnie jak królika – nie silił się dłużej na imitację uprzejmości; próbował przynajmniej sprawiać wrażenie mniejszego zła. Jego oddech, spłycony biegiem i złością, otarłby jej policzek przy nachyleniu go nad jej ramieniem. – Wrócimy teraz, razem. Spokojnie. Nie chcę być gorszy niż to konieczne, zawsze byłaś bardzo słodka, byłoby szkoda. Jasne?

    rzut na szybkie przeszukanie zwłok: 94
    rzut na sprawność przy ataku wręcz: 39 + 10 (sprawność) = 49


    ( oh I know they call me crazy )
    there will be no turning back
    I don't care if things get ugly
    once the word of god is spoken
    there's no way to take it back

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Funi Hilmirson' has done the following action : kości


    #1 'k100' : 94

    --------------------------------

    #2 'k100' : 39
    Ślepcy
    Egon Munch
    Egon Munch
    https://midgard.forumpolish.com/t872-egon-munch#4667https://midgard.forumpolish.com/t905-egon-munch#4674https://midgard.forumpolish.com/t906-kasjmirull#4682https://midgard.forumpolish.com/f100-egon-munch


    Oczy stopniowo przyzwyczajały się do ciemności – złociste tęczówki kurczyły się wokół źrenic, pozwalając, by spojrzenie wypełniło się czernią, sięgającą prawie do skośnej obwódki białek; z mroku wyłaniały się strzeliste sylwetki otaczających młyn drzew, a nad strumykiem odznaczył się kontur rdzewiejących maszyn, pojedynczych zębów koła wodnego, które wydawało się szczerzyć do niego złowrogim uśmiechem, zbyt odrażającym, by myślał, że norny były dzisiaj po jego stronie. Oparł dłoń o fasadę budynku, wokół rozlegało się jednak tylko zawodzenie nocnego wiatru, przypominające oddech jakiegoś ogromnego, drapieżnego stworzenia, które zbliżało szczęki coraz bliżej ku sobie, bo powietrze nagle stało się duszne i wilgotne, jak gdyby znajdował się wewnątrz sobaczej paszczy. Kimkolwiek był nachodzący go nieznajomy, obawa przed niepowodzeniem rytuału wycofywała się coraz dalej w głąb świadomości – wyglądało na to, że intruz nie tylko nie spieszył się z przeprowadzeniem ofensywy, ale był w okolicy sam; on trzymał tymczasem pod językiem dziesiątki zaklęć, które rwały skórę jak prześcieradło, czyniły śmierć milczącą i bolesną.  
    Dopiero nagły czar, który smagnął powietrze jak bicz, przerwał uciążliwe napięcie, przerzedzając ciszę, lecz nie trafiając do celu, bo choć jego ciało odruchowo spięło się przed bolesnym szarpnięciem, piorun nie zagrzmiał, okolica nie rozjaśniła się krótkim błyskiem, powietrze nie wysyciło się zapachem ozonu – inkantacja zdradziła natomiast położenie rzucającego, a on uśmiechnął się do siebie pod nosem, wyszczerzył zęby jak zwierzę. Mrok wciąż był gęsty i nieprzenikniony, jego oczy skupiły się jednak w punkcie, z którego wyrwała się wiązka napastniczego czaru, skąd do uszu dotarło brzmienie cudzego głosu, łudząco znajome, lecz zbyt odległe, by potrafił dopasować je do fragmentu własnej pamięci.  
    Þyrnar – inkantacja prześlizgnęła mu się po języku – magia zawsze dobywała się z miejsca położonego znacznie głębiej niż zachrypła krtań, zupełnie jakby pasożytowała w jego wnętrzu, obślizgła i sczerniała, a kiedy wypowiadał jej imię, musiała wspiąć się po stromym zboczu mostka, przegryźć się zębami przez cienkie kapilary i wypełnić tętnice, których czerń wyłoniła się spod bladej skóry; oczy zaszły mu mgłą, lecz świat wokół wciąż był tak samo wyraźny, źrenice jednako przyzwyczajone do mroku. – Jakieś ostatnie słowa? – warknął, odrywając w końcu plecy od ceglanej ściany i ostrożnie przestępując do przodu, po śliskiej połaci trawy, która kładła się na ziemi lepką wilgocią, uginając karki łodyg pod mocnym naciskiem podeszw.

    Þyrnar (Sentis) – przywołuje cierniste pnącza, dotkliwie kaleczące i unieruchamiające ofiarę.
    15 + 21 = 36 > 35
    celność: 4 (powodzenie)
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Egon Munch' has done the following action : kości


    #1 'k100' : 15

    --------------------------------

    #2 'k6' : 4
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Początkowe wymknięcie się Ursuli zostało na jej niekorzyść drastycznie opanowane; kobieta przewróciła się i niestety nie była w stanie skutecznie ukryć się przed zmierzającym tuż za nią napastnikiem. Pogardliwe splunięcie w twarz Hilmirsona nie poprawiało jednak jej sytuacji - całe, trwające przedsięwzięcie zostało obarczone wyraźnym, doskwierającym ciężarem niefortunności. Ciało przeszukane pośpiesznie przez Funiego miało poszarpaną część ubrań, lepką od mazi krwi, a na powierzchni dłoni zamajaczył znajomy, bliźniaczy kształt Pieczęci Lokiego. Czy był to zaginony mężczyzna, na którego bezskutecznie oczekiwali? Czy rytuał miał jakąkolwiek szansę się odbyć? Wszystkie, ewentualne rozmyślania, kotłujące się w głowie przerwał stłumiony warkot dobiegający najwyraźniej z terenów opuszczonego młyna. Nieliczni, znający dobrze to miejsce, opowiadali o grasujących w pobliżu licznych grupach zwierząt, coraz to bardziej śmiałych ze względu na oddalenie od gwarnego Midgardu. Czy napastnik mógł dołączyć do swojej ofiary?

    Funi i Ursula rzucają k100 na sprawność. Jeśli wynik Ursuli przewyższy wynik Funiego (liczony razem ze statystyką i adekwatnym atutem, a także bonusami od przedmiotów) o 20 i więcej punktów, kobieta jest w stanie go krótkotrwale oszołomić i się uwolnić. W przeciwnym wypadku Funi jest w stanie całkowicie unieruchomić Ursulę. Oprócz tego każdemu z was przysługuje rzut na spostrzegawczość.


    Zakład zaproponowany przez Ingvara okazał się niespecjalnie obiecujący dla jego osobistego dobra; wiązka zaklęcia pomknęła w innym kierunku, nawet nie muskając sylwetki czyhającego Egona. Potknięcie Guildensterna zostało właściwie wykorzystane - przywołane pnącza owinęły się boleśnie wokół jego łydek, kalecząc dotkliwie skórę. Kompozycja nowych ran niezwykle uporczywie krzyczała w świadomości, otrzeźwiając mężczyznę i równocześnie upośledzając zdolność do całkowitej koncentracji. Munch, choć obecnie zwycięski, musiał jednak uważać; zaklęcie nie odbierało jego przeciwnikowi zdolności do używania czarów, przez co nadal, mimo wszystko, stawał się niebezpieczny. Lekceważenie mogło odwrócić bieg wydarzeń; Ingvar musiał właściwie się przygotować i działać z odpowiednim rozmysłem. Złym zwiastunem stał się ponadto ściszony pogłos zwierzęcego warknięcia, które mogło zaszkodzić zarówno jednej jak drugiej stronie konfliktu - zarówno Ingvar jak Egon byli w stanie go krótkotrwale usłyszeć.

    Obrażenia Ingvara: skaleczenia na obu podudziach. Ingvarowi przysługują dwa rzuty, pierwszy na próbę uwolnienia się spod wpływu inkantacji (zaklęcie Sænkva, próg powodzenia 55 liczony ze statystyką magii użytkowej), drugi na dowolną akcję. W przypadku braku uwolnienia się, na drugą akcję jest nałożona kara -15 punktów.

