Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    06.12.2000 – Korytarz między regałami – V. Holmsen & L. Nørgaard

    2 posters
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    06.12.2000

    Na początku myślała, że to z przemęczenia. Wzięła na siebie dużo obowiązków czując się coraz pewniej w galerii, rozumiejąc swoją pozycję wiedziała, że są wobec niej oczekiwania. Ponadto codziennie starała się robić próby tańca i śpiewu, a to również były meczące, nawet dla niksy jaką była.
    Kiedy sen pojawił się w dniu wolnym od pracy zrozumiała, że to coś więcej i nie może tego ignorować. Nigdy nie była zbyt przesądna, jako niksa patrzyła na świat poprzez pryzmat innych kategorii, ale to było coś innego. Nietypowego więc uznała, że należy coś z tym zrobić. Śniła głównie o Ragnarök, co przecież nie było do niej podobne aby o tym myśleć czy nawet się nad tym zastanawiać. Uznała, że takie miejsce jak biblioteka może mieć odpowiedzi jakich szukała więc tam się właśnie udała.
    Zniknęła między regałami szukając pozycji na temat snów i Ragnarök. Gdzieś ktoś musiał coś na ten temat napisać. Była tego niemal pewna.
    Weszła w kolejny korytarz całkowicie tracąc orientację w terenie, ale nie to teraz było ważne. Trzymała w dłoni już dwie książki, które mogły jej pomóc. Uznała, że znajdzie jeszcze coś i wtedy uda się do czytelni lub zaszyje w jakimś koncie celem przewertowania swoich zdobyczy. Wodziła szarym spojrzeniem po półkach patrząc na tytuły książek. W końcu dostrzegła jedna, która ją zaintrygowała, ale była bardzo wysoko. Niestety nie dostrzegła nikogo w pobliżu więc wspięła się mocno na palce, tak jak robiła to na treningach, Ignorowała ból w łydce i ledwo, ledwo palcami dotykała grzbietu swojej zdobyczy. Wysiliła się jeszcze mocniej i prawie się jej udało pochwycić książkę. Jeszcze raz i już złapała okładkę, zaczęła ciągnąć, a tu nagle zaraz za pozycją zleciały na ziemię inne. Zasłoniła ramionami twarz aby nie oberwać od spadających tomów.
    -Pięknie… - Mruknęła lekko poirytowana pod nosem kucając by zebrać z ziemi strącone pozycje. Układała je w stosik, który miała zamiar odłożyć gdzieś na bok, bo nie oszukiwała się, że dosięgnie znów tej półki aby je poukładać.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Lasse Nørgaard
    Lasse Nørgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1236-lasse-idar-nrgaard#9818https://midgard.forumpolish.com/t1264-lasse-nrgaardhttps://midgard.forumpolish.com/t1266-tyv#10151https://midgard.forumpolish.com/f120-lasse-i-ida-nrgaard


