Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    16.12.2000 – Garderoby – V. Holmsen & Bezimienny: O. Wahlberg

    2 posters
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    16.12.2000

    Godzina szesnasta wybiła na eleganckim zegarze co oznaczało, że na dzisiaj zakończyła pracę w galerii. Udało się jej namówić jednego kupca aby zainwestował w sztukę. Zlecenie zapakowania i wysłania obrazu pod wskazany adres zaniosła już do realizacji. Na ścianie przez chwilę będzie pustka, dość szybko wypełniona przez inne dzieło sztuki.
    Po wydarzeniu z 14 grudnia mieli o wiele więcej gości, bywały momenty, że szmer i harmider był niczym na ulicy, a w kawiarni ledwo wyrabiali się z zamówieniami.
    Teraz zadowolona schodziła do garderob gdzie miała zamiar przebrać się zwyczajne ubrania. W galerii nosiła odpowiednie stroje, dobrze skrojone garsonki czy komplety, w których reprezentowała właściciela galerii i to co sprzedaje.
    Oprócz tego wiedziała, że Olaf chciał z nią o czymś porozmawiać. Otrzymała informację przed paroma godzinami zupełnie nie wiedząc o co może chodzić. Po przekroczeniu progu garderoby wspomnienia sprzed paru tygodni wróciły do niej. To właśnie tutaj złamali niepisane zasady, przekroczyli pewną granicę, a teraz mieli rozmawiać o sprawach związanych z jej pracą.
    Doskonale wiedziała, że Olaf potrafił manipulować dziewczętami. Pociągał za odpowiednie sznurki, ujmował twarz i wskazywał kierunek patrzenia. Rozmowa w tym miejscu miała na nią wpłynąć.
    Przystanęła przed lustrem gdzie wcześniej widziała odbicie swoje i właściciela galerii. Lilije stała się wtedy jego, a on stał się jej. Nikt niczego nie podejrzewał, tak świetnie odgrywali swoje role, a teraz nim przyjdą dziewczęta na nocą zmianę minie jeszcze parę godzin. Pierwsza nie zjawi się wcześniej jak za dwie godziny. O czymkolwiek chciał z nią Olaf rozmawiać miał sporo czasu.
    Podeszła do stolika aby zabrać się za parzenie herbaty, której teraz potrzebowała po ciężkim dniu pracy. Otworzyła puszki szukając tego suszu, na który dzisiaj miała ochotę.
    Zamarła na krótką chwilę kiedy drzwi do garderoby się otworzyły, a zapach wody kolońskiej Olafa do niej dotarł. Od tamtej nocy nie mogła jej pomylić z żadną inną.
    -Jaśminową czy z piwonią? - Spytała sięgając po filiżanki, obejrzała się na mężczyznę przez ramię. -Woda już się gotuje.
    Z gramofonu nie sączyła się cicha muzyka, która by kusiła słodką melodią. Dzień jeszcze trwał.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Nie pukał, bo nie musiał. Każda ściana, każda deska paneli podłogowych, każda dama podziemi Besettelse i wszystko to, co nad nimi – były jego. Przemierzając korytarze swojego przybytku, które spały, skoro dzień, oczekując na wieczorne rozpusty, nie spieszył się, doglądając przestrzeni dookoła, nim drzwi do garderoby otworzyły się pod naciskiem na klamkę, a on sam przekroczył ich próg, od razu odnajdując spojrzeniem kobietę, którą tu wezwał. Wybór miejsca nie był przypadkowy, miękkość kanap i czystość lustra wspominała o namiętności, jakiej oddawał się tu ledwie kilkanaście lub mniej dni wcześniej. Omamiła go, poruszyła silną wolę, napinając ostatnią strunę powstrzymującą Olafa przed ponownym zanurzeniem się w miękkich udach kurtyzan, tak jak miewał to w zwyczaju wiele lat wcześniej. Ostatnia, z którą spał o krwi równie wyjątkowej co ta płynąca w żyłach Villemo, okazała się kamieniem w bucie przelanym z pomocą wody sodowej, jaka uderzyła jej do głowy. Nie miał zamiaru jednak rozpraszać się, rozmowa, którą miał przeprowadzić z Lilije, była znacznie ważniejsza, a w jej trakcie nie mógł pozwolić sobie na zgubienie wątku tak jak wtedy. Żałował tamtego wieczora, równocześnie napawając się myślą o jej wilgotnym smaku.
    Czarną — odpowiedział jednym słowem, nie wybierając żadnej z owocowych opcji przedstawionych przez kobietę. Był wyraźnie poważny, odpowiednio dystyngowany i elegancki, jak zwykle ubrany w skrojony na zamówienie garnitur, tym razem w barwach ciemnej szarości, przewleczonymi jasnymi nitkami. Nie ruszył w stronę kanapy, nabierając odpowiedniego dystansu i nie pozwalając sobie na żadne rozluźnienie w jej towarzystwie, lecz nie ze strachu, a własnego ego, uparcie twierdzącego, że Niksa nie może mieć na niego wpływu. Ostatecznie jednak to on miał tu władzę i to od niego zależała przyszłość dziewczęcia, na które teraz patrzył z góry, zbliżając się do niej spokojnym krokiem.
    Słyszałem, że przekonałaś dziś Mortensena do kupna Królowej Jutra — znał każdy obraz w swojej galerii. W głosie ciężko było dopatrywać się wyraźnej dumy, choć na pewno brakło w nim poirytowania.
