Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Przyjaźń od pierwszego wejrzenia (R. Bakken & I. Soelberg, lipiec 1996)

    2 posters
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Życie nie zawsze było łatwe i przyjemne i nawet jeśli Ramon nie miał w zwyczaju narzekać zbytnio na swój los. Wiele osób mogłoby pomyśleć, że życie go nie oszczędzało, niemniej jednak myśli takie najczęściej okazywały się błędne. Ramon lubił pozycję, w której aktualnie się znajdował, nawet jeśli nie był to absolutny szczyt jego możliwości. Wiedział doskonale, że stać go było na więcej, zwłaszcza biorąc pod uwagę umiejętności, którymi dysponował. Był przekonany, że dzięki temu mógł osiągnąć każdy swój cel. Niestety często nie mierzył zbyt wysoko. Kierował się prostą zasadą, która mówiła, że należy robić wszystko, by dotrwać kolejnego dnia, jednocześnie nie odmawiając sobie przyjemności, które świat oferował. Być może było to nieco hedonistyczne podejście, ale tak mu pasowało. Niestety pech chciał, że w tym swoim postępowaniu zagalopował się kilka razy i stracił czujność. Zwłaszcza na początku swojej przygody z życiem na własną rękę, kiedy to nie miał na tyle doświadczenia, by móc uniknąć wszystkich kłopotów. Niestety dziwnym zbiegiem wydarzeń, wpakował się w kolaboracje z Kruczą Strażą. On sam żył na pograniczu zwykłego świata ze światkiem przestępczym. Nie należało bowiem ukrywać, że miał wielu klientów, którzy raczej byli z tych, z którymi nie należało się zadawać. Obcował więc na co dzień z informacjami, które dla midgardzkiego wydziału prawa były bardzo przydatne i nie uszło to ich uwadze. W ramach zadośćuczynienia za swoje niewielkie grzeszki, Krucza Straż postanowiła wykorzystać chłopaka do zbierania informacji, na co on oczywiście przystał. Bo co innego miałby zrobić? Praca ta niesamowicie go irytowała, niemniej jednak był gotowy zrobić wszystko, by wyjść z każdych tarapatów bez szwanku. W sumie takie rozwiązania nie były najgorsze.
    Obecnie działał pod przykrywką. Zmiany wyglądu pozwalały mu na zachowanie anonimowości. W końcu nie mógł pozwolić na to, by ktoś dowiedział się o jego prawdziwej tożsamości. Ta plastyczność i dowolność w zmienianiu wyglądu pozwalała mu zachować odrobinkę anonimowości, no i dodatkowo mógł pozwalać sobie na różne wybryki bez strachu, że zostanie przyłapany. Dawało mu to ogrom możliwości, które oczywiście wykorzystywał.
    Na spotkanie przybył w odpowiednim przebraniu. Śmiesznie i dziwnie swobodnie czuł się w ciele kobiety, chociaż nie lubił zbyt często zmieniać swojej płci. Poza tym nie raz będąc pod tą właśnie postacią mógł zbajerować niejednego członka Kruczej Straży, co przynajmniej chwilowo dawało mu jakąś tam rozrywkę.
    Miejscem na spotkanie okazała się latarnia morska. Rozumiał, że musieli znajdować się w jakimś ustronnym miejscu, żeby nikt nie był w stanie ich podsłuchać, niemniej jednak mogli wybrać coś przyjemniejszego. Cóż, chciał to jednak załatwić jak najszybciej, wiec lokalizacja nie była aż tak istotna. Szybko stawił się na miejscu, rozglądając za mężczyzną, z którym miał się spotkać. Oparł się o ścianę, wpychając dłonie w kieszenie bluzy, którą miał na sobie
    Widzący
    Ivar Soelberg
    Ivar Soelberg
    https://midgard.forumpolish.com/t595-ivar-soelberghttps://midgard.forumpolish.com/t3612-ivar-soelberg#36393https://midgard.forumpolish.com/t632-gnahttps://midgard.forumpolish.com/f74-ivar-i-eitri-soelberg


    Rzucony na szachownicę wydarzeń, miał odegrać swą rolę w starciu jednej ze stron, a chociaż pozycja pionka w tym iście szachowym otwarciu, była wyjątkowo nieprzyjemna to wizja odbębnienia brudnej roboty za przełożonego, miała ten plus, że w raporcie sporządzonym z misji, ktoś przeczyta jego nazwisko i być może ewentualne zasługi przy realizacji założonych celów sprawią, że zrobi wrażenie, bowiem o opinię i reputację zabiegał jak mało kto, a w tym zawodzie należało być równie sprytnym, co i szybkim. Przebiegłość i brak skrupułów, były dobre w potyczkach o awans i przydział spraw. A odpowiednie ustawienie na niemal samym starcie życiowej ścieżki zawodowej należało, do wyjątkowo istotnych kwestii w hierarchii strukturalnej tej instytucji. Czasem bywało tak, że najlepszy okres w karierze się przegapiło lub przydzielane sprawy nie pozwoliły na rozwój i przedstawienie swych talentów. Ivar jednak był ambitny i pragnął osiągnąć zamierzony cel, nie oglądając się specjalnie za siebie. Wiedział, że tego typu zadania, chociaż pozornie błahe i nijakie pozwolą rozbudować nić powiązań i informacji, która w przyszłości zaowocuje. Dziwił się jedynie przełożonemu, który był wyraźnie negatywnie nastawiony, tak do spotkania jak i osoby, a przedstawiał ją raczej nijako, bez szczegółów, jakie ułatwiłby zadanie Soelbergowi, więcej w tych informacjach, było plotek, niżeli faktów, a to irytowało nieco mężczyznę. Prosząc o konkrety, dostał jedynie w odpowiedzi nieartykułowane odburknięcie zaakcentowane prychnięciem. Zrozumiał przekaz, jaki głosiła ta postawa, a o lewactwo i niedbalstwo wpisane, było widać głęboko w tradycję Kruczej Straży. Nikt nie znał szczegółów sprawy, a prośba o zobrazowanie informatora, mijała się z celem, bo albo opisy były zamglone, albo osoby, z którymi rozmawiał, plątały fakty i informatorów. Tak też, na dobrą sprawę Ivar podchodził do zadania z mglistym obrazem osoby, z jaką wypadło mu się spotkać. Plusem, była lokacja na uboczu i z daleka od wścibskich oczu i uszu, lecz doskonale zdawał sobie sprawę z możliwej pułapki, jednak wyglądało na to, że nikt specjalnie się tym trapił, być może nie dostrzegając realnego zagrożenia?
