Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Sypialnia

    3 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Sypialnia
    Biorąc pod uwagę opłakany stan ścian, od których odchodzi farba, Asterin zdecydowała się udekorować swoją sypialnię inaczej. Rolę posłania spełniają dwa połączone ze sobą materace, wypełniające niemal całą powierzchnię podłogi ciasnawego pomieszczenia, jeśli nie liczyć szafy i komody po stronie okna wychodzącego na gardziel ulicznej alejki. Odstraszające fałdy farb znikły pod podwieszonymi przy suficie kocami, których kolorowe pledy łączą się w chaotyczną mozaikę barw i splotów. U ich szczytu wisi sznur lampek.
    Ślepcy
    Asterin Eggen
    Asterin Eggen
    https://midgard.forumpolish.com/t3631-asterin-eggen#36721https://midgard.forumpolish.com/t3638-asterin-eggen#36796https://midgard.forumpolish.com/t3639-magnus#36803https://midgard.forumpolish.com/f119-asterin-eggen


    maj 2001

    Wodząc opuszkami palców po wiekowej skórze grymuaru, żłobionej na podobieństwo węży splecionych w śmiercionośnym uścisku, zwartych niczym kłębowisko wstążek o wyraźnie zarysowanych kłach plujących jadem, wydawało się jej, że słyszy w uszach szum magii skrytej na pożółkłych stronicach starego pergaminu. Jeden z nowszych nabytków Wujka wreszcie do niej trafił - spłynął do Asterin zaraz po tym, jak mężczyzna nacieszył oko zdobyczą, nie określając, czy musiał przyswoić sobie jakikolwiek fragment z wiedzy zaklętej w lekturze, czy może na podobieństwo sroki dekorującej swoje gniazdo po prostu wolał przez jakiś czas pysznić się błyskotką. Lub raczej czymś lepszym od błyskotki; spośród wiernych ślepców pod jego skrzydłem, miała przywilej otrzymać księgę jako pierwsza, z fałszywie swobodnym, krzywym uśmiechem kiwając głową, kiedy ten polecił jej, by uważnie przestudiowała rozdział, który dla niej wybrał. Znał jej braki, wiedział, którą z broni w arsenale czerni należało wciąż w niej doszlifować, a przekonany o tym, że scysja z zamordowanym kochasiem stała się zamkniętym rozdziałem, nie przypuszczał, że za maską na twarzy Asterin mogła kryć się niechęć. Z mentorskim błyskiem w oku odkrywał więc przed nią karty potęgi, która również przy nim pierwszy raz zaczęła szeptać do jej ucha.
    Tyle zebrano tam plugastwa, tyle podłości, tyle okrucieństwa i tyle siły. Rozwibrowane przydymionym światłem lampki w jej sypialnio-namiocie naraz wydały się jej niepoważne, takie księgi powinno się przecież poznawać w korowodzie płomieni tańczących na ociekających woskiem knotach. Niestety - miała tylko zapalniczkę, jednak w zapomnienie odeszła perspektywa ślęczenia nad pękatym tomiszczem z papierosem, bo nie wybaczyłaby sobie, gdyby przez własną nieuwagę zniszczyła wiekowy leksykon. Zamiast tego zanurzała się w głębiny kreślonych czarnym tuszem rozdziałów z wypiekami na policzkach, czując się jak podekscytowane dziecko w obliczu zagadnień, które do niedawna