    Pora, abyśmy omówili twoją przyszłość — przystanął w końcu dostatecznie blisko, aby nie było już mowy o służbowym dystansie, chociaż zimno i obowiązkowość Olafa nie wskazywała na żadną chęć powrócenia dłońmi do tamtego wieczora. Gdy ostatnio stali w tym miejscu z ust Wahlberga spłynęła groźba, że jeśli ktokolwiek domyśli się o tym, co wydarzyło się w podziemiach, jej życie się zmieni, lecz czy i zmiana nie była nieprzewidywalna? — Co łączy cię z Sigurdem Landsverkiem? — zadał w końcu pytanie, oczekując wyczerpującej i obszernej odpowiedzi.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Stał w progu garderoby, która stanowiła milczącego świadka złamanych obietnic i paktów, nawet tych zawartych samym z sobą. Miała nie zbliżać się do mężczyzny, nie przekraczać pewnych granic, a jednak obydwoje to zrobili nie bacząc na przyszłe konsekwencje. Miał ją w szachu, mógł kierować jej krokami za pomocą wizji ponurej przyszłości gdyby choć ułamek informacji wyciekł z tego pomieszczenia. Ona również trzymała w dłoni wiedzę, która mogła jemu zaszkodzić. Tylko czy mogła ją wykorzystać? Głównie dla własnych celów, dla ułożenia sobie lepszego życia.
    Wróciła spojrzeniem szarych oczu do filiżanek oraz puszek z herbatami. Sięgnęła po tą, której zażyczył sobie Olaf. Ułożyła sitko, a nastepnie wsypała dwie łyżeczki suszu. Zasada mówiła, że należy podać łyżeczek zawsze o jedną więcej niż osób, które będą pić napar. Herbaty leżały w jej zainteresowaniach, sama posiadając ich niemałą kolekcję w swoim domu.
    Ciepła woda zaczęła napełniać naczynia gdy Olaf znalazł się tuż obok niej łamiąc dystans, a jednocześnie go budując, wskazując ich role. Robił to za każdym razem, bez użycia słów; gestem i spojrzeniem. Górował nad nią, a ona niespiesznie uniosła na niego szare spojrzenie tęczówek.
    -Niech naciągnie. - Odpowiedziała spokojnym i melodyjnym głosem. -Był zachwycony obrazem. Wystarczyło go przekonać, że może się obrazem zachwycać patrząc na niego ze swojej skórzanej kanapy w salonie, trzymając w dłoni szklankę z dobrej jakości trunkiem. - Wystarczył uśmiech, roziskrzone spojrzenie oraz pobudzenie wyobraźni klienta, a obraz szybko znajdował nowego właściciela.
    Omówienie przyszłości brzmiało jak zła wróżba lub obietnica wielkiej zmiany. Co miało się ponownie stać w murach tego pokoju między niksą a galdrem? Twarz Olafa nie zdradzała niczego, nie wiedziała więc czego może się po nim spodziewać. Co takiego zaplanował? Może chciał pokazać jej dobitnie gdzie jest jej miejsce aby nie miała szalonych pomysłów. To nie leżało w naturze Villemo, która wspomnienie zakazanej nocy schowała głęboko i trzymała jako kartę przetargową w sytuacji kryzysowej. Czy ta miała nadejść właśnie teraz? Co ją łączy z Sigurdem? Nie tego się spodziewała więc dłoń na chwilę drgnęła nad filiżankami. Ułamek sekundy, moment zawahania nim zebrała się na odpowiedź.
    -Jest klientem, który ostatnio korzystał z możliwości galerii. Moich możliwości. - Ponownie uniosła spojrzenie na pracodawcę, nie było w nim wstydu czy nieśmiałości. Była kurtyzaną, której ciało cieszyło wielu. Której ciało odbierało pieszczoty różnej maści, te od Kruczego Strażnika nie były jej nieprzyjemne. -Znam go z czasów gdy jeszcze występowałam w teatrze. Bywał częstym gościem spektakli. Na początku miesiąca spotkałam go w Szkarłatnej Sali. Przyszedł na drinka, a skończył w jednym z pokoi. Bez obrazu. - Ostatnie słowa wypowiedziała pewnym głosem i dość mocnym naciskiem. Lilije szczyciła się tym, że klienci nie potrzebowali obrazów aby zaznać w jej ramionach czystej rozkoszy. Ona była dziełem sztuki, którego pożądali.
    Odsączyła zaparzacz i podała Olafowi filiżankę -Czarna. - To samo uczyniła ze swoją herbatą, którą ujęła w smukłe, jasne palce. -Dlaczego pytasz?
    Miała nadzieję, ze nie przyszedł ze skargą albo nie pozwoliła sobie za wiele, choć ostatniej nocy raczej wyrażał chęć aby stała się wyłącznie jego więc skierowała jego myśli ku temu by zwrócił się do Olafa z możliwości opłacenia jej czasu, tylko dla niego. Kurtyzana na wyłączność.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Pić mógłby opiłki złota i diamentowy pył, jeśli tylko byłaby w tym poezja pozwalająca na rozkoszowanie się filiżanką tego naparu. Poemat herbaty czarnej pasował nie tylko do ciętej róży o szerokich i ostrych kolcach, mokrego leśnego runa, które pod sztybletem wyciska z mchu orzeźwiające krople brudnego początku, czy też słodkiego bezowego ciasta wypełnionego kajmakową masą. Nadchodząca assemblé uczta wzbogacić miała się o rozmowę równie trudną co perfekcyjne przyrządzenie szklanki czaj. Olaf nie odjął więc wzroku nawet na centymetr, posuwając go za każdym ruchem smukłych dłoni kurtyzany, gdy odwracała się, by rozpocząć banalną i adekwatnie rozczarowującą w swojej prostocie ceremonię. Nie było to winą Lilije, a całej otoczki, choć dostatecznie komfortowej, tak znacząco odbiegającej od bogactwa jego własnego gabinetu, albo dedykowanej specjalnie ku podwieczorkom oranżerii letnich domów jarlów. Przytaknął więc na historię o zdobyciu przez jego pracownicę zaufania Mortensena, które skutkowało kupnem przez niego znamienitego impresjonistycznego obrazu. Nie potrzebował wychwalać za drobne sukcesy, albowiem właśnie tym był dla niego ten fakt. Znacznie ważniejszy temat dopiero miał zjawić się w narastającym napięciu pomiędzy parą nienazwanych kochanków jednego wieczora. Wymagał bezwzględnej szczerości, zawsze nagradzając odpowiednio ową, nie spodziewał się więc aby panna Holmsen kłamała, nie miałaby ku temu zresztą powodów. Prawdopodobnie. Usłyszane pytanie zignorował, odbierając parujący napar, który następnie odstawił na pobliską toaletkę, pomiędzy wałkami do włosów a szalem boa z białych piór.
