Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Bertram Holstein

    2 posters
    Widzący
    Bertram Holstein
    Bertram Holstein
    https://midgard.forumpolish.com/t755-bertram-holsteinhttps://midgard.forumpolish.com/t817-bertram-holsteinhttps://midgard.forumpolish.com/t818-stjarna#3445https://midgard.forumpolish.com/f112-bertram-holstein


    Bertram Holstein
    Dane postaciMidgard / 24 XI 1971 r. / Forsberg
    bogaty / kawaler / III stopień wtajemniczenia
    zoolog, opiekun storsjöodjuretów / wilk / Dmitry Lyamin

    Choć nikt nigdy nie przypuszczał, że Lave Holstein będzie ojcem dobrym, a nawet przynajmniej obecnym, uznanie nieślubnego syna za własnego było dla Forsbergów zadowalającym stopniem zaangażowania, bo ściągało z ich barków niewygodny ciężar darowania bękartowi rodowego nazwiska – Bertram wychowywał się więc pośród splendoru i estymy szanownego klanu, sam zauważany jedynie dla niechlubnego faktu bycia błędem młodości jedynej córki jarla, dostrzegany wyłącznie przez pierwsze parę sekund po przekroczeniu progu towarzyskiego spędu, witany za nim szmerem komentarzy wypowiadanych pod adresem naiwnej nieroztropności jego matki i nieokrzesanej natury ojca, nigdy jego własnym. Był, w oczach większości, niczym ponad bastardem, rysą na obrazie rodu, wynikiem karygodnej nieodpowiedzialności – dopiero w dalszej kolejności mówiono o nim jako o dziecku w gruncie rzeczy dobrym, grzecznym i porządnym, choć może we wczesnym dzieciństwie zbyt cichym i nieśmiałym, co przysparzało Selmie, wspaniałej pomimo młodego wieku matce, zatroskania. Długi czas Bertie zdawał się wprawdzie zupełnie niezainteresowany słowami i rozmową; patrzył na świat dużymi, brązowymi oczami, zaglądał w górę na wysoko noszone głowy, na chłodne oczy z rzadka rzucające mu oceniające urywki spojrzeń i milczał, jakby głos wiązł mu w gardle pod ciężarem niewypowiedzianej krytyki i niemej wrogości. Poczynano już podejrzewać, że bogowie, w swojej nieskończonej mądrości i sprawiedliwości, ukarali pannę Forsberg, czyniąc jej nieślubne dziecko niemową – kiedy skończył pięć lat jednak, wątły płomień śmiałości rozpromienił uciekające dotąd przed bezpośrednią konfrontacją źrenice i ciasny węzeł w krtani niespodziewanie puścił, wprawiając towarzystwo w niepocieszone zaskoczenie. I choć Bertram nie chciał nigdy nikomu sprawiać zawodu, z nieprzebłaganym biegiem czasu tylko utwierdzał wszystkich w tym właśnie gorszącym, niesprawiedliwym wrażeniu.

