:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Listopad-grudzień 2000
Strona 2 z 2 • 1, 2
08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem
5 posters
Prorok
08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:04
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
First topic message reminder :
Surowa, zimowa aura okazywała wam łaskę: pod turkusowym sklepieniem nieba pozostawały jedynie strzępki nielicznych chmur. Wyruszyliście równo z nastaniem świtu, kierując się trasą zamieszczoną na mapie wręczonej wam przez Odlanda. Dookoła rozpościerał się malowniczy krajobraz gór, choć podziwianie pokrytych śniegiem, trójkątnych szczytów, nie należało dzisiaj do priorytetów – wręcz przeciwnie, migotało na niewyraźnych obrzeżach mało istotnych spraw. Zeszliście ze znanego Księżycowego Szlaku, zmierzając w stronę zaznaczonego na wiotkim, nieco pomiętym papierze, siedliska trolli.
Złoża marmuru mieściły się stosunkowo blisko azylu tych szpetnych stworzeń – szczęście w nieszczęściu – w dostatecznym dystansie, abyście nie musieli mierzyć się z całą zgrają istot, być może, niegrzeszących inteligencją, jednak z całą pewnością grzeszących agresją i siłą.
Z biegiem czasu, przed waszymi oczami zaczęły się ukazywać połacie zieleni, poprzedzielane przez odstające, nagie figury skał, które, jak wyszczerbione ostrza, nieudolnie drapały brudnobiałe brzuchy obłoków. Na mapie znajdował się wyróżniony punkt, nieopodal którego ludzie Odlanda pojęli wiszące nad ich głowami ryzyko; niebezpieczeństwo, jakiego sami nie odważyli się podjąć. W waszym przypadku, wszystko miało wyglądać w zupełnie inny, bardziej chwalebny sposób.
Każdy, możliwy sukces wymaga jednak zapracowania na moment jego nadejścia.
Zatrzymaliście się w ostatnim, bezpiecznym miejscu – przy wejściu do zacienionej, górskiej jaskini, gdzie, wierząc zwiadowczym doniesieniom, mieściły się złoża dymiącego marmuru.
Wilgoć i chłód otuliły was szczelnie, gdy przekroczyliście wejście do skalnej jamy. Na potwierdzenie słów alchemika nie musieliście długo czekać: do waszych uszu dotarło uporczywe chrapanie. Powtarzający się pogłos wędrował przez wijący się, wąski korytarz jaskini. Jak pewnie zdążyliście się domyślić, za przejściem znajdował się śpiący troll. Dzień nie był porą dla aktywności tych stworzeń, co jednak nie pozwalało skutecznie ich lekceważyć. Pozostawało wam obmyślić plan działań oraz uporać się z podstawowym problemem, który zaczynał wam coraz bardziej doskwierać – brakiem dziennego światła. Musicie – jednak – mieć na uwadze, że każde, wyczarowane zaklęciem światło staje się waszym sprzymierzeńcem i jednocześnie wrogiem; dzięki niemu jesteście o wiele łatwiejsi do wykrycia.
Nadchodzi czas na zastanowienie się i rozważenie, jakie postępowanie najbardziej wam odpowiada. Możecie spróbować odwrócić uwagę trolla, przejść, skradając się obok niego lub obezwładnić go zaklęciami. Warto byłoby również rozejrzeć się po okolicy (jedna, wybrana przez was osoba może spróbować zakraść się i rzucić k100 na spostrzegawczość; im większy, uzyskany wynik, tym więcej zdoła zauważyć). W tej turze nie dokonujecie żadnej konkretnej interakcji ze stworzeniem. Możecie rzucać za to inne zaklęcia, jak przykładowo na oświetlenie drogi. Mechanika zostanie dostosowana w zależności od wyboru, którego się podejmiecie. Pamiętajcie ponadto, że we wnętrzu jaskini może znajdować się więcej niż jeden troll.
W pierwszym poście koniecznie wymieńcie swój ekwipunek. Podstawowym przedmiotem, który każdy z was tymczasowo posiada, jest chusta ochronna, zapewniająca wam niepodatność na opary dymiącego marmuru oraz torba do przenoszenia odłamków. Jedna, wybrana osoba z drużyny, posiada przy sobie mapę, podarowaną wam przez Odlanda. Każdy z was może zabrać maksymalnie 3 dodatkowe przedmioty (muszą być wykupione w sklepiku MG).
08.01.2000
Surowa, zimowa aura okazywała wam łaskę: pod turkusowym sklepieniem nieba pozostawały jedynie strzępki nielicznych chmur. Wyruszyliście równo z nastaniem świtu, kierując się trasą zamieszczoną na mapie wręczonej wam przez Odlanda. Dookoła rozpościerał się malowniczy krajobraz gór, choć podziwianie pokrytych śniegiem, trójkątnych szczytów, nie należało dzisiaj do priorytetów – wręcz przeciwnie, migotało na niewyraźnych obrzeżach mało istotnych spraw. Zeszliście ze znanego Księżycowego Szlaku, zmierzając w stronę zaznaczonego na wiotkim, nieco pomiętym papierze, siedliska trolli.
Złoża marmuru mieściły się stosunkowo blisko azylu tych szpetnych stworzeń – szczęście w nieszczęściu – w dostatecznym dystansie, abyście nie musieli mierzyć się z całą zgrają istot, być może, niegrzeszących inteligencją, jednak z całą pewnością grzeszących agresją i siłą.
Z biegiem czasu, przed waszymi oczami zaczęły się ukazywać połacie zieleni, poprzedzielane przez odstające, nagie figury skał, które, jak wyszczerbione ostrza, nieudolnie drapały brudnobiałe brzuchy obłoków. Na mapie znajdował się wyróżniony punkt, nieopodal którego ludzie Odlanda pojęli wiszące nad ich głowami ryzyko; niebezpieczeństwo, jakiego sami nie odważyli się podjąć. W waszym przypadku, wszystko miało wyglądać w zupełnie inny, bardziej chwalebny sposób.