    Powiedz mi, Villemo, czy jesteś tu szczęśliwa? — spytał, przekręcając głowę nieco na bok, aby z uwagą przyglądać się jasnym kobiecym oczom, a także monitorować drobne drżenia mięśni na jej gładkiej buzi. — Czy daję ci to, czego potrzebujesz, aby rozwijać się i grać, tak jak pragniesz? Czy twoje oczy dostatecznie karmią się bogactwami, jakie tu przywdziewasz? Czy moi klienci dostatecznie łaskoczą twą duszę, gdy lepisz ich potrzaskane w proch serca? — z każdym kolejnym słowem przysuwał się na następne centymetry, ostatecznie zatrzymując się tuż przed jej twarzą, na którą spoglądał wzrokiem wypełnionym srogością. Surowy głos i ściśnięte w skupieniu usta domagały się odpowiedzi, lecz jeszcze nie skończył pytać, gdy to od nich tak wiele zależało. — Dostrzegasz w tych murach swoją przyszłość, czy pragniesz ucieczki w nieznane, gdzie do tańca będzie przygrywać ci kulawy skrzypek? — w końcu brwi uniósł wyżej, łagodząc wyraz własnej twarzy, wciąż zostawiając go dostatecznie groźnym. — Czego dla siebie pragniesz, Villemo? Pieniędzy, czy miłości? A może walca w ciszy? — sięgnął po należącą do kobiety herbatę, którą ujęła w smukłych palcach, a następnie odbierając ową, przycisnął ją do ust, upijając łyk, którego kropla pozostała na ustach mężczyzny.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Przygotowywanie herbaty było ceremonią łatwą taką, która była prosta i trywialna, a jednak wsypywanie suszu, zalewanie go wodą o odpowiedniej temperaturze wymagało znajomości herbat. Następnie dopasowanie dodatków było wielce istotną sprawą by wydobyć aromat i pełnię smaku naparu. Do czarnej herbaty pasował miód, który należało podać do przestudzonego naparu by nie stracił swoich właściwości leczniczych. Jeżeli ktoś lubił styl angielski to mógł dodać odrobinę mleka by herbata stała się bardziej deserowa, ale wtedy sam napar musiał być mocniejszy. Zdecydowanie angielska herbata nie pasowała do Olafa. Nie miał w sobie flegmatyczności anglików i ich wyniosłego stylu bycia, zwłaszcza gdy mówiono o wyżej postawionych w hierarchii społecznej.
    Garderobie zaś daleko było do bogatych i urządzonych ze smakiem wnętrz, w których socjeta mogła delektować się przepyszną herbatą tocząc dyskusje na temat aktualnych wydarzeń społecznych czy to politycznych.
    Pomieszczenie mówiło, że jest jedynie preludium do zamkniętych pokoi, w których najgłębiej skrywane żądze wychodzą na oczach nocnych kochanków wśród wielu śpiewów rozkoszy i spełnienia. Garderoba teatru, w której kurtyzany zmieniały się w to czego oczekiwali mężczyźni, a czasami sprowadzały ich na manowce.
    Atmosfera gęstniała i Villemo niemal czuła jak zaczyna w pomieszczeniu brakować powietrza. Olaf nie przyszedł zwyczajnie porozmawiać o kliencie. Krążył wokół niej niczym rekin gotowy zaatakować w momencie gdy wyczuje krew.
    Pytanie niespodziewane, bo właściciel galerii nigdy wcześniej nie pytał o szczęście. Nie interesowało go to póki robiły swoje, a on mógł je nagradzać. Czy była szczęśliwa? Czy dostawała to czego pragnie? Oczy na pewno karmiła bogactwem, które nie należało do niej więc było to niezwykle okrutne zagranie z jego strony. Ukazanie, że żyją w luksusie, do którego nigdy nie będą miały prawa, które nigdy nie będzie ich, ponieważ nawet jak opuszczą mury galerii to nie miały szans na tak luksusowe życie. Ta jawna drwina nie była na miejscu.
    Skracał dystans coraz bardziej.
    Swoją postawą przytłaczał jej. Dominował, górował pokazując swoją siłę i pozycję. Typowe męskie zachowanie, które miało wskazać kobiecie jej miejsce. Teraz tym bardziej skoro była pracownicą. Znała te zachowania, które wzmagały się gdy noc została spędzona. Czuli wtedy siłę, czuli, że skoro posiedli ciało kobiety, to mogą kierować jej myślami, pragnieniami; związać ze sobą niewidzialną nicią przywiązania.
    -Szczęśliwym się bywa, Olafie. - Odpowiedziała delikatnie, niczym szum wody, która wręcz śpiewa w ciszy. -Można być zadowolonym z życia. - Herbata nabierała mocy w trakcie ich rozmowy, powoli barwiła wodę. -Twoje pytania jawnie wyśmiewają jedną z odpowiedzi. Zdyskredytowanie jednej z opcji nie pasuje do ciebie. Tak samo jak herbata jaśminowa. - Pokazał jej kto tu rządzi. Wszystko było jego, nic nie było jej.
    Poza wiedzą.
    Sięgnęła po jedwabną chusteczkę i podała ją mężczyźnie widząc jak kropla naparu osadziła się na jego ustach. Wyciągnęła drugą dłoń w otwartym geście.
    -Czy mógłbyś oddać mi herbatę? Jestem spragniona i miałam na nią ochotę po całym dniu pracy. - Nie była zirytowana, nie była chłodna ani obojętna. Była spokojna, ponieważ próba dominacji była znanym jej gruntem. -Nie będę wiecznie kurtyzaną. Jestem przekonana, że doskonale o tym wiesz. Gdyby miało być inaczej nie byłabym też kustoszem. - Przechyliła delikatnie głowę ku ramieniu, a na złotych lokach zaiskrzyły brylanty świateł. -Jeżeli w tych murach będzie dla mnie dostępna inna praca poza tą w podziemiach, gdy mój czar opadnie, gdy znudzę się klientom, to wtedy zostanę. Jeżeli jednak nie lub gdy teatr znów mnie zawoła, to wtedy odejdę.
