Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    02.01.2001 – Kuchnia – A. Stjernen & Bezimienny: A. Myklebust

    2 posters
    Widzący
    Amalia Stjernen
    Amalia Stjernen
    https://midgard.forumpolish.com/t550-amalia-stjernen#1442https://midgard.forumpolish.com/t572-amalia-stjernen#1561https://midgard.forumpolish.com/t581-ina#1584https://midgard.forumpolish.com/f106-amalia-stjernen


    02.01.2001

    Stary rok Amalia zostawiła za sobą definitywnie. Powiedziała sobie, że od stycznia będzie nieco inną osobą. O wiele bardziej otwartą i spontaniczną, ale oczywiście nie gubiąc przy tym siebie. Nie chciała być kimś całkiem nowym, tylko życzyła sobie zamknąć pewien etap w życiu i nastawić się na coś lepszego. Minęło już trochę czasu odkąd pogodziła się z przeszłością. Rytuał i słowa brata nigdy nie wyjdą jej z pamięci, ale pomogły się już w jakimś stopniu pogodzić z tym, co było i co nigdy nie wynikało z jej winy. Czas był odpowiedni, by zacząć pewne sprawy od nowej, czystej strony w księdze swojego życia.
    Jako, że nie miała wielu przyjaciół, dbała o dobry kontakt z tymi, których miała. Wielokrotnie obiecywała im, że weźmie się w końcu w garść i będzie z nią lepiej. Nie chciała jednak nagle zyskać większego grona tych, którym ufała. Wolała mieć kilku przyjaciół, ale prawdziwych. Do nich zaliczała Astrid, która jako jedna z cierpliwych osób, zawsze starała się ją jakoś dowartościować i pomagać, jeśli tylko przebiła się przez uparty charakter Amalii. Zaprosiła ją więc do siebie, mając nadzieję, że któryś z podanych terminów będzie jej odpowiadać.
    Amalia poczyniła w ostatnich dniach wiele zmian, także w mieszkaniu. Wymieniła stonowane elementy wystroju na coś żywszego, a pozytywne i ciepłe kolory dodawały jej pomieszczeniom bardziej przytulnego charakteru. Książki poukładała po nowemu, kolorami, a nie autorem jak było dotychczas. Mieszkanie nabrało o wiele bardziej miłej atmosfery i sama Amalia musiała stwierdzić, że czuła się teraz lepiej.
    Czekając na Astrid, spędziła czas w kuchni, gdzie przygotowała już ciasto, które zaczynało nabierać kolorów i miała zamiar zrobić jeszcze coś konkretniejszego. Wybrała prostą, ale dość pożywną sałatkę, na którą składniki nawet miała w domu.
    Włączyła radio, by umilało jej czas, który spędzała w kuchni. Akurat była teraz jedna z jej ulubionych audycji, w której zamawiano piosenki i wysyłano dedykacje. Zawsze słuchała tych miłych słów, które płynęły do różnych ludzi. Życzliwość była w cenie, szczególnie w tak niespokojnych czasach. Pomyślała o Eitrim i ich spotkaniu sprzed kilku dni. Nie wyszło tak, jakby chciała. Miała nadzieję, że niespodzianka, jaką dla niego szykowała z okazji urodzin, będzie o wiele lepsza i sprawi mu dużo radości. Kupiła nawet na to spotkanie nową sukienkę. Chciała wyglądać dobrze i pokazać, że naprawdę zamieniła ciemne kolory na coś milszego dla oka.
    Eitri był dla niej bardzo ważny, Nie tylko pomógł jej w kontakcie z bratem, zamknięciu sprawy, która latami ciągnęła się za nią, ale też był szczery i okazywał jej wiele zrozumienia. Chciała mu się odwdzięczyć i również zrobić coś dobrego dla niego. Już nawet pomijała fakt, że naprawdę czuła do niego coś więcej. I bardzo chciała to okazać, lecz w delikatny sposób. Zapewne nie chciał takiego zainteresowania z jej strony, bo kto by chciał, ale musiała wierzyć, że nie jest na straconej pozycji. Wsłuchała się w słowa piosenki, która właśnie płynęła z głośnika, tak bardzo, że prawie nie usłyszała pukania do drzwi.
    - Już idę! - zawołała i udała się prosto pod drzwi. Spojrzała tylko czy na pewno to przyjaciółka stoi przy wejściu i upewniwszy się, że tak było, otworzyła jej w końcu.
    - Witaj, moja droga – wpuściła ją do środka i powitała uściskiem. - Nie obrazisz się, że zaproszę cię do kuchni? - zapytała, gdy zamknęła drzwi, oczywiście blokując je przed niechcianymi gośćmi.
    Potem przeszła od razu do pomieszczenia, skąd dochodziły dźwięki muzyki i całkiem przyjemne zapachy.
