Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    03.01.2001 – Salon – V. Holmsen & V. Sørensen

    2 posters
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    03.01.2001

    Nowy rok minął jej spokojnie. Nie miała ochoty na wielkie świętowanie kiedy za oknem padał śnieg przykrywając miękkim puchem świat. Jakże zdradliwym i pełnym złowieszczego piękna, które teraz podziwiała przez szybę w oknie swojego salonu.
    Nie chciała wychodzić. Nie chciała być wśród innych.
    Trzymając w dłoniach gorący kubek herbaty z dodatkiem nalewki lawendowej cieszyła się, że Sigurd nie miał ostatnio zbyt wiele czasu dla swojej kurtyzany na wyłączność. Czuła jak pod powiekami zbierają się niechciane zły złości samej na siebie.
    Jak mogła pozwolić aby zatracić się w tej relacji, która przecież była sztuczną. Mężczyzna otumaniony jej aurą, jej jestestwem wyciągał po nią dłonie myśląc, że to co do niej czuje jest prawdą, a nie omame spowodowanym jej krwią. Wiedziała przecież, że to wszystko to kłamstwo, że wodzi za nią wzrokiem, ponieważ demoniczna natura kobiety nim steruje.
    Olaf ją ostrzegał aby uważała, sama patrzyła z niedowierzaniem na dziewczęta, które ulegały iluzji, którą same stworzyły. A teraz sama stała się jedną z nich.
    Z jednej strony wyrzucała sobie, że uległa bajce, ale z drugiej czerpała z niej pełnymi garściami i cieszyła się całą sobą ze spotkań z Sigurdem. Kolacje, wyjścia do teatru, namiętne i pełne pasji noce oraz poranki, wspólne posiłki. Zawsze była piękna, idealna i bez skazy. Nie mógł zobaczyć pęknięć na idealnej porcelanie.
    Tylko w ten sposób mogła przetrwać w społeczności galdrów. Wtapiając się w tło, stając się obrazem pożądania gdzie klienci nie zadają pytań, nie wnikają w jej naturę, a jedynie spełniają swoje rozkosze.
    Olaf zaś dawał bezpieczeństwo, a przynajmniej jej obietnicę, że nikt jej nie tknie. Narastające nastroje, które mogły odbić się na demonach zaczynały ją przytłaczać. Sigurd prędzej czy później będzie musiał odciąć się do swojej niksy.
    Nie czeka ich przecież żadna inna przyszłość.
    Vivian zjawiła się nieoczekiwanie, niczym ten podmuch zimowego wiatru, który zaskakuje. Bez zastanowienia się otworzyła drzwi wejściowe by ujrzeć kobietę w progu. Podniosła na nią smutne, zamglone, szare spojrzenie wyciętych w migdał oczu.
    Ubrana w za duży, bordowy sweter, materiałowe spodnie i z włosami zebranymi w luźny kok niczym nie przypominała pięknej i pewnej siebie kobiety.
    -Mam herbatę z nalewką lawendową. - Oznajmiła od progu wpuszczając Viv do środka. Do mieszkania niksy i artystki, choć przecież ta nie wiedziała, że ma do czynienia z demonem. Istotą, która chciała zedrzeć z siebie swoją aurę, nie tylko ją tłumić i zamykać pod kluczem.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Vivian Sørensen
    Vivian Sørensen
    https://midgard.forumpolish.com/t1502-vivian-srensen?nid=1#13829https://midgard.forumpolish.com/t1508-vivian-srensen#13842https://midgard.forumpolish.com/t1507-imp#13841https://midgard.forumpolish.com/f101-karl-srensen


    Nowy Rok, nowa Vivian.
    A przynajmniej tak sobie wmawiała, ale prawda była daleko od tego stwierdzenia. W rzeczywistości dalej borykała się z problemami i uczuciami, z którymi nie poradziła sobie w zeszłym roku. Pocieszała się jednak przekonaniem, że wszystko się ułoży, że ten rok będzie lepszy. Pod wyrwą optymizmu przebijał się zdrowy rozsądek i wtedy ciężko było jej wytrzymać w samotności ze swoimi myślami. Szczególnie teraz, kiedy Karl odrobinę się od niej odciął. Nie znała przyczyny, mogła domyślać się, że chodzi o rodzinę i burzliwe święta, a może pracował nad nowym pomysłem do książki i nie chciał się rozpraszać? Bez względu na powód, nie naciskała i schodziła mu z drogi, dając przestrzeń, której potrzebował. Zainterweniuje, dopiero gdy zauważy niepokojące objawy lub taki stan będzie się zanadto przeciągał. A tymczasem została sama ze swoimi myślami, dlatego wyszła z domu na spacer, bez większego celu, ot oczyścić myśli, wchłonąć trochę świeżego powietrza.
