Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    21.12.2000 – Most nad strumykiem – E. Halvorsen & V. Holmsen

    2 posters
    Widzący
    Einar Halvorsen
    Einar Halvorsen
    https://midgard.forumpolish.com/t544-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t564-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t568-iskrahttps://midgard.forumpolish.com/f72-einar-halvorsen


    21.12.2000

    Palce drzew wykręcone uściskiem katorgi czasu, wzniesione jak do modlitwy szukając rąbków słonecznej, złotawej szaty rozlanej po dachu nieba. Pieśń wiatru, zaklęta między wzgórzami, wstęga potoku szumiąca wewnątrz doliny, płynąc wciąż żwawym nurtem, porywem górskiego płaczu. Ciemność nocy polarnej rozlana zgęstniałym płynem, w którym pływały rysując się blado kształty. Widok - naniesiony na płótna rzucanych z uwagą spojrzeń, na czujne obszary zmysłów.
    Czekał, cierpliwie, przychodząc nieznacznie wcześniej przed ustaloną porą. Papieros mrugał leniwie w całunach rozległych cieni, oddychał żarem, kołysał ogonem dymu i drapał zadziornie w gardło jak rozdrażniony kocur. Światło, łagodne, ciekło z objęcia dłoni strugami drobnej jasności, wystarczającej na poruszanie się znaną trasą spacerów.
    Efekt zaklęcia pulsował przyjemnym blaskiem.
    Wiedział, że mógł popełniać drastyczny błąd, gdy zdecydował się na kolejne spotkanie, na rozwój ich znajomości w samych pozorach skazanej tylko na tragizm, na doświadczenie porażki ze względu na krew ich przodków szumiącą zaciekle w żyłach. Nie mógł jednak odmówić, nie mógł okazać przed nią skazy tchórzostwa, oddalić cielska ryzyka, które zastygło jak abstrakcyjny drapieżnik, węsząc i obserwując. Chciał rzeczywiście ją poznać, oszukać własne instynkty zaległe wewnątrz podziemi, w zakątkach sfery umysłu. Napięcie wrastało w skórę na pograniczu radości i dyskomfortu, rozchwiania i równocześnie kłamliwej, utrzymywanej kontroli nad sytuacją. Nic już nie było pewne, łatwe i osiągalne, gdy wpływy aury stawały się marnym pyłem, niezdolne by wprawić w trans. Jej pochodzenie, bliźniacze i równocześnie odległe, jakże przeciwne, wytrącało broń z rąk, ze wzajemnością, wszystko ze wzajemnością, jako jeden z niewielu mężczyzn których mogłaby spotkać, był w stanie zachować trzeźwość w pobliżu rozkosznych niks.
    (…demonów? …potwórów? …ludzi?)
    Czym rzeczywiście byli?
    - Villemo - pozwolił sobie przywołać dźwięk jej imienia, na nowo wpuszczony w przestrzeń z subtelną, serdeczną nutą. Pamiętał; przeciwnie do ich pierwszego, niefortunnego spotkania podczas wystawy dzieł.
    - Dobrze cię znowu widzieć - kąciki ust zgodnie drgnęły, formując na twarzy łuk pogodnego uśmiechu.


    there's a price to be paid
    You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?