    - Trochę mi dzisiaj zeszło na mieście i później wróciłam do domu. Przez to jestem nieco do tyłu z posiłkiem, ale obiecuję, że będzie warto poczekać. Napijesz się czegoś? - zapytała pogodnym tonem. Bardzo się starała brzmieć naturalnie, jakby ten optymizm, który Astrid mogła właśnie zobaczyć na własne oczy, nie był czymś nowym.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    W nowy rok Astrid weszła bez większych postanowień zmian w swoim życiu. Lubiła je takie, jakie było aktualnie, chociaż w zasadzie, mogłaby mieć trochę więcej czasu dla siebie. Być może właśnie znalezienie balansu między pracą a życiem powinno zostać jej tegorocznym postanowieniem noworocznym. No i może jeszcze nieprzyjmowanie każdej rannej osoby po godzinach pracy, ale to byłoby z góry skazane na porażkę. Nie potrafiła przejść koło kogoś rannego, kto ewidentnie nie dotrze sam do szpitala i nie pomóc mu.
    Zaproszenie od Amalii było jednym z takich, na które nie mogła powiedzieć nie. Tym bardziej, kiedy jeden z terminów bardzo jej pasował, miała wolne i mogła na spokojnie spędzić czas w miłym towarzystwie przyjaciółki. Dlatego odpowiedziała Amalii, umawiając się na konkretny dzień i zaraz zapisując sobie spotkanie w kalendarzu, żeby czasem nie zapomnieć.
    Podeszła do drzwi i zapukała w nie w typowy dla siebie, wyważony sposób. Nie zbyt głośny, by nie wyszło na to, że wali w drzwi, jakby się paliło i waliło, ale też nie zbyt lekki, żeby odgłos nie zniknął pośród odgłosów codziennych zajęć. Kiedy drzwi się otworzyły, przeszła przez próg ze szczerym uśmiechem na twarzy na widok Amalii.
    — Cześć. Niech w tym nowym roku Norny Ci sprzyjają. — Przywitała się z Amalią, ściskając ją. — Jasne, że się nie obrażę. Proszę, to dla Ciebie. — Zwykle przynosiła coś od siebie, nie chcąc przychodzić w gości z pustymi rękami, dlatego tym razem podała kobiecie butelkę z czerwonym winem i przeszła za nią do kuchni, po drodze wyłapując drobne zmiany w wystroju. Oparła się biodrem o najbliższą szafkę w kuchni i zerknęła na Amalię.
    — Poproszę kawę. Nie mam wątpliwości, że wszystko, co przygotujesz, będzie świetne. Pomóc Ci z czymś? — Amalia zawsze gotowała naprawdę dobrze, więc Astrid mogła poczekać, jeśli nie wszystko było gotowe. W końcu nie zawsze dało się wszystko przewidzieć i nie zawsze dawało się ze wszystkim idealnie wyrobić w ciągu dnia.
    — Nie sądziłam, że drobne zmiany wystroju mogą aż tak zmienić przestrzeń i to, jak się ją odczuwa, jednak te zmiany to kawał dobrej roboty. — Stwierdziła, że trzeba pochwalić przyjaciółkę za to, że odważyła się dodać do swojego mieszkania trochę kolorów. Od razu atmosfera pomieszczeń zmieniła się na lepsze. Optymizm kobiety może był odrobinę nienaturalny, na pewno był czymś nowym i Astrid zaliczyła to na plus, ciesząc się, że przyjaciółka czuje się lepiej i dochodzi do siebie. Z radością każdemu było do twarzy, a Amalia zasługiwała na trochę szczęścia w swoim życiu.
    Widzący
    Amalia Stjernen
    Amalia Stjernen
    https://midgard.forumpolish.com/t550-amalia-stjernen#1442https://midgard.forumpolish.com/t572-amalia-stjernen#1561https://midgard.forumpolish.com/t581-ina#1584https://midgard.forumpolish.com/f106-amalia-stjernen


    Amalia przyjęła prezent, podziękowała za niego i również złożyła jej noworoczne życzenia. zastanawiała się też, czy nie zostawić butelki wina na jakąś dobrą okazję. Jeszcze będzie jakiś powód do świętowania, wcześniej czy później, więc na pewno się przyda.
    - Zaszyłam się dzisiaj w kuchni, muszę wyczarować coś dobrego na jutro, a lepiej będzie, jeśli zabiorę się za to wcześniej. Najwyżej, gdyby coś nie wyszło, zdążę kupić coś gotowego, ale przepisy mojej babci są tak wypróbowane, że powinno się udać – powiedziała z uśmiechem. Dawno nie było widać entuzjazmu w jej czynach i słowach. Oczy jej błyszczały, rzadki to widok. Miała jednak powód do tego. Przyciszyła nieco radio, a po chwili zajęła się przygotowaniem kawy dla Astrid.
    - Już niewiele mi zostało, więc po prostu się rozgość, a ja się tu trochę pokręcę. Mam podzielną uwagę, więc możemy śmiało porozmawiać bez przerw na moje pytania typu: możesz powtórzyć? - zaśmiała się. Bardzo dobrze się czuła, a fakt, że dwa dni pod rząd spotka swoich najlepszych przyjaciół, tylko pomagało w utrzymaniu dobrego humoru.
    - Naprawdę? - zapytała. - Starałam się, żeby było inaczej, weselej, przytulniej. Nadal mam problemy z poprzestawianymi rzeczami, ale przyzwyczajam się do nowego porządku. Tak po prostu potrzebowałam zmiany i zaczęłam od mieszkania – wyjaśniła. Po chwili kubek z parującą zawartością pojawił się przed Astrid.
    - Smacznego – przysunęła także talerzyk z ciastkami, które kupiła w Trondheim.
