:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Styczeń–luty 2001
06.01.2001 – Perfumeria „Vanadis Atelier” – V. Holmsen & D. Tordenskiold
2 posters
Villemo Holmsen
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
06.01.2001
Trzymając w dłoni czek od Olafa skierowała swoje kroki do perfumerii, śmiejąc się z ironii, która często towarzyszyła w jej życiu. Mąż właścicielki sam korzystał z uroków i wdzięków Lilije przychodząc do galerii. Gdy rozpoczęła pracę to właśnie on był jednym z pierwszych klientów, który wydał opinię o jakości jej usług.
Niksa nigdy nie dążyła do rozbijania związków, nie miała takich ambicji ani planów życiowych. Nie uwodziła, nie kusiła, nie namawiała do zdrad, to oni sami przychodzili i pukali do drzwi galerii chętnie płacąc za to aby ukazać im rozkosze podziemi. Lilije jedynie czekała, gotowa ukazać przed nim cały spektakl pasji i pożądania, którym się stawała na ich prośbę, w ich oczach. Gdy zaś kurtyna opadła znikała niczym senna zjawa zostawiając ich samym sobie z myślami, wyrzutami sumienia… ale zwykle wracali. Kolejnego wieczora, parę tygodni później, rok… pytali o Lilije.
Pamiętała każdego z nich, a gdy mijali się na ulicy nigdy jej nie rozpoznawali. Znali jedynie Lilije, a Villemo była kimś zupełnie innym.
Przekroczyła progi perfumerii czując jak zapachy wręcz osiadają na włosach i ramionach. Specjalnie tego dnia nie użyła swoich zapachów chcąc wybrać kompozycję idealną dla siebie. Idealną dla niego. Dla tego specjalnego klienta, który zapłacił za to aby jej czas był na wyłączność, by nikt inny nie mógł korzystać z rozkoszy jej ciała.
Pomieszczenie przywodziło na myśl stare sklepy z duszą, gdzie echa przeszłości nawoływały i zmuszały do zatrzymania się na chwilę. Miała powołać się na Olafa gdyby były jakieś problemy, ale ona sama nie wyglądała jak zwykły zjadacz chleba ubrana w dobrze skrojone ubrania i wykonanej z najlepszej jakości tkanin. Niespiesznie podeszła do jednej wystawy gdzie stały już gotowe mieszanki zapachowe, a obok zaś jedynie nuty, z których mogła stworzyć coś całkowicie nowego, idealnie skrojonego pod przewrotną naturę niksy.
Wtedy też ujrzała ją, właścicielkę przybytku, która stworzyła to niezwykłe miejsce.
-Dzień dobry. - Posłała w jej stronę czarujący i ujmujący uśmiech tłumiąc swoją aurę, lekko jedynie wibrującą. -Poszukuję dla siebie zapachu, który byłby jednocześnie lekki i świeży. Przywodzący na myśl… wodę, jezioro, górski potok. Naturę. - Nie wiedziała jak inaczej opisać to czego szuka. Zapach miał omamić mężczyznę i jednocześnie oddać to kim była Lilije. Niksą. Demonem wysłanym na zgubę płci przeciwnej.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Dahlia Tordenskiold
Re: 06.01.2001 – Perfumeria „Vanadis Atelier” – V. Holmsen & D. Tordenskiold Pon 25 Lip - 12:28
Dahlia TordenskioldWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Sztokholm, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : zamężna
Status majątkowy : bogaty
Zawód : twórczyni perfum, właścicielka "Vanadis Atelier", alchemiczka, żona i matka
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : złotousty (I), kulturowy (II)
Statystyki : alchemia: 20 / magia użytkowa: 6 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 10 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 16 / wiedza ogólna: 15
Nie przyznawała się do tego, lecz niekiedy z ulgą oddawała Lovise pod opiekę opiekunek; całowała córkę w czoło, obiecywała, że niedługo wróci i progi ich rezydencji na bogatych przedmieściach Midgardu opuszczała z uśmiechem, udając się do dzielnicy Ostatniej Walkirii, gdzie na ulicy Handlowej przed kilkoma laty spełniła jedno ze swych marzeń i otworzyła perfumerię - niesamodzielne, bo dzięki pomocy, finansowej, prawnej i biznesowej, Halvarda, lecz wszystko to, co reprezentowała było jej własnym dziełem. Pomysł na butik z perfumami, nazwę, aranżację wnętrz, duszę tego miejsca, wszystko to powstało w głowie Dahlii, zachwyconej Vanadis Atelier coraz bardziej. Sklep stał się jej oczkiem w głowie, czwartym dzieckiem, o który dbała i strzegła go jak oka w głowie. Zatrudniła najlepszych specjalistów w dziedzinie komponowania zapachów i alchemików, dbających o kapryśną klientelę jaka odwiedzała perfumerię, lecz to nie wystarczało; bywała tu tak często jak mogła, bo wrodzony perfekcjonizm nie pozwalał wszystkiego oddawać w cudze ręce. Zawsze korzystała z cudzej pomocy - licznych opiekunek, prywatnych nauczycieli, gosposi, służby domowej - lecz w granicach rozsądku. Wszystko musiała mieć pod kontrolą i jednocześnie chciała być częścią wszystkiego, co tworzy.
Upewniała się, że Vanadis Atelier było strzałem w dziesiątkę z każdym kolejnym kwartałem, gdy księgowi informowali ją, że przynosi coraz większe zyski; mogła chwalić się tym przed Halvardem, któremu i tak nie zrobiłoby różnicy, gdyby perfumeria była jedynie regularnym wydatkiem, skoro pragnął spełnić życzenie kapryśnej żony, ale Dahlia czuła się z tym lepiej - mogła dopisać kolejny sukces, którym mogła się szczycić. Perfumerię odwiedzała śmietanka towarzyska Midgardu i nie tylko, przyciągała możnych i wielbicieli zapachów z całej magicznej Skandynawii. Byłaby fałszywie skromna, gdyby stwierdziła, że nie tworzą najpiękniejszych zapachów we wszystkich krajach nordyckich - jej pewność siebie tańczyła na granicy arogancji, mówiła więc wprost, że tak jest.