    Tamtego poranka kawa smakowała jak smoła, papierosowy dym rozdrapywał gardło niczym połknięta w napadzie szału garść krawieckich szpilek, cienka wełna popielatego swetra drażniła skórę, a niebo nad miastem przypominało brudny śnieg kładący się pod stopami mieszkańców. Było mroźnie, buro i źle, a Lasse Nørgaard czuł jak wszystkie ostrza ostatnich, przykrych wydarzeń wbijają się w niego jednocześnie  - nóż po nożu, poukładane równo wzdłuż linii kręgosłupa przypominając w tym szczeble żeliwnych ogrodzeń. Znów miał migreny, znów nie mógł spać, znów cały świat ciążył mu na ramionach w ten sam zimny, okrutny sposób co zwykle - przypominając o obowiązkach, oczekiwaniach i pożerającej wszystko beznadziei.
    Umiał radzić sobie z tym smutkiem, lękiem i niepewnością tylko na kilka sposobów - od lat tych samych, twardo wyuczonych jeszcze w murach rodzinnego domu. Wszystko to wyniósł przecież właśnie z pokojów rodowej posiadłości - przekonanie, iż w złych chwilach należy wyglądać jak najlepiej (więc czesał się dokładnie, perfumował i zakładał najstaranniej skrojony płaszcz), pracować jak najciężej (więc spędzał noce nad książkami, fragmentami doktoratów i schematami zajęć przygotowywanych dla profesorów) i zamykać się w ciemni gabinetów oraz bibliotek tak długo, aż w końcu świat poza nimi stanie się bezpieczniejszy (ku jego rozczarowaniu, ten stan nigdy nie nadchodził). Wiec był tutaj -  ostatnimi dniami wynajdował dziesiątki i kolejne setki powodów, by skierować swoje kroki ku bibliotece. Materiały, badania, niedopowiedzenia, musiał się upewnić, musiał doczytać, musiał znaleźć autora, bo to w pracy naukowej było najważniejsze - rzetelność. Powtarzał te setki zaskakująco prawdziwych kłamstw tak często, ze zaczęły spływać z języka jak dziecięce wierszyki i powtarzane niczym mantra modlitwy. Jego ukochane, wypełnione słowami królestwo było mu teraz do bólu potrzebne i gotów był spalić w kominku połowę swoich notatek byle tylko mieć pretekst do odwiedzenia Wielkiej Biblioteki kolejny raz.
    Okładki pachniały wietrzejącą skorą, a strony wydawały słodkawy zapach drewna, gdy w swoich powolnych, uważnych poszukiwaniach przechadzał się między korytarzami regałów. Cisza była błoga i na kilka długich chwil Lasse zapomniał o tym, iż poza biblioteką świat krzyczy. Zapomniał o tragediach, o śmierci, o połamanych kościach i połamanych sercach, o milczących twarzach przyjaciół i groźnych obietnicach wizji. Był tylko on i litery, toczące się po grzbietach dotykanych przez niego książek.
    Dźwięk upadającego nieopodal tomu był w spokoju tym hukiem armatnim, a wyostrzone zmysły były niemal w stanie wychwycić ilość stron i grubość okładki - jednej, a potem kolejnej i następnej. Za uderzeniami przyszedł krótki szept szeleszczący w zakurzonym powietrzu, więc Lasse, w przedziwnej mieszance podenerwowania i zaciekawienia, wychylił się zza jednego z regałów. Skupiona na naprawianiu tej małej tragedii dziewczyna mogła go nie dostrzec, bez wątpienia go jednak usłyszała - twarde obcasy butów i rytmiczne stukanie laski o deski skrzypiącej starością podłogi.
    - Potrafią być złośliwe - odezwał się nagle, a głos miał gładki i nieco ściszony, przepełniony grzecznym spokojem. - Te książki, naturalnie. Miały sporo lat na naukę. - Stał tak nad nią, wyprostowany i uśmiechnięty lekko, przyglądając się jej parą uważnych, granatowych oczu. Dziewczyna była młoda, ładna i widocznie zirytowana. Przez głowę przeszło mu, iż nie pasowała do ciężkiego, zapylonego otoczenia. Ani w rysach, ani w spływających na ramiona jasnych włosach, ani w wąskim zarysie dłoni. - Następnym razem powinna Panna poprosić kogoś wyższego o pomoc - W rytm własnej rady, wyciągnął ku niej rękę. Chciałby klęknąć obok i pomóc, noga jednak ostatnio doskwierała mu wyjątkowo boleśnie. - Mam nadzieję, że to czego Panna szuka jest warte zrównania okolicy z ziemią, hm? Tak pewnie spłonęła Biblioteka Aleksandryjska i obawiam się, iż kolejnej takiej tragedii nasza cywilizacja może już nie znieść... - słowa wybrzmiały szelmowską żartobliwością, a uśmiech poszerzył się nieco, nabierając wręcz wyzywającego charakteru. Skoro wszystko ma runąć, niech runie z dobrego powodu!


    As the devil spoke we spilled out on the floor and the pieces broke and the people wanted more and the rugged wheel is turning another round

