:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Styczeń–luty 2001
Strona 2 z 2 • 1, 2
23.01.2001 – Pomnik Ymira Starszego – E. Halvorsen, A. Eriksen, J. E. Nystrom & Prorok
5 posters
Prorok
23.01.2001 – Pomnik Ymira Starszego – E. Halvorsen, A. Eriksen, J. E. Nystrom & Prorok Wto 28 Lis - 20:54
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
First topic message reminder :
Strach, ale zanim nadszedł on, prowadzili przecież zwyczajne życie.
Nie wiadomo co Einar Halvorsen, znany malarz, robił w miejscu takim jak to. Dzielnica przecież nie była zadbana, a okoliczne nieruchomości nie były raczej czymś estetycznym, nawet jeżeli sam plan z pomnikiem był najbardziej wystawową częścią Ymira Starszego. Bez względu jednak na to jak bardzo pomyloną była obecność artysty w tej lokalizacji – coś (albo może ktoś?) postanowił sprawić, że spacer ten nie będzie nudny. Jakby ktoś w duszy stwierdził sobie – oj nie, Einarze, dzisiejszego dnia nie zaznasz nudy. I o ile zwykle to roztaczana wokół niego aura stawiła go w centrum uwagi, tak teraz, wszem i wobec, sam Halvorsen mógł poczuć się niczym sławetny „główny bohater”, którego to spotykać miały w tym świecie tylko zdarzenia wyjątkowe.
Kruszenie kamienia, uderzanie skały o skałę… Nie zwróciłby na to uwagi, w końcu był w miejscu w którym lepiej było nie oglądać się za siebie, jednak coś, a raczej ktoś sprawił, że nie dało się zwyczajnie odejść, uciec, nie zareagować.
- O BOGOWIE, ZSYŁAJĄ NA NAS KARĘ! – krzyknęła żałośnie jednak z kobiet. Uderzenia kamienia o kamień, szybkie spojrzenie rzucone w kierunku źródła dźwięku i realizacja… Ymir leżeć powinien wszak pod krową, ten zaś powoli podnosił się z kolan do pozycji stojącej. Ślepe, martwe spojrzenie oczu rzeźby błądziło powoli pomiędzy wystraszonymi przechodniami. Niektóry z ich, idący dopiero w kierunku tym zawracali, a ci, którzy jakimś cudem pozostali jeszcze na placu, próbowali za wszelką cenę wydostać się z miejsca zdarzenia.
- ŚLEPCY, ŚLEPCY! – krzyczał jeden, przerażony, biegnący w kierunku Halvorsena z obłędem w spojrzeniu. Wyjechał mu z bara, raczej niespecjalnie, sprawił jednak, że malarz zakołysał się nieco na pokrytej cienką warstwą lodu powierzchni.
W tej chwili Ymir stał już wyprostowany. Wielki, kamienny i w tej pozycji – wyjątkowo przerażający.
Okiennice kamienic zamknęły się z piskiem. Słychać było, że za oknami ludzie obdarzają się krzykami. Trzeba było schować się gdzieś, w końcu nie wiadomo gdzie udać miał się półolbrzym.
Jan-Erik i Agnar znajdowali się w lokalu przy uliczce odchodzącej od placu, na którym za chwilę rozegrają się przerażające sceny. Alchemik zajmujący się wykonywaniem usług alchemicznych od jakiegoś czasu był na celowniku Kruczej Straży. I chociaż w kontakcie z klientami wydawał się być prawdziwie spokojnym i poukładanym człowiekiem, Nystrom widocznie mógł chcieć sprawdzić wszystko na własną rękę. Gleipnir natomiast nie przebierał w środkach. Nie interesowało ich raczej to, w jaki sposób przedsiębiorca pozyskiwał komponent, tak długo, jak dostarczał w wyniku tego dobry produkt. Alchemik współpracował z organizacją od jakiegoś czasu, nie dawał powodów by ktoś rozważył chociażby rezygnację z jego usług i chyba to było najważniejsze.
Mężczyźni oboje stali obecnie w pomieszczeni sklepowym. Agnar czekał zapewne na to, aż sprzedawca skończy rozmowę z jedną z klientek, by odebrać zamówione substancje, zaś Jan-Erik… Mógł skorzystać z tego, że alchemik pozostawał obecnie zajęty i rozejrzeć się po pomieszczeniu.
