Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    24.01.2001 – Domki letniskowe, Flåm – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk

    2 posters
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    24.01.2001

    Ostre szczyty gór niezależnie od pory roku zawsze przyozdobione śniegiem, teraz również trwały w swym pięknie górując nad jeziorem, przy którego brzegu zbudowano domek. Cisza kojąca otulała okolicę swoim płaszczem, zgiełk wielkiego miasta odchodził w niepamięć, gdy mgła delikatnie kładła się nad taflą wody, przy której stała kobieta. Włosy opadały złotą kaskadą na plecy, gdy stała nieruchomo bosymi stopami w śniegu. Nie czuła zimna, nie tak jak inni. Demoniczna krew sprawiała, że żadna pogoda nie była jej straszna, a obecność wody wynagradza wszystko.
    Śpiew jeziora wdzierał się pod skórę, do zakamarków duszy, pobudzał dawno uśpione pragnienia, odganiał wszelkie lęki i obawy. Choć przecież nie miała się czego lękać. Przekraczała wszelkie granice, testowała możliwości, pozwalała aby chaos prowadził ją przez każdy dzień.
    Czuła, że dzień, w którym pozwoliła sobie na roztoczenie czaru wokół Olafa, a potem dzień, w którym aura zderzyła się z inną powodując istny pożar w pracowni były momentami, w których czuła się najbardziej sobą. Czuła kim jest i nie chciała wypierać się swojego istnienia, swojej natury. Z jednej strony pragnęła stać się jedną z nich, jedną z wielu wśród galdrów ale z drugiej wewnętrzny krzyk chciał wyrwać się z piersi, ujawnić kim jest bez strachu i obaw o swoje życie.
    Ucieczka poza Midgard zdjęła z ramion ciężar. Obejrzała się przez ramię na domek, w którym przebywał Sigurd. Gdy wychodziła jeszcze spał, ledwo zaczęło świtać kiedy stanęła nad brzegiem jeziora.
    W dłoni ściskała medalion w kształcie łabędzia, a magia zadrżała. Krążyła wokół kobiecej figury, muskała delikatnie ręce i nogi, wtem zawiązała się wokół mocną pętlą, wrzynające się w jasną skórę, wywołując syk z malinowych ust. Skóra pękała, paliła żywym ogniem gdy kości łamane zmieniały swoją strukturę. Trwało to ledwie mgnienie, mrugnięcie powieką, ale dla niej całą wieczność. Smukłe dłonie i ramiona przemienione w białe skrzydła, wysoka fala nagle wezbrała zakrywając skuloną w spazmach bólu kobietę, by ukazać królewskiego ptaka. Śnieżnobiały łabędź uniósł głowę na długiej szyi przymykając oczy. Serce waliło mocno w drobnej piersi, woda pieściła płetwy, a ona czuła przedziwną słodycz wolności.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Cieszył się, że byli w stanie chociaż na kilka dni uciec od miasta. Sigurd cały czas pracował i najgorzej że nie był w stanie dostrzec uspokojenia sytuacji. Liczył na to, że wyżej postawieni będą w stanie ogarnąć sytuacje. Obawiał się eskalacji, która w najgorszym scenariuszu mogłaby przerodzić się w wojnę domową. W najczarniejszym koszmarze nie chciał w to wierzyć. Sięgał wspomnieniami do spokojnego i przyjaznego Midgardu, gdzie misje prowadzone były poza jego terenami bo tam zazwyczaj skrywali się najgroźniejsi przestępcy. Dzisiaj? Nie wiedział kiedy może spodziewać się noża w plecy idąc spokojnie po ulicy. Cały czas był w gotowości, co go powoli dobijało. Dlatego ten wyjazd był taki ważny.
    Gdy się obudził nie zastał Villemo w łóżku, a nawet w domku. Nie wiedział gdzie mogła pójść, ale rozumiał że natura była dla niej ważna. Nie chciał zmarnować poranku dlatego postanowił trochę potrenować. Na początku podstawowe ćwiczenia fizyczne jak brzuszki i pompki, ale na tym nie poprzestał. Ubrał się trochę cieplej, ale w strój do biegania. Wyszedł z domku i rozgrzewkowym truchtem zaczął biegać dookoła jeziora. Wysiłek fizyczny był dla niego dobrym sposobem na relaks. Mógł się zmęczyć, aby podładować baterie na całą resztę dnia.
