:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Listopad-grudzień 2000
17.12.2000 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk
2 posters
Bezimienny
17.12.2000 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk Sro 29 Lis - 13:08
17.12.2000
Tak jak siedzieli w teatrze, tak wyszli trzymając się za ręce, chyba że Villemo wolała inaczej. Na szczęście Sigurd nie mieszkał jakoś daleko od teatru więc spacer nie był długi. Nie chciał aby zmarzła, więc jeżeli tylko chciała proponował jej swoją marynarkę. Sigurd był przyzwyczajony do chłodu.
- Moją ulubioną potrawą jest flaskesteg, jadłaś kiedyś? - odpowiedział na jej pytanie zadane w teatrze. Była to duńska potrawa, którą można podać na wiele sposobów. Miał swój własny, którym chętnie się podzieli.
Wszedł z nią do dość bogato wyglądającego budynku, w którym był konsjerż siedzący przy wysokim stole i mając dookoła pełno różnych papierów. Sigurd machnął tylko delikatnie z głową z uśmiechem, tak samo zareagował konsjerż. Był to starszy mężczyzna, bardzo przyjemny dla oka staruszek.
Weszli po schodach na piętro, które należało do Sigurda. Otworzył kluczami drzwi i wpuścił Villemo pierwszą, a on za nią, zamykając tym samym wrota.
- Witam w moich skromnych progach. Czuj się jak u siebie. - powiedział miło. - Po lewej jest łazienka, na wprost salon główny, który łączy się z kuchnią. Tutaj w holu jest szafa na ubiór, mogę. - podszedł do niej od tyłu, chcąc pomóc jej ściągnąć płaszcz, a następnie powiesić w szafie na wieszaku.
Razem ruszyli w stronę kuchni gdzie Sigurd miał zamiar zacząć gotować. Ściągnął tylko marynarkę, odpiął guziki na rękawach od koszuli aby je podciągnąć na łokcie.
- Napijesz się czegoś, wina, wody, herbaty, kawy, drinka? - zaproponował coś do picia. W kuchni miał pełne stoisko z przeróżnymi, drogimi winami, a w barku w salonie całą wystawę przeróżnych typów alkoholi. Miał tak duży wybór, że mógł zrobić zapewne każdy, istniejący drink.
Villemo Holmsen
Re: 17.12.2000 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk Sro 29 Lis - 13:08
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Nie miała okazji nigdy jeść rzeczonego dania o czym od razu poinformowała Sigurda w drodzę do jego lokum. Ubrana w płaszcz podbity futrem nie potrzebowała dodatkowego okrycia, a idąc równym krokiem z mężczyzną nie czuła tak chłodu zimowego wieczora. Choć nogi obute jedynie w szykowne szpilki mogły zmrozić nie jednego człowieka samym swoim widokiem.
Uśmiechnęła się uprzejmie do staruszka, który przywitał ich skinieniem głowy i wzrokiem odprowadził dopóki nie zniknęli mu z oczu. Znała okolicę, w której mieścił się budynek mieszkalny, o ile dobrze pamiętała niedaleko mieściła się siedziba Kruczej Straży.
Wkroczyła powoli do mieszkania mężczyzny, niczym do sanktuarium. Wchodzenie do czyjegoś domu, było porównywalne do tego jak poznanie części jego duszy. Dyskretnie się rozglądała wyłapując drobne elementy takie jak obrazy czy oświetlenie i dodatki, które wspaniale uzupełniały surową elegancję tego miejsca. Kolor czarny dominował, podobnie jak w stroju samego mężczyzny i jakoś jej to nie zdziwiło; jakby podświadomie na to liczyła.
-Dziękuję. - Pozwoliła zabrać od siebie płaszcz i odłożyła torebkę na bok aby z nią nie wchodzić bardziej do środka. Cichym stukotem obcasów ruszyła za Sigurdem do kuchni gdzie miał popisać się swoimi umiejętnościami kucharskimi. -Chętnie napiję się wina. - Odpowiedziała czując, że jak wypije drinka na pusty żołądek może się to nieciekawie skończyć. Wino zaś mogło pobudzić apetyt ale sączone powoli nie zaszumi tak mocno w głowie. Drinki bywały zdradliwie. Nie chciała ryzykować.
Z ogromną uwagą obserwowała jak szykował się do działania w kuchni i uśmiechnęła się do siebie. Mieszkając sama nie dzieliła z nikim przestrzeni kuchennej zbyt często, a tym bardziej gotując czy spożywając razem posiłek. Nawet gdy klienci zabierali ją do siebie, to od razu kierowana była do sypialni lub łazienki gdzie sfinalizowała wieczór, za który zapłacono. Ponownie, siedzenie w kuchni z kieliszkiem wina, było bardziej intymne niż na pierwszy rzut oka się wydawało. -Jeszcze jakaś ulubiona potrawa? A może deser? -Zagadnęła ciekawa czy Sigurd lubił słodycze czy należał do tego grona, które słoność czy ostrość przedkładał nad słodycz potrawy.
Uśmiechnęła się uprzejmie do staruszka, który przywitał ich skinieniem głowy i wzrokiem odprowadził dopóki nie zniknęli mu z oczu. Znała okolicę, w której mieścił się budynek mieszkalny, o ile dobrze pamiętała niedaleko mieściła się siedziba Kruczej Straży.
Wkroczyła powoli do mieszkania mężczyzny, niczym do sanktuarium. Wchodzenie do czyjegoś domu, było porównywalne do tego jak poznanie części jego duszy. Dyskretnie się rozglądała wyłapując drobne elementy takie jak obrazy czy oświetlenie i dodatki, które wspaniale uzupełniały surową elegancję tego miejsca. Kolor czarny dominował, podobnie jak w stroju samego mężczyzny i jakoś jej to nie zdziwiło; jakby podświadomie na to liczyła.
-Dziękuję. - Pozwoliła zabrać od siebie płaszcz i odłożyła torebkę na bok aby z nią nie wchodzić bardziej do środka. Cichym stukotem obcasów ruszyła za Sigurdem do kuchni gdzie miał popisać się swoimi umiejętnościami kucharskimi. -Chętnie napiję się wina. - Odpowiedziała czując, że jak wypije drinka na pusty żołądek może się to nieciekawie skończyć. Wino zaś mogło pobudzić apetyt ale sączone powoli nie zaszumi tak mocno w głowie. Drinki bywały zdradliwie. Nie chciała ryzykować.
Z ogromną uwagą obserwowała jak szykował się do działania w kuchni i uśmiechnęła się do siebie. Mieszkając sama nie dzieliła z nikim przestrzeni kuchennej zbyt często, a tym bardziej gotując czy spożywając razem posiłek. Nawet gdy klienci zabierali ją do siebie, to od razu kierowana była do sypialni lub łazienki gdzie sfinalizowała wieczór, za który zapłacono. Ponownie, siedzenie w kuchni z kieliszkiem wina, było bardziej intymne niż na pierwszy rzut oka się wydawało. -Jeszcze jakaś ulubiona potrawa? A może deser? -Zagadnęła ciekawa czy Sigurd lubił słodycze czy należał do tego grona, które słoność czy ostrość przedkładał nad słodycz potrawy.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 17.12.2000 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk Sro 29 Lis - 13:08
Słysząc, że chętnie napije się wina, sięgnął do górnego stojaka i wybrał czerwone wino pół słodkie. Miał nadzieje, że spodoba się jego smak, ponieważ był delikatny i idealnie nadawał się do swobodnego picia. Wyciągnął z szafki dwa, wysokie kieliszki, a także po otwieracz. Po szybkim wkręceniu otworzył butelkę. Polał po równo do obu kieliszków i jeden zaniósł na stolik przy którym siedziała Villemo i postawił przed nią.