W progach swojego atelier gościła Wahlberga nie raz i nie dwa. Osobiście komponowała dla niego wodę kolońską, tworzyła też kompozycje zapachowe dla kobiet, które tu przyprowadzał. Zazwyczaj kochanki i przyjaciółki, do tego zdążyła przywyknąć, zdziwiła się jednak czytając o jego pracownicy. Nie odmówiłaby jednak serdecznemu przyjacielowi i zgodziła się zająć nią osobiście, jeśli tylko przybędzie w dogodnym dla niej samej terminie.
Była na zapleczu, przeglądając dokumenty, kiedy pracownica poinformowała ją o przybyciu klientki; odłożyła plik kartek na biurko, wygładziła materiał rozkloszowanej, plisowanej spódnicy, w którą wciągnęła kaszmirowy, kremowy sweterek zdobiony kryształami z rodowych kopalni, a stukot wysokich obcasów oznajmił obecność pani Tordenskiold w głównej sali.
- Panna Holmsen, jak mniemam, czyż nie? Dzień dobry - przywitała się z nią uprzejmym tonem, rozpoznając w pięknej twarzy kobietę widzianą podczas niedawnego wernisażu w Besettelse. Było w niej coś niezwykłego, czego nie potrafiła jeszcze nazwać. Poczuła się lekko zaskoczona bezpośredniością kobiety, która bez ogródek przeszła do konkretów. - Widzę, że mam do czynienia z kimś niezwykle zdecydowanym - zaśmiała się lekko. - Rozumiem już, czego pani szuka, proszę mi jednak powiedzieć więcej o sobie - zaproponowała łagodnym tonem.
Upewniała się, że Vanadis Atelier było strzałem w dziesiątkę z każdym kolejnym kwartałem, gdy księgowi informowali ją, że przynosi coraz większe zyski; mogła chwalić się tym przed Halvardem, któremu i tak nie zrobiłoby różnicy, gdyby perfumeria była jedynie regularnym wydatkiem, skoro pragnął spełnić życzenie kapryśnej żony, ale Dahlia czuła się z tym lepiej - mogła dopisać kolejny sukces, którym mogła się szczycić. Perfumerię odwiedzała śmietanka towarzyska Midgardu i nie tylko, przyciągała możnych i wielbicieli zapachów z całej magicznej Skandynawii. Byłaby fałszywie skromna, gdyby stwierdziła, że nie tworzą najpiękniejszych zapachów we wszystkich krajach nordyckich - jej pewność siebie tańczyła na granicy arogancji, mówiła więc wprost, że tak jest.
W progach swojego atelier gościła Wahlberga nie raz i nie dwa. Osobiście komponowała dla niego wodę kolońską, tworzyła też kompozycje zapachowe dla kobiet, które tu przyprowadzał. Zazwyczaj kochanki i przyjaciółki, do tego zdążyła przywyknąć, zdziwiła się jednak czytając o jego pracownicy. Nie odmówiłaby jednak serdecznemu przyjacielowi i zgodziła się zająć nią osobiście, jeśli tylko przybędzie w dogodnym dla niej samej terminie.
Była na zapleczu, przeglądając dokumenty, kiedy pracownica poinformowała ją o przybyciu klientki; odłożyła plik kartek na biurko, wygładziła materiał rozkloszowanej, plisowanej spódnicy, w którą wciągnęła kaszmirowy, kremowy sweterek zdobiony kryształami z rodowych kopalni, a stukot wysokich obcasów oznajmił obecność pani Tordenskiold w głównej sali.
- Panna Holmsen, jak mniemam, czyż nie? Dzień dobry - przywitała się z nią uprzejmym tonem, rozpoznając w pięknej twarzy kobietę widzianą podczas niedawnego wernisażu w Besettelse. Było w niej coś niezwykłego, czego nie potrafiła jeszcze nazwać. Poczuła się lekko zaskoczona bezpośredniością kobiety, która bez ogródek przeszła do konkretów. - Widzę, że mam do czynienia z kimś niezwykle zdecydowanym - zaśmiała się lekko. - Rozumiem już, czego pani szuka, proszę mi jednak powiedzieć więcej o sobie - zaproponowała łagodnym tonem.
FAMILY, DUTY, HONOR
Villemo Holmsen
Re: 06.01.2001 – Perfumeria „Vanadis Atelier” – V. Holmsen & D. Tordenskiold Wto 26 Lip - 12:25
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Miała zadanie do wykonania, nie należała do kręcących nosem klientów. Wiedziała co chce osiągnąć i jaki miała cel. Zwykle nosiła jeden i ten sam zapach, ale skoro miała okazję coś zmienić to nie odmówi sobie tej przyjemności. Zwłaszcza, że to Olaf płacił, a co za tym idzie chciał otrzymywać stały przychód z jej pracy i umiejętności. Mogło budzić zaskoczenie, że to pracownicę wysyła aby miała zapach zrobiony w tym miejscu. Raczej zwykła pracownica nie miała takich benefitów, ale nikt nie zadawał pytań póki pieniądze płynęły i każdy był uprzejmy.
-Zgadza się, Villemo Holmsen, niezwykle miło mi panią poznać. - Uśmiechnęła się uprzejmie podchodząc bliżej, ale nie przekraczając granicy. Widziała tą piękną i pełną elegancji kobietę na ostatnim wernisażu jak towarzyszyła mężowi. Ten wieczór pełen był przepychu, a Olaf mógł spokojnie uznać go za wielki sukces. -Przepraszam, miałam zwykle jeden zapach. Jaśmin i paczula. - Wyjaśniła od razu widząc, że się zapędziła w swoich oczekiwaniach. Prośba aby opowiedziała o sobie sprawiła, że na chwilę się zamyśliła. -Pracuję w galerii sztuki jako kustosz. - Zaczęła powoli. -W pracy często bywam na spotkaniach biznesowych, w których prezentuje galerię pana Wahlberga. A w wolnym czasie… dobra książka, aromatyczna herbata. Bardzo lubię spędzać czas nad wodą, można powiedzieć, że to mój żywioł. - Odpowiedziała nadal się delikatnie uśmiechając. -Dlatego od razu pomyślałam o zapachu, który mógłby to oddawać. - Wyjaśniła skąd taka postawa. -Pani jest mistrzynią i zna się najlepiej więc to było bardzo nieuprzejme z mojej strony.
