Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Salon tatuażu „Turplīk”

    3 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Salon tatuażu „Turplīk”

    Przestronny, trzypokojowy lokal, którego właścicielem od ponad pół roku jest Vil Kütt. Został zagospodarowany na salon tatuażu, który cieszy się coraz większym uznaniem wśród midgardczyków, chociaż owe aprobata dotyczy głównie młodszej części społeczeństwa. Jego wystrój, utrzymany w monochromatycznych barwach, kontrastuje z pracami, jakie pojawiają się na skórze zazwyczaj zadowolonych klientów. By omówić się na sesje konieczny jest kontakt korespondencyjny, w innym wypadku można pocałować klamkę. Kütt wykonuje tatuaże wyłącznie zaprojektowane ręką własną. Do salonu przylega niewielki sklep „Herbaarium”.


    Właściciel: Vil Kütt
    Widzący
    Nik Holt
    Nik Holt
    https://midgard.forumpolish.com/t3451-niklas-holthttps://midgard.forumpolish.com/t3474-nik-holthttps://midgard.forumpolish.com/t3475-sansahttps://midgard.forumpolish.com/f94-nik-holt


    06.05.2001

    Wizyta na Wyspie łabędzi znacząco poprawiła mu humor, a przy okazji oddała chęci do życia i pracy. Nieobecność jednak musiała być nadrobiona, dlatego Herbaarium było otwarte nieco dłużej niż wskazywałyby na to godziny wypisane na drzwiach. W zasadzie to nawet już zamykał, a dokładniej to przekręcił w drzwiach klucz i zabierał się za porządkowanie słoiczków z suszonymi roślinami. Od jakże pasjonującej czynności porządkowej oderwało go jednak głośne walenie do drzwi. Dokładnie tak, to nie było pukanie, to było walenie i to jakby się paliło.
    - Zaraz, nie pali się… - mruknął, po czym zdał sobie sprawę, że ten łomot wcale nie był czyniony do Herbaarium, a do… Turplīka. Mina Nika była wręcz nieopisana, w końcu doskonale wiedział, w jakim trybie działał Vil, a do tego zdaje się, że aktualnie powinien zresztą być w salonie tatuażu. Od czegoś jednak istniało przejście od zaplecza, z którego to przejścia zaraz skorzystał, przechodząc z własnego sklepiku do studia Vila. Rozejrzał się uważnie, szukając wspomnianego zresztą osobnika, by zapytać, co tu się właściwie odwala.
    - Vil? Ktoś Ci chce wyważyć drzwi od studia, kogo tym razem wkurzyłeś? – oczywiście, że był odrobinkę złośliwy, ale do tego raczej należało się przyzwyczaić. Zresztą takie drobne złośliwostki były ewidentnym wyrazem sympatii fossegrima, bo tylko do zaprzyjaźnionych osobników ich używał. Pytanie jednak miało drugie dno, do którego rzecz jasna w życiu by się nie przyznał – w zawoalowany, własny sposób pytał, czy pomóc pogonić delikwenta na cztery wiatry. Bądź co bądź lubił Vila, chociaż po prawdzie to miał spory problem, żeby określić ich relację. Niby facet uratował mu tyłek, ale z drugiej strony robił w wała przez dłuższy czas na tym tle. Zresztą walić, jakby na to nie spojrzeć, Holt lubił swoje obecne życie. Nawet jeśli czasem tylko sztywniał, gdy z zaskoczenia i nieprzygotowany słyszał gdzieś nawoływanie swoim prawdziwym imieniem. Szybko jednak nauczył się zrzucać takie rzeczy na karb zamyślenia, zobaczenia czegoś i innych pierdół.
    Po krótkim namyśle postanowił zajrzeć za przepierzenie, by upewnić się, że nie przeszkadza drugiemu mężczyźnie w pracy. Byłby przypał, nawet jeśli już dawno przestał się przejmować tym, co sądzą inni na jego temat. Kto go znał, ten go znał. Ale bądź co bądź mistrzowi nie należało przeszkadzać w pracy, bo jeszcze oberwie czymś w łeb. Nie, żeby nie oddał, ale aktualnie bardziej istotne było zajęcie się wciąż dobijającym się indywiduum.
    - Neh, gościu, zrób coś z tamtym. Bo inaczej zaraz migreny dostanę, albo sam go wywalę. – zaproponował radosnym tonem, bo akurat bitka mu jakoś specjalnie nie przeszkadzała na chwilę obecną.


