:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Marzec-kwiecień 2001
Strona 2 z 2 • 1, 2
03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes
+2
Gösta Almstedt
Lasse Nørgaard
6 posters
Prorok
03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes Wto 27 Sie - 22:20
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
First topic message reminder :
Nie da się ukryć, że historyczne wycieczki objazdowe szlakami pierwszych galdrów nigdy nie cieszyły się wielką popularnością, jednak organizatorzy postanowili się nie poddawać, coraz bardziej uatrakcyjniając kolejne programy wyjazdów. Jedną z nich była Göta, zapalona historyczka i miłośniczka archeologii w podeszłym wieku, która w dalszym ciągu zajmowała się organizacją podobnych wycieczek po całej magicznej Skandynawii. Pech chciał, że część zapisanych osób ostatecznie nie stawiła się na umówione miejsce przy portalu na Placu Łączności, dlatego grupa, która ostatecznie z samego rana wybrała się do Sztokholmu, nie była szczególnie liczna. Göta zdążyła się jednak do tego przyzwyczaić, osobiście dostrzegając w tym coraz więcej zalet – ułożony przez nią program objazdowy był tym razem wyjątkowo napięty, bowiem, zgodnie z planem, chciała ich zabrać do obozu archeologicznego o nazwie Kirka ulokowanego w pobliżu stolicy Szwecji. W porównaniu do pozostałych miejsc, powstał on stosunkowo niedawno – zaledwie kilka lat temu, a wielu ludzi, przynajmniej tych niekoniecznie zainteresowanych nowymi odkryciami ze świata archeologii, prawdopodobnie wcześniej zbyt wiele o nim nie słyszało. Uczestnicy mogli jednak dowiedzieć się kilku podstawowych informacji z ulotki, z której wynikało, że Kirka, gdzie mieli się dziś wybrać, była przez długie wieki ukrytym przez magię średniowiecznym, sakralnym miasteczkiem, bliźniaczym do Birki, znanej współcześnie niemal każdemu galdrowi.
– Miło mi was wszystkich powitać w Kirce – rozpoczęła siwowłosa kobieta, gdy dotarli już na miejsce. Wystarczyło się rozejrzeć i wytężyć wzrok przez poranną mgłę, by dojrzeć pierwsze wykopaliska, jakimi były mury dawnego miasta. – Jestem Göta i z wykształcenia jestem historyczką i archeolożką; najpierw studiowałam na Ansuz, a później na Eihwaz, gdzie odnalazłam swoją prawdziwą miłość, jaką była archeologia. Przez ostatnie lata pracowałam przy różnych obozach archeologicznych, przede wszystkim na terenach Szwecji, jednak z czasem zajęłam się organizacją wycieczek śladami galdrów, uświadamiając nasze społeczeństwo o niezwykle bogatej i pięknej historii magicznej Skandynawii. – Po krótkim wstępie postanowiła im opowiedzieć kilka słów o miejscu, w którym właśnie się znaleźli. – Jesteśmy teraz na jednej z wysp na jeziorze Melar, na zachód od Sztokholmu, nieopodal słynnej wyspy Björkö, o której zapewne każdy z was słyszał na lekcjach historii. Przez wieki Kirka, dziś uznana za bliźniacze miasto Birki, była ukryta przez magię; dopiero jeden z naszych archeologów w połowie lat dziewięćdziesiątych natknął się na nią, odkrywając pozostałości po średniowiecznym mieście... – nakreśliła krótko obraz wyspy, robiąc kilka kroków do przodu.
– Ale zanim przejdę do dalszych opowieści, chciałabym na samym początku, abyście opowiedzieli mi kilka słów o sobie, co was interesuje i skłoniło do wzięcia udziału w wycieczce. Poznanie waszych motywacji pozwoliłoby mi na skupienie się na bardziej interesujących wątkach, bo wiecie, o Kirce mogłabym rozmawiać godzinami! – dodała wesoło Göta, wymachując przy tym rękoma. – Jak zostało wspomniane w programie – ci, którzy są zainteresowani, po zwiedzaniu i wykładach będą mogli zająć się pracą w terenie. Lada moment pojawią się nasi specjaliści, więc mamy jeszcze trochę czasu. – Kobieta uśmiechnęła się lekko, poprawiając swój stylowy kapelusz, po czym spojrzała po kolei na każdego z uczestników, chcąc lepiej poznać ich motywacje.
03.03.2001
Nie da się ukryć, że historyczne wycieczki objazdowe szlakami pierwszych galdrów nigdy nie cieszyły się wielką popularnością, jednak organizatorzy postanowili się nie poddawać, coraz bardziej uatrakcyjniając kolejne programy wyjazdów. Jedną z nich była Göta, zapalona historyczka i miłośniczka archeologii w podeszłym wieku, która w dalszym ciągu zajmowała się organizacją podobnych wycieczek po całej magicznej Skandynawii. Pech chciał, że część zapisanych osób ostatecznie nie stawiła się na umówione miejsce przy portalu na Placu Łączności, dlatego grupa, która ostatecznie z samego rana wybrała się do Sztokholmu, nie była szczególnie liczna. Göta zdążyła się jednak do tego przyzwyczaić, osobiście dostrzegając w tym coraz więcej zalet – ułożony przez nią program objazdowy był tym razem wyjątkowo napięty, bowiem, zgodnie z planem, chciała ich zabrać do obozu archeologicznego o nazwie Kirka ulokowanego w pobliżu stolicy Szwecji. W porównaniu do pozostałych miejsc, powstał on stosunkowo niedawno – zaledwie kilka lat temu, a wielu ludzi, przynajmniej tych niekoniecznie zainteresowanych nowymi odkryciami ze świata archeologii, prawdopodobnie wcześniej zbyt wiele o nim nie słyszało. Uczestnicy mogli jednak dowiedzieć się kilku podstawowych informacji z ulotki, z której wynikało, że Kirka, gdzie mieli się dziś wybrać, była przez długie wieki ukrytym przez magię średniowiecznym, sakralnym miasteczkiem, bliźniaczym do Birki, znanej współcześnie niemal każdemu galdrowi.
