:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Listopad-grudzień 2000
Strona 1 z 2 • 1, 2
15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk
4 posters
Prorok
15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:06
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
15.12.2000
Okolice domu szarlatana, od czasu incydentu z wymierzeniem sprawiedliwości wątpliwemu moralnie znachorowi, spowijał woal niemal nabożnej ciszy. Leśne ostępy były w tym miejscu, położonym głęboko pośród gęstwiny Lasów Północnych, z dala od pierwszych śladów wyraźnej ingerencji miejskiego zgiełku, zupełnie nieprzejednane, jakby starały się kryć przed światem i niepożądanymi obserwatorami coś więcej niż tylko drogę ku porzuconemu domostwu. Jednak nawet tutaj, gdzie inwazyjna obecność ludzi od lat heroicznie wypierana jest przez królującą wszędzie florę, grzebane pomiędzy leśnym runem tajemnice wypływają na światło dzienne.
Doniesienia o tym, jakoby w znajdującej się w stanie niełaski chacie na powrót zaczął ktoś urzędować, do uszu oficerów Kruczej Straży zaczęły napływać stosunkowo powoli i z dużą dozą niepewności już pod koniec ubiegłego miesiąca. Żaden ze strażników nie kwapił się jednak, by pogłoskom tym nadać status zweryfikowania niecierpiącego zwłoki – opuszczony budynek nieraz służył już galdrom wyznającym wędrowny tryb życia za tymczasowe schronienie, szczególnie w czasie zbliżającego się przesilenia zimowego, dlatego każdy dla spokoju ducha i potrzeby oddalenia od siebie widma niemal całodniowej wycieczki w leśne gęstwiny zakładał ten najbardziej możliwy i komfortowy wariant sytuacji. Wygoda, w jakiej zakopali się oficerowie, trwała jednak do czasu, aż jedno z ponownych zgłoszeń nie wylądowało wprost na biurku komendanta, tym razem zawierając wyjątkowo jasno sformułowane obawy dotyczące możliwości odprawiania w chacie praktyk zakazanych – przede wszystkim ze względu na unoszący się w najbliższej okolicy domu szarlatana okrutnego swędu palonego mięsa i dobiegających co jakiś czas z tego samego miejsca jeżących włosy na ciele krzyków.
Lennart Öberg nie zamierzał słuchać pokrętnych wyjaśnień swoich podwładnych, natychmiast zaprzęgając do rozwiązania sprawy dwójkę doświadczonych strażników – Untamo Sorsę oraz, służącego jako Wysłannik Forsetiego, Sigurda Landsverka – z wiarą, że jeszcze przed wybiciem północy, na swoim biurku będzie miał zdany raport z podjętych przez oficerów działań.
Mężczyźni otrzymali jednak trudny do zgryzienia orzech. Nie dość, że dostanie się do punktu docelowego wymagało zrezygnowania z jakichkolwiek magicznych pomocy transportowych, teren był bowiem na tyle chaotycznie zalesiony, że najbezpieczniej było dotrzeć do chaty pieszo, to na domiar złego okolice Midgardu pogrążone w ciemnościach nocy polarnej wydawały się jeszcze bardziej nieprzychylne niż zazwyczaj. Otrzymawszy jednak na czas misji wykonane przez kruczych techników latarenki z łez Ymira, wydzielające łagodną, niebieskawą poświatę, pozwoliły im z dużo mniejszymi kłopotami dotrzeć niemal do celu. Pomiędzy strzelistymi, ciemnymi sylwetkami drzew mogli rzeczywiście dostrzec jaśniejące bladopomarańczowym światłem okna i sączący się z komina cienką strużką dym.
INFORMACJE
Latarnie z łez Ymira, które otrzymaliście w kwaterze emitują łagodne światło widoczne dla wszystkich, musicie więc uważać, by nie rzucać się w oczy – są niewielkie i bez problemu mieszczą się w większej kieszeni lub torbie.
Aby ocenić sytuację i sprawdzić ewentualne tropy, powinniście wykonać rzut k100 na spostrzegawczość. Im wyższy wynik, jaki osiągniecie, liczony z adekwatnymi bonusami, tym więcej informacji zdobędziecie.
W swoim pierwszym poście powinniście zaznaczyć również, jaki posiadacie ekwipunek.
Aby ocenić sytuację i sprawdzić ewentualne tropy, powinniście wykonać rzut k100 na spostrzegawczość. Im wyższy wynik, jaki osiągniecie, liczony z adekwatnymi bonusami, tym więcej informacji zdobędziecie.
W swoim pierwszym poście powinniście zaznaczyć również, jaki posiadacie ekwipunek.
Untamo Sorsa
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:07
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Pobieżnie przejrzał dokumenty sprawy – nie był z nią w końcu zapoznany na tyle dobrze od samego początku, nie sam składał doniesienia i raporty o możliwym niebezpieczeństwie rozwijającym się w okolicach opuszczonej chaty, chociaż musiał przyznać – informacja o nich raz czy dwa razy przeszła mu przez ręce, jednak przelotnie. Sytuacja szablonowa wręcz do bólu – opuszczony budynek pozostawał dłuższy czas niezamieszkały… Do czasu. Do czasu kiedy ktoś postanowił zwyczajnie zaanektować sobie nieruchomość. I o ile zwyczajnie pustostany tego typu nie były solidnie monitorowane, chociażby ze względu na ich lokalizację na mapie – na rozmieszczenie w lasach, kniejach i miejscach, w których groźna zwierzyna lubiła gromadzić się i w razie bliższego kontaktu z galdrem – atakować.
Półmrok okolicznych lasów, wilgoć i zimno promieniujące od podłoża zasypanego białym dywanem śniegu i chęć zachowania absolutnej ciszy. Nie powinni się rzucać w oczy – takie dostali wytyczne, jednak nawet gdyby te nie umknęły z ust przełożonych, zapewne mogliby się domyślić, że we dwójkę nie wykonają szturmu na domostwo, które mogło być zamieszkiwane zarówno przez kolejnego szarlatana, jak i przez kogoś o możliwie niegroźnych zamiarach. Mieli to przede wszystkim sprawdzić, a jeżeli sprawa wydałaby się niebezpieczna – również zneutralizować.
Sorsa cieszył się, że do zadania przydzielony został z Sigurdem, chociaż spodziewał się, że Wysłannicy lepiej radzili sobie w takich warunkach od zwykłych, biurowych pracowników jak Untamo. Inspektor z uśmiechem na ustach wspominał ich przeszłą współpracę, kiedyś mógł nazwać się jego mentorem, a widząc radzącego sobie dobrze i awansującego podopiecznego… Cóż, nie powinno chyba nikogo dziwić, że mógł poczuć się trochę dumny? Z jego, ale i z siebie. Pod jego skrzydłami odkryto w końcu, że Landsverk pozostawał człowiekiem o wielu talentach i predyspozycjach do rzeczy większych.
Nie wiedział kto w tej sytuacji powinien wydawać polecenia, stąd naturalnie liczył na domyślą współpracę na równym chwilowo stanowisku. Obydwoje z pewnością respektowali swoje zdanie i tytuły, a także swoje doświadczenie – większość drogi pokonywali ostrożnie, po omacku, tylko momentami wyjmując z kieszeni rozświetlający medalion. Kiedy znaleźli się naturalnie bliżej domu, Sorsa zatrzymał się i zasugerował cicho:
- Sprawdźmy dookoła… Dyskretnie i za iglakami. Podobno najgorszy był zapach… – wskazując, że on miał zamiar obejść chatę od lewej strony, pozostawiając Sigurdowi tą przeciwną. Poruszać się mieli na ten moment po nieco większym promieniu, by być może nie zaryzykować byciem usłyszanym bądź objętym czarem wykazującym obecność galdrów w pobliżu rzucającego.
Ekwipunek: magiczne szkło powiększające, okulary bystrości, breloczek ze łzą Ymira
Rzucam k100 na spostrzegawczość: 43 + 2 + 5 + 2 = 52
Półmrok okolicznych lasów, wilgoć i zimno promieniujące od podłoża zasypanego białym dywanem śniegu i chęć zachowania absolutnej ciszy. Nie powinni się rzucać w oczy – takie dostali wytyczne, jednak nawet gdyby te nie umknęły z ust przełożonych, zapewne mogliby się domyślić, że we dwójkę nie wykonają szturmu na domostwo, które mogło być zamieszkiwane zarówno przez kolejnego szarlatana, jak i przez kogoś o możliwie niegroźnych zamiarach. Mieli to przede wszystkim sprawdzić, a jeżeli sprawa wydałaby się niebezpieczna – również zneutralizować.
Sorsa cieszył się, że do zadania przydzielony został z Sigurdem, chociaż spodziewał się, że Wysłannicy lepiej radzili sobie w takich warunkach od zwykłych, biurowych pracowników jak Untamo. Inspektor z uśmiechem na ustach wspominał ich przeszłą współpracę, kiedyś mógł nazwać się jego mentorem, a widząc radzącego sobie dobrze i awansującego podopiecznego… Cóż, nie powinno chyba nikogo dziwić, że mógł poczuć się trochę dumny? Z jego, ale i z siebie. Pod jego skrzydłami odkryto w końcu, że Landsverk pozostawał człowiekiem o wielu talentach i predyspozycjach do rzeczy większych.
Nie wiedział kto w tej sytuacji powinien wydawać polecenia, stąd naturalnie liczył na domyślą współpracę na równym chwilowo stanowisku. Obydwoje z pewnością respektowali swoje zdanie i tytuły, a także swoje doświadczenie – większość drogi pokonywali ostrożnie, po omacku, tylko momentami wyjmując z kieszeni rozświetlający medalion. Kiedy znaleźli się naturalnie bliżej domu, Sorsa zatrzymał się i zasugerował cicho:
- Sprawdźmy dookoła… Dyskretnie i za iglakami. Podobno najgorszy był zapach… – wskazując, że on miał zamiar obejść chatę od lewej strony, pozostawiając Sigurdowi tą przeciwną. Poruszać się mieli na ten moment po nieco większym promieniu, by być może nie zaryzykować byciem usłyszanym bądź objętym czarem wykazującym obecność galdrów w pobliżu rzucającego.
Ekwipunek: magiczne szkło powiększające, okulary bystrości, breloczek ze łzą Ymira
Rzucam k100 na spostrzegawczość: 43 + 2 + 5 + 2 = 52
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:07
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
'k100' : 43
'k100' : 43
Bezimienny
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:08
Osobiście Sigurd liczył na spokojny, niezobowiązujący wieczór, chcąc zebrać myśli i trochę odpocząć, lecz nie miał na to szans. Nagła misja od komendanta musiała być wykonana w dodatku musiały zostać spełnione określone warunki. Gdy dowiedział się że jego partnerem zostanie stary mentor to ucieszył się. Przynajmniej będzie miał okazje współpracować z kimś komu ufa. Dawno nie rozmawiał z Untamo przez to że pracowali w innych działach, a także Sigurd zaczął mieć mniej wolnego czasu. Bycie w ciągłej gotowości było trochę męczące, ale przyzwyczaił się do tego, chociaż chciałby się chociaż raz porządnie napić. Już nie pamiętał kiedy ostatnio miał kaca. Pewnie za czasów gdy pracował jeszcze w kryminalnych. Niestety... zawsze jest coś za coś. Bycie w prestiżowym, specjalnym oddziale ma swoją cenę.
