:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Listopad-grudzień 2000
Strona 2 z 2 • 1, 2
15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk
4 posters
Prorok
15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:06
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
First topic message reminder :
Okolice domu szarlatana, od czasu incydentu z wymierzeniem sprawiedliwości wątpliwemu moralnie znachorowi, spowijał woal niemal nabożnej ciszy. Leśne ostępy były w tym miejscu, położonym głęboko pośród gęstwiny Lasów Północnych, z dala od pierwszych śladów wyraźnej ingerencji miejskiego zgiełku, zupełnie nieprzejednane, jakby starały się kryć przed światem i niepożądanymi obserwatorami coś więcej niż tylko drogę ku porzuconemu domostwu. Jednak nawet tutaj, gdzie inwazyjna obecność ludzi od lat heroicznie wypierana jest przez królującą wszędzie florę, grzebane pomiędzy leśnym runem tajemnice wypływają na światło dzienne.
Doniesienia o tym, jakoby w znajdującej się w stanie niełaski chacie na powrót zaczął ktoś urzędować, do uszu oficerów Kruczej Straży zaczęły napływać stosunkowo powoli i z dużą dozą niepewności już pod koniec ubiegłego miesiąca. Żaden ze strażników nie kwapił się jednak, by pogłoskom tym nadać status zweryfikowania niecierpiącego zwłoki – opuszczony budynek nieraz służył już galdrom wyznającym wędrowny tryb życia za tymczasowe schronienie, szczególnie w czasie zbliżającego się przesilenia zimowego, dlatego każdy dla spokoju ducha i potrzeby oddalenia od siebie widma niemal całodniowej wycieczki w leśne gęstwiny zakładał ten najbardziej możliwy i komfortowy wariant sytuacji. Wygoda, w jakiej zakopali się oficerowie, trwała jednak do czasu, aż jedno z ponownych zgłoszeń nie wylądowało wprost na biurku komendanta, tym razem zawierając wyjątkowo jasno sformułowane obawy dotyczące możliwości odprawiania w chacie praktyk zakazanych – przede wszystkim ze względu na unoszący się w najbliższej okolicy domu szarlatana okrutnego swędu palonego mięsa i dobiegających co jakiś czas z tego samego miejsca jeżących włosy na ciele krzyków.
Lennart Öberg nie zamierzał słuchać pokrętnych wyjaśnień swoich podwładnych, natychmiast zaprzęgając do rozwiązania sprawy dwójkę doświadczonych strażników – Untamo Sorsę oraz, służącego jako Wysłannik Forsetiego, Sigurda Landsverka – z wiarą, że jeszcze przed wybiciem północy, na swoim biurku będzie miał zdany raport z podjętych przez oficerów działań.
Mężczyźni otrzymali jednak trudny do zgryzienia orzech. Nie dość, że dostanie się do punktu docelowego wymagało zrezygnowania z jakichkolwiek magicznych pomocy transportowych, teren był bowiem na tyle chaotycznie zalesiony, że najbezpieczniej było dotrzeć do chaty pieszo, to na domiar złego okolice Midgardu pogrążone w ciemnościach nocy polarnej wydawały się jeszcze bardziej nieprzychylne niż zazwyczaj. Otrzymawszy jednak na czas misji wykonane przez kruczych techników latarenki z łez Ymira, wydzielające łagodną, niebieskawą poświatę, pozwoliły im z dużo mniejszymi kłopotami dotrzeć niemal do celu. Pomiędzy strzelistymi, ciemnymi sylwetkami drzew mogli rzeczywiście dostrzec jaśniejące bladopomarańczowym światłem okna i sączący się z komina cienką strużką dym.
15.12.2000
Okolice domu szarlatana, od czasu incydentu z wymierzeniem sprawiedliwości wątpliwemu moralnie znachorowi, spowijał woal niemal nabożnej ciszy. Leśne ostępy były w tym miejscu, położonym głęboko pośród gęstwiny Lasów Północnych, z dala od pierwszych śladów wyraźnej ingerencji miejskiego zgiełku, zupełnie nieprzejednane, jakby starały się kryć przed światem i niepożądanymi obserwatorami coś więcej niż tylko drogę ku porzuconemu domostwu. Jednak nawet tutaj, gdzie inwazyjna obecność ludzi od lat heroicznie wypierana jest przez królującą wszędzie florę, grzebane pomiędzy leśnym runem tajemnice wypływają na światło dzienne.
Doniesienia o tym, jakoby w znajdującej się w stanie niełaski chacie na powrót zaczął ktoś urzędować, do uszu oficerów Kruczej Straży zaczęły napływać stosunkowo powoli i z dużą dozą niepewności już pod koniec ubiegłego miesiąca. Żaden ze strażników nie kwapił się jednak, by pogłoskom tym nadać status zweryfikowania niecierpiącego zwłoki – opuszczony budynek nieraz służył już galdrom wyznającym wędrowny tryb życia za tymczasowe schronienie, szczególnie w czasie zbliżającego się przesilenia zimowego, dlatego każdy dla spokoju ducha i potrzeby oddalenia od siebie widma niemal całodniowej wycieczki w leśne gęstwiny zakładał ten najbardziej możliwy i komfortowy wariant sytuacji. Wygoda, w jakiej zakopali się oficerowie, trwała jednak do czasu, aż jedno z ponownych zgłoszeń nie wylądowało wprost na biurku komendanta, tym razem zawierając wyjątkowo jasno sformułowane obawy dotyczące możliwości odprawiania w chacie praktyk zakazanych – przede wszystkim ze względu na unoszący się w najbliższej okolicy domu szarlatana okrutnego swędu palonego mięsa i dobiegających co jakiś czas z tego samego miejsca jeżących włosy na ciele krzyków.
Lennart Öberg nie zamierzał słuchać pokrętnych wyjaśnień swoich podwładnych, natychmiast zaprzęgając do rozwiązania sprawy dwójkę doświadczonych strażników – Untamo Sorsę oraz, służącego jako Wysłannik Forsetiego, Sigurda Landsverka – z wiarą, że jeszcze przed wybiciem północy, na swoim biurku będzie miał zdany raport z podjętych przez oficerów działań.