    Po kilku okrążenia zatrzymał się nad brzegiem. Napił się wody z butelki i spojrzał na swoją rękę. Spróbował wykrzesać trochę ognia używając magii Vidara, lecz coś nie pozwalało mu się do końca skupić. Jeszcze daleka droga przed nim aby opanować tą sztukę. Rozejrzał się po tafli wody i dostrzegł dużego łabędzia.
    - Piękny. - powiedział na głos bardziej sam do siebie. Zdziwiły go rozmiary, lecz bardzo możliwe że pamięć mu szwankuje, bo dawno żadnego nie widział. Nie miał okazji tego zrobić cały czas przebywając w mieście. Po kilku chwilach powoli zbliżył się do wody, ale tak żeby go nie prowokować. Wiedział, że mógłby zaatakować. - Nie jesteś tutaj samotny? - dodał chociaż sam nie rozumiał dlaczego rozmawia ze zwierzęciem. Być może brakowało mu rozmowy z samym sobą.
    - Wiesz... nawet ci zazdroszczę. - dodał i przykucnął nad brzegiem rozglądając się co jakiś czas podziwiając taflę wody.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Przyjemny chłód wody nie mroził ciała, krople spływały po białych piórach, a gdy rozprostowała skrzydła wzburzyła gładką taflę wody. Sunęła niespiesznie, ciesząc się ciszą, postacią, której dawno nie przyjmowała. Dzikość krążyła w żyłach gdy zerwała się do lotu. Prądy powietrza przepływały między piórami, łapała je szybko i sprawnie zataczając koła nad fiordami.
    Wolność, prawdziwa wolność gdy zbliżała się ku wodzie i dostrzegła męską postać biegnącą wokół domku. Opadła miękko na środek jeziora gdy się zjawił. Czy widział przemianę? Czy dostrzegł ból, który jednocześnie oczyszczał i dawał przedziwne ukojenie. Tu było jej miejsce, wśród wód, nie zaś w zamkniętych murach galerii, ale to był przecież jej dom. Olaf obiecał bezpieczeństwo, a ona złożyła swój los i życie w jego dłonie wraz z perłowymi łzami spływającymi po policzku. Opuściła głowę dół by dostrzec swoje odbicie w tafli jeziora i dosłyszeć głos galdra. Uniosła czarne spojrzenie w momencie gdy podchodził bliżej.
    Czy była samotna, czasami. Taki los niksy. Niespiesznie podpłynęła bliżej. Nie wiedział. Wziął ją za zwykłe zwierzę. Zazdrościł. Czego mógł zazdrościć Kruczy Strażnik łabędziowi? Przekrzywiła lekko głowę w zaciekawieniu. Ptak przyglądał się mężczyźnie, powoli machając płetwami i obracając się na wodzie w swoim tylko sobie znanym tańcu. Nie uciekał, ale trzymał też dystans, by móc w każdej chwili zerwać się do lotu. Uciec, tam gdzie nie będzie mógł zobaczyć kim jest, czym się staje kiedy nie patrzył.
    Jeszcze jednak chciała chwilę pobyć w wodzie, nacieszyć się tą przedziwną swobodą jaką dawało zwierzęce ciało.
    Szept matki rozbrzmiewał teraz głośno, mówił o przyszłości o tym kim jest i skąd się wywodzi. Ale czuła, że wola w jakiś sposób związana nie pozwoliła rozwinąć skrzydeł. Co blokowało? Co ściągało na ziemię? Czy ten mężczyzna to zrobił czy ona sama sobie uniemożliwia zrzucenie okowów? Jakiś czas temu kajdany puściły, więc co się stało?


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Styczniowy chłód naprawdę był orzeźwiający. Brak wiatru i leniwie otaczający dookoła śnieg pozwalał na rozmyślania jeszcze głębsze niż w betonowej, miejskiej dżungli. W zasięgu wzroku był sam ze swoim nowym kompanem w postaci łabędzia. Miał wiele myśli o których wręcz bał się mówić, bo mógłby zostać źle zrozumiany. To go trochę dobijało.
    Obserwował łabędzie, który pływał sobie wolno w jego okolicy. Cały czas starał się wpasować do tego cichego i przyjemnego klimatu, ale osoba z miasta potrzebuje więcej czasu do przystosowania się. Ciekawiło go dlaczego na jego widok łabędź nie ucieka, czyżby nie spotkał się w tych okolicach z okropnościami do jakich mogą posunąć się ludzie?