    Późne włączenie się do towarzyskiej konwersacji miało niesprzyjające właściwej integracji z otoczeniem konsekwencje – problemy z wymową stały się zarzewiem pogardy rówieśników, z którą przyszło mu się mierzyć przez zdecydowaną większość lat uczęszczania do akademii, nawet pomimo tego że dzięki opłaconym przez matkę specjalistom i własnej determinacji, rozpoczynając drugi stopień edukacji potrafił już mówić zupełnie płynnie, a nawet zadziwiająco rozumnie, choć pod warunkiem powolnej koncentracji, do której większość z jego kolegów nie miało cierpliwości. Kończąc piętnaście lat, jąkał się już tylko w chwilach silnego uniesienia emocjonalnego – w chwilach, w których najmocniej pragnął zachować twarz: w konfrontacjach z obcym szyderstwem i własnym nieokiełznanym gniewem, wobec krytyki przyciskającej kark nielitościwie czy w obliczu pierwszych uczuciowych poruszeń. Nabierał przy tym z każdym mijającym rokiem odwagi i niezłomności, jakie stopniowo oddalały od niego koszmary szkolnych prześladowań i echo chóralnych śmiechów, choć dopiero konwulsyjne wybuchy wrzącej w żyłach złości, zdarzające się coraz częściej ku kresowi edukacji akademickiej, zadusiły rówieśnicze przeświadczenie, że można go drażnić bez obawy o konsekwencje. Nigdy nie czerpał przyjemności z tych porywów agresji ani satysfakcji z odniesionych zwycięstw, ponoszone klęski jednak godziły go tak dojmująco, że nie odnajdował w sobie też dojrzałej śmiałości, by je hamować. Obite kostki chował później za plecami ze wstydem, a siny cień pod okiem czy skaleczoną wargę wymawiał najbardziej niedorzecznymi wypadkami; schodził wszystkim z drogi, unikając porównań do ojca – tego zdegenerowanego, siermiężnego Duńczyka, po którym odziedziczył, razem z nazwiskiem, swój warcholski temperament – i uciekał w spokój, niezdrowej dla młodej psychiki, jak mówili, samotności. Nie od zawsze towarzyszyły mu w tym książki, zainteresowanie światem fauny objawiło się u niego jednak wystarczająco wcześnie i w towarzystwie nieprzeciętnego zapału, ścieżka jego dalszej edukacji i kariery szybko nabrała więc jednoznacznego, oczywistego dla wszystkich wokół oraz jego samego, kierunku.

    Czas wakacji, tuż po skończeniu akademii a przed rozpoczęciem kształcenia w instytucie, zapisał się w jego pamięci serią zdarzeń trudnych do przewidzenia i przy tym przygnębiająco niefortunnych – zaczęło się wszystko od ojca, który doświadczył w tym okresie przebudzenia uczuć rodzicielskich i wtargnął w życie młodego mężczyzny zupełnie bezceremonialne, z charyzmą człowieka światowego i mającego wiele do powiedzenia w mocnym, duńskim akcencie, o silnie zarysowanych opiniach i śmiałym uśmiechu przezierającym spod szorstkiej, wzbudzającej respekt, fizjonomii. Bertram nie potrafiłby się do tego przyznać, zdecydowany upierać się w niechęci i pogardzie do wyrodnego rodzica, Lave robił jednak na nim ogromne wrażenie, jednocześnie zadrażniając swoją nonszalancją i przekonaniem, że wszelkie jego uchybienia względem syna i Selmy Forsberg nie ciążą na nim wcale. Zdawał się niepomny zupełnie minionych dziewiętnastu lat własnej nieobecności – a postawiony pod ostrzałem zarzutów, odpowiadał zawsze ze spokojną pokorą, niemającą w sobie wprawdzie niczego na podobieństwo stosownego żalu. Był przecież obecny teraz i, co więcej, chciał poznać swojego syna, nadrobić stracony czas, zaprosić go ponadto na wspólny wojaż, "nic wszak nie obnaża charakteru człowieka i nie sprzyja przyjaźni jak udana, spontaniczna przygoda". Młody Holstein nie planował nawiązywać z nim stosunków aż przyjaznych, był jednak ciekawy usposobienia ojca i skłonny spróbować zawrzeć przynajmniej rozejm, dlatego wbrew protestom matki i krytyki reszty rodziny, udał się z Lave w słabo zaludnione tereny Norrlandii w Szwecji, w poszukiwaniu wrażeń, artefaktów i okazji do uzyskania komfortowego im obojga porozumienia, choć większość czasu zdawali się zgodni przede wszystkim w tym, by wobec siebie milczeć.