    Dance with the waves
    Move with the sea.
    Let the rhythm of the water
    Set your soul free.
    Widzący
    Vil Kütt
    Vil Kütt
    https://midgard.forumpolish.com/t2367-vil-kutt#28050https://midgard.forumpolish.com/t2378-vil-kutt#28134https://midgard.forumpolish.com/t2377-kirke#28133


    W jednej ręce szklanka, w drugiej - kiseru. Muzyka płynąca z gramofonu skutecznie tłumi wszelkie dźwięki, zatem Vil nie może wiedzieć, jaka tragedia rozgrywa się z burgundowi drzwiami. Tonąc w słodkiej nieświadomości, jednym haustem spija szampan, który pozostał na dnie trzymanego między palcami szklanego naczynia. Uśmiech, który tańczy w kącikach ust, zerka również do jego spojrzenia - w macie grafitowych oczu tlą się na krawędzi źrenic jaśniejsze rozbłyski. Spokój zakłóca znajoma barwa głosu, która, niczym bzyczenie muchy przed świtem, drażni jego bębenki.
    - Gdyby to wiedział, być może miałbym wyrzuty sumienia, Niki – zlizuje z warg posmak szampana i odstawia szkło na mebel, gdy tanecznym krokiem pokonuje trasę, jaka oddziela go od gramofonu. Niechętnie ścisza muzykę, obdarowując Holta krótkim spojrzeniem spod kotary jasnych, długi rzęs, które należą do przypadkowego przechodnia, któremu, z powodu estetyki, podkradł tożsamość.  – Która jest godzina? - obraca trzymaną między placami drewnianą fajkę.
    Komu tym razem podpadł?
    Lista, z tygodnia na tydzień, jest coraz dłuższa. Obecnie opiewa na przynajmniej piętnaście nazwisk, w tym tylko połowa z nich jest warta uwagi Kutta. Reszta, chociaż ich właściciela naiwnie wierzą, że coś znaczą, są ledwie rysą na szklanej powierzchni vilowego sumienia, które już dawno rozpadło się na milion odłamków i, chociaż mają ostre, nieregularne krawędzie, przestały go ranić. Obecnie wbijały miarowy rytm w jego piersi.
    Zbliża ustnik kiseru do ust i zaciąga się dymem, który już po chwili wypełnia przestrzeń płuc. Vil pozwala, by pozostał tam na okres kilka nadprogramowych sekund, co prowokuje Niklasa do ponownego użycia strun głosowych. Czując na swoim karku jego spojrzenie, obraca się w końcu w jego kierunku.