Czasami zapalczywość niksowego charakteru wychodził na wierzch i musiała się mocno pilnować. Czuła jak aura stara się wyrwać, ale trzymała ją krótko. Choć nie potrafiła tak wpływać na kobiety jak na mężczyzn, tak nie chciała aby to strzępki aury kierowały decyzjami pani Tordenskiold.
-Zgadza się, Villemo Holmsen, niezwykle miło mi panią poznać. - Uśmiechnęła się uprzejmie podchodząc bliżej, ale nie przekraczając granicy. Widziała tą piękną i pełną elegancji kobietę na ostatnim wernisażu jak towarzyszyła mężowi. Ten wieczór pełen był przepychu, a Olaf mógł spokojnie uznać go za wielki sukces. -Przepraszam, miałam zwykle jeden zapach. Jaśmin i paczula. - Wyjaśniła od razu widząc, że się zapędziła w swoich oczekiwaniach. Prośba aby opowiedziała o sobie sprawiła, że na chwilę się zamyśliła. -Pracuję w galerii sztuki jako kustosz. - Zaczęła powoli. -W pracy często bywam na spotkaniach biznesowych, w których prezentuje galerię pana Wahlberga. A w wolnym czasie… dobra książka, aromatyczna herbata. Bardzo lubię spędzać czas nad wodą, można powiedzieć, że to mój żywioł. - Odpowiedziała nadal się delikatnie uśmiechając. -Dlatego od razu pomyślałam o zapachu, który mógłby to oddawać. - Wyjaśniła skąd taka postawa. -Pani jest mistrzynią i zna się najlepiej więc to było bardzo nieuprzejme z mojej strony.
Czasami zapalczywość niksowego charakteru wychodził na wierzch i musiała się mocno pilnować. Czuła jak aura stara się wyrwać, ale trzymała ją krótko. Choć nie potrafiła tak wpływać na kobiety jak na mężczyzn, tak nie chciała aby to strzępki aury kierowały decyzjami pani Tordenskiold.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Dahlia Tordenskiold
Re: 06.01.2001 – Perfumeria „Vanadis Atelier” – V. Holmsen & D. Tordenskiold Nie 21 Sie - 20:19
Dahlia TordenskioldWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Sztokholm, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : zamężna
Status majątkowy : bogaty
Zawód : twórczyni perfum, właścicielka "Vanadis Atelier", alchemiczka, żona i matka
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : złotousty (I), kulturowy (II)
Statystyki : alchemia: 20 / magia użytkowa: 6 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 10 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 16 / wiedza ogólna: 15
Dziwiła się poniekąd prośbie Olafa, aby osobiście skomponowała perfumy dla pracownicy galerii sztuki, o której słyszała właściwie po raz pierwszy. Była tam częstym gościem, pierwszy raz na oczy widziała ją jednak podczas wernisażu, jak sobie teraz uświadomiła; kobiety o takiej urodzie nie sposób było przeoczyć. Nie zawracała sobie jednak głowy rozważaniami o tym jak długo tam pracowała, jakie miała wykształcenie i ile wie o dziełach sztuki, które można podziwiać w Besettelse; Dahlia prędko doszła do wniosku, że Wahlberg, jako obsesyjny perfekcjonista, pragnął zadbać o każdy szczegół - dosłownie każdy. Zgodziła się więc pomóc i zamierzała wywiązać się z tej obietnicy w stu procentach; rozumiała potrzebę dopilnowania każdego detalu, podobna dręczyła ją samą właściwie przy każdej okazji.
- Mnie również - odrzekła niezmiennie uprzejmym tonem, podając blondynce dłoń w geście przywitania, po czym zaprosiła ją bliżej, aby podeszła do gabloty, gdzie znajdowały się fiolki z nutami zapachowymi. Splotła przed sobą dłonie, wsłuchując się w słowa panny Holmsen z uwagą, od pięknej twarzy nie odejmowała badawczego spojrzenia. - Wydaje mi się więc, że to intensywny, kwiatowy zapach - zauważyła, zastanawiając się jakiego rodzaju jaśminu użyto do perfum, których używała. Starała się stanąć blisko, aby wyczuć zapach, jeśli użyła go dziś - choć niepotrzebnie, lepiej byłoby, gdyby nie skropliła niczym skóry i mogła sprawdzić zapachy zaproponowane przez panią Tordenskiold. - Studiowała pani historię sztuki? - spytała z zainteresowaniem. Zdziwiło ją nieco, że kobieta reprezentuje Wahlberga na spotkaniach biznesowych; spodziewała się, że robił to sam, był perfekcjonistą i wszystkiego chciał dopilnować zawsze osobiście. Zawsze przedstawiał to w taki sposób, siebie jako pracoholika.
Dobra książka, aromatyczna herbata, woda, brzmiało to dość banalnie, starała się jednak nie uprzedzać.
- Ma pani na myśli spacery nad brzegiem jeziora, morskie kąpiele? - dopytywała. To wydawało się ważne. W drugim przypadku mogły zawrzeć słoną nutę morskiej bryzy. - Ależ nic się nie stało, proszę się niczym nie przejmować i wybaczyć mi dociekliwość, chciałabym doradzić pani jak najlepiej. Jakie historie najmocniej poruszają pani serce?