sprawiały jej tyle trudu, a które teraz, dzięki skrupulatnym, pozbawionym metafor instrukcjom brutalności, stawały się coraz bardziej klarowne pośród gniazdowiska myśli. Hlaða, inkantacja, która w jej dłoniach rozszarpywała kończyny nierówną, zygzakowatą linią, czasem pozostawiając niedoróbki kilku zbłąkanych włókien skóry, obnażyła swoje tajemnice przed wnikliwymi umysłami odpowiadającymi za przygotowanie księgi i Asterin, póki co bez wypowiadania odpowiednich słów ani intencji, kreśliła w powietrzu ruch nadgarstka, wcześniej nieco zbyt kanciasty. Pod pewnymi względami jej ręka przypominała piłę, która miała przesuwać się po kończynie i oddzielać jedną jej część od drugiej, mięsno od mięsa, kość od kości. Ruch ten nie mógł być ani nieuważny, ani nieodpowiedni, nie mógł zawierać w sobie ani grama przypadkowości. Szczególnie intrygowała ją perspektywa dekapitacji za sprawą tego czaru, jako że nigdy wcześniej nie miała okazji dokonać tego własnoręcznie; widziała jedynie Wujka sięgającego po czar nakierowany na oderwanie głowy od korpusu i wspomnienie szmaragdowej mgiełki unoszącej się ponad raną plującą krwią niezmiennie ją zachwycało. Mogła go nienawidzić, ale nie sposób w takich chwilach go nie podziwiać.
    Nic jednak nie zainteresowało jej tak, jak Sprungið hjarta, zaklęcie opisane w najdrobniejszych nawet szczegółach. Pomimo swojej biegłości, Asterin nie miała okazji rzucić go kiedykolwiek poprawnie - czego, zaczytana i zamroczona piskiem krwi we własnych uszach, nagle nie mogła pojąć. Instrukcje zawarte w grymuarze, opatrzone odbitymi linorytami, czarnymi jak smugi Pieczęci, rozjaśniały w jej głowie tuzin nieprzebrniętych wcześniej zakamarków, problemów, przez które jak na złość nie mogła ruszyć dalej. Wszystko, najwyraźniej, rozbijało się o jej własne serce. O dostosowanie reakcji własnego ciała do intencji inkantacji, które wcześniej usiłowała sobie podporządkować poniekąd intuicyjnie, bez efektu. Grymuar pokazywał jej, w jaki sposób zapanować nad oddechem, jaki jego rytm przyniesie najsłodsze owoce, jaka precyzja gestów będzie wymagana do tego, by odnieść sukces, jak ujarzmić powłokę swojej fizyczności, by stała się przekaźnikiem dla arkan, które były mocą w najczystszej postaci. Och, jak bardzo pragnęła natychmiast to przetestować - lecz roztropnie syciła swoją pamięć zdobytymi informacjami przez kilka, jeśli nie kilkanaście następnych wieczorów, przygotowywała się, praktykowała bez praktyki, aż poczuła, że jest gotowa. Pierwsze polecenie Wujka wytyczyło kurs przeznaczenia. Był niczym sędzia orzekający ostateczność, a ona - jak wierny kat skorzystała z okazji, przekuwając sposobność w czyn. Dłużnik zwlekający z oddaniem długu przez kilka miesięcy, mężczyzna, po którym owe długi przejdą na żonę, równie dobrze mógł być tylko anonimowym płótnem ciemnej sztuki; Asterin skupiła całe swe przygotowanie i nareszcie zmusiła jego serce do wybuchu.  