     
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Świat zakurzonych bibliotek nie był jej naturalnym środowiskiem, należała do krainy muzyki. To tam wiodła prym i potrafiła zachwycać, porywać i onieśmielać. Teraz czuła się przytłoczona całą atmosferą wiedzy gromadzonej przez stulecia, której w połowie nigdy nie zrozumie. Potrafiła dostrzec urok czy wręcz piękno takich miejsc gdzie drobinki kurzu wirowały w promieniach słońca w bezszelestnym tańcu, aby na końcu osiąść na grubych tomach. Mówiło się, że w bibliotece panuje zawsze cisza, ale to nie była prawda. Dźwięki były tu bardzo obecne; szelest kartek, przesuwanie woluminów po drewnianych półkach, szepty czytelników i kroki. Te ostatnie usłyszała za sobą, kiedy ostatnia książka upadła głucho na ziemię otwierając swoje wnętrze na przypadkowej stronie. Podniosła głowę by spojrzeć na nieoczekiwanego świadka jej starcia z grubymi tomiszczami.
    -Opanowały wszystko do perfekcji. - Odpowiedziała po chwili uśmiechając się delikatnie do mężczyzny. Kurz, który wzniósł się kiedy spowodowała zamieszanie, zaczął kręcić ją w nosie. Kichnęła cicho w rękaw granatowego swetra z wykładanym golfem, który miała dziś na sobie. -Przepraszam. - Gdy upewniła się, że zdradzieckie pyłki nie będą drażnić w nosie przyjęła z cichym podziękowaniem dłoń; pozbierała się z podłogi wraz z książkami. Na chwilę jednak zawahała się przy tej ostatniej, gdzie stronice zawierały informacje, których szukała. -Zapewniam, że moje zachowanie w Bibliotece Aleksandryjskiej było czystym wypadkiem. - Odparła z rozbawieniem w głosie sięgając po leżącą książkę. -Również manuskrypty nie chciały ze mną współpracować tego dnia. - Dopiero teraz spojrzenie szarych tęczówek spotkały się z ciemno niebieskimi, które przywiodły jej na myśl głębsze rejony jezior. Tam, gdzie mniej odważni już się nie zapuszczali, a które było miejscem ucieczki dla niks. -W swoich poszukiwaniach byłam skazana na samą siebie… - Wzrokiem znów uciekła do książki, którą teraz trzymała w dłoniach. Mówiła o ona o proroczych snach, które należy odpowiednio interpretować i nigdy nie brać ich dosłownie. W wielu teoriach sen był uznawany za wytwór człowieka w dużym stopniu wolny od mechanizmów obronnych. To ludzka świadomość, lub raczej podświadomość, tworzyła obrazy senne, pokazując tym samym niejako prawdziwy stan wnętrza, głębokiego "ja", które ma duży wpływ na kreowanie zewnętrznych spostrzeżeń, reakcji i decyzji. Sen był bardziej wolny od iluzji, które w dużym stopniu zniekształcały doświadczenie rzeczywistości. W tym znaczeniu sny miały być niejako lustrem, w którym można zobaczyć swoją twarz - prawdę o sobie. Coś nie dawało jej spokoju. Czuła wewnętrzną potrzebę zrozumienia dlaczego śni się jej od paru dni Ragnarök. Wiedziona dziwnym przeczuciem zwróciła się do mężczyzny.
    -Poszukuję informacji o Ragnarök oraz jak interpretować sny z tym związane. - Wyjaśniła choć przecież nie musiało go to interesować. -Wie pan gdzie szukać w bibliotece?


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Lasse Nørgaard
    Lasse Nørgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1236-lasse-idar-nrgaard#9818https://midgard.forumpolish.com/t1264-lasse-nrgaardhttps://midgard.forumpolish.com/t1266-tyv#10151https://midgard.forumpolish.com/f120-lasse-i-ida-nrgaard


