:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Styczeń–luty 2001
13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen
2 posters
Einar Halvorsen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Sob 5 Lis - 17:54
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
13.01.2001
Niebo nasiąkło nocą - tak, jak chłonna bibuła spija chciwie atrament, barwiąc pobladłe włókna bezdenną głębią granatu. Słoneczna kula, utkana iluzją magii wygasła pod horyzontem, polarna ciemność wezbrała, rozpięta nad tkanką miasta. Wysunął się z restauracji, drzwi zadrżały posłusznie po naciśnięciu klamki. Spotkanie, jak zresztą wszystkie, uznał sam za udane, wspólna kolacja upłynęła im na przyjemnej, gładkiej wymianie zdań. Doceniał towarzystwo Vivian, do tego stopnia, że słyszał jazgot sumienia, gdy wgłębiał się w ich relacje, za każdym razem, kiedy spływała na niego chłodna świadomość oczekiwań żywionych przez kobietę karmioną potrawką złudzeń. Mógł zrezygnować, odsunąć się, jeszcze zanim prawdziwie ją rozczaruje; szukała wciąż w nim szczerości, szukała, drążyła, pragnąc usłyszeć prawdę. Czy była jednak zdobyczą? Nie kłamał, kiedy zaprzeczał; nie pragnął ledwie jej ciała, słodyczy jej miękkich ust, nie pragnął naprędce zniknąć; nie zmierzał, pomimo tego, podobną ścieżką co ona, rozchwiany oraz niepewny, żyjący kaprysem chwili. Obawy, wściekłe, stroszyły sierść na swym karku, podniosły wzmożony warkot; on jednak pozostał głuchy, wkładając na twarz kunsztowny garnitur swego uśmiechu. W chwilach, gdy byli razem, okrywał ją zawsze szczelnym płaszczem uwagi, nie szczędził pytań i spojrzeń, słuchał, uważnie, wszystkich cząstek jej stwierdzeń, wszystkich jej wypowiedzi, treści, które chciała przekazać kołyszących się lekko w przestrzeni pomiędzy nimi. Doceniał, od pierwszych chwil autentyczność, którą się cechowała, tak inna od wielu członkiń dumnych, magicznych klanów. Oboje, oprócz tego, podzielali zaciekawienie sztuką, podobnie jak on, parała się magią twórczą, nawet, gdy korzystała z niej w innym, obranym celu.
- Nie chcę zmieniać tradycji - wyznał jej żartobliwie, kiedy wkroczyli w szmer melodii ulicy, w gwar innych, licznych przechodniów. - Odprowadzę cię - odprowadzał ją zawsze, z przyjemnością - i troską? - oddając się spacerowi. Midgard, w czasach zaginięć, nie był bezpiecznym miejscem, przynajmniej w jego odczuciu. Krótką, wspólną przechadzkę, traktował ponadto jako proste, swobodne, miłe przedłużenie spotkania, kolejną, zaskarbioną przez niego cząstkę obecności. Nie pytał, ponieważ szczerze nie liczył na jej odmowę; zmierzając w znanym kierunku.
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Vivian Sørensen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Sro 9 Lis - 23:15
Vivian SørensenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Odense, Dania
Wiek : 25 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : złotnik w sklepie jubilerskim Sørensen w Midgardzie
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : długowłosy kot
Atuty : twórca (II), złotousty (I)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 15 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 21 / wiedza ogólna: 10
Przestała zamartwiać się wyrzutami sumienia, które do niczego dobrego nie doprowadzały, poza ciągłym przygnębieniem i obawą przed nadchodzącą przyszłością. Czy mogła przewidzieć przyszłość? Nie. Czy chciała zrobić komukolwiek krzywdę? Nie. Wobec tego nie zamierzała wyrzucać sobie chęci poznania dwóch mężczyzn jednocześnie, jeśli nie doszło pomiędzy nimi do żadnych poważnych deklaracji ani zapewnień.
Kolejne spotkanie z Einarem tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że ma wobec niej czyste intencje i nie zamierzała więcej wątpić w jego uczciwość. Sprawiał, że w jego towarzystwie czuła się błogo, szczególnie że wykazywał szczere zainteresowanie tym, co miała do powiedzenia. Czasami patrzył na nią z intensywnością, jakiej dotąd nie poznała i z jednej strony odrobinę ją to niepokoiło, ale z drugiej zdecydowanie bardziej pociągało. Kolacja w restauracji minęła zdecydowanie za szybko, jakby czas złośliwie przyspieszał bieg, gdy znajdowali się w tym samym pomieszczeniu. Otwierała się na niego coraz bardziej, pokazywała mu więcej siebie, przedstawiała nie tylko dobre cechy, ale też ośli upór, impulsywność i stanowczość w głoszeniu swoich poglądów. Nie uciekł, obdarzał ją uwagą i ciekawością, a ona szczerze wierzyła, że naprawdę chce ją poznać, że zależy mu na tych spotkaniach w równym, co jej stopniu.
Uśmiechnęła się z wdzięcznością przyjmując propozycję odprowadzenia, co faktycznie stało się ich małym rytuałem, podczas którego jeszcze dyskutowali albo w milczeniu cieszyli się wzajemnym towarzystwem.
