:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Styczeń–luty 2001
22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen
2 posters
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Sro 28 Wrz - 19:12
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
22.01.2001
Płatki śniegu powoli opadały w dół. W lekkim, niespiesznym tańcu wirowały by ostatecznie upaść na ziemię. Piękne baletnice, których czas przeminął i nikt już o nich nie pamiętał. Kroczyła wśród nich niczym zaczarowana, pełna obaw i cichego podniecenia, które przeszywa dreszczem kręgosłup.
Spokojna aura wokół sprawiała, że sama znajdowała ukojenie i nic nie mąciło zbytnio myśli, choć pewne ukłucie tliło się w tyle pamięci, myśli niczym drażniący pyłek pod powieką. Coś się wydarzyło, tego była pewna, ale nie widziała co. Czy jakieś przeczucie? Nie wiedziała jak to nazwać więc starała się ignorować i mimowolnie sięgnęła ku diamentowym kolczykom, które tkwiły w uszach. Powinna je zdjąć, powinna schować głęboko w szafie i nakładać jedynie do pięknej sukni, ale coś sprawiało, że nie chciała ich zdejmować.
Podmuch wiatru rozwiał złote pukle, na których osiadły pojedyncze płatki zdobiąc włosy iście bajkowym wzorem. Dostrzegła swoje odbicie w witrynie sklepowej - zwodnicza piękność, która istniała by wodzić na pokuszenie, bo przecież żadnego innego celu w życiu nie miała.
Pukanie do drzwi, gdy stanęła znów u drzwi Einarowych by rozpocząć kolejną sesję malarską. Na płótnie miał uwiecznić jej urodę, tak jak ją widział nie skażony aurą, odporny na jej magię, widzący ją prawdziwie.
Taką miała nadzieję.
Czy może uprzedzenia przodków sprawią, że będzie widział ją szkaradną?
Aura zawibrowała szczęśliwa gdy przekroczyła próg, ponieważ puściła ją wolno, bez żadnych oporów jednocześnie od razu jaśniejąc, a oczy zaiskrzyły czystym srebrem. Oddetchnęła pełną piersią wciągając w płuca zapach farby i płótna, zerknęła uważnie na Einara gdy stanął w zasięgu jej wzroku.
Pamiętając niespodziewane spotkanie na ulicy czuła, że coś się zmieniło. Coś zostało na nowo wytoczone, coś przeciwko czemu przodkowie krzyczeli ale postanowiła ich nie słuchać. Krew zawrzała gdy srebro spotkało się z zielono-niebiesko tonią tęczówek. Zatańczyła w cieniu niepewności kierując kroki ku parawanom, a tam już czekała chusta, która miała tylko zwodniczo zakryć kobiecą nagość.
Aura zawirowała w piruecie niczym płatek śniegu wcześniej obserwowany. Słowa zaś zdawały się być zbędne. Tak bardzo nie pasujące do tego co się właśnie działo.
Wyszła ku niemu, badając powoli czy wciąż na uwięzi ma swoją aurę, czy ją tłamsi tak jak wtedy?
Czego się obawiał?
Przecież nie jej.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Pią 30 Wrz - 13:55
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
Bał się, że będzie nikim, bał się, że zniknie w toni mętnych fal zapomnienia. Bał się własnego piętna, bał się, że pochodzenie zatopi w nim swoje zęby, że wyrwie odważne skrzydła i zrówna go z kurzem ziemi. Treść jego życia, od kiedy sięgał pamięcią, przepełniał tlący się strach; widmo, które skraplało się, ziejąc okrutnym chłodem.
Dziś przede wszystkim czekał; na nią i na spotkanie, świadomy zmian i rozmowy, odbytej w hałasie ulic. Czekał, w pełni cierpliwie i drgnął gdy usłyszał pukanie do swoich drzwi. Pociągnął za uchwyt klamki. Stąpała za nim w milczeniu i zdjęła okrycie ubrań. Czy była teraz gotowa? Ruszyła właśnie naprzeciw.
Cisza, sztywna jak kość i sucha, zamarła nad jego czaszką. Czas ślizgał się po wskazówkach.
Zaczerpnął wdechu; bramy płuc się rozeszły, powietrze pęczniało chciwie pod kandelabrem żeber. Cisza, gęsta, wisząca jak strugi bluszczu.
Dom, w dniu obecnym, nie był jego schronieniem. Tkał spisek, osaczał. Tłamsił. Spiął własną cięciwę wzroku, wymierzył w jej fizjonomię. Zbliżała się. Coraz bliżej. Odetchnął, wciąż niewzruszony; a przecież kroczył obecnie po samej furii wichury, w zniszczeniu, tańcu jej aury. Okryła go swoim blaskiem, rozsądek powinien spłonąć, powinna sprawić, by błagał. Powinien upaść i zawyć przy niej jak kundel, jak marny, podły skazaniec złakniony przejawów łaski. Powinien należeć do niej. Spiął się, jeszcze w preludium, przy pierwszych taktach melodii. Rozważał, co chce uczynić. Był oczywiście dumny, zbyt dumny by ugiąć kark, zbyt dumny, by przed nią uciec. Spojrzenie, gęste, objęło krajobraz twarzy. Czego szukasz, Villemo?, zapytał nagle, choć płatki ust ani drgnęły. Powiedz mi, czego szukasz? Nie chciała podejrzeć płótna, nie było jeszcze gotowe; na tyle już sam ją poznał, na tyle mógł odpowiedzieć. Czar spoczął przy nim, potulny, poddane tresurze zwierzę, więzienie, łańcuch wyrzeczeń. (Pamiętał, gdy jedna z dziewcząt...) Wspomnienia osiadły flegmą. (Prosiła, aby ją kochał. Wszystkie prosiły, zawsze, w ten sam żałosny, zawsze w naiwny sposób). Chwile, minione chwile szarpały za tunel krtani. Od lat mógł nad nią panować, używał, wyłącznie wtedy, gdy pragnął jej przychylności. Utworzył z niej swe narzędzie i trzymał na krótkiej smyczy. Tamował przejawy aury przez większość ich wspólnych spotkań, tym razem, jednak, pod wyrażonym naciskiem, ukazał się w pełnej krasie. Czary, tak sprzeczne i jednocześnie podobne splatały się, wirowały.