    Przyglądał się jej z tym sennym, ustawicznym spokojem  - niemal dla niego nietypowym, za mało surowym, zbyt łagodnym. Nie było to lepione z wyższości i pewności siebie spojrzenie, które tak często czepiało się jego twarzy, nadając jej wyraz twardej nieprzystępności dobrze znany studentom i pracownikom jego Instytutu. Zwykle tak trudno było pozbawić go tego ciemnego welonu, tych uniesionych brwi, nieco kpiąco drgającego kącika ust, chłodnej analityczności wżartej w ciemnoniebieskie okręgi tęczówek. A jednak było coś w powietrzu wokół nieznajomej, jasnowłosej dziewczyny - osobliwy rodzaj ciepłego, trawiastego zapachu i gładkiego błogostanu, z którym nie zdarzało mu się spotykać wcześniej. To mogły być książki, kurz biblioteki bezpiecznej niczym dziecięcy pokój, jego zmęczenie, fale przyjemniej ciszy, która zdawała się powoli kołysać go do snu - to mogła być nawet ona sama. Nie rozumiał, ale zaakceptował, posłusznie poddając się tej chwilowej beztrosce, pozwalając twarzy znów nabrać cech radosnej młodości odbitej w piegowatych policzkach i skręconych kosmykach włosów nad ściągniętymi brwiami.
    - Wypadki chodzą po ludziach, ja też nigdy nie planowałem tego, co stało się z Rzymem... - westchnął z teatralnym poruszeniem, mrugając ku niej porozumiewawczo i chwytając na moment jej łokieć, kiedy podnosiła się z podłogi. Wiedział, że nadal patrzy, choć chyba już za długo, nie było jednak w jego wzroku niczego filuternego, żadnego błysku płytkiego podrywu. Zaciekawiony, czysty i platoniczny, przeznaczony dla stron ulubionych książek i kwiecistych, barokowych obrazów. - Och, samotne poszukiwania są zwykle najbardziej owocne. Zakładając, że nie kończą na naszych głowach, naturalnie - dodał, nadal widocznie rozbawiony, a para skupionych oczu w końcu oderwała się od kobiecej twarzy i linią jej ramion oraz dłoni pognała ku trzymanej przezeń książce.
    Widok okładki wywołał krótką falę ledwo wyczuwalnych mdłości - ten rodzaj nieprzyjemnego ukłucia w żołądku, który dosięga cię, gdy cień niechcianego wspomnienia pcha się do serca. Nieczęsto miewał wizje w snach, był raczej wyrocznią skazaną na napady nagłych serii obrazów i dźwięków w okrutnej, codziennej świadomości. Wrzaski, mgły i kłęby czarnych chmur pojawiające się na horyzoncie wzroku, gdy próbował tylko żyć, funkcjonować, uczyć się, pić kawę - czasem płakał, czasem krzyczał, czasem tracił równowagę i uderzał głową o blaty i zimne posadzki. Tłukł wypuszczone z dłoni kubki, parzył palce ściskanymi w nich papierosami, które nadal tliły się, choć on dawno zapomniał o ich istnieniu. Nie znosił tego, nie znosił wizji, nie znosił proroctw, a gdy jakiś złośliwy głos podsuwał myśl, iż te mógłby nawiedzać go także w snach, Lasse miał ochotę rwać włosy z głowy. Ani chwili wytchnienia, zawsze jakaś szansa i zawsze jakiś lęk.
    Otworzył szerzej oczy, gdy znów się odezwała, jakby wybudzony z długiego transu, stuletniego snu, który zrzuciła na niego jedna z tych klątw, o których uczył się wszystkie te lata. Wrócił spojrzeniem do jej twarzy, a potem w namyśle ściągnął brwi, analizując brzmienie jej słów.
    - Jest Panna na dobrym tropie, choć ja nie jestem fanem interpretowania snów. To niebezpieczna zabawa...tak myślę - wyrzucił z siebie, brzmiąc nagle inaczej, mniej uprzejmie, bardziej ostro. Zbyt ostro, wiec wzrok zmętniał, a na twarzy pojawił się blady, przepraszający uśmiech. - Wybaczy Panna, po prostu...sny równie dobrze mogą nie oznaczać zupełnie niczego, mogą też oznaczać wszystko i - przerwał na moment, wyciągając dłoń po książkę, którą trzymała, a którą on znał już dobrze i czytał kilka lat temu. Przekartkował ją szybko, czując jak kurz unosi się do jego nosa. - Jeżeli oznaczają wszystko właśnie, być może czasem rozsądniej jest nie wiedzieć. - Wierzył to od kiedy skończył czternaście lat, od kiedy interpretowanie własnych wizji niemal go nie zabiło. - Jeżeli jednak miałbym zgadywać, powiedziałbym, że Ragnarök to dobry omen. - Kolejny uśmiech, który naznaczył rysy jego twarzy był niepewny, ale ciepły, jakby próbował pocieszyć dziecko z rozbitym kolanem. Oddał jej książkę. - Pewnie burza przed wielkimi zmianami na lepsze. Trochę cierpienia, a potem życie będzie piękniejsze i bardziej zielone.


    As the devil spoke we spilled out on the floor and the pieces broke and the people wanted more and the rugged wheel is turning another round

