Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Niklas Holt

    2 posters
    Widzący
    Nik Holt
    Nik Holt
    https://midgard.forumpolish.com/t3451-niklas-holthttps://midgard.forumpolish.com/t3474-nik-holthttps://midgard.forumpolish.com/t3475-sansahttps://midgard.forumpolish.com/f94-nik-holt


    Niklas Holt
    Miejsce urodzenia
    Kohtla-Järve, Estonia
    Data urodzenia
    1 kwietnia 1977
    Nazwisko matki
    Koitmets
    Status majątkowy
    przeciętny
    Stan cywilny
    kawaler
    Stopień wtajemniczenia
    III
    Zawód
    łowca roślin i właściciel sklepu z roślinami
    Totem
    kruk
    Wizerunek
    Will Tudor

    Jak to jest być tym młodszym bratem? Beznadziejnie. Tego nie wolno, tamtego nie wolno, jesteś za mały, za młody, zbyt dziecinny... Ile ja się tego w dzieciństwie nasłuchałem, to nawet nie zliczę. Już pomijam, że byłem dziwnym szczylem od najmłodszych lat - a to dorwałem jakąś piszczałkę do pierwszych muzycznych prób, a to próbowałem coś wygrywać na garnkach matki, a to non stop ciągnąłem matkę nad rzeczkę, nad morze, nad jeziorko... Przynajmniej raz w tygodniu musiałem pobyć nad jakimkolwiek zbiorniczkiem wodnym, bo inaczej prawie że dostawałem depresji. Marudziłem ile się dało, ale matka zawsze bez, słowa skargi mnie tam zabierała... No i dlatego właśnie początkowo wcale nie było źle. Estonia nie jest złym miejscem do życia, a póki byłem gówniarzem, to zarówno matka jak i ojciec ukrywali przede mną rodzinne problemy - liczyły się moje zabawki, moje wypady nad wodę i tyle. Starszy brat też mi nic nie mówił. No ale dzieci mają to do siebie, że zaczynają dorastać, a wtedy coraz trudniej jest nie zauważać pewnych rzeczy. Zaczęło się, gdy poszedłem do jednej z Akademii w Estonii, by odebrać obowiązkowe wykształcenie.
    Byliśmy... Po prostu biedni. Ale nie dlatego, że czegoś nam brakowało, nie dlatego, że los jest kijowy albo Norny tak uplotły nam życie. Nieeee, wszystko opierało się o to, że ojciec chlał. Chlał, grał, przegrywał, przepijał i nie dawaliśmy rady. Do tego narkotyki. Nie zauważałem tego wcześniej, ale tak właśnie było. Różnice między mną a rówieśnikami no po prostu były. Spore. Nie brakowało chyba tylko na jedzenie, a to i tak nie zawsze. Bo liczyły się gry ojca i jego alkohol. Jeśli matka cokolwiek zdobyła, ojciec natychmiast wynosił i sprzedawał. Nie jestem obiektywny, wiem. Ojciec... nie lubił mnie. Ja jego też, przez to picie i hazard, ale z jego strony było coś więcej. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć niechęci ojca, ale zacząłem ją odwzajemniać. Zacząłem uciekać, dusząc się w czterech ścianach. Tu było prościej, już nie musiałem prosić matki o wycieczkę, sam po lekcjach biegłem nad pobliską rzeczkę, jak kończyłem wcześniej, to jeziorko. Ale moim ukochanym miejscem był wodospad, tam czułem się najlepiej, wyciągałem byle jaki instrument, którego ojciec nie wyniósł i grałem. I kiedy tylko mogłem. Ojcu jednak moje zapędy muzyczne nigdy nie pasowały, więc ukrywałem się przed nim. Nawet nie byłem świadomy, czemu część mnie tak bardzo szuka wody i muzyki...
    W domu jednak działo się źle. Byłem na tyle dorosły - a przynajmniej za takiego się uważałem mając 14 lat - żeby widzieć, że brakuje nam już wszystkiego. Nie byliśmy w stanie odbić się od dna, widziałem, jak matka cierpi i widziałem, jak mój brat chciał jej pomóc. I wiedziałem, że jest tylko jedna opcja. Przede wszystkim zacząłem bardziej przykładać się do nauki. Robiłem pozornie za grzeczne dziecko, siedziałem w domu najdłużej ile mogłem, zanim tęsknota za moimi wodnymi miejscówkami nie przerodziła się w depresję i tylko bratu zamierzałem się, po co to wszystko. Początkowa przepaść między nami zaczęła się zmniejszać, dogadywaliśmy się całkiem nieźle - pod uważnym spojrzeniem brata zrobiłem kiedyś eksperyment, jak długo wytrzymam bez moich ukochanych zbiorników wodnych i gitary, otrzymanej po ukończeniu I stopnia szkoły. Oj nie był to długi czas, a pod koniec miałem ochotę się utopić. Potem gdzieś usłyszałem, że to się nazywa depresja. Dziwny szczyl zamienił się w jeszcze