Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    19.12.2000 – Ścieżka dydaktyczna – V. Holmsen, V. Sørensen & Prorok

    4 posters
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    19.12.2000

    Historie dotyczące tematu świątecznego kota o niebotycznych rozmiarach krążą w pogłoskach pośród galdrów od setek lat. Krwawe, porażające wręcz opowieści zaczęły nabierać z czasem łagodniejszego wydźwięku, aby nie wzbudzać trwogi w co wrażliwszych przedstawicielach magicznego społeczeństwa. Jólaköttur, pomimo badań prowadzonych przez towarzystwa uczonych, poświęcających się faunie, pozostał wciąż nieuchwytnym, nieodgadnionym stworzeniem o nadal niejasnych zwyczajach. Jedni, przejęci, wierzyli w jego istnienie i wypełniali niezbędny podczas świąt przesilenia zimowego rytuał, inni, z kolei podchodzili do legend ze znacznie większą rezerwą. Bez względu na to, las w czasie grudnia tętnił od wyjątkowej, wzmożonej, nieobliczalnej magii. Wiele stworzeń pojawiało się coraz bliżej siedzib zajmowanych przez ludzi, a nieopodal krypt dało się nieszczęśliwie natknąć na wędrujące draugry, nastawione agresywnie w stosunku do spostrzeżonych intruzów. Nad okolicznym lasem rozpięła się płachta mroku, który nie ustępował ze względu na noc polarną. Sylwetki drzew odcinały się ascetycznie na niewyraźnym pejzażu, a zimno drążyło skutecznie mało rozważne wyrwy między częściami źle zapinanych płaszczów. Villemo Holmsen mogła czuć się swobodnie nawet w niesprzyjających warunkach; krew niks skutecznie sprawiała, że czuła się częścią przyrody, wołana przez bliskość skutych od lodu jezior. Niezależnie od tego, czy wyruszyła sama i minęła na ścieżce dydaktycznej - znanej, spacerowej trasie - Vivian Sørensen, czy może kobiety postanowiły wybrać się tutaj razem, w pewnym momencie ciszę okolicznej scenerii rozerwał dosadny odgłos. Było nim donośne miauczenie, chociaż pośród gęstwiny koron i pni nie dało się dostrzec żadnego, być może zabłąkanego zwierzęcia. Niedługo później po nastąpieniu miauknięcia rozległ się wściekły syk. Jeśli Villemo i Vivian chciały zlokalizować jego źródło, musiały bezsprzecznie współpracować. Pozostawało pytanie: czy rzeczywiście wierzyły w mitycznego jólaköttura? Czy któraś z nich nie dostała z okazji świąt nowych ubrań i mogła tym samym rozwścieczyć gigantycznego kota?

    Każdej z was przysługuje pojedynczy rzut k100 na spostrzegawczość. Ze względu na post wprowadzający powinnyście na końcu posta wymienić swój ekwipunek (jeśli taki posiada). Możecie również ustalić między sobą strategię.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Villemo lubiła spacery i ceniła je sobie dość mocno. Uciekała w nie często kiedy głowę miała pełną sprzecznych myśli, kiedy świat dookoła nie sprzyjał jej egzystencji. Vivian poznała przy okazji zakupów, ot zwykłe spotkanie, o którym sądziła, że niedługo zapomni. Ostatnio jednak Norny dobrze się bawiły kosztem niksy plącząc nić jej życia, zawiązując supełki i splatając z nićmi innych osób tworząc przedziwny wzór. Nie raz kobieta była ciekawa jakiż to gobelin plotą w swoim świecie.
    Grudniowy czas przesycony magią i opowieściami o przedziwnych stworzeniach wręcz zachęcał do odkrycia w sobie na nowo dziecka i wyruszenia na przygodę. Czy spotkają na swojej drodze mityczne zwierzę? Napotkają wydarzenia, które następnie będą mogły opowiadać przy ognisku i wspominać przez lata?
    Nawet niksie zdarzało się marzyć i snuć przedziwne wizje, zwłaszcza teraz kiedy patrzyła na ciemne figury drzew, odcinające się złowieszczo na tle granatowego nieba. Ciepły płaszcz dawał ochronę, ale na nosie i policzkach czuła szczypiący mróz, zamrożon zaś woda śpiewała do córki wód. Słyszała ten zew i nie miała obaw aby wkroczyć w gęstwinę leśną.
    -To jak? Gotowa na nieznane? - Zagadnęła Vivien z błyskiem w oku, ona sama chętna była poznać co skrywają te uśpione gęstwiny leśne. Wtem usłyszała ciche miauczenie gdzieś nieopodal. -Ciii… - Powiedziała przystając natychmiast w miejscu i zaczęłą się rozglądać. -Słyszałaś to? - Zapytała, tym razem uważna i niezwykle czujna. Była wodnym stworzeniem, ale potrafiła czasami dostrzec coś czego inni nie byli wstanie. Teraz zaś skupiona na dźwiękach wodziła wzrokiem po śniegowej pierzynie starając się dostrzec chociażby odciski kocich łap. Czyżby jakieś biedne zwierzę właśnie tu zamarzało, a może weszły na teren dzikiego stworzenia, które właśnie poczuło się zagrożone?

