:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Listopad-grudzień 2000
02.12.2000 – Zakątek Pochyłych Drzew – Y. Forfang & S. Landsverk
2 posters
Bezimienny
02.12.2000 – Zakątek Pochyłych Drzew – Y. Forfang & S. Landsverk Sob 25 Lis - 12:59
02.12.2000
Piękna, skandynawska zima w końcu nadeszła. Sigurd lubił tą porę roku. Przez roztaczający się mróz wilgotność powietrza była niższa dzięki czemu odczuwalna temperatura nie była taka zła. Lepiej mu się operowało gdy było nawet minus dwadzieścia, niż miałoby być kilka stopni na plusie i dookoła mokro.
Jak zwykle o tej porze postanowił trochę poćwiczyć. Miał stałą godzinę treningów, lecz dla urozmaicenia zmieniał miejsce. Dzisiaj ćwiczył kondycje dlatego biegał. Trzydzieści lat pojawiło się na jego liczniku, przez co musiał dawać z siebie więcej, aby utrzymać się w formie. Przerwę dopiero zrobił sobie w Zakątku Pochyłych Drzew. Lubił tą okolicie i jej historię. Legendy, jakie są związane z tym miejscem były inspirujące i naprawdę był ciekaw gdzie leży ziarenko prawdy.
Sigurd miał na sobie ubrany obcisły, czarny strój do biegania. Miał na sobie także rękawiczki, gdyż nie chciałby nabawić się odmrożenia. Może i śnieg był "suchy", ale wolał być zabezpieczony. Ostatnie czego by chciał to przeziębienia, które uniemożliwiłoby mu pracę. Musiał być w pełni sił bo nigdy nie wiedział kiedy przyjdzie wezwanie do udziału w misji. Wolał nie zgłaszać niedyspozycyjności tylko Odyn by wiedział jakie poniósłby konsekwencje.
Usiadł na jednej z wolnych ławek, a następnie postanowił zawiązać sobie buta. Przed kolejnym biegiem musiał być gotowy. Zostało mu jeszcze kilka dobrych kilometrów do przebiegnięcia, a już czuł zmęczenie. Nie podobało mu się to, ale musiał być ze sobą szczery. Wiek dawał o sobie znać.
Yasmin Forfang
Re: 02.12.2000 – Zakątek Pochyłych Drzew – Y. Forfang & S. Landsverk Sob 25 Lis - 13:00
Yasmin ForfangŚniący
Gif :
Grupa : śniący
Miejsce urodzenia : Oslo, Norwegia
Wiek : 24 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : biedny
Zawód : florystka w kwiaciarni Rosenkrantzów i projektantka biżuterii
Wykształcenie : średnie
Totem : gronostaj
Atuty : odporny (I), opiekun roślin (II)
Statystyki : charyzma: 12 / flora i fauna: 18 / medycyna: 10 / kreatywność: 15 / sprawność fizyczna: 13 / wiedza ogólna: 12
Yas szła samotnie przez park. Było zimno, więc otulał ją ciepły płaszcz. Ręce ukryte były w miękkich rękawiczkach. Spod modnej czapki spływała na ramiona kaskada długich, czarnych włosów. Dziewczyna postanowiła skrócić sobie drogę do kolejnej lokalizacji, którą miała zamiar odwiedzić i dlatego wybrała tę trasę. Urok midgardzkiego zakątka zawsze ją chwytał za serce. Wrażliwa na piękno panna Forfang lubiła takie miejsca, chociaż zwykle nie miała czasu na to, by je podziwiać. Tego dnia miała wolne w pracy i mogła zająć się kilkoma sprawami.
Nie lubiła samotnych spacerów, ale czasami nie było wyjścia i trzeba było radzić sobie samej. Yasmin uwielbiała towarzystwo, dostatecznie mocno odczuwała jego brak gdy zostawała sama. Poza tym w pracy ciągle miała kontakt z innymi osobami, czy to klientami czy pracownikami kwiaciarni. Lubiła rozmawiać, nie chciała zostawać długo w pojedynkę.
Skręciła w kolejną alejkę i tam znalazła się w ulubionej części zakątka. Za każdym razem, gdy tamtędy szła, zachwycała się niezwykłością drzew, które tworzyły cudowną atmosferę. Myślała wtedy, że miło by było spacerować tam za rękę z jakimś młodzieńcem, ale była singielką, którą nikt nie interesował się w romantyczny sposób. Trudno.
Takie myśli wcale nie psuły jej nastroju. Była w dobrym humorze. Gdy przemierzyła kawałek drogi, ujrzała znajomą postać, która siedziała na ławeczce. Podeszła bliżej i przywitała się uprzejmie, uśmiechając się serdecznie.
- Uszanowanie – powiedziała wesoło, skinąwszy głową. - Trening? - zapytała, patrząc na jego strój. Ona sama nie zmusiłaby się chyba do treningu. Nie był jej potrzebny. Czasami biegała, ale głównie wtedy, gdy groziło jej spóźnienie się do pracy. To było jednak rzadkie, gdyż zwykle przychodziła jako pierwsza, przed otwarciem kwiaciarni.
Oczywiście jej praca była wymagająca, cały czas była w ruchu, więc nie narzekała na złą kondycję. A chociaż była łasuchem, szybko gubiła kalorie. Sigurd, którego znała od pewnego czasu, musiał być w dobrej formie. Ona mogła w razie problemów uciekać, nic więcej.
- Dawno się nie widzieliśmy – zauważyła. Ich znajomość nawiązała się w jej pracy, ale rozmawiali czasem poza nią. Yasmin odpowiadała na wiele pytań dotyczących świata śniących, wyjaśniając pewne rzeczy. Nie męczyło jej to, przynajmniej mieli od czego zacząć relację. Teraz mogli mówić swobodnie, jak to dwójka zaznajomionych sobie osób.
Oczywiście słyszała pewne plotki i czytała gazety, więc zdawała sobie sprawę z tego, że w Midgardzie było coraz to trudniej żyć w spokoju, ale nie zamierzała go wypytywać o takie sprawy.
- W każdym razie to miłe, że się spotykamy – odparła szczerze. - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam – dodała, w porę zauważając, że może niepotrzebnie wdaje się w rozmowę. Nie chciała niepotrzebnie zajmować mężczyźnie czasu.
Nie lubiła samotnych spacerów, ale czasami nie było wyjścia i trzeba było radzić sobie samej. Yasmin uwielbiała towarzystwo, dostatecznie mocno odczuwała jego brak gdy zostawała sama. Poza tym w pracy ciągle miała kontakt z innymi osobami, czy to klientami czy pracownikami kwiaciarni. Lubiła rozmawiać, nie chciała zostawać długo w pojedynkę.
Skręciła w kolejną alejkę i tam znalazła się w ulubionej części zakątka. Za każdym razem, gdy tamtędy szła, zachwycała się niezwykłością drzew, które tworzyły cudowną atmosferę. Myślała wtedy, że miło by było spacerować tam za rękę z jakimś młodzieńcem, ale była singielką, którą nikt nie interesował się w romantyczny sposób. Trudno.