    Z głową w chmurach przechadzała się uliczkami Midgardu, idąc coraz dalej i dalej, aż w końcu dotarła do dzielnicy portowej, co otworzyło przed nią nowe możliwości - zawsze mogła zawrócić do centrum miasta, mogła też zostać i przespacerować się promenadą wzdłuż jeziora Golddajávri, a mogła iść dalej, nad samo jezioro. Myśląc o tym, przypomniała sobie dalej położony las, w którym nie tak dawno temu przeżyła chwile grozy razem z Villemo, w popłochu uciekając przed przerośniętym kotem; na jej twarzy przemknął cień uśmiechu na wspomnienie, które teraz zdawało się zabawną anegdotką, opowiadaną w gronie znajomych.
    A właściwie, dlaczego by jej nie odwiedzić? Villemo mieszkała w tej okolicy, a Vi miała już dość samotności i walki sprzecznych myśli w swojej głowie. Bez głębszej analizy ruszyła w stronę mieszkania koleżanki i dość nieśmiało zapukała do drzwi. Widząc ją w stanie odmiennym, niż zwykle, uśmiechnęła się lekko i zapytała:
    - Nie przeszkadzam? Byłam w okolicy i pomyślałam, że złożę ci wizytę. Wybacz brak zapowiedzi.
    Młodsza blondynka nie miała chyba nic przeciwko, bo wpuściła ją do środka, choć to jej smutne spojrzenie było dość niepokojące, ale tym chętniej przekroczyła próg.
    - Chętnie - herbata z nalewką lawendową brzmiała dobrze, jeszcze lepiej pewnie smakowała, więc nie mogła sobie odmówić tej przyjemności, szczególnie że dłuższy spacer nieco ją wyziębił. Zostawiła kurtkę na wieszaku, po czym poszła za kobietą do salonu, siadając na kanapie.
    - Jak ci minął sylwester? Nowy Rok? - zapytała z zaciekawieniem, ot dla rozpoczęcia rozmowy, wybierając temat neutralny, bez większej puenty.
    Zresztą ta wizyta sama w sobie była spontaniczna, więc nie miała przygotowanych tematów do poruszenia. Villemo należała do grona osób, w których towarzystwie łatwo się przebywa, a ich ostatnie spotkania były pełne wesołości, stąd dzisiejszy stan Holmsen jest zaskoczeniem.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Pokręciła głową.
    -Nie. Proszę. - Uśmiechnęła się nieznacznie, ponieważ widok koleżanki nawet ją ucieszył. Być może nie powinna być teraz sama? Ponura świadomość własnego istnienia dopadała ją dzisiaj ze zdwoją siłą. Będąc w pracowni Einara czuła pewność siebie i swobodę jakiej dawno nie posiadała. Widział całą jej prawdę i miał w sobie tyle odwagi by ją pokazać, a teraz czuła się bez sił i bez tej brawury, dzikości jaka wtedy płynęła w żyłach gdy pociągnięcia pędzla kładły kolejne impasty na porcelanowej skórze niksy.
    Zniknęła na chwilę w kuchni by przygotować kolejny napar. Zapach lawendy poniósł się wśród miękkich kanap, poduszek i szali kiedy zalała wszystko gorącą wodą. Odgarnęła z twarzy jasny kosmyk włosów i niespiesznie wróciła do kobiety wręczając jej kubek pełen ciepłego naparu.
    Teraz sięganie ku gwiazdom i realizowanie własnych marzeń oraz pragnień wydawało się jej iluzją, fatamorganą, której nigdy nie dosięgnie.
    Uniosła szare spojrzenie, niczym cicha mgła nad uśpioną ziemią pod zimowym puchem.
