:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Listopad-grudzień 2000
18.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk
2 posters
Villemo Holmsen
18.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sro 29 Lis - 13:28
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
18.12.2000
Poranek niepewnie wdzierał się przez szybę okna do sypialni, która wciąż nosiła ślady ostatniej nocy. Na stoliku wciąż stały dwa kieliszki z niedopitym winem, kiedy dwójka ludzi zajęła się ważniejszymi i o wiele przyjemniejszymi sprawami.
Villemo czuła na nagiej skórze delikatną fakturę pościeli, w której właśnie leżała. Zapachy mieszały się ze sobą, choć powoli odchodziły w niepamięć wraz z porankiem jaki nastał. Wspomnienia poprzedniej nocy zaś były żywe, kiedy opadła kurtyna niepewności, gdy wybrzmiały słowa tak dziwnie oczekiwane i niepewne. Tym bardziej kiedy wiedziała, że przed dwoma dniami została zawarta umowa, w której Kruczy Strażnik opłacił posiadanie niksy na wyłączność. Przez nadchodzący miesiąc należała wyłącznie do niego i to jego zachcianki miała spełniać. On zaś, pragnął wiedzieć czego chce niksa.
Zadziwiające połączenie, którego do końca nie rozumiała. Czego oczekiwały Norny? W co tak właściwie grały plącząc jej ścieżki?
Poruszyła się w łóżku i powoli uniosła powieki czując ciężar męskiej ręki na swoim ciele. Szare spojrzenie przez chwilę wodziło po suficie nie mogąc rozpoznać miejsca, w którym się znajdowała. Po chwili do niej dotarło, że przecież nie znajdowała się w podziemiach galerii, a w mieszkaniu Sigurda. Odwróciła powoli głowę by spojrzeć na uśpioną twarz mężczyzny. Czy rzeczywiście spał, a może czuwał? Tego nie wiedziała, ale pomimo tego uniosła dłoń i pogładziła brodaty policzek.
W nocy oddali się pasji, która pochłonęła ich całkowicie, zawładnęła nie tylko ciałem ale również umysłem. Pchnęła w odmęty głębokiej wody pożądania, której dali się porwać. Nie utonęli, ale wypłynęli daleko. Bardzo daleko.
Ciało było ociężałe, lekko obolałe, ale pomimo tego delikatny uśmiech zadowolenia pojawił się na jasnej twarzy Lilije, która dawno nie czuła takiego spełnienia jak w nocy.
Po każdej innej nocy powoli by wstała i bezszelestnie opuściła miejsce, w którym spędziła z klientem. Został by po niej zapach lilii i paczuli oraz wygniecenie w jedwabnej pościeli. Tym razem było inaczej, nie musiała skrywać się w cieniach wspomnień nocy, w których klient ukrywał swoje prawdziwe ja wracając do żony, dzieci lub narzeczonej.
Przeciągnęła się nieznacznie, a pościel odsłoniła częściowo jasną, prawie porcelanową skórę, która teraz lekko zadrżała pod wpływem chłodu.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 18.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sro 29 Lis - 13:29
Dziki i pełen pasji wieczór przeminął. Wraz z pojawieniem się pierwszych promieni słońca, które wpadały do pomieszczenia nastał nowy dzień. Dzień tajemniczy, który skrywał przed nimi bardzo wiele. Obydwoje nie byli w stanie przeciwstawić się czasowi, aby zatrzymać wczorajszy wieczór na całą wieczność. Co przyniesie przyszłość? Nikt tak naprawdę nie wie. Śmiem stwierdzić, że sam Odyn miałby problem z ustaleniem tego. Norny ustalały ścieżki, lecz jaką teraz im wyznaczą?
Sigurd zawsze spał lekkim snem. Był przyzwyczajony do tego, że cały czas czuwał i był gotowy na ewentualny atak. Gdy jakaś akcja wymaga spania w terenie, ta umiejętność jest bardzo przydatna. Poczuł na swojej brodzie jej delikatną rękę. Uśmiechnął się mając cały czas zamknięte oczy.
- Zostałaś. Cieszę się. - odpowiedział cicho, swoim ciężkim głosem. Cały czas miał zamknięte oczy. Swoją rękę położył prostopadle względem swojego ciała, tak aby dać Villemo dodatkową poduszkę w postaci swojego bicepsa. Czuł się naprawdę wspaniale, ale za równo był zmęczony. To co wczoraj zrobili wymęczyło go na całego. Już treningi miał lżejsze.
- Co chciałabyś zjeść na śniadanie? - otworzył w końcu swoje zielone oczy i spojrzał na swoją partnerkę. Po takim dzikim tańcu na pewno jest głodna, przynajmniej on taki był. Mógłby coś przygotować, miał odpowiednią ilość składników, aby zrobić bardzo dużo różnych potraw. - Pracujesz dzisiaj jako kustosz w Galerii, czy możemy spędzić poranek do południa obijając się w łóżku? - zapytał się, gdyż on nie miał zamiaru wstawać, chyba żeby zrobić to wcześniej zaproponowane śniadanie. Zjedliby je w łóżku.
Sigurd zawsze spał lekkim snem. Był przyzwyczajony do tego, że cały czas czuwał i był gotowy na ewentualny atak. Gdy jakaś akcja wymaga spania w terenie, ta umiejętność jest bardzo przydatna. Poczuł na swojej brodzie jej delikatną rękę. Uśmiechnął się mając cały czas zamknięte oczy.