Odpowiednio przygotował się do misji na początku czytając o celu i ogólnej sytuacji. Sigurd nie był na bieżąco jeżeli chodzi o sprawy "na ulicy". Nie słyszał wcześniej plotek o tym domu, ale wierzył że nie bez powodu ich tam wysyłają. Zdziwił się dlaczego wcześniej nie sprawdziła tego prewencja, gdyż informacji posiadają niewiele. Mogą znajdować się tam bezdomni szukający schronienia, lub mordercy szykujący się do przerażającego rytuału, który rozpocznie Ragnarök. Krótko mówiąc... nie mieli pojęcia w co się pakują. Mądrą decyzją było sprawdzenie terenu i zaobserwowaniu potencjalnych pułapek, czy podejrzanych ruchów.
Sigurd ubrany był na czarno, aby jak najbardziej ukryć się w gęstym lesie. Nie chciał zostać zauważony aby mieć szanse zadać pierwszy cios. Posłuchał co mentor miał do powiedziana i przytaknął tylko głową że, wykona, a także zaakceptował plan. Wolał ograniczyć rozmowy do minimum, ponieważ nigdy nie wiadomo kto mógł ich usłyszeć. Ruszył drogą wyznaczoną przez Untamo pozostając w ukryciu trzymając swoją sylwetkę nisko ziemi. Wszystkie jego zmysły były pobudzone i podjął się obserwacji. Nasłuchiwał otoczenie ignorując delikatny świst liści spowodowany przez wiatr. Obserwował ziemie czy nie ma na niej śladów, roślinność czy nie jest połamana, a także ich główny cel szukając jak najwięcej wejść, wyjść i słabych punktów.
Ekwipunek: Sygnet Heimdalla (+2 do charyzmy, +opis)
Rzucam na spostrzegawczość: 93
Odpowiednio przygotował się do misji na początku czytając o celu i ogólnej sytuacji. Sigurd nie był na bieżąco jeżeli chodzi o sprawy "na ulicy". Nie słyszał wcześniej plotek o tym domu, ale wierzył że nie bez powodu ich tam wysyłają. Zdziwił się dlaczego wcześniej nie sprawdziła tego prewencja, gdyż informacji posiadają niewiele. Mogą znajdować się tam bezdomni szukający schronienia, lub mordercy szykujący się do przerażającego rytuału, który rozpocznie Ragnarök. Krótko mówiąc... nie mieli pojęcia w co się pakują. Mądrą decyzją było sprawdzenie terenu i zaobserwowaniu potencjalnych pułapek, czy podejrzanych ruchów.
Sigurd ubrany był na czarno, aby jak najbardziej ukryć się w gęstym lesie. Nie chciał zostać zauważony aby mieć szanse zadać pierwszy cios. Posłuchał co mentor miał do powiedziana i przytaknął tylko głową że, wykona, a także zaakceptował plan. Wolał ograniczyć rozmowy do minimum, ponieważ nigdy nie wiadomo kto mógł ich usłyszeć. Ruszył drogą wyznaczoną przez Untamo pozostając w ukryciu trzymając swoją sylwetkę nisko ziemi. Wszystkie jego zmysły były pobudzone i podjął się obserwacji. Nasłuchiwał otoczenie ignorując delikatny świst liści spowodowany przez wiatr. Obserwował ziemie czy nie ma na niej śladów, roślinność czy nie jest połamana, a także ich główny cel szukając jak najwięcej wejść, wyjść i słabych punktów.
Ekwipunek: Sygnet Heimdalla (+2 do charyzmy, +opis)
Rzucam na spostrzegawczość: 93
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:08
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 93
'k100' : 93
Prorok
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:08
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Im dalej Untamo i Sigurd zagłębiali się między strzeliste, coraz gęściej stające im na drodze figury drzew, w miarę zapuszczania się z każdą chwilą pewniej w nieprzejednane, leśne odmęty, do ich uszu docierało coraz mniej dźwięków, jakby pochłaniał je otaczający ich półmrok, jakby absorbowane były przez śnieżny dywan szczodrze pokrywający leśne runo. Sytuacja nie uległa zmianie, nawet kiedy zbliżyli się do celu tej o wiele spóźnionej interwencji – jedynymi odbieranymi przez nich odgłosami były ich własne oddechy, szelest ubrań i nieznaczne skrzypienie śniegu uginającego się pod naporem ciężkich, strażniczych butów. Gdyby nie sączące się z okien chaty światło, oficerowie Kruczej Straży mogliby z powodzeniem założyć, że okolica, w jakiej się znaleźli, była doszczętnie wyludniona – choć i ten omen wcale nie musiał znaczyć, że we wnętrzu domu zastaną jakąkolwiek żywą duszę.
Decyzja o okrążeniu budynku była jednak tą jedyną słuszną – ostrożne stąpanie po białym puchu gwarantowało mężczyznom, że zupełnym przypadkiem nie zaanonsują samych siebie komukolwiek, kto znajdowałby się w pobliżu. Tym, co pierwsze podziałało na ich wyczulone ciemnością zmysły był, w rzeczy samej, uporczywy odór: tym silniejszy, im bliżej podchodzili do drewnianej budowli. Dodatkowo uważna obserwacja otoczenia niemal natychmiast przyniosła zakładane przez oficerów efekty – Sigurd bez trudu dostrzegł, że wokół chaty znajduje się ścieżka wydeptanych przynajmniej przez trzy osoby śladów: charakterystyczne, masywne obuwie odznaczało się wśród nich najbardziej, mimo że wszystkie zostały już przyprószone świeżym śniegiem, co świadczyło wyłącznie o tym, że potencjalne zagrożenie bez dwóch zdań znajdowało się we wnętrzu domu. W przesłoniętym lichą, mocno ubrudzoną firanką oknie mignął mu również niekształtny cień.
Untamo, którego wzrok skierowany był na przydomowe zarośla, nie wychwycił co prawda żadnego niepokojącego ruchu ani nawet mogących obserwować ich z bezpiecznej, nie wzbudzającej czyjegokolwiek zainteresowania odległości ślepi, mimo to spoczął na niekształtnym, jedynie częściowo pokrytym drobną warstwą śniegu wzniesieniu – ani nie przypominającym naturalnego pagórka, ani nie upodabniającym się do solidnie zbitej kępy krzaków, za to będącego bez jakichkolwiek wątpliwości źródłem roznoszącego się w powietrzu smrodu. Decydując się na sprawdzenie, co w przypadkowych osobach, które zawędrowały aż tak głęboko w las, wzbudziło tak skrajny niepokój, Kruczy Strażnicy mogli w pokracznej, nieforemnej kupce dojrzeć truchło jednego z paskudniejszych stworów – haugbuia.
Decyzja o okrążeniu budynku była jednak tą jedyną słuszną – ostrożne stąpanie po białym puchu gwarantowało mężczyznom, że zupełnym przypadkiem nie zaanonsują samych siebie komukolwiek, kto znajdowałby się w pobliżu. Tym, co pierwsze podziałało na ich wyczulone ciemnością zmysły był, w rzeczy samej, uporczywy odór: tym silniejszy, im bliżej podchodzili do drewnianej budowli. Dodatkowo uważna obserwacja otoczenia niemal natychmiast przyniosła zakładane przez oficerów efekty – Sigurd bez trudu dostrzegł, że wokół chaty znajduje się ścieżka wydeptanych przynajmniej przez trzy osoby śladów: charakterystyczne, masywne obuwie odznaczało się wśród nich najbardziej, mimo że wszystkie zostały już przyprószone świeżym śniegiem, co świadczyło wyłącznie o tym, że potencjalne zagrożenie bez dwóch zdań znajdowało się we wnętrzu domu. W przesłoniętym lichą, mocno ubrudzoną firanką oknie mignął mu również niekształtny cień.
Untamo, którego wzrok skierowany był na przydomowe zarośla, nie wychwycił co prawda żadnego niepokojącego ruchu ani nawet mogących obserwować ich z bezpiecznej, nie wzbudzającej czyjegokolwiek zainteresowania odległości ślepi, mimo to spoczął na niekształtnym, jedynie częściowo pokrytym drobną warstwą śniegu wzniesieniu – ani nie przypominającym naturalnego pagórka, ani nie upodabniającym się do solidnie zbitej kępy krzaków, za to będącego bez jakichkolwiek wątpliwości źródłem roznoszącego się w powietrzu smrodu. Decydując się na sprawdzenie, co w przypadkowych osobach, które zawędrowały aż tak głęboko w las, wzbudziło tak skrajny niepokój, Kruczy Strażnicy mogli w pokracznej, nieforemnej kupce dojrzeć truchło jednego z paskudniejszych stworów – haugbuia.
INFORMACJE
W tej kolejce macie możliwość wykonania jednego rzutu na dowolną czynność.
Untamo Sorsa
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:09
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Śnieg cicho poskrzypywał pod butami, a oni na ten moment pozostawali… Niezauważani. Albo wszystko w tym świecie zapowiadało, że tacy pozostawali. Żadnych sygnałów świetlnych, żadnych głośnych odgłosów, żadnych miotanych ku nim zaklęć – jeżeli w budynku znajdował się ktokolwiek, kto byłby świadom możliwej obecności Kruczej Straży w tym miejscu teraz czy też na dniach – widocznie pozostawał niezdradzony. Albo nieuważny. Sorsa zbliżył się kilka kroków do domostwa, by znaleźć się w możliwym zasięgu zaklęcia, jednak sam mógł liczyć na to, że zasięgiem własnego obejmie tych, którzy znajdowali się w środku. O ile się znajdowali, rzecz jasna…
- Menskr – zostało wypowiedziane cicho, a gest wykonany ręką pozostawał dyskretny, acz zdecydowany, jakby nie pozostawiający wątpliwości co do charakteru rzuconego czaru. Zaklęcie było udane, jednak nim informacje przedarły się do umysłu Untamo, ten mógł skupić się na rzucanych w świetle latarenki Ymira gestów Sigurda. Był Wysłannikiem, widać było to w jego zachowaniach – wiedział jakich ruchów palcami używać, by pozostać powszechnie zrozumianym. Widział, że Sorsa pojmie jego intencje, nawet, jeżeli sam nie pozostawał częścią tego elitarnego zespołu. Właściwie – oboje doskonale wiedzieli, że bez tego, w miejscach takich jak to gdzie cisza była elementem na wagę złota, porozumiewanie się bez słów było demonicznie ważne.
Po połączeniu faktów – informacji od Landsverka oraz myśli dobijających się do jego umysłu w skutek działania Menskr’a, Sorsa mógł wreszcie wyciągnąć wnioski – czy było ich faktycznie tylu, ilu spodziewał się jego dawny podopieczny? A czy gdyby wewnątrz wydawało się ich mniej czy mogliby dojść gdzie znalazła się reszta?
