Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    23.01.2001 – Pomnik Ymira Starszego – E. Halvorsen, A. Eriksen, J. E. Nystrom & Prorok

    5 posters
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    23.01.2001

    Strach, ale zanim nadszedł on, prowadzili przecież zwyczajne życie.
    Nie wiadomo co Einar Halvorsen, znany malarz, robił w miejscu takim jak to. Dzielnica przecież nie była zadbana, a okoliczne nieruchomości nie były raczej czymś estetycznym, nawet jeżeli sam plan z pomnikiem był najbardziej wystawową częścią Ymira Starszego. Bez względu jednak na to jak bardzo pomyloną była obecność artysty w tej lokalizacji – coś (albo może ktoś?) postanowił sprawić, że spacer ten nie będzie nudny. Jakby ktoś w duszy stwierdził sobie – oj nie, Einarze, dzisiejszego dnia nie zaznasz nudy. I o ile zwykle to roztaczana wokół niego aura stawiła go w centrum uwagi, tak teraz, wszem i wobec, sam Halvorsen mógł poczuć się niczym sławetny „główny bohater”, którego to spotykać miały w tym świecie tylko zdarzenia wyjątkowe.
    Kruszenie kamienia, uderzanie skały o skałę… Nie zwróciłby na to uwagi, w końcu był w miejscu w którym lepiej było nie oglądać się za siebie, jednak coś, a raczej ktoś sprawił, że nie dało się zwyczajnie odejść, uciec, nie zareagować.
    - O BOGOWIE, ZSYŁAJĄ NA NAS KARĘ! – krzyknęła żałośnie jednak z kobiet. Uderzenia kamienia o kamień, szybkie spojrzenie rzucone w kierunku źródła dźwięku i realizacja… Ymir leżeć powinien wszak pod krową, ten zaś powoli podnosił się z kolan do pozycji stojącej. Ślepe, martwe spojrzenie oczu rzeźby błądziło powoli pomiędzy wystraszonymi przechodniami. Niektóry z ich, idący dopiero w kierunku tym zawracali, a ci, którzy jakimś cudem pozostali jeszcze na placu, próbowali za wszelką cenę wydostać się z miejsca zdarzenia.
    - ŚLEPCY, ŚLEPCY! – krzyczał jeden, przerażony, biegnący w kierunku Halvorsena z obłędem w spojrzeniu. Wyjechał mu z bara, raczej niespecjalnie, sprawił jednak, że malarz zakołysał się nieco na pokrytej cienką warstwą lodu powierzchni.
    W tej chwili Ymir stał już wyprostowany. Wielki, kamienny i w tej pozycji – wyjątkowo przerażający.
    Okiennice kamienic zamknęły się z piskiem. Słychać było, że za oknami ludzie obdarzają się krzykami. Trzeba było schować się gdzieś, w końcu nie wiadomo gdzie udać miał się półolbrzym.
    Jan-Erik i Agnar znajdowali się w lokalu przy uliczce odchodzącej od placu, na którym za chwilę rozegrają się przerażające sceny. Alchemik zajmujący się wykonywaniem usług alchemicznych od jakiegoś czasu był na celowniku Kruczej Straży. I chociaż w kontakcie z klientami wydawał się być prawdziwie spokojnym i poukładanym człowiekiem, Nystrom widocznie mógł chcieć sprawdzić wszystko na własną rękę. Gleipnir natomiast nie przebierał w środkach. Nie interesowało ich raczej to, w jaki sposób przedsiębiorca pozyskiwał komponent, tak długo, jak dostarczał w wyniku tego dobry produkt. Alchemik współpracował z organizacją od jakiegoś czasu, nie dawał powodów by ktoś rozważył chociażby rezygnację z jego usług i chyba to było najważniejsze.
    Mężczyźni oboje stali obecnie w pomieszczeni sklepowym. Agnar czekał zapewne na to, aż sprzedawca skończy rozmowę z jedną z klientek, by odebrać zamówione substancje, zaś Jan-Erik… Mógł skorzystać z tego, że alchemik pozostawał obecnie zajęty i rozejrzeć się po pomieszczeniu.
    Do czasu.
    Do czasu, aż drobne trzęsienie ziemi zakołysało podłożem. Potem kolejne. I następne. Każdy kolejny krok półolbrzyma z pomnika był dla was wyczuwalny w mocniejszy sposób. Fiolki na półkach zaczęły kołysać się, uderzając o siebie z cichym łoskotem. Sprzedawca wyszedł zza lady i zaklęciami próbował utrzymać przedmioty w swoich miejscach.
    Coś tu zdecydowanie było nie tak, a Agnar z Janem-Erikiem zauważyć mogli to zdecydowanie wyraźniej kiedy jeden z młodych mężczyzn, ten który chwile temu zderzył się jeszcze z Halvorsenem, wbiegł do sklepu i krzycząc:
    - ŚLEPCY! TO NA PEWNO ŚLEPCY! – Pokonał odległość od drzwi do lady. Chciał władować się za nią, jednak został szybko szarpnięty przed sprzedawcę.
    - Hej, dokąd to? – powiedział właściciel.
    - Ślepcy?! Psia krew! – przestraszyła się kobieta.
    Widzący
    Einar Halvorsen
    Einar Halvorsen
    https://midgard.forumpolish.com/t544-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t564-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t568-iskrahttps://midgard.forumpolish.com/f72-einar-halvorsen


    Tłum rozlał się niczym gęsta, wrząca gwarem substancja, pędząc spływem alejek; chwila krótka, ulotna, pomiędzy jednym a drugim bezmyślnym aktem mrugnięcia, pomiędzy tonami serca dudniącymi w śródpiersiu, pomiędzy pułapką wdechu a wypuszczeniem wiązki powietrza z płuc. Wszystko stało się nagle, jeszcze przed chwilą wertował w myślach swój plan obecnych zakupów, miał zamiar wkroczyć w zaułki antykwariatu który był cennym skarbem w szarej masie dzielnicy, mdłych fasadach kamienic z łuszczącymi się, brunatnymi strupami starego tynku, myślał nawet o zakupieniu łososia na dzisiejszy posiłek, gdyby tylko skorzystał z pobliskiego portalu i przeniósł się w okolice portu. Wszystko zgniotły kamienne, nagłe kroki olbrzyma, popłoch który rozniecił się nagłą iskrą tworzącą eksplozję wrzasku niosącą się z licznych gardeł. Pomnik podniósł się oraz stawiał w pełni odważnie kroki, on sam z kolei wręcz pobladł, żując w ustach przekleństwo gdy jedna z osób zderzyła się z jego ciałem, rzucając pospieszny bełkot.
    - To nie są ślepcy ani żaden gniew bogów! – nie wiedział, gdzie sam odnalazł podobne złoże odwagi oraz chęci pomocy; schwytany w potrzasku zgromadzenia, nie mógł jednak wyruszyć w obraną stronę, nie mógłby uciec, zostawić za sobą grozy niebezpieczeństwa, pomnik nie był ponadto przewidywalny, był w stanie zaatakować oraz zmiażdżyć przechodniów. - Ktoś użył praw......dopodobnie jednego z zaklęć magii twórczej, tak twierdził, choć urwał zdanie wprost przekonany że teraz go nikt nie słucha. Znał to zaklęcie; dziedzina czarów, zaniedbana przez większość, pielęgnowana głównie przez rzemieślników oraz osoby parające się sztuką nie cieszyła się w społeczeństwie szczególną popularnością. Ktoś mógł zaczarować pomnik, dlaczego? nie umiał stwierdzić czy w charakterze manifestacji czy prostackiego żartu. Mityczny Ymir, podnoszący się z miejsca stanowił bez względu na wszystko duże zagrożenie, szczególnie jeśli nie zostałby zatrzymany. Sprawca pewnie jest blisko, wystarczy go zauważyć – tak myślał, chciał bardzo myśleć w ten sposób. Uważnym, czujnym spojrzeniem spróbował przeczesywać kłębiące się dookoła sylwetki oraz odnaleźć tę, która w jego odczuciu mogłaby budzić podejrzenia, świadomy, że używanie podobnego czaru wymagałoby dużej koncentracji.