- Mnie również - odrzekła niezmiennie uprzejmym tonem, podając blondynce dłoń w geście przywitania, po czym zaprosiła ją bliżej, aby podeszła do gabloty, gdzie znajdowały się fiolki z nutami zapachowymi. Splotła przed sobą dłonie, wsłuchując się w słowa panny Holmsen z uwagą, od pięknej twarzy nie odejmowała badawczego spojrzenia. - Wydaje mi się więc, że to intensywny, kwiatowy zapach - zauważyła, zastanawiając się jakiego rodzaju jaśminu użyto do perfum, których używała. Starała się stanąć blisko, aby wyczuć zapach, jeśli użyła go dziś - choć niepotrzebnie, lepiej byłoby, gdyby nie skropliła niczym skóry i mogła sprawdzić zapachy zaproponowane przez panią Tordenskiold. - Studiowała pani historię sztuki? - spytała z zainteresowaniem. Zdziwiło ją nieco, że kobieta reprezentuje Wahlberga na spotkaniach biznesowych; spodziewała się, że robił to sam, był perfekcjonistą i wszystkiego chciał dopilnować zawsze osobiście. Zawsze przedstawiał to w taki sposób, siebie jako pracoholika.
Dobra książka, aromatyczna herbata, woda, brzmiało to dość banalnie, starała się jednak nie uprzedzać.
- Ma pani na myśli spacery nad brzegiem jeziora, morskie kąpiele? - dopytywała. To wydawało się ważne. W drugim przypadku mogły zawrzeć słoną nutę morskiej bryzy. - Ależ nic się nie stało, proszę się niczym nie przejmować i wybaczyć mi dociekliwość, chciałabym doradzić pani jak najlepiej. Jakie historie najmocniej poruszają pani serce?
FAMILY, DUTY, HONOR
Villemo Holmsen
Re: 06.01.2001 – Perfumeria „Vanadis Atelier” – V. Holmsen & D. Tordenskiold Sro 24 Sie - 14:50
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Villemo Holmsen - Lilije - chodząca wizytówka Olafa Wahlberga. Przechadzając się po galerii, dbając o wystawę i aranżację wnętrz miała sama być ideałem. Dziełem sztuki, który można podziwiać, z którym można wejść w dyskusję. Każdy detal był ważny od tego jak wygląda, jak się porusza i jak pachnie. Na to by złowić majętnego klienta Olaf nie szczędził pieniędzy kiedy wiedział, że inwestycja zwróci mu się dwukrotnie. Villemo zaś korzystała z dobrego humoru szefa, który chętnie wykładał pieniądze na swoją ulubienicę.
Podeszła miękkim krokiem do gabloty wskazanej przez kobietę i skupiła spojrzenie na prezentowanych fiolkach. Specjalnie nie użyła tego dnia zapachów, ale miała je ze sobą. Sięgnęła ku torebce.
-Tak, jest dość intensywny. Szukam czegoś odmiennego. - Podała rzeczoną fiolkę z zapachem, o którym wspomniała. Nie mogąc zdradzić kim jest, a dokładniej czym ciężko było odpowiadać na pytania pani Tordenskiold, jednak grała dalej swoją rolę oddanej pracownicy, zwykłej kobiety, która przyszła na zlecenie pracodawcy. Gdyby mogła mówiłaby o toni jezior, o cudownym chłodzie wody, który obmywa nagie ciało, o tym jak promienie słońca iskrzą się na gładkiej tafli sprawiając, że ta mieni się tysiącem barw. Mówiłaby o wodnej pieśni, która porusza serca i niewolni umysł. -Mam wykształcenie artystyczne. - Odpowiedziała, ponownie nie zdradzając zbyt wiele. Była aktorką, śpiewała i tańczyła na scenie, czarowała swoją osobą, sprawiała, że na strunach dusz wirowała powodując ciche westchnienia widoni, pobudzała wszystkie zmysły. Największą wiedzę zdobywała już w samej galerii, gdzie Olaf dbał o obycie i wykształcenie swoich dziewcząt, a ona chciała poznać jeszcze lepiej świat malarstwa i rzeźby, zgłębiała ją w dniach wolnych od pracy i tym samym łatwiej jej było rozmawiać z klientami na temat dzieł sztuki, które podziwiali w galerii. -Zdecydowanie kąpiele, ale nie w morzu, a w jeziorach. - Sprostowała uśmiechając się delikatnie. -Proszę sobie wyobrazić taflę wody w kolorach szmaragdu i turkusu, lekko poruszanej przez wiatr. Jezioro skryte w enklawie zieleni drzew z dala od miasta. Nocą, gdy granatowe niebo usiane jest gwiazdami te odbijając się w wodzie migoczą nieśmiało. To są miejsca mojej ucieczki. - Dawno w takim miejscu nie była i pragnęła już wiosny by móc na parę dni uciec. Zaszyć się w samotni i pobyć z własnymi myślami, wsłuchując się w krew przodkiń i ich głos utkany z szelestu liści. -Stare opowieści. - Powiedziała po chwili namysłu. -Te która nie zawsze kończą się szczęśliwie, ale niosą ze sobą słodko - gorzkie zakończenie. Jak Odyna. - Sztuka, która zmusiła niksę do zastanowienia się czego chce od życia.
Podeszła miękkim krokiem do gabloty wskazanej przez kobietę i skupiła spojrzenie na prezentowanych fiolkach. Specjalnie nie użyła tego dnia zapachów, ale miała je ze sobą. Sięgnęła ku torebce.