    -Spokojnie i w mieszkaniu. - Odpowiedziała melodyjnie, choć była wyczuwalna nuta smutku. -Nie miałam ochoty na wielkie świętowanie.
    Obawiała się, że Sigurd będzie miał wolne, ale akurat musiał być na służbie co przyjęła z wielką ulgą. Potrzebowała chwili dla siebie, ale chyba nie wyszło jej to na dobre. - A tobie? Miałaś jakieś przygody po ostatnim naszym spotkaniu z kotem? - Zagadnęła, ponieważ nie chciała przytłaczać ponurym nastrojem niezapowiedzianego gościa. Vivian nie miała złych intencji i było coś miłego w tym, że zwyczajnie chciała spotkać się z Villemo. Mało było wokół niej osób, które miały potrzebę spotkania się z niksą. Ona sama też nie dążyła do głębszych relacji obawiając się jak to wpłynie na jej życie i czy nie zostanie oskarżona o bycie bezdusznym demonem, który żyje wśród galdrów tylko po to aby siać zamęt i mącić wody spokojnego życia.




    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Vivian Sørensen
    Vivian Sørensen
    https://midgard.forumpolish.com/t1502-vivian-srensen?nid=1#13829https://midgard.forumpolish.com/t1508-vivian-srensen#13842https://midgard.forumpolish.com/t1507-imp#13841https://midgard.forumpolish.com/f101-karl-srensen


    Poczuła ulgę, że Villemo akurat była w domu i miała trochę czasu, by poświęcić go swojej koleżance. Zrozumiałaby oczywiście, gdyby było inaczej, w końcu każdy ma swoje życie, swoje plany, a sama rzadko miała czas na niezapowiedziane wizyty, ale jak się okazało tym razem wstrzeliła się idealnie.
    Nie chciała od razu poruszać przykrych tematów, więc nie pytała o przygnębienie wymalowane na twarzy drugiej blondynki, ale na pewno nie wyjdzie stąd bez wcześniejszego upewnienia się, że wszystko w porządku. Może nie były najlepszymi przyjaciółkami, ale szczerze jej zależało na Villemo i chciała dla niej, jak najlepiej, nawet jeśli kobieta była trochę skryta i niedostępna. Do każdego zamka można znaleźć klucz, jeśli jest się odpowiednio zdeterminowanym i wytrwałym. A Vivian właśnie taka jest, łatwo się nie poddaje, jeśli jej na kimś zależy.
    - Ach, to zrozumiałe. Zwykle chodziłam na większe przyjęcia, ale tym razem również zostałam w domu i nie świętowałam specjalnie - uśmiechnęła się, sięgając po napar, który Villemo przyniosła jeszcze chwilę temu. W pokoju rozniósł się przyjemny zapach lawendy, co pomagało w wyciszeniu się i zrelaksowaniu. W smaku napar również przypadł jej do gustu, więc wygodna pozycja na kanapie sprzyjała odprężeniu i rozmowie na każdy temat.
    - Kilka imprez, na pewno nic tak dramatycznego. Ale wiesz, że od czasu do czasu piszę z Rune? - mowa tu oczywiście o właścicielu kota, którego obie spotkały wtedy w lesie. Może powinna mieć większy żal, ale ostatecznie nie doszło do tragedii, a facet wyglądał jakby naprawdę żałował swojego eksperymentu. - Dał sobie spokój z wykorzystywaniem biednego kota, więc zaczęłam go nawet lubić.
    Nie będzie z tego dzieci ani nawet przyjaźni, ale taka pobieżna znajomość z mężczyzną odpowiednio urozmaicała jej grono znajomych.
    - Nie chcę być wścibska, ale widzę, że jesteś trochę... nieswoja. Coś się stało? - zapytała dość lekkim, niemal neutralnym tonem, jakby nie chciała jej przytłaczać ani odstraszać. Tu nie miała nic złego na myśli, ale zmiana w wyglądzie i zachowaniu była widoczna gołym okiem, więc ciężko przejść obojętnie.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Zapach lawendy koił i pozwalał szalonym myślom na zwolnienie biegu, na zatrzymanie się na chwilę i wyciszenie. Ciepły napar rozgrzewał ciało i potęgował uczucie błogości; czego właśnie teraz drastycznie potrzebowała.
