:: Forum :: Severin Rosenkrantz
Salon
3 posters
Mistrz Gry
Salon Nie 4 Lut - 20:40
Salon
Przestronny salon urządzony we współczesnym stylu skandynawskim emanuje elegancją i przytulnością. Neutralne odcienie zieleni i szarości dominują na ścianach, co kontrastuje z ciepłym, naturalnym drewnem podłogi. Wygodne, miękkie kanapy zapraszają do relaksu, a obok nich umieszczony jest niski stolik kawowy, na którym leżą książki, czasopisma oraz zawsze świeży bukiet róż. W salonie rośnie wiele roślin, dodających naturalnego uroku i świeżości pomieszczeniu, a na półkach i na ścianach zawieszone są zdjęcia rodziny. Lekkie zasłony w oknach przepuszczają naturalne światło, sprawiając, że przestrzeń wydaje się jeszcze bardziej przyjazna i otwarta. Dodatkowo, w rogu salonu znajduje się radio, w którego głośników często płynie muzyka lat 80tych.
Urmas Laine
Re: Salon Wto 28 Maj - 2:06
Urmas LaineWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Kohtla-Järve, Estonia
Wiek : 29 lat
Status majątkowy : biedny
Zawód : właściciel łaźni "Laguz Njorda" w Górach Bardal, twórca masek
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : Leming
Atuty : Pasjonat run (I), Twórca (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 10 / magia lecznicza: 7 / magia natury: 8 / magia runiczna: 13 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 15 / magia twórcza: 22 / sprawność: 8 / charyzma: 5 / wiedza ogólna: 7
16.06.2001
Pojawienie się u Severina Rosenkrantza jest zabiegiem nieplanowanym. Urmas odkłada to wielokrotnie, nie potrafiąc się łatwo przemóc i poprosić o pomoc. Będąc młodszym wiele razy polegał na starszym przyjacielu, imię rozpoczyna litera G, radosnym widmie, co to zdążył opuścić jego życie nieoczekiwanie. Po tym skupił się bez reszty na sprawach rodzinnych i ewentualnym kontakcie ze wciąż potrzebującymi go osobami. Osobami znajomymi z biedniejszej estońskiej dzielnicy, z którą pozostaje związany.
Rzadko się odzywa. Tym rzadziej, gdy trapi go jakiś problem. Jedynie mocniejszy ścisk, wyczuwalny na wysokości wątroby i nieposłuszne rany na torsie otwierające się na nowo, prowadzą go do ostateczności. Nie jest w stanie przenosić drewna. Ręce odmawiają współpracy przy obsłudze pieców i czyszczeniu basenów. Praca z dłutem kończy się powstaniem nowego skaleczenia. Oczami wyobraźni dostrzega dezaprobatę dziadka - poważne ściśnięcie wąskich warg, pogłębiające się bruzdy w okolicach kości jarzmowych. Daje mu podpowiedź i popycha do konkretniejszych działań. Mężczyzna, który utknął. Mężczyzna z Gór Bardal. Sprawdzony botanik.
Z szafki wyciąga 2 buteleczki, mające potencjalnie pomóc. Nie pamięta, gdzie je otrzymał. Jedna zdaje się starsza od tej drugiej, ale to nie ma znaczenia. Obie wpycha do kieszeni pierwszych lepszych wygodnych granatowych spodni. Naciąga na siebie grubszą lnianą koszulę i rusza w drogę po komunikacie podesłanym do Severina z pomocą Juku. Nie wdaje się w szczegóły. Wspomina o konieczności weryfikacji szklanych pojemników, gdzie jeden z nich ma stanowić potencjalne lekarstwo. Potrzebuje go bardzo w obecnym stanie. Urmasowi nie po drodze ze szpitalem Lindgrena, a Lilliann nie chce kłopotać. Po otrzymanej odpowiedzi, wolnej niż zwykle, przemieszcza się do Migardu, do dzielnicy Trzech Skaldów.