dziwniejszego nastolatka, dostającego depresji z dala od rzeczek i jezior. A do tego byłem tępy, nie połączyłem kropek. Jeszcze nie. Zacząłem dorabiać po szkole, dorzucać się ukradkiem do rodzinnego biznesu i nie wiem, jak to się zaczęło, ale szybko zrozumiałem, że to dorabianie nie wystarczy. Ojciec przegrywał więcej niż byłem w stanie zarobić. Dlatego rzuciłem zwykłe dorabianie i skumałem się z różnymi takimi... elementami. Oni płacili więcej. Najpierw to były drobne rzeczy. Podrzucić coś komuś. Przekazać listy. Potem trudniejsze rzeczy, zabrać coś i dostarczyć. Pośredniczyć w handlu. Odebrać długi. Zastraszyć. Przemycić coś… Magia zaczęła być coraz bardziej przydatna, więc zacząłem  bardziej przywiązywać do niej uwagę. Zarobione pieniądze podrzucałem ukradkiem matce, czasem bratu. Miło było widzieć uśmiech na jej twarzy, że nie jest tak źle. Miło było widzieć, jak mój brat z zaskoczeniem wyciąga z kieszeni "zagubione" drobniaki. Co z tego, że był starszy. Byłem potrzebny, niechęć ojca nie bolała już aż tak, jak wcześniej. Ale nadal bolała, nawet jeśli brat próbował być mediatorem, tłumaczyć wszystko, tworzyć pomost pomiędzy mną a ojcem... Nawet mu wychodziło. Nie do końca, ale jakoś. Używanie zaklęć bez słów pozwalało mi być skuteczniejszym i cichszym, zwłaszcza w zastraszaniu. Nie zwracałem uwagi, dla kogo pracuję. Liczyła się kasa, którą mogłem wyciągnąć. Kasa i moja mała rodzina, z której ojciec "wyleciał" nieco na własne życzenie i nawet nie wiem kiedy, mimo prób brata. Nie zmieniło się tylko to, że kiedy miałem wszystkiego dosyć i przygniatało mnie życie, szedłem nad wodę i tam grałem. W zasadzie to ciągoty do muzyki miałem zawsze, lubiłem sobie pograć, posłuchać… Od małego już. Nad wodospadem, przy szumie wody, najłatwiej się koncentrowałem. W Akademii też szło mi dobrze - zostały mi dwa lata do końca szkoły, gdy przypadkiem podsłuchałem, jak jeden z nauczycieli chwali się wspaniałą umiejętnością, Magią Vidara. Też tak chciałem! Przecież takie zaklęcia, magia bez słów, byłaby bardziej niż tylko przydatnego! Chodziłem, prosiłem, napraszałem się… W końcu się zgodził. Mój ulubiony w tamtym momencie nauczyciel zaczął uczyć mnie magii Vidara i starałem się przykładać tego jak najmocniej. To było dopiero coś.
    Było dobrze. Naprawdę dobrze wspominam tamte lata, nawet ojciec nie wkurzał aż taky, pewnie dzięki bratu, temu pomostowi między nami. Żyło nam się odrobinę lepiej, nie przeszkadzało mi to, że moja praca nie jest zbyt legalna. Dla niepoznaki i ojcu podrzucałem drobne. A potem wszystko zdechło. Brat dowiedział się o moim zajęciu i nie był tym zachwycony. To wtedy się poróżniliśmy. Nie podobał mu się mój sposób zarobku, narajona robota zaraz potem, gdy skończę szkołę, towarzystwo, w którym się obracałem i sam nauczyciel magii, który podobno miał jakieś konszachty ze ślepcami. Broniłem swojego życia, poglądów, broniłem powodów, dla których robiłem wszystko. To były drobne kłótnie, ale coraz gorsze. Nie podobało mu się, że sprzedawałem to samo, co zniszczyło nam życie. Zaczęliśmy się od siebie oddalać, więź braterska osłabła bardzo mocno. W końcu jednak pojawiła się szansa - wyjechaliśmy do Midgardu, by tam zacząć wszystko od nowa. Ale przecież nie byłoby mnie tutaj, gdyby wyszło. Mama zachorowała. Poważnie. Nie wiem, na co, ale nie zdołano jej wyleczyć. Zmarła, gdy miałem 19 lat, prawie zaraz potem, gdy skończyłem Akademię. Zmarła, lecz zostawiła pamiętnik...
    Może gdybym znalazł go ja. Może mój brat. Ktokolwiek inny, byle nie ojciec - to wtedy nie byłoby aż tak źle. Ale znalazł go ojciec i wtedy wszystko się rozwaliło. Nie byłem jego synem. Matka miała romans i jego owocem byłem ja, syn fossegrima z tak zwanego pierwszego pokolenia. Dopiero wtedy połączyłem kropki. Nie przypominałam ojca z wyglądu. Kochałem grać. Kochałem wodę, potrzebowałem natury do życia. Nie miałem nawet czasu się oswoić z tymi informacjami. Ojciec... a może tylko facet, który jako tako mnie wychował, chyba postanowił usunąć mnie z tego świata i to za pomocą mojej gitary, tego pierwszego i najlepszego instrumentu. Nie myślałem wtedy. Strzeliłem w ojca niewerbalnym zaklęciem i zwyczajnie uciekłem, jak tchórz. A może i nie tchórz? Nie miałem wyboru.