    Na wspomnienie właściciela kota, który bawiąc się magią przez przypadek powiększył zwierzak przyprawiając tym samym obydwie kobiety o zawał serca, drgnęła z uśmiechem malującym się na malinowych ustach.
    -Dobrze, że już nie męczy zwierzaka. - Zgodziła się z koleżanką. -Biedaczysko musiało być bardziej przerażone niż my, w ostatecznym rozrachunku. - Wspomnienie nieoczekiwanej przygody rozbawiło ją delikatnie, a troski zaczęły trochę odpływać, ciemna chmura nad głową niksy, kłębiąca się od paru dni przestała grozić nagłą burzą. Ujęła mocniej kubek w dłoniach kiedy padło kluczowe pytanie, czające się w spojrzeniu Viv od kiedy przekroczyła progi jej mieszkania. Westchnęła cicho.
    -Wiele spraw na głowie. - Odparła wymijająco nie chcą się zagłębiać aż tak swoje sprawy. Vivian nie wiedziała, że jej koleżanka jest niksą, nie wiedziała, że ta pracuje jako dama do towarzystwa oraz, że ich wspólny znajomy - Sigurd, jest klientem Villemo. Zresztą sama niksa nie wiedziała tego ostatniego. -Można rzec, że jeden mężczyzna zajmuje sporo moich myśli i sama nie wiem… czy dobrze robię. Głupie myśli kiedy zbyt długo się nad czymś zastanawiasz. - Uchyliła ostatecznie trochę rąbka tajemnicy, bo Vivian pytała szczerze zatroskana, a Villemo nie chciała traktować jej oschle, choć starała się trzymać dystans, w obawie przed wieloma czynnikami.



    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Vivian Sørensen
    Vivian Sørensen
    https://midgard.forumpolish.com/t1502-vivian-srensen?nid=1#13829https://midgard.forumpolish.com/t1508-vivian-srensen#13842https://midgard.forumpolish.com/t1507-imp#13841https://midgard.forumpolish.com/f101-karl-srensen


    Wspomnienie spotkania z wielkim kotem teraz wywoływało uśmiech i lekkie rozbawienie na twarzy blondynki, choć w tamtym momencie wcale nie było jej do śmiechu, bo wizja śmierci była aż nader realna - wielkie kocie zębiska mogły je rozpłatać w pół, a ogromne pazury wyprułyby ich wnętrzności. Szczególnie, że w tamtej chwili myślała, że mają do czynienia z prawdziwym jólakötturem.
    Na szczęście dla nich był to jedynie skutek uboczny eksperymentu i nic poważnego się nie stało.
    - Obiecał, że nie będzie już przeprowadzał na nim eksperymentów - dodała, by uspokoić Villemo, której również zależało na dobru i zdrowiu zwierzaka. - To prawda, chociaż przy zabawie z ptaszkami wyglądał na zadowolonego.
    Pierwotnie może i faktycznie był przerażony, ale gdy go spotkały wyglądał dość radośnie, podskakując do małych, ćwierkających istotek skrywających się na gałęziach drzew.
    Kiwnęła jeszcze głową na zdawkową odpowiedź kobiety. Nie musiała się zwierzać, nie na tym polega ich relacja, ale jeśli chciała porozmawiać, Vi nie miałaby nic przeciwko. Każdy ma wiele spraw na głowie, tylko dzieci i głupcy prowadzili prawdziwie beztroskie życie.
    - Ja również posiadam tę uciążliwą cechę, za dużo analizuję, tworząc sobie tym samym więcej problemów, których pierwotnie nie było - westchnęła jeszcze, doskonale zdając sobie sprawę jak to jest. Jej umysł od jakiegoś czasu również toczył walkę, ale w dużej mierze sama przed sobą nie przyznawała się do największych wątpliwości.