- Proszę bardzo, delikatne wino. Do jedzenia otworzę coś wytrawniejszego. - powiedział i uśmiechnął się delikatnie. Na szczęście większość pracy miał już przygotowane, ponieważ marynował świeży kawałek schabu i był już gotowy do pieczenia. Podszedł do lodówki i ją otworzył. Wyciągnął talerz, na którym był zawinięty kawałek, który już nabrał apetycznych kolorów. Ściągnął z niej folie, a za pomocą noża, który leżał obok ściągnął sznurki kucharskie, które podtrzymywały mięso, aby zachowało kolisty kształt. Włożył kawałek na tace do piernika i włączył pieczenie.
- Z deserów? Lubię chyba wszystkie, w który są jabłka, nie ważne w jakiej postaci. - powiedział w czasie buszowania po kuchni. To prawda, uwielbiał jabłeczniki i tak naprawdę tylko je. Mógł czasami zjeść jakiś sernik, ale najlepiej z owocami.
Podszedł ponownie do lodówki wyciągając z nich obrane i gotowe do wstawienia świeże ziemniaczki. Wrzucił je do garnka z wodą, a także włączył kuchenkę, aby zaczęły się gotować. Tutaj zrobił chwilową przerwę i wziął kieliszek wina i usiadł na przeciwko Villemo spoglądając na nią z delikatnym uśmiechem.
- Co do spektaklu, jesteśmy więc zgodni, że cała otoczka była nieziemska. Czuć było mocno tą historię, a przekaz jest jaki wykryłem to taki, że w każdym może obudzić się potwór, ale nie każdy musi nim być. - rozpoczął rozmowę o spektaklu robiąc tym samym podsumowanie tego co zobaczyli. Upił kolejny łyk wina.
- Proszę bardzo, delikatne wino. Do jedzenia otworzę coś wytrawniejszego. - powiedział i uśmiechnął się delikatnie. Na szczęście większość pracy miał już przygotowane, ponieważ marynował świeży kawałek schabu i był już gotowy do pieczenia. Podszedł do lodówki i ją otworzył. Wyciągnął talerz, na którym był zawinięty kawałek, który już nabrał apetycznych kolorów. Ściągnął z niej folie, a za pomocą noża, który leżał obok ściągnął sznurki kucharskie, które podtrzymywały mięso, aby zachowało kolisty kształt. Włożył kawałek na tace do piernika i włączył pieczenie.
- Z deserów? Lubię chyba wszystkie, w który są jabłka, nie ważne w jakiej postaci. - powiedział w czasie buszowania po kuchni. To prawda, uwielbiał jabłeczniki i tak naprawdę tylko je. Mógł czasami zjeść jakiś sernik, ale najlepiej z owocami.
Podszedł ponownie do lodówki wyciągając z nich obrane i gotowe do wstawienia świeże ziemniaczki. Wrzucił je do garnka z wodą, a także włączył kuchenkę, aby zaczęły się gotować. Tutaj zrobił chwilową przerwę i wziął kieliszek wina i usiadł na przeciwko Villemo spoglądając na nią z delikatnym uśmiechem.
- Co do spektaklu, jesteśmy więc zgodni, że cała otoczka była nieziemska. Czuć było mocno tą historię, a przekaz jest jaki wykryłem to taki, że w każdym może obudzić się potwór, ale nie każdy musi nim być. - rozpoczął rozmowę o spektaklu robiąc tym samym podsumowanie tego co zobaczyli. Upił kolejny łyk wina.
Villemo Holmsen
Re: 17.12.2000 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk Sro 29 Lis - 13:08
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Uniosła kieliszek za długą nóżkę i upiła łyk wina cieszą się jego delikatnym bukietem, który przyjemnie rozchodził się po podniebieniu. Przy okazji spoglądała na krzątającego się galdra w kuchni. Kiedyś jedna z dziewcząt powiedziała, że nie ma wspanialszego widoku jak mężczyzna gotujący w pełnej pasji. Musiała przyznać, że coś w tym było. A może to jej skołowane myśli i emocje zaburzały odbiór całego tego wieczoru? Nie mniej mogła spokojnie mu się przyglądać, w zupełnie innej scenerii niż w czasie ich spotkań w pokojach w podziemiach galerii.
-Jabłka. - Powtórzyła za nim wyraźnie zaskoczona, ale postanowiła tę informację zanotować na przyszłość. Kto wie kiedy się może przydać, a taka kolekcjonerka wiedzy jaką była Lilije wiedziała, że zawsze lepiej mieć więcej takich wzmianek w pamięci. Zakręciła od niechcenia kieliszek z rubinowym płynem, który na myśl przywodził krew oraz ich wspólną noc kiedy dała pokaz tańca i śpiewu. Uniosła na Sigurda szare spojrzenie tęczówek, gdy się przysiadł i wrócił do spektaklu.
-Dla mnie był opowieścią o niezrozumieniu. - Odpowiedziała po chwili analizując przez parę sekund słowa mężczyzny. -O uprzedzeniach. Nienawiści i miłości, niezrozumieniu oraz zdradzie. - Upiła kolejny łyk wina. -I o potworze. - Tylko kto nim był. Nimfa czy człowiek? Które z nich okazało się bardziej potworne i jak należało zdefiniować samo określenie “potwór”. -Zastanawia mnie jedno, co lub kogo nazwiemy potworem? - Wiedziała, że wkracza na niepewny grunt, że może poznać odpowiedzi, które się jej nie spodobają lub wręcz ją zranią. Częściowo Sigurd już w teatrze powiedział jej czym jest potwór i potworność sama w sobie, ale teraz mieli więcej swobody na rozmowę. -Potworem jest ten, kto urodził się z… pewną odmiennością czy może ktoś kto zostanie takim mianem określony przez innych w ciągu swojego życia? Potwornością nazywamy więc też jakieś zachowanie. Tylko w takim razie: czym jest potwór? - Przechyliła lekko głowę ku lewemu ramieniu jakby ten gest miał jej pomóc w rozwikłaniu tego zawiłego pytania. -Nimfa była potworem? Czy młodzieniec? A może obydwoje?
-Jabłka. - Powtórzyła za nim wyraźnie zaskoczona, ale postanowiła tę informację zanotować na przyszłość. Kto wie kiedy się może przydać, a taka kolekcjonerka wiedzy jaką była Lilije wiedziała, że zawsze lepiej mieć więcej takich wzmianek w pamięci. Zakręciła od niechcenia kieliszek z rubinowym płynem, który na myśl przywodził krew oraz ich wspólną noc kiedy dała pokaz tańca i śpiewu. Uniosła na Sigurda szare spojrzenie tęczówek, gdy się przysiadł i wrócił do spektaklu.
-Dla mnie był opowieścią o niezrozumieniu. - Odpowiedziała po chwili analizując przez parę sekund słowa mężczyzny. -O uprzedzeniach. Nienawiści i miłości, niezrozumieniu oraz zdradzie. - Upiła kolejny łyk wina. -I o potworze. - Tylko kto nim był. Nimfa czy człowiek? Które z nich okazało się bardziej potworne i jak należało zdefiniować samo określenie “potwór”. -Zastanawia mnie jedno, co lub kogo nazwiemy potworem? - Wiedziała, że wkracza na niepewny grunt, że może poznać odpowiedzi, które się jej nie spodobają lub wręcz ją zranią. Częściowo Sigurd już w teatrze powiedział jej czym jest potwór i potworność sama w sobie, ale teraz mieli więcej swobody na rozmowę. -Potworem jest ten, kto urodził się z… pewną odmiennością czy może ktoś kto zostanie takim mianem określony przez innych w ciągu swojego życia? Potwornością nazywamy więc też jakieś zachowanie. Tylko w takim razie: czym jest potwór? - Przechyliła lekko głowę ku lewemu ramieniu jakby ten gest miał jej pomóc w rozwikłaniu tego zawiłego pytania. -Nimfa była potworem? Czy młodzieniec? A może obydwoje?