Każdy, możliwy sukces wymaga jednak zapracowania na moment jego nadejścia.
Zatrzymaliście się w ostatnim, bezpiecznym miejscu – przy wejściu do zacienionej, górskiej jaskini, gdzie, wierząc zwiadowczym doniesieniom, mieściły się złoża dymiącego marmuru.
Wilgoć i chłód otuliły was szczelnie, gdy przekroczyliście wejście do skalnej jamy. Na potwierdzenie słów alchemika nie musieliście długo czekać: do waszych uszu dotarło uporczywe chrapanie. Powtarzający się pogłos wędrował przez wijący się, wąski korytarz jaskini. Jak pewnie zdążyliście się domyślić, za przejściem znajdował się śpiący troll. Dzień nie był porą dla aktywności tych stworzeń, co jednak nie pozwalało skutecznie ich lekceważyć. Pozostawało wam obmyślić plan działań oraz uporać się z podstawowym problemem, który zaczynał wam coraz bardziej doskwierać – brakiem dziennego światła. Musicie – jednak – mieć na uwadze, że każde, wyczarowane zaklęciem światło staje się waszym sprzymierzeńcem i jednocześnie wrogiem; dzięki niemu jesteście o wiele łatwiejsi do wykrycia.
Nadchodzi czas na zastanowienie się i rozważenie, jakie postępowanie najbardziej wam odpowiada. Możecie spróbować odwrócić uwagę trolla, przejść, skradając się obok niego lub obezwładnić go zaklęciami. Warto byłoby również rozejrzeć się po okolicy (jedna, wybrana przez was osoba może spróbować zakraść się i rzucić k100 na spostrzegawczość; im większy, uzyskany wynik, tym więcej zdoła zauważyć). W tej turze nie dokonujecie żadnej konkretnej interakcji ze stworzeniem. Możecie rzucać za to inne zaklęcia, jak przykładowo na oświetlenie drogi. Mechanika zostanie dostosowana w zależności od wyboru, którego się podejmiecie. Pamiętajcie ponadto, że we wnętrzu jaskini może znajdować się więcej niż jeden troll.
W pierwszym poście koniecznie wymieńcie swój ekwipunek. Podstawowym przedmiotem, który każdy z was tymczasowo posiada, jest chusta ochronna, zapewniająca wam niepodatność na opary dymiącego marmuru oraz torba do przenoszenia odłamków. Jedna, wybrana osoba z drużyny, posiada przy sobie mapę, podarowaną wam przez Odlanda. Każdy z was może zabrać maksymalnie 3 dodatkowe przedmioty (muszą być wykupione w sklepiku MG).
Bezimienny
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:17
Sanne po raz koleny w trakcie tej wyprawy mocno zaklęła na siebie w duchu. Wiedziała, że problemem nie był jej brak negatywnych emocji, tych wobec świata posiadała aż nadto, a chyba problem ze skupieniem się kiedy tyrzema uciekać i uchylać się przed rzucanymi w Twoim kierunku skałami. No nic, troll przeżył mimo ich starań, najważniejsze jednak, że oni mogli ruszyć dalej.
Na szczęście jak przeszłi nieco bardziej w głąb jaskini ich oczom ukazał się marmur po, który przyszli. Nareszcie, będą mogli go zabrać ze sobą i wynosić się stąd.
-Zdecydowanie odpowiedziała mężczyźnie, po czym zabrała się również za wkładanie dymiącego marmuru do swojej torby, pilnując jednocześnie by jej chusta z twarzy nie spadła. Marmur wyjmowała bardzo delikatnie, nie chcąc naruszyć tych trujących gatunków grzybów.
Rzut (+alchemia) : 49 +20 = 69
Na szczęście jak przeszłi nieco bardziej w głąb jaskini ich oczom ukazał się marmur po, który przyszli. Nareszcie, będą mogli go zabrać ze sobą i wynosić się stąd.
-Zdecydowanie odpowiedziała mężczyźnie, po czym zabrała się również za wkładanie dymiącego marmuru do swojej torby, pilnując jednocześnie by jej chusta z twarzy nie spadła. Marmur wyjmowała bardzo delikatnie, nie chcąc naruszyć tych trujących gatunków grzybów.
Rzut (+alchemia) : 49 +20 = 69
Mistrz Gry
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:17
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 49
'k100' : 49
Björn Guildenstern
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:18
Björn GuildensternŚlepcy
Gif :
Grupa : ślepcy
Miejsce urodzenia : Bergen, Norwegia
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : bogaty
Zawód : alchemik, doktorant alchemii w Instytucie Kenaz, właściciel Pracowni Alchemicznej i były członek Kompanii Morskiej
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kawka
Atuty : złotousty (I), alchemik renesansu (II), alchemiczny kolekcjoner (I)
Statystyki : alchemia: 28 / magia użytkowa: 21 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 13 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 11 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 7
Nie da się ukryć, że czas od samego początku nie był ich sprzymierzeńcem — Guildenstern wiedział o tym doskonale wraz z przekroczeniem progu jaskini, dlatego automatycznie przyspieszył kroku, usilnie próbując wytężyć swój wzrok, by bezpiecznie dotrzeć do celu. Udało mu się dostrzec nie tylko ogniki, ale i bez większego problemu zidentyfikować niebezpieczne gatunki grzybów. Jako alchemik bardzo dobrze znał się na faunie i florze, zwłaszcza tej pochodzącej z magicznej Skandynawii, dlatego z góry — jak się okazało błędnie — założył, że podobnie było w przypadku Magnusa czy Sanne — w końcu ona też na co dzień zawodowo zajmowała się alchemią. Elementarna wiedza na temat roślinności była w tym przypadku niezbędna, gdyż każdy, nawet najmniejszy kontakt z nią mógł nieść za sobą poważne konsekwencje, których Björn po ostatniej i nieplanowanej wizycie w szpitalu wolał uniknąć.