    - Dlaczego nie wiesz, czy dobrze robisz? - cicho zadane pytanie opuściło jej usta, jakby przeczuwała, że kryje się za tym coś więcej. Oczywiście nie podejrzewała konkretnego powodu, przypuszczała bardziej, że chodzi o jakiś niemożliwy związek z zajętym mężczyzną. Nie chciała jednak zgadywać, a delikatnym pytaniem skłonić Villemo do rozwinięcia tematu, jeśli tylko tego chciała. W końcu nie zaczynałaby tematu bez powodu, a jej wygląd sugerował, że zbyt długo sama biła się z myślami, a przecież czasami perspektywa osoby trzeciej może pomóc w trzeźwej ocenie sytuacji.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Uśmiechnęła się nieznacznie słysząc, że koleżanka ma podobne problemy, też zmaga się z tym, że za dużo spraw poddaje analizie. Jeszcze jakiś czas temu zupełnie by się tym nie przejmowała, ale pozwoliła sobie na zaangażowanie i teraz płaciła za to wysoką cenę. Nie mogła się jednak wycofać bo to by oznaczało konfrontację, a tej chciała uniknąć, a przynajmniej odwlekać w nieskończoność. Czy kiedyś będzie na nią gotowa? Szczerze w to wątpiła, ale karmiła się złudzeniami, tak jak karmiła obietnicami swoich klientów.
    Pytanie zawisło w powietrzu, musiało paść, a ona sama się pod nie podstawiła. Podskórnie chciała z siebie wylać wszystkie żale i bolączki, podzielić się myślami, które nie pozwalały spać, sprawiały, że chciała uciec, porzucić to wszystko i zapomnieć w zatraceniu zewu krwi, która w niej krążyła dzięki dziedzictwu matki.
    Demoniczne pragnienia próbowały wyrwać się na zewnątrz, rozrywały na strzępki duszę niksy, burzyły mur, który wokół siebie zbudowała. Emocje toczyły z nimi zaciekłą walkę, a ona rozumiała coraz bardziej, że natury nie oszuka, a równowaga to marzenie, które może i jest na wyciągnięcie ręki, może i muska je opuszkami palców, ale nigdy nie pochwyci. Na to pytanie było tak wiele odpowiedzi, tak bardzo bolący, ukazujących kim jest, co robi w swoim życiu. Od czego miała zacząć? Od tego, że jest niksą, że jest kurtyzaną, że mężczyzna ten zapłacił za jej czas i jest jednocześnie Kruczym Strażnikiem? Czuła się niczym postać z taniego romansu, którym zaczytują się nastolatki. Bohaterka operowego dramatu, która jest skazana na potępienie i gorzkie zakończenie. Gdy kurtyna opada każdy widz wie, że umiera. Uniosła szare spojrzenie na Vivian, a po jasnym policzku potoczyła się jedna łza. Serce zostało rozdarte i kobieta skuliła się w sobie.
    -Jestem niksą, która zauroczyła się w Kruczym Strażniku. - Wyrzuciła z siebie głuchy głosem, który zaraz uwiązł jej w gardle. Zacisnęła mocniej oczy czując jak się rozpada na kawałki, jak cały świat, który wokół siebie zbudowała właśnie pękł w posadach. O tym mówił Einar, o tym cały czas mówił…



    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Vivian Sørensen
    Vivian Sørensen
    https://midgard.forumpolish.com/t1502-vivian-srensen?nid=1#13829https://midgard.forumpolish.com/t1508-vivian-srensen#13842https://midgard.forumpolish.com/t1507-imp#13841https://midgard.forumpolish.com/f101-karl-srensen


    Widząc Villemo w nie najlepszym stanie, cieszyła się, że zdecydowała się tutaj przyjść. Może nie będzie w stanie poprawić jej humoru albo rozwiązać jej problemów, ale przynajmniej dotrzyma jej towarzystwa i wysłucha - czasami tak banalne czynności potrafią zrobić różnicę.
    Nie miała pojęcia o problemach Villemo, bo do tej pory ich relacja opierała się głównie o rekreacyjnych rozmowach, bez większych zwierzeń o zmartwieniach i do tej pory obie były usatysfakcjonowane takim stanem rzeczy.
    Coś się jednak zmieniło podczas ich ostatniej przygody w lesie. Już nie raz słyszała, że dramatyczne zdarzenia zbliżają ludzi, ofiary tej samej katastrofy szybciej przywiązują się do siebie, nawiązując relację głębszą, niż w normalnych okolicznościach po kilku latach. A choć tamto spotkanie zakończyło się pomyślnie, to przez parę chwil obie były przekonane, że skończą w paszczy Jólaköttura. Być może miało to wpływ na to, że Vivian czuła teraz, że może z Villemo podzielić się swoimi sekretami, ale jeszcze tego nie zrobiła. I może Holmsen czuła podobnie, że nie odprawiła jej przy drzwiach ani nie dała jej odczuć swojego złego humoru, pozostając miłą dla swojego gościa? A może był inny powód, a kobieta była zmęczona swoimi problemami na tyle, że i Vi nadawała się jako powierniczka.