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 17.12.2000 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk Sro 29 Lis - 13:08
W jego mieszkaniu mogli swobodnie porozmawiać o spektaklu, nie sugerując się innymi głosami, które w teatrze były słyszalne. Wysłuchał dokładnie słów Villemo. Ich rozmowa wróciła do najważniejszego chyba aspektu, czyli kto był potworem, a kto nie.
- To prawda. Uprzedzenia inności od zawsze był powodem nienawiści. Myślę, że to wynikało z tego, że obydwie rasy nie mogły siebie zrozumieć, chodziarz największym antagonistą w przedstawieniu był człowiek. - odpowiedział upijając łyk wina. W tym też momencie postanowił dorobić do całego dania sałatkę, dlatego wstał z miejsca i podszedł ponownie do lodówki wyciągając wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy.
- W mojej definicji "potwora" nikt się nim nie rodzi. Nie ważne czy to człowiek czy niksa, żaden z nich nie jest od urodzenia potworem. Potworem można się stać dokonując ekstremalnych decyzji wpływając na życie i poczynania innych. Zabierając im wolność, która im się należy. - mówił a w przerwie przygotowywał sałatkę siekając nożem warzywa takie jak papryka, szczypiorek, sałatę, ogórki i pomidory.
- Bez względu można potworami nazwać tych młodzieńców, którzy poszli na polowanie w pierwszym akcie. Wszyscy chcieli mordować z czystej chęci mordowania. Nie było w tym większego motywu jak nienawiść do niks. Byli uprzedzeni pogłoskami o tym jak manipulują mężczyznami, ale czy taka była prawda? Żaden z nich nigdy tego nie zweryfikował. - włożył przygotowane warzywa do duże miski, a do niej dodał przypraw takich jak szczypta czarnego, mielonego pieprzu, soli, mielonej suszonej cebuli, trochę granulowanego czosnku. Dodał także łyżkę majonezu i zalał to łyżką jogurtu naturalnego. Zaczął wszystko ze sobą mieszać dużą łyżką.
- Patrzę trochę na to z innej perspektywy. Oni już by byli przestępcami za niepohamowaną próbę morderstwa, za co spędzili by resztę życia ciemnej celi. Niestety... w wykreowanej wiosce nie było to uznawane za przestępstwo, co łatwiej mieszkańcy stawali się potworami. - po wymieszaniu wszystkich składników w misce, zasłonił ją delikatnie folią kuchenną i odłożył gotową sałatkę do lodówki, aby przy podaniu była cały czas świeża, a także żeby nabrała trochę niższej temperatury.
- Jeżeli pytasz mnie kto jest potworem, to wydaje mi się że wina leży po środku. Doskonale rozumiem uczucia niksy. Została zdradzona. Mężczyzna, któremu oddała swoje serce nie był tym kim myślała, ale myślę że to nie powód do rzucenia klątwy. Oczywiście nie miałbym nic przeciwko jakby się broniła przed tymi, którzy po nią przyszli. Każdy ma prawo do obrony siebie czy innych. Moim zdaniem niksa nie była potworem do czasu, kiedy postanowiła rzucić klątwę. - odpowiedział i wrócił do stolika siadając ponownie na przeciwko Villemo i upijając łyk wina.
- Też postać tego staruszka, który przyszedł poinformować nikse o zdradzie. Bardzo interesująca postać. Nie przyszedł do niej przestraszony, przyszedł ponieważ żal mu było niksy. Widać w tym, że nie wszyscy we wiosce postrzegały nimfy jako zagrożenie dla ludzkości, a zrobił to z czystej przyzwoitości i potrzebie uratowania niksy. - dodał delikatnie się uśmiechając.
- To prawda. Uprzedzenia inności od zawsze był powodem nienawiści. Myślę, że to wynikało z tego, że obydwie rasy nie mogły siebie zrozumieć, chodziarz największym antagonistą w przedstawieniu był człowiek. - odpowiedział upijając łyk wina. W tym też momencie postanowił dorobić do całego dania sałatkę, dlatego wstał z miejsca i podszedł ponownie do lodówki wyciągając wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy.
- W mojej definicji "potwora" nikt się nim nie rodzi. Nie ważne czy to człowiek czy niksa, żaden z nich nie jest od urodzenia potworem. Potworem można się stać dokonując ekstremalnych decyzji wpływając na życie i poczynania innych. Zabierając im wolność, która im się należy. - mówił a w przerwie przygotowywał sałatkę siekając nożem warzywa takie jak papryka, szczypiorek, sałatę, ogórki i pomidory.
- Bez względu można potworami nazwać tych młodzieńców, którzy poszli na polowanie w pierwszym akcie. Wszyscy chcieli mordować z czystej chęci mordowania. Nie było w tym większego motywu jak nienawiść do niks. Byli uprzedzeni pogłoskami o tym jak manipulują mężczyznami, ale czy taka była prawda? Żaden z nich nigdy tego nie zweryfikował. - włożył przygotowane warzywa do duże miski, a do niej dodał przypraw takich jak szczypta czarnego, mielonego pieprzu, soli, mielonej suszonej cebuli, trochę granulowanego czosnku. Dodał także łyżkę majonezu i zalał to łyżką jogurtu naturalnego. Zaczął wszystko ze sobą mieszać dużą łyżką.
- Patrzę trochę na to z innej perspektywy. Oni już by byli przestępcami za niepohamowaną próbę morderstwa, za co spędzili by resztę życia ciemnej celi. Niestety... w wykreowanej wiosce nie było to uznawane za przestępstwo, co łatwiej mieszkańcy stawali się potworami. - po wymieszaniu wszystkich składników w misce, zasłonił ją delikatnie folią kuchenną i odłożył gotową sałatkę do lodówki, aby przy podaniu była cały czas świeża, a także żeby nabrała trochę niższej temperatury.
- Jeżeli pytasz mnie kto jest potworem, to wydaje mi się że wina leży po środku. Doskonale rozumiem uczucia niksy. Została zdradzona. Mężczyzna, któremu oddała swoje serce nie był tym kim myślała, ale myślę że to nie powód do rzucenia klątwy. Oczywiście nie miałbym nic przeciwko jakby się broniła przed tymi, którzy po nią przyszli. Każdy ma prawo do obrony siebie czy innych. Moim zdaniem niksa nie była potworem do czasu, kiedy postanowiła rzucić klątwę. - odpowiedział i wrócił do stolika siadając ponownie na przeciwko Villemo i upijając łyk wina.
- Też postać tego staruszka, który przyszedł poinformować nikse o zdradzie. Bardzo interesująca postać. Nie przyszedł do niej przestraszony, przyszedł ponieważ żal mu było niksy. Widać w tym, że nie wszyscy we wiosce postrzegały nimfy jako zagrożenie dla ludzkości, a zrobił to z czystej przyzwoitości i potrzebie uratowania niksy. - dodał delikatnie się uśmiechając.