– Miło mi was wszystkich powitać w Kirce – rozpoczęła siwowłosa kobieta, gdy dotarli już na miejsce. Wystarczyło się rozejrzeć i wytężyć wzrok przez poranną mgłę, by dojrzeć pierwsze wykopaliska, jakimi były mury dawnego miasta. – Jestem Göta i z wykształcenia jestem historyczką i archeolożką; najpierw studiowałam na Ansuz, a później na Eihwaz, gdzie odnalazłam swoją prawdziwą miłość, jaką była archeologia. Przez ostatnie lata pracowałam przy różnych obozach archeologicznych, przede wszystkim na terenach Szwecji, jednak z czasem zajęłam się organizacją wycieczek śladami galdrów, uświadamiając nasze społeczeństwo o niezwykle bogatej i pięknej historii magicznej Skandynawii. – Po krótkim wstępie postanowiła im opowiedzieć kilka słów o miejscu, w którym właśnie się znaleźli. – Jesteśmy teraz na jednej z wysp na jeziorze Melar, na zachód od Sztokholmu, nieopodal słynnej wyspy Björkö, o której zapewne każdy z was słyszał na lekcjach historii. Przez wieki Kirka, dziś uznana za bliźniacze miasto Birki, była ukryta przez magię; dopiero jeden z naszych archeologów w połowie lat dziewięćdziesiątych natknął się na nią, odkrywając pozostałości po średniowiecznym mieście... – nakreśliła krótko obraz wyspy, robiąc kilka kroków do przodu.
– Ale zanim przejdę do dalszych opowieści, chciałabym na samym początku, abyście opowiedzieli mi kilka słów o sobie, co was interesuje i skłoniło do wzięcia udziału w wycieczce. Poznanie waszych motywacji pozwoliłoby mi na skupienie się na bardziej interesujących wątkach, bo wiecie, o Kirce mogłabym rozmawiać godzinami! – dodała wesoło Göta, wymachując przy tym rękoma. – Jak zostało wspomniane w programie – ci, którzy są zainteresowani, po zwiedzaniu i wykładach będą mogli zająć się pracą w terenie. Lada moment pojawią się nasi specjaliści, więc mamy jeszcze trochę czasu. – Kobieta uśmiechnęła się lekko, poprawiając swój stylowy kapelusz, po czym spojrzała po kolei na każdego z uczestników, chcąc lepiej poznać ich motywacje.
INFORMACJE
Rozpoczynamy misję Lönnrunes. Zanim przejdziemy do dalszej części, w pierwszym poście możecie odpowiedzieć na pytania Göty, opowiedzieć trochę o sobie lub zapytać o szczegóły. Jeśli chcecie poczytać o Birce, siostrzanej wyspie Kirki, która znana jest wszystkim galdrom, więcej informacji znajdziecie tutaj. Dodatkowo należy wymienić cały ekwipunek wraz z przysługującymi bonusami, który przy sobie w tej chwili macie.
CZAS NA ODPOWIEDŹ: DO 19.04.
Gösta Almstedt
Re: 03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes Wto 27 Sie - 22:29
Gösta AlmstedtWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tärnaby, Szwecja
Wiek : 25 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : biedny
Zawód : domokrążca, kolekcjoner
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : chrząszcz
Atuty : obrońca (I), obeznany (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 6 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 21 / magia zakazana: 9 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 20 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 15
Myślami wciąż powracał do opowieści Göty – wyprawy archeologów, których łódź natrafiła na magiczną barierę, zaklęcia odbijającego się od cienkiej błony rzeczywistości, ruchu fal milknącego w miejscu, gdzie potężny czar odgradzał wyspę od świata; jak wiele podobnych miejsc ukrywała historia? Wyobrażał sobie wszystkie drobne ściegi, zastygłe w tkaninie krajobrazu, ruch powietrza w miejscach, gdzie z chodnika unosił się żar stygnącego lata, inkantacje ginące w przesmyku przymrużonego oka, chybione zanim zdążyły dosięgnąć celu, po czym nawracał wspomnieniami do ojcowskich notatek, zaklętych przejść i rytuałów, które zapisywał drżącą dłonią na marginesach ksiąg, niekiedy skreślając długie akapity naukowych wywodów, aby zmieścić własne słowa pomiędzy linijkami – nigdy nie wierzył, że ludzie mogli odkryć świat w całości, zbadać każdy wiecheć trawy i wymierzyć obwody kontynentów, teraz jego poglądy wydawały się jednak sięgać głębiej, a on nagle poczuł się, jakby rzeczywistość znów pełna była pustych przestrzeni, w których na mapach rysowano ormy, burzące wodę toksycznym jadem, krakeny o ośmiu ramionach, przypominających bezludne wyspy i draugi zaciskające kościste paliczki na brzegach mapy; hic sunt dracones pisano w miejscach jeszcze nieodkrytych, a on widział te słowa wszędzie – miał ochotę zdrapać paznokciami świat, by odkryć pod nim kolejne krainy.
– Odkopywanie ci nie wychodzi – odparł krótko, a w jego zdrowym oku błysnęła wymowna przekora – Lasse miał poważane nazwisko, czy takich ludzi nie chowano w grobach wysokości ośnieżonych gór? Czy nie grawerowano run na kamiennej płycie, by cudze dłonie mogły dotknąć ich istnienia nawet po śmierci? Uśmiechnął się sztywno na jego słowa, wyobrażając sobie brudną ziemię, pod którą zakopano jego ojca i wzburzone morze u podnóża Kinnarodden, gdzie ciała zmarłych rozrywały się na szczerbieniach skał – nosił w sobie ciężar tego miejsca i za każdym razem, kiedy budził się z dusznościami zastygłymi głęboko w dole gardła i nagłym przekonaniem, że umierał, był pewien, że jego ciało stałoby się równie brudne i zaniedbane, kości zgniłyby w wilgotnej glebie, obgryzione przez bakterie i robaki, a archeolog, który tysiące lat później wbiłby łopatę w miejsce jego pochówku, nie natrafiłby nawet sztychem w twardość czaszki, bo ta dawno rozpadłaby się na pół jak przegotowana małża. – Myślisz, że jest więcej takich miejsc? Ukrytych za pomocą zaklęć? – spytał w końcu, choć jego głos wydawał się głuchy i odległy – choć spoglądał Lassemu w oczy, brzmiał jakby nie zwracał się bezpośredniego do niego, lecz pytał na głos samego siebie, nieświadomy drżenia własnej krtani.