    - Wybacz, nie mam nic do jedzenia, chyba że potrzebujesz towarzystwa. - odezwał się cicho do zwierzęcia i wydeptał sobie w śniegu małe legowisko aby przybrać wygodniejszą pozycje. - Ciekawi Cię czego tobie zazdroszczę? Na pewno tej wolności. Masz dla siebie taki kawał przestrzeni, a gdy ci się tutaj znudzi możesz się przenieść w inne. Myślisz że to nie wszystko? - zaczął prowadzić dialog z łabędziem. Gdyby ktoś teraz spojrzał na nich z boku, mógłby mieć wrażenie że Sigurd naprawdę rozmawia z ptakiem i wezwałby lekarzy. - Znamy się od minuty a ty już mnie przejrzałeś. Brak zmartwień. Tego najbardziej ci zazdroszczę. Raczej nie ma tutaj żadnych drapieżnych stworzeń na które musisz uważać, więc masz prostsze życie. W mieście jest wiele groźnych bestii. Nie wiesz komu możesz zaufać, a gdy już to zrobisz boisz się że możesz to stracić. - prowadził monolog dalej. Sigurd wkręcił się przez co opuścił gardę. Czuł dziwne bezpieczeństwo. - Mówisz, że jeszcze widzisz u mnie jakieś zmartwienia? Chyba za dobrze się już poznaliśmy, bo twoja dedukcja jest za dobra. Mam. Od jakiegoś czasu czuje się tak jak nigdy się nie czułem. Pojawił się ktoś kto wywrócił mój świat do góry nogami. Villemo, może znasz? Także lubi jeziora. Nie? Szkoda, będę musiał ciebie kiedyś z nią myślę że znajdziecie nić porozumienia. Wracając. Kiedyś miałem wszystko zaplanowane i byłem pewny co do swojego przeznaczenia. Teraz? Myślę że te przeznaczenie się zmieniło. Co mówisz? - dał chwilę pauzy aby zasymulować że łabędź telepatycznie zadaje mu pytanie. - Pytasz co czuje? Mam wiele emocji i odczuć jakich od dawna nie posiadałem. Jakie konkretnie? Na przykład strach. Walczyłem z bestiami, które mógłby cię zmieścić całego w paszczy, a nie czułem nic więcej jak adrenalinę. Teraz mam obawy, że może mi się coś stać, a co gorsza jej. Mam wielu wrogów. Co jeszcze? Zazdrość, czasami myśli nie dają mi spokoju. Chyba na tyle jeżeli chodzi o negatywne odczucia. Czy są pozytywy zapytasz. Są. Uświadomiłem sobie niedawno że... - tutaj jego długi monolog ze samym sobą został przerwany gdyż z drzew zerwała się cała chmara ptaków, które w stadzie przeleciały nad jeziorem.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Wolność, która wołała, złudna wolność ptaka, który potrafi odlecieć i zostawić wszystko za sobą, ale była łabędziem, a te należało do rodzinnych zwierząt. Teraz pływała unosząc się na lekkich falach jeziora, marszczonych przez delikatne podmuchy wiatru wprost ze szczytów gór. Poruszały białymi piórami, a ptak jedynie trwał od czasu do czasu dziobiąc miejsce pod skrzydłem lub delikatną pierś, nad którą unosiła się długa szyja. Kłapnął dziobem gdy galdr wspomniał o jedzeniu i odpłynął kawałek dalej ale nie uciekał. Po chwili znów zawrócił jakby chciał wysłuchać monologu człowieka.
    Jestestwo stworzenia uspokaja umysł niksy, która już nie odczuwała bólu przemiany, teraz jedynie cieszyła się nową powłoką wiedząc, że nie może zbyt długo w niej przebywać, że zaraz będzie musiała przejść od nowa przemianę. Ona nigdy nie trwała długo, tykanie zegara było coraz wyraźniejsze, będzie musiała uciec dalej, tam gdzie jej nie znajdzie i nie zobaczy bolesnej tortury. Villemo. Dźwięk własnego imienia sprawił, że ptak uniósł się wyżej prężąc pierś i zamachnął skrzydłami mocno. Z dzioba wydobył się dźwięk, jakby zwierzę pytało, rzucało wyzwanie, chciało drążyć temat. Podpłynął bliżej wyciągając długą szyję, ptak słuchał, przechylał głowę to w jedną to w drugą stronę, prostował się, a potem cofał. Prowadził niemy dialog z Sigurdem, który mówił coraz więcej otwierając się przed niemym świadkiem, który przyjmował ze spokojem wszystkie jego troski i lęki.