    Nie miała zamiaru zarzekać się, że nigdy tego miejsca nie opuści, że będzie trwać w nim wiecznie gdyż byłoby to jawnym kłamstwem. Nie miała zamiaru mówić nieprawdy. Szare spojrzenie utkwiła w oczach mężczyzny.
    -Żadnego z tych. - Na malinowych ustach pojawił się delikatny uśmiech. -Pragnę wygodnego życia. - Takiego, w którym nie będzie musiała ukrywać swego pochodzenia lub demoniczna krew nie będzie przyciągać mężczyzn, chcących okiełznać w pokoju niksę, sprawić, że poczują się panami demona.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Była jeszcze taka młoda. Ledwo dwadzieścia trzy lata na tym świecie czyniły z niej, przynajmniej w opinii Olafa, kobietę niepewną własnej przyszłości. I świat załamał się i spłonął, ale cóż z tego, skoro ona w otoczeniu słodkowodnych marszczeń jeziora wynurzała się jak feniks, gotów odzyskać zapisaną przez Norny własność swojego jestestwa? Nim zdążyła poznać smak rozpusty i wulgarności, te podziemia gościły w swych murach najmożniejszych ich świata, dostarczając kłamstw i możliwości wypełnienia najsekretniejszych żądz. Była podlotkiem, świeżym jak liść wierzby ledwo wyrastający z pąka na wiosnę, lekkim jak wieczorna herbata, która teraz swoją woń roztaczała po dusznej atmosferze, nowym jak tamta suknia, którą dla niej kupił.
    Szła do mnie i rękami trzciny rozchylała, dziewczyna piękna, duża, szczęśliwa i dzika, z puklem włosów na oczach, i śmiała się, śmiała... — zacytował jeden z wiekowych wierszy, a deklamacja nie była pytaniem, lecz odpowiedzią na to nigdy niezadane. Uniósł jednak brew w oburzonym zaskoczeniu krótkim stwierdzeniem, jakoby wyśmiewał jej odpowiedź, która zresztą nie padła. Ten gest, kontrolowany jak wszystko w tej galerii sztuki, szybko zelżał, zmieniając się w łagodny wyraz twarzy, pełen wysublimowanego ciepła, nieprawdziwego, jak Olaf Wahlberg. — Prosiłbym jednak byś, zanim uznasz w przypływie odwagi, że poznałaś me myśli, wyjawiła mi swoje. Odpowiedz na pytania, Villemo. Nie proszę cię o wiele — spojrzeniem głaskał gładkie policzki kurtyzany, nie pozwalając sobie na więcej. Więcej zostało tu zamknięte wiele dni temu, gdy nieostrożnie rozwiązał pasek jej szlafroka, a kciukiem wyznaczył linię od uda wprost do ściskającej się w przypływie ekstazy krtani. Przewracała świat do góry nogami, Sigurd doskonale o tym wiedział, pozwalając sobie na więcej, niż mógłby pozwolić sobie klient bez jego portfela. Chciał zamknąć Niksę w swoich dłoniach, uczynić z niej zabawkę służącą tylko jemu samemu, niepokornie spijającą krople brandy z jego ust, gdy sama Olafowi podawała ledwo chusteczkę. Tą przetarł wargi, odkładając niedbale na miejsce.
    Nie kpił i nie drwił, własnej wyższości nie widząc w jej krnąbrności. Wahlberg preferował kobiety niepokorne, lecz nie butne; piękne, lecz nie puste; ułożone, lecz gotowe poddać się mu do samodzielnego pociągania za sznurki. Na zewnątrz perfekcyjnie pasujące mu do krawata, za drzwiami pustego mieszkania zaś smukłe i niewypowiadające zbędnie słów przeciwnych jego. Takimi samymi wolał swoje kurtyzany, wszak i nad nimi próbował mieć pełnię kontroli.
    Upity łyk herbaty skradzionej z dłoni Lilije rozpuszczał się na języku, niepasujące weń, tak jak sama wiedziała. Zbyt delikatna, zbyt nijaka.
    Oczywiście — odparł, przesuwając filiżankę z powrotem ku kobiecie, aby mogła odebrać ją. Ruch został już wykonany, miała pamiętać, nawet z pomocą drobnych gestów, że każda kropla tego nektaru, który zaraz miał przelać się przez jej gardło, tak jak życiodajne soki, tak jak ona sama, należą do niego.
    Słuchał wreszcie odpowiedzi z uwagą, w zrozumieniu wyciągając kąciki ust w górę, które pomimo drobnego uśmiechu pozostały nienawistnie wręcz poważne, jak też miał to w zwyczaju, obcując ze swoimi pracownicami, zwłaszcza tymi, które zbyt wiele otrzymały, świadomie odbierając to.
    Jesteś jeszcze bardzo młoda, moja droga, młoda i piękna. Aczkolwiek nie przyszedłem tu rozwodzić się nad twą urodą. Chcę porozmawiać o twojej przyszłości — odsunął się w końcu od kobiety, odchodząc w bok, aby przysiąść na kanapie, gdy kurtuazyjnie rozpiął guziki marynarki, wskazując jej zaraz potem miejsce na przeciwległym siedzisku, gdzie miała spocząć. To tu udami oplatała jego biodra, to tu męskie palce wciskały się w mleczne piersi kurtyzany, gdy ssał je niczym źrebak, łaknący uzdrawiającej źródlanej wody, jaką pachniała jej skóra. Oczekiwała wygodnego życia i takie też miała otrzymać za swą ciężką pracę. Pozwolił więc by cisza trwała dłużej, piwnych oczu nie odejmując od tych wypełnionych niespokojną szarością.
