Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    22.09.2000 – Magazyn miejski – Miasto miodem płynące

    5 posters
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    First topic message reminder :

    22.09.2000

    Poranek dwudziestego drugiego września był wyjątkowo pogodny – słońce unosiło się ponad horyzontem, okna niewysokich budynków połyskiwały jasno, a mieszkańcy, żywotni jak kanarki, skupiali się jak na złość w najbardziej newralgicznych punktach miasta. Wrzesień dobiegał końca, a ludzie, jak gdyby świadomi nadchodzących wielkimi krokami, chłodnych miesięcy zimowych, robili wszystko, byle nacieszyć się resztkami względnie wysokich temperatur – równonoc jesienna zdawała się zatem przynieść spokojną, przyjemną atmosferę, zapowiadać pomyślność w trakcie nadchodzącej zimy i wyzwalać w galdrach wątłą nadzieję, że czas przyniesie zmiany na lepsze.
    Mabon, rozpoczynające okres w produkcji miodu pitnego, nie dla każdego było jednak powodem do świętowania. Camilla Gustavson, która nie tylko sprawowała pieczę nad jednym z największych, midgardzkich magazynów spożywczych, lecz znana była również z produkcji najlepszego w mieście miodu pitnego, rozpoczęła ten przyjemny, sympatyczny poranek od niespodziewanej tragedii – budynek, w którym składowano miód do wyrobu znanego w całej Norwegii alkoholu, przez noc został niespodziewanie zdemolowany, a beczki roztrzaskane, powodując nie tylko ogromne starty, lecz sprawiając również, że nad dzielnicą unosił się słodki, intensywny zapach nektaru, główną, brukowaną ulicą, sunącą nieopodal pomnika Ymira Starszego, spłynęła natomiast rzeka lepkiej substancji, która wczesnym rankiem wciąż przedzierała się opieszale przez ubytki i nierówności drogi.
    Idąc wzdłuż poszarzałej, kamienistej arterii, skąd na samym czele wyłaniał się blady zarys Magicznego Stortingu, nie mogliście jednak wiedzieć, że za rogiem czeka wyjątkowo osobliwa pułapka, zdolna pochwycić was, jak natrętne muchy zwabione słodkawym lepikiem, na kilka długich, zobowiązujących godzin. Im bardziej każdy z was zbliżał się ku niepozornemu, omijanemu zazwyczaj budynkowi składowemu, tym silniejsze mogło narastać w was przeczucie, że coś – w istocie – było nie w porządku, wszak o ile pozostałe dzielnice miasta zdawały się dziś tętnić życiem, o tyle północna część Ymira Starszego była pusta i wyludniona. Z czasem coraz intensywniejszy stawał się również zapach – potencjalnie przyjemny, lecz zbyt intensywny, a zatem mdły i przesłodzony, niebawem wzbogacony przez gwar podniosłych, dobiegających zza rogu rozmów, które za wodze ciekawości prowadziły waszą uwagę nigdzie indziej, jak ku zjawiskowej konstrukcji magazynu spożywczego.
    Na Odyna! – krzyknął ktoś z daleka, wyraźnie zdenerwowany, a w tonie jego głosu wybrzmiał cień żałosnego lamentu. – Co my teraz zrobimy, Jonas? Do Jul tego nie uprzątnę, nie mówiąc już o stratach... – kobiecy głos urwał się i przycichł, niknąc w gwarze rozmów, część z was z odległości mogła dostrzec już jednak, że brukowana droga błyszczy się jasną, żółtą poświatą, a pomiędzy kamiennymi wypukłościami pochyłej ulicy suną powoli cienkie, złote strugi lepkiej substancji. Chociaż z daleka mogłoby się początkowo wydawać, że ulica sparaliżowana została przez jeden z magicznych wywarów, prędko mieliście szansę przekonać się, że, jakkolwiek groteskowy nie byłby podobny zbieg wydarzeń, sytuacja wygląda z goła inaczej – wzdłuż brukowanych arterii dzielnicy płynął miód.

    Każdego proszę o wymienienie ekwipunku w pierwszym poście.
