Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    04.01.2001 – Kuchnia – Y. Forfang & C. Damgaard

    2 posters
    Widzący
    Chaaya Damgaard
    Chaaya Damgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1521-chaaya-damgaard#13985https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    04.01.2001

    Z okazji odwiedzin u Yasmin specjalnie zamknęła Kalyani wcześniej. Od samego rana ekscytacja spowodowana zobaczeniem stworzonych przez kuzynkę projektów stopniowo rosła, na kwadrans przed planowanym wyjściem osiągając punkt kulminacyjny. Przedostanie się z miejsca na miejsce, mimo magicznych udogodnień, nigdy nie było tak męczące. Ani przez moment od ich grudniowej rozmowy w palmiarni nie zwątpiła w potencjał kolekcji inspirowanej roślinnością. Pasowała w sam raz na wiosenną odwilż, kiedy wymieniono nie tylko ubrania, ale również biżuterię. Odpowiednio wyważone projekty mogły wpaść w oko zachłannych klientek, które przy odpowiedniej zachęcie mogły zdecydować się nawet na zakup całego kompletu.
    Przecierając nieco ociężałe powieki próbowała pozbyć się śladów zmęczenia po intensywnym dniu - ostatnie tchnienie grudniowego szału wciąż zbierało żniwo. Spędzenie wieczoru w towarzystwie Yasmin miało być okazją nie tylko do oceny prac, ale przede wszystkim do odpoczynku przy dobrym jedzeniu i lampce wina. Nie mogły wybrać bardziej tradycyjnego, kobiecego sposobu na wspólne spędzenie czasu, jednak tak leniwy wieczór był potrzebny im obu. Nie zapomniała, że podczas spotkania w palmiarni nie zdołała ugryźć się w język i zaproponowała pomoc, widząc echo zmartwień odbijające się w ciemnych tęczówkach. Przyrzeczenie dane matce jeszcze na wiele godzin po wyjściu z kawiarni natarczywie odzywało się w jej głowie. Żwawym krokiem pokonała ostatnie metry dzielące ją od drzwi i w ramach oznajmienia swojego przybycia, uderzyła w nie kilkukrotnie zwiniętą pięścią. Miała nadzieję, że nie jest zbyt wcześnie i kuzynka nie będzie zaskoczona przesadną punktualnością.
    Śniący
    Yasmin Forfang
    Yasmin Forfang
    https://midgard.forumpolish.com/t1180-yasmin-forfanghttps://midgard.forumpolish.com/t1186-yasmin-forfanghttps://midgard.forumpolish.com/t1187-brita#9107https://midgard.forumpolish.com/f158-yasmin-forfang


    Chociaż Yasmin najczęściej wychodziła z kwiaciarni jako ostatnia, tym razem było inaczej. Nie musiała nawet prosić o zgodę, ona i tak siedziała tam długo i do tego pracowała ciężej od reszty. Nie posługiwała się magią, ale to nie było dla niej żadnym problemem. Zdążyła sobie tak dobrze zorganizować wszystko, że nie narzekała na przepracowanie. Tylko jej dłonie – często ze śladami oparzeń czy ukłuć – mówiły o tym, że daje z siebie wszystko. Każdy znał ją z miłego usposobienia, szczerego uśmiechu i doradztwa, gdy ktoś szukał czegoś specjalnego. Wychodziła z pracy zadowolona, narzekając jedynie na zimno panujące na zewnątrz.
    Zdążyła jeszcze kupić po drodze do domu kilka rzeczy, a potem prosto poszła do mieszkania, które chociaż małe i skromne, było przytulne i zawsze gotowe na przyjęcie gości. Przebrała się w coś wygodnego i rozplotła długi warkocz. Do pracy zwykle czesała je w ten sposób, lub w kok, ale teraz kiedy jeszcze nie stała przy garnkach w kuchni, pozostawiła je wolno spływające na plecy.
    Cieszyła się, że nie będzie musiała spędzać kolejnego wieczoru samotnie. Coraz częściej dokuczała jej samotność, ale się nie skarżyła. Przyjmowała pokornie wszystko, co jej bogowie zsyłali.
    Podlała kwiaty, włączyła radio, by usłyszeć coś, a nie wsłuchiwać się tylko w ciszę, a następnie napełniła czajnik wodą, by następnie ją zagotować. Przygotowała herbatę, swoją ulubioną i usiadła w saloniku z gazetą, którą kupiła po drodze do domu. Tak się zaczytała, że całkowicie nie zwracała na to, która jest godzina. Pukanie do drzwi ją przywołało do rzeczywistości i natychmiast odstawiła kubek z napojem i gazetę na stolik.
    - Już idę! - zawołała, a po krótkim czasie otworzyła kuzynce i zaprosiła ją do środka.
    - Witaj, kochana – Yas przywitała ją serdecznie, ściskając na powitanie, zamknęła drzwi na klucz i pozwoliła krewnej się rozebrać z wierzchniego odzienia. Następnie przeszły od razu do kuchni, gdzie mogły sprawdzić co mają i co z tego mogą zrobić dobrego.
    Oczywiście nie brakowało tam ciasteczek z czekoladą, które zrobiła dwa dni temu. Yasmin lubiła słodycze, dlatego zawsze musiała mieć coś pod ręką.
    - Częstuj się i rozgość, proszę – powiedziała z uśmiechem na ustach. Przepadała za gośćmi, a prawda była taka, że niezbyt często mogła kogoś u siebie przyjąć. Mało było tam miejsca, do tego skromność jeśli chodzi o wyposażenie aż biło po oczach, ale dziewczyna nie narzekała. Nigdy nie powiedziała złego słowa na swój los. Cieszyła się, że miała dach nad głową, bo to było najważniejsze. Trudno było o zastrzyk gotówki w tej pracy, jaką posiadała, ale dzielnie odkładała na gorsze czasy. Nie miała się czym pochwalić, ale nie wstydziła się tego, co miała.
    - Jak ci minął dzień? - zapytała Yas, opierając się o blat jednej z szafek. - Dużo miałaś dzisiaj klientów? - dla niej praca Chaayi była fascynująca. Która kobieta nie lubi błyskotek, prawda? Ona nie była wyjątkiem. Może i nie była właścicielką drogiej biżuterii, ale popatrzeć na nią lubiła. Przecież jej przyjaciółka – Vivian – także zajmowała się tą dziedziną. Można powiedzieć, że stykała się często z czymś ładnym, ale na patrzeniu się kończyło. Nigdy nawet nie dotknęła pięknej kolii, czy kolczyków. Zostały jej jarmarczne sztuczne ozdoby kupione na bazarkach śniących. Prawdziwą wartość miał tylko pierścionek po matce, który dał jej w prezencie ojciec Yas. Zostały jej marzenia, które nic nie kosztowały.


