:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Styczeń–luty 2001
Strona 2 z 2 • 1, 2
27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok
5 posters
Prorok
27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 11:19
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
First topic message reminder :
– Wszystko… zdewastowane! – wykrzyknął rozżalony właściciel, wychylając się nieśmiało zza lady. Tawerna przypominała pobojowisko, zupełnie, jakby wtargnęła do niej co najmniej rozwścieczona bestia. Po tym, co się właśnie wydarzyło, dzisiejszego wieczoru nikt nie będzie mógł zaliczyć do udanych, a przyczynił się do tego niejaki Runo Mäkelä, jeden ze stałych klientów pubu „Drakkar”. Jasnowłosy, dość cherlawy mężczyzna wpadł w niemal nieludzki szał, wdając się w bójkę z jednym z pijanych mężczyzn po ostrej wymianie słów i dewastując górną część lokalu. Chwilę później sprawca zamieszania ulotnił się z pubu, wybiegając jak torpeda przez frontowe drzwi w bliżej nieokreślonym kierunku. Właściciel przybytku, stary Anders, który pozostawał z nim w relatywnie dobrych relacjach, był z tego powodu wyraźnie załamany. Nie chciał jednak w żaden sposób wzywać Kruczej Straży, mając świadomość tego, że młody Mäkelä miał już wcześniej problemy z prawem magicznym i mogłoby się to źle dla niego skończyć. Nawet jeśli czasem ciężko było mu się przyznać do swoich uczuć, to w rzeczywistości traktował go jak syna, którego nigdy nie miał, dlatego też był szczerze zaniepokojony jego dziwnym stanem.
– Ja nie wiem, co się z nim stało… – powiedział z niedowierzaniem mężczyzna, bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego i niemal ze łzami w oczach, bowiem w ostatnim czasie zainwestował w gruntowany remont lokalu. Wystarczyło jednak kilka zaklęć, by zniszczyć jego dobytek życia. Zapach rozlanego alkoholu mieszał się z potem i drobinami krwi; dookoła walało się potłuczone szkło, które niegdyś w zgodnej całości tworzyło naczynia pełne oferowanych trunków, a także połamane stoły i krzesła. – Niech mu ktoś pomoże! – krzyknął Anders do przypadkowej osoby znajdującej się w lokalu, gdy tylko dostrzegł nieprzytomnego mężczyznę leżącego na podłodze, który oberwał w bójce od Runo. Sam był zbyt daleko, by zareagować – musiał najpierw utorować sobie do niego drogę. Należało jednak jak najszybciej sprawdzić jego stan.
W pierwszym poście proszę o dokładne nakreślenie, w jaki sposób trafiłyście do pubu „Drakkar”. Możecie znajdować się już w środku lokalu lub przechodzić obok niego i zainteresować się wybiegającym jak torpeda Runo Mäkelą. Decyzja należy wyłącznie do was. Dodatkowo należy wymienić cały ekwipunek, który przy sobie w tym momencie macie. Przysługuje wam jeden rzut na dowolną akcję, w tym też na spostrzegawczość.
27.01.2001
– Wszystko… zdewastowane! – wykrzyknął rozżalony właściciel, wychylając się nieśmiało zza lady. Tawerna przypominała pobojowisko, zupełnie, jakby wtargnęła do niej co najmniej rozwścieczona bestia. Po tym, co się właśnie wydarzyło, dzisiejszego wieczoru nikt nie będzie mógł zaliczyć do udanych, a przyczynił się do tego niejaki Runo Mäkelä, jeden ze stałych klientów pubu „Drakkar”. Jasnowłosy, dość cherlawy mężczyzna wpadł w niemal nieludzki szał, wdając się w bójkę z jednym z pijanych mężczyzn po ostrej wymianie słów i dewastując górną część lokalu. Chwilę później sprawca zamieszania ulotnił się z pubu, wybiegając jak torpeda przez frontowe drzwi w bliżej nieokreślonym kierunku. Właściciel przybytku, stary Anders, który pozostawał z nim w relatywnie dobrych relacjach, był z tego powodu wyraźnie załamany. Nie chciał jednak w żaden sposób wzywać Kruczej Straży, mając świadomość tego, że młody Mäkelä miał już wcześniej problemy z prawem magicznym i mogłoby się to źle dla niego skończyć. Nawet jeśli czasem ciężko było mu się przyznać do swoich uczuć, to w rzeczywistości traktował go jak syna, którego nigdy nie miał, dlatego też był szczerze zaniepokojony jego dziwnym stanem.
– Ja nie wiem, co się z nim stało… – powiedział z niedowierzaniem mężczyzna, bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego i niemal ze łzami w oczach, bowiem w ostatnim czasie zainwestował w gruntowany remont lokalu. Wystarczyło jednak kilka zaklęć, by zniszczyć jego dobytek życia. Zapach rozlanego alkoholu mieszał się z potem i drobinami krwi; dookoła walało się potłuczone szkło, które niegdyś w zgodnej całości tworzyło naczynia pełne oferowanych trunków, a także połamane stoły i krzesła. – Niech mu ktoś pomoże! – krzyknął Anders do przypadkowej osoby znajdującej się w lokalu, gdy tylko dostrzegł nieprzytomnego mężczyznę leżącego na podłodze, który oberwał w bójce od Runo. Sam był zbyt daleko, by zareagować – musiał najpierw utorować sobie do niego drogę. Należało jednak jak najszybciej sprawdzić jego stan.
W pierwszym poście proszę o dokładne nakreślenie, w jaki sposób trafiłyście do pubu „Drakkar”. Możecie znajdować się już w środku lokalu lub przechodzić obok niego i zainteresować się wybiegającym jak torpeda Runo Mäkelą. Decyzja należy wyłącznie do was. Dodatkowo należy wymienić cały ekwipunek, który przy sobie w tym momencie macie. Przysługuje wam jeden rzut na dowolną akcję, w tym też na spostrzegawczość.
Mistrz Gry
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:13
The member 'Isabella de' Medici' has done the following action : kości
'k100' : 83
'k100' : 83
Gerda Molander
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:13
Gerda MolanderWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tärnaby, Szwecja
Wiek : 24 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : stażystka w wydziale administracyjnym KS
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kowalik
Atuty : znawca transformacji (I), obrońca (II)
Statystyki : alchemia: 15 / magia użytkowa: 28 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 10
Uspokojona kobieta potwierdzała to, o czym już je uprzedził właściciel knajpy i otwarte drzwi mieszkania: Runo znajdował się najprawdopodobniej w środku, o ile podniesiony przez kobietę alarm go nie wypłoszył – przez ułamek chwili, kiedy sięgała do klamki salonu, zsuwając z języka zaklęcie otwierające przezornym szeptem, obawiała się, że natkną się jedynie na ślepy zaułek, magiczny ślad pozostawiony po zaklęciu teleportacji. Otwierane przejście nie odkryło przed nią nic, co mogłoby temu przeczyć: w pokoju, wbrew jej niepokojom, nie znajdowała niczego odbiegającego od reszty lokum, wszędzie bałagan, ciężki alchemiczny zapach, w którym nie rozpoznawała żadnego eliksiru znanego z matczynej pracowni. Przystanęła za progiem, spoglądając na zniszczone meble, porysowane i otłuczone, lakier odpryskujący od drewna w miejscach uderzeń, spod którego wyłaniała się ciemniejsza barwa jak wybroczone krwiaki. Poczuła chłód wpełzający dreszczem pod rozluźniony szalik, spłachciem zżółkłej firany poruszył przeciąg, drzwi balkonowe były otwarte – pomyślała, odruchowo, że się spóźniły. Musiał usłyszeć raban pod swoimi drzwiami, wtrącenie się kobiety, zbyt głośne, spaliło je i zdążył się wyślizgnąć, przestraszony nie mógł wiedzieć, kto za nim podążył; dopiero pobił człowieka przy ludziach w lokalu, w którym go znano, prowadził szemraną działalność, która musiała ciążyć mu na sumieniu, tym bardziej, że słowa barmana nie rysowały go jako osobę inherentnie skłonną do podobnych wybryków; musiał się wystraszyć, było to zrozumiałe. Miały przynajmniej fiolki z podejrzaną substancją, znały jego imię, wiedziały, do kogo skierować oficerów, posiadały wystarczająco, by rozwiać najważniejsze wątpliwości. Runo może będzie do tego czasu już zbyt daleko, jeśli był choć trochę rozsądny, choć okoliczności raczej za tym nie przemawiały: nie wydawał się szczególnie ostrożny w swoim przedsięwzięciu. Albo przestał być ostrożny, bo substancja, od której się uzależnił, powodowała wybuchy, dosłownie i temperamentne, nie pozostawiając miejsca na rozwagę; ktoś prędzej czy później musiał zwrócić na to uwagę.