    - Odświeżyłam też garderobę – przyznała. Nawet włosy podcięła, nieco zmieniła uczesanie. Generalnie wyglądała o wiele lepiej. Nigdy jakoś nie przywiązywała uwagi do wizerunku, przecież w radio nikt jej nie widział, jedynie osoby w studiu. Powody zmian były dwa – pogodziła się z przeszłością i z każdym dniem czuła się lepiej. Możliwość rozmowy i pożegnania się z bratem sprawiła, że naprawdę spadł jej z serca olbrzymi ciężar. Chociaż ta rana w sercu nie zagoi się nigdy, to mogła się zmniejszyć i nieco zblaknąć.
    Drugim powodem był Eitri. Pierwszy raz się tak czuła. I to było dobre uczucie, przyjemne i czuła, że chce żyć i się starać. Nawet teraz gdy sobie pomyślała o nim, jej twarz znów rozjaśnił uśmiech.
    - Jak spędziłaś ostatnie dni, kochana? - zapytała przyjaciółkę. Sięgnęła po kubek z herbatą i upiła łyk. - Ja się urwałam z pracy, bo i tak nie miałam co robić i dwa dni spędziłam u rodziców. Jakoś uznałam, że tak będzie najlepiej – czas upłynął jej tam dość miło. Poczuła się tam o wiele lepiej niż kilka miesięcy temu.
    - Tęskniłam za domem. Przestałam unikać rodziców, w końcu. Jest lepiej, dużo lepiej – przyznała. Tak było w istocie. Rytuał uwolnił ją nie tylko od poczucia winy, ale też poprawił relacje rodzinne. Amalia naprawdę poczuła, że pozbyła się wielkiego ciężaru.
    - Sypiam dużo lepiej, nie mam koszmarów. Jest nieźle, naprawdę – tak było. Pewne smutki nadal z nią zostały, ale generalnie czuła się dobrze.
    - Postanowiłam powitać nowy rok z przytupem. Początek to pora na zmiany i tego się trzymam Powtarzam sobie, że ciemne dni są za mną – chciała, żeby tak było. Potrzebowała tego.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    — Rozumiem cię. Zawsze lepiej zrobić wszystko wcześniej niż potem na ostatnią chwilę panikować i próbować ratować sytuację, jeśli coś pójdzie nie tak. — Stwierdziła spokojnie, obserwując radosną Amalię. Widok był niespotykany, więc chciała zapamiętać ją taką i życzyła jej w duchu, żeby już taka została, a powody, dla których była taka radosna, pozostały w jej życiu i pojawiały się codziennie.
    — Ze spokojem. — Stwierdziła, siadając na jednym ze stołków. — Zmiany wyszły na plus, a przyzwyczajenie się do nowego układu nie zajmie pewnie długo. No i inaczej się pewnie żyje w takich odmienionych pomieszczeniach. Sam ich widok jest kojący i sprawia, że człowiek lepiej się czuje. — Sama uważała, że pewne zmiany w życiu po prostu były czasami potrzebne. Być może sama powinna wziąć przykład z Amalii i coś u siebie pozmieniać.
    — Dziękuję. Mogłaś dać znać, że idziesz na zakupy, sama muszę trochę ciuchów kupić, a zawsze to raźniej w towarzystwie. — Owinęła jedną z dłoni wokół kubka z kawą, a drugą sięgnęła po ciastko. Zmiana stylu Amalce również dobrze wpadła. Aż dziw, w jakim tempie zachodziły zmiany. A może po prostu Astrid miała za mało czasu i nie nadążała za przyjaciółką?
    — Wczoraj odsypiałam, a sylwestra spędziłam na przyjęciu u Dhalii i Halvarda Tordenskioldów. A przez kilka dni przed kompletowałam strój, na to przyjęcie musiałam się odstawić, jak na kogoś z wielkiego rodu przystało, bo inaczej rodzina by mi suszyła głowę. — Upiła trochę kawy, pozwalając jej rozgrzać przełyk. Z jednej strony, strojenie się było całkiem przyjemne, a z drugiej, gdyby miała tak codziennie to chyba by dostała szału. Zresztą, jako ratownik to trochę ciężko byłoby jej nosić non stop same ciuchy z górnej półki, bo po prostu by się to nie opłacało. Na dyżurach różne rzeczy się zdarzały, więc szkoda byłoby po prostu takich ciuchów, żeby je zniszczyć zaraz w szpitalu.
    — Jak było? Rodzice pewnie się ucieszyli, kiedy spędziłaś z nimi tyle czasu? — Zapytała z zaciekawieniem. Poprawa rodzinnych więzi w przypadku Amalii była czymś sporym, dlatego była ciekawa, czy jej rodzice docenili to, że się trochę zaczęła otwierać na nich i na świat.
    — Sama aktualnie wolę unikać starszej części rodziny. Zaraz pewnie zaczęliby narzekać, że jestem starą panną i powinnam dawno wyjść za mąż i mieć stadko dzieci. Jeszcze gorzej by było, gdyby wpadli na pomysł, żeby próbować mnie swatać i ustawiać mi randki w ciemno. — Mruknęła, lekko się wzdrygając. Co jak co, ale wolała uniknąć przypominania o sobie rodzinie, bo jak im wpadnie jakiś dziki pomysł do głowy, to tylko Odyn jeden wie, co się będzie działo dalej.