    |Villemo posiada tylko swój naszyjnik w kształcie łabędzia
    |Wykonuję rzut na spostrzegawczość


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Villemo Holmsen' has done the following action : kości


    'k100' : 86
    Widzący
    Vivian Sørensen
    Vivian Sørensen
    https://midgard.forumpolish.com/t1502-vivian-srensen?nid=1#13829https://midgard.forumpolish.com/t1508-vivian-srensen#13842https://midgard.forumpolish.com/t1507-imp#13841https://midgard.forumpolish.com/f101-karl-srensen


    Zamiłowanie do spacerów, podczas których można oczyścić i uporządkować myśli, które stanowiły rozrywkę, a jednocześnie ucieczkę od naglących potrzeb i obowiązków, kiedy nie liczy się nic więcej, niż droga przed tobą i twoje myśli, to jedna z ich wspólnych cech. Zaskakujące, jak jedna sytuacja - w tym wypadku spotkanie kobiet w sklepie jubilerskim - pociągnęło za sobą lawinę zdarzeń, które doprowadziły do ich dzisiejszego spotkania. Nie próbowała nawet tego analizować, była wdzięczna losowi za każdą osobę, która w mniejszym lub większym stopniu była bliska jej sercu.
    Puchowa kurtka skutecznie zatrzymywała ciepło, a robotę dopełniały dodatki: szalik, czapka i rękawiczki; i oczywiście ocieplane, dobrej jakości buty, to podstawa. Nie wiedziała, co je czeka, ale przynajmniej nie wymarznie w tym opuszczonym przez bogów miejscu. Czy poradzi sobie, bez względu na wszelkie przeciwności?
    Nie należy mylić doświadczenia życiowego, spowodowanego posiadaniem trójki starszych braci oraz wrodzonej odwagi z nieustraszeniem - idąc do lasu, czuła niepokój, chyba nadal nie wierzyła, że się na to zdecydowały. Naturalnie nie byłaby sobą, gdyby przyznała się do strachu i zaczęła narzekać, żądając powrotu. Nie, planowała robić dobrą minę do złej gry, poza tym wierzyła w swoje możliwości, że w razie zagrożenia wyjdzie z sytuacji obronną ręką; ahoj przygodo!
    - Urodziłam się gotowa - zażartowała, by po dwóch sekundach z powagą kiwnąć głową. Nie lekceważyła niebezpieczeństw lasu, szczególnie że zaraz usłyszały miauczenie, a potem syczenie.
    - Mhm, zdaje się, że dobiega stamtąd - wskazała kierunek, który według niej był słuszny. Dużo łatwiej byłoby pod postacią kota, kiedy zmysły są bardziej wyostrzone, ale nie mogła się teraz przemienić, to byłoby nierozsądne. Może jej podejście i własne doświadczenia pozwolą na rozwiązanie problemu?
    - Sprawdźmy, czy biedak nie jest w tarapatach - nie mogłaby przejść obojętnie obok tak oczywistego wołania; kwestia tylko, czy było to wołanie o pomoc, czy bardziej ostrzeżenie przed intruzem, a może jeszcze coś innego - pułapka?


    ekwipunek:
    medalion z runą gebo, fiolka z Tchnieniem Eir, scyzoryk
    rzut na spostrzegawczość
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Vivian Sørensen' has done the following action : kości