Do czasu.
Do czasu, aż drobne trzęsienie ziemi zakołysało podłożem. Potem kolejne. I następne. Każdy kolejny krok półolbrzyma z pomnika był dla was wyczuwalny w mocniejszy sposób. Fiolki na półkach zaczęły kołysać się, uderzając o siebie z cichym łoskotem. Sprzedawca wyszedł zza lady i zaklęciami próbował utrzymać przedmioty w swoich miejscach.
Coś tu zdecydowanie było nie tak, a Agnar z Janem-Erikiem zauważyć mogli to zdecydowanie wyraźniej kiedy jeden z młodych mężczyzn, ten który chwile temu zderzył się jeszcze z Halvorsenem, wbiegł do sklepu i krzycząc:
- ŚLEPCY! TO NA PEWNO ŚLEPCY! – Pokonał odległość od drzwi do lady. Chciał władować się za nią, jednak został szybko szarpnięty przed sprzedawcę.
- Hej, dokąd to? – powiedział właściciel.
- Ślepcy?! Psia krew! – przestraszyła się kobieta.
23.01.2001
Strach, ale zanim nadszedł on, prowadzili przecież zwyczajne życie.
Nie wiadomo co Einar Halvorsen, znany malarz, robił w miejscu takim jak to. Dzielnica przecież nie była zadbana, a okoliczne nieruchomości nie były raczej czymś estetycznym, nawet jeżeli sam plan z pomnikiem był najbardziej wystawową częścią Ymira Starszego. Bez względu jednak na to jak bardzo pomyloną była obecność artysty w tej lokalizacji – coś (albo może ktoś?) postanowił sprawić, że spacer ten nie będzie nudny. Jakby ktoś w duszy stwierdził sobie – oj nie, Einarze, dzisiejszego dnia nie zaznasz nudy. I o ile zwykle to roztaczana wokół niego aura stawiła go w centrum uwagi, tak teraz, wszem i wobec, sam Halvorsen mógł poczuć się niczym sławetny „główny bohater”, którego to spotykać miały w tym świecie tylko zdarzenia wyjątkowe.
Kruszenie kamienia, uderzanie skały o skałę… Nie zwróciłby na to uwagi, w końcu był w miejscu w którym lepiej było nie oglądać się za siebie, jednak coś, a raczej ktoś sprawił, że nie dało się zwyczajnie odejść, uciec, nie zareagować.
- O BOGOWIE, ZSYŁAJĄ NA NAS KARĘ! – krzyknęła żałośnie jednak z kobiet. Uderzenia kamienia o kamień, szybkie spojrzenie rzucone w kierunku źródła dźwięku i realizacja… Ymir leżeć powinien wszak pod krową, ten zaś powoli podnosił się z kolan do pozycji stojącej. Ślepe, martwe spojrzenie oczu rzeźby błądziło powoli pomiędzy wystraszonymi przechodniami. Niektóry z ich, idący dopiero w kierunku tym zawracali, a ci, którzy jakimś cudem pozostali jeszcze na placu, próbowali za wszelką cenę wydostać się z miejsca zdarzenia.
- ŚLEPCY, ŚLEPCY! – krzyczał jeden, przerażony, biegnący w kierunku Halvorsena z obłędem w spojrzeniu. Wyjechał mu z bara, raczej niespecjalnie, sprawił jednak, że malarz zakołysał się nieco na pokrytej cienką warstwą lodu powierzchni.
W tej chwili Ymir stał już wyprostowany. Wielki, kamienny i w tej pozycji – wyjątkowo przerażający.
Okiennice kamienic zamknęły się z piskiem. Słychać było, że za oknami ludzie obdarzają się krzykami. Trzeba było schować się gdzieś, w końcu nie wiadomo gdzie udać miał się półolbrzym.