— Załatwmy to jak najszybciej — mruknął bardziej do siebie niż do swoich towarzyszy, wzdychając cicho pod nosem. Po tym, jak udało im się oddalić od trolla, którego nieudolnie próbowali zabić, poczuł względny spokój, chociaż był świadomy tego, że w każdym momencie mógł on zostać znienacka zaburzony. Guildenstern przystanął ostrożnie, gdy dotarli do kluczowego miejsca, o którym początkowo wspominał im Odland, a następnie rozejrzał się za bezpiecznymi fragmentami skał, poprawiając swoją chustę, by przypadkiem nie osunęła się w trakcie wykonywania ich zadania. Kiedy już je z łatwością znalazł, zaczął dymiący marmur wkładać do swojej torby. Bardzo uważał na to, by wybierać wyłącznie te fragmenty, które nieotoczone były przez toksyczne gatunki, co jakiś czas zerkając na Magnusa i Sanne, chcąc upewnić się, że posuwają się do przodu. Miał nadzieję, że wkrótce skończą i będą mogli stąd wyjść.
alchemia: 111
— Załatwmy to jak najszybciej — mruknął bardziej do siebie niż do swoich towarzyszy, wzdychając cicho pod nosem. Po tym, jak udało im się oddalić od trolla, którego nieudolnie próbowali zabić, poczuł względny spokój, chociaż był świadomy tego, że w każdym momencie mógł on zostać znienacka zaburzony. Guildenstern przystanął ostrożnie, gdy dotarli do kluczowego miejsca, o którym początkowo wspominał im Odland, a następnie rozejrzał się za bezpiecznymi fragmentami skał, poprawiając swoją chustę, by przypadkiem nie osunęła się w trakcie wykonywania ich zadania. Kiedy już je z łatwością znalazł, zaczął dymiący marmur wkładać do swojej torby. Bardzo uważał na to, by wybierać wyłącznie te fragmenty, które nieotoczone były przez toksyczne gatunki, co jakiś czas zerkając na Magnusa i Sanne, chcąc upewnić się, że posuwają się do przodu. Miał nadzieję, że wkrótce skończą i będą mogli stąd wyjść.
alchemia: 111
Mistrz Gry
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:18
The member 'Björn Guildenstern' has done the following action : kości
'k100' : 86
'k100' : 86
Prorok
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:20
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Magnus: działanie nieudane, zakażenie chorobą
Sanne i Björn: działanie udane
Rozproszony, dotychczas panoszący się mrok mógł nadawać scenerii niemal sielankowego wymiaru. Miękka, lądująca poświata pozwalała zapomnieć o szpetnym pysku skrępowanego trolla czy zesztywniałych zwierzęcych ciałach pozostawionych łupów. Koiła, wręcz otępiała zmysły; nie licząc pojedynczego odgłosu, przez dłuższy okres po okolicy pełzała niedoskonała cisza, przełamywana jedyni kompozycjami dźwięków związanych z wykonywanym zadaniem. Różnorodność gatunków magicznych grzybów była, w chwili obecnej, największą pułapką, z jaką należało się zmierzyć. Niektóre z nich, jak przykładowo garguczniki, roznosiły groźne choroby. Gargulcoza stała się bez wątpienia najbardziej rozpoznawalnym schorzeniem, które, pomimo wynalezienia skutecznych metod zwalczania, nadal, zbyt często było rozpoznawane przy rozwiniętym, bogatym spektrum objawów. Było to powiązane z przestępczym światem, który niechętnie zasięgał porad medyków, zwłaszcza tych przyjmujących w obrębie publicznych ośrodków. Odnotowanie podobnych chorób w dokumentacji pacjenta od zawsze przyciągało spojrzenia oficerów Kruczej Straży, z którymi żaden przedstawiciel wiodący szemrane interesy, nie chciał mieć wiele wspólnego.
Struktura dymiącego marmuru pozwalała bez większych cierni trudności przenosić jego odłamki. Po pierwsze i najważniejsze, pomimo nazwy, dymiący marmur odznaczał się znaczną kruchością pozwalającą kruszyć oraz mielić surowiec do wytworzenia Bożka. Pomniejsze, odłamane fragmenty można było dość sprawnie umieścić w torbach, wręczonych wam przez Odlanda. W głowie, niemniej, mogło zakołatać pytanie: skąd marmur stał się do tego stopnia pokruszony? Z opowieści alchemika wynikało jasno, że jako pierwszy odkrył opisywane złoża.
Pierwszy – co oczywiste – człowiek.
Trolle wydawały się zamieszkiwać jaskinię na długo przed pojawieniem się ludzi posłanych z zalecenia Odlanda.
Pierwszym, co usłyszeliście, stał się zwierzęcy ryk; głośny, pełen wściekłości niemal rozdzierający chłodne terytoria powietrza. Niedługo później do ryku dołączyły donośne kroki, bieg połączony z dudnieniem pobliskiego podłoża. Zbliżało się w waszą stronę coś niezwykle groźnego; znacznie potężniejszego od poprzedniego zagrożenia.
Zanim byliście w stanie szybko zareagować i zabezpieczyć odłamki, wyrosła przed wami postać trolla; większego, silniejszego, pełnego furii z powodu naruszenia obszaru, jaki uznał za własny. Z trzech, groteskowych głów, równomiernie wypływał ton bojowego krzyku. Rozdziawione, podobne do skalnych, podeschniętych krawędzi usta, obnażały pożółkłe kły. Wiedzieliście, że trójgłowe trolle są zaliczane do najgroźniejszych przedstawicieli gatunku. Odpowiedź, co rzeczywiście zraniło waszego poprzedniego przeciwnika, stała się nagle jasna; dobitna; wymagająca znów radykalnych działań; nieobarczonych przesadnym ciężarem zastanowienia.