    Odwiedził mnie pan Landsverk, był głęboko poruszony twoją osobą. Pragnął mieć cię na wyłączność, oczekiwał mojego zapewnienia, że nie dopuszczę do ciebie innych mężczyzn i pozwolę, abyś bawiła tylko jego. Rozkoszował się wspomnieniami o tobie, nie chciał ode mnie żadnej innej, tylko i wyłącznie ciebie, Lilije — mówił spokojnie, obserwując reakcje panny Holmsen na te słowa, wszak były one miłymi. — Postawiłem mu kilka warunków, między innymi twój urlop i dostęp do moich medyków i zaplecza alchemicznego, a także oczywiście wypoczynku i garderób. Ochrona twojej osoby zostanie po mojej stronie, jeśli... Jeśli się zgodzisz — uśmiechnął się przyjaźnie z czymś, co mogło jawić się jako szczera duma, choć Villemo, znając Olafa nie od wczoraj, mogła mieć pewność, że to nie koniec, a piękna opowieść zawinięta wstążką szarmanckich komplementów, skrywa w sobie nieoczywistą i być może nieprzyjemną niespodziankę. W dłonie chwycił własną filiżanką przygotowaną przez kobietę i upił łyk czarnej herbaty.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Gdy została tutaj zaprowadzona nie wiedziała kim jest Olaf, nie znała tego świata, ale nie miała absolutnie nikogo. Demoniczna piękność, która starała się przetrwać, nie mając żadnych pieniędzy poza tymi co pozostawili rodzice, ale nie byli przecież bogaczami. Istoty muzyki i teatru, które pasuje przekuły w zawód. Była ich tworem, który tańczył na granicy światów i miał możliwość zabłysnąć niczym najjaśniejsza gwiazda. Marzenia spłonęły wraz z teatrem. Wola przetrwania była w niej silna, chęć przystosowania się jeszcze większa. Bez opieki matki, bez troskliwych ramion ojca mogła zginąć lub płynąć przez wzburzone fale dalej, uparcie. Wybrała życie. Nie idealne, jedynie z wierzchu złote a w środku gnijące trucizną.
    Potrafiła wykorzystać swoje atuty wrodzone i nabyte wraz ze studiowaniem sztuki. To stało się jej kartą przetargową, asem w rękawie dzięki któremu pięła się po szczeblach kariery, tak nieoczywistej w tym miejscu.
    -Nogi bose, a włosy miała rozpuszczone. Siedziała, wiatr ją pieścił sitowiem i trzciną… - Znała doskonale ten poemat, często występował na deskach teatru, nie był jej obcy, wręcz bardzo bliski młodej niksie. Głos choć uprzejmy, to smagał niczym bicz, a spojrzenie ostrożne przeszywało na wskroś i raniło jasną, gładką skórę. -Wybacz… - Opuściła w dół srebrzyste spojrzenie przyjmując reprymendę. Nie prosił o wiele, bo to już wziął. Garderoba była świadkiem gdy fale namiętności spowodowane jej aurą i istnieniem pchnęły właściciela galerii do poddania się rządzą, a niksę by poddała się pragnieniom własnego istnienia. Zatańczyła tak jak dyktowała krew, pociągnęła za sobą mężczyznę, tak jak opowiadały legendy. Jedynie życia mu nie odebrała, bowiem zabrała coś znacznie cenniejszego.
    Ujęła oddaną filiżankę i upiła łyk, skrzywiła delikatnie malinowe usta. Czegoś brakowało, herbata była zbyt prosta, nie pasująca nawet do niej. Czyżby mieszanka gorszego gatunku została im przyniesiona, czy może już nie smakowało tak samo kiedy dotknął tego Wahlberg? Sięgnęła po dodatki do herbat i dołożyła je aby wzbogacić jej smak.
    Miał zamiar czerpać z jej młodości jak najdłużej, wyciskać z niej ostatnie soki, aż do ostatniej kropli póki nie przestanie przynosić mu dochodów. Nikt jej nie trzymał tu na siłę. Mogła odejść w każdej chwili, ale Olaf sprytnie przekonywał je, że poza murami galerii nie czeka na nie nic ani nikt. To on był ich opiekunem i wybawcą, troskliwie dbającym o ich szczęście, choć każde z nich zupełnie inaczej je pojmowało. Nuty dla każdego brzmiały inaczej choć zdawały się wyglądać tak samo. Nie była niewolnicą, a jednak coś trzymało, jakaś niewidzialna siła, która przekonywała ją, że poza galerią świat nie zaakceptuje niksy.
    Uniosła na powrót szare spojrzenie słysząc o swojej “przyszłości”. Powoli i z pełną gracją zajęła miejsce naprzeciwko Olafa zakładając nogę na nogę, ukazując ich smukłość i jedwabistość skóry, którą dotykał i pieścił. Na tej kanapie poznał smak własnej pracownicy. Poznał to, czego doświadczali jego klienci, mógł pojąć po co wracali i czego tak pożądali, że nie mogli oprzeć się pokusie i chcieli więcej. Ona zaś doświadczyła jego pasji i pragnień, które spełniał pomiędzy jej udami. Upiła ponownie łyk herbaty, teraz smakowała zdecydowanie lepiej.
    Słuchała uważnie słów, a kącik ust jej drgnął gdy wspomniał, że Sigurd zażyczył sobie jej na własność. Zasiarne ziarnko zakiełkowało, przyszedł i wyraził swoje życzenie. I uzyskał co chciał, choć Olaf nie oddałby bez niczego własnej pracownicy. Wszystko zawsze miało drugie dno, a jego słowa choć ujmujące były niczym cukier psujący smak herbaty.
    -Oczywiście, nadal wiążę nas umowa. - Odparła spokojnie. Była pracownicą galerii, miała swoje prawa i obowiązki. Spełnianie zachcianek Kruczego Strażnika nie było jej nieprzyjemne. Osiągnęła to o czym mówiły inne dziewczęta. Stała się kurtyzaną na wyłączność. -Zgadzam się. - Choć decyzja zapadła już dawno bez jej udziału, a jej zgoda była złudna i tylko potrzebna na czas tej rozmowy. -Czego ode mnie oczekujesz?