    W sierpniu 1990 roku pełnia przypadła na szósty dzień miesiąca – zastała ich oboje na dzikich ostępach, wracających w rześkim pośpiechu do pobliskiej małej wsi, którą na ten czas strategicznie uczynili swoją bazą wypadową; między przerzedzającą się stopniowo gęstwiną lasu wypatrywali łyskania odległych jeszcze świateł, ignorując zarówno bolesne skurcze nadwyrężonych wysiłkiem mięśni, jak i ciężkie napięcie, które wisiało między nimi od paru godzin, po tym jak kolejna z przypadkowo zajadłych kłótni eskalowała do rozmiaru fizycznej agresji, wzmaganej tylko symetrią spokrewnionych temperamentów. Jasność myśli wróciła do nich jednocześnie, gdy ze skaleczonej skroni Bertrama puściła się ciemna krew – od tamtej pory nie patrzyli na siebie wcale. Żołądek wywracał mu się wprawdzie na drugą stronę na myśl o dalszym współuczestnictwie w tej wymyślnej robinsonadzie, choć musiał przyznać, że odnajdował w niej, mimo wszystko, spokój i ukojenie, zaburzane jedynie prowokacyjną obecnością nieokrzesanego ojca. Nie nienawidził go, ale w tamtej chwili, ogłuszony wciąż pulsującym w żyłach echem wściekłości i wiedziony nastoletnią niedojrzałością, chciał, żeby przepadł w odmęty Helheimu. I choć upływ czasu zabliźnił w pamięci szarpaną ranę tamtej nocy, do dziś prześladuje go irracjonalne poczucie, że to właśnie ta jego bezduszna, furiacka żądza, wtórująca przyśpieszonym tonom serca i zraszająca czoło zimnym potem gniewu, przywiodła do nich opanowane bestialskim amokiem nieszczęście.
    Nie pamiętał, jakim sposobem udało mu się wrócić następnego dnia do wsi – noc spędził schowany w jaskini, która później okazała się być w istocie dawnym miejscem pochówku, zawłaszczonym przez czas i nieokiełznaną siłę natury. Wrócił ranny, toczony gorączką i półprzytomny; węzeł, który na nowo zacisnął się na jego krtani, długo nie pozwolił mu mówić o tym, co się wydarzyło, rozdarta tkanka ciała na jego barku oraz opowieści zasłyszane od lokalnych ludzi rozwiewały jednak wszelkie wątpliwości – wrócił do Midgardu skażony klątwą wargów. Jego ojciec, Lave Holstein, jak wkrótce odkryto, nie przeżył.

    Działania w Ośrodku Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Magicznych rozpoczął już w trakcie studiów zoologicznych w Instytucie Kenaz i podjęcie tam pracy po ukończeniu III stopnia edukacji zdawało się wszystkim naturalną koleją rzeczy, choć nie wszyscy Forsbergowie pochwalali tę decyzję. Początkowo traktował swój wolontariat jako pewną odskocznię, pozwalającą mu wyrwać się z Midgardu, odsapnąć od jego tłocznej atmosfery oraz sztywnych konwenansów, złapać od czasu do czasu oddech; szybko odkrył jednak, że w tej często niewdzięcznej, brudnej i ciężkiej pracy odnajduje satysfakcję, przyjemne zapomnienie o sprawach powszednich i kojące sumienie poczucie własnej pożyteczności. I choć na przestrzeni lat Bertram przekonał się niejednokrotnie i dotkliwie, że jest to również praca niebezpieczna (szczególnie mając pod opieką smoki często świeżo po krwawym spotkaniu z kłusownikami), nigdy nie żałował swojego wyboru.