Możecie spróbować stoczyć walkę z trollem lub podjąć się w tym momencie ucieczki. W przypadku otwartej walki każdemu z was przysługuje jedna akcja (użycie zaklęcia lub przedmiotu). Jeśli postanowicie się jak najszybciej wydostać, pierwsza (1) k100 połączona z waszą sprawnością oraz ewentualnym atutem, będzie dotyczyć biegu; drugi (2) opcjonalny rzut może służyć zaklęciu na spowolnienie agresora. Ze względu na to, że mierzycie się z niezwykle silnym i wytrzymałym stworzeniem, każde zaklęcie ma o 15 punktów wyższy próg powodzenia niż jego standardowy.
Opuszczenie aktualnej kolejki będzie skutkować fabularnymi konsekwencjami.
Sanne i Björn: działanie udane
Rozproszony, dotychczas panoszący się mrok mógł nadawać scenerii niemal sielankowego wymiaru. Miękka, lądująca poświata pozwalała zapomnieć o szpetnym pysku skrępowanego trolla czy zesztywniałych zwierzęcych ciałach pozostawionych łupów. Koiła, wręcz otępiała zmysły; nie licząc pojedynczego odgłosu, przez dłuższy okres po okolicy pełzała niedoskonała cisza, przełamywana jedyni kompozycjami dźwięków związanych z wykonywanym zadaniem. Różnorodność gatunków magicznych grzybów była, w chwili obecnej, największą pułapką, z jaką należało się zmierzyć. Niektóre z nich, jak przykładowo garguczniki, roznosiły groźne choroby. Gargulcoza stała się bez wątpienia najbardziej rozpoznawalnym schorzeniem, które, pomimo wynalezienia skutecznych metod zwalczania, nadal, zbyt często było rozpoznawane przy rozwiniętym, bogatym spektrum objawów. Było to powiązane z przestępczym światem, który niechętnie zasięgał porad medyków, zwłaszcza tych przyjmujących w obrębie publicznych ośrodków. Odnotowanie podobnych chorób w dokumentacji pacjenta od zawsze przyciągało spojrzenia oficerów Kruczej Straży, z którymi żaden przedstawiciel wiodący szemrane interesy, nie chciał mieć wiele wspólnego.
Struktura dymiącego marmuru pozwalała bez większych cierni trudności przenosić jego odłamki. Po pierwsze i najważniejsze, pomimo nazwy, dymiący marmur odznaczał się znaczną kruchością pozwalającą kruszyć oraz mielić surowiec do wytworzenia Bożka. Pomniejsze, odłamane fragmenty można było dość sprawnie umieścić w torbach, wręczonych wam przez Odlanda. W głowie, niemniej, mogło zakołatać pytanie: skąd marmur stał się do tego stopnia pokruszony? Z opowieści alchemika wynikało jasno, że jako pierwszy odkrył opisywane złoża.
Pierwszy – co oczywiste – człowiek.
Trolle wydawały się zamieszkiwać jaskinię na długo przed pojawieniem się ludzi posłanych z zalecenia Odlanda.
Pierwszym, co usłyszeliście, stał się zwierzęcy ryk; głośny, pełen wściekłości niemal rozdzierający chłodne terytoria powietrza. Niedługo później do ryku dołączyły donośne kroki, bieg połączony z dudnieniem pobliskiego podłoża. Zbliżało się w waszą stronę coś niezwykle groźnego; znacznie potężniejszego od poprzedniego zagrożenia.
Zanim byliście w stanie szybko zareagować i zabezpieczyć odłamki, wyrosła przed wami postać trolla; większego, silniejszego, pełnego furii z powodu naruszenia obszaru, jaki uznał za własny. Z trzech, groteskowych głów, równomiernie wypływał ton bojowego krzyku. Rozdziawione, podobne do skalnych, podeschniętych krawędzi usta, obnażały pożółkłe kły. Wiedzieliście, że trójgłowe trolle są zaliczane do najgroźniejszych przedstawicieli gatunku. Odpowiedź, co rzeczywiście zraniło waszego poprzedniego przeciwnika, stała się nagle jasna; dobitna; wymagająca znów radykalnych działań; nieobarczonych przesadnym ciężarem zastanowienia.
Możecie spróbować stoczyć walkę z trollem lub podjąć się w tym momencie ucieczki. W przypadku otwartej walki każdemu z was przysługuje jedna akcja (użycie zaklęcia lub przedmiotu). Jeśli postanowicie się jak najszybciej wydostać, pierwsza (1) k100 połączona z waszą sprawnością oraz ewentualnym atutem, będzie dotyczyć biegu; drugi (2) opcjonalny rzut może służyć zaklęciu na spowolnienie agresora. Ze względu na to, że mierzycie się z niezwykle silnym i wytrzymałym stworzeniem, każde zaklęcie ma o 15 punktów wyższy próg powodzenia niż jego standardowy.
Opuszczenie aktualnej kolejki będzie skutkować fabularnymi konsekwencjami.
Magnus Eggen
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:20
Magnus EggenŚlepcy
Gif :
Grupa : ślepcy
Miejsce urodzenia : Alta, Norwegia
Wiek : 36 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : Niegdyś łowca Gleipniru. Dziś przestępca — najemnik, lichwiarz, morderca, złowrogi duch Przesmyku Lokiego; wierny kundel służący człowiekowi, któremu zawdzięcza zaślepienie.
Wykształcenie : I stopień wtajemniczenia
Totem : niedźwiedź
Atuty : obrońca (I), zaślepiony (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 10 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 36 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Wiedział, że był sobie winien wszystkiego, co się wydarzyło — znalazł się tutaj na własne życzenie. Zmęczony po powrocie z niedawnych łowów, które ostatnimi laty uczynił skutecznym sposobem na przeżycie w skandynawskiej codzienności, gdzie Pieczęć Lokiego wciąż przypominała o tym, kim jest; kim się stał. Wypalone niczym paskudne piętno na skórze, idealnie nieidealne linie naznaczenia przypominające każdemu, iż zaślepienie pełgające podskórnie w żyłach, jarzących się piękną czernią przy każdym rzuconym zaklęciu, było więcej niż lichą mrzonką krążącą pośród ciemnych zaułków, rozdygotanych spelun, zabrudzonych rzeczywistości starych bywalców półświatka.