- Zostałaś. Cieszę się. - odpowiedział cicho, swoim ciężkim głosem. Cały czas miał zamknięte oczy. Swoją rękę położył prostopadle względem swojego ciała, tak aby dać Villemo dodatkową poduszkę w postaci swojego bicepsa. Czuł się naprawdę wspaniale, ale za równo był zmęczony. To co wczoraj zrobili wymęczyło go na całego. Już treningi miał lżejsze.
- Co chciałabyś zjeść na śniadanie? - otworzył w końcu swoje zielone oczy i spojrzał na swoją partnerkę. Po takim dzikim tańcu na pewno jest głodna, przynajmniej on taki był. Mógłby coś przygotować, miał odpowiednią ilość składników, aby zrobić bardzo dużo różnych potraw. - Pracujesz dzisiaj jako kustosz w Galerii, czy możemy spędzić poranek do południa obijając się w łóżku? - zapytał się, gdyż on nie miał zamiaru wstawać, chyba żeby zrobić to wcześniej zaproponowane śniadanie. Zjedliby je w łóżku.
Villemo Holmsen
Re: 18.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sro 29 Lis - 13:29
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Męski głos zawibrował w powietrzu sprawiając, że parę sekund zamarła. Nie otwierał oczu, nadal pozostając we wspomnieniach nocy. Ułożyła się wygodniej korzystając z niemego zaproszenia. Pościel skotłowana była świadkiem szaleństw tych dwojga, ale mogli być pewni, że będzie milczeć jak zaklęta. Szare tęczówki spotkały się z zielonym spojrzeniem, a wizja wspólnego śniadania była bardzo kusząca.
-Co dziś serwuje Mistrz Kuchni? - Zapytała unosząc lekko brwi w górę posyłając mężczyźnie zaczepny uśmiech. Ponownie pogładziła go po brodzie. -Dzisiaj pracuję, ale nie muszę być bardzo wcześnie rano.
Klienci w galerii zwykle zjawiali koło dziesiątej, gdyż już byli po pierwszych spotkaniach i pomiędzy jedną kawą a drugą. -Wieczorem jednak jestem do twojej dyspozycji. - Powiedziała po chwili patrząc na niego uważnie. -Zawarłeś taką umowę z Olafem.
Te słowa w końcu musiały paść, obydwoje wiedzieli jaki kontrakt miał Sigurd z właścicielem galerii, o którym kobieta została poinformowana parę godzin później. Do połowy stycznia wszystkie wieczory i noce Villemo należały do Kruczego Strażnika, w ciągu dnia pracowała jako kustosz, poza dniami które miała przewidziane w umowie jako wolne.
Nie była zła o to, że nic jej nie powiedział, nie zdradził się słowem, ponieważ była zadowolona z tego, że to właśnie on wystąpił o wykupienie czasu Villemo na wyłączność. Zresztą, sama mu tą myśl podlewała swoimi słowami i zachowaniem, za każdym razem gdy tylko się pojawiał.
Uległa czarowi Kruczego Strażnika pozwalając sobie na bliższą z nim relację niż kurtyzaną było wolno. W przyszłości mogły wypłynąć z tego konsekwencje, których nawet się nie spodziewała, ale nie myślała o nich teraz pozwalając aby czas, który wykupił trwał. Jeżeli tylko chciał ona będzie czekać na niego gdzie tylko sobie zażyczy. W jego mieszkaniu, w podziemiach, w wynajętym pokoju hotelowym. Wszędzie, za to zapłacił, a ona chciała spełnić jego życzenie.
-Co dziś serwuje Mistrz Kuchni? - Zapytała unosząc lekko brwi w górę posyłając mężczyźnie zaczepny uśmiech. Ponownie pogładziła go po brodzie. -Dzisiaj pracuję, ale nie muszę być bardzo wcześnie rano.
Klienci w galerii zwykle zjawiali koło dziesiątej, gdyż już byli po pierwszych spotkaniach i pomiędzy jedną kawą a drugą. -Wieczorem jednak jestem do twojej dyspozycji. - Powiedziała po chwili patrząc na niego uważnie. -Zawarłeś taką umowę z Olafem.
Te słowa w końcu musiały paść, obydwoje wiedzieli jaki kontrakt miał Sigurd z właścicielem galerii, o którym kobieta została poinformowana parę godzin później. Do połowy stycznia wszystkie wieczory i noce Villemo należały do Kruczego Strażnika, w ciągu dnia pracowała jako kustosz, poza dniami które miała przewidziane w umowie jako wolne.
Nie była zła o to, że nic jej nie powiedział, nie zdradził się słowem, ponieważ była zadowolona z tego, że to właśnie on wystąpił o wykupienie czasu Villemo na wyłączność. Zresztą, sama mu tą myśl podlewała swoimi słowami i zachowaniem, za każdym razem gdy tylko się pojawiał.
Uległa czarowi Kruczego Strażnika pozwalając sobie na bliższą z nim relację niż kurtyzaną było wolno. W przyszłości mogły wypłynąć z tego konsekwencje, których nawet się nie spodziewała, ale nie myślała o nich teraz pozwalając aby czas, który wykupił trwał. Jeżeli tylko chciał ona będzie czekać na niego gdzie tylko sobie zażyczy. W jego mieszkaniu, w podziemiach, w wynajętym pokoju hotelowym. Wszędzie, za to zapłacił, a ona chciała spełnić jego życzenie.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 18.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sro 29 Lis - 13:29
Wczorajsza noc była bardzo miłym wspomnieniem, które ciągle odbijało się echem w jego umyśle. Obydwoje uwolnili swoje pragnienia i rządze uspokajając na jakiś czas wewnętrzne bestie, i demony.