    Egonowi przysługują dwa rzuty, pierwszy na spostrzegawczość a drugi na dowolną akcję.
    Widzący
    Ursula Frisk
    Ursula Frisk
    https://midgard.forumpolish.com/t766-ursula-friskhttps://midgard.forumpolish.com/t771-ursula-friskhttps://midgard.forumpolish.com/t772-ratatosk-ursuli#2965https://midgard.forumpolish.com/f88-ursula-frisk


    W przypływie emocji mela ze śliny uderzyła z plaskiem w policzek chłopaka. Dopiero gdy ten przybił mnie do drzewa, pożałowałam tej decyzji. Nie wiem, co myślałam sobie w tamtym momencie, ale był to chyba najgłupszy ruch, jaki mogłam zrobić w moim aktualnym położeniu. Znowu zaczęłam się wierzgać, jakby miało to coś zmienić, ale nie miałam w sobie ani krzty siły, żeby wydostać się z jego silnego uścisku, który po znieważeniu chłopaka, zrobił się jeszcze mocniejszy. Miałam jeszcze dalej w rękawie ukryty ten scyzoryk, ale przez sposób, w jaki mnie złapał, trudno by mi było jakkolwiek nim go zranić.
    Patrzyłam na niego dalej z wyraźnym niepokojem, a włosy opadły mi na twarz, przyklejając się do zaschniętych łez na policzkach. Starałam się wysłuchać tego, co chłopak ma do powiedzenia, ale w tym całym strachu trudno było mi wsłuchać się w jego słowa. Z przeanalizowaniem ich w swojej głowie też miałam niemałą trudność. Nie chciałam wierzyć, że niby robi to, bo ktoś mu każe. Jakby tak było, to odwróciłby wzrok w momencie, gdy wbiegłam do lasu. Miałam wrażenie, że chce mnie tylko uspokoić, ale jego słowa o przywróceniu głosu wzbudziłyby we mnie jeszcze większe zmieszanie. Po co miałby to robić, oczywiste dla mnie byłoby to, że od razu zacznę krzyczeć, nie patrząc na nic innego, czy rzucać w niego zaklęciami.
    Kiwnęłam głową na tak, przestając się wierzgać, mimo że łzy przerażenia dalej co raz spływały mi po policzkach, a kosmyki włosów je absorbowały. A żeby wiedział, że użyje go dobrze.

    43- wyrwanie się
    60 - spostrzegawczość
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    W przypływie emocji mela ze śliny uderzyła z plaskiem w policzek chłopaka. Dopiero gdy ten przybił mnie do drzewa, pożałowałam tej decyzji. Nie wiem, co myślałam sobie w tamtym momencie, ale był to chyba najgłupszy ruch, jaki mogłam zrobić w moim aktualnym położeniu. Znowu zaczęłam się wierzgać, jakby miało to coś zmienić, ale nie miałam w sobie ani krzty siły, żeby wydostać się z jego silnego uścisku, który po znieważeniu chłopaka, zrobił się jeszcze mocniejszy. Miałam jeszcze dalej w rękawie ukryty ten scyzoryk, ale przez sposób, w jaki mnie złapał, trudno by mi było jakkolwiek nim go zranić.
    Patrzyłam na niego dalej z wyraźnym niepokojem, a włosy opadły mi na twarz, przyklejając się do zaschniętych łez na policzkach. Starałam się wysłuchać tego, co chłopak ma do powiedzenia, ale w tym całym strachu trudno było mi wsłuchać się w jego słowa. Z przeanalizowaniem ich w swojej głowie też miałam niemałą trudność. Nie chciałam wierzyć, że niby robi to, bo ktoś mu każe. Jakby tak było, to odwróciłby wzrok w momencie, gdy wbiegłam do lasu. Miałam wrażenie, że chce mnie tylko uspokoić, ale jego słowa o przywróceniu głosu wzbudziłyby we mnie jeszcze większe zmieszanie. Po co miałby to robić, oczywiste dla mnie byłoby to, że od razu zacznę krzyczeć, nie patrząc na nic innego, czy rzucać w niego zaklęciami.
    Kiwnęłam głową na tak, przestając się wierzgać, mimo że łzy przerażenia dalej co raz spływały mi po policzkach, a kosmyki włosów je absorbowały. A żeby wiedział, że użyje go dobrze.

    43- wyrwanie się
    60 - spostrzegawczość
    Ślepcy
    Funi Hilmirson
    Funi Hilmirson
    https://midgard.forumpolish.com/t1028-funi-hilmirsonhttps://midgard.forumpolish.com/t1030-funi-hilmirson#6615https://midgard.forumpolish.com/t1031-pjakkur#6619https://midgard.forumpolish.com/f100-egon-munch-i-funi-hilmirson


    Palce miał śliskie od wystygłej posoki; zauważył to dopiero, kiedy zacisnął je na kruchych nadgarstkach dziewczyny, odbijając na nich ciemne smugi – sytuacja zmieniała się nagle, a on nie posiadał w zasięgu wzroku nikogo, kto powiedziałby mu, co powinien zrobić i to sprawiało, że żołądek podchodził mu do gardła – decyzje przechodziły w czyn łatwiej, kiedy pochodziły od kogoś innego, kogoś, kto brał za nie odpowiedzialność, podczas gdy on stanowił jedynie mięsień wykonawczy, posłuszny i pozbawiony winy, prócz zwyczajnej winy posłuszeństwa i wiary, że czynił posłuszeństwem właściwie. Miał w rękach zwierzynę, o białej skórze, chudym mięsie i krwi kwaśniejącej przez strach, psującej się niepotrzebnie, bo człowiek, który miał się nią właściwie zająć – tak przypuszczał, nie mógłby pomylić ślepczego piętna – użyźniał tutejszy grunt własną posoką wyprutą z rozdartych tkanek przez bogowie wiedzą kogo lub co. Doganiając dziewczynę, czuł, jak serce pęcznieje mu ciężko od złych przeczuć; od pytań, których nie miał komu zadać i tych decyzji, które trafiły teraz w jego ręce, niewygodne i ocierające miękkie dłonie, nieprzyzwyczajone do takich ciężarów. Czy to, co zabiło sprzymierzeńca, wciąż tutaj było? W pamięci wciąż dźwięczał przeraźliwy jazgot spłoszonych ptaków; tymczasem gdzieś dalej, gdzieś z innej strony budynku, przestrzeń rozświetliła migawka ostrego, niebieskawego światła i rozumiał, że nie mieli już realnej szansy po prostu uciec – to oznaczało o jedną decyzję mniej. Kolejne trzęsła mu się w rękach, niezdolna wydobyć z siebie głosu: powinien ją zabić (na konto, tym razem, własnego sumienia)? Wypuścić (ryzykować, że zamkną go w Nordkinn, że wyjdzie dopiero, kiedy głowa zasypie mu się siwizną, a kości wykręcą się od ciasnej celi)?
    Kręciła głową histerycznie i płakała bezgłośnie, a on miał ochotę na nią krzyknąć, bo łzy zawsze wprawiały go w jeszcze gorsze pomieszanie; bo nie pomagała mu wcale w podjęciu właściwej – bezpiecznej – decyzji; bo mogłaby się szarpać i upaść przypadkiem, mogłaby mu to wszystko ułatwić, mogłaby być gorszym człowiekiem. Jedną z tych dziewcząt, które spoglądały na niego ze wzgardą; jedną z tych, które pytały, czy to prawda, że w świątyni śpicie na słomie i jecie tylko owsiankę z plewami? i tych, które mówiły mu, że to musiała być pomyłka, jak ktoś taki jak on mógł zostać kapłanem? Gdzie był Munch, kiedy potrzebował, żeby pokierował jego dłonią? Żeby powiedział mu, bez zawahania: złap ją za gardło i trzymaj, jeszcze trochę aż usta posinieją jej do bladego granatu.
    Któreś wypowiadane przezeń słowo musiało przedrzeć się przez jej histeryczny amok, bo w końcu przestała się szarpać – spojrzenie miała rozcieńczone strachem, mimo to zrozumiał natychmiast, że nie było w tym spokoju nic układnego, jeszcze zanim gęsta plwocina rozlała mu się na policzku, spływając w kącik ust. Skrzywił się, rozzłoszczony, puszczając ją tylko na moment, tylko po to, by przesunąć uścisk rąk na wysokość jej łokci i pchnąć ją, uderzając jej plecami o drzewo, za którym próbowała się przed nim schować. Przechylił rozdrażniony głowę, by o materiał ubrania na swoim ramieniu otrzeć przynajmniej część śliny z ust.
    No dalej, młoda, myślałem, że się dogadamy – warknął z wyraźnym podrażnieniem i niespokojem; źrenice rozrosły mu się w pełne księżyce na tle błękitnych tęczówek, pełne nerwów i drażliwości czekającej na prowokację. – Myślisz, że to dla mnie przyjemność? Że to robię dla rozrywki? Nie dotknąłbym cię kijem, gdybym nie miał noża na gardle, w żaden sposób – gmatwał, motał, zmieniał zeznania; próbował znaleźć wyjście. Trup człowieka znaleziony w ciemności był mu niewygodny, ale może mógł jeszcze się wyłgać; może mógł wyłgać jej życie i sobie czyste ręce, a przynajmniej spróbować wzbudzić w niej choćby cień układności przez naiwną empatię. Była przecież dobrą dziewczyną. – Na twoje szczęście gnój, który nóż trzymał, nie żyje, gryzie piach parę metrów dalej. Więc teraz... – jego głos urwał się nagle, w głuchej ciszy rozniósł się gardłowy warkot istoty, której nie mógł namierzyć uciekającym spojrzeniem, wyraźnie zaskoczonym i płochliwym. Czy już zjadło Muncha? Czy byli tutaj sami, z tym czymś? Czy powinien rzucić ją na jego pastwę, przypiec dwie pieczenie na jednym ogniu? Krew ścięła mu się w żyłach. – Jeśli oddam ci głos, użyjesz go dobrze? – szepnął, wpatrując się wciąż w ciemność, napięty.