    Bez względu na powody, w końcu dowiedziała się sekretu, skrywanego głęboko w sercu koleżanki. Zszokowało ją to, ale z drugiej strony wyjaśniało kilka kwestii, które wcześniej pozostawały zagadką.
    - Och - wyrzuciła z siebie, próbując poukładać sobie te nowe informacje w głowie. Sam fakt, że przyznała się do tajemnicy, był bardzo odważny i Vivian doceniała jej szczerość, ale sytuacja nie była prosta. Samo zauroczenie mogło być problematyczne, a co dopiero w strażniku, przy tak niepewnej sytuacji politycznej dla innych ras.
    Wypiła kolejny łyk herbaty, odrobinę grając na czas, bo nie miała pojęcia, co powiedzieć. Przypominała sobie za to wszystkie wydarzenia, które w danym momencie ją dziwiły, a które teraz nabierały sensu.
    - To dlatego masz tylu adoratorów? - zapytała po dłuższej ciszy, ale zaraz zreflektowała się, że niefortunnie to zabrzmiało. - Nie zrozum mnie źle, jesteś piękna i to normalne, ale czasami doświadczyłam, jak mężczyźni zachowywali się dziwnie w twoim towarzystwie... nachalnie, nienaturalnie.
    Nie chciała jej urazić, nie kwestionowała jej urody, ale teraz trochę więcej rozumiała.
    Czy to zmieniło nastawienie do Villemo? Raczej nie, skoro na nią w żaden sposób nie oddziaływała. A jeśli mężczyźni tracili głowę, to cóż, nie było to do końca w porządku, skoro wynikało to z aury, ale chyba nie mogła nic na to poradzić? Czy robiła to celowo?
    - Czy to problem? On w tobie nie? - zapytała, nie rozumiejąc do końca dylematu. Może mężczyzna był odporny albo bronił się jakimiś zaklęciami? Albo był przeciwnikiem niks? Czekała ze zniecierpliwieniem na dalszy ciąg.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Czekała na reakcje, na wybuch lub ucieczkę, która niosłaby ze sobą przekleństwo jej osoby. Zamiast tego ciche “och” zawisło między nimi, a spojrzenie koleżanki zaczynało nabierać zrozumienia. Przetwarzała informacje, którą tak nagle otrzymała, ale przecież na żadne wieści nie można być w pełni przygotowanym. Zawsze uderzają niczym grom z jasnego nieba i pozostawiają w niepewności oraz strachu, często lęku i poczuciu bezradności. Villemo kuląc się w sobie nie wiedziała gdzie wzrok posiać więc skupiła się na obserwowaniu herbaty w kubku.
    -Trochę tak… - Pokiwała głową nieznacznie i szare spojrzenie uniosła w górę, niczym u skrzywdzonego stworzenia zatrzymała je na twarzy Viv. Wzięła głębszy oddech starając się uspokoić skołatane serce. Aura zawinęła się niczym kłębek wełny u jej stóp, nie chcą ani na chwilę wychylić się, wibrować w powietrzu, dać o sobie znać. -Staram się trzymać swoją moc z dala od nich, ale ona istnieje, jest częścią mnie. Nie mogę się jej pozbyć czy wyrzec. - Uśmiechnęła się smutno, a każda próba bolała i to dotkliwie. Niczym rozrywanie części siebie, szarpanie kawałka duszy. Kobiety jedynie odbierały ją, widziały Villemo czasami czując zachwyt ale ostatecznie nie miała takiego wpływu na nie jak na mężczyzn. Nie chciała opowiadać, że za pomocą aury mogła ich zniewalać, sprawiać, że będą robili wszystko o co ich poprosi, zatraceni w jej zdolnościach. Po spotkaniu nie pamiętali wiele, ledwo emocje, senne obrazy jak za mgłą. Była istotą nierealną, marą z marzeń. Upiła łyk herbaty by teraz samej grać na czasie. Skupić myśli aby odpowiedzieć koleżance na zadane pytanie. Nie przeszkadzało jej, że to zrobiła, wręcz przeciwnie. Pomagało zebrać myśli, uspokoić się, odpowiedzieć sobie na najważniejsze zagadnienia, które