Ziemia z trudem ustępowała tymczasem pod ostrą płaszczyzną szpachelki, a na wierzch wydobywało się jedynie więcej pożółkłego piachu i obłoki duszącego pyłu, które sprawiały, że czuł, jak w gardle drapie go kolejny atak kaszlu; przesłonił nos rękawem, wciąż uparcie kopał jednak w ziemi, zatrzymując się dopiero, kiedy Lasse odwrócił głos w stronę pozostałej dwójki – w debrze wykopalisk leżało coś twardego i podłużnego, co z oddali przypominało kamienną tablicę, a on z trudem zdusił w piersi ucisk zazdrosnej ciekawości.
– Göta nie wierzy, że znajdziemy coś w tej ziemi – ściszył głos, przez chwilę jeszcze przyglądając się Eitriemu i Lisabeth, zanim przeniósł uwagę na bladą twarz Nørgaarda – poczuł wcześniej ciężar jego wzroku, śledzący nierówny kontur znamienia, a teraz, kiedy patrzył mu w oczy, miał wrażenie, że jego spojrzenie wciąż sięgało krawędzi prawego policzka. – To klątwa – odparł z surową powagą, z trudem powstrzymując kąciki przed rozchyleniem się w usatysfakcjonowanym rozbawieniu.
sprawność fizyczna: 4 + 5 = 9
spostrzegawczość: 79
79 + 9 = 88 < 100
– Odkopywanie ci nie wychodzi – odparł krótko, a w jego zdrowym oku błysnęła wymowna przekora – Lasse miał poważane nazwisko, czy takich ludzi nie chowano w grobach wysokości ośnieżonych gór? Czy nie grawerowano run na kamiennej płycie, by cudze dłonie mogły dotknąć ich istnienia nawet po śmierci? Uśmiechnął się sztywno na jego słowa, wyobrażając sobie brudną ziemię, pod którą zakopano jego ojca i wzburzone morze u podnóża Kinnarodden, gdzie ciała zmarłych rozrywały się na szczerbieniach skał – nosił w sobie ciężar tego miejsca i za każdym razem, kiedy budził się z dusznościami zastygłymi głęboko w dole gardła i nagłym przekonaniem, że umierał, był pewien, że jego ciało stałoby się równie brudne i zaniedbane, kości zgniłyby w wilgotnej glebie, obgryzione przez bakterie i robaki, a archeolog, który tysiące lat później wbiłby łopatę w miejsce jego pochówku, nie natrafiłby nawet sztychem w twardość czaszki, bo ta dawno rozpadłaby się na pół jak przegotowana małża. – Myślisz, że jest więcej takich miejsc? Ukrytych za pomocą zaklęć? – spytał w końcu, choć jego głos wydawał się głuchy i odległy – choć spoglądał Lassemu w oczy, brzmiał jakby nie zwracał się bezpośredniego do niego, lecz pytał na głos samego siebie, nieświadomy drżenia własnej krtani.
Ziemia z trudem ustępowała tymczasem pod ostrą płaszczyzną szpachelki, a na wierzch wydobywało się jedynie więcej pożółkłego piachu i obłoki duszącego pyłu, które sprawiały, że czuł, jak w gardle drapie go kolejny atak kaszlu; przesłonił nos rękawem, wciąż uparcie kopał jednak w ziemi, zatrzymując się dopiero, kiedy Lasse odwrócił głos w stronę pozostałej dwójki – w debrze wykopalisk leżało coś twardego i podłużnego, co z oddali przypominało kamienną tablicę, a on z trudem zdusił w piersi ucisk zazdrosnej ciekawości.
– Göta nie wierzy, że znajdziemy coś w tej ziemi – ściszył głos, przez chwilę jeszcze przyglądając się Eitriemu i Lisabeth, zanim przeniósł uwagę na bladą twarz Nørgaarda – poczuł wcześniej ciężar jego wzroku, śledzący nierówny kontur znamienia, a teraz, kiedy patrzył mu w oczy, miał wrażenie, że jego spojrzenie wciąż sięgało krawędzi prawego policzka. – To klątwa – odparł z surową powagą, z trudem powstrzymując kąciki przed rozchyleniem się w usatysfakcjonowanym rozbawieniu.
sprawność fizyczna: 4 + 5 = 9
spostrzegawczość: 79
79 + 9 = 88 < 100
Mistrz Gry
Re: 03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes Wto 27 Sie - 22:29
The member 'Gösta Almstedt' has done the following action : kości
#1 'k100' : 4
--------------------------------
#2 'k100' : 79
#1 'k100' : 4
--------------------------------
#2 'k100' : 79
Prorok
Re: 03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes Wto 27 Sie - 22:30
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Kirka skrywała w sobie wiele tajemnic czekających tylko na to, by je odkryć – jedną z nich udało się właśnie poznać Eitriemu i Lisbeth z pomocą miejscowego archeologa. Tabliczka, którą znaleźli, wydawała się niepozorna, choć była niczym zaginiony fragment dawnej cywilizacji, którego tajemnice i znaczenie przetrwały wieki. Biła od niej dziwna magia, która przy pierwszych próbach zbadania sprawiła, że ich ręce przez ułamek sekundy oplótł dziwny, widoczny tylko im blask. Byli zdumieni i zaniepokojeni jednocześnie, ale ich ciekawość okazała się znacznie silniejsza od strachu. Eitri i Lisbeth musieli ze sobą współpracować, by odkryć, jak te obrazy i symbole miały się do siebie nawzajem i jak odczytać ukryte znaczenie. Choć większość run mieszczących się na tabliczce była na pierwszy rzut oka rozpoznawalna, w pewnym momencie mogli zauważyć nietypowy znak, którego nigdy wcześniej nie widzieli, mimo że znali się doskonale na magii runicznej. Tymczasem poszukiwania Gösty i Lasse na drugim stanowisku w dalszym ciągu były bezowocne – ostatecznie ciężko było powiedzieć, czy było to spowodowane ich brakiem starań, czy brakiem szczęścia, lecz jedyne, co udało im się do teraz odkopać to większe kamienie.