- A na co Lady miałaby ochotę? Jajecznica, naleśniki, coś bardziej zmyślnego? - zapytał się, spoglądając na nią. Ucieszył się, że nie musi tak szybko uciekać z jego łóżka. Pierwszy raz od bardzo dawna chciałby się trochę polenić i teraz miał ku temu okazje. Zazwyczaj już od samego wschodu słońca jest już na nogach szykując się do pracy rozpoczynając ją jeszcze w swoim gabinecie, a kończąc pod wieczór na komendzie. Nie miał wcześniej życia prywatnego. Zrezygnował z niego twierdząc, że nie jest mu potrzebne i przynosi tylko rozczarowanie. Teraz zaczynało mu się to zmieniać. Dał uczuciom kolejna szanse. Nie wiedział czy jest to słuszna czy błędna decyzja. Na pewno najbliższa przyszłość przyniesie odpowiedzi.
- Wieczorem jestem umówiony ze starą przyjaciółką Vivian. Chyba że chciałabyś pójść z nami na najgorszą na świecie zabawę jaką są łyżwy? Jeżeli jednak nie masz ochoty, będziemy mogli się spotkać u mnie "późnym" wieczorem. - uśmiechnął się cwanie. - Owszem, zawarłem umowę z Olafem, ale nie chce tobie nic narzucać. Jeżeli coś ci nie będzie pasować, czy będziesz czymś zmęczona mów mi od razu. Nie będę się dobrze czuł ze świadomością, że coś ci nie odpowiada. - Umowa miała być dla nich nie tylko dla niego. Obydwoje popadli swoim urokom i nie mogli się temu oprzeć. On, strażnik prawości, Kruczy Strażnik zadurzył się w kurtyzanie. Złamał wiele przepisów nie tylko prawnych, ale i osobistych, lecz nie żałował. Jakiekolwiek przyniesie przyszłość konsekwencje będzie gotów się z nimi zmierzyć.
- A na co Lady miałaby ochotę? Jajecznica, naleśniki, coś bardziej zmyślnego? - zapytał się, spoglądając na nią. Ucieszył się, że nie musi tak szybko uciekać z jego łóżka. Pierwszy raz od bardzo dawna chciałby się trochę polenić i teraz miał ku temu okazje. Zazwyczaj już od samego wschodu słońca jest już na nogach szykując się do pracy rozpoczynając ją jeszcze w swoim gabinecie, a kończąc pod wieczór na komendzie. Nie miał wcześniej życia prywatnego. Zrezygnował z niego twierdząc, że nie jest mu potrzebne i przynosi tylko rozczarowanie. Teraz zaczynało mu się to zmieniać. Dał uczuciom kolejna szanse. Nie wiedział czy jest to słuszna czy błędna decyzja. Na pewno najbliższa przyszłość przyniesie odpowiedzi.
- Wieczorem jestem umówiony ze starą przyjaciółką Vivian. Chyba że chciałabyś pójść z nami na najgorszą na świecie zabawę jaką są łyżwy? Jeżeli jednak nie masz ochoty, będziemy mogli się spotkać u mnie "późnym" wieczorem. - uśmiechnął się cwanie. - Owszem, zawarłem umowę z Olafem, ale nie chce tobie nic narzucać. Jeżeli coś ci nie będzie pasować, czy będziesz czymś zmęczona mów mi od razu. Nie będę się dobrze czuł ze świadomością, że coś ci nie odpowiada. - Umowa miała być dla nich nie tylko dla niego. Obydwoje popadli swoim urokom i nie mogli się temu oprzeć. On, strażnik prawości, Kruczy Strażnik zadurzył się w kurtyzanie. Złamał wiele przepisów nie tylko prawnych, ale i osobistych, lecz nie żałował. Jakiekolwiek przyniesie przyszłość konsekwencje będzie gotów się z nimi zmierzyć.
Villemo Holmsen
Re: 18.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sro 29 Lis - 13:29
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Zamruczała cicho na myśl o śniadaniu niczym rozleniwiona kotka. Przeciągnęła się nieznacznie, a pościel opadając ukazała krągłości ciała, które jeszcze parę godzin temu Sigurd miał we władaniu. Czuła się błogo rozleniwiona, zdradzieckie uczucie, które mogło kusić i zachęcać aby nie szła do pracy, do galerii, ale wiedziała, że tak nie będzie.
-Naleśniki z kawą brzmią bardzo kusząco. - Odpowiedziała uśmiechając się nieznacznie do Sigurda. Choć nie była wielką fanką kawy tak od czasu do czasu ją pijała, a tego poranka czuła, że bardzo jej się przyda ten napój. -Łyżwy, są fantastyczną zabawą. - Odparła z teatralnym oburzeniem w głosie. -Lubię jeździć na łyżwach. - Wyznała po chwili powoli unosząc się na łóżku. Dłońmi przeczesała złote pukle, teraz trochę w nieładzie i potargane przez nocne szaleństwa jakim się oddawali. Wciąż czuła na sobie dotyk jego rąk, siłę oraz pragnienia jakim się poddał. Prowadziła go tą ścieżką, kusiła i wabiła doskonale wiedząc do czego doprowadzi. -Nie będę zabierać twojego czasu z przyjaciółką. - Odparła zerkając na niego przez ramię. -Przygotuję się na późny wieczór. - Dodała przeciągając zmysłowo sylaby.