    sprawność: 34 + 10 (statystyka) = 44, przytrzymanie Ursuli udane
    spostrzegawczość: 19


    ( oh I know they call me crazy )
    there will be no turning back
    I don't care if things get ugly
    once the word of god is spoken
    there's no way to take it back

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Funi Hilmirson' has done the following action : kości


    #1 'k100' : 34

    --------------------------------

    #2 'k100' : 19
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Egona; ramiona przywołanych przez inkantację pnączy nie zostały rozproszone, utrzymując przeciwnika Muncha w silnych ryzach potrzasku. Ingvar niestety nie wykorzystał swojej szansy na obronę i potencjalny kontratak, co mogło mieć w niedalekiej przyszłości opłakane skutki. Zdany niemal na łaskę i niełaskę, odsłonił się, pozostając w niebezpiecznie niewielkiej odległości od napastnika. Wystarczyło niewiele kroków, niewiele okruchów chwili, aby Egon z powodzeniem zlokalizował sylwetkę osoby, która nastręczała mu ostatnio kłopotów, drażniąc go swoją wyjątkowo uporczywą obecnością. Trudno było przewidzieć, czy Ingvar podejrzewał - lub wiedział za pomocą najczystszej intuicji, że będzie mieć do czynienia ze ślepcem, dla którego wyjątkowo szkodliwe formuły zaklęć przechodziły gładko przez gardło, bez zawahania, bez najmniejszego drżenia. Bez względu na to już wkrótce mógł się przekonać, że stanie oko w oko z bezpośrednim zagrożeniem dla swojego zdrowia, a może nawet i życia. Egon mógł bez problemów podążyć za odgłosem wyrastających i nastroszonych cierniami pędów, w kierunku skąd jeszcze wcześniej unosił się prowokujący go głos. Musiał jednak poważnie się zastanowić, ile zamierza poświęcić czasu na unieszkodliwienie potencjalnego wroga, skonfliktowanego z nim w planach wdrażanych w imię interesów Magisterium; powietrze przeszył bowiem ponownie rozjuszony, zwierzęcy warkot uchodzący z okolic murów opuszczonego młyna. Czy wszystkie, początkowe zamiary skazane były na porażkę? Miejsce zapomniane przez ludzi bardzo często było zarazem świetnie zapamiętane przez magiczne stworzenia, czyniące z nich swoje kryjówki.

    UWAGA: Nie jest to post rozpoczynający kolejną turę, tylko uzupełnienie do obecnej kolejki. Ingvar traci możliwość uwolnienia się z pnączy, obecnie Egon ma prawo go zaatakować. Ingvarowi przysługuje dodatkowe 48 godzin od czasu wstawienia posta przez Egona na próbę obrony przed atakiem. Ze względu na brak uwolnienia się Ingvara obowiązuje kara -15 punktów do rzutu. Po upływie 48 godzin mija prawo do odpisu w obecnej turze.
    Ślepcy
    Egon Munch
    Egon Munch
    https://midgard.forumpolish.com/t872-egon-munch#4667https://midgard.forumpolish.com/t905-egon-munch#4674https://midgard.forumpolish.com/t906-kasjmirull#4682https://midgard.forumpolish.com/f100-egon-munch


    Rzeczywistość ulegała przerzedzeniu – na wierzch wyłaniały się nie tylko zarys okolicznych drzew, wraz z wyszczerbionym konturem drewnianego młyna, lecz również jego frustracja, wyporny kamień gniewu unoszący się w górę zadrażnionego gardła; nie miał w zwyczaju czekać, bo dłonie drżały mu, gdy nie czuł się, jakby przezierał pazurami przez płaty bladej skóry, zęby zgrzytało o siebie w nerwowym oczekiwaniu, a on nie mógł pozbyć się spod skroni głosu swojego ojca, stentorowego barytonu, który ciążył na dnie świadomości. Jesteś tylko zwierzęciem, mówił, popychając go za kratki jednego z kojców, w których przebywali pozostali cyrkowcy – ci o lubieżnych, krowich ogonach i łapach szerokich jak u niedźwiedzia, dokładnie takim samym jak oni; miał czternaście lat, więc szarpał się i krzyczał, zaciskając dłonie na metalowych prętach, dopóki kłykcie nie pobielały mu wyraźnie, a twarz nie zrobiła się opuchnięta i spąsowiała od płaczu – nalegał, że niczym nie przypominał stworzeń, które trzymano w cyrkowej menażerii, z upływem lat coraz częściej rozumiał jednak, o co oskarżał go Herman, zaczynał zauważać, jak drapieżnie wyglądał w lustrze jego własny uśmiech, jak szeroko rozszerzały się pobudzone źrenice, jak silnie napinały mięśnie w obliczu zagrożenia; nie był odmieńcem, lecz przypominał stworzenie o ostrych zębach i niezaspokojonej oskomie, był groźny nie dlatego, że takim stworzyła go natura, ale ponieważ chciał być i to poniekąd czyniło go gorszym niż jakiekolwiek zwierzę.
    Nawet nie uciekasz? – z gardła wyrwał mu się nieprzyjemny warkot, do złudzenia przypominający śmiech, lecz osadzony głębiej w dole brzucha – sylwetka nieznajomego, unieruchomiona przez pnącza, które odstawały zaostrzonymi cierniami od czarnego konturu, wyłoniła się spomiędzy ciemności otaczającego go lasu, zanim zdążył podejść bliżej, ciszę wieczoru rozwarstwił jednak sobaczy warkot, narastający rozjuszonym crescendo wzdłuż murów budynku; drgnął wyraźnie, a przez jego twarz pomknął skurczowy grymas, prawie niedostrzegalny w mroku okolic – nie ufał zwierzętom, bo każde z nich kojarzyło mu się z nabrzmiałym gniewem berserkera, który zdeformował surową twarz Hermana i rozerwał Arabellę, jakby była stworzona z włókna, a jej kręgosłup stanowił jedynie cienki ścieg, niechlujnie przewiązany w karku. Ukradkiem sięgnął wzrokiem w kierunku opuszczonego młyna – musiał pamiętać, po co tu przyszedł i mieć nadzieję, że Funi wciąż znajdował się w środku; żywy. – Sló Ótta – pomyślał, że zaklęcie wystarczy; nie musiał rozlewać dzisiaj krwi własnymi rękami.
    Na krótką chwilę wokół zapanowała przejmująca cisza, jakby nawet skryty w gęstwinie drapieżnik wzdrygnął się pod wpływem czaru – on odwrócił się tymczasem w stronę budynku, próbując dosłyszeć cokolwiek, co podtrzymałoby nadzieję, że Funi radził sobie sam, jeszcze zanim dotarł do drzwi, pod czaszkę wkradło się jednak zwątpienie.

