:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Listopad-grudzień 2000
01.12.2000 – Gorące źródła – M. Guldbrandsen & V. Holmsen
2 posters
Mikkel Guldbrandsen
Re: 01.12.2000 – Gorące źródła – M. Guldbrandsen & V. Holmsen Sob 22 Sty - 21:02
Mikkel GuldbrandsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 32 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : wysłannik Forsetiego
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : sokół
Atuty : lider (I), miłośnik pojedynków (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 10 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 15 / wiedza ogólna: 10
01.12.2000
Gorące źródła, w pobliżu których wybudowano Midgard, cieszyły się wciąż niesłabnącą popularnością, mimo zimowej pory. Kompleks basenów zachęcał do kąpieli i relaksu wraz z przyjaciółmi, bądź w pojedynkę. Ponoć wody te miały niezwykłe, magiczne wręcz właściwości i sprawiały, że galdrowie cieszyli się zdrowiem znacznie dłużej. Guldbrandsen sam bywał tu nie raz i nie dwa, zarówno w towarzystwie, jak i sam, głównie po to, aby odpocząć. Nawet w środku zimy spotkać tu można było niemalże tłumy. Nie inaczej było pierwszego grudnia, w godzinach popołudniowych; w gorących źródłach zażywało leczniczych kąpieli wielu galdrów, lecz tym razem Guldbrandsen pojawił się tu w zupełnie innym celu.
Odbywszy w okolicach południa spotkanie z alchemikiem, któremu na próbę, w celu sprawdzenia jego umiejętności, zlecił uwarzenie kilku mikstur, udał się do siedziby Kruczej Straży. Służbowe obowiązki wzywały. Długo tam jednak nie pozostał. Miał zmienić jednego ze swych partnerów, starszego oficera, który od rana siedział na ogonie podejrzanego. Mikkel miał zatem go zmienić, by potencjalny ślepiec nie nabrał podejrzeń. Obecność tego samego człowieka w pobliżu zawsze zastanawiała, oni byli zaś na to wyczuleni.
Od dwóch godzin więc krążył po mieście, trzymając odpowiedni dystans i zachowując ostrożność; siedział mężczyźnie jednak na ogonie, udało mu się go nie zgubić nawet wówczas, kiedy pokierował się na skraj miasta. Mikkel zaczął obawiać się, że przejdzie przez jeden z portali i zniknie, co byłoby problematyczne, podejrzenia te jednak się nie sprawdziły. Mężczyzna udał się w okolice gorących źródeł - chciał zażyć kąpieli? Głęboko wątpliwe. Guldbrandsen podejrzewał, że ma się tu z kimś spotkać, nie odpuszczał więc i kręcił się pośród innych galdrów, nie tracąc go z oczu.
Przynajmniej do czasu.
Przestał prószyć już śnieg, wiatr przegnał z nieba nad Midgardem ołowiane chmury, było chłodno, lecz para unosząca się z gorących źródeł sprawiała, że temperatura tu była nieco wyższa. Mikkel poluzował szalik wokół szyi, odsłaniając więcej twarzy, a unosząc przy tym ręce zasłonił sobie część widoku - i wtedy wpadł na kogoś, zachwiał się i niemalże stracił równowagę. A raczej: to ktoś wpadł na niego.
- Nic pani nie jest? - spytał od razu, zauważywszy, że to kobieta.
when I say innocent
I should say naive
I should say naive
Villemo Holmsen
Re: 01.12.2000 – Gorące źródła – M. Guldbrandsen & V. Holmsen Nie 23 Sty - 21:59
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Dzisiaj pracować miała jedynie wieczorem i w nocy. Szkarłatna sala gdzie goście raczyli się drinkami wieczorami pękała w szwach. Miała swój dyżur by w skąpym odzieniu, ukazującym jak najwięcej jej wdzięków, rozdawać wszelkiej maści drinki. Wiedząc, że czeka ją wiele godzin w szpilkach w otoczeniu dymu z cygar oraz aromatu ciężkich perfum uznała, że uda się nad gorące źródła by się zrelaksować. Teoretycznie mogła to samo zrobić w galerii, ale istniała obawa, że jakaś inna dziewczyna zaraz przyjdzie z pytaniami albo zwyczajnie będzie chciała porozmawiać, a Villemo pragnęła spokoju i cichy. Ciepła woda otuliła miękko jej ciało niosąc ukojenie. Relaksowała się przed pracą mając zamiar wykorzystać każdą wolną minutę jaka jej została. W końcu jednak musiała pożegnać gorącą wodę termalną, ale umysł miała wyciszony. Jako niksa kochała wodę, uwielbiała przebywać w jej otoczeniu. Potrafiła godzinami siedzieć nad jeziorem i obserwować pływające ryby, jak liście unoszą się na srebrzystej tafli wody. Zwłaszcza w chwilach kryzysu woda była dla niej kojąca, niczym medytacja.
Gorąca para unosiła się dokoła, sprawiając, że w sercu zimy panowała tu przyjemna temperatura. Wilgotne włosy rozczesała i zaplotła w luźny warkocz, narzuciła na siebie ubranie nie chcąc na razie dokładnie się zapinać wiedząc, że gorąca para nie sprzyja grubym okryciom wierzchnim.
Stawiała ostrożnie kroki na śniegu wiedząc, że pod topiącym się puchem może znajdować się lód, na którym pójdzie i to niekoniecznie zgrabnie, chociaż z poruszaniem się nie miała problemu. Nie wykorzystując swojej aury zdawała sobie sprawę jak podążają za nią męskie spojrzenia. Nie była teraz jednak w pracy, nie miała ochoty nikogo uwodzić czy to uśmiechem czy to głosem, gestem lub też spojrzeniem. Zatopiona we własnych myślach nie spostrzegła, że idzie na kolizję z mężczyzną. Nim się zorientowała poczuła uderzenie i to, że właśnie traci równowagę. Odruchowo szukała czegoś czego mogłaby się przytrzymać i trafiło na ramię galdra z którym się zderzyła. Zdradziecki lód krył się pod śniegiem, tak jak to podejrzewała jeszcze parę minut temu.
-Najmocniej pana przepraszam! - Powiedziała łapiąc równowagę i posłała mu przepraszający uśmiech. Parę złotych kosmyków wypadło z warkocza by wić się wokół jasnej, kobiecej twarzy. Wycięte w migdał szare oczy spoczęły na obliczu mężczyzny. -Nic panu nie jest? - Zadała pytanie dokładnie w tym samym momencie i słysząc słowa jakie wypowiada galdr zaśmiała się dźwięcznie i melodyjnie. -Nic mi nie jest. Dziękuję.