Takie myśli wcale nie psuły jej nastroju. Była w dobrym humorze. Gdy przemierzyła kawałek drogi, ujrzała znajomą postać, która siedziała na ławeczce. Podeszła bliżej i przywitała się uprzejmie, uśmiechając się serdecznie.
- Uszanowanie – powiedziała wesoło, skinąwszy głową. - Trening? - zapytała, patrząc na jego strój. Ona sama nie zmusiłaby się chyba do treningu. Nie był jej potrzebny. Czasami biegała, ale głównie wtedy, gdy groziło jej spóźnienie się do pracy. To było jednak rzadkie, gdyż zwykle przychodziła jako pierwsza, przed otwarciem kwiaciarni.
Oczywiście jej praca była wymagająca, cały czas była w ruchu, więc nie narzekała na złą kondycję. A chociaż była łasuchem, szybko gubiła kalorie. Sigurd, którego znała od pewnego czasu, musiał być w dobrej formie. Ona mogła w razie problemów uciekać, nic więcej.
- Dawno się nie widzieliśmy – zauważyła. Ich znajomość nawiązała się w jej pracy, ale rozmawiali czasem poza nią. Yasmin odpowiadała na wiele pytań dotyczących świata śniących, wyjaśniając pewne rzeczy. Nie męczyło jej to, przynajmniej mieli od czego zacząć relację. Teraz mogli mówić swobodnie, jak to dwójka zaznajomionych sobie osób.
Oczywiście słyszała pewne plotki i czytała gazety, więc zdawała sobie sprawę z tego, że w Midgardzie było coraz to trudniej żyć w spokoju, ale nie zamierzała go wypytywać o takie sprawy.
- W każdym razie to miłe, że się spotykamy – odparła szczerze. - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam – dodała, w porę zauważając, że może niepotrzebnie wdaje się w rozmowę. Nie chciała niepotrzebnie zajmować mężczyźnie czasu.
Bezimienny
Re: 02.12.2000 – Zakątek Pochyłych Drzew – Y. Forfang & S. Landsverk Sob 25 Lis - 13:00
Jak to Sigurd miał w zwyczaju obserwował ukradkiem teren dookoła siebie. Jego czujność cały czas była na najwyższym poziomie. Musiał być przygotowany na atak nawet w biały dzień. Nie chciałby głupio zginąć przez kogoś uzbrojonego tylko w nóż, którym zaatakowałby go od tyłu. Dzięki swojej czujności zauważył Yasmin zanim do niego podeszła. Musiał przyznać że zawsze się z nią dobrze rozmawiało. Ciekawie było poznać kogoś kto doskonale znał świat Śniących bo w końcu należał też do niego. Mógł się sporo dowiedzieć i chciał przyswoić tą wiedzę, bo być może kiedyś mu się przyda.
- Witaj Yasmin. - odezwał się z lekkim uśmiechem spoglądając na dziewczynę. - Tak. Krótka przebieżka po mieście. - odpowiedział na pytanie, choć słowo "krótka" mogło być mylące. Kilka kilometrów ciągłego, szybkiego biegu może być dla wielu wyzwaniem. Dla niego to był tylko środek do utrzymaniu się na swoim stanowisku.
Znał Yasmin już od dłuższego czasu. Gdy jeszcze był żonaty kupował kwiaty w jej kwiaciarni dzięki czemu nawiązali znajomość. Po rozwodzie to się jednak skończyło przez co mają okazje porozmawiać tylko spotykając się przypadkiem, gdyż nigdy nie zacisnęli bliższych, przyjacielskich relacji. Być może to się zmieni.
- To prawda, bardzo dawno się nie widzieliśmy. Co tam u ciebie słychać? Jak idzie interes? - zagaił z lekkim uśmiechem rozsiadając się na ławce. Pewnie jeszcze trochę na niej posiedzi, lecz nie za długo, ponieważ już czuł jak była zimna. Głupio by było się rozchorować przez siedzenie na ławce podczas przerwy treningowej.
- Nie, nie przeszkadzasz. Właśnie robiłem sobie postój, aby nabrać tchu. - odpowiedział z uśmiechem. Chętnie będzie z kimś porozmawiać, bo ostatnio nie miał na to zbyt wielu okazji, a co gorsza... czasu.
- Witaj Yasmin. - odezwał się z lekkim uśmiechem spoglądając na dziewczynę. - Tak. Krótka przebieżka po mieście. - odpowiedział na pytanie, choć słowo "krótka" mogło być mylące. Kilka kilometrów ciągłego, szybkiego biegu może być dla wielu wyzwaniem. Dla niego to był tylko środek do utrzymaniu się na swoim stanowisku.
Znał Yasmin już od dłuższego czasu. Gdy jeszcze był żonaty kupował kwiaty w jej kwiaciarni dzięki czemu nawiązali znajomość. Po rozwodzie to się jednak skończyło przez co mają okazje porozmawiać tylko spotykając się przypadkiem, gdyż nigdy nie zacisnęli bliższych, przyjacielskich relacji. Być może to się zmieni.
- To prawda, bardzo dawno się nie widzieliśmy. Co tam u ciebie słychać? Jak idzie interes? - zagaił z lekkim uśmiechem rozsiadając się na ławce. Pewnie jeszcze trochę na niej posiedzi, lecz nie za długo, ponieważ już czuł jak była zimna. Głupio by było się rozchorować przez siedzenie na ławce podczas przerwy treningowej.
- Nie, nie przeszkadzasz. Właśnie robiłem sobie postój, aby nabrać tchu. - odpowiedział z uśmiechem. Chętnie będzie z kimś porozmawiać, bo ostatnio nie miał na to zbyt wielu okazji, a co gorsza... czasu.
Yasmin Forfang
Re: 02.12.2000 – Zakątek Pochyłych Drzew – Y. Forfang & S. Landsverk Sob 25 Lis - 13:00
Yasmin ForfangŚniący
Gif :
Grupa : śniący
Miejsce urodzenia : Oslo, Norwegia
Wiek : 24 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : biedny
Zawód : florystka w kwiaciarni Rosenkrantzów i projektantka biżuterii
Wykształcenie : średnie
Totem : gronostaj
Atuty : odporny (I), opiekun roślin (II)
Statystyki : charyzma: 12 / flora i fauna: 18 / medycyna: 10 / kreatywność: 15 / sprawność fizyczna: 13 / wiedza ogólna: 12
Yasmin uśmiechnęła się i pokiwała głową.
- Mnie by chyba do tego nic nie zmusiło, szczególnie gdy jest tak zimno. Naprawdę podziwiam – powiedziała szczerze. Dla niej spacer w takich warunkach był jedyną formą aktywności, chociaż musiała przyznać, że biegnąć można się rozgrzać. Mimo to nie widziała siebie w takiej sytuacji.