    - Zobaczmy, kto z takim entuzjazmem uderza pięścią o te biedne drzwi –  decyduje w końcu i realizuje zachciankę nadgorliwego intruza, który, w niewiadomym celu, nieustanie przypomina im o swojej uporczywej obecności.  
    Przy drzwiach frontowych melduje się w sześciu krokach. Otwiera je na oścież, spojrzeniem obejmując obcą sylwetkę. Procesy myślowe, zachodzące pod sklepieniem czaszki Vila, próbuję zweryfikować tożsamość przybłędy, która bez zapowiedzi zjawia się pod drzwiami jego salonu, zakłócającą panującą w urokliwym zaułku ciszę. Od pierwszego wyjrzenia zarzuca mu fatalny brak gustu. Ponadto grymas złości, przecinający oblicze nieznajomego, zbiera mu ostatnie ochłapy uroku osobistego.
    Ulf. Chyba miał na imię Ulf. Chociaż to nie miało zasadniczo żadnego znaczenia. Zatarte przez upływ czasu wspomnienia nie podejmują z nim współpracy. Spowite są mgłą.
    - Tere yhtust, Ulf - przerywa milczenie, które przez chwile zastyga w skrawkach oddzielającej ich przestrzeni. Trwa o trzy sekundy za długo.  W trakcie milczącej kontemplacji mężczyzna zdołał się przemieści – wdrapał się na jedyny stopień, jaki prowadzi do brudnawych drzwi. Cóż za niespodzianka, chce dodać Vil, ale gryzie się w język, drwinę czując pod zębami. – Norny musiały okrutnie z ciebie zadrwić - ton głosu ma spokojny, frywolny, pozbawiony trosk, tryska z niego entuzjazm, widoczny także w spojrzeniu, kłócący się ze złością, jaka bije od mężczyzny. – Cóż się takiego wydarzyło, że znalazłeś drogę do mojego salonu? O ile nie zawodzi mnie pamięć, niespełna tydzień temu odgrażałeś się, że już nigdy więcej nie chcesz mnie widzieć. Czyżby była to tęsknota?
    Wybacz, łachudro, na tęsknocie nasza znajomość dobiegnie końca, dopowiada w myślach. Mógł jedynie podejrzewać, że pożyczona miesiąc temu tożsamość, mogła być spoiwem, która niefortunnie połączył go wiązami nieporozumienia z Ulfem.
    Widzący
    Nik Holt
    Nik Holt
    https://midgard.forumpolish.com/t3451-niklas-holthttps://midgard.forumpolish.com/t3474-nik-holthttps://midgard.forumpolish.com/t3475-sansahttps://midgard.forumpolish.com/f94-nik-holt