    z tematu
    Ślepcy
    Verner Forsberg
    Verner Forsberg
    https://midgard.forumpolish.com/t3662-verner-forsberg#37169https://midgard.forumpolish.com/t3673-verner-forsberghttps://midgard.forumpolish.com/t3672-konwalia#37290https://midgard.forumpolish.com/f128-verner-forsberg


    21.06.2001


    Jeszcze kilka uderzeń serca temu stali pod żarlidrzewem — polubi od dzisiaj te drzewa — a Asterin się nie cofała, Asterin nie uciekała ani nie krzyczała słów sprzeciwu, Asterin go nie wyśmiała (co zaskakujące, w przeciwieństwie do każdej rozsądnej osoby na Przesmyku Lokiego nigdy nie włączył w gamę czarnych scenariuszy Asterin sięgającej po zakazaną magię lub rękoczyny; od spotkania w Zaułku Motyli nigdy tak naprawdę nie wierzył, że mogłaby skrzywdzić go celowo), Asterin... się nim ani z nim nie bawiła? To nie była zabawa, to nie było Midsommar, zrozumiał z szeroko otwartymi oczyma gdy dotykała jego policzka i przestrzegała przed brudem jej świata. Nie robiłaby tego, gdyby faktycznie nie rozważała jego propozycji i nawet wtedy nie musiałaby tego robić. Uśmiechnął się półprzytomnie — znów nie rejestrując nawet, że to robi; uśmiechał się tak bezwiednie głównie przy niej — a noszony przez pięć lat ciężar spadł mu tylko z serca i za ten strzęp czułości i potwierdzenie, że nie był klientem był teraz gotów rzucić jej do nóg cały świat.
    - Nie mogę obiecać, że nie będę marudzić - błysnął zębami w wesołym uśmiechu, bo nawet zmienianie świata miało czasem pewne granice - ale czy kiedykolwiek nie marudzę? - wytknął jej, z pozoru żartobliwie, ale spoglądając na nią z naciskiem. Miał nadzieję, że jego maska malkontenta nie była nazbyt doskonała, że potrafiła przez nią przejrzeć. Istniały prawdziwe perwersje, które potrafiły zepsuć mu cały dzień, jak kelnerzy każący mu czekać na stolik w luksusowych restauracjach; ale istniało też ohydne przesmykowe piwo, którego brak wyrafinowania nie oznaczał, że Verner zrezygnowałby z towarzystwa Asterin. - Zniosę to, Asterin, bo ty mi się podobasz. - obwieścił, przechodząc od zbyt zawoalowanej metafory do zbytniej bezpośredniości. Bywał przy niej taki, ale chyba nigdy naprawdę taki nie był skoro przed pięciu laty miała wątpliwości wobec jego intencji. Zresztą, wtedy wypowiedzenie tych słów nie przyszłoby mu tak łatwo, może naprawdę miał więcej wątpliwości niż mu się wydawało, może potrzebował tych pięciu lat żeby zahartować się w ogniu i zrozumieć co jest ważne (nie duma jego ojca i nie klanowe kolacje) i zatęsknić. - Mój świat nie jest może krwawy, ale też jest popierdolony - przewrócił oczami z uśmiechem - i niebezpieczny, choć na inne sposoby. - dodał ciszej, czoło przecięła mu drobna zmarszczka. Gdyby rodzice nie znaleźli tamtego postępowego psychiatry (czy w ogóle próbowali szukać postępowego psychiatry, czy znalazł się szczęśliwym trafem?), wysłaliby go na interwencję w zakładzie zamkniętym tylko dlatego, że podobno chciał pobić patologa. (Do dziś nie przyznał się Hectorowi do niczego więcej niż podobno, bo przecież nigdy nie zniżyłby się do pobicia skoro miał na podorędziu trucizny). Na salonach zjedliby Asterin żywcem, znaleźli sposoby by ją upokorzyć i zranić na sposoby, o których nawet nie wiedziała, że ranią, wiedział o tym — a choć była silna, a on fantazjował czasem o momencie, w którym dumnie wprowadza ją na klanowy bal, to nie chciał stawiać jej w tej sytuacji. Nawet wtedy gdy oświadczał się impulsywnie, liczył się z wydziedziczeniem, a nie z klanową bajką — jej pytanie było zatem bezzasadne, któreś z nich musiało się dostosować do świata drugiego, a jemu będzie trochę łatwiej i praktyczniej. A kiedyś znajdą sobie własny kąt tego świata. Niegdyś myślał, że nie będzie to kąt tylko wielka przestrzeń i potęga i władza i chwała, ale ostatnio coraz częściej zerkał na profil Asterin i myślał o tym jak miło byłoby hodować kwiaty w niewielkim domu, w którym nikt nie będzie ich niepokoił.
    Idziemy do mnie brzmiało w uszach jak najpiękniejsza melodia, gdy prowadziła go wąskimi uliczkami do miejsca, którego tak przed nim broniła. Nie liczył nawet na to, nie dzisiaj, liczył na kilka upojnych chwil pod żarlidrzewem. Chwilowo był zbyt zaślepiony pożądaniem i wzburzonymi emocjami, by zwrócić uwagę na to, że prowadziła go nieco zbyt okrężną drogą — taką, w której skutecznie zgubiliby trop cudzych oczu.
    W środku rozejrzał się chciwie, prędko, swoim jastrzębim wzrokiem. Najpierw wychwycił rośliny w opłakanym stanie, ale powstrzymał wszelkie komentarze, potem z ciekawością powiódł spojrzeniem po reszcie mieszkania. To, że miała bałagan, go ucieszyło, nie zapraszała tu nikogo. Rzut oka na jej sypialnię ucieszyło go jeszcze bardziej, bo była tak dziwna, że chyba żaden mężczyzna o zdrowych zmysłach nie zechciałby płacić za kilka chwil wśród tych lampek i materaców. Ten kreatywny chaos wydawał się zupełnie odmienny od jego obecnej sypialni, uporządkowanej według zaleceń lekarzy i zasad spokojnego snu, ale ostatnim, o czym teraz myślał było własne zdrowie.
    - Podoba mi się, ale wszystkie rośliny bym tu przesadził. - zaanonsował z szerokim uśmiechem, gdy zamykała drzwi, a potem nachylił się i pocałował ją jeszcze raz, niecierpliwie, nie ukrywając już nawet zżerającej go przez lata tęsknoty.
    Ślepcy
    Asterin Eggen
    Asterin Eggen
    https://midgard.forumpolish.com/t3631-asterin-eggen#36721https://midgard.forumpolish.com/t3638-asterin-eggen#36796https://midgard.forumpolish.com/t3639-magnus#36803https://midgard.forumpolish.com/f119-asterin-eggen