    Słowa, których wcześniej nie słyszała, nie pokazywał przed nią swoich uczuć i trosk, troszcząc się o jej emocje. Nigdy czegoś takiego wcześniej nie doświadczyła, co to było? Przywiązanie? Niszczycielska siła, która ciągnie w dół, sprawia, że tak trudno odnaleźć wolność, a jednak matka mówiła, że była przywiązana do ojca. I czuła się wolna.
    Łabędź poderwał się gwałtownie gdy chmara ptaków nagle pojawiła się nad ich głowami. Kłapnął dziobem w przypływie irytacji. Pokręcił głową znów robiąc kółka na wodzie. Chciała usłyszeć więcej nim odleci, nim znów stanie się Villemo - Lilije, niksą i kurtyzaną na wyłączność. Kobietą, która przyprawiała Kruczego o wór trosk.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Nie spodziewał się, że łabędź będzie reagował na na jego słowa. Podczas swojego wywodu miał wrażenie, że zwierzę naprawdę rozumie co do niego się mówi, co tylko ułatwiało kontynuowanie. Wiedział jednak doskonale, że to nie mogła być prawda, czyż nie? Reakcja stworzenia na wypowiedzenia imienia Villemo było naprawdę zaskoczeniem. Nie spodziewał się takiej reakcji. Poczuł jakby naprawdę ją znał, chociaż nie wykluczał możliwości, że po prostu łabędź się czegoś wystraszył.
    Ich "dialog" został przerwany przez nagłe zerwanie ptactwa z drzew, co odwróciło uwagę Sigurda, a także wzburzało jego towarzysza. Po kilku chwilach sytuacja się uspokoiła i zapanowała pierwotna cisza. Galdr wrócił do poprzedniej pozycji. Zastanawiał się czy powinien mówić dalej, pewnie jak ktoś go obserwuje musi zwijać się albo ze śmiechu, albo uciekł już bo jakiś psychopata rozmawia z zwierzęciem. Nagle łabędź podpłynął bliżej jakby czekał na dalszą historię.
    - Jesteś ciekawy co jeszcze powiem? - zadał pytanie łabędzia ale nie czekał na odpowiedź. - Długo rozmyślałem i analizowałem to co czuje. Teraz już chyba wiem. Wiem, że ją kocham. - zrobił tutaj lekką przerwę i uśmiechnął się tak jak nigdy dotąd. Nikt wcześniej nie widział tej mimiki. Pokazywała uśmiech wypełniony czystą szczerością, troską i zmartwieniami. Otworzył się całkowicie. - Kruczy strażnik zakochał się w kurtyzanie. Sam jak to wypowiadam nie mogę uwierzyć ale taka była prawda. Myślałem, że moje serce zastygło na zawsze, ale się myliłem. Teraz pytanie brzmiało, co powinienem z tym faktem zrobić? Każdy pewnie by powiedział, że muszę jej to powiedzieć, ale nie chciałbym jej nic zarzucać. Villemo szuka wolności, czy bycie ze mną jej to zapewni? Nie jestem w stanie na to odpowiedzieć, bo sam nie wiem co oznacza dokładnie definicja wolności. Jeżeli masz jakieś mądre rady pierzasty przyjacielu to na Bogów doradź. - tutaj zakończył swój dialog i przez chwilę spoglądał na swojego przyjaciela. Chyba nie miał nic więcej do powiedzenia.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Nie mogła nic powiedzieć związana w postaci łabędzia, ale im więcej słów wypowiadał tym bardziej czuła, że nie może się ujawnić. A zdania płynęły kaskadą niczym woda wpadająca do rwącego nurtu rzeki, porywającej je dalej. Trafiały do umysłu niksy pod postacią łabędzia. Wyraz twarzy tak odmienny, że aż zabrakło jej tchu, poruszyła skrzydłami niepewnie, lekko zmieszana, nie spodziewająca się takiego wyznania. Wiedział czego poszukiwała, a nie mogła odnaleźć; nie posiadając mapy ciężko wyruszać w podróż ale to robiła. Każdego dnia licząc, że trafi na właściwą ścieżkę. Podpłynęła jeszcze bliżej i trąciła dziobem czubek męskiego buta. Kłapnęła dwa razy, chcąc dać pociechę, bo uśmiech mieszał się ze smutkiem i zwątpieniem. Kruczy Strażnik i Kurtyzana, ileż razy sama śmiała się gorzkimi łzami z tego połączenia nie wiedząc co wydarzy się dalej.