    YASMIN FORFANG
    04.01.2001 – Kuchnia – Y. Forfang & C. Damgaard IgHw9ak

    Widzący
    Chaaya Damgaard
    Chaaya Damgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1521-chaaya-damgaard#13985https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Yas w przeciwieństwie do niej wyglądała na całkiem wypoczętą. Nie zważając na oznaki zmęczenia przytuliła kuzynkę dość mocno - widziały się stosunkowo niedawno, ale niezależnie od czasu pomiędzy spotkaniami tęskniła za nią równie intensywnie. Spędzanie z nią chwil zawsze oddawało możliwość zaczerpnięcia powietrza oraz odetchnięcia po ciężkich, stresujących dniach w pracy. Co prawda ostatnio nie miała powodów do narzekania, jednak wciąż nie osiągnęła pełnej harmonii po grudniowym bałaganie. Po zrzuceniu płaszcza śmiało ruszyła za Yasminą do kuchni i niemal od razu po przekroczeniu progu pomieszczenia poczuła zniewalający zapach czekoladowych ciastek. Bez oznaki zawahania sięgnęła po jedno z nich i wgryzła się w chrupką strukturą.
    Są obłędne! Nie dość, że potrafisz stworzyć piękny bukiet, to masz rękę do wypieków — mrugając porozumiewawczo sięgnęła po kolejne. Skoro dostała okazję na zakosztowanie czegoś dobrego i miało się to nie powtórzyć zbyt szybko, tak nie zamierzała oszczędzać na słodkościach podczas dzisiejszego wieczoru. — Powinnam Cię poprosić, żebyś przyniosła je kiedyś do salonu, ale nie możesz mnie zbyt rozpieszczać — obawiała się, że pod wpływem zapachu czekolady nie zdołałaby odpowiednio skoncentrować się na pracy. Niemniej Yasminie należały się słowa uznania za stworzenie udanych łakoci. Zbyt zafascynowana smakiem w praktyce nie zwróciła uwagi na małą przestrzeń kuchni, ponieważ traktowała to jak zbędny detal, który nie rzutował na finalne postrzeganie jej osobowości.
    Zamiast ogromu klientów mam ogrom dokumentów zalegających z grudnia. Gwarancje, umowy sprzedaży... Wcześniej nie miałam czasu się tym zająć i teraz spędzam popołudnia na doprowadzenie wszystkiego do porządku. Oby tylko twój dzień był bardziej ekscytujący niż mój.
    Biorąc pod uwagę charakter pracy w kwiaciarni zapewne nie groziło jej zatonięcie w bezmiarze papieru. Prowadzenie własnego biznesu miało plusy i minusy. Jednym z benefitów posiadania własnego dziecka, Kalyani, była możliwość otwartego spojrzenia na rzeczywistość, dzięki czemu mogła wkrótce pociągnąć kuzynkę za język i ujrzeć projekty, o których rozmawiały podczas grudniowego spotkania w palmiarni.
    Śniący
    Yasmin Forfang
    Yasmin Forfang
    https://midgard.forumpolish.com/t1180-yasmin-forfanghttps://midgard.forumpolish.com/t1186-yasmin-forfanghttps://midgard.forumpolish.com/t1187-brita#9107https://midgard.forumpolish.com/f158-yasmin-forfang