Gorąca para unosiła się dokoła, sprawiając, że w sercu zimy panowała tu przyjemna temperatura. Wilgotne włosy rozczesała i zaplotła w luźny warkocz, narzuciła na siebie ubranie nie chcąc na razie dokładnie się zapinać wiedząc, że gorąca para nie sprzyja grubym okryciom wierzchnim.
Stawiała ostrożnie kroki na śniegu wiedząc, że pod topiącym się puchem może znajdować się lód, na którym pójdzie i to niekoniecznie zgrabnie, chociaż z poruszaniem się nie miała problemu. Nie wykorzystując swojej aury zdawała sobie sprawę jak podążają za nią męskie spojrzenia. Nie była teraz jednak w pracy, nie miała ochoty nikogo uwodzić czy to uśmiechem czy to głosem, gestem lub też spojrzeniem. Zatopiona we własnych myślach nie spostrzegła, że idzie na kolizję z mężczyzną. Nim się zorientowała poczuła uderzenie i to, że właśnie traci równowagę. Odruchowo szukała czegoś czego mogłaby się przytrzymać i trafiło na ramię galdra z którym się zderzyła. Zdradziecki lód krył się pod śniegiem, tak jak to podejrzewała jeszcze parę minut temu.
-Najmocniej pana przepraszam! - Powiedziała łapiąc równowagę i posłała mu przepraszający uśmiech. Parę złotych kosmyków wypadło z warkocza by wić się wokół jasnej, kobiecej twarzy. Wycięte w migdał szare oczy spoczęły na obliczu mężczyzny. -Nic panu nie jest? - Zadała pytanie dokładnie w tym samym momencie i słysząc słowa jakie wypowiada galdr zaśmiała się dźwięcznie i melodyjnie. -Nic mi nie jest. Dziękuję.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Mikkel Guldbrandsen
Re: 01.12.2000 – Gorące źródła – M. Guldbrandsen & V. Holmsen Pon 31 Sty - 20:30
Mikkel GuldbrandsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 32 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : wysłannik Forsetiego
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : sokół
Atuty : lider (I), miłośnik pojedynków (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 10 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 15 / wiedza ogólna: 10
Na północy, gdzie Mikkel się wychował, nie brakowało gorących źródeł, chętnie odwiedzanych zarówno przez galdrów, jak i śniących. Ze swych najmłodszych lat pamiętał, że ojciec i matka często zabierali jego i Fridę na takie kąpiele, pozwalając, by ich jedyne pociechy szalały w nich od rana do nocy; należało zresztą przyznać, że dzięki naturze wagabundy Frederika za młodu mieli okazję ujrzeć naprawdę wiele. Pan Guldbrandsen, jako łamacz klątw, sporo podróżował, wiele widział, o czym później nie omieszkał barwnie opowiadać swoim dzieciom, na samych opowieściach jednak nie poprzestał, mając świadomość tego, że zarówno Mikkel, jak i Frida umarliby z niecierpliwości. Zabierał ich niekiedy w podróże po całej magicznej Skandynawii, niedalekie, lecz zawsze fascynujące, często pouczające. Tęsknił za tamtymi czasami, za podróżami, zazdrościł wręcz Fridzie, że pozwoliła sobie na nie po studiach. Jego samego praca najczęściej trzymała w Midgardzie, który w ciągu ponad dekady zdążył poznać niemal tak dobrze jak własną kieszeń. Poza Przesmykiem Lokiego, miejsca słynącego z przyciągania Ślepców, z czym wciąż nie zrobili należytego porządku. Guldbrandsen jednak wierzył, że każdy kolejny złapany i naznaczony Ślepiec, każda następna zdobyta informacja zbliża ich do celu - celem zaś było wytępienie wszystkich łotrów, którzy sięgali po magię zakazaną.
Nie tracił więc czujności nawet tutaj, pośród gorącej pary i śmiechów, nie lekceważył wizyty tutaj śledzonego mężczyzny, choć mogło okazać się nic nieznaczące. Trzymał się na dystans, nie tracił go jednak z oczu... Przynajmniej do czasu. Do czasu, kiedy zderzył się z jakąś drobniejszą sylwetką, choć był pewien, że drogę ma czystą. Kobieta po prostu na niego wpadła, a przez całe to zamieszanie spojrzał najpierw na nią, skupiając wzrok na ładnej twarzy, upewniając się, ze nic jej nie jest. Twierdząca odpowiedź pozwoliła Mikkelowi na rozejrzenie się wokół, lecz śledzony mężczyzna zniknął mu z oczu. Do cholery jasnej, pomyślał Guldbrandsen z irytacją, zarówno na siebie, jak i na tę kobietę, która weszła mu w drogę.
- Nie szkodzi - skłamał gładko, wypatrując go pośród tłumu, na próżno jednak. Znów spojrzał więc na tę kobietę, zwracając uwagę, że wyróżniała się urodą na tle innych widzących obecnych w tym miejscu - i to bardzo. - Wszystko w porządku. Powinna pani jednak bardziej uważać w tym tłumie - wyrzekł, brzmiąc nieco bardziej burkliwie, niż zwykle.;
Nie tracił więc czujności nawet tutaj, pośród gorącej pary i śmiechów, nie lekceważył wizyty tutaj śledzonego mężczyzny, choć mogło okazać się nic nieznaczące. Trzymał się na dystans, nie tracił go jednak z oczu... Przynajmniej do czasu. Do czasu, kiedy zderzył się z jakąś drobniejszą sylwetką, choć był pewien, że drogę ma czystą. Kobieta po prostu na niego wpadła, a przez całe to zamieszanie spojrzał najpierw na nią, skupiając wzrok na ładnej twarzy, upewniając się, ze nic jej nie jest. Twierdząca odpowiedź pozwoliła Mikkelowi na rozejrzenie się wokół, lecz śledzony mężczyzna zniknął mu z oczu. Do cholery jasnej, pomyślał Guldbrandsen z irytacją, zarówno na siebie, jak i na tę kobietę, która weszła mu w drogę.
- Nie szkodzi - skłamał gładko, wypatrując go pośród tłumu, na próżno jednak. Znów spojrzał więc na tę kobietę, zwracając uwagę, że wyróżniała się urodą na tle innych widzących obecnych w tym miejscu - i to bardzo. - Wszystko w porządku. Powinna pani jednak bardziej uważać w tym tłumie - wyrzekł, brzmiąc nieco bardziej burkliwie, niż zwykle.;
when I say innocent
I should say naive
I should say naive
Villemo Holmsen
Re: 01.12.2000 – Gorące źródła – M. Guldbrandsen & V. Holmsen Wto 1 Lut - 10:49
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Wyczuła, że źle trafiła. Czy jej się zdawało czy mężczyzna kogoś wypatrywał? Czy przeszkodziła w spotkaniu i spłoszyła drugą osobę? Obejrzała się przez ramię by ukradkiem sprawdzić czy ktoś im się intensywnie nie przygląda. Jednak nikogo nie spostrzegła, a wszechobecna para niczego nie ułatwiała.