- Dziękuję. Kilka dni temu niedaleko doków pewien mężczyzna wziął mnie za demona, odmieńca... byłam przerażona. Nie wiem jakby się to skończyło, gdyby nie strażnik - początkowo nie chciała się z nim dzielić tą historią, nie chcąc okazać słabości, ale w kontekście niebezpiecznych wieczornych przechadzek, czuła że powinna nieco odsłonić maskę silnej i niezależnej, w końcu nie musiała mu niczego udowadniać.
- Wejdziesz? - odwróciła się twarzą do mężczyzny tuż przy wejściu do budynku, przybierając kokieteryjny wyraz spojrzenia, by uległ jej urokowi. - Nie chcę się jeszcze z tobą rozstawać… mam wino. - jakby ten ostatni argument był najważniejszym i miał skłonić mężczyznę do wejścia na górę. Świdrowała go spojrzeniem dopóki nie uległ, a w środku powiesiła ich kurtki i pozwoliła mu się rozejrzeć, w tym czasie wyciągając kieliszki, wino i słone przekąski.
- Czy to zły moment, by znów zapytać o twoje dzieciństwo? - nie chciała być natrętna, ale chciała go poznać, a teraz byli tylko we dwoje, więc mógł rozwinąć temat.
Kolejne spotkanie z Einarem tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że ma wobec niej czyste intencje i nie zamierzała więcej wątpić w jego uczciwość. Sprawiał, że w jego towarzystwie czuła się błogo, szczególnie że wykazywał szczere zainteresowanie tym, co miała do powiedzenia. Czasami patrzył na nią z intensywnością, jakiej dotąd nie poznała i z jednej strony odrobinę ją to niepokoiło, ale z drugiej zdecydowanie bardziej pociągało. Kolacja w restauracji minęła zdecydowanie za szybko, jakby czas złośliwie przyspieszał bieg, gdy znajdowali się w tym samym pomieszczeniu. Otwierała się na niego coraz bardziej, pokazywała mu więcej siebie, przedstawiała nie tylko dobre cechy, ale też ośli upór, impulsywność i stanowczość w głoszeniu swoich poglądów. Nie uciekł, obdarzał ją uwagą i ciekawością, a ona szczerze wierzyła, że naprawdę chce ją poznać, że zależy mu na tych spotkaniach w równym, co jej stopniu.
Uśmiechnęła się z wdzięcznością przyjmując propozycję odprowadzenia, co faktycznie stało się ich małym rytuałem, podczas którego jeszcze dyskutowali albo w milczeniu cieszyli się wzajemnym towarzystwem.
- Dziękuję. Kilka dni temu niedaleko doków pewien mężczyzna wziął mnie za demona, odmieńca... byłam przerażona. Nie wiem jakby się to skończyło, gdyby nie strażnik - początkowo nie chciała się z nim dzielić tą historią, nie chcąc okazać słabości, ale w kontekście niebezpiecznych wieczornych przechadzek, czuła że powinna nieco odsłonić maskę silnej i niezależnej, w końcu nie musiała mu niczego udowadniać.
- Wejdziesz? - odwróciła się twarzą do mężczyzny tuż przy wejściu do budynku, przybierając kokieteryjny wyraz spojrzenia, by uległ jej urokowi. - Nie chcę się jeszcze z tobą rozstawać… mam wino. - jakby ten ostatni argument był najważniejszym i miał skłonić mężczyznę do wejścia na górę. Świdrowała go spojrzeniem dopóki nie uległ, a w środku powiesiła ich kurtki i pozwoliła mu się rozejrzeć, w tym czasie wyciągając kieliszki, wino i słone przekąski.
- Czy to zły moment, by znów zapytać o twoje dzieciństwo? - nie chciała być natrętna, ale chciała go poznać, a teraz byli tylko we dwoje, więc mógł rozwinąć temat.
Einar Halvorsen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Wto 29 Lis - 11:34
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
Dreszcz niepokoju osunął się po łodydze kręgosłupa, opadał po wytyczonych krzywiznach kolejnych cegiełek kości, zamierał jak chłodna breja; w momencie, w którym wspomniała o naturalnie bezmyślnym ataku Wyzwolonych, wydawał się poruszony, zupełnie, jakby jej słowa rozcięły nieznaną drzazgą pokrywę warstwy naskórka, kalecząc miękką świadomość. Midgard nie był bezpieczny; szczególnie dla tych, których podejrzewano o pogardzane zdolności. Dlaczego, pomimo tego, rzucali się wprost kapryśnie na napotkanych ludzi? Zaćma obsesji, lepiąca otwory źrenic, nie znała najmniejszych granic. Mógł być następny; powinien być, zamiast niej, zamiast innych, wytkniętych przypadkiem osób. Czuł, w głębi duszy, że nie mógł tego uniknąć; nawet, jeśli nie znali w pełni jego natury, mogli mieć podejrzenia, że nie był w pełni człowiekiem. Wyrzucił ciemne obawy, zaległe ponurymi firanami w pomieszczeniach umysłu; skinął głową, przystając na propozycję z łagodnym ciepłem uśmiechu.
