:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Marzec-kwiecień 2001
08.03.2001 – Zaplecze – U. Frisk & B. Guildenstern
3 posters
Ursula Frisk
08.03.2001 – Zaplecze – U. Frisk & B. Guildenstern Wto 12 Gru - 18:48
Ursula FriskWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Midgard, Norwegia
Wiek : 20 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : studentka Instytutu Eihwaz (magia rytualna, I rok)
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : wąż
Atuty : mistrz rytuałów (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 14 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 15 / magia runiczna: 25 / magia zakazana: 5 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 6 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 5
08.03.2001
Tajemnicza roślina w małym słoiczku grzecznie czekała przez ostatnie miesiące na czas swojej świetności. Zapewniona o jej magicznych właściwościach, bałam się ją wykorzystać. Każdy alchemik na pewno chciałby wejść w jej posiadanie, ale ja nie byłam w stanie wykorzystać jej niesamowitego potencjału. Eliksiry, które zwykłam warzyć, nigdy nie potrzebowały na tyle rzadkich ingrediencji, żebym była zmuszona sięgnąć po jedno z niewielu kłączy.
Zastanawiała mnie jej istota. Na początku o nią dbałam, ale szybko zauważyłam, że zupełnie niepotrzebnie. Jakby zaklęta i zatrzymana w czasie, nie reagowała na zbyt dużą wilgoć czy suszę. Siedem kłączy, jak było, tak jest. Znałam się na roślinach, ale z czymś takim nigdy się nie spotkałam. Przejrzałam wszystkie księgi babki, które udało mi się przechować i nie było nawet o tym wzmianki. Tak jak cieszę się, że już nigdy jej nie spotkam, tak za jej utraconym zasobem wiedzy ubolewałam szczerze. Może znałaby odpowiedzieć? Może spotkała się już z czymś podobnym?
Po pierwszych próbach z Rosenkratzem poddałam się, nie chciałam tracić energii na te badania. Miałam ważniejsze rzeczy na głowie, które już wystarczająco spędzały mi sen z powiek i jakby Thor zesłał na mnie nagle piorun z nieba w postaci przypadkowego spotkania z Guildensternem, który na alchemii znał się, jak nikt inny. Zaryzykowałam dużo, wtedy na wystawie, ale byłam gotowa ponieść to ryzyko i tak o to jestem przed jego pracownią dalej niepewna swoich działań.
Z wahaniem przekroczyłam próg alchemicznego warsztatu, a wzrokiem szukałam znajomej twarzy. Nie czułam się komfortowo, z tym że w pewnym sensie wykorzystuje kogoś, kto dopiero stracił narzeczoną. Niby sam wykazał się inicjatywą, ale i tak czułam, że nie postępuję do końca słusznie.
- Panie Guildenstern... - Zaczęłam, upewniając się, że jesteśmy jedynymi osobami w jego dobytku. - ...przyniosłam przedmiot naszej wcześniejszej rozmowy - Musiałam znowu uważać na wszystko, co dzisiaj powiem. Ostatnią rzeczą, jaką teraz bym chciała, to Krucza Straż na karku. Utrzymanie w sekrecie mojego spotkania z Nørgaardem, który zmarł niedługo potem, mogło być przecież zatajaniem czegoś ważnego dla śledztwa. Nie znał mnie, a jednak zaprosił mnie do swojego gabinetu, żeby mi wręczyć tę tajemniczą roślinę. Wtedy uważałam, że zainteresował się moją osobą przez dobre wyniki na rekrutacji do instytutu, ale teraz? Teraz sama już nie wiem, co o tym myśleć.
- Moglibyśmy przejść w bardziej ustronne miejsce? - Uniosłam jeszcze pytająco jedną brew, dając mu do zrozumienia, że wejście do sklepu nie jest na tyle odpowiednie, żebym zdecydowała się ukazać mu słoiczek z rośliną. Poniekąd dziwiłam się, że uwierzył mi na słowo. Gdybym ja była na jego miejscu i jakaś młoda studentka zaczęła pytać się go o tak abstrakcyjne dla alchemii rzeczy, raczej bym ją wyśmiała. A jednak. Teraz stoję przed nim, gotowa do ukazania strzeżonej przeze mnie tajemnicy, ale w tym wszystkim był jeden problem - sekret przestaje nim być, gdy wie o nim więcej niż jedna osoba...
Björn Guildenstern
Re: 08.03.2001 – Zaplecze – U. Frisk & B. Guildenstern Wto 12 Gru - 18:48
Björn GuildensternŚlepcy
Gif :
Grupa : ślepcy
Miejsce urodzenia : Bergen, Norwegia
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : bogaty
Zawód : alchemik, doktorant alchemii w Instytucie Kenaz, właściciel Pracowni Alchemicznej i były członek Kompanii Morskiej
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kawka
Atuty : złotousty (I), alchemik renesansu (II), alchemiczny kolekcjoner (I)
Statystyki : alchemia: 28 / magia użytkowa: 21 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 13 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 11 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 7
Nie mógł nie spotkać się z Ursulą po tym, jak przypadkowo natknęli się na siebie w jednym z muzeów w Oslo podczas Vekkelse. Choć początkowo nie miał zbytnio czasu, by skupić się na tym, co mu powiedziała, to kilka dni temu udało mu się zajrzeć do Wielkiej Biblioteki. Młody Guildenstern chciał znaleźć coś odkrywczego na temat tajemniczej rośliny, o której Frisk mu wspominała, ale — jak się spodziewał od samego początku — poszukiwania zakończyły się fiaskiem. Próbował też dowiedzieć się, czy którykolwiek z jego znajomych alchemików słyszał o roślinie o podobnych właściwościach, nie wymieniając jej dla bezpieczeństwa z nazwy, lecz wszyscy zareagowali w podobny sposób: niepohamowanym śmiechem. Nikt nie wierzył w istnienie Paliczków Idunn, dlatego sam miał w ostatnich dniach niemałe wątpliwości, co do słów Ursuli — musiał przekonać się na własne oczy. Jeśli mówiła prawdę i nie był to wymysł młodej studentki, która w rzeczywistości nie znała się zbytnio na alchemii, to mogło okazać się, że bardziej zaawansowane badania na tym polu mogłyby przyczynić się do zrewolucjonizowania alchemii i ograniczeniu używania niektórych składników, zwłaszcza zwierzęcych, których pozyskiwanie w niektórych przypadkach nie było moralne. Przynajmniej dla Björna.
— Przejdźmy na ty. Chyba najwyższa pora, by to zrobić. Jestem Björn — przedstawił się oficjalnie, choć dobrze znała jego imię, gdy tylko Ursula przekroczyła próg sklepu. Na wszelki wypadek postanowił go od razu zamknąć i zaprowadzić ją na zaplecze, by przypadkiem nikt niepożądany im nie przeszkadzał w dzisiejszym spotkaniu. Kiedy położyła słoik z tajemniczą rośliną, Guildenstern przyjrzał się jej dokładniej. Zupełnie inaczej ją sobie wyobrażał — spodziewał się czegoś bardziej egzotycznego; czegoś, czego nigdy w życiu nie widział, a tymczasem Paliczki Idunn przypominały paproć o twardych, zakończonych szpikulcem liściach. — Czyli to są te Paliczki Idunn, o których wspominałaś — mruknął w pewnym momencie Björn, bardziej do siebie niż do niej, zastanawiając się, czy mógłby ją dotknąć. — Jest bardzo niewielka. Próbowałaś z nią cokolwiek robić? — zadał pytanie po chwili namysłu, po czym przysunął się bliżej rośliny. Jakim cudem coś tak pospolitego miało zastępować każdy składnik?