– Cóż, jak chcecie, to możecie je wziąć na pamiątkę – skwitowała Göta, dając im jednocześnie znać, że ich poszukiwania dobiegły końca. – Ale waszym kolegom przynajmniej udało się coś odkryć. Chodźcie, pójdziemy sprawdzić – powiedziała kobieta, gdy archeolog, który pomagał Eitriemu i Lisbeth przy znalezisku, zawołał ich do siebie, by pokazać im, co udało im się odkryć na miejscu dawnych kurhanów. Kiedy dotarli na miejsce, Göta przyjrzała się uważnie wykopanej tabliczce w zaskakująco dobrym, niemal niezniszczonym stanie, niemal od razu zwracając uwagę na dziwny symbol, coś, czego nigdy wcześniej nie widziała. Czy to możliwe, że ktoś się zwyczajnie pomylił przy tworzeniu tej kombinacji runicznej? Kilka zaklęć oczyszczających nie pomogło im rozwikłać wątpliwości. – Jest w tym coś, co... – Göta zamyśliła się na chwilę, wpatrując się w tajemniczą tabliczkę, patrząc na to, jak Eitri i Lisbeth nad nią pracowali. Nie spodziewali się jednak, że ich działania doprowadzą do tego, co miało się lada moment wydarzyć. Duch, którego wyczuli wcześniej niezidentyfikowaną energię, zorientował się, że był w pobliżu medium. Medium, które były zbyt silne, by mógł je opętać i coś przekazać; wyczuł jednak dwie, słabsze osoby, które zechciał wykorzystać. Wykorzystać, by coś im przekazać.
– Cóż, jak chcecie, to możecie je wziąć na pamiątkę – skwitowała Göta, dając im jednocześnie znać, że ich poszukiwania dobiegły końca. – Ale waszym kolegom przynajmniej udało się coś odkryć. Chodźcie, pójdziemy sprawdzić – powiedziała kobieta, gdy archeolog, który pomagał Eitriemu i Lisbeth przy znalezisku, zawołał ich do siebie, by pokazać im, co udało im się odkryć na miejscu dawnych kurhanów. Kiedy dotarli na miejsce, Göta przyjrzała się uważnie wykopanej tabliczce w zaskakująco dobrym, niemal niezniszczonym stanie, niemal od razu zwracając uwagę na dziwny symbol, coś, czego nigdy wcześniej nie widziała. Czy to możliwe, że ktoś się zwyczajnie pomylił przy tworzeniu tej kombinacji runicznej? Kilka zaklęć oczyszczających nie pomogło im rozwikłać wątpliwości. – Jest w tym coś, co... – Göta zamyśliła się na chwilę, wpatrując się w tajemniczą tabliczkę, patrząc na to, jak Eitri i Lisbeth nad nią pracowali. Nie spodziewali się jednak, że ich działania doprowadzą do tego, co miało się lada moment wydarzyć. Duch, którego wyczuli wcześniej niezidentyfikowaną energię, zorientował się, że był w pobliżu medium. Medium, które były zbyt silne, by mógł je opętać i coś przekazać; wyczuł jednak dwie, słabsze osoby, które zechciał wykorzystać. Wykorzystać, by coś im przekazać.
INFORMACJE
Kombinacja, która znajduje się na tabliczce przedstawia ᛇ ᛋ ᚢ ᛜ ᛉ i nowy, nieznany symbol ᛤ, który nie znajduje się w alfabecie runicznym. Dziwna, wcześniej wyczuwalna przez Lisbeth i Eitriego energia zmaterializowała się pod postacią ducha, który postanowił opętać jedną z pobliskich osób – Lasse lub Göstę. Prorok rzuca k6, by dowiedzieć się, kto został opętany – nieparzyste Lasse, parzyste – Gösta. Każdemu z was, z wyjątkiem osoby opętanej, przysługują dwie, dowolne akcje. Osoba opętana może z kolei spróbować się oprzeć i zachować częściowo świadomość, rzucając k100 na charyzmę. Jeśli wyrzuci mniej niż 80, traci przytomność; w przypadku wyniku równego lub większego, postać odnosi wrażenie, że zaczyna nad sobą tracić kontrolę.
CZAS NA ODPOWIEDŹ: DO 04.08.
Mistrz Gry
Re: 03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes Wto 27 Sie - 22:30
The member 'Prorok' has done the following action : kości
'k6' : 4
'k6' : 4
Bezimienny
Re: 03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes Wto 27 Sie - 22:31
Lisbeth z pokracznej bezczelności, chciała się wycofać i oddać pierwszeństwo towarzyszącemu jej mężczyźnie. Wydawać się nawet mogło, że wierzyła w jego zdolności, które być może przewyższały te, nad którymi to ona pracowała latami, lecz… Nie była świadoma, że Eitiri był posiadaczem tego samego daru, jaki niejednokrotnie dewastował jej spokój ducha.
Obserwowała go więc, marszcząc nieznacznie nos i starając się pomóc, byle tylko nie wyjść na arogancką i egoistyczną. Wolała w pełni doprowadzić do odnalezienia zguby, a następnie przekazania jej w odpowiednie ręce, bowiem pomimo znajomości magii runicznej – Gustavsson zawierzała w umiejętności bardziej doświadczonych. Ją zawodziły ostatnio najprostsze interakcje z duchami, które spotykała na swojej drodze.