Magnus czuł zmęczenie.
Ogarniającą ciało niechęć zakradającą się pod powierzchnię złowrogiego, czarnego spojrzenia, jakim wodził nieco odległe dookoła; magiczne opary marmuru złączone żelaznym uściskiem wraz z gargulcozą powoli wdzierały się głębiej, zatapiając swe naostrzone zębiska pod kopułą wszystkich myśli skradających człowieczą uwagę.
Odganiał niechciane echa pobrzmiewające w głowie.
Odetchnął na tyle, na ile pozwoliła chusta na twarzy.
Torba podarowana przez Odlanda niespiesznie zapełniała się nadkruszonymi fragmentami dymiącego marmuru, kiedy Magnus cierpliwie wydzierał jaskini tyle kruszcu, ile tylko zdołał. Wiedział doskonale, do czego potrzebny był surowiec, przestępczy świat zawsze rozumiał wszystko bez jakiegokolwiek słowa i bez zadawania jakichkolwiek pytań, spowity gęstym milczeniem, pozwalał mięśniom napisać się, to znów rozluźniać pod ciężarem kamienia.
Do czasu.
Dopóki nie poczuł oddechu śmierci na karku.
Odgłos gwałtownych kroków był kolejny.
Przeciwnik rzucił się do ataku, wyostrzone zmysły doświadczonego myśliwego zatańczyły na skraju świadomości i pomimo własnego refleksu, którego śladem podążyło calutkie ciało napinające się boleśnie, gotowe odeprzeć wroga, zapiekła go myśl, iż nie zdołają pokonać trolla. Trójgłowe bestie były więcej niż niebezpiecznie i kurewsko wytrzymałe, potrafiące zaskoczyć własną siłą nawet wieloletnich łowców.
— Uciekajcie! — krzyk brzmiący rozkazem.
Magnus nie przyjmował jakiegokolwiek zawahania.
Chwycił jeszcze torbę wypełnioną taką ilością marmuru, jaką zdołał wykraść jaskini, po czym odskoczył nader zwinnie przed jakimkolwiek atakiem. Cokolwiek miało się wydarzyć, nie zamierzał zdychać w tej zatęchłej świątyni zwierzęcych szczątków.
— Draumr mein! — słowa posłane w eter.
Grał na czas, usiłował przynajmniej odrobinę spowolnić trolla, zająć go czymkolwiek.
Czerń żył niczym rozżarzona trucizna przepływająca rwącym strumienie krążyła pod alabastrem skóry, podczas gdy mężczyzna wiedziony pierwotnymi instynktami rzucił się przed siebie w ucieczce. Posłał ponad ramieniem przydługie spojrzenie Björnowi oraz Sanne, wierząc, iż podążą jego śladem. Dymiący marmur miał swoją cenę — pytanie tylko, jak wysoką.
sprawność. [98]
zaklęcie. [43]
Magnus czuł zmęczenie.
Ogarniającą ciało niechęć zakradającą się pod powierzchnię złowrogiego, czarnego spojrzenia, jakim wodził nieco odległe dookoła; magiczne opary marmuru złączone żelaznym uściskiem wraz z gargulcozą powoli wdzierały się głębiej, zatapiając swe naostrzone zębiska pod kopułą wszystkich myśli skradających człowieczą uwagę.
Odganiał niechciane echa pobrzmiewające w głowie.
Odetchnął na tyle, na ile pozwoliła chusta na twarzy.
Torba podarowana przez Odlanda niespiesznie zapełniała się nadkruszonymi fragmentami dymiącego marmuru, kiedy Magnus cierpliwie wydzierał jaskini tyle kruszcu, ile tylko zdołał. Wiedział doskonale, do czego potrzebny był surowiec, przestępczy świat zawsze rozumiał wszystko bez jakiegokolwiek słowa i bez zadawania jakichkolwiek pytań, spowity gęstym milczeniem, pozwalał mięśniom napisać się, to znów rozluźniać pod ciężarem kamienia.
Do czasu.
Dopóki nie poczuł oddechu śmierci na karku.
Odgłos gwałtownych kroków był kolejny.
Przeciwnik rzucił się do ataku, wyostrzone zmysły doświadczonego myśliwego zatańczyły na skraju świadomości i pomimo własnego refleksu, którego śladem podążyło calutkie ciało napinające się boleśnie, gotowe odeprzeć wroga, zapiekła go myśl, iż nie zdołają pokonać trolla. Trójgłowe bestie były więcej niż niebezpiecznie i kurewsko wytrzymałe, potrafiące zaskoczyć własną siłą nawet wieloletnich łowców.
— Uciekajcie! — krzyk brzmiący rozkazem.
Magnus nie przyjmował jakiegokolwiek zawahania.
Chwycił jeszcze torbę wypełnioną taką ilością marmuru, jaką zdołał wykraść jaskini, po czym odskoczył nader zwinnie przed jakimkolwiek atakiem. Cokolwiek miało się wydarzyć, nie zamierzał zdychać w tej zatęchłej świątyni zwierzęcych szczątków.
— Draumr mein! — słowa posłane w eter.
Grał na czas, usiłował przynajmniej odrobinę spowolnić trolla, zająć go czymkolwiek.
Czerń żył niczym rozżarzona trucizna przepływająca rwącym strumienie krążyła pod alabastrem skóry, podczas gdy mężczyzna wiedziony pierwotnymi instynktami rzucił się przed siebie w ucieczce. Posłał ponad ramieniem przydługie spojrzenie Björnowi oraz Sanne, wierząc, iż podążą jego śladem. Dymiący marmur miał swoją cenę — pytanie tylko, jak wysoką.
sprawność. [98]
zaklęcie. [43]
p u r p o s e
— that's all any of us want now, every single one of us. Not answers, not Löve — just a reason to exist.