    Felicię Sahlin poznał przypadkiem w 1997 roku podczas festynu Thrimilci w Danii – i choć nigdy nie był człowiekiem szczególnie romantycznym ani pochopnym w uczuciach, tej samej nocy wiedział już, że przepadł dla niej bezpowrotnie. Po zakończonym Valborgsnatten prześladowało go wspomnienie jej ciemnych oczu rozpłomienionych blaskiem ogniska, jej roziskrzonego spojrzenia i zaraźliwego uśmiechu; sama Felicia zniknęła jednak i nikt nie był w stanie powiedzieć mu, gdzie powinien jej szukać. Była tam zaledwie chwilowym gościem, tak samo jak on, w przeciwieństwie do niego jednak zdawała się zapaść w pamięci wielu – mimo to, pozostawała poza jego zasięgiem, ponieważ nikt nie posiadał nic poza jej imieniem i echem zachwytu, jaki tego wieczoru wzbudzała. Spotkał ją ponownie dopiero pół roku później, w tym samym miejscu, podczas festiwalu z okazji Vinternettene – i tym razem nie pozwolił jej zniknąć bez śladu, co ostatecznie miało okazać się nieodwracalnym błędem, decyzją wprawiającą w ruch sekwencję zdarzeń po raz kolejny tragicznie nieszczęśliwych.

    Nigdy nie było jego intencją przymuszać jej do czegokolwiek czy forsować swojej obecności w jej życiu wbrew jej woli, w późniejszym czasie zrozumiał jednak, że jego własny fatalny brak wyczucia i nadgorliwość stanowiły właściwe preludium efektownej klęski. Felicia pochodziła z szanowanej szwedzkiej rodziny, podupadającej jednak finansowo ze względu na beznadziejnie nietrafione decyzje jej ojca w sprawach rodzinnego biznesu – lubił później powtarzać, że Bertram, dobrze uposażony ze względu na własne pochodzenie, spadł mu z nieba w momencie nie tyle właściwym, co zwyczajnie krytycznym, gdy stali już na granicy zupełnego bankructwa. Holstein nie miał nigdy ciągotek do inwestycji czy jakichkolwiek działań biznesowych, okazało się jednak wkrótce, że oprócz wsparcia pieniężnego mógł również wspomóc pana Sahlin przemyślaną, trzeźwą radą oraz zdolnością studzenia jego zapalczywej pochopności i skłonności do ryzykanctwa. Nie mógł wiedzieć, że w zaciszu rodzinnego domu i ostentacyjnie w towarzystwie córki, nazywał go pompatycznie swoim zięciem, zdając sobie sprawę z trudnego do przeoczenia zainteresowania Bertrama Felicią; z perfidnym rozmysłem namawiał ją, by utrzymywała nieślubnego Forsberga w sidłach swojego uroku, był on wprawdzie dla ich ambitnej rodziny złapanym za nogi Odynem. Pani Sahlin wtórowała mu w tym szczebiotliwie – zawsze okazywała Bertramowi wylewną życzliwość, choć w jej przypadku boleśnie wyraźna słabość wobec wygód i błyskotek nigdy nie pozostawiała mu pola do wątpliwości w chciwą interesowność tej sympatii.
    W ten sposób, na drodze mniejszych i większych przysług, osaczył ją, fatalnie i całkowicie nieumyślnie.