    'k100' : 85
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Obecny okres nie był korzystny dla zwierząt, zwłaszcza domowych pupili żyjących wciąż pod dostatkiem w rozgrzanym zaciszu domów. Zima, jak co roku, kąsała dosadnym chłodem, któremu nie mogło się oprzeć nawet puchate futro. Etap nocy polarnej utrudniał poszukiwania poza granicą Midgardu otoczonego, jako jedyne miejsce, magiczną iluzją słońca; zatroskani galdrowie zmagali się z trudnościami podczas prób znalezienia pupila, który to niefortunnie wymknął się spod opieki. Czy jednak, pomimo zasłyszanych odgłosów Villemo i Vivian natknęły się na bezradną, czworonożną istotę mieszkającą przez większość życia wśród ludzi? Przyszłość, jak zawsze, wiła się w niejasnościach, czekając na ujawnienie.
    Magiczne stworzenia, z kolei, nie wymagały opieki, nierzadko również stanowiąc niebezpieczeństwo przy bezpośrednim kontakcie. Człowiek był postrzegany w ich ślepiach jako dwunożny intruz, niekiedy także ofiara, która samotnie w starciu miała niewielkie szanse. Pejzaż lasu utrudniał znacznie widoczność, zawężał pole widzenia podobnie jak panująca ciemność; warunki towarzyszące kobietom splatały się w niekorzystny układ. Ostrożność była konieczna, ze względu na oczywistą niepewność, ukrytą pośród surowych, nagich gałęzi drzew. Villemo i Vivian nie mogły teraz przewidzieć, który z ostrożnych kroków przestanie już być bezpieczny, który spłoszy zwierzę lub w inny, mało korzystny sposób sprowadzi na nie uwagę. Villemo na samym początku dostrzegła zatarty ślad łapy, niezwykle duży, tworzący zagłębienie pokryte po części śniegiem.
    Po kilku poświęconych minutach wspólnej wędrówki w kierunku źródła odgłosów, kobiety równocześnie odkryły zarys widoczny za pniami wiecznie zielonych świerków. Ujrzały kota, choć to stwierdzenie zdawało się niefortunne w obliczu gabarytów zwierzęcia, mierzącego około dwa metry, miauczącego donośnie, machając przy tym ogonem. Stworzenie prawdopodobnie nie było jeszcze świadome ich obecności, o wiele bardziej skupione na stadzie wron, na ich szczęście zbyt duże i zbyt powolne by upolować pełnego wigoru ptaka.

    Każdej z was przysługują dwie dowolne akcje.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Szare spojrzenie spoczęło na ledwo widocznym odcisku kociek łapy. Bardzo dużej łapy. Villemo zatrzymała się na krótką chwilę aby przyjrzeć się śladowi, który świadczył o tym, że mają do czynienia z o wiele większym zwierzęciem niż zakładała.
    Podeszła wraz z Viv bliżej by zatrzymać się w pół kroku. Zdecydowanie zwierzę nie było w tarapatach, ale one, to zupełnie coś innego.
    Otrzymywała od Olafa regularnie nowe ubrania na różne wyjścia oraz bankiety, czy to zaliczało się nowego ubrania?
    Zwierzę patrzyło na ptaki siedzące na gałęziach, które wyraźnie drażniły i prowokowały, a stworzenie jak na razie nie zwróciło na nie uwagi.
    -I co teraz? - Szepnęła do towarzyszki tej wyprawy. Nie spodziewał się, że realnie napotkają taką kota. Sądziła, że będzie to jakieś biedne, małe zwierzę które potrzebuje ich pomocy. Teraz nie wiedziała jak się zachować. Użyć magii? Ale w jakim celu? By uspokoić zwierzę, a może je uśpić by ich nie zaatakowało? Raczej nie miały szansy w starciu z nim.
    Chciała podejść bliżej aby lepiej się przyjrzeć, ale uznała, że to zbyt niebezpieczne więc jedynie kucnęła i zamarła nie chcąc niepokoić stworzenia swoją obecnością. Gwałtowne ruchy nie były wskazane, a magia wydała się najgorszym z możliwych wyjść, choć gotowa była się przemienić gdyby musiała ratować życie swoje czy Viv.
    Wszystko mogło się zdarzyć, a one musiały być przygotowane na każdą ewentualność. Magia natury nie była obca Villemo i jeżeli okaże się, że nie mają wyjścia to skorzystania z niej bez wahania.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Vivian Sørensen
    Vivian Sørensen
    https://midgard.forumpolish.com/t1502-vivian-srensen?nid=1#13829https://midgard.forumpolish.com/t1508-vivian-srensen#13842https://midgard.forumpolish.com/t1507-imp#13841https://midgard.forumpolish.com/f101-karl-srensen


    Szła powoli, ostrożnie stawiając kroki, by nie nadepnąć jakiegoś żyjątka i nie sprowadzić na siebie kłopotów po nieumyślnym ataku. Krótki spacer do źródła hałaśliwego miauczenia doprowadził je do... kota? Źrenice rozszerzyły jej się w wyniku nagłego strachu, który zalał jej ciało. Dwumetrowy kotek miauczał na ptaki, których nie mógł upolować, a które bezpiecznie skryły się w koronie drzewa. Niestety nie można powiedzieć tego samego o kobietach, które znalazły się w niebezpieczeństwie. Jeden niewłaściwy krok dzielił je od zwrócenia na siebie uwagi tego olbrzyma, a za żadne skarby nie chciała z nim walczyć. Sama przemieniała się w kota i posiadała ogromną dozę empatii dla tego gatunku. Nie potrafiłaby celowo zrobić mu krzywdy, ale z drugiej strony oczywiste jest, że w obliczu zagrożenia wybrałaby swoje życie i walczyłaby o nie za wszelką cenę.
    Zamarła i przez moment nie mogła się poruszyć, w obawie, że nawet oddech zostanie wykryty. W końcu wiedziała, jak bardzo kocie zmysły są rozwinięte, ale też zdawała sobie sprawę, że dopóki jest zajęty ptakami, to tylko wyraźny hałas mógłby go wytrącić z równowagi... czyli chociażby nadepnięcie na gałąź, co jest bardzo prawdopodobne w tym scenariuszu.
    - Spróbujmy go uśpić, wtedy bezpiecznie się oddalimy i nas nie zje - odparła szeptem, starając się nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, by nie zaalarmować nieświadome ich obecności zwierzę. Jeśli ten kotek był najedzony, prawdopodobnie najpierw by się z nimi pobawił, zanim by je zabił. Przyjemna perspektywa zakończenia żywota, prawda?
    Jeśli Villemo nie wnosiła sprzeciwu użycia magii, Vivian zabrała się do rzucania zaklęcia. Mimo strachu starała się zachować czysty umysł, by czegoś nie sknocić. W jej ocenie była to najlepsza z możliwych strategii. Samo wycofanie się wygenerowałoby możliwość usłyszenia przez kota, a co za tym idzie zagrożenia.
    - Dýrin-svæfđur - wypowiedziała zaklęcie, namierzając wyrośniętego kota. Nie chciała zrobić mu krzywdy, bo mimo strachu, była nim zafascynowana i gdyby miała okazję, chciałaby podejść bliżej.