Mówił, jeszcze ostatnio, że nie chce zostać jej wrogiem; kim zatem zapragnął być?
Czego sam poszukiwał?
Dziś przede wszystkim czekał; na nią i na spotkanie, świadomy zmian i rozmowy, odbytej w hałasie ulic. Czekał, w pełni cierpliwie i drgnął gdy usłyszał pukanie do swoich drzwi. Pociągnął za uchwyt klamki. Stąpała za nim w milczeniu i zdjęła okrycie ubrań. Czy była teraz gotowa? Ruszyła właśnie naprzeciw.
Cisza, sztywna jak kość i sucha, zamarła nad jego czaszką. Czas ślizgał się po wskazówkach.
Zaczerpnął wdechu; bramy płuc się rozeszły, powietrze pęczniało chciwie pod kandelabrem żeber. Cisza, gęsta, wisząca jak strugi bluszczu.
Dom, w dniu obecnym, nie był jego schronieniem. Tkał spisek, osaczał. Tłamsił. Spiął własną cięciwę wzroku, wymierzył w jej fizjonomię. Zbliżała się. Coraz bliżej. Odetchnął, wciąż niewzruszony; a przecież kroczył obecnie po samej furii wichury, w zniszczeniu, tańcu jej aury. Okryła go swoim blaskiem, rozsądek powinien spłonąć, powinna sprawić, by błagał. Powinien upaść i zawyć przy niej jak kundel, jak marny, podły skazaniec złakniony przejawów łaski. Powinien należeć do niej. Spiął się, jeszcze w preludium, przy pierwszych taktach melodii. Rozważał, co chce uczynić. Był oczywiście dumny, zbyt dumny by ugiąć kark, zbyt dumny, by przed nią uciec. Spojrzenie, gęste, objęło krajobraz twarzy. Czego szukasz, Villemo?, zapytał nagle, choć płatki ust ani drgnęły. Powiedz mi, czego szukasz? Nie chciała podejrzeć płótna, nie było jeszcze gotowe; na tyle już sam ją poznał, na tyle mógł odpowiedzieć. Czar spoczął przy nim, potulny, poddane tresurze zwierzę, więzienie, łańcuch wyrzeczeń. (Pamiętał, gdy jedna z dziewcząt...) Wspomnienia osiadły flegmą. (Prosiła, aby ją kochał. Wszystkie prosiły, zawsze, w ten sam żałosny, zawsze w naiwny sposób). Chwile, minione chwile szarpały za tunel krtani. Od lat mógł nad nią panować, używał, wyłącznie wtedy, gdy pragnął jej przychylności. Utworzył z niej swe narzędzie i trzymał na krótkiej smyczy. Tamował przejawy aury przez większość ich wspólnych spotkań, tym razem, jednak, pod wyrażonym naciskiem, ukazał się w pełnej krasie. Czary, tak sprzeczne i jednocześnie podobne splatały się, wirowały.
Mówił, jeszcze ostatnio, że nie chce zostać jej wrogiem; kim zatem zapragnął być?
Czego sam poszukiwał?
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Pią 30 Wrz - 14:40
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Zajmując miejsce, już jej znane przyjęła pozę, nieruchomiejąc jak rzeźba, doskonale wiedząc, że nie może drgnąć; pozwolić aby Pigmalion tworzył swoje dzieło. Na jasnej skórze kładą się cienie, a światło osadzało się na złotych puklach podkreślając srebro oczu gdy aura wokół niej tańczyła. Słodka i niosąca obietnicę spełnienia marzeń, tak ją czuli ci co padali do kobiecych stóp błagając o jedno spojrzenie, smak malinowych ust, dotyk delikatnych placów. Jednak, było w niej coś niebezpiecznego, zapowiadającego grozę głębokich toni jezior, w których tak łatwo się utopić. Zimna woda zalewająca płuca, odbierająca boleśnie oddech, a i tak chcieli by odbierała im życie, myśl i rozsądek. Obdzierani z całkowitej godności głośno wyrażali własne pragnienia, łapczywie sięgając ku jej ciału.
Przenikliwe spojrzenie utkwiła w sztaludze za którą był skryty, choć zdawało się, że widzi przez nią na wylot.
Cierpliwie czekała, wsłuchując się w dźwięk przesuwanego pędzla po płótnie. Wyłapywała każdy głębszy oddech, chcąc dotrzeć do rytmu serca, które pompowało tak głośno krew.
Drgał, drżał, wyczekiwał na jej ruch, a ona niezrażona otulała aksamitem męską fizjonomię. Ileż siły i pragnienia, trzymanego u stóp niczym potulne zwierzę, które wręcz pragnie wyrwać się ku wolności.
Trwała przed nim naga w swej fizyczności, ale wcale nie bezbronna.
Nie uginał karku, nie skomlał, a trwał w swej sile, a przecież doskonale czuł jak nitki aury przesuwają się wokół jego, jak zachęcają do swobody, jak powoli wyciągają na środek pracowni by zawirowały razem aż pod sufit.
Niewidoczny taniec do muzyki, którą tylko oni słyszeli.
Powietrze gęste, a jednocześnie tak orzeźwiające dla tych co w nim przebywali. Kącik ust drgnął gdy pozwolił sobie na swobodę.
Czary, które ostatnio walczyły o dominację, testowały własną siłę tworzyły kombinację, która mogła zniewolić pół miasta, narzucić swoją wolę każdemu kto znalazł się w ich zasięgu. Opętują pragnieniami ludzkie umysły, uwalniając ich żądze, sami w pełni świadomi tego co się wokół dzieje.