    Nic nie jest w końcu za darmo. Ona dostaje klienta, na wyłączność ale cenę nie tylko on musiał zapłacić.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Łagodny uśmiech nawiedził oblicze poważnego człowieka, gdy z kobiecych ust wypłynął cytat kreślący dalej nienachalnie frywolny wiersz. Musiała go znać. Kariera aktorska, która dla Villemo skończyła się zwęgloną podłogą teatralnej sceny, wymagała obycia z poezją, prozą i wszelkimi innymi pisanymi formami sztuki, które dla Wahlberga stanowiły podstawę charakteru. Słabość do piękna, nie tylko tego ujętego w głoskach, nie była wszak tajemnicą, a prawdziwym obliczem wypełnionego żądzą zarobku mężczyzny. Nie przerwał więc, wyczekując więcej, ciemnym spojrzeniem głaszcząc rozchylające się w kolejnych słowach wargi. 
    Wybaczył, zadowolony z okazanej skruchy, jakby w tym czerpał własną nieprzeliczalną satysfakcję, natomiast potrzeba kontroli nad nią, nad wszystkim, nakreślała w drobnych zmarszczkach obok oczu zaspokojenie. Oddychał spokojnie, nie odejmując spojrzenia, jakby napawać się chciał chwilą, w której spuszczona nieznacznie głowa kurtyzany ulegle mu przytakiwała, w końcu rozplątując butny język i odchylając rąbek tajemnic krążących w głowie młodego dziewczęcia. Każdą z nich przyjął ze spokojem, angażując się i kiwając głową w sztucznym zrozumieniu. Każdy z planowanych gestów, jakimi miał ją raczyć, miał swój sens w tym chaosie. Nawet proste zabranie jej filiżanki wypełnionej wrzątkiem.
    Bo mógł. 
    To wystarczyło.
    Cieszę się, że się zgodziłaś — odpowiedział, wyraźnie rozluźniając się, choć i ten ruch był dostatecznie wyważony, jakby pragnął, by myślała, że naprawdę zależało mu na prostym zapewnieniu, że przystaje na nowe warunki. Decyzję podjął wcześniej tego samego dnia, przekonany pieniędzmi i nieprzestraszony potencjalnymi zagrożeniami, choć i na nie zamierzał młódkę wyczulić. — Od Ciebie? Jedynie rozmowy, moja droga — rzekł pospiesznie, ponownie sięgając po filiżankę, aż słowa wybrzmiały dostojnie, a w czasie gdy upijał łyk herbaty, pozwalał ciszy grać. — Otwierają się przed tobą nowe ścieżki. Niektóre będą namacalne, inne prowizoryczne. Niektóre będą kusić cię swoim kresem, inne odrzucać bezdusznymi wybojami. To naturalne. Będziesz zagubiona —  i było to więcej niż oczywiste, nawet jeśli Lilije nie spodziewała się tego. Przecież on wiedział.Będziesz spędzać z panem Landsverkiem więcej czasu, rozkoszować się wspólnymi wyjściami do teatrów, cyrków, może, jeśli będziesz mu tak miła, rodzinnymi kolacjami. To wszystko owiane będzie zapachem jego wody kolońskiej i ulubionego alkoholu, który będziesz spijać wraz ze smakiem jego ust. Opowie ci o sobie więcej, zdradzi własne bolączki, aż w końcu nie będzie chciał, byś odeszła. Staniesz się nie tylko męskim pragnieniem, ale i zrywem serca, a w końcu on zakocha się w tobie — opowiadał, jakby wyjawiał jej właśnie morał najpiękniejszych baśni. Nachylając się w przód, by własną postawą zaoferować otwartość w rozmowie, uniósł wyżej brwi. — Będziesz z nim szczęśliwa, da ci to, czego potrzebuje każda kobieta. Będziesz z nim, a on będzie z tobą. To piękne, prawda? — roześmiał się spokojnie, pozwalając na chwilę ciszy, w której trakcie jego twarz powoli poważniała. — I bańka pryśnie. Zniknie czar namiętności, rozłąka przestanie boleć, a ty będziesz równie ważna, co oprawiony w ramkę medal za zasługi. Cenna, lecz już zdobyta. Piękna, lecz zakurzona. Jego, a niczyja — westchnął ciężej, smutniejąc. — Bajka o królewnie z czeluści jezior, która niczym syrena kusi marynarzy, skończy się słowami „i żyli długo”i nieszczęśliwie. — Spójrz mi w oczy, Villemo i odpowiedz na pytanie. Pragniesz mieć jeszcze kontrolę, czy chcesz oddać się woli Norn i utracić władzę nad własnym losem? — pytanie, niezależnie od tego, jaka miała być odpowiedź, było z natury retoryczne. Faktyczną kontrolę miał Olaf i biada temu, kto się temu sprzeciwi.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Zaczął mówić, tego właśnie oczekiwała. Chciała wiedzieć czego od niej oczekuje Olaf, który będzie zadawał jej pytania i nimi uświadamiał co może stracić a co zyskać. Miała też nie zapomnieć kim jest.
    Demonem. Kurtyzną.Właśnością
    Były przed nią inne dziewczęta, które zachwyciły na tyle klientów, że stawały się kurtyzanami na wyłączność. Nie było ich wiele, ledwie parę które mogły poszczycić się takim osiągnięciem. Jedne już nie pracowały, choć nigdy nie dowiedziała się co się z nimi stało. Czy uległy temu złudzeniu, o którym właśnie mówił Olaf? Czy odnalazły swoją, nową drogę? Inne pozostały w galerii i szukały kolejnych klientów, a jak będzie z nią? Z Lilije?
