:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Styczeń–luty 2001
Strona 2 z 2 • 1, 2
02.02.2001 – Twierdza Forseti – U. Sorsa & I. Soelberg
3 posters
Ivar Soelberg
Re: 02.02.2001 – Twierdza Forseti – U. Sorsa & I. Soelberg Sro 7 Gru - 15:31
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
First topic message reminder :
Śnieg tańczyły w powietrzu podrygując na porywistym górskim wietrze ciągnącym od północnego-wschodu. Szarość spojrzenia taksowała, bez rysy śmielszej emocji górską panoramę w głębi ducha odnajdując spokój i upragnione wytchnienie. Górskie mroźne powietrze kuło ciało w miejscach uchylających się, spod przytulnej ochrony zimowego odzienia, mimo niesprzyjającego terenu i okolicy, która w chwili obecnej, była wymagającym szlakiem, był ubrany nadzwyczaj elegancko oczami postronnego galarda, a w swojej opinii całkowicie zwyczajnie. Długi onyksowy klasyczny płaszcz podrygiwał lekko, przy zadziornych szarpnięciach wiatru, a dłoń zaciskająca się na rączce wiklinowego kosza, była skryta pod skórzaną czarną rękawiczką trwając w chwycie, bez cienia zachwiania. Tak w swej cierpliwości wypraktykowanej latami służby, czekał na pojawienie się starszego Inspektora.
Zamek zza jego plecami, czy raczej twierdza Forseti, straszyła swą poszarpaną zębem czasu ostrą bryłą przywodząc na myśl pogrążoną we śnie bestię, która tylko czeka, aby się zerwać gwałtownie i przegonić z górskiego płaskowyżu intruzów. W swej ignorancji Wysłannik nie spodziewał się, że ów przebudzenie mogłoby nastąpić w tej właśnie chwili, to też z nutą nonszalancji sięgnął w zamyśle po papierosa skrytego w srebrnej papierośnicy, która w cieple wewnętrznej kieszeni oczekiwała na wyjęcie. Sprawnymi ruchami jednej ręki wydobył białego skręta i odstawił gustowny przedmiot z powrotem w miejsce jego przeznaczenia. Po chwili, gdy szept czaru rozpalił oczko papierosa z ust oficera wydobył się pierwszy obłok szarego dymu, a po nim następny i kolejny. Niesione na halnym traciły się w okamgnieniu, a coraz intensywniejszy opad śniegu dodatkowo potęgował poczucie pewnego odosobnienia i wygłuszenia – paradoksalnie zważywszy na świst wichury nad głowami.
Gdy obraz, w który wpatrywał się mężczyzna zadrżał, a po chwili dobrze znana mu sylwetka stanęła twarzą twarz z nim, uśmiechnął się, oszczędnie. – Spóźniłeś się stary pryku – powitanie, wielce entuzjastyczne, lecz nie silił się na coś dłuższego i bez słowa odwrócił się na pięcie i żwawym krokiem ruszył ku majaczącej groźnie szczerbatej paszczy twierdzy. Byli dziś sami ruiny stały puste, gdyż przez pogodę i niesprzyjające warunki kawiarnia w jednej z wież zawiesiła pracę do odwołania. To mu sprzyjało i też dzięki tej informacji zdecydował się, że to, co planowali od dłuższego czasu odbędzie się właśnie tutaj. Miał cichą nadzieję, z jaką się nie wychylał, że trafił w gusta Inspektora, aczkolwiek ten był człowiekiem skromnym i kulturalny, więc Soelbergowi czasem trudno mu było go odgadnąć przez te właśnie cechy, które w gruncie rzeczy były niezwykle przez mężczyznę cenione, ale nijak momentami nie przekładały się na klarowność oczekiwanych odpowiedzi. Ta nutka wrażliwości, jakiej życie nie stłamsiło w Wysłanniku sprawiała, że potrafił momentami zaskoczyć i chociaż Untamo go znał od małego, tak dostrzegał momenty tego przebłysku wyjątkowo sporadycznie.