    - Zawsze miałeś dziwny gust - westchnęła, wywróciwszy oczyma z pozoru w naganie, ale znał ją dość długo, by rozszyfrować spojrzenie, którym otulała jego twarz - ciepłe i poruszone, kipiące od emocji, których inaczej nie potrafiła wyrazić. Z każdą sekundą silna wola coraz mocniej obracała się w niej w zgliszcza, widziała jego emocje, jakby wydobył je ze swojego serca i ułożył je przed nią na otwartej dłoni; jakby nagle stanął w słońcu i mogła dostrzec wszystko, co wcześniej ukrywały bezpieczne cienie. I chłonęła to. - Już od chwili, kiedy pierwszy raz pociągnąłeś mnie za włosy, wiedziałam, że będą z tobą same kłopoty - wymruczała zadziornie, wodząc opuszkami palców po linii jego żuchwy. Ty też mi się podobasz. Mimo przepaści, w jaką runęli pięć lat temu, mimo sekretów, wyrzutów i zdrady, był dla niej tak piękny jak kiedyś. Nie, piękniejszy: bo tym razem fasada złotego chłopca została zadrapana jego własnymi wyborami, odwagą i siłą, po którą zdecydował się sięgnąć, choć musiał zdawać sobie sprawę z tego, jak wyboista droga go czeka. - Popierdolony po cichu - zasugerowała, gdy mówił jej o swoim świecie. Przesmyk przynajmniej nie krył się z wszechobecnym brudem, zepsuciem, nałogiem i agresją czyhającą na każdym kroku, podczas gdy królestwo Vernera otaczało się atłasami i udawało, że nie dochodziło w nim do żadnych perwersji. Często zastanawiała się kiedyś, jak to znosił - tę niby dworską grę intryg, niedopowiedzeń i stąpania na paluszkach, jakim cudem jeszcze w nich nie zwariował, ale podczas gdy ona latami zarzucała mu wygodę i ignorancję, on w rzeczywistości wszystko to widział. Obserwował. Był świadkiem deprawacji ubranej w ładne słowa, aż wreszcie zdecydował, że czas powiedzieć “dość”.
    Ślepcy
    Verner Forsberg
    Verner Forsberg
    https://midgard.forumpolish.com/t3662-verner-forsberg#37169https://midgard.forumpolish.com/t3673-verner-forsberghttps://midgard.forumpolish.com/t3672-konwalia#37290https://midgard.forumpolish.com/f128-verner-forsberg