Przygryzła nerwowo policzek, było jej szkoda Runo – i była zła, bo zostawiał pytania, które wbrew sobie będzie nosić w kieszeniach, podgryzające i niecierpliwie, dopóki sprawa się nie rozwiąże, a na to najpewniej miała już czekać bezczynnie za swoim biurkiem; nie byłaby to wprawdzie pierwsza gryząca ją ustawicznie sprawa, ale pierwsza, którą poznała tak bezpośrednio i czuła nieprzyjemne kąsanie frustracji, chęć przetrząśnięcia mieszkania szafka po szafce, dla ugaszenia własnej ciekawości, choć wiedziała, że nie powinna; nie powinna dotykać niczego. Serce kołatało jej jeszcze w piersi, kiedy przechodziła prze pomieszczenie, rozglądając się w poszukiwaniu czegokolwiek przykuwającego uwagę, skrawka zapisanej kartki, może śladów krwi (zrobił ten bałagan san?), przez chwilę spoglądając na szare niebo za oknem, ostatecznie kierując się ku kolejnym zamkniętym drzwiom, ostrożnie sięgając klamki, choć nie spodziewała się za nimi go odnaleźć. Tym razem nie używała zaklęcia, naciskając nań przez ściągniętą rękawiczkę – nabrała jedynie głębszego oddechu, nim wsunęła do środka głowę, w nadziei, że znajdzie coś jeszcze; kiedy wsunęła się dalej, usłyszała kroki pozostałych kobiet za swoimi plecami, w salonie.
spostrzegawczość: 45
Przygryzła nerwowo policzek, było jej szkoda Runo – i była zła, bo zostawiał pytania, które wbrew sobie będzie nosić w kieszeniach, podgryzające i niecierpliwie, dopóki sprawa się nie rozwiąże, a na to najpewniej miała już czekać bezczynnie za swoim biurkiem; nie byłaby to wprawdzie pierwsza gryząca ją ustawicznie sprawa, ale pierwsza, którą poznała tak bezpośrednio i czuła nieprzyjemne kąsanie frustracji, chęć przetrząśnięcia mieszkania szafka po szafce, dla ugaszenia własnej ciekawości, choć wiedziała, że nie powinna; nie powinna dotykać niczego. Serce kołatało jej jeszcze w piersi, kiedy przechodziła prze pomieszczenie, rozglądając się w poszukiwaniu czegokolwiek przykuwającego uwagę, skrawka zapisanej kartki, może śladów krwi (zrobił ten bałagan san?), przez chwilę spoglądając na szare niebo za oknem, ostatecznie kierując się ku kolejnym zamkniętym drzwiom, ostrożnie sięgając klamki, choć nie spodziewała się za nimi go odnaleźć. Tym razem nie używała zaklęcia, naciskając nań przez ściągniętą rękawiczkę – nabrała jedynie głębszego oddechu, nim wsunęła do środka głowę, w nadziei, że znajdzie coś jeszcze; kiedy wsunęła się dalej, usłyszała kroki pozostałych kobiet za swoimi plecami, w salonie.
spostrzegawczość: 45
Mistrz Gry
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:13
The member 'Gerda Molander' has done the following action : kości
'k100' : 45
'k100' : 45
Bezimienny
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:14
Zaduch śmierdzący niezbyt udanym eliksirem sprawiał, że miała ochotę otworzyć okna, a sam kociołek posłać do śmieci, jednak nie ruszyła nic w kuchni, stwierdzając, że po prostu nie powinna. Już i tak wzięła kartkę z tajemniczym przepisem, później będzie musiała pokazać ją kobietom, z którymi wplątała się w tę całą sytuację. Swoją drogą, chyba wolałaby się już wycofać i zostawić to oficerom Kruczej Straży, jednak nie potrafiła zostawić tych dwóch kobiet samych. Bo co jeśli coś się stanie? Obie, razem z Isabellą zauważyły ruch za oknem, więc tylko skinęła kobiecie głową, idąc za nią do salonu. Na chwilę się w nim zawahała, rozglądając się dookoła za potencjalnymi kryjówkami, jednak widząc Gerdę wchodzącą do sypialni, zaczekała, czy nie będzie potrzebować pomocy i jeśli nic się nie wydarzyło, to po chwili ruszyła znowu za koronerką, kierując się na balkon. Skoro jakiś ruch był na zewnątrz, to najpewniej tam znajdą Runo. A to jego stanem Astrid również trochę się martwiła. Ewidentnie coś było nie tak, patrząc na stan jego mieszkania i desperację, jaka popchnęła go, aby samemu próbować stworzyć narkotyk, od którego się uzależnił. A może w ogóle jakiś inny, żeby mieć po prostu pieniądze na ten jeden, konkretny, do którego go ciągnęło? Nie było to ważne. Spróbowała skupić się na otoczeniu i ewentualnych zagrożeniach, kiedy przekraczała próg balkonu. Jeśli nikogo na nim nie zauważyły, na migi, zamierzała pokazać Isabelli, żeby się rozdzieliły i jedna poszła w prawo, a druga w lewo. Zakładała, że tak najlepiej go przeszukają, a przy tym i tak będą miały się w zasięgu wzroku na tyle, żeby szybko zareagować i pomóc sobie nawzajem, gdyby coś poszło nie tak.
spostrzegawczość: 4
spostrzegawczość: 4
Mistrz Gry
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:14
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 4
'k100' : 4
Prorok
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:16
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Wszystko wskazywało na to, że Runo znajdował się na balkonie – wystarczyło więc znaleźć teraz jak najszybciej wejście, by odnaleźć mężczyznę. Nie do końca było wiadomo, co się z nim aktualnie działo – pod wpływem nielegalnych narkotyków mógł przecież zrobić wszystko, tym bardziej, że wcześniej bez zastanowienia zdemolował niemal cały pub. Nie byłyście do końca pewne, jak działała tajemnicza substancja oprócz tego, że wywoływała nieprawdopodobne napady agresji; mogła mieć jednak inne, nieznane wam skutki uboczne. Postanowiłyście się rozdzielić, by odnaleźć nie tylko Runo, ale i Gerdę – ty, Isabello, pokierowana intuicją poszłaś w prawą stronę, podczas gdy Astrid mimowolnie skręciła w przeciwnym kierunku. Balkon był dość szeroki a zarazem długi, bowiem rozciągał się niemal na całą szerokość budynku – stan balustrad pozostawiał jednak na pierwszy rzut oka wiele do życzenia, były nadgryzione zębem czasu, dlatego dla własnego bezpieczeństwa było się do nich nie zbliżać. W pewnym momencie udało ci się, Isabello, zobaczyć na swojej drodze zakrwawionego od bójki Runo – niewysokiego i niezwykle cherlawego mężczyznę, w którego oczach, jak tylko się odwrócił w twoim kierunku, mogłaś zobaczyć obłęd. Obłęd, który jednoznacznie wskazywał na to, że najwyraźniej nie myślał trzeźwo.
– Kim... Kim ty, kurwa, jesteś… Co robisz w moim mieszkaniu... Jesteś od niego, nie? To ty, kurwa, wiedziałem! – wysapał ciężko marynarz, unosząc swoją dłoń, jakby był gotów do ataku. Zaczął iść gwałtownym krokiem w jej kierunku, zmuszając ją tym samym do cofnięcia się i znalezienia się nieopodal wejścia do salonu. Na jego twarzy wyraźnie można było zauważyć krople potu, a samemu Runo było dziwnie gorąco, pomimo chłodu i mrozu panującego na zewnątrz. – Czego ode mnie chcesz?! Pieniędzy?! Nie mam! Nie mam, kurwa! Mówiłem wam... Sprzedałem już wszystko, co mogłem... Zostawcie mnie w spokoju... Nie chcę już tym dłużej handlować! Nie chcę już tego robić! – wydzierał się wniebogłosy Runo, co mogło pozostałe dziewczyny nakierować, gdzie ostatecznie znajdował się poszukiwany mężczyzna. W dalszym ciągu był agresywny, a co za tym szło – nieprzewidywalny. Do Isabelli szybko dołączyła Astrid, która nic nie znalazła po drugiej stronie balkonu okalającego niemal cały budynek. Ty, Gerdo, mogłaś z kolei przejrzeć sypialnię – zauważając jedynie porozrzucane po całym pomieszczeniu notatki pełne liczb, nieznanych imion i nazwisk. Nie do końca wiedziałaś, co mogły one oznaczać, lecz mogły przydać się przy ewentualnym śledztwie. Nie miałaś zbyt wiele czasu do namysłu, bowiem rozległy się krzyki, które sprawiły, że z łatwością mogłaś zlokalizować resztę. Kiedy wreszcie przybyłaś na miejsce zdarzenia, byłaś dopiero w drzwiach wejścia na balkon.
– Nie jesteś sama... – zauważył mężczyzna, gdy niespodziewanie obok Isabelli pojawiła się Astrid i Gerda. – Chcecie mnie wykończyć, co?! – obruszył się, napinając mięśnie, by zaraz rzucić zaklęcie. Splundra, czar, który bez namysłu wypowiedział Runo, miał zniszczyć w najbliższym zasięgu wszystko, co było ze szkła, a w tym przypadku: okna, wywołując dość niebezpieczną sytuację. Miałyście więc kilka sekund, by zareagować zaklęciem ochronnym – dzieliło was od mężczyzny na oko dwa metry, a okna miały pękać po kolei, począwszy od pierwszego.