-Tak, jest dość intensywny. Szukam czegoś odmiennego. - Podała rzeczoną fiolkę z zapachem, o którym wspomniała. Nie mogąc zdradzić kim jest, a dokładniej czym ciężko było odpowiadać na pytania pani Tordenskiold, jednak grała dalej swoją rolę oddanej pracownicy, zwykłej kobiety, która przyszła na zlecenie pracodawcy. Gdyby mogła mówiłaby o toni jezior, o cudownym chłodzie wody, który obmywa nagie ciało, o tym jak promienie słońca iskrzą się na gładkiej tafli sprawiając, że ta mieni się tysiącem barw. Mówiłaby o wodnej pieśni, która porusza serca i niewolni umysł. -Mam wykształcenie artystyczne. - Odpowiedziała, ponownie nie zdradzając zbyt wiele. Była aktorką, śpiewała i tańczyła na scenie, czarowała swoją osobą, sprawiała, że na strunach dusz wirowała powodując ciche westchnienia widoni, pobudzała wszystkie zmysły. Największą wiedzę zdobywała już w samej galerii, gdzie Olaf dbał o obycie i wykształcenie swoich dziewcząt, a ona chciała poznać jeszcze lepiej świat malarstwa i rzeźby, zgłębiała ją w dniach wolnych od pracy i tym samym łatwiej jej było rozmawiać z klientami na temat dzieł sztuki, które podziwiali w galerii. -Zdecydowanie kąpiele, ale nie w morzu, a w jeziorach. - Sprostowała uśmiechając się delikatnie. -Proszę sobie wyobrazić taflę wody w kolorach szmaragdu i turkusu, lekko poruszanej przez wiatr. Jezioro skryte w enklawie zieleni drzew z dala od miasta. Nocą, gdy granatowe niebo usiane jest gwiazdami te odbijając się w wodzie migoczą nieśmiało. To są miejsca mojej ucieczki. - Dawno w takim miejscu nie była i pragnęła już wiosny by móc na parę dni uciec. Zaszyć się w samotni i pobyć z własnymi myślami, wsłuchując się w krew przodkiń i ich głos utkany z szelestu liści. -Stare opowieści. - Powiedziała po chwili namysłu. -Te która nie zawsze kończą się szczęśliwie, ale niosą ze sobą słodko - gorzkie zakończenie. Jak Odyna. - Sztuka, która zmusiła niksę do zastanowienia się czego chce od życia.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Dahlia Tordenskiold
Re: 06.01.2001 – Perfumeria „Vanadis Atelier” – V. Holmsen & D. Tordenskiold Pon 19 Wrz - 15:48
Dahlia TordenskioldWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Sztokholm, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : zamężna
Status majątkowy : bogaty
Zawód : twórczyni perfum, właścicielka "Vanadis Atelier", alchemiczka, żona i matka
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : złotousty (I), kulturowy (II)
Statystyki : alchemia: 20 / magia użytkowa: 6 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 10 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 16 / wiedza ogólna: 15
- Mogłabym? - Uprzejme pytanie padło, gdy blondynka sięgnęła po fiolkę. Właścicielka perfumerii otworzyła ją ostrożnie i uniosła do twarzy, głęboko wciągając powietrze przez nos, by jak najlepiej poczuć ich zapach. Chwilę trwała w milczeniu, kolejne nuty zapachowe uwalniały się z czasem, niektóre potrzebowały więcej niż kilkunastu minut, zdecydowanie więcej. Zaraz po tym pokiwała głową, niczym mędrzec pochylający się nad sensem istnienia, po czym zwróciła fiolkę perfum kobiecie. Pachniały tanio i rzeczywiście bardzo intensywnie. Przestała się dziwić, że Wahlberg przysłał tutaj pannę Holmsen. Jeśli tak miała pachnieć, witając ważnych gości w progach Besettelse, to lepiej aby pozostała przy samym płynie do kąpieli.
- Nie chciałabym być wścibska, kieruje mną jedynie ciekawość, bo malarstwo to dziedzina sztuki, która zajmuje szczególne miejsce w moim sercu i żałuję, że nie wiem o niej jeszcze więcej - gdzie pani studiowała? - spytała pani Tordenskiold, w pewnym sensie zaintrygowana, bo za najlepszą i najbardziej prestiżową opcję studiów związanych z historią sztuki uchodziło kulturoznastwo na Instytucie Ansuz, gdzie trzeci stopień wtajemniczenia uzyskał sam Wahlberg. Potwierdzenie, że i panna Holmsen się tam kształciła rozwiałoby wątpliwości co do jej posady w galerii sztuki, choć wciąż ciekawiła Dahlię obecność kobiety podczas rzekomych spotkań biznesowych.
Słuchając opowieści Villemo zmrużyła powieki, pozwalając poprowadzić się brzegiem szmaragdowego jeziora poprzez tę opowieść, ciepłym, letnim wieczorem. Niemal poczuła tchnienie wiatru na swoich policzkach i we włosach, choć miała je elegancko spięte; chwile spędzone z mężem na takich spacerach głęboko zapadły jej w pamięć i w serce, doskonale więc potrafiła sobie przypomnieć wszystkie pieszczące wówczas zmysły zapachy. Na niezwykle pięknej twarzy panny Holmsen zogniskowała znów spojrzenie uśmiechnięta tak, jakby przypomniała sobie o czymś wyjątkowo przyjemnym.
- Myślę, że już wiem. Proszę podejść - zachęciła blondynkę, aby się zbliżyła, gdy stanęła przy jednym z regałów, sięgając po niewielką fiolkę, którą jej podała, zaraz po niej drugą.- Proponowałabym, aby nutami głowy było soczyste jabłko i świeży, wiosenny fiołek. Lubi pani frezje, irysy? Wie jak pachnie cedr? - dopytywała z ciekawością, rozglądając się za kolejnymi fiolkami.
FAMILY, DUTY, HONOR
Villemo Holmsen
Re: 06.01.2001 – Perfumeria „Vanadis Atelier” – V. Holmsen & D. Tordenskiold Pon 19 Wrz - 22:43
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Kobieta była bystra i niezwykle sprawnie poruszała się sztuce konwersacji chcąc uzyskać odpowiednie informacje od niksy. Villemo wyczuła, że chciała więcej wiedzieć na temat samej klientki, a tym samym być może i Olafie. Dyskrecja miała być jej drugim imieniem, nie mogła pozwolić aby Dahlia dowiedziała się o podziemiu, gdzie gościem bywał przecież jej mąż.