    — Widzę, że w końcu wszystko idzie u Ciebie ku lepszemu. — Powiedziała z uśmiechem i przekonaniem, że Amalia po prostu zasługiwała na trochę światła w swoim życiu, które dotychczas było raczej zachmurzone.
    Widzący
    Amalia Stjernen
    Amalia Stjernen
    https://midgard.forumpolish.com/t550-amalia-stjernen#1442https://midgard.forumpolish.com/t572-amalia-stjernen#1561https://midgard.forumpolish.com/t581-ina#1584https://midgard.forumpolish.com/f106-amalia-stjernen


    Amalia starała się, by wszystko było jak najlepsze. Otoczenie przede wszystkim. Koniec z ciemnymi barwami i dość surowym wnętrzem mieszkania. Kiedy zaczęła się tym zajmować odkryła, że naprawdę czuje się inaczej, chciała w końcu zrobić coś dla siebie. Nawet uratowany przez nią skvader, który był jej towarzyszem od pewnego czasu, chyba lepiej się czuł. Zadomowił się w każdym razie i razem z jej wiewiórką pocztową tworzyli zgrany zespół.
    - Wiesz, zakupy były dość spontaniczne, ot weszłam do sklepu bo mi się spodobał sweterek na wystawie i wróciłam z dwoma pełnymi torbami ciuchów. Spakowałam te ciemniejsze ubrania, by mnie nie dołowały i schowałam je. Zostawiłam tylko coś bardziej eleganckiego, bo wiesz, czasem się przydają i takie na wyjścia – wiadomo jak to było.
    - Możemy jednak się wybrać na planowane zakupy kiedy tylko zechcesz. Daj mi znać i spędzimy trochę czasu na mieście. Postanowiłam sobie więcej wychodzić z domu, więc będę miała dobry pretekst ku temu – o tak, przepadała za jej towarzystwem, dlatego już zaczęła się cieszyć na kolejne spotkanie. Astrid miała na nią dobry wpływ, zawsze wyciągała ją z dołka, w którym tkwiła i nie potrafiła sama się wydostać. Owszem, Amalia była obecnie dużo pogodniejsza i chyba nawet więcej mówiła, chociaż przy przyjaciołach zawsze mówiła więcej. Poza tym w pracy wymagano od niej, by mówiła dość sporo, kwestia przyzwyczajenia i nowe porządki w domu.
    Wysłuchała Astrid uważnie i cmoknęła.
    - Ulala, pewnie wyglądałaś cudownie – uśmiechnęła się. - Słyszałam o tej imprezie, bo zadbano o to, by było o niej głośno. I jak się bawiłaś? Kto tam był? Co się działo ciekawego? - zapytała szczerze zainteresowana.
    Amalia unikała takich spotkań, przynajmniej do pewnego czasu. Nie była w stanie się dobrze bawić, cały czas mając poczucie winy w sobie i przeżywając tak długo żałobę po bracie. Teraz, gdy jej myślenie uległo zmianie, nadal nie wiedziała, czy nadawałaby się na takie wydarzenia, ale lubiła o nich słuchać.
    - Ano, zaskoczyłam ich, ale nie miałam ochoty spędzić tego czasu sama. Należało im się trochę mojego towarzystwa, bo zbyt często uciekałam. Było naprawdę bardzo miło i cieszę się, że tak zrobiłam – potrzebowała tego, bo tęskniła i chciała bardzo czuć, że naprawdę ma w rodzinie oparcie i nigdy nie było inaczej, nawet jeśli sądziła co innego.
    - Eee tam – machnęła ręką, słysząc o staropanieństwie. - Nie zostaniesz starą panną. Młoda jesteś, do tego mądra i śliczna – wyliczała. - Z pewnością kogoś sobie znajdziesz, a ja? Pewnie będę wiecznie na etapie wzdychania – no bo jak taki Eitri mógłby ją pokochać? Mogła się cieszyć z tego, że miała w nim oparcie na stopie przyjacielskiej. I to, że mogła sobie pozwolić na takie niespodzianki urodzinowe dla niego, jakie właśnie szykowała.
    - Swoją drogą sama nie wiem, czy cieszę się z tego, że ktoś mi wpadł w oko. Bo wiesz, łatwo nie będzie – on był zraniony po tym, co się wydarzyło w przeszłości, kiedy kochał, a jego miłość odeszła. Może już nie chciał nikogo pokochać? Może bał się tego? Nie wiedziała. I nie chciała wcale by tak wyszło, jak się stało. Amalia sama nie wiedziała, kiedy to się stało i po prostu poczuła do niego coś więcej. Ale właśnie – stało się.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Zdecydowanie kolory bardziej pasowały Amalii. Rozjaśniały ją i, jak widać, również poprawiały jej samopoczucie, więc dwa w jednym. Astrid cieszyła się, że zachodzą w jej przyjaciółce takie zmiany. Ewidentnie ich potrzebowała i to już od dawna.