-Przepraszam. - Powiedziała po chwili unosząc na niego skruszone spojrzenie. -Chyba panu w czymś ważnym przeszkodziłam. - Wskazała w przestrzeń za sobą, w którą zerkała ofiara jej braku uwagi na śliskiej powierzchni. -Pozwoli pan, że jakoś to wynagrodzę. - Nigdy nie miała problemu z przyznaniem się do błędu lub zadośćuczynieniem. Miała zamiar realnie w jakiś sposób przeprosić mężczyznę, choć nie wiedziała kim jest ani czym się zajmuje. -Niedaleko sprzedają dobrą kawę oraz świetne napary ziołowe. Może skusi się pan? - Zadając pytanie uśmiechnęła się do niego promiennie i następnie ostrożnie wyminęła starając się powoli i dokładnie stawiać kroki, by znów nie ryzykować utratą równowagi. Rzeczywiście niedaleko stała budka, w której sprzedawano ciepłe napoje, a zapach unoszący się wręcz zachęcał do tego aby skorzystać z możliwości ich spróbowania. Za ladą stała młoda dziewczyna o piegowatej buzi uśmiechająca się na ich widok. Na ścianie stanowiska wisiała tablica z ofertą.
-Proszę wybrać. Chociaż tyle mogę zrobić. - Zachęciła mężczyznę czekając aż złoży zamówienie, a ona sama poprosiła o napar z lipy z miodem. Kojarzył się jej z domem, kiedy matka jeszcze żyła i zimową porą, po każdym treningu czekała z ciepłym napojem na córkę. Siadały wtedy we dwie w kuchni i rozmawiały. Jakby zareagowała gdyby dowiedziała się, że Villemo porzuciła pracę aktorki na rzecz dawania rozkoszy? Nazwałaby to sprzedażą własnego ciała? Przeklęła by córkę czy może wspierała w jej wyborze? Nigdy już nie pozna odpowiedzi na to pytanie. Ujęła papierowy kubek w dłonie i wciągnęła przyjemny zapach. -Villemo Holmsen. - Przedstawiła się nim upiła łyk czując jak przyjemne ciepło rozlewa się po całym ciele poczynając od gardła i biegło w dół. Miała nadzieję, że ten drobny gest choć trochę poprawi mężczyźnie humor, który ewidentnie mu zepsuła.
-Przepraszam. - Powiedziała po chwili unosząc na niego skruszone spojrzenie. -Chyba panu w czymś ważnym przeszkodziłam. - Wskazała w przestrzeń za sobą, w którą zerkała ofiara jej braku uwagi na śliskiej powierzchni. -Pozwoli pan, że jakoś to wynagrodzę. - Nigdy nie miała problemu z przyznaniem się do błędu lub zadośćuczynieniem. Miała zamiar realnie w jakiś sposób przeprosić mężczyznę, choć nie wiedziała kim jest ani czym się zajmuje. -Niedaleko sprzedają dobrą kawę oraz świetne napary ziołowe. Może skusi się pan? - Zadając pytanie uśmiechnęła się do niego promiennie i następnie ostrożnie wyminęła starając się powoli i dokładnie stawiać kroki, by znów nie ryzykować utratą równowagi. Rzeczywiście niedaleko stała budka, w której sprzedawano ciepłe napoje, a zapach unoszący się wręcz zachęcał do tego aby skorzystać z możliwości ich spróbowania. Za ladą stała młoda dziewczyna o piegowatej buzi uśmiechająca się na ich widok. Na ścianie stanowiska wisiała tablica z ofertą.
-Proszę wybrać. Chociaż tyle mogę zrobić. - Zachęciła mężczyznę czekając aż złoży zamówienie, a ona sama poprosiła o napar z lipy z miodem. Kojarzył się jej z domem, kiedy matka jeszcze żyła i zimową porą, po każdym treningu czekała z ciepłym napojem na córkę. Siadały wtedy we dwie w kuchni i rozmawiały. Jakby zareagowała gdyby dowiedziała się, że Villemo porzuciła pracę aktorki na rzecz dawania rozkoszy? Nazwałaby to sprzedażą własnego ciała? Przeklęła by córkę czy może wspierała w jej wyborze? Nigdy już nie pozna odpowiedzi na to pytanie. Ujęła papierowy kubek w dłonie i wciągnęła przyjemny zapach. -Villemo Holmsen. - Przedstawiła się nim upiła łyk czując jak przyjemne ciepło rozlewa się po całym ciele poczynając od gardła i biegło w dół. Miała nadzieję, że ten drobny gest choć trochę poprawi mężczyźnie humor, który ewidentnie mu zepsuła.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Mikkel Guldbrandsen
Re: 01.12.2000 – Gorące źródła – M. Guldbrandsen & V. Holmsen Sob 12 Lut - 20:53
Mikkel GuldbrandsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 32 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : wysłannik Forsetiego
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : sokół
Atuty : lider (I), miłośnik pojedynków (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 10 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 15 / wiedza ogólna: 10
Mikkel zwykł twierdzić, że pech to wymówka ludzi zbyt leniwych, nieuważnych, nie dość zdeterminowanych, bądź mało utalentowanych; lub pocieszenie, gdy sprawa dotyczyła bliskich osób – niekiedy wszak lepiej było prawdę zwyczajnie przemilczeć. Sam również rzadko tłumaczył się czymś takim jak pechem, miał skłonności do tego, aby siebie samego za wiele rzeczy obwiniać i do siebie mieć pretensje. Tym razem wina leżała gdzieś po środku. Pomiędzy nim, a zwyczajnym, przysłowiowym pechem. Był przecież ostrożny, nie szedł na oślep, rozpychając się łokciami wokół, a mimo to Norny na drodze i tak postawiły mu przeszkodę w postaci pięknej blondynki: jakby tego było mało, to śledzony przezeń mężczyzna jakby rozpłynął się w powietrzu w ułamku sekundy. Jak mógł to zrobić aż tak szybko?
- Słucham? – odparł nieprzytomnie Mikkel, spojrzenie mając utkwione w przestrzeni gdzieś za kobietą, zanim uświadomił sobie, że wypatruje potencjalnego Ślepca zdecydowanie zbyt ostentacyjnie. Zreflektował się prędko, zawieszając spojrzenie na twarzy przeszkody, która teraz wydała mu się po stokroć piękniejsza, niż przy pierwszym, przelotnym spojrzeniu na nią. – Nie, nie, proszę się nie przejmować. To nic takiego – zapewnił kobietę, wygładzając nieistniejącą zmarszczkę na materiale płaszcza; do uprzejmego uśmiechu niemal się zmusił, zirytowany na tę sytuację i to, że zgubił Thomasa. Skruszone spojrzenie nieznajomej nie pozwoliło Guldbrandsenowi jednak na wyrzucenie z siebie pretensji, na obarczenie kobiety winą, maniery dżentelmena i tak by do tego nie dopuściły – nawet jeśli uważał, że to ewidentnie ona nie uważała i na niego wpadła.