    Zatrzepotała mocno skrzydłami, odpłynęła poza zasięg dłoni. Obejrzała się jeszcze raz na mężczyznę i wzbiła się w powietrze w majestatycznym locie uciekając poza zasięg jego oczu, oczu przepełnionych emocjami, których wcześniej nie widziała.
    Wylądowała na zimnym śniegu, magia zawirowała w szaleńczym tempie, oplotła ciało zmieniające się gwałtownie, cichy okrzyk bólu okraszony uwalnianiem idealnego ciała. Pięknie zwodniczego, które wodziło na pokuszenie Strażnika zostawionego samotnie nad brzegiem jeziora.
    Mroźne powietrze wypełnia płuca, gdy wydobył się z nich jęk i łkanie, dźwięki strachu zmieszanego z iskierką nadziei. Zaszczuta niczym dzikie zwierzę, pragnące się wyrwać z zasadzki, kąsane przez ogary zawiści i zazdrości, miotała się przyszpilona do ściany.
    Gwałtownie zawróciła rzucając się biegiem w stronę domku. Nie zważała na odległość, na śnieg pod bosymi stopami gdy niesiona na skrzydłach słów jakie słyszała gnała do człowieka targanego wielkimi emocjami. Chciała przynieść mu pociechę, ale co mogła obiecać? Okrutność krwi kazała zadrwić, wykorzystać, wyssać do cna uczucia, pragnienie spokoju i bezpieczeństwa krzyczało aby przylgnąć do jego istnienia. Dostrzegając domek zwolniła kroku, uspokoiła oddech…
    Jezioro znów spokojne, bez niczyjej obecności, w swej pierwotności ciche i uśpione w zimowym śnie.
    Wyszła naprzeciw nowej rzeczywistości.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Kucał cały czas w swoim miejscu i spoglądał tylko na łabędzia, który w pewnym momencie postanowił do niego podejść i podziobał go w buta. Nie zareagował w żaden sposób, tylko obserwował. Powiedział to co od jakiegoś czasu siedziało na jego sercu. Przyniosło to chwilową ulgę, lecz ponownie musiał wrócić do rzeczywistości. Rzeczywistości, która w takich momentach była okrutna. Nie uzyskał rady od bogów, norn, a nawet łabędzia. Jego pierzasty przyjaciel postanowił się oddalić zostawiając galdra samego. To chyba był znak, że powinien już wracać. Musiał ponownie przybrać swoją twarz i wrócić do roli. Nie było to łatwe, dlatego wziął jeszcze głębszych wdechów zimnego powietrza, które musiało ochłodzić gorące serce.
    Do domku wrócił już spacerem. Po drodze poszedł do szopy, aby wyciągnąć z niego kawałki suchego drewna. Musiał rozpalić w kominku aby ogrzać trochę chatkę. Wszedł do środka i zauważył, że Villemo już zdążyła wrócić. Uśmiechnął się do niej.
    - Dzień dobry, jadłaś już śniadanie? Jak nie to zaraz coś przygotuje tylko rozpalę kominek. - powiedział spokojnie i z drewnem podszedł do kominka. Ułożył starannie stos. - Afi. - rzucił inkantacje zaklęcia, po czym ogień zapłonął. Za pomocą kija do komina trochę lepiej zaczął układać drewienka, aby szybko rozpalić i dać trochę ciepła. Gdy skończył ściągnął kurtkę i powiesił na wieszak. Spojrzał na Villemo dostrzegając, że jest bez butów, czy nawet kapci.
    - Nie jest ci zimno o bosych stopach? - zapytał, gdyż nie wiedział czy odczuwa chłód jako Niksa czy też nie. Cały czas próbował uczyć się o niej czegoś więcej.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Domek był pusty, zdążyła wrócić przed nim przybierając swoją maskę. Zdradzić się nie mogła od razu, nie wiedziała co zrobić z wyznaniem, które usłyszała, ale ukrywanie prawdy przed Sigurdem było nikczemnością, na którą wobec niego nie potrafiła się zdecydować. Coś pętało decyzyjność, a coś innego ją uwolniło. Dzikość, której się poddała, szum krwi przeszłych pokoleń, które teraz milczały czując się zbrukane i skażone innym demonem. Kochał. Słowa wypowiedziane miękko, wręcz śpiewnie wprost z serca kiedy nie wiedział, że był słyszany. Drgnęła, męskie kroki przekroczyły próg. Uśmiechnęła się delikatnie kręcąc głową na zadane pytanie o śniadanie. Nie czuła głodu skręcającego trzewia, czuła ten inny, który pożerał całe ciało w drżeniu na nieoczekiwane. Spojrzała na swoje stopy.