Villemo Holmsen
Re: 17.12.2000 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk Sro 29 Lis - 13:08
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
-Czy strach może być wytłumaczeniem ich działań? - Drążyła dalej temat bo ją żywnie interesował. Nie była obiektywna w tej chwili, w jej żyłach płynęła gorąca krew niks. Krew, która mieszała w głowie mężczyznom, sprawiała, że nie odrywali od niej wzroku i ukradkiem na nią zerkali. Widziała parę tych spojrzeń w teatrze. Nie panowała nad swoją aurą, nie mogąc jej trzymać na smyczy niczym wściekłego psa. Taka się urodziła i jedynie mogła swoją moc podkreślać gdy miała takie życzenie i pragnienie. Niezwykle przydatna umiejętności gdy należało uwieść kogoś i spętać jego wolę. Odebrać mu ją, pozwolić aby zatracił się w marzeniach i pragnienia. Jako i ona czyniła w podziemiach galerii. Wbiła spojrzenie w rubinowy płyn czując lekkie ukłucie na wysokości serca. Tam gdzie winien być kryształ lodu. -Bali się. W wiosce zatem musiała już krążyć informacja o tym, że nimfy są groźne. W idealnym świecie powinni chcieć zmierzyć się ze strachem. Zweryfikować jego prawdziwość, ale wiemy, że tak to nie działa. - Podążyła za nim wzrokiem kiedy wstał aby przygotować kolejny element posiłku jaki dzisiaj przygotowywał. Działał za pomocą noża sprawie i szybko, wciąż przy tym mówiąc o naturze ludzkiej i tej potwornej. -Czyli twierdzisz, że otoczenie może wykreować potwora. - Zauważyła słuchając jego wniosków na temat młodzieńców z wioski i reszty jej mieszkańców. -Może gdyby nigdy nie zawierzyła mężczyźnie, nie poniosłaby takiej kary… - Żal jej było nimfy ze spektaklu. Pokochała i oddała serce łamiąc własny lęk i strach. Otrzymała za to więcej cierpienia i nieszczęścia niż gdyby pozostała z siostrami. Obrała drogę, o której marzyła, ale ta nie była jej pisana. Zamyśliła się na chwilę opierając podbródek na dłoni i wpatrując się w jeden punkt, który nie był teraz istotny, ponieważ jej myśli krążyły wokół spektaklu. -Taaak… - Powiedziała przeciągle w zamyśleniu. -Staruszek był ciekawą osobą. Jednocześnie narrator i osoba, która chciała chronić nimfę. Być może trochę romantyzuję, ale wydaje mi się, że staruszek był kiedyś młodzieńcem, ale tym, który obrał zupełnie inną drogę. Dość tajemnicza postać, nie sądzisz? - Kiedy usiadł naprzeciwko niej ponownie utkwiła w jego twarzy szare spojrzenie. -Czy był kiedyś świadkiem podobnej historii i nie chciał aby się powtórzyła. Postać zarysowana ledwo ledwo, a tak mocno na końcu się wybijająca… Reżyser dał nam trochę inną opowieść. Widziałam ten spektakl w wielu wydaniach, ale tutaj stworzyli coś nowego. Przedstawili opowieść od nowa. Z zupełnie innej perspektywy. - Chciała, bardzo chciała zapytać co by zrobił gdyby spotkał na swojej drodze niksę, ale nie miała jeszcze odwagi. To nie był ten moment i nie chciała psuć chwili jaka się wytworzyła. Atmosfera niezwykle przyjemna bardzo jej odpowiadała więc upiła kolejny łyk wina w oczekiwaniu na kolację.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 17.12.2000 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk Sro 29 Lis - 13:09
Spojrzał na swój zegarek na ręku, aby sprawdzić ile czasu już się piecze przysmak i nadszedł czas na jego wyjęcie. Podszedł do kuchenki wyłączając gas jak i gotujące się ziemniaczki. Nie wyciągnął jeszcze pieczeni, gdyż najpierw zajął się ziemniaczkami. Przecedził wodę zostawiając parujące ziemniaki.
- Czy strach może być wytłumaczeniem nieuzasadnionej nienawiści i ataku? Absolutnie nie. - powiedział biorą w ręce narzędzie do ubijania ziemniaków i zaczął je zgniatać. - Strach nigdy nie powinien w ten sposób działać. - dodał i gdy ubił już wszystkie ziemniaku wyciągnął dwa talerze i wyłożył je na blacie kuchennym. Wyciągnął w końcu pieczeń z piekarnika za pomocą kuchennych rękawic i ustawił na kuchence. Można było poczuć intensywny zapach delikatnego mięsa, a także przypraw takich jak majeranek, czosnek, pierz zielony i czarny.
- To prawda, że we wiosce mogli się bać, ale to nie powinno oznaczać od razu ataku. - powiedział wykładając pieczeń na drewnianą deską. Zaczął kroić kilka kawałków przenosząc je na talerze. Ułożył także odrobinę ziemniaków puree, posypując je odrobiną koperku.
- Tak... tak uważam. Otoczenie ma gigantyczny wpływ na kształtowanie charakteru. Dlaczego w biedniejszych dzielnicach jest większa przestępczość, tworzą się gangi? Ludzie tam mieszkający chcieliby trochę więcej luksusu, ale ich nie stać z różnych powodów. Nie korzystają z pomocy systemowych, bo nie ufają mu, więc zaczynają kraść, tworząc przykład dla innych. Jeżeli mu się udało to inni z jego otoczenia też mogą spróbować bo stwierdzą że to nie jest złe, lub że im się należy. Oczywiście nie tylko w biednych dzielnicach są złodzieje. Są wszędzie, a nawet i gorsi przestępcy. Nikt seryjnym mordercą się nie rodzi, każdy ma historię, która go takiego wykreowała. - profilowanie seryjnych morderców było jedną z najważniejszych rzeczy, żeby go złapać. Jeżeli nie ma motywu morderstwa, złapanie zbrodniarza staje się ekstremalnie trudno. Brak jakichkolwiek poszlak potrafi doprowadzić w zaułek bez wyjścia.
- To nie wina mężczyzn. Gdyby nie zaufała "temu" mężczyźnie być może historia inaczej by się potoczyła. Nie znała go po prostu odpowiednio długo by wiedzieć, że tak się zachowa, chociaż jak ją zaatakował wcześniej to mogłaby być pierwsza przesłanka. - dodał trochę pokazując, że ten wątek był dziwny, gdyż pokazał trochę naiwność nisky, która bez ogródek zaczęła spotykać się z facetem, który planował ją zabić i przynieść z niej trofeum.
- O staruszku możemy tylko spekulować. Mógł w przeszłości zbadać temat niks i ustalić, że nie są takie groźne jak ludzie opowiadają. Może mu inni w to nie uwierzyli? Na pewno twórcy sztuki wykreowali go tak tajemniczo specjalnie, żeby odbiorca sam mógł sobie wykreować historię. Tak jak mówisz, mógł w przeszłości sam zakochać się niksie. Ciężko jest powiedzieć kim tak naprawdę był, ale na pewno jedno wiemy. Nie był potworem jak reszta jego sąsiadów we wiosce, a przynajmniej tych których poznaliśmy. - dokończył i gdy miał już wszystko gotowe przeniósł dwa talerze na stół jeden stawiając przed Villemo, drugi na swoim miejscu. Podszedł jeszcze do lodówki wyciągając z niej małe naczynie, w której był wcześniej przygotowany przez niego sos, delikatnie grzybowy. Wziął po drodze miskę z sałatką, a także sztućce do jedzenia. Rozmieścił wszystko na stole i przysiadając się już, nagle powstał.
- Mało brakowało, a bym zapomniał. - wstał i podszedł do stoiska z winem. Wyjął butelkę pół wytrawnego wina, które idealnie wpasowuje się w przygotowane danie. Wziął dwa nowe kieliszki i rozlał do nich wino. Postawił oba na stole. Podszedł jeszcze do jednej szafki, wyciągając z niej świeczkę w naczyniu. Odpalił ją zapałkami i postawił ją zboku, pomiędzy Sigurdem a Villemo.