Prorok wykonuje rzut na Splundrę, której próg wynosi 65, a Runo posiada w magii użytkowej 15 punktów. Dodatkowo w tej rundzie przysługuje wam rzut na zaklęcie ochronne (1) Skjald-borg i dowolną akcję (2). Wspólny próg, by wyczarować magiczną tarczę i obronić się przed odłamkami szkła, wynosi dla was 120. Jeśli któraś z was zdecyduje się na rzut na charyzmę, by uspokoić Runo, próg wynosi 60.
Aby zobrazować lepiej sytuację i położenie waszych postaci na balkonie, załączam mapę.
K100 Splundra:
16-25 – zaklęcie nie zostaje wycelowane, a wy nie musicie rzucać zaklęcia ochronnego, w związku z czym rzucacie tylko na jedną akcję.
26-40 – zaklęcie powoduje, że pęka pierwsza szyba, która wygląda, jakby lada moment miało z niej polecieć kilka odłamków.
41-64 – zaklęcie powoduje, że pierwsza szyba pęka, lecz nie z impetem, a w kierunku Astrid i Isabelli leci kilka większych odłamków.
65+ – zaklęcie zostaje wykonane poprawnie, a wszystkie okna z impetem pękają. Jeśli nie uda wam się przekroczyć progu powodzenia zaklęcia na tarczę obronną, będzie potrzebna pomoc medyka.
Uwaga! Widełki są już zsumowane ze statystyką Runo i kością k100.
– Kim... Kim ty, kurwa, jesteś… Co robisz w moim mieszkaniu... Jesteś od niego, nie? To ty, kurwa, wiedziałem! – wysapał ciężko marynarz, unosząc swoją dłoń, jakby był gotów do ataku. Zaczął iść gwałtownym krokiem w jej kierunku, zmuszając ją tym samym do cofnięcia się i znalezienia się nieopodal wejścia do salonu. Na jego twarzy wyraźnie można było zauważyć krople potu, a samemu Runo było dziwnie gorąco, pomimo chłodu i mrozu panującego na zewnątrz. – Czego ode mnie chcesz?! Pieniędzy?! Nie mam! Nie mam, kurwa! Mówiłem wam... Sprzedałem już wszystko, co mogłem... Zostawcie mnie w spokoju... Nie chcę już tym dłużej handlować! Nie chcę już tego robić! – wydzierał się wniebogłosy Runo, co mogło pozostałe dziewczyny nakierować, gdzie ostatecznie znajdował się poszukiwany mężczyzna. W dalszym ciągu był agresywny, a co za tym szło – nieprzewidywalny. Do Isabelli szybko dołączyła Astrid, która nic nie znalazła po drugiej stronie balkonu okalającego niemal cały budynek. Ty, Gerdo, mogłaś z kolei przejrzeć sypialnię – zauważając jedynie porozrzucane po całym pomieszczeniu notatki pełne liczb, nieznanych imion i nazwisk. Nie do końca wiedziałaś, co mogły one oznaczać, lecz mogły przydać się przy ewentualnym śledztwie. Nie miałaś zbyt wiele czasu do namysłu, bowiem rozległy się krzyki, które sprawiły, że z łatwością mogłaś zlokalizować resztę. Kiedy wreszcie przybyłaś na miejsce zdarzenia, byłaś dopiero w drzwiach wejścia na balkon.
– Nie jesteś sama... – zauważył mężczyzna, gdy niespodziewanie obok Isabelli pojawiła się Astrid i Gerda. – Chcecie mnie wykończyć, co?! – obruszył się, napinając mięśnie, by zaraz rzucić zaklęcie. Splundra, czar, który bez namysłu wypowiedział Runo, miał zniszczyć w najbliższym zasięgu wszystko, co było ze szkła, a w tym przypadku: okna, wywołując dość niebezpieczną sytuację. Miałyście więc kilka sekund, by zareagować zaklęciem ochronnym – dzieliło was od mężczyzny na oko dwa metry, a okna miały pękać po kolei, począwszy od pierwszego.
Prorok wykonuje rzut na Splundrę, której próg wynosi 65, a Runo posiada w magii użytkowej 15 punktów. Dodatkowo w tej rundzie przysługuje wam rzut na zaklęcie ochronne (1) Skjald-borg i dowolną akcję (2). Wspólny próg, by wyczarować magiczną tarczę i obronić się przed odłamkami szkła, wynosi dla was 120. Jeśli któraś z was zdecyduje się na rzut na charyzmę, by uspokoić Runo, próg wynosi 60.
Aby zobrazować lepiej sytuację i położenie waszych postaci na balkonie, załączam mapę.
K100 Splundra:
16-25 – zaklęcie nie zostaje wycelowane, a wy nie musicie rzucać zaklęcia ochronnego, w związku z czym rzucacie tylko na jedną akcję.
26-40 – zaklęcie powoduje, że pęka pierwsza szyba, która wygląda, jakby lada moment miało z niej polecieć kilka odłamków.
41-64 – zaklęcie powoduje, że pierwsza szyba pęka, lecz nie z impetem, a w kierunku Astrid i Isabelli leci kilka większych odłamków.
65+ – zaklęcie zostaje wykonane poprawnie, a wszystkie okna z impetem pękają. Jeśli nie uda wam się przekroczyć progu powodzenia zaklęcia na tarczę obronną, będzie potrzebna pomoc medyka.
Uwaga! Widełki są już zsumowane ze statystyką Runo i kością k100.
Mistrz Gry
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:16
The member 'Prorok' has done the following action : kości
'k100' : 65
'k100' : 65
Isabella de' Medici
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:24
Isabella de' MediciWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Midgard, Norwegia
Wiek : 30 lat
Stan cywilny : wdowa
Status majątkowy : zamożny
Zawód : koroner w Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : szczur
Atuty : odporny (II), awanturnik (I)
Statystyki : alchemia: 15 / magia użytkowa: 23 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 20
Próbowała zachować największą dozę ostrożności, stawiał kroki niczym po cienkim lodzie, trzymając się z dala od zniszczonej przez czas barierki - jeszcze tego brakowało, żeby spadła. Podczas każdej akcji ratunkowej należy zadbać przede wszystkim o własne bezpieczeństwo, żeby nie działać chaotycznie, wystawiając się tym samym na szkodliwe działanie, przez które zamiast pomóc, tworzy się kolejna jednostka potrzebująca ratunku. Szczególnie że nie wiedziała, jak mężczyzna będzie się zachowywał i mogła mieć tylko nadzieję, że działanie narkotyku zelżało i teraz będzie mogła z nim porozmawiać.
Ruszyła więc w prawo na balkonie - nie ulegało już wątpliwościom, że mężczyzna gdzieś tutaj jest i prędzej czy później się na niego natknie. I faktycznie po kilku chwilach jej oczom ukazała się wychudzona sylwetka mężczyzny, który bez wątpienia był tym, którego szukały - Runo. Może by się nawet ucieszyła, że poszukiwania zakończyły się sukcesem, gdyby nie obłąkane spojrzenie, którym ją obrzucił. Aż cofnęła się o krok, niepewna sytuacji. Nie miała kwalifikacji do zajmowania się tak ciężkimi przypadkami i bała się pogorszyć sprawę, ale było już za późno. Mężczyzna wziął ją za kogoś innego, więc Isabella automatycznie uniosła ręce na wysokości głowy, by zademonstrować mu pokojowe nastawienie. Nie stanowiła zagrożenia, za to on tak. Krew zmieszana z potem stanowiła mieszankę potęgującą efekt wykolejeńca, którego należy się obawiać. Przestraszył ją na tyle, że chwilowo nie wiedziała, co zrobić, więc cofała się, kiedy on szedł w jej stronę, jakby z jednej strony chciała uciec, ale z drugiej jeszcze się powstrzymywała, mając na względzie dobro swoich towarzyszek, ale także mężczyzny. Gołym okiem było widać, że kiepsko z nim i potrzebował pomocy, więc miała nadzieję, że uda im się go przekonać, jakoś przemówić do resztek rozsądku, o ile coś tam jeszcze było.
Nie wiedziała, co robić, ale wtedy dołączyły do niej Gerda i Astrid, a czując ich obecność, sama stanęła nieco bardziej pewnie.
- Czekaj! Anders nas przysłał! - wykrzyczała, mając nadzieję, że to powstrzyma mężczyznę przed atakiem, ale było za późno, zaklęcie poszło w ruch, ale chyba wszystkie były na to przygotowane.
- Skjald-borg - wypowiedziała zaklęcie tarczy, mając nadzieję, że dziewczyny także wykażą się refleksem, bo rozbite szyby mogły im wyrządzić poważną krzywdę. Dzięki wspólnym siłom udało się zneutralizować niszczycielską siłę w postaci Runo, ale nadal pozostawał niebezpieczny i głuchy na wszelkie argumenty.