Chciał już grzecznie odmówić, wymawiając się umówionym spotkaniem, blondynka roztaczała jednak wokół siebie taką aurę, że spojrzenia wszystkich galdrów obecnych wtedy przy gorących źródłach wędrowały właśnie do niej. Ciężko powiedzieć „nie” podobnej kobiecie, kiedy skruszona proponuje kubek gorącej kawy. Zwłaszcza kawy. Nie miał zamiaru ganiać teraz po całym terenie basenów, wzbudzać cudze zainteresowanie i sensację, niezbyt naturalnie by to wyglądało.
- Przekonała mnie pani. Chętnie – odparł zatem Mikkel, uśmiechnąwszy się kącikiem ust i skinąwszy głową na potwierdzenie własnych słów; po chwili podążał już za blondynką, w myślach wciąż rozważając jak wytłumaczy się w pracy ze zgubienia tropu, nie zauważając nawet kiedy stanęli przed maleńkim budyneczkiem, gdzie oferowano gorące napoje na wynos. Nie musiał zapoznawać się z ofertą. Zwykle pragnienie miał jedno: - Czarną kawę bez mleka i cukru. – Tylko tyle i aż tyle. Gestem powstrzymał blondynkę, kiedy chciała zapłacić; zaoferowała, że zadościuczyni mu ten mały wypadek, nie pozwoliłby jednak, aby to kobieta za niego płaciła. Co to, to nie. – Proszę pozwolić – rzekł Mikkel i choć w użył słowa proszę, to ton jego niskiego głosu nie był ani trochę proszący. – Miło mi poznać. Mikkel Guldbrandsen – odparł, odbierając akurat kubek z gorącym napojem, po czym znów zawiesił wzrok na twarzy pięknej blondynki. Trudno było się na nią napatrzeć. – Mieszka pani w Midgardzie? – zagaił uprzejmie, by nie stali w ciszy.
- Słucham? – odparł nieprzytomnie Mikkel, spojrzenie mając utkwione w przestrzeni gdzieś za kobietą, zanim uświadomił sobie, że wypatruje potencjalnego Ślepca zdecydowanie zbyt ostentacyjnie. Zreflektował się prędko, zawieszając spojrzenie na twarzy przeszkody, która teraz wydała mu się po stokroć piękniejsza, niż przy pierwszym, przelotnym spojrzeniu na nią. – Nie, nie, proszę się nie przejmować. To nic takiego – zapewnił kobietę, wygładzając nieistniejącą zmarszczkę na materiale płaszcza; do uprzejmego uśmiechu niemal się zmusił, zirytowany na tę sytuację i to, że zgubił Thomasa. Skruszone spojrzenie nieznajomej nie pozwoliło Guldbrandsenowi jednak na wyrzucenie z siebie pretensji, na obarczenie kobiety winą, maniery dżentelmena i tak by do tego nie dopuściły – nawet jeśli uważał, że to ewidentnie ona nie uważała i na niego wpadła.
Chciał już grzecznie odmówić, wymawiając się umówionym spotkaniem, blondynka roztaczała jednak wokół siebie taką aurę, że spojrzenia wszystkich galdrów obecnych wtedy przy gorących źródłach wędrowały właśnie do niej. Ciężko powiedzieć „nie” podobnej kobiecie, kiedy skruszona proponuje kubek gorącej kawy. Zwłaszcza kawy. Nie miał zamiaru ganiać teraz po całym terenie basenów, wzbudzać cudze zainteresowanie i sensację, niezbyt naturalnie by to wyglądało.
- Przekonała mnie pani. Chętnie – odparł zatem Mikkel, uśmiechnąwszy się kącikiem ust i skinąwszy głową na potwierdzenie własnych słów; po chwili podążał już za blondynką, w myślach wciąż rozważając jak wytłumaczy się w pracy ze zgubienia tropu, nie zauważając nawet kiedy stanęli przed maleńkim budyneczkiem, gdzie oferowano gorące napoje na wynos. Nie musiał zapoznawać się z ofertą. Zwykle pragnienie miał jedno: - Czarną kawę bez mleka i cukru. – Tylko tyle i aż tyle. Gestem powstrzymał blondynkę, kiedy chciała zapłacić; zaoferowała, że zadościuczyni mu ten mały wypadek, nie pozwoliłby jednak, aby to kobieta za niego płaciła. Co to, to nie. – Proszę pozwolić – rzekł Mikkel i choć w użył słowa proszę, to ton jego niskiego głosu nie był ani trochę proszący. – Miło mi poznać. Mikkel Guldbrandsen – odparł, odbierając akurat kubek z gorącym napojem, po czym znów zawiesił wzrok na twarzy pięknej blondynki. Trudno było się na nią napatrzeć. – Mieszka pani w Midgardzie? – zagaił uprzejmie, by nie stali w ciszy.
when I say innocent
I should say naive
I should say naive
Villemo Holmsen
Re: 01.12.2000 – Gorące źródła – M. Guldbrandsen & V. Holmsen Pon 14 Lut - 18:30
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Zdarzało się jej operować stwierdzeniem pech, ale rzadko kiedy szukała w tym pocieszenia. Przytrafiało się im co się przytrafiało, nie było w tym żadnego konkretnego klucza. Ich życiem sterowały Norny, a te miały dość specyficzne poczucie humoru. Ostatnio uznały, że to właśnie lód będzie jej największym wrogiem. Należało z tego jakoś skorzystać, nie zaś marudzić.
Wpadła na mężczyznę albo on na nią, choć bardziej stawiała na to, że wpadli obydwoje na siebie. On patrząc gdzieś w dal i nie widząc jak idzie, ona pod nogi starając się nie poślizgnąć na zdradzieckiej powierzchni.
Wyraźnie zaaferowany czymś mężczyzna patrzył ponad jej głową wpatrując się w parę, która bardzo mocno ograniczała pole widzenia. Zmrużyła delikatnie szare niczym stal oczy z wyraźnym zaciekawieniem.
Śledził kobietę? A może poszukiwał jakieś? Takie miejsca należały do jednych z lepszych na schadzki. W kłębach pary łatwo było zniknąć z potencjalnym kochankiem i oddać się uciechom lub chociażby mile spędzić czas z drugą osobą nie obawiając się zbyt szybkiego przyłapania.
Chciał odmówić.
Widziała te zmarszczone brwi, posępny wyraz twarzy, ale złamał się. Uległ zapewne nie tylko jej aurze ale również wizji czegoś ciepłego. Na pewno tej mieszance, której była w pełni świadoma.