    próg 60
    7 + 10 = 17
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Vivian Sørensen' has done the following action : kości


    'k100' : 7
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Żadna z nich nie chciała bliskiego spotkania z kotkiem. Istniała realna obawa, że jedno machnięcie kocią łapą, a z nich zostaną mokre plamy. Niksa miała wiele planów w swoim życiu, nie chciała w ten sposób zginąć. Musiały być ostrożne i na siebie uważać, ponieważ nie mogły przewidzieć jak się stworzenie zachowa.
    Kot mógł być najedzony i chcieć się jedynie z nimi pobawić, a z drugiej strony mogły skończyć jako mała przekąska.
    Przytaknęła na propozycję towarzyszki i poczekała aż ta zbierze magię i rzuci zaklęcie. Na ich nieszczęście nic się nie stało. Lekka wibracja energii zaraz przestała być odczuwana.
    Uznała, że skorzysta z okazji i sama spróbuje również rzucić zaklęcie. Skupiła całą swoją energię na zwierzaku, nie odrywała od niego spojrzenia chcąc spleść magię wokół swojej dłoni, a następnie przekierować ja na stworzenie przed nimi.
    -Dýrin-svæfđur - wypowiedziała miękko słowa zaklęcia.
    Niestety, nie miała więcej szczęścia od Vivian i jej magia również nie zadziała. Jedynie ledwo drgnęła i musnęła palce niksy. Zapewne mróz i poddenerwowanie sprawiło, że nie dała rady z siebie wykrzesać zaklęcia.
    To niestety nie wróżyło niczego dobrego. Mogły trwać w bezruchu licząc, że kot odejdzie lub rzucić się biegiem w ucieczkę mając nadzieję, że ich nie dogoni. Żadna z opcji nie wydawała się dobrym wyjściem.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Villemo Holmsen' has done the following action : kości


    'k100' : 7
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Podejrzany jólaköttur nie odbiegał wyglądem od zwyczajnego kota, wręcz przeciwnie, był burym, pospolitym stworzeniem podobnym do tych widzianych w pobliżu domów, grzejących się pośród złotych strumieni słońca lub przy kominku, który wesoło trzaskał w niemal każdym salonie. Jedynym – tylko i aż – problemem była wielkość stworzenia, którego sylwetka przewyższała nawet część zgromadzonych w pobliżu drzew. Ogon, jakim machał zawzięcie stał się przyczyną nowych, chłodnych podmuchów nacierającym salwami prosto na twarze kobiet; za zwierzęciem gromadził się pył utworzony z drobin śniegu młóconej powierzchni zaspy. O ile każdy, zwyczajny kocur był zazwyczaj potulny albo unikał kontaktu udając się w swoją stronę i atakując jedynie przy braku poszanowania jego kociej prywatności, o tyle jólaköttur był poważnie niebezpieczny; jego pazury i kły gigantycznej wielkości mogły rozpłatać całą skórę człowieka. Podręczniki traktujące na temat magicznej fauny zalecały ostrożność, a przede wszystkim przestrzeganie tradycji dotyczącej prezentów z okazji Jul. Bez wątpienia Villemo i Vivian znalazły się w ryzykownej sytuacji, zwracając na siebie uwagę stworzenia parą nieudanych zaklęć. Kot spostrzegł je i niestety nie zmrużył ślepi, w zamian za to sycząc gniewnie w ich stronę i strosząc sierść na karku. Wygiął grzbiet w łuk, uniósł ogon i syknął, obnażając garnitur uzębienia. Zamarł w gotowości, obserwując uważnie swoich potencjalnych wrogów, zupełnie, jakby nie wiedział, czy zdołać przypuścić atak czy może tylko pozostać w postawie czysto obronnej, czekając na dalszy ruch przeciwników. Villemo i Vivian miały ostatnią chwilę na podjęcie decyzji; czas płynął, nieubłaganie, nie pozwalając im zbytnio na dogodności płynące z zastanowienia, oszacowania ryzyka, możliwych zysków i strat.