dręczyły kobiecy umysł. -Nie wiem. - Westchnęła cicho. -Zastanawiam się czy to zaangażowanie z jego strony, oddanie i szarmanckość wynika bo coś do mnie czuje czy jest związany moją mocą i wszelkie decyzje i słowa dyktowane są przez sztuczną fascynację, która nie wychodzi wprost od niego. - Jak miała to sprawdzić? Obezwładnić go całkowicie swoimi zdolnościami, pozwolić aby się w tym zatracił i tego doświadczył? Czy może lepszym wyjściem byłoby się od niego odciąć? Traktować jak klienta, mamić, obezwładniać kiedy trzeba, dawać poczucie spełnienia póki się nią nie nasyci lub póki go nie puści, bo swoimi zdolnościami może go związać ze sobą na wieki. Starzeje się wolniej, demoniczna krew sprawiała, że nawet kiedy skończy pięćdziesiąt lat nadal będzie wyglądał jakby ledwo przekroczyła trzydziestkę. Nie chciała pozbawia go woli, obawiała się, że to zabolało by jeszcze bardziej.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Vivian Sørensen
    Vivian Sørensen
    https://midgard.forumpolish.com/t1502-vivian-srensen?nid=1#13829https://midgard.forumpolish.com/t1508-vivian-srensen#13842https://midgard.forumpolish.com/t1507-imp#13841https://midgard.forumpolish.com/f101-karl-srensen


    Nie była to na pewno idealna reakcja, ale w żadnej mierze nie mogła się spodziewać takiej informacji, co całkowicie zbiło ją z pantałyku i nie wiedziała, co powiedzieć ani jak się zachować. W tym momencie sama nie wiedziała, jak się z tym czuje, ale Villemo nigdy nie przejawiała żadnych niepożądanych zachowań, nigdy takich u niej nie widziała, więc nie miała w stosunku do niej żadnych podejrzeń. Choć z dwojga złego, jej reakcja nie była wcale taka zła, bo przecież mogła iść w drugą stronę i zareagować gwałtownie, ze złością. Tyle że w jej mniemaniu nie miała powodu - niksa nie zrobiła jej żadnej przykrości ani krzywdy, nigdy nie była o nikogo zazdrosna, nie kłóciły się o żadnego faceta, a utrzymywana tajemnica... cóż, miała do niej prawo i teraz też nie musiała o tym mówić, a jednak zdecydowała się na to, co było godne podziwu.
    - Rozumiem - naprawdę rozumiała, starała się połączyć wszystkie elementy układanki, a choć nie przypominała sobie teraz wszystkich sytuacji, które mogły doprowadzić do podejrzeń, tak kilka przewijało się w jej głowie i nagle nabierało sensu.
    - Wiesz, z mojej perspektywy niczego to nie zmienia... nie użyłaś przecież swoich mocy, żeby mi w jakiś sposób zaszkodzić. Albo komukolwiek, prawda? - zapytała jeszcze, jakby próbowała się upewnić, że podstępny charakter genów niksy nie wpłynął zbytnio na życie innych osób i nie zniszczyła nikomu życia z czystego kaprysu, trudno byłoby się przyjaźnić z taką osobą.
    - Dlaczego starasz się trzymać ją na wodzy? Dlaczego nie możesz normalnie funkcjonować? W końcu niektóre osoby mają w sobie magnetyzm, coś czarującego, co do nich przyciąga i wcale nie próbują tego powstrzymywać. Czy nie lepiej byłoby z tego daru korzystać... w ramach rozsądku oczywiście? - zapytała jakby nie do końca świadoma wszystkich możliwości niks. Znała ogólny zarys, ale nigdy specjalnie nie zagłębiała się w szczegóły, dlatego teraz miała niejasny obraz i potrzebowała dokładniejszych wyjaśnień.
    Przez chwilę milczała, próbując poukładać to sobie w głowie, przyswoić nowe informacje i dała też czas Villemo na ewentualne rozwinięcie, a miała nadzieję, że to zrobi. Wszystkie pytania kłębiące się na końcu języka popiła herbatą, odwlekając je w czasie.