    Pierwszego dnia 1999 roku, krótko po zaręczynach, które odbyły się w trakcie trwania obchodów Jul, Bertram szykował się na spędzenie czasu pełni na ostępach szwedzkiej Norrlandii, według własnej comiesięcznej tradycji. Przed teleportacją zatrzymało go nieśmiałe pukanie do drzwi mieszkania – za nimi, śliczna jak zawsze i uśmiechnięta jak w wieczór, kiedy spotkał ją po raz pierwszy, stała Felicia. Kiedy cofnął się, chcąc wpuścić ją do środka, dostrzegł dwie fiolki w jej bladych dłoniach; szkło roztrzaskało się z brzękiem o jasne drewno podłogi, kiedy wypuściła je z premedytacją z niedbałego uścisku drobnych, dziewczęcych palców. Fioletowe strużki spłynęły korytami szczelin pod czubki jego butów, lśniąc w złotym świetle lamp, oślepiając go nagłym, jaskrawym rozbłyskiem uświadomionej sobie prawdy. Ukochane, doskonale wykrojone usta wykrzywiły się w grymasie bólu, gdy pochwycił jej ramiona w porywie desperackiej nadziei, że zrozumiał wszystko źle. Pytanie utknęło mu w gardle, zatrzymane znajomym uciskiem krtani; wykrztusił je z siebie z trudem, z niepewnością drżących głosek, przeciskających się przez wąski przesmyk odwagi: co ty zrobiłaś?
    Rozchyliła usta, ale nie doczekał się jej szczerości. Pierwszy spazm ogłuszającego bólu sprawił, że osunął się przed nią na kolana, przesuwając osłabiony uścisk palców na jej dłonie, opierając czoło o jej uda, błagając ją i wszystkich bogów, by wybudzili go z tego koszmaru. Kiedy nadszedł kolejny skurcz zmieniającego się ciała, ścisnął jej nadgarstki tak mocno, że wydała z siebie cichy okrzyk. Odepchnęła go od siebie z lękiem i obrzydzeniem zatopionymi w głębiach oczu, jakich nigdy później nie potrafił zapomnieć. Kazał jej odejść, natychmiast, sam natomiast próbował jeszcze, mocą ostatków przytomności, napisać list adresowany do Straży, którego nie udało mu się jednak wysłać – zrobiła to, jak się później okazało, przerażona Felicia. Choć służby unieszkodliwiły go dość szybko i lista ofiar ograniczała się do jednej rannej osoby, wieść o pozbawionym kontroli wargu widzianym w samym sercu Midgardu rozeszła się szybko i uczyniła jego sprawę tematem godnym pierwszych stron magicznych mediów. Parę dni później stanął przed Kolegium.

    Jego niewinność dowodzono listą rachunków wystawianych comiesięcznie na trzy porcje Księżycowego Wywaru, również w przygotowaniu na styczniową pełnię, zeznaniami przychylnych mu ludzi, zapewniających o jego odpowiedzialnym podejściu do własnej klątwy, ogólnej przyzwoitości i dobrym usposobieniu, oraz przedstawioną przezeń wersją wydarzeń, którą media podawały dalej:
    Święto Jul spędzał ze swoją świeżą narzeczoną i w tym czasie, jak stwierdził, dokładnie 29 grudnia 1998 roku, poprosił ją o przyniesienie mu eliksiru. W dniach 30 i 31 grudnia Felicia S. sama skwapliwie – jak to określił – zaoferowała, że to zrobi, co wziął za przejaw jej dobrodusznej natury. Następnego dnia, 1 stycznia nowego roku, chwilę przed wejściem księżyca w pełnię, podczas gdy szykował się do teleportacji na niezamieszkałe tereny Norrlandii, Felicia zjawiła się u progu jego mieszkania z dwiema fiolkami w dłoniach. Bertram Holstein wysunął oskarżenie, że jego narzeczona podmieniła jego eliksiry w dniach poprzedzających przemianę. Zapewnił też, że miał zamiar zawiadomić Kruczą Straż przed zupełną utratą kontroli nad sobą, co potwierdza charakter pisma widoczny na pospiesznym liście, przysłanym jednak Straży przez Felicię.

    Felicia Sahlin początkowo zdawała się niechętna udzieleniu jakichkolwiek zeznań ani odniesieniu się do oskarżeń; po bezlitosnym ostrzale pytań, który zniosła w pokornym milczeniu, a w końcu po udzielonym ostrzeżeniu, że zostanie poddana działaniu eliksiru prawdy lub procedurze odczytania wspomnień, uniosła łzawe spojrzenie i drżącym głosem przyznała się do wszystkiego.
    Parę dni później w prasie pojawiło się jej zdjęcie, ostatnie przed jej odprawieniem do odbycia wyroku zgodnie z werdyktem sądu – uchwycona w towarzystwie odprowadzających ją funkcjonariuszy, zapłakanymi, ciemnymi oczami przenikała barierę obiektywu, chwytając uwagę i współczujące serca. Ciemne plamy ruchomego tuszu czerniły się na odsłoniętych, skrępowanych nadgarstkach; wśród równych rzędów liter załączonego tekstu, krótkiego wywiadu przeprowadzonego z rodzicami skazanej, podkreślone tłustym drukiem słowa przykuwały wścibskie, uległe sugestii źrenice:
    był agresywny. Wdał się w Lave, dodawali ludzie, odziedziczył po nim tę zgubną porywczość i niespokojność ducha. Słyszałem, że jeszcze w akademii omal nie przetrącił chłopakowi karku, nieraz musieli odciągać go i przytrzymywać, zanim się uspokoił i miałeś szczęście, jeśli też przy tym nie dostałeś w ciemię. Nie zdziwiłbym się, gdyby to, co mówią, było prawdą... Szkoda tylko tej biednej dziewczyny.