- Będzie miłym dodatkiem - wyznał, przylegając spojrzeniem do jej pobliskiej sylwetki. - Nie potrzebujesz wina, aby móc mnie przekonać - kąciki ust podwinęły się wyżej; przypomniał, że nie musiała stosować podobnego przekupstwa. Przekroczył próg jej mieszkania i zsunął płaszcz z własnych ramion, patrzył, przez krótką chwilę jak znika w głębi pokoju, zajęta przygotowaniem. Pytanie, które zadała później, nieznacznie zbiło go z tropu; był pewny, że zdoła zapaść; nie wiedział jedynie, kiedy. Nie spodziewał się, że zapragnie usłyszeć jego historię dokładnie w podobnej chwili; ugryzł się symbolicznie w język, chcąc początkowo zapytać, dlaczego z równym oddaniem chce poznać nieważną przeszłość? Czy sądzi, że w identyczny sposób zdoła go lepiej poznać? Sam uznał swoje dzieciństwo za narośl i za przeszkodę na drodze w odkryciu siebie; brak korzeni, brak pochodzenia, niejasność tląca się w czaszce sprawiały, że wielokrotnie jako niewinny chłopiec czuł się odrębny, obcy i zagubiony. Wszystko, co mógł osiągnąć, zdobył sumienną pracą, talentem i własnym szczęściem; sam zadbał o kształt kariery, wsiąkając w przychylność ludzi, zamożnych i pełnych wpływów. Stłamsił pokusę aury; gdyby jej użył, Vivian z całą pewnością nie chciałaby dłużej pytać, spętana podstępnym czarem. Skorzystał z niej tylko raz, w pobliżu Mostu Odmieńców, nie widząc innego wyjścia; nie powinien, ponownie, przekrzywiać jej wolnej woli.
- Jest dobry - przyznał - tak długo, jeśli naprawdę chcesz o tym właśnie rozmawiać - dodał zaskakująco miękko, z sympatią; nie chcąc, aby przedarły się przez niego rozterki szumiące jak szereg chwastów. Był w zupełności gotowy, podchodząc bliżej i stając naprzeciw niej; czekał, w opanowaniu na sygnał, na ostateczną decyzję.
- Będzie miłym dodatkiem - wyznał, przylegając spojrzeniem do jej pobliskiej sylwetki. - Nie potrzebujesz wina, aby móc mnie przekonać - kąciki ust podwinęły się wyżej; przypomniał, że nie musiała stosować podobnego przekupstwa. Przekroczył próg jej mieszkania i zsunął płaszcz z własnych ramion, patrzył, przez krótką chwilę jak znika w głębi pokoju, zajęta przygotowaniem. Pytanie, które zadała później, nieznacznie zbiło go z tropu; był pewny, że zdoła zapaść; nie wiedział jedynie, kiedy. Nie spodziewał się, że zapragnie usłyszeć jego historię dokładnie w podobnej chwili; ugryzł się symbolicznie w język, chcąc początkowo zapytać, dlaczego z równym oddaniem chce poznać nieważną przeszłość? Czy sądzi, że w identyczny sposób zdoła go lepiej poznać? Sam uznał swoje dzieciństwo za narośl i za przeszkodę na drodze w odkryciu siebie; brak korzeni, brak pochodzenia, niejasność tląca się w czaszce sprawiały, że wielokrotnie jako niewinny chłopiec czuł się odrębny, obcy i zagubiony. Wszystko, co mógł osiągnąć, zdobył sumienną pracą, talentem i własnym szczęściem; sam zadbał o kształt kariery, wsiąkając w przychylność ludzi, zamożnych i pełnych wpływów. Stłamsił pokusę aury; gdyby jej użył, Vivian z całą pewnością nie chciałaby dłużej pytać, spętana podstępnym czarem. Skorzystał z niej tylko raz, w pobliżu Mostu Odmieńców, nie widząc innego wyjścia; nie powinien, ponownie, przekrzywiać jej wolnej woli.
- Jest dobry - przyznał - tak długo, jeśli naprawdę chcesz o tym właśnie rozmawiać - dodał zaskakująco miękko, z sympatią; nie chcąc, aby przedarły się przez niego rozterki szumiące jak szereg chwastów. Był w zupełności gotowy, podchodząc bliżej i stając naprzeciw niej; czekał, w opanowaniu na sygnał, na ostateczną decyzję.
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Vivian Sørensen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Sro 30 Lis - 1:35
Vivian SørensenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Odense, Dania
Wiek : 25 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : złotnik w sklepie jubilerskim Sørensen w Midgardzie
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : długowłosy kot
Atuty : twórca (II), złotousty (I)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 15 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 21 / wiedza ogólna: 10
Nie chciała poruszać nieprzyjemnych tematów, ale próbowała dać mu do zrozumienia, że ze względu na panujace nastroje w Midgardzie nie czuła się bezpieczna i tym bardziej była mu wdzięczna za odprowadzenie do domu. Martwiła się także o niego, nie chciałaby, by stała mu się krzywda, a jako sławny artysta mógł być wzięty za odmieńca w spaczonych umysłach chorych ludzi, którzy podżegali do podziałów i prześladowań.
- Wiem, po prostu szukałam pretekstu, by nie przyznać, że wabię cię do środka na pożarcie i zgubę - uśmiechnęła się kokieteryjnie, z odpowiednią dozą pewności siebie, ale też rozbawienia. Dopiero miało się okazać, czyją zgubę przepowiadała. Na razie była zadowolona, że chce spędzić z nią więcej czasu, że na każdym kroku udowadniał swoje zaangażowanie i chęć poznania jej. Może wynikało to z tego, że czasami miała wrażenie, że ich relacja tylko jej się przyśniła, a tak naprawdę mężczyzna nie przejawia żadnej formy zainteresowania - zwykle takie myśli wynikają z niskiej samooceny, ale w tym wypadku sedno było ukryte gdzieś indziej.