- Jakoś leci. Nadal pracuję w kwiaciarni, chociaż ostatnio zastanawiam się, czy mnie nie wywalą. Nie za brak serca wkładanego w swoje zajęcie – nie mogła przewidzieć, jak potoczą się jej losy. Kiedyś przychodziła do kwiaciarni zadowolona, pełna energii, a teraz była po prostu niepewna swojego losu. Zachowywała się normalnie, uśmiechała jak zawsze, ale w głębi duszy bała się, że po raz kolejny dostanie wypowiedzenie i będzie musiała znów szukać sobie zatrudnienia.
- Jestem samoukiem, nie mam wykształcenia i niektórzy mogą mnie nie postrzegać jako osoby kompetentnej, ale staram się jak mogę, by udowodnić, że jestem właściwym człowiekiem we właściwym miejscu. Bardzo lubię to, co robię, zżyłam się ze wszystkimi, a chociaż praca jest trudniejsza niż się wydaje na pierwszy rzut oka, nie czuję się wymęczona i nieszczęśliwa – westchnęła. Tak, to była dość skomplikowana sprawa. Może przeczucie ją myliło, ale czuła, że jest obserwowana bardziej niż inni.
- Interes jest dochodowy, nie brak klientów nawet o tej porze. Klan Rosenkrantz zna się na tym, nie ma lepszych od nich. To wymagający pracodawcy, ale mają rację. Trzeba sił, poświęcenia i pasji do tego, by utrzymać się na szczycie – Yasmin była wdzięczna za miejsce pracy i odpowiadała im lojalnością i ciężką harówką.
Panna Forfang ponownie pokiwała głową.
- Rozumiem, rozumiem – powiedziała krótko. - Taki trening chyba dobrze wpływa nie tylko na kondycję, ale i skupienie. Nie macie lekko w pracy – każdy o tym wiedział, nic nowego.
- Midgard nie jest tym samym miejscem, którym było jeszcze niedawno – zauważyła.
- Czasem to strach wyjść na ulicę, szczególnie jeśli jest się bezbronną, samotną kobietą – tak, mówiła o sobie. Jedyne co mogła zrobić w kryzysowej sytuacji to krzyczeć i uciekać. Trochę marne wyjścia, no ale co poradzić.
- Trzeba jednak wierzyć w to, że dobro i sprawiedliwość zwyciężą – w każdej dziedzinie, nie tylko bezpieczeństwa obywateli. - Brzmi to naiwnie, ale chyba nic innego nie pozostało.
Yasmin nie bardzo wiedziała jak ma odbierać to, co się działo wokół. Niepokój był wszechobecny, chociaż każdy starał się żyć normalnie.
- I tak to jakoś jest… - zadumała się na chwilę, ale po chwili otrząsnęła się z zamyślenia.
- Mnie by chyba do tego nic nie zmusiło, szczególnie gdy jest tak zimno. Naprawdę podziwiam – powiedziała szczerze. Dla niej spacer w takich warunkach był jedyną formą aktywności, chociaż musiała przyznać, że biegnąć można się rozgrzać. Mimo to nie widziała siebie w takiej sytuacji.
- Jakoś leci. Nadal pracuję w kwiaciarni, chociaż ostatnio zastanawiam się, czy mnie nie wywalą. Nie za brak serca wkładanego w swoje zajęcie – nie mogła przewidzieć, jak potoczą się jej losy. Kiedyś przychodziła do kwiaciarni zadowolona, pełna energii, a teraz była po prostu niepewna swojego losu. Zachowywała się normalnie, uśmiechała jak zawsze, ale w głębi duszy bała się, że po raz kolejny dostanie wypowiedzenie i będzie musiała znów szukać sobie zatrudnienia.
- Jestem samoukiem, nie mam wykształcenia i niektórzy mogą mnie nie postrzegać jako osoby kompetentnej, ale staram się jak mogę, by udowodnić, że jestem właściwym człowiekiem we właściwym miejscu. Bardzo lubię to, co robię, zżyłam się ze wszystkimi, a chociaż praca jest trudniejsza niż się wydaje na pierwszy rzut oka, nie czuję się wymęczona i nieszczęśliwa – westchnęła. Tak, to była dość skomplikowana sprawa. Może przeczucie ją myliło, ale czuła, że jest obserwowana bardziej niż inni.
- Interes jest dochodowy, nie brak klientów nawet o tej porze. Klan Rosenkrantz zna się na tym, nie ma lepszych od nich. To wymagający pracodawcy, ale mają rację. Trzeba sił, poświęcenia i pasji do tego, by utrzymać się na szczycie – Yasmin była wdzięczna za miejsce pracy i odpowiadała im lojalnością i ciężką harówką.
Panna Forfang ponownie pokiwała głową.
- Rozumiem, rozumiem – powiedziała krótko. - Taki trening chyba dobrze wpływa nie tylko na kondycję, ale i skupienie. Nie macie lekko w pracy – każdy o tym wiedział, nic nowego.
- Midgard nie jest tym samym miejscem, którym było jeszcze niedawno – zauważyła.
- Czasem to strach wyjść na ulicę, szczególnie jeśli jest się bezbronną, samotną kobietą – tak, mówiła o sobie. Jedyne co mogła zrobić w kryzysowej sytuacji to krzyczeć i uciekać. Trochę marne wyjścia, no ale co poradzić.
- Trzeba jednak wierzyć w to, że dobro i sprawiedliwość zwyciężą – w każdej dziedzinie, nie tylko bezpieczeństwa obywateli. - Brzmi to naiwnie, ale chyba nic innego nie pozostało.
Yasmin nie bardzo wiedziała jak ma odbierać to, co się działo wokół. Niepokój był wszechobecny, chociaż każdy starał się żyć normalnie.
- I tak to jakoś jest… - zadumała się na chwilę, ale po chwili otrząsnęła się z zamyślenia.
Bezimienny
Re: 02.12.2000 – Zakątek Pochyłych Drzew – Y. Forfang & S. Landsverk Sob 25 Lis - 13:00
Sigurd uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na rozmówczynie.
- To jest kwestia wprawy. Ćwiczenia stały się już rutyną dzięki czemu jest łatwiej. Oczywiście bez odpowiedniego uporu i wytrwałości by się nie obeszło. - odpowiedział zgodnie z prawdą. Dla niego była to już codzienność. Czynność bez której czułby się źle jakby jej nie wykonał. Motywacje także miał dość dużą co niesamowicie ułatwiało wyciszenie wewnętrznego leniucha.
- Dlaczego myślisz, że chcą cię zwolnić? - zapytał z czystej ciekawości. Nie znał się zbytnio na prowadzeniu biznesów chociaż w jego przypadku to może wydawać się dziwne, ponieważ nosił nazwisko Landsverk. Pochodził z rodziny, która od pokoleń zajmowała się bankierstwem i finansami. Na nieszczęście swoich krewnych Sigurd nie odziedziczył smykałki do tego zawodu i ku ogólnemu niezadowoleniu poszedł własną ścieżką. Szczerze? Gdyby miał szanse ponownego wyboru kariery nie wybrałby żadnej innej niż służba w Kruczej Straży. Odnalazł się w tej pracy i poświęcił całkowicie. To nie tylko była kariera, ale styl życia.