Umowa zdawała się zostać złamana już pierwszego wieczora, kiedy wyznali prawdę jaka w nich w leżała. Kiedy odkrywała część swoich kart choć nie powinna. Nadal była opłaconą kurtyzaną, a on klientem, który wyłożył niemałą sumę za jej usługi. Olaf będzie oczekiwał raportów, będzie pytał o zadowolenie Kruczego Strażnika, czy spełnia wszystkie jego zachcianki, czy jest na każde jego zawołanie. A za jakiś czas padnie pytanie czy przedłuży on umowę.
Założyła kosmyk włosów za ucho.
-Dobrze. - Zgodziła się po chwili. -Będę mówić. - Obiecała, ponieważ nie było trudne ją złożyć. To ona wczoraj kusiła i otwierała bramy do leża bestii. To ona chciała aby ją uwolnił, aby się nie powstrzymywał. Wiedziała, że musiała postępować delikatnie i ostrożnie.
-Skorzystam z prysznica.
Oznajmiła w końcu nie do końca wiedząc jak powinna się zachować. Nigdy nie zostawała aż do rana, nie musiała przejmować się tymi momentami co należy zrobić albo gdzie się udać. Nocą, tuż przed świtaniem znikała. Teraz odsłonięta w świetle dziennym poczuła się zagubiona. Tak nie przyzwyczajona do tego stanu rzeczy.
-Naleśniki z kawą brzmią bardzo kusząco. - Odpowiedziała uśmiechając się nieznacznie do Sigurda. Choć nie była wielką fanką kawy tak od czasu do czasu ją pijała, a tego poranka czuła, że bardzo jej się przyda ten napój. -Łyżwy, są fantastyczną zabawą. - Odparła z teatralnym oburzeniem w głosie. -Lubię jeździć na łyżwach. - Wyznała po chwili powoli unosząc się na łóżku. Dłońmi przeczesała złote pukle, teraz trochę w nieładzie i potargane przez nocne szaleństwa jakim się oddawali. Wciąż czuła na sobie dotyk jego rąk, siłę oraz pragnienia jakim się poddał. Prowadziła go tą ścieżką, kusiła i wabiła doskonale wiedząc do czego doprowadzi. -Nie będę zabierać twojego czasu z przyjaciółką. - Odparła zerkając na niego przez ramię. -Przygotuję się na późny wieczór. - Dodała przeciągając zmysłowo sylaby.
Umowa zdawała się zostać złamana już pierwszego wieczora, kiedy wyznali prawdę jaka w nich w leżała. Kiedy odkrywała część swoich kart choć nie powinna. Nadal była opłaconą kurtyzaną, a on klientem, który wyłożył niemałą sumę za jej usługi. Olaf będzie oczekiwał raportów, będzie pytał o zadowolenie Kruczego Strażnika, czy spełnia wszystkie jego zachcianki, czy jest na każde jego zawołanie. A za jakiś czas padnie pytanie czy przedłuży on umowę.
Założyła kosmyk włosów za ucho.
-Dobrze. - Zgodziła się po chwili. -Będę mówić. - Obiecała, ponieważ nie było trudne ją złożyć. To ona wczoraj kusiła i otwierała bramy do leża bestii. To ona chciała aby ją uwolnił, aby się nie powstrzymywał. Wiedziała, że musiała postępować delikatnie i ostrożnie.
-Skorzystam z prysznica.
Oznajmiła w końcu nie do końca wiedząc jak powinna się zachować. Nigdy nie zostawała aż do rana, nie musiała przejmować się tymi momentami co należy zrobić albo gdzie się udać. Nocą, tuż przed świtaniem znikała. Teraz odsłonięta w świetle dziennym poczuła się zagubiona. Tak nie przyzwyczajona do tego stanu rzeczy.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 18.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sro 29 Lis - 13:30
Obserwował ją bacznie rejestrując każdy, przeciągły ruch. Starał sobie wyryć ten obraz w swoim umyśle, aby mieć na co patrzeć w nudnych chwilach swojej pracy, chociaż nie wiedział czy takie będą w tym czasie. Wszystko zależało od tego czy szykuje się jakaś misja, czy też nie. Ostatnimi czasy było dość spokojnie, z czego się cieszył, ponieważ miał więcej czasu dla Villemo. Jeżeli coś się znowu popsuje w ich świecie na pewno będzie więcej przebywał w terenie.
- Naleśniki i kawa, da się zrobić. - powiedział z dużym uśmiechem. Miał już plan co dokładnie przygotuje i nie zatrzyma się tylko na tym. Lubił wykwitnę i bogate śniadania. Jak dla niego był to najważniejszy posiłek dnia, gdyż czasami nie ma okazji zjeść obiadu dlatego skupia się na tym aby mieć dużo energii na cały dzień. Głupio byłoby zawalić misje przez opadnięcie z sił przez niedożywienie.
- Dla mnie łyżwy to jakiś wynalazek Hel do doprowadzenia Ragnaroku. Nie rozumiem jak cienki kawałek metalu ma utrzymać człowieka w stabilnej pozycji pionowej. Przecież to czarna magia. To już łatwiejsze jest przejście po linie nad przepaścią. - mówił to z pełną frustracją, gdyż nie rozumiał tego. Nie umiał jeździć na łyżwach, a gdy Sigurd czegoś nie potrafi to go to frustruje i denerwuje. Uchodzi za człowieka, któremu nic nie jest obce i stara się zdobywać mistrzostwo w każdej dziedzinie jakiej się podejmie. A jego wypowiedz na temat przechodzenia nad przepaścią po linie to była tylko metafora, czy faktycznie miał w tym doświadczenie? Lepiej nie będzie się rozwodził na ten temat.