    Sló Ótta (Formidi) – wywołuje w danym przeciwniku poczucie niepokoju i lęk.
    42 + 15 = 57 > 45
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Egon Munch' has done the following action : kości


    'k100' : 42
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    W skłębionej masie otaczających Funiego i Ursulę cieni nie w sposób było zbyt wiele zauważyć; wcześniejszy, utkany przez polecenia Magisterium scenariusz zaczął chwiać się w posadach i dygotać wśród nawałnicy kolejnych niedogodności. Było to jednak, nie należy ukrywać, korzystne dla samej Ursuli, obranej początkowo w charakterze ofiary, jakiej życie miało zostać poświęcone w ramach rytuału. Człowiek, który powinien przeteleportować ślepców oraz pochwyconą przez nich osobę do właściwego miejsca w Koselig, okazał się martwy; zamordowany co więcej w sposób tak skuteczny, że nie wydał nawet z siebie wzbudzającego niepokój krzyku. Dawało to do zrozumienia, że musiał zostać zaatakowany z ukrycia, na tyle skutecznie, że nie mógł nawet właściwie się obronić.
    Funi, rzucając raz jeszcze odruchowo spojrzeniem w kierunku ciała, zdołał dokonać kolejnego odkrycia - przypomniał sobie, że pod opuszkami palców podczas przeszukiwania ciała odczuł, wydaje się, masę guzów lub pęcherzy porastających ciało nieszczęśnika. Nie w sposób było określić, czy nie posiadał ich wcześniej, czy nie zmagał się z jakąś wyjątkowo uporczywą dolegliwością, oszpecającą od wielu lat jego ciało.
    Ursula, w zamian za to, zdołała zauważyć więcej - zdawało jej się, że w okolicach opuszczonego budynku dostrzega plamy dwóch sylwetek; jedną, przygarbioną, wydaje się ludzką i drugą należącą prawdopodobnie do zwierzęcia, sprawcy wcześniejszych warkotów.

    Rzucona przez Egona inkantacja odniosła zamierzony skutek; Ingvar, zdjęty wywołanym przez zaklęcie przestrachem, zaczął szamotać się w potrzasku nastroszonych cierniami pnączy. Kolce roślin wbijały się coraz głębiej w jego ciało z każdym, rozpaczliwym ruchem; Guildenstern zdołał ostatecznie się uwolnić i ruszyć wprost obłąkańczym, zlęknionym pędem przed siebie, w akompaniamencie szelestu oraz trzasków gałęzi, chrzęszczących pod podeszwami butów. Spod poszarpanego materiału spodni przezierały wgłębienia wyjątkowo bolesnych ran; ogólne przemęczenie oraz utrata krwi spowodowana przez głębsze okaleczenia sprawiły, że Ingvar nie zdołał dotrzeć do najbliższego portalu. Znalazł się jednak na swoje szczęście dostatecznie blisko zabudowania przedmieść, gdzie został odnaleziony przez wracającego z poczynionych obserwacji, domorosłego astronoma. Mężczyzna natychmiast wezwał na pomoc medyków ratowników, którzy po przybyciu na miejsce przystąpili do zaopatrzenia odniesionych przez Guildensterna obrażeń. Problematyczność w postaci intruza wydawała się na ten moment rozwiązana, choć z racji całego wydarzenia, Egon musiał się liczyć, że istniało ryzyko sprowadzenia w okoliczne tereny patrolu Kruczej Straży. Ślepcy musieli się bez wątpienia pospieszyć - czekało na nich kilka fundamentalnych decyzji, jakie musieli w miarę możliwości bezbłędnie podjąć.  

    Funi, Ursula i Egon zaczęli być przekonani, że zasłyszane odgłosy należą prawdopodobnie do psa. Donośne szczeknięcie przeszyło pobliską przestrzeń, towarzyszył mu również obłąkańczy chichot staruszki.

    Funiemu i Ursuli przysługują dwa rzuty, 1. na spostrzegawczość, 2. na dowolną akcję.

    Ingvar z uwagi na nieaktywność traci możliwość udziału w misji. Obowiązuje go napisanie przynajmniej 1 posta na minimum 500 słów w szpitalu im. Alberta Lindgrena lub rozegranie wątku z inną postacią o odbywanym leczeniu. Obrażenia: otarcia i rany kłute na obu kończynach dolnych.

    Egonowi przysługuje 1. rzut na spostrzegawczość oraz 2. rzut na dowolną akcję.

    Każdy z was może dokonać dodatkowego, trzeciego rzutu kością k100 na rozpoznanie magicznego stworzenia. Wynik sumuje się z wartością statystyki magii natury i adekwatnym atutem. Po przekroczeniu progu, jaki wynosi 55, wasza postać może skojarzyć odgłosy z opowieściami o zaraźnicy.

    Prorok rzuca 3 razy kością k100. Rzut 1. odnosi się do Funiego, 2. do Ursuli, 3. do Egona. W przypadku wyniku 50 i niżej dla Ursuli i Egona, 70 i niżej dla Funiego z racji przeszukania ciała ślepca, postać zostanie zarażona dowolną, wybraną przez was chorobą zakaźną. Musicie wówczas napisać maksymalnie do końca fabularnego kwietnia posta minimum 500 słów na osobę o wizycie u felczera lub medyka albo rozegrać wątek z innym graczem.

    Czas na odpowiedź do 2.08.
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Prorok' has done the following action : kości


    #1 'k100' : 2

    --------------------------------

    #2 'k100' : 66

    --------------------------------

    #3 'k100' : 21
    Widzący
    Ursula Frisk
    Ursula Frisk
    https://midgard.forumpolish.com/t766-ursula-friskhttps://midgard.forumpolish.com/t771-ursula-friskhttps://midgard.forumpolish.com/t772-ratatosk-ursuli#2965https://midgard.forumpolish.com/f88-ursula-frisk


    Głowa od całego tego płaczu zaczynała mnie boleć jeszcze bardziej. Widziałam, jak chłopak przede mną mieszał się w tym wszystkim. Czułam na ramionach jego silny uścisk, który na pewno zostawi siniaki, o ile uda mi się przeżyć. Nagły warkot tajemniczego zwierzęcia sprawił, że stres jeszcze bardziej dawał mi się we znaki, gdy nagle zamarłam, odkręcając głowę w stronę tego odgłosu. Do tego chichot jakiejś staruszki, który mieszał się wraz z odgłosem szczekania. Normalnie ucieszyłoby mnie to, że ktoś tu jeszcze jest - kto? nieważne, byleby uratował mnie z objęć agresorów. Ale w tym dźwięku było coś niepokojącego, czego bałam się bardziej niż dwóch mężczyzn, chcących mnie poświęcić na rytualnym stole, jak jakieś cielę.
    Wydawało mi się, że zauważyłam jakieś dwie sylwetki. Jeden cień był zgarbiony, drugi należał do czegoś, co przypominało z daleka psa. Wtedy znikąd skojarzyło mi się to z jedną historią, którą opowiadała mi babka. Mówiła mi, że gdy kiedykolwiek zobaczę ogara prowadzonego przez staruszkę w jakichś opuszczonych rejonach, to żebym jak najszybciej oddaliła się od tego miejsca. Roznosząca choroby zaraźlica kontroluje obszar, rozpylając po nim chorobotwórczą magię. Musieliśmy jak najszybciej stąd uciekać.
    Obudziłam się, gdy szybkim ruchem mężczyzna przestawił mnie w tamtą stronę. Zaklęcie nie zadziałało, bo dalej nie mogłam wykrzesać z siebie żadnego słowa. Mimo wszystko próbowałam nie tyle, co wyrwać się z jego uścisku, ale gestami próbowałam wskazać mu niebezpieczeństwo i ruszając niemo ustami. Najpierw próbowałam palcem wskazać za siebie i z przedramion zaraz po tym ułożyłam znak X. Dalej było widać, że jestem przestraszona, ale jednocześnie w swoich działaniach zdeterminowana. Na koniec złapałam mężczyzna za ubranie swoimi dłońmi i próbowałam nas oboje przesunąć w przeciwnym kierunku od miejsca, gdzie widziałam staruchę. Byłam pewna, że nie mam tyle siły, żeby to zrobić, ale chciałam mu tylko zasygnalizować niebezpieczeństwo, bez wyrywania się.