Gdy Sigurd zdecydował się na przemieszczenie się bliżej budynku, i Sorsa podążył za dalszymi obserwacjami. Sam z początku wzgórek odebrał raczej jako coś bardziej groźnego, być może jako zamarzniętego człowieka wrzuconego w jutowy worek. Im bliżej jednak znajdował się ku tej śnieżnej anomalii, tym bardziej odbiegał myślami od bardzo niestosownych przypuszczeń – teraz rozpoznawał w niej stosowną istotę. Midgard mierzył się ostatnimi czasy ze wzmożona aktywnością magicznych stworzeń – czemu jednak truchło znajdowało się tutaj? Czy zostało wykończone przez możliwych mieszkańców domu? Czy haugbui odszedł śmiercią naturalną?
Szkło powiększające połączone z latarenką Ymira miało mu pomóc. Ustawiając się do domostwa plecami, tak by schować za swoja sylweta źródło światła, przypuścił próbę rozpoznania możliwego zaklęcia użytego w tym miejscu, na tym osobniku. Obrzydliwy zapach towarzyszący tym doznaniom sprawił, że Untamo oddychał już tylko ustami, wystawiając swoje gardło na zimową, mroźną próbę. Sorsa wiedział jak pozbyć się tej istoty. Szukał spopielonych elementów jego ciała.
To nie była byle istotka, to niebezpieczny osobnik. To, że komuś udało się zabić go… Nie napawało optymizmem.
- Menskr – zostało wypowiedziane cicho, a gest wykonany ręką pozostawał dyskretny, acz zdecydowany, jakby nie pozostawiający wątpliwości co do charakteru rzuconego czaru. Zaklęcie było udane, jednak nim informacje przedarły się do umysłu Untamo, ten mógł skupić się na rzucanych w świetle latarenki Ymira gestów Sigurda. Był Wysłannikiem, widać było to w jego zachowaniach – wiedział jakich ruchów palcami używać, by pozostać powszechnie zrozumianym. Widział, że Sorsa pojmie jego intencje, nawet, jeżeli sam nie pozostawał częścią tego elitarnego zespołu. Właściwie – oboje doskonale wiedzieli, że bez tego, w miejscach takich jak to gdzie cisza była elementem na wagę złota, porozumiewanie się bez słów było demonicznie ważne.
Po połączeniu faktów – informacji od Landsverka oraz myśli dobijających się do jego umysłu w skutek działania Menskr’a, Sorsa mógł wreszcie wyciągnąć wnioski – czy było ich faktycznie tylu, ilu spodziewał się jego dawny podopieczny? A czy gdyby wewnątrz wydawało się ich mniej czy mogliby dojść gdzie znalazła się reszta?
Gdy Sigurd zdecydował się na przemieszczenie się bliżej budynku, i Sorsa podążył za dalszymi obserwacjami. Sam z początku wzgórek odebrał raczej jako coś bardziej groźnego, być może jako zamarzniętego człowieka wrzuconego w jutowy worek. Im bliżej jednak znajdował się ku tej śnieżnej anomalii, tym bardziej odbiegał myślami od bardzo niestosownych przypuszczeń – teraz rozpoznawał w niej stosowną istotę. Midgard mierzył się ostatnimi czasy ze wzmożona aktywnością magicznych stworzeń – czemu jednak truchło znajdowało się tutaj? Czy zostało wykończone przez możliwych mieszkańców domu? Czy haugbui odszedł śmiercią naturalną?
To nie była byle istotka, to niebezpieczny osobnik. To, że komuś udało się zabić go… Nie napawało optymizmem.
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:09
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
#1 'k100' : 77
--------------------------------
#2 'k100' : 89
#1 'k100' : 77
--------------------------------
#2 'k100' : 89
Bezimienny
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:10
Niesamowite skupienie i umiejętności obserwacji Sigurda sprawiły, że dowiedział się kilka ciekawych faktów o tym miejscu, a także o potencjalnych przeciwnikach. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to wydeptana ścieżka. Po dogłębnej obserwacji śladów, ich rozmieszczeniu względem siebie, był w stanie stwierdzić, że przechodziły tędy trzy osoby. Jeden z nich był naprawdę sporych rozmiarów, gdyż posiadał dużą stopę. Na pewno będą musieli na niego uważać, jeżeli dojdzie do jakiejś walki. Dotknął ręką śniegu, który powoli zaczął przysypywać ślady. Przypominając sobie jaka była pogoda wcześniej, był w stanie wywnioskować, że żaden z nich nie opuszczał domu od jakiegoś czasu i wszyscy powinni być w środku. To jest ważna informacja. Wiedzieli, że na pewno jest ich trzech. Może być ich więcej, zważając na to że niektórzy mogli nie wychodzić. Mogą na szczęście przygotować wstępne wejście rzucając odpowiednimi zaklęciami. Nic więcej z tego miejsca nie udało mu się dowiedzieć więc postanowił podzielić się wiedzą ze swoim mentorem, aby on także mógł się przygotować. Sigurd poczekał, aż spotkają się wzrokiem z Untamo i zaczął niemy monolog za pomocą gestykulacji. Kruczy Strażnicy mieli swoje gesty do informowania innych na takie okazje jak ta.
Sigurd zaczął od pokazania trzech palców dodając do tego literkę "T" co oznaczało "trzech, target". Następnym gestem było pokazanie jednego palca, z doczepiając do niego drugi pod kątem 90 stopni tworząc literę "L" co miało przekazać "jeden, lider". W słowniku strażników "Lider" oznaczał wiele funkcji. Jak sama nazwa wskazuje może to być dowódca, ale także wyróżniający się członek grupy. Jednym słowem, był to ktoś na kogo muszą uważać i zachować odpowiednia czujność gdyż był to ktoś potencjalnie niebezpieczny. Następnym gestem jaki pokazał to zakręcił palcem wskazującym dookoła, a następnie złączając wszystkie palce dłoni machnął nią prostopadle do podłoża sygnalizując tym "dookoła, czysto". Nie znalazł dowodów, że ktoś się znajduje poza domem, to mogli zacząć działać czując choć trochę swobodę o swoje plecy.
Po tym raporcie musiał działać dalej. Powoli, zachowując niską sylwetkę podszedł pod budynek tak, aby być blisko ściany.
- Hlýða - wyszeptał zaklęcie, a następnie przyłożył ucho do ściany, aby podsłuchać się działo w środku.
rzucam na zaklęcie Hlýða (Custode Auri): 39 + 30 = 69 (próg 75)
Sigurd zaczął od pokazania trzech palców dodając do tego literkę "T" co oznaczało "trzech, target". Następnym gestem było pokazanie jednego palca, z doczepiając do niego drugi pod kątem 90 stopni tworząc literę "L" co miało przekazać "jeden, lider". W słowniku strażników "Lider" oznaczał wiele funkcji. Jak sama nazwa wskazuje może to być dowódca, ale także wyróżniający się członek grupy. Jednym słowem, był to ktoś na kogo muszą uważać i zachować odpowiednia czujność gdyż był to ktoś potencjalnie niebezpieczny. Następnym gestem jaki pokazał to zakręcił palcem wskazującym dookoła, a następnie złączając wszystkie palce dłoni machnął nią prostopadle do podłoża sygnalizując tym "dookoła, czysto". Nie znalazł dowodów, że ktoś się znajduje poza domem, to mogli zacząć działać czując choć trochę swobodę o swoje plecy.
Po tym raporcie musiał działać dalej. Powoli, zachowując niską sylwetkę podszedł pod budynek tak, aby być blisko ściany.
- Hlýða - wyszeptał zaklęcie, a następnie przyłożył ucho do ściany, aby podsłuchać się działo w środku.
rzucam na zaklęcie Hlýða (Custode Auri): 39 + 30 = 69 (próg 75)
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:10
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 39
'k100' : 39
Prorok
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:11
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Natura była wyjątkowo nieprzewidywalna, zaskakująco nielogiczna i, co najważniejsze w tej chwili, zdawała się kompletnie nie wspierać oficerów. Można byłoby wszak przypuszczać, że panujący mróz chociaż w części zdławi odór, jaki wydzielało ciało haugbuia i sprawi, że będzie mniejszy, że w zimowych, srogich warunkach nieco łatwiej przyjdzie przy nim przebywać, szczególnie by z powodzeniem móc zbadać pozostawione na truchle ślady. Jednak Untamo powodzenie przyniosło zaledwie rzucone chwilę wcześniej zaklęcie, potwierdzające tylko spostrzeżenia poczynione przez Sigurda – wyraźnie wyczuwalna obecność czterech osób ogniskowała się bezpośrednio na domu szarlatana, przy czym jedną z nich stanowił były podopieczny Sorsy. W promieniu najbliższych stu metrów, poza ich piątką, nie było żywej, ludzkiej duszy. Był za to nieznośny, utrudniający wykonywanie jakichkolwiek czynności śledczych fetor – Untamo całą siłą woli musiał powstrzymywać wzbierające w nim odruchy wymiotne, kiedy dzięki szkłu powiększającemu i bladej poświecie sączącej się z latarenki przyglądał się ranom znajdującym się na ciele stwora. Jakiekolwiek dłuższe przebywanie w jego pobliżu mogłoby poważnie zaważyć na elemencie zaskoczenia, jakim dysponowali członkowie Kruczej Straży, stąd jedynym śladem, jaki udało się przyuważyć starszemu oficerowi to ziejąca na wylot, niewielkiej średnicy dziura przechodząca przez ciało haugbuia, bez jakichkolwiek wątpliwości nosząca również ślady ognia. Mężczyzna nie był jednak w stanie precyzyjnie określić, jakiego zaklęcia użyto – i czy w ogóle do uśmiercenia stworzenia posłużono się czarami.
Wcale nie lepiej szło Wysłannikowi. Zachowanie przez Landsverka ciszy i ograniczenie do niezbędnego minimum odgłosów, jakie Kruczy Strażnicy mogliby spowodować, a nawet rzucenie czaru mającego ułatwić podsłuchanie tego, co działo lub mogło się dziać we wnętrzu chaty, nie bardzo przyczyniło się do sukcesu w zdobyciu dokładniejszych informacji, stanowiących pomoc w nakreśleniu przez nich strategii działania.
- …jeszcze jeden. Zostaw… miał… butelką…
- …Odyna, hahaha! …więcej dla… Nikt nie zauwa…
- Co za paszczur! – Coś stuknęło; coś potoczyło się po drewnianej podłodze, ponownie wzbudzając salwę śmiechu, w której utonęła dalsza część konwersacji.
Sigurd mógł bez dwóch zdań stwierdzić, że w środku wyjątkowo swobodnie prowadzona była rozmowa pomiędzy dwójką osób, jednak wychwycenie z niej jakiegokolwiek sensu pozostawało wiele do życzenia.
Wcale nie lepiej szło Wysłannikowi. Zachowanie przez Landsverka ciszy i ograniczenie do niezbędnego minimum odgłosów, jakie Kruczy Strażnicy mogliby spowodować, a nawet rzucenie czaru mającego ułatwić podsłuchanie tego, co działo lub mogło się dziać we wnętrzu chaty, nie bardzo przyczyniło się do sukcesu w zdobyciu dokładniejszych informacji, stanowiących pomoc w nakreśleniu przez nich strategii działania.
- …jeszcze jeden. Zostaw… miał… butelką…
- …Odyna, hahaha! …więcej dla… Nikt nie zauwa…
- Co za paszczur! – Coś stuknęło; coś potoczyło się po drewnianej podłodze, ponownie wzbudzając salwę śmiechu, w której utonęła dalsza część konwersacji.