    spostrzegawczość: 81


    there's a price to be paid
    You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Einar Halvorsen' has done the following action : kości


    'k100' : 81
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Może prowokować człowieka postępującego z nogi na nogę za sklepową ladą, może obserwować go choćby i cały dzień, ale bez przydatnego dowodu, że to on właśnie dostarcza eliksirów i trucizn zakałom tego społeczeństwa, kanałowym szczurom — ślepcom — nie ma. Powiązanie ze sprawą zniknięć nie wydaje się oczywiste, ba! Jan-Erik ma wrażenie, że zapędza się teraz w zaułek i krąży pomiędzy nic nie znaczącymi dowodami, ale za cholerę nie potrafi się wyzbyć wrażenia, że jedynie obserwacja dnia tej glizdy może przynieść efekty.
    Już ma ruszać w jego stronę, do tej pory przemykając pomiędzy regałami, wydając się zwykłym klientem o szpetnej mordzie, rozglądającym się za specyfikiem dla siebie w dziale — Jan-Erik spogląda jeszcze w górę, psia krew - Uroda, gdy podłoga wraz z pierwszym krokiem zaczyna się trząść. Świadom jest swojej siły, ale na Odyna, przecież wie, że to nie jego but czyni taki harmider, że buteleczki niebezpiecznie trzęsą się, obijając wkrótce o siebie. Zmarszczone brwi wydają się zdezorientowane w sytuacji, lecz nie mija chwila, a do sklepu wpada przerażony człowiek i krzyczy wniebogłosy, że to ślepcy, że atakują.
    Zasrane gnojki — wycedza pod nosem, wypuszczając nozdrzami rozjuszone powietrze, nim rusza w przeciwnym kierunku niż zamierzał — w stronę drzwi wyjściowych do źródła problemu. — Wy! Schowajcie się tutaj! — wskazuje palcem do gromadki ludzi nienadających się do podobnej walki, jeśli rzeczywiście tam na ulicy trwa właśnie masakra wywołana przez tych, co nie mają już w sobie sumienia.
    Źródło problemu jest blisko, czuć to w podłożu trzęsącym się w dziwnie regularnym tempie. Nie podejrzewa o to innej przyczyny niż magia, ale dokładnego jej źródła — nie zna. Czy to z nieba spadają teraz kamienie? Czy to płyty ziemskie ruszają się i obijają o siebie? Tylko czemu tam rytmicznie?
    Wybiega na ulice, rozglądając się jeszcze na boki, obserwując jakie zniszczenia może nieść za sobą ta magia, lecz nie to jest najważniejszym. Liczy się, aby jej zapobiec i znaleźć sprawcę tego zamieszania.
    Lúka veðr — wypowiada jeszcze czar, dłonią przesuwając w powietrzu, naiwnie licząc, że źródło problemu zniknie. Jeśli nie — to wiele mu powie.

    Lúka veðr: 51 (k100) + 35 (statystyka) + 5 (atut: miłośnik pojedynków II) = 91

    ekwipunek:
    - wisior przypominający głowę kruka (+3 do spostrzegawczości),
    - oko Hajmdala (para magicznych okularów, wyostrzających zmysły. Gwarantują dwukrotny bonus +15 do spostrzegawczości, muszą być jednak użyte w dwóch oddzielnych rozgrywkach. Po wykorzystaniu zakresu tracą magiczną moc),
    odżywcze cukierki (10 sztuk),
    - magiczny pas Thora (wytworzony ze skóry gulona pas stanowi wyjątkowy, a przy tym bardzo rzadki przedmiot, z którym niewielu galdrów mogło mieć styczność, choć niemal każdy słyszał z pewnością o magicznych właściwościach powłoki zdjętej z tego tajemniczego stworzenia. Mając pas na sobie, gwarantuje on jednorazowe pochłonięcie dowolnego zaklęcia ofensywnego, w przypadku nieudanego rzutu kością na obronę, następnie ulega jednak zniszczeniu.
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Bezimienny' has done the following action : kości


    'k100' : 51
    Widzący
    Agnar Eriksen
    Agnar Eriksen
    https://midgard.forumpolish.com/t1757-agnar-eriksen#18223https://midgard.forumpolish.com/t1761-agnar-eriksenhttps://midgard.forumpolish.com/t1762-roguehttps://midgard.forumpolish.com/f153-agnar-eriksen


    Zapasy się skończyły, a bez nich nie ruszał się na żadną misję. Doświadczenie mu mówiło, że niezależnie jak mocnym się było, zawsze należało mieć eliksiry przy sobie. Łowcy nie patrzyli na przeszłość i ręce alchemika, póki ten wywiązywał się ze swojej roboty. Krucza była potrzebna, ale psia krew, często wchodziło w paradę Gleipnirowi i jedynie utrudniała robotę. Byli dobrzy, byli skuteczni ale gdy chodziło o brudną robotę to bez wahania wysyłali na nią Łowców, traktując ich jak gończe psy żądne krwi. Skrzywił się na samą myśl dostrzegając gościa z ponurą mordą między półkami. Stał przy części związanej z Urodą, a Agnar chciał jak najszybciej odebrać swoje zamówienie.
    Trzęsienie ziemi natychmiast sprawiło, że zapomniał o zakupach, a wyuczona czujność sprawiła, że od razu spojrzał w stronę drzwi skąd dobiegał krzyk.
    Dłonią odruchowo sięgnął ku ukrytej broni, ale zaraz zatrzymał się widząc, że spanikowany człowiek nie stanowi zbyt dużego zaskoczenia. Pochwycił go w locie gdy chciał władować się za ladę.
    -Gdzie? - Zapytał krótko przytrzymując go mocniej, zmusił aby skupił swój wzrok na twarzy Łowcy. -Gdzie są?
    Możliwe, że człowiek ten nic nie widział i biegł w panice jak wszyscy inny, ale była szansa, że coś dostrzegł. Mężczyzna spomiędzy regałów wybiegł niczym tur na zewnątrz gotów do zebrania ciosów. Niech mu będzie, Agnar wolał spokojniejsze podejście. Uszkodzenia ciała nie leżały w jego planach na ten dzień. W momencie kiedy zebrał jakieś informacje lub nie otrzymał ich w ogóle od krzyczącego powtórzył to samo co wychodzący wcześniej galdr.
    -Schowajcie się. Nie wychodźcie. - Z tymi słowami opuścił sklep by wyjść na ulicę czując pod nogami jak cała ziemia drży. Zmarszczył brwi zastanawiając się co może powodować takie miarowe dudnienie.

    rozpoznawanie magicznych stworzeń: 12 (k100) + 25 (statystyka) + 2 (bestiariusz) = 39

    ekwipunek:  łuk myśliwski (występuje w zestawie z niekończącymi się strzałami, +3 do spostrzegawczości, raz w fabularnym miesiącu pozwala wykonać strzał z sukcesem trafienia bez względu na wynik k6), myśliwski bolas, srebrny sztylet, bestiariusz łowcy (+2 do rozpoznawania gatunków magicznych stworzeń)


    hunter

    He no longer clung to the simplistic ideals
    of right and wrong or good and evil.
    He understood better than anyone
    that dark and light were intertwined
    in strange and complex ways.