Mężczyźni otrzymali jednak trudny do zgryzienia orzech. Nie dość, że dostanie się do punktu docelowego wymagało zrezygnowania z jakichkolwiek magicznych pomocy transportowych, teren był bowiem na tyle chaotycznie zalesiony, że najbezpieczniej było dotrzeć do chaty pieszo, to na domiar złego okolice Midgardu pogrążone w ciemnościach nocy polarnej wydawały się jeszcze bardziej nieprzychylne niż zazwyczaj. Otrzymawszy jednak na czas misji wykonane przez kruczych techników latarenki z łez Ymira, wydzielające łagodną, niebieskawą poświatę, pozwoliły im z dużo mniejszymi kłopotami dotrzeć niemal do celu. Pomiędzy strzelistymi, ciemnymi sylwetkami drzew mogli rzeczywiście dostrzec jaśniejące bladopomarańczowym światłem okna i sączący się z komina cienką strużką dym.
INFORMACJE
Latarnie z łez Ymira, które otrzymaliście w kwaterze emitują łagodne światło widoczne dla wszystkich, musicie więc uważać, by nie rzucać się w oczy – są niewielkie i bez problemu mieszczą się w większej kieszeni lub torbie.
Aby ocenić sytuację i sprawdzić ewentualne tropy, powinniście wykonać rzut k100 na spostrzegawczość. Im wyższy wynik, jaki osiągniecie, liczony z adekwatnymi bonusami, tym więcej informacji zdobędziecie.
W swoim pierwszym poście powinniście zaznaczyć również, jaki posiadacie ekwipunek.
Aby ocenić sytuację i sprawdzić ewentualne tropy, powinniście wykonać rzut k100 na spostrzegawczość. Im wyższy wynik, jaki osiągniecie, liczony z adekwatnymi bonusami, tym więcej informacji zdobędziecie.
W swoim pierwszym poście powinniście zaznaczyć również, jaki posiadacie ekwipunek.
Prorok
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:21
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Dla intruzów, którzy zaanektowali dom po szarlatanie, sytuacja robiła się natomiast coraz bardziej niezrozumiała. Oblicza całej trójki nieskalane były choćby cieniem zrozumienia dla zachowania oficerów Kruczej Straży, którzy w momencie wtargnięcia do środka, sami stali się nieproszonymi gośćmi — mimo wcale nie tak dawno temu rzuconego solennego zapewnienia, żeby weszli i nie krępowali się czyjąkolwiek obecnością.
— Co za tępa dzida! — Dziewczyna wytrzeszczyła na Sigurda oczy, przenosząc zdziwione spojrzenie na swoich towarzyszy i szukając u nich poparcia dla swoich słów. Nie minęła chwila, gdy zaniosła się nieoczekiwanie histerycznym, wysokim śmiechem, raz po raz zezując na Landsverka, prawdopodobnie jedynie po to, by wywołać w sobie kolejne salwy nieprzyjemnego chichotania wibrującego wszystkim w uszach. — Durny jesteś czy głuchy, że trzeba ci powtarzać dwa razy to samo? — Po uprzednim, cichym tonie, jakim zaczęła swoją konwersację z władzami, nie było już śladu. Poprzez zniecierpliwienie, które wkradło się w poprzednie wyjaśnienia, głos Astrid nabrał ostrzejszego rysu, w którym wciąż pobrzmiewały echa śmiechu, mieszając się teraz z jawną złością i kpiną. Postąpiła kilka kroków w przód, stając tuż przed Sigurdem i wlepiając w mężczyznę wielkie, gorejące gniewem oczy. — Uczymy. Się. Gotować. Eliksiry. Przecież, kurwa, nie zupę ogórkową, to nie sezon na ogórki, a te kupne, sprowadzane nie wiadomo skąd i faszerowane substytutami czarów śniących to jeszcze większe gówno. — Słowa zaczęła wyrzucać z siebie jak z armaty, dziwnie przywodząc na myśl monolog, którym oficerowie zostali kilka chwil wcześniej uraczeni przez jej kolegę.
Jens tymczasem wreszcie dźwignął się z ziemi, podpierając się chwiejnie o futrynę, i z ogromnym wyrzutem patrzył na Untamo, jakby chciał go w tym momencie obwinić o wszystko złe, co spotkało go do tej pory. Nie odzywał się jednak, mrużąc oczy i co rusz mrugając powiekami, bowiem nawet mdłe oświetlenie panujące we wnętrzu domku nadal wywoływało w nim dyskomfort. Słowa starszego oficera były, zresztą, dla niego porównywalną niewygodą, a każde następne zdawało się poruszać coraz to głębiej skryte struny wrażliwości.
— Też jesteśmy magiczni, aktywni i agresywni — wypalił Jens, zanim w ogóle pomyślał o dokładnym znaczeniu wypowiadanych przez siebie słów, w geście rozpaczy wyrzucając w górę ręce. — Tak to jest, Tak to właśnie jest. Bycie pijaczyną ma większe znaczenie dla społeczeństwa niż bycie wyrocznią. Mówiłem wam, że nikt mnie, kurwa, nie będzie nigdy brał na poważnie, bo to ujma na honorze być w tych czasach wysłannikiem bogów. Dajcie mi to. — Błagalnie wyciągnął ręce po fiolki z nieznaną substancją, które skryte były za alchemicznym oprzyrządowaniem.
Jednak zarówno Astrid, jak i Hans, mimo uszu puścili prośbę swojego kolegi, każde wpatrzone w Kruczych Strażników.