    Konta specjalne
    Nieznajomy
    Nieznajomy
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Odległość dzieląca Viljama od uciekającego przed nimi mężczyzny maleje z każdą kolejną sekundą, niosąc nowe nadzieje na pochwycenie zbira. Sędzia nie musi też zastanawiać się, kim jest spłoszony mężczyzna. Gdy ten zatrzymuje się przed tylnymi drzwiami magazynu i trzęsącymi się rękami próbuje otworzyć zamek, sprawa wydaje się znacznie prostsza w rozwiązaniu. Przybliżenie się do uciekiniera to jednoczesna idealna okazja do zidentyfikowania go. Niebieski kombinezon, tak jak przypuszczała Ursula, wskazuje na to, że mają do czynienia z pracownikiem magazynu (albo kimś, kto się za niego podszywa). Z kolei plakietka, pozostawiona na piersi, rozwiewa wszelkie wątpliwości dotyczące tożsamości.
    Rolf Karsson we własnej osobie.
    A raczej: szalony Rolf Karlsson. W tym momencie nie przejawia bowiem oznak spokoju, czy zdrowego rozsądku. Wręcz przeciwnie, daje się prowadzić obawom, które wypuszczone z łańcuchów emocji zachowują się jak rozsierdzone bestie. Rozszarpują rozsądek i pozostawiają Rolfa w strzępach niepewności. Jeszcze bardziej przerażonego i jeszcze bardziej zdeterminowanego do szaleństwa - a więc także zachęconego do wykonania niebezpiecznego kroku, którego później może żałować. Jeśli nie żałuje już teraz.
    Im dłużej Rolf trwa w absurdzie, próbując uciec mimo tego, że przecież wiedzą już kim jest, tym mniej ma do stracenia. Tak przynajmniej wydaje się Viljamowi, który patrząc w jego oczy, dostrzega w nich obłęd i rodzącą się wrogość. Wszystko ma jednak swój początek.
    Wpierw są obawy, które przeradzają się w strach, a strach - spotęgowany przez beznadzieję sytuacji - przepoczwarza się w coś większego. Zamienia się w zryw paniki, co można wyczytać z błądzących po pomieszczeniu zielonych tęczówkach Rolfa i jego następnych poczynaniach.
    Głęboka bruzda, jako element kluczowej wskazówki, przecina czoło zagnanego w kąt mężczyzny i wskazuje na mnogość emocji, jakie nim targają.
    Od niepewności przez paranoję - właśnie to widzi Viljam w jego oczach.
    Sędzia nie bawi się więc w bohatera. Nie ma zamiaru ryzykować swoim bezpieczeństwem. Gdy przychodzi moment, w którym słowa Rolfa nakierowują się na niego, pokornie podnosi ręce w geście poddania. Wprawdzie dalej zbliża się do niego, ale znacznie wolniej i znacznie ostrożniej, niż chwilę wcześniej. Kątem oka dostrzega jeszcze obok siebie Svena, co daje mu nadzieję na to, że jeśli sam nie zdoła pochwycić oprawcy, może zrobi to ktoś inny.
    Zaraz jednak dzieje się znacznie więcej. Słyszy słowa wypowiedzianego czaru i staje się jednoczesnym świadkiem magicznej aberracji. Zamiast bowiem wywołać efekt zaklęcia, Rolf traci panowanie nad magią. Lecą pierwsze iskry i leci też coś innego. Ciężkiego. Spada na nich nagle fala miodu, która oblepia nieprzyjemnie ubrania i spływa po pojedynczych kosmykach włosów. Vil odgarnia je w pośpiechu, czując na sobie wiatr zza otworzonych drzwi.
    - Na Odyna - mruczy tylko, mając dwie do trzech sekund na decyzję. Może rzucić zaklęciem i liczyć na to, że dziwna aberracja się nie powtórzy lub postawić na proste, pozbawione magii rozwiązanie. Stawia na wariant numer dwa. Rzecz w tym, że w mokrych, obciążonych przez lepki płyn ubraniach i przy odurzającym zapachu miodu, trudno mu skupić się na pościgu. Jest mu słabo od nadmiaru zapachów, co wymusza na nim chwilowy odpoczynek.
    Przystaje akurat w momencie, gdy za jego plecami dobiega głos Svena.
    Może jemu się uda, myśli sobie, oddychając głęboko, byle tylko zaczerpnąć do płuc coś więcej niż woń odurzającego alkoholu.