— Mogę wiedzieć, skąd ją w ogóle masz? — zainteresował się alchemik, kątem oka spoglądając na stojącą obok Ursulę. To było w tym przypadku kluczowe pytanie, gdzie i jakim cudem udało jej się zdobyć roślinę o podobnych właściwościach. O właściwościach, które obowiązkowo musieli podczas dzisiejszej wizyty sprawdzić — uwarzyć eliksir i zastąpić jeden ze składników liśćmi z Paliczków Idunn, a potem cierpliwie poczekać na efekt końcowy. Już niedługo, za kilka chwil, miało się okazać, czy słowa Frisk były prawdą, czy wyłącznie wymysłem.
— Przejdźmy na ty. Chyba najwyższa pora, by to zrobić. Jestem Björn — przedstawił się oficjalnie, choć dobrze znała jego imię, gdy tylko Ursula przekroczyła próg sklepu. Na wszelki wypadek postanowił go od razu zamknąć i zaprowadzić ją na zaplecze, by przypadkiem nikt niepożądany im nie przeszkadzał w dzisiejszym spotkaniu. Kiedy położyła słoik z tajemniczą rośliną, Guildenstern przyjrzał się jej dokładniej. Zupełnie inaczej ją sobie wyobrażał — spodziewał się czegoś bardziej egzotycznego; czegoś, czego nigdy w życiu nie widział, a tymczasem Paliczki Idunn przypominały paproć o twardych, zakończonych szpikulcem liściach. — Czyli to są te Paliczki Idunn, o których wspominałaś — mruknął w pewnym momencie Björn, bardziej do siebie niż do niej, zastanawiając się, czy mógłby ją dotknąć. — Jest bardzo niewielka. Próbowałaś z nią cokolwiek robić? — zadał pytanie po chwili namysłu, po czym przysunął się bliżej rośliny. Jakim cudem coś tak pospolitego miało zastępować każdy składnik?
— Mogę wiedzieć, skąd ją w ogóle masz? — zainteresował się alchemik, kątem oka spoglądając na stojącą obok Ursulę. To było w tym przypadku kluczowe pytanie, gdzie i jakim cudem udało jej się zdobyć roślinę o podobnych właściwościach. O właściwościach, które obowiązkowo musieli podczas dzisiejszej wizyty sprawdzić — uwarzyć eliksir i zastąpić jeden ze składników liśćmi z Paliczków Idunn, a potem cierpliwie poczekać na efekt końcowy. Już niedługo, za kilka chwil, miało się okazać, czy słowa Frisk były prawdą, czy wyłącznie wymysłem.
Ursula Frisk
Re: 08.03.2001 – Zaplecze – U. Frisk & B. Guildenstern Wto 12 Gru - 18:49
Ursula FriskWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Midgard, Norwegia
Wiek : 20 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : studentka Instytutu Eihwaz (magia rytualna, I rok)
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : wąż
Atuty : mistrz rytuałów (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 14 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 15 / magia runiczna: 25 / magia zakazana: 5 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 6 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 5
- Ursula - Kiwnęłam głową z uśmiechem w stronę Guildensterna, a następnie skierowałam się za nim na zaplecze. Z tyłu głowy dalej czułam nieprzyjemną nutkę stresu. Chętnie bym o niej zapomniała, całkowicie oddała się zewu odkrywania jej tajemnic, ale w tym wszystkim nie chciałam ani jej stracić, ani zostać obiektem zainteresowania Kruczej Straży. Dzisiejsze spotkanie mogło nieść za sobą dużo skutków. Jednakowo w postaci plusów, ale także niechcianych minusów. Musiałam się dobrze zastanowić, jak to chcę rozegrać.
Zaraz po przejściu przez próg zaplecza, zaczęłam grzebać w zawieszonej przez szyję skórzanej i pojemnej torbie. Kilka sekund później, wyjęłam z niej słoiczek z Paliczkami Idunn. Roślina grzecznie czekała na lepszy moment zbyt długo.
- Tak, to ona. Starałam się o nią dbać, utrzymywać odpowiednią wilgoć, tak jakby to była jedna z wielu innych paprotek i inne takie... Nic się nie zmieniło. Dosłownie jakby była zaklęta w czasie! Wygląda tak samo identycznie, jak we wrześniu, gdy weszłam w jej posiadanie. W grudniu jakoś całkowicie o niej zapomniałam i przeleżała na parapecie obok balkonu trzy tygodnie i nawet to jej nie zaszkodziło. - Pokręciłam teraz zrezygnowana głową. Mówiłam wszystko z wyczuwalnym wyrzutem w stronę rośliny, bo rzeczywiście jak bardzo bym się nie starała albo zaniedbywała, to ta nigdy nie odwdzięczyła się nowym kłączem albo brunatną plamą na jednym z już powstałych.
- To nie jest ważne - Odpowiedziałam stanowczo, ale nie patrząc mu w oczy. Dopóki mężczyzna nie wzbudzi we mnie pełnego zaufania, to nie będę mu mówić, w jaki sposób trafiła w moje ręce. Sam fakt, że jego zmarła narzeczona należała do tego samego rodu, co poprzedni właściciel rośliny, mógłby być bardzo dziwny w tym momencie. Nie wiem, jak bardzo był z nią blisko, ale nie chciałabym, żeby teraz mi się załamał przez to, że usłyszał jej panieńskie nazwisko. Ludzie różnie przechodzą żałobę, a Björn, mimo że nie wygląda na jakiegoś bardzo cierpiącego, może jednak dusić to wszystko w środku, dlatego nie zamierzam ryzykować stratą czasu.
- Masz jakiś pomysł na eliksir? Użyczę Ci jedno z kłączy, które udowodni jej właściwości - Zmieniłam temat, teraz już patrząc na mężczyznę. Sama nic z nią nie zrobię, a mężczyźnie nie dość, że może się rzeczywiście przydać, to dzięki temu jest szansa, że będę o krok bliżej do poznania jej sekretu. - Warto by było zastąpić ją czymś trudno dostępnym, drogim, żeby nie zmarnować jej potencjału - Dodałam jeszcze, czekając na decyzję Guildensterna.
Zaraz po przejściu przez próg zaplecza, zaczęłam grzebać w zawieszonej przez szyję skórzanej i pojemnej torbie. Kilka sekund później, wyjęłam z niej słoiczek z Paliczkami Idunn. Roślina grzecznie czekała na lepszy moment zbyt długo.
- Tak, to ona. Starałam się o nią dbać, utrzymywać odpowiednią wilgoć, tak jakby to była jedna z wielu innych paprotek i inne takie... Nic się nie zmieniło. Dosłownie jakby była zaklęta w czasie! Wygląda tak samo identycznie, jak we wrześniu, gdy weszłam w jej posiadanie. W grudniu jakoś całkowicie o niej zapomniałam i przeleżała na parapecie obok balkonu trzy tygodnie i nawet to jej nie zaszkodziło. - Pokręciłam teraz zrezygnowana głową. Mówiłam wszystko z wyczuwalnym wyrzutem w stronę rośliny, bo rzeczywiście jak bardzo bym się nie starała albo zaniedbywała, to ta nigdy nie odwdzięczyła się nowym kłączem albo brunatną plamą na jednym z już powstałych.