— Jaki szpital, jaka apteka, człowieku, daj spokój — zaśmiał się nerwowo Hans, zdrową ręką przeczesując krótkie włosy. — Odpowiednio przygotowany, lulek nabiera innych właściwości. Was też pewnie boli rzeczywistość, też powinniście go spróbować. Wtedy zrozumiecie — zapewnił z błyskiem w oku, przenosząc nagle spojrzenie na Untamo. — Niby jak chcecie nam pomóc? Wyganiając na mróz? Pozbawiając źródła dochodu? Piętnując jako kryminalistów, bo ubiliśmy magiczne stworzenie i próbujemy przyczynić się do wprowadzenia na rynek nowego antidotum na powszechną apatię? Daj spokój, człowieku. — Krzywy, nieprzyjemny uśmiech wkradł się na usta Hansa, który zwieńczył swoją wypowiedź pogardliwym kręceniem głową.
— Co za tępa dzida! — Dziewczyna wytrzeszczyła na Sigurda oczy, przenosząc zdziwione spojrzenie na swoich towarzyszy i szukając u nich poparcia dla swoich słów. Nie minęła chwila, gdy zaniosła się nieoczekiwanie histerycznym, wysokim śmiechem, raz po raz zezując na Landsverka, prawdopodobnie jedynie po to, by wywołać w sobie kolejne salwy nieprzyjemnego chichotania wibrującego wszystkim w uszach. — Durny jesteś czy głuchy, że trzeba ci powtarzać dwa razy to samo? — Po uprzednim, cichym tonie, jakim zaczęła swoją konwersację z władzami, nie było już śladu. Poprzez zniecierpliwienie, które wkradło się w poprzednie wyjaśnienia, głos Astrid nabrał ostrzejszego rysu, w którym wciąż pobrzmiewały echa śmiechu, mieszając się teraz z jawną złością i kpiną. Postąpiła kilka kroków w przód, stając tuż przed Sigurdem i wlepiając w mężczyznę wielkie, gorejące gniewem oczy. — Uczymy. Się. Gotować. Eliksiry. Przecież, kurwa, nie zupę ogórkową, to nie sezon na ogórki, a te kupne, sprowadzane nie wiadomo skąd i faszerowane substytutami czarów śniących to jeszcze większe gówno. — Słowa zaczęła wyrzucać z siebie jak z armaty, dziwnie przywodząc na myśl monolog, którym oficerowie zostali kilka chwil wcześniej uraczeni przez jej kolegę.
Jens tymczasem wreszcie dźwignął się z ziemi, podpierając się chwiejnie o futrynę, i z ogromnym wyrzutem patrzył na Untamo, jakby chciał go w tym momencie obwinić o wszystko złe, co spotkało go do tej pory. Nie odzywał się jednak, mrużąc oczy i co rusz mrugając powiekami, bowiem nawet mdłe oświetlenie panujące we wnętrzu domku nadal wywoływało w nim dyskomfort. Słowa starszego oficera były, zresztą, dla niego porównywalną niewygodą, a każde następne zdawało się poruszać coraz to głębiej skryte struny wrażliwości.
— Też jesteśmy magiczni, aktywni i agresywni — wypalił Jens, zanim w ogóle pomyślał o dokładnym znaczeniu wypowiadanych przez siebie słów, w geście rozpaczy wyrzucając w górę ręce. — Tak to jest, Tak to właśnie jest. Bycie pijaczyną ma większe znaczenie dla społeczeństwa niż bycie wyrocznią. Mówiłem wam, że nikt mnie, kurwa, nie będzie nigdy brał na poważnie, bo to ujma na honorze być w tych czasach wysłannikiem bogów. Dajcie mi to. — Błagalnie wyciągnął ręce po fiolki z nieznaną substancją, które skryte były za alchemicznym oprzyrządowaniem.
Jednak zarówno Astrid, jak i Hans, mimo uszu puścili prośbę swojego kolegi, każde wpatrzone w Kruczych Strażników.
— Jaki szpital, jaka apteka, człowieku, daj spokój — zaśmiał się nerwowo Hans, zdrową ręką przeczesując krótkie włosy. — Odpowiednio przygotowany, lulek nabiera innych właściwości. Was też pewnie boli rzeczywistość, też powinniście go spróbować. Wtedy zrozumiecie — zapewnił z błyskiem w oku, przenosząc nagle spojrzenie na Untamo. — Niby jak chcecie nam pomóc? Wyganiając na mróz? Pozbawiając źródła dochodu? Piętnując jako kryminalistów, bo ubiliśmy magiczne stworzenie i próbujemy przyczynić się do wprowadzenia na rynek nowego antidotum na powszechną apatię? Daj spokój, człowieku. — Krzywy, nieprzyjemny uśmiech wkradł się na usta Hansa, który zwieńczył swoją wypowiedź pogardliwym kręceniem głową.
INFORMACJE
Macie możliwość wykonania rzutów na dwie dowolne akcje.
Untamo Sorsa
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:22
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Sorsa bywał wrażliwy, umiał zrozumieć niesprawiedliwość tego świata i nawet jeżeli sam niegdyś musiał walczyć o swoją przyszłość, mierząc się z biedą, byciem półsierotą i finem pośród midgardczyków, w tym momencie pozostawał stróżem prawa. Mógłby współczuć im wszystkim, mógłby pochwalać ich chęć walki z chorobą w sposób może tańszy niż do tej pory, ale doskonale wiedział, że nie po to został tu posłany. Właściwie obydwoje z nich, zarówno Sorsa jak i Landsverk, nie byli Kruczymi z pierwszej łapanki, w ich systemie myślowym już zbyt głęboko zakorzeniły się wartości, które niektórzy nieszkoleni w ten sposób uznaliby za skutki powolnego prania mózgów.
Może było to bezlitosne, ale mieli sprawdzić te miejsce, wywiedzieć się wszystkiego na temat możliwych nowych mieszkańców i o ile wygnanie ich stąd byłoby tylko wisienką na torcie całego zadania, tak nie było przecież koniecznością.
Wystarczyło wlaściwie, że Sorsa kojarzył ich rysy twarzy, ich imiona, o ile nie zostały podane kłamliwie i ich cele, którymi chętnie się chwalili. Untamo czuł, że gdyby rozegrał to inaczej, mógłby nawet wrócić do bazy wypadowej Kruczych Strażników z przyrządzaną tu substancją, byle tylko poddać ją badaniom. Właściwie sprawa ta pozostawała wciąż możliwa do realizacji, czuł jednak, że z nieco większym wysiłkiem.