- Chcemy ci pomóc - rzuciła jeszcze do niego, mając nadzieję, że usłucha i przestanie się ciskać, a zamiast tego wysłucha kobiet i pozwolić im na ratunek. Dziwiło ją tylko to, że mężczyzna nie chciał już handlować, a jednak znalazł się pod wpływem tych narkotyków. Czy to efekt uboczny ważenia ich, czy może chciał się jakoś uporać z własnymi problemami? Może coś jednak uda się z niego wyciągnąć.
Skjald-borg 82+22=104 + 31 rzut Gerdy (powodzenie)
charyzma na Runo 26+10=36(niepowodzenie)
Ruszyła więc w prawo na balkonie - nie ulegało już wątpliwościom, że mężczyzna gdzieś tutaj jest i prędzej czy później się na niego natknie. I faktycznie po kilku chwilach jej oczom ukazała się wychudzona sylwetka mężczyzny, który bez wątpienia był tym, którego szukały - Runo. Może by się nawet ucieszyła, że poszukiwania zakończyły się sukcesem, gdyby nie obłąkane spojrzenie, którym ją obrzucił. Aż cofnęła się o krok, niepewna sytuacji. Nie miała kwalifikacji do zajmowania się tak ciężkimi przypadkami i bała się pogorszyć sprawę, ale było już za późno. Mężczyzna wziął ją za kogoś innego, więc Isabella automatycznie uniosła ręce na wysokości głowy, by zademonstrować mu pokojowe nastawienie. Nie stanowiła zagrożenia, za to on tak. Krew zmieszana z potem stanowiła mieszankę potęgującą efekt wykolejeńca, którego należy się obawiać. Przestraszył ją na tyle, że chwilowo nie wiedziała, co zrobić, więc cofała się, kiedy on szedł w jej stronę, jakby z jednej strony chciała uciec, ale z drugiej jeszcze się powstrzymywała, mając na względzie dobro swoich towarzyszek, ale także mężczyzny. Gołym okiem było widać, że kiepsko z nim i potrzebował pomocy, więc miała nadzieję, że uda im się go przekonać, jakoś przemówić do resztek rozsądku, o ile coś tam jeszcze było.
Nie wiedziała, co robić, ale wtedy dołączyły do niej Gerda i Astrid, a czując ich obecność, sama stanęła nieco bardziej pewnie.
- Czekaj! Anders nas przysłał! - wykrzyczała, mając nadzieję, że to powstrzyma mężczyznę przed atakiem, ale było za późno, zaklęcie poszło w ruch, ale chyba wszystkie były na to przygotowane.
- Skjald-borg - wypowiedziała zaklęcie tarczy, mając nadzieję, że dziewczyny także wykażą się refleksem, bo rozbite szyby mogły im wyrządzić poważną krzywdę. Dzięki wspólnym siłom udało się zneutralizować niszczycielską siłę w postaci Runo, ale nadal pozostawał niebezpieczny i głuchy na wszelkie argumenty.
- Chcemy ci pomóc - rzuciła jeszcze do niego, mając nadzieję, że usłucha i przestanie się ciskać, a zamiast tego wysłucha kobiet i pozwolić im na ratunek. Dziwiło ją tylko to, że mężczyzna nie chciał już handlować, a jednak znalazł się pod wpływem tych narkotyków. Czy to efekt uboczny ważenia ich, czy może chciał się jakoś uporać z własnymi problemami? Może coś jednak uda się z niego wyciągnąć.
Skjald-borg 82+22=104 + 31 rzut Gerdy (powodzenie)
charyzma na Runo 26+10=36
Mistrz Gry
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:24
The member 'Isabella de' Medici' has done the following action : kości
#1 'k100' : 82
--------------------------------
#2 'k100' : 26
#1 'k100' : 82
--------------------------------
#2 'k100' : 26
Gerda Molander
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:24
Gerda MolanderWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tärnaby, Szwecja
Wiek : 24 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : stażystka w wydziale administracyjnym KS
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kowalik
Atuty : znawca transformacji (I), obrońca (II)
Statystyki : alchemia: 15 / magia użytkowa: 28 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 10
Nieporządek zastany za drzwiami sypialni był bardziej obiecujący niż ten panujący w pozostałych pomieszczeniach – porozrzucane wszędzie kartki papieru zapełnione szyfrem liczb i licznością nazwisk mogły zawierać istotne informacje dla śledztwa w sprawie tego nowego, niepokojącego narkotyku; przystanąwszy przy rozkopanym łóżku, podniosła z niego jedną z kartek, wodząc wzrokiem po obcych imionach, daremnie odwracając ją w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek, choćby nakreślonego na marginesie symbolu – czy ci wszyscy ludzie byli klientami Runo? Jak wielu z nich doprowadzonych już do podobnego stanu, w jakim zdezolował knajpę swojego przyjaciela? Jak wielu z nich wkrótce trafi do aresztu za podobne wybuchy agresji? Jak wiele zdążą wyrządzić wcześniej szkód? Było tu mniej odpowiedzi niż pytań, a ona czuła się coraz silniej przejęta sprawą: jak duża mogła być już sieć tego handlu? Ile mieszkań przepełnionych podobnym zapachem i kolejnymi nazwiskami? Odłożyła kartkę na łóżko, nie powinna nic stąd wynosić – choć czuła ku temu niewłaściwą pokusę; zapamiętała przynajmniej parę nazwisk, mogła je sprawdzić dla zajęcia czasu w wolnej chwili w pracy, resztę zostawić właściwym służbom.
Usłyszała nagle krzyk – męski głos podnoszony do rozłoszczonych, wściekłych właściwie, tonów. Drgnęła natychmiast, kierując się z powrotem do salonu; przez okno dostrzegła dwie kobiety na balkonie, a kiedy podeszła bliżej spostrzegła również Runo, zaskakująco cherlawego, jak na człowieka, który pozostawił w knajpie i mieszkaniu taki chaos. Spoglądał ku nim jak spłoszone zwierzę zagonione w kozi róg; wyraźnie nie miał najlichszych intencji uspokoić się i porozmawiać, jego strach eskalował szybko, niepomny prób Isabelli, by do niego przemówić – widok jej i dołączającej w tym samym czasie Astrid zdawał się jedynie sytuację gwałtownie pogorszyć i zamarła w drzwiach, obserwując, jak jego opór zmienia się w gniewne poczucie osaczenia. Splundra była szybka, zsuwała się z języka jak ostry syk i przestraszona reagowała odruchowo, wtórując zaraz za Isabellą nerwowym – skjald-borg – podczas gdy szkło w oknach zdawało się już drżeć, przyjmując cios magicznego impetu, w końcu pękając z głośnym trzaskiem. Przykucnęła nisko, nakrywając rękoma głowę, niepewna, czy zaklęcie w jej ustach było wystarczająco szybkie i wystarczająco pewne; wszystko zadziało się tak nagle, miała wrażenie, że serce utknęło jej pod gardłem, rozedrgane.
Nie poczuła jednak bólu; a kiedy szczebiot odłamków rozpierzchających się na wszystkie strony przycichł, usłyszała głos Isabelli, próbującej jeszcze raz do Runo przemówić. Podniosła czoło, upewniając się najpierw, że obie kobiety nie zostały ranione, w końcu kierując spojrzenie na mężczyznę – chciała przyłączyć się do koronerki, ale dostrzegłszy jego rozszalały wzrok, przestraszyła się, że mógłby znów zaatakować, głuchy na jakiekolwiek argumenty; Isabella stała tymczasem tak blisko i wszędzie walały się ostre odłamki szkła. Pomyślała, że to było naiwne; nie powinny były tutaj przychodzić same; przez chwilę nie mogła wysilić z siebie głosu i bała się, że ta chwila mogłaby ciążyć jej później na sumieniu, ta tchórzliwa chwila niemocy.
– Logn – wykrztusiła w końcu, broda zadrżała jej łagodnie po tym zaklęciu; szkliły jej się oczy, ale starała się opanować dygot dłoni i serca. Powinna użyć cięższego zaklęcia; zasługiwał na cięższe zaklęcie, próbowała przypomnieć sobie cięższe: trzymać je w pogotowiu, gdyby to okazało się niewystarczające. Chciała podeprzeć się o zewnętrzny parapet, żeby się podnieść, drżącą dłonią strąciła przypadkiem odłamek i stłukł się tuż przed nią, ostry szklany klin, odbijający szarość nieba jak lustro.
Skjald-borg: 120 < 104 (Isabella) + 25 (magia użytkowa) + 6; powodzenie
Logn: 50 < 57; powodzenie
Usłyszała nagle krzyk – męski głos podnoszony do rozłoszczonych, wściekłych właściwie, tonów. Drgnęła natychmiast, kierując się z powrotem do salonu; przez okno dostrzegła dwie kobiety na balkonie, a kiedy podeszła bliżej spostrzegła również Runo, zaskakująco cherlawego, jak na człowieka, który pozostawił w knajpie i mieszkaniu taki chaos. Spoglądał ku nim jak spłoszone zwierzę zagonione w kozi róg; wyraźnie nie miał najlichszych intencji uspokoić się i porozmawiać, jego strach eskalował szybko, niepomny prób Isabelli, by do niego przemówić – widok jej i dołączającej w tym samym czasie Astrid zdawał się jedynie sytuację gwałtownie pogorszyć i zamarła w drzwiach, obserwując, jak jego opór zmienia się w gniewne poczucie osaczenia. Splundra była szybka, zsuwała się z języka jak ostry syk i przestraszona reagowała odruchowo, wtórując zaraz za Isabellą nerwowym – skjald-borg – podczas gdy szkło w oknach zdawało się już drżeć, przyjmując cios magicznego impetu, w końcu pękając z głośnym trzaskiem. Przykucnęła nisko, nakrywając rękoma głowę, niepewna, czy zaklęcie w jej ustach było wystarczająco szybkie i wystarczająco pewne; wszystko zadziało się tak nagle, miała wrażenie, że serce utknęło jej pod gardłem, rozedrgane.