    Ubrany po cywilnemu w czarno-białą koszulę w kratę robocze spodnie i buty idealnie nadające się do wycieczki w góry prezentował się zwyczajnie. Nie silił się na elegancję z kilku powodów, a zachowanie pozorów oraz naturalnie czujności, było podstawą w tej sytuacji.
    Wyzbywając się podejrzliwości i krzyczącej w duszy intuicji wyłonił się za drzew i skierował swe kroki ku latarni morskiej. Taksując przestrzeń szarymi tęczówkami wyjątkowo uważnie i wolno, aby nie przegapić najmniejszego nawet szczegółu, który mógł w tej sytuacji, być niezwykle istotny.
    Witaj – słowo tak pozornie trywialne miało zwrócić uwagę i jednocześnie zawiadomić informatora, o przybyciu kruka, co prawda na młodej twarzy widniało przez kilka sekund zaskoczenie, gdy w pełni dostrzegł i zrozumiał, z kim ma przyjemność. Było to o tyle dziwne, że kobieta taka jak ona zapisałaby się w pamięci wyżej wspomnianych kruczych braci, a miast tego były jedynie mgliste poszlaki. Zaskoczenie wyglądem nie trwało jednak długo, a profesjonalizm wziął górę nad początkową emocją.
    Dla formalności, podaj hasło – jakże banalne i żałosne, ale procedury, to procedury. Chociaż znając życie i profesjonalizm kolegów po fachu, to połowa zwerbowanych informatorów zdradziła hasła. I jak w takich warunkach, mieć pewność, czy rozmawia się z odpowiednim człowiekiem?
    Skrzyżował przedramiona na piersi i spoglądał nieufnie na kobietę, próbując odczytać z ruchów jej ciała, jakieś wskazówki, być może tylko ubezpieczyć się przed ewentualnym atakiem, czy inną niespodzianką.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Stojąc opartym o ścianę latarni rozejrzał się dookoła, by odpowiednio rozeznać się w środowisku. Doskonale wiedział, z kim miał mieć do czynienia, bo chociaż nie znał osobiście mężczyzny, z którym miał się spotkać, to jednak nie raz miał i nie raz jeszcze przyjdzie mu współpracować z kimś z Kruczej Straży, a tym nie ufał w żadnym stopniu. Wolał mieć więc jakiekolwiek pojęcie o tym, co może, a czego nie powinien robić w danym otoczeniu. Na całe szczęście nie zapowiadało się, żeby musieli wchodzić do latarni, co zapewne skutecznie utrudniłoby mu jakiekolwiek manewrowanie. Bo przecież nigdy nie wiadomo, kiedy należało wdrożyć plan ewakuacji. Otwarta przestrzeń dawała całkiem niezłą okazję do ucieczki, jeśli rozmowa zeszłaby na nieco niebezpieczne dla niego tory. W końcu wiele osób w Kruczej Straży wiedziało mniej więcej kim był i jakie miał umiejętności, chociaż wiedza ta miała być ograniczona jedynie dla niewielkiej grupy wyżej postawionych osób. W końcu zagwarantowano mu pewnego rodzaju anonimowość, a powszechna wiadomość o jego umiejętności mijałaby się z tą obietnicą. Cały czas nie miał pojęcia z kim może mieć do czynienia i chociaż wątpił, by ktoś z owych wyżej postawionych person, kwapiłby się by się z nim spotkać, to jednak wolał pozostać ostrożny. Nie chciał też, żeby okazało się, że Krucza Straż zmieniła zdanie i jednak chcą go aresztować. Oczywiście dawniej obiecał, że będzie grzeczny i nie będzie już więcej sprawiać problemów, ale jego obietnice wielokrotnie okazywały się bez pokrycia i to była właśnie jedna z nich.
    Stał sobie, plecami oparty o zimny mur latarni, trochę zaklinając w duchu, że jednak nie postanowił przywdziać czegoś cieplejszego. Nie posiadał jednak zbyt wiele kobiecych ubrań, więc musiał sobie radzić z tym, co miał. Może w przyszłości jego garderoba się powiększy, bo jednak kobiece wdzianka miały więcej do zaoferowania niż męskie, które przeważnie skrawane były na jedno kopyto. A Ramon, jak można się domyślać, lubił się wyróżniać, nawet jeśli nie zawsze było to wskazane. Oczywiście potrafił stonować, jeśli wiedział, że wyjdzie mu to na dobre. Tak jak teraz. Nie przyszedł tu ubrany w nic, co na dłużej zapadłoby w pamięć. Zwykłe, czarne jeansy, czarny golf, szary sweter i ciemne buty. Poza tym wydawało mu się to odpowiednim strojem do przekazywania wiadomości w tajemnicy. Westchnął, zastanawiając się, z kim przyjdzie mu rozmawiać. Nie denerwował się zbytnio. Nie miał problemu z rozmawianiem z obcymi ludźmi, bo w wielu przypadkach tak właśnie wyglądała jego praca. Na całe szczęście nie musiał czekać na swojego rozmówcę zbyt długo. Usłyszał go, zanim mężczyzna zdążył się odezwać. Spojrzał na mężczyznę, a jego oczy utkwiły w koszuli. Odszedł kilka kroków od ściany, bo nie widział potrzeby, by dalej ją podpierać.