    Rozciągnął usta w uśmiechu, który też już znała, jednym z tych, które rzadko (choć przy niej, w lepszych czasach, niemalże ciągle) pojawiały się na jego twarzy nieproszone i których wcale nie musiał reżyserować. Kipiącym od emocji, od radości, której w innych sytuacjach chyba nie potrafił doświadczać, nie w tak czysty sposób.
    - Mam najlepszy gust. - zaprotestował. - Gdy już sięgam po to, co naprawdę mi się podoba. - dodał ciszej, uśmiech stężał na moment, bo chciał zepsuć nastroju ani nie potrafił przepraszać, a chciał jej powiedzieć, że... - Po czarne tulipany, a nie nudne róże. - … że tamta sesja okładkowa była pomyłką, że całe małżeństwo było pomyłką i co gorsza wiedział o tym od pierwszej sekundy. Chciał wtedy zranić Asterin, bo zraniła jego; ale nie chciał jej zranić i pieczęci też żałował od pierwszej sekundy, więc na dłuższą metę zranił siebie. Prawie przymknął oczy gdy dotknęła jego żuchwy; kiedyś lubił je zamykać z leniwym, kocim uśmiechem gdy go dotykała; ale choroba skutecznie oduczyła go podobnych odruchów — a poza tym, nie chciał tracić ani chwili. Chciał patrzeć na Asterin do woli i wreszcie nie musieć udawać, że wcale nie pożera jej wzrokiem (choć prawdę mówiąc, niespecjalnie wychodziło mu to przez ostatnie tygodnie i niespecjalnie się starał). - Od tamtej chwili nie mogłem o tobie zapomnieć. Odkąd na mnie nawarczałaś i pokazałaś, że nie boisz się pokrzyw. - wyrwało mu się impulsywnie, ale szczerze. Przed pięciu laty nie powiedziałby jej nic tak słabego, desperackiego, dziwnego, ale dziś na powrót zachłysnął się jej bliskością i dziś rozumiał już, że ma przed sobą mniej czasu niż sądził i że nie chce go tracić. Tęsknił. Przytrzymał delikatnie jej doń przy własnym policzku, jakby wciąż nie wierzył, że jej nie cofnie; a potem uśmiechnął się znowu, wężowo, słysząc diagnozę swojego świata. - Kiedyś będę tak głośno, że pożałują tej ciszy. - szepnął i w jego oczach znów błysnęło to coś, co widziała niedawno na ścieżce dydaktycznej, ale tym razem nienawiść ewidentnie była skierowana w klarowną stronę, w jego stary świat. - Ale do tej pory lepiej się przyczaić, póki mogę ciągnąć z mojego świata korzyści. - dodał, szukając jej spojrzenia i zrozumienia, bo w głębi serca nie chciał, by brała go za tchórza.
    A potem poznał jej świat — nie ten, który sobie wyobrażał i który nawiedzał go w koszmarach; ani nie ten, który poznawał sam w obcych zaułkach; ani nie ten, w którym była jego przewodniczką do tej pory. Ten, którego tak przed nim strzegła i który był tylko jej.
    I ten świat był dziwny jak ona, i też mu się to podobało, a wzrok w pierwszej kolejności błądził nie do łuszczących się ścian, a do walczących o przetrwanie roślin i do materacy ułożonych na podłodze (nie wiedział, że można tak oryginalnie spać!) i do lampek nadających sypialni niepowtarzalnego klimatu i do niej, do niej, zawsze do niej, bo cały czas musiał się upewniać, że to nie sen, a najlepiej upewniały go w tym wyraz jej oczu i emocje w jej uśmiechu i smak jej pocałunków.
    Ślepcy
    Asterin Eggen
    Asterin Eggen
    https://midgard.forumpolish.com/t3631-asterin-eggen#36721https://midgard.forumpolish.com/t3638-asterin-eggen#36796https://midgard.forumpolish.com/t3639-magnus#36803https://midgard.forumpolish.com/f119-asterin-eggen