    — Oh, znam to. Sama tak czasem mam. Fakt, z ciemniejszych ubrań też się czasem coś przydaje. Taka dajmy na to, mała czarna zawsze się przydaje w kobiecej szafie. — W końcu, nie chodziło też o to, żeby zaraz wszelkie ciemne ciuchy wywalić i nigdy więcej ich nie zakładać. Dobrze skomponowane z kolorowymi ubraniami były naprawdę przydatne. A czasem po prostu były klasyczne, przydatne na wiele różnych okazji.
    — Na pewno jakoś się dogadamy. Później sprawdzę swój grafik i podrzucę Ci kiedy mogę ze spokojem wybrać się na miasto, to się dopasuje jakoś, żeby nam obu pasowało. — Powiedziała z entuzjazmem. Jej praca bywała wykańczająca, dlatego na takie zakupy wolałaby wybrać dzień, kiedy miała wolne. Wtedy miałaby na pewno energię, żeby biegać po sklepach i doradzać jeszcze przyjaciółce.
    — Wyszło całkiem skromnie, w porównaniu do niektórych, którzy tam gościli. Nawet nie było źle, jak na jedno z tych wielkich, napuszonych przyjęć. Było co robić i z kim rozmawiać, nawet udało mi się trochę potańczyć. A kto był… na pewno widziałam mojego kuzyna, Kjalla Forsberga, Roinestad? Chyba tak brzmiało nazwisko. Olaf Whalberg również mignął mi w tłumie, miał nawet jakąś partnerkę, jednak nie rozpoznałam jej. Anne-Marie Ahlström... — Lista ciągnęła się przez chwilę. Trochę znanych osób pojawiło się na sylwestrze, a ona sama część ludzi niezbyt kojarzyła. Potem w tym wywodzie nastąpiło streszczenie tego, co się działo. Same przyjęcia nie były dla wszystkich. Astrid nie zawsze miała ochotę się na nich pojawiać. Sztywne ramy etykiety nieraz ją uwierały przy okazji takich spotkań.
    — To dobrze. —Rodzina była ważna, a skoro Melka powoli odbudowywała kontakt ze swoją, to były to tylko kroki naprzód do tego, żeby czuła się już lepiej na dłużej. W końcu, w kim jak w kim, ale w rodzinie powinno się mieć najlepsze i bezwarunkowe oparcie.
    — Ja się tym nie przejmuję. Co będzie, to będzie. Najwyżej kupię sobie stado kotów. Chociaż nie, może lepiej kruków, skoro już jednego mam. Raczej by się z kotami nie dogadał. I czy ty aby nie przesadzasz? Wieczny etap wzdychania? Kobieto, jesteś młodsza ode mnie, na pewno również kogoś sobie znajdziesz. — Miała naprawdę luźne podejście do tego pędu, żeby być w związku. Po prawdzie, do niedawna nie miała nawet zbytnio czasu, żeby porządnie się za kimś rozglądać i chodzić na randki. Musiała jednak oburzyć się na Melkę i jej stwierdzenie o wiecznym wzdychaniu. Co jak co, ale Amalia była przecież piękną kobietą, teraz dodatkowo rozkwitała po zrzuceniu ze swoich barków ciężaru, który ją przygniatał przez tyle czasu. W odczuciu Astrid zatrzymanie się tylko na tym etapie byłoby nierozsądne.
    — Oho? A któż to przyciągnął twój wzrok? I dlaczego sądzisz, że będzie ciężko? — Chciała najpierw zdobyć trochę informacji o mężczyźnie i powodach, dla których Melka sądziła, że będzie źle, zanim spróbuje jej jakoś wyperswadować takie myśli z głowy. W tym przypadku działanie na domysłach i chybił–trafił, byłoby bardziej krzywdzące niż budujące. A przecież Astrid chciała wesprzeć przyjaciółkę i może coś jej doradzić, jeśli będzie w stanie.
    Widzący
    Amalia Stjernen
    Amalia Stjernen
    https://midgard.forumpolish.com/t550-amalia-stjernen#1442https://midgard.forumpolish.com/t572-amalia-stjernen#1561https://midgard.forumpolish.com/t581-ina#1584https://midgard.forumpolish.com/f106-amalia-stjernen


    Amalka pokiwała głową, tak było najlepiej.
    - O, właśnie tak zrobimy. Ja będę wiedzieć, kiedy cię nachodzić, a ty sobie coś zaplanujesz na przyszłość – ona sama nie miała problemów w wygospodarowaniu czasu wolnego. Przecież pracowała od świtu przez zaledwie kilka godzin na dzień. Przywykła do wczesnego wstawania i chodzenia spać z kurami. A w dzień dawała sobie radę funkcjonować normalnie, szczególnie wtedy, gdy wypije kilka filiżanek kawy.
    Stjernen słuchała uważnie nazwisk, jakie wymieniała przyjaciółka. No tak, kilku z nich nie mogło zabraknąć.
    - Będę mieć rozmowę na antenie z Olafem Wahlbergiem – wyznała. - Tylko ciiii, bo to będzie niespodzianka dla słuchaczy. Pomówimy o kulturze w Midgardzie – i prawdę mówiąc była dość mocno podekscytowana tym wszystkim. Lubiła rozmawiać z osobami, które siedziały mocno w danym temacie i mogły się podzielić rozległą wiedzą na dany temat. W tym wypadku nie miała żadnych wątpliwości, że będzie to ciekawe wydarzenie.