- Hm... nie mogę się doczekać. - odpowiedział z cwanym uśmieszkiem na jej przegotowania na późny wieczór. Czyżby ciekała go później jakaś miła niespodzianka? Wolał nie myśleć więcej na ten temat, aby nie włączył mu się instynkt detektywa. Mógłby zniszczyć niespodziankę, czego naprawdę by nie chciał.
- Dobrze. Skorzystaj a ja w tym czasie przygotuje śniadanie. - odpowiedział i pocałował ją w policzek, siadając na łóżku. Przeciągnął się, a jego mięsnie pleców - na jaki miała widok Villemo - zaczęły intensywnie pracując. Mogła na nich dostrzec przeróżne blizny, które były jego małym talizmanem i cennymi wspomnieniami błędów, których nie mógł popełnić ponownie. Ubrał na siebie bieliznę i ruszył w stronę kuchni przygotowując posiłek.
- Naleśniki i kawa, da się zrobić. - powiedział z dużym uśmiechem. Miał już plan co dokładnie przygotuje i nie zatrzyma się tylko na tym. Lubił wykwitnę i bogate śniadania. Jak dla niego był to najważniejszy posiłek dnia, gdyż czasami nie ma okazji zjeść obiadu dlatego skupia się na tym aby mieć dużo energii na cały dzień. Głupio byłoby zawalić misje przez opadnięcie z sił przez niedożywienie.
- Dla mnie łyżwy to jakiś wynalazek Hel do doprowadzenia Ragnaroku. Nie rozumiem jak cienki kawałek metalu ma utrzymać człowieka w stabilnej pozycji pionowej. Przecież to czarna magia. To już łatwiejsze jest przejście po linie nad przepaścią. - mówił to z pełną frustracją, gdyż nie rozumiał tego. Nie umiał jeździć na łyżwach, a gdy Sigurd czegoś nie potrafi to go to frustruje i denerwuje. Uchodzi za człowieka, któremu nic nie jest obce i stara się zdobywać mistrzostwo w każdej dziedzinie jakiej się podejmie. A jego wypowiedz na temat przechodzenia nad przepaścią po linie to była tylko metafora, czy faktycznie miał w tym doświadczenie? Lepiej nie będzie się rozwodził na ten temat.
- Hm... nie mogę się doczekać. - odpowiedział z cwanym uśmieszkiem na jej przegotowania na późny wieczór. Czyżby ciekała go później jakaś miła niespodzianka? Wolał nie myśleć więcej na ten temat, aby nie włączył mu się instynkt detektywa. Mógłby zniszczyć niespodziankę, czego naprawdę by nie chciał.
- Dobrze. Skorzystaj a ja w tym czasie przygotuje śniadanie. - odpowiedział i pocałował ją w policzek, siadając na łóżku. Przeciągnął się, a jego mięsnie pleców - na jaki miała widok Villemo - zaczęły intensywnie pracując. Mogła na nich dostrzec przeróżne blizny, które były jego małym talizmanem i cennymi wspomnieniami błędów, których nie mógł popełnić ponownie. Ubrał na siebie bieliznę i ruszył w stronę kuchni przygotowując posiłek.
Villemo Holmsen
Re: 18.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sro 29 Lis - 13:30
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Zaśmiała się cicho szczerze rozbawiona oburzeniem i frustracją Kruczego Strażnika. Widać sprawa z łyżwami mocno go dotyka i to dlatego, że nie był w stanie pojąć tej sztuki.
-To kwestia równowagi i zaufania własnym nogom. - Odpowiedziała uśmiechając się nieznacznie, choć uśmiech ten mógł roztapiać lodowe skały. -Sztuka poruszania się. Równie delikatna jak chodzenie po linie.
Choć ciekawym było, że Sigurd uważał, że chodzenie nad przepaścią było prostsze, a przecież bardziej niebezpieczne i groziło realną śmiercią. Przechyliła lekko głowę uważnie mu się przyglądając, ale nie ciągnęła tematu wyczuwając, że temat sportu zimowego drażni Kruczego Strażnika.
-Bardzo dobrze. - Uśmiechnęła się tajemniczo mrużąc lekko wycięte w migdał oczy. Niczym niewymuszony gest, tak oczywisty i naturalny jakim obdarował ją Sigurd bez skrępowania, wprowadził ją w chwilowe zaskoczenie. Uśmiechnęła się do własnych myśli, ponieważ pocałunek ten był prosty, zwyczajny a jednak niósł w sobie wiele bardziej złożonych uczuć i emocji niż mogło się wydawać.
Przez chwilę patrzyła na rysujące się mięśnie pod skórą, jak blizny poruszają się z każdym ruchem mężczyzny, a potem wysunęła się spod kołdry. Zbierając po drodze fragmenty bielizny udała się pod prysznic gdzie życiodajna woda zmywała z niej resztki snu i wspomnień z poprzedniej nocy. Obmywała ciało strumieniami i pozwalała myślom swobodnie płynąć.
Wychodząc spod prysznica spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Patrzyła na istotę niemalże idealną, a jednak ze skazą. Niewidoczną, rysującą się w umyśle i jej pochodzeniu. Przeczesała palcami wilgotne włosy odrzucając od siebie te myśli. Musiała zachować profesjonalizm. Nie mogła zapominać o tym kim jest i że to wszystko to iluzja, złudzenie które sama kreuje. Jesteś okrutna, Lilije. Patrzyła w szare oczy, na jasną, porcelanową twarz, malinowe usta, złote włosy. Nie zapominaj kim jesteś.