    Wszyscy chcemy żyć. Nawet ja. Zwiałem najpierw do mojego wodospadu, a potem na ulicę, mając w zasadzie skończoną podstawę edukacji, ojca chcącego mnie zabić na karku i tylko to, co miałem na sobie. Do domu nie miałem odwagi wrócić, poza tym to już chyba nie był mój dom. Nie miałem... nic. A jak się nie ma nic, to jedyną opcją jest skończyć na ulicy. W przeciwieństwie do Estonii tu nie miałem znajomości. Było do dupy. Tak bardzo do dupy, że zacząłem kraść. Urok fossegrima bywał przydatny, nawet jeśli nauka kontroli nad tym szła trochę opornie. Ale i tak nie powodziło mi się tak dobrze, jakbym chciał. Nie zawsze dawało się kogoś okraść. Czasem wchodziłem w drogę nie tym, co trzeba. Nie znałem świata, nie znałem nikogo. I nie raz i nie dwa chodziłem głodny jak cholera. O otrzymanych razach to nawet nie wspomnę. Jedyne, vo dodawało mi sił, to rzeka, kojąca moją naturę fossegrima.
    I wtedy Norny postanowiły dać mi światełko. Postanowiłem okraść JEGO. Udało mi się jak cholera, nie dość, że mnie złapał, to jeszcze akurat wtedy byłem na tyle w złym stanie, że moja aura nie zadziałała. Albo była za słaba, żeby gościa omamić? No, moja kontrola nad tym cholerstwem i tak była marna. Świetnie po prostu, nic tylko powiesić się na drzewie, serio. Tyle, że zamiast mnie wydać i zrobić chryję, on... przygarnął mnie. Tak, też byłem w szoku. Nagle znowu miałem własny kąt, nie musiałem głodować i aż tak chętnie nie obijali mi ryja w zaułkach. Znaczy próbowali, ale odzyskałem siły.
    Nie chciałem używać prawdziwego imienia, więc dostałem nową tożsamość wraz z nowym wiekiem. Jasne, musiałem to odpracować, ale odpracowywałem chętnie. Technicznie facet ocalił mi życie. Koniec z oglądaniem się za siebie... Poszedłem na studia na Uniwersytet Kenaz pod zmienionym nazwiskiem, by jeszcze lepiej wykonywać swoją pracę, zanim w końcu ogarnąłem tyłek na tyle, by zorientować się, że ta pomoc i zgarnięcie z ulicy nie były wcale bezinteresowne, a rzekomy dług to odpracowałem błyskiem. No robić w wała to my, ale nie nas. Nie zamierzałem być od nikogo zależny, ale to wcale nie znaczyło, że zamierzałem się wynosić. Jakkolwiek to nie brzmi, nie dałbym sobie rady na ulicy.   Po wielu targach stanęło na moim własnym sklepiku z roślinami. No, oficjalnie z ziołami. W praktyce? Jak znasz hasło, kupisz wszystko - no, prawie wszystko.
    Podobało mi się nowe życie. Stworzyłem nowe znajomości. Zacząłem uczyć się zakazanej magii - w celach obrony oczywiście, czasem na ulicy nie było bezpiecznie nawet dla mnie - pomagał mi jeden taki, który za szeroko pojętą współpracę zgodził się uczyć mnie samoobrony. A że tą samoobroną była zakazana magia, nie narzekałem. Nie, żebym chciał zostać ślepcem, ale nigdy nie wiesz, co może się przydać… Rozbudowałem ponownie kontakty. I w końcu czułem, że nie muszę już oglądać się za siebie, nawet jeśli tak bardzo tęskniłem za bratem. Ale nie tym z końca, a początku. Tym, na którego mogłem liczyć. Może jeszcze go odnajdę, kiedyś. Teraz całkiem zabawnie jest udawać 29-latka po studiach prowadzącego własny biznes. Za pierwsze zarobione pieniądze kupiłem kieszonkową harmonijkę by nie musieć non stop pożyczać pd kogoś instrumentów. Prócz tego nabyłem flet, trochę ze złośliwości, ale i z niego umiałem wyciągnąć piękne nuty. Tu też znalazłem swój wodospad wraz z jeziorkiem, ale to nie było to samo, co w Estonii.
    Najlepsze jest jednak to, że lawirując tu czy tam można wiele usłyszeć. Nie, żeby chciało mi się bawić w politykę, ale tak po prawdzie nic nie mam do ślepców. Wiem, że to zakazane dziedziny magii i takie tam, ale nie dziwię się, że ich do tego ciągnie. Nie chciałbym mieć piętna na sobie, ale wiem, co to znaczy być ściganym. Nie pochwalam mordów, bo każdy ma prawo do życia, ale to tak samo, jak chociażby z berserkerami. Tacy właśnie są. Może i nikt nie rodzi się ślepcem, ale mają prawo do istnienia. Nikomu nie odmówię pomocy, pod warunkiem, że zapłaci... Niekoniecznie złotem.