- Kłusownictwo, nielagalne zajęcie nieruchomości, brak chęci współpracy, dodatkowo nie mamy nawet pewności czy sporządzane przez was eliksiry są legalne - mówił, chociaż jakby powoli się wycofując. Wolał zaznaczyć swoje racje, nawet jeżeli część z nich była delikatnym nagięciem rzeczywistości i prawa na ich korzyść. - Piętnujemy was, bo widocznie mamy ku temu powody - starał się nie myśleć o tym, że tacy jak oni, pewnie biedni i pokarani przez Norny, mają czasami niewiele alternatyw mogących zapewnić im godziwe życie. - Powinniście oddać nam próbkę eliksiru. Musimy oddać go pod badania. Jeżeli waszym zdaniem ten lek jest skuteczny i stanowi... Substytut, nie macie się czego obawiać.
Spojrzał przy okazji ku Landsverkowi. To był chyba moment, w którym po raz kolejny należało pogrozić młodzieży, jednak właściwie nie był pewien. To pewnie Wysłannicy w końcu działali lepiej w wydobywaniu informacji od Śledczych, którzy często prowadzili działania poszlakowo.
#1 spostrzegawczość
#2 charyzma
Może było to bezlitosne, ale mieli sprawdzić te miejsce, wywiedzieć się wszystkiego na temat możliwych nowych mieszkańców i o ile wygnanie ich stąd byłoby tylko wisienką na torcie całego zadania, tak nie było przecież koniecznością.
Wystarczyło wlaściwie, że Sorsa kojarzył ich rysy twarzy, ich imiona, o ile nie zostały podane kłamliwie i ich cele, którymi chętnie się chwalili. Untamo czuł, że gdyby rozegrał to inaczej, mógłby nawet wrócić do bazy wypadowej Kruczych Strażników z przyrządzaną tu substancją, byle tylko poddać ją badaniom. Właściwie sprawa ta pozostawała wciąż możliwa do realizacji, czuł jednak, że z nieco większym wysiłkiem.
- Kłusownictwo, nielagalne zajęcie nieruchomości, brak chęci współpracy, dodatkowo nie mamy nawet pewności czy sporządzane przez was eliksiry są legalne - mówił, chociaż jakby powoli się wycofując. Wolał zaznaczyć swoje racje, nawet jeżeli część z nich była delikatnym nagięciem rzeczywistości i prawa na ich korzyść. - Piętnujemy was, bo widocznie mamy ku temu powody - starał się nie myśleć o tym, że tacy jak oni, pewnie biedni i pokarani przez Norny, mają czasami niewiele alternatyw mogących zapewnić im godziwe życie. - Powinniście oddać nam próbkę eliksiru. Musimy oddać go pod badania. Jeżeli waszym zdaniem ten lek jest skuteczny i stanowi... Substytut, nie macie się czego obawiać.
Spojrzał przy okazji ku Landsverkowi. To był chyba moment, w którym po raz kolejny należało pogrozić młodzieży, jednak właściwie nie był pewien. To pewnie Wysłannicy w końcu działali lepiej w wydobywaniu informacji od Śledczych, którzy często prowadzili działania poszlakowo.
#1 spostrzegawczość
#2 charyzma
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:22
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
#1 'k100' : 58
--------------------------------
#2 'k100' : 84
#1 'k100' : 58
--------------------------------
#2 'k100' : 84
Bezimienny
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:22
Sorsa i Landsverk dobrali się jak woda i ogień. Untamo był współczujący i empatyczny. Czasami pewnie mógłby nawet nagiąć prawo tylko żeby w małym stopniu "pomóc". Sigurd był całkowicie inny. Był bezwzględny jeżeli chodziło o prawo, które mogło doprowadzić do zaszkodzenia społeczeństwu. Dla niego nie robiła różnica płeć, wiek, biedny czy bogaty. Dla niego wszyscy byli równi w świetle prawa.
Wielkie obruszenie kobiety było dla Sigurda... bardzo śmieszne. Uśmiechnął się nawet, lekko dziwiąc brwiami, że tak mocno kogoś sprowokował swoimi słowami, które wcale nie miały tego zrobić. Czyżby robił się jeszcze lepszy i prowokował jeszcze lepiej? Mógł na spokojnie to wykorzystać, aby ją aresztować nawet tylko do wyjaśnień. Groźby i agresywna postawa była wystarczającym powodem do zatrzymania, ale to kolejny z nich. Już okupowali nie swoją posiadłość.
Sigurd wolał się już nie odzywać, gdyż powoli miał tego dość. Był cierpliwym człekiem, ale powtarzanie tego samego go bardzo męczyło. Najchętniej przestałby się już bawić i zabrałby ich za chabety do siedziby głównej. Tam by mogli się ze wszystkiego wytłumaczyć i pewnie nic wielkiego by im nie zrobili. Teraz robił to co potrafił, rozglądał się i był gotowy do ewentualnego, szybkiego ataku. Widział jak Untamo na niego spojrzał. Dobry glina zarzucił przynętę, teraz zły musi popchnąć rybki, aby w tamtym kierunku popłynęły.
- Lepiej przyjmijcie propozycje mojego przyjaciela, gdyż naprawdę chce wam pomóc. Ja mam to w dupie, najchętniej bym was teraz aresztował za okupowanie nie swojej posiadłości, zabójstwo magicznego stworzenia, tworzenie narkotyków. Czy byście się wybronili z tych zarzutów? Mam to naprawdę gdzieś, to już nie byłby mój problem. Moim problemem jesteście wy, przebywając tutaj. - powiedział groźnym i poważnym tonem ściskając swoje pięści. Jeżeli ktoś był tutaj wprawiony w walce mógł dostrzec, że Sigurd przyjął pozycje bojową.