    Spostrzegawczość - 27 - 5
    Akcja (próba przemieszczenia nas w celu zasygnalizowania niebezpieczeństwa, sprawność) - 15 + 5 - 5
    Rozpoznanie - 78+15 - 5 >55
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Ursula Frisk' has done the following action : kości



    #1 'k100' : 27

    --------------------------------

    #2 'k100' : 15

    --------------------------------

    #3 'k100' : 78
    Ślepcy
    Funi Hilmirson
    Funi Hilmirson
    https://midgard.forumpolish.com/t1028-funi-hilmirsonhttps://midgard.forumpolish.com/t1030-funi-hilmirson#6615https://midgard.forumpolish.com/t1031-pjakkur#6619https://midgard.forumpolish.com/f100-egon-munch-i-funi-hilmirson


    Pozostawiony samemu sobie zaczynał tracić nerwy; zaczynał odnosić przykre wrażenie, że wcale nie miał szczególnego szczęścia, a może nawet wcale się do tego wszystkiego nie nadawał, krew zebrana z przesiąkniętego ubrania martwego człowieka i nerwowy pot sprawiały, że dłonie miał śliskie i wszystko wymykało mu się z rąk – może dlatego zaciskał palce na jej ramionach silniej niż było to potrzebne, jakby próbował kurczowo zapanować przynajmniej nad jednym elementem całej tej śliskiej sytuacji. Przede wszystkim trzymać się rozsądku i rozsądek wyłuskać również z niej, choć nie przestawała płakać i nie był pewien, czy właściwie udawało im się dojść do rzeczywistego porozumienia, czy potakiwała mu głową jak laleczka stawiana na desce rozdzielczej, bo tak robiły porządne dziewczęta, kiedy się na nie krzyczało. Chłodna kropla potu spłynęła mu po karku, w ciemnych punktach wpatrujących się w nią źrenic próżno było szukać stabilnego punktu oparcia, nawet gdyby miała na to wątpliwą ochotę. Zdawał się rozdrażniony i – paradoksalnie – przyparty do muru, zrównoważenie nigdy nie było mu pojęciem bliskim, teraz zdawało się nie być nawet piątą wodą po kisielu ani koleżanką koleżanki babci mamy. Miała być mięsem zaprowadzanym grzecznie na rzeźniczy stół, tymczasem na miejscu znajdowali wypatroszonego rzeźnika, jego paskudną, zdeformowaną tuszę rzuconą na ziemię – warkot, który rozniósł się po okolicy, przyprawił go o kredową bladość i bezwiedną myśl, że powinien zostawić ją po prostu i znaleźć Muncha, pozwolić, by zwabiła nieszczęście fermentem rozdartego w łydce, ciepłego jeszcze ciała. Znieruchomiał na chwilę, nasłuchując niespokojnie, spojrzenie zawieszając na ciemnym kształcie leżącym na ziemi; robiło mu się mdło, kiedy przypominał sobie nierówność pęcherzy wyczutych na jego zwłokach.
    Niepokój zniekształcał warczenie do czegoś większego; mógłby może wmówić sobie, że to wyłącznie pies, gdyby dłoni nie miał mokrych od krwi okaleczonego, stygnącego ciała – wydawało się mało prawdopodobne, by człowiek podobnej rangi w Magisterium dał się podejść zwykłemu kundlowi, na kundlach wprawdzie szkolono adeptów; tymczasem, pamiętał, w gazetach mówiono o gulonach. Nie miał najmniejszej ochoty konfrontować się z gulonem. Ani saliszakiem wściekłym z głodu po zimowych miesiącach.
    Nie miał też najmniejszej ochoty jej ufać, ale szanse wydawały się większe, gdyby mogła zrobić coś więcej niż dać się tylko cicho pożreć.
    Gera – rzucił, powracając do niej rozkojarzonym spojrzeniem; zaklęcie zachwiało mu się w ustach, kiedy gdzieś za jego plecami rozległ się nieprzyjemny śmiech, kobiecy chichot równie przyjemny co odgłos pazurów sunących po tablicy, wzbudzający podobne ciarki. Zaklęcie się nie powiodło, a on odwrócił się, pociągając za ramię Ursulę tak, by znalazła się przed nim – między nim a tym złowieszczym śmiechem i wściekłym ujadaniem.
    Co jeszcze, do chuja – sapnął ledwo zrozumiałym szwargotem, wyraźnie wytrąconym z równowagi. Nie spuszczając spojrzenia z okolicy młyna, próbował dojrzeć gdzieś w ciemności Bohlera; albo, z mniejszą żarliwością, tego drugiego.

    spostrzegawczość: 3
    Gera (Finis) – przerywa działanie podstawowych zaklęć (dotyczy zaklęć poziomu I).
    Próg: 40 > 23, nieudane
    zarażenie chorobą: 70 > 2 + 5 = 7, zarażony


    ( oh I know they call me crazy )
    there will be no turning back
    I don't care if things get ugly
    once the word of god is spoken
    there's no way to take it back

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Funi Hilmirson' has done the following action : kości


    #1 'k100' : 3

    --------------------------------

    #2 'k100' : 3

    --------------------------------

    #3 'k100' : 32
    Ślepcy
    Egon Munch
    Egon Munch
    https://midgard.forumpolish.com/t872-egon-munch#4667https://midgard.forumpolish.com/t905-egon-munch#4674https://midgard.forumpolish.com/t906-kasjmirull#4682https://midgard.forumpolish.com/f100-egon-munch


    Ciemność lepiła mu się do skóry jak sadza, wokół rozbrzmiał tymczasem długi, przeciągły warkot, tak zachrypły, że przez chwilę miał wrażenie, jakby dobiegał z jego gardła, tam zasupłał się jednak tylko śmiech, ciężki i chrapliwy – zaklęcie wpełzło za talary źrenic jak łakomy czerw, a z rozchylonych ust mężczyzny dobył się okrzyk, który przypominał mu zwierzęce skamlenie, krótkie i przeciągłe, jak gdyby strach mógł przebić się przez osierdzie i pozostawić punktową ranę w miękkiej tkance serca; żałował, że pozwolił nieznajomemu uciec, bo teraz dłonie mrowiły go wokół opuszek, a pomiędzy zębami zgrzytało rozgryzione zaklęcie, nie tak satysfakcjonujące jak wszystkie, które mógłby wypowiedzieć, jak czary upuszczające krew z nabrzmiałych żył i inkantacje wyrywające oddech ze ściśniętej krtani. Nie zawahałby się, gdyby nie niepokojąca cisza, kurząca się w głębi młyna i uciskające pod mostkiem przeczucie, że plan złożenia dziewczyny na ołtarzu mógł zakończyć się krwawo nie tylko dla niej – zacisnął szczęki, zwracając się z powrotem w kierunku opuszczonego budynku, nie siląc się już na wygłuszanie kroków pomiędzy gęstą trawą ani tłumienie spiesznego oddechu; gdziekolwiek pobiegł obcy mężczyzna, nie ulegało wątpliwościom, że straż mogła zainteresować się niepokojącymi wydarzeniami na samych obrzeżach Forsteder.
    Cofnął się z powrotem w kierunku młyna, jeszcze zanim zdążył pchnąć drzwi, zauważył zgarbioną sylwetkę Funiego i dziewczynę, która wyrywała się do przodu, unieruchomiona w jego ramionach – nie zdawał sobie sprawy, że nie wskazywała palcem na niego; jej strach sięgał gdzieś dalej, pomiędzy otaczający ich półmrok. Nie miało to znaczenia – widziała ich obu i nie mogła wyjść z tej sytuacji żywa, nawet jeśli jej śmierć nie odbędzie się na ofiarnym kamieniu.
    Kyndill – zaklęcie opuściło jego gardło z cichym sykiem, jakby musiał potrzeć je o draskę, zanim w rozchylonej dłoni rozpalił się niewielki płomień, rzucający na ziemię niewyraźne, mdłe światło; skrzywił się, zauważając leżące na ziemi zwłoki mężczyzny, nabrzmiałe od czerwonych pęcherzy i zebranej pod skórą ropy. – To Møller? – spytał z zachrypłym grozą zwątpieniem, po czym przeniósł wzrok prosto na bladą, zmęczoną twarz Funiego. – Musimy się jej pozbyć – nie spojrzał nawet w kierunku Ursuli, jakby była zwierzęciem, które nie tylko nie rozumiało jego słów, ale nie mogło również w żaden sposób im zaprzeczyć. – Jak najszybciej. Wszystko się spierdoliło, w każdej chwili może pojawić się straż. – w jego głosie nie było strachu, jedynie surowe postanowienie; wiedział, że nie powinni byli ufać Magisterium i wcale nie zdziwiłby się, gdyby wszystko, co się dzisiaj wydarzyło, od początku zostało zaplanowane dokładnie w ten sposób, by się nie powieść. Dopiero po chwili skierował uwagę na kobietę, wciąż wskazującą palcem w kierunku, skąd dobiegał gardłowy, sobaczy warkot – po karku przebiegł mu zimny dreszcz. – Ja pierdolę – znał ten widok; znał go zbyt dobrze, by popełnić błąd. – Ja pierdolę, to zaraźlica. – pomiędzy jego brwi wkroczyła nareszcie zmarszczka widocznego gniewu; sięgnął wzrokiem na twarz Hilmirsona. – Odsuń się, ja się nią zajmę. – poczuł na języku flegmę podchodzącego do gardła zaklęcia.