Jan-Erik i Agnar znajdowali się w lokalu przy uliczce odchodzącej od placu, na którym za chwilę rozegrają się przerażające sceny. Alchemik zajmujący się wykonywaniem usług alchemicznych od jakiegoś czasu był na celowniku Kruczej Straży. I chociaż w kontakcie z klientami wydawał się być prawdziwie spokojnym i poukładanym człowiekiem, Nystrom widocznie mógł chcieć sprawdzić wszystko na własną rękę. Gleipnir natomiast nie przebierał w środkach. Nie interesowało ich raczej to, w jaki sposób przedsiębiorca pozyskiwał komponent, tak długo, jak dostarczał w wyniku tego dobry produkt. Alchemik współpracował z organizacją od jakiegoś czasu, nie dawał powodów by ktoś rozważył chociażby rezygnację z jego usług i chyba to było najważniejsze.
Mężczyźni oboje stali obecnie w pomieszczeni sklepowym. Agnar czekał zapewne na to, aż sprzedawca skończy rozmowę z jedną z klientek, by odebrać zamówione substancje, zaś Jan-Erik… Mógł skorzystać z tego, że alchemik pozostawał obecnie zajęty i rozejrzeć się po pomieszczeniu.
Do czasu.
Do czasu, aż drobne trzęsienie ziemi zakołysało podłożem. Potem kolejne. I następne. Każdy kolejny krok półolbrzyma z pomnika był dla was wyczuwalny w mocniejszy sposób. Fiolki na półkach zaczęły kołysać się, uderzając o siebie z cichym łoskotem. Sprzedawca wyszedł zza lady i zaklęciami próbował utrzymać przedmioty w swoich miejscach.
Coś tu zdecydowanie było nie tak, a Agnar z Janem-Erikiem zauważyć mogli to zdecydowanie wyraźniej kiedy jeden z młodych mężczyzn, ten który chwile temu zderzył się jeszcze z Halvorsenem, wbiegł do sklepu i krzycząc:
- ŚLEPCY! TO NA PEWNO ŚLEPCY! – Pokonał odległość od drzwi do lady. Chciał władować się za nią, jednak został szybko szarpnięty przed sprzedawcę.
- Hej, dokąd to? – powiedział właściciel.
- Ślepcy?! Psia krew! – przestraszyła się kobieta.
Einar Halvorsen
Re: 23.01.2001 – Pomnik Ymira Starszego – E. Halvorsen, A. Eriksen, J. E. Nystrom & Prorok Wto 28 Lis - 22:27
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
Pochód wydarzeń przeszedł - porywczy, nieustępliwy; zdawało się, że był ledwie splecionym węzełkiem sekund, paciorkiem w koralach czasu, zamkniętym pomiędzy jedną a drugą falą oddechu, jednym - drugim mrugnięciem, jednym - drugim rytmicznym skurczem jam serca. Nie spodziewał się; kto się zresztą spodziewał? kto pośród własnych, bujnych pnącz wyobrażeń odnalazł owoc podobnego scenariusza? Pomnik, który siał chaos; kamienny olbrzym kroczący na zgubę tłumu wśród krzyków wylanych z gardeł. Popłoch, nadchodząca panika, która pęczniała z każdym, kolejnym przypływem chwili. Nie spodziewał się, oprócz tego, odpowiedzi kobiety, jej reakcji gwałtownej i nieprzychylnej. Nie chciał spętać jej aurą, jednak jej zachowanie wzbudziło w nim podejrzenia. Winna - czyżby? Nie jemu będzie oceniać. Wstrzymała się, całe szczęście, przystając przy nim; nawet, gdy był przeklęty, nie odeszła na krok.
Nie miał wyjścia.
Nie miał innego wyjścia.
- Słucham? - dopytał, jakby niepewnie, chcąc skupić znów jej uwagę, pochwycić nić jej spojrzenia. Na twarzy zatlił się uśmiech, aura wezbrała, bał się, że aż za bardzo. Musiał nad nią panować, trzymać wciąż na łańcuchu jak nieposłuszne zwierzę; w przeciwnym razie rozpętałby tylko zamęt. Pogodny, przyjazny, hipnotyzujący postawą, każdym gestem i słowem; dławiący zryw wolnej woli, tworzący pożar zachwytu.