Wnętrze go piecze. Gorączka rozpala i przekształca widziany obraz, im bardziej się bliża do rozpoznanych drzwi. Nie ma jak zachwycić się pięknem urokliwej kamieniczki. Dłoń, co staje się pięścią, wyprowadza krótkie uderzenia, spadające niemrawo na wrota. Puk. Puk. P-uk.
Przezornie sięga po mikstury. Przygotowuje je na spotkanie ze znawcą. I to jego wyciągnięte ręce, z rozłożoną zawartością na wewnętrznej stronie dłoni, zdają się być pierwszą rzeczą, która może rzucić się w oczy.
Nic nie mówi. Kiwa krótko, automatycznie dłonią, w ramach powitania. Tym razem ma tylko ciemnoniebieską materiałową maskę, zakrywającą połowę twarzy. Akurat tę, gdzie na skórze ma małe rozcięcie.
- Spoiler:
Eliksir odnowy (2 użycia) – buteleczka z niezwykle rzadką i trudną do uwarzenia miksturą. Jeśli zdecydujesz się przedstawić ją obeznanej osobie albo sam posiadasz przynajmniej 15 punktów w dziedzinie alchemii i/lub magii leczniczej, odkryjesz, że jest w stanie jednokrotnie wyleczyć nawet ciężkie obrażenia. Nie działa na śmiertelne urazy i nie powoduje regeneracji amputowanych kończyn. Z przedmiotu można skorzystać wyłącznie raz na fabularną rozgrywkę.
My river's slowing down
Know where you'll wind up
Cross my water 'til you drown
I feel it
Severin Rosenkrantz
Re: Salon Pon 3 Cze - 21:21
Severin RosenkrantzWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Kopenhaga, Dania
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : badacz w Przedsiębiorstwie kwiaciarskim Rosenkrantz
Wykształcenie : IV stopień wtajemniczenia
Totem : koń
Atuty : alchemik renesansu (I), botanik (II)
Statystyki : alchemia: 18 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 27 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność: 8 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 12
Ten dzień nie należał do najłatwiejszych. Odbyta z panną Nørgaard rozmowa przebiegła stosunkowo neutralnie. Żadne z nich nie podniosło głosu, nie wniosło wyrzutów, nie miało żalu o to, co ma nastąpić. Po trzech długich latach zwodzenia jarlów przyciśnięci pod ścianę wzniesioną z obowiązków musieli podjąć ostateczną decyzję. Żadne z nich nie widziało siebie nawzajem związanych węzłem małżeńskim, prowadzących wspólne gospodarstwo domowe, płodzące potomków, czy w ogóle się dogadujące. Mimo iż Severin utrzymuje nadal, iż piękna miłość dwa razy się nie zdarza, tak gdzieś w głębi serca wciąż liczy na to, że między nim a przyszłą małżonką jakkolwiek zaiskrzy. Ślub z obowiązku jest ostatecznością, lecz jeśli jarl zawiąże mu ręce, nie będzie miał innego wyboru. Wraz z Runą za porozumieniem stron rozeszli się do swoich zajęć, zostawiając na językach głów swych klanów gorycz rozczarowania.
Nagła wiadomość dziwi, wywołuje ściągnięcie brwi i pomruk zastanowienia. Rzadko miewa w swoim domu jakichkolwiek gości, zarówno rodzinę, czy bliskich przyjaciół, o pobieżnych znajomych nawet nie wspominając. Upijając łyk burbona, obraca list między palcami, po czym pospiesznie kreśli odpowiedź. Oczywiście, że przyjmie kolegę w potrzebie, nie śmiałby odmawiać w tak poważnej sytuacji.
Zjawia się u drzwi na dźwięk pukania i uchyla je, wyglądając na zewnątrz. Zamaskowany, chowający się pod kapturem. Jeszcze ktoś pomyśli, że ściąga do siebie podłej reputacji kawalerów.
- Wyglądasz okropnie - rzuca tylko w ramach powitania i wpuszcza go do środka, zamykając drzwi. W kolejnym geście wyciąga dłoń i przyjmuje prezentowane buteleczki. Ciemne szkło niczego nie zdradza, zaraz przyjrzy się im bliżej.