    Kyndill (Facis) – nazywane Zaklęciem Pochodni, tworzy lewitujący nad dłonią płomień, który, oprócz służenia za źródło światła, może również posłużyć do ostraszenia zwierząt czy oparzenia przeciwnika.
    spostrzegawczość: 18
    83 + 6 = 89 > 30, powodzenie
    52 + 6 = 58 < 55, powodzenie
    zakażony
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Egon Munch' has done the following action : kości


    #1 'k100' : 18

    --------------------------------

    #2 'k100' : 83

    --------------------------------

    #3 'k100' : 52
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Ursula była o krok od uzyskania zdolności do mówienia - i przede wszystkim w tej sytuacji - formułowania zaklęć. Niestety, ale zaklęcie Funiego zakończyło się fiaskiem, a dodatkowa obecność jego towarzysza, który nawet nie trwonił czasu, by zmierzyć ją swym spojrzeniem, nie wróżyła niczemu dobremu. Ze względu na to, że padła łupem porwania, a początkowe poruszenie niestety spełzło na niczym, stała się użytecznym świadkiem w oczach Kruczej Straży, gdyby tylko oficerowie odnaleźli ją żywą. Zatarcie śladów, jakkolwiek krwawe i leżące w interesie ślepców, musiało zakrawać na pozbawienie jej życia i skuteczne ukrycie ciała. Czy jednak było to możliwe? O ile użycie inkantacji samo w sobie nie stanowiło problemu, o tyle odnalezione ciało o innym schemacie morderstwa niż znane pozostałości rytuału, mogłyby być równie niekorzystne - może nawet bardziej niekorzystne - niż samo ewentualne relacjonowanie przez Frisk wydarzenia w kwaterze Kruczej Straży. Gdyby nie udało im się w porę uciec z obławy odpowiadaliby nie tylko za porwanie, co również za morderstwo z użyciem zakazanej magii. Inną kwestią pozostawała również sama relacja Funiego z Ursulą, która nie była dla niego jedynie przypadkową i bezimienną twarzą. Pozostawiony sam sobie przez Egona, który udał się sprawdzić teren w związku ze spostrzeżoną zaraźnicą, Hilmirson musiał podjąć niezwykle ważną decyzję. Pochodnia, wyczarowana przez Muncha, zniknęła razem z jego sylwetką, a sam Hilmirson nie mógł zauważyć w otoczeniu żadnych użytecznych wskazówek - napięcie zaczęło gęstnieć, gdy dodatkowo z każdego zakątka zarośli mogły wychylić się postaci oficerów lub krwiożerczego stworzenia.
    Egon wyruszył w stronę opuszczonego budynku, jednak jak na złość, im bliżej się znajdował, tym coraz trudniej było mu zlokalizować powarkiwania psa. Wreszcie, momentalnie odgłosy ucichły, a oświetlone płomienną łuną otoczenie nie zdradzało żadnych, szczególnych znamion cudzej obecności. Istniały dwa, najbardziej prawdopodobne scenariusze - albo zaraźnica czyhała w przygotowanej zasadzce albo postanowiła się wycofać, najwyraźniej czymś poruszona.  

    Każdy ma możliwość podjęcia maksymalnie dwóch, dowolnych akcji.
    Czas na odpowiedź do 18.08
    Ślepcy
    Funi Hilmirson
    Funi Hilmirson
    https://midgard.forumpolish.com/t1028-funi-hilmirsonhttps://midgard.forumpolish.com/t1030-funi-hilmirson#6615https://midgard.forumpolish.com/t1031-pjakkur#6619https://midgard.forumpolish.com/f100-egon-munch-i-funi-hilmirson


    Zaskoczyła go, łapiąc w drobne garście jego ubranie – nie mógł przestać przy tym o tym myśleć: jaka szkoda, że musiałaś otworzyć oczy. Jaka szkoda, że mnie rozpoznałaś; jaka szkoda, że nie chciałaś mi uwierzyć. Jedyne możliwe rozwiązanie było proste i było zarazem zaskakująco trudne: nie chciało mu przejść przez gardło. Próbowała go przesunąć, a on spoglądał na jej wystraszoną twarz i zastanawiał się, czy powinien ją po prostu tutaj zostawić, licząc, że skończy podobnie do tego poszarpanego człowieka wyłożonego na ziemi. Wolałby zrobić w ten sposób, nie musiałby przynajmniej czuć się za to winny, skoro nie zadałby ostatniego uderzenia, jednocześnie istniało ryzyko, że udałoby się jej przeżyć, a on nie miał zamiaru zawracać się, żeby się upewnić, że leży obok martwego ślepca równie martwa. Jedynym pewnym sposobem byłoby więc wykończyć ją samemu. Przesunął się, zgodnie z jej wolą, spoglądając na sylwetkę majaczącą w cieniu, śmiech odbijający się od nocy jak od próżnych ścian sprawiał, że przechodził go dreszcz i robiło mu się zimno. Istniało ryzyko, że polowała wyłącznie na ludzi podobnych temu, którego już zamordowała – więc na niego i na Muncha, może Ursula była jedyną, która mogła wyjść stąd żywa. W takim wypadku sytuacja rozwiązałaby się sama, ale to rozwiązanie podobało mu się jeszcze mniej.
    Munch zdawał się nadejść znikąd – nie zauważył go, zbyt przejęty tym, co patrzyło na nich z ciemności, ze strony młyna; jego głos, przecierający ciszę jak trzask zajmującej się ogniem zapałki, otrzeźwił go jednak natychmiast – na jego dłonią zakołysał się płomień, rzucający na ich twarze pomarańczową łunę i ruchliwe cienie, a w gardle zatrzymała się prawie ulga. Wrócił, więc przeżył. Wrócił, więc teraz wszystko skończy się dobrze – jakoś z tego oboje wyjdą, będzie wiedział, co robić.
    Tak myślę – odparł, ledwo czując głos w swoich ustach, ściągając go jednak do pozoru pewności, swoją ulgę próbując zachować na dnie krtani, choć wciąż tkwiła mu w źrenicach, wyłoniona jasnością zapalonego ognia. – Opieczętowany – uściślił, jakby to wyjaśniało wszystko; zwiększało na pewno prawdopodobieństwo, że to ich człowiek. Przytrzymał dziewczynę w miejscu, nie dając się dłużej prowadzić, czekając aż Munch powie mu, jaki mieli plan, a kiedy wreszcie powiedział – musimy się jej pozbyć – z niewygodnym zaskoczeniem okazało się, że wcale niczego to nie ułatwiało. Ale miał rację. Musieli się jej pozbyć, jak najszybciej.
    Widział cię? – spytał od razu, kiedy Munch wspomniał o straży, wiążąc kropki; nie mieli czasu teraz tego jednak wyjaśniać, warkot wydał się jakby głośniejszy, Ursula nie stawał się spokojniejsza, sylwetka znów zamajaczyła w polu widzenia, a Egon zaraz zniknął – znowu zostawiając go z tą cholerną dziewczyną i tym, że należało się jej pozbyć. Pociągnął ją w tył, zgodnie z poleceniem Muncha, pociągnął ją dalej, nie zwracając uwagi, czy się potyka i czy nadąża, myśląc o tym, że musi się jej pozbyć, tutaj, teraz, kiedy tylko się zatrzyma, odwróci się i się jej pozbędzie.
    I zatrzymał się, w końcu, oddychał płycej, czuł pot spływający mu po karku; należało się jej pozbyć. Należało wypowiedzieć zaklęcie, zamiast tego zdobył się tylko na zdenerwowane, niespokojne warknięcie:
    Próbuję ci pomóc, do cholery. Skup się, dobra? Nie będzie trzeciej szansy – upomniał ją pospiesznie, a kiedy w końcu puścił jej ramiona, zrobił to po to, żeby ująć ją za policzki i zmusić ją, żeby na niego spojrzała. – Endurminnig – wycharczał, próbując zdążyć, zanim spróbuje się wyszarpnąć; pocił się, próbując wyłuskać z nią właściwe wspomnienie. Nie widziała ich twarzy, kiedy ją porwali. Rozpoznała go dopiero wtedy, dopiero, kiedy chciał ją schować, więc to wspomnienie, tylko te kilanaście minut tego felernego wieczoru. – Próbuję ci pomóc – powtórzył, spoglądając w jej rozszerzone źrenice; potrzebował tylko, żeby zapomniała, że przed nim uciekała, żeby zapomniała, że ją złapał i wszystko, co jej powiedział, kiedy ją trzymał. Żeby poukładała to sobie inaczej; może człowiek, który leżał na ziemi, może on próbował ją złapać, Funi przecież tylko próbował jej pomóc, przecież nie było go w młynie, nie było tam Muncha. Inaczej musiałby ją zabić.
    Próbuję ci pomóc, młoda – nie brzmiał już przyjemnie; brzmiał, jakby desperacko potrzebował, żeby mu uwierzyła. – Ten człowiek, który cię gonił, znasz go? Wiesz, kto to był? – spytał zaraz później, dla pewności; – Gera – ściągnął zaklęcie, ryzykując, że zobaczy go z białymi oczami i nicią czarnych żył, ale przecież jej tylko pomagał, od początku próbował jej pomóc. – Skąd się tu wzięłaś? Będziesz musiała uciec. Musisz uciekać, nie pomogę ci bardziej.
    Munch go zamorduje.