- Jak już szaleć klimatem, to szaleć. Smacznego. Mam nadzieje, że będzie smakowało. - dodał na sam koniec i sam zabrał się za jedzenie.
- Czy strach może być wytłumaczeniem nieuzasadnionej nienawiści i ataku? Absolutnie nie. - powiedział biorą w ręce narzędzie do ubijania ziemniaków i zaczął je zgniatać. - Strach nigdy nie powinien w ten sposób działać. - dodał i gdy ubił już wszystkie ziemniaku wyciągnął dwa talerze i wyłożył je na blacie kuchennym. Wyciągnął w końcu pieczeń z piekarnika za pomocą kuchennych rękawic i ustawił na kuchence. Można było poczuć intensywny zapach delikatnego mięsa, a także przypraw takich jak majeranek, czosnek, pierz zielony i czarny.
- To prawda, że we wiosce mogli się bać, ale to nie powinno oznaczać od razu ataku. - powiedział wykładając pieczeń na drewnianą deską. Zaczął kroić kilka kawałków przenosząc je na talerze. Ułożył także odrobinę ziemniaków puree, posypując je odrobiną koperku.
- Tak... tak uważam. Otoczenie ma gigantyczny wpływ na kształtowanie charakteru. Dlaczego w biedniejszych dzielnicach jest większa przestępczość, tworzą się gangi? Ludzie tam mieszkający chcieliby trochę więcej luksusu, ale ich nie stać z różnych powodów. Nie korzystają z pomocy systemowych, bo nie ufają mu, więc zaczynają kraść, tworząc przykład dla innych. Jeżeli mu się udało to inni z jego otoczenia też mogą spróbować bo stwierdzą że to nie jest złe, lub że im się należy. Oczywiście nie tylko w biednych dzielnicach są złodzieje. Są wszędzie, a nawet i gorsi przestępcy. Nikt seryjnym mordercą się nie rodzi, każdy ma historię, która go takiego wykreowała. - profilowanie seryjnych morderców było jedną z najważniejszych rzeczy, żeby go złapać. Jeżeli nie ma motywu morderstwa, złapanie zbrodniarza staje się ekstremalnie trudno. Brak jakichkolwiek poszlak potrafi doprowadzić w zaułek bez wyjścia.
- To nie wina mężczyzn. Gdyby nie zaufała "temu" mężczyźnie być może historia inaczej by się potoczyła. Nie znała go po prostu odpowiednio długo by wiedzieć, że tak się zachowa, chociaż jak ją zaatakował wcześniej to mogłaby być pierwsza przesłanka. - dodał trochę pokazując, że ten wątek był dziwny, gdyż pokazał trochę naiwność nisky, która bez ogródek zaczęła spotykać się z facetem, który planował ją zabić i przynieść z niej trofeum.
- O staruszku możemy tylko spekulować. Mógł w przeszłości zbadać temat niks i ustalić, że nie są takie groźne jak ludzie opowiadają. Może mu inni w to nie uwierzyli? Na pewno twórcy sztuki wykreowali go tak tajemniczo specjalnie, żeby odbiorca sam mógł sobie wykreować historię. Tak jak mówisz, mógł w przeszłości sam zakochać się niksie. Ciężko jest powiedzieć kim tak naprawdę był, ale na pewno jedno wiemy. Nie był potworem jak reszta jego sąsiadów we wiosce, a przynajmniej tych których poznaliśmy. - dokończył i gdy miał już wszystko gotowe przeniósł dwa talerze na stół jeden stawiając przed Villemo, drugi na swoim miejscu. Podszedł jeszcze do lodówki wyciągając z niej małe naczynie, w której był wcześniej przygotowany przez niego sos, delikatnie grzybowy. Wziął po drodze miskę z sałatką, a także sztućce do jedzenia. Rozmieścił wszystko na stole i przysiadając się już, nagle powstał.
- Mało brakowało, a bym zapomniał. - wstał i podszedł do stoiska z winem. Wyjął butelkę pół wytrawnego wina, które idealnie wpasowuje się w przygotowane danie. Wziął dwa nowe kieliszki i rozlał do nich wino. Postawił oba na stole. Podszedł jeszcze do jednej szafki, wyciągając z niej świeczkę w naczyniu. Odpalił ją zapałkami i postawił ją zboku, pomiędzy Sigurdem a Villemo.
- Jak już szaleć klimatem, to szaleć. Smacznego. Mam nadzieje, że będzie smakowało. - dodał na sam koniec i sam zabrał się za jedzenie.
Villemo Holmsen
Re: 17.12.2000 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk Sro 29 Lis - 13:09
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
-A jednak w jakiś sposób działa. Wiem, że da się zapanować nad strachem, ale nie każdy ma w sobie tyle siły lub sytuacja jest tak ciężka, że nie ma takiej możliwości. - Sztuka, którą widzieli sprawiła, że zaczęli poruszać zupełnie inne tematy, ale na tym to właśnie polegało. Sztuka miała skłaniać do refleksji, prowadzić do dyskusji gdzie padają teorie i rozważane są wszelkie scenariusze; nawet te najbardziej abstrakcyjne. Taka rozmowa pozwalała też na poznanie drugiej osoby.
Oglądanie jak Sigurd przygotowywał resztę posiłku było czynnością fascynującą, choć głównie skupiała się na jego dłoniach, to one przyciągały wzrok kobiety. Ręce, które potrafiły nieść pomoc, przyjemność i zapewne również brutalność. Potrzebowała chwili aby wrócić swoja uwaga do rozmowy jaką prowadzili, co nie było trudne, ponieważ pracując jako dama do towarzystwa nauczyła się wyłapywać w dialogu najważniejsze punkty i swobodnie mogła kontynuować rozmowę. -Nieufność do systemu nie bierze się znikąd. - Zauważyła ze spokojem w głosie, bo nie chciała nikogo oskarżać ani oczerniać, ale rozumiała unikanie sytuacji, które już raz były nieprzyjemne dla jednej ze stron. -Wystarczy raz się sparzyć i dążysz do tego aby nigdy więcej coś podobnego się nie zdarzyło. To naturalny odruch obronny. - Ileż razy ona sama unika konfrontacji woląc przed nią uciec czy się schować. -Strach przed bólem i skrzywdzeniem jest bardzo silny. - Dopiła wino, które otrzymała wcześniej i odsunęła od siebie pusty kieliszek. -Spotkałam się z teorią, że należy mieć predyspozycje aby stać się seryjnym mordercą. Choć środowisko na pewno ma duży wpływ na to kim się stajemy. - Spojrzała na podany jej posiłek i musiała przyznać, że wyglądał na wspaniały i niezwykle smakowity. Soczysty zapach uderzył w zmysły, a te sprawiły, że żołądek się obudził. Uzmysłowiła sobie, że rzeczywiście była głodna. Uśmiechnęła się delikatnie do mężczyzny sięgając po sztućce. Zaproszenie choć nieoczekiwane było miłe i nie żałowała, że je przyjęła. Skosztowała kawałka pieczeni i pokiwała z uznaniem głową. -Wyśmienite. - Pochwaliła danie i upiła łyk podanego wina aby sprawdzić jak się smaki ze sobą łączą. Przez dłuższą chwilę jadała w milczeniu ciesząc się posiłkiem i jego smakiem. Dawno nie miała okazji spożyć z kimś posiłku w domowej atmosferze, była to miła i ciekawa odmiana od restauracji. Choć te ostatnie bardzo lubiła i ceniła, jednak zarobki nie pozwalały na częste ich odwiedzanie. Najczęściej robiła to z klientem, ale wtedy też atmosfera była inna, bo była w pracy i oczekiwano od niej odpowiedniego zachowania. W tej chwili przecież nie była w pracy, mogła swobodnie dryfować na fali innego spotkania. Może nawet swego rodzaju randki, dość nietypowej ale jednak. Znów myśli popłynęły w stronę pytania: czym był dzisiejszy wieczór?