- Rozumiem doskonale. Najważniejsze to starać się wykonywać swoją pracę jak najlepiej i czerpać z tego przyjemność. Nie ważne że czasem coś nie wyjdzie. Każdy popełnia błędy i trzeba z nich brać lekcje. Ja na pewno wiem, że gdy będę potrzebował odpowiedniego bukietu lub konsultacji w tej sprawie, będę wiedział do kogo się zgłosić. - na koniec uśmiechnął się miło. Sigurd kompletnie nie znał się na kwiatach, nie był w stanie ich rozróżnić. Wie tylko jak wygląda kaktus i żeby go nie dotykać, ale wie to tylko dlatego że może zostać wykorzystany jako najbardziej wkurzająca broń na świecie, która ma rozdrażnić przeciwnika na śmierć swoimi małymi, nieprzyjemnymi igiełkami.
- Żeby utrzymać się na szczycie trzeba masy sił i pracy. To chyba się tyczy wszystkich biznesów. - nie żeby był specjalistą, ale tak mu się wydawało. W jego pracy jak się nie będzie starać można zakończyć karierę w prewencji, chociaż i tam potrzebni są doświadczeni ludzie, którzy zostają w niej z premedytacją.
- Prawda, pomaga także poznać samego siebie. Każdy posiada swoje indywidualne cechy, które jest w stanie poznać tylko podczas regularnemu treningowi. - Sigurd dzięki treningowi odkrył w sobie wewnętrzny spokój i niesamowite skupienie. Jego zmysły stawały się ostrzejsze, a obraz bardziej wyraźny.
- Czy ja wiem... dla mnie Midgard się zupełnie nie zmienił. - łatwo mu było to mówić, zwłaszcza że doskonale znał drugie oblicze tego miejsca. Działał w najczarniejszych zakamarkach najgorsze oblicze ludzi. Źle byłoby powiedzieć że się przyzwyczaił, ale nabrał odporności i odpowiedniego dystansu.
- Zawsze sprawiedliwość zwycięża. - ładnie to brzmi, ale czy w to wierzył? Niestety nie. Był realistą. Doskonale zdawał sobie sprawę co wygrywa, a co przegrywa.
- To jest kwestia wprawy. Ćwiczenia stały się już rutyną dzięki czemu jest łatwiej. Oczywiście bez odpowiedniego uporu i wytrwałości by się nie obeszło. - odpowiedział zgodnie z prawdą. Dla niego była to już codzienność. Czynność bez której czułby się źle jakby jej nie wykonał. Motywacje także miał dość dużą co niesamowicie ułatwiało wyciszenie wewnętrznego leniucha.
- Dlaczego myślisz, że chcą cię zwolnić? - zapytał z czystej ciekawości. Nie znał się zbytnio na prowadzeniu biznesów chociaż w jego przypadku to może wydawać się dziwne, ponieważ nosił nazwisko Landsverk. Pochodził z rodziny, która od pokoleń zajmowała się bankierstwem i finansami. Na nieszczęście swoich krewnych Sigurd nie odziedziczył smykałki do tego zawodu i ku ogólnemu niezadowoleniu poszedł własną ścieżką. Szczerze? Gdyby miał szanse ponownego wyboru kariery nie wybrałby żadnej innej niż służba w Kruczej Straży. Odnalazł się w tej pracy i poświęcił całkowicie. To nie tylko była kariera, ale styl życia.
- Rozumiem doskonale. Najważniejsze to starać się wykonywać swoją pracę jak najlepiej i czerpać z tego przyjemność. Nie ważne że czasem coś nie wyjdzie. Każdy popełnia błędy i trzeba z nich brać lekcje. Ja na pewno wiem, że gdy będę potrzebował odpowiedniego bukietu lub konsultacji w tej sprawie, będę wiedział do kogo się zgłosić. - na koniec uśmiechnął się miło. Sigurd kompletnie nie znał się na kwiatach, nie był w stanie ich rozróżnić. Wie tylko jak wygląda kaktus i żeby go nie dotykać, ale wie to tylko dlatego że może zostać wykorzystany jako najbardziej wkurzająca broń na świecie, która ma rozdrażnić przeciwnika na śmierć swoimi małymi, nieprzyjemnymi igiełkami.
- Żeby utrzymać się na szczycie trzeba masy sił i pracy. To chyba się tyczy wszystkich biznesów. - nie żeby był specjalistą, ale tak mu się wydawało. W jego pracy jak się nie będzie starać można zakończyć karierę w prewencji, chociaż i tam potrzebni są doświadczeni ludzie, którzy zostają w niej z premedytacją.
- Prawda, pomaga także poznać samego siebie. Każdy posiada swoje indywidualne cechy, które jest w stanie poznać tylko podczas regularnemu treningowi. - Sigurd dzięki treningowi odkrył w sobie wewnętrzny spokój i niesamowite skupienie. Jego zmysły stawały się ostrzejsze, a obraz bardziej wyraźny.
- Czy ja wiem... dla mnie Midgard się zupełnie nie zmienił. - łatwo mu było to mówić, zwłaszcza że doskonale znał drugie oblicze tego miejsca. Działał w najczarniejszych zakamarkach najgorsze oblicze ludzi. Źle byłoby powiedzieć że się przyzwyczaił, ale nabrał odporności i odpowiedniego dystansu.
- Zawsze sprawiedliwość zwycięża. - ładnie to brzmi, ale czy w to wierzył? Niestety nie. Był realistą. Doskonale zdawał sobie sprawę co wygrywa, a co przegrywa.
Yasmin Forfang
Re: 02.12.2000 – Zakątek Pochyłych Drzew – Y. Forfang & S. Landsverk Sob 25 Lis - 13:00
Yasmin ForfangŚniący
Gif :
Grupa : śniący
Miejsce urodzenia : Oslo, Norwegia
Wiek : 24 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : biedny
Zawód : florystka w kwiaciarni Rosenkrantzów i projektantka biżuterii
Wykształcenie : średnie
Totem : gronostaj
Atuty : odporny (I), opiekun roślin (II)
Statystyki : charyzma: 12 / flora i fauna: 18 / medycyna: 10 / kreatywność: 15 / sprawność fizyczna: 13 / wiedza ogólna: 12
Yasmin odetchnęła nieco zrezygnowana.
- Nie wszystkim podoba się to, że nie jestem wykształcona. Do tego wystraszyłam pannę Rosenkrantz, która niespodziewanie przyszła z rana do kwiaciarni i zastała mnie tam. Wypytywała o różne rzeczy i cóż, chyba nie bardzo jest pozytywnie nastawiona – dziewczyna była przez to smutna, bo zależało jej na pracy. Przywykła do tego miejsca, poczuła, że to jej powołanie. Ale czy na pewno tak było? Wszystko było kruche i zmieniało się jak w kalejdoskopie.