Zatańcz ze mną. Odpowiadała na nieme pytania, bo przecież ona szukała wolności, a ta wciąż była jej zabierana. Nawet wtedy kiedy o tym nie wiedziała.
Przenikliwe spojrzenie utkwiła w sztaludze za którą był skryty, choć zdawało się, że widzi przez nią na wylot.
Cierpliwie czekała, wsłuchując się w dźwięk przesuwanego pędzla po płótnie. Wyłapywała każdy głębszy oddech, chcąc dotrzeć do rytmu serca, które pompowało tak głośno krew.
Drgał, drżał, wyczekiwał na jej ruch, a ona niezrażona otulała aksamitem męską fizjonomię. Ileż siły i pragnienia, trzymanego u stóp niczym potulne zwierzę, które wręcz pragnie wyrwać się ku wolności.
Trwała przed nim naga w swej fizyczności, ale wcale nie bezbronna.
Nie uginał karku, nie skomlał, a trwał w swej sile, a przecież doskonale czuł jak nitki aury przesuwają się wokół jego, jak zachęcają do swobody, jak powoli wyciągają na środek pracowni by zawirowały razem aż pod sufit.
Niewidoczny taniec do muzyki, którą tylko oni słyszeli.
Powietrze gęste, a jednocześnie tak orzeźwiające dla tych co w nim przebywali. Kącik ust drgnął gdy pozwolił sobie na swobodę.
Czary, które ostatnio walczyły o dominację, testowały własną siłę tworzyły kombinację, która mogła zniewolić pół miasta, narzucić swoją wolę każdemu kto znalazł się w ich zasięgu. Opętują pragnieniami ludzkie umysły, uwalniając ich żądze, sami w pełni świadomi tego co się wokół dzieje.
Zatańcz ze mną. Odpowiadała na nieme pytania, bo przecież ona szukała wolności, a ta wciąż była jej zabierana. Nawet wtedy kiedy o tym nie wiedziała.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Nie 2 Paź - 12:47
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
Krzyczą; dobrze wiedział, że krzyczą, ścieżki ich wszystkich głosów wiły się wściekłym spazmem, stroszyły ciernie przestrogi, buchały mu w skroniach lawą rozgrzanej krwi. Miotali się w lepkiej furii, krzyczeli, krzyczeli, krzyczeli, ściskali owoce krtani aż do ostatniej kropli, do resztek przejrzałych dźwięków. Chór gniewu pęczniał pod szwami, chór gniewu porażał umysł; wiedzieli, że nie posłucha; wiedzieli że jest za późno. Dziś, po raz pierwszy, porzucił kajdany przodków, zabijał, miażdżył ich niechęć. Dziś, po raz pierwszy...
...a przecież był tak przykładny, tak dobrze wypełniał Prawo, tak zgodnie słuchał podszeptów szumiących mu wewnątrz głowy, wsuwanych do szpiku duszy. Pozorna, zgodna połowa tworzyła zgubną przewagę, sprawiała, że z chęcią zwodził, mącił, ograbiał z uczuć; przewrotne cechy demonów były niezwykle silne, przechodząc przez pokolenia nim wreszcie mogły ucichnąć. Nie mogli go przecież winić; stworzyli go właśnie takim, na obraz i podobieństwo magicznych istot utkanych w gęstwinie drzew, stworzyli go, przekazując mu żądzę wiecznych ambicji, stworzyli, aby chciał więcej, by czerpał zawsze garściami, łuskając do wrzodu dna.
Wychylił się zza sztalugi, zza świata po którym krążył impulsem twórczego pędzla, zza ostrych zapachów farb. Czar krążył jak mgła obłędu, nagość, pozornie tylko odkryta, pozornie prosta i jasna, pozornie płytka w cielesnych, swoich łagodnych kształtach; wciąż trwała wewnątrz spojrzenia.
Nie umiał przy niej utonąć; mógł jednak utonąć z nią. Zabrać; zawsze ze sobą. Świadomi każdego gestu, świadomi każdego słowa, świadomi w nieświadomości, rozsądni w ogniu szaleństwa.
Płonęli.
Chwyć moją dłoń, Villemo.
Wyciągnął rękę, bezgłośnie, bez żadnych, pustych frazesów, bez żadnych spłowiałych zdań; wyciągnął rękę, zapraszał właśnie do tańca, okazał swoją odpowiedź, wyciągnął rękę, tę samą która jeszcze niedawno znalazła ją w morzu tłumu, która jeszcze niedawno umiała jej przynieść pomoc. Nie lękał się Wyzwolonych, nie odczuł strachu przed własną, obecną żółcią niechęci zesłaną razem z dźwiganym, nieludzkim, grząskim dziedzictwem. Palce, miękkie, wrażliwe i drobne jak na mężczyznę zamarły w oczekiwaniu; melodia, którą kreślili, nie mogła przenigdy wybrzmieć, okrutna i równie piękna.
Zbliż się. Chwyć moją dłoń.
...a przecież był tak przykładny, tak dobrze wypełniał Prawo, tak zgodnie słuchał podszeptów szumiących mu wewnątrz głowy, wsuwanych do szpiku duszy. Pozorna, zgodna połowa tworzyła zgubną przewagę, sprawiała, że z chęcią zwodził, mącił, ograbiał z uczuć; przewrotne cechy demonów były niezwykle silne, przechodząc przez pokolenia nim wreszcie mogły ucichnąć. Nie mogli go przecież winić; stworzyli go właśnie takim, na obraz i podobieństwo magicznych istot utkanych w gęstwinie drzew, stworzyli go, przekazując mu żądzę wiecznych ambicji, stworzyli, aby chciał więcej, by czerpał zawsze garściami, łuskając do wrzodu dna.
Wychylił się zza sztalugi, zza świata po którym krążył impulsem twórczego pędzla, zza ostrych zapachów farb. Czar krążył jak mgła obłędu, nagość, pozornie tylko odkryta, pozornie prosta i jasna, pozornie płytka w cielesnych, swoich łagodnych kształtach; wciąż trwała wewnątrz spojrzenia.