Mistrz Gry
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:20
The member 'Magnus Eggen' has done the following action : kości
#1 'k100' : 86
--------------------------------
#2 'k100' : 41
#1 'k100' : 86
--------------------------------
#2 'k100' : 41
Bezimienny
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:21
Szczęście w nieszczęściu, że udało się przejść bez utraty ten trudny teren bez opadnięcia maseczki. Nawdychanie się świństwa i w rezultacie rozwój tej czy innej choroby to nic miłego. Jednak faktycznie ciekawiła ją, jako alchemika, struktura tego marmuru i to jak łatwo daje się odłupywać. Chętnie postudiowałaby ją dłużej w warunkach naturalnych, niestety jak się miało szybko okazać, nie było im to dane.
Zwierzęcy ryk a potem dudnienie świadczące o tym, że coś dużego się zbliża i to szybko nie świadczyło o niczym dobrym. Szybko znalazło to potwierdzenie w fakcie, że olbrzymi troll, tym razem o trzech głowach właśnie przed nimi wyrósł. Cóż Sanne lubiła walczyć, jednak z natury w niczym nie przypominała japońskiego kamikadze, wiedziała, że są sytuacje, kiedy należy się po prostu wycofać i ta po prostu do takich należała. Do ucieczki zabrała się zanim usłyszała jeszcze krzyk Magnusa, ściskała torbę by marmur nie wypadł i rzuciła się przed siebie. Słysząc zaklęcie Magnusa spróbowała się do niego dołączyć rzucając to samo,
-Draumr mein! - jednak była prawie cały czas w ruchu, wątpiła, że coś dobrego z tego wyjdzie. Ahh jak żałowała, że nie ma tu żadnego pokaźnego zbiornika wodnego w tej chwili. Pozostało biec co sił w nogach i uważać by nigdzie się nie przewrócić w drodze powrotnej.
Sprawność: 67 + 5 = 72
Zaklęcie 4 + 10 = 14
Zwierzęcy ryk a potem dudnienie świadczące o tym, że coś dużego się zbliża i to szybko nie świadczyło o niczym dobrym. Szybko znalazło to potwierdzenie w fakcie, że olbrzymi troll, tym razem o trzech głowach właśnie przed nimi wyrósł. Cóż Sanne lubiła walczyć, jednak z natury w niczym nie przypominała japońskiego kamikadze, wiedziała, że są sytuacje, kiedy należy się po prostu wycofać i ta po prostu do takich należała. Do ucieczki zabrała się zanim usłyszała jeszcze krzyk Magnusa, ściskała torbę by marmur nie wypadł i rzuciła się przed siebie. Słysząc zaklęcie Magnusa spróbowała się do niego dołączyć rzucając to samo,
-Draumr mein! - jednak była prawie cały czas w ruchu, wątpiła, że coś dobrego z tego wyjdzie. Ahh jak żałowała, że nie ma tu żadnego pokaźnego zbiornika wodnego w tej chwili. Pozostało biec co sił w nogach i uważać by nigdzie się nie przewrócić w drodze powrotnej.
Sprawność: 67 + 5 = 72
Zaklęcie 4 + 10 = 14
Mistrz Gry
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:21
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
#1 'k100' : 67
--------------------------------
#2 'k100' : 4
#1 'k100' : 67
--------------------------------
#2 'k100' : 4
Björn Guildenstern
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:22
Björn GuildensternŚlepcy
Gif :
Grupa : ślepcy
Miejsce urodzenia : Bergen, Norwegia
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : bogaty
Zawód : alchemik, doktorant alchemii w Instytucie Kenaz, właściciel Pracowni Alchemicznej i były członek Kompanii Morskiej
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kawka
Atuty : złotousty (I), alchemik renesansu (II), alchemiczny kolekcjoner (I)
Statystyki : alchemia: 28 / magia użytkowa: 21 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 13 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 11 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 7
Kiedy już udało im się dotrzeć do miejsca, o którym wspomniał im wcześniej Odland, Guildenstern sprawnie starał się zapakować jak najwięcej dymiącego marmuru do podręcznej torby — w końcu po to tutaj właśnie przyszli. Nie dało się ukryć, że nie należało to do najłatwiejszych zadań; z jednej strony musieli uważać na to, by przypadkiem nie dotknąć pokrytych toksynami skał, nie wspominając już o tym, że chusta kilka razy zsunęła mu się z twarzy, a z drugiej — niemal w każdym momencie mogli zostać zaskoczeni przez trolla. Björn w dalszym ciągu nie był do końca pewien, czy udało im się go zabić — nawet jeśli tak było, w środku mogły znajdować się inne stworzenia, a górska jaskinia mogła mieć kilka rozwidleń, których w trakcie ucieczki z miejsca zbrodni mogli nie zauważyć. Nie wiedział, ile czasu już minęło, ale ostatecznie udało mu się nazbierać tyle marmuru, ile było trzeba; spojrzał porozumiewawczo na Magnusa i Sanne, by upewnić się, że nie zostawił ich w tyle, lecz wtem usłyszał donośny zwierzęcy ryk, który wytrącił go z równowagi. Automatycznie odwrócił swoją głowę, po czym zaczął nasłuchiwać głośnych kroków, chcąc spróbować określić, jak daleko było zwierzę — pojawiło się na horyzoncie szybciej, niż ktokolwiek z nich mógłby się tego spodziewać.