Sigurd mógł bez dwóch zdań stwierdzić, że w środku wyjątkowo swobodnie prowadzona była rozmowa pomiędzy dwójką osób, jednak wychwycenie z niej jakiegokolwiek sensu pozostawało wiele do życzenia.
INFORMACJE
W tej kolejce macie możliwość wykonania jednego rzutu na dowolną czynność.
Untamo Sorsa
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:12
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Mdłości, paskudne mdłości każdym oddechem, nawet tym nabieranym przez usta. Mimo woli wręcz nakrył nos dłonią i przestąpił kilka kroków w tył, w śniegu. Nie miał zamiaru wracać do ciała tej paskudnej istoty – wszystkie informacje które wyciągnął pomogły mu do tego stopnia, by czuł się usatysfakcjonowany. A nawet jeżeli nie – niemiłe doznania związane z obecnością zwłok czegoś, co nawet przed śmiercią pozostawało otoczone fetorem… One doskonale tłumaczyły brak chęci dalszego badania sprawy pod tym kątem. Co innego potwierdzenie faktycznych przypuszczeń co do ilości osób przebywających w budynku. Sorsa zbliżając się powolnym, ostrożnym i cichym krokiem do Sigurda, przekazał mu gestem, że wewnątrz faktycznie znajdują się trzy osoby. On mógł poczuć ich obecność, gdy Landsverk zajmował się podsłuchiwaniem ich słów.
Kiedy obydwoje znajdowali się już w podobnej pozycji, a Sorsa wydał już gestem polecenie, by zbliżyli się do domostwa jeszcze bardziej, obydwoje poczynili ku temu kroki. I chociaż to Untamo prowadził odpowiednią ścieżką, jakby jak najdalej od światła które dochodziło z wąskich, zapobiegających przesadnemu wyciekowi ciepła okien, to do Sigurda należała najważniejsza na ten moment rola. Znali się nie od wczoraj – dawny podopieczny mógł domyśleć się, że Untamo nie nosił okularów dla uroku, stylu czy w pogoni za modą – starzał się, a chociaż jak na swój wiek pozostawał bardzo żwawy i wyjątkowo spostrzegawczy – nie miał zamiaru konkurować w zdolnościach wywiadowczych z Wysłannikiem, osobnikiem z najbardziej elitarnego oddziału. Gdyby mógł nazwać się kimś lepszym od niego, pewnie również by tam skończył. Przynajmniej tak tłumaczył to w swojej skromności.
Sorsa ustawił się zaraz pod ścianą, kiedy wypowiedział pod nosem ciche zaklęcie:
- Feiknstafir – mające na celu ostatecznie określić ich stopień zagrożenia. Jeżeli spodziewano się ich – będzie w stanie to wyczuć. W momencie jednak, kiedy do umysłu docierały informacje bądź ich brak – dłoń Untamo nakazała Landsverkowi jakby – przykucnąć. Kolejny gest, palce wędrujące po dłoni niczym nogi, a następnie – wskazanie na przestrzeń pod oknem. Według informacji idących z zaklęcia Sigurda – wszyscy wewnątrz wydawali się zdekoncentrowani i zajęci innymi od ostrożnego czekania czynnościami. Zerknięcie przez szybkę nie mogło zaszkodzić…
Gdy Sigurd zajmował się tą czynnością, Untamo był gotowy na rzucenie w jego kierunku zaklęcia ochronnego, gdyby sprawa miała nagle… Wymknąć się spod kontroli.
Feiknstafir - 27 + 30 = 57 udane
Kiedy obydwoje znajdowali się już w podobnej pozycji, a Sorsa wydał już gestem polecenie, by zbliżyli się do domostwa jeszcze bardziej, obydwoje poczynili ku temu kroki. I chociaż to Untamo prowadził odpowiednią ścieżką, jakby jak najdalej od światła które dochodziło z wąskich, zapobiegających przesadnemu wyciekowi ciepła okien, to do Sigurda należała najważniejsza na ten moment rola. Znali się nie od wczoraj – dawny podopieczny mógł domyśleć się, że Untamo nie nosił okularów dla uroku, stylu czy w pogoni za modą – starzał się, a chociaż jak na swój wiek pozostawał bardzo żwawy i wyjątkowo spostrzegawczy – nie miał zamiaru konkurować w zdolnościach wywiadowczych z Wysłannikiem, osobnikiem z najbardziej elitarnego oddziału. Gdyby mógł nazwać się kimś lepszym od niego, pewnie również by tam skończył. Przynajmniej tak tłumaczył to w swojej skromności.
Sorsa ustawił się zaraz pod ścianą, kiedy wypowiedział pod nosem ciche zaklęcie:
- Feiknstafir – mające na celu ostatecznie określić ich stopień zagrożenia. Jeżeli spodziewano się ich – będzie w stanie to wyczuć. W momencie jednak, kiedy do umysłu docierały informacje bądź ich brak – dłoń Untamo nakazała Landsverkowi jakby – przykucnąć. Kolejny gest, palce wędrujące po dłoni niczym nogi, a następnie – wskazanie na przestrzeń pod oknem. Według informacji idących z zaklęcia Sigurda – wszyscy wewnątrz wydawali się zdekoncentrowani i zajęci innymi od ostrożnego czekania czynnościami. Zerknięcie przez szybkę nie mogło zaszkodzić…
Gdy Sigurd zajmował się tą czynnością, Untamo był gotowy na rzucenie w jego kierunku zaklęcia ochronnego, gdyby sprawa miała nagle… Wymknąć się spod kontroli.
Feiknstafir - 27 + 30 = 57 udane
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:12
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
'k100' : 27
'k100' : 27
Bezimienny
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:12
Sigurd znajdując się przy ścianie starał się podsłuchać rozmowę, która była prowadzona wewnątrz. Niestety, albo ściany były za grube, albo jego zaklęcie za słabe, gdyż był w stanie wyciągnąć tylko część rozmowy. To co naprawdę ustalił to to, że osoby wewnątrz nie spodziewały się ich obecności i były zajęte wzajemną rozmową. Był to istotny fakt, pozwalający na dalszą infiltracje pozostając w ukryciu.
Gdy Untamo postanowił do niego dołączyć od razu odczytał jego gesty. Dzięki temu wiedział co mężczyzna zamierza, a także co sam powinien zrobić. Poszedł za nim zachowując szczególną ostrożność, aby nie nadepnąć na coś co może ich zdemaskować i obaj znaleźli się przy oknie. Przykucnął gdy mentor pokazał mu że ma to zrobić. Byli drużyną, musieli słuchać siebie nawzajem, aby wyjść z tego bez uszkodzeń, a istotnym faktem będzie ustalenie z kim mają do czynienia. Jeżeli stwierdza, że osobnicy stanowią zagrożenie będą mogli przeprowadzić szybki atak, nie dając szans na odpowiedzenie. Wszystko zależało od oceny ich intencji, niestety te zadanie nie należało do najłatwiejszych.
Po ustaleniach z mentorem za pomocą gestów Sigurd przytaknął tylko głową akceptując swoją role. Ostrożnie podniósł głowę, wychylając się na tyle aby było widać maksymalnie jego oczy. Przeszukiwał wzrokiem osobników, którzy moglibyć potencjalnymi przeciwnikami, ale także rozglądał się po pomieszczeniu szukając niebezpiecznych przedmiotów, czarno magicznych artefaktów, czy broni, która mogła im zagrozić w czasie wejścia. Każda z tych informacji była istotna, mogąca uratować im życie podczas szturmu. Starał się aby nikt go nie zauważył, ani nie usłyszał więc ograniczał swoje ruchy do minimum. Wiedział że w razie konieczności mentor będzie gotowy z rzuceniem zaklęcia obronnego, w końcu był ich mistrzem.
spostrzegawczość: 36
Gdy Untamo postanowił do niego dołączyć od razu odczytał jego gesty. Dzięki temu wiedział co mężczyzna zamierza, a także co sam powinien zrobić. Poszedł za nim zachowując szczególną ostrożność, aby nie nadepnąć na coś co może ich zdemaskować i obaj znaleźli się przy oknie. Przykucnął gdy mentor pokazał mu że ma to zrobić. Byli drużyną, musieli słuchać siebie nawzajem, aby wyjść z tego bez uszkodzeń, a istotnym faktem będzie ustalenie z kim mają do czynienia. Jeżeli stwierdza, że osobnicy stanowią zagrożenie będą mogli przeprowadzić szybki atak, nie dając szans na odpowiedzenie. Wszystko zależało od oceny ich intencji, niestety te zadanie nie należało do najłatwiejszych.
Po ustaleniach z mentorem za pomocą gestów Sigurd przytaknął tylko głową akceptując swoją role. Ostrożnie podniósł głowę, wychylając się na tyle aby było widać maksymalnie jego oczy. Przeszukiwał wzrokiem osobników, którzy moglibyć potencjalnymi przeciwnikami, ale także rozglądał się po pomieszczeniu szukając niebezpiecznych przedmiotów, czarno magicznych artefaktów, czy broni, która mogła im zagrozić w czasie wejścia. Każda z tych informacji była istotna, mogąca uratować im życie podczas szturmu. Starał się aby nikt go nie zauważył, ani nie usłyszał więc ograniczał swoje ruchy do minimum. Wiedział że w razie konieczności mentor będzie gotowy z rzuceniem zaklęcia obronnego, w końcu był ich mistrzem.
spostrzegawczość: 36
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:12
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 36
'k100' : 36
Prorok
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:13
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Sprawy w żadnym wypadku nie zamierzały wymykać się członkom Kruczej Straży spod kontroli, mimo że Norny wciąż zdawały się igrać z oficerskimi zmysłami, sprawiając, że jedyną przeszkodą, z jaką się spotkali, było docieranie do nich zaskakująco skąpych informacji. Untamo, na skutek rzuconego przez siebie zaklęcia, mógł wyłącznie stwierdzić, że w ostatnim czasie na teren, na jakim się znajdowali, na pewno nikt nie nałożył jakichkolwiek zagrażających bezpieczeństwu klątw ani nie zastawił żadnej pułapki. Sytuacja zdawała się być więc co najmniej absurdalna, zważywszy na znalezisko, na jakie natknęli się Strażnicy, a także wcześniejsze, kilkukrotne doniesienia o osobliwych praktykach, które – zgodnie z relacjami świadków – miały mieć miejsce bezpośrednio w domu szarlatana. Czyżby więc miało okazać się, że cała sytuacja badana przez oficerów była wyłącznie niewybrednym żartem? A może uprzejmym doniesieniem zbyt przewrażliwionego entuzjasty tutejszej fauny i flory, któremu zaczęła przeszkadzać cudza obecność w odwiedzanych przez niego okolicach?