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Nieznajomy' has done the following action : kości


    'k100' : 34
    Widzący
    Ursula Frisk
    Ursula Frisk
    https://midgard.forumpolish.com/t766-ursula-friskhttps://midgard.forumpolish.com/t771-ursula-friskhttps://midgard.forumpolish.com/t772-ratatosk-ursuli#2965https://midgard.forumpolish.com/f88-ursula-frisk


    Po zachowaniu Rolfa można by sądzić, że był on równie przerażony rezultatem rzuconego przez siebie zaklęcia, co i wy, mimo to nie ulegało wątpliwościom, że musiał być świadom potencjalnych konsekwencji swych czynów jeszcze zanim użył czaru, by, odwróciwszy waszą uwagę, wymknąć się przez szparę w ciężkich, żelaznych drzwiach na zewnątrz, ku kojącemu, rześkiemu powietrzu jesiennego poranka. Chociaż przez krótką chwilę sądził, że uda mu się umknąć nie tylko spod podejrzliwych włóczni spojrzeń, które w niego wymierzono, lecz również od odpowiedzialności, wietrzącej za nim jak rosomak po pochyłych zboczach norweskiej tundry, działał w sposób zbyt impulsywny i nieprzemyślany, by wyjść z twarzą z sytuacji, w jaką sam właśnie się uwikłał. Ledwie udało mu się przebiec kilkanaście metrów, gdy zręcznie wymierzone zaklęcie Svena uderzyło w niego siłą pożądanego efektu – Rolf, dotąd ślepo pędzący przed siebie, zwolnił znacząco, poruszając się z opieszałą flegmatycznością, jak gdyby ktoś zanurzył jego kończyny w oleju.
    Kilku przechodniów, którzy zbili się w niewielką grupę na tyłach magazynu zwróciło swe ciekawskie spojrzenia ku uciekinierowi, żaden z nich nie był jednak najwyraźniej wystarczająco utwierdzony w swej brawurze, by pomóc wam pochwycić zbiega bądź też, co bardziej prawdopodobne, zaskoczenie, jakie wywołała w nich zaistniała sytuacja pochwyciło ciała w okowy krótkotrwałego paraliżu. Chociaż zaklęcie Svena trafiło do celu, to Ursula przejęła na siebie jednak ostateczną chwałę pochwycenia Rolfa, który, spowolniony mocą czaru, był tym razem dużo łatwiejszy do dogonienia, niż podczas pościgu, jaki odbył się wewnątrz budynku. Nastolatka, której udało się chwycić za ramię mężczyzny, choć gabarytowo znacznie od niego mniejsza, z powodzeniem zmusiła spowolnionego inkantacją Karlssona do zatrzymania się w miejscu.
    Co tutaj się dzieje? – napięcie sytuacji przerwał niespodziewanie okrzyk Camilli, która, sprawdziwszy okna magazynu, wyłoniła się zza jednej ze ścian, mierząc wszystkich płochliwym wzrokiem i przyspieszając kroku. – Usłyszałam jakieś krzyki, czy wszyscy są cali? – zapytała w końcu, w ton jej głosu, wciąż szarpanego potrzebą nabierania głębszych oddechów, wdarła się iskra zatroskanej obawy. W międzyczasie zarówno Viljam, jak i Sven mogli dogonić Ursulę oraz Rolfa, który, najwyraźniej pogodzony ze swoją przegraną, ukrył twarz w dłoniach, dając wam pierwszeństwo w udzieleniu kobiecie odpowiedzi, nagle zaskakująco pozbawiony wcześniejszego animuszu i czupurności, która jeszcze chwilę temu przyświecała jego ucieczce. Gdy nareszcie uniósł wzrok, w zielonkawej tafli jego spojrzenia błysnął ognik wstydu, sam Karlsson uparcie unikał natomiast lica swej pracodawczyni, spod ciemnych, krzaczastych brwi wodząc kolejno po twarzach każdego z was, dopóki kobieta nie szarpnęła go za ramię, widocznie zdeterminowana, by otrzymać potwierdzenie dla udzielonych jej odpowiedzi.
    Przepraszam cię, Camilla. – wydukał w końcu, wzdychając ciężko. – Ja naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło. Myślałem, że nikt się nie dowie... – jego głos zadrżał niepokojąco, a Rolf przeniósł wzrok na budynek magazynu – zdewastowany przez destrukcyjną siłę nękających mężczyznę aberracji.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Nie praktykował na co dzień magii, przez co nie potrafił być dostatecznie dobry i skuteczny. Sądził, że to wynika z lenistwa, a może i nawet była w tym subtelna nić prawdy?