    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/



    Wbrew naturze było to spotkanie, tak bardzo niezgodne z porządkiem świata, a jednocześnie tak wielce kuszące. Pozwalała sobie na łamanie zasad coraz śmielej, wkraczanie na tereny, po których nie powinna stąpać, ryzykowała. Czymże jednak było życie gdyby jednak nie ryzykowała, nie sięgała po nieznane, nie pławiła się w rozkoszy radości z odkrywania nowego?
    Czy byli skazani na porażkę, od samego początku spotkania i skrzyżowania spojrzeń? A może mieli szansę przełamać odwieczną zadrę, zmienić niechęć w coś zupełnie nowego, zgnieść niczym glinę obecny stan rzeczy i wyrzeźbić nowe zasady?
    Czy czyniła dobrze idąc na miejsce spotkania? Co chciała osiągnąć? Teraz nie pragnęła dominacji nad nim, nie chciała kierować zmysłami, których nie mogła objąć we własne władanie. Opierał się im naturalnie, patrzył na nikse trzeźwym wzrokiem widząc prawdę, a nie pragnienie. Doświadczenie tego było porażające i jednocześnie orzeźwiające. Złudzenie i naga prawda, taką mogli się teraz stać w tańcu starć istot, które winny pałać do siebie nienawiścią, a jednak coś ich do siebie ciągnęło. Niewidzialna nić zawiązała się wokół nadgarstków sprawiając, że właśnie mieli się spotkać.
    Ponownie.
    Z dala od ludzkich spojrzeń.
    Nie ryzykując, że zawładną ich umysłami i ciałami.
    Nie ryzykując, że odkryją prawdziwą naturę tych dwojga.
    Nauczyła się ukrywać swoje jestestw, swoją prawdę i pragnienia. Choć spotkała kogoś kto już łańcuchy zaczął z niej zdejmować, ale czy była wstanie sama je zrzucić?
    Dostrzegła go, jak charakterystyczna sylwetka odcina się na tle drzew.
    Podeszła bliżej w spokojnym i pełnym gracji kroku, tak niewymuszonym i lekkim jakby już tańczyła.
    -Einarze. - Na malinowych ustach pojawił się uśmiech, ujmujący i potrafiący wzbudzić drganie serca, tego, które podatne było na piękno. -Dobrze jest być widzianą. - Taką jaką była, taką jaką natura powołała do życia, bo choć urodzona z namiętności galdra i niksy, nadal tą drugą pozostawała, a natura wzywała do siebie.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Einar Halvorsen
    Einar Halvorsen
    https://midgard.forumpolish.com/t544-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t564-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t568-iskrahttps://midgard.forumpolish.com/f72-einar-halvorsen


    Ciekawość jak odurzenie, przyjemny szybszy rytm tętna niesiony w uściskach naczyń, w gałęziach i pniach arterii, w duecie komór, przedsionków ukrytych pod tarczą żeber. Uśmiech, przywdziany zgodnie na fundamencie twarzy jak pierwsze światło jutrzenki, jak lekki, pogodny nastrój który nadawał rytm chwili. Przeciwni głosom przestrogi, przeciwni szeptom instynktów niosących się srogim chórem pod kostną kopułą czaszki przystali znów na spotkanie igrając w subtelnych słowach i niejasnościach; bawiąc się, bawiąc chwilą, beztrosko czerpanym czasem oraz bliskością lasu którego ciągłe wspomnienie niosło się w piętnie dzikich, nieokiełznanych przodków. Ożywił się, kiedy dostrzegł kobietę, znajomy rys fizjonomii; niedługo później ruszyli bez skrępowania przed siebie, bez żadnej dozy pośpiechu.
    - Już myślałem, że tęsknisz za władzą nad pragnieniami - nuta uszczypliwości, figlarna, w pełni niewinna - i wszechobecnym zachwytem - zakończył drobne wytknięcie przypominając odrębną i wyjątkową naturę ich zawiązanej relacji. Wiedział dobrze że wielu podobnych do nich pławiło się odbierając postronnym resztki rozsądku, żywiąc się naiwnością łapczywie, bez żadnych granic. Z tego powodu musieli tłamsić swój dar, nie chcąc nadmiernie wpływać na nastrój tłumu, wykorzystując zasoby czaru do osiągnięcia celów w wybranych przez siebie chwilach, momentach kiedy stawały się użyteczne. Czy odczuwała radość, panując nad losem mężczyzn? budując żądze, nadzieje w pozornie silniejszej płci, czyniąc z nich ledwie marne, podrygujące kukiełki posłuszne jej scenariuszom?
    - …chociaż, czy rzeczywiście potrzeba do tego aury? - nagłe pytanie wplotło się do powietrza. Wiatr bezustannie kołysał połami płaszcza, długiego, odpowiedniego do szorstkiej tyranii zimy. Co rzeczywiście kryło się pod mackami ich czaru? czy byli z nim nierozłączni, czy mogli bez niego istnieć? Czy byli w stanie wykrzesać w innych sympatię? Wymykał się, w teatralnej, żywionej wciąż fascynacji, docinkach oraz rezerwie; swoje podejście żywione do panny Holmsen pozostawiał celowo, z premedytacją niejasnym; powierzał jej tę zagadkę do rozwikłania razem z upływem czasu. Cienie enigmy po raz kolejny padły na ich relację.


    there's a price to be paid
    You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?