    Dobra organizacja to klucz do sukcesu – jak mawiała Yas. Niby zawsze miała co robić w kwiaciarni, ale poza nią też starała się jakoś nadążać ze wszystkim. Swoje popołudnia i wieczory poświęcała albo na porządki, czy pranie, lub pichcenie czegoś dobrego. Przed snem obowiązkowy rozdział książki, czy jakieś szkice. Zapewne byliby tacy, którzy stwierdzić by mogli, że Yasmin się marnuje u Rosenkrantzów. Mogłaby z powodzeniem robić coś innego, co dałoby jej więcej zysku, ale jakoś nikt jej nie zaproponował dotąd innego zajęcia. Dorabiać można było z powodzeniem w luźniejsze dni, bo nawet ona miała wolne. Nie płacili jej kiepsko, ale gdy się jest samotną kobietą, która musi płacić za wszystko, rzeczywistość ją przytłaczała. Przydałoby jej się dodatkowe zajęcie, ale chyba musiałaby sprzątać u kogoś bogatego. Tylko kiedy ona wtedy wszystko ogarnie? Doba się nie wydłuży, a szkoda…
    - Och, dziękuję Ci – uśmiechnęła się Yas. - Lubię siedzieć w kuchni. Poprawia mi to nastrój, bo czasem nawet ja mam dość wszystkiego – przyznała.
    - Bywa, że przychodzę z pracy i padam na łóżko, po czym zasypiam tak na jakiś czas. Potem staram się nadgonić to, co miałam zrobić danego dnia. Zawsze u mnie znajdzie się coś do jedzonka. Jestem strasznym łasuchem, a jak widzę słodkości, to jestem jak nakręcona – sama poczęstowała się ciachem, bo co miała sobie żałować. Trzeba było sobie osłodzić to trudne życie chociaż odrobinę.
    - Ach, czyli zostało to, co najgorsze – podsumowała wypowiedź kuzynki. - I tak myślę, że bycie właścicielem czegoś ma swoje ogromne plusy, bo nie jesteś na łasce innych i nie musisz szukać co chwila nowego zajęcia. Już z kilku miejsc musiałam odejść, a ile zostanę w kwiaciarni? Nie wiem. Staram się, żeby jakoś to szło, czytam, uczę się, no i bardzo lubię to, co robię, no ale… wiesz. Pewnego dnia przyjdzie ktoś inny, lepszy i stracę posadę. Nie mam większej przewagi nad innymi, bo nie mam za sobą szkoleń, kursów, tylko sama się dokształcam. To moje jedyne źródło dochodów, więc jest ciężko, no ale jak widzisz mam co włożyć do garnka – nie skarżyła się, nie taki był jej cel. Nie narzekała przy innych na swój los, ale gdy była u siebie i otaczała ją ta skromność wnętrza, otwierała się przed innymi naprawdę.
    Nie pamiętała już nawet kiedy ostatnio gdzieś wychodziła, by się zabawić, coś zjeść poza  domem, spędzić czas na przyjemnościach czy zakupach.
    - I tak to jest… Myślę, co mogę jeszcze zrobić ze swoim życiem – oprócz tego, że mogła je sobie łatwo odebrać, gdy tylko coś się wydarzy i zostanie na lodzie. Z drugiej strony kochała życie tak bardzo, że chyba nie byłaby w stanie zrobić sobie krzywdy.
    - Miałam ci pokazać to, co narysowałam. To taki miszmasz wisiorków, kolczyków i ozdób do włosów. Nie wiem, czy to się będzie nadawało, bo to raczej w mojej wyobraźni wyglądało lepiej, no ale… - poszła do swojego pokoju i wyciągnęła z szuflady szkicownik. Wszystkie prace były wykonane kolorowymi kredkami i każda rzecz zawierała motyw kwiatów. Zaniosła to do kuchni, by pokazać Chaayi to, co jej wyszło*.
    - Takie, o. Nic specjalnego, ani pomysłowego, ot rzeczy, które sama bym chciała nosić – wyjaśniła.
    - Jak widzisz, to żadne cuda… - trochę czuła zakłopotanie, bo może niepotrzebnie wspominała o tym kuzynce. Ta mogła uznać to za prawdziwą tandetę i amatorszczyznę, a nie coś godnego uwagi. Yas kierowała się głównie prostotą, więc mogło to nie wyjść tak, jakby chciała w rzeczywistości.