    Czy ulegnie, czy pozwoli sobie na śmielsze gesty, na marzenia senne? Sigurd nie był jej obojętny. Lubiła go. Zwróciła na niego uwagę, gdy jeszcze miał żonę, teraz jednak jako rozwodnik pozwalał sobie na więcej. Doświadczyła już jego pragnień i pasji, ale czuła, że mężczyzna ten jeszcze się powstrzymuje, trzyma na smyczy własne pożądanie.
    -Brzmi to jak baśń. - Zgodziła się. Widziała już jak mężczyźni tracą głowę dla pięknych dziewczyn Olafa, jak uważają, że się w nich zakochali, jak pozwalali roztaczać przed nimi swoje wizje ich wspólnej przyszłości. Mówili, że porzucą dla nich żony, a potem porzucali dziewczęta łamiąc im serca. Ileż przelanych łez widziała ta garderoba. Ileż widziała ich Villemo kiedy pochylała się nad Arkadią czy też Kroplą gdy te zbierały resztki swoich uczuć do klientów. Uczyły się, że są tylko zabawkami, że stanowią zaspokojenie pragnień, ale nigdy, póki tu pracują nie poznają prawdziwych emocji i uczuć. Czy i ona się złapie w tą sieć? Słysząc Olafa mogłaby uwierzyć, że realnie się troszczy o jej los, że chce aby go uniknęła, by nie oddała Sigurdowi swojego serca.
    Czy właściciel galerii pozwoli aby oddała je komukolwiek?
    Spojrzała do wnętrza swojej filiżanki, szukając tam odpowiedzi na pytanie Olafa.
    Miała być zdobywana jak najdłużej. Utrzymanie wiecznego pożądana nie było łatwe, gdy jest się na każde wezwanie. Klient musiał nadal jej wyczekiwać, nadal niecierpliwić się na każde z nią spotkanie. Nie było to łatwą sztuką i wiele dziewcząt poległo właśnie w tej sytuacji. Jak długo Lilije pozostanie na polu walki? Jak długo to ona będzie rozdawać karty, a Sigurd niczym nałogowiec wciąż będzie podbijał stawkę?
    Uniosła spojrzenie na Olafa.
    Szarość iskrzyła się delikatnym srebrem. Mieniła nieznacznie, ale coś czaiło się w oczach niksy, która nie była zwykłą kobietą.
    Rozmawiał z demonem, istotą, która potrafiła obezwładnić męskie pragnienia, umysły i ciała. Potrafili być na jedno skinienie jej palca.
    Jej istnienie było przeciwstawieniem się Norną.
    -Ty jesteś kapitanem statku, którym jestem. - Odpowiedziała powoli wiedząc, że stąpa znów na granicy, ale przecież już ją raz przekroczyła. Kolejna próba nie była już tak trudna. -Kiedy zacznę tonąć, jedyną nadzieją staje się właśnie Kapitan.
    Jej wzrok spotkał się z ciemnym, czujnym i niezwykle zimnym osadzonym w twarzy Olafa.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Najpotworniejsze walki działy się zawsze w człowieku, gdy jedna z myśli zwalczała drugą, gdy sumienie biło się z instynktem, a zdrowy rozsądek z pragnieniem. Potencjalna strata jednej z najlepszych kurtyzan, jakie miały przyjemność pracować pod dyktandem Wahlberga mogła zostać przełożona nie tylko na kwestie finansowe (bieżące i te planowane lub pasywne), ale i dojmującą potrzebę posiadania jej w swojej kolekcji. To damy Besettelse były najpiękniejszymi i miana ich opiekuna Olaf nie zamierzał tracić, nawet jeśli twarda ręka zmuszała do ciągłego skracania smyczy. Jak wiele potencjału miała Ćma, nim spaliło ją światło, a sama uciekła od swojej przyszłości? Nie był wszak brutalnym, a przynajmniej nie w każdym momencie. Chwile słabości i popsuty umysł wciąż zmieniający zdanie miał jednak jeden ciągły cel. Kontrola. Zarabiane tysiące runicznych talarów, z których sam czerpał najwięcej, swoim pracownicom płacąc wystarczająco, musiały zostać w kieszeni właściciela Besettelse. Rozstanie z nimi byłoby zresztą największym bólem, którego nie pragnął doświadczać. Starczyło mu bólączki, która głębokimi ranami odciskała się na piersi mężczyzny.
    Gdyby Villemo miała inną krew, zapewne jej obecność w tych murach byłaby mniej istotna, jednak jak często spotyka się Niksy? Korzystanie z okazji należało do podstaw sprytnego człowieka, natomiast tym mianem Wahlberg zamierzał szczycić się, niejednokrotnie już udowadniając ten fakt. Problematyczność jednak stanowiła nie tylko jej uroda, ale i dziwny błysk w szarym oku, który doprowadził do tragedii złamanej obietnicy złożonej przed samym sobą. Prowadziła do upadków, taki był jej cel, ale ofiarą nie miał stać się dyrektor tego miejsca, a klienci. Nie zamierzał poruszać tego tematu, dać jej satysfakcji czy jakiejkolwiek przewagi, pozwalając wierzyć, że wiedział, co robi. Nie raz czuł jakby oprócz magicznej demonicznej krwi Villemo posiadała jeszcze jeden talent, jakim było czytanie w męskich myślach, lecz szybko tłumaczył to sobie jej czarem i aurą, jaką potrafiła wokół siebie roztoczyć. Kobiety takie jak ona nie miały łatwo, były gnębione, porywane i wykorzystywane. Czyż tu nie było jej dobrze? Po co miałaby to sobie psuć? Wszelkie argumenty mające świadczyć na winę kobiety, na razie nie zostały ujawnione, lecz Wahlberg w swej maniakalnej potrzebie kontroli sytuacji, zachowywał czujność, zimnym wzrokiem smagając jej oblicze, niczym biczem. Cisza trwała, nie przerywał jej, nim zdążyła odpowiedzieć, pozwalając, aby nazwała swoje myśli, tak jak tego pragnęła. Oddech miał za to spokojny i stanowczy.