Na myśl przywiodła ciemną uliczkę, gdzie to musiała ukrywać własny talent przed mężczyzną znanym jej od lat. Nigdy jednak nie wyjawiała swoich sekretów, aż do tamtej pory, gdy opadła z sił, nie potrafiąc powrócić do domu.
- I tak idzie nam świetnie – uśmiechnęła się subtelnie, kiedy odpowiadała na słowa towarzysza. Uniosła na niego wzrok, przekrzywiając nieco głowę i starając się dopasować do niego pewne cechy. Zaniechała tego już chwilę potem, gdy jej ciałem targnęło dziwne uczucie. Zmarszczyła więc brwi, reagując dopiero na pojawienie się kobiety, która odezwała się w niezrozumiałym zamyśleniu.
Ciemnowłosa uwielbiała wszak jasne komunikaty, jakby nie znosząc zagadek i niedomówień.
Zastygła w bezruchu niedługo później. Ciemne oczy taksowały otoczenie, jednakże pojawienie się ducha wydawało się dość nieoczekiwane. Wiedziała, że ten może zjawić się n i e p r o s z o n y, ale nie w momencie, gdy prawdopodobnie większość była bezbronna.
Niekontrolowanie młoda kobieta zrobiła krok do przodu, a chwilę potem przygryzła policzek od środka. Wiedziała, że musi spróbować przejąć nad niematerialnym bytem kontrolę, toteż zaryzykowała i postawiła wszystko na jedną kartę, byle tylko uratować potencjalną ofiarą przed konsekwencjami mocy, jaka na nich spadła.
rzucam na zdolność medium k100 + magia runiczna 30 + atut "między światami" +5
Obserwowała go więc, marszcząc nieznacznie nos i starając się pomóc, byle tylko nie wyjść na arogancką i egoistyczną. Wolała w pełni doprowadzić do odnalezienia zguby, a następnie przekazania jej w odpowiednie ręce, bowiem pomimo znajomości magii runicznej – Gustavsson zawierzała w umiejętności bardziej doświadczonych. Ją zawodziły ostatnio najprostsze interakcje z duchami, które spotykała na swojej drodze.
Na myśl przywiodła ciemną uliczkę, gdzie to musiała ukrywać własny talent przed mężczyzną znanym jej od lat. Nigdy jednak nie wyjawiała swoich sekretów, aż do tamtej pory, gdy opadła z sił, nie potrafiąc powrócić do domu.
- I tak idzie nam świetnie – uśmiechnęła się subtelnie, kiedy odpowiadała na słowa towarzysza. Uniosła na niego wzrok, przekrzywiając nieco głowę i starając się dopasować do niego pewne cechy. Zaniechała tego już chwilę potem, gdy jej ciałem targnęło dziwne uczucie. Zmarszczyła więc brwi, reagując dopiero na pojawienie się kobiety, która odezwała się w niezrozumiałym zamyśleniu.
Ciemnowłosa uwielbiała wszak jasne komunikaty, jakby nie znosząc zagadek i niedomówień.
Zastygła w bezruchu niedługo później. Ciemne oczy taksowały otoczenie, jednakże pojawienie się ducha wydawało się dość nieoczekiwane. Wiedziała, że ten może zjawić się n i e p r o s z o n y, ale nie w momencie, gdy prawdopodobnie większość była bezbronna.
Niekontrolowanie młoda kobieta zrobiła krok do przodu, a chwilę potem przygryzła policzek od środka. Wiedziała, że musi spróbować przejąć nad niematerialnym bytem kontrolę, toteż zaryzykowała i postawiła wszystko na jedną kartę, byle tylko uratować potencjalną ofiarą przed konsekwencjami mocy, jaka na nich spadła.
rzucam na zdolność medium k100 + magia runiczna 30 + atut "między światami" +5
Mistrz Gry
Re: 03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes Wto 27 Sie - 22:31
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 87
'k100' : 87
Lasse Nørgaard
Re: 03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes Wto 27 Sie - 22:31
Lasse NørgaardWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Aalborg, Dania
Wiek : 25 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : wyrocznia
Zawód : student klątwołamactwa, wnuk swojej babki
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kruk
Atuty : uczony (I), pasjonat run (II), trzecie oko
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 10 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 25 /magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 26
Powietrze pachniało ziemią i mrozem — było w tym zapachu mniej śmierci, niż przypuszczał, więcej życia, więcej czegoś świeżego jak wiatr lub preludium burzy. Co jakiś czas wracał spojrzeniem do rozkopanego podłoża, które kruszyło się jak stary papier pod naporem rdzewiejących narzędzi. Widywał podobne ułamki historii bardzo często — ojciec przynosił je czasem zabezpieczone hartowanym szkłem i nie pozwalał mu ich dotykać; kiedy pierwszy raz złapał coś tak ważnego we własne dłonie, był już studentem, a naznaczony klątwą odłamek starej wazy wydawał mu się kuriozalnie lekki, zupełnie jakby nałożone na niego runy dawno zwietrzały, zostawiając w jego palcach jedynie pustą skorupę historii. Z czasem nauczył się je zatrzymywać, wszystkie te pomniejsze rzeczy, w których niegdyś drzemały klątwy, zwykle mało istotne, owoce zabawy głupich dzieciaków lub znudzonych kur domowych — książki o miłości, w których okładkach wybito runy przynoszące nieszczęście w uczuciach, filiżanki do kawy niosące niegdyś klątwy nieprzespanych nocy, sznury korali przynoszące pecha, który jeszcze kilka lat temu mógł zabić czyjąś sąsiadkę. Z czasem wszystkie przekleństwa stały się jedynie przedmiotami. W tej ziemi tkwiło jednak coś większego i Lasse uświadomił sobie, iż powoli zaczynał się tego bać. Ojciec miał rację, chowając historię za twardym szkłem. Była łakoma.