Sigurd, starający się ostatecznie ustalić, jak niebezpieczna jest sytuacja, w której przyszło im się znaleźć, miał możliwość podglądnięcia raczej niewielkiej części izby – pech chciał, że tuż przy oknie, po lewej stronie, ktoś postawił masywną szafę, która dość niefortunnie zasłaniała część pomieszczenia, akurat z widokiem na drzwi wejściowe. Mimo to w oczy mogły rzucić mu się typowo kuchenne szafki i poprzewieszane u sufitu naprzemiennie z pękami suszonych ziół stare, miejscami nadżarte rdzą rondle. Po prawej stronie wzrok przykuwało typowe stanowisko alchemiczne z kociołkiem, z którego wydobywał się delikatny opar. W głębi izby, gdyby przyjrzał się pomieszczeniu uważniej, majaczyło także przejście do następnego pokoju, w którym na ścianach tańczyły cienie dwóch osób, których rozmowę wcześniej miał sposobność podsłuchania.
Sigurd, starający się ostatecznie ustalić, jak niebezpieczna jest sytuacja, w której przyszło im się znaleźć, miał możliwość podglądnięcia raczej niewielkiej części izby – pech chciał, że tuż przy oknie, po lewej stronie, ktoś postawił masywną szafę, która dość niefortunnie zasłaniała część pomieszczenia, akurat z widokiem na drzwi wejściowe. Mimo to w oczy mogły rzucić mu się typowo kuchenne szafki i poprzewieszane u sufitu naprzemiennie z pękami suszonych ziół stare, miejscami nadżarte rdzą rondle. Po prawej stronie wzrok przykuwało typowe stanowisko alchemiczne z kociołkiem, z którego wydobywał się delikatny opar. W głębi izby, gdyby przyjrzał się pomieszczeniu uważniej, majaczyło także przejście do następnego pokoju, w którym na ścianach tańczyły cienie dwóch osób, których rozmowę wcześniej miał sposobność podsłuchania.
INFORMACJE
W tej kolejce macie możliwość wykonania jednego rzutu na dowolną czynność.
Untamo Sorsa
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:14
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Nie udało im się ustalić wiele w sposób dyskretny, jednak tak jak spodziewał się Sorsa – ktokolwiek znajdował się w pobliżu, pozostawał tak samo niebezpieczny, jak i nieuważny – martwy, niebezpieczny stwór i brak jakiejkolwiek, poświęconej im i spostrzeżonej przez nich uwagi, były czynnikami, które mogły się wzajemnie neutralizować. Niepokoić, jak i uspokajać. Wszelkie doniesienia o tych okolicach sugerowały jednak, że zagrożenia nie należało ignorować. Spojrzenie ku niebu, próba ustalenia czy po niebie unosił się uciekający z komina dym – jeżeli tak, pewnie byli tu dłużej, jeżeli nie – być może dopiero rozgrzewali kominek. A może ten nie był im potrzebny, bo ciepło utrzymywali przy pomocy magicznych artefaktów lub zwyczajnie ogrzewali się odpowiednimi zaklęciami?
Było to ostatnie spostrzeżenie które chciał poczynić – nawet pomimo tego, że niebo kryło się w ciemnościach, liczył, że leniwy blask uciekający zza szyb domostwa mógłby odbić się od potencjalnego dymu. To co uczynić mieli dalej, to wspólnie podjęta decyzja o wejściu do pomieszczeń. Skoro w pobliżu nie odczuli pułapek, ani właściwie cienia mrocznych rytuałów – nie mogli czuć się przeraźliwie zagrożeni. Byli doświadczeni, gdyby chwilowi mieszkańcy bezpańskiego domu okazali się agresywni, pewnie byliby w stanie wyeliminować jednego z nich i stoczyć odpowiednio wyrównaną walkę.
Ale może nie będzie to potrzebne?
Kiwnął głową – faktycznie, obydwoje dobrze wiedzieli, że powinni udać się do środka. Wieść o tym, że mieli do czynienia z Kruczą Strażą zestresuje każdego winnego, gdy każdego niewinnego zmusi do tłumaczenia swojej niewinności jak najwiarygodniej. Pewnie poddadzą się, w końcu służby bezpieczeństwa nie istniały po to, by krzywdzić. Byli tu po to, by inni nie czuli się już zagrożeni.
Sorsa rozpiął płaszcz, ustawiając się w miejscu poniekąd wyznaczonym przez dawnego podopiecznego, po przeciwnej stronie drzwi, chociaż jakby bardziej ustawiony frontem do nich. Gdy Sigurd zabrał się za splatanie swojego zaklęcia, Untamo wydawało się, że wie co zrobić. Cokolwiek co nie zrobi krzywdy przebywającym wewnątrz. Nie od razu. Nie był agresorem, w znacznej mierze był przecież śledczym.
Otwarcie drzwi z hukiem, rozchodzący się po pomieszczeniach krzyk Sigurda, informujący o ich intencjach i przynależności… I dopełniające wszystko, ginące w hałasie zaklęcie Sorsy.
- Sjónlauss – zaklęcie oślepiające wycelowane w pierwszą sylwetkę, która rzuciłaby mu się w oczy. Dłoń uniesiona nad własną głowę, gotowa do wykonania możliwego gestu obrony – rzucenia kolejnego zaklęcia. Teraz jednak, kiedy znajdowali się w środku, Sorsa chciał wiedzieć – jak zareagują, co to zauważą, kogo zastaną?
Było to ostatnie spostrzeżenie które chciał poczynić – nawet pomimo tego, że niebo kryło się w ciemnościach, liczył, że leniwy blask uciekający zza szyb domostwa mógłby odbić się od potencjalnego dymu. To co uczynić mieli dalej, to wspólnie podjęta decyzja o wejściu do pomieszczeń. Skoro w pobliżu nie odczuli pułapek, ani właściwie cienia mrocznych rytuałów – nie mogli czuć się przeraźliwie zagrożeni. Byli doświadczeni, gdyby chwilowi mieszkańcy bezpańskiego domu okazali się agresywni, pewnie byliby w stanie wyeliminować jednego z nich i stoczyć odpowiednio wyrównaną walkę.
Ale może nie będzie to potrzebne?
Kiwnął głową – faktycznie, obydwoje dobrze wiedzieli, że powinni udać się do środka. Wieść o tym, że mieli do czynienia z Kruczą Strażą zestresuje każdego winnego, gdy każdego niewinnego zmusi do tłumaczenia swojej niewinności jak najwiarygodniej. Pewnie poddadzą się, w końcu służby bezpieczeństwa nie istniały po to, by krzywdzić. Byli tu po to, by inni nie czuli się już zagrożeni.
Sorsa rozpiął płaszcz, ustawiając się w miejscu poniekąd wyznaczonym przez dawnego podopiecznego, po przeciwnej stronie drzwi, chociaż jakby bardziej ustawiony frontem do nich. Gdy Sigurd zabrał się za splatanie swojego zaklęcia, Untamo wydawało się, że wie co zrobić. Cokolwiek co nie zrobi krzywdy przebywającym wewnątrz. Nie od razu. Nie był agresorem, w znacznej mierze był przecież śledczym.
Otwarcie drzwi z hukiem, rozchodzący się po pomieszczeniach krzyk Sigurda, informujący o ich intencjach i przynależności… I dopełniające wszystko, ginące w hałasie zaklęcie Sorsy.
- Sjónlauss – zaklęcie oślepiające wycelowane w pierwszą sylwetkę, która rzuciłaby mu się w oczy. Dłoń uniesiona nad własną głowę, gotowa do wykonania możliwego gestu obrony – rzucenia kolejnego zaklęcia. Teraz jednak, kiedy znajdowali się w środku, Sorsa chciał wiedzieć – jak zareagują, co to zauważą, kogo zastaną?
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:14
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
'k100' : 85
'k100' : 85
Bezimienny
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:14
Spot nie szedł do końca po ich myśli. Zebrali trochę informacji, lecz jak zawsze było to ciągle za mało. Tak naprawdę nie mogli przewidzieć reakcji osób w środku. Sprawdzenie co się znajduje za oknem było ich ostatnią szansą na jakiekolwiek informacje. To także zawiodło. Gdy Sigurd widział tylko cienie osób wrócił wzrokiem do Untamo pokazując na palach "2". Nic więcej nie udało mu się wyciągnąć więc znowu się schował. Spojrzał na swojego byłego mentora i obydwoje mieli w oczach to samo. Doskonale wiedzieli co muszą zrobić. To była niczyja posiadłość, jeżeli coś jest niczyje należy do władz Midgardu co za tym idzie mają jak największe prawo wejść do środka. Zgodzie z dostępnymi informacjami osobników było trzech i byli niebezpieczni, gdyż w okolicach chaty były zwłoki niebezpiecznej bestii. Z czystym sumieniem mogli ich uznać za zagrożenie. W konsekwencji tego prawo nakazuje im zastosować wszelkie, możliwe środki ochronne. W tej sytuacji jedynym takim środkiem było wyprzedzające zastosowanie środków przymusu bezpośredniego. Rozwijając pojęcie dla zwykłych śmiertelników... mają zamiar dokonać aresztowania i wyjaśnić z nimi sprawę na komendzie. Nie było innego, bezpiecznego rozwiązania. Za pomocą gestów migowych razem z mentorem ustalili, że wchodzą do środka przy zastosowaniu podstawowych taktyk szturmowych Kruczej Straży. Sigurd miał rolę tarana, za to Untamo głównego szturmowego. Razem podeszli pod wejście główne ustawiając się po bokach drzwi. Jeden z jednej strony, drugi z drugiej. Sigurd zaczął odliczanie pokazując je na palcach "3", "2", "1".
- Bresta! - wykrzyczał zaklęcie rozwalając tym samym drzwi wejściowe. - Krucza Straż! Ręce do góry! - zaczął krzyczeć ruszając za Untamo i wchodząc do środka. Będąc na froncie ustawili się w miarę równo, aby pokryć każdy kąt z którego może przyjść jakikolwiek atak. Był w pozycji bojowej gotowym do kolejnego ataku.
Rzut na Bresta (Dirumpo): 52 + 30 + 5 = 87 (Próg: 60) Udane
- Bresta! - wykrzyczał zaklęcie rozwalając tym samym drzwi wejściowe. - Krucza Straż! Ręce do góry! - zaczął krzyczeć ruszając za Untamo i wchodząc do środka. Będąc na froncie ustawili się w miarę równo, aby pokryć każdy kąt z którego może przyjść jakikolwiek atak. Był w pozycji bojowej gotowym do kolejnego ataku.
Rzut na Bresta (Dirumpo): 52 + 30 + 5 = 87 (Próg: 60) Udane
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:14
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 52
'k100' : 52
Prorok
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:15
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Śmiechy i rozmowy, prowadzone we wnętrzu chaty, nie od razu zostały przerwane, mimo huku spowodowanego zaklęciem, które uszkodziło drzwi, ani mimo ostrzegawczego okrzyku wydanego przez Sigurda. Umilkły dopiero, kiedy nowi lokatorzy zorientowali się, że wraz z wywołanym hałasem, nikt nie pokwapił się, aby przejść przez przedpokój dalej, w głąb domu – dopiero wtedy, po niemal dwóch minutach od chwili wtargnięcia Kruczych Strażników do środka, zza futryny drzwi wychyliła się sylwetka młodego, dwudziestoparoletniego mężczyzny z zupełnie nieadekwatnym do sytuacji rozanieleniem wypisanym na twarzy. Swoją postawą i mimiką nie dawał jakiegokolwiek znaku, że mógłby czuć się zaniepokojony, co więcej, gdy tylko się odezwał, jeszcze nim dobrze nie wyłonił się z sąsiedniego pomieszczenia, w jego głosie pobrzmiewały wesołe nuty.