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Agnar Eriksen' has done the following action : kości


    'k100' : 12
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Wszyscy ci, którym Einar próbował przemówić do rozsądku albo nie słyszeli go w stresie, albo zwyczajnie nie chcieli go słuchać. Obie te opcje były przecież możliwe, w końcu w chaosie, który rozgrywał się na jego oczach, sam nie dokończył układanego w głowie zdania. I chociaż w świecie śniących dominowało przekonanie, że przed czołgiem uciec najłatwiej, wyłącznie stojąc w miejscu – galdrowie nie byli raczej zapoznani z tym rozumowaniem. Wiali w popłochu, próbując często wciskać się w uliczki, w których nie byłby w stanie uciec przed ciężkimi stopami Ymira. Zresztą, po chwili wszyscy zauważyć mogli, że kamienny półolbrzym kieruje się w jedną z nich, i tak dość szeroką. Jeżeli ktoś dobrze znał topografię miasta, a to zdecydowanie można było powiedzieć o trzydziestoletnim portreciście, mógł domyślić się, że zmierza w kierunku dzielnicy Ostatniej Walkirii. Czy chciał niszczyć, rabować, miażdżyć? Może… Póki co jednak zwyczajnie spacerował, siejąc popłoch.
    Oglądanie się na boki nie dało wiele skutków. Halvorsen był jednak człowiekiem spostrzegawczym, można powiedzieć, w końcu kiedy tylko cofnął się kilka kroków, spojrzał po budynkach… Zauważyć mógł pojedyncze, otwarte na oścież okno. Nie pasowało to z zasady do aury, która panowała na zewnątrz. Dawało to do myślenia i kazało przypuszczać, że to być może tam znajdował się ktoś, kogo posądzić można było o zaklęcia z dziedziny magii twórczej.
    Drugie piętro kamienicy, mieszkanie… Chyba po prawej stronie klatki. Czy tylko Einar miał wystarczająco dużo odwagi, by tam ruszyć?
    Działania ratunkowe podejmowane przez Jana-Erika są skuteczne, a przynajmniej w tej małej skali, w której to ich się podjął – ludzie pakują się do sklepu, w popłochu, bo w popłochu – ale na ten moment są już bezpieczni. Sprzedawca wydawał się niezadowolony z faktu, że w jego ciasnym, małym lokalu ściska się tyle osób. Bał się, że go okradną, że coś potłuką… Nic jednak nie mógł zrobić. Chodziło w końcu o sprawę ślepców…
    Pochwycony przez Angara człowiek trząsł się, widocznie zszokowany. Obłęd w oczach wydawał się jednak chwilowy, w końcu kiedy wyczuł, że w otoczeniu znajdują się osoby dużo lepiej radzące sobie ze stresem, takie jak stary wyjadacz Kruczej Straży i łowca (obecnie nienazwani jeszcze zawodami), mógł wreszcie nakarmić się chwilowym bezpieczeństwem.
    - Pomnik… – mówił, chociaż jego intencje nadawcze pozostawały nierozwiane. Przy pomniku? Na pomniku? Sam pomnik? Słowa te jednak sugerowały, że do pomnika zbliżać się powinni, jeżeli chcieliby dowiedzieć się więcej. Potem wyrwał się i uciekł w głąb pomieszczania wraz z innymi, którzy zostali zagonieni tam przez Nystroma.
    Obecnie Agnar nie mógł jeszcze określić, kto poza oczywistym wyborem olbrzyma, orma, trolla… Ale przecież wszystko to nie powinno znajdować się w centrum wysoce zurbanizowanej przestrzeni. Nie. Nic nie pasowało, a na przegląd bestiariusza, który to łowca posiadał przy sobie, nie było przecież czasu. Jak się potem okazało – nie mieli też do czynienia z ruchem płyt tektonicznych, dowiodło tego zaklęcie, które rzucone przez Jana-Erika nie odniosło żadnego efektu.
    Teraz wszyscy już widzieć mogą to samo, nawet jeżeli Eriksen i Nystrom tylko jako przesmyk pomiędzy zabudowaniami przydrożnymi. Widzą półolbrzyma opierającego się kamienną dłonią o ścianę jednego z budynków, słyszą piski dzieci uciekających z klatki budynku tego, gdy matka wypycha je dłonią i nakazuje biec w kierunku Ostatniej Walkirii. Po chwili pomnik ten sięga łapskiem ku skromnym, gipsowym ornamentom nad oknami, zrywa je i miota nimi o podłoże, nie zważając na to, że to kolejne strumienie uciekinierów próbują przedostać się na zewnątrz pomiędzy jego nogami.

    W tej turze macie możliwość podjęcia jednej, dowolnej akcji.
    Widzący
    Einar Halvorsen
    Einar Halvorsen
    https://midgard.forumpolish.com/t544-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t564-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t568-iskrahttps://midgard.forumpolish.com/f72-einar-halvorsen


    Słowa zgniotły się, niknąc w pięściach paniki, strachu, który z uzasadnieniem wpełznął do świadomości i osiadł jak ciężki głaz. Nic dziwnego, mógł uznać, wpatrzony w zamęt ziejący pośród alejek oraz połaci placu, nic dziwnego, skoro masywny pomnik podniósł się, krocząc prężnie, zmierzając w stronę budynku. Zagrożenie; ryzyko. Serce, wetknięte pod uścisk żeber, skakało w żwawej melodii. Wyschło mu nagle w ustach, bezsilność jak gruby knebel wetknęła się między wargi. Nie był bohaterem; nie chciał nim być, przenigdy, odkąd sięgał pamięcią próbując jedynie przetrwać, wydrapać rzędem pazurów i nakłuciami zębów dogodne miejsce w okrutnym, wielkim cielsku wszechświata. Wiedział, pomimo tego, że jako jeden z niewielu mógł mieć świadomość podłoża zachowania praolbrzyma, które, chociaż budziło grozę, nie było - w jego odczuciu - związane ze złością bogów albo działaniem ślepców. W przypadku, gdyby sam nie był w błędzie, osoba sterująca monumentem miałaby, bez wątpienia, doświadczenie w dziedzinie magii twórczej. Musiała, oprócz tego mieć rzeźbę w zasięgu wzroku, objętą siłą zaklęcia, posłuszną na wszelki rozkaz. Natężył strugę spojrzenia, próbując obecnie znaleźć choćby widmo poszlaki, z początku, z miernym efektem objął uwagą tłum, wzbił się wyżej, koniec końców wpatrzony w rzędy budowli. Jedno z okien, zaskakująco otwarte, wzbudziło w nim podejrzenia. Czy rzeczywiście skrył się tam winowajca? Nie mógł być pewny, chociaż natychmiast uznał, że należało bezsprzecznie przeszukać miejsca, które rzucały w głowie cień wątpliwości. Nie mógł iść jednak sam, świadomy, że podobna brawura może kosztować wiele; więcej niż samo zdrowie. Nie był obeznany w magicznych pojedynkach, ani w wymianie ciosów, stąd wolał zachować dystans.
    - Wiem, gdzie może być sprawca - nauczony poprzednim, rychłym stłamszeniem głosu, użył obecnie aury, chcąc przykuć uwagę wszystkich, dostępnych w pobliżu osób; przy odrobinie szczęścia w rozjątrzonym nieszczęściu, byłby w stanie natrafić na funkcjonariuszy służb porządkowych. Ruszył w głąb placu, łudząc się, że w istocie spotka wkrótce osobę, dla której pozyskane spostrzeżenie może się stać przydatne.

    charyzma: 34 (k100) + 40 (statystyka) + 10 (atut) = 84


    there's a price to be paid
    You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Einar Halvorsen' has done the following action : kości