    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Czy łamali odwieczny układ, który nakazywał niechęć? Przeciwstawiali się wolą przodków, którzy patrzyli z niezadowoleniem jak idą niespiesznie obok siebie, nie czuli na aurę jaka im towarzyszyła. Nie zwracający uwagi na to kim są. Cały świat mógł drżeć, a oni pozostawali obojętni, jak tylko natura pozwalała im na to.
    -Nie tęsknisz za czymś co cały czas masz. - Spojrzała na niego uważnie srebrem swych oczu, hipnotyzującą barwą, która powalała największą męską siłę, ale teraz jedynie płynęła niewinnie oplatając go ale nie czyniąc w jego umyśle zamętu. Wzrok spragnionych wciąż ją dotykał, nawet wtedy kiedy swoich zdolności nie używała, to krwi nie dało się oszukać. Zawsze ich ciągnęło ku niksie, podążali wzrokiem nieświadomi tego, że wzrok ich błądzi za nią, czeka na najmniejszy gest, zachętę aby mogli ulec i zrzucić wszystko na karb demona, który związał ich wolę.
    -Znasz odpowiedź na to pytanie? - Zapytała trochę rozbawiona, że je postawił. -Masz w sobie tyle śmiałości? - Na pewno miał, widziała, że miał wiele pewności siebie. Drażniąc i przekraczając granice aury powodując, że podejmowała wyzwanie wbrew swoim instynktom, wbrew przeczuciu, że nie powinno jej tu być. -Patrząc na piękno widoku, zastanawiasz czy odbierając mu słońce nadal będzie równie zachwycać? - Zadała kolejne pytanie odbijając piłeczkę rozmowy, chcąc aby powiedział więcej, a nie nią kierował na nurtach tej przedziwnej rozmowy.
    Huldrekall i niksa spotkali się nad strumykiem, tam gdzie leżała ich natura, gdzie legendy i podania ich umiejscowiły.
    Dwa demony, w kontrze do całego świata.



    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Einar Halvorsen
    Einar Halvorsen
    https://midgard.forumpolish.com/t544-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t564-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t568-iskrahttps://midgard.forumpolish.com/f72-einar-halvorsen