    Dance with the waves
    Move with the sea.
    Let the rhythm of the water
    Set your soul free.
    Widzący
    Nik Holt
    Nik Holt
    https://midgard.forumpolish.com/t3451-niklas-holthttps://midgard.forumpolish.com/t3474-nik-holthttps://midgard.forumpolish.com/t3475-sansahttps://midgard.forumpolish.com/f94-nik-holt


    Karta rozwoju

    Informacje ogólne

    Wzrost
    1,84m
    Waga
    73kg
    Kolor oczu
    intensywnie błękitne
    Kolor włosów
    blond
    Znaki szczególne
    blizna od noża na lewym boku
    Genetyka
    fossegrim (II pokolenie)
    Umiejętność
    Magia Vidara
    Stan zdrowia
    zdrowy


    Statystyki

    Wiedza o śniących
    I
    Reputacja
    -19
    Rozpoznawalność
    31
    Stronnictwo
    5
    Alchemia
    5
    Magia użytkowa
    25
    Magia lecznicza
    5
    Magia natury
    20
    Magia runiczna
    5
    Magia zakazana
    8
    Magia przemiany
    5
    Magia twórcza
    11
    Sprawność fizyczna
    7
    Charyzma
    10
    Wiedza ogólna
    5


    Atuty

    Miłośnik pojedynków (I)
    +3 do rzutu kością na zaklęcia ofensywne i defensywne.
    Znawca natury (II)
    +7 do rzutu kością na rozpoznawanie i szukanie gatunków roślin i zwierząt.
    Duch wodospadu
    postać emanuje aurą, przez którą jest uznawana za niezwykle atrakcyjną; może za pomocą niej wpływać na innych ludzi. Otrzymuje +10 do rzutu na charyzmę oraz +3 do rzutu przy czynnościach związanych z magią twórczą.