    'k100' : 34
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Podąża przed sklep, kątem oka dostrzegając jeszcze, jak chowają się w nim ludzie. Wszyscy — niemal wszyscy — z wyjątkiem oprószonego wiekiem mężczyzny, wyglądającego na osobę, która może się przydać. Choć odpowiednia muskulatura niewiele ma wspólnego z predyspozycjami do zaklęć, tak Jan-Erik stanowczo spogląda na takiego inaczej, niż na chuchra. Porozumiewawczo marszczy więc brwi, spoglądając przed siebie, gdy czar, jakim się posługuje — nie działa.
    Nie ma czasu nawet zastanawiać się dlaczego — odpowiedź wyrasta przed jego oczami, widok przez plac przysłania bowiem kamienny stwór — potężny olbrzym stworzony z materiału tak twardego, że rozbić go pięścią nie sposób.
    O żesz kurwa — rzuca tylko pod wąsem, ruszając przed siebie. — Wezwij Kruczych! — na odchodne krzyczy jeszcze do właściciela sklepu, rzucając się w przód, aby możliwie szybko dopaść… Cholera. Dopaść pomnik.
    Rusza więc w przód, spoglądając w bok na mężczyznę, który wraz z nim nie zamierza stać bezczynnie, aż w końcu wypada na plac, rozglądając się dokładnie wokół, procesując wszystko to, co ma tutaj miejsce.
    Jeśli w rzeczywistości to ślepcy — jak w panice krzyczy tłum — tak mają do czynienia z atakiem na skalę zbyt szeroką, aby można było zamieść ją pod dywan, ale tym na ten moment Nystrom się nie przejmuje, tym zajmą się rzecznicy. On nie jest zbyt dobry w słówkach, woli akcję. Wszystko wydaje się dziać szybko, pisk kobiet i płacz dzieci zmraża krew w żyłach, a wyobrażenie, że jedna pięść olbrzyma zabić może ich wszystkich wisi jak widmo nad Kruczym.
    Widziałeś kiedyś coś takiego? — rzuca do brodatego mężczyzny, którego wcześniej widział w sklepie i przemieszcza się jeszcze bardziej w przód, usiłując znaleźć pozycję niemalże taktyczną do walki, bo zapowiada się na nią — czy tego chce, czy nie. Wtem jakby cichy głos gdzieś tam, wskazuje, że zna sprawcę, lub, że widzi go, co Kruczego zdecydowanie zaciekawia, lecz nim zajmie się nim — należy ograniczyć straty.
    Gera Kraptr — wypowiada więc z nadzieją, celując w stronę monstrum, że to zakończy ten fiask. — Gdzie? — warczy jeszcze do młodzieniaszka, który wydaje mu się podejrzany na pierwszy rzut oka. Nie wydaje mu się to naturalne, takie rozpowiadanie o sprawcy, to też Nystrom uznaje, że może on z nimi trzymać i prowadzić w pułapkę, lub, że zaraz sam padnie ofiarą. Kojarzy tę gębę skądś — ale pojęcia nie ma skąd.

    Gera Kraptr (Finis Absoluta) – przerywa działanie zaawansowanych zaklęć (dotyczy zaklęć z I i II poziomu). Próg: 75

    42 (k100) + 35 (statystyka) + 5 (atut miłośnik pojedynków (II)) + 2 (złożenie ofiary) = 84
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Bezimienny' has done the following action : kości


    'k100' : 42
    Widzący
    Agnar Eriksen
    Agnar Eriksen
    https://midgard.forumpolish.com/t1757-agnar-eriksen#18223https://midgard.forumpolish.com/t1761-agnar-eriksenhttps://midgard.forumpolish.com/t1762-roguehttps://midgard.forumpolish.com/f153-agnar-eriksen


    Nie dowiedział się niczego od spanikowanego człowieka, a to oznaczało, że musiał zdać się sam na siebie i wiedzę jaką posiadał. Upewniając się, że ludzie schowali się w sklepie oraz ignorując marudzenie właściciela przybytku, wyszedł na ulicę.
    -Co za… - Mruknął pod nosem gdy jego oczom zaczął ukazywać się pomnik. Prawdziwie ruchomy pomnik. Zaraz za mężczyzną ruszył w stronę placu, przedzierał się przez uciekający tłum, nie zważał na to, że ktoś co jakiś czas na niego wpadał. Stwór zdawał mu się być znajomy, już coś takiego widział w swoim życiu. Zdawał sobie sprawę, że jeden fałszywy ruch i nie żyją. Stają się krwawymi plamami na środku ulicy, zaś okolica zostanie przerobiona na pole walki i cmentarz. Mało kto jest w stanie przeżyć spotkanie z takim stworzeniem.
    -Olbrzym - odpowiedział, chociaż bazował jedynie na swojej wiedzy, a nie był ekspertem od wszystkiego. Tylko jak się znalazł w centrum miasta? Ktoś musiał go sprowadzić i rozsierdzić. Wskazał spanikowanej grupce aby uciekała w stronę sklepu, sam skupiając się na istocie opierającej się o kamienne mury.
    Zdobienia budynku lecące w stronę uciekinierów są niczym pociski balistyczne odbierające życie od razu. Uchylił się w ostatnim momencie kiedy jeden z nich poleciał w jego stronę. Należało go powstrzymać, ale czy miał tyle siły i energii by coś zdziałać? Nie nazywałby się łowcą, gdyby nie podjął tego ryzyka. -Sprawdźmy
    Nie wiedział z czym ma do czynienia, czy z prawdziwy olbrzymem czy realnie rzeźbą, kamieniem uruchomionym zaklęciem. Przywołał płomienie, którymi chciał potraktować przeciwnika.
    Wtedy dopiero dosłyszał głos młodzieńca, takiego, który byłby pierwszym podejrzanym, ale nie miał teraz na to czasu.
    -Sprawdźcie to, ja go czymś zajmę! - Zwrócił się do mężczyzny.

    Villi-eldr (Ignis) – wystrzeliwuje z dłoni strumień płynnego ognia. Próg: 60.
    66 (k100) + 25 (magia natury) = 91


    hunter

    He no longer clung to the simplistic ideals
    of right and wrong or good and evil.
    He understood better than anyone
    that dark and light were intertwined
    in strange and complex ways.

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Agnar Eriksen' has done the following action : kości


    'k100' : 66
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Einar nie musiał wkładać dużo serca w zwrócenie na siebie uwagi – jego naturalny czar pozwala mu na to, a po chwili wszyscy znajdujący się w zasięgu około czterech-pięciu metrów, spoglądają ku niemu. Inni, znajdujący się nieco dalej poczuli się jakby nieswojo, rozglądali się, nie widocznie określić jednak, dlaczego właściwie zatrzymali się na chwile w swoim stresie i panice. Jeden z mężczyzn, wyraźnie młody, ale bardzo schludny, postanowił odpowiedzieć Einarowi. Gdy ten mówił, cała reszta nie patrzyła ku niemu, woląc raczej od razu usłyszeć odpowiedź Halvorsena – byli nim bowiem adekwatnie do aury… zainteresowani.
    - Po co to wszystko robi? – pyta młodzieniec, jakby malarz miał wyjaśnić mu wszystko od razu, z buta, bez większej wiedzy. Aura Halvorsena zadziałała jednak silnie, na tyle silnie, by ci uważać mieli, że ten zna odpowiedź nie tylko na pytanie „gdzie jest sprawca?”, ale też „kim jest sprawca?” i „jakie były jego zamiary?”. Ci opamiętują się szybko, gdy tylko Einar uznaje za słuszne oddalenie się od początkowo dotkniętych aurą osób. Gdy przechodzi przez plac, nie musi martwić się o to, że ktoś nie zauważy go bądź na niego wpadnie – jest zauważalny, a jego słowa, jakiekolwiek by nie były, są przez nich słyszalne.
    Gdy Jan-Erik decyduje się na rzucenie zaklęcia, a Agnar próbuje wydać co do niego diagnozę, Einar powoli zbliża się do nich. Uwagi pozostało im faktycznie na ostatnie zaklęcia, dobrane dość słusznie przez obydwóch mężczyzn – jeżeli w końcu był żywy, ogień zaboli go. Jeżeli zaś jest tylko dziełem czyjegoś nieśmiesznego, psychopatycznego żartu – sprawę wyjaśni przecież zaklęcie Kruczego.
    Oba z nich trafiają. Wpierw wściekły, nieustępujący w działaniu pomnik, zrywający gzyms i miotający nim w kierunku centrum placu (na szczęście tym razem bez ofiar), nie odczuwa absolutnie żadnego bólu na skutek zaklęcia ogniowego – oczywiście, osmolił się nieco, jednak nie wykonuje nawet pół ruchu, który świadczyłby o tym, że jest świadomą jednostką, a nie tylko marionetką w rękach szaleńca. Zaklęcie Jana-Erika potwierdzą teorię o braku własnej woli olbrzyma – chociaż Kruczy ledwo trafia zaklęciem, ze względu na ciągły ruch rzeźby, po chwili zauważyć można… Zamrożenie Ymira w niejasnej pozycji. Ten wydaje się opierać jedną dłonią o ścianę kamienicy, gdy drugą szykuje się już do wymierzenia ciosu pięścią w okno.
    Teraz nadszedł jednak czas na zmierzenie się z aurą, którą bądź co bądź rykoszetem, obrywają również Agnar oraz Jan-Erik. Posłyszeć mogą słowa Halvorsena, ba – mogą im nawet uwierzyć, jeżeli oczywiście będą tego chcieli. Nie da się ukryć, że obydwoje wyczuwają w nim coś… Przekonującego. Nie umieją nazwać działającej na nich aury, jednak z pewnością nie mogą zignorować słów malarza.