- Co mu pani podała? - dopytał, drążył; chciał wiedzieć. Narkotyk? Groźną truciznę? Inny rodzaj mikstury? Wierzył, podskórnie, że osoba kobiety była wprost fundamentem do zrozumienia zdarzeń. Kim była jednak osoba, która użyła zaklęcia? Z całą pewnością mógł stwierdzić że potrafiła niezwykle biegle posłużyć się magią twórczą. Czy kobieta pragnęła mu zaszkodzić? Dlaczego?
Nasłuchiwał równocześnie pobliskich odgłosów kroków; zastanawiał się, czy mężczyzna, który pognał na górę, zdąży do niego wrócić. Czy schwytał z sukcesem osobę rzucającą zaklęcia? Nie miał zamiaru pozostawać tu dłużej, niż było ledwie konieczne; nie miał zamiaru, choć równocześnie próbował wyłuskać prawdę.
aura huldrekalla: 94 (k100) + 40 (statystyka) + 10 (atut) = 144
Nie miał wyjścia.
Nie miał innego wyjścia.
- Słucham? - dopytał, jakby niepewnie, chcąc skupić znów jej uwagę, pochwycić nić jej spojrzenia. Na twarzy zatlił się uśmiech, aura wezbrała, bał się, że aż za bardzo. Musiał nad nią panować, trzymać wciąż na łańcuchu jak nieposłuszne zwierzę; w przeciwnym razie rozpętałby tylko zamęt. Pogodny, przyjazny, hipnotyzujący postawą, każdym gestem i słowem; dławiący zryw wolnej woli, tworzący pożar zachwytu.
- Co mu pani podała? - dopytał, drążył; chciał wiedzieć. Narkotyk? Groźną truciznę? Inny rodzaj mikstury? Wierzył, podskórnie, że osoba kobiety była wprost fundamentem do zrozumienia zdarzeń. Kim była jednak osoba, która użyła zaklęcia? Z całą pewnością mógł stwierdzić że potrafiła niezwykle biegle posłużyć się magią twórczą. Czy kobieta pragnęła mu zaszkodzić? Dlaczego?
Nasłuchiwał równocześnie pobliskich odgłosów kroków; zastanawiał się, czy mężczyzna, który pognał na górę, zdąży do niego wrócić. Czy schwytał z sukcesem osobę rzucającą zaklęcia? Nie miał zamiaru pozostawać tu dłużej, niż było ledwie konieczne; nie miał zamiaru, choć równocześnie próbował wyłuskać prawdę.
aura huldrekalla: 94 (k100) + 40 (statystyka) + 10 (atut) = 144
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Mistrz Gry
Re: 23.01.2001 – Pomnik Ymira Starszego – E. Halvorsen, A. Eriksen, J. E. Nystrom & Prorok Wto 28 Lis - 22:27
The member 'Einar Halvorsen' has done the following action : kości
'k100' : 94
'k100' : 94
Bezimienny
Re: 23.01.2001 – Pomnik Ymira Starszego – E. Halvorsen, A. Eriksen, J. E. Nystrom & Prorok Wto 28 Lis - 22:28
Dziwy w Midgardzie coraz mocniej roztaczają wokół głowy Nystroma potwierdzenie, że miasto robi się coraz mniej bezpieczne. Panoszący się Wyzwoleni, ślepcy na ulicach i w końcu — zaginięcia, morderstwa, rozbryzgująca się po Przesmyku Lokiego krew — to wszystko czyni z miasta, które na pozór ma spełniać marzenia o wielkości, kolebkę brudu. Dlatego od niepamiętnych czasów woli Szwecję, dlatego gdzieś tam pomiędzy jednym magicznym samochodem a drugim, marzy o samotnej i brudnej łódce u wybrzeży Morza Bałtyckiego. Na nim samym już mu nie zależy, gorączka uzależnienia plątająca każdą fałdę mózgu ze sobą, mogłaby go ścisnąć, odsączyć całą juchę. Chodzi już tylko o nią. O najdroższą jego sercu córkę, która, choć dawno przestała być dzieckiem, tak w oczach starego ojca dalej nim pozostaje. Bezbronną i narażoną na atak. Chce zabrać ją stąd jak najszybciej, w obawie, że zły omen może spotkać i ją. Być może w Göteborgu będzie bezpiecznie, być może stary dom na wsi, który teraz świeci pustkami, a przed którym widnieje pusty grób Pettera nie będzie znaczyć teraz klęski, być może...