— Znam odpowiedź — odmruknął, rzucając Goście porozumiewawcze spojrzenie. — Zawsze ja. — Uśmiechnął się krótko, wiedział bowiem, iż w żarcie tym była cząstka prawdy — gdzieś na dnie, gdzieś w miejscu, w którym jego matka zaciskała usta w wąską linię. Widział sposób, w jaki na niego patrzyła na pogrzebie — miała zimne oczy i blade policzki, przez kilka chwil przyglądała mu się tak, jakby zapomniała, czyim jest synem. Gdy wieczorem, już po wszystkim, spytała go, dlaczego Silje wyszła z domu tak późno, doszło do niego, co tak naprawdę próbowała powiedzieć przez cały ten czas. Miałeś jej pilnować. A więc tak — niektórzy ludzie przynosili więcej nieszczęść niż zdobione runami naszyjniki.
Ściągał brwi, sunąc wzrokiem w stronę Lisbeth i Eitirego. Nie był pewien czy naprawdę im zazdrościł, lecz krótkie ukłucie infantylnego zirytowania sprawiło, iż musiał prychnąć ze zniecierpliwieniem i ostentacyjnie przewrócić oczami. Chciał chyba spytać swojego towarzysza, czy też uważa, że wykopanie kamienia jest naprawdę tak niezwykłym osiągnięciem (w końcu kamieni było tutaj sporo), lecz nim zdążył się odezwać, głos Gosty zabrzmiał już nad jego uchem, niepokojąco chwiejnie, ciężko jakby miał zaraz opaść na dno jego żołądka. Kiedy palce zacisnęły się na jego ramieniu, musiał szybko obrócić się w jego kierunku, nagle przekonany, iż powinien uchronić go od upadku. Powietrze przestało pachnieć mrozem i ziemią, teraz przypominało siarkę i metal. Zamarł, przez kilka kolejnych sekund wpatrzony w oczy Gosty osuwające się w tył jego głowy. Próbował podtrzymać go we własnych ramionach, lecz osłabiona noga ugięła się pod nim niebezpiecznie, a on stracił równowagę, lądując twardo na kolanach.
— Chyba... Chyba zasłabł! — krzyknął, czując jak słowa drgają na jego języku. Wziął głęboki oddech, nie mógł jednak wstać o własnych siłach, nagle dziwnie roztrzęsiony, wbijał więc jedynie wzrok w siną twarz mężczyzny. — Tym razem to nie od kurzu! — Starał się myśleć szybko, dodawać do siebie, to co widział wokół — rozkopaną ziemię, fragmenty historii, stalowe niebo nad ich głowami. Przypomniał sobie, jak szkliły się oczy Irene, gdy w kącie ciemnej ulicy widziała ducha. — Vofur — inkantacja zabrzmiała zaskakująco twardo, choć Lasse czuł, że robi mu się słabo. Trzeba było zostać w domu.
Rzut:
Vofur (Umbrae) – powiadamia o obecności duchów.
Próg: 50
94 + 10 = 104
— Znam odpowiedź — odmruknął, rzucając Goście porozumiewawcze spojrzenie. — Zawsze ja. — Uśmiechnął się krótko, wiedział bowiem, iż w żarcie tym była cząstka prawdy — gdzieś na dnie, gdzieś w miejscu, w którym jego matka zaciskała usta w wąską linię. Widział sposób, w jaki na niego patrzyła na pogrzebie — miała zimne oczy i blade policzki, przez kilka chwil przyglądała mu się tak, jakby zapomniała, czyim jest synem. Gdy wieczorem, już po wszystkim, spytała go, dlaczego Silje wyszła z domu tak późno, doszło do niego, co tak naprawdę próbowała powiedzieć przez cały ten czas. Miałeś jej pilnować. A więc tak — niektórzy ludzie przynosili więcej nieszczęść niż zdobione runami naszyjniki.
Ściągał brwi, sunąc wzrokiem w stronę Lisbeth i Eitirego. Nie był pewien czy naprawdę im zazdrościł, lecz krótkie ukłucie infantylnego zirytowania sprawiło, iż musiał prychnąć ze zniecierpliwieniem i ostentacyjnie przewrócić oczami. Chciał chyba spytać swojego towarzysza, czy też uważa, że wykopanie kamienia jest naprawdę tak niezwykłym osiągnięciem (w końcu kamieni było tutaj sporo), lecz nim zdążył się odezwać, głos Gosty zabrzmiał już nad jego uchem, niepokojąco chwiejnie, ciężko jakby miał zaraz opaść na dno jego żołądka. Kiedy palce zacisnęły się na jego ramieniu, musiał szybko obrócić się w jego kierunku, nagle przekonany, iż powinien uchronić go od upadku. Powietrze przestało pachnieć mrozem i ziemią, teraz przypominało siarkę i metal. Zamarł, przez kilka kolejnych sekund wpatrzony w oczy Gosty osuwające się w tył jego głowy. Próbował podtrzymać go we własnych ramionach, lecz osłabiona noga ugięła się pod nim niebezpiecznie, a on stracił równowagę, lądując twardo na kolanach.
— Chyba... Chyba zasłabł! — krzyknął, czując jak słowa drgają na jego języku. Wziął głęboki oddech, nie mógł jednak wstać o własnych siłach, nagle dziwnie roztrzęsiony, wbijał więc jedynie wzrok w siną twarz mężczyzny. — Tym razem to nie od kurzu! — Starał się myśleć szybko, dodawać do siebie, to co widział wokół — rozkopaną ziemię, fragmenty historii, stalowe niebo nad ich głowami. Przypomniał sobie, jak szkliły się oczy Irene, gdy w kącie ciemnej ulicy widziała ducha. — Vofur — inkantacja zabrzmiała zaskakująco twardo, choć Lasse czuł, że robi mu się słabo. Trzeba było zostać w domu.
Rzut:
Vofur (Umbrae) – powiadamia o obecności duchów.