- Zapraszamy, zapraszamy! Proszę się nie kręp… AAA! – Okropny krzyk rozniósł się po całym domu z mocą, która mogłaby obudzić nieumarłego – a na pewno ściągnąć uwagę pozostałych osób znajdujących się wewnątrz. Untamo tymczasem mógł odnieść wrażenie, jakby gdzieś już kiedyś natknął się na tego młodzika. – Kurwa, kurwa, zgaście to! Nic nie widzę! – Młodzieniec nie czekał na spełnienie wystosowanej przez siebie prośby, odwracając się do Untamo i Sigurda tyłem, jednocześnie zakrywając twarz dłońmi, jakby w ten sposób mógł poradzić sobie ze skutkami użytego na nim czaru. Jego ciałem wstrząsnął nieoczekiwany szloch, a spomiędzy warg raz po raz, jak mantra, wydostawały się słowa: – Nic nie widzę, nic nie widzę, nic nie widzę. Astrid! Nic nie widzę!
- Nie drzyj ryja, bo obudzisz Hansa, a wtedy nic nie dostaniesz. – Oficerowie znów mogli najpierw usłyszeć głos – kobiecy i nienaturalnie piskliwy – a dopiero później osobę, do której należał. Korpulentna, ciemnowłosa dziewczyna, w wieku zbliżonym do swojego towarzysza, obrzuciła niezainteresowanym spojrzeniem Kruczych Strażników, by zaraz pochylić się nad wciąż pochlipującym chłopakiem. – No i po co znowu ryczysz, zaraz ci przejdzie. A jak się uspokoisz, dam ci nasze lekarstwo. Może panowie też będą chcieli? – odwróciła się nagle, z błyskiem w oku i konfidencjonalnym uśmiechem przyglądając się to Untamo, to Sigurdowi. Mężczyźni mogli odnieść wrażenie, że są nie tyle obserwowani, co zwyczajnie oceniani, a przede wszystkim – że ich gwałtowne, efektowne wejście zupełnie nie zrobiło wrażenia na lokatorach, jakby w ogóle go nie zarejestrowali.
- Zapraszamy, zapraszamy! Proszę się nie kręp… AAA! – Okropny krzyk rozniósł się po całym domu z mocą, która mogłaby obudzić nieumarłego – a na pewno ściągnąć uwagę pozostałych osób znajdujących się wewnątrz. Untamo tymczasem mógł odnieść wrażenie, jakby gdzieś już kiedyś natknął się na tego młodzika. – Kurwa, kurwa, zgaście to! Nic nie widzę! – Młodzieniec nie czekał na spełnienie wystosowanej przez siebie prośby, odwracając się do Untamo i Sigurda tyłem, jednocześnie zakrywając twarz dłońmi, jakby w ten sposób mógł poradzić sobie ze skutkami użytego na nim czaru. Jego ciałem wstrząsnął nieoczekiwany szloch, a spomiędzy warg raz po raz, jak mantra, wydostawały się słowa: – Nic nie widzę, nic nie widzę, nic nie widzę. Astrid! Nic nie widzę!
- Nie drzyj ryja, bo obudzisz Hansa, a wtedy nic nie dostaniesz. – Oficerowie znów mogli najpierw usłyszeć głos – kobiecy i nienaturalnie piskliwy – a dopiero później osobę, do której należał. Korpulentna, ciemnowłosa dziewczyna, w wieku zbliżonym do swojego towarzysza, obrzuciła niezainteresowanym spojrzeniem Kruczych Strażników, by zaraz pochylić się nad wciąż pochlipującym chłopakiem. – No i po co znowu ryczysz, zaraz ci przejdzie. A jak się uspokoisz, dam ci nasze lekarstwo. Może panowie też będą chcieli? – odwróciła się nagle, z błyskiem w oku i konfidencjonalnym uśmiechem przyglądając się to Untamo, to Sigurdowi. Mężczyźni mogli odnieść wrażenie, że są nie tyle obserwowani, co zwyczajnie oceniani, a przede wszystkim – że ich gwałtowne, efektowne wejście zupełnie nie zrobiło wrażenia na lokatorach, jakby w ogóle go nie zarejestrowali.
Untamo Sorsa
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:16
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Oczekiwanie dłużyło się niczym makaron, szczególnie w momentach takich jak ten, kiedy oczekiwać mogli nawet skierowanego ku nim ataku. Byli w miejscu obcym dla każdego z nich – w ciasnych ścianach chatki, która nie była ich przestrzenią (chociaż bardziej ich, niż innych obywateli, bo jednak bądź co bądź – byli funkcjonariuszami publicznymi), nie była im nawet odrobinę przyjazna. Sorsa spodziewał się wszystkiego, jednak wyraźnie nie tak… Mało agresywnej reakcji. Kiedy młody chłopak wyłonił się zza winkla, Untamo rzucił zaklęcie wręcz machinalnie, nie zwracając uwagi na to, jak nietaktownie prezentowało się to w ostateczności. Młodzik nie miał złych zamiarów. Albo nie zdążył ich zadeklarować.
Nie powinni rozważać tego jednak teraz, kiedy do rozmowy, napoczętej chyba przez przeraźliwy ryk (może zrobiłby na nim wrażenie, gdyby nigdy nie miał dzieci – Klara w końcu darła się kiedyś niczym opętana), dołączył głos kobiety. Młodej kobiety, której zachowanie nie pasowało do sytuacji – każdy normalny zestresowałby się, obruszył, próbował tłumaczyć się, wymigiwać, uciekać. Oni stali jak stali, z wzrokiem nieco nietypowym. Sorsie przeszło przez myśl, że znajdowali się pod wpływem jakiegoś zaklęcia, środka narkotyzującego, zatrucia. Myśl tą jednak musiał odsunąć na bok, kiedy Sigurd zdecydował się na żywszą reakcję. Ostry ton, podobny do groźby. Wysłannik miał predyspozycje do zastraszania takich jak oni, młodych i najpewniej głupich. Był wyższy od Untamo, był silniejszy od Untamo… Ale czy posiadał taką charyzmę jak on? Czy jego słowa mogły odnieść skutek?
Pewnie tak, jednak wolał go ubezpieczać.
- Lygi – rzucił w kierunku kobiety. To ona tu dowodziła, a przynajmniej tak dało się wyczuć w obecnej sytuacji. Nie wiedzieli przecież jeszcze kim jest cały ten Hans. – Wiecie, że nie powinno was tu być? – powiedział ze spokojem Sorsa, jednak dopiero po tym, jak obecni tutaj odpowiedzieli na pytania Landsverka. Jakkolwiek, nawet wymiganie od odpowiedzi traktować miał jako odpowiedź samą w sobie. – I że doniesienia na temat waszych działań są co najmniej niepokojące? Powinniśmy zabrać was stąd od razu, a nie wysłuchiwać waszych wyjaśnień na miejscu – ostrzegł. Skupiał się całkowicie na sylwecie kobiety, jakby czując, że ta pod wpływem czaru zdradzi im najwięcej.
Charyzma: 46 (kość) + 26 (stata) + 7 (atut) = 79
Czar Lygi: 67 (kość) + 30 (stata) + 2 (atut) = 99
Nie powinni rozważać tego jednak teraz, kiedy do rozmowy, napoczętej chyba przez przeraźliwy ryk (może zrobiłby na nim wrażenie, gdyby nigdy nie miał dzieci – Klara w końcu darła się kiedyś niczym opętana), dołączył głos kobiety. Młodej kobiety, której zachowanie nie pasowało do sytuacji – każdy normalny zestresowałby się, obruszył, próbował tłumaczyć się, wymigiwać, uciekać. Oni stali jak stali, z wzrokiem nieco nietypowym. Sorsie przeszło przez myśl, że znajdowali się pod wpływem jakiegoś zaklęcia, środka narkotyzującego, zatrucia. Myśl tą jednak musiał odsunąć na bok, kiedy Sigurd zdecydował się na żywszą reakcję. Ostry ton, podobny do groźby. Wysłannik miał predyspozycje do zastraszania takich jak oni, młodych i najpewniej głupich. Był wyższy od Untamo, był silniejszy od Untamo… Ale czy posiadał taką charyzmę jak on? Czy jego słowa mogły odnieść skutek?
Pewnie tak, jednak wolał go ubezpieczać.
- Lygi – rzucił w kierunku kobiety. To ona tu dowodziła, a przynajmniej tak dało się wyczuć w obecnej sytuacji. Nie wiedzieli przecież jeszcze kim jest cały ten Hans. – Wiecie, że nie powinno was tu być? – powiedział ze spokojem Sorsa, jednak dopiero po tym, jak obecni tutaj odpowiedzieli na pytania Landsverka. Jakkolwiek, nawet wymiganie od odpowiedzi traktować miał jako odpowiedź samą w sobie. – I że doniesienia na temat waszych działań są co najmniej niepokojące? Powinniśmy zabrać was stąd od razu, a nie wysłuchiwać waszych wyjaśnień na miejscu – ostrzegł. Skupiał się całkowicie na sylwecie kobiety, jakby czując, że ta pod wpływem czaru zdradzi im najwięcej.
Charyzma: 46 (kość) + 26 (stata) + 7 (atut) = 79
Czar Lygi: 67 (kość) + 30 (stata) + 2 (atut) = 99
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:16
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'k100' : 67
#1 'k100' : 46
--------------------------------
#2 'k100' : 67
Bezimienny
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:17
W końcu udało im się dostać do środka. Pierwsze sekundy szturmu były najważniejsze, gdyż decydowały o tym czy wróg odpowie ogniem. Był to czas niepewny i mógłby przynieść straty, ale tak się nie stało. Momentalnie znaleźli się w środku przyjmując pozycje defensywne pokrywając każdy kąt z którego mogloby przylecieć zaklęcie. Nic takiego się nie stało, ba... nawet nikt za bardzo nie zareagował na to, że wdarli się do środka. Jedna osoba została oślepiona i nikt w dalszym ciągu ich nie zaatakował. Myślał, że w środku znajdą wojowników, którzy zamordowali bestie na zewnątrz, ale coraz bardziej w to wątpił. Nie wykluczał jednak takiej możliwości, ponieważ nie widzieli jeszcze trzeciego osobnika.
- Co się tutaj dzieje? Co tutaj robicie i kim jesteście, odpowiadać natychmiast! - poniósł głos, będąc stanowczym i jak najbardziej przekonującym, że może im zrobić krzywdę. Sigurd zawsze grał złego glinę, gdyż posiadał groźną minę. Untamo mógł zagrać dobrego wujka.
- O jakim lekarstwie mowa! Mówić i to już! - dodał, będąc w dalszym ciągu gotowym do ataku. Wzrokiem szukał jakichkolwiek wskazówek, które byłby w stanie zdradzić mu kim tak naprawdę byli, co tutaj robili i jakie są ich zamiary. Dla niego i młody wiek nie miał najmniejszego znaczenia. Okupowali opuszczone miejsce, które należy do miasta. Rozniosły się plotki o niebezpiecznym domu co źle wpływało na wizerunek Midgardu, turystykę, czy tutejszy handel. Na początku wydawało się to niewinne, lecz na dużej mierze konsekwencje uderzają w portfele tutejszych mieszkańców, na co już nie mogli pozwolić.