- To nie jest ważne - Odpowiedziałam stanowczo, ale nie patrząc mu w oczy. Dopóki mężczyzna nie wzbudzi we mnie pełnego zaufania, to nie będę mu mówić, w jaki sposób trafiła w moje ręce. Sam fakt, że jego zmarła narzeczona należała do tego samego rodu, co poprzedni właściciel rośliny, mógłby być bardzo dziwny w tym momencie. Nie wiem, jak bardzo był z nią blisko, ale nie chciałabym, żeby teraz mi się załamał przez to, że usłyszał jej panieńskie nazwisko. Ludzie różnie przechodzą żałobę, a Björn, mimo że nie wygląda na jakiegoś bardzo cierpiącego, może jednak dusić to wszystko w środku, dlatego nie zamierzam ryzykować stratą czasu.
- Masz jakiś pomysł na eliksir? Użyczę Ci jedno z kłączy, które udowodni jej właściwości - Zmieniłam temat, teraz już patrząc na mężczyznę. Sama nic z nią nie zrobię, a mężczyźnie nie dość, że może się rzeczywiście przydać, to dzięki temu jest szansa, że będę o krok bliżej do poznania jej sekretu. - Warto by było zastąpić ją czymś trudno dostępnym, drogim, żeby nie zmarnować jej potencjału - Dodałam jeszcze, czekając na decyzję Guildensterna.
Björn Guildenstern
Re: 08.03.2001 – Zaplecze – U. Frisk & B. Guildenstern Wto 12 Gru - 18:49
Björn GuildensternŚlepcy
Gif :
Grupa : ślepcy
Miejsce urodzenia : Bergen, Norwegia
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : bogaty
Zawód : alchemik, doktorant alchemii w Instytucie Kenaz, właściciel Pracowni Alchemicznej i były członek Kompanii Morskiej
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kawka
Atuty : złotousty (I), alchemik renesansu (II), alchemiczny kolekcjoner (I)
Statystyki : alchemia: 28 / magia użytkowa: 21 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 13 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 11 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 7
— To zaskakujące — stwierdził Björn, wsłuchując się z uwagą w słowa Ursuli, po której było wyraźnie widać, że stresowała się dzisiejszą wizytą w jego pracowni. Nie był tym zdziwiony – w końcu musiała podzielić się z nim swoim sekretem, nie mając przy tym żadnej pewności, że młody Guildenstern jej nie oszuka. Nie miał jednak wobec niej złych zamiarów. — Zapomniałem cię o to zapytać. Napijesz się czegoś? — dodał na wszelki wypadek, w międzyczasie z zainteresowaniem oglądając tajemniczą roślinę, którą Frisk postawiła na drewnianym biurku. — W takim razie, wszystko jednoznacznie wskazuje na to, że niewiele trzeba przy niej robić, skoro przeżyła tak długo bez jakiejkolwiek opieki. Próbowałaś może odciąć zdrowy pęd lub gałązkę i posadzić ją w innym miejscu? Albo chociaż fragment kłącza? — zadał pytanie, w międzyczasie robiąc miejsce na zapleczu do ich przyszłych eksperymentów. Jeśli jej właściwości faktycznie okażą się zgodne z prawdą, następnym krokiem powinna być próba rozmnożenia tej rośliny. Brak odpowiedzi na wcześniejsze pytanie przyjął milcząco, choć podejrzewał, że Ursula coś ukrywała, co mogło wskazywać na to, że weszła w jej posiadanie w nielegalny sposób. Czyżby miała ją z Przesmyku?
— Myślę, że na początek możemy spróbować może uwarzyć coś… łatwego — zasugerował Björn, zastanawiając się, czy to był najlepszy pomysł. Jednak po chwili dłuższego zastanowienia stwierdził, że muszą wypróbować różnych metod, by sprawdzić, czy tajemnicza roślina, którą przyniosła Ursula, faktycznie była w stanie zastąpić każdy możliwy składnik. Guildenstern postanowił się jej przyjrzeć jeszcze raz, po czym dotknąć jednego z jej liści. Ku jego zdziwieniu, nie miała w sobie nic nadzwyczajnego, dlatego powoli jego entuzjazm zaczynał opadać. Czy dobrze robił, wierząc Frisk? Ostatecznie uświadomił sobie, że nie miał nic do stracenia – przynajmniej będzie mieć nauczkę, by nie tracić czasu na absurdalne wymysły studentek. — A potem, w kolejnym etapie, coś znacznie trudniejszego. Musimy się upewnić, że roślina faktycznie jest w stanie zastąpić wszystko. — Brzmiało to nieprawdopodobnie, choć Frisk skłaniała się od razu, by coś rzadkiego zastąpić kłączem rośliny.
— Jak wolisz, tylko nie wiadomo, jak zareaguje na takie połączenie. Decyzję pozostawiam tobie, ale nie chciałbym ryzykować zniszczeniem pracowni. Musimy przetestować każdą z opcji, jeśli zamierzamy dokładnie zbadać tę roślinę — zasugerował spokojnym głosem Björn, przygotowując jednocześnie kociołek i księgę z najważniejszymi, spisanymi przez niego eliksirami. Choć większość przepisów znał na pamięć, to jednak nie chciał się pod żadnym pozorem pomylić — teraz musieli być bezbłędni w tym, co zamierzali zrobić.
— Myślę, że na początek możemy spróbować może uwarzyć coś… łatwego — zasugerował Björn, zastanawiając się, czy to był najlepszy pomysł. Jednak po chwili dłuższego zastanowienia stwierdził, że muszą wypróbować różnych metod, by sprawdzić, czy tajemnicza roślina, którą przyniosła Ursula, faktycznie była w stanie zastąpić każdy możliwy składnik. Guildenstern postanowił się jej przyjrzeć jeszcze raz, po czym dotknąć jednego z jej liści. Ku jego zdziwieniu, nie miała w sobie nic nadzwyczajnego, dlatego powoli jego entuzjazm zaczynał opadać. Czy dobrze robił, wierząc Frisk? Ostatecznie uświadomił sobie, że nie miał nic do stracenia – przynajmniej będzie mieć nauczkę, by nie tracić czasu na absurdalne wymysły studentek. — A potem, w kolejnym etapie, coś znacznie trudniejszego. Musimy się upewnić, że roślina faktycznie jest w stanie zastąpić wszystko. — Brzmiało to nieprawdopodobnie, choć Frisk skłaniała się od razu, by coś rzadkiego zastąpić kłączem rośliny.
— Jak wolisz, tylko nie wiadomo, jak zareaguje na takie połączenie. Decyzję pozostawiam tobie, ale nie chciałbym ryzykować zniszczeniem pracowni. Musimy przetestować każdą z opcji, jeśli zamierzamy dokładnie zbadać tę roślinę — zasugerował spokojnym głosem Björn, przygotowując jednocześnie kociołek i księgę z najważniejszymi, spisanymi przez niego eliksirami. Choć większość przepisów znał na pamięć, to jednak nie chciał się pod żadnym pozorem pomylić — teraz musieli być bezbłędni w tym, co zamierzali zrobić.
Ursula Frisk
Re: 08.03.2001 – Zaplecze – U. Frisk & B. Guildenstern Wto 12 Gru - 18:50
Ursula FriskWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Midgard, Norwegia
Wiek : 20 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : studentka Instytutu Eihwaz (magia rytualna, I rok)
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : wąż
Atuty : mistrz rytuałów (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 14 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 15 / magia runiczna: 25 / magia zakazana: 5 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 6 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 5
- Dziękuję, ale nie jestem spragniona - Uśmiechnęłam się teraz nieśmiało, gdy Guildenstern zaproponował mi coś do picia. Dopiero co zdążyłam wypić cały kubek herbaty jaśminowej, więc nie miałam na nic innego ochoty.