    Uśmiechnął się lekko na słowa mężczyzny. Oczywiście nie wiedział, że będzie musiał rozmawiać z kimś tak młodym, bo na oko Kruk był tylko nieco starszy od niego, chociaż pewnie z drugiej strony wrażenia mogły być inne, biorąc pod uwagę fakt, że Ramon mógł w każdej chwili postarzyć się o kilka lat albo też odmłodzić.
    Hasło? Nikt nie mówił mi o haśle… – powiedział, krzyżując ramiona na piersi. Możliwe, że ktoś wspominał mu o jakimś słówko, które powinien pamiętać, niemniej jednak wyleciało mu ono z głowy. – Poza tym, to wy chcecie informacji, mnie nie obchodzi komu je podam – powiedział, bo w sumie jakby pojawił się tutaj ktoś inny, to z cała pewnością Ramon wszystko by wygadał. Nic nie miał do stracenia w tym momencie. Oparł dłoń na biodrze i przechylił głowę, przerzucając włosy na plecy.
    Widzący
    Ivar Soelberg
    Ivar Soelberg
    https://midgard.forumpolish.com/t595-ivar-soelberghttps://midgard.forumpolish.com/t3612-ivar-soelberg#36393https://midgard.forumpolish.com/t632-gnahttps://midgard.forumpolish.com/f74-ivar-i-eitri-soelberg


    Zamknięta postawa i czujność malująca się na twarzy Soelberga zdradzały podejrzliwość w stosunku do kobiety. Szybko zrozumiał swoją sytuację, lecz czy i ona miała pełny obraz sytuacji? Mógł spodziewać się dosłownie wszystkiego, a ona wyglądała na niewiniątko, a jednak intuicja podpowiadała, że lepiej nie spuszczać z niej wzroku.
    Nieme przekleństwo wypłynęło z lekko rozchylonych ust Kruka w rezultacie, przywodząc na myśl grymas podparty westchnięciem niezadowolenia. Cóż trudno się dziwić sytuacji, gdy pracuje się z niekompetentnymi ludźmi, jednak grał dalej i nie poddawał się, bo w efekcie chciał dostać informacje z półświatka, na tym mu zależało, a nieznajomość hasła, chociaż budziła uzasadnione obawy, mogła nie być, aż taką przeszkodą. Chwilę trwało nim przemyślał sytuację i podjął następne kroki, musiał mieć pewność czy jest sama.
    Nie ruszaj się – rzucił do kobiety. – Menskr – nieznaczny gest dłoni i inkantacja zaklęcia pozwoliły uspokoić intuicję, która wyjątkowo podejrzliwa, była tego dnia. Powaga nie ustąpiła z twarzy ciemnowłosego, wyminął kobietę i podszedł do drzwi latarni morskiej, w nozdrza nienachalnie uderzył go zapach lawendy i czegoś jeszcze, lecz nie rozpoznał, co to było. Nacisnął na klamkę, a drzwi ustąpiły z jęknięciem zardzewiałych zawiasów. W środku panował półmrok, a wilgoć i zapach pleśni sugerowały, że nikt o to miejsce nie dbał.
    Naturalnie, a teraz pani pozwoli, ale przejdziemy się – kąciki ust drgnęły lekko, a grymas twarzy mógł być zarówno uśmiechem, jak i wprost przeciwnie. Pozwolił, aby kobieta go wyminęła i zamknął za nią drzwi. Gdyby próbowała ociągać się lub marudzić względem konieczności wspinaczki, byłby nieugięty i stanowczy. Metalowa konstrukcja schodów trzeszczała, pod ich stopami, a rdza i słony osad, były ostrzeżeniem przed niewskazanym pośpiechem w tej wycieczce na górę. Ostatni etap był kłopotliwy, ale szczęście im sprzyjało. Wiatr zawodził w szczelinach latarni, a rzut oka, jaki poświęcił na zlustrowanie drabinki prowadzącej do światełka nadziei zagubionych na morzu i nie tylko, nie zachęcała do wspinaczki, bowiem w połowie była urwana, a właz nad nią pokrywała sieć gęstej pajęczyny. Ponownie jak na dżentelmena przystało, pozwolił, aby to czarnowłosa minęła go w progu drzwi wiodących na balkon otaczający pierścieniem całą konstrukcję. Poręcze były chwiejne, lecz podłoga wyglądała na stabilną, jednak wolał nie podskakiwać, by sprawdzić, czy wytrzyma ich ciężar. W takim położeniu mógł sobie darować rzucanie kolejnych zabezpieczających czarów. Wątpił także, aby miała faktycznie ciekawe informacje.
    Dla jasności, od dawna z nami współpracujesz? – Zagadnął, gdy sięgał do kieszeni spodni po papierośnicę. – Nie masz żadnych podejrzeń co do mojej osoby więc, albo jesteś pewna siebie, albo ci to obojętne? – Uśmiechnął się kwaśno i poczęstował informatorkę; schludnym, białym papierosem.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Nie był zdenerwowany. Prawdę powiedziawszy, chociaż zachowywał czujność, to był zrelaksowany. W końcu nie pierwszy i nieostatni raz ma do czynienia z kimś z Kruczej Straży. A mężczyzna, z którym przyszło mu rozmawiać teraz wcale nie wyglądał na zbyt doświadczonego. Poza tym Ramon wiedział mniej więcej jak wybrnąć z niebezpiecznej sytuacji. W końcu pozory mogły mylić, a on nie wykluczał, że miał przed sobą osobę, która również doskonale wiedziała, co robi. Minusem całej tej sytuacji było to, że nie znał mężczyzny. Nie miał pojęcia, jakie posiadał umiejętności i na co było go stać. Oczywistym było, że nie chciał tego sprawdzać. Miał zamiar jedynie powiedzieć, co wiedział i wrócić do domu.