— Ostatnie ostrzeżenie! Kładź się na ziemi! — krzyczy, obserwując, jak zataczający się mężczyzna próbuje jeszcze coś zrobić, aż w końcu pada bezsilnie na podłogę, jakby właśnie ktoś strzelił go z całej siły w potylicę albo jakby pijany nie utrzymał równowagi. Przez krótką sekundę waha się jeszcze, aż w końcu dopada gnojka, dociskając kolanem jego lędźwie do ziemi i ręce wykręcając w tył, by skuć je w kajdany. Ledwo żywy czy śpiący? Naćpany? Pewnie narkoman. Każda z teorii Jana-Erika nie ma już znaczenia, w momencie, w którym słyszy krzyk, mimowolnie skupiający jego uwagę. Podchodzi jeszcze do okna, wypowiadając czar:
— Lögrejörgun.
Ten ma na celu przywołanie tutaj Kruczych, bo to w tym mieszkaniu dzieje się dramat.
Skuty wandal leżący teraz na ziemi musi poradzić sobie sam, bo Kruczy wstaje i ponownie zmierza w stronę drzwi, zza rogu framugi dostrzegając już młodzieńca, z którym tu przybył, a który teraz rozmawia z maniaczką, jeszcze chwilę temu uciekającą z mieszkania. Czeka jeszcze na ostatnią odpowiedź kobiety na zadane jej pytanie, a następnie niezależnie od jej słów, wychodzi z mieszkania, celując dłonią w jej plecy.
— Zatrzymuję panią w celu złożenia zeznań. Proszę pójść za mną — zmierza do kobiety, przerywając słowne potyczki. Wierzy w Kruczych, że są już przy bramie, choćby próbowała ucieczki — nie znajdzie drogi.
Gdy wróci na posterunek, wrzuci ich do celi. Osobno.
A potem przesłuchają ich obydwu. Osobno.
Pojęcia bladego nie ma czy to odosobniony przypadek, inspirowany zdarzeniami z początków grudnia, czy może zmasowana akcja. Jeśli zginął choć jeden człowiek — sprawca za to odpowie. Tego może być pewien.
Rzuca jeszcze ostatnie spojrzenie w stronę chłopaka, lecz nie odzywa się już. Kiwa tylko głową. Wystarczy.
Lögrejörgun (Adiuvate scelum) – przywołuje snop niebieskiego światła; informuje Kruczą Straż o konieczności natychmiastowej interwencji. Użycie zaklęcia bez powodu grozi wymierzeniem kary. Próg: 5
24 (k100) + 35 (statystyka) + 2 (złożenie ofiary) = 61
— Ostatnie ostrzeżenie! Kładź się na ziemi! — krzyczy, obserwując, jak zataczający się mężczyzna próbuje jeszcze coś zrobić, aż w końcu pada bezsilnie na podłogę, jakby właśnie ktoś strzelił go z całej siły w potylicę albo jakby pijany nie utrzymał równowagi. Przez krótką sekundę waha się jeszcze, aż w końcu dopada gnojka, dociskając kolanem jego lędźwie do ziemi i ręce wykręcając w tył, by skuć je w kajdany. Ledwo żywy czy śpiący? Naćpany? Pewnie narkoman. Każda z teorii Jana-Erika nie ma już znaczenia, w momencie, w którym słyszy krzyk, mimowolnie skupiający jego uwagę. Podchodzi jeszcze do okna, wypowiadając czar:
— Lögrejörgun.
Ten ma na celu przywołanie tutaj Kruczych, bo to w tym mieszkaniu dzieje się dramat.
Skuty wandal leżący teraz na ziemi musi poradzić sobie sam, bo Kruczy wstaje i ponownie zmierza w stronę drzwi, zza rogu framugi dostrzegając już młodzieńca, z którym tu przybył, a który teraz rozmawia z maniaczką, jeszcze chwilę temu uciekającą z mieszkania. Czeka jeszcze na ostatnią odpowiedź kobiety na zadane jej pytanie, a następnie niezależnie od jej słów, wychodzi z mieszkania, celując dłonią w jej plecy.