Niksa zadowolona, że może odkupić jakoś swoje winy nie protestowała jednak kiedy uznał, że ostatecznie on zapłaci. Liczył się gest i skrucha, którą okazała. Ton jego słów sugerował wyraźnie, że odmowy nie przyjmie. W odpowiedzi posłała mu czarujący uśmiech i upiła łyk ciepłego naparu.
Zapach i smak koiły nerwy oraz wyciszały umysł. Potrzebowała tego przed pracą.
-Mieszkam od ponad roku. - Odpowiedziała swobodnie. -Pochodzę z Bærum. Przyjechałam tutaj za pracą. - Ujmowała gorący kubek obydwiema dłońmi i choć trochę parzył, to nie zwracała na to uwagi. Spojrzenie oczy wyciętych w migdał miała utkwione w mężczyźnie i do tego przystojnym. Jakże nie pociągnąć z nim lekkiej rozmowy nim każde z nich pójdzie w swoją stronę. -Pan od dawna stałym mieszkańcem, czy tak ja przybył niedawno? - Zagadnęła ciekawa osoby, którą na jej drodze postawiły Norny. Na pewno nie zrobiły tego przypadkiem. -Midgard wciąż ma przede mną wiele tajemnic. A jak jest u pana? - Wypowiadając ostatnie pytanie przechyliła lekko głowę ku ramieniu niczym ciekawski ptak, który wyczekuje odpowiedzi.
Wpadła na mężczyznę albo on na nią, choć bardziej stawiała na to, że wpadli obydwoje na siebie. On patrząc gdzieś w dal i nie widząc jak idzie, ona pod nogi starając się nie poślizgnąć na zdradzieckiej powierzchni.
Wyraźnie zaaferowany czymś mężczyzna patrzył ponad jej głową wpatrując się w parę, która bardzo mocno ograniczała pole widzenia. Zmrużyła delikatnie szare niczym stal oczy z wyraźnym zaciekawieniem.
Śledził kobietę? A może poszukiwał jakieś? Takie miejsca należały do jednych z lepszych na schadzki. W kłębach pary łatwo było zniknąć z potencjalnym kochankiem i oddać się uciechom lub chociażby mile spędzić czas z drugą osobą nie obawiając się zbyt szybkiego przyłapania.
Chciał odmówić.
Widziała te zmarszczone brwi, posępny wyraz twarzy, ale złamał się. Uległ zapewne nie tylko jej aurze ale również wizji czegoś ciepłego. Na pewno tej mieszance, której była w pełni świadoma.
Niksa zadowolona, że może odkupić jakoś swoje winy nie protestowała jednak kiedy uznał, że ostatecznie on zapłaci. Liczył się gest i skrucha, którą okazała. Ton jego słów sugerował wyraźnie, że odmowy nie przyjmie. W odpowiedzi posłała mu czarujący uśmiech i upiła łyk ciepłego naparu.
Zapach i smak koiły nerwy oraz wyciszały umysł. Potrzebowała tego przed pracą.
-Mieszkam od ponad roku. - Odpowiedziała swobodnie. -Pochodzę z Bærum. Przyjechałam tutaj za pracą. - Ujmowała gorący kubek obydwiema dłońmi i choć trochę parzył, to nie zwracała na to uwagi. Spojrzenie oczy wyciętych w migdał miała utkwione w mężczyźnie i do tego przystojnym. Jakże nie pociągnąć z nim lekkiej rozmowy nim każde z nich pójdzie w swoją stronę. -Pan od dawna stałym mieszkańcem, czy tak ja przybył niedawno? - Zagadnęła ciekawa osoby, którą na jej drodze postawiły Norny. Na pewno nie zrobiły tego przypadkiem. -Midgard wciąż ma przede mną wiele tajemnic. A jak jest u pana? - Wypowiadając ostatnie pytanie przechyliła lekko głowę ku ramieniu niczym ciekawski ptak, który wyczekuje odpowiedzi.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Mikkel Guldbrandsen
Re: 01.12.2000 – Gorące źródła – M. Guldbrandsen & V. Holmsen Czw 10 Mar - 16:49
Mikkel GuldbrandsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 32 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : wysłannik Forsetiego
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : sokół
Atuty : lider (I), miłośnik pojedynków (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 10 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 15 / wiedza ogólna: 10
Dzisiejsza misja była już skreślona. Nie chciał zbyt ostentacyjnie rozglądać się za śledzonym dotąd mężczyzną, wzbudzać podejrzeń i zamieszania, przyciągać do siebie uwagi. Według kobiety i tak kogoś szukał - porzucił więc prędko poszukiwanie wzrokiem mężczyzny, skupiając się na niej; nie do końca było mu to w smak, nie przez nią, a własny pracoholizm. Aby całkowicie odwieść go od wykonywanej pracy, obowiązków musiałaby chyba użyć na nim swego czaru z pełną premedytacją, rzucić urok - a on nie mógłby nawet zaprotestować. Nie wiedział jednak z kim naprawdę ma do czynienia. Skusiła go zarówno wizja ciepłego napoju w ten mroźny dzień, jak i uroczy uśmiech na jej twarzy. Winę za to, że zrobiło mu się jakby goręcej jeszcze przed otrzymaniem zamówienia obwiniał unoszące się nad gorącymi źródłami gęste pary.
- Rok to już całkiem sporo - odpowiedział Mikkel, uśmiechając się przy tym łagodnie, w międzyczasie popijając swoją kawę. Było już dość późno jak na kolejną dawkę kofeiny, wiedział jednak, że mu nie zaszkodzi - nie zwykł kłaść się do łóżka zbyt wcześnie. Miał jeszcze kilka raportów i dokumentów do spisania. - Bærum? - powtórzył za nią, marszcząc przy tym ciemne brwi, próbując sobie przypomnieć, czy wie gdzie to jest. Sana nazwa coś mu podpowiadała, coś mu dzwoniło, nie wiedział jednak jeszcze w której świątyni. - Czy to nie jest blisko Oslo?[/b[ - spytał blondynki, bo wydawało mu się, że to blisko stolicy Norwegii, w której on sam bywał raczej z rzadka. Pochodził z zupełnie innej części tego kraju, nauki pierwszego i drugiego stopnia zaś pobierał w Instytucie Ihwaz w Trondheim. - [b]Powiedziałbym, że dla mnie to drugi koniec kraju. Pochodzę z Tromsø, to za kołem podbiegunowym, ale do Midgardu sprowadziłem się wiele lat temu. To już będzie dziesięć lat. Na studia - odpowiedział, ogniskując spojrzenie na uroczej twarzy, od której trudno oderwać spojrzenie mężczyźnie - szczególnie samotnemu. - Chciałbym powiedzieć, że nie, ale na pewno sporo pozostało jeszcze do odkrycia, droga pani - zaśmiał się Mikkel, nie zdradzając jednak zbyt wielu szczegółów; w ciągu tej dekady zdążył dobrze poznać miasto, jego topografię, wszystkie dzielnice, najbardziej urocze i najmroczniejsze zakątki; miasto to wciąż potrafiło go jednak zaskakiwać. A może raczej jego mieszkańcy? Szczególnie ci, których oczy bielały pod wpływem użycia czarów, żyły zaś czerniały. - Ma pani swoje ulubione miejsce? Czym się pani zajmuje, jeśli wolno mi zapytać, skoro przybyła tu pani w poszukiwaniu pracy? - pytał dalej Guldbrandsen, niezmiennie uprzejmym tonem, podtrzymując towarzyską pogawędkę. Niegrzecznie byłoby tak po prostu odejść, gdy zaprosiła go na herbatę w ramach zadościuczynienia.