Nie poczuła jednak bólu; a kiedy szczebiot odłamków rozpierzchających się na wszystkie strony przycichł, usłyszała głos Isabelli, próbującej jeszcze raz do Runo przemówić. Podniosła czoło, upewniając się najpierw, że obie kobiety nie zostały ranione, w końcu kierując spojrzenie na mężczyznę – chciała przyłączyć się do koronerki, ale dostrzegłszy jego rozszalały wzrok, przestraszyła się, że mógłby znów zaatakować, głuchy na jakiekolwiek argumenty; Isabella stała tymczasem tak blisko i wszędzie walały się ostre odłamki szkła. Pomyślała, że to było naiwne; nie powinny były tutaj przychodzić same; przez chwilę nie mogła wysilić z siebie głosu i bała się, że ta chwila mogłaby ciążyć jej później na sumieniu, ta tchórzliwa chwila niemocy.
– Logn – wykrztusiła w końcu, broda zadrżała jej łagodnie po tym zaklęciu; szkliły jej się oczy, ale starała się opanować dygot dłoni i serca. Powinna użyć cięższego zaklęcia; zasługiwał na cięższe zaklęcie, próbowała przypomnieć sobie cięższe: trzymać je w pogotowiu, gdyby to okazało się niewystarczające. Chciała podeprzeć się o zewnętrzny parapet, żeby się podnieść, drżącą dłonią strąciła przypadkiem odłamek i stłukł się tuż przed nią, ostry szklany klin, odbijający szarość nieba jak lustro.
Skjald-borg: 120 < 104 (Isabella) + 25 (magia użytkowa) + 6; powodzenie
Logn: 50 < 57; powodzenie
Mistrz Gry
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:24
The member 'Gerda Molander' has done the following action : kości
#1 'k100' : 6
--------------------------------
#2 'k100' : 57
#1 'k100' : 6
--------------------------------
#2 'k100' : 57
Bezimienny
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:26
Delikatnie drgnęła, kiedy usłyszała krzyki Runo, ani trochę nieprzyjazne. Widać z kimś je pomylił, ale jak mógł wziąć trzy kobiety za osoby, które jakkolwiek mogłyby mu zagrozić? Nie miała pojęcia, co miał w głowie Runo, jednak uznała, że logiczne argumenty nijak na niego w tej chwili nie zadziałają. Jakkolwiek jej to nie pasowało, trzeba było najpierw jakoś mężczyznę uspokoić i zniechęcić do dalszej agresji, być może wtedy zechce ich wysłuchać.
Słysząc zaś znajome zaklęcie, automatycznie wręcz zareagowała, próbując rzucić kontrzaklęciem, nie tracąc również czasu na wypowiadanie go. Chaos jego wypowiedzi, potliwość, jaką było widać gołym okiem, agresja. Wszystko to zauważyła i zdecydowanie nie podobały jej się te efekty uboczne tego, co sprawiło, że Runo właśnie tak się zachowywał i wyglądał. Dlatego spróbowała zaraz również rzucić niewerbalnie Efasemd, uznając, że jeśli zacznie mieć wątpliwości, to być może zadziała to na ich korzyść i uda im się go uspokoić na tyle, żeby dotarło do niego, że są tylko postronnymi osobami, chcącymi pomóc na prośbę właściciela baru, który zdemolował. Na razie jednak zamierzała obserwować, czy zaklęcie zadziałało i dopiero wtedy pewnie zdecyduje się, czy się odzywać. Nigdy nie czuła się dobrze w próbach przekonania kogokolwiek do swojego zdania, dlatego, póki uznawała to za nieefektywne, nie zamierzała próbować mówić do osoby pochłoniętej przez obłęd. W końcu zwracanie na siebie nadmiernej uwagi, kiedy był w takim stanie, nie było czymś, co można uznać za bezpieczne, a nie zamierzała aż tak ryzykować dla kogoś obcego.
Skjald-borg 76 (k100) + 25 (użytkowa) + 5 (obrońca) + 3 (Vidar) + 104 (Isabella) + 31 (Gerda) = 244 -powodzenie
Efasemd 65 (k100) + 25 (użytkowa) + 5 (obrońca) + 0 (Vidar) = 95 - powodzenie
Efasemd (Dubitatio) – osłabia agresję, zniechęca przeciwnika do ataku, powoduje u niego moralne rozterki (-20 do rzutu przez II kolejne tury). Próg: 70
Słysząc zaś znajome zaklęcie, automatycznie wręcz zareagowała, próbując rzucić kontrzaklęciem, nie tracąc również czasu na wypowiadanie go. Chaos jego wypowiedzi, potliwość, jaką było widać gołym okiem, agresja. Wszystko to zauważyła i zdecydowanie nie podobały jej się te efekty uboczne tego, co sprawiło, że Runo właśnie tak się zachowywał i wyglądał. Dlatego spróbowała zaraz również rzucić niewerbalnie Efasemd, uznając, że jeśli zacznie mieć wątpliwości, to być może zadziała to na ich korzyść i uda im się go uspokoić na tyle, żeby dotarło do niego, że są tylko postronnymi osobami, chcącymi pomóc na prośbę właściciela baru, który zdemolował. Na razie jednak zamierzała obserwować, czy zaklęcie zadziałało i dopiero wtedy pewnie zdecyduje się, czy się odzywać. Nigdy nie czuła się dobrze w próbach przekonania kogokolwiek do swojego zdania, dlatego, póki uznawała to za nieefektywne, nie zamierzała próbować mówić do osoby pochłoniętej przez obłęd. W końcu zwracanie na siebie nadmiernej uwagi, kiedy był w takim stanie, nie było czymś, co można uznać za bezpieczne, a nie zamierzała aż tak ryzykować dla kogoś obcego.
Skjald-borg 76 (k100) + 25 (użytkowa) + 5 (obrońca) + 3 (Vidar) + 104 (Isabella) + 31 (Gerda) = 244 -powodzenie
Efasemd 65 (k100) + 25 (użytkowa) + 5 (obrońca) + 0 (Vidar) = 95 - powodzenie
Efasemd (Dubitatio) – osłabia agresję, zniechęca przeciwnika do ataku, powoduje u niego moralne rozterki (-20 do rzutu przez II kolejne tury). Próg: 70
Mistrz Gry
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:26
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
#1 'k100' : 76
--------------------------------
#2 'k6' : 6
--------------------------------
#3 'k100' : 65
--------------------------------
#4 'k6' : 3
#1 'k100' : 76
--------------------------------
#2 'k6' : 6
--------------------------------
#3 'k100' : 65
--------------------------------
#4 'k6' : 3
Prorok
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:28
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta, a wszystko wskazywało na to, że narkotyk, pod którego wpływem ewidentnie był Runo, powodował ogromne wahania nastroju i wzmożoną agresję. Nie zawahał się przed tym, by was zaatakować; Splundra wybrzmiała z jego ust głośno i wyraźnie, lecz ostatecznie udało wam się zapanować nad sytuacją, a zaklęcie obronne, które rzuciłyście, okazało się wyjątkowo skuteczne, chroniąc was przed niebezpiecznymi odłamkami szkła. Niewiele brakowało, a niektóre z nich mogłyby w was ugodzić, powodując na ciele dotkliwe rany. Kiedy odłamki szkła wreszcie opadły, mogłyście podjąć dowolną akcję, mając do dyspozycji kilka sekund. Ty, Isabello, początkowo próbowałaś przekonać Runo o waszych dobrych intencjach, lecz mężczyzna w dalszym ciągu spoglądał na was podejrzliwie, jakby gotów do kolejnego ataku. W dalszym ciągu uważał was za wrogów, a na jego twarzy można było zauważyć niemałe zdenerwowanie. Dopiero Logn i Efasemd całkowicie go spacyfikowały, Runo nagle złagodniał, przynajmniej na jakiś czas, dając wam moment, by z nim porozmawiać i go obezwładnić.