    Dostrzegł jak młodziutka dziewczyna pochwyciła mężczyznę, na co uśmiechnął się szeroko. Była cholernie dobra, dzięki czemu zdołali złapać tego, który zapewne odpowiadał za całe zamieszanie. Miód nie przestawał drażnić w nozdrza, na co reagował nieznaczną niechęcią. Początkowo było to przyjemne, ale z każdą kolejną chwilą łapał się na tym, że zaczynał nienawidzić przebrzydłego zapachu, którego – jak podejrzewał – długo miał jeszcze nie zakosztować po dzisiejszej przygodzie.
    Uniósł niewyraźne spojrzenie na Camillę, a jego serce zatrzepotało z nerwów. Miał serdecznie dosyć i chciał wrócić do domu, żeby odpocząć, a potem zatopić się w alkoholu własnego przybytku, do którego pobożni ludzie mieli zakaz wstępu.
    Wywrócił charakterystycznie oczami, gdy usłyszał pierwsze tłumaczenia. Zmarszczył zaskoczony brwi, a zaraz potem wypuścił powietrze ze świstem. Łapał się na swej naiwności, bo nie wierzył w przypadku, a już szczególnie takie, w których ktoś niszczył cudzą pracę.
    - O czym się nikt nie dowie, co? – warknął nieznacznie, ale nie planował być aż tak gniewny. Irytacja przejęła nad nim kontrolę, dlatego wszelkie słowa mogły brzmieć ostrzej niż w rzeczywistości to planował.
    Był już doprawdy zmęczony.
    Konta specjalne
    Nieznajomy
    Nieznajomy
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Ostatnie minuty pościgu oddaje w ręce młodości, z niejakim spokojem, ale i wdzięcznością patrząc na przedstawicielkę klasy małoletniej (jak mu się wydaje z perspektywy 36-latka), która z gracją gazeli pochwyca dużo większego, a jednak bezbronnego mężczyznę. Możliwe, że Rolfem wciąż jeszcze targa zdziwienie i szok, bo nie stawia on wielkiego oporu. Właściwie nie stawia go wcale, pozwalając dziewczynie bezproblemowo szarpnąć go za ramię.
    Czy rozumie jego poczynania? Odrobinę na pewno. Sam też pewnie odpuściłby w podobnym punkcie historii... a może nawet już na starcie. Na miejscu Pana Karlssona byłby bowiem mniej płochliwy i skłonny do biegów. Świadomość tego, że jest w potrzasku – zamknięty w magazynie z co najmniej czterema osobami, które chcą go pochwycić – skutecznie zniechęciłaby go do ucieczki. Rozsądek i zdolność kalkulacji to jednak całkiem przydatne narzędzie – potrafi uratować przed zbędnym wysiłkiem.
    A jednak, mimo swojej chłodnej osobowości przez wzgląd na wyuczoną uprzejmość i tak kończy ze zmniejszonym zapasem energii na dziś.
    Po krótkim pościgu i przejściu paru następnych kroków ku zgrupowaniu – tym razem już spokojnie, idąc do przodu w stałym rytmie, staje gdzieś między Camillą, a Svenem. Z przyspieszonym oddechem, który za sprawą zmęczenia rwie się łatwo, jak pergamin oraz z silnym biciem serca, które próbuje wyrwać się zza pasów kości.
    Wszyscy cali – potwierdza krótko tylko dlatego, że nikt przed nim tego nie robi. Camilla jednak bardziej zaabsorbowana jest teraz samym Ralfem, niżeli bezpieczeństwem pozostałych osób, dlatego też czas ich krótkiej rozmowy Viljam wykorzystuje do głębszego i kojącego oddechu.
    Jak mniemam, pan Karlsson ma na myśli nieprawidłowości w działaniu magii... – mówi cicho w kierunku Svena, nachylając się nieco w jego kierunku, jakby nie chciał kompromitować go na forum. Bądź co bądź, to już coś, co powinien młody panicz wywnioskować sam na podstawie ostatnich zdarzeń.
    Następne słowa wypowiada już głośno do wszystkich:
    Z takimi abberacjami spotkałem się tylko z historii o ślepcach, ale nie wróżą nic dobrego dla nas wszystkich. Ostatnie, czego chcemy, to przesilenia magii w Midgardzie.
    Jego słowa są niezobowiązujące, nie dotyczą bezpośrednio nikogo, nawet Rolfa. W końcu nie zakłada z góry, by był ślepcem. Z opowieści sądowych i pokątnie zasłyszanych plotkach o enklawach wie jednak, że jeśli chodzi o anomalie w działaniach czarów, to częstym ich źródłem są zakazane rytuały. Zbyt silne, potrafią nieźle namieszać.