Podała fiolkę tym samym pozwalając by właścicielka perfumerii zapoznała się z zapachem jaki do tej pory używała niksa. Nie był on zły, ale chyba nie przypadł do gustu, ponieważ szybko fiolka została zamknięta.
-Ciekawość nie jest niczym złym, póki nie powoduje dyskomfortu. - Odpowiedziała grzecznie, z delikatnym uśmiechem, tym samym dając znać, że zbytnie wypytanie może zostać przez nią źle odebrane. -Studiowałam w Uruz. - Uczelnia nie była uznawana za wielce prestiżową, ale dała samej niksie wielkie obycie.-Moja rodzina zaś była muzykami. Grali w filharmoniach oraz teatrach. - Nie musiała nikomu imponować, nie taka była jej rola, ale nie wypadała też sroce spod ogona. -Podróżowałam też poznając sztukę, z różnych stron świata. - Drobne kłamstwo, które nie było dalekie od prawdy, bowiem te podróże należały do jej klientów, którzy chętnie o nich opowiadali więc znała wiele anegdot i historii, które mogła przytaczać jako swoje gdyby tylko chciała.
Podeszła do regału przyjmując po kolei fiolki, unosiła je w górę by poczuć ich zapach. Przymknęła oczy chcąc wyłapać całą nutę zapachową. Świeżość była tym czego szukała więc naturalnie na jej propozycję się ożywiła.
-Przyznam, że nie myślałam o jabłku, zwykle wydawał się zbyt soczysty. Jednak jestem otwarta na propozycje. Zapach cedru nie jest mi obcy, ale zaś irysów mi umyka. - Cydr często towarzyszył mężczyznom, którzy odwiedzali galerię. Ileż to razy mieszał się z zapachem jej ciała.
Podała fiolkę tym samym pozwalając by właścicielka perfumerii zapoznała się z zapachem jaki do tej pory używała niksa. Nie był on zły, ale chyba nie przypadł do gustu, ponieważ szybko fiolka została zamknięta.
-Ciekawość nie jest niczym złym, póki nie powoduje dyskomfortu. - Odpowiedziała grzecznie, z delikatnym uśmiechem, tym samym dając znać, że zbytnie wypytanie może zostać przez nią źle odebrane. -Studiowałam w Uruz. - Uczelnia nie była uznawana za wielce prestiżową, ale dała samej niksie wielkie obycie.-Moja rodzina zaś była muzykami. Grali w filharmoniach oraz teatrach. - Nie musiała nikomu imponować, nie taka była jej rola, ale nie wypadała też sroce spod ogona. -Podróżowałam też poznając sztukę, z różnych stron świata. - Drobne kłamstwo, które nie było dalekie od prawdy, bowiem te podróże należały do jej klientów, którzy chętnie o nich opowiadali więc znała wiele anegdot i historii, które mogła przytaczać jako swoje gdyby tylko chciała.
Podeszła do regału przyjmując po kolei fiolki, unosiła je w górę by poczuć ich zapach. Przymknęła oczy chcąc wyłapać całą nutę zapachową. Świeżość była tym czego szukała więc naturalnie na jej propozycję się ożywiła.
-Przyznam, że nie myślałam o jabłku, zwykle wydawał się zbyt soczysty. Jednak jestem otwarta na propozycje. Zapach cedru nie jest mi obcy, ale zaś irysów mi umyka. - Cydr często towarzyszył mężczyznom, którzy odwiedzali galerię. Ileż to razy mieszał się z zapachem jej ciała.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Dahlia Tordenskiold
Re: 06.01.2001 – Perfumeria „Vanadis Atelier” – V. Holmsen & D. Tordenskiold Wto 18 Kwi - 17:07
Dahlia TordenskioldWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Sztokholm, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : zamężna
Status majątkowy : bogaty
Zawód : twórczyni perfum, właścicielka "Vanadis Atelier", alchemiczka, żona i matka
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : złotousty (I), kulturowy (II)
Statystyki : alchemia: 20 / magia użytkowa: 6 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 10 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 16 / wiedza ogólna: 15
Niezaprzeczalnie Dahlią kierowała czysta ciekawość granicząca z kobiecą wścibskością, której wypierając się kłamała. Po prostu lubiła wiedzieć. W klanie, z jakiego się wywodziła, informacja uchodziła za najcenniejszą walutę. Wystarczyło przecież słowo, aby zniszczyć cudzą reputację. Nauczyła się uważnie słuchać, sprytnie zadawać pytania, kierować rozmową w taki sposób, aby dowiedzieć się tego, czego pragnęła. Halvard korzystał z tego od lat, zawsze wysłuchując plotek, które i tak odsiewała - nie dzieliła się z nim niczym, co uważała za nieistotne. W rozmowie z Villemo zwyczajnie nie mogła powstrzymać swoich nawyków.
- Och, wywołałam u pani dyskomfort? - zreflektowała się, doskonale udając zaskoczenie; miała wrażenie, że uderzyła w czuły punkt. Uniosła jednak dłoń do serca, przywołując na twarz przepraszający wyraz. - Proszę mi więc wybaczyć, nie chciałam pani w żaden sposób urazić - zapewniła Villemo, zgodnie z prawdą, nie śmiałaby przecież jej obrażać. Nie w tym miejscu, nie w tej sytuacji. Jakby na to nie spojrzeć, Villemo była gościem jej perfumerii. Wolała myśleć o tym w ten sposób, niż o klientach.
- Rozumiem. To musiało być niesamowite. Żadna książka nie zastąpi doświadczeń empirycznych. Podróże najlepiej kształcą - odpowiedziała, dość neutralnie, bo uważała, że dyplom wyższej uczelni był niezbędny. Aby naprawdę zrozumieć, należało znać teorię. Nie odbierała jednak pannie Holmsen wiedzy, nie urągała jej. Była jedynie ciekawa skąd ją miała. To wszystko.