-Być może nimfa sądziła, że jak młodzieniec ją pozna to zrozumie, że ona nie jest potworem? Demonem zesłanym na jego zgubę? - Kontynuuowała wątek kiedy zaspokoiła pierwszy głód i mogła już delektować się posiłkiem w trakcie rozmowy. -Opowieść stara jak świat. Liczymy, że ktoś się dla nas zmieni lub poznając nas zaakceptuje i pokocha takimi jakimi jesteśmy. - Któż bowiem nie oczekuje akceptacji ze strony drugiej osoby. Nawet ci, którzy zarzekali się, że jest inaczej w głębi serca pragnęli tego mocno. -Staruszek jest intrygującą postacią. - Zgodziła się. -Świetny zabieg reżyserski i twórczy. Sprawia, że wychodząc ze spektaklu wciąż myślisz i zastanawiasz się jaka była jego historia. Chętnie bym ją poznała. - Skonsumowała kolejne kawałki posiłku czując jak powoli czuje się najedzona. -Dziękuję. Jesteś wyśmienitym kucharzem. - Uśmiechnęła się i upiła łyk wina czując przyjemną błogość. -Zdołałam dostrzec, że posiadasz parę obrazów na ścianach. - Skomentowała wystrój wnętrza, a dokładniej to co udało się jej dostrzec kiedy dyskretnie się rozglądała po mieszkaniu. -Czym się kierujesz wybierając dany obraz?
Oglądanie jak Sigurd przygotowywał resztę posiłku było czynnością fascynującą, choć głównie skupiała się na jego dłoniach, to one przyciągały wzrok kobiety. Ręce, które potrafiły nieść pomoc, przyjemność i zapewne również brutalność. Potrzebowała chwili aby wrócić swoja uwaga do rozmowy jaką prowadzili, co nie było trudne, ponieważ pracując jako dama do towarzystwa nauczyła się wyłapywać w dialogu najważniejsze punkty i swobodnie mogła kontynuować rozmowę. -Nieufność do systemu nie bierze się znikąd. - Zauważyła ze spokojem w głosie, bo nie chciała nikogo oskarżać ani oczerniać, ale rozumiała unikanie sytuacji, które już raz były nieprzyjemne dla jednej ze stron. -Wystarczy raz się sparzyć i dążysz do tego aby nigdy więcej coś podobnego się nie zdarzyło. To naturalny odruch obronny. - Ileż razy ona sama unika konfrontacji woląc przed nią uciec czy się schować. -Strach przed bólem i skrzywdzeniem jest bardzo silny. - Dopiła wino, które otrzymała wcześniej i odsunęła od siebie pusty kieliszek. -Spotkałam się z teorią, że należy mieć predyspozycje aby stać się seryjnym mordercą. Choć środowisko na pewno ma duży wpływ na to kim się stajemy. - Spojrzała na podany jej posiłek i musiała przyznać, że wyglądał na wspaniały i niezwykle smakowity. Soczysty zapach uderzył w zmysły, a te sprawiły, że żołądek się obudził. Uzmysłowiła sobie, że rzeczywiście była głodna. Uśmiechnęła się delikatnie do mężczyzny sięgając po sztućce. Zaproszenie choć nieoczekiwane było miłe i nie żałowała, że je przyjęła. Skosztowała kawałka pieczeni i pokiwała z uznaniem głową. -Wyśmienite. - Pochwaliła danie i upiła łyk podanego wina aby sprawdzić jak się smaki ze sobą łączą. Przez dłuższą chwilę jadała w milczeniu ciesząc się posiłkiem i jego smakiem. Dawno nie miała okazji spożyć z kimś posiłku w domowej atmosferze, była to miła i ciekawa odmiana od restauracji. Choć te ostatnie bardzo lubiła i ceniła, jednak zarobki nie pozwalały na częste ich odwiedzanie. Najczęściej robiła to z klientem, ale wtedy też atmosfera była inna, bo była w pracy i oczekiwano od niej odpowiedniego zachowania. W tej chwili przecież nie była w pracy, mogła swobodnie dryfować na fali innego spotkania. Może nawet swego rodzaju randki, dość nietypowej ale jednak. Znów myśli popłynęły w stronę pytania: czym był dzisiejszy wieczór?
-Być może nimfa sądziła, że jak młodzieniec ją pozna to zrozumie, że ona nie jest potworem? Demonem zesłanym na jego zgubę? - Kontynuuowała wątek kiedy zaspokoiła pierwszy głód i mogła już delektować się posiłkiem w trakcie rozmowy. -Opowieść stara jak świat. Liczymy, że ktoś się dla nas zmieni lub poznając nas zaakceptuje i pokocha takimi jakimi jesteśmy. - Któż bowiem nie oczekuje akceptacji ze strony drugiej osoby. Nawet ci, którzy zarzekali się, że jest inaczej w głębi serca pragnęli tego mocno. -Staruszek jest intrygującą postacią. - Zgodziła się. -Świetny zabieg reżyserski i twórczy. Sprawia, że wychodząc ze spektaklu wciąż myślisz i zastanawiasz się jaka była jego historia. Chętnie bym ją poznała. - Skonsumowała kolejne kawałki posiłku czując jak powoli czuje się najedzona. -Dziękuję. Jesteś wyśmienitym kucharzem. - Uśmiechnęła się i upiła łyk wina czując przyjemną błogość. -Zdołałam dostrzec, że posiadasz parę obrazów na ścianach. - Skomentowała wystrój wnętrza, a dokładniej to co udało się jej dostrzec kiedy dyskretnie się rozglądała po mieszkaniu. -Czym się kierujesz wybierając dany obraz?
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 17.12.2000 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk Sro 29 Lis - 13:09
- Też czysto hipotetycznie, jeżeli tak bardzo się bali to logiczniej byłoby unikać tego miejsca, a nie go atakować. Ludzie nie raz uznawali jakieś miejsca za przeklęte i odgradzali się od niego, tak też powinno być w tym przypadku. - dopowiedział jeszcze ostatnie zdanie do tematu ludzkich strachów. On uważał, że jeszcze ktoś atakuje przez pryzmat strachu, to nie jest on jakiś duży, bo odwaga, czy głupota przewyższają ten strach.
Dłonie Sigurda były wprawione w posługiwaniu się nożem, czy też innymi, zabójczymi broniami. Pytanie jakie trzeba zadań, czy te dłonie, które dają przyjemność i ciepło znajdowała się też krew? To już temat na zupełnie inną rozmowę.
- To prawda, że system czasami jest źle dostosowany, ale są ten prywatne organizacje, które pomagają mimo to i mają lepsze wyniki w lokalnych miejscach. Prawdę mówiąc mogę być nie obiektywny, ponieważ nie wiem jak to jest walczyć o przetrwanie jeżeli chodzi o podstawowe artykuły potrzebne do przeżycia. Pewnie ktoś taki mógłby powiedzieć, że nic nie wiem i nie powinienem się wypowiadać i być może ma racje, ale nie będę tolerował jeżeli ktoś łamie prawo, gdyż niesie zestaw wartości który sanuje i przestrzegam. - dopowiedział jeszcze do ostatniej kwestii i postanowił zając się jedzeniem. Był bardzo głodny, bo nawet nie pamiętał czy dzisiaj coś jadł na obiad. Gdy już się czymś zajmuje zupełnie zapomina o jedzeniu. Przypomina sobie o nim gdy dopada go głód, lub gdy trenuje. Przed treningiem zawsze coś je, jak i po nim dopełniając się ogromną ilością wody.