Szybko uwinęła się w kuchni i już po kilku minutach na stoliku w salonie stały dwa kieliszki wina oraz trzy miseczki słonych przekąsek.
Temat jego dzieciństwa nie prześladował jej, ale była ciekawa, jakie środowisko go ukształtowało i skoro nie miał rodziny, jakie więzi udało mu się nawiązać. Nie oczekiwała przesadnych szczegółów, chciała po prostu znać zarys - nie żeby miało to odzwierciedlenie w jej opinii, przemawiała przez nią naturalna chęć poznania, a przecież przeszłość kształtuje przyszłość.
- Chcę… - zaczęła, podnosząc na niego spojrzenie niebieskich tęczówek, po raz kolejny zatapiając się bez reszty w jego oczach. Wszelkie pytania i odpowiedzi przestały być teraz ważne, byli tylko oni.
Nie wahała się, robiąc krok w jego stronę, by maksymalnie zmniejszyć między nimi dystans. Kobieca dłoń wylądowała lekko na jego klatce piersiowej, jakby próbowała wyczuć jego puls, wykryć jego pragnienia; czy nie były jasne? Może były odbiciem jej samych, a może naiwnie doszukiwała się głębszego znaczenia? Wyciągnęła szyję, zadzierając do góry głowę, odsłaniając tym samym swoje pragnienie; odnalazła jego usta, składając na nich długi, miękki pocałunek, jakby czekała na ten moment cały wieczór.
- Wiem, po prostu szukałam pretekstu, by nie przyznać, że wabię cię do środka na pożarcie i zgubę - uśmiechnęła się kokieteryjnie, z odpowiednią dozą pewności siebie, ale też rozbawienia. Dopiero miało się okazać, czyją zgubę przepowiadała. Na razie była zadowolona, że chce spędzić z nią więcej czasu, że na każdym kroku udowadniał swoje zaangażowanie i chęć poznania jej. Może wynikało to z tego, że czasami miała wrażenie, że ich relacja tylko jej się przyśniła, a tak naprawdę mężczyzna nie przejawia żadnej formy zainteresowania - zwykle takie myśli wynikają z niskiej samooceny, ale w tym wypadku sedno było ukryte gdzieś indziej.
Szybko uwinęła się w kuchni i już po kilku minutach na stoliku w salonie stały dwa kieliszki wina oraz trzy miseczki słonych przekąsek.
Temat jego dzieciństwa nie prześladował jej, ale była ciekawa, jakie środowisko go ukształtowało i skoro nie miał rodziny, jakie więzi udało mu się nawiązać. Nie oczekiwała przesadnych szczegółów, chciała po prostu znać zarys - nie żeby miało to odzwierciedlenie w jej opinii, przemawiała przez nią naturalna chęć poznania, a przecież przeszłość kształtuje przyszłość.
- Chcę… - zaczęła, podnosząc na niego spojrzenie niebieskich tęczówek, po raz kolejny zatapiając się bez reszty w jego oczach. Wszelkie pytania i odpowiedzi przestały być teraz ważne, byli tylko oni.
Nie wahała się, robiąc krok w jego stronę, by maksymalnie zmniejszyć między nimi dystans. Kobieca dłoń wylądowała lekko na jego klatce piersiowej, jakby próbowała wyczuć jego puls, wykryć jego pragnienia; czy nie były jasne? Może były odbiciem jej samych, a może naiwnie doszukiwała się głębszego znaczenia? Wyciągnęła szyję, zadzierając do góry głowę, odsłaniając tym samym swoje pragnienie; odnalazła jego usta, składając na nich długi, miękki pocałunek, jakby czekała na ten moment cały wieczór.
Einar Halvorsen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Wto 6 Gru - 21:53
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
Igła impulsu (pierwsza, druga, kolejna) przebiła płaszcz świadomości jak smuga rozbłysku światła krojąca gęsty dym mroku. Zrozumiał; szept intuicji był silny, zaszumiał wyraźnie w głowie; usta w pełni posłusznie, zgodnie, przywarły do przeciwległych krawędzi kobiecych ust. Pragnienia, jak kłęby waty, przykryły drażliwość obaw, pod warstwą miękkiego puchu trwającej, rozkosznej chwili, wszystko stało się łatwe, lekkie; wygodne. Chciał, aby trwali, wciąż trwali w żywicy chwili, lepkiej, stygnącej wokół ich świadomości, chciał aby trwali, bez gorzkich słów, gorzkiej prawdy, od której zamierał język. Niechętnie mówił o sobie; wiedział sam, że był nikim, chłopcem, odmieńcem, z kruchym naczyniem szczęścia. Czy wiedział, że wszystko niszczył? Nie mógł już od niej odejść, nie mógł już jej zostawić, sznur zachłanności związał się grubą pętlą, ściskając i miażdżąc umysł.
Kłamstwo; ucieczka; ucieczka przed konsekwencją, wyrokiem - do wykrztuszenia płuc, do plucia płachtą przepony. Pieśń melancholii snuła się niczym ciche, żałobne wersety trenu, lepki, lgnący brud grzechu zagnieździł się na opuszkach. Rozważył, przez krótki moment - czy mógł się przed nią otworzyć? czy mógłby sprawić, że wszystko nagle przybrałoby szczery odcień? Bał się, panicznie bał się; bał się wszystkiego, co skrywał za piękną maską, za zgubą własnej urody, za pociągnięciem rysów. Dzisiaj, ponownie, chciał tylko i aż zapomnieć, zanurzyć się w samej chwili, w jeziorze krótkich momentów. Dystans skrócił się; struna napięcia prężyła się między nimi, drgając w przesmyku wątłej, dzielącej ich odległości. Nie spieszył się; oddał się jej (ich) pragnieniu, musnął czule jej wargi zatopił się w pocałunku, garściami czerpiąc przyjemność. Oderwał się nieco później, twarz naprzeciwko twarzy, złączone fale oddechów; uśmiechnął się, lekko, z nieznaczna nutą przekory.
