Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Kuchnia z pokojem dziennym

    3 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Kuchnia z pokojem dziennym
    Drewniana, niewielka kuchnia, która zawiera jedynie najpotrzebniejsze wyposażenie. Łączy się z czymś, co ma imitować mały pokój dzienny. W nim też znajduje się mały stolik z krzesłami oraz kanapa ustawiona przy oknie i biblioteczka zawierająca głównie literaturę techniczną.
    Widzący
    Freja Ahlström
    Freja Ahlström
    https://midgard.forumpolish.com/t739-freja-ahlstrom#2633https://midgard.forumpolish.com/t749-freja-ahlstromhttps://midgard.forumpolish.com/t1024-fafnirhttps://midgard.forumpolish.com/f83-freja-ahlstrom


    10.05.2001


    Letni, ogrzany czerwcowym słońcem wieczór sprzyjał snuciu refleksji, lecz odpowiedzialnością za ulatujące myśli obarczyłaby także książkę Dostojewskiego. Z uwagi na wiek trzymała ją delikatnie, z czułą ostrożnością przewracając strony upstrzone żółcią, gotowe rozpaść się w proch. Chłodna bryza wpadająca zza uchylonego okna ckliwie muskała przeczytane kartki i burzyła porządek lektury, wertując je z pędem dorównującym wodzie niecierpliwie uderzającej o brzeg. Rozpuszczone kosmyki włosów uległy równie spolegliwie, łaskocząc policzki zarumienione ciepłem Jormunganda leżącego przy kolanach. Głośnie mruczenie harmonizowało z rytmem oddechu i biciem serca, wtłaczało w nie spokój, jakiego poszukiwała w miesiącach przesiąkniętych smutkiem. Czekali na zakończenie prac Isaka w warsztacie.
    Bywało, że brzmienie tego imienia smakowało obco. Lata temu przedstawił się jako Fárbauti i tak adresowała związane wspomnienia, począwszy od uprzejmego uścisku dłoni na pierwszym spotkaniu, kończąc na pocałunku w cieniu smoczej figury. Przyjęła jego prośbę bez słowa sprzeciwu. Przeszłość nie rozpłynie się w nicości i nie wyswobodzi z prawdy, więc należało ją uszanować, pracować w nadziei na wybaczenie. Powrót do życia ukochanego przypominał uczenie się podstaw. Czerwiec przyniósł im uwielbienie do rześkich dni i przyjemnie orzeźwiających wieczorów, gdy łuna chłodnej nocy kłębiła się z gorącym powietrzem. Budynki portu ograniczały przyjemność podziwiania widoku słońca topiącego się w mrocznej toni wody, ale w wyłomie surowego pejzażu znalazło się miejsce na złoty blask, rozchodzący się po wzburzonej tafli wzorem z plastra miodu. Powietrze przesiąknięte zapachem suchej trawy, rozgrzanego piasku i wilgotnego drewna osiadło na ciele jak druga skóra, wyrywając zainteresowanie lekturą na rzecz rozbuchanych zmysłów. Zanurzyła palce wolnej dłoni w gęstym futrze, przesuwając je wzdłuż karku i kręgosłupa, kończąc na nasadzie puszystego ogona, zarazem walcząc z narzucanym przez umysł ograniczeniem zewnętrznych bodźców. Oczekiwanie na pojawienie się Isaka często zamieniała na nieprzerwany sen, co owocowało uszczupleniem wspólnego czasu. Jormungand utrudniał utrzymanie się z dala od rozkosznej przyjemności widmowego ukojenia - dudniące mruczenie było równie leniwe co to pochodzące od Hnoss. Na samą myśl o zazdrości śnieżnobiałej kotki, którą wywołałby obrazek towarzyszki zadającej się z innym zwierzęciem jej rodzaju, zaśmiała się cicho i przesunęła czułości za ucho kocura.
    Ślepcy
    Isak Bergman
    Isak Bergman
    https://midgard.forumpolish.com/t963-farbauti-bergman#5376https://midgard.forumpolish.com/t966-farbauti-bergmanhttps://midgard.forumpolish.com/t967-pelle#5429https://midgard.forumpolish.com/f105-pracownia-szkutnicza-njorr