     
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Przyglądał się książce tak samo jak ona, stronom dość starym i wielokrotnie przeglądanym przez wielu czytelników, którzy przewinęli się przez mury tego miejsca.
    -Czasami oświecenie przychodzi w dość bolesny sposób.- Zaśmiała się z własnej sytuacji, w której przed chwilą była. Kiedy zebrane książki znalazły się bezpiecznie na wózku bibliotecznym znów wróciła do tej, którą trzymała w dłoni. -Nigdy nie starałam się interpretować snów ani zbytnio się nimi nie przejmowałam, ale poczułam, że skoro śni mi się to po raz kolejny to warto sprawdzić… - Uśmiechnęła się niepewnie, sama do końca nie wierząc w znaczenie snów. Mało kiedy pamiętała z tego co się jej śniło, a nawet jeśli to uznawała, że w ten sposób jej umysł przetwarza wydarzenia z danego dnia. Jej świat nie składał się ze snów, a z wydarzeń, które układały puzzle jej codzienności. Podała mu książkę, którą trzymała w dłoniach i uważnie przyglądała się twarzy mężczyzny, kiedy ją wertował. Nie pospieszała go ciekawa tego co powie. Uśmiechnęła się delikatnie w odpowiedzi kiedy oddał jej książkę.
    -Równie dobrze może znaczyć, że po każdego przyjdzie kiedyś śmierć. I należy się do tego przygotować. - Wzruszyła ramionami zupełnie nie zrażona tą wizją. W końcu była śmiertelna, starzała się wolniej, czas nie odcisnął na niej tak swojego piętna, ale była świadoma kruchości życia. Książka trafiła na stos innych. -Ragnarok. Mówi się nam o nim od kiedy jesteśmy mali, ale tak naprawdę żadne z nas chyba nie chce aby zbyt szybko nadeszło. Przynajmniej większość. - Wróciła spojrzeniem na mężczyznę, który stał się niespodziewanym kompanem tej przedziwnej rozmowy o snach i końcu świata. -Ciekawe czy gdy Rzym płonął jego mieszkańcy myśleli, że to koniec świata?
    Historia lubiła się powtarzać, ileż to razy nie słyszała, że jeżeli nie będą pamiętać o przeszłości, to zostaną skazani na jej powtórne przeżycie. Czy właśnie czymś takim miał być Ragnarok a może nie końcem świata ale pewnej epoki?



    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Lasse Nørgaard
    Lasse Nørgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1236-lasse-idar-nrgaard#9818https://midgard.forumpolish.com/t1264-lasse-nrgaardhttps://midgard.forumpolish.com/t1266-tyv#10151https://midgard.forumpolish.com/f120-lasse-i-ida-nrgaard


    Znał doskonale uczucie, które towarzyszyło powtarzającym się koszmarom, nieustającym seriom krzykliwych obrazów, które w złośliwej upartości wkradały się za granice zaciśniętych powiek. Te jego zwykły być głośne, choć mętne w swoich barwach - przydymione sceny mordów i ucieczek, powykrzywiane twarze stojące nad nim z nożami dzierżonymi w długich, kościstych palcach. Rozumiał skąd u niej pragnienie znalezienia sensu, do tego w końcu wszyscy dążyli. Lasse nauczył się jednak chęć odnajdywania znaczenia przekłuć w miłosc do nauki. Wierzył bowiem, iż ta będzie w stanie pewnego dnia wyjaśnić mu wszystko, nawet paskudną naturę jego snów.
    - Chyba warto byłoby wspomnieć o tym palonym na stosach heretykom - napomknął szybko, subtelnym uśmiechem reagując na krótki i przyjemny dźwięk jej śmiechu. - Cóż, zawsze byłem zdania, iż jeżeli coś możemy znaleźć w bibliotece, powinniśmy tego szukać. Nieużywana wiedza kurzy się i marnuje, a potem książki mszczą się na ludziach - mówiąc to spojrzał wymownie w stronę poukładanych na bibliotecznym wózku tomów, jakby szczerze wierzył w ich żywe dusze i pragnienie zemsty, w pomarszczoną skórę wokół ich ślepiów, które teraz przyglądały im się z najwyższą uwagą.
    Spodziewał się tonu jej słów, gdy oddał jej książkę, wiedział przecież jak smutno i sztywno brzmią jego słowa. Zwykł bać się przyszłości i proroctw, dotknięty dziecięcą traumą, która nigdy nie przestała go nawiedzać, bo upewniła się przecież, iż nigdy nie utraci jej oznak - kalectwa, koszmarów, strachu przed ciemnym niebem nocy poza miastem. Była ciemnym śladem wypalonym na jego skórze, wżartym w nią podobnie jak kształt trzeciego oka, którego siły nigdy nie ujarzmił i nigdy nie zrozumiał całkowicie. Bał się okazywać słabość i tak też teraz pozował na niewzruszonego, rozsądnego teoretyka, mającego kaskadami długich zdań i raczących nieznajomą tymi samymi, eleganckimi uśmiechami.
    - Przed tym raczej nie ma ucieczki, prawda? Zawsze myślałem, że to nie samej idei śmierci się boimy, raczej tego, jaką przybierze postać. - Niemal rozbawiła go lekkość, z jaką sięgała po tak ciężki temat. I jemu nigdy nie był on obcy, w przeżartej lękiem głowie świadomość śmierci zadomowiła się na dobre, zadymiając swoją postacią każdą myśl. - Moja matka mówiła tak czasem na stan naszych pokoi - rzucił, wzruszając przy tym ramionami w nonszalanckim geście. Uderzenie jej kolejnych słów uświadomiło mu, iż nigdy w zasadzie nad tym nie myślał. Jego świat zamykał się w granicach śmierci bliskich i jego własnej, w ich prywatnych końcach, bo te właśnie wydawały mu się najważniejsze. Gdyby świat płonął, tak jak płonąć mógł Rzym lub Ziemia w wielkiej walce, Lasse myślałby nadal tylko o tych kilku twarzach, które kochał i o swoim własnym cierpieniu. Świat był tylko tłem. - Dobre pytanie - przyznał, unosząc brwi z cieniem rozbawienia, widocznie zadowolony z toku tej rozmowy. Niewiele rzeczy an świecie cieszyło go tak jak omawiane rozwlekle abstrakcyjne idee. - Podobno to, co poczwarce jawi się jako koniec świata, my nazywamy motylem - oznajmił po chwili milczącego namysłu, uśmiechając się szeroko, z dziecięcą niemal radością, na brzmienie własnych słów, takich przesadzonych i głupich w swoim romantyzmie. - Jeżeli panny sny zwiastują, że zgasną gwiazdy i słońce, a potem zaleje nas morze, myślę, że nie mamy czego się bać. Jest coś bezpiecznego w pewności końca.