    Ekwipunek

    Talizman z białym bursztynem
    raz na fabularny miesiąc pozwala całkowicie załagodzić skutki przebywania z dała od wody, ponadto zapewnia stały bonus +3 do magii natury
    Szalej jadowity
    Magiczna harmonijka
    Nóż
    Purpurowa mgła
    narkotyk stosowany głównie w celach relaksacyjnych, uspokaja i pobudza przypływ endorfin, jednocześnie znacznie osłabiając koncentrację i zaburzając percepcję czasu
    Ingrediencje roślinne
    liść żarliwodrzewa (5 szt.), żywe złoto (7 szt.), metamorflora (2 szt.), pokrzyk wilcza jagoda (2 szt.), muchomor biały (1 szt.)
    Biała gałązka
    ciśnięta pod nogi wrogo nastawionej osoby lub stworzenia, unieruchamia na II tury przez pnącza. Z przedmiotu można skorzystać wyłącznie raz na fabularną rozgrywkę. Po użyciu gałązka rozpada się (3 użycia).


    Aktualizacje

    15.12.2023
    zakup magii Vidara i szaleju jadowitego
    16.12.2023
    zakup noża i magicznej harmonijki
    08.03.2024
    uzyskanie 5 liści żarliwodrzewa i purpurowej mgły
    25.03.2024
    uzyskanie +1 punktu do reputacji i +1 punktu do rozpoznawalności
    10.04.2024
    otrzymanie przedmiotu z anomimowego dobroczyństwa: biała gałązka
    10.04.2024
    zakup +3 punktów do magii zakazanej i +2 punktów do sprawności fizycznej
    22.07.2024
    zebranie ingrediencji roślinnych: żywe złoto (7 szt.), metamorflora (2 szt.), pokrzyk wilcza jagoda (2 szt.), muchomor biały (1 szt.)
    22.07.2024
    uzyskanie +1 punktu do magii twórczej

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Karta zaakceptowana
    Życie wzrosło przed Tobą wyżynami wielu życiowych trudności, nigdy nie pozwoliłeś jednak, aby przeciwności losu ściągnęły Cię na dno. Ojciec mógł nie akceptować Twojego pochodzenia, Ty sam wiesz jednak, że natura fossegrima może stać się błogosławieństwem, jeśli tylko wie się, jak odpowiednio ją wykorzystać. Wiele przeżyłeś, ale wciąż jesteś jeszcze młodym człowiekiem – nie pozwól, aby ktokolwiek zwiódł Cię na niewłaściwą ścieżkę.


    Prezent

    Wielu galdrów nazwaliby Twoją genetykę darem, bycie fossegrimem niekiedy wiąże się jednak z trudnościami – na początek rozgrywki w prezencie od Mistrza Gry otrzymujesz talizman z białym bursztynem. Wisior ten jest nie tylko stylowym dodatkiem do każdego ubioru, ale ma również magiczne właściwości – raz na fabularny miesiąc pozwala Ci on całkowicie załagodzić skutki przebywania z dała od wody. Ponadto zapewnia Ci również stały bonus +3 do magii natury.


    Podsumowanie

    Punkty doświadczenia na start
    700 PD (karta postaci)
    Osoba sprawdzająca
    Jāzeps Ešenvalds

    Serdecznie witamy w Midgardzie! Twoja karta postaci została zaakceptowana, w związku z czym otrzymujesz pierwsze punkty doświadczenia na start do dowolnego rozdysponowania. W następnym etapie należy obowiązkowo założyć kronikę i skrzynkę pocztową, za co przysługują ci kolejne punkty, po które możesz zgłosić się w aktualizacji rozwoju postaci. Prosimy także o wpisanie się do spisu absolwentów, jak i instytucji i profesji w celu uzupełnienia dodatkowych informacji o postaci. Powodzenia na fabule!




    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.