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    W jakkolwiek jaskrawych barwach Rolf nie wyobrażał sobie dotychczas swojej ucieczki, w obecnej sytuacji musiał dobitnie zdać sobie sprawę, że nie jest w stanie dłużej ukrywać magicznych aberracji, które targały nie tylko rozwichrzoną siłą jego czarów, lecz również rękawem sumienia, podżegając przyczajone w sercu poczucie winy. Teraz, kiedy ściągnął na siebie waszą uwagę oraz oceniające spojrzenie Camilli, za którym w ślad podążyło narastające zaciekawienie pozostałych pracowników, którzy stłoczyli się wokół niego, tworząc ciasną enklawę dociekliwości i nieprzychylnych podejrzeń, nie był w stanie już dłużej uciekać czy też ukrywać się za kurtyną kłamstw, jakie wcześniej próbował wtłoczyć właścicielce magazynu – Ursula miała rację, żadne ze zwierząt, które odważyłyby się zajść niezauważone tak głęboko w miejską aglomerację, nie byłoby zdolne do wyrządzenia szkód na podobną skalę.
    Rolf uniósł ostrze wzroku w kierunku Svena, jak gdyby jego gniew na nowo rozbudził w nim chęć fizycznego odwetu, gdy Viljam nachylił się jednak w jego stronę, westchnął tylko cicho, przysłaniając twarz dłońmi i odgarniając zlepione potem kosmyki włosów ku tyłowi, ledwie zdołał jednak pochylić głowę do przodu w geście kapitulacji, gdy mimowolna spekulacja starszego mężczyzny wprawiła go w nagłe poruszenie.
    Nie jestem jednym z nich. – zaprzeczył natychmiast, spoglądając wpierw na Viljama, po czym przenosząc wzrok na twarz Camilli, jak gdyby poszukując w niej wsparcia i wiary w jego zapewnienia. – Widzieli państwo przecież, jak rzucam zaklęcie! – dodał zaraz, nerwowo kiwając głową, oczekując potwierdzenia choćby tylko w subtelnym wyrazie twarzy któregoś ze zgromadzonych, nim zdołał jednak powiedzieć coś więcej, Gustavson chrząknęła głośno, ukrócając jego żałosne rozdrażnienie.
    Muszę przyznać… że tego się nie spodziewałam. – odparła surowo, kierując puginał spojrzenia ku swojemu pracownikowi. – W każdym razie na pewno nie po tobie. – Rolf spuścił wzrok, a kobieta westchnęła cicho, najwyraźniej kapitulując pod wpływem poczucia winy, które zdawało się parować z ciała mężczyzny niczym pot. – Mimo to cieszę się, że wszyscy wyszli z tego cało. No, być może poza moim magazynem. – naznaczoną zmarszczkami twarz Camilli ozdobił cierpki grymas uśmiechu. – Nie sądzę, by była potrzeba angażowania Kruczej Straży, w każdym razie nie w tej chwili, skoro wszystko się wyjaśniło... mogę, zdaje się, sama wyciągnąć z tej sytuacji odpowiednie konsekwencje. – odparła, spoglądając na Rolfa, po którego wyrazie twarzy można by stwierdzić, że wiedział dokładnie, co jego pracodawczyni miała na myśli. – Muszę państwu bardzo podziękować. Kto wie, jak wszystko by się skończyło, gdyby nie wasza dzisiejsza pomoc. Podarowałabym wam butelkę pitnego miodu w ramach dziękczynienia, lecz sami państwo rozumieją… – zwróciła się w waszym kierunku, spoglądając sugestywnie na dewastowany budynek magazynu. – Nie zapomnę oczywiście waszego dzisiejszego zaangażowania, to naprawdę bardzo wiele dla mnie znaczy. Nie będę was już jednak dłużej tu zatrzymywać, z resztą spraw będziemy musieli poradzić sobie we własnym zakresie. Mam nadzieję, że wzniesiemy jeszcze toast za nasze zdrowie, gdy tylko zdołam podnieść ten biznes z powrotem na nogi. – odpowiedziała, uśmiechając się ciepło i podając wam kolejno dłoń – w wyrazie wdzięczności, lecz również już na pożegnanie.

    wszyscy z tematu


    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.