    *klik


    YASMIN FORFANG
    04.01.2001 – Kuchnia – Y. Forfang & C. Damgaard IgHw9ak

    Widzący
    Chaaya Damgaard
    Chaaya Damgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1521-chaaya-damgaard#13985https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Postrzegała biurokrację jako najmniej przyjemny, a zarazem konieczny element prowadzenia własnej działalności. Starannie ułożone dokumenty zajmowały pokaźną część biura i nic nie zanosiło się ku temu, żeby ich ilość została ograniczona. Utrzymanie schludnego porządku było nie tylko wymogiem formalnym, lecz również czysto praktycznym - w przyjaznym, uporządkowanym środowisku miała więcej chęci do pracy. Praca w kwiaciarni z takiej perspektywy wyglądała na bardziej ekscytujące zajęcie niż to, z czym stykała się regularnie przez ostatnie dni. Co najważniejsze, Yasmin wykorzystywała twórcze zdolności do komponowania piękna z żywych organizmów. Czasami miała wrażenie, że przez stały kontakt z chłodem metali i kamieni szlachetnych przyswoi ich obojętność i nie zdoła wykrzesać z siebie gorąca emocji. Na szczęście upieczone słodkości skutecznie odsunęły widmo nieprzyjemnych wspomnień.
    Pleciesz kompletne bzdury — donośne fuknięcie na postawę kuzynki wynikało ze świadomości posiadanego przez nią talentu. Nie mogła oprzeć się przed sięgnięciem po kolejne ciastko, choć nie powinna ulegać pieszczocie słodyczy. — Nie znam innej osoby w Midgardzie, która byłaby równie mocno zakochana w kwiatach co ty. Przelewasz na nie swoją miłość i klienci to doceniają — gdyby właściciele zdecydowali się na zwolnienie Yas, popełniliby ogromny błąd. Nikt inny nie zdołałby obchodzić się z kwiatami z tak wielką czułością. Możliwość udziału w szkoleniach i kursach zależała również od pracodawcy, więc musieli znać osoby odpowiedzialne za organizację takich wydarzeń. Kuzynka nie mogła obarczać się za to pełną odpowiedzialnością, ponieważ część inicjatywy nie należała do niej. Biorąc pod uwagę te okoliczności tym bardziej doceniła możliwość spojrzenia na projekty, o których wspominała podczas grudniowego spotkania. Z trudem zdusiła ochotę gwałtownego szarpnięcia po szkicownik, czekając, aż zostanie nim obdarowana. Przyglądała się szkicom w skupieniu, próbując już teraz zobrazować ilość materiałów potrzebnych do wykonania poszczególnych projektów. Kwiatowy motyw nie był nachalny, idealnie wyważał delikatność naszyjników, tiar i kolczyków.
    Wyglądają naprawdę dobrze, zwłaszcza, że wcześniej nie miałaś praktycznej styczności z tworzeniem biżuterii — mruknęła, przerzucając karty szkicownika pomiędzy palcami i starannie studiując każdy rysunek. — Wystarczy poprawić detale niektórych projektów i przyjrzeć się im już w mojej pracowni. Przy zamyśle stworzenia całej kolekcji musisz pamiętać o tym, że potrzebuję więcej twoich pomysłów przelanych na papier. Po złożeniu całości wybierzemy najlepsze prace i dopiero wtedy dobiorę do nich materiały — wolała już teraz przedstawić sprawę jasno, byle później nie napotkały niepotrzebnych nieprzyjemności. Yasmin musiała być w pełni świadoma podjętej decyzji.
    Śniący
    Yasmin Forfang
    Yasmin Forfang
    https://midgard.forumpolish.com/t1180-yasmin-forfanghttps://midgard.forumpolish.com/t1186-yasmin-forfanghttps://midgard.forumpolish.com/t1187-brita#9107https://midgard.forumpolish.com/f158-yasmin-forfang


    Yasmin nie mogła zaprzeczyć słowom kuzynki. Naprawdę była zakochana w kwiatach. Podobało jej się to, co mogły mówić o danej osobie. Studiowała ich język i to było fascynujące zajęcie. Widziała także, jaki zbawienny wpływ na samopoczucie innych, ma taki zwykły bukiet. Ofiarowany szczerze i dopasowany do emocji, mógł wnieść w życie ludzi coś wspaniałego.
    - A jednak strach pozostaje – odparła. - Gdybym chociaż awansowała, to może nie byłoby już takiego zwątpienia. No ale do tego potrzebne jest coś więcej, wiesz, jakieś kursy czy coś takiego. Bo i zarządzanie przychodzi, tworzenie reklam, no i tym podobne rzeczy. Nie jestem pewna, czy dałabym sobie radę. Ja się cieszę z tego, co mam – owszem, już miała wiele. Teraz tylko nie chciała tego stracić.
    Miała stres pokazując swoje prace osobie, która się na tym znała i potrafiła coś powiedzieć więcej na ten temat.
    - Rysuję, co mi przyjdzie do głowy, albo czymś się zainspiruję. A to jakiś opis w książce, albo coś, co znajdę w gazetach. No i są to rzeczy, które sama chciałabym nosić. Kwiaty są tak różne, że dają naprawdę duże natchnienie – mówiła, gdy Chaaya przeglądała jej zbiory.
    Słysząc, że nie są takie złe jak myślała – bo jej samoocena zawsze kulała – pokiwała głową.
    - Będzie tego jeszcze więcej, bo w głowie mam i inne projekty. Dam radę dostarczyć ci ich jeszcze trochę. Jeśli się na coś przydadzą, będę naprawdę szczęśliwa – dla  poczucia własnej wartości, z pewnością podbije to więcej punktów.
    - I wiesz, możesz być surowym krytykiem, zniosę wszystko – powiedziała. - Nie jestem wprawnym grafikiem, co widać. Jeśli można coś z tym coś zrobić, będzie lepiej – gdyby zobaczyła swój projekt zamieniony w coś trwalszego, byłaby spełniona i poczułaby dumę.
    - Dziękuję, że dajesz mi szansę – powiedziała szczerze wzruszona.