Charyzma: 21 + 10 + 2 (sygnet Heimdalla) = 33
Spostrzegawczość: 40
- Co się tutaj dzieje? Co tutaj robicie i kim jesteście, odpowiadać natychmiast! - poniósł głos, będąc stanowczym i jak najbardziej przekonującym, że może im zrobić krzywdę. Sigurd zawsze grał złego glinę, gdyż posiadał groźną minę. Untamo mógł zagrać dobrego wujka.
- O jakim lekarstwie mowa! Mówić i to już! - dodał, będąc w dalszym ciągu gotowym do ataku. Wzrokiem szukał jakichkolwiek wskazówek, które byłby w stanie zdradzić mu kim tak naprawdę byli, co tutaj robili i jakie są ich zamiary. Dla niego i młody wiek nie miał najmniejszego znaczenia. Okupowali opuszczone miejsce, które należy do miasta. Rozniosły się plotki o niebezpiecznym domu co źle wpływało na wizerunek Midgardu, turystykę, czy tutejszy handel. Na początku wydawało się to niewinne, lecz na dużej mierze konsekwencje uderzają w portfele tutejszych mieszkańców, na co już nie mogli pozwolić.
Charyzma: 21 + 10 + 2 (sygnet Heimdalla) = 33
Spostrzegawczość: 40
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:17
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
#1 'k100' : 21
--------------------------------
#2 'k100' : 40
#1 'k100' : 21
--------------------------------
#2 'k100' : 40
Prorok
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:18
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Wyraz wzgardy na ułamek sekundy zamajaczył w kącikach oczu kobiety, kiedy ponownie jej spojrzenie spoczęło na Sigurdzie. Mogłoby się niemal wydawać, że ten ledwie dostrzegalny, szybko rozmyty cień odrazy, jaki zarysował się w jej wzroku, był wyłącznie spowodowany rozedrganą poświatą rzucaną przez kilka stojących w pomieszczeniu świec, gdyby nie to, że wraz z rzuconym Wysłannikowi wejrzeniem, zmieniła się również kobieca mimika.
- Po co się tak wydzierasz? Po co te hałasy? – Pytania wypłynęły z ust dziewczyny cichym szmerem. W przeciwieństwie do przedstawiciela magicznych organów ścigania, nie podnosiła głosu, co więcej – każde kolejne słowo zdawała się wypowiadać coraz ciszej. – Chcesz ściągnąć na nas kłopoty? Z jednym sobie poradziliśmy, chociaż Hans przypłacił to zdrowiem. Ale ty masz tyle pary w płucach, że obudzisz więcej strachów, ściągniesz ich tu całą chmarę. Prawda? – Ostatnie słowo skierowała do swojego kolegi.
Młodzieniec nieco się już uspokoił i mętnym wzrokiem, mrugając co chwila, wodził teraz po stojącej nad nim trójce osób, jakby zastanawiając się, czy kogokolwiek z nich poznawał. Astrid przyszpilił spojrzeniem na długą chwilę, niewyraźnie, zupełnie niezrozumiale dla nikogo poruszając spierzchniętymi wargami – trudno było określić, czy była to z jego strony chęć przekazania coś swojej towarzyszce, czy całkowicie bezwiedny gest, taki sam jak skubanie powyciąganego, ubrudzonego niezidentyfikowanymi substancjami swetra. Następnie okrągłe jak spodki oczy przesunął na Sigurda, starając się zrozumieć, o co mu chodzi, jakby na fakturze skóry miał wypisaną drobnym pismem poprawną odpowiedź na zadawane przez siebie pytania. Kiedy jednak oględne zlustrowanie mężczyzny nie przyniosło rozwiązania, wzrok ostatecznie utkwił w Untamo. Chwila konsternacji na widok Kruczego Strażnika nie trwała długo, rozjaśniając wreszcie oblicze młodzieńca.
- I wreszcie rozumiem, co matula miała na myśli, żeby się z wami nie spoufalać, starszy oficerze. Wszystko musiało zatoczyć koło, jak Odyn przykazał, żebym się w końcu nauczył, że starszych należy słuchać. Najpierw ratujecie, a potem bijecie. Sił już do was nie mam, a tak pięknie zapowiadała się nasza przyjaźń. Tylko co się dziwić, jak oficer partnerów to zmienia jak rękawiczki. Pewnie jakbym jutro na pana wpadł, to znowu z innym. Może komendantowi trzeba powiedzieć, co się pod jego nosem wyprawia, na pewno byłby zachwycony. – Potok słów płynących z ust chłopaka zagłuszał wszelkie inne odgłosy panujące w chatce. W trakcie tego dziwnego monologu Untamo mógł jednak wyłowić z pamięci urywki spotkania sprzed kilku miesięcy z Jensem Ebbesenem, którego wraz z Viljamem Hallströmem odstawił do szpitala po niefortunnym wypadku. Już wówczas młodzik wydawał się dziwny, a ponowne spotkanie tylko mogło starszego oficera utwierdzić w tym, że na pewno miał poważne problemy. – Astrid, powiedz im wszystko, bo mnie kurwica zaraz weźmie znowu.
Dziewczyna prychnęła, wyrzucając ręce w powietrze w geście niezadowolenia. Dłonią szturchnęła rozwieszone u sufitu, suszące się zioła, co sprawiło, że kilka suchych płatków opadło na ziemię, a kilka swoją podróż zakończyło na odzieniu Sigurda. Mężczyzna, rozglądając się po pomieszczeniu, mógł skonstatować, że większość z suszących się wiązanek stworzona jest z tego samego ziela. Część już wysuszonych roślin leżała natomiast na stole obok kilku drewnianych moździerzy.
- Gówno – odparła opryskliwie, wyraźnie czymś zniecierpliwiona. – Gównogównogówno. Czekamy na przyjaciół, którzy nauczą nas gotować – wyparowała, butnie zadzierając głowę do góry, sięgała bowiem Sigurdowi ledwie do ramienia. Jej twarz zaczęła przybierać lekki, czerwony odcień, bo chociaż nie mówiła całej prawdy, nie bardzo się też z nią mijała. – A wtedy będziemy mogli uleczyć wszystkich, tak mówili. Tylko musimy… Musimy… Co musimy? – Zmarszczyła brwi, szukając pomocy u Jensa.
- Musimy siedzieć cicho. – Na ratunek przyszedł jej trzeci osobnik, który do tej pory pozostawał poza zasięgiem czyjegokolwiek wzroku. Kiedy wyłonił się z ciemnego korytarza, wchodząc w krąg rzucanego przez ogarki światła, w niewielkim przedsionku, w którym dotychczas przebywała pozostała czwórka osób, zrobiło się nagle bardzo ciasno – równie młody, co pozostali dzicy lokatorzy, mężczyzna był nieco wyższy od Sigurda i podobnej postury. Jedyne, co rzucało się wyraźnie w oczy, a czym się wyróżniał, był kikut prawej dłoni owinięty nieprofesjonalnie przesiąkniętymi krwią i brudem bandażami. – To lekarstwo na ból – dodał gwoli wyjaśnienia, przechodząc między całą czwórką, by oprzeć się o szafę, która zatrzeszczała pod jego ciężarem.
- Po co się tak wydzierasz? Po co te hałasy? – Pytania wypłynęły z ust dziewczyny cichym szmerem. W przeciwieństwie do przedstawiciela magicznych organów ścigania, nie podnosiła głosu, co więcej – każde kolejne słowo zdawała się wypowiadać coraz ciszej. – Chcesz ściągnąć na nas kłopoty? Z jednym sobie poradziliśmy, chociaż Hans przypłacił to zdrowiem. Ale ty masz tyle pary w płucach, że obudzisz więcej strachów, ściągniesz ich tu całą chmarę. Prawda? – Ostatnie słowo skierowała do swojego kolegi.
Młodzieniec nieco się już uspokoił i mętnym wzrokiem, mrugając co chwila, wodził teraz po stojącej nad nim trójce osób, jakby zastanawiając się, czy kogokolwiek z nich poznawał. Astrid przyszpilił spojrzeniem na długą chwilę, niewyraźnie, zupełnie niezrozumiale dla nikogo poruszając spierzchniętymi wargami – trudno było określić, czy była to z jego strony chęć przekazania coś swojej towarzyszce, czy całkowicie bezwiedny gest, taki sam jak skubanie powyciąganego, ubrudzonego niezidentyfikowanymi substancjami swetra. Następnie okrągłe jak spodki oczy przesunął na Sigurda, starając się zrozumieć, o co mu chodzi, jakby na fakturze skóry miał wypisaną drobnym pismem poprawną odpowiedź na zadawane przez siebie pytania. Kiedy jednak oględne zlustrowanie mężczyzny nie przyniosło rozwiązania, wzrok ostatecznie utkwił w Untamo. Chwila konsternacji na widok Kruczego Strażnika nie trwała długo, rozjaśniając wreszcie oblicze młodzieńca.
- I wreszcie rozumiem, co matula miała na myśli, żeby się z wami nie spoufalać, starszy oficerze. Wszystko musiało zatoczyć koło, jak Odyn przykazał, żebym się w końcu nauczył, że starszych należy słuchać. Najpierw ratujecie, a potem bijecie. Sił już do was nie mam, a tak pięknie zapowiadała się nasza przyjaźń. Tylko co się dziwić, jak oficer partnerów to zmienia jak rękawiczki. Pewnie jakbym jutro na pana wpadł, to znowu z innym. Może komendantowi trzeba powiedzieć, co się pod jego nosem wyprawia, na pewno byłby zachwycony. – Potok słów płynących z ust chłopaka zagłuszał wszelkie inne odgłosy panujące w chatce. W trakcie tego dziwnego monologu Untamo mógł jednak wyłowić z pamięci urywki spotkania sprzed kilku miesięcy z Jensem Ebbesenem, którego wraz z Viljamem Hallströmem odstawił do szpitala po niefortunnym wypadku. Już wówczas młodzik wydawał się dziwny, a ponowne spotkanie tylko mogło starszego oficera utwierdzić w tym, że na pewno miał poważne problemy. – Astrid, powiedz im wszystko, bo mnie kurwica zaraz weźmie znowu.
Dziewczyna prychnęła, wyrzucając ręce w powietrze w geście niezadowolenia. Dłonią szturchnęła rozwieszone u sufitu, suszące się zioła, co sprawiło, że kilka suchych płatków opadło na ziemię, a kilka swoją podróż zakończyło na odzieniu Sigurda. Mężczyzna, rozglądając się po pomieszczeniu, mógł skonstatować, że większość z suszących się wiązanek stworzona jest z tego samego ziela. Część już wysuszonych roślin leżała natomiast na stole obok kilku drewnianych moździerzy.
- Gówno – odparła opryskliwie, wyraźnie czymś zniecierpliwiona. – Gównogównogówno. Czekamy na przyjaciół, którzy nauczą nas gotować – wyparowała, butnie zadzierając głowę do góry, sięgała bowiem Sigurdowi ledwie do ramienia. Jej twarz zaczęła przybierać lekki, czerwony odcień, bo chociaż nie mówiła całej prawdy, nie bardzo się też z nią mijała. – A wtedy będziemy mogli uleczyć wszystkich, tak mówili. Tylko musimy… Musimy… Co musimy? – Zmarszczyła brwi, szukając pomocy u Jensa.