- Oczywiście, że każdy popełnia błędy, trzeba się do nich przyznawać i na nich uczyć. Nie to mnie martwi – powiedziała smutno. Usłyszawszy o tym, że mężczyzna chętnie zgłosi się do niej w sprawie bukietu, uśmiechnęła się.
- Dziękuję – odparła. - To dla mnie wiele znaczy – mówiła szczerze. Doceniała fakt, że byli tacy, którzy zauważali jej pasję i zaangażowanie w pracę. Dwoiła się i troiła, by wszystko robić jak należy. Ale cóż, jej sytuacja nie była łatwa w żadnym z aspektów.
- Midgard nie jest taki sam. Coraz więcej osób się boi, coś się zmieniło, ba, ciągle zmienia. Jakby coś wisiało w powietrzu. Czytamy gazety, słyszymy pogłoski, wiesz jak to jest. Znasz tę mroczniejszą odsłonę Midgardu – spojrzała na Sigurda poważnie.
- Chciałabym, żeby wygrało dobro i sprawiedliwość. Muszę w to wierzyć. Inaczej jak każdy inny, przeciętny obywatel zaczęłabym wpadać w paranoję. Bałabym się wyjść z domu i żyć normalnie – ale co zrobić, nie była w stanie pokonać całego zła tego świata. Bo była nikim. Nie mogła pomóc, mogła jedynie wierzyć. To niewiele, ale nic innego nie zrobi.
- Może się przejdziemy? - zaproponowała nagle. - Zmarzniemy tak zostając w miejscu – zauważyła.
- Lubię ten czas, ale czasem sama mam ochotę się przebiegnąć, by poczuć nieco więcej ciepła – uśmiechnęła się.
- Powiedz mi, co tam u ciebie słychać? Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku? - zagadnęła, ciekawa, co może jej powiedzieć. Ceniła jego towarzystwo, wydawał jej się bardzo w porządku.
Yasmin trafiała na różnych ludzi, ale z nim zawsze się dogadywała.
- Nie wszystkim podoba się to, że nie jestem wykształcona. Do tego wystraszyłam pannę Rosenkrantz, która niespodziewanie przyszła z rana do kwiaciarni i zastała mnie tam. Wypytywała o różne rzeczy i cóż, chyba nie bardzo jest pozytywnie nastawiona – dziewczyna była przez to smutna, bo zależało jej na pracy. Przywykła do tego miejsca, poczuła, że to jej powołanie. Ale czy na pewno tak było? Wszystko było kruche i zmieniało się jak w kalejdoskopie.
- Oczywiście, że każdy popełnia błędy, trzeba się do nich przyznawać i na nich uczyć. Nie to mnie martwi – powiedziała smutno. Usłyszawszy o tym, że mężczyzna chętnie zgłosi się do niej w sprawie bukietu, uśmiechnęła się.
- Dziękuję – odparła. - To dla mnie wiele znaczy – mówiła szczerze. Doceniała fakt, że byli tacy, którzy zauważali jej pasję i zaangażowanie w pracę. Dwoiła się i troiła, by wszystko robić jak należy. Ale cóż, jej sytuacja nie była łatwa w żadnym z aspektów.
- Midgard nie jest taki sam. Coraz więcej osób się boi, coś się zmieniło, ba, ciągle zmienia. Jakby coś wisiało w powietrzu. Czytamy gazety, słyszymy pogłoski, wiesz jak to jest. Znasz tę mroczniejszą odsłonę Midgardu – spojrzała na Sigurda poważnie.
- Chciałabym, żeby wygrało dobro i sprawiedliwość. Muszę w to wierzyć. Inaczej jak każdy inny, przeciętny obywatel zaczęłabym wpadać w paranoję. Bałabym się wyjść z domu i żyć normalnie – ale co zrobić, nie była w stanie pokonać całego zła tego świata. Bo była nikim. Nie mogła pomóc, mogła jedynie wierzyć. To niewiele, ale nic innego nie zrobi.
- Może się przejdziemy? - zaproponowała nagle. - Zmarzniemy tak zostając w miejscu – zauważyła.
- Lubię ten czas, ale czasem sama mam ochotę się przebiegnąć, by poczuć nieco więcej ciepła – uśmiechnęła się.
- Powiedz mi, co tam u ciebie słychać? Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku? - zagadnęła, ciekawa, co może jej powiedzieć. Ceniła jego towarzystwo, wydawał jej się bardzo w porządku.
Yasmin trafiała na różnych ludzi, ale z nim zawsze się dogadywała.
Bezimienny
Re: 02.12.2000 – Zakątek Pochyłych Drzew – Y. Forfang & S. Landsverk Sob 25 Lis - 13:01
Nie za bardzo znał się na wykształceniu Śniących więc ciężko mu było ocenić jakie miało znaczenie w świecie. On miał naukę już dawno za sobą i jedynym czym się teraz przyjmował to pracą.
- Jeżeli mogę spytać to o co wypytywała? - jego instynkt detektywa się ujawnił dlatego też zadał te pytanie. Ciekawiło go o co takiego została wypytana Yasmin i dlaczego to nie spodobało się komuś z Rosenkrantzów. Nie chciał tworzyć teorii gdy nie znał całej historii. Aby odpowiednio się odnieść potrzebował faktów. Dobrze znał to miasto i wiedział jak niektórzy patrzą na Śniących. Nie mieli lekko to na pewno, ale czy tym razem chodziło o uprzedzenia czy może o coś innego?
- Prawda że w niektórych częściach Midgardu bywa niebezpiecznie, ale nie można popadać w paranoje. Krucza Straż dwoi i troi się aby zapewnić obywatelom bezpieczeństwo. Niestety czasami jest to mocno utrudnione bez braki w personelu. - nie mógł wchodzić w jakiekolwiek szczegóły i nawet nie chciał. Od tego jest aby babrać się w najczarniejszych zakamarkach miasta, aby inni nie musieli i mogli żyć normalny, pozbawionym większych zmartwień życiem. Czasem chciałby myśleć że świat jest tylko czarno-biały, niestety... nie było to takie łatwe. Odcienie szarości wszędzie go otaczały. Niesamowicie utrudniały prace. Na szczęście był system, który nie kazał mu dokonywać osądów, robili to inni. On musiał tylko wykonać to co mu zlecono, lub znaleźć wszystkie dowody.
- Możemy się przejść. - powiedział z lekkim uśmiechem. Wstał z ławki i ruszył wolnym krokiem wzdłuż alei. Była to bardzo dobra propozycja, ponieważ Sigurd wolał całkiem nie ostygnąć.
- Kiedyś będziemy mogli razem pobiegać. Może jak będzie trochę cieplej. - zaproponował spoglądając kątem oka na dziewczynę. Trening w towarzystwie zawsze był przyjemniejszy niż samemu.
- Hm... myślę że wszystko w porządku. Nie odwiedzam kwiaciarni bo rozwiodłem się z żoną. W pracy jak w pracy, ciągle coś się dzieje i jej poświęcam większość swojej uwagi. dwoma słowami, nie narzekam. - odpowiedział na pytanie dość swobodnie. Nie miał najmniejszego problemu rozmawiać o swoim rozwodzie, gdyż przebiegł on o dziwo pokojowo.