- Rok to już całkiem sporo - odpowiedział Mikkel, uśmiechając się przy tym łagodnie, w międzyczasie popijając swoją kawę. Było już dość późno jak na kolejną dawkę kofeiny, wiedział jednak, że mu nie zaszkodzi - nie zwykł kłaść się do łóżka zbyt wcześnie. Miał jeszcze kilka raportów i dokumentów do spisania. - Bærum? - powtórzył za nią, marszcząc przy tym ciemne brwi, próbując sobie przypomnieć, czy wie gdzie to jest. Sana nazwa coś mu podpowiadała, coś mu dzwoniło, nie wiedział jednak jeszcze w której świątyni. - Czy to nie jest blisko Oslo?[/b[ - spytał blondynki, bo wydawało mu się, że to blisko stolicy Norwegii, w której on sam bywał raczej z rzadka. Pochodził z zupełnie innej części tego kraju, nauki pierwszego i drugiego stopnia zaś pobierał w Instytucie Ihwaz w Trondheim. - [b]Powiedziałbym, że dla mnie to drugi koniec kraju. Pochodzę z Tromsø, to za kołem podbiegunowym, ale do Midgardu sprowadziłem się wiele lat temu. To już będzie dziesięć lat. Na studia - odpowiedział, ogniskując spojrzenie na uroczej twarzy, od której trudno oderwać spojrzenie mężczyźnie - szczególnie samotnemu. - Chciałbym powiedzieć, że nie, ale na pewno sporo pozostało jeszcze do odkrycia, droga pani - zaśmiał się Mikkel, nie zdradzając jednak zbyt wielu szczegółów; w ciągu tej dekady zdążył dobrze poznać miasto, jego topografię, wszystkie dzielnice, najbardziej urocze i najmroczniejsze zakątki; miasto to wciąż potrafiło go jednak zaskakiwać. A może raczej jego mieszkańcy? Szczególnie ci, których oczy bielały pod wpływem użycia czarów, żyły zaś czerniały. - Ma pani swoje ulubione miejsce? Czym się pani zajmuje, jeśli wolno mi zapytać, skoro przybyła tu pani w poszukiwaniu pracy? - pytał dalej Guldbrandsen, niezmiennie uprzejmym tonem, podtrzymując towarzyską pogawędkę. Niegrzecznie byłoby tak po prostu odejść, gdy zaprosiła go na herbatę w ramach zadościuczynienia.
when I say innocent
I should say naive
I should say naive
Villemo Holmsen
Re: 01.12.2000 – Gorące źródła – M. Guldbrandsen & V. Holmsen Nie 13 Mar - 11:31
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Nie panowała nad swoją aurą tak jak większość galdrów myślała. Wokół niks zawsze unosił się pewien rodzaj kuszenia, który przyciągał wzrok, sprawiał, że uwaga rozmówcy była skupiona właśnie na jej osobie. Ona sama mogła spotęgować ten efekt, sprawić, żeby mężczyzna zatracił się w słodkiej obietnicy i uległ słowom i gestom niksy. Przekleństwo krwi i jednocześnie jej błogosławieństwo, z którym należało nauczyć się żyć i odpowiednio wykorzystywać.
Villemo nie chciała nęcić i wodzić na pokuszenie mężczyzny, z którego ścieżką skrzyżowały Norny, tą którą ona sama chodziła. Mogła jednak sprawić, że humor mężczyzny ulegnie poprawie.
-Zgadza się, to niedaleko Olso. - Przytaknęła z ciepłym uśmiechem i upiła łyk gorącej herbaty, która przyjemnie rozgrzewała od środka. -Znajduje się tam wspaniałe jezioro Dælivannet. - To samo, nad które często chodziła z matką. Wtedy też uczyła się co to znaczy być niksą w świecie galdrów, poznała ból przemiany i zrozumiała, że woda na zawsze pozostanie jej żywiołem, a głos rozkwita najpiękniej właśnie w jej otoczeniu. Tak jak teraz, gdy przybierał ciepłe i aksamitne barwy. -To z surowego klimatu pan pochodzi. Nie tęskni pan? - Sentymenty dotyczyły większości galdrów, ale nie każdego. Ciekawa była do jakiego typu ludzi zalicza się jej rozmówca. -Z racji, że mieszkam ledwo od roku, mnie wciąż zaskakuje i zadziwia. - Zaśmiała się lekko. -Każdy spacer wiąże się z odkryciem nowego miejsca. - A spacerować lubiła, to oczyszczało umysł i pozwolało zebrać myśli. -Och, pracuję w galerii sztuki w centrum starego miasta. Galeria “Besettelse” może pan słyszał? - Odpowiedziała od razu i bez wahania bo przecież to co mówiła było prawdą. Jedynie nie wdawała się w szczegóły co dokładnie robiła po przekroczeniu progów galerii. Ludzie mieli tendencje do oceniania i wyciągania fałszywych wniosków w związku z jej profesją więc pewne sprawy lepiej było przemilczeć. -Ulubione miejsce? Ciekawe pytanie. - Ponownie się uśmiechnęła prowadząc przyjemną pogawędkę. Chciała odpowiedzieć w pierwszym odruchu, że jezioro niks, ale to mogłoby rodzić kolejne pytania, których wolała uniknąć. - Herbaciarnia Spokojny Wieczór. Czynna dopiero od godziny dwudziestej pierwszej. - Wybrała drugie miejsce, do którego lubiła uciekać kiedy chciała na chwilę oderwać się od spraw życia codziennego. W aromacie róż i bergamotek mogła pozwolić by myśli płynęły swobodnie. -A pan? - Zagadnęła przyglądając mu się szarymi tęczówkami uważnie. -Jakieś ulubione miejsce? Mieszkając tu dziesięć lat na pewno odkrył pan wiele. Kim pan jest? Podróżnikiem? Pisarzem? - Łagodny z lekką nutą zadziorności uśmiech ozdobił jej jasną twarz.