1. Spostrzegawczość = 78
2. Charyzma: 26
Wielkie obruszenie kobiety było dla Sigurda... bardzo śmieszne. Uśmiechnął się nawet, lekko dziwiąc brwiami, że tak mocno kogoś sprowokował swoimi słowami, które wcale nie miały tego zrobić. Czyżby robił się jeszcze lepszy i prowokował jeszcze lepiej? Mógł na spokojnie to wykorzystać, aby ją aresztować nawet tylko do wyjaśnień. Groźby i agresywna postawa była wystarczającym powodem do zatrzymania, ale to kolejny z nich. Już okupowali nie swoją posiadłość.
Sigurd wolał się już nie odzywać, gdyż powoli miał tego dość. Był cierpliwym człekiem, ale powtarzanie tego samego go bardzo męczyło. Najchętniej przestałby się już bawić i zabrałby ich za chabety do siedziby głównej. Tam by mogli się ze wszystkiego wytłumaczyć i pewnie nic wielkiego by im nie zrobili. Teraz robił to co potrafił, rozglądał się i był gotowy do ewentualnego, szybkiego ataku. Widział jak Untamo na niego spojrzał. Dobry glina zarzucił przynętę, teraz zły musi popchnąć rybki, aby w tamtym kierunku popłynęły.
- Lepiej przyjmijcie propozycje mojego przyjaciela, gdyż naprawdę chce wam pomóc. Ja mam to w dupie, najchętniej bym was teraz aresztował za okupowanie nie swojej posiadłości, zabójstwo magicznego stworzenia, tworzenie narkotyków. Czy byście się wybronili z tych zarzutów? Mam to naprawdę gdzieś, to już nie byłby mój problem. Moim problemem jesteście wy, przebywając tutaj. - powiedział groźnym i poważnym tonem ściskając swoje pięści. Jeżeli ktoś był tutaj wprawiony w walce mógł dostrzec, że Sigurd przyjął pozycje bojową.
1. Spostrzegawczość = 78
2. Charyzma: 26
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:22
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
#1 'k100' : 78
--------------------------------
#2 'k100' : 14
#1 'k100' : 78
--------------------------------
#2 'k100' : 14
Prorok
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:23
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Rozglądający się bystrym spojrzeniem po pomieszczeniu, w jakim przebywali, oficerowie nie mieli okazji dostrzec wiele więcej poza tym, co dotychczas rzuciło im się w oczy. Untamo, którego wzrok przykuła fatalnie wyglądająca ręka Hansa, mógł jedynie stwierdzić, że opatrunek, chociaż mocno zabrudzony, nie nosił śladów świeżej krwi. Na nieco więcej szczęścia mógł liczyć w tym przypadku Sigurd — wiodąc spojrzeniem po zastawionym alchemicznymi przyrządami, fiolkami i ingrediencjami blacie stołu, pomiędzy chaosem przedmiotów w oczy rzucił mu się cienki, niewielki notatnik z czerwoną oprawą, na pierwszy rzut oka wyglądający jak adresownik, trudno było jednak przewidzieć, co faktycznie znajduje się wewnątrz.
Wysłannikowi nie dane było szybko się przekonać, co skrywało znalezisko. Astrid została bowiem ostatecznie wyprowadzona z równowagi słowami obydwu mężczyzn. Dziwny, nieartykułowany warkot, który wyrwał się z jej ust stanowił jedynie preludium do ciągu kolejnych zdarzeń, które diametralnie zmieniły sytuację młodzieży. Dziewczyna nie miała zamiaru wdawać się już z kimkolwiek więcej w dyskusje i niewiele myśląc nad swoim zachowaniem, rzuciła się z pięściami na Sigurda, zajadle, niemal na oślep, młócąc powietrze.
— Ja ci zaraz pokażę, co jest twoim problemem, ty bezmózga, bezsercowa kupo mięsa — ryknęła gwałtownie, każde wypowiadane słowo wieńcząc kolejnymi uderzeniami. — W dupę to ci wsadzę zaraz to kłusownictwo, ten brak współpracy, te narkotyki. Znajdę grobowiec, z którego wylazł ten skurwiel i cię w nim zamknę, żeby cię reszta jego magicznych kumpli zeżarła, skoro tak się boisz na stworzenia rękę podnosić nawet w samoobronie! — Wrzask nie słabł, mimo że wszyscy słyszeli, jak głos dziewczyny zaczyna przesłaniać chrypa.
Jej nieoczekiwany wybuch zbił z tropu Hansa i Jensa, którzy jakby nagle otrzeźwieli, wielkimi jak spodki oczyma obserwując zdarzenie. Żaden nie kiwnął choćby palcem, czy to aby wspomóc dziewczynę w jej samozwańczej krucjacie, czy to aby powstrzymać ją przed jeszcze większą eskalacją konfliktu. Jens w pewnym momencie wybuchł gwałtownym, histerycznym śmiechem, próbując przecisnąć się między Astrid, a Landsverkiem. To pozornie niegroźne działanie mogło kosztować go jednak więcej niż przypadkowy kuksaniec wyprowadzony w trakcie bójki.
— Na mnie nawet, kurwa, ręki nie podnoście — zastrzegł z lekkim przerażeniem Hans, wciskając się w szafę, jakby miał nadzieję, że dzięki temu w ogóle zniknie z domku.
Wysłannikowi nie dane było szybko się przekonać, co skrywało znalezisko. Astrid została bowiem ostatecznie wyprowadzona z równowagi słowami obydwu mężczyzn. Dziwny, nieartykułowany warkot, który wyrwał się z jej ust stanowił jedynie preludium do ciągu kolejnych zdarzeń, które diametralnie zmieniły sytuację młodzieży. Dziewczyna nie miała zamiaru wdawać się już z kimkolwiek więcej w dyskusje i niewiele myśląc nad swoim zachowaniem, rzuciła się z pięściami na Sigurda, zajadle, niemal na oślep, młócąc powietrze.