Na ten moment nie próbowałam tego, co zalecił mężczyzna, a wydawało się być to racjonalne. Pytanie tylko, czy po ucięciu kłącza, ono nie uschnie, zanim pojawi się nowa roślina. Nie wiem, czy byłabym w stanie zaryzykować takie posunięcie.
- Nie, nie próbowałam tego, ale pomyślę nad tym w przyszłości. Nie chciałabym jednak jej zniszczyć, więc raczej zrobię to w ostateczności. - Westchnęłam ciężko w odpowiedzi na słowa alchemika. Tyle możliwości, tylko czy na pewno zadziałają tak, jak tego sobie życzę? Mój entuzjazm jednak przygasł, gdy mężczyzna wykazał chęć zrobienia czegoś prostego.
- Szczerze mówiąc, to nie jestem pewna, czy mogę pozwolić sobie na więcej niż jedną próbę badawczą. - Zaczęłam poważnie, ale też szczerze. Kłączy w moim mniemaniu było stanowczo za mało, żeby teraz stopniowo marnować je na niepotrzebne eliksiry. - Po prostu użyć tego kłącza za poziomkę pospolitą, byłoby zwykłym marnotrawstwem... - Westchnęłam znowu, próbując wymyślić coś, dzięki czemu kłącze się nie zmarnuje. Właściwie ni stąd, ni zowąd do głowy wpadł mi pewien pomysł, wręcz idealnie pasujący do tej sytuacji. - Tutaj są receptury? Mogę? - Spytałam, podchodząc do dopiero co przyniesionej księgi z recepturami eliksirów.
Zaczęłam ostrożnie kartkować książkę mężczyzny, która zdawała się być pisana przez niego ręcznie. Miałam nadzieję, że znajdę jednak tam to, czego szukam.
- … O! Znalazłam. Eliksir Heidrun. Z tego co mi wiadomo jest łatwy do przyrządzenia, choć problematyczne jest zdobycie właśnie wydzielin z błon śluzowych månhjorta... CoPan-.. o tym myślisz? - Wydawało mi się być to idealnym składnikiem, na którym można byłoby wypróbować tąże roślinę. Pozostała mi tylko nadzieja, że wszystko pójdzie po naszej myśli i moja teoria się potwierdzi. Pozostało tylko pytanie, jak spróbować pomnożyć tę roślinę? Może powinnam oddać ją do któregoś z uczelnianych instytutów, ale czy coś z tego będę miała? Bałabym się, że zaliczą to jako pomoc w formie wolontariatu, ale z drugiej strony jeżeli jarlowi by na tym zależało, to oddałby on ją swoim kolegom, a nie mi, więc musiał mieć w tym jakiś cel, który nie polegał jedynie na wyróżnieniu mnie z tłumu.
Na ten moment nie próbowałam tego, co zalecił mężczyzna, a wydawało się być to racjonalne. Pytanie tylko, czy po ucięciu kłącza, ono nie uschnie, zanim pojawi się nowa roślina. Nie wiem, czy byłabym w stanie zaryzykować takie posunięcie.
- Nie, nie próbowałam tego, ale pomyślę nad tym w przyszłości. Nie chciałabym jednak jej zniszczyć, więc raczej zrobię to w ostateczności. - Westchnęłam ciężko w odpowiedzi na słowa alchemika. Tyle możliwości, tylko czy na pewno zadziałają tak, jak tego sobie życzę? Mój entuzjazm jednak przygasł, gdy mężczyzna wykazał chęć zrobienia czegoś prostego.
- Szczerze mówiąc, to nie jestem pewna, czy mogę pozwolić sobie na więcej niż jedną próbę badawczą. - Zaczęłam poważnie, ale też szczerze. Kłączy w moim mniemaniu było stanowczo za mało, żeby teraz stopniowo marnować je na niepotrzebne eliksiry. - Po prostu użyć tego kłącza za poziomkę pospolitą, byłoby zwykłym marnotrawstwem... - Westchnęłam znowu, próbując wymyślić coś, dzięki czemu kłącze się nie zmarnuje. Właściwie ni stąd, ni zowąd do głowy wpadł mi pewien pomysł, wręcz idealnie pasujący do tej sytuacji. - Tutaj są receptury? Mogę? - Spytałam, podchodząc do dopiero co przyniesionej księgi z recepturami eliksirów.
Zaczęłam ostrożnie kartkować książkę mężczyzny, która zdawała się być pisana przez niego ręcznie. Miałam nadzieję, że znajdę jednak tam to, czego szukam.
- … O! Znalazłam. Eliksir Heidrun. Z tego co mi wiadomo jest łatwy do przyrządzenia, choć problematyczne jest zdobycie właśnie wydzielin z błon śluzowych månhjorta... Co
Björn Guildenstern
Re: 08.03.2001 – Zaplecze – U. Frisk & B. Guildenstern Wto 12 Gru - 18:51
Björn GuildensternŚlepcy
Gif :
Grupa : ślepcy
Miejsce urodzenia : Bergen, Norwegia
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : bogaty
Zawód : alchemik, doktorant alchemii w Instytucie Kenaz, właściciel Pracowni Alchemicznej i były członek Kompanii Morskiej
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kawka
Atuty : złotousty (I), alchemik renesansu (II), alchemiczny kolekcjoner (I)
Statystyki : alchemia: 28 / magia użytkowa: 21 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 13 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 11 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 7
— Rozumiem — odparł zwięźle Björn na słowa Ursuli, kiwając porozumiewawczo głową, gdy odpowiedziała mu na jego wcześniejsze pytanie. — Na pewno trzeba traktować ją z odpowiednią dozą ostrożności. Biorąc pod uwagę, że jest raczej... niespotykaną rośliną, nigdy nie wiadomo, jak mogłaby zareagować. — Jeśli jej właściwości są prawdziwe, przeszło mu przez myśl, lecz pozwolił zatrzymać to dla siebie, by przypadkiem nie wywołać we Frisk niepotrzebnych wątpliwości, które nim targały od momentu, w którym dowiedział się o Paliczkach Idunn. Nie chciał, by wycofała się ze swojej propozycji, bowiem zależało mu na tym, żeby osobiście zweryfikować jej teorię, która przy odrobinie szczęścia mogła się okazać przełomowa dla dziedziny alchemii. Pomimo swojego przesadnego sceptycyzmu, tliła się w nim jakaś złudna nadzieja, jak przy niemal każdym przeprowadzanym eksperymencie. Nadzieja, że — jeśli im się powiedzie — będzie to krok milowy w badaniach naukowych w dziedzinie alchemii, mimo że statystycznie większość z nich zazwyczaj kończyła się rozczarowującym niepowodzeniem. Młody Guildenstern, pełen ambicji i zapału, przyzwyczaił się jednak do myśli, że tylko metodą prób i błędów będzie w stanie do czegoś dojść. — Decyzję w tym przypadku pozostawiam w twoich rękach — dodał jeszcze na zakończenie Björn.