    W tej rundzie macie do podjęcia jedną, dowolną akcję, leczy należy wziąć pod uwagę aurę Einara. Ze względu na waszą płeć i preferencje, pozwalam wam odczuć tylko zainteresowanie, zauważenie sympatycznej twarzy rozmówcy, odnalezienie go jako osobę godna zaufania, bez wykonywania rzutów ma charyzmę.
    Widzący
    Einar Halvorsen
    Einar Halvorsen
    https://midgard.forumpolish.com/t544-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t564-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t568-iskrahttps://midgard.forumpolish.com/f72-einar-halvorsen


    Utykał w brei zdarzenia, błądził, grzęznąc w mlaszczącym błocie niefortunności. Nie był obecnie pewny; od pierwszej porcji oddechu, od pierwszej, ulotnej czerni przy rytmie banalnych mrugnięć, od pierwszych kroków wiodących go w paszczę tłumu. Macki aury garnęły się do umysłów; czuł wagę pobliskich wspomnień zbitych jak skrzepła bryła, przyległych wprost do sylwetki.
    - Jedno z okien w pobliskiej kamienicy pozostaje otwarte - odpowiedział mężczyźnie bez niepotrzebnej, rozdartej wyrwy milczenia. - Nie wiem, czy to właściwy trop, ale z pewnością mieszkanie wyróżnia się na tle innych - nie miał potrzeby kłamać, nie miał również potrzeby być na siłę (niespecjalnie) przydatny; jeśli uznałby, że to nic istotnego, a miał identyczne prawo, mógł porzucić plan przebadania budynku na korzyść innych czynności. Sam oprócz tego nie włączał się w grono osób specjalizujących się w niesieniu pomocy podczas roziskrzonych ekscesów, nie miał podobnej wiedzy ani też motywacji; główną dziedziną magii, w której podjął specjalizację, stała się magia twórcza.
    - Znam zaklęcie, którym prawdopodobnie posługiwała się ta osoba. Nie może być zbyt daleko i musi widzieć też pomnik - była to, na ten moment, jedyna kwestia przy której mógł mieć pojęcie. Kimkolwiek był sprawca (sprawcy?) nie powinien wydostać się z miejsca swoich występków zupełnie niespostrzeżony, nie spożywając gorzkiego lekarstwa konsekwencji. Jaki miał jednak cel? Nie mógł przewidzieć, nie mógł znaleźć przyczyny, podobnie jak nie odnalazł, na ten moment, niczego więcej poza jedynym oknem, otwartym pomimo srogiej, skostniałej tyranii zimy. Rozejrzał się jeszcze, szlifując zmysły i łudząc się, że odnajdzie coś więcej, mimo nikłej nadziei, gasnącej niczym jaskrawy, tańczący płomienny język pod ciemnym więzieniem korca.

    spostrzegawczość: 31


    there's a price to be paid
    You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Einar Halvorsen' has done the following action : kości


    'k100' : 31
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Obserwuje tylko, jak olbrzym zastyga, jak jego kamienna skóra — choć stwardnieć już nie może — twardnieje z każdą sekundą, aż w końcu ten zastyga w bezruchu. Pięść tkwi nieruchomo, choć w całym tym przerażeniu tłumu zdaje się, jakby ponownie miała ruszyć i własną siłą wybić okna, pojmać ofiary i Bogowie wiedzą, co jeszcze, aby tylko siać zniszczenie. Dyszy ciężko, analizując każdy z fragmentów budynku, każdy z centymetrów Ymira Starszego, który przychodzi mu dostrzec gołym okiem, gdy rozproszony głosem młodzieńca, przenosi na niego spojrzenie, a następnie podąża nim po oknach pobliskich kamienic, aby dostrzec, co w nim znalazł. Walka zaczęta i z pewnością daleko jej końca, jedynie łut szczęścia, w który zresztą Nystrom już dawno nie wierzy, sprawić mógłby, że zapanuje spokój. W głowie wertuje wszelkie karty z ksiąg magii ofensywnej, defensywnej i każdej innej, jaką tylko przyszło mu czytać przed latami, gdy jeszcze był chłystkiem, usiłując znaleźć pomiędzy wersami coś przydatnego, coś, co powstrzymać może olbrzyma na więcej niż minuty. Jest bezsilny, kolejno rzucane zaklęcia pobudzające go do życia mogą całkowicie zniweczyć wszelakie plany, a koszmarem stanie się, jeśli nie powróci on na swoje miejsce. Obserwuje, jak czar starszego mężczyzny ulatuje, choć pod nosem przeklina, że liny takie jak te mogą przeciwnika nie powstrzymać. Dajcie Bogi, by się mylił.
    Młodzieniec ma rację, otwarte okno w pogodę podobną do tej, która osiadła na midgardzkich ulicach łatwiej oglądać zza szyby, a jakikolwiek trop ma wagę złota. Coś w jego naturze aż krzyczy, że nie może przecież kłamać, że to nie pułapka, nawet jeśli Jan-Erik usilnie stara się wierzyć, że powinien pozostać w tym jednym miejscu, strzegąc własną siłą ulice przed Ymirem Starszym pod postacią bestii. Klnie pod nosem.
    þoka — wypowiada jeszcze szybko czar, wskazując dłonią w uchylone okno, aby, jeśli w istocie to tam czai się powód tego zamieszania, utrudnić mu kolejny atak. — Tak, sprawdzę to — rzuca oschle, typowo zresztą dla siebie. — Znasz zaklęcie, które ktoś użył do tego? — palcem pokazując na pomnik. — To może znasz takie, co go unieruchomi na dobre? — unosi wyżej brwi, ale ledwie na moment, pozwalając mężczyźnie samemu zdecydować, na co się pisze. Czy zostanie z brodaczem, czy ruszy za Kruczym? Bez znaczenia. Wplątał się w to zamieszanie, czy tego chciał, czy nie, podobnie zresztą jak ten drugi. Teraz należy działać. Sam rusza w stronę mieszkania z otwartym oknem, niemal biegiem, aby jak najszybciej dopaść drzwi.