W mieszkaniu panuje półmrok, jak zawsze zresztą o tej porze, kiedy Severin przesiaduje w samotności, z wolna zbierając się do snu. Każdego następnego dnia wstaje przecież wcześnie rano, by zjawić się w ogrodach Rosenkrantzów, by zająć się badaniem roślin. Pracy nigdy nie brakuje, ale też nie jest na tyle pilna, by świat miałby się zawalić. Sam narzuca na siebie zawrotne tempo, chcąc zapełnić umysł czymkolwiek, prócz zmartwień. Tych ma na głowie sporo, głównie związanych z zamartwianiem się codziennością, o czym oczywiście nie daje nikomu po sobie poznać. Zawsze optymistycznie nastawiony do świata, otwarty na nowe okazje, najlepiej te związane z pracą. W botanice czuje się najlepiej, lawiruje w zagadnieniach z niezwykłą wprawą, mogąc służyć nie tylko radą, ale i aktywną pomocą. Z podobnym problemem przybywa dziś do niego Laine, więc i jemu Severin nie ma jak odmówić.
- Usiądź. Co się stało? - wydaje polecenie, wspierając się wolną ręką na biodrze. Oczekuje wyjaśnień, kilku słów, które nakreśliłyby obraz sytuacji. Z czym ma się mierzyć, od czego zacząć? Zawiesza na Urmasie wyczekujące spojrzenie i czeka, aż ten zacznie wreszcie mówić.
Nagła wiadomość dziwi, wywołuje ściągnięcie brwi i pomruk zastanowienia. Rzadko miewa w swoim domu jakichkolwiek gości, zarówno rodzinę, czy bliskich przyjaciół, o pobieżnych znajomych nawet nie wspominając. Upijając łyk burbona, obraca list między palcami, po czym pospiesznie kreśli odpowiedź. Oczywiście, że przyjmie kolegę w potrzebie, nie śmiałby odmawiać w tak poważnej sytuacji.
Zjawia się u drzwi na dźwięk pukania i uchyla je, wyglądając na zewnątrz. Zamaskowany, chowający się pod kapturem. Jeszcze ktoś pomyśli, że ściąga do siebie podłej reputacji kawalerów.
- Wyglądasz okropnie - rzuca tylko w ramach powitania i wpuszcza go do środka, zamykając drzwi. W kolejnym geście wyciąga dłoń i przyjmuje prezentowane buteleczki. Ciemne szkło niczego nie zdradza, zaraz przyjrzy się im bliżej.
W mieszkaniu panuje półmrok, jak zawsze zresztą o tej porze, kiedy Severin przesiaduje w samotności, z wolna zbierając się do snu. Każdego następnego dnia wstaje przecież wcześnie rano, by zjawić się w ogrodach Rosenkrantzów, by zająć się badaniem roślin. Pracy nigdy nie brakuje, ale też nie jest na tyle pilna, by świat miałby się zawalić. Sam narzuca na siebie zawrotne tempo, chcąc zapełnić umysł czymkolwiek, prócz zmartwień. Tych ma na głowie sporo, głównie związanych z zamartwianiem się codziennością, o czym oczywiście nie daje nikomu po sobie poznać. Zawsze optymistycznie nastawiony do świata, otwarty na nowe okazje, najlepiej te związane z pracą. W botanice czuje się najlepiej, lawiruje w zagadnieniach z niezwykłą wprawą, mogąc służyć nie tylko radą, ale i aktywną pomocą. Z podobnym problemem przybywa dziś do niego Laine, więc i jemu Severin nie ma jak odmówić.
- Usiądź. Co się stało? - wydaje polecenie, wspierając się wolną ręką na biodrze. Oczekuje wyjaśnień, kilku słów, które nakreśliłyby obraz sytuacji. Z czym ma się mierzyć, od czego zacząć? Zawiesza na Urmasie wyczekujące spojrzenie i czeka, aż ten zacznie wreszcie mówić.