    Dýrin-svæfđur (Vivian): nieudane.
    Dýrin-svæfđur (Villemo): nieudane.

    Każdej z was przysługują dwie dowolne akcje.
    Widzący
    Vivian Sørensen
    Vivian Sørensen
    https://midgard.forumpolish.com/t1502-vivian-srensen?nid=1#13829https://midgard.forumpolish.com/t1508-vivian-srensen#13842https://midgard.forumpolish.com/t1507-imp#13841https://midgard.forumpolish.com/f101-karl-srensen


    Yikes, to było niezręczne. Rzucanie zaklęć zawsze wiązało się z ryzykiem niepowodzenia, ale w tym wypadku kompletnie nic się nie zadziało, co było odrobinę upokarzające przed koleżanką. Posłała jej spojrzenie w stylu "może ty?" i patrzyła uważnie na próbę Villemo, która również zakończyła się niepowodzeniem. Ewidentnie brakowało im szczęścia, a to mogło się okazać tragiczne w skutkach i nie potrzebowała do tego specjalnych umiejętności przewidywania przyszłości. Duży kotek miał pazury jak brzytwy i paszczę, w której zmieściłaby się cała, więc strach automatycznie się spotęgował - może chwilę wcześniej to on zapobiegł poprawnemu rzuceniu zaklęcia?
    Zamarła, gdy usłyszała wrogie syczenie zwrócone prosto na kobiety. Nie miały złych zamiarów, ale czy zwierzę o tym wiedziało? Czy jólaköttur może wyczuć ich intencje? Oby tak było i odpuścił sobie atak, ale czy warto czekać i tym samym tracić cenne sekundy na szanse obrony?
    Jakie miały opcje? Mogły zaatakować, jednocześnie licząc się z możliwością niepowodzenia i pewnej śmierci z łap wściekłego koteczka, mogły uciekać, ale wtedy na pewno ruszy za nimi w pościg i staną się jego zwierzyną, mogły próbować się schować, ale tutaj również ryzyko niepowodzenia było spore. Przez ułamek sekundy przeszło jej przez myśl, że może gdyby zmieniła się w kota, miałaby większe szanse? Może jólaköttur zobaczyłby w niej przyjaciela? Albo rywala, a walka ze 100 razy większym kotem była skazana na porażkę. Z drugiej strony jako kot łatwiej się schować albo wspiąć na konar drzewa - wielki kot miałby problem z podążeniem za nią, ale przecież nie zostawi Villemo na pastwę losu. Myślała o sposobach na wspólne przeżycie tej sytuacji i jedyne, co przyszło jej do głowy, to kolejna próba uśpienia go i natychmiastowe wdrapanie się na wysokie drzewo.
    - Spróbuję jeszcze raz, wejdź na drzewo - powiedziała pośpiesznie do Villemo, bo każda sekunda zbliżała je do nieuchronnego ataku.
    Ponownie spróbowała oczyścić umysł i wyciągnęła przed siebie dłoń, by łatwiej jej było nakierować czar.
    - Dýrin-svæfđur - wypowiedziała zaklęcie, modląc się w duchu, by tym razem podziałało.
    Niezależnie od efektu, niemal od razu rzuciła się w kierunku wysokiego drzewa, próbując wspiąć się jak najwyżej - na tyle, by wielki kot nie dosięgnął jej, nawet stojąc na dwóch łapach.

    1. rzut kością na zaklęcie + 10 magia użytkowa
    2. rzut kością na sprawność przy wspinaniu na drzewo + 10 sprawność fizyczna
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Vivian Sørensen' has done the following action : kości