- Musimy siedzieć cicho. – Na ratunek przyszedł jej trzeci osobnik, który do tej pory pozostawał poza zasięgiem czyjegokolwiek wzroku. Kiedy wyłonił się z ciemnego korytarza, wchodząc w krąg rzucanego przez ogarki światła, w niewielkim przedsionku, w którym dotychczas przebywała pozostała czwórka osób, zrobiło się nagle bardzo ciasno – równie młody, co pozostali dzicy lokatorzy, mężczyzna był nieco wyższy od Sigurda i podobnej postury. Jedyne, co rzucało się wyraźnie w oczy, a czym się wyróżniał, był kikut prawej dłoni owinięty nieprofesjonalnie przesiąkniętymi krwią i brudem bandażami. – To lekarstwo na ból – dodał gwoli wyjaśnienia, przechodząc między całą czwórką, by oprzeć się o szafę, która zatrzeszczała pod jego ciężarem.
INFORMACJE
Sigurd, jeśli chcesz dowiedzieć się, jakie rośliny są suszone w chacie, wykonaj rzut kością k100, a swój wynik zsumuj ze statystyką magii natury. Próg powodzenia wynosi 60 – jeśli zostanie przekroczony, rozpoznajesz w roślinie lulek czarny; jeśli wynik będzie mniejszy, z pamięci udaje Ci się wyłącznie wyłowić wspomnienie, że jest to jedna z niebezpiecznych roślin.
Untamo Sorsa
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:19
Untamo SorsaWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Helsinki, Finlandia
Wiek : 54 lata
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : zastępca dowódcy na Wydziale Kryminalno-Śledczym Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : mistrz pościgów (I), obrońca (I), lider (II)
Statystyki : alchemia: 7 / magia użytkowa: 37 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 18 / charyzma: 27 / wiedza ogólna: 15
Rozpoznanie mężczyzny, jego złośliwe słowa dotyczące partnerów, możliwość doniesienia na niego do wyższych stopniem – Sorsa nie czuł się zmieszany, a raczej po raz kolejny zbrukany niewdzięcznością i zupełnie niezaskoczony. Ludzie tacy jak oni, ukrywający się po domach w środku lasu i o reputacji ciężkiej do określenia, nie przepadali za Kruczą Strażą, bali się jej, twierdzili, że ta ogranicza wolność, wciska nos w nieswoje sprawy, zajmuje się nieswoimi sprawami, zbyt ingeruje w niezależność obywateli… Bla, bla, bla. W tych czasach nie było przecież już tak, jak kiedyś. Teraz młodzi rekruci bywali często gorzej przygotowani, bardziej pobłażliwi – za czasów Untamo, te całe trzydzieści lat temu, kiedy jeszcze kończył nauki, do głów upychano im inne wartości.
- Jensenie, zajmujecie ten budynek bezprawnie, spodziewasz się, że którykolwiek z nas potraktowałby cię lepiej? – próbował przemówić mu do rozsądku. Wiedział, jaka taktykę powinni obrać – wiedział, że nie może liczyć na zaufanie żadnego z nich, wiedział, że rzucone przed momentem zaklęcie, te, które teraz dotykało różowiących się policzków kobiety, nieco zaburzyło wizerunek taktownego, spokojnego Kruczego. Poza byciem jednak „dobrym gliną”, musiał jeszcze pozostać gliną ogółem. – Pomogliśmy ci wtedy, wtedy kiedy nieprzytomny, zaśliniony i poobijany tkwiłeś na ulicy. Gdy inni przechodzili obok biorąc cię za pijaczynę – powiedział bez zbędnych emocji w głosie. Kropki łączyły się, w momencie gdy słowa Sigurda dotarły do jego uszu. I w tamtym czasie chłopak wydawał się ogłupiony – chory, genetycznie skrzywiony… A może zaślepiony halucynacjami, które pomiędzy snami a jawą doprowadziły go na ulice? Sorsa nie przypominał sobie dokładnych warunków w jakich zastali młodzieńca – wiedział jednak, że ten będąc wtedy nieprzytomnym, nie będzie w stanie zakwestionować nawet nieintencjonalnego kłamstwa. – Teraz też możemy wam pomóc. A już na pewno musimy was stąd zabrać. Powiem to trzeci raz – nie powinno was tu być. Wszystkie magiczne stworzenia są teraz aktywne i agresywne – chciał wierzyć w swoje słowa, że w tym wszystkim chodzi tylko o bezpieczeństwo młodzieży, nie o chęć pozbycia się problemu – problemu, którym byli także oni. Dla świata, ale i dla samych siebie.
- Wasi przyjaciele nauczyli was tej… Alchemii? – dopytał kobietę, jednak nie liczył nawet na odpowiedź. Wiedział, że w sytuacjach takich jak te, przed Strażnikami którym nie udało się zaskarbić zaufania tłuszczy, nie ma szans na zupełną szczerość.
- Jensenie, zajmujecie ten budynek bezprawnie, spodziewasz się, że którykolwiek z nas potraktowałby cię lepiej? – próbował przemówić mu do rozsądku. Wiedział, jaka taktykę powinni obrać – wiedział, że nie może liczyć na zaufanie żadnego z nich, wiedział, że rzucone przed momentem zaklęcie, te, które teraz dotykało różowiących się policzków kobiety, nieco zaburzyło wizerunek taktownego, spokojnego Kruczego. Poza byciem jednak „dobrym gliną”, musiał jeszcze pozostać gliną ogółem. – Pomogliśmy ci wtedy, wtedy kiedy nieprzytomny, zaśliniony i poobijany tkwiłeś na ulicy. Gdy inni przechodzili obok biorąc cię za pijaczynę – powiedział bez zbędnych emocji w głosie. Kropki łączyły się, w momencie gdy słowa Sigurda dotarły do jego uszu. I w tamtym czasie chłopak wydawał się ogłupiony – chory, genetycznie skrzywiony… A może zaślepiony halucynacjami, które pomiędzy snami a jawą doprowadziły go na ulice? Sorsa nie przypominał sobie dokładnych warunków w jakich zastali młodzieńca – wiedział jednak, że ten będąc wtedy nieprzytomnym, nie będzie w stanie zakwestionować nawet nieintencjonalnego kłamstwa. – Teraz też możemy wam pomóc. A już na pewno musimy was stąd zabrać. Powiem to trzeci raz – nie powinno was tu być. Wszystkie magiczne stworzenia są teraz aktywne i agresywne – chciał wierzyć w swoje słowa, że w tym wszystkim chodzi tylko o bezpieczeństwo młodzieży, nie o chęć pozbycia się problemu – problemu, którym byli także oni. Dla świata, ale i dla samych siebie.
- Wasi przyjaciele nauczyli was tej… Alchemii? – dopytał kobietę, jednak nie liczył nawet na odpowiedź. Wiedział, że w sytuacjach takich jak te, przed Strażnikami którym nie udało się zaskarbić zaufania tłuszczy, nie ma szans na zupełną szczerość.
I'm prepared for this
I never shoot to miss
I never shoot to miss
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:19
The member 'Untamo Sorsa' has done the following action : kości
'k100' : 35
'k100' : 35
Bezimienny
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:20
Sytuacja coraz bardziej robiła się dla niego klarowna. Sigurd zaczął obawiać się jednego, że zaraz się na nich rzucą i dojdzie do walki. Byli na to przygotowani, lecz to nie znaczyło, że strażnicy wyjdą bez szwanku. Osobiście wolałby uniknąć konfrontacji. Nie potrzebował kolejnej blizny do kolekcji. Miał już ich dużo.
- Dobra, pokonaliście stwora, ale nie musielibyście jeżeli byście tutaj nie przychodzili. Co tutaj robicie? - zapytał się, chociaż to było pytanie retoryczne. Sigurd rozpoznał hodowany lulek czarny. Doskonale wiedział co to była za roślina. Fakt, że niekiedy w ekstremalnych warunkach wykorzystuje się go jako zwalczać bólu, ale głównie jest to silnie trujący kwiat, który może powodować halucynacje. Działa jak narkotyk. Jak dla niego była to melina w której przetwarza się te rośliny gotowy, halucynogenny narkotyk. Być może ta młodzież nawet nie wie co tutaj robi.
- Lekarstwo na ból? A wiesz że lulek czarny który tutaj macie jest silnie trujący, halucynogenny i wywołuje napady szału? W aptece nie wspomnieli. - odpowiedział młodzieńcowi gdy ten wspomniał że to specyfik na ból. Wolał przedstawić negatywne objawy jakie może wywołać ta roślina, bo możliwe że nie są tego świadomi, chociaż wątpił.
- A teraz chodźcie z nami. Zabierzemy cię do szpitala i tam porozmawiamy. - zaproponował aby poszli z nimi, aby uniknąć walki, która może tylko pogorszyć stan trzeciego. Miał dużą nadzieje, że go posłuchają i nie będą kombinowali. Plan miał taki że ich wezmą ze sobą, a zespół techniczny zabezpieczy cały dom i ewentualne dowody. Nie spuszczał z oka trójki młodzieńców, będąc gotowym na ewentualny przejaw agresji.
Rzut na sprawdzenie roślin (Próg: 60): 78 + 5 = 83 (Udane)
- Dobra, pokonaliście stwora, ale nie musielibyście jeżeli byście tutaj nie przychodzili. Co tutaj robicie? - zapytał się, chociaż to było pytanie retoryczne. Sigurd rozpoznał hodowany lulek czarny. Doskonale wiedział co to była za roślina. Fakt, że niekiedy w ekstremalnych warunkach wykorzystuje się go jako zwalczać bólu, ale głównie jest to silnie trujący kwiat, który może powodować halucynacje. Działa jak narkotyk. Jak dla niego była to melina w której przetwarza się te rośliny gotowy, halucynogenny narkotyk. Być może ta młodzież nawet nie wie co tutaj robi.
- Lekarstwo na ból? A wiesz że lulek czarny który tutaj macie jest silnie trujący, halucynogenny i wywołuje napady szału? W aptece nie wspomnieli. - odpowiedział młodzieńcowi gdy ten wspomniał że to specyfik na ból. Wolał przedstawić negatywne objawy jakie może wywołać ta roślina, bo możliwe że nie są tego świadomi, chociaż wątpił.
- A teraz chodźcie z nami. Zabierzemy cię do szpitala i tam porozmawiamy. - zaproponował aby poszli z nimi, aby uniknąć walki, która może tylko pogorszyć stan trzeciego. Miał dużą nadzieje, że go posłuchają i nie będą kombinowali. Plan miał taki że ich wezmą ze sobą, a zespół techniczny zabezpieczy cały dom i ewentualne dowody. Nie spuszczał z oka trójki młodzieńców, będąc gotowym na ewentualny przejaw agresji.
Rzut na sprawdzenie roślin (Próg: 60): 78 + 5 = 83 (Udane)
Mistrz Gry
Re: 15.12.2000 – Dom szarlatana – U. Sorsa & Bezimienny: S. Landvserk Nie 25 Sie - 23:20
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 78
'k100' : 78
Strona 1 z 2 • 1, 2