– Ja... Ja... Nie wiem, co się ze mną dzieje... – przyznał nieco uspokojony, wyraźnie pod wpływem zaklęcia, które ewidentnie spowodowało u niego moralne rozterki. Spojrzał w waszym kierunku tym razem z przerażeniem, odsuwając się nieco w tył i napierając swoim ciałem na chwiejną balustradę. – Kim jesteście? To Knut was wysłał…? Mówiłem mu, że spłacę wszystkie długi, ale nie chcę tym dłużej handlować po kątach... Wywalili mnie przez to jakiś czas temu z pracy, mogli mnie zgłosić Kruczej Straży, ale szef mi odpuścił… – Już po samym mieszkaniu Runo można było bez problemu zauważyć, że jego sytuacja finansowa pozostawiała wiele do życzenia. – To cholerstwo, to świństwo uzależnia... Niedługo będzie wszędzie, jeśli ktoś nie powstrzyma Knuta. Najpierw wydaje ci się, że jesteś wreszcie szczęśliwy i zadowolony z życia, czujesz euforię, a potem wystarczy tylko jedno słowo, z którym się nie zgadzasz, by wyprowadzić cię z równowagi i... – Mogłyście już dopowiedzieć sobie same, jak działał ten tajemniczy narkotyk, bowiem widziałyście, co wydarzyło się w karczmie.
– Ja... Ja nie mam już sił na to wszystko... – powiedział wyraźnie zagubiony Runo, spoglądając na swoje trzęsące się ręce. Zaklęcia, które zostały na niego rzucone w połączeniu z niebezpiecznym narkotykiem sprawiły, że jego rozterki moralne nasiliły się w mgnieniu oka powodując u niego gonitwę myśli. Mężczyzna spojrzał na was jeszcze raz, a potem w kierunku balkonu, by po chwili dodać nieco ciszej: – Moje życie nie ma sensu... Straciłem wszystko... – Jego stan emocjonalny pozostawiał wiele do życzenia, lecz mogłyście spróbować mu jakoś pomóc.
W tej rundzie przysługuje wam nieobowiązkowy rzut na dowolną akcję. Możecie też zadać Runo dowolne pytanie, jeśli chciałybyście się od niego czegoś więcej dowiedzieć.
– Ja... Ja... Nie wiem, co się ze mną dzieje... – przyznał nieco uspokojony, wyraźnie pod wpływem zaklęcia, które ewidentnie spowodowało u niego moralne rozterki. Spojrzał w waszym kierunku tym razem z przerażeniem, odsuwając się nieco w tył i napierając swoim ciałem na chwiejną balustradę. – Kim jesteście? To Knut was wysłał…? Mówiłem mu, że spłacę wszystkie długi, ale nie chcę tym dłużej handlować po kątach... Wywalili mnie przez to jakiś czas temu z pracy, mogli mnie zgłosić Kruczej Straży, ale szef mi odpuścił… – Już po samym mieszkaniu Runo można było bez problemu zauważyć, że jego sytuacja finansowa pozostawiała wiele do życzenia. – To cholerstwo, to świństwo uzależnia... Niedługo będzie wszędzie, jeśli ktoś nie powstrzyma Knuta. Najpierw wydaje ci się, że jesteś wreszcie szczęśliwy i zadowolony z życia, czujesz euforię, a potem wystarczy tylko jedno słowo, z którym się nie zgadzasz, by wyprowadzić cię z równowagi i... – Mogłyście już dopowiedzieć sobie same, jak działał ten tajemniczy narkotyk, bowiem widziałyście, co wydarzyło się w karczmie.
– Ja... Ja nie mam już sił na to wszystko... – powiedział wyraźnie zagubiony Runo, spoglądając na swoje trzęsące się ręce. Zaklęcia, które zostały na niego rzucone w połączeniu z niebezpiecznym narkotykiem sprawiły, że jego rozterki moralne nasiliły się w mgnieniu oka powodując u niego gonitwę myśli. Mężczyzna spojrzał na was jeszcze raz, a potem w kierunku balkonu, by po chwili dodać nieco ciszej: – Moje życie nie ma sensu... Straciłem wszystko... – Jego stan emocjonalny pozostawiał wiele do życzenia, lecz mogłyście spróbować mu jakoś pomóc.
W tej rundzie przysługuje wam nieobowiązkowy rzut na dowolną akcję. Możecie też zadać Runo dowolne pytanie, jeśli chciałybyście się od niego czegoś więcej dowiedzieć.
Isabella de' Medici
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:29
Isabella de' MediciWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Midgard, Norwegia
Wiek : 30 lat
Stan cywilny : wdowa
Status majątkowy : zamożny
Zawód : koroner w Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : szczur
Atuty : odporny (II), awanturnik (I)
Statystyki : alchemia: 15 / magia użytkowa: 23 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 20
Napięcie eskalowało do tego stopnia, że o mały włos nie zostały pocięte odłamkami szkła. Tylko błyskawiczna reakcja i logiczne myślenie zapobiegły nieszczęściu. Od początku przeczuwała, że ta wyprawa nie będzie należała do najbezpieczniejszych, ale też nie mogła się wycofać, kiedy prośba i oczekiwanie spadło na ich barki. Wezwanie Kruczej Straży było tu najwłaściwszą drogą, ale dopóki nic się nikomu nie stanie, będzie można to uznać za sukces. Teraz nie miała tej pewności, bo jej słowa w ogóle nie dochodziły do Runo, który był zaślepiony emocjami, a przede wszystkim narkotykiem.
Szczęśliwie dziewczynom udało się uspokoić go zaklęciami, dzięki czemu odrobinę bardziej rozwiązał mu się język i mogły dowiedzieć się więcej o tej sytuacji.
Niejaki Knut odpowiadał najwyraźniej za rozprzestrzenianie niebezpiecznych substancji i musiał w końcu ponieść konsekwencje. Opis działania narkotyku pasował do schematu takich sytuacji, a dodając do tego wszystkie dowody, można od razu dojść do odpowiednich wniosków. Runo wpadł w szemrane towarzystwo i zaczął handlować dla grubszej ryby. Nie było sensu go rozliczać, choć zdecydowanie powinien odpowiedzieć za straty w lokalu, ale po stanie mieszkania wiedziała, że nie będzie w stanie zwrócić żadnych pieniędzy, szczególnie że już teraz miał długi.
- Gdzie znajdziemy Knuta? - zapytała, jakby doskonale wiedziała, o kogo chodzi, tylko akurat zapomniała miejsca jego pobytu. Przy odrobinie szczęścia narkotyk odpowiednio stępi jego zdolność rozumowania i nie będzie wnikał, po co jej ta wiedza. Oczywiście zamierzała dać namiary swoim kolegom z Kruczej, by mogli zająć się przestępcą. A Runo? Zdecydowanie powinien odpowiedzieć za to, co zrobił, ale najpierw potrzebował chyba pomocy. Nie radził sobie z tym wszystkim, co było widać po mieszkaniu i po nim. Widziała też, jak niebezpiecznie blisko barierki się znajdował, zdawała sobie sprawę z konsekwencji, szczególnie po jego niezbyt optymistycznych słowach.
- Runo, spokojnie. Pomożemy ci, jeszcze wyjdziesz na prostą - mówiła głosem spokojnym, melodyjnym jakby próbowała uśpić kobrę gotową do ataku. Nie mogła dopuścić, by mężczyzna skoczył na pewną śmierć.
Sama również miała moment w życiu, kiedy wszystko zdawało się bez sensu, kiedy powodów do śmierci było więcej niż do życia, ale trzeba walczyć z chwilami słabości. Kryzysowe sytuacje mijają i każdy może odbić się od dna, nawet mężczyzna uzależniony od narkotyku, z długami i brakiem perspektyw. Musiał tylko pójść z nimi, a Isabella postara się, żeby otrzymał niezbędną pomoc psychiatryczną. Nie zagwarantuje mu oczywiście bezpieczeństwa od prawa i długów, ale wierzyła, że uda mu się wrócić na właściwe tory.
- Wszystko będzie dobrze. Pomożemy ci. Podaj mi rękę - zapewniała łagodnie, robiąc w jego stronę minimalne kroki, zmniejszając dystans i próbując zapobiec nieszczęściu. Miała złe przeczucia, a niestabilny emocjonalnie mężczyzna był zdolny do wszystkiego. Miała nadzieję, że żadna z dziewczyn nie wystraszy go zbyt gwałtownym ruchem. Szukała jeszcze w głowie zaklęcia, którym mogłaby uchronić go w razie skoku, ale w uszach szumiała jej tylko adrenalina, zapobiegając właściwemu skupieniu.
charyzma: 17
Szczęśliwie dziewczynom udało się uspokoić go zaklęciami, dzięki czemu odrobinę bardziej rozwiązał mu się język i mogły dowiedzieć się więcej o tej sytuacji.
Niejaki Knut odpowiadał najwyraźniej za rozprzestrzenianie niebezpiecznych substancji i musiał w końcu ponieść konsekwencje. Opis działania narkotyku pasował do schematu takich sytuacji, a dodając do tego wszystkie dowody, można od razu dojść do odpowiednich wniosków. Runo wpadł w szemrane towarzystwo i zaczął handlować dla grubszej ryby. Nie było sensu go rozliczać, choć zdecydowanie powinien odpowiedzieć za straty w lokalu, ale po stanie mieszkania wiedziała, że nie będzie w stanie zwrócić żadnych pieniędzy, szczególnie że już teraz miał długi.