Westchnęła cicho, a gdy wyszła z łazienki na jej twarzy nie było ani śladu niepewności i starcia jakie miała z samą sobą.
Zapach kawy zaś przyjemnie kusił. Podeszła do stołu kuchennego w pełni już ubrana w rzeczy jakie miała na sobie w teatrze. Dobrze, że w galerii zawsze miała strój na przebranie - elegancki, klasyczny i skromny, a jednocześnie z najwyższej półki. Olaf zawsze dbał aby obsługa galerii prezentowała się nienagannie.
-Mogłabym się do tego przyzwyczaić. - Rzuciła od niechcenia patrząc jak Sigurd kręci się w kuchni.
-To kwestia równowagi i zaufania własnym nogom. - Odpowiedziała uśmiechając się nieznacznie, choć uśmiech ten mógł roztapiać lodowe skały. -Sztuka poruszania się. Równie delikatna jak chodzenie po linie.
Choć ciekawym było, że Sigurd uważał, że chodzenie nad przepaścią było prostsze, a przecież bardziej niebezpieczne i groziło realną śmiercią. Przechyliła lekko głowę uważnie mu się przyglądając, ale nie ciągnęła tematu wyczuwając, że temat sportu zimowego drażni Kruczego Strażnika.
-Bardzo dobrze. - Uśmiechnęła się tajemniczo mrużąc lekko wycięte w migdał oczy. Niczym niewymuszony gest, tak oczywisty i naturalny jakim obdarował ją Sigurd bez skrępowania, wprowadził ją w chwilowe zaskoczenie. Uśmiechnęła się do własnych myśli, ponieważ pocałunek ten był prosty, zwyczajny a jednak niósł w sobie wiele bardziej złożonych uczuć i emocji niż mogło się wydawać.
Przez chwilę patrzyła na rysujące się mięśnie pod skórą, jak blizny poruszają się z każdym ruchem mężczyzny, a potem wysunęła się spod kołdry. Zbierając po drodze fragmenty bielizny udała się pod prysznic gdzie życiodajna woda zmywała z niej resztki snu i wspomnień z poprzedniej nocy. Obmywała ciało strumieniami i pozwalała myślom swobodnie płynąć.
Wychodząc spod prysznica spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Patrzyła na istotę niemalże idealną, a jednak ze skazą. Niewidoczną, rysującą się w umyśle i jej pochodzeniu. Przeczesała palcami wilgotne włosy odrzucając od siebie te myśli. Musiała zachować profesjonalizm. Nie mogła zapominać o tym kim jest i że to wszystko to iluzja, złudzenie które sama kreuje. Jesteś okrutna, Lilije. Patrzyła w szare oczy, na jasną, porcelanową twarz, malinowe usta, złote włosy. Nie zapominaj kim jesteś.
Westchnęła cicho, a gdy wyszła z łazienki na jej twarzy nie było ani śladu niepewności i starcia jakie miała z samą sobą.
Zapach kawy zaś przyjemnie kusił. Podeszła do stołu kuchennego w pełni już ubrana w rzeczy jakie miała na sobie w teatrze. Dobrze, że w galerii zawsze miała strój na przebranie - elegancki, klasyczny i skromny, a jednocześnie z najwyższej półki. Olaf zawsze dbał aby obsługa galerii prezentowała się nienagannie.
-Mogłabym się do tego przyzwyczaić. - Rzuciła od niechcenia patrząc jak Sigurd kręci się w kuchni.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 18.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sro 29 Lis - 13:30
Było jeszcze kilka rzeczy w których był słaby, a większość ludzi radzi sobie w tym bardzo dobrze, jednak nie chciałby zdradzać wszystkich swoich wad za jednym razem. Już ta jedna wystarczy.
- Mam zaufanie do swoich nóg, ale jak są na płaskiej stopie. - lubił czuć podłoże i miał nad nim dużą równowagę. Nie mógł jednak zaufać łyżwą, które uwierały go zawsze i wywracały nogi. Bardzo frustrująca rzecz.
Po tej krótkiej rozmowie Sigurd udał się do kuchni ubrany tylko w bokserki. Musiał zaczął przygotowywać śniadanie więc przygotował sobie najbardziej potrzebne rzeczy takie jak składniki, miskę i patelnię. Do miski wrzucił mąkę, trochę cukru, wrzucił rozbite wcześniej jajka, dolał odrobinę wody, wrzucił szczyptę soli i zaczął wszystko mieszać. Ciasto musiało nabrać odpowiedniej konsystencji. Nie mogło być za gęste i za rzadkie. Gdy było gotowe, zaczął smażyć pierwszego naleśnika. W między czasie przygotowywać mus z twarożku, ze świeży owoców truskawki i borówek. Gdy minęły dwie minuty przerzucił naleśnika podrzucając nim na patelni. Nie kończąc na tym zaczął parzyć kawę, ustawiając na stoliku mleczko i szklane ozdobne naczynie na cukier. Gdy już wszystko było prawie gotowe postanowił wycisnąć świeży sok z pomarańczy rozcieńczając go delikatnie wodą i dodając odrobiny cukru, aby zbalansować kwaśny smak.
- Nie miałbym nic przeciwko gdybyś się przyzwyczaiła. - odpowiedział podając na dużym talerzu górę naleśników, a obok mus gotowy do nałożenia. Postawił także dzbanek z sokiem, talerze do jedzenia, sztućce i dodatkowe kubki. Jak już jeść śniadanie to na bogato. Sigurd nie lubił się ograniczać.