- Bardzo się cieszę, że smakuje. - powiedział z dużym uśmiechem, a kamień spadł mu z serca. Uważa że nie jest dobrym kucharzem, ponieważ potrafi przygotować standardowe potrawy, których pełno dookoła. Nie miał czasu na gotowanie, zwłaszcza mieszkając samemu nie było to zbyt potrzebne.
- Być może jeżeli ten młodzieniec przyszedł do niej z czystej ciekawości, a nie z widłami w ręce, mógłby prawdziwie się przekonać, że nie jest niebezpieczna tak jak wszyscy dookoła mówią. Być może ten staruszek był takim młodzieńcem wyrabiając sobie własne zdanie. - odpowiedział podczas przerwy w jedzeniu i popijaniu wina. Trunek i posiłek idealnie się dopełniały uwalniając ukryte aromaty. Musiał przyznać, że mu wyszło.
- Też bym chętnie obejrzał sequel, który opowiedziałby jego historię za młodu. Tutaj wątek romantyczny mógłby zostać zupełnie inaczej przedstawiony. - powiedział szczerze, kończąc swoją porcje i dopijając kieliszek wina wytrawnego. - Dziękuje, starałem się najlepiej jak potrafię. - odpowiedział na komplement z dużym uśmiechem. Sam był zdziwiony tym jak łatwo uśmiechał się w jej towarzystwie. Zazwyczaj posiadał ponurą, poważną minę, gdyż nie miał powodów do uśmiechu.
- Kieruje się kreską, a także gdy dostrzegam, że autor bardzo starał się uwiecznić drobne szczegóły. Głównie jednak kieruje się historią, jaką przemawia przez obraz. Niekoniecznie autora, ale samego obrazu. - powiedział z lekkim uśmiechem. - Ale za to nie lubię totalnej abstrakcji. Gdybym miał w sypialni obraz, na którym byłby totalny chaos, chyba sam zostałbym seryjnym mordercą. - rzucił delikatnym żartem, aby rozluźnić bardziej atmosferę. - Chcesz jeszcze tego delikatnego wina? - zapytał czy chciałaby dolewkę.
Dłonie Sigurda były wprawione w posługiwaniu się nożem, czy też innymi, zabójczymi broniami. Pytanie jakie trzeba zadań, czy te dłonie, które dają przyjemność i ciepło znajdowała się też krew? To już temat na zupełnie inną rozmowę.
- To prawda, że system czasami jest źle dostosowany, ale są ten prywatne organizacje, które pomagają mimo to i mają lepsze wyniki w lokalnych miejscach. Prawdę mówiąc mogę być nie obiektywny, ponieważ nie wiem jak to jest walczyć o przetrwanie jeżeli chodzi o podstawowe artykuły potrzebne do przeżycia. Pewnie ktoś taki mógłby powiedzieć, że nic nie wiem i nie powinienem się wypowiadać i być może ma racje, ale nie będę tolerował jeżeli ktoś łamie prawo, gdyż niesie zestaw wartości który sanuje i przestrzegam. - dopowiedział jeszcze do ostatniej kwestii i postanowił zając się jedzeniem. Był bardzo głodny, bo nawet nie pamiętał czy dzisiaj coś jadł na obiad. Gdy już się czymś zajmuje zupełnie zapomina o jedzeniu. Przypomina sobie o nim gdy dopada go głód, lub gdy trenuje. Przed treningiem zawsze coś je, jak i po nim dopełniając się ogromną ilością wody.
- Bardzo się cieszę, że smakuje. - powiedział z dużym uśmiechem, a kamień spadł mu z serca. Uważa że nie jest dobrym kucharzem, ponieważ potrafi przygotować standardowe potrawy, których pełno dookoła. Nie miał czasu na gotowanie, zwłaszcza mieszkając samemu nie było to zbyt potrzebne.
- Być może jeżeli ten młodzieniec przyszedł do niej z czystej ciekawości, a nie z widłami w ręce, mógłby prawdziwie się przekonać, że nie jest niebezpieczna tak jak wszyscy dookoła mówią. Być może ten staruszek był takim młodzieńcem wyrabiając sobie własne zdanie. - odpowiedział podczas przerwy w jedzeniu i popijaniu wina. Trunek i posiłek idealnie się dopełniały uwalniając ukryte aromaty. Musiał przyznać, że mu wyszło.
- Też bym chętnie obejrzał sequel, który opowiedziałby jego historię za młodu. Tutaj wątek romantyczny mógłby zostać zupełnie inaczej przedstawiony. - powiedział szczerze, kończąc swoją porcje i dopijając kieliszek wina wytrawnego. - Dziękuje, starałem się najlepiej jak potrafię. - odpowiedział na komplement z dużym uśmiechem. Sam był zdziwiony tym jak łatwo uśmiechał się w jej towarzystwie. Zazwyczaj posiadał ponurą, poważną minę, gdyż nie miał powodów do uśmiechu.
- Kieruje się kreską, a także gdy dostrzegam, że autor bardzo starał się uwiecznić drobne szczegóły. Głównie jednak kieruje się historią, jaką przemawia przez obraz. Niekoniecznie autora, ale samego obrazu. - powiedział z lekkim uśmiechem. - Ale za to nie lubię totalnej abstrakcji. Gdybym miał w sypialni obraz, na którym byłby totalny chaos, chyba sam zostałbym seryjnym mordercą. - rzucił delikatnym żartem, aby rozluźnić bardziej atmosferę. - Chcesz jeszcze tego delikatnego wina? - zapytał czy chciałaby dolewkę.
Villemo Holmsen
Re: 17.12.2000 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk Sro 29 Lis - 13:09
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Dywagowali na dość ciekawy i całkiem ważki temat, który dotykał tego kim człowiek był i jak mierzył się z tym co dla niego nieznane lub obce. To dawało nadzieję, że gdy kiedyś pozna czym jest ona sama, nie zostanie odtrącona. Choć większość klientów nie interesowało jaka w niej krew płynęła byle by mogli korzystać z jej ciała i cieszyć nim wygłodniałe dłonie, usta, oczy. Dlaczego więc tak bardzo zależało jej na opinii tego konkretnego mężczyzny? Czemu tak chciała wiedzieć jakie ma przemyślenia w tej materii? Kurtyzana nie powinna pożądać klienta, nie powinna patrzeć na niego w ten sposób, a jednak miała problem aby tego nie robić. Gdzie zmierzała ta książka? Jak zakończy się ten rozdział i dokąd ich dalej zaprowadzi? Coraz więcej pytań i coraz mniej odpowiedzi. O wiele za dużo niepewności. W swych poglądach na kwestie prawa Sigurd zdawał się być nieugięty i bardzo stanowczy, ale czemu się dziwić skoro był Kruczym Strażnikiem i stał na straży przestrzegania ustalonych zasad. Mierzył się każdego dnia z ludzką niegodziwością, czego wydźwięk zdołała już poznać w tracie wspólnych nocy i rozmów jakie ostatnio prowadzili.