— Zatrzymuję panią w celu złożenia zeznań. Proszę pójść za mną — zmierza do kobiety, przerywając słowne potyczki. Wierzy w Kruczych, że są już przy bramie, choćby próbowała ucieczki — nie znajdzie drogi.
Gdy wróci na posterunek, wrzuci ich do celi. Osobno.
A potem przesłuchają ich obydwu. Osobno.
Pojęcia bladego nie ma czy to odosobniony przypadek, inspirowany zdarzeniami z początków grudnia, czy może zmasowana akcja. Jeśli zginął choć jeden człowiek — sprawca za to odpowie. Tego może być pewien.
Rzuca jeszcze ostatnie spojrzenie w stronę chłopaka, lecz nie odzywa się już. Kiwa tylko głową. Wystarczy.
Lögrejörgun (Adiuvate scelum) – przywołuje snop niebieskiego światła; informuje Kruczą Straż o konieczności natychmiastowej interwencji. Użycie zaklęcia bez powodu grozi wymierzeniem kary. Próg: 5
24 (k100) + 35 (statystyka) + 2 (złożenie ofiary) = 61
Mistrz Gry
Re: 23.01.2001 – Pomnik Ymira Starszego – E. Halvorsen, A. Eriksen, J. E. Nystrom & Prorok Wto 28 Lis - 22:28
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 66
'k100' : 66
Agnar Eriksen
Re: 23.01.2001 – Pomnik Ymira Starszego – E. Halvorsen, A. Eriksen, J. E. Nystrom & Prorok Wto 28 Lis - 22:30
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Zaskoczony tym, jak łatwo udało mu się przekonać ludzi do odpowiedniego działania, szedł za ciosem. Kierował ludzi w bezpieczne miejsce, co jakiś czas zerkając w stronę kamienicy gdzie zniknęli ci dawaj. Pomnik się nie ruszał, krowa trochę próbowała się przemieszczać, ale ewidentnie udało się zatrzymać działania, udało się powstrzymać dalsze zniszczenia. Nie reagował na fakt, że został wzięty za Kruczą Straż. Wolał tego nie prostować, ponieważ przedstawiciele prawa i tak cieszyli się większym szacunkiem niż Łowcy. Czego najmniej potrzebował to kwestionowania jego słów. Kuł żelazo póki gorące. Wyprowadzona emerytka została skierowana z dala od grożącego zawaleniem budynku, podobnie jak inni mieszkańcy. Kiedy Krucza wreszcie się pojawiła mógł przestać udawać stróża prawa i złapać jakiegoś wyższego rangą celem przedstawienia mu tego co się stało i jakie działania zostały powzięte. Jeżeli został poproszony o pomoc to został na miejscu, jeżeli zaś nie udał się do sklepu, z którego wcześniej wyszedł gdy to wszystko się zaczęło.
-Już jest bezpieczniej. - Oznajmił przerażonym ludziom, którzy mimo strachu wyglądali przez okna na ulice. Natura ludzka była bardzo ciekawa, czasami niemalże kocia. Sklepikarz wyraźnie odetchnął z ulgą słysząc te słowa, ale kolejne jakie padły z ust Eriksena raczej mu się nie spodobały. -Jeszcze przez chwilę nie wychodźcie. Pozwólcie Kruczej Straży zaprowadzić porządek. - Nie było nic gorszego niż tłum gapiów, który utrudniał pracę. Agnar nie był już potrzebny, ale uznał, że zajrzy do kamienicy, w której zniknęli towarzysze, choć nie podejrzewał, że potrzebują pomocy. Dostrzegł szybko kobietę na korytarzu oraz moment, w którym starszy wpadł do mieszkania i zaczął pokrzykiwać. To oznaczało, że sytuacja została opanowana i resztą powinna zająć się już Krucza. Nic tu po nim. Wyciągając papierosa w myślach miał nadzieję, że więcej ekscesów tego dnia nie będzie. Liczył, że się uspokoi na tyle, że będzie mógł wrócić do swoich sprawa. Zapalona używka zajarzyła się czerwienią, a kłąb dymu poszybował ku górze, gdzie rozbił się o sufit. Wychodząc znów na ulicę widział jak się uspokaja, jak ludzie wychodzą na ulicę, a pomnik zamarł, jakby stał tu od zawsze, a o jego niszczycielskiej sile świadczyły rozbite kamienice i gruz leżący u stóp łowcy.