    Endurminnig (Tenacci) – usuwa pojedyncze wspomnienie. Niewłaściwie użyte, może spowodować fatalne skutki.
    Próg: 90 < 84 + 20 (użytkowa) = 104
    Gera (Finis) – przerywa działanie podstawowych zaklęć (dotyczy zaklęć poziomu I).
    Próg: 40 < 100


    ( oh I know they call me crazy )
    there will be no turning back
    I don't care if things get ugly
    once the word of god is spoken
    there's no way to take it back

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Funi Hilmirson' has done the following action : kości


    #1 'k100' : 84

    --------------------------------

    #2 'k100' : 100
    Widzący
    Ursula Frisk
    Ursula Frisk
    https://midgard.forumpolish.com/t766-ursula-friskhttps://midgard.forumpolish.com/t771-ursula-friskhttps://midgard.forumpolish.com/t772-ratatosk-ursuli#2965https://midgard.forumpolish.com/f88-ursula-frisk


    Musimy się jej pozbyć - utkwiło mi w głowie, sprawiając, że na chwilę zamarłam. Cudem nie skończyłam na stole ofiarnym, ale na rzecz znalezienia się w płytkim grobie nieopodal młynu? Straciłam już niemalże wszelką nadzieję, chyba moim jedynym ratunkiem teraz, byłaby zaraźnica, która pożywiłaby swojego kundla moimi oprawcami, a ja cudem zdążyłabym uciec. Jednak z doświadczenia wiem, że cudy to fikcja.
    Ciągnięta w głąb kniei czułam się jak świnia idąca na rzeź. Nie stawiałam oporu - zaklęte struny głosowe były moim gwoździem do trumny. Jedyna broń, którą mogłam się obronić, była wciąż schowana w rękawie. Ostry scyzoryk tylko czekał na odpowiedni moment, ale zastanawiałam się, czy na pewno dobrym pomysłem jest go używać. Mężczyzna zapewne rzuciłby zaraz czar, dzięki któremu moje próby skończyłyby się na niczym, a gdy się nie opierała, to może skończyłby mój żywot najszybciej i bezboleśnie jak tylko się da.
    Gdy złapał moją twarz i wypowiedział jakąś inkantację, nadzeszła pustka. Czułam, jakby coś grzebało mi w mózgu, przestawiało i wiązało półkule na supeł. Nie wydawałam jednak przy tym żadnego dźwięku, przyćmiło mnie całkowicie i oprócz nieprzyjemnego uczucia w czaszce, byłam świadoma jedynie tego, że czyjeś dłonie znajdują się na moich policzkach.
    Wróciłam, lecz ból w głowie sprawił, że nie wiedziałam, co teraz robię, co robiłam wcześniej, a przed oczyma miałam jedynie twarz jakiegoś mężczyzny. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że jest to znajome lico. Chciałam odpowiedzieć, ale jedynie zdałam sobie sprawę, że z mojej krtani nie wydostaje się, żaden dźwięk. Wtedy przypomniałam sobie, że zostałam zaatakowana zaraz pod młynem, a w skrawkach wspomnień znalazł się jeszcze fakt, że w pobliżu grasuje zaraźnica.
    - Ja... - Z mojego gardła wydostał się ochrypnięty głos, a widząc jego czarne żyły i białe oczy w momencie rzucania zaklęcia, zdałam sobie sprawę z kim mam do czynienia. Nie miało to dla mnie znaczenia, mimo mojego negatywnego stosunku do ślepców. Liczyło się tylko teraz to, że mężczyzna chciał mi pomóc, ale nie wiedziałam, czemu gdy spoglądałam w jego stronę, tętno nienaturalnie mi przyspieszało w negatywnym znaczeniu. - Ja... wyszłam pozbierać zioła... Ktoś, nie... dwoje mężczyzn nagle zaszło mi drogę… Ogłuszyli mnie jakąś inkantacją, a ja... nie pamiętam... byłam w młynie? w lesie? Chcieli mnie chyba poświęcić w jakimś zdeprawowanym rytuale. Na Odyna, nie wiem, co się działo potem, jak się tu znalazłam... Ale... pamiętam zaraźnicę, jest tutaj, nie kłamię! Pamiętam jej śmiech... i zgarbione ciało, gdy przy nodze szedł przy niej jakichś ogar... - Wyjąkałam jedynie i wtedy też z mojego rękawa wydostała się ukryta wcześniej dłoń ze scyzorykiem w ręku. - Hræddur við - Powiedziałam, odwracając się teraz do mężczyzny plecami, chcąc zabezpieczyć przed nią teren.
    - Znam Twoją twarz. Spotkaliśmy się kiedyś, prawda? Nazywasz się… tego też nie pamiętam, przepraszam...  - Odwróciłam się znowu w jego stronę, kładąc wolną dłoń na piersi. - Co tu robiłam jak mnie znalazłeś..?  - Spytałam się o kolejną rzecz, mając nadzieję, że pomoże mi to przywrócić wspomnienia. Musiałam definitywnie uderzyć się w głowę lub być pod działaniem jakiejś magii. - … i skąd ty tu się wziąłeś? - Uniosłam brew, gdy zdałam sobie sprawę, że w sumie jesteśmy pośrodku niczego. Te chaszcze z pewnością nie były idealnym miejscem na spacer.
    - Nie! Proszę, nie zostawiaj mnie teraz... Zabierz mnie do... Kruczej Straży... - Gdy wypowiedziałam tę nazwę, zdałam sobie sprawę, że mężczyzna jest ślepcem, może ma jakieś zatargi z prawem, może nie ma Pieczęci Odyna na nadgarstku i dlatego nie chce tam mnie zaprowadzić. - Nie możesz, bo jesteś ślepcem? - Dodałam, nie dając mu szansy na reakcje na moje wcześniejsze słowa. Byłam teraz zdana na siebie.
    - Nigdy Ci tego nie zapomnę - Podeszłam do niego blisko i złożyłam na jego policzku czuły pocałunek w podzięce, a następnie złapałam go za dłoń i sięgnęłam do kieszeni. - Proszę, weź to... to jedyne, czym mogę ci teraz podziękować… - Położyłam w niej świetlisty topaz i zacisnęłam ją, nie tolerując teraz sprzeciwu.
    Odwróciłam teraz się bez słowa i zniknęłam w kniei, biegnąc przed siebie, byleby dotrzeć do cywilizacji i znaleźć pomoc.