    - No to musiało być ciekawie – podsumowała wydarzenie, o którym trochę słyszała. Sama od czasu do czasu bywała na takich wydarzeniach, ale nie miała do tego głowy od dawna. Ale skoro było z nią już coraz lepiej, to i chyba wróci do tego. Wypad służbowy czy nie, ale z całą pewnością nie byłby to zmarnowany czas.
    - Ja muszę w końcu nazwać swojego skvadera. Innych zwierzaków nie planuję, chociaż je uwielbiam. Koty do mnie nie pasują, chociaż je lubię – skvadera uratowała przed kłusownikiem, któremu jakoś zdołała zwiać ze zwierzątkiem. Ale od tamtego czasu nie chodziła sama do lasu.
    - I poważnie mówię. Jesteś świetną kobietą. A ja wiecznie ciemną chmurą gradową. Chociaż zaczęło się solidnie przejaśniać. No i… - skoro już zaczęła, to skończy.
    - Ktoś stał się mi bliższy wbrew mojej woli. Wiesz, kiedy się poznaje człowieka i długo rozmawia, czasem powstaje pewna więź. I tu poczułam coś nowego, silnego. Ale trudność polega na tym, że to człowiek, który już kogoś bardzo kochał, ale jego serce zostało złamane. Nie sądzę, by szukał kogoś do związku po tym wszystkim. Dogadujemy się jako przyjaciele, ale… nie chcę mu się za bardzo narzucać. On ma piękną duszę, mimo wad, o których czasem mówi. Dla mnie to nic takiego, bo nie ma ideałów. No i jest skubaniec przystojny – przyznała. No co, zadbany facet zwracał na siebie uwagę.
    - W życiu bym się nie spodziewała, że ktoś mi tak zajmie myśli, wiesz? A myślę o nim często. No i ta jego praca, drżę za każdym razem, gdy się dłużej nie odzywa – odetchnęła głęboko.
    - Samo przyszło. Czuję, że jestem na spalonej pozycji, ale zobaczymy.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    — Będę musiała w takim razie nastawić nagrywanie, bo sam temat wydaje się naprawdę ciekawy. Zdradzisz mi, na kiedy planujecie tę audycję? — Wahlberg wydawał się naprawdę kompetentną osobą, żeby wypowiadać się o sztuce, więc zakładała, że rozmowa będzie naprawdę godna posłuchania. Nie była jednak pewna, czy o danej godzinie nie będzie odsypiać któregoś dyżuru, albo w ogóle będzie na dyżurze, a jak wiadomo, czasami są one tak zapchane, że nie ma nawet kiedy usiąść, a co dopiero posłuchać radia.
    Pokiwała głową potwierdzając podsumowanie sylwestra u Tordenskioldów. Było ciekawie, a zarazem skończyła wykończona. Na najbliższy czas miała dosyć wielgachnych przyjęć z masą obcych, ważnych w Midgardzie person. Zdecydowanie wolała już tłumy w szpitalu niż na takim przyjęciu. Nigdy ich nie polubiła i zapewne nie polubi, nawet jeśli musiałaby co chwilę na jakieś chodzić.
    — Na pewno wymyślisz dla niego imię, które będzie mu idealnie pasować. Najlepiej znasz jego charakter, więc na pewno idealnie trafisz z imieniem. Mnie czasem coś korci, żeby kupić psa, jednak rozsądek mówi, że nie byłabym w stanie czasem się nim zająć, kiedy byłabym wykończona po wyjątkowo męczącym dyżurze, więc kruk dalej jest jedynym pupilem. Daje sobie świetnie radę sam, więc nie muszę się o niego martwić. Koty też byłyby w porządku, jednak przy ptaku mogłoby się to skończyć nieciekawie. — Była pewna, że Melka da sobie radę z doborem imienia dla skvandera. Bądź co bądź, to teraz było jej zwierzątko, miała z nim na pewno lepszą więź niż Astrid, która tylko czasem była w stanie płochliwego zwierzaczka zobaczyć. Nie miała skvanderowi za złe, że jej unikał, wiedziała, że to naturalne reakcja na obcą osobę, której nie ufał.
    — Ja również mówię poważnie. Amalia, jesteś wspaniałą kobietą, owszem, dopiero wychodzisz ze swojej skorupy i spomiędzy czarnych chmur, jednak nawet wcześniej byłaś naprawdę wartościową osobą, której nie można nie lubić. Nie porównuj się do mnie, bo to nie ma sensu. Jesteś silną kobietą, która dała radę przetrwać to, co Norny rzuciły jej pod nogi i to powinno się najbardziej liczyć. — Powiedziała spokojnie, z pewnością brzmiącą w jej głosie.