    YASMIN FORFANG
    04.01.2001 – Kuchnia – Y. Forfang & C. Damgaard IgHw9ak

    Widzący
    Chaaya Damgaard
    Chaaya Damgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1521-chaaya-damgaard#13985https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Aż za dobrze rozumiała obawy trawiące Yasmin. Otworzenie salonu jubilerskiego, kiedy zmagali się z konsekwencjami wątpliwie moralnie działań ojca, było podobne do skoku na główkę w ciemną toń jeziora. Nic dziwnego, że miała wątpliwości, jednak zadowolenie z wykonywanej pracy było najważniejsze i tego należało się trzymać. Stanowczo wyrażone zdanie wystarczyło ku temu, żeby zaakceptować podjętą przez nią decyzję i nie drążyć kwestii posiadania własnej kwiaciarni. Nie chciała zburzyć ustalonego przez kuzynkę porządku życia - do jej roli należało udzielanie wsparcia, niezależnie od trapiącej ją sprawy. Skoro w tym przypadku oznaczało to dążenie do upragnionego awansu, zaakceptowała obrany kierunek i odsunęła kuszącą wizję niezależności, jaką dawało posiadanie czegoś własnego. Liczyła, że rozłożone projekty biżuterii pomogą w uzyskaniu odpowiedniej dawki pewności siebie.
    W takim razie kierujemy się podobnymi zasadami — przytaknęła, traktując z uznaniem mechanizmy procesu twórczego. Pracowały niemal tak samo, bowiem również poszukiwała stylistyki danej biżuterii we własnym otoczeniu, zwłaszcza bezpośrednio związanej z indyjskimi korzeniami. Życiodajna natura przyniosła popularność w miejscu znanym z surowego charakteru. — Warto szukać natchnienia w tym, co bezpośrednio wiąże się z nami, z tym, jak wiele sztuki kryje nasze wnętrze. Tkamy połączenia pomiędzy szarą rzeczywistością a artystycznym pięknem. Wiem, że brzmi to górnolotnie, ale w zasadzie właśnie tak jest — mrugnęła porozumiewawczo, mając nadzieję, że Yasmin nie przestraszy się wyznawanego przez nią duchowego podejścia do jubilerstwa. Mało kto miewał równie holistyczny stosunek do rzemieślniczej pracy, choć kuzynka była na ostatniej prostej od wskoczenia na równie wysoki poziom. Nawet nie zdawała sobie sprawy, jak wiele radości czerpała z możliwości ujrzenia stworzonych przez nią szkiców, zwłaszcza, że prezentowały wprawę w posługiwaniu się ołówkiem.
    Jestem pewna, że są dobrym materiałem na wiosenną serię. Mamy jeszcze trochę czasu, więc nie musisz spieszyć się z dostarczeniem mi kolejnych szkiców. Popracuj nad nimi w spokoju i dostarcz mi je wtedy, gdy uznasz to za stosowne. Możesz być też pewna, że w razie potrzeby powiem Ci prawdę. Czuję się zaszczycona możliwością podjęcia z tobą współpracy i to ja powinnam podziękować, Yas — wyjaśniła z rozrzewnieniem, chwytając dłoń kuzynki i delikatnie ją ściskając. Bywało, że słowa były zbędne względem tego, co pragnęła przekazać.
    Śniący
    Yasmin Forfang
    Yasmin Forfang
    https://midgard.forumpolish.com/t1180-yasmin-forfanghttps://midgard.forumpolish.com/t1186-yasmin-forfanghttps://midgard.forumpolish.com/t1187-brita#9107https://midgard.forumpolish.com/f158-yasmin-forfang


    Zaufanie Chaayi było bardzo ważne dla Yasmin. Dziewczyna nie wiedziała jak się odwdzięczy za to wszystko, ale obiecać mogła jedno: przyłoży się do pracy starannie i postara się wymyślić coś naprawdę ładnego i godnego uwagi.
    - W sumie warto też pomyśleć nad przedziałem wiekowym klientek. Chciałabym mieć wkład w to, co nosić będą matki i córki. No i babcie oczywiście – uśmiechnęła się promiennie. - Każda kobieta zasługuje na coś ładnego. W końcu każda chce wyglądać pięknie. My już tak mamy – osobiście nie nosiła wielu ozdób, bo nie miała za co ich kupować, ale co tam. Jeśli przyczyni się do tego, że inni będą mogli sprawić komuś radość takim prezentem, ona poczuje się, jakby wygrała najwyższą nagrodę na loterii. Czasy były ciężkie, a trzeba było jakoś przeżyć za jedną wypłatę. Nie miała szans na szaleństwa, ale wielu mówiło, że ma tak piękną duszę, że nie potrzebowała niczego, ważne by na jej twarzy po prostu trwał uśmiech.
    - Kiedy uznam, że coś się może nadać, dostarczę ci to wszystko – zapowiedziała. - Bądź surową w ocenie, nie patrz na nic. Chcę dać coś, co naprawdę się nadaje za wzór. Jeśli później uda się sprzedać cokolwiek z tego, będę zadowolona i wzruszona. Bo wiesz, niecodziennie ktoś spełnia czyjeś marzenia – Chaaya chyba mogła być jej dobrą wróżką, w którą to wierzyło wielu małoletnich osobników wśród śniących.
    - Poza tym tak pomyślałam, że może warto byłoby rozszerzyć jakoś zainteresowania. A potem zapisać się na jakiś kurs czy coś. Nie wiem tylko, czy wybrać rysunek i projektowanie czy może dalej brnąć w rośliny. Jakby nie było, o samych kwiatach wiem dość sporo, ale to tylko kropla w morzu. Chciałabym jakoś się dźwignąć, dać sobie więcej szans na przeżycie – wyjaśniła spokojnie.. Jeśli komuś mogła się zwierzyć z obaw i nadziei, to właśnie jej.
    - Jestem samotna, a życie staje się trudniejsze, no i droższe. Odłożyłam trochę pieniędzy, wystarczą na jakieś opłaty, a zawsze można starać się o pomoc czy coś – nie było łatwo jej o tym mówić, a jednak brnęła dalej w temat.
    - Póki mi się chce coś robić, można jakoś wykorzystać wolne godziny. Musiałabym znaleźć osobę polecającą czy tak zwanego patrona, który wysłał by mnie na szkolenie. Staram się chwytać każdej okazji, stworzyć dla siebie jakąś szansę – nie liczyła na zainteresowanie, ale może udałoby się wspólnie coś wymyślić? Czasem wydawało jej się, że jest w Midgardzie takim samotnym, egzotycznym kwiatem, który nie bardzo wie, jak może się przystosować do życia w tym miejscu. Starała się jednak, lecz najczęściej ją mijano i jedynie oglądano z ciekawością. Potrzebowała kogoś, kto skropiłby ją życiodajną wodą i dał szansę na pełny rozkwit. Nie chciała zwiędnąć i stać się suchym badylem. Przyznanie się do tego, że nie zawsze daje sobie radę nie przychodziło jej łatwo.
    - Praca w kwiaciarni jest satysfakcjonująca, ale zawsze będę pracownikiem, który nie da rady poradzić sobie ze wszystkim – mówiła o swoim pochodzeniu i byciu śniącą. Władając magią, miałaby nieco łatwiej w życiu, a tak? Nawet nie miała jak pomóc sobie i ułatwić wykonywanie zadań. A gdzie tu obrona przed jakimś atakiem? Była w trudnym położeniu. I żaden kawaler się nią nie interesował, więc nie mogła liczyć nawet na wsparcie ze strony bliskiej osoby.
    - No, ale… nie po to się spotkałyśmy, żebym tak ci marudziła za uszami – starała się, by jej twarz wyrażała coś innego, niż poczucie osamotnienia i strachu przed kolejnym dniem. Wielu ludzi gardziło śniącymi, nie rozumiejąc, że to nie ich wina, że nie posiadają magii. Mieli ich za gorszych od siebie. I Yas czasami czuła się właśnie tak. Nigdy nie powiedziała na głos czegoś złego o innych, trzymała wszystko w swoim sercu i umyśle. Odwiedziny przyjaciół były tym bardziej ważne dla dziewczyny. Sprawiały, że czuła się potrzebna, nawet jeśli musiała po ich wyjściu zamienić uśmiech na wyraz smutku i niepewności. Nie chciała jednak kłamać, nie kuzynce.
    - Zaczynam smęcić i to na trzeźwo. Ale wezmę się w garść, daj mi jakieś dziesięć minut i będzie lepiej – starała się zażartować. W myślach zganiła się za to, że tak łatwo poddaje się czarnym myślom.