    Prawda tkwiła wczepiona pod płaszczem skóry, pod warstwą gładką, napiętą ścierała się szorstką masą puchnących zarysów guza z magmą ropy stłamszoną w jaskini wnętrza. Szpetne, pokryte bliznami kłamstwa zamarłe w przedpokojach milczenia, ciśnięte w ciemności kątu, zamiecione pod dywan jak szary, skłębiony kurz; wiedział, że inni mogli, powinni darzyć go antypatią, umniejszać jego wartości nawarstwionej przez silny, przyległy do niego czar; wiedział, równocześnie chcąc, pragnąc wywierać dobre wrażenie, igrając nawet z wyrokiem rzuconych przez jego przodków, jej sympatia wnosiła dla niego radość, każda odpowiedź i chwila mu poświęcona wzniecała przyjemny powiew zadowolenia sprawiając że kwiat uśmiechu nie więdnął, prężąc się pełną, rozchyloną czerwienią na jasnym wyrazie twarzy.
    - Oczywiście, że nie - zgodził się z nią, chociaż przeciwnie do innych ogarniętych jej magią, nie miał planu poprzestać wyłącznie na aprobacie; był giętki, zmienny, wybornie bawiąc się sytuacją, chwilą ulotną jak pył. Oddychał krótkim momentem, bez żadnych, wielkich zamiarów, ciesząc się samym teraz czerpanym każdą cząsteczką głodnych uwagi zmysłów.
    - Tęsknisz dopiero w chwili, kiedy to zdołasz stracić - czy brakowało jej, rzeczywiście, dawnych dzierżonych wpływów? Czy czuła nagły dysonans, ton zgrzytający jak piasek między rzędami zębów? Czy przeszkadzało jej, a może wręcz przeciwnie była zadowolona z nowych, zaznanych właśnie doświadczeń, obecności człowieka (nie w pełni) który jako jeden z nielicznych których mogłaby spotkać był w stanie ją w pełni pojąć, zrozumieć, jakim przekleństwem i równocześnie darem cieszyła się w ciągu życia? Byli odlegli i bliscy, podobna sprzeczność rodziła wojnę pomiędzy rasami jakich krew płynęła w korytarzach ich żył.
    - Piękno nie będzie zważać na porę dnia - odpowiedział swobodnie, nie bojąc się skrzyżowania spojrzeń - o ile będzie prawdziwe - czy mogli o sobie mówić, że byli piękni? Inni z całą pewnością mieliby identyczne słowo osiadłe na łukach warg, jednak oni przeciwnie do znacznej większości galdrów opierali się aurze mącącej barwy emocji, budzącej przejrzysty zachwyt bez żadnych uchwytnych wad. Czy mógł powiedzieć tak o niej? czy mogła mówić w ten sposób na temat swego rozmówcy i towarzysza przechadzki? Sam pozostawiał wszystko - celowo - w meandrach niedopowiedzeń.
    - Spójrz - ugasił blask rzucany przez własne widmo zaklęcia, prowadząc ją bliżej wstęgi tworzonej przez bystry strumień; srebrzysty welon poświaty rzucanej przez samą noc nadawał miejscu wciąż wyjątkowy wygląd, krajobraz na który nadal patrzyło się z przyjemnością - przynajmniej w jego odczuciu.


    there's a price to be paid
    You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?

    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Być zobaczoną prawdziwie bez powołki złudzeń utkanych w srebrze spojrzenia. Doznać spotkania, w którym nie musi ukrywać się za płaszczem stworzonym ze słów, oddechów i gestów mających stworzyć jej obraz tak bardzo podobny do tych wszystkich mijanych wokół. Dziki Pyłek mógł przestać się ukrywać ciesząc się z obecności kogoś kto rozumiał. Czy rzeczywiście tak było? Czy był w stanie pojąć codzienność jej życia kiedy przybierała tak wiele masek w pracy ale i wtedy gdy opuszczała mury galerii. Kłamstwo jej życia stało się prawdą wykreowaną przez nią samą i ludzi wokół. Nawet jeżeli podejrzewali kim jest to woleli wypierać to ze swojej świadomości, a ona karmiła się iluzją spokojnego życia, oszustwem, które miała sprzedawać innym.
    Brak tego przyciągania, który powodował uległość było czymś nowym, orzeźwiającym i pobudzającym. Otwierało kolejne drzwi, do tej pory zamknięte. Mogła wreszcie otrzymać nowe doznania, tak obce do tej pory, o których nie wiedziała, że ich pragnie; aż nie otrzymała ułamka wtedy w pracowni, gdy niczym cienie na ścianie tańczyli wokół siebie w cichym starciu.
    -Nie tracę, gdy dobrowolnie się tego pozbywam.- Uśmiechnęła się przekornie, a w srebrzyste spojrzenie zaiskrzyło w wyzwaniu jakie rzucała. -Chociaż na krótką chwilę. - Obecność Halvorsena pobudzała inne zmysły, budowała pomost do odkryć po drugiej stronie ich istoty istnienia; było to kuszące ku czemu chętnie wyciągała dłoń chcąc pochwycić na ułamek sekundy poczucie, że jest widziana taka jaka jest. Stał obok równie blisko i daleko jak tylko można być w ich pochodzeniu. Świat chciał aby podążali równoległymi ścieżkami, by nigdy się one nie przecięły, a jednak zboczyli z nich wydeptując w trawie przeznaczenia całkowicie nowe szlaki.
    Dała się poprowadzić bliżej kiedy aura się uspokoiła i opadała do ich stóp ledwo majaczące. Skierowała spojrzenie ku horyzontowi jaki wskazywał, by ukazać jej zupełnie inne piękno; chłodne, utkane w poświacie srebrzysto białych smug. Strumień cicho śpiewał rozbijając się o kamienie i łagodny brzeg dopełniając całości obrazu. Pięknego w swej surowości zimowych barw okrytych teraz ciemnym welonem nocy. Przeniosła spojrzenie na swojego rozmówcę w ciszy przyglądając mu się przez dłuższą chwilę.
    -Czy byłbyś w stanie uchwycić prawdziwość tego co widzisz?