    Like a force to be reckoned with mighty ocean or a gentle kiss I will love you with every single thing I have. You know I will take my heart clean apart if it helps yours beat


    Widzący
    Bertram Holstein
    Bertram Holstein
    https://midgard.forumpolish.com/t755-bertram-holsteinhttps://midgard.forumpolish.com/t817-bertram-holsteinhttps://midgard.forumpolish.com/t818-stjarna#3445https://midgard.forumpolish.com/f112-bertram-holstein


    KARTA ROZWOJU

    INFORMACJE OGÓLNE
    WZROST: 194 cm

    WAGA: 88 kg

    KOLOR OCZU: brązowy

    KOLOR WŁOSÓW: brązowy

    ZNAKI SZCZEGÓLNE: przygarbiona postura; opadający niżej lewy bark, na którym widnieje blizna po ugryzieniu warga; tatuaże na lewym ramieniu i plecach

    GENETYKA: warg

    UMIEJĘTNOŚĆ: -

    STAN ZDROWIA: wady postawy i nawracające bóle kręgosłupa po przebytych urazach


    STATYSTYKI
    WIEDZA O ŚNIĄCYCH: I

    REPUTACJA: -27

    ROZPOZNAWALNOŚĆ: 40

    STRONNICTWO: 5

    ALCHEMIA: 5

    MAGIA UŻYTKOWA: 31

    MAGIA LECZNICZA: 5

    MAGIA NATURY: 21

    MAGIA RUNICZNA: 5

    MAGIA ZAKAZANA: 0

    MAGIA PRZEMIANY: 10

    MAGIA TWÓRCZA: 5

    SPRAWNOŚĆ FIZYCZNA: 25

    CHARYZMA: 5

    WIEDZA OGÓLNA: 5


    ATUTY
    Miłośnik zwierząt (II): +7 do rzutu kością na opiekę nad zwierzętami  –  w tym na wpływanie na stworzenia i wydawanie poleceń.

    Twardziel (I) – jeśli przeciwnik atakuje bez użycia magii, otrzymuje stałą karę -3 do każdego rzutu.

    Wilczy instynkt – postać ma wyostrzone zmysły i otrzymuje +3 do rzutów na spostrzegawczość oraz +3 do rzutu przy dowolnych czynnościach wykorzystujących sprawność fizyczną. Ulega przymusowej transformacji podczas pełni księżyca. Podczas przemiany premia zwiększa się i wynosi +10 do rzutu przy dowolnych czynnościach wykorzystujących sprawność oraz +5 do rzutów na spostrzegawczość (atut otrzymywany wraz z genetyką: warg).