- Jabłko jabłku nierówne - wyrzekła cierpliwym tonem. - Mogą pachnieć inaczej latem i jesienią. Jest tyle odmian. Dotyczy to nie tylko jabłek, ale i kwiatów. Właściwie wszystkiego, co pachnie i smakuje, czyż nie? - Na dowód swych słów podała jej inną fiolkę, której nie zamierzała użyć. Chciała tylko, aby Villemo poczuła cierpkość i kwaśność jesiennej odmiany. - Irys jest elegancki, lekko mistyczny, wilgotny. Doskonale komponuje się z akcentami kwiatowymi i drzewnymi. Czy życzyłaby sobie pani sprawdzić podobną kompozycję? - zaproponowała Dahlia, na blacie stawiając poszczególne fiolki, aby blondynka mogła się z nimi zapoznać - ale dopiero odpowiednie ich skomponowanie miało rozbudzić zmysły.
- Och, wywołałam u pani dyskomfort? - zreflektowała się, doskonale udając zaskoczenie; miała wrażenie, że uderzyła w czuły punkt. Uniosła jednak dłoń do serca, przywołując na twarz przepraszający wyraz. - Proszę mi więc wybaczyć, nie chciałam pani w żaden sposób urazić - zapewniła Villemo, zgodnie z prawdą, nie śmiałaby przecież jej obrażać. Nie w tym miejscu, nie w tej sytuacji. Jakby na to nie spojrzeć, Villemo była gościem jej perfumerii. Wolała myśleć o tym w ten sposób, niż o klientach.
- Rozumiem. To musiało być niesamowite. Żadna książka nie zastąpi doświadczeń empirycznych. Podróże najlepiej kształcą - odpowiedziała, dość neutralnie, bo uważała, że dyplom wyższej uczelni był niezbędny. Aby naprawdę zrozumieć, należało znać teorię. Nie odbierała jednak pannie Holmsen wiedzy, nie urągała jej. Była jedynie ciekawa skąd ją miała. To wszystko.
- Jabłko jabłku nierówne - wyrzekła cierpliwym tonem. - Mogą pachnieć inaczej latem i jesienią. Jest tyle odmian. Dotyczy to nie tylko jabłek, ale i kwiatów. Właściwie wszystkiego, co pachnie i smakuje, czyż nie? - Na dowód swych słów podała jej inną fiolkę, której nie zamierzała użyć. Chciała tylko, aby Villemo poczuła cierpkość i kwaśność jesiennej odmiany. - Irys jest elegancki, lekko mistyczny, wilgotny. Doskonale komponuje się z akcentami kwiatowymi i drzewnymi. Czy życzyłaby sobie pani sprawdzić podobną kompozycję? - zaproponowała Dahlia, na blacie stawiając poszczególne fiolki, aby blondynka mogła się z nimi zapoznać - ale dopiero odpowiednie ich skomponowanie miało rozbudzić zmysły.
FAMILY, DUTY, HONOR
Villemo Holmsen
Re: 06.01.2001 – Perfumeria „Vanadis Atelier” – V. Holmsen & D. Tordenskiold Pon 17 Lip - 17:20
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Ciekawość nie była czymś co miała zamiar krytykować. W ciemnych, pełnych tajemnic murach galerii słyszała wiele, a informacje te potem lądowały na biurku Olafa. Dlatego też wiedziała kiedy ciekawość podszyta była czymś więcej niż zwykłą chęcią poznania drugiej osoby. Właścicielka perfumerii była piękna, pewna siebie i doskonale wiedziała jak władać słowem i gestem by kupić sobie zaufanie innej strony.
Villemo chciała jej wierzyć, w każde słowo, które miało być szczere, ale samej stosując te same zabiegi nie mogła się im w całości poddać. W odpowiedzi na przeprosiny uśmiechnęła się jedynie oznajmiając tym samym, że nie chowa w sobie urazy.
-Żadna też podróż nie zastąpi wiedzy. - Dodała jeszcze, ponieważ zdawała sobie sprawę, że nie jest wielce wykształcona, a jednocześnie, nie czuła się z tym źle. Prawa ludzi jej nie obejmowały, nie mogły zmienić tego kim jest, a niczym kameleon idealnie się wpasowała w ich ramy. Życie i przetrwanie było najważniejsze. Podaną fiolkę ujęła w dłonie i zapoznała się z prezentowanym jej zapachem. Był piękny, ale nie sprawił, że zatańczyła nad nim w zachwycie. Nadal jej czegoś brakowało. -Brzmi bardzo zachęcająco, jakby pani mogła. - Odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na propozycję. Powoli wszystkie gamy zapachowe zaczynały się jej mieszać i obawiała się, że za chwilę nie rozróżni jednych od innych. Nie chciała też urągać pracy jaką właścicielka wkładała w perfumerię każdego dnia. Poczekała więc, aż ta skończy kompozycję i pozwoliła sobie na zapoznanie się z nią.
Była inna.
Odmienna.
Całkowicie nowa, tak bardzo różna od paczuli jaką używała każdego dnia. Inna od jaśminu jakim skraplała skronie gdy przybywali klienci do podziemi. Irys przebijał się przez inne tony, ale nie dominował, wręcz dopełniał całej kompozycji, otulając nutą zapachową ten drzewny, ciepły, a jednocześnie świeży. Uniosła szare spojrzenie na Dhalię.
-Trafiła pani idealnie. - Przyznała bez fałszywej aprobaty w głosie. To co właśnie zostało jej przedstawione spełniało wszelkie oczekiwania. -To jest właśnie ten zapach.
Wskazała na fiolkę i wiedziała, że to właśnie z nią wyjdzie z tego miejsca. To ona stanie na szklanym stoliku obok innych akcesoriów i będzie stanowić jedną z warstw jakie będzie nosić Lilije.
Villemo z tematu
Villemo chciała jej wierzyć, w każde słowo, które miało być szczere, ale samej stosując te same zabiegi nie mogła się im w całości poddać. W odpowiedzi na przeprosiny uśmiechnęła się jedynie oznajmiając tym samym, że nie chowa w sobie urazy.