    Wchodząc do studia tatuażu może spodziewać się tak naprawdę wszystkiego, choć nie tego, że wystarczy gramofon, by ktoś nie usłyszał walenia do drzwi, które z trudem utrzymują się w zawiasach. Nie da się jednak ukryć, że muzyka jest na tyle przyjemna, że pewnie i sam postałby chwilę w ciszy, by się nią napawać, a gdyby potrwało to dłużej to kto wie, czy nie stałby tam z wyciągniętą harmonijką, wtórując przyjemnym nutom. Nie dana jest mu jednak chwila relaksu, nawet jeśli pomija gdzieś niespodziewanego gościa, który po prawdzie nawet nie jest jego zmartwieniem.
    - To Ty miewasz wyrzuty sumienia… Villie? – przewraca oczami, bo bezcelowe jest zwracanie uwagi, że tego konkretnego „przezwiska” akurat nie trawi. Przyzwyczaił się, to prawda, ale czy musi ten fakt okazywać? Dlatego odpowiada pięknym za nadobne, lustrując sobie pożyczone rysy twarzy. Zapewne zacząłby zadawać pytania, gdyby nie jakże znajoma wypowiedź.
    - Nawet bym rwał, gdybym nie wiedział, że to Ty. – kwituje dość rozbawionym tonem, wzruszając ramionami. – Późna. Może koło 10. Zamykałem. – wyjaśnia, jedynie krzyżując ręce na piersiach, wspierając się o ścianę studia. Nie patrzył na zegar ani w niebo, ot uznając, że jest późno, zdecydował się zamknąć własne „stoisko”. Podobno szczęśliwi czasu nie liczą, takie bzdury kiedyś usłyszał.
    Póki Kütt nie decyduje się odwrócić, Nik całkiem bezczelnie lustruje sobie sylwetkę pożyczonego wyglądu. Niczego sobie, nie ma co, acz nie dziwne jest, jeśli ewentualny właściciel kiedyś raczy tu wpaść i zrobić aferę z tego powodu. Zapewne nie byłby to pierwszy raz, choć czasem ewidentnie zabawną jest obserwacja, jak ktoś kłóci się o swój wygląd sam ze sobą.
    Mimowolne parsknięcie ucieka z ust Holta, pierwszy raz, gdy widzi starcie wściekłego przybysza z jakże entuzjastycznie nastawionym Vilem. Nie potrzebuje więcej wyjaśnień, by domyślać się, że problem, jak zwykle, związany jest z umiejetnością mężczyzny. Pozwala im toczyć dyskusję, jak przez mgłę słysząc zarzuty i wyzwiska. To tylko słowa, nie ma sensu wkraczać, przynajmniej póki nie wyciągnie jakiejś broni. Uwagę Holta jednak zwraca coś innego. Coś, co każe mu wepchnąć przybysza do środka – z jakże swojskim komentarzem, że niegrzecznie jest stać w progu – i przyjrzeć się drzwiom, które jeszcze chwilę temu zostały tak bardzo brutalnie potraktowane.
    - Na pewno tęsknota. – delikatnie wtrąca się w rozmowę, nie zważając na temat, który aktualnie się toczył. Ot wpadły mu w ucho wcześniej słowa Vila. – Zobacz, jak pięknie drzwi ozdobił. Tak umieją tylko stęsknieni i zakochani. – rozbawienie słychać w każdej sylabie jego słów i widać w całej sylwetce, gdy odsuwa się od otwartych drzwi i demonstruje te rysy na farbie, próbujące układać się w jakieś słowo.
    - I znowu będzie trzeba malować… Facet, wisisz farbę. – oznajmia lekko złośliwie, ani myśląc się przyznawać, że resztka rzeczonego koloru nadal istnieje. A do tego służy aktualnie do malowania uszkodzeń na doniczkach. O dziwo te pomalowane lepiej schodzą wśród niektórych pań.