-Już jest bezpieczniej. - Oznajmił przerażonym ludziom, którzy mimo strachu wyglądali przez okna na ulice. Natura ludzka była bardzo ciekawa, czasami niemalże kocia. Sklepikarz wyraźnie odetchnął z ulgą słysząc te słowa, ale kolejne jakie padły z ust Eriksena raczej mu się nie spodobały. -Jeszcze przez chwilę nie wychodźcie. Pozwólcie Kruczej Straży zaprowadzić porządek. - Nie było nic gorszego niż tłum gapiów, który utrudniał pracę. Agnar nie był już potrzebny, ale uznał, że zajrzy do kamienicy, w której zniknęli towarzysze, choć nie podejrzewał, że potrzebują pomocy. Dostrzegł szybko kobietę na korytarzu oraz moment, w którym starszy wpadł do mieszkania i zaczął pokrzykiwać. To oznaczało, że sytuacja została opanowana i resztą powinna zająć się już Krucza. Nic tu po nim. Wyciągając papierosa w myślach miał nadzieję, że więcej ekscesów tego dnia nie będzie. Liczył, że się uspokoi na tyle, że będzie mógł wrócić do swoich sprawa. Zapalona używka zajarzyła się czerwienią, a kłąb dymu poszybował ku górze, gdzie rozbił się o sufit. Wychodząc znów na ulicę widział jak się uspokaja, jak ludzie wychodzą na ulicę, a pomnik zamarł, jakby stał tu od zawsze, a o jego niszczycielskiej sile świadczyły rozbite kamienice i gruz leżący u stóp łowcy.
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Prorok
Re: 23.01.2001 – Pomnik Ymira Starszego – E. Halvorsen, A. Eriksen, J. E. Nystrom & Prorok Wto 28 Lis - 22:30
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Kobieta uwięziona w objęciach aury Einara jest gotowa powiedzieć mu wszystko. Mrugając oczami widzi obraz Halvorsena klarownie, może nawet w zbyt kuszących barwach. Czuje przepływające przez ciało fale energii popychającej ją do wyłuskania ze swojej niechęci, ze swojej wyraźnej awersji do obdarzonych genetyką, chociaż odrobiny szczerości. Odrobiny zaufania. Słowa, które w dalszej kolejności płynęły z jej ust, sugerowały bezsprzecznie, że do czynienia musiała mieć z nurtem ostatnio tak popularnym na językach mieszkańców – kobieta nie była Wyzwoloną, wydawała się jednak działać im na korzyść – odważywszy się na podjęcie prób zamieszania w środowisku dopiero wtedy, kiedy głosy grupy terrorystycznej stały się głośniejsze. Inne działania Wyzwolonych były – co ironiczne – wyzwalaczem dalszych, mających na celu szkodę działań. Przyznała się do podania artyście szkodliwej substancji, przyznała się, że ta miała sprawić, że ten nie będzie kontrolował swojej magii. Na celu miała tylko zwrócenie uwagi na jego osobę, zrujnowanie reputacji fossegrima i przekonanie opinii publicznej o tym, jak bardzo niebezpieczny potrafi być kontakt z kimś tak potężnym i obdarzonym aurą. Wskutek wszystkiego – sama musiała ratować się ucieczką, nie przewidziawszy, że efekty mogą być tak opłakane.
Jeżeli chodziło o to, kto właściwie przyrządził substancję – nie była to sama dziewczyna. Wspomniała o przyjacielu, który mieszkając pod miastem – wykonywał mikstury o nic nie pytając.
Szkoda tylko, że wiedzę tę właściwie posiąść miał tylko Einar, bowiem kiedy sam Jan-Erik po uczynieniu fossegrima nieszkodliwym, kobieta zaczynała powoli wybudzać się z amoku ustępującej aury. Oddała się w niewolę Kruczej Straży chyba w ostatnich powiewach uległości, jednak kiedy tylko oddalili się od malarza, który przystanąwszy przy budynku, został zaczepiony przez innego oficera pytaniem o to czy dobrze się czuje i czy tu mieszka.
