06.05.2001 – Salon – I. de' Medici & A. Stjernen
2 posters
Isabella de' Medici
Re: 06.05.2001 – Salon – I. de' Medici & A. Stjernen Pon 18 Gru - 19:54
Isabella de' MediciWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Midgard, Norwegia
Wiek : 30 lat
Stan cywilny : wdowa
Status majątkowy : zamożny
Zawód : koroner w Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : szczur
Atuty : odporny (II), awanturnik (I)
Statystyki : alchemia: 15 / magia użytkowa: 23 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 20
06.05.2001
Nieśmiałe pukanie do drzwi przerwało ciszę osiadającą na korytarzu. Isabella zaczynała dziś pracę odrobinę później, więc po śniadaniu zrobiła szybkie zakupy na mieście i ruszyła do mieszkania przyjaciółki, o którą poważnie się martwiła. Wypadki magiczne się zdarzają, ale utrata pamięci była o tyle problematyczna, że ciężko było tak zwyczajnie wrócić do tego, co było. Na pewno ciężej odnaleźć się w rzeczywistości, a Bella chciała coś zrobić, ale tak naprawdę niewiele mogła - spędzać czas i przypominać o sytuacjach, których wspólnie doświadczyły, ale przecież poza tym Amalia miała całe życie, a nagle stało się białą kartką, gotową do zapełnienia. Przerażająca perspektywa, szczególnie gdy na co dzień ma się do czynienia z bliską osobą, która przez problemy psychiczne nie poznaje własnej córki. Drugi taki przypadek w życiu pani koroner był niczym ostrzegawczy cios w żołądek. A jednak przyjaciółka radziła sobie z tym znacznie lepiej, jakby pozbyła się zbędnego balastu i mogła zacząć od nowa.
- Nie przeszkadzam? - uśmiechnęła się, gdy brunetka otworzyła jej drzwi i zaprosiła do środka. Nie chciała się narzucać, ale jednocześnie nie zamierzała zostawiać jej z tym wszystkim samą. Na wejściu wręczyła jej bukiet polnych kwiatów, wypełniających pięknym zapachem całe pomieszczenie i od razu skierowała kroki do salonu. Kątem oka próbowała dostrzec jakiekolwiek niepokojące objawy, a kiedy nic takiego nie dostrzegła, usiadła na kanapie i wyciągnęła niewielkie pudełeczko z torebki.
- Twoje ulubione ciastka - położyła je na stoliku, chcąc się przekonać, czy kobieta będzie je pamiętać, czy może przez wypadek zmieniły jej się kubki smakowe. Nie byłoby w tym nic złego, ale poniekąd miała nadzieję, że takie drobne czynniki wpłyną na jej pamięć i przypomną utracone wspomnienia. Podczas poprzedniego spotkania była w takim szoku, że zapomniała zapytać o istotne elementy życia, z którymi musiała się teraz mierzyć, dlatego dziś chciała poszerzyć obraz o brakujące dane.
Oparła się nieco wygodniej, przybierając bardziej zrelaksowaną pozycję. Nie chciała wprowadzać napiętej atmosfery ani też nienaturalnie przyspieszać powrotu do zdrowia Amalii. Czekając, aż przyjaciółka dołączy do niej, próbowała określić jej stan, wyłapać osobliwe reakcje i jakiekolwiek oznaki dyskomfortu.
- Jak się czujesz? Jak sobie radzisz? - zapytała z wyraźną troską w głosie. Miała nadzieję, że Stjernen oświadczy jej beztrosko, że już wszystko wróciło do normy i odzyskała pamięć, ale po wyrazie jej twarzy, czuła, że nie może się tego spodziewać.
Amalia Stjernen
Re: 06.05.2001 – Salon – I. de' Medici & A. Stjernen Czw 21 Gru - 14:21
Amalia StjernenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 27 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : zamożny
Zawód : prezenterka radiowa/cukiernik amator (po godzinach)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : krytyk (I), złotousty (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 15 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 15 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 15 / wiedza ogólna: 10
Nieszczęśliwy wypadek z użyciem zaklęć sprawił, że Amalia została trafiona i tak pechowo upadła, że uderzyła się w głowę. Pamiętała później jedynie ból i czerń, która zaczęła zasnuwać jej wzrok. A potem była cisza i nicość. Kiedy się obudziła, nawet to było odległym wspomnieniem. Starając się przypomnieć sobie, co też się zdarzyło, wytężała umysł, lecz odpowiedzi nie napływały. Pojawiło się za to mnóstwo pytań. Kim jestem? Co ja tu robię? Z kim rozmawiam?