    YASMIN FORFANG
    04.01.2001 – Kuchnia – Y. Forfang & C. Damgaard IgHw9ak

    Widzący
    Chaaya Damgaard
    Chaaya Damgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1521-chaaya-damgaard#13985https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Nie wątpiła w staranność wykonania szkiców. Znała ją wystarczająco dobrze, żeby móc uwierzyć w ogrom wysiłku, jaki włoży przy następnych etapach pracy. Patrząc na trzymanie między palcami kartki mimowolnie wyobrażała sobie projekty w bardziej materialnej postaci, okute kamieniami szlachetnymi, przybrane złotem lub srebrem. Lubiła eksponować je już na tak wczesnym etapie, aby później udoskonalać i nadać im wyrafinowaną formę. Zazwyczaj rzadko miała możliwość bliższego zapoznania się z pracami innych, ponieważ od początku trzymała biznes na swoich barkach, ograniczając odosobnione wpływy tak bardzo, jak mogła sobie na to pozwolić. Dopuszczenie nawet kogoś bliskiego do tak newralgicznej części jej pracy mogło być sprawdzianem wewnętrznej cierpliwości, dlatego była aż nadto ciekawa kształtu, jaki ostatecznie przybrałaby ta współpraca. Onieśmielona wyznaniem Yasminy uśmiechnęła się czule, niepewna obrania właściwej reakcji w ramach odwzajemnienia komplementu - marzenia spełniało się wysiłkiem złożonym w darze ciężkiej pracy. Nie potrafiła postrzegać siebie jako kogoś odpowiedzialnego za zaklętą w opuszkach palców iskrę tworzenia, przez co ostrożnie przeszła do następnej kwestii.
    Na początku powinnaś zająć się rysunkiem. Twój warsztat będzie wtedy solidny, ułatwi start przy tworzeniu projektów. Sam kurs nie będzie na tyle intensywny, żebyś zaszła konieczność wykluczenia roślin z twojego życia. Możesz pracować w kwiaciarni i rozwijać się artystycznie — wyjaśniła skrupulatnie, nie chcąc pozostawiać wypowiedzi w niedopowiedzeniu. Zamiłowanie do kwiatów nie przekreślało możliwości związanych bezpośrednio ze sztuką. Wiele dziedzin przeplatało się ze sobą, tworzyło piękną koegzystencję i dopiero wtedy nabierało wyjątkowej wartości. Bywało, że ze zgrzytem zderzała się z rzeczywistością, oburzona burą powłoką codzienności. Bez zastanowienia odłożyła ciastko z powrotem na talerz, obdarowując Yasminę pełnią uwagi, taką, na jaką bezsprzecznie zasługiwała.
    Zyskiem ze sprzedaży naszej kolekcji podzielimy się po połowie. Poza tym, za szkice również należy się nagroda i być może dzięki niej dasz radę zapisać na kurs. Niestety wypadłam z obiegu i nie wiem, ile może kosztować, ale w razie potrzeby mogę popytać — ciepło splecione w tembrze głosu miało pokrzepić zwątpienie błyszczące w jej ciemnych tęczówkach. — O patronie mogłabyś pomyśleć po podszkoleniu swoich umiejętności. Wydaje mi się, że takie wyjście jest bezpieczniejsze — mniemała, że w oczach mecenasów o wiele lepiej prezentowała się osoba z doświadczeniem. Ostateczny decyzja nie leżała w jej rękach - rzucanie niezliczonych frazesów nie miało sensu, ponieważ nie posiadła mocy sprawczej pozwalającej na kierowanie życiem innych. Nawet jako śniąca Yasmin kryła w sobie potencjał. Byłoby dla lepiej, gdyby trafiła pod opiekę kogoś wyrozumiałego, lecz jak nikt inny była świadoma percepcji galdrów unoszących nos wyżej, niż pozwalała im na to natura.
    To naturalne, że w naszych rozmowach poruszamy również te trudniejsze kwestie. Życie... Życie nie jest usłane różami. I kto jak kto, ale ty zawsze potrafiłaś sobie poradzić. I nie bez powodów zawsze Ci powtarzasz, że masz mnie i Zacha. Jesteśmy rodziną, skarbie, więc nie zostawimy Cię w potrzebie.
    Również wolałaby na chwilę zapomnieć o tym, co czekało na nią za rogiem.
    Śniący
    Yasmin Forfang
    Yasmin Forfang
    https://midgard.forumpolish.com/t1180-yasmin-forfanghttps://midgard.forumpolish.com/t1186-yasmin-forfanghttps://midgard.forumpolish.com/t1187-brita#9107https://midgard.forumpolish.com/f158-yasmin-forfang