    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Einar Halvorsen
    Einar Halvorsen
    https://midgard.forumpolish.com/t544-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t564-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t568-iskrahttps://midgard.forumpolish.com/f72-einar-halvorsen


    Istniały chwile w których chciał zetrzeć z siebie powłokę aury, zatopić łuki paznokci i zerwać całość jej obłudnego naskórka, istniały chwile w których spoglądał wściekle w lustrzaną taflę, pytając siebie wciąż ile zostanie z niego, gdy zniknie matactwo czaru. Czy ludzie - bez jego kłamstwa - byliby skłonni powierzyć mu strzęp sympatii? Czy byliby skłonni kochać, pożądać silnie, żarliwie pragnąc być obok, wyszeptać imię w ramionach bezkresnej nocy? Czy niszczyłby ich z podobną, dotkliwą siłą depcząc więź ich ufności? Czy byłby wciąż dawnym sobą? Dar i przekleństwo, gęsta, lepka uwaga zamarła przy każdym ruchu, każdym, głoszonym zdaniu, każdym, choć drobnym drgnięciu kącików ust. W każdej cząstce momentu spędzonej razem z Villemo czuł się - zaskakująco - swobodnie, nawet gdy mimo wszystko pozostawał uważny, czujny, słuchając po części szmerów własnych instynktów. Każda z wewnętrznych obaw traciła dosadne barwy, będąc ledwie spłowiałą i niewyraźną plamą - nie wysłuchali przestrogi zawartej w splątanych żyłach, w ich ciałach noszących w sobie rozliczne pamiątki przodków. Podobni i przy tym różni, stojący naprzeciw siebie - inne, obdarzone zmysłowym czarem genetyki mogły cieszyć się znacznie lepszym odbiorem przez społeczeństwo galdrów. Obarczał ten fakt zazdrością, samemu wstydząc się prawdy którą tak skrzętnie skrywał i którą wewnętrznie gardził.
    Czerpali wspólnie skąpany w granacie pejzaż, zaczęli lustrować każdy, dostępny szczegół spowity w zastępach cieni. Milczał, nie spiesząc się, milczał, mówiąc jedynie swoją barwą spojrzenia. Trwał.
    - Są różne prawdy - powiedział później, nie miażdżąc wciąż serdecznego uśmiechu. Są różne prawdy - czy jego była prawdziwa? Czy chciała dojrzeć co skrywał pod warstwą czaszki, pod bramą żeber, we wnętrzu pół-ludzkiej duszy? Odwrócił się również do niej, łagodnie krzyżując wzrok.
    - Mogę uchwycić to, co widzę i czuję - ton wyjaśnienia zakołysał się lekko wśród okolicznej przestrzeni - świadomie i nieświadomie - niewiedza i intuicja były również składową malarskiego warsztatu. Sztuka malowania obrazów była sztuką patrzenia na wszystkich, różnych poziomach, na wszelkich płaszczyznach znaczeń. Wręczając treść odpowiedzi odnosił się do wszystkiego, do dowolnego przypadku, wieloznacznie podobnie jak jej wątpliwość.


    there's a price to be paid
    You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?