    Dance with the waves
    Move with the sea.
    Let the rhythm of the water
    Set your soul free.
    Widzący
    Vil Kütt
    Vil Kütt
    https://midgard.forumpolish.com/t2367-vil-kutt#28050https://midgard.forumpolish.com/t2378-vil-kutt#28134https://midgard.forumpolish.com/t2377-kirke#28133


    - Ależ oczywiście, sporadycznie, od czasu do czasu - odkłada kieliszek na blat stolika, pozwalając, by mgiełka zadumy przykryła jego spojrzenie, chociaż nie jest to kwestia, nad którą musi się pochylać, o czym świadczyć może wbijający się w kącikach ust uśmiech – zazwyczaj wtedy, kiedy ametystowa barwa gryzie się z odcieniami błękitu. Bo widzisz, czasem połączenie tych dwóch kolorów wykracza nawet poza moje skromne umiejętności.
    Wcale nie, jednakże każdy wie, że żywot artysty pełen jest dramatycznych dylematów, które pozostawiają w przełyku posmak goryczy.
    - Villie, ładnie. Przyznaj, pozostawia słodycz na twoim języku, prawda? - pyta ciut złośliwie, wyraźnie się z nim drocząc, bo zgaduje, że to odpowiedź na znienawidzone "Niki", która jest zupełnie nieudaną próba naciśnięcia Kulltowi na odcisk.  Do tego jednak trzeba większej finezji.
    Na radosne rozbawienie, które pobrzmiewa w sekwencji kolejnych słow Holta, pozostaje obojętny, przynajmniej werbalnie, bo niewerbalnie uśmiech kwitnący na jego wargach, nieznacznie się pogłębia. Obraca w palcem fajkę, wbijając spojrzenie w kłębiąca się za oknem ciemności.
    Późna. Może około 10.
    Wiec jeszcze dwie godziny do północy.
    Obiecał, że wróci wcześniej? Chyba nie, a przynajmniej nie może sobie takiej obietnicy przypomnieć.
    Wsuwa kiseru do wykrzywionych w uśmiech ust, który na moment przygasa. Jest to chwila, kiedy ścianę gardła podgryza dym.
    - Następnym razem do tej odrobinę więcej dziewanny - mruczy w kierunku Nika, gdy dym wypełnia przestrzeni jego płuc. Głos ma zachrypnięty, zdezelowany. Struny głosów, zmęczone dzisiejszym dnia, powoli chcą odmówić mu posłuszeństwa. Sięga do własnego gardła. Czuje pod opuszkami chropowatą powierzchnie blizny, mimo iż obecnie nie jest widoczna dla ludzkiego oka. Ukrywa ją zaklęciem maskującym.
    Holt podąża krok za nim. Czuje na swoim karku jego spojrzenie, jednakże nie zerka przez ramię.
    Mężczyzna, pod wpływem ich słów – trudno stwierdzić, kto wyprowadził go z równowagi bardziej, bo jego wzrok przeskakuje z jednej na drugą twarz - czerwienieje ze złości. Takiej barwy Vilowi nigdy nie udałoby mu się uzyskać mieszając ze sobą kilka kolorów jednocześnie. Barwy ludzkiej złości rozciągniętej na płótnie ludzkiej skóry.  
    - Gdzie ona jest? - pięść mężczyzny uderza w futrynę.  Zatrzymuje się przed progiem. Od Kutta dzielą go co najwyżej trzy kroki.
    Uprzejmy grymas, jaki figuruje na ustach Vila, kontrastuje z drwiną, która w postaci iskier płonie w jego spojrzeniu, w drodze do drzwi zmienił ich kolor. Teraz są błękitne.
    - Kto? – przewraca oczami. – To nie magazyn zagubionych przedmiotów.
    A ludzie, Vil, to nie przedmioty, chociaż zdarza im się przechodzić z ręki do ręki. Chociaż zdarza mu się ich właśnie tak traktować. Czasem wręcz nie może się przed tym powstrzymać.
    Widzący
    Nik Holt
    Nik Holt
    https://midgard.forumpolish.com/t3451-niklas-holthttps://midgard.forumpolish.com/t3474-nik-holthttps://midgard.forumpolish.com/t3475-sansahttps://midgard.forumpolish.com/f94-nik-holt