Nie umiał przy niej utonąć; mógł jednak utonąć z nią. Zabrać; zawsze ze sobą. Świadomi każdego gestu, świadomi każdego słowa, świadomi w nieświadomości, rozsądni w ogniu szaleństwa.
Płonęli.
Chwyć moją dłoń, Villemo.
Wyciągnął rękę, bezgłośnie, bez żadnych, pustych frazesów, bez żadnych spłowiałych zdań; wyciągnął rękę, zapraszał właśnie do tańca, okazał swoją odpowiedź, wyciągnął rękę, tę samą która jeszcze niedawno znalazła ją w morzu tłumu, która jeszcze niedawno umiała jej przynieść pomoc. Nie lękał się Wyzwolonych, nie odczuł strachu przed własną, obecną żółcią niechęci zesłaną razem z dźwiganym, nieludzkim, grząskim dziedzictwem. Palce, miękkie, wrażliwe i drobne jak na mężczyznę zamarły w oczekiwaniu; melodia, którą kreślili, nie mogła przenigdy wybrzmieć, okrutna i równie piękna.
Zbliż się. Chwyć moją dłoń.
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Nie 2 Paź - 13:44
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Na ścianie znów zadrżały cienie, które wcześniej toczące walkę teraz zbliżały się do siebie; okrążyły siebie, ostrożnie krocząc na deskach tego przedziwnego spektaklu.
Nie niechęć, nie odraza i obrzydzenia, ale fascynacja wypełniła całą powierzchnię pomieszczenia, gdy Pigmalion poznał i dostrzegł Galateę.
Stworzona na wzór męskich pragnień, stworzona by odkrywać najbardziej skryte sekrety i marzenia, a jednak chciała wolności. Wciąż wzrok uciekał ku horyzontowi gdzie mogła stać się sobą. Spalony teatr był domem, który dawno utraciła, a jego substytut znalazła w podziemiach galerii, której oddała całą swoją duszę.
Tak to zapamiętała. Moment, gdy perłowe łzy były dowodem i świadkiem jej oddania. Dlaczego to zrobiła? Myśl ta nieznośnie kołatała się w głowie, ale teraz wypychana przez poznanie nieznanego.
Krzyk i zawodzenie przodków zostało zagłuszone. Odrzucone z pełną świadomością, jak odrzuca się niechciane przedmioty, które zagracają przestrzeń na komodzie.
Wszystko ich dzieliło.
Każda myśl, każde spojrzenie i pochodzenie, a jednak tak bliscy sobie i podobni do siebie. Kto mógł ich powstrzymać? Co mogło zatrzymać kotłujące się aury, splecione teraz w szaleńczym tańcu, sprawdzające co można. Gdzie to zaprowadzi? W jakie otchłanie szaleństwa, które nie mają żadnego sensu?
Czy jest to łatwe? Czy mogli biec do siebie i nigdy się nie spotkać? Mogli być sobą w tych murach, ale gdy wyjdą na zewnątrz czy zrozumieją, że to wszystko nie ma sensu? Czy ich istnienie miało rację bytu? Czy może powinni zniknąć z tego świata, wymazani przez Wyzwolonych.
Delikatny dotyk aury, palące spojrzenie przesuwające się po płótnie gdzie powstawał jej prawdziwy obraz.
Spojrzenia, które zetknęły się ze sobą znad sztalugi, która oddzielała ich niczym najgrubszy mur, a teraz zaczął pękać. Kamień, po kamieniu kruszeć by stworzyć wyłom w uprzedzeniach i niechęci budowanej przez pokolenia.
Wyciągnięta dłoń.
Nieme zaproszenie do wkroczenia w strefy, w których wcześniej nie gościli.
Bezszelestnie wstała ze swojego miejsca, powoli i jednocześnie lekko. Niespiesznie stawiała kroki w jego kierunku.
Uważaj gdy wypowiadasz życzenie. Może się bowiem spełnić.
Smukłe, jasne palce splotły się delikatnie z wyciągniętą dłonią.
Powietrze zadrżało gdy aury zmieszane zamarły niczym zmrożone.
Przekraczanie granicy, bolesne, wręcz rozdzierające skórę gdy dotyk sprawił, że przodkowie zawyli w skowycie swych poprzednich istnień.
Wody zawrzały, wielkie fale wezbrały uderzając głośno o ostre klify świadomości. Melodia rozbrzmiewa, piękna i niebezpieczna. Nie powinna nigdy powstać, a właśnie była tworzona.
Nie niechęć, nie odraza i obrzydzenia, ale fascynacja wypełniła całą powierzchnię pomieszczenia, gdy Pigmalion poznał i dostrzegł Galateę.
Stworzona na wzór męskich pragnień, stworzona by odkrywać najbardziej skryte sekrety i marzenia, a jednak chciała wolności. Wciąż wzrok uciekał ku horyzontowi gdzie mogła stać się sobą. Spalony teatr był domem, który dawno utraciła, a jego substytut znalazła w podziemiach galerii, której oddała całą swoją duszę.
Tak to zapamiętała. Moment, gdy perłowe łzy były dowodem i świadkiem jej oddania. Dlaczego to zrobiła? Myśl ta nieznośnie kołatała się w głowie, ale teraz wypychana przez poznanie nieznanego.
Krzyk i zawodzenie przodków zostało zagłuszone. Odrzucone z pełną świadomością, jak odrzuca się niechciane przedmioty, które zagracają przestrzeń na komodzie.
Wszystko ich dzieliło.
Każda myśl, każde spojrzenie i pochodzenie, a jednak tak bliscy sobie i podobni do siebie. Kto mógł ich powstrzymać? Co mogło zatrzymać kotłujące się aury, splecione teraz w szaleńczym tańcu, sprawdzające co można. Gdzie to zaprowadzi? W jakie otchłanie szaleństwa, które nie mają żadnego sensu?