    Prośba o podanie hasła nieco wybiła go ze stanu spokoju, w jakim się znajdował. W sumie to oczekiwał, że usłyszy oskarżenia, że się za kogoś podszywa, co byłoby oczywiście doskonale logiczne i w sumie niezwykle trafne, biorąc pod uwagę, że obecnie znajdował się pod postacią kobiety, co jak wiadomo, nie było jego naturalną formą. Niemniej jednak o tym nieznajomy wiedzieć nie powinien.
    Posłusznie stanął w miejscu, nie ruszając się w ogóle. Spodziewał się jakiegoś przeszukania, ale na całe szczęście skończyło się na rzuceniu zaklęcia. Na usta Ramona szybko wkradł się łobuzerski uśmieszek, tak charakterystyczny dla niego. Mina jednak rzedła mu od razu, gdy mosiężne drzwi do latarni stanęły otworem. Spojrzał z grymasem wymalowanym na twarzy na mężczyznę, po czym z lekkim ociąganiem, wszedł do środka.
    Panujący wewnątrz smród i wilgoć były niczym w porównaniu z półmrokiem, który zastali. Ramon nie przepadał za ciemnością, nie dlatego że się jej bał, ale ze względu na to, że nie widząc dokładnie swojego otoczenia, można było wyrządzić sobie niesamowitą krzywdę zwłaszcza będąc w takich miejscach jak to. Gdy usłyszał zamykanie drzwi wiedział, że musiał grać dalej i nie odstawiać żadnych głupot. Po prawdzie nie chciał kłopotów i jeśli zależało im, żeby wyjść stąd w jednym kawałku, to musieli współpracować. I nie, nie chodziło o to, że mogli sobie zrobić krzywdę nawzajem, ale o to, że konstrukcja latarni mogłaby ich w jakimś momencie zaskoczyć. Ostatnim czego potrzebował, to metal wbity w nogę czy inną część ciała.
    Prawdziwy z ciebie dżentelmen – powiedział ironicznie, kiedy to mężczyzna pozwolił mu jako pierwszemu wspinać się po schodach. Rozumiał, że kobiety przodem, ale czy po tak niepewnej konstrukcji, to nie silny mężczyzna powinien wchodzić pierwszy, by wybadać stabilność i bezpieczeństwo? Na całe szczęście nic złego się nie stało, ale Ramon już doskonale wiedział, że na dół droga będzie wiodła jedynie poprzez teleportację. Nie miał zamiaru ryzykować po raz kolejny spacerku po przeżartych rdzą schodach.
    Do czegoś potrzeba ci wiedza odnoście stażu mojej współpracy? – zapytał, kiedy to znaleźli się już na tarasie, z którego rozciągał się naprawdę piękny widok. – Jestem pewna siebie i jest mi to obojętne. Nie palę – powiedział, krzywiąc się na widok papierosa. Niby coś tam od czasu do czasu podpalał, ale rola, którą aktualnie grał zakładała, że postać w którą się wcielał była jednak niepaląca.
    Widzący
    Ivar Soelberg
    Ivar Soelberg
    https://midgard.forumpolish.com/t595-ivar-soelberghttps://midgard.forumpolish.com/t3612-ivar-soelberg#36393https://midgard.forumpolish.com/t632-gnahttps://midgard.forumpolish.com/f74-ivar-i-eitri-soelberg


    Nie zareagował na zaczepny komentarz, ot zbył go lekceważąco, ale kobieta nie oponowała i posłusznie wspinała się pod spiralnych schodach. Był uważny i ostrożny zarówno jeśli chodziło o dotkniętą rdzą konstrukcję latarni morskiej, jak i również o nieznajomą informatorkę. Nie ufał jej i trudno mu się dziwić. Pomijając sam aspekt urody, nie wiedział o niej nic. Dosłownie, nic, a to źle wróżyło ich współpracy. Owszem, gdyby miał więcej czasu i przełożonego obdarzonego szczyptą rozsądku, to wówczas nie musiałby, aż tak uważać na słowa i zapewne dużo spokojniejszy byłby, a to już coś.
    Półmrok panujący w środku skutecznie utrudniał poruszanie się, a także widoki, jakie miał niemal pod nosem, chociaż ignorował kobietę, to nie mógł oprzeć się wrażeniu, że specjalnie tak porusza się tak, a nie inaczej, aby go wytrącić z równowagi, bądź, co gorsza, ogłupić. Marne jej wysiłki, a gdy znaleźli się na tarasie z widokiem na bezkresną szarą toń morza, mógł odetchnąć z wyraźną ulgą, chociaż dyskretnie. Wszakże głupotą było dawać sygnały, że jej sztuczki były aż tak odczuwalne.
    Lubię porządek i chciałbym chronologicznie sobie uporządkować pewne fakty – odparł i uśmiechnął się z lekką kąśliwością malującą się tak w oczach, jak i na wygiętych w nieznaczny półksiężyc wargach. Przywykł do takich sytuacji, do kobiet, które musiały zabawić się w grę słów, nim odpowiedzą na pytanie. Ich domniemane znaczenie terytorium i wybadanie mężczyzny kończyło się zazwyczaj irytacją, lecz nie w jego przypadku. Niezależnie, czy będzie chciała dobrowolnie, czy po złości wydusi z niej wszystko, co wie, bo czuł podświadomie, że ciemnowłosa ma wiele do zaoferowania, ale jest skąpa. Potrzebował jedynie odpowiedniej dźwigni, aby ją otworzyć i ośmielić.