- Wygląda na to - osaczył ją własnym szeptem, oblekał kokonem słów - że teraz sam szukam zguby - przysunął się bliżej szyi, wysuniętej niedługo wcześniej kusząco w jego kierunku, krawędzią ust, w pełni przelotnie musnął płatek jej ucha; osiadał na cienkiej skórze, gładkiej, wrażliwej, osunął się w stronę wzgórza szkieletu krtani, przechodził dalej, niespiesznie, znacząc rozgrzaną smugę trwającej właśnie pieszczoty, niżej, tuż do wgłebienia nad ostrzem jej obojczyka.
Kłamstwo; ucieczka; ucieczka przed konsekwencją, wyrokiem - do wykrztuszenia płuc, do plucia płachtą przepony. Pieśń melancholii snuła się niczym ciche, żałobne wersety trenu, lepki, lgnący brud grzechu zagnieździł się na opuszkach. Rozważył, przez krótki moment - czy mógł się przed nią otworzyć? czy mógłby sprawić, że wszystko nagle przybrałoby szczery odcień? Bał się, panicznie bał się; bał się wszystkiego, co skrywał za piękną maską, za zgubą własnej urody, za pociągnięciem rysów. Dzisiaj, ponownie, chciał tylko i aż zapomnieć, zanurzyć się w samej chwili, w jeziorze krótkich momentów. Dystans skrócił się; struna napięcia prężyła się między nimi, drgając w przesmyku wątłej, dzielącej ich odległości. Nie spieszył się; oddał się jej (ich) pragnieniu, musnął czule jej wargi zatopił się w pocałunku, garściami czerpiąc przyjemność. Oderwał się nieco później, twarz naprzeciwko twarzy, złączone fale oddechów; uśmiechnął się, lekko, z nieznaczna nutą przekory.
- Wygląda na to - osaczył ją własnym szeptem, oblekał kokonem słów - że teraz sam szukam zguby - przysunął się bliżej szyi, wysuniętej niedługo wcześniej kusząco w jego kierunku, krawędzią ust, w pełni przelotnie musnął płatek jej ucha; osiadał na cienkiej skórze, gładkiej, wrażliwej, osunął się w stronę wzgórza szkieletu krtani, przechodził dalej, niespiesznie, znacząc rozgrzaną smugę trwającej właśnie pieszczoty, niżej, tuż do wgłebienia nad ostrzem jej obojczyka.
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Vivian Sørensen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Czw 8 Gru - 0:10
Vivian SørensenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Odense, Dania
Wiek : 25 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : złotnik w sklepie jubilerskim Sørensen w Midgardzie
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : długowłosy kot
Atuty : twórca (II), złotousty (I)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 15 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 21 / wiedza ogólna: 10
Czasami trzeba wyłączyć rozwagę, zdusić w zarodku wątpliwości i zwyczajnie dać się nieść chwili, płynąć na jej fali i nie przejmować się zdradliwym wiatrem. Ich relacja do tej pory przebiegała wzorowo, nieskazitelnie lawirowali wśród tematów, ktore były im wygodne, sprawnie omijając te ciężkie, nieprzychylne, które mogły potencjalnie wywołać konflikt. A oni przecież nie chcieli się kłócić, nie mieli powodów, nawet jeśli Vivian miała wątpliwości, wystarczyło jedno spotkanie, jedno jego spojrzenie, by uwolnił ją z tego jarzma. Nie zamierzała w niego wątpić, nie próbowała doszukiwać się złej woli, skoro jego słowa i czyny wskazywały na to, że zależy mu na tej relacji, że zależy mu na niej i choć nie określali się żadnym wzniosłym mianem, to wszystko szło naturalnym tempem w swoim kierunku.
Nie chciała niczego przyspieszać, nie chciała działać pochopnie i potem żałować, że dała się ponieść, choć przy nim było jej ciężko trzymać emocje na wodzy. Był jej słabym punktem, traciła przy nim głowę i wystarczyło jedno spojrzenie w oczy, by utonęła bezpowrotnie. Mógł ją prosić o wszystko, miał nad nią przewagę, której nigdy nikomu nie dała - to przy nim była uległa, potrafiła zrezygnować z własnych postanowień, jeśli tylko odpowiednio ją nacisnął.
A jednak czuła, że trochę się wstrzymywali, jakby nie chcieli rzucać się na głęboką wodę, bez wcześniejszego wybadania gruntu. Wymiana mnóstwa listów i z początku niewinne spotkania postawiły fundament, na którym teraz stali. Miała wrażenie, że jest pewny, niezachwiany i można na nim budować większą konstrukcję, dlatego obecnie stała tu pozbawiona wszelkich ograniczeń, które jeszcze niedawno stawiały między nimi wątły murek. Nie chciała udawać cnotki, walczyć ze swoim pożądaniem, kiedy miała go na wyciągnięcie ręki, kiedy mogła go dotknąć i posmakować, jakby był tylko jej. Trwali złączeni w pocałunku, jakby świat zewnętrzny nie istniał, a apetyt rósł w miarę kolejnych cięższych oddechów.