    Sporadycznie… Tak samo łatwo to sobie wyobrazić, jak bogatych rozdających cały swój majątek biedakom. Vil i wyrzuty sumienia brzmią bardzo podobnie. Nie dziwne więc, że najwyraźniej obaj traktują tę kwestię dokładnie tak samo, w kategoriach marzeń sennych naiwniaków nie znających życia.
    - Jasne. Niech będzie, że wierzę. – uniesiona brew jednak jasno zadaje bardzo proste i wymowne pytanie: Vil, o czym Ty do mnie pierdolisz? Kolory nie są najmocniejszą stroną Holta, chyba że dotyczą roślin. Gdyby porównał to do połączeń roślin, zapewne prościej byłoby zrozumieć alegorię, ale dla własnego bezpieczeństwa Nik woli porzucić temat. Ostatnie, o czym marzy wieczorem, to wykład na temat kolorów.
    - Słodycz zostawiają cukierki. – złośliwość za złośliwość, okraszona nutkami bezczelności. – Ty możesz zostawić najwyżej gorycz, a dla wybranych pewnie niedosyt zniszczenia czegoś. – taka nikowa, bardziej rozbudowana wersja „chciałbyś”. A może i zostawia trochę tej słodyczy, na pewno brzmi dobrze. Przyjemnie. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, na pewno natomiast do przyjemności. Ewidentnie jednak nie stara się w żaden sposób dopiec mężczyźnie, albo odpuścił, albo po prostu nie chce. Ciężko czasem stwierdzić, co kołacze się pod czaszką byłego dziecka ulicy.
    Wszystko jednak się zmienia, gdy przychodzi do krótkiej opinii na temat zawartości fajki. Reakcją jest nieco krzywy uśmiech, zwiastujący od razu komentarz. Lecz mimo to pewnym jest, że uwaga została zanotowana, a nie dość temu, zostanie wprowadzona jako poprawka do następnej partii.
    - Nie za dużo tego? Będzie drapać w gardło i płuca wyplujesz. – oczywiście, że zna właściwości dziewanny. Jaki byłby z niego botanik, gdyby nie wiedział. Ale co innego jest znać właściwości roślin, a co innego preferencje klienta, które jak wszystko mogą się zmienić. Szybko jednak gryzie się w język, bo przecież nie jest z tych troskliwych ani martwiących się. Odmawiające współpracy struny głosowe wywołują w głowie listę specyfików, które mogą pomóc. Część nawet znajduje się za ścianą, w Herbaarium. Ale sprawa jest prosta – Vil zechce, Vil powie.
    Gość tatuażysty jest jednak o wiele ciekawszą sprawą. Teraz wkurzony na nich oboje sprawia wrażenie jeszcze bardziej wytrąconego z równowagi, zapewne tym, że nikt nie przejął się nim tak, jakby tego chciał. I wtedy na scenę wchodzi tajemnicza „ona”… Nik uśmiecha się, bardzo paskudnie, chętny odegrać się za zakłócenie spokoju.
    - Jedyna ona, jaka tu jest, na pewno cię nie zna. I ma ciekawsze rzeczy do roboty… - mówi całkowicie tajemniczym tonem. Tylko wtajemniczeni mogą się domyślić, że mówi o swojej wiewiórce, Sansie. Która zapewne już dorwała się do miseczki ze swoimi przysmakami, które specjalnie jej zostawił.
    - No już, cofnij się. Psujesz widok miasta. – widok, który i tak jest dosyć gówniany, ale na pewno lepszy niż nieuzasadnione pretensje wkurzonego mieszczanina. Tak naprawdę Holt tylko czeka. Nie dla Vila, bo ten byłby w stanie poradzić sobie sam. Dla samego siebie, bo coś w tym facecie go irytuje. Może jego wyniosłe spojrzenie. A może coś innego. Coś, co przypomina mu tamten cholerny zaułek z Przesmyku Lokiego, sprzed pół roku.
    - Błękit wygląda lepiej niż fiolet. – odzywa się nagle do Kutta, pijąc do wcześniejszych słów o połączeniach kolorów. Tak, teraz wspomnienia podsuwają mu usłużnie, że ametyst to jakiś rodzaj fioletu. A że nagła zmiana jeszcze bardziej denerwuje obcego? Zgrabnie uchyla się przed pięścią lecącą w stronę drzwi. – Hmmm. Wiesz, jak nie umiesz ustać, to może lepiej usiąść? – pyta z całkowicie fałszywą troską, wymownie patrząc na schody. W gestii Vila zostawia czy wpuści go głębiej.