    þoka (Nebulis) – tworzy mglistą zasłonę, ograniczającą wzrok przeciwnika. Próg: 45
    50 (k100) +  35 (magia użytkowa) = 85
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Bezimienny' has done the following action : kości


    'k100' : 50
    Widzący
    Agnar Eriksen
    Agnar Eriksen
    https://midgard.forumpolish.com/t1757-agnar-eriksen#18223https://midgard.forumpolish.com/t1761-agnar-eriksenhttps://midgard.forumpolish.com/t1762-roguehttps://midgard.forumpolish.com/f153-agnar-eriksen


    Zaklęcie zebrane w dłoniach, palące swoją mocą poleciało w stronę olbrzyma. Czym był? Żywy czy martwy? Twór czy przejęta wola przez silne zaklęcie?
    Nie miał czasu zastanawiać się - dlaczego - ktoś to robi. W -jakim- celu, bo to nie było teraz ważne, kiedy istota ciskała na wszystkie strony elementami kamienic i budynków.
    Magia zawibrowała mocno, gdy drugi człowiek użył swoich zdolności. Obydwaj nie wiedząc z czym mają do czynienia chodzili po omacku starając się zrozumieć, pojąć, co się właściwie dzieje.
    Łowca dostrzegł osmolone części, nie wyczuł zapachu palonej skóry czy włosia. Nie był żywy.
    -To pomnik. - Odezwał się pełnym głosem, aby ten drugi go dosłyszał. -Trzeba go unieruchomić, aby nie siał dalszego zniszczenia.
    Na razie nic innego nie przychodziło mu do głowy, jak pacyfikacja pomnika. Sprawienie, że nie będzie się dalej przemieszczał zagrażał mieszkańcom.
    Wtedy też właśnie dostrzegł młodzieńca, który wydał mu się nad wyraz godny zaufania. Nie wiedzieć czemu  czuł, że ten może mieć rację i należy go posłuchać. Zwyczajnie byłby bardziej ostrożny i podejrzliwy wobec nieznanego mu osobnika. Jednak ten wzbudzał zaufanie,  c h c i a ł o  mu się wierzyć. -Jesteście w stanie tam pójść? - Skoro mężczyzna podszedł do nich, nawiązał rozmowę, to dla Eriksena było jasne, że chce pomóc i ma wolę aby działać. Innej opcji i wersji na razie nie przyjmował do wiadomości.
    Zebrał całą swoją wolę, aby skupić się na czarze. Nie było to łatwe. Czuł się rozproszony. Dlaczego?

    Reip (Inurdus) – przywołuje niewidzialne sznury, które unieruchamiają przeciwnika. Próg: 70.
    83 (k100) + 15 (magia użytkowa) = 98


    hunter

    He no longer clung to the simplistic ideals
    of right and wrong or good and evil.
    He understood better than anyone
    that dark and light were intertwined
    in strange and complex ways.

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Agnar Eriksen' has done the following action : kości


    'k100' : 83
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Czar Agnara trafił pomnik, a ten nie musiał nawet przejmować się dziwnym swędzeniem, które w teorii rozpraszać go miało – pomnik nie ruszał się już, a prewencyjnie rzucone ku niemu zaklęcie związało go jedynie sznurami, które nie musiały na ten moment zostawać użyte – Ymir obecnie nie poruszał się już i nie planował właściwie nawet kiwnąć palcem. Nie zmieniało to faktu jednak, że gdy Einar oraz Jan-Erik prowadzić mieli dysputy o położeniu możliwego użytkownika czaru – działania łowcy uspokoiły nieco uciekających z kamienicy galdrów. Bali się niezmiennie, w końcu mieli czego – działania podjęte przez rzeźbę chwilę temu, prawie zmiotły z powierzchni ziemi ich sąsiadów. Tylko głupi i szalony by się nie bał…
    Ludzie uciekający z kamienicy patrzyli na Agnara z wdzięcznością. Spodziewali się, że to na skutek jego działań, nie tych podjętych przez Kruczego, Ymir wreszcie stanął w miejscu. Jedna z kobiet podeszła do niego, szarpiąc zapłakane dziecko za rękę. Zadała pytanie co powinni teraz zrobić. Czy jest bezpiecznie. Wiedział, że emeryci zamieszkujący kamienicę z pewnością nie zdołali wciąż  wydostać się z zagrożonej budowli…
    Gdy jednak vice-dowódca i malarz zerkali ku oknu, nim jednak rzucić zdążyli zaklęcie utrudniające spoglądanie przez rzeczony otwór w ścianie – wszyscy na placu usłyszeć mogli, że krowa, która pierwotnie karmić miała Ymira, również zaczyna trząść się i poruszać. Nie wykonała nawet połowy kroku, gdy zaklęcie zaczęło działać… Inaczej. Mniej uporządkowanie, jakby osoba władająca pomnikiem nagle pozostała nieco rozproszona. Ruchy pomniku były ciężkie, krzywe, w dziwny sposób.. Pełne roztrzęsienia? Wszystko to potwierdzać miało, że ktokolwiek kto kierować miał pomnikiem, znajdował się właśnie tam, a teraz – pozostał jakby zagłuszony. Udanie się do odpowiedniego mieszkania w kamienicy miało nie być trudne.
    Wszyscy uciekali z budynku, tak samo jak z wszystkich mu podobnych w okolicy. Jedni pędzili ku Ostatniej Walkirii, kolejny próbowali chować się w piwnicach, jeszcze kolejni stali jak wryci, nie wierząc w to, że pomnik faktycznie się porusza. Po odsunięciu na bok kilku z tych ostatnich, mogli dotrzeć do klatki schodowej, na której minęli ubraną nieadekwatnie do pogody dziewczynę, wciąż znajdującą się w koszuli nocnej.
    - Oszalał… Wypił to i oszalał… – mówiła, gdy zauważyła pędzącego po schodach Jana-Erika. Złapała się jego ubrania na krótką chwilę, jakby chciała wyjaśnić mu wszystko, co widziała i jakby nie chciała zostać sama ze swoim nieszczęściem. – Omamy… To chyba omamy. Odynie, proszę, zróbcie coś… – a mówiąc to, mało nie zsunęła się ze schodów. Wiedzieli już w którym mieszkaniu szukać mieli winowajcy. Czy jednak powinni się go bać, po takiej zapowiedzi kobiety? Czy może powinni zadać jej więcej pytań? To już tylko i wyłącznie ich wola.