— Na Odyna — wymsknęło mu się z ust, gdy jego oczom ukazał się trójgłowy troll. To mogło oznaczać tylko jedno: kolejne kłopoty. Nie mieli żadnych szans, przynajmniej zdaniem Guildensterna, pokonać go tak łatwo, jak to stało się z ich poprzednim poprzednikiem. Nie pozostało więc mu nic innego, jak pójść w ślady swoich towarzyszy i zacząć uciekać. To było prawdopodobnie jedyne sensowne rozwiązanie, które w tej kryzysowej sytuacji akurat przychodziło mu do głowy. — Seinn! — Nie miał pojęcia, czy niedbale rzucone w biegu zaklęcie spowalniające okaże się choć w połowie efektowne, lecz nie zaszkodziło spowolnić goniącego ich trolla. Powoli brakowało mu tchu, dlatego miał nadzieję, że byli już blisko wyjścia.
sprawność fizyczna: 51
Seinn – zaklęcie udane (103/45)
— Na Odyna — wymsknęło mu się z ust, gdy jego oczom ukazał się trójgłowy troll. To mogło oznaczać tylko jedno: kolejne kłopoty. Nie mieli żadnych szans, przynajmniej zdaniem Guildensterna, pokonać go tak łatwo, jak to stało się z ich poprzednim poprzednikiem. Nie pozostało więc mu nic innego, jak pójść w ślady swoich towarzyszy i zacząć uciekać. To było prawdopodobnie jedyne sensowne rozwiązanie, które w tej kryzysowej sytuacji akurat przychodziło mu do głowy. — Seinn! — Nie miał pojęcia, czy niedbale rzucone w biegu zaklęcie spowalniające okaże się choć w połowie efektowne, lecz nie zaszkodziło spowolnić goniącego ich trolla. Powoli brakowało mu tchu, dlatego miał nadzieję, że byli już blisko wyjścia.
sprawność fizyczna: 51
Seinn – zaklęcie udane (103/45)
Mistrz Gry
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:22
The member 'Björn Guildenstern' has done the following action : kości
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'k100' : 81
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'k100' : 81
Prorok
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:22
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Nie należy ukrywać – sytuacja, przeskakująca z sekundy na kolejną sekundę, stawała się coraz to poważniejsza. Szereg stłamszonych momentów, zbitych w jaskrawą dynamikę ucieczki, wprowadzał natychmiastowy zastrzyk napięcia buzującego w gałęziach żył. Mieszanka odczuć, wydaje się, napędzana kolejną, tłoczącą krew salwą serc, była zjawiskiem uzasadnionym i w naturalnym zakresie niezdolnym do uniknięcia. Starcie z trójgłowym trollem nawet dla doświadczonych łowców było znacznym wyzwaniem, ten zaś, ewidentnie przywłaszczył sobie złoża dymiącego marmuru, traktując je obsesyjnie jako nadrzędną wartość. Rozbudzony przez gęste, utrzymujące go w narkotycznym uścisku opary, tkwił w błędnym kręgu agresji; ryk, pęd uderzających o skalne podłoże kroków oraz bezmyślna szarża, zmusiły was do rychłego odwrotu.
Postąpiliście słusznie, nie chcąc toczyć z nim walki – w obecnym stanie na szali zmagań widniałoby wasze zdrowie a nawet życie, nie mówiąc już o niesionych w torbach odłamkach. Zmęczeni poprzednią walką, unieszkodliwieniem osobnika a następnie drogą przez najeżony od przeszkód teren, pełen zwierzęcych szczątków i wystających zębisk poszarpanych, kamiennych figur, nie mogliście absolutnie liczyć na swoją szczytową formę.
Niestety, ale działanie Magnusa, mimo szczytnego celu, przybrało odwrotny skutek; używanie zaklęcia do wywołania lęku na prymitywnym stworzeniu, jakim jest bez wątpienia troll, jedynie wzmogło w nim pragnienie agresji. Poczucie zagrożenia sprawiało, że wasz przeciwnik tym bardziej rzucił się do ataku, próbując zwalczyć wymyślnych, atakujących go wrogów, wbijanych w jego świadomość przez wprowadzony czar. Troll obrał ciebie za cel, Magnusie, gdy przyjmowałeś koszmarną formę potencjalnego wroga; nie miał, co oczywiste, większych problemów z podniesieniem cię a następnie ciśnięciem na nierówne podłoże. Ciało, strawione bólem i rozkwitłymi obrażeniami, przez chwilę nie mogło się bronić. Na całe szczęście, zaklęcie spowalniające wypowiedziane przez Björna pozwoliło wam zebrać siły i wspólnymi siłami wydostać się z wnętrzności jaskini. Nie obyło się bez dalszych komplikacji, ze względu na to, że rozjuszone stworzenie ciskało w was fragmentami skał, a ucieczka, niemal prowadzona na oślep, sprawiała, że nie mogliście zwracać większej uwagi na otrzymane urazy.
Wreszcie, kiedy powitało was słońce, niebezpieczeństwo zniknęło. Tkwiła w tym niebywała zaleta, związana z poszukiwaniem za dnia, kiedy trolle nie były w stanie opuszczać swoich kryjówek. Za waszymi plecami rozniósł się echem ochrypły ryk bezsilności, który wkrótce zaniknął. Szybka teleportacja umożliwiła wam przeniesienie się w upragnione miejsce – jeśli natychmiast zjawiliście się na terenie Odlanda, alchemik zadbał, by udzielono niezwłocznie potrzebnej pomocy.
Magnus Eggen: złamanie prawego obojczyka, liczne skaleczenia i otarcia na ciele, urazy narządów jamy brzusznej, złamania żeber.
Magnus z racji, że nie uzupełniłeś posta, Prorok nakłada na twoją postać najwyższą formę obrażeń. Dopóki nie nadrobisz zaległości, nie możesz zgłosić się po punkty doświadczenia ani inne, otrzymane nagrody.
Björn Guildenstern, Sanne Nygaard: Prorok rzuca k6 na wasze końcowe obrażenia po starciu z trójgłowym trollem. Pierwsza (1) z kości dotyczy Björna, druga (2) z nich Sanne.