    — Wiesz, miłość nie wybiera, ona po prostu się pojawia i nic się na nią nie poradzi. Sama przez to przeszłam, na II stopniu wtajemniczenia. Mieliśmy naprawdę wspaniałą więź, chociaż na pierwszy rzut oka, gdyby nas porównać, wydawałoby się, że to nijak nie da rady i że do siebie absolutnie nie pasujemy. A jednak, przez kilka pięnych lat byliśmy razem i było naprawdę cudownie. Nie żałuję tego, nawet jeśli skończyło się naprawdę bolesnym zerwaniem. — Naprawdę miło wspominała tamten czas. Na początku wydawało się abstrakcją to, że uda im się w ogóle znaleźć wspólny język, a okazało się, że byli bardzo dobrze zgrani, pomimo wielu różnic, jakie ich pozornie dzieliły. — Co chcę jednak powiedzieć, to to, że złamane serce kiedyś w końcu się uleczy. Czasami samo, a czasami z pomocą innych i nie powinnaś się wycofywać, czy dusić w sobie własnych uczuć. Nie wiem, o kim mówisz, jednak skoro czujesz do niego coś więcej, to to prędzej, czy później i tak wyjdzie na jaw. Tego po prostu nie da się ukrywać w nieskończoność. I nawet nie waż się myśleć, że jesteś na spalonej pozycji. Być może, to właśnie ty jesteś osobą, której on potrzebuje. Nie dowiesz się, jeśli z nim szczerze nie porozmawiasz. — Próbowała podnieść ją na duchu i zachęcić do tego, żeby nie ukrywała swojej miłości. Z tego nie wychodziło nic dobrego, a jedynie można było ranić samego siebie z pozoru nieodwzajemnioną miłością.
    Widzący
    Amalia Stjernen
    Amalia Stjernen
    https://midgard.forumpolish.com/t550-amalia-stjernen#1442https://midgard.forumpolish.com/t572-amalia-stjernen#1561https://midgard.forumpolish.com/t581-ina#1584https://midgard.forumpolish.com/f106-amalia-stjernen


    Nie widziała problemu w ujawnieniu daty, ale najpierw sama musiała mieć pewność, że owa data będzie ostateczna. Bądź co bądź, był to człowiek zajęty i nie zawsze miał czas.
    - Jak tylko będę mieć pewność co do dnia i godziny, to ci wyślę wiadomość. Nie martw się, dowiesz się pierwsza – zapewniła. Sama była ciekawa jak wypadnie ta rozmowa i co się podzieje na antenie. Mogli przecież popłynąć z tematem i wypłynąć na ocean wrażeń, wspominając jakieś momenty w kulturze.
    Temat zwierząt był pocieszający. Przynajmniej nie była sama i czasem miała wrażenie, że zwierzątko, któremu podarowała drugie życie i opiekę, jest naprawdę dobrym towarzyszem niedoli.  Przynajmniej mogła się do kogoś odezwać. Amalia potrzebowała kontaktu, chciała jak najczęściej być blisko z kimś, bo jakby nie było, samotności miała serdecznie dosyć. Teraz, kiedy pogodziła się z przeszłością, chciała żyć na pełnych obrotach. Tylko tak to już było, że wszystko się pieprzyło, nic nie było takie jakby chciała. I bała się, że tak naprawdę nie będzie lepiej i tylko się łudzi, że da sobie radę. Nie chciała zostać sama.
    - Ja wiem, że serce mam po właściwej stronie i w ogóle. Nie potrafię inaczej, jak tylko podnosić innych na duchu, nawet kiedy jestem chodzącym nieszczęściem, tylko… źle mi z myślą, że jestem taka oddalona od innych. Czasem wydaje mi się, że ja zwyczajnie nie pasuję do innych. Każdy ma swój charakter i indywidualne podejście do różnych spraw, to jest normalne, jasne. Tylko ja mam wrażenie, że jestem zbyt wrażliwa i wierzę w dobro za bardzo, przez co łatwo się mogę rozczarować. Chcę, by inni także wierzyli w lepsze dni, ale… - przerwała, by poszukać odpowiednich słów, co by wszystko właściwie powiedzieć.
    - Jakoś za mało jest tych dobrych wydarzeń. Wszystko zdaje się być coraz trudniejsze i nawet o optymizm trudno. Czasami mam wrażenie, że ja nie pasuję do tego życia. I dlatego się w nim gubię, nie mogąc znaleźć dla siebie odpowiedniej drogi – i tyle. Była raczej osobą, która nie pchała się do przodu, obstawiała tyły, ale nie po to, by szybciej uciec, a dlatego, że jej słowa i tak nie miałyby żadnego znaczenia. Może naprawdę była zbyt łagodna na to wszystko? Świat ją przerażał, ale kochała życie. I chciała w nim zobaczyć jak najwięcej jasnych barw. Czasy były trudne, dlatego każda chwila była bezcenna.
    - Dziękuję, że jesteś. Nie tylko teraz i tutaj, ale w ogóle – uśmiechnęła się chyba dość przekonująco.
    - Traktuję cię jak siostrę, której nie mam. A dobre rady zawsze są mile widziane – dodała.
    Była ciekawa, co porabia Eitri i jak się trzyma. Dowie się tego wkrótce, co ją pocieszało.
    - Kiedy nadejdzie właściwa pora to się wszystko wyda. Nawet jeśli ja nie przyznam się do uczuć, on to odgadnie. Jest bardzo dobry w takich rzeczach. Poza tym chyba to nie będzie trudne, kiedy człowiek czuje się dobrze w czyimś towarzystwie, to widać gołym okiem. No ale może nie będzie chciał tego dostrzec, dla mojego dobra. Nie wiem, czy do siebie pasujemy. Zapewne zasługuje na kogoś innego, lepszego niż ja. I nie jestem pewnie sama w tych uczuciach. Ja nie wiem już, naprawdę nie wiem, co i jak, ale pierwszy raz mi tak bardzo zależy na drugiej osobie. Kiedy obejmowaliśmy się, dodając sobie siły, czułam, jakbym nie chciała go nigdy puścić. Pragnęłam tak po prostu zatrzymać tę chwilę. Szkoda, że to nie było możliwe – może jeszcze doczeka się innych chwil godnych wspomnień, ale bała się, że kolejny cios w życiu całkiem ją załamie. Wychodziła z kryzysu i wierzyła, że będzie dobrze, tylko ewentualny zawód mógł ją całkiem pogrążyć.