    W tej rundzie macie możliwość podjęcia jednej, dowolnej akcji.
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Musiał przed sobą przyznać, że stał się człowiekiem wyjątkowo małej wiary, nawet w przypadku własnych rzędów spostrzeżeń; otwarte okno było wątpliwym tropem, dość chwiejnym i dość subtelnym - a jednak, jak wkrótce odkrył stawało się słusznym wnioskiem, detalem, który wprost słusznie przykuł jego uwagę. Zasłona, rozprowadzona inkantacją mężczyzny, jak wierzył sam - sojusznika - naprowadziła ich wkrótce na odpowiedni trop. Ruchy posągu, równie z rzuconym czarem, uległy wyraźnym zmianom, stając się wprost nieskładne; umysł stawał się pusty, gwóźdź świadomości wbijał się w masę teraz, nie tocząc głębszych rozmyślań. Serce, jak oszalałe, biło pod nożem mostka, za pazurami żeber; wiedział, że musiał działać, że nie mógł dłużej stać w miejscu.
    - Czar, który został użyty, pozwala sterować rzeźbą. Nie ma bezpośredniego przeciwzaklęcia - dało się ledwie przerwać jego działanie, co zresztą zostało uczynione jeszcze w niedawnej chwili. - Można go zastosować, aby sprowadzić pomnik na odpowiednie miejsce - dodał. Pomnik poruszał się zgodnie z wolą osoby rzucającej zaklęcie, potrafił stać się jej wierny aż do chwili zniszczenia. Kimkolwiek miał być sam sprawca, musiał być obeznany w dziedzinie magii twórczej, o ile tylko podejrzewał słuszne zaklęcie. Czyżby był rzemieślnikiem? Artystą? Osobą, szukającą skandalu? Zawahał się krótki moment, patrząc jak mężczyzna, który zadał pytanie, rusza prędko przed siebie, w kierunku podejrzanej kamienicy; niedługo później wystrzelił pędem przed siebie, pragnąc, podobnie jak najszybciej znaleźć się przy budynku.
    - Proszę powiedzieć, co się dokładniej stało? - zapytał się roztrzęsionej kobiety, którą dostrzegł, gdy wbiegł na klatkę schodową. Utwierdził swoje spojrzenie, wyraźnie, okryte aurą mającą wzbudzić początki jej zaufania. Chciał, by się otworzyła, by przekazała im więcej, być może pozorny szczegół - jednak, jak wierzył, szczegół który mógł wkrótce stawać się użyteczny. Głos miał spokojny, zupełnie nieadekwatny do wcześniejszego zamętu kłębiącego się w tłumie; nie wiedział, jakim cudem sam zdołał zachować spokój. Poruszał się instynktownie, niepewnie, nie wiedząc jak może pomóc, pragnąc jedynie położyć kres ekscesowi który przekreślił całą, monotonną codzienność w pobliskiej części Midgardu.

    charyzma: 18 (k100) + 40 (statystyka) + 10 (atut) = 68
    Widzący
    Einar Halvorsen
    Einar Halvorsen
    https://midgard.forumpolish.com/t544-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t564-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t568-iskrahttps://midgard.forumpolish.com/f72-einar-halvorsen


    Musiał przed sobą przyznać, że stał się człowiekiem wyjątkowo małej wiary, nawet w przypadku własnych rzędów spostrzeżeń; otwarte okno było wątpliwym tropem, dość chwiejnym i dość subtelnym - a jednak, jak wkrótce odkrył stawało się słusznym wnioskiem, detalem, który wprost słusznie przykuł jego uwagę. Zasłona, rozprowadzona inkantacją mężczyzny, jak wierzył sam - sojusznika - naprowadziła ich wkrótce na odpowiedni trop. Ruchy posągu, równie z rzuconym czarem, uległy wyraźnym zmianom, stając się wprost nieskładne; umysł stawał się pusty, gwóźdź świadomości wbijał się w masę teraz, nie tocząc głębszych rozmyślań. Serce, jak oszalałe, biło pod nożem mostka, za pazurami żeber; wiedział, że musiał działać, że nie mógł dłużej stać w miejscu.
    - Czar, który został użyty, pozwala sterować rzeźbą. Nie ma bezpośredniego przeciwzaklęcia - dało się ledwie przerwać jego działanie, co zresztą zostało uczynione jeszcze w niedawnej chwili. - Można go zastosować, aby sprowadzić pomnik na odpowiednie miejsce - dodał. Pomnik poruszał się zgodnie z wolą osoby rzucającej zaklęcie, potrafił stać się jej wierny aż do chwili zniszczenia. Kimkolwiek miał być sam sprawca, musiał być obeznany w dziedzinie magii twórczej, o ile tylko podejrzewał słuszne zaklęcie. Czyżby był rzemieślnikiem? Artystą? Osobą, szukającą skandalu? Zawahał się krótki moment, patrząc jak mężczyzna, który zadał pytanie, rusza prędko przed siebie, w kierunku podejrzanej kamienicy; niedługo później wystrzelił pędem przed siebie, pragnąc, podobnie jak najszybciej znaleźć się przy budynku.
    - Proszę powiedzieć, co się dokładniej stało? - zapytał się roztrzęsionej kobiety, którą dostrzegł, gdy wbiegł na klatkę schodową. Utwierdził swoje spojrzenie, wyraźnie, okryte aurą mającą wzbudzić początki jej zaufania. Chciał, by się otworzyła, by przekazała im więcej, być może pozorny szczegół - jednak, jak wierzył, szczegół który mógł wkrótce stawać się użyteczny. Głos miał spokojny, zupełnie nieadekwatny do wcześniejszego zamętu kłębiącego się w tłumie; nie wiedział, jakim cudem sam zdołał zachować spokój. Poruszał się instynktownie, niepewnie, nie wiedząc jak może pomóc, pragnąc jedynie położyć kres ekscesowi który przekreślił całą, monotonną codzienność w pobliskiej części Midgardu.

    charyzma: 18 (k100) + 40 (statystyka) + 10 (atut) = 68


    there's a price to be paid
    You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Einar Halvorsen' has done the following action : kości


    'k100' : 18
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Nie ma czasu na rozważania. Działać, działać, działać — te słowa przewijają się przez głowę Kruczego niczym mantra, jakby sterując nim w sposób, w jaki został wyszkolony przed latami. Szybkie rozważania nad sytuacją i powodami jej powstania należy zostawić na później i reagować tak, aby przeszkodzić sprawcy. Mgła osłaniająca okno zdaje się działać, chociaż poruszający leniwie nogami cielak w niekontrolowany sposób wzbudza w Nystromie chęć, aby zawrócić, aby zamiast dostać się na klatkę schodową, ratować co z placu pozostało. Niechętnie spogląda w stronę brodatego mężczyzny, który wraz z nim wybiegł wcześniej ze sklepu, niepewny co do jego poczynań i możliwości, ale w końcu uznaje, że zatrzymanie sprawcy ma priorytet absurdalnie wręcz nadrzędny nad wszystkim innym. Młodzieniec, który koło niego stąpa, wydaje się sytuacją przerażony, ale coś w nim podpowiada, że nie pragnie źle, że pomimo wszechobecnego chaosu przynajmniej próbuje zachować względny spokój i pomóc. Mało dziś takich.
    Zanim wbiegł przez drzwi do klatki schodowej, rzuca jeszcze ostatnie spojrzenie w stronę ulicy, jakby wypatruje tam znajomych kruczych straży, ale ostatecznie rusza dalej w przód, przepychając się po schodach między ludźmi zbyt wystraszonymi, żeby przeprosić ich i kulturalnie wejść na górę. Kobieta w koszuli nocnej, której nogi wkrótce zajdą czerwienią z ziąbu mamrocze coś pod nosem, a słowa, jakie wypowiada, wskazują, że Jan-Erik podjął dobrą decyzję. Nie zwracając już większej uwagi na swojego nieoczekiwanego towarzysza, rusza w stronę mieszkania, z którego wybiegła, dopadając do drzwi i pchając je w przód, przekonany, że w amoku nie zdążyła przekręcić w zamku klucza, aby je zamknąć.
    Drzwi otwiera gwałtownie, ślepym okiem poszukując szaleńca. Rozkład mieszkania nie może być trudny, łatwo zorientować się, z której ściany wychodzi okno na plac. Z kieszeni kurtki wyjmuje jeszcze odznakę, którą zamierza zaświecić mu w oczy.
    Krucza Straż! Przerwij czar i połóż się na ziemi — krzyczy.
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Bezimienny' has done the following action : kości


    'k100' : 68
    Widzący
    Agnar Eriksen
    Agnar Eriksen
    https://midgard.forumpolish.com/t1757-agnar-eriksen#18223https://midgard.forumpolish.com/t1761-agnar-eriksenhttps://midgard.forumpolish.com/t1762-roguehttps://midgard.forumpolish.com/f153-agnar-eriksen