    Widać, podoba mi się ta postawa, lecz uważaj, aby pewność siebie nie szła w parze z głupotą. – Schował papierośnicę do kieszeni i zapalił papierosa. Dym podrażnił, wrażliwe podniebienie wdzierając się w głąb ciała, by po chwili opuścić je przez nozdrza i usta, a smużka szarej mgiełki rozpłynęła się w powietrzu momentalnie. Wicher dął od strony wody i przeszywał na wskroś, a cienka warstwa ubrań nie powstrzymywała go. Zapamiętał, aby następnym razem wybrać miejsce odrobinę przytulniejsze.
    Jak się nazywasz? – Nie wahał się i zapytał, lecz spodziewał się kłamstwa, chciał po prostu mieć jakieś odniesienie do kobiety, tak w myślach, jak i w dialogu, a i w notatkach zapewne zapisze.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Starał się nie dotykać rdzy. Wiele osób mogłoby myśleć, że jego zawód nie należał do wyjątkowo higienicznych, ale myliło się. Ramon bardzo uważał na to, czy w jego otoczeniu był porządek czy też nie. Nie był pedantem i nie musiał mieć idealnego porządku, ale cenił sobie czystość nie tylko u siebie, ale i u innych. Medykiem również nie był, ale wiedział, że z rdzą wiąże się wiele niebezpieczeństw, a on z całą pewnością nie chciał złapać jakiegoś paskudztwa. Trzymał się więc z daleka od dotykania barierek. Odetchnął jednak głęboko. Było tutaj dość urokliwie, musiał to przyznać i pewnie w innych okolicznościach, spędzanie tutaj czasu byłoby całkiem przyjemne. Może w przyszłości rozważy przyjście tu, by nacieszyć się widokiem wschodzącego, bądź zachodzącego Słońca.
    Uśmiechnął się lekko, przywdziewając dobrą minę do złej gry. Miał bowiem tę przewagę, że to nie jemu zależało na dostarczeniu informacji tylko mężczyźnie na jej otrzymaniu. Nie zakładał jednak wychodzenia stąd bez podania konkretnych wiadomości, bo ostatnie co chciał, to zdenerwowane kierownictwo Kruczej Straży posądzające go o jakieś gierki, które tylko utrudniają im pracę. Nie chciał się z tym użerać, bo cenił swój czas. Poza tym, chociaż Ramon sam obracał się w dość nieciekawym świecie, to jednak nie był z nim przesadnie związany i nie miał nic przeciwko temu, by Straż zrobiła porządek z niektórymi osobnikami.
    Mój staż nie jest ci jednak do niczego potrzebny, kierownictwo wszystko o mnie wie, a jeśli nie powiedzieli ci nic na mój temat, to znaczy że nie uważają tych informacji za szczególnie istotne – stwierdził, wzruszając ramionami. Nie miał zamiaru dzielić się takimi informacjami. Ogólnie nie chciał o sobie mówić niczego. Podobała mu się anonimowość, którą dodatkowo zabezpieczała zdolność zmiany wyglądy, dlaczego więc miałby się jej pozbawiać.
    I vice versa – stwierdził, mrużąc oczy. Był pewny siebie, ale nigdy nie przeceniał swoich umiejętności. Zawsze jakoś udawało mu się podjąć odpowiednią decyzję, o czym może mówić fakt, że udało mu się przeżyć poza domem przez te kilka lat. Z jego obserwacji wynikało również, że jego rozmówca również miał się za osobę pewną siebie. Odchrząknął, gdy dym papierosowy dotarł do jego nosa.
    Agnes – powiedział, unosząc nieznacznie głowę, a na jego ustach pojawił się drwiący uśmieszek wywołany ironią tego imienia. Imię to oznaczało bowiem czystość, co idealnie gryzło się z profesją Ramona. Mogło również błędnie wskazywać szwedzkie pochodzenie chłopaka. No i oczywiście liczył się z faktem, że mężczyzna mu nie uwierzy, więc dodał szybko. – Możesz mi jednak mówić, jak ci wygodnie, wątpię, że spotkamy się ponownie – powiedział. Trudno było mu się przy tym nie roześmiać, bo o ile mężczyzna mógł go już nie zobaczyć, to Ramon mógł go spotkać jeszcze kilka razy tyle że pod inną postacią.
    Widzący
    Ivar Soelberg
    Ivar Soelberg
    https://midgard.forumpolish.com/t595-ivar-soelberghttps://midgard.forumpolish.com/t3612-ivar-soelberg#36393https://midgard.forumpolish.com/t632-gnahttps://midgard.forumpolish.com/f74-ivar-i-eitri-soelberg


    Rysa na tafli zwierciadła, ot cieniutka nitka, która pozornie jest niezauważalna, lecz przy bliższej obserwacji wychodzi ta skaza na światło dzienne, będąc w istocie niezwykle irytującą dla nadwrażliwego umysłu, który wraca nieustannie w to miejsce, nie mogąc należycie skupić się na reszcie zwierciadła już nie tak idealnej, jaką była z początku. To obraz może nie w pełni odzwierciedlający Soelberga, ale musiał przyznać, że kobieta grała mu na nosie, a świadomość tego drażniła niczym natrętna mucha. Bogowie w swej łaskawości obdarowali go pokładami, zdawać by się mogło niewyczerpalnej cierpliwości, stąd opanowanie i powaga, od czasu do czasu dająca pola uśmieszkom.