Próg: 50
94 + 10 = 104
As the devil spoke we spilled out on the floor and the pieces broke and the people wanted more and the rugged wheel is turning another round
Mistrz Gry
Re: 03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes Wto 27 Sie - 22:31
The member 'Lasse Nørgaard' has done the following action : kości
'k100' : 94
'k100' : 94
Gösta Almstedt
Re: 03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes Wto 27 Sie - 22:32
Gösta AlmstedtWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tärnaby, Szwecja
Wiek : 25 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : biedny
Zawód : domokrążca, kolekcjoner
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : chrząszcz
Atuty : obrońca (I), obeznany (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 6 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 21 / magia zakazana: 9 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 20 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 15
Ziemia kruszyła mu się pod palcami, odsłaniając łyse skalpy kamieni – pospolite, cętkowane granity i obłe piaskowce, które ślizgały się w dłoniach, on czuł tymczasem, jak piasek zgrzytał mu nie tylko w dłoniach, ale również pomiędzy zębami, drobne ziarna niecierpliwości grzęznące w zagłębieniach szkliwa, trudne do wydobycia językiem; dłonie miał brudne od szarego piachu, policzki lekko zarumienione, zdrowe oko wciąż błyszczało mu jednak tym samym, jasnym połyskiem, sprawiając, że cała twarz wyglądała asymetrycznie, szklana spojówka wciąż była bowiem tak samo matowa i przyćmiona, wybarwiona zgaszonym odcieniem brązu. Serce wyspy tkwiło głęboko pod jego dłońmi, on zdzierał tymczasem szpachelką cienki naskórek, ledwie wyczuwając tętno pod opuszkami palców – nigdy nie nauczył się oczekiwania, więc podczas gdy jego ojciec potrafił godzinami siedzieć nieruchomo, zastygły jak marmurowa rzeźba, on pozostawał w nieustannym ruchu, wydeptując ścieżki w rodzinnym ogrodzie, żłobiąc butami przetarcia w starym linoleum, chodząc w tę i z powrotem jak zwierzę, dla którego cały świat był zbyt mały, by nie czuł się, jakby nieustannie znajdował się w zamkniętej klatce; w końcu rzucił łopatkę na ziemię, wzdychając ciężko i zaraz zanosząc się suchym kaszlem, kiedy powietrze osiadło mu w płucach, oblepiając je brunatną warstwą pyłu.
– Ciekawe, który z nas przynosi pecha – mruknął żartobliwie, biorąc do ręki niewielki, płaski kamień z żyłą przecinającego go kwarcu, która sprawiała, że wyglądał, jakby miał rozpaść się na pół, kiedy ścisnął go w palcach, pozostał jednak cały – brekcja z wyspy, która przez lata nie istniała na mapie. Zerknął na Lassego, po czym niechętnie podniósł się z kolan, przyspieszając kroku dopiero, kiedy Göta wzięła do ręki wykopaną spod ziemi tabliczkę – nachylił się nad jej ramieniem, przyglądając się uważnie znakom, które, pomimo pokrywającego przedmiot piachu, układały się prostą sentencją; dopiero ostatni symbol, jak wykrzyknik na końcu zdania, które zostało wypowiedziane szeptem, wprawił go w konsternację.
– Czy to możliwe, że... – zaczął, ale głos zapadł mu się w głębi gardła, a wzdłuż kręgosłupa spełzł dreszcz nagłego zdumienia – Lisbeth odsunęła się pierwsza, jakby dostrzegła pięść, która zacisnęła mu się wokół serca, wgniatając paznokcie głęboko w miękką tkankę. Miał wrażenie, jakby nie mieścił się we własnym ciele, jakby obca, fantomowa dłoń próbowała wypchnąć go na zewnątrz, poza kaftan skóry i zrobiło mu się słabo, więc zachwiał się wyraźnie, odruchowo sięgając dłonią do ramienia Lassego, choć źrenice uciekły mu już w górę białek – nie krzyczał; jedynie osunął się na ziemię, pozwalając, by ciężar, który zasupłał się w dole mostka, wypełnił go od środka jak smoła.
59 < 80, utrata przytomności
– Ciekawe, który z nas przynosi pecha – mruknął żartobliwie, biorąc do ręki niewielki, płaski kamień z żyłą przecinającego go kwarcu, która sprawiała, że wyglądał, jakby miał rozpaść się na pół, kiedy ścisnął go w palcach, pozostał jednak cały – brekcja z wyspy, która przez lata nie istniała na mapie. Zerknął na Lassego, po czym niechętnie podniósł się z kolan, przyspieszając kroku dopiero, kiedy Göta wzięła do ręki wykopaną spod ziemi tabliczkę – nachylił się nad jej ramieniem, przyglądając się uważnie znakom, które, pomimo pokrywającego przedmiot piachu, układały się prostą sentencją; dopiero ostatni symbol, jak wykrzyknik na końcu zdania, które zostało wypowiedziane szeptem, wprawił go w konsternację.
– Czy to możliwe, że... – zaczął, ale głos zapadł mu się w głębi gardła, a wzdłuż kręgosłupa spełzł dreszcz nagłego zdumienia – Lisbeth odsunęła się pierwsza, jakby dostrzegła pięść, która zacisnęła mu się wokół serca, wgniatając paznokcie głęboko w miękką tkankę. Miał wrażenie, jakby nie mieścił się we własnym ciele, jakby obca, fantomowa dłoń próbowała wypchnąć go na zewnątrz, poza kaftan skóry i zrobiło mu się słabo, więc zachwiał się wyraźnie, odruchowo sięgając dłonią do ramienia Lassego, choć źrenice uciekły mu już w górę białek – nie krzyczał; jedynie osunął się na ziemię, pozwalając, by ciężar, który zasupłał się w dole mostka, wypełnił go od środka jak smoła.