    Zawsze łudził się, że przeszłość go nie dopadnie. Izolował każdy skrawek własnego jestestwa od tego, co było zamierzchłe i starał się, by każdy dzień wytyczał mu ścieżkę ku nowemu życiu. Dopiero z czasem zaczął zauważać jak bardzo było to karkołomne przedsięwzięcie. Zawsze pojawiało się coś, co wiodło go do korzeni – do niechcianej części; do tego, kim niemalże nigdy nie był, a jednak stał się już w chwili narodzin. Gdyby było inaczej, zupełnie obco brzmiałoby mu słowo “zemsta”. Z nim na ustach przybył jednak do Midgardu i pielęgnował je w dokach Lundqvistów. Jeszcze nieświadom, że prawda o nim samym leży gdzieś pośrodku – że nie jest zupełnie tym, kogo obraz próbował stworzyć, ani tym, kim stworzyła go matka przez własne nazwisko, a zlepkiem wszystkiego po trosze. Kiedy sprawy przeszłości ujrzały światło dzienne przed Freją, poczuł to bardzo mocno i być może stąd zrodziło się w nim pragnienie, by choć cząstkę tego, o czym próbował zapomnieć wynieść ryzykownie do powszechnej wiadomości. Nie miał się bowiem przed kim już ukrywać – nie licząc tych, którym magia zakazana mogłaby stanąć ością w gardle i skłonić do uczynienia krwawej ofiary na jego żywocie w imię spokojności mieszkańców Midgardu.
    Isak. W praktyce pozostał tym samym człowiekiem, a jednak jego ciało i charakter nabrały przedziwnej ostrości rozmytej wcześniej w dość spokojnej egzystencji przyjezdnego szkutnika. Podróż, którą odbył za miłością swojego życia, choć wymagająca, sprawiła, że stał się jeszcze bardziej pewien swoich zamiarów i celów, nawet jeśli trawiła go nieuleczalna choroba, która w tamtym momencie posłałaby go ku mrokom Helheim.
    Wiedział, że mają przed sobą jeszcze wiele trudnych rozmów. Nie uległ czarowi pierwszego przebaczenia. Nie mógł – w innym przypadku powinien nazwać się głupcem. Freja była kimś, komu należało się o wiele więcej starań, jeśli pragnął trwać przy niej przez kolejne lata. Pozwalał sobie jednak na drobne momenty, w których porywała go proza życia i szedł przez kolejne dni tak, jak robił to do tej pory – wyznaczając rytm dobowy zwykłymi obowiązkami i prostą pracą, natomiast wieczorami oddając swe myśli pod pieczę prawdziwego uczucia otulającego duszę i ciało.
    Dziś nie było inaczej. Dłonie sunęły z wyrozumiałością po gładkich powierzchniach desek, zupełnie tak, jakby chciał zliczyć wszystkie linie; najdrobniejsze słoje świadczące o wiekowości tworzywa, z którego powstawała majestatyczna konstrukcja łodzi. Pod jego nogami chrzęściły spokojnie spiralne wióra, schnące dzięki łaskawości letniej aury. Pracownia dawała odrobinę wytchnienia napiętym mięśniom poruszającym się w takt wyuczonych ruchów uginających drewno do jego woli. Dopiero lekki powiew wiatru skłonił go, by zerknąć w kierunku drzwi prowadzących w głąb mieszkania. Odetchnął głęboko, poruszył drobinami kurzu – te zatańczyły wdzięcznie w rozświetlonym od złotych promieni słonecznych przesmyku. Powietrze pachniało tak, jak powinien pachnieć każdy czerwiec – zieloną trawą, drobinami rosy pomiędzy źdźbłami i rozgrzanymi piórami ptaków wodnych, kryjących się w zaroślach. Jeszcze nie do końca ocknął się ze snu zimowego, jeszcze nie do końca oswoił się ze zmianą, a jednak uśmiechnął się lekko, z wyraźnym zadowoleniem. Pozwolił, by plecy rozluźniły się przyjemnie, a palce oderwały od idealnie wyszlifowanej deski.
    Do pomieszczenia wszedł kilka chwil później, uprzednio ochlapując twarz w zimnych strugach wody, by zetrzeć z policzków pył. Nie zdołał jednak wypędzić go spomiędzy kosmyków włosów, dlatego też planował prysznic. Nim jednak udał się do łazienki, zatrzymał się w drzwiach z lubością obserwując jeden z przyjemniejszych obrazów – Freję i kota poddającego się w skupieniu subtelnej pieszczocie. Nagle pozazdrościł mu przyjemności, której musiał doznawać, a jednak nie zbliżył się jeszcze. Oparł ramię o framugę przekrzywił lekko głowę. Miał nadzieję, że minie jeszcze chwila nim kobieta wyczuje jego obecność.