Czy jest to łatwe? Czy mogli biec do siebie i nigdy się nie spotkać? Mogli być sobą w tych murach, ale gdy wyjdą na zewnątrz czy zrozumieją, że to wszystko nie ma sensu? Czy ich istnienie miało rację bytu? Czy może powinni zniknąć z tego świata, wymazani przez Wyzwolonych.
Delikatny dotyk aury, palące spojrzenie przesuwające się po płótnie gdzie powstawał jej prawdziwy obraz.
Spojrzenia, które zetknęły się ze sobą znad sztalugi, która oddzielała ich niczym najgrubszy mur, a teraz zaczął pękać. Kamień, po kamieniu kruszeć by stworzyć wyłom w uprzedzeniach i niechęci budowanej przez pokolenia.
Wyciągnięta dłoń.
Nieme zaproszenie do wkroczenia w strefy, w których wcześniej nie gościli.
Bezszelestnie wstała ze swojego miejsca, powoli i jednocześnie lekko. Niespiesznie stawiała kroki w jego kierunku.
Uważaj gdy wypowiadasz życzenie. Może się bowiem spełnić.
Smukłe, jasne palce splotły się delikatnie z wyciągniętą dłonią.
Powietrze zadrżało gdy aury zmieszane zamarły niczym zmrożone.
Przekraczanie granicy, bolesne, wręcz rozdzierające skórę gdy dotyk sprawił, że przodkowie zawyli w skowycie swych poprzednich istnień.
Wody zawrzały, wielkie fale wezbrały uderzając głośno o ostre klify świadomości. Melodia rozbrzmiewa, piękna i niebezpieczna. Nie powinna nigdy powstać, a właśnie była tworzona.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Wto 4 Paź - 21:53
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
Szaleństwo było przepaścią; zapadnią krętej gardzieli chłonącej resztki rozsądku, łapczywym, chciwym żołądkiem trawiącym miazgę ogłady, skłębieniem serpentyn jelit w których korycie niknęły cząstki dystansu. Szaleństwo było impulsem, chwilą wydartą z gniazda matki kontroli, ulotną, chwiejną, nietrwałą, rozpiętą na linii czasu; było trzepotem serca, drżących, motylich skrzydeł komór oraz przedsionków zamkniętych w kokonie żeber, w przyciasnej celi śródpiersia, było sekwencją mrugnięć i ciepłym torem oddechów. Melodia, która wybrzmiała, tworzyła rząd kakofonii, bluźniercze szeregi dźwięków utkane na partyturze, skrzek błędnych, szorstkich akordów; na pewno?; była wprost obłąkańczym, pełnym zaprzeczeń dziełem furiata albo geniusza (jednego oraz drugiego?).
Czar, jaki krążył zaciekle wokół sylwetek, utracił należną władzę; stępiony wachlarz pazurów, przetarte krawędzie zębów, żelazny zacisk kagańca; spektakl, pomimo tego zaogniał się w widowisku pomiędzy duetem ciał.
Stworzeni przez wyraz pragnień, pozornie bez znamion skazy, szarpiący za cudze zmysły, dzierżący pęczki uwagi, tak ludzcy i równocześnie odlegli od człowieczeństwa. Rozłupał pancerz konfliktu, awersji, głoszonej od pierwszych zetknięć przez nurt własnego instynktu, chciał poznać czy może o d c z u ć ; jej obecność, jej bliskość na gruzach przyćmionych granic.
Wiedział, w głębi duszy, że wszystko co miało miejsce, musiało się w końcu zdarzyć, wiedział, że nie jest w stanie odtrącać dłużej wezwania, które od dawna tkwiło w naczyniu wnętrza. Jak wiele mógł jej okazać odarty z jaskrawej aury? czy jego dotyk mógł wzbudzić w niej tylko niechęć, przeszywać grotem wzgardzenia?
Pochwycił lekko jej dłoń, przysunął bliżej; do siebie. Nie spieszył się, w żadnym stopniu, krusząc mur odległości, kosztując posmaku wrażeń, zamierał; stali naprzeciw siebie jak godni, równi rywale, dwie strony medalu istot mogących przynosić zgubę. Spojrzenie osiadło płynnie jak poły gładkiej tkaniny.
Nachylił się; oddech omiatał skórę; odnalazł wreszcie jej wargi, musnął, w samym preludium czerwień ich miękkich łuków; senny zryw pocałunku, pierwszy, odważny taniec, brawura wprost godna głupców. Śmiałość, bezwstydna śmiałość, tak godna zastępów przodków. Ostrzegłaś mnie wcześniej przed nią; przed moją pewnością siebie.
Czar, jaki krążył zaciekle wokół sylwetek, utracił należną władzę; stępiony wachlarz pazurów, przetarte krawędzie zębów, żelazny zacisk kagańca; spektakl, pomimo tego zaogniał się w widowisku pomiędzy duetem ciał.
Stworzeni przez wyraz pragnień, pozornie bez znamion skazy, szarpiący za cudze zmysły, dzierżący pęczki uwagi, tak ludzcy i równocześnie odlegli od człowieczeństwa. Rozłupał pancerz konfliktu, awersji, głoszonej od pierwszych zetknięć przez nurt własnego instynktu, chciał poznać czy może o d c z u ć ; jej obecność, jej bliskość na gruzach przyćmionych granic.
Wiedział, w głębi duszy, że wszystko co miało miejsce, musiało się w końcu zdarzyć, wiedział, że nie jest w stanie odtrącać dłużej wezwania, które od dawna tkwiło w naczyniu wnętrza. Jak wiele mógł jej okazać odarty z jaskrawej aury? czy jego dotyk mógł wzbudzić w niej tylko niechęć, przeszywać grotem wzgardzenia?
Pochwycił lekko jej dłoń, przysunął bliżej; do siebie. Nie spieszył się, w żadnym stopniu, krusząc mur odległości, kosztując posmaku wrażeń, zamierał; stali naprzeciw siebie jak godni, równi rywale, dwie strony medalu istot mogących przynosić zgubę. Spojrzenie osiadło płynnie jak poły gładkiej tkaniny.