Villemo nie chciała nęcić i wodzić na pokuszenie mężczyzny, z którego ścieżką skrzyżowały Norny, tą którą ona sama chodziła. Mogła jednak sprawić, że humor mężczyzny ulegnie poprawie.
-Zgadza się, to niedaleko Olso. - Przytaknęła z ciepłym uśmiechem i upiła łyk gorącej herbaty, która przyjemnie rozgrzewała od środka. -Znajduje się tam wspaniałe jezioro Dælivannet. - To samo, nad które często chodziła z matką. Wtedy też uczyła się co to znaczy być niksą w świecie galdrów, poznała ból przemiany i zrozumiała, że woda na zawsze pozostanie jej żywiołem, a głos rozkwita najpiękniej właśnie w jej otoczeniu. Tak jak teraz, gdy przybierał ciepłe i aksamitne barwy. -To z surowego klimatu pan pochodzi. Nie tęskni pan? - Sentymenty dotyczyły większości galdrów, ale nie każdego. Ciekawa była do jakiego typu ludzi zalicza się jej rozmówca. -Z racji, że mieszkam ledwo od roku, mnie wciąż zaskakuje i zadziwia. - Zaśmiała się lekko. -Każdy spacer wiąże się z odkryciem nowego miejsca. - A spacerować lubiła, to oczyszczało umysł i pozwolało zebrać myśli. -Och, pracuję w galerii sztuki w centrum starego miasta. Galeria “Besettelse” może pan słyszał? - Odpowiedziała od razu i bez wahania bo przecież to co mówiła było prawdą. Jedynie nie wdawała się w szczegóły co dokładnie robiła po przekroczeniu progów galerii. Ludzie mieli tendencje do oceniania i wyciągania fałszywych wniosków w związku z jej profesją więc pewne sprawy lepiej było przemilczeć. -Ulubione miejsce? Ciekawe pytanie. - Ponownie się uśmiechnęła prowadząc przyjemną pogawędkę. Chciała odpowiedzieć w pierwszym odruchu, że jezioro niks, ale to mogłoby rodzić kolejne pytania, których wolała uniknąć. - Herbaciarnia Spokojny Wieczór. Czynna dopiero od godziny dwudziestej pierwszej. - Wybrała drugie miejsce, do którego lubiła uciekać kiedy chciała na chwilę oderwać się od spraw życia codziennego. W aromacie róż i bergamotek mogła pozwolić by myśli płynęły swobodnie. -A pan? - Zagadnęła przyglądając mu się szarymi tęczówkami uważnie. -Jakieś ulubione miejsce? Mieszkając tu dziesięć lat na pewno odkrył pan wiele. Kim pan jest? Podróżnikiem? Pisarzem? - Łagodny z lekką nutą zadziorności uśmiech ozdobił jej jasną twarz.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Mikkel Guldbrandsen
Re: 01.12.2000 – Gorące źródła – M. Guldbrandsen & V. Holmsen Wto 15 Mar - 16:57
Mikkel GuldbrandsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 32 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : wysłannik Forsetiego
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : sokół
Atuty : lider (I), miłośnik pojedynków (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 10 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 15 / wiedza ogólna: 10
Mikkela, podobnie jak i zdecydowaną większość galdrów, przestrzegano przed kontaktami z niksami oraz huldrami, demonami, które mogły doprowadzić do ich zguby. Powtarzano mu historie o młodych mężczyznach, którzy utonęli w skandynawskich jeziorach, zwabieni na ich brzegi pięknym śpiewem niksy, bądź skuszonych przez demoniczne huldry. Wystrzegał się ich więc, świadom, że umysł może być podatny na ten czar, lecz nie wystarczało unikać samotnych spacerów w pobliżu jezior i wśród leśnych gęstwin, skoro potomkowie demonów żyły pośród nich - a przez rozrzedzoną krew nie zawsze szło się zorientować z kim człek ma do czynienia. Napotkana przy gorących źródłach blondynka wydawała się Guldbrandsenowi wyjątkowo piękna, pociągająca, trudno było mu odwrócić od niej spojrzenie, lecz kusząca uroda nie świadczyła o demonicznym przodku - nie był więc świadom, że spokój jaki powoli go ogarniał to nie zasługa gorącego napoju i miłej pogawędki, a aury kobiety.
- Tyle wiem, bo w tamtych stronach zwiedziłem jedynie Oslo. Może kiedyś nadarzy się okazja, by przekonać się o tym na własne oczy - odparł Mikkel, odwzajemniając przy tym ciepły uśmiech; szczerze jednak wątpił, aby sprowadziły go tam sprawy inne, niż zawodowe, bo to im poświęcał lwią część swojego czasu. - Niekiedy tak. Zorze polarne tam są właśnie najpiękniejsze, ale sentymenty sentymentami, tu jest teraz moje życie - zaśmiał się. Oczywiście, że odczuwał tęsknotę za rodzimymi stronami, lecz nie wyobrażał sobie powrócić do Tromsø. Za mocno wsiąkł w życie w stolicy. - Kojarzę to miejsce, ale nie jestem... cóż, fascynatem sztuki, powiedzmy - przyznał szczerze, marszcząc przy tym brwi, kiedy próbował wyłowić z pamięci budynek galerii Besettelse. Kojarzył go z widzenia, bo stare miasto odwiedzał często. Nigdy jednak nie miał okazji wejść do środka. - Słyszałem o niej. Muszę w końcu ją odwiedzić, jeśli parzą tam dobrą kawę, mimo wieczorowej pory - odparł. Miał dziwne wrażenie, że nie odnalazłby się w tym miejscu. Brzmiało na coś, co było dobre dla wrażliwych romantyczek, bądź kobiet w ogóle.
Uśmiechnął się kącikiem ust na pytanie o jego zawód. Nie zwykł zdradzać prawdy o sobie osobom, których nie znał, lecz kłamstwo także nie leżało w jego naturze.
- Wyglądam na podróżnika albo pisarza? Uznam to za komplement, proszę pani - zaśmiał się. Blizna na jego policzku mogła sugerować dalekie, niebezpieczne podróże, ale pisarz? - Powiedzmy, że zajmuję się prawem - odpowiedział wymijająco. Nad swoim ulubionym miejscem zastanowił się chwilę. - Chyba Ogrody Baldura. Piękne miejsce - stwierdził po chwili wahania, ale czy faktycznie tak było? Nigdy się nad tym nie zastanawiał. Prawda była jednak taka, że tam wracał wyjątkowo chętnie. - Może kiedyś przyjdzie tam się nam spotkać, jeśli pani je odwiedzi. Tymczasem muszę jednak panią najmocniej przeprosić, obowiązki wzywają.