Poznawała kolejne osoby, które do niej przychodziły, widocznie znając ją bardzo dobrze. Starała się uśmiechnąć, ale nie potrafiła. Cieszyła się, że żyje, ale ubolewała nad tym, że nie potrafi sobie przypomnieć swojego życia. Od czasu do czasu pojawiały się jakieś luźne, obrazy, co przyjęto jako dobry znak, że pamięć wróci i znowu będzie dobrze. A może to bez wspomnień miało być lepiej?
Teraz, kiedy siedziała już w swoim mieszkaniu i starała się jakoś żyć, wspominała ciągle ludzi, którzy ją odwiedzali i mówili o sobie. Oglądała zdjęcia, na małych karteczkach zapisując sobie imiona i to, kim są ci ludzie, którzy się do niej uśmiechali.
Minęło kilka tygodni od wypadku, a poprawa jej stanu była nieznaczna. Mogła samodzielnie sobie radzić, jej zdrowiu i życiu nic nie zagrażało. Zostało tylko białe płótno,które zasnuło swoim całunem jej pamięć.
Siedziała w kuchni, mieszając herbatę. Przesadziła z cukrem, ale postanowiła ją wypić. Na blacie stołu rozłożyła gazetę. Kupowała nowe wydania, by się czegoś ciekawego dowiedzieć. Przecież życie toczyło się dalej swoim rytmem, to ona jedynie zwolniła w swoim biegu.
Z zamyślenia otrząsnęła się dopiero wtedy, gdy usłyszała, że ktoś do niej przyszedł. Wstała i skierowała kroki ku drzwiom. Kiedy je otworzyła, zobaczyła Isabellę. Powitała ją szczerym uśmiechem, a także przytuleniem. Kobieta starała się jakoś pomóc, Amalia to wiedziała i czuła. Za to była jej bardzo wdzięczna, ale od tego są przyjaciele. Nie musiała jej długo przekonywać, kim jest. Znała ją bardzo dobrze, zupełnie jak rodzina.
– Oczywiście, że nie przeszkadzasz – odpowiedziała. – Cieszę się, że przyszłaś, naprawdę – nie musiała dodawać nic więcej. Mogła wejść i się rozgościć. Przecież tu bywała i zapewne znała lepiej zawartość szuflad niż teraz Amalia. Ba, Stjernen podpisywała niektóre miejsca, by nie czuć zdenerwowania tym, że nie potrafi nawet instynktownie trafić na swój cel.
– Dzięki – powiedziała, widząc ciastka. – Sądząc po ilości książek kucharskich lubię się kręcić w kuchni i dużo jeść – zaśmiała się.
– Czego się napijesz, kochana? – zapewne zwykle pytała: to samo, co zawsze? Ale tym razem po prostu nie wiedziała.
Przez jakiś czas się krzątała po kuchni, by później skierować się ku przyjaciółce i usiąść naprzeciwko niej. Pytanie o jej samopoczucie i zdrowie było łatwe, nie zamierzała kłamać.
– Czuję się dobrze, naprawdę – oznajmiła zgodnie z prawdą. – Chciałabym tylko, żeby te ciastka i nasza rozmowa sprawiły, że przypomni mi się coś z mojego życia – odetchnęła głęboko.
– Matka nalegała, by zostać ze mną lub wywieźć mnie do domu, ale się nie zgodziłam. Muszę sama szukać własnych dróg i śladów ludzi, których znałam. Znam – poprawiła się.
– Nie wiem, co może mi pomóc. Mówili, że ludzie i miejsca, które znam, powinny podziałać lepiej na pamięć. Tymczasem ja mam wrażenie, że to nie będzie takie proste. Może jakaś cząstka mnie nie chce czegoś pamiętać, coś odrzuca i przez to ja nie jestem w stanie się ogarnąć i być tym, kim byłam. Nie każdy odzyskuje wspomnienia. Jeśli moje się nie znajdą, będę musiała zacząć żyć od nowa. A to jest… – urwała. Przez chwilę milczała, starając się dobrze dobrać słowa.
– To jest trudne. Idziesz ulicą i ktoś się uśmiecha, a ty nie wiesz kto to. Otwierasz szufladę, a w niej masz rzeczy, które nic nie mówią. Jakieś notatki, hasła, które nic nie znaczą… – wymieniała.
– Muszę na nowo zaprojektować swój świat. Nadać mu nowe barwy. Są ludzie, którzy chcą mi w tym pomóc, w tym i Ty. Jestem Ci za to bardzo wdzięczna – uśmiechnęła się nieśmiało. – Mam nadzieję, że nowa Amalia Stjernen nie będzie taka zła i jakoś sobie poradzi. Może jeszcze sobie nie radzi, ale ma nadzieję, że przyszłość przyniesie coś dobrego.