    Doprawdy? Jednak jeśli łaska podaj nazwisko ostatniego kruka, któremu recytowałaś raport – ton głosu, ani postawa nie zdradzały tego, lecz był o krok od mniej przyjemnych, a bardziej drastycznych form wyciągania informacji. Bowiem w dalszym ciągu nie mógł wykluczyć pułapki, a musiał mieć pewność, tak do tego jak i do treści, które padną z ust młodej kobiety. Gdyby bowiem okazało się, że cały czas kłamała, to wówczas on świeciłby oczami za swą niedbałość i brak profesjonalizmu. Taka jego rola i konieczne było, aby się dostosował.
    Lubił pewne siebie kobiety zwłaszcza takie, które potrafiły zadbać o siebie i nie oglądały się na mężczyzn. Obraz takowej miał właśnie przed oczami i zastanawiał się kim w efekcie, jest ciemnowłosa? Skąd u niej ta pewności siebie, podczas gdy znaczna część kobiet, a także mężczyzn na jej miejscu zdradzałaby zgoła inną postawę. Wątpił w przypadki zatem musiała, albo często współpracować, lecz w takim razie skąd nieznajomość hasła? Lub była głupio-odważna i zgrywała pewną podczas gdy przy próbie podniesienia głosu lub przejściu w mniej przyjemne formy wydobywania informacji pęknie, jak rybi pęcherz.
    Uśmiech i to imię, oczywistym było, że kłamie. Nie wyglądała na „Agnes”, raczej imię zapożyczyła od jakiejś starszawej sąsiadki, aby nie podawać własnego, a tym samym wyznaczyć granicę między swoim życiem a tym czym może się podzielić z obcym. Zagrywka godna siedmiolatki, ale skuteczna i to się liczy.
    A ja nie, ale niech tak będzie. – Wypuścił z ust kolejną mgiełkę szarego dymu, podchodząc do kobiety na wyciągnięcie ręki. Oparł się dłońmi o barierkę, ta w przeciwieństwie do tej ze środka latarni nie nosiła śladów rdzy, co było dziwne, lecz nie miało to teraz większego znaczenia. – Ivar – Rzucił krótko, kątem oka obserwując reakcję ciemnowłosej. Lekko zadarty nosek, pełne usta i ładne oczy z taką postawą musiała łamać serca zawodowo. – Mów wszystko, co wiesz. Składnie i dokładnie wiesz, jak robiłaś to już – a ja zweryfikuję prawdziwość twych słów – chciało się dodać, lecz zachował swe myśli tylko dla siebie.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Nie miał pojęcia, co kryło się w głowie mężczyzny. Nie wiedział więc, że może wystawiać jego cierpliwość na próbę, nawet jeśli doskonale zdawał sobie sprawę, że jego zachowanie i słowa mają wpływ na rozmówcę. Ten jednak dobrze się krył z jakimikolwiek emocjami, co było doprawdy godne podziwu, bo podobną taktyką kierował się w życiu Ramon. Większość emocji jakie pokazywał były dokładnie tym, co chciał, by zobaczyli inni. Wszystko było starannie przemyślane. Miał w tym doświadczenie, chociaż nie wiedział, na co stać było mężczyznę.
    To chyba ja powinnam pytać ciebie o udowodnienie, że jesteś tym, za kogo się podajesz. Nie mam zamiaru dzielić się informacjami z byle kim – stwierdził, wywracając oczyma, po czym odwrócił się plecami do mężczyzny, dając mu do zrozumienia, że nie traktuje go za żadne zagrożenie. W końcu to Krucza Straż chciała informacji, które mógł im dać tylko on, więc w jego rozumowaniu to oni powinni wykazywać się szczególnym zaufaniem, a Ramon powinien mieć wątpliwości. – Jeśli mi nie ufasz, to rozejdziemy się, a informację przekażę komuś innemu – stwierdził, patrząc na Ivara znad ramienia. Na jego ustach ciągle gościł uśmiech zdradzający ogromne pokłady pewności siebie. Nie chciał mu grać na nosie ani irytować, po prostu miał wrażenie, być może całkowicie błędne, że skoro oboje wiedzieli gdzie się spotkać i o jakiej porze, to znak, że byli tym za kogo się podawali.
    Zmrużył oczy, gdy Ivar pojawił się obok niego, z tym że Ramon postanowił dalej nie dotykać barierki. Przeniósł spojrzenie na horyzont, który ładnie był widoczny dzięki światłu księżyca, który był dziś niemal w pełni. Normalnie o tej porze dnia linia nieba zlewała się ze spokojną taflą wody, przyprawiając o wrażenie, że można spokojnie wpłynąć w niebo, by móc pływać między chmurami. Ramon jednak od zawsze wolał stąpać mocna przy ziemi. Nie kierował się marzeniami, które w jego opinii w większości nie były możliwe do zrealizowania.
    Na pewno wiesz, gdzie jest nieczynna kopalnia przy Revhale. Doszły mnie słuchy, że przemytnicy znaleźli sobie wyrwę skalną niedaleko głównego wejścia do kopalni, która służy im za składowisko towaru. Nie wiem, co oni tam trzymają, ale znalezione w okolicy zwłoki miały na sobie sierść gulona – powiedział, krzyżując dłonie. Biorąc pod uwagę, że gulon nie należał do zwierząt zbyt często występujących, w końcu wiele osób uznaje je za legendę, więc nic dziwnego, że doniesienia o zwłokach z sierścią owego stwora budzą nie tylko zaciekawienie ale i dozę strachu. Rodziło się bowiem pytanie, jak to się stało, że nieszczęśnik wszedł w posiadanie rzadkich składników oraz czy legendarny stwór nie grasuje po okolicy.