    Yasmin naprawdę chciała zrobić coś ze swoim życiem. Nie tylko umiejętności było ważne, ale i kontakty, których mogła złapać więcej. Kto wie, kogo by poznała i kto stanąłby na jej drodze. Poza tym wszystko było do zrealizowania.
    Potrzeba więc chęci, a te są. No i nieco wkładu własnego, ale może dam radę. Mówisz, że to jest do pogodzenia z pracą, więc popytam o kursy i postaram się coś z tym zrobić. Myślę, że mam silną motywację, chciałabym wykorzystać więcej możliwości, postarać się osiągnąć więcej. Moja miłość do kwiatów nie musi się ograniczać jedynie do pracy w kwiaciarni. Pójdę za twoimi radami – rzekła, wyobrażając sobie kolejną drogę życia. Nie będzie łatwo, nie chciała nawet, by poszło jej zbyt szybko wszystko. Yas była osobą dokładną i wykonywała wszystko z uwagą i precyzją. Była staranna, bo chciała zawsze dać innym radość. Nie było bukietu, w który by nie włożyła serca.
    Jeśli uda mi się coś z tym zrobić, będziemy się widywały i prywatnie i zawodowo – uśmiechnęła się dziewczyna. – Chciałabym się przydać do czegoś. Coś nowego w życiu zawsze jest ekscytujące i tak sobie myślę, że czerpałabym z tego radość. Nie chcę się ograniczać do jednego miejsca. Chciałabym kiedyś odejść jako spełniona osoba, a nie nieco zagubiona w świecie śniąca – o tych ludziach się zapominało, a przecież mieli swoje korzenie w magicznych rodzinach i jakoś tak… wydawało jej się, że są traktowani nieco gorzej od innych. Może chociaż jej nazwisko ktoś kiedyś będzie kojarzyć z czymś dobrym.
    Już się biorę w garść – tak naprawdę to mogłaby się zaraz rozpłakać, bo czuła napływające łzy, ale pozytywne, żeby nie było, ale jakoś się powstrzymała. Była wzruszona tym, że ktoś naprawdę dał jej nadzieję na lepsze życie.
    No, ale ja tu mówię i mówię, a może ty chciałabyś się wygadać, co? Z pewnością dzieje się coś w twoim życiu, bo każdy ma swoje wzloty i upadki, to jest normalne. Gdybyś chciała pogadać, to zawsze jestem – uważała się za naprawdę dobrą osobę, jeśli chodziło o powierzenie tajemnic i problemów. Nie wygadywała niczego na prawo i lewo i wszystko było bezpieczne przy niej.
    A może chowasz gdzieś jakiegoś przystojniaka, co? – zapytała. Nie bardzo wiedziała, co się dzieje ze sprawami serca u kuzynki, ale Chaaya była piękna i mądra, niejeden facet mógłby stracić dla niej głowę. Mogła się nawet założyć, że ktoś cichaczem do niej wzdycha. Przegapić urodę kobiety się nie dało. Gdyby była mężczyzną, zwróciłaby uwagę na urodę panny Damgaard.
    Yas nigdy nie miała chłopaka, co było dla niej trochę wstydliwym faktem. No ale któż mógłby zwrócić na nią uwagę? Biedna i pospolita, jak polny kwiatek. Czasami te niepozorne roślinki były ważne i dostrzegane, ale ich wartość była często ukryta i trzeba było dobrze się im przypatrzeć.
    Jestem ciekawa, ale nie musisz odpowiadać, jeśli źle się z tym czujesz – zapewniła. Nie chciała wyjść na wścibską. Nie leżało to w jej naturze.