– Mam dla ciebie niespodziankę, ale nim to nastąpi chciałbym, abyśmy zrealizowali cel dzisiejszego spotkania – jego słowa dźwięcznie brzmiały w murach twierdzy, gdy przemierzał dziedziniec, by w bezpiecznym miejscu odłożyć wiklinowy kosz i wrócić do starszego towarzysza. Nie musiał pytać, czy jest gotowy wystarczyło mu jedno spojrzenie na postawę przeciwnika i wiedział. Odrzucił papierosa niedbale w bok i skupił się na zaklęciu.
– Hrinda! – Ostry krzyk przeciął ciszę, jaka zapadła po ostatnich słowach wydawało się, że nawet zamieć ucichła, gdy weszli na dziedziniec i zrobiło się spokojniej, a może to tylko pozory?
K6: 3 - prawidłowe trafienie
Atak: 69+35+3=107
Hrinda (Repello) – odrzuca z niemałym impetem przeciwnika na kilka metrów.
Próg: 45.
02.02.2001
Śnieg tańczyły w powietrzu podrygując na porywistym górskim wietrze ciągnącym od północnego-wschodu. Szarość spojrzenia taksowała, bez rysy śmielszej emocji górską panoramę w głębi ducha odnajdując spokój i upragnione wytchnienie. Górskie mroźne powietrze kuło ciało w miejscach uchylających się, spod przytulnej ochrony zimowego odzienia, mimo niesprzyjającego terenu i okolicy, która w chwili obecnej, była wymagającym szlakiem, był ubrany nadzwyczaj elegancko oczami postronnego galarda, a w swojej opinii całkowicie zwyczajnie. Długi onyksowy klasyczny płaszcz podrygiwał lekko, przy zadziornych szarpnięciach wiatru, a dłoń zaciskająca się na rączce wiklinowego kosza, była skryta pod skórzaną czarną rękawiczką trwając w chwycie, bez cienia zachwiania. Tak w swej cierpliwości wypraktykowanej latami służby, czekał na pojawienie się starszego Inspektora.
Zamek zza jego plecami, czy raczej twierdza Forseti, straszyła swą poszarpaną zębem czasu ostrą bryłą przywodząc na myśl pogrążoną we śnie bestię, która tylko czeka, aby się zerwać gwałtownie i przegonić z górskiego płaskowyżu intruzów. W swej ignorancji Wysłannik nie spodziewał się, że ów przebudzenie mogłoby nastąpić w tej właśnie chwili, to też z nutą nonszalancji sięgnął w zamyśle po papierosa skrytego w srebrnej papierośnicy, która w cieple wewnętrznej kieszeni oczekiwała na wyjęcie. Sprawnymi ruchami jednej ręki wydobył białego skręta i odstawił gustowny przedmiot z powrotem w miejsce jego przeznaczenia. Po chwili, gdy szept czaru rozpalił oczko papierosa z ust oficera wydobył się pierwszy obłok szarego dymu, a po nim następny i kolejny. Niesione na halnym traciły się w okamgnieniu, a coraz intensywniejszy opad śniegu dodatkowo potęgował poczucie pewnego odosobnienia i wygłuszenia – paradoksalnie zważywszy na świst wichury nad głowami.
Gdy obraz, w który wpatrywał się mężczyzna zadrżał, a po chwili dobrze znana mu sylwetka stanęła twarzą twarz z nim, uśmiechnął się, oszczędnie. – Spóźniłeś się stary pryku – powitanie, wielce entuzjastyczne, lecz nie silił się na coś dłuższego i bez słowa odwrócił się na pięcie i żwawym krokiem ruszył ku majaczącej groźnie szczerbatej paszczy twierdzy. Byli dziś sami ruiny stały puste, gdyż przez pogodę i niesprzyjające warunki kawiarnia w jednej z wież zawiesiła pracę do odwołania. To mu sprzyjało i też dzięki tej informacji zdecydował się, że to, co planowali od dłuższego czasu odbędzie się właśnie tutaj. Miał cichą nadzieję, z jaką się nie wychylał, że trafił w gusta Inspektora, aczkolwiek ten był człowiekiem skromnym i kulturalny, więc Soelbergowi czasem trudno mu było go odgadnąć przez te właśnie cechy, które w gruncie rzeczy były niezwykle przez mężczyznę cenione, ale nijak momentami nie przekładały się na klarowność oczekiwanych odpowiedzi. Ta nutka wrażliwości, jakiej życie nie stłamsiło w Wysłanniku sprawiała, że potrafił momentami zaskoczyć i chociaż Untamo go znał od małego, tak dostrzegał momenty tego przebłysku wyjątkowo sporadycznie.