    As the devil spoke we spilled out on the floor and the pieces broke and the people wanted more and the rugged wheel is turning another round

     
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Koniec epoki był swego rodzaju końcem świata. Galdrowie, którzy byli świadkami pewnych wydarzeń zawsze powtarzali, że coś na zawsze się zmieniło i nigdy nie wróciło do tego co było dawniej. Świat się zmieniał i należało to zaakceptować. Jeżeli sny miały ją przygotować na nadejście dużej zmiany to poniekąd mógł się jej śnić Ragnarok. Koniec pewnej epoki jej życia.
    -I atakują niewinnego, który po wiedzę akurat przyszedł. - Spojrzała karcącym wzrokiem na książki znajdujące się na wózku. -Możliwe, że już trochę odpuściły. - Dodała jeszcze swobodnym tonem. Książki towarzyszyły jej na każdym etapie edukacji, były obecne w jej życiu domowym. Ojciec spędzał wieczory zaczytując się w książkach historycznych, a matka w literaturze faktu. Mała Villemo, idąc śladami rodzicieli, sięgała po grube książki, których treści czasami nie rozumiała w pełni, nie była świadoma jakich zagadnień dotykają, ale obcowała ze słowem pisanym. Nic więc dziwnego, że kiedy nie mogła znaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania, skierowała kroki właśnie do biblioteki licząc, że trafi na wskazówki, które poprowadzą ją dalej. Zamiast tego spotkała tego oto galdra, który całkiem spokojnie wdał się z nią w dość ciekawą i metafizyczną rozmowę na temat życia, śmierci i końca świata. Coś o czym zwykle nie rozmawia się przy herbacie w godzinach popołudniowych. -Zakładam, może zbyt śmiało, że każdy ma jakieś wyobrażenie śmierci, a dokładniej tego jakby chciał opuścić ten świat. Nikt jednak nie mówi tego na głos. Jakbyśmy się bali, że zaprosimy Śmierć do siebie i już zawsze będzie krok za nami. -Nie poświecała temu zagadnieniu zbyt wiele czasu. Czerpała z życia i cieszyła się chwilą. Podejmowała lepsze lub gorsze decyzje, ale zawsze z myślą, że jutro jest następny dzień. Jednak teraz nie była tego aż tak pewna. Czy przeżywanie swojego każdego dnia, jakby następnego miało nie być byłoby lepsze? Zdrowsze i sprawiające, że człowiek posuwa się do niezwykłych czynów i gestów. Świadomość nieuchronnego lepiej by na nich działała? Chciała jedynie sprawić co powoduje ten sen, co sprawia, że wciąż śni o Ragnaroku. Trafiła zaś na rozmówcę, który pobudzał jej umysł, zmuszał do myślenia i zastanowienia się co dalej. Była Niksą, istotą rozdartą pomiędzy dwa światy, a gdy przyjdzie Ragnarok, to który z nich będzie chronić? Kim była bardziej - galdrem czy demonem?
    Uśmiechnęła się szeroko do mężczyzny słysząc porównanie do motyla.
    -A z jakiegoś powodu gąsienica szykuje kokon, czyli przygotowuje się do rzeczonego końca. - Zauważyła marszcząc brwi oraz prosty nos. -Idąc tym tropem, jak pan wspomniał, może być to informacja, że to co nieuchronne się zbliża, że Śmierć towarzyszy nam od momentu narodzin. - Było w tym coś kojącego i pchającego dalej w ramiona życia, korzystania z jego uroków.
    Koniec świata czy nie, to nie miała zamiaru się poddawać.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Widzący
    Lasse Nørgaard
    Lasse Nørgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1236-lasse-idar-nrgaard#9818https://midgard.forumpolish.com/t1264-lasse-nrgaardhttps://midgard.forumpolish.com/t1266-tyv#10151https://midgard.forumpolish.com/f120-lasse-i-ida-nrgaard