    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Unieść dłonie by pochwycić cienki płaszcz powłoki, która okrywała jestestwo ich istoty i zrzucić na ziemię niczym niechciany kawałek materiału lub zawiesić na wieszaku jak robi się z okryciem wierzchnim wchodząc do restauracji. Czy istniała taka możliwość? Czy mogła to zrobić nie obawiając się tego jak zostanie dostrzeżona i czy zostanie? Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiała choć myśl ta drążyła umysł niksy już od jakiegoś czasu.
    Czym była jej relacja z Sigurdem? Czy opierała się na prawdzie czy może podwaliny zbudowane zostały na naturze niksy, która wypaczała spojrzenie mężczyzny. Nigdy nie będzie miała pewności czy to jakim uczuciem ją darzy realnie wynika z jego wnętrza. Istniała duża szansa, że słowa jakie wypowiadał dyktowane były naturą kobiety. Gdyby nie ona nigdy by ich nie wyrzekł.
    W obecności Einara - ku jej zdziwieniu - nie musiała się tego obawiać. Nie poddawała w wątpliwość jego reakcji czy zachowań. Nie były one dyktowane jej naturą, a tym jak ją widział. A widział prawdziwie; w myśli tej była pewna swoboda i lekkość, której tak bardzo jej brakowało.
    -Możesz dostrzec jedną z nich. - Szarość spojrzenia nie zniknęła za kotarą rzęs, tęczówki wpatrzone w te należące do mężczyzny. Melodia nieznana, a mimo wszystko tak bardzo bliska zadrżała wokół nich gdy wypowiedziała ostatnie słowa. Chciała w jej rytm tańczyć, zatracić się w granacie obrazu jaki malował się przed nimi, otoczyć srebrzystą poświatą księżyca i pozwolić by zdobiła jasne ciało. Miał zdolność patrzenia w głąb, wyłapywania załamań, skrywanych twarzy, dostrzeżenia tego co ukrywano. Czy potrafił odnaleźć prawdziwą Villemo pośród słów i spojrzeń w jakie została ubrana przez innych? Jeżeli byłaby wstanie przekroczyć bramy jego jestestwa czy pozwoli jej na to jeżeli ona sama zaprosi go do siebie? -Czy mógłbyś namalować mnie? - Nie odwróciła wzroku, wiedziała o co prosi, jakie rzuca wyzwanie, z czym wychodzi bez krążenia wokół tematu, bez zadawania zbędnych pytań. Pewne rzeczy należało wyrazić wprost.
    W scenerii zimowego granatu wydawało się to idealnym pytaniem.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Einar Halvorsen
    Einar Halvorsen
    https://midgard.forumpolish.com/t544-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t564-einar-halvorsenhttps://midgard.forumpolish.com/t568-iskrahttps://midgard.forumpolish.com/f72-einar-halvorsen


    Czas, naprężony jak supeł, zamknął ich w ciasnych, gęstych splotach napięcia, bezlitośnie-przyjemnej udręki, przestrzeni, zapełnionej od spojrzeń, równych rytmów oddechów i poruszonej, falistej melodii tętna. Stali naprzeciw siebie; dwa bieguny, dwa, przeciwległe krańce niezwykłej wyspy spotkania, dwie, sprzeczne i równocześnie pokrewne, spętane czarem natury. Nie spieszył się, zawieszając ciężar swojej uwagi na rysach kobiecej twarzy, wpatrzony z pasją, uważnie, w połyskliwe zwierciadła jej szarych i czujnych oczu, z wyważeniem, spokojem, podobnym do początkowej, pierwszej konfrontacji w pracowni. Czerwień ust uginała się, tworząc promień uśmiechu; milczał, w kajdanach kilku momentów, czując, jak jej pytanie powtarza się w wewnątrz czaszki subtelnym westchnieniem echa, kołacze zaborczo do drzwi świadomości zatrzymanej z oddaniem, w całości na osobie kobiety.
    - Tak - odpowiedział wreszcie; proste, bezpośrednie stwierdzenie w zamian za bezpośredniość. Byłby tchórzem i głupcem, gdyby tylko nie przystał na propozycję, gdy sama okazała mu imię i przełamaną niechęć, niesioną razem z krwią przodków. Odkąd sięgał pamięcią, chciał zawsze uwieczniać ludzi; będąc chłopcem, siadał ze szkicownikiem wpatrzony w krajobraz tłumu i wyłuskiwał twarze, uwikłane w codzienny, pęczniejący dosadnie gwar, twarze, jakie później przenosił pieczołowicie płynnymi ruchami dłoni zaciśniętej na fundamencie ołówka. Nie bał się; nawet, jeśli instynkty szumiały o zagrożeniu niczym spieniony, uderzający z łoskotem o klif umysłu grzbiet morza, głosząc wymóg dystansu. Przepełniony zewnętrzną, okazaną pewnością, nie odrywał osadzonego z wyraźną uwagą wzroku.
    - Jesteś piękna, Villemo - dodał niespodziewanie; cicha ustronność szeptu przedarła się płynnie w wyrwę dzielącej ich oboje odległości - nie trzeba słońca, które spali rozsądek, by móc to ujrzeć i przyznać - odniósł się do wcześniejszej, drążącej ją wątpliwości, zupełnie, jak gdyby wiedział, co mogło nękać jej wnętrze. Ton głosu, z którym wypowiadał stwierdzenie, różnił się od większości poznanych w ciągu jej życia, obwieszczonych przez mężczyzn, był czysty, pozbawiony w swoim wydźwięku skazy zwierzęcej żądzy, palącego pragnienia, aby zatrzymać ją dłużej, zaskarbić tylko dla siebie. Wszystko, co teraz czynił, co wypowiadał od samego początku, od ich pierwszego zetknięcia, mogło wywodzić się - jednak - z pułapki jego natury, przewrotnej, czyniącej wszystko, by uśpić obecną czujność, by zdobyć cudzą sympatię.