    - Ale skoro bycie niksą to część ciebie, to czemu przeszkadzałoby ci jego zainteresowanie związane z mocą? - nie do końca potrafiła to zrozumieć, bo też nie rozumiała dokładnej mechaniki działania niks. Skoro tak się martwiła, widocznie było to niezależne od niej, więc czy wtedy można mieć do siebie o coś pretensje?
    - Może... może jest jakiś talizman blokujący wpływ niks? Albo eliksir? Może w ten sposób mogłabyś sprawdzić autentyczność jego zaangażowania? - zaczęła się zastanawiać, bo przecież każdy problem można rozwiązać, wystarczy odpowiednio dużo uwagi mu poświęcić. Chciała jej pomóc, bo taka niepewność na dłuższą metę musiała być wykańczająca. Może nie powinna się wtrącać, ale skoro Villemo podzieliła się z nią swoimi problemami, to znaczy, że chciała się wygadać i uzyskać jakieś wsparcie, poradę lub pomoc.
    - Kim jest ten śmiałek?
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Wyjawianie tajemnic nigdy nie było łatwe ani tym bardziej proste. Rozumiała to aż za bardzo, każdego dnia pozwalając aby sekrety przesiąkały jej skórę oraz myśli. Istniała i trwała niczym chodzący pamiętnik, który musi zatrzymać wszystko co skrywane. Każdej nocy od ponad roku słuchała  gorzkich prawd, słodkich kłamstw, które stawały się rzeczywistością. Wszyscy zapominali, że ona sama może skrywać nie jedno wspomnienie czy też obraz, tak bardzo niepasujący do obrazu jakim była na białej ścianie galerii.
    Na ustach niksy pojawił się cień uśmiechu, a w oczach ledwo dostrzegalne pobłażanie dla pytania Vivian. Było tak niewinnie urocze i proste, że chciała aby świat właśnie taki był; niczym puzzle, które da się ułożyć w wydrukowany wcześniej obrazek.
    -Wyobraź sobie, że chodzą wciąż za sobą osoby łaknące choć jednego spojrzenia, gestu, łaszące się do twojej dłoni niczym mały psiak. - Odpowiedziała po chwili cicho, a szelest słów brzmiał czysto i pięknie. -Aura odbiera zdrowy rozsądek, pozbawia myśli i świadomości. Stajesz się bezwolny. Niczym kukiełka w teatrze lalek. - Uśmiech stał się zimny, ponury. -Nie chcę dla nikogo takiego losu. Nie sprawia mi przyjemności odbieranie komuś woli dla własnego kaprysu, dla rozrywki, która trwać ma chwilę. - Zakręciła kubkiem patrząc jak herbata mieni się barwą bursztynu. -Wobec tego obawiam się, że zainteresowanie mężczyzny, może wynikać z aury, nie zaś z jego prawdziwego i nie przymuszonego zainteresowania.
    Czy Vivian jest w stanie zrozumieć rzeczone rozterki, z jakimi borykała się niksa? Czy jakakolwiek osoba może pojąć z czym walczyła i jakimi niepewnościami? Im dłużej wypowiadała swoje obawy i myśli na głos tym bardziej się przekonywała, że powinna wyjawić wszystko Sigurdowi, przedstawić mu swój problem. Musiał się z nim zmierzyć tak jak i ona.
    -Obawiam się, że nie ma jeszcze takiej siły i przedmiotu, który by przełamał aurę niksy, ale być może ktoś nad czymś takim właśnie pracuje? - Naukowcy nigdy nie przestawali zaskakiwać i potrafili znaleźć odpowiedzi na pytania, które nurtowały już wiele pokoleń galdrów. -Tego zdradzić nie mogę. Nie chcę go narażać. - Był Kruczym Strażnikiem, ze znanej rodziny, a znajomość z niksą -kurtyzaną mogła mu zaszkodzić. To też ją dręczyło od jakiegoś czasu - co zrobi gdy świat się dowie?
    Uśmiechnęła się z wdzięcznością do Vivian.
    -Choć głupio mi, że na ciebie to zrzuciłam, to cieszę się, że mogłam porozmawiać. Dziękuję.

    Villemo i Vivian z tematu


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.