– Mam dla ciebie niespodziankę, ale nim to nastąpi chciałbym, abyśmy zrealizowali cel dzisiejszego spotkania – jego słowa dźwięcznie brzmiały w murach twierdzy, gdy przemierzał dziedziniec, by w bezpiecznym miejscu odłożyć wiklinowy kosz i wrócić do starszego towarzysza. Nie musiał pytać, czy jest gotowy wystarczyło mu jedno spojrzenie na postawę przeciwnika i wiedział. Odrzucił papierosa niedbale w bok i skupił się na zaklęciu.
– Hrinda! – Ostry krzyk przeciął ciszę, jaka zapadła po ostatnich słowach wydawało się, że nawet zamieć ucichła, gdy weszli na dziedziniec i zrobiło się spokojniej, a może to tylko pozory?
K6: 3 - prawidłowe trafienie
Atak: 69+35+3=107
Hrinda (Repello) – odrzuca z niemałym impetem przeciwnika na kilka metrów.
Próg: 45.
Ivar Soelberg
Re: 02.02.2001 – Twierdza Forseti – U. Sorsa & I. Soelberg Sob 7 Sty - 22:23
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Był gotów na wszystko, lecz widok tańczącego inspektora, był tym, czego nie zapomni prędko, niesiony na skrzydłach tegoż poczucia humoru, sądził iż zdoła zabawić się jego kosztem jeszcze dotkliwiej, lecz pomylił się przy tym nieznacznie, a taneczny Kruczek zblokował nadchodzący czar z nie lada gracją tancerza.
– Żałuje, że nie mogłem tego nagrać – stwierdza z kąśliwym uśmiechem, a w szarych oczach jarzą się iskierki radości wymieszanej ze szczyptą złośliwości, chciał go rozruszać, tym samym udowodnić, że blokuje go czasem wyłącznie mylne przeświadczenie o swojej leciwości, kiedy tak naprawdę był mężczyzną w średnim wieku. Soleberg nie chciał pod względami takiego przeświadczenia i kondycji fizycznej w jego wieku, tak się przedstawiać. Pragnąc zawsze kroczyć pewnie i śmiało, przez życie nie oglądać się zza siebie ze strachem, ale też rozumiał poniekąd inspektora. Ten przeżył swoje, a ostatnie tygodnie go nie rozpieszczały w oczach Wysłannika, ten powinien wyrwać się na dłuższy czas, gdzieś poza Skandynawię odetchnąć innym powietrzem, zrobić reset.
– Sænkva – rzuca, przemyślnie w nadchodzące zaklęcie i mimowolnie skraca dystans, będąc zaledwie pięć metrów od celu, bez cienia skrupułów, czy taryfy ulgowej uderza zaklęciem, którym zaczął to starcie. Wyczuwając w sobie drzemiącą siłę, chciał to skończyć i przejść do przyjemniejszych rzeczy.
– Hrinda! – Wypowiada, pewnym donośnym głosem, celując w postać starszego mężczyzny.
Obrona: udana
42+36+3=81
Sænkva (Pulvis) – rozprasza podstawowe zaklęcia rzucone przez przeciwnika (dotyczy zaklęć z poziomu I).
Atak: udany
98+36+3=137
Hrinda (Repello) – odrzuca z niemałym impetem przeciwnika na kilka metrów.