    Pomnik zatrzymał się, zamarł, przestał atakować. Nie był pewien czy to czary wszystkie razem zadziałały czy jedynie działania brodacza sprawiły, że mieli chwilę czasu, która należało od razu wykorzystać. Ludzie wylewali się na ulicę nadal, pędzili przed siebie podchodzili do niego, jakby miał być ich wybawcą.
    -Idźcie jak najdalej. Zajdźcie schronienie. My w tym czasie opanujemy sytuację i dopiero wtedy wrócicie do domów. - Zaczął mówić spokojnie, chociaż dobrym mówcą nie był. Dostrzegł jedynie jak mężczyźni - młodszy i starszy ruszyli w stronę kamienicy, która zapewne skrywała prowodyra całego tego zamieszania. -Zabierzcie dzieci i przeczekajcie. Niedługo cały ten koszmar się skończy. - Ruszająca się krowa miała właśnie zaprzeczać jego słowom, ale zrozumiał, że nie mógł teraz kląć na to, że się nim zainteresowali. Musiał skierować uwagę ludzi na inną kwestię - tą dotyczącą ich bezpieczeństwa. Na wspomnienie o emerytach, westchnął ciężko. Gdzie jest Krucza jak są potrzebni? Łowca, jeszcze raz powtórzył tym, co go słuchali, aby się ukryli. Gapiów ganił, aby się ruszyli i przestali stać jak kołki, a mogą się do czegoś przydać.
    -Ty tam! - Wskazał jednego młodzieniaszka, który stał i się patrzył na nieruszający się pomnik. -Chodź, zostaniesz bohaterem. - Złapała go za poły kurtki i pociągnął za sobą w stronę budynku. Po schodach schodziła starsza kobieta kurczowo trzymająca się poręczy. -Pomóż jej odpuścić budynek. Pani pozwoli, że pomożemy. Proszę podać dłoń. - Starał się mówić łagodnie, głośno i wyraźnie tak, aby wzbudzać zaufanie, aby zachęcić ją do współpracy. Nie było nic gorszego jak starsza pani, która nie chciała sprawiać kłopotu, a to czyniła odmawiając przyjęcia pomocy.

    charyzma: 99 (k100) + 10 (statystyka) = 109


    hunter

    He no longer clung to the simplistic ideals
    of right and wrong or good and evil.
    He understood better than anyone
    that dark and light were intertwined
    in strange and complex ways.

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Agnar Eriksen' has done the following action : kości


    'k100' : 99
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Agnar jawił się… niezwykle charyzmatycznie. Do przybycia Kruczej Straży, która pojawić się miała właściwie za moment, potrafił powstrzymać ludzi przed gwałtowną, pełną szkodliwej paniki ucieczką. Ci patrzyli wciąż w kierunku zataczającej się, działającej bez ładu krowy, jednak po słowach tego, który ich zdaniem przyczynił się do powstrzymania dalszej demolki kamienic i placu – nie mieli wątpliwości. Musieli mu zaufać, inaczej poza dachem nad głową, stracą również głowy. A przecież nikt nie chciał tego widzieć.
    - To Kruczy Strażnik – ktoś puścił plotkę, nieświadomy tego, że to nie Eriksen (wbrew nazwiskowym korelacjom), pozostawał tu w służbie prawa. Nie zmieniało to jednak faktu, że sam łowca mógł liczyć na skojarzenie jego twarzy przez lokalnych mieszkańców i rozpowiadanie dobrych wieści o jego działaniach. Ludzie często byli w końcu nieziemsko prości, a chociaż reputacja Kruczej Straży, szczególnie w tej dzielnicy, pozostawała już wyraźnie podkopana, „małe” rzeczy takie jak powstrzymanie pomnika przed zagładą ich wszystkich, pozwalały wierzyć, że służby nie zapomniały jeszcze o tym obszarze, w którym to psy dupą szczekały.
    Pomoc, którą zaoferowano staruszce nie obeszła się bez westchnień zadowolenia. Chłopak, któremu pozwolono na bohaterski zdaniem Eriksena uczynek, na wejście do budynku zgodził się być może w pierwszej kolejności pod wpływem impulsu, jednak nie mógł przecież żałować – wydawało mu się, że czyni dobrze, kiedy zobaczył pełne wdzięczności spojrzenie pani z pierwszego piętra.
    Gdy wyprowadzono ją, wszyscy zauważyć mogli pojawiające się u podnóża pomniku krowy zastępy Kruczej Straży, masowo teleportującej się na miejsce zdarzenia. Szybko pożałowali akurat tej destynacji, bowiem drżenia podłoża, które w pobliżu kamiennego zwierzęcia były chyba najmocniejsze, zmusiły ich do utrzymania równowagi.
    Zaklęcie ożywienia pomniku zostało przerwane innym, skutecznym tak, jak skuteczne było wcześniej, miotnięte przez Jana-Erika. Widać było, że służby gotowe są przypisać całe zasługi sobie samym, gdy to pojedynczy funkcjonariusze wyłapywali uciekinierów i gapiów, chcąc zachęcić ich do ostrożności i oddalenia się.
    Oczy kobiety wyłapały spojrzenie Einara, jakby mimowolnie doszukując się go przecież. Dotychczas sto procent uwagi dziewczyny skupiało się na starszym Strażniku, a teraz… Aura wpływała na nią, kształtowała myśli, pozwalała je też pozbierać, uporządkować i przedstawić portreciście. Nystrom mógł tylko przypuszczać, że Einar odbył być może odpowiednie szkolenia, jak przemawiać do ludzi by zainteresować ich nawet pojedynczym zdaniem – w końcu może faktycznie odpowiednio dobrał teraz intonację… Jednak pytanie było niezwykle wręcz skuteczne.
    - Wypił to co mu podałam – powiedziała, momentalnie zatraciwszy wcześniejszy, pełen płaczliwości ton. Widocznie nie tylko Einar posiadał w tym wszystkim dar odpowiedniego skupiania na swoje uwagi – kobieta musiała wcześniej udawać przerażenie lub smutek. Pomimo, że wyuczone łzy wciąż spływały jej po policzkach, Halvorsen mógł czytać z niej więcej niż ta by chciała… Pozostawała umysłowo jednak dość silna, bo pojedyncze myśli przedostawały się przez działanie aury. – Pieprzony fossegrim! – ucieka z jej ust nad wyraz głośno. To Jan-Erik posłyszeć może mimo swojego zdecydowanego biegu ku drzwiom mieszkania winowajcy. Genetycznie obdarzonego, warto wspomnieć, co w kontekście ostatnich wydarzeń… Wydaje się nieprzypadkowe.
    Mężczyzna, którego Nystrom zastaje w mieszkaniu wydaje się… Bardzo niegroźny, a za razem bardzo niewrażliwy na jakiekolwiek sugestie. Odsuwa się od okna, przy okazji zataczając się. Zaklęcie, które pozwoliło mu na kontrolę pomnika krowy zostało właśnie przerwane przez kordon Kruczej Straży, a on sam… Wydawał się nie móc kontrolować swojej magii. Dłonie ponownie układają mu się do zaklęcia ożywienia rzeźby, gdy jedna z nich, ta znajdująca się pod oknem i przedstawiająca smukłą, nagą kobietę, zaczyna poruszać się niezgrabnie. Zaklęcia tego typu są prawdziwie wyczerpujące, a rzucenie do trzy razy z rzędu… Widać było, że ktoś podać mu musiał odpowiedni narkotyk, a i on sam nie miał już tyle siły, by utrzymać czar, który wraz z upadkiem na podłogę rzeźbiarza – przerwał się, zmuszając figurę do zastygnięcia w połowie kroku.
    Jan-Erik nie miał problemu z możliwym powstrzymaniem fossegrima. Nie musiał robić nic. Ten wycieńczony omdlał bowiem, a gdyby powód jego niedyspozycji i szaleństwa miał zostać schwytany… Wciąż przecież pozostawał pod wpływem aury Halvorsena i nigdzie się nie ruszał.


    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.