    'k100' : 66, 35
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Nie miały szczęścia. Poszły na spacer ignorując ostrzeżenia oraz legendy, butnie uważając, że to ich nie dotyczy? Jakże bardzo się myliły, ponieważ właśnie ich nieudane zaklęcia musiały zaalarmować zwierzaka. Wielki kot właśnie na nie syczał pokazując swoje niezadowolenie, a jej kończyły się pomysły. Mogła zamienić się w łabędzia i odlecieć, a może skupić uwagę kota na sobie dając tym samym czas Vivian na ucieczkę, ale czy ten fortel by zadziałał? Czy kot zainteresowałby się nią, czy może jednak zignorował latającego łabędzia skupiając się na łatwiejszym celu jakim byłaby jej towarzyszka. Zbyt wiele niewiadomych aby tak łatwo ryzykowała.
    Myślała intensywnie i już była gotowa spróbować rzucić jeszcze jeden czar, tym razem może by się udało, ale kobieta ją uprzedziła. Kiwnęła głową, ostrożnie cofając się do najbliższego drzewa. Nie spuszczała wzroku ze zwierzęcia; przemieni się jeżeli zajdzie taka potrzeba. Będzie dziobać, zaczepiać tak długo aż kot skupi się wyłącznie na niej. Oceniła szybko swoje szanse wdrapania się na gałęzie. Była sprawna fizycznie, nie powinna mieć problemu z małą akrobatyką jaką było łażenie po drzewach, chociaż była bardziej stworzeniem wodnym niż stricte leśnym.
    Podskoczyła aby uchwycić się gałęzi obiema dłońmi, następnie przerzucając nogę podciągnęła się i znalazła się nad ziemią. Nie szła jednak wyżej gotowa wciągnąć Vivian, pomóc jej dostać się na drzewo i dopiero wtedy samej wpisać się wyżej.
    -Chyba tym razem się udało. - Powiedziała wskazując na kota.

    |rzut na sprawność fizyczną, + 15 do sprawności


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Villemo Holmsen' has done the following action : kości


    'k100' : 12
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Do dwóch razy sztuka - a przynajmniej w ten sposób mogła powiedzieć Vivian, gdy rzuciła zaklęcie - zaledwie kilka chwil później mogła podziwiać efekt wywarty przez inkantację. Kot początkowo zmrużył jedynie ślepia, kołysząc się sennie, chcąc zwalczyć urok zapadły wbrew jego woli. Sama ucieczka na drzewo nie zdałaby się na wiele, gdyby tylko nie zasnął - swoim gigantycznym rozmiarem mógł stratować dowolny, rosnący w pobliżu okaz. Zrzucenie Vivian i Villemo chroniących się w taki sposób nie byłoby w jego przypadku żadnym słusznym wyzwaniem. Pomimo swojej wielkości, jólaköttur był na dodatek dość szybki oraz nieustępliwy w pościgu za upatrzonym łupem. Teraz, jednak, nie stanowił już zagrożenia; ziemia wyraźnie drgnęła, kiedy ułożył swój pysk na pobliskiej zaspie. Z przymkniętymi ślepiami wyglądał niemal jak śpiący rozkosznie pupil, który nie mógł przenigdy stanowić niebezpieczeństwa dla znajdujących się przy nim ludzi. W chwili obecnej, uwagę kobiet przykuły jednak nawoływania; echo, początkowo rozmyte w niejasną paplaninę, z biegiem momentów stało się ewidentnie słyszalne. Nie były same; w pobliżu rozległ się męski, donośny głos.
    - Trjegul! Trjegul, gdzie jesteś? Zabrałem twoje przysmaki - wreszcie, przybysz ukazał się ich oczom; był to mężczyzna w wieku około trzydziestu lat. Okulary, które miał założone, zostały przekrzywione najpewniej przez towarzyszący mu pośpiech. Szal łopotał na wietrze, a spomiędzy nasuniętej na głowę czapki wystawały długie, ciemne kosmyki włosów. Mężczyzna najwyraźniej uważał na samym początku, że znajduje się sam; dopiero, kiedy zobaczył śpiącego, olbrzymiego kocura i skryte przed nim kobiety, niemal podskoczył z zaskoczenia.
    - O rany… - wykrztusił wreszcie, co ciekawe poświęcając o wiele większą uwagę Vivian i Villemo niż kryjącemu się zagrożeniu, jakie obecnie - mimo wszystko nietrwale - było pod wpływem czaru.
    Widzący
    Vivian Sørensen
    Vivian Sørensen
    https://midgard.forumpolish.com/t1502-vivian-srensen?nid=1#13829https://midgard.forumpolish.com/t1508-vivian-srensen#13842https://midgard.forumpolish.com/t1507-imp#13841https://midgard.forumpolish.com/f101-karl-srensen