    - Co ma być, to będzie – stwierdziła.
    - Ja nie jestem dobra w oszukiwaniu i wymówkach, dlatego sądzę, że to się wyda bardzo szybko. I on ma na imię Eitri – po co miała krążyć, przyjaciółce mogła powiedzieć.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Pokiwała głową, przyjmując do wiadomości, że jeszcze nie ustalili dokładnej daty. Nic dziwnego, Whalberg zapewne miał sporo na głowie, sama wiedziała, że czasami zgranie grafików jest po prostu ciężkie. Tym bardziej, jeśli, dajmy na to, wypadnie coś nagłego.
    — Wiesz, śniący mają taką książkę o dziewczynce z sierocińca, która zostaje adoptowana przez pomyłkę i ciągle wpada w tarapaty. Jeden cytat zapadł mi w pamięć i pasuje do twojej sytuacji. "Przecież liczba błędów, które przypadają na jedną osobę, musi być jakoś ograniczona. W końcu zapas pomyłek przeznaczonych dla mnie się wyczerpie i nareszcie będę miała spokój. To bardzo pocieszająca myśl." Wszystko, co złe kiedyś musi się skończyć, a zza chmur w końcu wyjdzie słońce. Już teraz jesteś na lepszej drodze, więc powolutku pnij się w górę, buduj relacje, przybliżaj się do tych, do których stwierdzisz, że warto. To nie stanie się ot, tak, jednak powoli na pewno będzie lepiej. Nie da się z każdą napotkaną osobą dogadać i mieć podobnego podejścia do życia, ale gdzieś na pewno są takie osoby, z którymi złapiesz nić porozumienia i będziesz się wśród nich czuła jak ryba w wodzie. Pamiętaj, tylko żeby się do niczego nie zmuszać. To normalne, że czasami ma się gorsze dni. To w porządku je mieć. — Chciała jakoś pocieszyć Amalię. Podnieść na duchu, bo rozumiała poczucie samotności i wyobcowania. Jako medium, które od początku miało przeprawy z zawiązywaniem znajomości i przyjaźni wiedziała, jak to jest być… po prostu innym. Nie było to nic złego, a jednocześnie tak bardzo oddzielało czasami od reszty, która nie do końca wiedziała, jak reagować, że czasami człowiek czuł się po prostu źle. Obco i samotnie, jakby nikt do końca nie potrafił zrozumieć tego, jak się czuje.
    — Nie ma za co, kochana. Jesteś mi bliską przyjaciółką, możesz do mnie przychodzić z każdym problemem, albo po prostu, jeśli poczujesz się naprawdę samotna. — Zapewniła ją. Pojęcie siostry było dla niej... skomplikowane. Z własną siostrą miewała różne relacje, raz dogadywały się lepiej, a raz gorzej, więc nie była pewna, czy nazwanie Amalii siostrą byłoby dla niej adekwatne, skoro z samym określeniem "siostra" wiązał się u niej spory bagaż emocji, wspomnień i to nie zawsze tych dobrych. W końcu, przez jakiś czas była z siostrą porównywana, rywalizowały i nie do końca się dogadywały. Dużo bardziej wolała nazywać Amalię bardzo dobrą i bliską przyjaciółką. To, w jej odczuciu dużo lepiej oddawało ich relację i ciepłe odczucia, jakie miała względem Amalii.
    — Widzę, że wpadłaś po uszy. Nie waż się jednak mówić, że nie jesteś jego warta. Trochę więcej poczucia własnej wartości i wiary w siebie. Jesteś piękną, młodą kobietą, która ma wiele do zaoferowania otaczającemu ją światu. Zasługujesz na szczęście, zasługujesz na to, żeby Ci się wszystko ułożyło. I nie próbuj więcej wmawiać sobie, że jesteś gorsza, albo niegodna. Rozwijajcie relację, poznajcie się, zobaczcie, czy się dopasujecie do siebie i dopiero wtedy będzie można wydawać osąd, czy to wyjdzie. Daj sobie sama szansę na to, żeby to się rozwinęło. — Nie mogła słuchać, jak Amalia sobie umniejsza. Przecież naprawdę zasługiwała na najlepsze. Miała nadzieję, że wszystko jej się z tym Eitrim w końcu ułoży.
    Kobiety jeszcze przez chwilę rozmawiały ze sobą spokojnie, popijając swoje napoje, aż nie nadszedł czas, żeby się rozstać. Astrid na pożegnanie przytuliła Amalkę życząc jej jeszcze raz szczęścia w nowym roku i z Eitrim, po czym ruszyła w stronę swojego mieszkania, które znajdowało się przecież rzut beretem od mieszkania Amalii.

    Amalia i Bezimienny z tematu


    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.