Co tyczyło się Agnara – nawet pomimo przejęcia akcji przez Kruczą Straż, niektórzy mieszkańcy, a właściwie ci, którzy doświadczyć mieli jego instrukcji i pomocy, nieco chętniej spoglądali ku niemu w poszukiwaniu rad. Krucza Straż popełniała ostatnimi czasy wiele błędów, które nie pozostawały niezauważane przez opinię publiczną. Z pewnością zostanie zapamiętany przez kilku poszkodowanych.
Ale to już inna opowieść. Inny dzień, inny tydzień, inny miesiąc. Na ten moment wszystkim liczyć przyszło zniszczenia, uszkodzone kostki brukowe wyściełające plac i niewiadome, jakimi otaczała się ta sprawa. Bowiem sama kobieta nie ukazywała tak wielkiego wygadania w siedzibie Straży, jak ukazywać miała przed obliczem Halvorsena. Przesłuchiwana wielokrotnie, odpowiadała jedynie półsłówkami, będąc wrzodem na dupie oficerów. W obronie jej domniemanej niewinności nie pomagał wcale fakt, że kobieta ta okazała się być ślepcem.
Fossegrim, znany lokalny rzeźbiarz, mówił za to wszystko, co pamiętał – a pamiętał zaskakująco wiele. Pamiętał miksturę, pamiętał też dziewczynę. I chociaż otrucie jego przypisywał raczej Wyzwolonym, chociażby ze względu na zwyczajowy dobry odbiór jego genetycznego daru w społeczeństwie, nie dało się ukryć, że nie tylko Wyzwoleni byli uprzedzeni.
A przejawów uprzedzenia tego miało być więcej
wszyscy z tematu
Jeżeli chodziło o to, kto właściwie przyrządził substancję – nie była to sama dziewczyna. Wspomniała o przyjacielu, który mieszkając pod miastem – wykonywał mikstury o nic nie pytając.
Szkoda tylko, że wiedzę tę właściwie posiąść miał tylko Einar, bowiem kiedy sam Jan-Erik po uczynieniu fossegrima nieszkodliwym, kobieta zaczynała powoli wybudzać się z amoku ustępującej aury. Oddała się w niewolę Kruczej Straży chyba w ostatnich powiewach uległości, jednak kiedy tylko oddalili się od malarza, który przystanąwszy przy budynku, został zaczepiony przez innego oficera pytaniem o to czy dobrze się czuje i czy tu mieszka.
Co tyczyło się Agnara – nawet pomimo przejęcia akcji przez Kruczą Straż, niektórzy mieszkańcy, a właściwie ci, którzy doświadczyć mieli jego instrukcji i pomocy, nieco chętniej spoglądali ku niemu w poszukiwaniu rad. Krucza Straż popełniała ostatnimi czasy wiele błędów, które nie pozostawały niezauważane przez opinię publiczną. Z pewnością zostanie zapamiętany przez kilku poszkodowanych.
Ale to już inna opowieść. Inny dzień, inny tydzień, inny miesiąc. Na ten moment wszystkim liczyć przyszło zniszczenia, uszkodzone kostki brukowe wyściełające plac i niewiadome, jakimi otaczała się ta sprawa. Bowiem sama kobieta nie ukazywała tak wielkiego wygadania w siedzibie Straży, jak ukazywać miała przed obliczem Halvorsena. Przesłuchiwana wielokrotnie, odpowiadała jedynie półsłówkami, będąc wrzodem na dupie oficerów. W obronie jej domniemanej niewinności nie pomagał wcale fakt, że kobieta ta okazała się być ślepcem.
Fossegrim, znany lokalny rzeźbiarz, mówił za to wszystko, co pamiętał – a pamiętał zaskakująco wiele. Pamiętał miksturę, pamiętał też dziewczynę. I chociaż otrucie jego przypisywał raczej Wyzwolonym, chociażby ze względu na zwyczajowy dobry odbiór jego genetycznego daru w społeczeństwie, nie dało się ukryć, że nie tylko Wyzwoleni byli uprzedzeni.
A przejawów uprzedzenia tego miało być więcej
wszyscy z tematu
Strona 2 z 2 • 1, 2