Nachylił się; oddech omiatał skórę; odnalazł wreszcie jej wargi, musnął, w samym preludium czerwień ich miękkich łuków; senny zryw pocałunku, pierwszy, odważny taniec, brawura wprost godna głupców. Śmiałość, bezwstydna śmiałość, tak godna zastępów przodków. Ostrzegłaś mnie wcześniej przed nią; przed moją pewnością siebie.
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Wto 4 Paź - 22:39
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Czar zawirował, zatrzepotał motylimi skrzydłami, czy może bardziej była to ćma, która lgnęła do ognia nie bacząc na to, że spali swoje skrzydła. Spłonie w płomieniu ciekawości i niezbadanego; nieodkrytego, zabronionego.
Szpony ciekawości rozdzierały materiał świadomości otwierając wody, na których nigdy nie dryfowała, a rzucała się właśnie w głęboką toń.
Woda była jej żywiołem, woda leżała w jej naturze i nigdy się jej nie bała. Upragnione fale porwały wszystkie zmysły nie pozwalając złapać oddechu, ale po cóż jej powietrze gdy wiedziała jak pływać? Płuca zalane kroplami, nie odbierającymi życiodajnej siły nie płonęły w łapczywej próbie uchwycenia powietrza.
Szaleństwem było przekraczanie progu, szaleństwem było badanie dalszych dróg, możliwości i rozdroży, a jednak świadomie kroczyła dalej zbliżając się do nieuchronnego.
Szła po echach przeszłości, układające się pod stopami w kolejne stopnie; kruche, delikatne niczym ze szkła, a jednak nie wahała się stąpać dalej.
Nie czuła bólu, żadnej utraty pamięci, samotna ale ze wszystkim co posiadała. Ubrana w swoją aurę, w pełnej swojej krasie, gdy płynne srebro objęło całe oczy, a struktura ciała zdawała się być nie z tego świata. Światło dumy oraz czystej nocy osiadało na czubku głowy rozjaśniając już złote pukle.
Odrzucała wszelkie ostrzeżenia, nie słyszała już ich w ogóle, zatracając się w szaleństwie poznania i zdobywania. Odkrycie było zbyt kuszące by teraz się wycofać. Oglądanie się przez ramię straciło sens, kiedy dłonie zostały złączone. Coś właśnie pękło, na fasadzie pozostawiając ślad przekroczenia kolejnej granicy.
Aura wirująca ukazywała jej obraz, którego nie widzieli inni. Obraz tak odmienny od tego jakim zwykle był w oczach innych. Czy nie odtrąca go jej bytność, zapach… taka bliskość, której wcześniej nie doświadczyło żadne z nich.
Powoli znaczył szlak na skórze, zbliżając się nieznacznie, z każdym oddechm, mrugnięciem powieką rozbijał szklanką kopułę, pęknięcia się pogłębiały na idealnej strukturze istnień. Rywale złożyli broń, odłożyli ją na bok by poznać to czego bali się przodkowie.
Muśnięcie oddechem, ciepłem warg, zaznaczenie obecności, która przytłaczała w całym swym jestestwie.
Splotła palce dłoni, jak oplata się bluszcz wokół drzewa. Aura zgęstniała otaczając drżące cienie na ścianie stające się jednym. Ćma poparzyła skrzydła w płomieniu świecy, ale nie odleciała, wciąż krążąc wokół zakazanego.
Nie ma już odwrotu. Srebro spojrzenia stopione ze złotem włosów. Odpowiedź czerwieni warg na śmiały krok przeciwstawienia się przodkom połączone z dotykiem ciała na linii materiału, w który sam był ubrany.
Szpony ciekawości rozdzierały materiał świadomości otwierając wody, na których nigdy nie dryfowała, a rzucała się właśnie w głęboką toń.
Woda była jej żywiołem, woda leżała w jej naturze i nigdy się jej nie bała. Upragnione fale porwały wszystkie zmysły nie pozwalając złapać oddechu, ale po cóż jej powietrze gdy wiedziała jak pływać? Płuca zalane kroplami, nie odbierającymi życiodajnej siły nie płonęły w łapczywej próbie uchwycenia powietrza.
Szaleństwem było przekraczanie progu, szaleństwem było badanie dalszych dróg, możliwości i rozdroży, a jednak świadomie kroczyła dalej zbliżając się do nieuchronnego.
Szła po echach przeszłości, układające się pod stopami w kolejne stopnie; kruche, delikatne niczym ze szkła, a jednak nie wahała się stąpać dalej.
Nie czuła bólu, żadnej utraty pamięci, samotna ale ze wszystkim co posiadała. Ubrana w swoją aurę, w pełnej swojej krasie, gdy płynne srebro objęło całe oczy, a struktura ciała zdawała się być nie z tego świata. Światło dumy oraz czystej nocy osiadało na czubku głowy rozjaśniając już złote pukle.
Odrzucała wszelkie ostrzeżenia, nie słyszała już ich w ogóle, zatracając się w szaleństwie poznania i zdobywania. Odkrycie było zbyt kuszące by teraz się wycofać. Oglądanie się przez ramię straciło sens, kiedy dłonie zostały złączone. Coś właśnie pękło, na fasadzie pozostawiając ślad przekroczenia kolejnej granicy.
Aura wirująca ukazywała jej obraz, którego nie widzieli inni. Obraz tak odmienny od tego jakim zwykle był w oczach innych. Czy nie odtrąca go jej bytność, zapach… taka bliskość, której wcześniej nie doświadczyło żadne z nich.
Powoli znaczył szlak na skórze, zbliżając się nieznacznie, z każdym oddechm, mrugnięciem powieką rozbijał szklanką kopułę, pęknięcia się pogłębiały na idealnej strukturze istnień. Rywale złożyli broń, odłożyli ją na bok by poznać to czego bali się przodkowie.