— Może coś, co nie jest skomplikowane do uwarzenia, ale receptura jest bardziej... wymagająca. — Przyłożył palec do ust w geście zastanowienia, podczas gdy Ursula przejęła jego księgę z najważniejszymi recepturami eliksirów. Pozwolił, by przejrzała ją dokładnie i w spokoju, a Björn w międzyczasie bez słowa zajął się przygotowywaniem kociołka i podstawowych składników, by jak najszybciej zacząć warzenie wybranej przez nich mikstury. Kiedy panna Frisk wypowiedziała nazwę leczniczego eliksiru Heidrunn, klasnął na potwierdzenie dłońmi. Guildenstern przejrzał dla pewności niemal wszystkie ingrediencje, mimo że znał je — jak przystało na prawdziwego alchemika — niemal na pamięć, to w tym przypadku wolał niepotrzebnie nie podejmować zbędnego ryzyka. — To dobry pomysł. Chociaż… O ile się nie mylę, nie mam akurat wydzieliny z błon śluzowych månhjorta. W ostatnim czasie dostanie jej graniczy z cudem – powiedział zgodnie z prawdą Björn, któremu obiła się o uszy sytuacja związana z rzekomą migracją tych zwierząt z okolic Midgardu.
— W takim razie, zabieram się za warzenie — dodał już oficjalnie Guildenstern, w międzyczasie przygotowując tojad i lepiężnik różowy. Wrzucił te dwa składniki zgodnie z obowiązującą kolejnością, by później odciąć od rośliny kłącze, które miało zastąpić brakującą ingrediencję. Skierował porozumiewawcze spojrzenie Ursuli, chcąc upewnić się, że się nie rozmyśliła, a kiedy skinęła twierdząco głową, wrzucił liść od paliczków Idunn do kociołka, z niecierpliwością wyczekując efektów. Chwila prawdy. — Musimy poczekać — rzekł spokojnym głosem Guildenstern, w międzyczasie mieszając wolnym ruchem miksturę. Początkowo nie dostrzegał żadnych zmian, lecz wtem bezbarwny kolor powoli zaczynał się zmieniać…
eliksir Heidrun (2x tojad, 1x lepiężnik różowy, 1x kłącze z paliczków Idunn zamiast wydzieliny błon śluzowych månhjorta)
28 (alchemia) + 50 (k100) + +5 (atut) + 2 (złoty kociołek) = 85/50 [/i][/i]
— Może coś, co nie jest skomplikowane do uwarzenia, ale receptura jest bardziej... wymagająca. — Przyłożył palec do ust w geście zastanowienia, podczas gdy Ursula przejęła jego księgę z najważniejszymi recepturami eliksirów. Pozwolił, by przejrzała ją dokładnie i w spokoju, a Björn w międzyczasie bez słowa zajął się przygotowywaniem kociołka i podstawowych składników, by jak najszybciej zacząć warzenie wybranej przez nich mikstury. Kiedy panna Frisk wypowiedziała nazwę leczniczego eliksiru Heidrunn, klasnął na potwierdzenie dłońmi. Guildenstern przejrzał dla pewności niemal wszystkie ingrediencje, mimo że znał je — jak przystało na prawdziwego alchemika — niemal na pamięć, to w tym przypadku wolał niepotrzebnie nie podejmować zbędnego ryzyka. — To dobry pomysł. Chociaż… O ile się nie mylę, nie mam akurat wydzieliny z błon śluzowych månhjorta. W ostatnim czasie dostanie jej graniczy z cudem – powiedział zgodnie z prawdą Björn, któremu obiła się o uszy sytuacja związana z rzekomą migracją tych zwierząt z okolic Midgardu.
— W takim razie, zabieram się za warzenie — dodał już oficjalnie Guildenstern, w międzyczasie przygotowując tojad i lepiężnik różowy. Wrzucił te dwa składniki zgodnie z obowiązującą kolejnością, by później odciąć od rośliny kłącze, które miało zastąpić brakującą ingrediencję. Skierował porozumiewawcze spojrzenie Ursuli, chcąc upewnić się, że się nie rozmyśliła, a kiedy skinęła twierdząco głową, wrzucił liść od paliczków Idunn do kociołka, z niecierpliwością wyczekując efektów. Chwila prawdy. — Musimy poczekać — rzekł spokojnym głosem Guildenstern, w międzyczasie mieszając wolnym ruchem miksturę. Początkowo nie dostrzegał żadnych zmian, lecz wtem bezbarwny kolor powoli zaczynał się zmieniać…
eliksir Heidrun (2x tojad, 1x lepiężnik różowy, 1x kłącze z paliczków Idunn zamiast wydzieliny błon śluzowych månhjorta)
28 (alchemia) + 50 (k100) + +5 (atut) + 2 (złoty kociołek) = 85/50 [/i][/i]
Mistrz Gry
Re: 08.03.2001 – Zaplecze – U. Frisk & B. Guildenstern Wto 12 Gru - 18:51
The member 'Björn Guildenstern' has done the following action : kości
'k100' : 50
'k100' : 50
Ursula Frisk
Re: 08.03.2001 – Zaplecze – U. Frisk & B. Guildenstern Czw 14 Gru - 23:18
Ursula FriskWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Midgard, Norwegia
Wiek : 20 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : studentka Instytutu Eihwaz (magia rytualna, I rok)
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : wąż
Atuty : mistrz rytuałów (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 14 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 15 / magia runiczna: 25 / magia zakazana: 5 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 6 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 5
Roślina mogła być niebezpieczna, tym bardziej że oboje nie byliśmy w pełni pewni, jak jej użyć. Gdybym miała wtedy więcej czasu z poprzednim właścicielem tego zielska, to może dowiedziałabym się jakichś większych konkretów. - Jak nas wysadzi w powietrze, to przynajmniej umrzemy w imię nauki... - Zaśmiałam się tylko nerwowo w odpowiedzi na słowa mężczyzny, mając nadzieję, że to go troszkę rozchmurzy. - Nie zakładajmy najgorszego, jestem pewna jej właściwości - Dopowiedziałam jeszcze stanowczo na końcu. Pewnie nie był mi w stanie zaufać całkowicie. Ja bym sobie też nie uwierzyła, ale wierzę zmarłemu jarlowi, który po prostu nie miał żadnej intencji, aby mnie okłamać.
- No to spróbujmy go użyć za te błony śluzowe..! - Jeżeli się uda, a potem poznam sposób, w jaki mogłabym pomnożyć kłącza, to zmieniłabym wszystko. Koniec z farmami zwierząt na ubój po ingrediencję, bo po co, jeśli można użyć takiego kłącza. Niosłoby to też za sobą negatywne skutki dla całej ekonomii miasta, co było dla mnie dość oczywiste, mimo że nie jestem żadną finansistką. Ale gdyby tak nie rozpowszechniać jej i... zrobić na nią monopol? Byłabym wtedy chyba najbogatszym galdrem na ziemi.
Patrzyłam uważnie, jak mężczyzna zaczyna proces robienia eliksiru. Widziałam, że jest niezwykle doświadczony - amator tak nie przygotowywał składników i nie robiłby wszystkiego tak płynnie, jak Björn. Wstrzymałam tylko oddech, jak dodał tam kłącze. Całe moje ciało nie mogło wytrzymać tej narastającej presji, co objawiło się w postaci podskakującej w nerwach nogi.