    W jego uśmiechu kryło się coś zaraźliwego, coś tak przemożnie pięknego, jak gdyby w jednej ekspresji zamknął moc całego słońca; ulga sprawiała, że jego ramiona pięły się wyżej, a spojrzenie jaśniało. Lubiła obserwować go w tych chwilach, a teraz na nowo uczyła się krzywizny jego warg, niesymetrycznego ułożenia kącików podsuniętych ku górze, śladu dołeczka, który pojawił się w lewym policzku, widocznego tylko wówczas, gdy uśmiechał się tak szczerze i tak szeroko. Mimo to na dnie jej żołądka znów odezwał się kamień zadry: przed oczyma stanęło spojrzenie okładki z różą, o której mówił, i Asterin zrozumiała, że nic mu na to nie odpowie. Nie umiała. Nienawiść do Reginy, której nawet nie znała i którą pierwszy oraz jedyny raz w życiu widziała w tamtym nieszczęsnym czasopiśmie, była jak choroba, która rozprzestrzeniła się zbyt mocno, tocząc ją gorączką, jaka nie ostygła nawet po tym, gdy przyznał się otwarcie do swoich preferencji. Przesunęła dłonią po jego policzku i delikatnie zadrapała paznokciem wyrazistą kość odznaczającą się pod skórą, i odwzajemniła się szerokim, butnym uśmiechem dopiero gdy przypomniał ich pierwsze spotkanie.
    - Mhm. Byłeś najbardziej wkurwiającym dzieckiem, jakie widziałam - przyznała swobodnie, przypominając sobie małego, eleganckiego Vernera, który bez cienia zawahania wsunął dłonie w pokrzywową zemstę i oswoił parzące paskudztwo jak swoich pobratymców. Jako mała dziewczynka wcale tego nie rozumiała, ale teraz wiedziała, że po prostu miał w sobie przeznaczony roślinom dar. - Wtedy nikt inny nie widział cię całego - wymruczała, wypowiedziawszy te słowa z oddechem łaskoczącym jego wargi, gdy znów wspięła się na palce i zbliżyła do niego głowę. Nie mogła się tym nasycić. Nim, dawnym kochankiem, dawnym ukochanym, dawnym przyjacielem, zdrajcą i dziś swoim akolitą. - Zapewne dalej nie widzą cię całego. Ale ja cię widzę - wymamrotała w jego usta. Widzę twoje błędy, twoje porażki, twoje niedoskonałości. Widzę twoje chorobliwe ambicje i krwiożercze pragnienia, twoje pragnienie zsyłania bólu na innych ludzi. Widzę jak przywdziewasz maskę idealnego chłopca i idealnego mężczyzny, ale pod jej porcelanową powłoką kipisz od gniewu i nienawiści. Widzę cię całego. - Sprytnie - przytaknęła, bo wreszcie zaczynała rozumieć, czemu wciąż ciągnął farsę swojego życia, wypielęgnowanego, aksamitnego i wygodnego; czemu, mimo tego, że rwał się do wolności i najchętniej wydrapałby rodzinne reguły ze swoich żył, czarnych już jak węgiel. Miał pięć lat na to, by dorosnąć i podjąć pewne decyzje, przedsięwziąć przygotowania do nieuchronnego, i dopiero po owych pięciu latach zdołała mu w to uwierzyć.
    Ślepcy
    Verner Forsberg
    Verner Forsberg
    https://midgard.forumpolish.com/t3662-verner-forsberg#37169https://midgard.forumpolish.com/t3673-verner-forsberghttps://midgard.forumpolish.com/t3672-konwalia#37290https://midgard.forumpolish.com/f128-verner-forsberg


    Ślepcy
    Asterin Eggen
    Asterin Eggen
    https://midgard.forumpolish.com/t3631-asterin-eggen#36721https://midgard.forumpolish.com/t3638-asterin-eggen#36796https://midgard.forumpolish.com/t3639-magnus#36803https://midgard.forumpolish.com/f119-asterin-eggen


    Ślepcy
    Verner Forsberg
    Verner Forsberg
    https://midgard.forumpolish.com/t3662-verner-forsberg#37169https://midgard.forumpolish.com/t3673-verner-forsberghttps://midgard.forumpolish.com/t3672-konwalia#37290https://midgard.forumpolish.com/f128-verner-forsberg


    Ślepcy
    Asterin Eggen
    Asterin Eggen
    https://midgard.forumpolish.com/t3631-asterin-eggen#36721https://midgard.forumpolish.com/t3638-asterin-eggen#36796https://midgard.forumpolish.com/t3639-magnus#36803https://midgard.forumpolish.com/f119-asterin-eggen


    Ślepcy
    Verner Forsberg
    Verner Forsberg
    https://midgard.forumpolish.com/t3662-verner-forsberg#37169https://midgard.forumpolish.com/t3673-verner-forsberghttps://midgard.forumpolish.com/t3672-konwalia#37290https://midgard.forumpolish.com/f128-verner-forsberg


    Ślepcy
    Asterin Eggen
    Asterin Eggen
    https://midgard.forumpolish.com/t3631-asterin-eggen#36721https://midgard.forumpolish.com/t3638-asterin-eggen#36796https://midgard.forumpolish.com/t3639-magnus#36803https://midgard.forumpolish.com/f119-asterin-eggen




    Verner i Asterin z tematu



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.