    -Nie bardzo… Może trochę. - Zimno było pojęciem względnym kiedy mróz nie był aż tak uciążliwy gdy organizm przystosowany do chłodnych wód nie reagował na nie. Powoli zbliżyła się do kominka, w którym zaczął trzaskać ogień. Przyjemne ciepło rozlało się po ciele poczynając od wyciągniętych dłoni. Obserwowała każdy jego ruch, czujna, uważna, skupiona na najmniejszej zmianie. Zachowywał się swobodnie, z charakterystycznym dla siebie spokojem. Kruczy Strażnik, który nie okazywał zbytnich emocji poza momentami gdy ulegał pożądaniu, gdy zatapiał się w nim jak w miękkim kocu pozwalając sobie na szczerość z własnymi pragnieniami. Żar zagościł w sercu, delikatne mrowienie pojawiło się na końcówkach palców, aura zawirowała wokół niej w kuszącym tańcu.
    Tak bardzo zapragnęła usłyszeć te słowa jeszcze raz.
    Ale czy mogła? Wierna galerii, nie mogła jej opuścić, a przecież był klientem. Dlaczego więc myślała, że może opuścić galerię. Skąd ta myśl? Wykupił jej czas na wyłączność, by mogła być na każde jego zawołanie, każdą zachciankę. Wykupił po to aby wyprzedzała jego pragnienia swoją myślą, by stała się prawdziwym spełnieniem marzeń. Skoro kochał, powinien otrzymać miłość. Obietnica wierności zdawała się być silniejsza niż jej własne pragnienia, a jednak ze wszech miara na nią naciskała badając granice jej wytrzymałości. Czy kiedyś pęknie?
    Niespokojna krew domagała się spełnienia. Sprawdzenia, przetestowania. Zapach kawy sprawił, że ruszyła do niedużej kuchni, gdzie w ciepłym kubku czekał już ten napar. Ujęła ciepłe naczynie w dłonie dziękując przy tym śpiewnym głosem. Upiła parę łyków, gorąc napoju rozgrzewał związaną krtań ciągłą niepewnością.
    -Czy to co mówiłeś nad jeziorem, to wszystko co czujesz? - Zapytała cicho.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Sigurd zachowywał się tak jak zawsze bo jak miał? Jego dialog nad jeziorem był tylko słownym wypowiedzeniem myśli, które krążyły w jego głowie już od jakiegoś czasu. Skrywał te uczucia i wiedział jak to robić, żeby nikt nie dostrzegł. Pracując jako Kruczy miał tajemnice i doskonale wiedział, że jego towarzysze broni także takowe posiadają. Każdy przebierał maskę dla własnej wygody i bezpieczeństwa.
    - Zaraz będzie cieplej. - odpowiedział z lekkim uśmiechem. Nie chciał aby zmarzła więc starał się ogrzać domek do odpowiedniej temperatury, aby im odpowiadała. Odkąd wszedł czuł na sobie jej przenikliwy wzrok. Za bardzo znał to uczucie obserwacji. Często sam obserwował, ale także był obserwowany działając pod przykrywką. Na razie nie dawał nic po sobie poznać, ponieważ nie wiedział dlaczego Villemo tak bacznie się w niego wpatruje. Postanowił poczekać na kolejny rozwój wypadków. W tym też czasie miał inne zadanie.
    Jedno z drewienek było dość mocno suche, dlatego też szybko się wypaliło. Aby nie stracić dobrego żaru postanowił dołożyć do kominka. Wziął w swoje ręce kawałek kolejnej kłody i ruszył do przodu, jednak całkowicie nie spodziewał się jej kolejnych słów. Czy to co mówiłeś nad jeziorem, to wszystko co czujesz? Tak się tym zszokował, że kawałek drewna wypadł mu z ręki i starając się go złapać prawie wywrócił się na ziemię. Na szczęście refleks go nie zawiódł i był w stanie wyprostować spoglądając na nią z bardzo zdziwioną miną.