-Pamiętam jak wspomniałeś na wernisażu, że starasz się poznać historię czy też opowieść. Niczym małe śledztwo. Jest to ciekawe spostrzeżenie, nigdy wcześniej w ten sposób na obrazy nie patrzyłam. Raczej starałam się wychwycić moment, myśl jaka przebija się w konkretnym dziele. - Jednak kiedy wspomniał czego sam szuka w obrazie, to sama ostatnio starała się też na nie patrzeć z tej perspektywy. Było czymś odświeżającym, odmiennym, ale to właśnie lubiła w swojej posadzie kustosza galerii; możliwość poznania różnych punktów widzenia. Uśmiechnęła lekko rozbawiona uwagą o abstrakcji. -Jest to ten odłam malarstwa, który wywołuje często skrajne emocje. - Słysząc propozycję niespiesznym ruchem podsunęła po blacie w jego stronę kieliszek, na kruchym nadgarstku błysnęła delikatna bransoletka ze srebra podkreślająca jasność kobiecej skóry. -Sama mam często problem ze zrozumieniem abstrakcji.- Odsuwając rękę musnęła ledwo wyczuwalnie opuszkami palców dłoń Sigurda i przechyliła lekko głowę na bok wyginając nieznacznie łabędzią szyję. -Co w takim razie wisi na ścianie w sypialni? - Zagadnęła niby niewinnie, ale głos zawibrował na niższych rejestrach.
-Pamiętam jak wspomniałeś na wernisażu, że starasz się poznać historię czy też opowieść. Niczym małe śledztwo. Jest to ciekawe spostrzeżenie, nigdy wcześniej w ten sposób na obrazy nie patrzyłam. Raczej starałam się wychwycić moment, myśl jaka przebija się w konkretnym dziele. - Jednak kiedy wspomniał czego sam szuka w obrazie, to sama ostatnio starała się też na nie patrzeć z tej perspektywy. Było czymś odświeżającym, odmiennym, ale to właśnie lubiła w swojej posadzie kustosza galerii; możliwość poznania różnych punktów widzenia. Uśmiechnęła lekko rozbawiona uwagą o abstrakcji. -Jest to ten odłam malarstwa, który wywołuje często skrajne emocje. - Słysząc propozycję niespiesznym ruchem podsunęła po blacie w jego stronę kieliszek, na kruchym nadgarstku błysnęła delikatna bransoletka ze srebra podkreślająca jasność kobiecej skóry. -Sama mam często problem ze zrozumieniem abstrakcji.- Odsuwając rękę musnęła ledwo wyczuwalnie opuszkami palców dłoń Sigurda i przechyliła lekko głowę na bok wyginając nieznacznie łabędzią szyję. -Co w takim razie wisi na ścianie w sypialni? - Zagadnęła niby niewinnie, ale głos zawibrował na niższych rejestrach.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 17.12.2000 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landvserk Sro 29 Lis - 13:09
Sigurd bardzo lubił filozoficzne tematy, zwłaszcza o naturze człowieka i jego postępowaniu. Miał tego całą masę na studiach, a także w pracy, ale nigdy temat nie nudzi. Zawsze można dowiedzieć się czegoś ciekawego i uzupełnić braki w wiedzy. Nie był psychologiem aby wszystko o tej tematyce wiedzieć. Starał się jak mógł żeby nie wyjść z obiegu, dlatego dużo czyta czy to starszej literatury, czy nowszej.
Jako Kruczy Strażnik to prawda, że przestrzega prawo, lecz nie ze wszystkim się zgadza. Gdyby był tak zawziętym wyznawcą ustalonych zasad, musiałby sam siebie uznać jako hipokrytę. Korzystał z usług kurtyzan, co było nielegalne. Sam nie wiedział dlaczego, ponieważ powinno się zalegalizować taką pracę. Pewnie nie chodzi o pieniądze bo posiadając legalną, zarejestrowaną działalność, zbieraliby podatki. Zapewne chodzi o niedemoralizowanie społeczeństwa, łatwo dostępnymi przyjemnościami cielesnymi. Może wzrósłby procent rozwodów z powodu zdrad, być może przyrost populacji także by o tym ucierpiał. Dla niego było to jednak za mało, żeby utrzymywać tą działalność jako nielegalną.
Patrząc na to z inne perspektywy Villemo już nie była dla niego tylko zwykłą kurtyzaną. Była kimś więcej, kimś bliskim. Nawet samemu sobie bał się o tym przyznać. Nie chciał, żeby Villemo się od niego odwróciła, bo klient się w zauroczył, czy bywał zazdrosny. Wielu uważało go za silnego nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, że nic nie jest w stanie rozbić tej skały. A tutaj proszę… jeżeli chodzi o sprawy sensowe, był całkowicie maluczki i bezbronny.
- To prawda. Jest to podobne do badania poszlak na miejscach zbrodni w kryminałach. Każdy szczegół na obrazie jest ważny i gdy się je odpowiednio połączy można wyciągnąć ciekawe wnioski. - powiedział spokojnie dolewając Villemo wina. Sigurd raz miał sprawę szukania przestępcy, za poszlakę posiadając jedynie obraz. Analiza jego była bardzo ważna, gdyż ukazała miejsce jego pobytu, dzięki czemu można było go złapać. Od tego czasu zainteresowała się malarstwem.
Poczuł jej delikatny, subtelny dotyk na swojej dłoni, a jej głos odrobinę się zmienił gdy zadała pytanie co za obrazy wiszą u niego w sypialni. Wiedział do czego to zmierza i podobało mu się to.
- Zapraszam. - powiedział, a także wziął ze sobą swój kieliszek i butelkę wina. Puścił kobietę przodem, kierująca bezpośrednio do swojej sypialni.
Villemo i Bezimienny z tematu
Jako Kruczy Strażnik to prawda, że przestrzega prawo, lecz nie ze wszystkim się zgadza. Gdyby był tak zawziętym wyznawcą ustalonych zasad, musiałby sam siebie uznać jako hipokrytę. Korzystał z usług kurtyzan, co było nielegalne. Sam nie wiedział dlaczego, ponieważ powinno się zalegalizować taką pracę. Pewnie nie chodzi o pieniądze bo posiadając legalną, zarejestrowaną działalność, zbieraliby podatki. Zapewne chodzi o niedemoralizowanie społeczeństwa, łatwo dostępnymi przyjemnościami cielesnymi. Może wzrósłby procent rozwodów z powodu zdrad, być może przyrost populacji także by o tym ucierpiał. Dla niego było to jednak za mało, żeby utrzymywać tą działalność jako nielegalną.
Patrząc na to z inne perspektywy Villemo już nie była dla niego tylko zwykłą kurtyzaną. Była kimś więcej, kimś bliskim. Nawet samemu sobie bał się o tym przyznać. Nie chciał, żeby Villemo się od niego odwróciła, bo klient się w zauroczył, czy bywał zazdrosny. Wielu uważało go za silnego nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, że nic nie jest w stanie rozbić tej skały. A tutaj proszę… jeżeli chodzi o sprawy sensowe, był całkowicie maluczki i bezbronny.
- To prawda. Jest to podobne do badania poszlak na miejscach zbrodni w kryminałach. Każdy szczegół na obrazie jest ważny i gdy się je odpowiednio połączy można wyciągnąć ciekawe wnioski. - powiedział spokojnie dolewając Villemo wina. Sigurd raz miał sprawę szukania przestępcy, za poszlakę posiadając jedynie obraz. Analiza jego była bardzo ważna, gdyż ukazała miejsce jego pobytu, dzięki czemu można było go złapać. Od tego czasu zainteresowała się malarstwem.
Poczuł jej delikatny, subtelny dotyk na swojej dłoni, a jej głos odrobinę się zmienił gdy zadała pytanie co za obrazy wiszą u niego w sypialni. Wiedział do czego to zmierza i podobało mu się to.
- Zapraszam. - powiedział, a także wziął ze sobą swój kieliszek i butelkę wina. Puścił kobietę przodem, kierująca bezpośrednio do swojej sypialni.
Villemo i Bezimienny z tematu