– Żałuje, że nie mogłem tego nagrać – stwierdza z kąśliwym uśmiechem, a w szarych oczach jarzą się iskierki radości wymieszanej ze szczyptą złośliwości, chciał go rozruszać, tym samym udowodnić, że blokuje go czasem wyłącznie mylne przeświadczenie o swojej leciwości, kiedy tak naprawdę był mężczyzną w średnim wieku. Soleberg nie chciał pod względami takiego przeświadczenia i kondycji fizycznej w jego wieku, tak się przedstawiać. Pragnąc zawsze kroczyć pewnie i śmiało, przez życie nie oglądać się zza siebie ze strachem, ale też rozumiał poniekąd inspektora. Ten przeżył swoje, a ostatnie tygodnie go nie rozpieszczały w oczach Wysłannika, ten powinien wyrwać się na dłuższy czas, gdzieś poza Skandynawię odetchnąć innym powietrzem, zrobić reset.
– Sænkva – rzuca, przemyślnie w nadchodzące zaklęcie i mimowolnie skraca dystans, będąc zaledwie pięć metrów od celu, bez cienia skrupułów, czy taryfy ulgowej uderza zaklęciem, którym zaczął to starcie. Wyczuwając w sobie drzemiącą siłę, chciał to skończyć i przejść do przyjemniejszych rzeczy.
– Hrinda! – Wypowiada, pewnym donośnym głosem, celując w postać starszego mężczyzny.
Obrona: udana
42+36+3=81
Sænkva (Pulvis) – rozprasza podstawowe zaklęcia rzucone przez przeciwnika (dotyczy zaklęć z poziomu I).
Atak: udany
98+36+3=137
Hrinda (Repello) – odrzuca z niemałym impetem przeciwnika na kilka metrów.
Mistrz Gry
Re: 02.02.2001 – Twierdza Forseti – U. Sorsa & I. Soelberg Sob 7 Sty - 22:23
The member 'Ivar Soelberg' has done the following action : kości
#1 'k6' : 4
--------------------------------
#2 'k100' : 42
#1 'k6' : 4
--------------------------------
#2 'k100' : 42
Ivar Soelberg
Re: 02.02.2001 – Twierdza Forseti – U. Sorsa & I. Soelberg Sob 7 Sty - 22:26
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Mistrz Gry
Re: 02.02.2001 – Twierdza Forseti – U. Sorsa & I. Soelberg Sob 7 Sty - 22:26
The member 'Ivar Soelberg' has done the following action : kości
#1 'k6' : 4
--------------------------------
#2 'k100' : 98
#1 'k6' : 4
--------------------------------
#2 'k100' : 98
Untamo Sorsa
Re: 02.02.2001 – Twierdza Forseti – U. Sorsa & I. Soelberg Wto 10 Sty - 9:48
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
- Bughr...
Na nic były jednak te próby.
Zaklęcie sięgnęło celu, tym samym sprawiając, że Untamo, pomimo niemal bliźniaco dużej siły zaklęcia chroniącego, mierzyć musiał się z jego efektami. Nie odleciał jednak tak daleko, jak pewnie odlecieć mógłby, gdyby nie wykazał się żadną odpornością. Część Hrindy, która przebiła się przez wypowiedziany w pośpiechu Bughr, była wyraźnie silna - świadcząca o sporym doświadczeniu i zaangażowaniu w ćwiczenia młodego Soelberga. Sorsa nie miał jednak czasu na docenianie poczynań Wysłannika, bowiem ponownie wylądował na ziemi, zderzając się ze śniegowymi zaspami, aortyzującymi upadek, którego nie mógł uniknąć, jakkolwiek by nie próbował.
W posiadaniu poobijanego tyłka było coś… Odprężającego. Zawsze lubił zawodowe ćwiczenia, choć niewątpliwie stawiać wolał na te umysłowe - zagadki, łamigłówki, partie szachów... Być może następnym razem powinni skupić się na tym, co przyjemne dla duszy, nie tylko na ciała?