-Żadna też podróż nie zastąpi wiedzy. - Dodała jeszcze, ponieważ zdawała sobie sprawę, że nie jest wielce wykształcona, a jednocześnie, nie czuła się z tym źle. Prawa ludzi jej nie obejmowały, nie mogły zmienić tego kim jest, a niczym kameleon idealnie się wpasowała w ich ramy. Życie i przetrwanie było najważniejsze. Podaną fiolkę ujęła w dłonie i zapoznała się z prezentowanym jej zapachem. Był piękny, ale nie sprawił, że zatańczyła nad nim w zachwycie. Nadal jej czegoś brakowało. -Brzmi bardzo zachęcająco, jakby pani mogła. - Odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na propozycję. Powoli wszystkie gamy zapachowe zaczynały się jej mieszać i obawiała się, że za chwilę nie rozróżni jednych od innych. Nie chciała też urągać pracy jaką właścicielka wkładała w perfumerię każdego dnia. Poczekała więc, aż ta skończy kompozycję i pozwoliła sobie na zapoznanie się z nią.
Była inna.
Odmienna.
Całkowicie nowa, tak bardzo różna od paczuli jaką używała każdego dnia. Inna od jaśminu jakim skraplała skronie gdy przybywali klienci do podziemi. Irys przebijał się przez inne tony, ale nie dominował, wręcz dopełniał całej kompozycji, otulając nutą zapachową ten drzewny, ciepły, a jednocześnie świeży. Uniosła szare spojrzenie na Dhalię.
-Trafiła pani idealnie. - Przyznała bez fałszywej aprobaty w głosie. To co właśnie zostało jej przedstawione spełniało wszelkie oczekiwania. -To jest właśnie ten zapach.
Wskazała na fiolkę i wiedziała, że to właśnie z nią wyjdzie z tego miejsca. To ona stanie na szklanym stoliku obok innych akcesoriów i będzie stanowić jedną z warstw jakie będzie nosić Lilije.
Villemo z tematu
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Dahlia Tordenskiold
06.01.2001 – Perfumeria „Vanadis Atelier” – V. Holmsen & D. Tordenskiold Pią 1 Wrz - 16:52
Dahlia TordenskioldWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Sztokholm, Szwecja
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : zamężna
Status majątkowy : bogaty
Zawód : twórczyni perfum, właścicielka "Vanadis Atelier", alchemiczka, żona i matka
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : złotousty (I), kulturowy (II)
Statystyki : alchemia: 20 / magia użytkowa: 6 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 10 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 16 / wiedza ogólna: 15
Panią Tordenskiold wychowano na starą modłę. Wpojono do głowy pewne schematy, których wszyscy powinni się trzymać. Wierzyła więc, że dyplom uczelni wyższej był niezbędny, aby zajmować ważne stanowisko i sama pilnowała, by w jej perfumerii jedynie alchemicy, którzy ukończyli Instytut Kenaz w Midgardzie, tudzież inną, prestiżową uczelnię poza granicami Magicznej Skandynawii. Państwo Hallström kładli na to duży nacisk, ojciec zaś regularnie pytał: czego się dziś nauczyłaś, Dahlio? Milczeniem pomijała fakt, że sama nie zawsze planowała kontynuowanie nauki na trzecim stopniu. Jako nastoletnia dziewczyna marzyła o karierze zawodowej łyżwiarki figurowej i wierzyła, że gdyby zaczęła startować w zawodach sięgałaby po złoto - rodzice nie wyrazili jednak na to zgody. Zwróciła się więc ku drugiej ze swych pasji, którą odziedziczyła w spadku po matce z klanu Forsberg - alchemii. Dzięki temu mogła dziś prowadzić tę perfumerię i szczycić się tym, że sama komponowała wiele wytworów i stała przy kociołku. Ostatnimi czasy czyniła to coraz rzadziej, skupiała się na życiu rodzinnym, lecz prośbie Olafa nie mogła odmówić. Nawet jeśli nie do końca rozumiała co nim kierowało, gdy powierzał nieznanej kobiecie bez porządnego wykształcenia tak ważną funkcję w swojej galerii sztuki.
- To się łączy - przytaknęła z uśmiechem Dahlia.
Zaproponowała pannie Holmsen filiżankę herbaty i wskazała wygodną sofę, gdzie mogła spocząć, zanim zniknęła na zapleczu. Proces nie trwał długo, nie nadawała miksturze specjalnych właściwości, skupiła się na tym, aby nuty zapachowe skomponować w odpowiednich proporcjach. Do Villemo powróciła z flakonem przypominającym małe dzieło sztuki ze szkła.
- Bardzo mi miło, panno Holmsen - odparła, rada, że i tym razem udało jej się trafić w gusta klientki.
Nie wspomniała nawet słowem o zapłacie. Nie przejmowała się takimi drobnostkami, święcie przekonana, że Wahlberg tego dopilnuje, choć jego przyjaciele byli i jej przyjaciółmi, od nich nie śmiałaby żądać zapłaty - choć mąż zapewne miał na ten temat inne zdanie.
Dahlia z tematu
- To się łączy - przytaknęła z uśmiechem Dahlia.
Zaproponowała pannie Holmsen filiżankę herbaty i wskazała wygodną sofę, gdzie mogła spocząć, zanim zniknęła na zapleczu. Proces nie trwał długo, nie nadawała miksturze specjalnych właściwości, skupiła się na tym, aby nuty zapachowe skomponować w odpowiednich proporcjach. Do Villemo powróciła z flakonem przypominającym małe dzieło sztuki ze szkła.
- Bardzo mi miło, panno Holmsen - odparła, rada, że i tym razem udało jej się trafić w gusta klientki.
Nie wspomniała nawet słowem o zapłacie. Nie przejmowała się takimi drobnostkami, święcie przekonana, że Wahlberg tego dopilnuje, choć jego przyjaciele byli i jej przyjaciółmi, od nich nie śmiałaby żądać zapłaty - choć mąż zapewne miał na ten temat inne zdanie.
Dahlia z tematu
FAMILY, DUTY, HONOR