    Akcja I - Hræddur við (Metus) – odstrasza na małym obszarze magiczne stworzenia z poziomu I i II, przez co jest mniejsza szansa, że wtargną na teren rozbitego obozowiska. Próg 55 < 91 - 5 + 14
    Akcja II - Bieg: 9 + 5 - 5 (sprawność fizyczna)

    Przekazuję Funiemu świetlisty topaz. Świetlisty topaz – odmiana minerału zaprawionego przez magię. Emituje łagodną, pomarańczową poświatę. Zdaniem niektórych uściśnięcie go w dłoni dodaje nadziei, polepsza nastrój i chroni przed magicznymi stworzeniami (+1 do magii natury).
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Ursula Frisk' has done the following action : kości


    #1 'k100' : 91

    --------------------------------

    #2 'k100' : 5
    Ślepcy
    Egon Munch
    Egon Munch
    https://midgard.forumpolish.com/t872-egon-munch#4667https://midgard.forumpolish.com/t905-egon-munch#4674https://midgard.forumpolish.com/t906-kasjmirull#4682https://midgard.forumpolish.com/f100-egon-munch


    Mrok stawał się coraz cięższy, jakby przesiąkł wilgocią i słaniał się na horyzoncie, uginając barki drzew, które nie były w stanie dłużej go udźwignąć – w końcu powietrze stało się tak ciasne, że gniew, unoszący się wokół niego jak ciemna poświata, nie miał dokąd uciec, więc kleił się do ciała jak druga skóra; był wściekły i wściekłość ta zgrzytała mu pomiędzy zębami, wgniatała narządy głęboko pomiędzy żebra, aż wydawało mu się, że serce biło z tyłu pleców, a płuca przylgnęły ciasno do stromizny mostka – nigdy nie nauczył się obłaskawiać swych emocji, więc zaciskał dłonie w pięści i rozgryzał fragmenty własnego ciała, upuszczać krew z miejsc, gdzie uczucie stawało się opuchnięte i podchodziło ropą. Jeszcze raz sięgnął spojrzeniem na bezwładne truchło, próbując odnaleźć piętno czarnego śladu po wewnętrznej stronie dłoni – od jak dawna leżał tu martwy? Ktokolwiek go zabił, wiedział, jak posługiwać się magią, która plamiła żyły i mgliła spojrzenie – co jeśli Magisterium od początku o tym wiedziało?
    Nie – warknął cicho, pozostawiając Funiego z morderczym spojrzeniem i winietą zamykającego się wokoło mroku – kiedy oddalał się od młyna, chwasty gięły mu się pod nogami, a on łamał kręgosłupy ich wiotkich łodyg, dociskając podeszwy głęboko między kręgi zawiniętych liści i szurał butami o trawę, jakby próbował zedrzeć ją z gładkiego skalpu ziemi; zaraźnica wydawała się tymczasem zniknąć, warczenie ustało, wokół znów przebrzmiewał jedynie szum zawodzącego wiatru i metrum wyraźnie zadrażnionego serca. Czuł się, jakby choroba zdążyła przegryźć się spazmem przez jego arterie, a teraz rozprzestrzeniała się pomiędzy tkankami jak smoła – ciężka i kleista, niemożliwa do wysączenia przez płytkie rozcięcie noża; piekły go ramiona – jak głęboko będzie musiał rozkroić skórę, aby pozbyć się jej zupełnie?
    Nie mieli czasu – kimkolwiek był mężczyzna, który próbował zakraść się pod fasadę opuszczonego budynku, straż mogła zapisywać już w aktach jego zeznania; młyn był opuszczony, lecz wielu galdrów wiedziało, gdzie się znajdował. Krucza Straż z pewnością przeszuka wnętrze, natknie się na martwego mężczyznę i podejmie śledztwo. Skierował się z powrotem w stronę budynku, na chwilę przystając przy leżących na ziemi zwłokach, zamyślenie przerwały mu jednak głosy przebrzmiewające zza cienkiej ściany – nigdy ci tego nie zapomnę, brzmiało słodko, prawie czule, on zbliżył się tymczasem ostrożnie, przystając w zaciemnionej wnęce pomieszczenia, akurat na czas, żeby zobaczyć, jak młoda kobieta nachyla się ku Funiemu i całuje go w policzek; zauważył, jak wsunęła mu coś w zaciśniętą dłoń, zanim zerwała się biegiem w kierunku lasu, a wówczas coś w jego piersi zgęstniało i zajęło się żywym ogniem – dawno nie czuł tego uczucia, lecz wiedział, że było ciężkie, ostre i złe; przypominało gniew, lecz w rzeczywistości nosiło broczące ślady zazdrości.
    Gdzie ona jest? – głoś stężał mu w krtani i przesunął się w górę przełyku jak wąż – jeden z tych jadowitych. Podszedł bliżej, a ruchy jego ciała sprawiały, że przypominał drapieżnika – stroszył sierść i odsłaniał zęby; nie zamierzał czekać z pierwszym ugryzieniem, teraz czuł się natomiast, jakby mógł rozedrzeć Funiego na spłachcie. – Pozwoliłeś jej uciec? – gniew rósł mu pod grdyką, a oczy nabrały niepokojącego odcienia bursztynu. – Powinienem złożyć cię w zamian. Jesteś takim samym tchórzem jak ona, bogowie nie zauważyliby różnicy. – warczał, choć powinni uciekać; dawno powinno ich tu nie być.
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Ciemność gęstniała wokół - podobnie jak sytuacja, której przeklęty wywar drażnił rozbudzając odrazę na podniebieniach wszystkich spętanych nią uczestników. Czas sypał się przez szeroką od dyszącego pośpiechu cieśń symbolicznej klepsydry, klepsydry, której miarowo-nie miarowy, zatracający się, suchy pogłos unosił się pod wiekami zaklętych w czujności czaszek. Koniec i równocześnie początek nowych, spiętrzonych obaw stroszących się gęsią skórką - w starciu, które się rozegrało, nie było wygranych i przegranych. Oficerowie Kruczej Straży mogli pojawić się nieopodal w każdej dowolnej chwili, presja wywierana przez moment stawała się coraz cięższa, pęczniejąc jak ołowiane, zrzucone na barki grudy. Czas stawał się cennym kruszcem, cenniejszym od niewielkiego łyskającego się beztroską radością podarunku, wręczonego Funiemu przez wdzięczną pod nałożonym oszustwem Ursulę. Frisk była wolna, mogła oddalić się w swoją stronę albo swobodnie podjąć się próby teleportacji na terytorium Midgardu. Funi, w międzyczasie, musiał zmierzyć się z jawną dezaprobatą Egona; Munch dołączył do niego, gdy odkrył że zaraźnica przestała być bezpośrednim zagrożeniem. Bezpośrednim - ze względu na to, że roztaczana przez tę istotę aura miała tendencję wdzierać się we wszystkie dostępne nieopodal organizmy, co w większości przypadków kończyło się rozwinięciem symptomów dowolnej z chorób. Pogłos zasłyszanej rozmowy obudził w Egonie rozdrażnienie, nawet gdy presja uciekających sekund nakazywała możliwie najszybsze oddalenie się z miejsca zdarzenia, zaszycie się zanim wścibskie patrole odnajdą właściwy trop. Śmierć istotnego łącznika pokrzyżowała scenariusz planowanego rytuału, ofiary wymaganej przez Magisterium - śmierć jednego ze ślepców w zamian za życie Ursuli, której to, jako jednej z niewielu widzących udało się przeżyć uprowadzenie celem wykonania mrożącego krew w żyłach obrządku. Niedługo później w pobliżu z całą pewnością nie było już żadnej żywej duszy, jedynie ciało stygnące i tężejące pod chłodnym tchnieniem powietrza.

    wszyscy z tematu


    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.