Poznawała kolejne osoby, które do niej przychodziły, widocznie znając ją bardzo dobrze. Starała się uśmiechnąć, ale nie potrafiła. Cieszyła się, że żyje, ale ubolewała nad tym, że nie potrafi sobie przypomnieć swojego życia. Od czasu do czasu pojawiały się jakieś luźne, obrazy, co przyjęto jako dobry znak, że pamięć wróci i znowu będzie dobrze. A może to bez wspomnień miało być lepiej?
Teraz, kiedy siedziała już w swoim mieszkaniu i starała się jakoś żyć, wspominała ciągle ludzi, którzy ją odwiedzali i mówili o sobie. Oglądała zdjęcia, na małych karteczkach zapisując sobie imiona i to, kim są ci ludzie, którzy się do niej uśmiechali.
Minęło kilka tygodni od wypadku, a poprawa jej stanu była nieznaczna. Mogła samodzielnie sobie radzić, jej zdrowiu i życiu nic nie zagrażało. Zostało tylko białe płótno,które zasnuło swoim całunem jej pamięć.
Siedziała w kuchni, mieszając herbatę. Przesadziła z cukrem, ale postanowiła ją wypić. Na blacie stołu rozłożyła gazetę. Kupowała nowe wydania, by się czegoś ciekawego dowiedzieć. Przecież życie toczyło się dalej swoim rytmem, to ona jedynie zwolniła w swoim biegu.
Z zamyślenia otrząsnęła się dopiero wtedy, gdy usłyszała, że ktoś do niej przyszedł. Wstała i skierowała kroki ku drzwiom. Kiedy je otworzyła, zobaczyła Isabellę. Powitała ją szczerym uśmiechem, a także przytuleniem. Kobieta starała się jakoś pomóc, Amalia to wiedziała i czuła. Za to była jej bardzo wdzięczna, ale od tego są przyjaciele. Nie musiała jej długo przekonywać, kim jest. Znała ją bardzo dobrze, zupełnie jak rodzina.
– Oczywiście, że nie przeszkadzasz – odpowiedziała. – Cieszę się, że przyszłaś, naprawdę – nie musiała dodawać nic więcej. Mogła wejść i się rozgościć. Przecież tu bywała i zapewne znała lepiej zawartość szuflad niż teraz Amalia. Ba, Stjernen podpisywała niektóre miejsca, by nie czuć zdenerwowania tym, że nie potrafi nawet instynktownie trafić na swój cel.
– Dzięki – powiedziała, widząc ciastka. – Sądząc po ilości książek kucharskich lubię się kręcić w kuchni i dużo jeść – zaśmiała się.
– Czego się napijesz, kochana? – zapewne zwykle pytała: to samo, co zawsze? Ale tym razem po prostu nie wiedziała.
Przez jakiś czas się krzątała po kuchni, by później skierować się ku przyjaciółce i usiąść naprzeciwko niej. Pytanie o jej samopoczucie i zdrowie było łatwe, nie zamierzała kłamać.
– Czuję się dobrze, naprawdę – oznajmiła zgodnie z prawdą. – Chciałabym tylko, żeby te ciastka i nasza rozmowa sprawiły, że przypomni mi się coś z mojego życia – odetchnęła głęboko.
– Matka nalegała, by zostać ze mną lub wywieźć mnie do domu, ale się nie zgodziłam. Muszę sama szukać własnych dróg i śladów ludzi, których znałam. Znam – poprawiła się.
– Nie wiem, co może mi pomóc. Mówili, że ludzie i miejsca, które znam, powinny podziałać lepiej na pamięć. Tymczasem ja mam wrażenie, że to nie będzie takie proste. Może jakaś cząstka mnie nie chce czegoś pamiętać, coś odrzuca i przez to ja nie jestem w stanie się ogarnąć i być tym, kim byłam. Nie każdy odzyskuje wspomnienia. Jeśli moje się nie znajdą, będę musiała zacząć żyć od nowa. A to jest… – urwała. Przez chwilę milczała, starając się dobrze dobrać słowa.
– To jest trudne. Idziesz ulicą i ktoś się uśmiecha, a ty nie wiesz kto to. Otwierasz szufladę, a w niej masz rzeczy, które nic nie mówią. Jakieś notatki, hasła, które nic nie znaczą… – wymieniała.
– Muszę na nowo zaprojektować swój świat. Nadać mu nowe barwy. Są ludzie, którzy chcą mi w tym pomóc, w tym i Ty. Jestem Ci za to bardzo wdzięczna – uśmiechnęła się nieśmiało. – Mam nadzieję, że nowa Amalia Stjernen nie będzie taka zła i jakoś sobie poradzi. Może jeszcze sobie nie radzi, ale ma nadzieję, że przyszłość przyniesie coś dobrego.