1 – uraz kolana spowodowany upadkiem, rozcięta warga, kilka złamanych żeber, naderwane ścięgno w ramieniu;
2,3,4 – rozcięta warga, kilka złamanych żeber, naderwane ścięgno w ramieniu;
5,6 – kilka otarć i zadrapań, rozcięta warga, stłuczenia.
Status waszego stanu zdrowia zostanie zaktualizowany. Jeśli chcecie się wyleczyć, musicie napisać przynajmniej jednego posta w szpitalu im. Alberta Lindgrena lub w gabinecie felczera, mieszczącym się na Przesmyku Lokiego. W tym momencie jedynym, co będzie wam doskwierało, to osłabienie skutkujące karą -3 do każdego rzutu k100 (do 7.10).
Wyjątkiem jest przypadek Magnusa, który ponadto do 7.10 nie może prowadzić rozgrywek w innym miejscu niż mieszkanie, ze względu na pogorszenie samopoczucia, a stan osłabienia będzie się u niego utrzymywał do 15.10.
W najbliższym czasie pod opisem misji pobocznej pojawi się jej podsumowanie. Zostaniecie o tym poinformowani; w zawartym opisie znajdą się rozpisane nagrody, które się wam oczywiście należą. Dziękuję za rozgrywkę!
Wszyscy z tematu.
Postąpiliście słusznie, nie chcąc toczyć z nim walki – w obecnym stanie na szali zmagań widniałoby wasze zdrowie a nawet życie, nie mówiąc już o niesionych w torbach odłamkach. Zmęczeni poprzednią walką, unieszkodliwieniem osobnika a następnie drogą przez najeżony od przeszkód teren, pełen zwierzęcych szczątków i wystających zębisk poszarpanych, kamiennych figur, nie mogliście absolutnie liczyć na swoją szczytową formę.
Niestety, ale działanie Magnusa, mimo szczytnego celu, przybrało odwrotny skutek; używanie zaklęcia do wywołania lęku na prymitywnym stworzeniu, jakim jest bez wątpienia troll, jedynie wzmogło w nim pragnienie agresji. Poczucie zagrożenia sprawiało, że wasz przeciwnik tym bardziej rzucił się do ataku, próbując zwalczyć wymyślnych, atakujących go wrogów, wbijanych w jego świadomość przez wprowadzony czar. Troll obrał ciebie za cel, Magnusie, gdy przyjmowałeś koszmarną formę potencjalnego wroga; nie miał, co oczywiste, większych problemów z podniesieniem cię a następnie ciśnięciem na nierówne podłoże. Ciało, strawione bólem i rozkwitłymi obrażeniami, przez chwilę nie mogło się bronić. Na całe szczęście, zaklęcie spowalniające wypowiedziane przez Björna pozwoliło wam zebrać siły i wspólnymi siłami wydostać się z wnętrzności jaskini. Nie obyło się bez dalszych komplikacji, ze względu na to, że rozjuszone stworzenie ciskało w was fragmentami skał, a ucieczka, niemal prowadzona na oślep, sprawiała, że nie mogliście zwracać większej uwagi na otrzymane urazy.
Wreszcie, kiedy powitało was słońce, niebezpieczeństwo zniknęło. Tkwiła w tym niebywała zaleta, związana z poszukiwaniem za dnia, kiedy trolle nie były w stanie opuszczać swoich kryjówek. Za waszymi plecami rozniósł się echem ochrypły ryk bezsilności, który wkrótce zaniknął. Szybka teleportacja umożliwiła wam przeniesienie się w upragnione miejsce – jeśli natychmiast zjawiliście się na terenie Odlanda, alchemik zadbał, by udzielono niezwłocznie potrzebnej pomocy.
STAN ZDROWIA
Magnus Eggen: złamanie prawego obojczyka, liczne skaleczenia i otarcia na ciele, urazy narządów jamy brzusznej, złamania żeber.
Magnus z racji, że nie uzupełniłeś posta, Prorok nakłada na twoją postać najwyższą formę obrażeń. Dopóki nie nadrobisz zaległości, nie możesz zgłosić się po punkty doświadczenia ani inne, otrzymane nagrody.
Björn Guildenstern, Sanne Nygaard: Prorok rzuca k6 na wasze końcowe obrażenia po starciu z trójgłowym trollem. Pierwsza (1) z kości dotyczy Björna, druga (2) z nich Sanne.
1 – uraz kolana spowodowany upadkiem, rozcięta warga, kilka złamanych żeber, naderwane ścięgno w ramieniu;
2,3,4 – rozcięta warga, kilka złamanych żeber, naderwane ścięgno w ramieniu;
5,6 – kilka otarć i zadrapań, rozcięta warga, stłuczenia.
Status waszego stanu zdrowia zostanie zaktualizowany. Jeśli chcecie się wyleczyć, musicie napisać przynajmniej jednego posta w szpitalu im. Alberta Lindgrena lub w gabinecie felczera, mieszczącym się na Przesmyku Lokiego. W tym momencie jedynym, co będzie wam doskwierało, to osłabienie skutkujące karą -3 do każdego rzutu k100 (do 7.10).
Wyjątkiem jest przypadek Magnusa, który ponadto do 7.10 nie może prowadzić rozgrywek w innym miejscu niż mieszkanie, ze względu na pogorszenie samopoczucia, a stan osłabienia będzie się u niego utrzymywał do 15.10.
PODSUMOWANIE
W najbliższym czasie pod opisem misji pobocznej pojawi się jej podsumowanie. Zostaniecie o tym poinformowani; w zawartym opisie znajdą się rozpisane nagrody, które się wam oczywiście należą. Dziękuję za rozgrywkę!
Wszyscy z tematu.
Mistrz Gry
Re: 08.01.2001 – Górska jaskinia – Puszczeni z dymem Wto 12 Gru - 14:22
The member 'Prorok' has done the following action : kości
#1 'k6' : 4
--------------------------------
#2 'k6' : 5
#1 'k6' : 4
--------------------------------
#2 'k6' : 5
Strona 2 z 2 • 1, 2