Muśnięcie oddechem, ciepłem warg, zaznaczenie obecności, która przytłaczała w całym swym jestestwie.
Splotła palce dłoni, jak oplata się bluszcz wokół drzewa. Aura zgęstniała otaczając drżące cienie na ścianie stające się jednym. Ćma poparzyła skrzydła w płomieniu świecy, ale nie odleciała, wciąż krążąc wokół zakazanego.
Nie ma już odwrotu. Srebro spojrzenia stopione ze złotem włosów. Odpowiedź czerwieni warg na śmiały krok przeciwstawienia się przodkom połączone z dotykiem ciała na linii materiału, w który sam był ubrany.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Sro 5 Paź - 7:28
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
Wiedział, że nie powinien; każdym zakątkiem, każdym obrzeżem ciała, każdym stężałym włóknem, każdym okruchem zmysłu. Czar, który osnuł wzburzoną, drgającą nicią krawędzie jego sylwetki, okrążał niczym poczwarka, spienił się, momentalnie, falangą porywu sztormu, zwiększył swe natężenie i ścierał się w nieskończonym, równym tańcu batalii z pokrewną, skłóconą siłą. Pamiętał, gdy wielokrotnie sam prosił panteon bogów aby zabrali brzemię, piętno, którym był naznaczony, sztywne, wyniosłe ponad przestrzenie tkanki jak przerośnięta blizna, jak stygmat palący nagłym, zerwanym ze smyczy bólem, pamiętał chwile, w których powtarzał kruchym, zdławionym głosem, że nienawidzi siebie, że nienawidzi lichej atrapy życia okrytej tekturą kłamstwa, weźcie, weźcie to wszystko, przyznawał, gdy mdlił go zapach cieknącej, własnej posoki, w chwilach, kiedy świadomość pierzchła, blednąca w ryzach cierpienia. Wszystko, co sam osiągnął, okupił wstęgami krwi oraz krzykiem zamarłym w pudełku krtani, wiedząc, że pozbawiony aktów okaleczenia, tłamszenia okrutnej prawdy, mógł liczyć na los wyrzutka porośniętego plamami trądu uprzedzeń, niełaski w osądach tłumu zdolnego zdeptać konstrukcję całości jego kariery, osiągnięć, które straciłyby dawną, podniosłą wartość wyłącznie przez pochodzenie. Nie; nie mógł się wprost odsłonić, ujawnić, nie mógł, choć dziś odczuwał przejrzystą i błogą pewność, że własna toksyna aury nie zbierze srogiego żniwa, nie zdusi gardła rozsądku, nie stanie się jedną z przyczyn ich nagłej klęski upadku; drogi, na której kresie pozostał pył zatracenia.
Zrozumiał, nagle, w opadłym listku sekundy, że każde spomiędzy muśnięć roznieca żar przyjemności, że usta, które składają się, w pełni zgodnie, w spektaklu ich pocałunku muszą podzielać silne porywy wnętrza, kaskady nagłych uniesień pod bramą napiętej skóry. Zrozumiał, gdy odczuł bliskość; pozorną bezbronność ciała, węzeł splecionych dłoni, dotyk, osłabiony przeszkodą własnej koszuli opinającej tors; zrozumiał, kiedy ponownie skosztował miękkości warg, odważniej, silniej, namiętniej, drugą ze swoich dłoni wsuwając w kosmyki włosów, złotych jak wiązki letnich, żywych promieni słońca, wspierając opuszki palców na nasadzie jej karku. Pozostał przy niej, w rozłamie wąskiej, dzielącej ich odległości; usta, choć później już nieruchome, mogły się niemal zetknąć, spojrzenie mgliste błądziło po liniach twarzy, oddech miarowo zderzał się z brzegiem ciała; ręka, powoli, zsunęła się w stronę żuchwy, przechodząc na smukłą szyję, przenosząc subtelnie ciepło.
Zrozumiał, nagle, w opadłym listku sekundy, że każde spomiędzy muśnięć roznieca żar przyjemności, że usta, które składają się, w pełni zgodnie, w spektaklu ich pocałunku muszą podzielać silne porywy wnętrza, kaskady nagłych uniesień pod bramą napiętej skóry. Zrozumiał, gdy odczuł bliskość; pozorną bezbronność ciała, węzeł splecionych dłoni, dotyk, osłabiony przeszkodą własnej koszuli opinającej tors; zrozumiał, kiedy ponownie skosztował miękkości warg, odważniej, silniej, namiętniej, drugą ze swoich dłoni wsuwając w kosmyki włosów, złotych jak wiązki letnich, żywych promieni słońca, wspierając opuszki palców na nasadzie jej karku. Pozostał przy niej, w rozłamie wąskiej, dzielącej ich odległości; usta, choć później już nieruchome, mogły się niemal zetknąć, spojrzenie mgliste błądziło po liniach twarzy, oddech miarowo zderzał się z brzegiem ciała; ręka, powoli, zsunęła się w stronę żuchwy, przechodząc na smukłą szyję, przenosząc subtelnie ciepło.
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Sro 5 Paź - 9:23
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Życie było okrutnym snem, oni utkani z nitek sennych mar kroczyli po ziemi na własną zgubę. Tańcząc w odmętach ludzkich pragnień, dryfując na skraju marzeń, przyjmując oszczepy oszczerstw, a rany z których wyciekała posoka czaru okładali opatrunkami z łez wywołanych przez słabą wolę.
Nigdy nie prosiła bogów o odebranie daru, nigdy nie wołała w zbolałym krzyku pytań przepełnionych goryczą, nigdy nie kwestionowała swojego istnienia.
Prosiła o spokój, o życie, w którym czar stałby się jej pięknem, podziwianym z daleka w świetle scenicznych baśni. Zamiast tego urok został zbrukany podziemiami galerii, gdzie stawała się żywym obrazem sennych mar. Zamieniała się w przekleństwo i zbawienie, poruszając się w cieniu, który stał się domem.