    Trudno było mu pojąć mijający czas, ten jego bowiem zdawał się ciągnąć nadnaturalnie wręcz ospale i długo. Dni niejednokrotnie zamieniały się w miesiące i lata, a jemu umykał gdzieś moment wielkich przemian i wybuchów. Odrywał się od świata, zamykając szczelnie w bibliotekach, ciemnych pokojach i salach wykładowych, chowając pod materiałami płaszczy i pod pościelami łóżek jak przestraszone dziecko. Świat go przerażał - jego ciąg i jego trwanie o wiele bardziej niż wizja jego końca.
    - Lepiej nie odzywać się za ich plecami - odciął się, siląc się na pełną powagę. Pamiętał kiedy ostatni raz opowiadał swoim młodszym siostrom te swoje niestworzone baśnie o umysłach bibliotek i osobowościach książek - te same baśnie, które kiedyś snuł jego ojciec, spokojnym i niemal monotonnym głosem, siedząc na tym samym fotelu przy kominku, tym który miał odcień ciemnej, butelkowej zieleni. Caja była wtedy jeszcze mała, miała drobną twarz i długi warkocz upleciony przez matkę, zebrany aksamitną kokardą z tyłu dziecięcej głowy. Myślisz, że ze sobą rozmawiają, kiedy nie słuchamy? - pytała, a Lasse posyłał jej lekki, senny uśmiech.
    Jasne, po co byłyby im te wszystkie słowa, gdyby nie mogły ze sobą rozmawiać?
    Miał wrażenie, ze ta rozmowa, która prowadził z obcą, a jednak dziwnie znajomą kobietą gdzieś między wysokimi regałami, wyrwała go chociaż na moment z bólu głowy i ciężkiej świadomości własnego przygnębienia. Tego być może potrzebował, nawet jeżeli dyskutowali teraz o rzeczach względnie przykrych, smutnych i nieuniknionych. Bezpieczeństwo w pewności końca. Wychowano go w skrupulatnej i głośnej wierze, w imionach bogów i imionach przodków. Szybko zaczął wątpić, nie w bogów jako takich, ale w sposób, w jaki przedstawiała mu ich jego rodzina. Nie znosił rzeczy oczywistych i niepodważalnych, pragnął świat widzieć zawsze otwarty, nieodkryty i podatny na wątpliwości. Chciał patrzeć i szukać przyczyn, nowych dróg i nigdy nie kwestionować tego, że każdy dogmat może potłuc się przed jego oczami jak porcelanowy talerz.
    - Panna też ma takie wyobrażenie? - Szybko pojął, że nie powinien był zadawać tego pytania, że było zbyt intymne i zbyt śmiałe. Zmieszanie zakamuflował kolejnym uśmiechem. Często myślał, że zna śmierć całkiem dobrze, że widział ją wystarczająco wiele razy w ciągach swoich gwałtownych wizji i zdążył poczuć jej oddech na swoim policzku. Innymi razy uświadamiał sobie, jak bardzo się myli, jak bezpieczny był w swoim małym świecie, w swoim nazwisku i przywileju. O śmierci coraz częściej czytał tylko w gazetach. - Krok przed nami. Zawsze jest krok przed nami. Jest sprytna - poprawił ją jeszcze. Chciałby być beztroski, ale nie umiał. Lekkość nigdy nie leżała w jego charakterze. Miał smutne, ciemne oczy i zbyt często mówiono mu, że jest za stary jak na swój wiek. Zabawa przychodziła do niego jedynie po pijaku, ale nawet wtedy kończyła się tym dziwnym, gryzącym wyrzutem sumienia, jakby przyzwolenie sobie na nią zawsze okazywało się być błędem. - Czasem przygotowujemy się do tragedii, której jeszcze nie znamy... Może nasze ciało wie długo przed mózgiem. Może niektórzy z nas mają koniec i tragedię we krwi, hm? Wiem, brzmi trochę dramatycznie, ale w poetyckości zawsze kryło się sporo prawdy.