Isabella de' Medici
Re: 06.05.2001 – Salon – I. de' Medici & A. Stjernen Wto 16 Sty - 21:59
Isabella de' MediciWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Midgard, Norwegia
Wiek : 30 lat
Stan cywilny : wdowa
Status majątkowy : zamożny
Zawód : koroner w Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : szczur
Atuty : odporny (II), awanturnik (I)
Statystyki : alchemia: 15 / magia użytkowa: 23 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 20
Wypadki magiczne nie były rzadkie w ich świecie, ale nie słyszała o przypadkach, które kończyłyby się utratą pamięci. Amalia miała wyjątkowego pecha, choć radziła sobie z zaistniałą sytuacją nad wyraz dobrze. Nie załamała się, była cierpliwa i nie frustrowała się brakiem wspomnień. Zupełnie jakby podświadomie czuła, że gdy je odzyska, spadnie na nią ciężar przykrej rzeczywistości. Isabella nie do końca miała pojęcie o ostatnich wydarzeniach, kontakt kobiet był sporadyczny, a każda pochłonięta była własnymi obowiązkami. To jednak nie osłabiło relacji, dlatego w godzinie potrzeby, włoszka starała się zrobić, co w jej mocy, żeby pomóc Amalce zaaklimatyzować się w nowych realiach.
Nie wyobrażała sobie własnej utraty pamięci, ale z drugiej strony w przeszłości musiała przecież zaczynać życie od nowa, nawet nie raz. Dlatego domyślała się, jak ciężko Stjernen przystosować się w takiej sytuacji. Tej jednak pogoda ducha nie opuszczała.
- To prawda, lubiłaś. Musisz koniecznie sprawdzić, czy nadal lubisz - uśmiechnęła się lekko, zastanawiając się przy tym, czy po utracie pamięci nie zmienia się też jakaś część osobowości danej osoby. Nigdy się nad tym nie zastanawiała, nie miała ku temu powodów, ale przypuszczała, że wraz z utratą wspomnień i części doświadczeń, można poniekąd zacząć od nowa.
- Zieloną herbatę poproszę.
Zwykle czuła się tu jak u siebie, sama robiła sobie herbatę i pomagała w dodatkowych czynnościach w kuchni, ale teraz miała wrażenie, że Amalia uczy się na nowo pewnych schematów, więc nie zamierzała przeszkadzać. Nie miała ulubionego napoju, więc w zależności od nastroju prosiła co rusz o coś innego, nie sposób było zgadnąć.
- Może nakładasz na siebie zbyt dużą presję. Wspomnienia to ważna część osobowości człowieka, ale możesz budować życie od nowa. Czekanie w zawieszeniu na odzyskanie pamięci jest bezcelowe, bo co, jeśli nigdy nie wrócą? Musisz być przygotowana na taką możliwość - nie chciała jej dołować, ale też nie była osobą, która będzie słodziła, mając odmienne zdanie. Szczerość przede wszystkim, choć zamierzała jej pomóc przebrnąć przez to wszystko, to będzie przy jej boku nawet, jeśli będzie budować wszystko od początku.
- Nie próbuję nawet udawać, że wiem, co czujesz. Domyślam się, że ci trudno i zamierzam cię wspierać w każdym etapie tej drogi - zapewniła jeszcze, chcąc żeby to w pełni wybrzmiało, nie pozostawiając niedopowiedzeń. - Może nie skupiaj się aż tak na samym umyśle i wspomnieniach, a bazuj na emocjach? Jest tutaj jakiś przedmiot, który z nieznanych ci powodów, wywołuje w tobie jakieś silne odczucia lub sentyment?
Chciała jej pomóc odzyskać wspomnienia, ale nic na siłę. Sama miała wrażenie, że błądzi po omacku, próbując dać wartościową radę, bez gwarancji, że taką będzie. Będzie próbowała subtelnymi sposobami, a jeśli to nie przyniesie skutku, to zwyczajnie nauczą się żyć w tym nowym schemacie.
Nie wyobrażała sobie własnej utraty pamięci, ale z drugiej strony w przeszłości musiała przecież zaczynać życie od nowa, nawet nie raz. Dlatego domyślała się, jak ciężko Stjernen przystosować się w takiej sytuacji. Tej jednak pogoda ducha nie opuszczała.
- To prawda, lubiłaś. Musisz koniecznie sprawdzić, czy nadal lubisz - uśmiechnęła się lekko, zastanawiając się przy tym, czy po utracie pamięci nie zmienia się też jakaś część osobowości danej osoby. Nigdy się nad tym nie zastanawiała, nie miała ku temu powodów, ale przypuszczała, że wraz z utratą wspomnień i części doświadczeń, można poniekąd zacząć od nowa.
- Zieloną herbatę poproszę.
Zwykle czuła się tu jak u siebie, sama robiła sobie herbatę i pomagała w dodatkowych czynnościach w kuchni, ale teraz miała wrażenie, że Amalia uczy się na nowo pewnych schematów, więc nie zamierzała przeszkadzać. Nie miała ulubionego napoju, więc w zależności od nastroju prosiła co rusz o coś innego, nie sposób było zgadnąć.
- Może nakładasz na siebie zbyt dużą presję. Wspomnienia to ważna część osobowości człowieka, ale możesz budować życie od nowa. Czekanie w zawieszeniu na odzyskanie pamięci jest bezcelowe, bo co, jeśli nigdy nie wrócą? Musisz być przygotowana na taką możliwość - nie chciała jej dołować, ale też nie była osobą, która będzie słodziła, mając odmienne zdanie. Szczerość przede wszystkim, choć zamierzała jej pomóc przebrnąć przez to wszystko, to będzie przy jej boku nawet, jeśli będzie budować wszystko od początku.
- Nie próbuję nawet udawać, że wiem, co czujesz. Domyślam się, że ci trudno i zamierzam cię wspierać w każdym etapie tej drogi - zapewniła jeszcze, chcąc żeby to w pełni wybrzmiało, nie pozostawiając niedopowiedzeń. - Może nie skupiaj się aż tak na samym umyśle i wspomnieniach, a bazuj na emocjach? Jest tutaj jakiś przedmiot, który z nieznanych ci powodów, wywołuje w tobie jakieś silne odczucia lub sentyment?
Chciała jej pomóc odzyskać wspomnienia, ale nic na siłę. Sama miała wrażenie, że błądzi po omacku, próbując dać wartościową radę, bez gwarancji, że taką będzie. Będzie próbowała subtelnymi sposobami, a jeśli to nie przyniesie skutku, to zwyczajnie nauczą się żyć w tym nowym schemacie.
Amalia Stjernen
Re: 06.05.2001 – Salon – I. de' Medici & A. Stjernen Pon 29 Sty - 12:26
Amalia StjernenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 27 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : zamożny
Zawód : prezenterka radiowa/cukiernik amator (po godzinach)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : krytyk (I), złotousty (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 15 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 15 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 15 / wiedza ogólna: 10
Kiedy obie siedziały już wygodnie i miały przed sobą parujące kubki pełne dobroci, mogły skupić się na rozmowie. Amalia kiwała głową, potakując słowom przyjaciółki. Może i nie pamiętała jak wyglądała ich relacja, ale czuła, że może jej ufać.
– Ty bardzo wiele dla mnie robisz i czuję w sercu, że jesteśmy blisko. Wiele osób mówi otwarcie o tym, że byliśmy dobrymi znajomymi czy przyjaciółmi, ale nie przy każdym czuję, że tak jest. Ciebie się nie bałam, pamiętasz? – wspomnienia ze szpitala nie były przyjemne, ale ci, którzy byli przy niej, sprawiali, że odzyskała względny spokój.
– Boję się niewiedzy, wiesz? – spojrzała na przyjaciółkę. – Tego, że kogoś skrzywdzę nieświadomie tym, że po prostu nie pamiętam tej osoby, naszej relacji. To takie trudne nie wiedzieć kim są krewni, przyjaciele, nie wiem nawet kim są ludzie, od których otrzymuję wiadomości. Nie sądziłam też, że jestem na tyle dzielna, by uratować skvadera w lesie – zwierzątko leżało w kąciku i przysłuchiwało się rozmowie. Jak mogła nie pamiętać spotkania z kłusownikiem i jego groźby?
– Wiesz, czytam korespondencję, tę którą schowałam kiedyś i zastanawiam się, co łączyło mnie z nadawcą. Niektórych próbuję odszukać, ale wiadomości wracają. I nie wiem, czy ktoś ma mnie dość, czy coś się stało i nie może odpowiedzieć – odparła zmartwiona Amalia. Pociągnęła łyk napoju z kubka, po czym odetchnęła głęboko.
– Mam kilka rzeczy, które wydają się jakoś tak… hmm… ważne? Zauważyłam, że takie rzeczy trzymam schowane w jednym miejscu. Owe listy, jakieś drobne prezenty. Wszystko mam w pudełku w swoim pokoju. Tak jak dzieci, tak i ja chroniłam te rzeczy i wiem, że mają związek z ludźmi, którzy mieli duży wpływ na mnie i moje życie, tylko sęk w tym, że nawet jeśli czuję jakiś związek z tymi rzeczami, nie jestem pewna, czy dobrze odczytuję sygnały. No i jest jeszcze coś… – może przyjaciółka była w stanie odpowiedzieć jej na to pytanie, które ją dręczyło.
– Jesteśmy przyjaciółkami, więc wiesz pewnie o tym, czy ja… – nie było jej łatwo o tym mówić, ale musiała spróbować. – Czy ja kogoś kochałam? – zapytała. Zapewne Isabella coś o tym wie.
– Bo czasem czuję taki jakiś dziwny smutek, nie wiem skąd się on bierze, ale serce mnie boli, chociaż nie wiem dlaczego. To z głową mam problemy – uśmiechnęła się.
– Chciałabym, żeby było mi łatwiej, ale czy można przyzwyczaić się do pustki? Ludzie mnie pozdrawiają na ulicy, a ja mogę się tylko uśmiechać. Mama namawia mnie, bym wróciła do domu na jakiś czas. Martwi się, że ja sobie nie poradzę i potrzebuję względnego spokoju do tego, by może dojść w jakiś sposób do postępu. I chcę wiedzieć o wszystkim, ale też trochę się tego boję. Wiem, że niedawno wygrałam z depresją. Moje życie zdawało się być dobre i spokojne. Ten wypadek mi wszystko odebrał. Nawet ludzi wokół nie zostało wielu – dlatego też doceniała to, że ktoś był przy niej i nie zostawił samej sobie.
Odstawiła kubek na stolik i splotła ze sobą dłonie. Czuła się taka mała, zagubiona i rozdarta. Sama była na siebie zła, że narzuca sobie takie tempo co do odzyskania pamięci, ale nie wiedziała już, co ma robić. Czekać, czy przeciwnie, ruszyć z życiem do przodu. Mogła podążać za wskazówkami, ale nie miała pewności, czy uda jej się coś osiągnąć. Przyjaciółka miała rację, mówiąc, że wspomnienia są ważne, ale mogą nigdy nie wrócić. A życie pędziło dalej i trzeba się było do niego dostosować.
– Ty bardzo wiele dla mnie robisz i czuję w sercu, że jesteśmy blisko. Wiele osób mówi otwarcie o tym, że byliśmy dobrymi znajomymi czy przyjaciółmi, ale nie przy każdym czuję, że tak jest. Ciebie się nie bałam, pamiętasz? – wspomnienia ze szpitala nie były przyjemne, ale ci, którzy byli przy niej, sprawiali, że odzyskała względny spokój.
– Boję się niewiedzy, wiesz? – spojrzała na przyjaciółkę. – Tego, że kogoś skrzywdzę nieświadomie tym, że po prostu nie pamiętam tej osoby, naszej relacji. To takie trudne nie wiedzieć kim są krewni, przyjaciele, nie wiem nawet kim są ludzie, od których otrzymuję wiadomości. Nie sądziłam też, że jestem na tyle dzielna, by uratować skvadera w lesie – zwierzątko leżało w kąciku i przysłuchiwało się rozmowie. Jak mogła nie pamiętać spotkania z kłusownikiem i jego groźby?
– Wiesz, czytam korespondencję, tę którą schowałam kiedyś i zastanawiam się, co łączyło mnie z nadawcą. Niektórych próbuję odszukać, ale wiadomości wracają. I nie wiem, czy ktoś ma mnie dość, czy coś się stało i nie może odpowiedzieć – odparła zmartwiona Amalia. Pociągnęła łyk napoju z kubka, po czym odetchnęła głęboko.
– Mam kilka rzeczy, które wydają się jakoś tak… hmm… ważne? Zauważyłam, że takie rzeczy trzymam schowane w jednym miejscu. Owe listy, jakieś drobne prezenty. Wszystko mam w pudełku w swoim pokoju. Tak jak dzieci, tak i ja chroniłam te rzeczy i wiem, że mają związek z ludźmi, którzy mieli duży wpływ na mnie i moje życie, tylko sęk w tym, że nawet jeśli czuję jakiś związek z tymi rzeczami, nie jestem pewna, czy dobrze odczytuję sygnały. No i jest jeszcze coś… – może przyjaciółka była w stanie odpowiedzieć jej na to pytanie, które ją dręczyło.
– Jesteśmy przyjaciółkami, więc wiesz pewnie o tym, czy ja… – nie było jej łatwo o tym mówić, ale musiała spróbować. – Czy ja kogoś kochałam? – zapytała. Zapewne Isabella coś o tym wie.
– Bo czasem czuję taki jakiś dziwny smutek, nie wiem skąd się on bierze, ale serce mnie boli, chociaż nie wiem dlaczego. To z głową mam problemy – uśmiechnęła się.
– Chciałabym, żeby było mi łatwiej, ale czy można przyzwyczaić się do pustki? Ludzie mnie pozdrawiają na ulicy, a ja mogę się tylko uśmiechać. Mama namawia mnie, bym wróciła do domu na jakiś czas. Martwi się, że ja sobie nie poradzę i potrzebuję względnego spokoju do tego, by może dojść w jakiś sposób do postępu. I chcę wiedzieć o wszystkim, ale też trochę się tego boję. Wiem, że niedawno wygrałam z depresją. Moje życie zdawało się być dobre i spokojne. Ten wypadek mi wszystko odebrał. Nawet ludzi wokół nie zostało wielu – dlatego też doceniała to, że ktoś był przy niej i nie zostawił samej sobie.