— Ja ci zaraz pokażę, co jest twoim problemem, ty bezmózga, bezsercowa kupo mięsa — ryknęła gwałtownie, każde wypowiadane słowo wieńcząc kolejnymi uderzeniami. — W dupę to ci wsadzę zaraz to kłusownictwo, ten brak współpracy, te narkotyki. Znajdę grobowiec, z którego wylazł ten skurwiel i cię w nim zamknę, żeby cię reszta jego magicznych kumpli zeżarła, skoro tak się boisz na stworzenia rękę podnosić nawet w samoobronie! — Wrzask nie słabł, mimo że wszyscy słyszeli, jak głos dziewczyny zaczyna przesłaniać chrypa.
Jej nieoczekiwany wybuch zbił z tropu Hansa i Jensa, którzy jakby nagle otrzeźwieli, wielkimi jak spodki oczyma obserwując zdarzenie. Żaden nie kiwnął choćby palcem, czy to aby wspomóc dziewczynę w jej samozwańczej krucjacie, czy to aby powstrzymać ją przed jeszcze większą eskalacją konfliktu. Jens w pewnym momencie wybuchł gwałtownym, histerycznym śmiechem, próbując przecisnąć się między Astrid, a Landsverkiem. To pozornie niegroźne działanie mogło kosztować go jednak więcej niż przypadkowy kuksaniec wyprowadzony w trakcie bójki.
— Na mnie nawet, kurwa, ręki nie podnoście — zastrzegł z lekkim przerażeniem Hans, wciskając się w szafę, jakby miał nadzieję, że dzięki temu w ogóle zniknie z domku.
Untamo Sorsa
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:23
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Furia, w którą wpadła dziewczyna mogła tylko utwierdzić ich w przekonaniu, że nie mają do czynienia z osobami niewinnymi – naukowcy z prawdziwą misją, a nie jedynie próbujący udowodnić swoja wartość młodzikowie, zachowywaliby się zapewne inaczej. Tego się spodziewał, w końcu zrobiliby wszystko by ratować swój dorobek (jeżeli ten faktycznie mógł uchodzić za tak spektakularny, jak to przedstawiali). Człowiek nauki nie rzucałby się Kruczego Strażnika, który przy dobrych wiatrach i odpowiedniej ilości wyszeptanych w odpowiednie strony słówek, mógłby przyczynić się do przymknięcia dziewczyny takiej na dłużej nawet pomimo niewinności.
Sorsa zachował spokój, ale chyba tylko dlatego, że nie był już tak zapalczywy jak za młodu. Nie zrozumcie mnie źle – Untamo nigdy nie był zajadłym siłaczem, gigantem i wykidajłą, jednak w obecnym wieku wolał stateczność, rozmowę i pojedyncze, trafnie rzucone zaklęcie, a nie długie pojedynki przyprawiające go o zadyszkę zdecydowanie zbyt szybko. Wiek robił swoje, a długie godziny za biurkiem wcale mu nie pomagały.
- Deyfa – rzucił w kierunku kobiety, kiedy zaklęcie Sigurda (ku chyba niczyjemu zaskoczeniu), nie sięgnęło celu. Zamroczenie powinno pomóc w odsunięciu kobiety od Wysłannika, w czym pomóc raczył im Jens. Kiedy Sorsa wyczuł, że powietrze drgające wokół wypełnia się mocą magiczną pochodzącą z jego dłoni, wydał jej też pojedyncze polecenie, które niekiedy w stanie ogłuszenia ofiary czaru mogły wykonać automatycznie. – Poddaj się.
Podszedł do Astrid tak szybko jak mógł, spoglądając przy okazji na Hansa i Jensa. Nie miał zamiaru podnosić na nich rąk – wszystkie zaklęcia których użył w dniu dzisiejszym były zaklęciami nie czyniącymi im więcej krzywdy niż to mile widziane – wiedział jednak, że nie będzie w stanie przemówić do dzieciaków w takim stanie. Nie tutaj. Może w siedzibie?
To, że chłopcy ledwo stanęli w jej obronie, w sensie w obronie Astrid, prędzej raczej myśląc o zagrożeniach jakie ta może sprowadzić na nich, sugerowało, że nie byli aż tak zgraną ekipą. Być może Kruczy mogli więc zadowolić się kobietą? Kobietą, którą Sorsa w tym momencie spróbował unieruchomić, łącząc jej ręce za plecami?
- Odejdźcie i niech was nikt tu więcej nie widzi… – zasugerował. Czuł, że to właśnie kobieta ta była powodem nieszczęść, których mogli się spodziewać. Dwójka chłopców… Wyglądała na po prostu zwyczajnie kukiełki w jej rękach. Sorsa był gotowy teleportować się nawet bliżej siedziby Kruczej Straży, gdyby miał taką możliwość i gdyby Astrid nie szarpała się niczym dzikie zwierzę. Pomieszczeniom trzeba było się przyjrzeć – tak, jednak Untamo wyszedł z założenia, że kolejna możliwość przemieszczenia się z Astrid w miejsce, gdzie wytłumaczy siebie i swoje zachowania (dopisawszy atak na funkcjonariusza…), może nadarzyć się niezbyt szybko…
Sorsa zachował spokój, ale chyba tylko dlatego, że nie był już tak zapalczywy jak za młodu. Nie zrozumcie mnie źle – Untamo nigdy nie był zajadłym siłaczem, gigantem i wykidajłą, jednak w obecnym wieku wolał stateczność, rozmowę i pojedyncze, trafnie rzucone zaklęcie, a nie długie pojedynki przyprawiające go o zadyszkę zdecydowanie zbyt szybko. Wiek robił swoje, a długie godziny za biurkiem wcale mu nie pomagały.
- Deyfa – rzucił w kierunku kobiety, kiedy zaklęcie Sigurda (ku chyba niczyjemu zaskoczeniu), nie sięgnęło celu. Zamroczenie powinno pomóc w odsunięciu kobiety od Wysłannika, w czym pomóc raczył im Jens. Kiedy Sorsa wyczuł, że powietrze drgające wokół wypełnia się mocą magiczną pochodzącą z jego dłoni, wydał jej też pojedyncze polecenie, które niekiedy w stanie ogłuszenia ofiary czaru mogły wykonać automatycznie. – Poddaj się.