    As the devil spoke we spilled out on the floor and the pieces broke and the people wanted more and the rugged wheel is turning another round

     
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Uśmiechnęła się słysząc słowa mężczyzny i ponownie zerknęła na książki, które teraz leżały na wózku. Podobało się jak mówił o nich jak o żyjących istotach, które słyszą, myślą i podejmują działania.
    -Myślę, że już nie żywią do mnie urazy. - Pogładziła opuszkami palców okładkę pierwszej z nich jakby ten gest miał uspokoić książkę. Niczym kojenie zdenerwowanego zwierzęcia, ruch był miękki i w swoim wyrazie niezwykle ciepły.
    Nie miała zbyt często okazji do prowadzenia takich rozmów, nie miała z kim. Wiecznie skryta i stroniąca od bliższych relacji nie nawiązała z nikim tak silnej więzi aby się otworzyć. Była demonem i kurtyzaną, takie połączenie nie zachęcało do zawierania bliższych znajomości, a jeżeli już to chcieli aby niksa udowodniła swoją wartość. Klienci zaś nie oczekiwali poważnych rozmów. Może poza jednym…
    Nawet Abi, którą szczerze lubiła i cieszyła się ze znajomości z nią nie znała całej prawdy o swojej sąsiadce, z którą piła kawę lub herbatę, rozmawiała o muzyce czy też spędzała czas przed kominkiem z kieliszkiem wina. Norny zaś ciągle rzucały jej kłody pod nogi zmuszając do ciężkich decyzji i podejmowania wyzwań, które lubiła i często chciała bogom udowodnić, że nie mogą całkowicie sterować jej życiem. Chciała być panią swojego życia, choć ostatnio zaczęła zastanawiać się nad tym, czy rzeczywiście nią jest, czy niezależnie co zrobi to i tak postąpi zgodnie z tym co przędzą Norny.
    -Nie jestem pewna. - Odpowiedziała po chwili namysłu splatając ramiona na piersi. -Jednak nie boję się jej. Jedynie bym chciała, że w momencie kiedy ma mnie zabrać to żeby zrobiła to w miarę delikatnie. - Śmierć była nieunikniona, istniała w ich życiu od momentu przyjścia na ten świat. Obecna była w odejściu najbliższych, w odchodzących zwierzętach i umierającej roślinności. Była elementem cyklu życia. -Krok przed nami? - Nie ukrywała swojego zaskoczenia tym stwierdzeniem. -Może mieć pan rację. Jak się nad tym głębiej zastanowić… - Był młodym człowiekiem, a jednak jego wygląd, a przede wszystkim spojrzenie ciemnych oczu było smutne, jakby oddalone. Zdawało się jej, że widział wiele a może wręcz zbyt wiele w swoim życiu. Nie mógł być starszy od niej więcej jak trzy lata, a jednak aura wokół niego sugerowała znacznie więcej. -Poeci często czerpią inspirację ze swojego życia i okraszają to pewną dozą dramatyzmu i romantyzmu, tworząc piękną, ale i też nie raz okrutną, mieszankę pokazując nam obrazy jak nie z tego świata. - Miała słabość do poezji, którą czytywała w zaciszu domowym w czasie wolnych dni od pracy.
    Jej wzrok padł na zegarek, który miała na nadgarstku.
    -Późno już. Zajęłam panu dużo czasu. - Uśmiechnęła się do mężczyzny niezwykle ciepło i przyjaźnie. Przytłumione światło padało na jasne pukle nadając im koloru płynnego złota. -Dziękuję za inspirującą rozmowę i pomoc w obłaskawieniu książek. - Już miała odejść kiedy zatrzymała się w połowie obrotu. -Pracuję w galerii Besettelse. Ostatnio mamy sporo obrazów i rzeźb związanych z dramatyzmem. Jakby był pan zainteresowany. - Z tymi słowami odwróciła się zgrabnie i skierowała się do wyjścia, dopiero na ulicy uświadamiając sobie, że nie podała mężczyźnie swojego imienia i nazwiska.

    Villemo i Lasse z tematu


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.