    There's a shadow just behind me

    Shrouding every step I take
    Making every promise empty

    Pointing every finger at me

    Widzący
    Freja Ahlström
    Freja Ahlström
    https://midgard.forumpolish.com/t739-freja-ahlstrom#2633https://midgard.forumpolish.com/t749-freja-ahlstromhttps://midgard.forumpolish.com/t1024-fafnirhttps://midgard.forumpolish.com/f83-freja-ahlstrom


    Kompozycja pocałunków ciepłego wiatru trwała w pozie upajającej powieści lub baśniowego zaklęcia, roztaczała wonną czułość tuż nad aksamitem skóry, czyniła stałe wymówki względem ukojenia rozdrażnionych oczekiwaniem zmysłów. Ten wieczór w praktyce był taki sam jak poprzedni, ponieważ słońce miało coraz mniej sił stawiać się zmęczeniu i szukało miejsca na spoczynek, by nad rankiem znów przejąć władzę nad niebem. W teorii serce biło spokojniej, palce przewracały inne strony książki i pchały historię ku zakończeniu. Basowe mruczenie Jormunganda spajało rozproszoną strukturę upływającego czasu, zręcznie omijając lepkie poczucie tęsknoty żywione wobec mężczyzny znajdującego się tuż pod jej nosem, zaledwie kilka kroków dalej. Była gotowa odrzucić chęć poznania prawdy o losach bohatera i zejść do warsztatu zaraz po przyjściu, lecz doświadczenia przeszłości zatrzymały ją w obrębie pokoju dziennego – przynosiła więcej szkody niż pożytku, jeśli sam ślad obecności odciągał skupienie Isaka od drewna, zaburzał porządek pracy na rzecz przeorganizowania punktu uwagi. Zainteresowanie wyciągniętego wzdłuż jej biodra kocura traktowała jako wystarczającą rekompensatę, w pakiet zalet wliczając rytmicznie rozchodzące się fale ciepła i afekt opiekuńczej obserwacji, bo zaledwie chwila bierności owocowała natarczywym pomiaukiwaniem. Spełniała oczekiwania rozkosznie czułego zwierzęcia z przyjemnością, starannie rozgrzewając miejsca o szczególnym natężeniu upodobania. Poziomem i standardem rozpieszczenia sięgnął po podium okupowane przez Hnoss, lecz nawet gorliwe prośby nie sięgały prymu zajętego przez ukochanego, będącego zarazem tak blisko i daleko.
    Brzegiem złocistego promienia majaczyło widmo, groźba okrucieństwa miesięcy spędzonych poza przyczółkiem, wypełnionych gorączkowymi modlitwami w prośbie o wyjęcie z serca klina rozgrzanego do czerwoności. Była zaledwie o krok od straty rozumu, zdesperowana w ulżeniu sobie w rozdzierającym bólu, echo którego niekiedy pohukiwało w ciemności samotnych nocy. Lęk wycofał się nagle, niepostrzeżenie, uciekał w popłochu przed strażnikiem jej duszy. Senne, czule rozmarzone spojrzenie spoczęło na Isaku, władczo obejmując każdy skrawek skóry.
    - Chodź do mnie.
    Dłoń zatopiona dotąd w gęstym futrze Jormunganda uniosła się w zapraszającym geście. Nie miało znaczenia, że dopiero przyszedł, mając we włosach i pod opuszkami palców pył z drewna, bo kojarzyła ten zapach z poczuciem bycia na właściwym miejscu. Chciała go dotknąć, sprawdzić, czy jest rzeczywisty, a nie majaczy na skraju jej podświadomości jak duch. Wspomnienia obdarzone piętnem cierpienia zanikały, gdy znajdował się tuż obok i czuła rytm bijącego serca.



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.