- Jeżeli mogę spytać to o co wypytywała? - jego instynkt detektywa się ujawnił dlatego też zadał te pytanie. Ciekawiło go o co takiego została wypytana Yasmin i dlaczego to nie spodobało się komuś z Rosenkrantzów. Nie chciał tworzyć teorii gdy nie znał całej historii. Aby odpowiednio się odnieść potrzebował faktów. Dobrze znał to miasto i wiedział jak niektórzy patrzą na Śniących. Nie mieli lekko to na pewno, ale czy tym razem chodziło o uprzedzenia czy może o coś innego?
- Prawda że w niektórych częściach Midgardu bywa niebezpiecznie, ale nie można popadać w paranoje. Krucza Straż dwoi i troi się aby zapewnić obywatelom bezpieczeństwo. Niestety czasami jest to mocno utrudnione bez braki w personelu. - nie mógł wchodzić w jakiekolwiek szczegóły i nawet nie chciał. Od tego jest aby babrać się w najczarniejszych zakamarkach miasta, aby inni nie musieli i mogli żyć normalny, pozbawionym większych zmartwień życiem. Czasem chciałby myśleć że świat jest tylko czarno-biały, niestety... nie było to takie łatwe. Odcienie szarości wszędzie go otaczały. Niesamowicie utrudniały prace. Na szczęście był system, który nie kazał mu dokonywać osądów, robili to inni. On musiał tylko wykonać to co mu zlecono, lub znaleźć wszystkie dowody.
- Możemy się przejść. - powiedział z lekkim uśmiechem. Wstał z ławki i ruszył wolnym krokiem wzdłuż alei. Była to bardzo dobra propozycja, ponieważ Sigurd wolał całkiem nie ostygnąć.
- Kiedyś będziemy mogli razem pobiegać. Może jak będzie trochę cieplej. - zaproponował spoglądając kątem oka na dziewczynę. Trening w towarzystwie zawsze był przyjemniejszy niż samemu.
- Hm... myślę że wszystko w porządku. Nie odwiedzam kwiaciarni bo rozwiodłem się z żoną. W pracy jak w pracy, ciągle coś się dzieje i jej poświęcam większość swojej uwagi. dwoma słowami, nie narzekam. - odpowiedział na pytanie dość swobodnie. Nie miał najmniejszego problemu rozmawiać o swoim rozwodzie, gdyż przebiegł on o dziwo pokojowo.
Yasmin Forfang
Re: 02.12.2000 – Zakątek Pochyłych Drzew – Y. Forfang & S. Landsverk Sob 25 Lis - 13:01
Yasmin ForfangŚniący
Gif :
Grupa : śniący
Miejsce urodzenia : Oslo, Norwegia
Wiek : 24 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : biedny
Zawód : florystka w kwiaciarni Rosenkrantzów i projektantka biżuterii
Wykształcenie : średnie
Totem : gronostaj
Atuty : odporny (I), opiekun roślin (II)
Statystyki : charyzma: 12 / flora i fauna: 18 / medycyna: 10 / kreatywność: 15 / sprawność fizyczna: 13 / wiedza ogólna: 12
- O to kim jestem, co tam robię i takie ogólne rzeczy. Prawdę mówiąc byłam zestresowana, może za bardzo i nie wyszło mi najlepiej, ale starałam się, by wyszło jakoś. To jest tak, kiedy nagle ktoś cię wytrąci z równowagi. Nie chodzi o bycie niemiłą, nie, po prostu o chłód i dystans. To zrozumiałe, gdy się kogoś nie zna, ale powiedzmy, że średnio radzę sobie z takimi sytuacjami – odparła nieco zrezygnowana. - Może nie stracę pracy, ale czuję, że będą mi się patrzeć na ręce. Pracuję tam już dość długo i nikt nie narzekał póki co. Obym się myliła i moje przeczucia były bezpodstawne – Yasmin starała się jak mogła, by wszystko grało jak należy. Dbała o dobre relacje z innymi, dla każdego miała uśmiech i miłe słowo. Tak, zdecydowanie zależało jej na tej pracy.
Wysłuchała uważnie słów Sigurda, po czym pokiwała głową.
- Oczywiście, racja – zgodziła się. - Wiem, że jesteśmy w dobrych, kompetentnych rękach, ale mimo to chyba każdy ma obawę, że nie wszystkim zapewni się bezpieczeństwo – to było nieuniknione. Nie wszyscy mogli czuć się chronieni. Nie upilnuje się każdego niebezpieczeństwa.
- Oby wszystko skończyło się dobrze – co pozostało, poza wiarą? Trzeba było zaufać oficerom.
Kiedy ruszyli wspólnie ścieżką, od razu zrobiło się przyjemniej. Ruch był zdecydowanie wskazany.
- Dlaczego nie? - powiedziała z uśmiechem. - Sama bym się nie przymusiła, ale w towarzystwie to co innego – zdecydowanie! Poza tym dla zdrowia można było się skusić na trochę wysiłku.
- W sumie jestem dostępna albo wcześnie, albo późno – pierwsza przychodziła do pracy i często wychodziła ostatnia, o ile oczywiście była na odpowiedniej zmianie.
- Na pewno się dogadamy – trening w towarzystwie mógł się przydać. Przynajmniej w razie problemów może szybko uciekać.
- Rozumiem – powiedziała krótko. - Każdy ma swoje życie i problemy. Grunt to iść naprzód – jej życie też nie było takie różowe, miała swoje problemy, ale cóż, trzeba było przeć do przodu.
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale takie jest życie. Jedni mają prostszą sytuację, a inni gorszą – Yasmin była dość biedną osobą. Miała dach nad głową i pieniądze na opłaty, ale poza tym… Życie samotnej osoby nie było łatwe, szczególnie gdy się było bez rodziny i pomocy z ich strony.
Wysłuchała uważnie słów Sigurda, po czym pokiwała głową.
- Oczywiście, racja – zgodziła się. - Wiem, że jesteśmy w dobrych, kompetentnych rękach, ale mimo to chyba każdy ma obawę, że nie wszystkim zapewni się bezpieczeństwo – to było nieuniknione. Nie wszyscy mogli czuć się chronieni. Nie upilnuje się każdego niebezpieczeństwa.
- Oby wszystko skończyło się dobrze – co pozostało, poza wiarą? Trzeba było zaufać oficerom.
Kiedy ruszyli wspólnie ścieżką, od razu zrobiło się przyjemniej. Ruch był zdecydowanie wskazany.
- Dlaczego nie? - powiedziała z uśmiechem. - Sama bym się nie przymusiła, ale w towarzystwie to co innego – zdecydowanie! Poza tym dla zdrowia można było się skusić na trochę wysiłku.
- W sumie jestem dostępna albo wcześnie, albo późno – pierwsza przychodziła do pracy i często wychodziła ostatnia, o ile oczywiście była na odpowiedniej zmianie.