Odwzajemniła uśmiech po jego słowach, przekonana, że ma rację - oboje szukali zguby, a teraz nie było już ratunku. Każdy kontakt jego ust ze aksamitną skórą dziewczyny, powodował u niej przyjemne dreszcze. Odchyliła głowę do tyłu, ułatwiając mu zadanie, dając więcej przestrzeni do szerzenia namiętności, a wolnymi dłońmi wodziła po jego klatce piersiowej i ramionach.
- Pokażę ci mój pokój - szepnęła, prostując się nagle, jakby przypomniała sobie, że brat potencjalnie mógł ich zaskoczyć i przyłapać w intymnej sytuacji. Wolała tego uniknąć, więc chwyciła jego dłoń, a do drugiej podała mu wino - sama wzięła własną lampkę i poprowadziła go do niewielkiego pokoju z pojedynczym łóżkiem, a choć miejsca nie było wiele, to w żadnym stopniu nie przeszkadzało jej, by odłożyć na biurko dwie lampki wina i przyciągnęła mężczyznę do siebie, znów przejmując inicjatywę. Dłońmi utorowała sobie drogę i wsunęła je pod materiał koszuli, badając ostrożnie jego ciało. W tym czasie usta Vivian wodziły po linii jego żuchwy, powoli znacząc ślad namiętności, jakby chciała posmakować każdy centymetr jego ciała.
Nie chciała niczego przyspieszać, nie chciała działać pochopnie i potem żałować, że dała się ponieść, choć przy nim było jej ciężko trzymać emocje na wodzy. Był jej słabym punktem, traciła przy nim głowę i wystarczyło jedno spojrzenie w oczy, by utonęła bezpowrotnie. Mógł ją prosić o wszystko, miał nad nią przewagę, której nigdy nikomu nie dała - to przy nim była uległa, potrafiła zrezygnować z własnych postanowień, jeśli tylko odpowiednio ją nacisnął.
A jednak czuła, że trochę się wstrzymywali, jakby nie chcieli rzucać się na głęboką wodę, bez wcześniejszego wybadania gruntu. Wymiana mnóstwa listów i z początku niewinne spotkania postawiły fundament, na którym teraz stali. Miała wrażenie, że jest pewny, niezachwiany i można na nim budować większą konstrukcję, dlatego obecnie stała tu pozbawiona wszelkich ograniczeń, które jeszcze niedawno stawiały między nimi wątły murek. Nie chciała udawać cnotki, walczyć ze swoim pożądaniem, kiedy miała go na wyciągnięcie ręki, kiedy mogła go dotknąć i posmakować, jakby był tylko jej. Trwali złączeni w pocałunku, jakby świat zewnętrzny nie istniał, a apetyt rósł w miarę kolejnych cięższych oddechów.
Odwzajemniła uśmiech po jego słowach, przekonana, że ma rację - oboje szukali zguby, a teraz nie było już ratunku. Każdy kontakt jego ust ze aksamitną skórą dziewczyny, powodował u niej przyjemne dreszcze. Odchyliła głowę do tyłu, ułatwiając mu zadanie, dając więcej przestrzeni do szerzenia namiętności, a wolnymi dłońmi wodziła po jego klatce piersiowej i ramionach.
- Pokażę ci mój pokój - szepnęła, prostując się nagle, jakby przypomniała sobie, że brat potencjalnie mógł ich zaskoczyć i przyłapać w intymnej sytuacji. Wolała tego uniknąć, więc chwyciła jego dłoń, a do drugiej podała mu wino - sama wzięła własną lampkę i poprowadziła go do niewielkiego pokoju z pojedynczym łóżkiem, a choć miejsca nie było wiele, to w żadnym stopniu nie przeszkadzało jej, by odłożyć na biurko dwie lampki wina i przyciągnęła mężczyznę do siebie, znów przejmując inicjatywę. Dłońmi utorowała sobie drogę i wsunęła je pod materiał koszuli, badając ostrożnie jego ciało. W tym czasie usta Vivian wodziły po linii jego żuchwy, powoli znacząc ślad namiętności, jakby chciała posmakować każdy centymetr jego ciała.
Einar Halvorsen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Czw 8 Gru - 20:41
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
Rozwaga, opanowanie, wypadły z władzy uścisku; czuł, jak trzymana amfora powściągliwości wysuwa się nagle z rąk; słyszał, jak się rozbija, wydając z siebie pisk trzasku; widział, oczami podświadomości jej cmentarzysko odłamków, niekształtnych, ostrych krawędzi drażniących go pożądaniem, osiadłym na dnie umysłu. Miał słabość do przyjemności, do ludzi pięknych, budzących jego ciekawość, do fascynacji liżącej błogością ciepła tańczące w śródpiersiu serce. Poddawał się ulotności, zawierzał wątłym zachciankom, gubił na gorączkowej, rozedrganej przejęciem oraz pożądliwością drodze swój przyszły trop konsekwencji. Płacił dotkliwą cenę; w żałości, rozczarowaniu, w łzach, oskarżeniach i krzyku; nie krzywdził z rozmysłem ludzi, lecz krzywdził ich nieuchronnie, swoją beztroską, chaosem, tak nienawykłym do stabilności relacji (...więc wszystko miało być grą? jedynie grą i zabawą, odruchem pełnym zachwytu, bezmyślnym, czystym impulsem, kaskadą westchnień i muśnięć?). Od chwili, kiedy został młodzieńcem i zrzucił niewinność dziecka, żył w identyczny sposób, ludzie lgnęli do niego, zwodzeni po części aurą, która niczym misterna, pajęcza sieć bezustannie skrywała się w każdym geście i słowie, każdym, słodkim uśmiechu i pocałunku złożonym na ciepłych wargach. Widziała, w jego spojrzeniu, że poszedłby za nią wszędzie; stawał się w pełni jej, zdążając w stronę pokoju, który zwykła zajmować, z winem zamkniętym w skrzącej się pośród świateł, smukłej wieży kieliszka.