Podszedł do Astrid tak szybko jak mógł, spoglądając przy okazji na Hansa i Jensa. Nie miał zamiaru podnosić na nich rąk – wszystkie zaklęcia których użył w dniu dzisiejszym były zaklęciami nie czyniącymi im więcej krzywdy niż to mile widziane – wiedział jednak, że nie będzie w stanie przemówić do dzieciaków w takim stanie. Nie tutaj. Może w siedzibie?
To, że chłopcy ledwo stanęli w jej obronie, w sensie w obronie Astrid, prędzej raczej myśląc o zagrożeniach jakie ta może sprowadzić na nich, sugerowało, że nie byli aż tak zgraną ekipą. Być może Kruczy mogli więc zadowolić się kobietą? Kobietą, którą Sorsa w tym momencie spróbował unieruchomić, łącząc jej ręce za plecami?
- Odejdźcie i niech was nikt tu więcej nie widzi… – zasugerował. Czuł, że to właśnie kobieta ta była powodem nieszczęść, których mogli się spodziewać. Dwójka chłopców… Wyglądała na po prostu zwyczajnie kukiełki w jej rękach. Sorsa był gotowy teleportować się nawet bliżej siedziby Kruczej Straży, gdyby miał taką możliwość i gdyby Astrid nie szarpała się niczym dzikie zwierzę. Pomieszczeniom trzeba było się przyjrzeć – tak, jednak Untamo wyszedł z założenia, że kolejna możliwość przemieszczenia się z Astrid w miejsce, gdzie wytłumaczy siebie i swoje zachowania (dopisawszy atak na funkcjonariusza…), może nadarzyć się niezbyt szybko…
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Bezimienny
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:23
W Sigurda mniemaniu byli tutaj z Untamo już za długo. Próbowali rozwiązać to dyplomatycznie sprawdzając się na swoje umiejętności, lecz jak widać ponieśli porażkę na tym polu. Akurat nie była to specjalność Landsverka. Wydawało mu się, że w tej dziedzinie jego były mentor ma o dużo większe doświadczenie, a nawet mu się nie udało za wiele zdziałać. W każdej drużynie powinna być osoba, która jest w stanie przemówić innym do rozsądku, a gdy to się nie uda, powinna być druga, która była wprawiona w walce. Tak właśnie siebie postrzegał Sigurd. Spodziewał się, że nie bez przyczyny komendant przepisał go do tego zadania. W końcu był Wysłannikiem i nie w jednej walce brał udział.
Spodziewał się, że dziewczyna zrobi coś lekkomyślnego. Był na to gotowy. W końcu będą mogli zakończyć tą sprawę. Sigurd dostrzegając dziennik chciał go na początku chwycić, ale musiał się powstrzymać gdyż dziewczyna zaatakowała. Wysłannik przybrał bojową postawę cofając się o krok do tyłu obserwując dokładnie jej ruchy. Były bardzo chaotyczne, pozbawione jakichkolwiek umiejętności walki na bliskim starciu. Raczej z większą łatwością sparował jej nieskładne machanie rękami, a wrzaskami się zupełnie nie przejmował. Nie raz już był wyzywany od najgorszych, więc nie robiło to już na nim wrażenia. W pewnym momencie złapał ją za nadgarstek i w ułamku sekundy wykręcił rękę do tyłu, zmuszając dziewczynę do obrudzenia się do niego plecami. Tym jednym, sprawnym ruchem zmusił ją do zaprzestania jakichkolwiek agresywnych ruchów. Jeden z celi został spacyfikowany. Wyglądało na to, że reszta nie chciała się w to mieszać.
- Reip. - rzucił zaklęcie, a miało za zadanie związać dziewczynę niewidzialną liną, aby łatwiej nad nią zapanować. - Mądrze, że nie zareagowaliście. Teraz proszę bardzo ładnie abyśmy wszyscy w spokoju opuścili te miejsce. Bez zbędnych krzyków i agresywnych zachowani. - dodał tylko na koniec.
Spodziewał się, że dziewczyna zrobi coś lekkomyślnego. Był na to gotowy. W końcu będą mogli zakończyć tą sprawę. Sigurd dostrzegając dziennik chciał go na początku chwycić, ale musiał się powstrzymać gdyż dziewczyna zaatakowała. Wysłannik przybrał bojową postawę cofając się o krok do tyłu obserwując dokładnie jej ruchy. Były bardzo chaotyczne, pozbawione jakichkolwiek umiejętności walki na bliskim starciu. Raczej z większą łatwością sparował jej nieskładne machanie rękami, a wrzaskami się zupełnie nie przejmował. Nie raz już był wyzywany od najgorszych, więc nie robiło to już na nim wrażenia. W pewnym momencie złapał ją za nadgarstek i w ułamku sekundy wykręcił rękę do tyłu, zmuszając dziewczynę do obrudzenia się do niego plecami. Tym jednym, sprawnym ruchem zmusił ją do zaprzestania jakichkolwiek agresywnych ruchów. Jeden z celi został spacyfikowany. Wyglądało na to, że reszta nie chciała się w to mieszać.
- Reip. - rzucił zaklęcie, a miało za zadanie związać dziewczynę niewidzialną liną, aby łatwiej nad nią zapanować. - Mądrze, że nie zareagowaliście. Teraz proszę bardzo ładnie abyśmy wszyscy w spokoju opuścili te miejsce. Bez zbędnych krzyków i agresywnych zachowani. - dodał tylko na koniec.