- Chyba mi wystarczy - zaśmiał się, podejmując próbę uniesienia się do pozycji siedzącej, z któej to wyciągnął dłoń do tryumfującego Ivara. Gdy ten pomygł mu wstać z oszronionej powierzchni kamiennych płyt twierdzy, sam Sorsa mógł przejść do strzepywania białego puchu z wełnianego płaszcza. Uśmiechał się nieśmiało, bowiem wszystko to co czuł teraz - zimno, posiniaczenia i zmęczenie, sprawiało, że czuł życie intensywnie pulsujące w żyłach. Potrzebował adrenaliny, chociaż nie przyznawał się do tego, tak długo przesiadując przy biurku.
- Jeżeli każdy z Wyszłanników ma w sobie tak dużo skupienia i siły, Midgard jest w dobrych rękach... - zaśmiał się, właściwie gratulując mu zwycięstwa w pewien osobliwy sposób. Poklepał Wysłannika po ramieniu w sposób typowo przyjazno-braterski, gdy przestępowali kilka kroków w kierunku słodkiej niespodzianki, którą przygotował dla niego Soelberg. - Ale patrząc na to, co ostatnio wyprawia się przed samym nosem... Mam złe przeczucia - próbował pozostawać w pełni pozytywny, jednak nie dało się spać zupełnie spokojnie, gdy codzienni ginęli ludzie. - Obiecałem sobie, że dziś nie będę się tym przejmował - powiedział w zamyśleniu.
Na nic były jednak te próby.
Zaklęcie sięgnęło celu, tym samym sprawiając, że Untamo, pomimo niemal bliźniaco dużej siły zaklęcia chroniącego, mierzyć musiał się z jego efektami. Nie odleciał jednak tak daleko, jak pewnie odlecieć mógłby, gdyby nie wykazał się żadną odpornością. Część Hrindy, która przebiła się przez wypowiedziany w pośpiechu Bughr, była wyraźnie silna - świadcząca o sporym doświadczeniu i zaangażowaniu w ćwiczenia młodego Soelberga. Sorsa nie miał jednak czasu na docenianie poczynań Wysłannika, bowiem ponownie wylądował na ziemi, zderzając się ze śniegowymi zaspami, aortyzującymi upadek, którego nie mógł uniknąć, jakkolwiek by nie próbował.
W posiadaniu poobijanego tyłka było coś… Odprężającego. Zawsze lubił zawodowe ćwiczenia, choć niewątpliwie stawiać wolał na te umysłowe - zagadki, łamigłówki, partie szachów... Być może następnym razem powinni skupić się na tym, co przyjemne dla duszy, nie tylko na ciała?
- Chyba mi wystarczy - zaśmiał się, podejmując próbę uniesienia się do pozycji siedzącej, z któej to wyciągnął dłoń do tryumfującego Ivara. Gdy ten pomygł mu wstać z oszronionej powierzchni kamiennych płyt twierdzy, sam Sorsa mógł przejść do strzepywania białego puchu z wełnianego płaszcza. Uśmiechał się nieśmiało, bowiem wszystko to co czuł teraz - zimno, posiniaczenia i zmęczenie, sprawiało, że czuł życie intensywnie pulsujące w żyłach. Potrzebował adrenaliny, chociaż nie przyznawał się do tego, tak długo przesiadując przy biurku.
- Jeżeli każdy z Wyszłanników ma w sobie tak dużo skupienia i siły, Midgard jest w dobrych rękach... - zaśmiał się, właściwie gratulując mu zwycięstwa w pewien osobliwy sposób. Poklepał Wysłannika po ramieniu w sposób typowo przyjazno-braterski, gdy przestępowali kilka kroków w kierunku słodkiej niespodzianki, którą przygotował dla niego Soelberg. - Ale patrząc na to, co ostatnio wyprawia się przed samym nosem... Mam złe przeczucia - próbował pozostawać w pełni pozytywny, jednak nie dało się spać zupełnie spokojnie, gdy codzienni ginęli ludzie. - Obiecałem sobie, że dziś nie będę się tym przejmował - powiedział w zamyśleniu.