Drzwi, zamykane z cichym i głuchym dźwiękiem, tworzyły jawną przeszkodę na drodze przyszłej ucieczki - czy chcieli jednak zawrócić? czy chcieli wyłącznie trwać? Zatapiał się w jej działaniach, poddawał się dotykowi; jej miękkim opuszkom palców wchodzącym pod tkaninę koszuli, sunącym po warstwie skóry, jej wargom, odkrywającym bez najmniejszego pośpiechu zarysy twarzy, krawędzie kości okryte giętkością powłok; ciepło jego oddechu nacierało z bezwzględną powtarzalnością na brzeg kobiecej sylwetki. Usta momentalnie przylgnęły w drobnej pieszczocie; złożył krótkie muśnięcie na jej czole, przechodząc w kierunku cienkiej membrany skroni. Dłonie, z identycznym oddaniem, błądziły wpierw po jej plecach, badały każdą wypukłość i każde z niewielkich wgłębień, by ostatecznie zatrzymać się na jej talii. Pchnął ją lekko na łóżko; przypomniał, że nie zamierza wyłącznie pozostać bierny; tlące się, przytłumione skrzypienie materaca wznieciło się pod ciężarem ich ciał. Zastygnął nad nią; bez zawahania, zuchwale odnajdując pokusę jej malinowych warg, splatając ich w wyraźniejszej, doszczętnej namiętności pocałunku.
Wszystko inne - obecnie - stało się nieistotne.
Drzwi, zamykane z cichym i głuchym dźwiękiem, tworzyły jawną przeszkodę na drodze przyszłej ucieczki - czy chcieli jednak zawrócić? czy chcieli wyłącznie trwać? Zatapiał się w jej działaniach, poddawał się dotykowi; jej miękkim opuszkom palców wchodzącym pod tkaninę koszuli, sunącym po warstwie skóry, jej wargom, odkrywającym bez najmniejszego pośpiechu zarysy twarzy, krawędzie kości okryte giętkością powłok; ciepło jego oddechu nacierało z bezwzględną powtarzalnością na brzeg kobiecej sylwetki. Usta momentalnie przylgnęły w drobnej pieszczocie; złożył krótkie muśnięcie na jej czole, przechodząc w kierunku cienkiej membrany skroni. Dłonie, z identycznym oddaniem, błądziły wpierw po jej plecach, badały każdą wypukłość i każde z niewielkich wgłębień, by ostatecznie zatrzymać się na jej talii. Pchnął ją lekko na łóżko; przypomniał, że nie zamierza wyłącznie pozostać bierny; tlące się, przytłumione skrzypienie materaca wznieciło się pod ciężarem ich ciał. Zastygnął nad nią; bez zawahania, zuchwale odnajdując pokusę jej malinowych warg, splatając ich w wyraźniejszej, doszczętnej namiętności pocałunku.
Wszystko inne - obecnie - stało się nieistotne.
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Vivian Sørensen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Pią 9 Gru - 23:21
Vivian SørensenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Odense, Dania
Wiek : 25 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : złotnik w sklepie jubilerskim Sørensen w Midgardzie
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : długowłosy kot
Atuty : twórca (II), złotousty (I)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 15 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 21 / wiedza ogólna: 10
Gdyby spojrzeć na przekrój jej romantycznych relacji, to okazuje się, że wcale nie jest zbyt doświadczona. Może dlatego wcześniej odrobinę odwlekała to, czego chciała, bo bała się, że nie będzie dla niego wystarczająca. Jeśli plotki były prawdziwe, a jego doświadczenie tak imponujące, to wspólna noc mogła wszystko zepsuć. A z drugiej strony mogła też nadać zupełnie nowy ton ich relacji, więc strach wydawał się teraz irracjonalny.
Wątpliwości przestały mieć znaczenie, gdy zamknięci w niewielkim pokoju, pozwolili, by emocje przejęły kontrolę. Czasami trzeba dać się unieść chwili, bez zbędnego kwestionowania prostych pragnień. Miała dość powstrzymywania się, szczególnie że w ostatnim czasie czuła przy nim elektryzujące napięcie. Może wynikało to z jej potrzeb, a może oboje czuli względem siebie głód, którego zwykła rozmowa nie była w stanie zaspokoić.
Wiedziała, że nie pozostaje na nią obojętny, widziała to w jego oczach i drobnych gestach, a nawet teraz, kiedy prowadziła go do pokoju, poddawał się jej całkowicie, a ona z przyjemnością z tego korzystała. Smakowała jego skórę drobnymi pocałunkami, jakby był afrodyzjakiem i zatracała się pod delikatnym naciskiem jego dłoni na plecach. Chłonęła jego zapach, będąc tak blisko szyi, ale zanim zdążyła do niej dotrzeć, mężczyzna przejął inicjatywę delikatnym pchnięciem, przez które opadła na łóżko i cofnęła się do góry, by zrobić mu wystarczająco dużo miejsca, gdy znalazł się nad nią i oplotła jego szyję ramionami, oddając się magii pocałunku, który zamiast gasić pragnienie, z jeszcze większą intensywnością je wywoływał.