Skłonił się lekko przed Villemo z przepraszającą miną, kładąc przy tym lewą dłoń na piersi, jakby żałował, że musi przerwać rozmowę. Dopił kawę, papierowy kubek zaś wylądował w koszu, gdy pożegnawszy się Guldbrandsen odszedł, znikając w tłumie.
- Tyle wiem, bo w tamtych stronach zwiedziłem jedynie Oslo. Może kiedyś nadarzy się okazja, by przekonać się o tym na własne oczy - odparł Mikkel, odwzajemniając przy tym ciepły uśmiech; szczerze jednak wątpił, aby sprowadziły go tam sprawy inne, niż zawodowe, bo to im poświęcał lwią część swojego czasu. - Niekiedy tak. Zorze polarne tam są właśnie najpiękniejsze, ale sentymenty sentymentami, tu jest teraz moje życie - zaśmiał się. Oczywiście, że odczuwał tęsknotę za rodzimymi stronami, lecz nie wyobrażał sobie powrócić do Tromsø. Za mocno wsiąkł w życie w stolicy. - Kojarzę to miejsce, ale nie jestem... cóż, fascynatem sztuki, powiedzmy - przyznał szczerze, marszcząc przy tym brwi, kiedy próbował wyłowić z pamięci budynek galerii Besettelse. Kojarzył go z widzenia, bo stare miasto odwiedzał często. Nigdy jednak nie miał okazji wejść do środka. - Słyszałem o niej. Muszę w końcu ją odwiedzić, jeśli parzą tam dobrą kawę, mimo wieczorowej pory - odparł. Miał dziwne wrażenie, że nie odnalazłby się w tym miejscu. Brzmiało na coś, co było dobre dla wrażliwych romantyczek, bądź kobiet w ogóle.
Uśmiechnął się kącikiem ust na pytanie o jego zawód. Nie zwykł zdradzać prawdy o sobie osobom, których nie znał, lecz kłamstwo także nie leżało w jego naturze.
- Wyglądam na podróżnika albo pisarza? Uznam to za komplement, proszę pani - zaśmiał się. Blizna na jego policzku mogła sugerować dalekie, niebezpieczne podróże, ale pisarz? - Powiedzmy, że zajmuję się prawem - odpowiedział wymijająco. Nad swoim ulubionym miejscem zastanowił się chwilę. - Chyba Ogrody Baldura. Piękne miejsce - stwierdził po chwili wahania, ale czy faktycznie tak było? Nigdy się nad tym nie zastanawiał. Prawda była jednak taka, że tam wracał wyjątkowo chętnie. - Może kiedyś przyjdzie tam się nam spotkać, jeśli pani je odwiedzi. Tymczasem muszę jednak panią najmocniej przeprosić, obowiązki wzywają.
Skłonił się lekko przed Villemo z przepraszającą miną, kładąc przy tym lewą dłoń na piersi, jakby żałował, że musi przerwać rozmowę. Dopił kawę, papierowy kubek zaś wylądował w koszu, gdy pożegnawszy się Guldbrandsen odszedł, znikając w tłumie.
when I say innocent
I should say naive
I should say naive
Villemo Holmsen
01.12.2000 – Gorące źródła – M. Guldbrandsen & V. Holmsen Wto 15 Mar - 18:40
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Niespodziewane spotkanie przerodziło się w miłą pogawędkę, w trakcie której kolejną osobę. Zapewne nigdy więcej się nie spotkają. Ich drogi się nie skrzyżują skoro nie bywał gościem galerii. Każde takie spotkanie miało czemuś służyć, tak przynajmniej uważała, choć może Norny zwyczajnie się nudziły i chciały w jakiś sposób umilić sobie dzień. Nie mniej zanotowała w głowie aby rzeczone Ogrody kiedyś odwiedzić i sprawdzić czy ją zachwycą. Odnajdzie tam coś co przykuje jej uwagę?
-Niedługo będziemy mogli cieszyć się pięknem zorz polarnych również w okresie Julu. - Zauważyła żywo zainteresowana owym zagadnieniem. Istniała szansą, że któreś wieczora wybierze się na oglądanie pięknego nieba. Nie wiedziała jeszcze czy będzie miała wtedy towarzystwo, czy zdecyduje się na samotną wyprawę. Sam pomysł już zagnieździł się w podświadomości więc istniała szansa, że zostanie przekuty w czyn.
Niksa nie miała zamiaru wciągać w galdra w odmęty wody i narażać na utratę życia. Przebywając w świecie galdrów wiedziała, że odpowiednie maskowanie i nikt nawet nie pomyśli, że w jej żyłach płynie demoniczna krew, a to wystarczało. Dopiła swoją herbatę i zaśmiała się dźwięcznie.
-Proszę bardzo. To miała być pochwała. - Odpowiedziała szczerze rozbawiona. -Nie zatrzymuję pana i dziękuję, że pozwolił pan zaprosić się na kawę. Tyle mogłam zrobić. - Wyrzuciła również swój kubek. -Oby nikt więcej na pana nie wpadł.
Poprawiła płaszcz na ramionach i ruszyła przed siebie, podobnie jak Mikkel znikając poród pary wodnej i między ludźmi. Ich drogi na chwilę się skrzyżowały, a teraz każde poszło w swoją stronę.
Villemo i Mikkel z tematu
-Niedługo będziemy mogli cieszyć się pięknem zorz polarnych również w okresie Julu. - Zauważyła żywo zainteresowana owym zagadnieniem. Istniała szansą, że któreś wieczora wybierze się na oglądanie pięknego nieba. Nie wiedziała jeszcze czy będzie miała wtedy towarzystwo, czy zdecyduje się na samotną wyprawę. Sam pomysł już zagnieździł się w podświadomości więc istniała szansa, że zostanie przekuty w czyn.
Niksa nie miała zamiaru wciągać w galdra w odmęty wody i narażać na utratę życia. Przebywając w świecie galdrów wiedziała, że odpowiednie maskowanie i nikt nawet nie pomyśli, że w jej żyłach płynie demoniczna krew, a to wystarczało. Dopiła swoją herbatę i zaśmiała się dźwięcznie.
-Proszę bardzo. To miała być pochwała. - Odpowiedziała szczerze rozbawiona. -Nie zatrzymuję pana i dziękuję, że pozwolił pan zaprosić się na kawę. Tyle mogłam zrobić. - Wyrzuciła również swój kubek. -Oby nikt więcej na pana nie wpadł.
Poprawiła płaszcz na ramionach i ruszyła przed siebie, podobnie jak Mikkel znikając poród pary wodnej i między ludźmi. Ich drogi na chwilę się skrzyżowały, a teraz każde poszło w swoją stronę.
Villemo i Mikkel z tematu
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach