Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Salon

    3 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Salon
    Po przejściu z holu wchodzimy od razu do salonu. Jest to bardzo przestronne pomieszczenie, umiejscowione na parterze, w którym można odpocząć i posiedzieć w większym gronie. Centralne miejsce zajmuje stół, wokół którego ułożono kanapę oraz dwa fotele. Przy kanapie znajduje się także niewielki stolik, na którym leżą fantazyjnie ułożone świeczki, które zapalone roznoszą po pomieszczeniu przyjemny zapach. Pod ścianą stoją regały, zawierające książki, ramki ze zdjęciami i wiele różnych bibelotów, przydatnych badaczce. Również i kanapę zdobi miękki, puszysty koc oraz kilka poduszek. Salon jest też bardzo jasny dzięki wielkim oknom, nieco poszerzającym jego ściany. Na regałach oraz w kącie pokoju znajdują się legowiska dla czarokota.
    Widzący
    Severin Rosenkrantz
    Severin Rosenkrantz
    https://midgard.forumpolish.com/t3587-severin-rosenkrantzhttps://midgard.forumpolish.com/t3588-severin-rosenkrantzhttps://midgard.forumpolish.com/t3589-davina#36144https://midgard.forumpolish.com/f115-severin-rosenkrantz


    08.06.2001

    Zjawia się pod domem Nørgaard stosunkowo późnym wieczorem, niezapowiedziany. Wychodzi jednak z założenia, że skoro jego narzeczona przebywa obecnie na zwolnieniu chorobowym, nie będzie specjalnie zajęta, ani tym bardziej nie musi następnego dnia udawać się do pracy. Zazwyczaj przychodził dużo wcześniej, zaraz po wyjściu z laboratorium robił zakupy i docierał na Stare Miasto obładowany zapasami. Nie wie, skąd wygrzebał z siebie takie pokłady opiekuńczości, ale osoba Rúny wzbudza w nim dziwne odczucia. Tych też nie potrafi jeszcze nazwać, pozostawiając ten temat w niedopowiedzeniu. Kto wie, może kiedyś przyjdzie w jego życiu moment, by się nad tym pochylić. Odwiedzał ją także podczas pobytu w szpitalu, nawet jeśli nie trwał on zbyt długo, przychodził co kilka dni z naręczem kwiatów, pytając o samopoczucie, opowiadając ciekawostki ze świata botaniki, chwaląc się postępem prac ich wspólnego badania. Wprawdzie nie ruszyli jeszcze z kopyta, ale każde dłubało powoli we własnym zakresie, by już wkrótce zająć się tym na poważnie.
    Puka do drzwi i odczekuje chwilę. W jednej dłoni trzyma butelkę z białym, półsłodkim winem o przyzwoitym roczniku, w drugiej zaś złożony z kilku róż bukiet. Słysząc szczęk zamka, unosi kwiaty tak, że niemal zasłaniają pół jego twarzy.
    - Dobry wieczór. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam - wita się tym swoim niskim tonem, lustrując przez moment sylwetkę gospodyni. Nie widział jej dotąd w nocnym stroju, koszulce na ramiączkach i krótkim szlafroku. Przez otwarte poły  jest zdolny dostrzec zdobiony koronką dekolt, na którym odruchem zawiesza na chwilę wzrok. Pospieszny gest kobiety sprawia, że niespiesznie powraca do jej twarzy. Dopiero wtedy wręcza jej kwiaty, butelkę wina pozostawiając jednak ręce. - Pomyślałem, że przyda ci się dziś towarzystwo. - Tak, jak przedwczoraj i kilka dni wcześniej. Nie potrafi odmówić sobie odwiedzin, mając świadomość, że Rúna jest nadal w dość ciężkim stanie po felernym wypadku. A przynajmniej tak go postrzega, kiedy spod owiniętej bandażem ręki wysunie się fragment zaczerwienionej skóry. Cieszy się z zapewnień, że czuje się coraz lepiej, ale ślady na ciele mówią same za siebie.
    Nachyla się do kobiety, by złożyć na jej policzku drobny pocałunek. Częstuje ją różnymi gestami zdradzającymi sympatię, ale i za każdym razem badając jej reakcje. Nie chce na siłę przekraczać postawionych, acz niewypowiedzianych dotąd granic. Podchodzi do niej małymi krokami, powoli ze sobą oswajając. Podczas ich pierwszej poważnej rozmowy wyznała mu, że potrzebuje dłuższej chwili, aby go poznać i zrozumieć. Tego zaś jej nie ułatwia. Sam jest dość zmienny, nieprzewidywalny, w biegu zmienia zdanie, zawsze idąc z biegiem rzeki, pod napływem chwili. Nigdy nie wie, dokąd to go zaprowadzi, ale jak inaczej się przekonać, jeśli nie testując?
    - Liczę, że zjadłaś dziś coś więcej, niż jogurt z garścią orzechów - spogląda na nią przez ramię, kiedy zdejmuje z siebie kurtkę, pozostając w ciemnej koszuli o rozpiętym przy kołnierzyku guziku. Jak zwykle elegancki, choć dziś z nieco nonszalancką nutą. Brak krawata podsuwa codzienność spotkania, podkreśla fakt, że czuje się przy narzeczonej na tyle swobodnie, by nie bawić się w konwenanse.
    Widzący
    Rúna Nørgaard
    Rúna Nørgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t3512-runa-nrgaard#35323https://midgard.forumpolish.com/t3530-runa-nrgaard#35458https://midgard.forumpolish.com/t3531-lyn#35464https://midgard.forumpolish.com/f125-runa-nrgaard


    Pierwszy tydzień czerwca jest… ciężki. Niemożność posługiwania się prawą ręką doskwiera o wiele bardziej, niż mogłaby to przyznać. Tak samo jak szwankująca możliwość używania magii, choć przecież i tak nieczęsto korzysta z jakichś istotniejszych zaklęć, ciągle będąc niewyspana przez te swoje koszmary. Na szczęście Irma pomaga jej ze wszystkim, zwłaszcza z rzeczami tak krępującymi, jak umycie włosów czy pomoc z ubraniem się – resztę daje radę sama no i ku jej zaskoczeniu całkiem często przychodzi Severin. Był u niej i w szpitalu i potem w domu, pomagał z obiadem i robił zakupy, bo mimo wszystko nie mogła obciążać wszystkim siostry, studentki.
    Teraz jednak niedowład ręki już odpuścił, jest więc w pełni samodzielna, jednak mimo to, tak na wszelki wypadek, wolne w pracy ma jeszcze przez dwa dni. Tak, aby być pewną, że z ręką wszystko jest w porządku i cały ten wypadek nie będzie miał poważniejszych konsekwencji niż te, które już ustąpiły. No i rozgałęziona blizna, przypominająca drzewo, niczym po uderzeniu pioruna. Rúna dostała potężną nauczkę, by więcej tego nie robić. Nadal ma też wyrzuty sumienia, że pomogła ślepcowi, kosztem bogu ducha winnego galdra. Teraz to jego krzyki śnią jej się po nocach…
    Jest późno, wystarczająco późno, by nie spodziewała się już nikogo. Severin nie przyszedł, ale to jej nie dziwi, on też ma swoje zajęcia, a choć było jej naprawdę przyjemnie, że do niej wpadał, nie może oczekiwać przecież, że tak będzie na stałe. Jest na tyle późno, że Nørgaard jest już po kąpieli, ubrana jak do spania i zwyczajnie oddaje się lekturze jednego z romansów, pozwalając rudym włosom wyschnąć naturalnie po umyciu. Pukanie do drzwi ją zaskakuje, ale szybko dochodzi do wniosku, że to jej siostra – dlatego tylko narzuca szlafroczek na siebie i szybko otwiera drzwi.
    - Irma? Zapomniałaś czegoś…? – pyta i urywa nagle, gdy jej oczom ukazuje się ktoś zupełnie inny, a nie spodziewana siostra. Bardzo szybko zawija szlafrok wokół siebie, nagle zawstydzona własnym strojem i szybko zawija kokardkę, trochę zmieszana tym faktem. Nie spodziewała się go, to fakt, nie powinna jednak otwierać drzwi w takim stroju. Nie jest też pewna, czy to chłód wieczoru, jego głos czy jego spojrzenie powodują, że na bladej skórze pojawia się gęsia skórka. Mimo wszystko przyjmuje kwiaty i uśmiecha się, ciepło, delikatnie.
    - Nie, nie przeszkadzasz. Jeszcze nie spałam. – przyznaje, cofając się kilka kroków w głąb domu. – Wejdź, proszę. Nie spodziewałam się, że przyjdziesz. – śmieje się lekko. Od jakiegoś czasu czuje się dosyć swobodnie w jego towarzystwie, już nie tak sztywno i nerwowo, jak wcześniej. Może ta jego troska, okazywana odwiedzinami i pomocą w domu, sprawia, że coraz bardziej się z nim oswaja, a może to jego gesty, w pierwszej chwili zaskakujące, ale jednak całkiem przyjemne. Nie oponuje na delikatnego całusa, a nawet sama go odwzajemnia, w końcu powitalny całus w policzek nie jest niczym złym. Od razu kieruje się z kwiatami do kuchni, by z jednej z szafek wyjąć wazon i nalać do niego wody.
    Brak krawata jest widoczny od razu i sprawia jej dziwnego rodzaju przyjemność. To całkiem miłe, że nie czuje się przy niej sztywno, że pozwala sobie na nieco odstępstwa od reguł, pasuje jej ten fakt. Jednak mimo wszystko przewraca oczami, gdy – kolejny już raz – komentuje jej dietę i niewielkie posiłki. Nie jej wina, że potrafi się zaczytać. I zapomnieć o wszystkim.
    - Pamiętałam o obiedzie. Mógłbyś już mi tak nie wypominać tego jogurtu i orzechów… Dzisiaj dodałam do niego płatki i owoce. – rzuca z nieukrywanym rozbawieniem w głosie. – Napijesz się czegoś?­ I… poczekaj proszę, ubiorę się. – zaczesuje wilgotne kosmyki za ucho, czekając, aż Sev zadecyduje w sprawie napitku. Dopiero wtedy chce pójść i zmienić strój na bardziej odpowiedni.


    To dorosła kobieta, na dodatek czarownica i do tego ruda.
    Nie powstrzymałbyś jej nawet, gdybyś chciał.
    Widzący
    Severin Rosenkrantz
    Severin Rosenkrantz
    https://midgard.forumpolish.com/t3587-severin-rosenkrantzhttps://midgard.forumpolish.com/t3588-severin-rosenkrantzhttps://midgard.forumpolish.com/t3589-davina#36144https://midgard.forumpolish.com/f115-severin-rosenkrantz


    Wszystko wskazuje na to, że dotąd nie miała partnera żadnego. Skąd więc decyzja, by nosić te wszystkie koronkowe stroje, które zarezerwowane były na randki? Niemożliwe, by ktoś chciał chodzić w czymś, co wygląda na średnio wygodne, i to przez cały czas. Severin narzekać nie zamierza, ma wystarczająco dużo czasu, by przyjrzeć się delikatnie zarysowanej linii dekoltu. Bez obcasów jest jeszcze niższa od niego, co pozwala bez skrępowania spoglądać na nią z góry. Złapał się kilka razy na tym, że patrzył na nią paternistycznie, zwłaszcza w ostatnich dniach, kiedy wymagała częstszej pomocy. Daleko się jednak ma wzrok ten od ojcowskiego, gdy kobieca ręka speszonym gestem próbuje przesłonić fragment wpół nagiego ciała, a Rosenkrantz jedyne, o czym teraz myśli, to o prędkim jego zerwaniu.
    - Ja też się nie spodziewałem, ale przyznasz, że to miła niespodzianka - bardziej stwierdza, niż pyta. O też lubi te ich małe spotkania, zdążył przywyknąć do jej obecności, miękkiego głosu i dziewczęcego wyglądu.
    Kręci tylko głową z niedowierzaniem, słuchając o tych marnych dodatkach do jogurtu. Kto to widział, by żywić się  podobny sposób? Posiłek powinien być pełnoprawny, zawierać wszystkie istotne składniki odżywcze, a nie być wyłącznie wrzuconą na ząb zapchajdziurą.
    - Jak tak dalej będziesz robić, to załatwię ci gosposię. Musisz o siebie zadbać - w jego głosie można wyczuć mieszaninę zmęczenia, irytacji oraz troski. Wcale nie musi się nią zajmować, ale naciska go jakaś swoista powinność. - Mnie to absolutnie nie przeszkadza - oponuje od razu, niemal wchodząc jej w słowo. To oczywiste, że wolałby, aby została w tej swojej kusej pidżamce. Prezentuje się w niej inaczej, niż zazwyczaj, w tych uroczych, acz eleganckich sukienkach. Jest w niej coś zastanawiającego, coś zmysłowego, jakby podpowiadało, że kryje się pod tym coś więcej, co jednak nie zostaje nazwane. Postanowił to obserwować, sprawdzić dokąd prowadzi. - Ja i tak długo nie zostanę, potrzebowałbym się dzisiaj wyspać, ale przecież nie odmówię sobie lampki wina w towarzystwie mojej ulubionej narzeczonej. - Posyła jej porozumiewawcze spojrzenie, wyciągając rękę, w której dzierży przyniesioną butelkę alkoholu. Przenosi się do kuchni i z łatwością wyjmuje z najwyższej półki dwa kieliszki. Wszystko wskazuje na to, że Rúna nie sięga po nie często, inaczej zajmowałyby nieco wygodniejsze do zdejmowania miejsce.
    - Wynudziła mnie dzisiejsza dokumentacja. Większość czasu spędziłem wśród papierów, przed wakacjami chcemy zebrać wszystko, co zalega już któryś miesiąc z kolei - mówi, obsługując się dalej w kuchni, jakby była jego własną. Dzięki tym kilku wizytom, kiedy miał okazję zapoznać się z domem Nørgaard, prędko rozeznał się w szafkach oraz półkach. Odnalezienie się przyszło mu z łatwością, choć musi przyznać, że nie wszystkie rozwiązania są dla niego intuicyjne. Rozlega się dźwięk rozlewanego napoju i już po chwili Severin wręcza narzeczonej kieliszek. - Półsłodkie, bardzo dobry rocznik - zachwala, jeszcze nim upija łyk. Podczas którejś z rozmów kobieta podkreślała swoją niską sympatię wobec cierpkich smaków, woli więc oszczędzić jej wątpliwej jakości doświadczenia.
    Przenosi się na kanapę, zostawiając obok siebie miejsce.
    - A jak twój dzień? Wierzę, że równie spokojny, ale może przytrafiły ci się jakieś niecodzienne przygody? - Osadza wzrok na rudowłosej, po raz kolejny, choć mniej łakomy, przesuwając spojrzeniem po jej sylwetce.
    Widzący
    Rúna Nørgaard
    Rúna Nørgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t3512-runa-nrgaard#35323https://midgard.forumpolish.com/t3530-runa-nrgaard#35458https://midgard.forumpolish.com/t3531-lyn#35464https://midgard.forumpolish.com/f125-runa-nrgaard


    Może i koronki wyglądają na średnio wygodne, ale tak naprawdę wcale takie nie są, a nawet wręcz przeciwnie, są bardzo wygodne. A do tego kobiece. Rúna bardzo lubi takie kobiece fatałaszki, łatwo to zresztą zauważyć w jej codziennej garderobie, w której wychodzi „do ludzi”. Jak dotąd jednak tylko siostra miała okazję widywać ją w ubraniach stosowanych do nocnego odpoczynku. W zaciszu własnego domu nie musi przejmować się konwenansami, nie musi zwracać uwagi na długość ubrań, bo gdy krótka koszulka jest dosyć wygodna, tak ewentualne spojrzenia kierowane na jej nogi czy dekolt byłyby zbyt peszące, gdyby ubrała podobnej długości sukienkę.
    A jednak teraz nagle jest w towarzystwie Severina i czuje się po prostu zmieszana. Zmieszana tym, jak na nią patrzy, jak przesuwa spojrzeniem po jej sylwetce. Nie ma niby w tym nic złego, to tylko spojrzenie, ale z jakiegoś powodu Rúnę bardzo to peszy. Może dlatego, że do tej pory nikt nigdy nie lustrował jej w taki sposób. Musi jednak przyznać, że niespodzianka faktycznie jest przyjemna, więc zgadza się na głos z Severinem. Przyzwyczaiła się do jego obecności, do jego towarzystwa i wspólnych rozmów.
    - Dbam o siebie, naprawdę. – w głosie dziewczyny brzmi mimo wszystko rozbawienie, bo tę rozmowę odbywają przecież za każdym razem, gdy Severin do niej przychodzi. Cały czas wykazuje zaskakujące pretensje w stosunku do jej śniadań i innych posiłków, a sama ruda po prostu odpuszcza, bo jakoś wcale nie pali do ciągłych sporów o ten fakt.
    Przygryza lekko wargę, gdy od razu protestuje, żeby wcale nie szła się przebierać. Nadal wcale a wcale nie czuje się swobodnie w takim stroju, ale skoro Severinowi on nie przeszkadza…? Waha się, niespecjalnie przekonana, czy to aby dobry pomysł. Jednak następne słowa mężczyzny wydają się być całkiem logiczne, całkiem sensowne w tej sytuacji.
    - No dobrze… - zgadza się w końcu z wahaniem, tylko po to, by na jej twarzy wykwitła najpierw troska, a potem zakłopotanie. – Jeśli potrzebujesz się wyspać, to tym bardziej nie powinieneś do mnie przychodzić. Będziesz jutro zmęczony i niewyspany. Naprawdę Twoja wizyta jest dla mnie całkiem miłą sprawą, ale nie powinieneś przeze mnie tracić snu. – troska w głosie kobiety nie jest wcale udawana, wręcz przeciwnie, jest całkiem prawdziwa. Jest zakłopotana natomiast tym, że zamiast skorzystać z wolnego czasu i tak przychodzi do niej, pozbawiając siebie samego cennych minut snu, bo kto jak nie badacz rozumie, jak ważna jest możliwość porządnego wyspania się. Kręci jedynie głową, z cichym westchnięciem.
    Obserwuje, jak Severin krząta się po jej kuchni, nie zostawiając jej zbytnio nic do zrobienia. Nie wie, czy powinna być zła, że czuje się tu tak swobodnie, w jej prywatnej przestrzeni, ale w końcu i tak i tak musiałaby poprosić go o wyjęcie kieliszków, bo sama nie sięga do tamtych półek. Dlatego w końcu odbiera od niego kieliszek, by usiąść na kanapie na przygotowanym miejscu. Przez pierwsze chwile czuje się nieco bardziej spięta, zarówno swoim strojem, jak i bliskością, ale rozmowa pozwala jej o tym nie myśleć.
    - Nie robiliście dokumentacji na bieżąco? – pyta z lekkim rozbawieniem w tonie, upijając łyk wina. Ma ciekawy smak, nie jest słodkie, ale jednocześnie nie pozostawia cierpkości na języku. Chyba nawet jej smakuje, więc ponownie moczy wargi w kieliszku, pijąc dosyć niespiesznie. – Całkiem smaczne. – komentuje wino na głos, by zaraz potem zaśmiać się cicho na pytanie o swój dzień.
    - Jeśli za przygodę uważasz ratowanie wiewiórki, która nie wiadomo jakim sposobem sama zamknęła się w puszce z orzeszkami, to tak, miałam niecodzienną przygodę. -  śmieje się szczerze, posyłając ciepłe spojrzenie zwierzątku, zerkającemu na nich z półki. Rúna nie ma pojęcia, jakim cudem wiewiórka dogaduje się z czarokotem, ale przynajmniej nie musi martwić się o utratę jednego czy drugiego stworzenia. Wielki kot zalega za to na fotelu, uskuteczniając drzemkę, choć rzecz jasna zdążył sobie obejrzeć mężczyznę.


    To dorosła kobieta, na dodatek czarownica i do tego ruda.
    Nie powstrzymałbyś jej nawet, gdybyś chciał.
    Widzący
    Severin Rosenkrantz
    Severin Rosenkrantz
    https://midgard.forumpolish.com/t3587-severin-rosenkrantzhttps://midgard.forumpolish.com/t3588-severin-rosenkrantzhttps://midgard.forumpolish.com/t3589-davina#36144https://midgard.forumpolish.com/f115-severin-rosenkrantz


    Zmieszanie narzeczonej nie uchodzi jego uwadze. Przyjmuje je z pewnym rozbawieniem, bo u Nørgaard przejawia się ono w wyjątkowy sposób. Nie, żeby podpuszczał ją specjalnie, robił jej na złość, wprawiał w dyskomfort dla własnej satysfakcji. Czysta złośliwość nie leży w naturze Severina, są jednak momenty, kiedy rzuca coś celowo, sprawdzając, czy na kobiecej twarzy pojawi się rumieniec, czy źrenice powiększą się do rozmiarów spodeczków, a płatki nosa zafalują od gwałtownie nabranego powietrza. To zabawne obserwować kolejne zmiany na jej twarzy, delektuje się nimi, podziwiając całą gamę kotłujących się w niej emocji. Ma pewność, że nie jest jej absolutnie obojętny, że jednak wzbudza w niej mieszane uczucia, których nie da się jednoznacznie nazwać. Dlaczego tak bardzo mu na tym zależy? Prawdę mówiąc, nie ma w tym żadnego konkretnego celu, ot przyzwyczajenie, lekkie urozmaicenie dnia, niczym z uśmiechem rzucony żart. Po cichu liczy, że badaczka zdąży się do tego wkrótce przyzwyczaić, jak i zacznie podnosić rękawicę.
    Zatrzymuje język za zębami, nie chcąc już dalej drążyć tematu posiłków. Rúna jest dorosłą kobietą i raczej wie, jak o siebie zadbać. Woli mieć u swojego boku kogoś dorosłego, nie może więc odbierać jej samodzielności i podburzać pewności siebie. Aż tak.
    - Jest wiele rzeczy, których w życiu nie powinienem robić, ale robię, bo chcę - odpowiada tylko krótko z uniesionymi brwiami, zawieszając wzrok na strapionej kobiecie. Zdecydował się na odwiedziny nie tylko po to, by zrobić przyjemność Rúnie, ale i sobie. Podczas ostatnich spotkań zorientował się, że jednak mają ze sobą coś wspólnego. Z pewnym zdziwieniem zauważył, że bardzo dobrze czuje się w jej towarzystwie. Dość neutralnie, bez zbędnego pośpiechu, czy presji, a delikatne, dziewczęce usposobienie nie kłuje w oczy na tyle, by zwracać jej na to uwagę. To nowe i całkiem miłe mieć świadomość, że tuż obok znajduje się ktoś, kto do drugiego człowieka podchodzi z empatią.
    Zasiadając na kanapie, spogląda przez moment na śpiącego w fotelu kota. Nie zamierza zaczepiać zwierzęcia, póki ten sam do niego nie podejdzie. W swoim życiu nigdy nie posiadał pupila, nie uważając za takowego wiewiórki pocztowej. W kilku ostatnich latach zdążył też przywyknąć do myśli, że po powrocie do domu nikt na niego nie czeka, że w sporych rozmiarach mieszkaniu jest osamotniony. Czasem rzeczywiście mu to doskwiera, ta wdzierająca się do umysłu pustka, uświadamiająca, jak bardzo w świecie pozostał sam. To przed nią ucieka, to przed nią się chowa, bywając w coraz to nowych lokalach i imprezowniach, zagłuszając tęsknotę różnymi używkami i przelotnymi znajomościami. Nie jest z nich dumny, ale też nie zamierza pluć sobie w brodę za podejmowane decyzje. Robi to wszystko, aby sobie radzić, bo nie zna innego sposobu.
    - Wychodzi na to, że jednak nie - wzdycha ciężko, upijając łyk wina, które nie do końca odpowiada wszystkim jego kubkom smakowym, ale wybierając trunek kierował się złotym środkiem. - Część pracy zleciłem asystentom. Powiedzmy, że kiedy napotykali pewne komplikacje, nie ze wszystkimi do mnie przychodzili. - Nie kryje rozczarowania tym zjawiskiem, ale co poradzić, kiedy ma się za współpracowników młodych adeptów, którzy nie czują się zbyt pewnie ze swoją niekompetencją, odczuwając wstyd za każdym razem, kiedy coś nie idzie po ich myśli. Wolną ręką sięga do swojego karku, próbując choć trochę rozmasować spięte mięśnie. - Czeka nas z tym trochę zabawy, ale chcę pozostać optymistyczny. - Na męskiej twarzy pojawia się blady uśmiech. Nie ma w zwyczaju nadmiernie narzekać na swoje życie, wszelkie wątpliwości i niepokoje zostawiając dla siebie. Kiedyś mógł się nimi bez przeszkód dzielić z Signe, teraz pozostaje z tym sam.
    Przenosi wzrok na czającą się na regale wiewiórkę, a jego twarz rozpogadza się. Takiego rodzaju problemy chciałby mieć.
    - Cwaniara. Mówiłem ci, że Lyn kiedyś niemal wdała się w bójkę z Daviną? Przepychały się o bakalie, ale obyło się bez większych strat - wspomina wydarzenie sprzed kilku tygodni, kiedy to otrzymał od narzeczonej list. Zaalarmowany piskami już miał wkroczyć do akcji i siłą te dwie rozdzielić, ale finalnie udało im się dogadać i podzielić przysmakami. - A ty? Kiedy planujesz wrócić do pracy? Wspominałaś, że z ręką już lepiej. - Wraca spojrzeniem do narzeczonej, nie wodząc już nim po kobiecej sylwetce, nawet jeśli koronki nadal go kuszą. Ma w sobie na tyle przyzwoitości, aby nie obłapiać jej wzrokiem, skoro już zgodziła się mu zaufać i pozostać w wieczorowym stroju.



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.