    there's a price to be paid
    You're keeping in step In the line Got your chin held high and you feel just fine 'Cause you do What you're told But inside your heart it is black and it's hollow and it's cold just how deep do you believe?

    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Świat na chwilę się zatrzymał, zamarł i wstrzymał oddech w niecierpliwym oczekiwaniu. Nie powinno ich tu być, nie powinni rozmawiać a toczyć bój, zaciekłą walkę o dominację, o to kim są i kim powinni pozostać.
    Krążyli wokół siebie niespokojnie, nadal czujnie ale z większą ciekawością, która odpychała niechęć i wpojoną wrogość. Teraz tak bardzo nie pasowała gdy kolejne kroki tańca stawiali, tego nowego, tego, którego dopiero się uczyli i nie mieli prawa znać.
    Odpowiedź krótka i prosta przyniosła głęboki oddech i uczucie ulgi, które ciepłem zalało kobiecą pierś. Na malinowych ustach pojawił się delikatny uśmiech okraszony cieniem wdzięczności zmieszanej z radością.
    Zostać uwiecznioną na płótnie nie jako owoc pożądania, nie jako marzenie senne wielu mężczyzn, ale jako kobieta, która nie omamia samym swoim istnieniem. Widziała jego obrazy, zachwycała się nimi, podziwiała godzinami obserwując załamanie światła, jak cienie kładą się na przedstawionych osobach i potrafiła kontemplować je godzinami. Możliwość stania się jednym z dzieł spełniała potrzebę narcyzmu, której była boleśnie świadoma.
    Śmiały plan jaki zaproponowała mógł zaszkodzić, doprowadzić na skraj wydarzeń, których nie chcieli doświadczać, ale z drugiej strony przewrotna natura jaką zostali obdarzeni domagała się ryzyka, wręcz tego oczekiwała od nich.
    Zamarła niczym idealna, lodowa rzeźba gdy słowa ciche i płynne przedarły się przez przestrzeń by dotrzeć do kobiecych uszu. Srebro spojrzenia całkowicie ustąpiło ukazując jedynie delikatną szarość, niczym mgła unosząca się tuż nad ziemią w trakcie świtania. Głos czysty, nieskażony, prawdziwie mówiący poruszył kruchą strunę, skrytą głęboko w jej istnieniu.
    Czy uwierzy? Czy zaufa?
    Nie teraz. Nie dziś, ale na tyle by powierzyć mu siebie na parę chwil gdy naciskiem ołówka, pociągnięciem pędzla odda rzeczone piękno.
    -W takim razie… ukaż je. - W kącikach ust zadrgał uśmiech, wyzwanie, które już podjął. Nie będą musieli czekać długo kolejnego spotkania.

    Villemo i Einar z tematu


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.