- Smacznego. Nawet nie wiedziałem że jestem tak głodny. - powiedział i sam sobie nałożył jednego naleśnika. Podczas gotowania zrobił się niesamowicie głodny. Te zapachy potrafiły działać na apetyt.
- Mam zaufanie do swoich nóg, ale jak są na płaskiej stopie. - lubił czuć podłoże i miał nad nim dużą równowagę. Nie mógł jednak zaufać łyżwą, które uwierały go zawsze i wywracały nogi. Bardzo frustrująca rzecz.
Po tej krótkiej rozmowie Sigurd udał się do kuchni ubrany tylko w bokserki. Musiał zaczął przygotowywać śniadanie więc przygotował sobie najbardziej potrzebne rzeczy takie jak składniki, miskę i patelnię. Do miski wrzucił mąkę, trochę cukru, wrzucił rozbite wcześniej jajka, dolał odrobinę wody, wrzucił szczyptę soli i zaczął wszystko mieszać. Ciasto musiało nabrać odpowiedniej konsystencji. Nie mogło być za gęste i za rzadkie. Gdy było gotowe, zaczął smażyć pierwszego naleśnika. W między czasie przygotowywać mus z twarożku, ze świeży owoców truskawki i borówek. Gdy minęły dwie minuty przerzucił naleśnika podrzucając nim na patelni. Nie kończąc na tym zaczął parzyć kawę, ustawiając na stoliku mleczko i szklane ozdobne naczynie na cukier. Gdy już wszystko było prawie gotowe postanowił wycisnąć świeży sok z pomarańczy rozcieńczając go delikatnie wodą i dodając odrobiny cukru, aby zbalansować kwaśny smak.
- Nie miałbym nic przeciwko gdybyś się przyzwyczaiła. - odpowiedział podając na dużym talerzu górę naleśników, a obok mus gotowy do nałożenia. Postawił także dzbanek z sokiem, talerze do jedzenia, sztućce i dodatkowe kubki. Jak już jeść śniadanie to na bogato. Sigurd nie lubił się ograniczać.
- Smacznego. Nawet nie wiedziałem że jestem tak głodny. - powiedział i sam sobie nałożył jednego naleśnika. Podczas gotowania zrobił się niesamowicie głodny. Te zapachy potrafiły działać na apetyt.
Villemo Holmsen
Re: 18.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sro 29 Lis - 13:31
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Kiedyś spotkała się ze stwierdzeniem, że gotujący mężczyzna jest niezwykle pociągający, jeżeli dodać do tego mężczyznę w samej bieliźnie i dobrze zbudowanego, to nie dziwiła się temu twierdzeniu.
Usiadła za stołem wodząc wzrokiem za każdym ruchem Sigurda. Za tym jak wyciska sok z pomarańczy, a przy tej czynności mięśnie ramion i dłoni napinały się ku zadowoleniu niksy. Czerpała czystą przyjemność mogąc być obserwatorem, nie zaś obiektem tejże. Odmiana ról niezwykle ją zadowalała.
Podparła brodę na dłoni nie przeszkadzając mężczyźnie w jego czynnościach cierpliwie czekając na śniadanie, które rosło w oczach.
-Kto wie… - Uśmiechnęła się trochę tajemniczo a trochę przekornie sięgając po kubek z kawą, po czym nałożyła sobie porcję naleśnika z musem. W brzuchu cicho zaburczało kiedy do nosa dotarły wspaniałe zapachy informując niksę, że przed pracą koniecznie musi coś zjeść. Nie namyślając się długo zaczęła jeść, a gdy skosztowała pierwszego kawałka na jej twarzy odmalowała się błogość. -Przepyszne. - Oznajmiła. -Uważałam się za mistrzynię naleśników. Jest to jedyne danie, które potrafię zrobić bezbłędnie, ale chyba znalazłam konkurencję. - Zaśmiała się się z samej siebie pomiędzy jednym kęsem a łykiem kawy.
Nim się zorientowała zjadała całą porcję, wypiła szklankę soku i kończyła kawę. Zerknęła na zegarek rozumiejąc, że jej czas się kończy i powinna wychodzić jeżeli chciała zdążyć i jeszcze na chwilę złapać oddech nim da się pochłonąć całkowicie swojej pracy. Przeniosła spojrzenie na Sigurda.
-Dziękuję. - Posłała mu wdzięczny uśmiech i wstała ze swojego miejsca, by nachylić się i musnąć ustami policzek mężczyzny. -Widzimy się późnym wieczorem…
Wychodząc z kuchni posłała mu jeszcze przelotne spojrzenie przez ramię, a po drodze zabrała swoją torebkę oraz szpilki. Miała cały dzień aby obmyślić czym zaskoczy Kruczego Strażnika.
Villemo z tematu
Usiadła za stołem wodząc wzrokiem za każdym ruchem Sigurda. Za tym jak wyciska sok z pomarańczy, a przy tej czynności mięśnie ramion i dłoni napinały się ku zadowoleniu niksy. Czerpała czystą przyjemność mogąc być obserwatorem, nie zaś obiektem tejże. Odmiana ról niezwykle ją zadowalała.
Podparła brodę na dłoni nie przeszkadzając mężczyźnie w jego czynnościach cierpliwie czekając na śniadanie, które rosło w oczach.