Prorok
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:24
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Wzburzenie, jakie ogarnęło każdego, kto przebywał akurat w domu szarlatana, mogło z powodzeniem przybrać realnych kształtów, tak było intensywne. Każdy jednak radził sobie z nim zupełnie inaczej. Astrid, dopóki nie została spacyfikowana, rzucała się oraz słowami bez umiaru i całkiem chaotycznie; Hans zaciskał mocno szczękę, spojrzeniem przeskakując między kobietą, a oficerami i za wszelką cenę starając się utrzymać nerwy na wodzy, chociaż spomiędzy zaciskających się dzielnie szczęk wydobywały się ciężkie sapnięcia; na najbardziej zrelaksowanego wyglądał Jens — chociaż udało mu się uniknąć ciosu i nie został potraktowany żadnym zaklęciem w chwili przemieszczenia się, jemu też w pewnym stopniu udzieliła się nerwowość sytuacji: już się nie śmiał, stał jednak sztywno u boku Hansa, krzyżując na piersi ręce i wbijając sobie w ramiona długie, kościste palce. We dwójkę ledwie skinieniem głowy zareagowali najpierw na słowa Sigurda, a następnie na propozycję Untamo, lecz gest ten wykonany był przez oboje tak automatycznie, jakby nie bardzo rozumieli, co zostało do nich powiedziane.
Jens gotów był natychmiast wykonać polecenie Kruczych Strażników — skwapliwość, z jaką podszedł do rzuconego mu zadania, była tak wielka, że już szykował się do otworzenia znajdującego się za nim okna, byleby nie szukać sobie zbyt długiej drogi wyjścia. Przed popełnieniem głupstwa powstrzymała go zdrowa ręka Hansa zaciskająca mu się mocno na ramieniu i odciągająca do tyłu. Ranny mężczyzna pochylił się nad wyrocznią.
— Człowieku, zapomniałeś kurtki. Eliksir jeszcze cię trzyma, ale jak cię puści w środku lasu, to zamarzniesz. Wyjdziemy jak ludzie, spokojnie, bez zbędnych krzyków i agresywnych zachowań. — Hans z kwaśnym uśmiechem powtórzył słowa Landsverka, popychając przed sobą Jensa w stronę wieszaka przy drzwiach, na których wisiały ich okrycia.
Żaden z nich nie zerkał już w stronę Astrid, jakby w obawie, że kontakt wzrokowy z dziewczyną mógłby posłużyć oficerom za pretekst do zmiany zdania i odprowadzenia również ich do siedziby Kruczej Straży, a do dłuższej rozmowy z władzami żaden z młodzieńców się nie kwapił.
— Bądź dzielna, Astrid! — zawołał jeszcze na odchodne Jens, z nieskrywanym wyrzutem patrząc na Untamo. — Wytrzymasz! — zapewnił, gwałtownie zamykając za sobą drzwi.
Astrid nie była natomiast tak pewna słów kolegi. Wiedziała, że nie została sama; że zostanie jej udzielona stosowna pomoc i wyciągną ją ze śliskich łap Kruczej Straży, zaczęła obawiać się jednak, że jeśli w najbliższym czasie nie spożyje kolejnej porcji eliksiru i zostanie potraktowana równie paskudnymi, wymuszającymi na niej posłuszeństwo czarami, długo nie utrzyma języka za zębami. Na razie jednak, poddając się woli oficerów, z luźno oplatającymi jej dłonie sznurami, udała się na zewnątrz, by już w bardziej cywilizowanych warunkach próbować dowieść własnej niewinności.
wszyscy z tematu
Jens gotów był natychmiast wykonać polecenie Kruczych Strażników — skwapliwość, z jaką podszedł do rzuconego mu zadania, była tak wielka, że już szykował się do otworzenia znajdującego się za nim okna, byleby nie szukać sobie zbyt długiej drogi wyjścia. Przed popełnieniem głupstwa powstrzymała go zdrowa ręka Hansa zaciskająca mu się mocno na ramieniu i odciągająca do tyłu. Ranny mężczyzna pochylił się nad wyrocznią.
— Człowieku, zapomniałeś kurtki. Eliksir jeszcze cię trzyma, ale jak cię puści w środku lasu, to zamarzniesz. Wyjdziemy jak ludzie, spokojnie, bez zbędnych krzyków i agresywnych zachowań. — Hans z kwaśnym uśmiechem powtórzył słowa Landsverka, popychając przed sobą Jensa w stronę wieszaka przy drzwiach, na których wisiały ich okrycia.
Żaden z nich nie zerkał już w stronę Astrid, jakby w obawie, że kontakt wzrokowy z dziewczyną mógłby posłużyć oficerom za pretekst do zmiany zdania i odprowadzenia również ich do siedziby Kruczej Straży, a do dłuższej rozmowy z władzami żaden z młodzieńców się nie kwapił.
— Bądź dzielna, Astrid! — zawołał jeszcze na odchodne Jens, z nieskrywanym wyrzutem patrząc na Untamo. — Wytrzymasz! — zapewnił, gwałtownie zamykając za sobą drzwi.
Astrid nie była natomiast tak pewna słów kolegi. Wiedziała, że nie została sama; że zostanie jej udzielona stosowna pomoc i wyciągną ją ze śliskich łap Kruczej Straży, zaczęła obawiać się jednak, że jeśli w najbliższym czasie nie spożyje kolejnej porcji eliksiru i zostanie potraktowana równie paskudnymi, wymuszającymi na niej posłuszeństwo czarami, długo nie utrzyma języka za zębami. Na razie jednak, poddając się woli oficerów, z luźno oplatającymi jej dłonie sznurami, udała się na zewnątrz, by już w bardziej cywilizowanych warunkach próbować dowieść własnej niewinności.
INFORMACJE
Za przeprowadzoną rozgrywkę każdy z Was może zgłosić się w rozwoju postaci po 25 PD oraz dopisanie 1 punktu do charyzmy. Ponadto przy wyjściu Sigurd zabrał ze sobą adresownik, który wcześniej rzucił mu się w oczy, a w którym, poza wypisanymi nazwami ingrediencji roślinnych i zwierzęcych, znalazła się również nazwa tawerny Wikingów.
wszyscy z tematu
Strona 2 z 2 • 1, 2