Zbliżyłam się, gdy szary płyn zaczął przybierać powoli jakiś kolor. - Oby nie wybuchło... - Przełknęłam głośno ślinę, wpatrując się we wrzącą ciecz. - Jest... błękitna... i ten zapach... jest drażniący.. jakby cierpki? - Wstrzymałam znowu oddech, gdy w pośpiechu zerknęłam do księgi. Björn pewnie wiedział już sam, co mogło to znaczyć. - Kolor i zapach się zgadzają… To pozostała jedynie ostatnia próba - próba smaku. - Nie chciałam zmuszać Guildensterna do tej czynności. I tak już mi dużo pomógł. Jeżeli ktoś ma być królikiem doświadczalnym, to będę to ja. Złapałam za mieszadło, zbierając na nim niewielką ilość wyrobu, który podmuchałam, wykorzystując dwa wdechy. Zamknęłam oczy, gdy trafiło to do mojej jamy ustnej, jakby spodziewając się całkowitej katastrofy i cała spięta smakowałam miksturę. Te jednak zaraz otworzyłam, a na mojej twarzy nie gościły już żadne emocje. Wpatrywałam się przez moment w ciszy na mężczyznę, żeby dopiero po chwili odezwać się z triumfalnym uśmieszkiem:
- Słodko-słone kozie mleko... - Nie dodałam nic więcej. Wystawiłam jeszcze mieszadło w jego stronę, jakby ten chciał samemu upewnić się, że go nie okłamuję.
- No to spróbujmy go użyć za te błony śluzowe..! - Jeżeli się uda, a potem poznam sposób, w jaki mogłabym pomnożyć kłącza, to zmieniłabym wszystko. Koniec z farmami zwierząt na ubój po ingrediencję, bo po co, jeśli można użyć takiego kłącza. Niosłoby to też za sobą negatywne skutki dla całej ekonomii miasta, co było dla mnie dość oczywiste, mimo że nie jestem żadną finansistką. Ale gdyby tak nie rozpowszechniać jej i... zrobić na nią monopol? Byłabym wtedy chyba najbogatszym galdrem na ziemi.
Patrzyłam uważnie, jak mężczyzna zaczyna proces robienia eliksiru. Widziałam, że jest niezwykle doświadczony - amator tak nie przygotowywał składników i nie robiłby wszystkiego tak płynnie, jak Björn. Wstrzymałam tylko oddech, jak dodał tam kłącze. Całe moje ciało nie mogło wytrzymać tej narastającej presji, co objawiło się w postaci podskakującej w nerwach nogi.
Zbliżyłam się, gdy szary płyn zaczął przybierać powoli jakiś kolor. - Oby nie wybuchło... - Przełknęłam głośno ślinę, wpatrując się we wrzącą ciecz. - Jest... błękitna... i ten zapach... jest drażniący.. jakby cierpki? - Wstrzymałam znowu oddech, gdy w pośpiechu zerknęłam do księgi. Björn pewnie wiedział już sam, co mogło to znaczyć. - Kolor i zapach się zgadzają… To pozostała jedynie ostatnia próba - próba smaku. - Nie chciałam zmuszać Guildensterna do tej czynności. I tak już mi dużo pomógł. Jeżeli ktoś ma być królikiem doświadczalnym, to będę to ja. Złapałam za mieszadło, zbierając na nim niewielką ilość wyrobu, który podmuchałam, wykorzystując dwa wdechy. Zamknęłam oczy, gdy trafiło to do mojej jamy ustnej, jakby spodziewając się całkowitej katastrofy i cała spięta smakowałam miksturę. Te jednak zaraz otworzyłam, a na mojej twarzy nie gościły już żadne emocje. Wpatrywałam się przez moment w ciszy na mężczyznę, żeby dopiero po chwili odezwać się z triumfalnym uśmieszkiem:
- Słodko-słone kozie mleko... - Nie dodałam nic więcej. Wystawiłam jeszcze mieszadło w jego stronę, jakby ten chciał samemu upewnić się, że go nie okłamuję.
Björn Guildenstern
Re: 08.03.2001 – Zaplecze – U. Frisk & B. Guildenstern Sob 16 Gru - 13:45
Björn GuildensternŚlepcy
Gif :
Grupa : ślepcy
Miejsce urodzenia : Bergen, Norwegia
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : bogaty
Zawód : alchemik, doktorant alchemii w Instytucie Kenaz, właściciel Pracowni Alchemicznej i były członek Kompanii Morskiej
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kawka
Atuty : złotousty (I), alchemik renesansu (II), alchemiczny kolekcjoner (I)
Statystyki : alchemia: 28 / magia użytkowa: 21 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 13 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 11 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 7
Warzenie eliksiru przeciągało się w nieskończoność. Przeklęta ciekawość Björna, wplątana w każdy gest, wzmagała u niego niecierpliwość, co bez trudu można było odczytać z jego spojrzenia. Mimo napięcia wiszącego w powietrzu spowodowanego zaistniałą sytuacją starał się zachować spokój, gdy jedno po drugim wrzucał do złotego kociołka wszystkie misternie dobrane składniki. Krok po kroku dokładnie odmierzał ilości składników, zachowując równowagę między precyzją a koniecznością zachowania odstępu, bowiem niektóre z nich należało dodać w określonym czasie. Razem z Ursulą obserwował płynne przejście między fazami procesu, od chwili wrzucenia pierwszego składnika do delikatnego mieszania, aż po moment, gdy wrzucił kłączę z Paliczków Idunn, z wypiekami na twarzy wyczekując alchemicznej reakcji. Mimo ciągłych wątpliwości, które nieustannie nurtowały go w związku z zastąpieniem jednego, nieco niestabilnego i kapryśnego składnika inną rośliną o nieznanych właściwościach, to było już zdecydowanie za późno, by cokolwiek zmienić. Jeśli przypuszczenia Frisk były prawdziwe — mogły one być początkiem rewolucji świata alchemicznego i pozyskiwania niektórych ingrediencji zwierzęcego pochodzenia. Do tego potrzeba było jednak badań, które w niektórych przypadkach potrafiły trwać latami, o czym Björn — jako osoba, która swoje życie poświęcała naukowym eksperymentom — doskonale wiedział.
— Nie pozostaje nam teraz nic innego, jak czekać — skomentował młody Guildenstern, rzucając porozumiewawcze spojrzenie stojącej obok Ursuli, która podobnie jak on nie mogła się doczekać końca całego procesu. Była to chwila, na którą wspólnie czekali z zapartym tchem, w pełni świadomi, że losy ich dzisiejszego eksperymentu mogą zakończyć się w dwojaki sposób: albo porażką pełną rozczarowania, albo sukcesem mogącym odmienić losy dziedziny alchemii. W miarę jak eliksir nabierał swej ostatecznej postaci zbliżonej do koziego mleka, a jego charakterystyczny, nieco drażniący aromat wypełniał przestrzeń pracowni, twarz Björna przybrała częściowo wyraz triumfu, nawet jeśli nie mieli jeszcze stuprocentowej pewności, co do rezultatu. — Masz rację. Wszystko się zgadza. Przynajmniej na ten moment — poparł trafne spostrzeżenia Frisk, a na słowa dotyczące próby smaku skinął twierdząco głowo. Roślina należała do niej, w związku z czym nie zamierzał jej powstrzymywać. — W takim razie śmiało — zachęcił ją Björn, skoro już postanowiła się zadeklarować. Po chwili padł długo wyczekiwany wyrok: słodko-słone kozie mleko. Kiedy usłyszał te słowa z ust Frisk, chciał w nie uwierzyć, lecz nie byłby sobą, gdyby sam tego nie sprawdził.