    Dance with the waves
    Move with the sea.
    Let the rhythm of the water
    Set your soul free.
    Widzący
    Vil Kütt
    Vil Kütt
    https://midgard.forumpolish.com/t2367-vil-kutt#28050https://midgard.forumpolish.com/t2378-vil-kutt#28134https://midgard.forumpolish.com/t2377-kirke#28133


    Vilowi z wyrzutami sumienia jest nie do twarzy. Są podobnym utrapaniem, co golf gryzący w szyje. Podobnym ciężarem, co pędzel trzymany przez cały dzień w dłoni. Wiec w tym wypadku sporadycznie to synonim nigdy.
    Posyła Holtowi jeden ze swoich piękniejszych uśmiechu z katalogu, kryje się pod numer pięć.
    - Musisz być wiec człowiekiem głębokiej wiary - powstrzymuje śmiech w krtani, choć do śmiechu prowokuje go spojrzenie Nika. Znał go zbyt długo i zbyt dobrze, by uwierzyć, że w systemie wartości Kutta są obecne wyrzuty sumienia.
    Czym jest moralność?
    Dla Vila, w tym momencie, to westchnieniem ulgi, które wydobywa się z ust, chociaż zostaje zagłuszone przez intruza. Dla Vila, w tym momencie, to wzruszenie ramion, którymi kwituje słowa Holta i przejaw rozbawienie układający się na jego ustach w formie uśmiechu.
    - Moje gardło wymaga szczególnej opieki - odpowiada mu jedynie wymownie. Nigdy nie pokazał mu blizny, którą nosi centymetr nad grdykę, wiec Nik nie wie czemu czasem tatuażysta zniżał głos do szeptu, bo nie mógł podnieść go o aktywę wyżej. Przyczynę ukrywa, dzięki swojej genetyce. Gdyby jego eksperyment społeczny, jak nazywa Alrick zielarza odważyłby się sięgnąć do gadał Kutta, wyczułby jej ostre krawędzie pod palcami.
    Rozumie złość, która pobrzmiewa zarówno w mowie ciała, jak i w głosie mężczyzny, ale zupełnie nie rozumie zlepków słów, które z siebie wyrzuca, oskarżając Kütt o uprowadzenie.
    Kogo według niego tutaj przetrzymywali?
    - Och, to pole do polemiki - kwituje słowa Nika, a uśmiech, który balansował na pograniczu subtelnego grymasu, jedynie się pogłębia pod brzmieniem tych słów. -  Fiolet, powstaje w wyniku połączenia dwóch podstawowych kolorów i, pewnie się już domyśliłeś, że jednym z nich jest niebieski, a błękitna barwa to odcień właśnie tego koloru
    Vil nie wykazuje się przejawem gościnności. Nie cofa się choćby o krok, nawet gdy pięść mężczyzny zawiesza się kilka centymetrów przed jego policzkiem. Oczekiwany cios jednak nie nachodzi.
    - Szanowany panie – spogląda na nieznajomego, który łapie łapczywy haust powietrza, trwając kontrole nad oddechem, choć żadna siła - jeszcze - nie zacisnęła się na jego szyi. Czerwień rozlana na jego twarzy przybiera barwę purpury; został zupełnie wytrącony z równowagi przez ich szybką, lekceważącą jego obecnośc wymianę zdań na temat kolorów – Ulf, tak, nazywasz się Ulf? - pyta, jednak nie czeka, aż nieznajomy wyleczy go z wątpliwości, lub wyprowadź go z błędu. – Osoby, której szukasz, tutaj nie ma. Chyba, że tą osobą jest Nik. - Ukradkowe spojrzenie poświecą Holtowi. – Oddam go za darmo - zniża głos do szeptu, ale nie ma wątpliwości, że fossegrim usłyszy to, co ma do powiedzenia. Stoi zbyt blisko, a Vil za dobrze się bawi, by zadbać o dyskrecje. – Czasem bywa użyteczny.
    - Co zrobiłeś z moją córką - w końcu powiadamia ich o celu swojej wizyty. W głosie tętni ponaglenie. – Widziałem, jak wychodziła tobą wczorajszego wieczora i nie wróciła na noc do domu. Gdzie ona jest?
    Pytanie, które zawisło między nimi, pozostawia obłoczek oddechu na skórze Vila. A wiec ukradł tożsamość porywacza. Albo kogoś, z kim uciekła córka nie-Ulfa. Cudownie zaczyna się ten wieczór.
    - Obawiam się, że zaszła pomyłka. Nie znam twojej córki.
    Nie zaprasza przecież kobiet do  łóżka, a kąpiel w krwi dziewic, wbrew przekonaniom hrabiny z Czachtic, nie poprawia kondycji skóry.
    Widzący
    Nik Holt
    Nik Holt
    https://midgard.forumpolish.com/t3451-niklas-holthttps://midgard.forumpolish.com/t3474-nik-holthttps://midgard.forumpolish.com/t3475-sansahttps://midgard.forumpolish.com/f94-nik-holt