Odstawiła kubek na stolik i splotła ze sobą dłonie. Czuła się taka mała, zagubiona i rozdarta. Sama była na siebie zła, że narzuca sobie takie tempo co do odzyskania pamięci, ale nie wiedziała już, co ma robić. Czekać, czy przeciwnie, ruszyć z życiem do przodu. Mogła podążać za wskazówkami, ale nie miała pewności, czy uda jej się coś osiągnąć. Przyjaciółka miała rację, mówiąc, że wspomnienia są ważne, ale mogą nigdy nie wrócić. A życie pędziło dalej i trzeba się było do niego dostosować.
Isabella de' Medici
06.05.2001 – Salon – I. de' Medici & A. Stjernen Wto 13 Lut - 22:34
Isabella de' MediciWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Midgard, Norwegia
Wiek : 30 lat
Stan cywilny : wdowa
Status majątkowy : zamożny
Zawód : koroner w Kruczej Straży
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : szczur
Atuty : odporny (II), awanturnik (I)
Statystyki : alchemia: 15 / magia użytkowa: 23 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 20
Isabella przysłuchiwała się słowom Amalii, które rozbrzmiewały w powietrzu jak delikatna melodia. W miarę jak przyjaciółka wyrażała swoje myśli i uczucia, Isabella cicho rozmyślała, unosząc kubek z gorącym napojem do ust. Ciepło kubka wnikało w jej dłonie, przynosząc poczucie komfortu i spokoju, wyciszając jej myśli i przynosząc ulgę wewnętrznemu napięciu.
Kiwnęła głową w odpowiedzi, że pamięta pierwsze spotkanie po utracie pamięci przez Amalię; pamiętała ten strach i niepewność, co będzie dalej, czy kobieta poradzi sobie w nowej i przede wszystkim obcej rzeczywistości. Na szczęścia miała rodzinę, która pomogła jej stawiać pierwsze kroki, a Bella również pozostała do dyspozycji i w razie potrzeby służyła pomocą, jednocześnie zachowując bezpieczny dystans, by przyjaciółka nie poczuła się osaczona. Samotność i spokój to najlepsze lekarstwo na przytłoczenie. Niemniej rozumiała, co kobieta miała na myśli, bo faktycznie nie bała się jej tamtego dnia, jakby wewnętrznie czuła ich więź i nabrała świadomości, że Włoszka ma dobre intencje.
- Nie myśl o innych, myśl o sobie. Ta nieświadomość na pewno nie jest przyjemna, ale to ty się z tym zmagasz, więc bliscy, którym naprawdę na tobie zależy nie będą skrzywdzeni, tylko pomogą ci przez to przejść - Amalia miała czasem za miękkie serce, powtarzała jej to wiele razy. W tym konkretnym przypadku powinna być zwyczajnie egoistyczna, bo to ona była tu poszkodowaną. Każdy kto próbowałby wzbudzać w niej poczucie winy i udawać krzywdę brakiem pamięci, byłby fałszywym przyjacielem i nie potrzebowała takich osób w życiu.
- Jesteś dzielna. Bardziej niż myślisz - uśmiechnęła się szczerze. W głębi serca Isabella wiedziała, że chociaż słowa mogą być niewystarczające, to istota wsparcia i obecności w trudnych chwilach jest nieoceniona. Zatem, gdy patrzyła na Amalię, próbowała znaleźć właściwe słowa, które mogłyby ją pocieszyć i dodatkowo zmotywować.
Owszem przyjaźniły się, ale Isabella była raczej skryta i nie otwierała się przesadnie nawet wśród bliskich, nie o wszystkich tematach rozmawiały, więc teraz nie czuła się kompetentna, by odpowiadać o znajomych Amalki, których w większości nie znała.
- Może oglądając przedmioty, które miały dla ciebie wartość sentymentalną chociaż część wspomnień do ciebie wróci. Trzeba być dobrej myśli, ale nie nastawiać się, by uniknąć zawodu - miała wrażenie, że powtarza banały, ale tak naprawdę nie było dobrego sposoby na poradzenie sobie z tą sytuacją.
- Nie wiem tego na pewno, nigdy nie rozmawiałyśmy o szczegółach. Wiem, że był w twoim życiu mężczyzna, którym darzyłaś uczuciem, ale wyjechał. Nie sądzę, że potem utrzymywaliście kontakt, ale nie wiem tego na pewno, bo nigdy nie dopytywałam, szanując twoją prywatność - trochę odbiegała o stereotypowej przyjaciółki, która mówi wszystko drugiej. Isabella nawet do bliskich odczuwała dozę dystansu, ale było to spowodowane jej przeszłością, jej demonami.