    Przez krótką chwilę życie mignęło jej przed oczami, gdy wielki kociak niebezpiecznie się na nie zasadził. Niewiele brakowało, by została z nich krwawa miazga, bo najwyraźniej mit o ubraniach można było włożyć między bajki. Zwierzę z pewnością nie miało dobrych zamiarów i potrafiła to odczytać z mowy ciała, bo przecież sama była kotem i instynktowne polowanie wyglądało bardzo podobnie. A za nic nie chciała zostać kolacją jólaköttura, dodatkowo narażając Villemo. Nie żeby się obwiniała, bo żadna z nich nie spodziewała się takiej niespodzianki na swojej drodze, a jednak stanęły przed wyzwaniem. Wspinanie się na drzewo potencjalnie miało jakieś szanse na przeżycie, na pewno dużo większe niż zwykła ucieczka, bo wystarczyły dwa susy kota, by je dopadł. A im wyżej na drzewo by się wspięły, tym większa szansa na uniknięcie pazurów i wielkich zębów.
    Na szczęście nie doszło do ostateczni, bo druga próba zaklęcia przebiegła dużo lepiej, dzięki czemu kot zachwiał się i zasnął. Serce Vi waliło jak oszalałe, ale spojrzała jeszcze na koleżankę, by upewnić się, że nic jej się nie stało. Najlepiej byłoby uciekać, gdzie pieprz rośnie, ale kiedy kot smacznie spał, zagrożenie chwilowo minęło. Co nie znaczy, że nagle zaznały spokoju.
    - Słyszysz to? - spojrzała na Villemo, upewniając się, że sama nie oszalała. Nie miała pojęcia, czy uciekać, czy poczekać na rozwój wydarzeń, ale na pewno nie chciała być obecna, gdy jólaköttur się obudzi.
    Zaraz jednak zza drzew wyłonił się mężczyzna, którego nawoływanie słyszały. Spojrzała jeszcze na swoją towarzyszkę, jakby miała nadzieję, że ta zadecyduje o ich dalszym kroku.
    - Ostrożnie! Jest tylko uśpiony - poinformowała nowo przybyłego mężczyznę, żeby za bardzo nie hałasował i nie próbował jakichś niebezpiecznych manewrów, które i je mogły pociągnąć na dno.
    Wołał kogoś, mówił o przysmakach... może zgubił jakieś zwierzę? Może jólaköttur już je zjadło? Bo chyba nie wołałby tego olbrzyma?
    - Zgubiłeś zwierzaka? - zapytała jeszcze, próbując zrozumieć jego obecność tutaj. Nie wyglądał na tyle dojrzale, by w obecnej sytuacji musiała silić się na formalności, więc zwyczajnie je pominęła. Kątem oka cały czas obserwowała zwierzaka, bo choć spał, mógł się w każdej chwili obudzić, więc stanowił zagrożenie.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Wychodząc na spacer wraz z Vi, oczekiwała przyjemnego wieczoru, spoglądania na rozgwieżdżone niebo i zgadywania jakie zwierzę przebiegło po śladach na śniegu. Na chwilę chciała zapomnieć o codziennych rozterkach związanych z Sigurem oraz Olafem, jak w ogóle w to wszystko się wplątała? Zachodziła w głowę jak mogła być tak nieostrożna, ale to wszystko przestało mieć znaczenie gdy dzikie stworzenie, olbrzymie wręcz właśnie się na nie nasadzało. Ucieczka na drzewo wydawała się jedyną rozsądną chociaż gdy to przemyślał to uznała, że chyba odwlekły by nieuniknione, czyli śmierć w paszczy przerośniętego kota. Magia Vivian zawibrowała mocno wokół nich, uniosła płatki śniegu w górę, a oczy stworzenia zaczęły się zamykać. Po chwili głowa jólaköttura opadła ciężko na poduszkę z białego puchu. Oddetchnęła cicho, ponieważ już jednę nogę miała przerzuconą przez gałąź drzewa. Powoli zsunęła się na ziemię.
    -Udało ci się. - Powiedziała z ulgą w głosie. Nie powinna się dziwić, że jólaköttur istnieje. Ona sama była przecież demonem, który ukrywał się wśród galdrów aby jakoś przetrwać i w miarę normalnie żyć. -Chyba powinnyśmy… - Urwała słysząc nawoływanie; rozejrzała się chcąc namierzyć źródło głosu. -Tam. - Wskazała wyłaniającego się mężczyznę, który najwidoczniej zgubił zwierzaka, oby ten nie stał się przekąską dużego kota. -Ciiii… - Przyłożyła palec do ust nakazując mężczyźnie aby przestał krzyczeć. -Nie wiemy czy zaraz się nie obudzi. - Mówiła iście teatralnym szeptem, ale nie chciała wołać pełnym głosem w obawie przed obudzeniem stworzenia. -Lepiej się oddalić w spokoju i ciszy. - Zasugerowała, ponieważ sama miała taki zamiar i chciała za sobą pociągnąć Vivian, lepiej nie kusić bardziej losu niż to wskazane.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Młody mężczyzna, spotkany przez Villemo i Vivian, był coraz bardziej zmieszany. Zryw konsternacji widoczny w jego spojrzeniu sprawiał, że mógł wykrztusić pytanie dopiero po dłuższej chwili.
    - C-co? - rzucił w przestrzeń. - Trjegul jest moim kotem - dodał, jakby mówiona prawda była czymś oczywistym. Czy Trjegul mógłby być dzikim oraz groźnym zwierzęciem? stworzeniem, przed którym przestrzegano powszechnie podczas okresu Jul? Nieznajomy, szczęście w nieszczęściu okazał się gadatliwy.
    - Ja… Ja nazywam się Rune. Rune Ulvestad - poczuł wyraźną potrzebę wyjaśnienia im kilku spraw. - Studiuję magię przemiany - dodał, w zdenerwowaniu mnąc lekko materiał płaszcza. Nie przejmował się, ewidentnie wskazówkami kobiet, które radziły mu by uważał i nie budził istoty, jaka drzemała smacznie dzięki działaniu czaru.
    - Próbowałem stworzyć nowe zaklęcie, silniej powiększające zwierzęta. Nie sądziłem… że będzie niedopracowane. Ale… ale udało mi się naprawić procedurę, przysięgam - zarzekał się z całych sił. Bez większego wahania zbliżył się do kocura-olbrzyma, skupiony, czując naciski presji, jaka spoczęła na nim w tym określonym epizodzie.
    - Dziękuję, że zajęłyście się Trjegulem. Nie chciałbym, aby zrobił komuś krzywdę i… aby ktoś zrobił krzywdę też jemu - ton głosu sprawiał wrażenie szczerego i rzeczywiście pełnego wdzięczności. Uśmiechnął się do nich ciepło. - Możecie mnie już zostawić, myślę, że dam sobie radę. Dýr-smærra - rzucił zaklęcie i… kocur nareszcie przybrał swój naturalny rozmiar. Dzięki zgromadzonym przysmakom mężczyzna był w stanie dodatkowo go uspokoić. Trjegul przestał być zagrożeniem, wcześniej ewidentnie przerażony zaistniałą sytuacją. Jak widać, mężczyzna nie powinien go nigdy więcej traktować jako obiektu badawczego - z całą pewnością sam wyciągnął z tego solidną oraz wymowną lekcję.
    Widzący
    Vivian Sørensen
    Vivian Sørensen
    https://midgard.forumpolish.com/t1502-vivian-srensen?nid=1#13829https://midgard.forumpolish.com/t1508-vivian-srensen#13842https://midgard.forumpolish.com/t1507-imp#13841https://midgard.forumpolish.com/f101-karl-srensen