- Gdzie znajdziemy Knuta? - zapytała, jakby doskonale wiedziała, o kogo chodzi, tylko akurat zapomniała miejsca jego pobytu. Przy odrobinie szczęścia narkotyk odpowiednio stępi jego zdolność rozumowania i nie będzie wnikał, po co jej ta wiedza. Oczywiście zamierzała dać namiary swoim kolegom z Kruczej, by mogli zająć się przestępcą. A Runo? Zdecydowanie powinien odpowiedzieć za to, co zrobił, ale najpierw potrzebował chyba pomocy. Nie radził sobie z tym wszystkim, co było widać po mieszkaniu i po nim. Widziała też, jak niebezpiecznie blisko barierki się znajdował, zdawała sobie sprawę z konsekwencji, szczególnie po jego niezbyt optymistycznych słowach.
- Runo, spokojnie. Pomożemy ci, jeszcze wyjdziesz na prostą - mówiła głosem spokojnym, melodyjnym jakby próbowała uśpić kobrę gotową do ataku. Nie mogła dopuścić, by mężczyzna skoczył na pewną śmierć.
Sama również miała moment w życiu, kiedy wszystko zdawało się bez sensu, kiedy powodów do śmierci było więcej niż do życia, ale trzeba walczyć z chwilami słabości. Kryzysowe sytuacje mijają i każdy może odbić się od dna, nawet mężczyzna uzależniony od narkotyku, z długami i brakiem perspektyw. Musiał tylko pójść z nimi, a Isabella postara się, żeby otrzymał niezbędną pomoc psychiatryczną. Nie zagwarantuje mu oczywiście bezpieczeństwa od prawa i długów, ale wierzyła, że uda mu się wrócić na właściwe tory.
- Wszystko będzie dobrze. Pomożemy ci. Podaj mi rękę - zapewniała łagodnie, robiąc w jego stronę minimalne kroki, zmniejszając dystans i próbując zapobiec nieszczęściu. Miała złe przeczucia, a niestabilny emocjonalnie mężczyzna był zdolny do wszystkiego. Miała nadzieję, że żadna z dziewczyn nie wystraszy go zbyt gwałtownym ruchem. Szukała jeszcze w głowie zaklęcia, którym mogłaby uchronić go w razie skoku, ale w uszach szumiała jej tylko adrenalina, zapobiegając właściwemu skupieniu.
charyzma: 17
Mistrz Gry
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:29
The member 'Isabella de' Medici' has done the following action : kości
'k100' : 7
'k100' : 7
Gerda Molander
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:30
Gerda MolanderWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tärnaby, Szwecja
Wiek : 24 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : stażystka w wydziale administracyjnym KS
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kowalik
Atuty : znawca transformacji (I), obrońca (II)
Statystyki : alchemia: 15 / magia użytkowa: 28 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 10
Grunt skrzył się pod ich nogami rozsypanymi dowodami jego nieobliczalności, ale patrząc na cherlawego mężczyznę oszołomionego rzuconymi inkantacjami, odczuwała przede wszystkim prostoduszne współczucie i przygnębiający żal. Przestrach wciąż kołatał jej w piersi, ale zmieniając nieznacznie ton: Runo próbował się tłumaczyć, potykając się nerwowo o własne myśli, a ona coraz mniej bała się o siebie, coraz uważniej śledząc za to ruch jego wątłego ciała odsuwającego się ku balustradzie, która pod naciskiem ciała wydawała się niebezpiecznie ustępować. Powstrzymała się przed poruszeniem, nie chcąc wystraszyć go jeszcze bardziej; miała wrażenie, że wszystko stawało się tak samo kruche jak strzaskane szkło – nieświadomie przyduszała własny oddech, a może to powietrze było nagle tak gęste, że samo przystawało w gardle. Było jasne, że powinny wezwać Kruczą Straż jak najszybciej; nie mogły zrobić wiele więcej, a ona nie miała odwagi ufać, że Runo nie spróbowałby skrzywdzić ich znowu, kiedy inkantacje uspokajające przestaną działać. Nakładały jedynie doraźny kompres uśmierzający na jego nieprzewidywalność, a nawet to wydawało się obarczone marginesem ryzyka – miejsce agresji zajmowała paniczna desperacja, jak gdyby rozchwiana emocjonalność nie potrafiła znaleźć bezpiecznej równowagi. Konsekwencje podjętych przezeń decyzji wyraźnie go przerastały, a ona zastanawiała się, jak wielu ludzi zmuszonych do podobnych wyborów nie miało wokół siebie ludzi troszczących się o nich jak Anders ani szansy, jaką oferowała mu Isabella, wyciągając do niego dłoń. Tak silny narkotyk odbierze części z nich zapewne wszystko, zanim zorientują się, że jest za późno; należało odnaleźć jak najszybciej Knuta i zapobiec rozprzestrzenianiu się tego świństwa, chociaż obawiała się, że jeśli przygotowywano je w warunkach domowych, pozbycie się głowy będzie zaledwie początkiem zmagań z narkotyczną hydrą.
Pozwoliła Isabelli mówić, obawiając się, że zbyt duża presja z ich strony mogłaby go jedynie bardziej spłoszyć, jednocześnie próbując znaleźć sposób, żeby powstrzymać tragedię gęstniejącą mu w przestraszonym spojrzeniu, którym uciekał ku barierce. Potrafiła zrozumieć, że to wydawało mu się lepszą, łatwiejszą opcją – w końcu naprawdę uciec od wszystkich tych problemów, od których próbował uciec przez cały ten czas, nawet przez tak ryzykowne wybory; ale był przecież jeszcze tak młody i nic nie było przecież przesądzone; i wiedział, z pewnością, o rzeczach, które mogłyby pomóc straży ugasić ten narkotyczny pożar w zarzewiu. Mogłaby unieruchomić go zaklęciem, ale obawiała się, że popełni błąd, którego nie będzie mogła już cofnąć. Egoistycznie obawiała się brać na siebie tę odpowiedzialność – nie ufała sobie wystarczająco, ani w swoje zdolności magiczne, ani w zdolność uniesienia możliwych konsekwencji tego działania.
Uniosła ostrożnie dłoń, pochylając oddech do noszonego na palcu księżycowego pierścienia o dwóch obliczach; w końcu wsparła się znów dłonią o parapet, pewniej, by podnieść się powoli, znajdując jego przestraszone spojrzenie.
– Anders się o ciebie martwi, Runo. Prosił, żebyśmy upewniły się, że wszystko z tobą w porządku – odezwała się w końcu, głosem łagodnie drżącym jeszcze o poruszenia, ale ciepłym i zachęcającym. Miała nadzieję, że wspomnienie jego przyjaciela przypomni mu, że nie był zupełnie ze wszystkim sam; że tym sposobem uda jej się złapać z nim bardziej poufały kontakt. – Chcemy ci pomóc. Anders chce ci pomóc – zapewniła, nie poruszając się z miejsca, by go nie płoszyć, mając nadzieję, że chwyci dłoń Isabelli; spojrzenie wciąż szkliło jej się minionym przestrachem, starała się jednak sprawiać wrażenie spokojnej. – Pozwól nam.
charyzma: 28 (k100) + 5 (statystka) + 10 (użycie pierścienia) = 43
Pozwoliła Isabelli mówić, obawiając się, że zbyt duża presja z ich strony mogłaby go jedynie bardziej spłoszyć, jednocześnie próbując znaleźć sposób, żeby powstrzymać tragedię gęstniejącą mu w przestraszonym spojrzeniu, którym uciekał ku barierce. Potrafiła zrozumieć, że to wydawało mu się lepszą, łatwiejszą opcją – w końcu naprawdę uciec od wszystkich tych problemów, od których próbował uciec przez cały ten czas, nawet przez tak ryzykowne wybory; ale był przecież jeszcze tak młody i nic nie było przecież przesądzone; i wiedział, z pewnością, o rzeczach, które mogłyby pomóc straży ugasić ten narkotyczny pożar w zarzewiu. Mogłaby unieruchomić go zaklęciem, ale obawiała się, że popełni błąd, którego nie będzie mogła już cofnąć. Egoistycznie obawiała się brać na siebie tę odpowiedzialność – nie ufała sobie wystarczająco, ani w swoje zdolności magiczne, ani w zdolność uniesienia możliwych konsekwencji tego działania.
Uniosła ostrożnie dłoń, pochylając oddech do noszonego na palcu księżycowego pierścienia o dwóch obliczach; w końcu wsparła się znów dłonią o parapet, pewniej, by podnieść się powoli, znajdując jego przestraszone spojrzenie.