59 < 80, utrata przytomności
Mistrz Gry
Re: 03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes Wto 27 Sie - 22:32
The member 'Gösta Almstedt' has done the following action : kości
'k100' : 59
'k100' : 59
Prorok
Re: 03.03.2001 – Kirka, Svealand – Lönnrunes Wto 27 Sie - 22:32
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Kto by pomyślał, że zwyczajna wycieczka w głąb Szwecji, która od samego początku nie zapowiadała się na szczególnie interesującą, przypadkiem skończy się odkryciem. Soelberg i Lisbeth mieli wyjątkowe szczęście, w przeciwieństwie do Gösty i Lasse, którym nie udało się, z wyjątkiem kilku większych kamieni, natknąć na nic szczególnego. Tajemnicza tabliczka po oczyszczeniu ukazała sekwencję run – nie byłoby w niej nic zaskakującego, gdyby nie to, że jeden z symboli pozostawał nieznany. Żadna z obecnych osób, nawet najbardziej doświadczonych i obeznanych w magii runicznej, nie potrafiła odczytać jego znaczenia. To jednak nie był koniec niespodzianek – działania młodych galdrów w okolicy starych kurhanów sprawiły, że obudziły nadprzyrodzone byty, a tajemnicza siła opętała Göstę. Był dla niego najsłabszym ogniwem z tego towarzystwa, wyczuwając obecność medium, które w każdej chwili mogły mu przeszkodzić. Opętanie Almstedta skończyło się omdleniem i osunięciem się na ziemię – dopiero po kilku minutach mężczyzna niespodziewanie ożył. Eitri i Lisbeth mogli się domyślić, co się wydarzyło, a Lasse, który rzucił swoje zaklęcie, mógł tylko potwierdzić obecność ducha. Ducha, który nie zachowywał się w żaden sposób gwałtownie lub niebezpiecznie, jakby miał ich ostrzec przed tym, co odkryli.
– Wy… Wy wszyscy, którzy zwróciliście się przeciwko Wanom… – zaczął ostrożnie duch w ciele Gösty, spoglądając ostrzegawczo na stojących przed nim ludzi. – Jeśli nie zwrócicie się ku starym bogom, wszystko zostanie zniszczone. To wasza jedyna nadzieja. Która ocali was przed pychą Azów. – Wiedział, że jego opętanie nie będzie trwało długo, bowiem Lisbeth spróbowała przejąć nad niematerialnym bytem kontrolę. – Strzeżcie się go, wy, którzy odkryliście ten symbol… Symbol, który miał zostać zapomniany przez świat... Jeśli… – rzucił się w stronę tabliczki, jakby chciał ją zniszczyć. Jednak działania Lisbeth były zbyt zdecydowane, by pozwoliły mu na dokończenie wypowiedzi. – Jeśli... – kontynuował Gösta, choć jego głos był coraz słabszy, a ciało drżało. Nie udało mu się zbliżyć do tabliczki; Lisbeth z powodzeniem wypędziła ducha, a Almstedt po raz kolejny opadł na ziemię. Ludzie przez moment stali w milczeniu, zastanawiając się nad słowami, które usłyszeli. Czy naprawdę odwrócenie się od starych bogów było przyczyną nieszczęść, które ich dotknęły? Co oznaczały słowa ducha, który opętał Göstę?
– Zabierzmy go stąd jak najszybciej! – otrzeźwiała Göta. Podobnie jak i inni archeologowie, była niejako przyzwyczajona do podobnych rzeczy – wraz z odkrywaniem przedmiotów zapomnianych przez świat, nierzadko było się narażonym na klątwy czy kontakt z duchami. Wiedziała też, że opętanie mogło być niebezpieczne dla zdrowia Almstedta. – Nie wiadomo, czy coś mu się nie stało. Koniec wycieczki, moi drodzy – podsumowała tylko krótko kobieta, patrząc na zebranych i w dalszym ciągu nieprzytomnego Göstę. – Zabezpiecz szybko tabliczkę. Trzeba będzie ją dokładnie zbadać – rzekła na sam koniec do archeologa, który pomagał Lisbeth i Eitriemu, a następnie wszyscy opuścili Kirkę.
wszyscy z tematu
– Wy… Wy wszyscy, którzy zwróciliście się przeciwko Wanom… – zaczął ostrożnie duch w ciele Gösty, spoglądając ostrzegawczo na stojących przed nim ludzi. – Jeśli nie zwrócicie się ku starym bogom, wszystko zostanie zniszczone. To wasza jedyna nadzieja. Która ocali was przed pychą Azów. – Wiedział, że jego opętanie nie będzie trwało długo, bowiem Lisbeth spróbowała przejąć nad niematerialnym bytem kontrolę. – Strzeżcie się go, wy, którzy odkryliście ten symbol… Symbol, który miał zostać zapomniany przez świat... Jeśli… – rzucił się w stronę tabliczki, jakby chciał ją zniszczyć. Jednak działania Lisbeth były zbyt zdecydowane, by pozwoliły mu na dokończenie wypowiedzi. – Jeśli... – kontynuował Gösta, choć jego głos był coraz słabszy, a ciało drżało. Nie udało mu się zbliżyć do tabliczki; Lisbeth z powodzeniem wypędziła ducha, a Almstedt po raz kolejny opadł na ziemię. Ludzie przez moment stali w milczeniu, zastanawiając się nad słowami, które usłyszeli. Czy naprawdę odwrócenie się od starych bogów było przyczyną nieszczęść, które ich dotknęły? Co oznaczały słowa ducha, który opętał Göstę?
– Zabierzmy go stąd jak najszybciej! – otrzeźwiała Göta. Podobnie jak i inni archeologowie, była niejako przyzwyczajona do podobnych rzeczy – wraz z odkrywaniem przedmiotów zapomnianych przez świat, nierzadko było się narażonym na klątwy czy kontakt z duchami. Wiedziała też, że opętanie mogło być niebezpieczne dla zdrowia Almstedta. – Nie wiadomo, czy coś mu się nie stało. Koniec wycieczki, moi drodzy – podsumowała tylko krótko kobieta, patrząc na zebranych i w dalszym ciągu nieprzytomnego Göstę. – Zabezpiecz szybko tabliczkę. Trzeba będzie ją dokładnie zbadać – rzekła na sam koniec do archeologa, który pomagał Lisbeth i Eitriemu, a następnie wszyscy opuścili Kirkę.
wszyscy z tematu
Strona 2 z 2 • 1, 2