    Żadna z nich nie spodziewała się takiego obrotu spraw, że przez kilka dobrych chwil będą obawiać się o swoje życie. Wielki kocur, choć piękny, miał spory potencjał do zadania ciężkich ran, nawet do śmierci. Szczególnie, że nie mogły wiedzieć, czy zwierzę jest najedzone i zacznie polowanie, traktując je jak swoje przekąski, czy bardziej jak uciekające zabawki, które trzeba złapać. Chyba każdy choć raz widział kota bawiącego się swoją zdobyczą i za nic nie chciała tak skończyć.
    Strach był realny i silny, więc na początku miała problem z odpowiednim skupieniem do rzucenia zaklęcia, co w ich obecnym położeniu było raczej naturalne, ale mogło zaważyć na ich zdrowiu lub życiu. Na szczęście kryzysowa sytuacja wywołała odpowiednią ilość motywacji, by druga próba przyniosła oczekiwany rezultat. Pod wpływem czaru wielki kot zamknął powieki i zrobił sobie drzemkę, więc kobiety mogły odetchnąć z ulgą.
    - Jak śpi wygląda tak słodko - westchnęła jeszcze, jakby z żalem, że nie miała okazji do właściwej interakcji z dużym kotem, która nie prowadziłaby do zgonu oczywiście.
    Faktycznie powinny jak najszybciej stąd odejść, żeby nie kusić losu, ale wtedy pojawił się podejrzany mężczyzna i zaczął wyjaśnienia. Nie wierzyła, że eksperymentował na swoim kocie, a przede wszystkim, że go zgubił, co mogło doprowadzić do tragedii! A one już myślały, że to jólaköttur! Chociaż nazewnictwo nie robiło aż takiej różnicy, bo w dalszym ciągu był to wielki kot, zdolny zrobić krzywdę, tylko cała historia dookoła diametralnie się różniła.
    - To skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, przecież mogła się nam stać krzywda - nie mogła się powstrzymać od komentarza, skoro jeszcze przed chwilą serce próbowało wyskoczyć jej z klatki piersiowej ze strachu.
    - Następnym razem bardziej uważaj, a jeszcze lepiej żebyś nie eksperymentował na swoim kocie - mruknęła jeszcze, ale ostatecznie westchnęła i kiwnęła głową. Ważne, że nie doszło do tragedii i nikt nie ucierpiał, w tym kot. Poczuwała się trochę za bardzo, ale sama bywała kotem, więc rozumiała jego uczucia nieco lepiej, niż przeciętny galdr. Odwróciła się jeszcze na odchodne, w porę, by zobaczyć jak kot wraca do prawidłowych rozmiarów i uśmiechnęła się pod nosem.
    - Tego spaceru długo nie zapomnimy - zaśmiała się do Villemo i bez zbędnych przystanków czy zbaczania z trasy, wróciły do domu.

    Villemo i Vivian z tematu


    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.