— Mogę? — zapytał Guildenstern, gdy podstawiła drewniane mieszadło w jego stronę. Ze zniecierpliwieniem skosztował uwarzonej mikstury, w dalszym ciągu przyglądając się Frisk uważnie i dostrzegając jej triumfalny uśmiech. — To... — zaczął po chwili ciszy, nie wiedząc, co dalej powiedzieć, gdy zdał sobie sprawę z tego, co właśnie się wydarzyło. — To nieprawdopodobne! Wszystko się zgadza — powiedział z wyraźnym niedowierzaniem i entuzjazmem w głosie, choć to nie był koniec całego eksperymentu. — Warzenie eliksiru przebiegło zgodnie z planem... Ale teraz będzie trzeba sprawdzić, czy właściwości się zgadzają… Jeśli tak to... — Ursula powinna była się już domyślić, co to mogło dla nich oznaczać.
— Nie pozostaje nam teraz nic innego, jak czekać — skomentował młody Guildenstern, rzucając porozumiewawcze spojrzenie stojącej obok Ursuli, która podobnie jak on nie mogła się doczekać końca całego procesu. Była to chwila, na którą wspólnie czekali z zapartym tchem, w pełni świadomi, że losy ich dzisiejszego eksperymentu mogą zakończyć się w dwojaki sposób: albo porażką pełną rozczarowania, albo sukcesem mogącym odmienić losy dziedziny alchemii. W miarę jak eliksir nabierał swej ostatecznej postaci zbliżonej do koziego mleka, a jego charakterystyczny, nieco drażniący aromat wypełniał przestrzeń pracowni, twarz Björna przybrała częściowo wyraz triumfu, nawet jeśli nie mieli jeszcze stuprocentowej pewności, co do rezultatu. — Masz rację. Wszystko się zgadza. Przynajmniej na ten moment — poparł trafne spostrzeżenia Frisk, a na słowa dotyczące próby smaku skinął twierdząco głowo. Roślina należała do niej, w związku z czym nie zamierzał jej powstrzymywać. — W takim razie śmiało — zachęcił ją Björn, skoro już postanowiła się zadeklarować. Po chwili padł długo wyczekiwany wyrok: słodko-słone kozie mleko. Kiedy usłyszał te słowa z ust Frisk, chciał w nie uwierzyć, lecz nie byłby sobą, gdyby sam tego nie sprawdził.
— Mogę? — zapytał Guildenstern, gdy podstawiła drewniane mieszadło w jego stronę. Ze zniecierpliwieniem skosztował uwarzonej mikstury, w dalszym ciągu przyglądając się Frisk uważnie i dostrzegając jej triumfalny uśmiech. — To... — zaczął po chwili ciszy, nie wiedząc, co dalej powiedzieć, gdy zdał sobie sprawę z tego, co właśnie się wydarzyło. — To nieprawdopodobne! Wszystko się zgadza — powiedział z wyraźnym niedowierzaniem i entuzjazmem w głosie, choć to nie był koniec całego eksperymentu. — Warzenie eliksiru przebiegło zgodnie z planem... Ale teraz będzie trzeba sprawdzić, czy właściwości się zgadzają… Jeśli tak to... — Ursula powinna była się już domyślić, co to mogło dla nich oznaczać.
Ursula Frisk
Re: 08.03.2001 – Zaplecze – U. Frisk & B. Guildenstern Nie 7 Sty - 2:29
Ursula FriskWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Midgard, Norwegia
Wiek : 20 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : medium
Zawód : studentka Instytutu Eihwaz (magia rytualna, I rok)
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : wąż
Atuty : mistrz rytuałów (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 14 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 15 / magia runiczna: 25 / magia zakazana: 5 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 6 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 5
Od samego początku miałam rację. Wiara czyniła cuda, choć to wcale nie jest niepodważalny dowód na tę roślinę. Przede mną długa droga w badaniu jej właściwości, a do tego będę musiała wymyślić sposób, dzięki któremu pojawią się nowe kłącza, których aktualnie było tylko cztery. To bardzo mało, a gdy będę zachłanna, to skończą się one w mgnieniu oka.
- … to mamy coś, co może zmienić tyle rzeczy... Choć nie wszystkim będzie to na rękę… Może ona przynieść więcej problemów, niżeli korzyści... Dlatego wierzę, że zachowasz to w sekrecie... - Z moich ust zniknął triumfalny uśmiech, ale w oczach nadal można byłoby zobaczyć dumę. Po odkryciu natury tejże rośliny stanie się ona fortuną. Branża alchemiczna jednak nie pozwoli na jej wejście na rynek. Przynajmniej nie po dobroci... - Możesz mi się teraz przyznać - myślałeś, że zwariowałam, prawda? - Zmrużyłam oczy z ciekawości, zmieniając tym samym temat, który zszedł na dość poważne tory. Odpowiedź raczej znałam, ale może Guildenstern odważy się mnie teraz okłamać, mówiąc, że wierzył mi od początku, gdy ja sama miałam wątpliwości do tej rośliny. Wtedy będzie to dla mnie ostrzeżeniem przed jego osobą. Nie dużym, ale wciąż. - Postaram się dojść do tego, w jaki sposób będę mogła pomnożyć te kłącza... ale obawiam się, że będę potrzebować eksperckiej porady jakiegoś zielarza. Znasz może kogoś dobrego i godnego zaufania? Może ktoś z kadry Kenaz? - Uniosłam jeszcze brew, zadając to ważne pytanie mężczyźnie. Potrzebowałam kogoś, kto zna się wybitnie na roślinach i przyniesie mi niecodzienne rozwiązania, bo właśnie takich potrzebowałam. Wszystkie podstawowe rzeczy nie zadziałały, więc nie ma co próbować zabawy z częstotliwością podlewania, czy ilością nasłonecznienia. Może to właśnie oświetlenie światłem księżyca, czy krew jakiegoś zwierzęcia zadziała stymulująco na jej wzrost?
- Dam Ci znać, jak będę miała okazję go użyć, ale jego efekt jest raczej bardziej niż pewny.. Ile płacę za składniki i usługę? - Spytałam raczej z grzeczności, choć brałam pod uwagę, że mężczyzna może zażądać ode mnie zapłaty. Byłoby to trochę dziwne, bo jako Guildenstern pewnie mu te pieniądze różnicy nie zrobią, a ma szansę współpracować ze mną w tym niesamowitym przedsięwzięciu. Czas pokazać miał, jakim był galdrem. Alchemika zawsze można zastąpić.
- … to mamy coś, co może zmienić tyle rzeczy... Choć nie wszystkim będzie to na rękę… Może ona przynieść więcej problemów, niżeli korzyści... Dlatego wierzę, że zachowasz to w sekrecie... - Z moich ust zniknął triumfalny uśmiech, ale w oczach nadal można byłoby zobaczyć dumę. Po odkryciu natury tejże rośliny stanie się ona fortuną. Branża alchemiczna jednak nie pozwoli na jej wejście na rynek. Przynajmniej nie po dobroci... - Możesz mi się teraz przyznać - myślałeś, że zwariowałam, prawda? - Zmrużyłam oczy z ciekawości, zmieniając tym samym temat, który zszedł na dość poważne tory. Odpowiedź raczej znałam, ale może Guildenstern odważy się mnie teraz okłamać, mówiąc, że wierzył mi od początku, gdy ja sama miałam wątpliwości do tej rośliny. Wtedy będzie to dla mnie ostrzeżeniem przed jego osobą. Nie dużym, ale wciąż. - Postaram się dojść do tego, w jaki sposób będę mogła pomnożyć te kłącza... ale obawiam się, że będę potrzebować eksperckiej porady jakiegoś zielarza. Znasz może kogoś dobrego i godnego zaufania? Może ktoś z kadry Kenaz? - Uniosłam jeszcze brew, zadając to ważne pytanie mężczyźnie. Potrzebowałam kogoś, kto zna się wybitnie na roślinach i przyniesie mi niecodzienne rozwiązania, bo właśnie takich potrzebowałam. Wszystkie podstawowe rzeczy nie zadziałały, więc nie ma co próbować zabawy z częstotliwością podlewania, czy ilością nasłonecznienia. Może to właśnie oświetlenie światłem księżyca, czy krew jakiegoś zwierzęcia zadziała stymulująco na jej wzrost?