    EKWIPUNEK
    - gwizdek Ymira (raz na fabularny miesiąc pozwala przywołać dzikiego wilka, który jednorazowo odbiera przeciwnikowi możliwość ataku, dodatkowo przedmiot zapewnia bonus +2 do magii natury)
    - pierścienie opieki
    - krwinkowar
    - mroźna sól (+1 do sprawności)
    - oko salamandry (+1 do sprawności)
    - granat (+1 do sprawności)
    - naszyjnik ze świetlistym topazem (+1 do magii natury, +2 do poskramiania magicznych stworzeń I stopnia, +1 do poskramiania magicznych stworzeń II stopnia)
    - wisiorek Mimira (dedykowany mędrcowi, którego głowa strzeże studni niekończącej się wiedzy. Wierzy się, że do właściciela podczas chwili zagrożenia przemówi w myślach sam mędrzec, dając mu użyteczną podpowiedź. Pozwala na uzyskanie kluczowej wskazówki i najlepszego rozwiązania z sytuacji, które pojawi się w następnym poście Proroka. Można z niego skorzystać dwukrotnie, w dwóch oddzielnych rozgrywkach. Po tych użyciach traci magiczną moc)
    - nóż
    - pierścień myśli (1 szt.)
    - paczuszka cukierków regeneracyjnych (5 szt.)


    AKTUALIZACJE
    - zakup 5 punktów statystyk do sprawności fizycznej (2.04.2021);
    - uzyskanie 1 punktu do magii natury (12.07.2021)
    - zakup pierścieni opieki (25.07.2021
    - fabularne otrzymanie krwinkowaru (25.07.2021);
    - zakup mroźnej soli, oka salamandry, granatu oraz naszyjnika ze świetlistym topazem (24.10.2021)
    - otrzymanie +1 pkt do reputacji za udział w licytacji (01.11.2021)
    - otrzymanie +1 pkt do magii użytkowej (26.01.2022)
    - otrzymanie wisiorka Mimira w urodzinowej loterii (26.01.2022)
    - otrzymanie +1 pkt do reputacji (26.01.2022);
    - zakup noża oraz otrzymanie odznaki Cień katastrofy (11.02.2022);
    - zakup +2 punktów statystyk do magii użytkowej i 1 punktu do sprawności fizycznej (14.02.2022);
    - otrzymanie w prezencie pierścienia myśli oraz paczuszki cukierków regeneracyjnych (5 szt.) (13.03.2022);
    - otrzymanie +1 punktu statystyk do magii użytkowej (04.10.2022)
    - otrzymanie +1 punktu do reputacji (22.10.2022)
    - zakup +4 punktów do sprawności fizycznej (22.04.2023)

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Podróż z ojcem wśród dzikich ostępów szwedzkiej tajgi prędko okazała się błędem, który miał zaważyć na całym twoim dalszym życiu i przepasać licznymi komplikacjami i tak już podziurawiony utrapieniami obraz twojej przyszłości. Naznaczony nieprzychylnością spojrzeń już od samego poczęcia, wpadłeś w labirynt zawikłań i krzywdzących zbiegów okoliczności – słowo Felicji przeciwko twojemu. W rezultacie otrzymałeś głęboką szramę na fakturze swego dobrego mienia, ja wierzę jednak, że nic nie jest jeszcze stracone – jesteś dobrym człowiekiem, Bertram. Pokaż światu, jak bardzo się co do ciebie pomylił.


    Prezent

    Opieka nad magicznymi zwierzętami to ciężka i wymagająca praca, kosztująca cię z pewnością wiele cierpliwości i poświęcenia. Aby ułatwić ci współpracę z dzikimi stworzeniami, w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz na początek rozgrywki gwizdek Ymira. Przedmiot ten, na pierwszy rzut oka całkiem niepozorny, otrzymałeś w prezencie na zakończenie studiów zoologicznych od jednego z pracowników Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Magicznych i od tamtej pory służył ci on bez zarzutów. Gwizdek pozwala ci poprosić o pomoc czuwającą nad tobą fylgię, sprawiając, że raz na fabularny miesiąc możesz przywołać dzikiego wilka, aby walczył po twojej stronie, jednorazowo uniemożliwiając przeciwnikowi wykonanie jakiegokolwiek ataku. Dodatkowo, kiedy nosisz gwizdek przy sobie, daje ci on bonus +2 do magii natury.


    Informacje

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz 700 PD na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie powinieneś obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową. Powodzenia na fabule!



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.