    Widzący
    Ivar Soelberg
    Ivar Soelberg
    https://midgard.forumpolish.com/t595-ivar-soelberghttps://midgard.forumpolish.com/t3612-ivar-soelberg#36393https://midgard.forumpolish.com/t632-gnahttps://midgard.forumpolish.com/f74-ivar-i-eitri-soelberg


    Ivar spotykał w życiu wiele kobiet, lecz prawdziwie doceniał, te pewne siebie i zdecydowane, które jasno potrafiły mówić o tym czego pragną. To było istotne z wielu powodów, lecz jednym z istotniejszych, był taki, że mając taką kobietę za towarzyszkę życia czuło się pewną stabilizację zarówno emocjonalną jak i fundamentalną. Nikt wszakże nie lubi rozregulowanego odbiornika, czy ślizgającego się sprzęgła, a z niektórymi kobietami, bywało nawet gorzej ba! Człowiek niejednokrotnie w relacji z takową miał odczucie stąpania po cienkim lodzie, tudzież polu minowym i wystarczył jeden nieostrożny ruch, aby ten metaforyczny domek z kart runął.
    Praca pochłaniała go w pełni, tak ambicja jak podczas nauki chęć rozwoju i kształcenia stanowiły pewną blokadę w poznawaniu na forum prywatnym nowych osób, a chociaż mógł momentami żałować, to w istocie praca, jakiej się podjął, sprawiała mu niewypowiedzianą, przyjemność. Realizacja pasji, ciągle rosnący apetyt na więcej i więcej sprawiały, że powoli i małymi kroczkami pijał się ku górze, a może kiedyś osiągnie upragniony cel.
    Być może z tego względu widok atrakcyjnej kobiety pełniącej rolę informatora, tak poruszył jego zardzewiałym sercem. Nie tyle dając i chcąc skorzystać z okazji, aby ugrać prywatę, ale jako przykład, ot zwierciadło duszy swego rodzaju przypomnienie, że jest młody i powinien od czasu, do czasu zakosztować życia. Zwłaszcza że miał całkiem przyzwoite dochody, co więcej posiadał zadbane i eleganckie mieszkanie i miał na kącie dziesiątki nadgodzin. Z tego względu mógłby pozwolić sobie na odrobinę przysłowiowego luzu.
    Po jej manifestacji, gdy odwróciła się do niego plecami, popełniła błąd. W tej sytuacji, gdyby faktycznie był człowiekiem z marginesu, bez zawahania mógłby ją zneutralizować i siłą wydusić wszystkie cenne informacje. Jej słowa spotkały się jedynie z cichym westchnieniem i ignorancją. Szare tęczówki wpiły się w tylko sobie wiadomy obiekt na horyzoncie i zastygły w bezruchu.
    Próba sił, a raczej zweryfikowanie charakterów i sprawdzenie, czy któraś ze stron wymięknie. Argumenty zostały przedstawione tak w słowach jak i czynach, a postawa i profesjonalizm zdradzały wiele, jeśli nie wszystko. Czekał cierpliwie, bo wiedział, że zacznie mówić. Musiała jednak dać do zrozumienia, że nie jest pierwszą lepszą. Wiedział to od samego początku. Nie była jak inni informatorzy, chociaż mogła zniknąć w tłumie jej twarz, a bądźmy szczerzy, dawała jej dodatkowy atut i kartę przetargową w wielu sytuacjach. Lubił, gdy kobieta potrafi wykorzystać nie tylko siłę własnego umysłu, ale i posunąć się o krok dalej, by zwodzić i kusić, a przy tym zdobywać cenne jej informacje. To był klucz do sukcesu w tej branży.
    Blask księżyca podkreślał bladość jej skóry, a kruczoczarne włosy niemal zlewały się z mrokiem nocy. Mógłby dać sowitą sumkę na zakład, że kobieta miała w sobie magiczną krew niks, czy innych zwodniczych demonów.
    Iskierki zaciekawienia pojawiły się w szarych tęczówkach, a kąciki ust mężczyzny widocznie drgnęły.
    Hmm… interesujące. – Miała całą jego uwagę. – Już sam fakt o przemytnikach budzi zainteresowanie, a dodając do tego tę bestię no, no… Godne uwagi i zapamiętania, nieźle. – Pochwalił i zakodował w pamięci informacje. – Ktoś taki, jak ty obraca się w ciekawych kręgach towarzyskich, bez wątpienia. Powiesz mi coś jeszcze? – Wykonał pół kroku do kobiety i spojrzał z czającym się wyzwaniem w jej szare oczy.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Pewność siebie była cechą, którą musiał w sobie wypracować. Jako małe dziecko z całą pewnością daleko mu było do osoby, którą się stał. Wiele zawdzięczał swojemu życiu poza domem. Matce nie miał nic do zarzucenia, domyślał się, że starała się go wychować jak należy, niemniej jednak wiele z jej wyborów było podyktowanych strachem wywołanym umiejętnościami syna. Kobieta za wszelką cenę chciała je stłamsić, nie wiedząc, że nigdy jej się to nie uda. Ramon z biegiem czasu przesiąknął owym strachem, musiał więc nauczyć się kontrolować swoje emocje. Było to oczywiście ciężkim zadaniem, zwłaszcza w okresie wchodzenia w okres nastoletni, kiedy to zaczęły buzować z nim hormony, a on sam zły był niemalże o wszystko. Ciężko było mu się wtedy pilnować, ale wyćwiczył w sobie zdolność trzymania emocji na wodzy. Umiejętność ta przydaje mu się również i obecnie, kiedy to nie chce dać po sobie poznać, że denerwuje się spotkaniem. Oczywiście w życiu każdego człowieka przychodzi w końcu taki moment, w którym strach przeradza się w zmęczenie. W życiu Ramona uczucie to przyszło stosunkowo niedawno. Nie wydarzyło się to co prawda z dnia na dzień, niemniej jednak wydarzyło się to stosunkowo szybko. Ramon zaczął bowiem dochodzić do wniosku, że jego umiejętność, nie powinna przynosić mu strachu, a korzyści. Przestał więc uważać zmiennokształtność za przekleństwo, które należy ukrywać, no a przynajmniej nie w każdej sytuacji.