- Myślę, że można się przyzwyczaić do pustki - mówiła z doświadczenia, choć nigdy o tym nie opowiadała, to straciła kilka ważnych osób w życiu, po których pustka nigdy się nie zapełniła. Przywykła. - Nie wiem, co ci poradzić, bo nie chcę, żebyś przeze mnie obrała zły kierunek. Zastanów się w głębi serca, co przyniesie ci największe ukojenie. Może kilkutygodniowy powrót do domu i wsparcie rodziny pomoże ci przetrawić choć część trudności? A jeśli zdecydujesz się zostać, wiesz, że zawsze pozostaję do twojej dyspozycji.
Niewiele mogła w tej sytuacji zrobić, mogła mieć nadzieję, że Amalia podejmie dobrą decyzję.
Isabella i Amalia z tematu
Kiwnęła głową w odpowiedzi, że pamięta pierwsze spotkanie po utracie pamięci przez Amalię; pamiętała ten strach i niepewność, co będzie dalej, czy kobieta poradzi sobie w nowej i przede wszystkim obcej rzeczywistości. Na szczęścia miała rodzinę, która pomogła jej stawiać pierwsze kroki, a Bella również pozostała do dyspozycji i w razie potrzeby służyła pomocą, jednocześnie zachowując bezpieczny dystans, by przyjaciółka nie poczuła się osaczona. Samotność i spokój to najlepsze lekarstwo na przytłoczenie. Niemniej rozumiała, co kobieta miała na myśli, bo faktycznie nie bała się jej tamtego dnia, jakby wewnętrznie czuła ich więź i nabrała świadomości, że Włoszka ma dobre intencje.
- Nie myśl o innych, myśl o sobie. Ta nieświadomość na pewno nie jest przyjemna, ale to ty się z tym zmagasz, więc bliscy, którym naprawdę na tobie zależy nie będą skrzywdzeni, tylko pomogą ci przez to przejść - Amalia miała czasem za miękkie serce, powtarzała jej to wiele razy. W tym konkretnym przypadku powinna być zwyczajnie egoistyczna, bo to ona była tu poszkodowaną. Każdy kto próbowałby wzbudzać w niej poczucie winy i udawać krzywdę brakiem pamięci, byłby fałszywym przyjacielem i nie potrzebowała takich osób w życiu.
- Jesteś dzielna. Bardziej niż myślisz - uśmiechnęła się szczerze. W głębi serca Isabella wiedziała, że chociaż słowa mogą być niewystarczające, to istota wsparcia i obecności w trudnych chwilach jest nieoceniona. Zatem, gdy patrzyła na Amalię, próbowała znaleźć właściwe słowa, które mogłyby ją pocieszyć i dodatkowo zmotywować.
Owszem przyjaźniły się, ale Isabella była raczej skryta i nie otwierała się przesadnie nawet wśród bliskich, nie o wszystkich tematach rozmawiały, więc teraz nie czuła się kompetentna, by odpowiadać o znajomych Amalki, których w większości nie znała.
- Może oglądając przedmioty, które miały dla ciebie wartość sentymentalną chociaż część wspomnień do ciebie wróci. Trzeba być dobrej myśli, ale nie nastawiać się, by uniknąć zawodu - miała wrażenie, że powtarza banały, ale tak naprawdę nie było dobrego sposoby na poradzenie sobie z tą sytuacją.
- Nie wiem tego na pewno, nigdy nie rozmawiałyśmy o szczegółach. Wiem, że był w twoim życiu mężczyzna, którym darzyłaś uczuciem, ale wyjechał. Nie sądzę, że potem utrzymywaliście kontakt, ale nie wiem tego na pewno, bo nigdy nie dopytywałam, szanując twoją prywatność - trochę odbiegała o stereotypowej przyjaciółki, która mówi wszystko drugiej. Isabella nawet do bliskich odczuwała dozę dystansu, ale było to spowodowane jej przeszłością, jej demonami.
- Myślę, że można się przyzwyczaić do pustki - mówiła z doświadczenia, choć nigdy o tym nie opowiadała, to straciła kilka ważnych osób w życiu, po których pustka nigdy się nie zapełniła. Przywykła. - Nie wiem, co ci poradzić, bo nie chcę, żebyś przeze mnie obrała zły kierunek. Zastanów się w głębi serca, co przyniesie ci największe ukojenie. Może kilkutygodniowy powrót do domu i wsparcie rodziny pomoże ci przetrawić choć część trudności? A jeśli zdecydujesz się zostać, wiesz, że zawsze pozostaję do twojej dyspozycji.
Niewiele mogła w tej sytuacji zrobić, mogła mieć nadzieję, że Amalia podejmie dobrą decyzję.
Isabella i Amalia z tematu