Ledwo udało zrzucić się kajdany, które pętały kostki, ktoś znalazł klucz i powoli otwierał każdy zamek, metodycznie odrzucając kolejne łańcuchy.
Teraz znów związana linami, o których nie miała pojęcia, lgnęła ku przepaści, w której mogła się zatracić. Krew przodkiń wrzała żłobiąc głębokie sznyty przekleństw.
Jaskrawa świadomość istnienia pragnęła poznać to, co znają inni. To czego jej nie było dane, gdy czar ściera się w przedziwnym tańcu z przeciwnikiem równie biegłym i przeklętym. W gwiazdach mieli mieć zapisany los, utkany przez Norny, które teraz przecinały wszystkie sploty ale nie mogły odegnać tego, co nieuniknione.
Pocałunek, nie związany jej wolą, nie narzucony czarem, wręcz wyrwany z drżącej piersi, z głębokich potrzeba sprawdzenia czy jest możliwy powrót z drogi zatracenia, czy jeszcze jest szansa na oderwanie się od szaleństwa i odrodzenie z popiołów. Śmiałość i odwaga zmieszana wraz z oddechami omiatającymi twarz. Palce splecione, mocne niczym kotwica trzymająca wciąż świadomość, dotyk, który przełamał barierę nienawiści i niechęci budowanej przez stulecia. Bukiet gestów, gdy druga zaciska się na materiale koszuli, przebijając się swym ciepłem, znacząc swoją obecność. Tam gdzie bije serce, tam gdzie trwał cały ból istnienia. Spojrzenie przesuwające się po załamaniach linii kości policzkowych i czoła, studiujące uważnie, z bardzo bliska każde drgnięcie mięśnia, grymas, cień zwątpienia przysłaniające twarz.
Piękno powstało z popiołów, a oni właśnie płonęli w tańcu aur. Wpadali w przewrotny wir jeziora, ściągającego na dół, gdzie dno wyściełane kamieniami i piaskiem mogło stać się ostatnim przystankiem. Ciepło dłoni na chłodnej porcelanie skóry zostawiało niewidoczne ślady w istnieniu niksy, tej depczącej teraz wszystkie zasady.
Nigdy nie prosiła bogów o odebranie daru, nigdy nie wołała w zbolałym krzyku pytań przepełnionych goryczą, nigdy nie kwestionowała swojego istnienia.
Prosiła o spokój, o życie, w którym czar stałby się jej pięknem, podziwianym z daleka w świetle scenicznych baśni. Zamiast tego urok został zbrukany podziemiami galerii, gdzie stawała się żywym obrazem sennych mar. Zamieniała się w przekleństwo i zbawienie, poruszając się w cieniu, który stał się domem.
Ledwo udało zrzucić się kajdany, które pętały kostki, ktoś znalazł klucz i powoli otwierał każdy zamek, metodycznie odrzucając kolejne łańcuchy.
Teraz znów związana linami, o których nie miała pojęcia, lgnęła ku przepaści, w której mogła się zatracić. Krew przodkiń wrzała żłobiąc głębokie sznyty przekleństw.
Jaskrawa świadomość istnienia pragnęła poznać to, co znają inni. To czego jej nie było dane, gdy czar ściera się w przedziwnym tańcu z przeciwnikiem równie biegłym i przeklętym. W gwiazdach mieli mieć zapisany los, utkany przez Norny, które teraz przecinały wszystkie sploty ale nie mogły odegnać tego, co nieuniknione.
Pocałunek, nie związany jej wolą, nie narzucony czarem, wręcz wyrwany z drżącej piersi, z głębokich potrzeba sprawdzenia czy jest możliwy powrót z drogi zatracenia, czy jeszcze jest szansa na oderwanie się od szaleństwa i odrodzenie z popiołów. Śmiałość i odwaga zmieszana wraz z oddechami omiatającymi twarz. Palce splecione, mocne niczym kotwica trzymająca wciąż świadomość, dotyk, który przełamał barierę nienawiści i niechęci budowanej przez stulecia. Bukiet gestów, gdy druga zaciska się na materiale koszuli, przebijając się swym ciepłem, znacząc swoją obecność. Tam gdzie bije serce, tam gdzie trwał cały ból istnienia. Spojrzenie przesuwające się po załamaniach linii kości policzkowych i czoła, studiujące uważnie, z bardzo bliska każde drgnięcie mięśnia, grymas, cień zwątpienia przysłaniające twarz.
Piękno powstało z popiołów, a oni właśnie płonęli w tańcu aur. Wpadali w przewrotny wir jeziora, ściągającego na dół, gdzie dno wyściełane kamieniami i piaskiem mogło stać się ostatnim przystankiem. Ciepło dłoni na chłodnej porcelanie skóry zostawiało niewidoczne ślady w istnieniu niksy, tej depczącej teraz wszystkie zasady.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Czw 6 Paź - 10:37
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Czw 6 Paź - 12:14
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Czw 6 Paź - 21:20
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Czw 6 Paź - 21:59
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Pią 7 Paź - 1:42
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Pią 7 Paź - 11:28
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Pią 7 Paź - 18:57
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Sob 8 Paź - 12:29
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Nie 9 Paź - 12:21
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Nie 9 Paź - 13:03
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Pon 10 Paź - 10:23
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Pon 10 Paź - 11:39
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Pon 10 Paź - 16:22
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Pon 10 Paź - 20:02
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Wto 11 Paź - 14:25
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Wto 11 Paź - 15:30
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Einar Halvorsen
Re: 22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Wto 11 Paź - 21:06
Einar HalvorsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Trondheim, Norwegia
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Genetyka : huldrekall
Zawód : malarz, portrecista
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : kot
Atuty : intrygant (I), artysta: malarstwo (II), odmieniec
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 30 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 40 / wiedza ogólna: 10
there's a price to be paid
You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?
Villemo Holmsen
22.01.2001 – Pracownia – E. Halvorsen & V. Holmsen Wto 11 Paź - 21:50
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17