    - Co? Jak? - powiedział bardziej sam do siebie spoglądając na nią. Myślał, że był tam sam. Czyżby go obserwowała? Nie wyczuł niczyjej obecności. Był tylko on i łabędź. On i łabędź… łabędź. Czytał o tym, niksy mogły się przemieniać się w zwierzęta. Dlaczego o tym wcześniej nie pomyślał. Gdy sobie to uświadomił otworzył delikatnie usta ze zdziwienia, a także trochę się poczerwienił na twarzy, ponieważ przypomniał sobie o czym mówił. Wyznał wszystko. Powiedział to. Serce mocniej mu zabiło, a nogi stały się miękkie jakby zrobione zostały z waty. Wszystko słyszała. Reakcje łabędzia na jego słowa miały teraz sens. Przełknął ślinę aby delikatnie zwilżyć już suche gardło. Usiadł także na kanapie, ponieważ uświadomił sobie, że mleko się już rozlało.
    - Tak... wszystko co powiedziałem nad jeziorem to prawda. Czuje to, nawet teraz. - była to czysta jak łza prawda. Nogi mu się delikatnie trzęsły co chyba było wystarczającym dowodem. Tracił nad sobą panowanie i ponownie maska zeszła z jego twarzy.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Zapytała z zaskoczenia, świadoma tego, że wybije go z rytmu, zrobiła to specjalnie. Przygotowanie do odpowiedzi sprawia, że umysł walczy z tym co chce język powiedzieć. Racjonalność chce uchronić miękkie serce przed bólem odkrycia i zawodu.
    Pytaniem zdzierała maskę spokoju jaką ubrał, wdzierała się pod nią boleśnie drapiąc pazurami prawdy delikatną tkankę sekretów.
    Zmieszanie i zagubienie, to wywołała widząc jak emocje malują się na męskiej twarzy. Tak odmienne od tych, które ukazywał jej każdego dnia. Egoistycznie chciała dowiedzieć się co sama czuje, jak zareaguje gdy się niczego nie wyprze więc w milczeniu czekała. Trwała jak ta piękna rzeźba, szarością spojrzenia podążając za mężczyzną. Dłoń dotknęła wisiorka na piersi w kształcie łabędzia w niemej odpowiedzi na zadane pytanie.
    Nie tylko fizyczność i chęć posiadania, a emocja tak skomplikowana i głęboka została przypisana do jej imienia w umyśle Sigurda.
    Odstawiła na bok kubek z niedopitą kawą i powoli zbliżyła się do mężczyzny siedzącego na kanapie. Zakładając kosmyk włosów za ucho, przerzuciła nogę aby usiąść na jego kolanach.
    Ujęła delikatnie w dłonie twarz, tak bardzo teraz zagubioną, nieśmiało i piękna w swym zmieszaniu. Pogładziła palcami skronie, przeczesała ciemną gęstwinę włosów, a na malinowych ustach pojawił się delikatny uśmiech będący jednocześnie smutnym i ciepłym. Świadomość niksy walczyła sama ze sobą. Przywiązanie do człowieka było zgubne, złudne i pełne oszustwa, gdyż zawsze będzie podatny na jej aurę. Ale pomimo tego wrócił, oczyszczony z niej nadal pragnął kobiety utkanej ze snów. Ostrzegali, takich jak on przed takimi jak ona. Mówiono, że gdy zaznasz raz słodyczy demonicznej, już nigdy nie zapragniesz tej ludzkiej. Dzikiej wolności już posmakowała, wiedziała jakie soki puszcza zakazany owoc, ale czy właśnie tego pragnęła?
    Jestem twoją zgubą, Sigurdzie. Przekleństwem, brudem tego świata, a jednak w czystych ramionach, obejmujących kruchość sylwetki.
    -Mów, zawsze. Mów co czujesz. - Wyszeptała śpiewnie ustami muskając wargi, które wcześniej wyznawały miłość. Słyszała w nocy, w uniesieniach niosących się w ukrytych pokojach galerii, że ją kochają, pragną i chcą mieć tylko dla siebie. Błagalne głosy, opętane czarem demona były płaczem żądz, nigdy echem nieśmiałych wołań serca. Potrafiła odnaleźć różnicę. Tak odmienną i niespodziewaną, że gubiącą.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/





    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/




    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/




    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/





    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/




    Villemo i Sigurd z tematu


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.