    Kolejne słowa wypływające z jej ust stopniowo rozchmurzały piwne oczy schowane pod czarnymi rzęsami, choć pochmurne i wyczekujące usta nie zmieniły swej pozycji. Miała rację, to on był kapitanem, a ona była jego. Ledwie drgający kącik ust wyginający się w zatrważająco zadowolonym uśmieszku, nie poprzedzał żadnych słów. Spojrzenie wyrażało wszystko.
    Pamiętaj o tym dobrze, że tylko ja uchronię Cię przed lodową górą, że tylko ja osłonię Cię od sztormu, że to ja poprowadzę Cię przez mgłę, byś nie zatonęła pod morską pianą. Czym jest statek bez kapitana? Nie sprowadzaj na siebie pustki, nie pozwól, by rdza pokryła Twoje burty, nie oddawaj sterów innym, bo dopadnie Cię klęska.
    W końcu kiwnął głową i nieupitą herbatę odstawił na stolik, pozwalając, by dźwięk porcelany odbił się głucho od twardego drewna, a następnie sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki, wyciągając i kładąc na stole weksel wypisany na dziesięć tysięcy talarów runicznych. Inwestycja niezbędna do prawidłowego funkcjonowania galerii.
    Udaj się do Atelieru Frue Johansen i kup zapierające dech w piersi stroje, w których pan Landsverk nigdy Cię nie widział. Zajrzyj także do Perfumerii Vanadis Atelier, należy do Dahlii Tordenskiold, jestem pewien, że zajmie się Tobą osobiście, jeśli wspomnisz jej, że pracujesz w galerii — nacisk postawił na ostatnie słowo, jego droga przyjaciółka nie miała pojęcia o podziemiach, a jej mąż korzystał już z rozkosznych wdzięków kurtyzany. — Pozwól mu odkrywać Cię na nowo. Niech dostanie swoją Lilije — wstał w końcu, wyznaczywszy wcześniej zadania swojej pracownicy, a następnie czując nieprzyjemny ścisk w gardle, gdy zapinając marynarkę, wykonał dwa kroki w przód, aby stanąć niemal nad nią i przypomnieć sobie o tamtej sekundzie, gdy dłonie wplątane w jasne włosy zaciskały się, aby ustami kreować własną przyjemność, gdy ta tkwiła na kolanach. Teraz jedynie patrzył, przez krótką chwilę wahając się, czy powinien dodać choć jedno słowo lub gest, lecz szybko zrezygnował, ostatecznie odwracając wzrok i opuszczając garderobę.

    Bezimienny z tematu
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Los niksy zdawał się być nakreślony już w dniu jej narodzin. Skazana na wieczne pożądanie, na wytykanie palcami i mieszaninę nienawiści z pragnieniami, która kłębiła w umysłach innych gladrów - zarówno kobiet jak i mężczyzn. Kuszący demon, na którego zrzucano wszelkie zdrady i skoki w bok, a przecież nikogo nie zmuszała. Klienci sami przychodzili i płacili Olafowi za noc spędzoną z Lilije. Tak jak to zrobił Sigurd, chcący mieć ją na wyłączność, a to oznaczało, że śmiało wkroczył na teren właściciela galerii, a ten był bardzo terytorialny. Niczym dziki zwierz, który codziennie patroluje swoje włości i wyczuje na odległość intruza. I choć pozwalał cieszyć się rozkoszami na swojej ziemi Sigurdowi tak na pewno nie spodziewał się, że ten jedną część będzie chciał dla siebie. Odważny człowiek, który poszedł na otwarte starcie z Olafem, a ten nie miał zamiaru władzy oddać. Wiązał ją kontrakt z nim, z którego miała się wywiązać i to robiła z pełnym oddaniem. Nauczyła się też rozmawiać z nim, odpowiadać tak aby uzyskać zadowolenie na surowej twarzy, wykrzywienie ust świadczące o tym, że jest usatysfakcjonowany zachowaniem pracownicy. Dzięki temu mogła mówić o jakieś pozycji w galerii, którą osiągnęła, mogła prosić o więcej, należało jednak wiedzieć kiedy wystąpić z prośbą. I choć sama potrafiła żeglować po wzburzonych wodach, wiedziała jak obierać szlak i wyczuwała lepiej prądy tak oddawała mu dobrowolnie ster godząc się na to aby być kierowaną na konkretne cele. Jeszcze przyjdzie czas kiedy sama chwyci los w swoje ręce, a Olaf… cóż nie oprze się temu. Ten czas jednak jeszcze nie nadszedł. Podążyła wzrokiem za ruchem dłoni i spojrzenie spoczęło na wekslu. Piękne stroje i zapachy, które nigdy nie będą jej, ale stanie się ich częścią by zatrzymać klienta przy sobie jak najdłużej. Kiwnęła głową, a na malinowych ustach pojawił się nieznaczny, pełen zadowolenia uśmiech.
    -Zrobię to niezwłocznie. - Cóż za ironia, że uda się do sklepu, który prowadzi żona jednego z jej klientów. Człowieka, który odkrywał jako jeden z pierwszych wdzięki i uroki niksy gdy zaczynała pracę u Olafa. To on ocenił jakość oferowanych usług przez ciało kurtyzany, a teraz jego żona miała sprawić, że kolejny klient pozna te rozkosze. Pójście tam będzie ciekawym doświadczeniem. -Pracuję wyłącznie w galerii. - Dodała miękko nie zrażona tym, że wciąż jej przypominał, a przecież doskonale wiedziała co i komu ma mówić.
    Uniosła wzrok w górę kiedy stanął nad nią, nie drgnęła na sekundę, tylko szarość spojrzenia utkwiła w jego spojrzeniu dobrze wiedząc jakie wspomnienie właśnie wybrzmiało głośno w ciszy garderoby - przyspieszone oddechy, szepty i miarowy odgłos przesuwania mebla. Nie odprowadziła go spojrzeniem upijając łyk swojej herbaty, a gdy wyszedł sięgnęła jasną dłonią ku wekslowi.

    Villemo z tematu


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.