    Mruży oczy, patrząc na Vila, nie jest w stanie jednak powtrzymać iskierek rozbawienia, czających się za przymrużonymi powiekami. Trudno określić, czy bardziej przekomarza się z mężczyzną, czy wkurza jego gościa. A może obie opcje są tak samo prawdopodobne?
    - Wątpiłeś? Wszak co tydzień odwiedzam miejsca ku pokrzepieniu ducha. – tylko upór pozwala nie wpłynąć na wargi szerokiemu uśmiechowi. Daleko Holtowi do religijności, a ducha najlepiej przecież pokrzepić w doborowym towarzystwie przy odpowiednio mocnej flaszeczce. Nie jest w końcu tajemnicą, że mężczyzna w wolnych chwilach nie stroni od bardzo przyziemnych rozrywek, a wyrzuty sumienia miewa może tylko trochę częściej niż Kütt.
    - Jak tam chcesz. Ale jak wyplujesz płuca, to się proszę do mnie z tym faktem nie zgłaszać. – w domyśle ma również na myśli Alricka, znając życie, gdyby coś było nie tak z mieszanką, oberwałby opierdolem od obu. Chyba dlatego tak szybko nauczył się najpierw samemu próbować swoje specyfiki i inne twory, zanim puszczał je w obieg. Chociaż to i tak było konieczne, zanim nie wychował sobie swoich dostawców.
    Pewnie obraziłby się słysząc, że jest dla kogoś eksperymentem społecznym. Problem jednak w tym, że ten konkretny eksperyment już dawno wyrwał się spod kontroli, robiąc dokładnie to, co chciał, korzystając ze swojej niezależności, nawet jeśli ta miałaby się dla niego skończyć w sposób zdecydowanie nieprzyjemny. Mimo wszystko jednak Holt lubi tu wracać. Lubi nową tożsamość. Nowego siebie, nawet jeśli zdarza mu się jeżyć na pytania o przeszłość. To zamknięty rozdział. I może właśnie dlatego nie próbuje nawet ruszać sekretów Vila, oczekując w zamian zostawienia w spokoju jego własnych. Na szczęście nigdzie nie figuruje. Nikt go nie szuka. Na rękę mu to.
    Pomysł, że któreś z nich miałoby kogokolwiek uprowadzić jest wręcz absurdalny. Nie mają nic lepszego do roboty? Złośliwie posyła pytające Vilowi, jakby zastanawiał się, czy tatuażysta naprawdę zajął się uprowadzaniem kogokolwiek. Oczywiście, wie, że tak nie jest, ale cóż szkodzi posyłać wredne oczka?
    - Ty jesteś tu specem od barw… Jam skromny botanik. – oczy Nika błyszczą rozbawieniem, jednak zapamiętuje. Niebieski z czerwonym stworzą fiolet, reszta to kwestia odcieni. Pewne rzeczy zawsze mogą się przydać, choć na kwestię oddania przewraca oczami. No jeszcze czego, bo on tak łatwo pozwoliłby się komukolwiek oddać…
    - Ja się dobrym sercem wykazywać nie zamierzam. Sprzedam go za dychę. No, niech będzie dwie. – zgadza się łaskawie, całkowicie celowo nie patrząc na zmiennokształtnego. Użyteczny, powiadasz? Może i jest użyteczny. Może po prostu… chce taki być. Za długi, które zaciągnął. Za nowe życie.
    Wyjaśnienia Ulfa jakiegoś tam są… zaskakujące. Holt zaczyna myśleć, łączyć wątki. Zastanawiać się. W winę Vila nie wierzy w żadnym wypadku, jednak przecież nie można pozwolić, by idiota zrzucił im na głowę Kruczą Straż.
    - Jesteś pewny, że nie uciekła z kochankiem? Innym? Skoro poszła dobrowolnie, a nie wróciła, to mogła i wyjechać z kochasiem. Zastanów się, czyś jej nie bronił dostępu do ukochanego? – mówi leniwie, przewracając oczami. Nadopiekuńczy tatuś, który myśli, że może córeczkę od wszystkiego ochronić. Krzyki Ulfa zaczynają go irytować, tak samo jak zwalanie na nich winy.
    - Mam lepsze standardy niż twoja córka. On to nie wiem. – kwituje dość bezczelnie, sprawiając, że słowa grzęzną przybyłemu w ustach. Zaczyna łapać, z opóźnieniem, że przyszedł pod zły adres, jednak nadal próbuje wejść do środka, naruszyć swobodę budynku, jego ciszę i azyl. Fossegrim zaczyna coraz bardziej czuć, jak irytacja zaczyna brać górę.


    Dance with the waves
    Move with the sea.
    Let the rhythm of the water
    Set your soul free.



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.