- Na pewno się dogadamy – trening w towarzystwie mógł się przydać. Przynajmniej w razie problemów może szybko uciekać.
- Rozumiem – powiedziała krótko. - Każdy ma swoje życie i problemy. Grunt to iść naprzód – jej życie też nie było takie różowe, miała swoje problemy, ale cóż, trzeba było przeć do przodu.
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale takie jest życie. Jedni mają prostszą sytuację, a inni gorszą – Yasmin była dość biedną osobą. Miała dach nad głową i pieniądze na opłaty, ale poza tym… Życie samotnej osoby nie było łatwe, szczególnie gdy się było bez rodziny i pomocy z ich strony.
Bezimienny
Re: 02.12.2000 – Zakątek Pochyłych Drzew – Y. Forfang & S. Landsverk Sob 25 Lis - 13:01
- Chłód i dystans... rozumiem. Samemu zdarza mi się często taki być zwłaszcza w pracy. W takich sytuacjach musisz zachowywać zimną krew. Jeżeli jakkolwiek pokażesz że takie zachowanie tobą wzburzyło twój rozmówca dostanie sporo informacji, a czy to było jego celem pozostanie tajemnicą. - ile on już razy przy wykorzystaniu takich technik manipulacji rozbroił słownie swoich oponentów. Ciężko by mu było to zliczyć. Technika wybijania z rytmu swojego rozmówce ma zastosowanie w wielu przypadkach, ale nie we wszystkich. Nie podziała to, a nawet przyniesie fatalne skutki w sytuacji gdy przeciwnik wziął zakładników. Sytuacja wtedy jest już napięta i pod żadnym pozorem nie można przegiąć, aby akcja ratunkowa nie przerodziła się w jatkę. Technika ma dobre zastosowanie w szybkich rozmowach dyplomatycznych gdzie zachowuje się pełne formalności werbalne i zachowawcze. W takiej sytuacji wszyscy starają się zachować zimną krew i grają swoją ustaloną rolę. Jeżeli ktoś straci panowanie, może stracić w oczach innych osobistości, lub powiedzieć coś czego nie chciałby mówić.
- Niestety... nie ma idealnego systemu, które zapewniłby pełnie bezpieczeństwa. - nie ma wystarczająco dużo oficerów Kruczej Straży aby zabezpieczyć każdą, możliwą ulice. A nawet jakby się dało, podniósłby się ogólny sprzeciw społeczeństwa że wprowadza się państwo policyjne i monitoruje obywateli. Nie można zjeść ciasto i mieć ciastko. Krucza Straż albo będzie dostawała więcej informacji z narażeniem prywatności obywateli dzięki czemu będą mogli szybciej reagować w razie jakieś niebezpieczeństw, albo obywatele będą musieli starać się dbać o swoje bezpieczeństwo - przynajmniej w minimalnym stopniu - zachowując swoją prywatność.
- Preferuje bieganie z rana. Nabiera się wtedy energii na cały dzień. Wieczorami może być niebezpiecznie i zazwyczaj jestem wtedy padnięty po całym dniu. - Sigurd zazwyczaj biegał rano, jak wschodziło słońce. Była to dobra rozgrzewka przed tym co go może czekać w pracy.
- "Nic, co dobre nie jest dobre wiecznie, bo nadmiar dobra samo dobro dławi." - zacytował jedną z jego ulubionych powieści. Życie nie może się składać tylko z dobrych chwil, ponieważ tego nie można by nazwać życiem.
- Niestety... nie ma idealnego systemu, które zapewniłby pełnie bezpieczeństwa. - nie ma wystarczająco dużo oficerów Kruczej Straży aby zabezpieczyć każdą, możliwą ulice. A nawet jakby się dało, podniósłby się ogólny sprzeciw społeczeństwa że wprowadza się państwo policyjne i monitoruje obywateli. Nie można zjeść ciasto i mieć ciastko. Krucza Straż albo będzie dostawała więcej informacji z narażeniem prywatności obywateli dzięki czemu będą mogli szybciej reagować w razie jakieś niebezpieczeństw, albo obywatele będą musieli starać się dbać o swoje bezpieczeństwo - przynajmniej w minimalnym stopniu - zachowując swoją prywatność.
- Preferuje bieganie z rana. Nabiera się wtedy energii na cały dzień. Wieczorami może być niebezpiecznie i zazwyczaj jestem wtedy padnięty po całym dniu. - Sigurd zazwyczaj biegał rano, jak wschodziło słońce. Była to dobra rozgrzewka przed tym co go może czekać w pracy.
- "Nic, co dobre nie jest dobre wiecznie, bo nadmiar dobra samo dobro dławi." - zacytował jedną z jego ulubionych powieści. Życie nie może się składać tylko z dobrych chwil, ponieważ tego nie można by nazwać życiem.
Yasmin Forfang
Re: 02.12.2000 – Zakątek Pochyłych Drzew – Y. Forfang & S. Landsverk Sob 25 Lis - 13:01
Yasmin ForfangŚniący
Gif :
Grupa : śniący
Miejsce urodzenia : Oslo, Norwegia
Wiek : 24 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : biedny
Zawód : florystka w kwiaciarni Rosenkrantzów i projektantka biżuterii
Wykształcenie : średnie
Totem : gronostaj
Atuty : odporny (I), opiekun roślin (II)
Statystyki : charyzma: 12 / flora i fauna: 18 / medycyna: 10 / kreatywność: 15 / sprawność fizyczna: 13 / wiedza ogólna: 12
- Wiesz, podziwiam was. Wykonujecie trudną pracę, musicie ciągle być czujni i w ogóle. To naprawdę godne podziwu, że są takie jednostki, które ryzykują własnym życiem, by ogół mógł się cieszyć bezpieczeństwem. Chciałabym być taka odważna – Yasmin nie była tchórzem, ale to tylko młoda, nie posiadająca przebudzonego genu magicznego dziewczyna. Niewiele jest w stanie zdziałać, niestety. A zdecydowanie chciałaby jakoś przyczynić się dla sprawy i robić coś dobrego. Tymczasem mogła jedynie wykonywać i sprzedawać bukiety, czy stroić jakieś sale kwiatami. Marnie to wyglądało.
- No dobrze, może być rano – zgodziła się. - Ja i tak wstaję wcześnie, więc mi pasuje – uśmiechnęła się. - Mam nadzieję, że zbyt szybko nie wymięknę – różnie to być mogło. Była zwinna i przyzwyczajona do ciągłego ruchu, więc jej kondycja nie była najgorsza, ale z bieganiem mogło być inaczej.
Gdy padł cytat, pokiwała głową.
- To sama prawda. Nie może być zawsze dobrze. Niewiadoma dodaje smaku życiu, a dobro przeplata się ze złem, albo radość ze smutkiem. Życie właśnie na tym polega. Jest trudne, ale taki jego urok. Muszę przyznać, że tak to wygląda – westchnęła.