– Anders się o ciebie martwi, Runo. Prosił, żebyśmy upewniły się, że wszystko z tobą w porządku – odezwała się w końcu, głosem łagodnie drżącym jeszcze o poruszenia, ale ciepłym i zachęcającym. Miała nadzieję, że wspomnienie jego przyjaciela przypomni mu, że nie był zupełnie ze wszystkim sam; że tym sposobem uda jej się złapać z nim bardziej poufały kontakt. – Chcemy ci pomóc. Anders chce ci pomóc – zapewniła, nie poruszając się z miejsca, by go nie płoszyć, mając nadzieję, że chwyci dłoń Isabelli; spojrzenie wciąż szkliło jej się minionym przestrachem, starała się jednak sprawiać wrażenie spokojnej. – Pozwól nam.
charyzma: 28 (k100) + 5 (statystka) + 10 (użycie pierścienia) = 43
Mistrz Gry
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:30
The member 'Gerda Molander' has done the following action : kości
'k100' : 28
'k100' : 28
Bezimienny
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:36
Nagłe przerażenie, jakie mężczyzna zaczął okazywać, patrząc na nie, dziwiło ją trochę. Trzy kobiety, żadna z nich nie specjalizowała się w magii pojedynkowej, no, chyba że defensywnej, a on się ich... bał? Ten narkotyk był naprawdę niebezpieczny, skoro najwyraźniej wszystko hiperbolizował. Takie stany rzadko kiedy były bezpieczne z tego względu, że w każdej hiperboli dało się znaleźć coś, co skłaniało do naprawdę bardzo głupich pomysłów. A co gdyby to jakimś cudem zażył berserk? Jedno złe słowo i puf, mieliby wkurzonego niedźwiedzia na środku midgardu. I potem weź próbuj go opanować… Możliwości destrukcyjne, jakie niósł za sobą opisywany specyfik były ogromne, co ją przerażało.
Stwierdziła, że nie ma sensu rozmawiać z tak rozchwianym emocjonalnie galdrem, więc zostawiła to Isabelli i Gerdzie. Narkotyki i zaklęcia mieszały mu aktualnie na tyle w umyśle, że mógł równie dobrze rozumieć je na opak. Postanowiła więc działać zapobiegawczo i zamiast skupiać się na przekonującym gadaniu, które zwykle jej i tak nie wychodziło, postanowiła rzucić Veggur, żeby stworzyć zaraz za Runo niewidzialną ścianę, która by go przytrzymała, gdyby jednak postanowił zrobić ten krok w tył i oprzeć się na ledwo trzymającej się kupy barierce. Ściana miała powstrzymać go przed upadkiem kilka pięter w dół. Resztą jakoś się zajmą, najważniejsze w tej chwili było, według niej, zabezpieczenie Runo, aby nie odebrał sobie sam życia, skacząc w nagłym zrywie odwagi pomieszanej z desperacją i głupotą.
Veggur (Moenium) – tworzy w dowolnym miejscu ścianę utrudniającą lub uniemożliwiającą przejście. Ściana może zostać zniszczona za pomocą magii ofensywnej. Próg: 55
61 (k100) + 25 (użytkowa) + 5 (obrońca) + 3 (Vidar) = 94
Stwierdziła, że nie ma sensu rozmawiać z tak rozchwianym emocjonalnie galdrem, więc zostawiła to Isabelli i Gerdzie. Narkotyki i zaklęcia mieszały mu aktualnie na tyle w umyśle, że mógł równie dobrze rozumieć je na opak. Postanowiła więc działać zapobiegawczo i zamiast skupiać się na przekonującym gadaniu, które zwykle jej i tak nie wychodziło, postanowiła rzucić Veggur, żeby stworzyć zaraz za Runo niewidzialną ścianę, która by go przytrzymała, gdyby jednak postanowił zrobić ten krok w tył i oprzeć się na ledwo trzymającej się kupy barierce. Ściana miała powstrzymać go przed upadkiem kilka pięter w dół. Resztą jakoś się zajmą, najważniejsze w tej chwili było, według niej, zabezpieczenie Runo, aby nie odebrał sobie sam życia, skacząc w nagłym zrywie odwagi pomieszanej z desperacją i głupotą.
Veggur (Moenium) – tworzy w dowolnym miejscu ścianę utrudniającą lub uniemożliwiającą przejście. Ściana może zostać zniszczona za pomocą magii ofensywnej. Próg: 55
61 (k100) + 25 (użytkowa) + 5 (obrońca) + 3 (Vidar) = 94
Mistrz Gry
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:36
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
#1 'k100' : 61
--------------------------------
#2 'k6' : 5
#1 'k100' : 61
--------------------------------
#2 'k6' : 5
Prorok
Re: 27.01.2001 – Pub „Drakkar” i ulica Sjømenn – G. Molander, I. de' Medici, Bezimienny: A. Myklebust & Prorok Sro 29 Lis - 12:37
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
– Gdzie? Ja nie wiem, czy mogę wam powiedzieć, ale... – Miał moment zawahania, jednak postanowił zaryzykować, czując się coraz bardziej zachęcony i uspokojony waszymi słowami. – Na wyspie Nyttland. To tam jest jego siedziba, choć wszyscy myślą, że od lat jest opuszczona – wyznał Isabelli, trzęsąc się coraz bardziej. Nie dało się ukryć, że napięcie eskalowało, a Runo, targany licznymi, niezrozumiałymi dla niego emocjami, które były spowodowane nieustannie płynącym w jego żyłach narkotykiem, jak i wcześniej rzuconymi zaklęciami, mógł być nieprzewidywalny. Udowodnił to, gdy jego agresywność w mgnieniu oka przeszła w stan załamania nerwowego. Całe szczęście, wasze działania okazały się wyjątkowo skuteczne – kiedy Astrid wyczarowała za nim ścianę uniemożliwiającą przejście, Runo nie mógł podjąć żadnej pochopnej decyzji. Mężczyzna dalej wahał się przed tym, czy wam zaufać, czy aby na pewno nie narobi sobie kolejnych kłopotów – do samego końca był rozdarty, lecz postanowił wam uwierzyć, gdy tylko usłyszał imię Andersa. Zadziałało na niego wystarczająco uspokajająco, by podać rękę Isabelli. Zerknął chwilę później na Astrid i Gerdę, uśmiechając się smutno – było w jego wyrazie twarzy coś, co wskazywało na to, że żałował tego, co się wydarzyło.
– Anders... Anders... Ja... Ja... – Runo początkowo nie wiedział, jak powinien był teraz zareagować i się przed wami wytłumaczyć. Zrobił przy tym kilka małych kroków w waszym kierunku, odsuwając się od barierki. – Jest mi tak głupio, że zniszczyłem mu cały lokal. Zawsze był dla mnie jak ojciec, zawsze starał się mi pomagać, a ja... A ja go zawiodłem, popadłem w długi, wyprzedałem niemal wszystko, co miałem – załamał się szczerze, gdy tylko zdał sobie sprawę z tego, co zrobił. Nie kontrolował się pod wpływem narkotyków, lecz teraz, gdy powoli zaczynał odzyskiwać świadomość, zrobiło mu się zwyczajnie głupio. – Możecie... Możecie mnie do niego zaprowadzić? Ja... Ja was bardzo przepraszam, chyba przez przypadek wziąłem was za kogoś innego, ale.… Ale ci ludzie mnie prześladują od kilku tygodniu. Muszę porozmawiać jak najszybciej z Andersem i wreszcie powiedzieć mu o wszystkim, może wspólnie znajdziemy jakieś rozwiązanie, by pozbyć się Knuta... – dodał jeszcze Runo, a wam nie pozostało nic innego, jak zabrać mężczyznę do Andersa, by doprowadzić całą sytuację do samego końca. Kiedy udałyście się wraz z mężczyzną do baru, gdzie byłyście wcześniej, starzec podziękował wam za pomoc, a wy mogłyście zgłosić to Kruczej Straży.
wszyscy z tematu
– Anders... Anders... Ja... Ja... – Runo początkowo nie wiedział, jak powinien był teraz zareagować i się przed wami wytłumaczyć. Zrobił przy tym kilka małych kroków w waszym kierunku, odsuwając się od barierki. – Jest mi tak głupio, że zniszczyłem mu cały lokal. Zawsze był dla mnie jak ojciec, zawsze starał się mi pomagać, a ja... A ja go zawiodłem, popadłem w długi, wyprzedałem niemal wszystko, co miałem – załamał się szczerze, gdy tylko zdał sobie sprawę z tego, co zrobił. Nie kontrolował się pod wpływem narkotyków, lecz teraz, gdy powoli zaczynał odzyskiwać świadomość, zrobiło mu się zwyczajnie głupio. – Możecie... Możecie mnie do niego zaprowadzić? Ja... Ja was bardzo przepraszam, chyba przez przypadek wziąłem was za kogoś innego, ale.… Ale ci ludzie mnie prześladują od kilku tygodniu. Muszę porozmawiać jak najszybciej z Andersem i wreszcie powiedzieć mu o wszystkim, może wspólnie znajdziemy jakieś rozwiązanie, by pozbyć się Knuta... – dodał jeszcze Runo, a wam nie pozostało nic innego, jak zabrać mężczyznę do Andersa, by doprowadzić całą sytuację do samego końca. Kiedy udałyście się wraz z mężczyzną do baru, gdzie byłyście wcześniej, starzec podziękował wam za pomoc, a wy mogłyście zgłosić to Kruczej Straży.
wszyscy z tematu
Strona 2 z 2 • 1, 2