    Na kobietach niestety się nie znał. Raczej nie miał z nimi zbyt wielkich doświadczeń, bo biorąc pod uwagę swoją orientację, w pracy zajmował się mężczyznami. Kobiety oczywiście pojawiały się na jego drodze, bo chociaż nie w kategoriach romantycznych, to przyjacielskich z całą pewnością. Nigdy jednak nie musiał przejmować się tym, by jakoś specjalnie zgłębiać kobiecą psychikę, tak więc będąc pod kobiecą postacią, nie wcielał się w konkretną rolę, tylko robił to, co wydawało mu się właściwe w danej sytuacji. Ostatnim, co kryło się w jego myślach, to staranie się upozorować na jak najlepszą kobietę. Nie było mu to potrzebne, by odbębnić zaledwie jedno spotkanie i porzucić odgrywaną postać.
    Nie bał się mężczyzny, a już na pewno nie miał go za żaden margines społeczny. Nie uważał, by ten był zdolny do rzucenia się na niego i wyciągania informacji siłą. W Kruczej Straży byli różni ludzie, to na pewno, ale jakoś nie podejrzewał ich o wątpliwe metody wydobywania informacji. Uśmiechnął się lekko, wiedząc, że nieważne, jakby sprawy się potoczyły, to i on ma pewne asy w rękawie. Rzadko się bowiem zdarzało, żeby ktoś był odporny na jego hipnozę, a jeśli już tak było, to w każdej chwili mógł zmienić swój kształt na taki, który skutecznie uniemożliwiłby przeciwnikowi powalenie go na ziemię. Nabranie odpowiedniej masy nie było dla niego wyjątkowo trudne. Nie uważał się jednak za wyjątkowo duże zagrożenie dla innych, raczej starał się unikać wszelkiego rodzaju starć. Im mniej osób wiedziało o jego umiejętnościach, tym lepiej. Miał dzięki temu przewagę w postaci elementu zaskoczenia.
    Mam jedynie najlepsze informacje – skwitował szybko, odwracając się do mężczyzny. Każde pochwały były jednak na wagę złota, dlatego też kąciki jego ust powędrowały nieznacznie ku górze. – Podobno przemytnicy mają przekazać komuś towar za kilka dni, nie wiem jednak kiedy dokładnie – stwierdził, wzruszając ramionami. Powiedział, co wiedział, reszta zależała od Kruczej Straży.
    Widzący
    Ivar Soelberg
    Ivar Soelberg
    https://midgard.forumpolish.com/t595-ivar-soelberghttps://midgard.forumpolish.com/t3612-ivar-soelberg#36393https://midgard.forumpolish.com/t632-gnahttps://midgard.forumpolish.com/f74-ivar-i-eitri-soelberg


    Uzyskane informacje, były interesujące, można powiedzieć nawet, że cenne, lecz to życie zweryfikuje ich wagę. Na chwilę obecną podejrzewał, że nic więcej nie wyciągnie z kobiety. Ta była w swej postawie zamknięta i nieodgadniona niemal perfekcyjnie oddawała wspomniane emocje. I chociaż kilkakrotnie Ivar poczuł, że niemal musną jej prawdziwej natury i złapie w garść jej delikatne kobiece serce, to niestety za każdym razem jak węgorz wymykała się zwinnie i subtelnie. Ignorując wszelkie gry słowne mające na celu przełamać pewną granicę. Robił to celowo, mając na względzie dobrą i daleko idącą współpracę, która być może w przyszłości zaowocuje. Jednakże ciemnowłosa z pełną odpowiedzialnością i zapewne świadomością grała w tym teatrzyku wykreowaną rolę. Nie mógł się jej dziwić, ale miast tego szanował, a to czasem jest ważniejsze.
    Rozumiem i dziękuję za tą garść informacji – posłał w jej kierunku lekki uśmiech, lecz szare tęczówki w blasku księżyca wyrażały obojętność. Machinalnie zapominając się, złapał się na komplementowaniu w myślach uśmiechu, jakim go uraczyła. Skarcił się odruchowo za ten brak czujności i pewną wypływającą z natury słabość do takich uśmiechów. Nie mógł nic poradzić, jednakże nie wychwycił w jej zachowaniu niczego podejrzanego, więc zakładał, iż jak każdy zadowolony z targu handlarz cieszyła się z komplementu i miała świadomość, że dobiła dobrego targu. O tym, czy i on będzie odczuwał podobne zadowolenie, okaże się już wkrótce, lecz nim to nastąpi, musiał poinformować ją jeszcze o jednym kluczowym aspekcie ich współpracy. Oddelegowany do roli łącznika, chciał wykreować swoje źródła informacji nie tylko w Midgardzie, ale i wykraczające poza jego obręb. Nie mniej jednak od czegoś musiał zaczynać, a korzystając z okazji, musiał ją jeszcze wykorzystać.
    Chciałbym pójść z tobą na pewien układ w zależności od tego, czy podane tu dziś przez ciebie informacje będą prawdziwe, możemy zawrzeć pewne porozumienie, na którym obydwoje skorzystamy. Proponuję, abyśmy spotkali się równo za miesiąc w podobnych godzinach, co  dziś na promenadzie nadmorskiej w Midgardzie, kojarzysz zapewne? – Spojrzał na kobietę, lecz nie czekał, aż ta przytaknie, kontynuował. – Wówczas przedstawię ci warunki, które sądzę, że przypadną ci do gustu. – Uśmiechnął się leciutko, samymi jeno końcówkami ust wprawiając je w nieznaczne poruszenie.

    Ivar i Ramon z tematu



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.