Przesunęła dłonie na jego klatkę piersiową, by rozpiąć koszulę guzik po guziku i w dalszej kolejności zsunąć ją z ramion mężczyzny. Była mu teraz całkowicie zbędna, szczególnie że dopiero teraz miała okazję przy wątłym świetle dwóch świec na biurku, zobaczyć jego tors po raz pierwszy. Bezwstydnie chłonęła ten widok, palcami dotykając nagą skórę ramion, badając jej fakturę i przesuwając dłoń coraz niżej. Chciała poznać każdy centymetr jego ciała, jednocześnie dając mu możliwość, by robił to samo. Oderwała się niespiesznie od jego ust, przesuwając się niżej, na delikatną skórę szyi, obsypując ją drobnymi pocałunkami.
Wątpliwości przestały mieć znaczenie, gdy zamknięci w niewielkim pokoju, pozwolili, by emocje przejęły kontrolę. Czasami trzeba dać się unieść chwili, bez zbędnego kwestionowania prostych pragnień. Miała dość powstrzymywania się, szczególnie że w ostatnim czasie czuła przy nim elektryzujące napięcie. Może wynikało to z jej potrzeb, a może oboje czuli względem siebie głód, którego zwykła rozmowa nie była w stanie zaspokoić.
Wiedziała, że nie pozostaje na nią obojętny, widziała to w jego oczach i drobnych gestach, a nawet teraz, kiedy prowadziła go do pokoju, poddawał się jej całkowicie, a ona z przyjemnością z tego korzystała. Smakowała jego skórę drobnymi pocałunkami, jakby był afrodyzjakiem i zatracała się pod delikatnym naciskiem jego dłoni na plecach. Chłonęła jego zapach, będąc tak blisko szyi, ale zanim zdążyła do niej dotrzeć, mężczyzna przejął inicjatywę delikatnym pchnięciem, przez które opadła na łóżko i cofnęła się do góry, by zrobić mu wystarczająco dużo miejsca, gdy znalazł się nad nią i oplotła jego szyję ramionami, oddając się magii pocałunku, który zamiast gasić pragnienie, z jeszcze większą intensywnością je wywoływał.
Przesunęła dłonie na jego klatkę piersiową, by rozpiąć koszulę guzik po guziku i w dalszej kolejności zsunąć ją z ramion mężczyzny. Była mu teraz całkowicie zbędna, szczególnie że dopiero teraz miała okazję przy wątłym świetle dwóch świec na biurku, zobaczyć jego tors po raz pierwszy. Bezwstydnie chłonęła ten widok, palcami dotykając nagą skórę ramion, badając jej fakturę i przesuwając dłoń coraz niżej. Chciała poznać każdy centymetr jego ciała, jednocześnie dając mu możliwość, by robił to samo. Oderwała się niespiesznie od jego ust, przesuwając się niżej, na delikatną skórę szyi, obsypując ją drobnymi pocałunkami.
Einar Halvorsen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Nie 25 Gru - 15:05
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Vivian Sørensen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Pon 2 Sty - 23:41
Vivian SørensenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Odense, Dania
Wiek : 25 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : złotnik w sklepie jubilerskim Sørensen w Midgardzie
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : długowłosy kot
Atuty : twórca (II), złotousty (I)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 15 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 21 / wiedza ogólna: 10
Einar Halvorsen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Wto 3 Sty - 18:38
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Vivian Sørensen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Pon 16 Sty - 1:13
Vivian SørensenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Odense, Dania
Wiek : 25 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : złotnik w sklepie jubilerskim Sørensen w Midgardzie
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : długowłosy kot
Atuty : twórca (II), złotousty (I)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 15 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 21 / wiedza ogólna: 10
Einar Halvorsen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Pon 16 Sty - 20:52
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Vivian Sørensen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Pon 16 Sty - 23:58
Vivian SørensenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Odense, Dania
Wiek : 25 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : złotnik w sklepie jubilerskim Sørensen w Midgardzie
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : długowłosy kot
Atuty : twórca (II), złotousty (I)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 15 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 21 / wiedza ogólna: 10
Einar Halvorsen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Sro 18 Sty - 14:41
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Vivian Sørensen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Pon 23 Sty - 1:15
Vivian SørensenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Odense, Dania
Wiek : 25 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : złotnik w sklepie jubilerskim Sørensen w Midgardzie
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : długowłosy kot
Atuty : twórca (II), złotousty (I)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 15 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 21 / wiedza ogólna: 10
Einar Halvorsen
Re: 13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Pią 27 Sty - 6:38
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Vivian Sørensen
13.01.2001 – Gabinet – E. Halvorsen & V. Sørensen Wto 28 Lut - 1:32
Vivian SørensenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Odense, Dania
Wiek : 25 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : złotnik w sklepie jubilerskim Sørensen w Midgardzie
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : długowłosy kot
Atuty : twórca (II), złotousty (I)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 15 / sprawność fizyczna: 10 / charyzma: 21 / wiedza ogólna: 10
Einar i Vivian z tematu