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 02.02.2001 – Twierdza Forseti – U. Sorsa & I. Soelberg Wto 10 Sty - 9:48
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
#1 'k100' : 70
--------------------------------
#2 'k6' : 3
#1 'k100' : 70
--------------------------------
#2 'k6' : 3
Ivar Soelberg
02.02.2001 – Twierdza Forseti – U. Sorsa & I. Soelberg Wto 16 Maj - 18:36
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Z uśmiechem zadowolenia czającym się od jakiegoś czasu pod maską powagi, a w chwili triumfu wychylającym się w pełni swego wyrazu podszedł do poobijanego przeciwnika i wyciągnął dłoń, aby pomóc mu wstać. Lubił wszelkie formy rywalizacji, to go napędzało i dawało wiele frajdy. W młodości uwielbiał hokeja, to tam na lodowej tafli przelewał nieraz krew, ale i hartował ducha nie krył tego przed światem, że lubił sport, a ten, chociaż wymagał wiele, tak indywidualny, jak i zespołowy, tak również oferował w zamian sporo, pomijając kontuzje i wyrzeczenia. Uczył pokory, nawet na poziomie amatorskim można było wiele cennych wartości z niego wyciągnąć, te w życiu prywatnym nieraz pomagały. Smak zwycięstwa po trudach, był czymś, czego powinien każdy młody oficer myślący poważnie o karierze w Kruczej Straży skosztować. Czasem i owszem przychodziło rozczarowanie i porażka, a ta równie mocno kształtowała, co wygrana. Nawet przez myśl mu przeszło, że mogła znacznie częściej wpisywać się w ich obraz pracy, tę należało umiejętnie przyjmować – nie załamywać się, a podnieść się i dalej próbować, choć zapał gasł, tak należało rozpalić go na nowo. Rezygnacja po poniesionej klęsce była najgorszym, co można zrobić.
– To była dobra walka – stwierdził przyjmując gratulacje. Były mu one miłe, acz miały w sobie ziarno goryczy, które wyczuł, a co nie specjalnie mu się spodobało. Lubił być chwalony indywidualnie – wyróżniać się na tle innych, zawsze głodny sukcesów oraz ambitny szedł przez życie z podniesioną głową, a słowa Untamo uogólniały jego dzisiejszą wygraną. – Szczerze w to wątpię – jasno wytknął błąd starszemu koledze i uśmiechnął się kwaśno.
– Zatem nie smuć się, nie myśl. Dziś jest wyjątkowy dzień. – Po podaniu kawowego tortu na papierowe talerzyki sięgnął do wiklinowego kosza po kawę z termosu, nim jednak zaczęli jeść chłonąc aurę tego historycznego miejsca Soelberg, miał jeszcze jedną ważną rzecz do zakomunikowania.
– Wszystkiego najlepszego, przyjacielu. – Objął staruszka swymi ramionami i przytulił go. – Mam nadzieję, że bogowie dadzą ci to, czego pragniesz. – Życzył z przekonaniem w głosie.
Untamo i Ivar z tematu
– To była dobra walka – stwierdził przyjmując gratulacje. Były mu one miłe, acz miały w sobie ziarno goryczy, które wyczuł, a co nie specjalnie mu się spodobało. Lubił być chwalony indywidualnie – wyróżniać się na tle innych, zawsze głodny sukcesów oraz ambitny szedł przez życie z podniesioną głową, a słowa Untamo uogólniały jego dzisiejszą wygraną. – Szczerze w to wątpię – jasno wytknął błąd starszemu koledze i uśmiechnął się kwaśno.
– Zatem nie smuć się, nie myśl. Dziś jest wyjątkowy dzień. – Po podaniu kawowego tortu na papierowe talerzyki sięgnął do wiklinowego kosza po kawę z termosu, nim jednak zaczęli jeść chłonąc aurę tego historycznego miejsca Soelberg, miał jeszcze jedną ważną rzecz do zakomunikowania.
– Wszystkiego najlepszego, przyjacielu. – Objął staruszka swymi ramionami i przytulił go. – Mam nadzieję, że bogowie dadzą ci to, czego pragniesz. – Życzył z przekonaniem w głosie.
Untamo i Ivar z tematu
Strona 2 z 2 • 1, 2