Yasmin chciała przykładowo wyjechać z Midgardu i poszukać krewnych w Londynie, ale nie było ją na to stać. Poza tym, czy był ktoś, kto chciałby ją w ogóle miło przywitać? Nie dało się ukryć, że ma hinduskie korzenie, nawet jej imię ją wyróżniało spośród Skandynawów, ale kto wiedział, czy gdzieś indziej byłaby chciana…
Zawiesiła się na chwilę, zamyślona. Nastąpiła chwila milczenia, którą chciała przerwać, ale jakoś nie wiedziała, co jeszcze powiedzieć. Lubiła Sigurda, chętnie wyjaśniała mu pewne sprawy związane ze światem śniących, ale czasami bała się poruszyć jakiś temat. Nie chciała wyjść na niedouczoną i w ogóle. Chociaż Yasmin lubiła ludzi, czasami czuła się przy niektórych taka mała i nic nieznacząca.
- No dobrze, może być rano – zgodziła się. - Ja i tak wstaję wcześnie, więc mi pasuje – uśmiechnęła się. - Mam nadzieję, że zbyt szybko nie wymięknę – różnie to być mogło. Była zwinna i przyzwyczajona do ciągłego ruchu, więc jej kondycja nie była najgorsza, ale z bieganiem mogło być inaczej.
Gdy padł cytat, pokiwała głową.
- To sama prawda. Nie może być zawsze dobrze. Niewiadoma dodaje smaku życiu, a dobro przeplata się ze złem, albo radość ze smutkiem. Życie właśnie na tym polega. Jest trudne, ale taki jego urok. Muszę przyznać, że tak to wygląda – westchnęła.
Yasmin chciała przykładowo wyjechać z Midgardu i poszukać krewnych w Londynie, ale nie było ją na to stać. Poza tym, czy był ktoś, kto chciałby ją w ogóle miło przywitać? Nie dało się ukryć, że ma hinduskie korzenie, nawet jej imię ją wyróżniało spośród Skandynawów, ale kto wiedział, czy gdzieś indziej byłaby chciana…
Zawiesiła się na chwilę, zamyślona. Nastąpiła chwila milczenia, którą chciała przerwać, ale jakoś nie wiedziała, co jeszcze powiedzieć. Lubiła Sigurda, chętnie wyjaśniała mu pewne sprawy związane ze światem śniących, ale czasami bała się poruszyć jakiś temat. Nie chciała wyjść na niedouczoną i w ogóle. Chociaż Yasmin lubiła ludzi, czasami czuła się przy niektórych taka mała i nic nieznacząca.
Bezimienny
Re: 02.12.2000 – Zakątek Pochyłych Drzew – Y. Forfang & S. Landsverk Sob 25 Lis - 13:01
- Dziękuje za miłe słowa, lecz dla mnie jest to tylko praca jak każda inna. - uśmiechnął się mile spoglądając na dziewczynę. Oczywiście praca dla niego była wszystkim, lecz nie był tak dumy aby lekceważyć inne zawody, które miały ważną rolę w społeczeństwie. Wszystkie - małe czy duże - biznesy napędzały gospodarkę. Ich rozwój był ważny dla społeczeństwa. Umiarkowany dobrobyt przekładał się na stabilizacje, która przekładała się na mniejszą przestępczość, ponieważ bywało mniej zdesperowanych ludzi, którzy posuwali się do drastycznych metod. Więc każdy obywatel, który współgra ze społecznością przyczynia się do zwalczania przestępczości.
- Początki bywają trudne, ale jak się je przetrwa i nabierze dobrych przyzwyczajeń bywa o dużo lepiej. - uśmiechnął się dalej spacerując przed siebie. Nie każdy potrafił znaleźć w sobie siłę do regularnych ćwiczeń i doskonale to rozumiał. Nawet Sigurd miał niską motywacje aby wykonywać niektóre czynności. Na przykład nienawidził przesiadywać w urzędach czy sądach. Załatwianie papirologii nie było czymś za czym przepadał i po prostu nie potrafił się do niej zmotywować aby wykonywać szybciej czy sprawniej.
- Bez złego nie bylibyśmy wstanie zdefiniować dobra. Zawsze będą istniały te dwie strony talara. - Sigurd nigdy nie myślał o tym aby na stałe opuścić Skandynawie. Dobrze mu się tutaj żyło. Nie narzekał na nic. Nie powiedziałby że miał wszystko z górki, lecz pomoc finansowa rodziny dużo pomogła, zwłaszcza na początku jego działalności w Kruczej Straży. Niestety... był "zakałą" rodziny, która nie chciała działać w biznesie rodzinnym, lecz publicznie nikt nie mógł tego powiedzieć, aby nie tracić potencjalnych klientów.
Sigurd w pewnym momencie postanowił spojrzeć na swój zegarek, który wskazywał dość "późną" godzinę. Musiał się pośpieszyć, bo mógłby się spóźnić.
- Jaka to już godzina! Wybacz mi, moja droga, ale muszę już uciekać. Mam nadzieję, że się niedługo znowu spotkamy. Napisz czasem jak będziesz chciała pogadać, lub gdzieś wyjść - rzekł, spoglądając na swoją rozmówczynie. Pomachał na dobranoc i znowu zaczął swój bieg, tym razem prosto do domu, aby przygotować się do roboty.
Yasmin i Bezimienny z tematu
- Początki bywają trudne, ale jak się je przetrwa i nabierze dobrych przyzwyczajeń bywa o dużo lepiej. - uśmiechnął się dalej spacerując przed siebie. Nie każdy potrafił znaleźć w sobie siłę do regularnych ćwiczeń i doskonale to rozumiał. Nawet Sigurd miał niską motywacje aby wykonywać niektóre czynności. Na przykład nienawidził przesiadywać w urzędach czy sądach. Załatwianie papirologii nie było czymś za czym przepadał i po prostu nie potrafił się do niej zmotywować aby wykonywać szybciej czy sprawniej.
- Bez złego nie bylibyśmy wstanie zdefiniować dobra. Zawsze będą istniały te dwie strony talara. - Sigurd nigdy nie myślał o tym aby na stałe opuścić Skandynawie. Dobrze mu się tutaj żyło. Nie narzekał na nic. Nie powiedziałby że miał wszystko z górki, lecz pomoc finansowa rodziny dużo pomogła, zwłaszcza na początku jego działalności w Kruczej Straży. Niestety... był "zakałą" rodziny, która nie chciała działać w biznesie rodzinnym, lecz publicznie nikt nie mógł tego powiedzieć, aby nie tracić potencjalnych klientów.
Sigurd w pewnym momencie postanowił spojrzeć na swój zegarek, który wskazywał dość "późną" godzinę. Musiał się pośpieszyć, bo mógłby się spóźnić.
- Jaka to już godzina! Wybacz mi, moja droga, ale muszę już uciekać. Mam nadzieję, że się niedługo znowu spotkamy. Napisz czasem jak będziesz chciała pogadać, lub gdzieś wyjść - rzekł, spoglądając na swoją rozmówczynie. Pomachał na dobranoc i znowu zaczął swój bieg, tym razem prosto do domu, aby przygotować się do roboty.
Yasmin i Bezimienny z tematu