- Dam Ci znać, jak będę miała okazję go użyć, ale jego efekt jest raczej bardziej niż pewny.. Ile płacę za składniki i usługę? - Spytałam raczej z grzeczności, choć brałam pod uwagę, że mężczyzna może zażądać ode mnie zapłaty. Byłoby to trochę dziwne, bo jako Guildenstern pewnie mu te pieniądze różnicy nie zrobią, a ma szansę współpracować ze mną w tym niesamowitym przedsięwzięciu. Czas pokazać miał, jakim był galdrem. Alchemika zawsze można zastąpić.
Björn Guildenstern
Re: 08.03.2001 – Zaplecze – U. Frisk & B. Guildenstern Wto 13 Lut - 10:50
Björn GuildensternŚlepcy
Gif :
Grupa : ślepcy
Miejsce urodzenia : Bergen, Norwegia
Wiek : 29 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : bogaty
Zawód : alchemik, doktorant alchemii w Instytucie Kenaz, właściciel Pracowni Alchemicznej i były członek Kompanii Morskiej
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : kawka
Atuty : złotousty (I), alchemik renesansu (II), alchemiczny kolekcjoner (I)
Statystyki : alchemia: 28 / magia użytkowa: 21 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 13 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 11 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 7
Ciężko było mu uwierzyć w to, co się właśnie stało — Björn z niemałym zdumieniem przetarł oczy, nie potrafiąc dowierzać końcowym efektom. Przełom był jedynym słowem, które cisnęło mu się w tym momencie na usta. Choć początkowo sceptycznie podchodził do teorii wysnuwanych przez Frisk, teraz nie mógł nie przyznać jej racji — na własne oczy zobaczył, jak paliczki Idunn zamieniły się w brakujący składnik. To był krok, który mógł bez wątpienia zrewolucjonizować alchemię, lecz najpierw trzeba było poprowadzić odpowiednie badania, zebrać niezbędne notatki i dokumentację, a później szczegółowo zanalizować dane. Po raz pierwszy, odkąd stał się alchemikiem młody Guildenstern poczuł, że jest na tropie czegoś wielkiego, czegoś, co mogłoby odmienić dziedzinę, którą zajmował się zawodowo. Teraz jednak wszystko zależało od jego współpracy z Ursulą Frisk — w końcu to do niej należała ta tajemnicza roślina o niespotykanych właściwościach, lecz Björn był zmotywowany jak nigdy dotąd, by zyskać jej zaufanie. Nie znał jej dobrze, przynajmniej nie na tyle, na ile by teraz chciał, dlatego musiał wszystko ostrożnie rozegrać, by widziała w nim kogoś, komu mogła zaufać.
— Wciąż ciężko mi w to wszystko uwierzyć — przyznał szczerze Björn, przyglądając się bliżej miksturze. Wciąż nie mógł wyjść ze zdziwienia, gdyż eksperyment powiódł się, jak mogłoby się zdawać, bez większych komplikacji. Jedyne co, to trzeba było teraz zbadać, czy jego właściwości były tak samo silne, jak eliksiru, który rzeczywiście posiadał w sobie dany składnik. Zdawał sobie przy tym sprawę, że był to dopiero początek badań — przed nimi było jeszcze wiele pracy i testów, jeśli chcieli pomnożyć kłącza i zrewolucjonizować alchemię. — Tak, muszę przyznać, że na początku myślałem, że zwariowałaś, ale wydaje mi się, że to jest po prostu... normalna reakcja. Niecodziennie słyszy się o podobnych rzeczach — zauważył Björn, uśmiechając się lekko do Ursuli, po czym zapewnił ją bez większego wahania o swojej dyskrecji: — Nie musisz się tym martwić. Nikomu nie powiem. Im mniej osób o tym wie, tym lepiej. — Nie mogli pozwolić na to, by roślina nagle wpadła w niepożądane ręce.
— Zastanowię się nad tym, ale obawiam się, że mogłoby się to szybko roznieść w kręgach akademickich. — Przyłożył palec do ust w geście zamyślenia, próbując wytypować osoby, do których mogliby się zwrócić z tą niecodzienną sprawą. W międzyczasie, gdy w głowie snuły mu się różne scenariusze, zabrał się za przelanie eliksiru do szkła, starannie i precyzyjnie wykonując każdy krok. Gotową miksturę wręczył Ursuli, która przyjęła ją z wdzięcznością, spoglądając na niego pełna oczekiwań. — Nic. Jedyne na czym mi zależy to kontynuowanie naszej współpracy — powiedział Björn do Ursuli na zakończenie, licząc na to, że to dopiero początek ich wspólnej przygody. — Mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce. Poinformuj mnie niezwłocznie, gdy będziesz miała okazję wykorzystać eliksir.
Björn i Ursula z tematu
— Wciąż ciężko mi w to wszystko uwierzyć — przyznał szczerze Björn, przyglądając się bliżej miksturze. Wciąż nie mógł wyjść ze zdziwienia, gdyż eksperyment powiódł się, jak mogłoby się zdawać, bez większych komplikacji. Jedyne co, to trzeba było teraz zbadać, czy jego właściwości były tak samo silne, jak eliksiru, który rzeczywiście posiadał w sobie dany składnik. Zdawał sobie przy tym sprawę, że był to dopiero początek badań — przed nimi było jeszcze wiele pracy i testów, jeśli chcieli pomnożyć kłącza i zrewolucjonizować alchemię. — Tak, muszę przyznać, że na początku myślałem, że zwariowałaś, ale wydaje mi się, że to jest po prostu... normalna reakcja. Niecodziennie słyszy się o podobnych rzeczach — zauważył Björn, uśmiechając się lekko do Ursuli, po czym zapewnił ją bez większego wahania o swojej dyskrecji: — Nie musisz się tym martwić. Nikomu nie powiem. Im mniej osób o tym wie, tym lepiej. — Nie mogli pozwolić na to, by roślina nagle wpadła w niepożądane ręce.
— Zastanowię się nad tym, ale obawiam się, że mogłoby się to szybko roznieść w kręgach akademickich. — Przyłożył palec do ust w geście zamyślenia, próbując wytypować osoby, do których mogliby się zwrócić z tą niecodzienną sprawą. W międzyczasie, gdy w głowie snuły mu się różne scenariusze, zabrał się za przelanie eliksiru do szkła, starannie i precyzyjnie wykonując każdy krok. Gotową miksturę wręczył Ursuli, która przyjęła ją z wdzięcznością, spoglądając na niego pełna oczekiwań. — Nic. Jedyne na czym mi zależy to kontynuowanie naszej współpracy — powiedział Björn do Ursuli na zakończenie, licząc na to, że to dopiero początek ich wspólnej przygody. — Mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce. Poinformuj mnie niezwłocznie, gdy będziesz miała okazję wykorzystać eliksir.
Björn i Ursula z tematu