-Kto wie… - Uśmiechnęła się trochę tajemniczo a trochę przekornie sięgając po kubek z kawą, po czym nałożyła sobie porcję naleśnika z musem. W brzuchu cicho zaburczało kiedy do nosa dotarły wspaniałe zapachy informując niksę, że przed pracą koniecznie musi coś zjeść. Nie namyślając się długo zaczęła jeść, a gdy skosztowała pierwszego kawałka na jej twarzy odmalowała się błogość. -Przepyszne. - Oznajmiła. -Uważałam się za mistrzynię naleśników. Jest to jedyne danie, które potrafię zrobić bezbłędnie, ale chyba znalazłam konkurencję. - Zaśmiała się się z samej siebie pomiędzy jednym kęsem a łykiem kawy.
Nim się zorientowała zjadała całą porcję, wypiła szklankę soku i kończyła kawę. Zerknęła na zegarek rozumiejąc, że jej czas się kończy i powinna wychodzić jeżeli chciała zdążyć i jeszcze na chwilę złapać oddech nim da się pochłonąć całkowicie swojej pracy. Przeniosła spojrzenie na Sigurda.
-Dziękuję. - Posłała mu wdzięczny uśmiech i wstała ze swojego miejsca, by nachylić się i musnąć ustami policzek mężczyzny. -Widzimy się późnym wieczorem…
Wychodząc z kuchni posłała mu jeszcze przelotne spojrzenie przez ramię, a po drodze zabrała swoją torebkę oraz szpilki. Miała cały dzień aby obmyślić czym zaskoczy Kruczego Strażnika.
Villemo z tematu
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 18.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sro 29 Lis - 13:31
Dzisiejsze śniadanie było bardzo miłe, w najlepszym towarzystwie. Sigurd od bardzo dawna nie jadł z nikim śniadania i szczerze brakowało mu tego uczucia. Krótka rozmowa i wspólne spojrzenia były miłym dodatkiem do posiłku. Po rozłożeniu wszystkiego czego potrzebowali Sigurd sam zabrał się za jedzenie. Słysząc jej zachwyt uśmiechnął się miło.
- Jest mi miło. - odpowiedział na komplement i jadł dalej polewając sobie soku. - Nie martw się, też nie potrafię zrobić zbyt wielu potraw. Nauczyłem się tych podstawowych, aby jakoś przetrwać. - dodał popijając. Nigdy nie miał czasu na gotowanie więc skupił się na robieniu śniadań. Obiady czy kolacje jadał w restauracjach, do których czasami zabierał pracę. Miał tam ciszę i spokój, mogąc pogrzebać w papierach. No cóż… był pracoholikiem i ciężko jest zmienić przyzwyczajenia. Starał się jednak spędzać czas z innymi, aby całkowicie nie odlecieć. Już nawet zaczął układać sobie plan w głowie co musi zrobić, aby się ze wszystkim ważnym wyrobić.
Słysząc jej podziękowania, a także czując jej budzik na policzku uśmiechnął się miło. Ten gest był bardzo miły i mówił bardzo dużo. Przynajmniej on miał taką nadzieje. Czuł się dobrze, a nawet wyjątkowo. Późny wieczór stał się kuszącą obietnicą. Nie mógł się doczekać, przez co pewnie dzień będzie się dłużył. Chociaż gdy zatraci się w pracy, pewnie minie bardzo szybko.
- Do zobaczenia. - odpowiedział jej tylko odprowadzając ją wzrokiem. Był szczęśliwy. Było to widać na jego twarzy, lecz nie chciał tego pokazywać na komisariacie. Będzie w budynku wypełnionym detektywów i na razie wolał to szczęście zachować dla samego siebie. Po śniadaniu posprzątał, poszedł się umyć, a także się ubrał. Następnie wyszedł z apartamentu, klucząc za sobą drzwi.
Bezimienny z tematu
- Jest mi miło. - odpowiedział na komplement i jadł dalej polewając sobie soku. - Nie martw się, też nie potrafię zrobić zbyt wielu potraw. Nauczyłem się tych podstawowych, aby jakoś przetrwać. - dodał popijając. Nigdy nie miał czasu na gotowanie więc skupił się na robieniu śniadań. Obiady czy kolacje jadał w restauracjach, do których czasami zabierał pracę. Miał tam ciszę i spokój, mogąc pogrzebać w papierach. No cóż… był pracoholikiem i ciężko jest zmienić przyzwyczajenia. Starał się jednak spędzać czas z innymi, aby całkowicie nie odlecieć. Już nawet zaczął układać sobie plan w głowie co musi zrobić, aby się ze wszystkim ważnym wyrobić.
Słysząc jej podziękowania, a także czując jej budzik na policzku uśmiechnął się miło. Ten gest był bardzo miły i mówił bardzo dużo. Przynajmniej on miał taką nadzieje. Czuł się dobrze, a nawet wyjątkowo. Późny wieczór stał się kuszącą obietnicą. Nie mógł się doczekać, przez co pewnie dzień będzie się dłużył. Chociaż gdy zatraci się w pracy, pewnie minie bardzo szybko.
- Do zobaczenia. - odpowiedział jej tylko odprowadzając ją wzrokiem. Był szczęśliwy. Było to widać na jego twarzy, lecz nie chciał tego pokazywać na komisariacie. Będzie w budynku wypełnionym detektywów i na razie wolał to szczęście zachować dla samego siebie. Po śniadaniu posprzątał, poszedł się umyć, a także się ubrał. Następnie wyszedł z apartamentu, klucząc za sobą drzwi.
Bezimienny z tematu