    YASMIN FORFANG
    04.01.2001 – Kuchnia – Y. Forfang & C. Damgaard IgHw9ak

    Widzący
    Chaaya Damgaard
    Chaaya Damgaard
    https://midgard.forumpolish.com/t1521-chaaya-damgaard#13985https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Nie przypuszczała, że rozmowa o pracy rozwinie się w dyskusję o wartościach dzielonych względem śniących i widzących, przy czym temat w wielu kręgach nadal sprawiał wrażenie kontrowersyjnego. Osobom takim jak Yasmin zaadaptowanie do warunków magicznego miasta było nadzwyczaj trudne, co ostatecznie i tak nie wykluczało ją ze wszystkich aktywności. Zawsze uważała, że byli od nich o wiele mniej kreatywni, ponieważ mogli ułatwiać sobie życie magią.
    Będę zaszczycona, jeśli rozwiniesz się pod moim okiem i to sprawi, że zaczniesz żyć na nowo.
    Gdyby nawet ostatecznie ich współpraca nie wyszła tak dobrze, jak zakładały teraz, zawsze mogła pomóc kuzynce z rozwojem w innym kierunku.
    Ograniczenie czynników destabilizujących życie prywatne sprawiło, że miała zadziwiająco niewiele do powiedzenia. Zazwyczaj sypała historiami wyjętymi żywcem z tanich komedii romantycznych jak z rękawa, wyciągała smaczne kąski z anegdot krążących po nocnym życiu Midgardu i podawała je dalej, niejednokrotnie dla własnej satysfakcji nieco zmieniając ich treść, lecz zza delikatnie otwartych ust nie wydobył się żaden dźwięk. Sporadyczna interakcja ze znajomymi, którzy prowadzili wyjątkowo obfite życie towarzyskie, zaowocowała odcięciem od informacji i ustabilizowaniem licznika żenujących spotkań z przedstawicielami płci przeciwnej. Wyniosłe mniemanie o własnej wartości sprawiało, że w praktyce rzadko poświęcała się okazaniem upodobania, czemu towarzyszyło utrzymywanie znaczącego dystansu.
    Nic nie szkodzi — rozbawienie samo cisnęło się jej na usta. Wiedziała, że Yasmin nie miała złych intencji i nigdy nie przekroczyłaby nadmiernie wyznaczonych granic czyjejś przestrzeni. Istniała zasadnicza różnica między nieznośnym wściubianiem nosa a rozmową dobrych znajomych, które złączono więzami krwi. — Mam dość wysokie wymagania i nie znalazłam nikogo, kto mógłby je spełnić. Nie obrażę się, jeśli nazwiesz to przesadą, ale chyba za długo byłam znudzona i przez to patrzę na mężczyzn ze specyficznego punktu widzenia — traktowała wyidealizowaną koncepcję związku obojętnie, z przymrużeniem oka spoglądała na usilne próby znalezienia miłości przez jej koleżanki, nie odnajdując w tym procesie zapalników przyjemności. O ile rozumiała, że rwący strumień czasu nanosił na młodzieńczy zapał prozę dnia powszedniego, tak wybór partnera nie mógł przypominać przebierania katalogu. — Pamiętaj, że nie powinnaś brać ze mnie przykładu, bo nie jestem dobrym wzorcem do naśladowania. Zdrowy rozsądek przyniesie o wiele więcej korzyści niż gorąca głowa — była świadoma, że nie zdoła zmienić swojej natury. Szczerość uznania ułomności była wyzwalająca, pozwalała na spokojny sen. Nie próbowała wmówić sobie idealnej przyszłości, ponieważ jedna z możliwości zakładała poświęcenie się jako osoba poddana pierwotnemu pniu rodziny.
    Śniący
    Yasmin Forfang
    Yasmin Forfang
    https://midgard.forumpolish.com/t1180-yasmin-forfanghttps://midgard.forumpolish.com/t1186-yasmin-forfanghttps://midgard.forumpolish.com/t1187-brita#9107https://midgard.forumpolish.com/f158-yasmin-forfang


    Yas naprawdę ceniła sobie kuzynkę, wiedziała też, że ma więcej do powiedzenia na różne tematy. Oczywiście, że nie wypadało wypytywać o szczegóły, ale chciała mieć kogoś, z kim może pogawędzić na wszystkie tematy. Nie miała złych intencji, była dyskretna i taktowna. Chodziło tu bardziej o sojusz jajników, a co!
    Chciałabym mieć siostrę, z którą mogłabym porozmawiać o wszystkim. Uczono mnie, że rodzina to świętość, nawet jeśli odrzucili mnie najbliżsi – nigdy nie mówiła źle o swoich krewnych. Kiedyś chciała ich poznać, ale oni nie szukali kontaktu z nią. Stąd szczere uwielbienie kierowało ją w stronę Damgaardów.
    Jesteś na mnie skazana, ale obiecuję, że nie będę natrętną muchą – uśmiechnęła się. – Dzięki za wszystko – tego dnia panna Forfang naprawdę czuła, że ma kogoś bliskiego. Nasze panie miały co robić i o czym rozmawiać, bo tematy osób, które się wspierają nigdy się nie kończyły.
    Kiedy w końcu się rozstały, Yasmin usiadła w swoim pokoju i zaczęła płakać. Bała się tego, iż zostanie kiedyś całkiem sama. Jej samotność była dla niej najgorszym wrogiem. Ta wesoła, skromna dziewczyna rzadko wylewała łzy. Jednak kiedy zostawała sama w swoim ciasnym mieszkanku, nawiedzały ją różne myśli – także ta, że nie będzie nigdy miała kogoś bliskiego i z powodu swojej nieprzydatności, jako osoba bez daru, zostanie wykluczona przez innych.
    W takich chwilach bardzo potrzebowała osoby, która by ją przytuliła i uspokoiła. Powiedziała, że wszystko będzie dobrze i żeby się nie załamywała.
    W końcu wyszła z pokoju i poszła obmyć twarz. W kuchni było jeszcze trochę do posprzątania, dlatego też zajęła się myciem i chowaniem tego, co zostało na stole. Później usiadła przy nim, by przejrzeć swoje rysunki i projekty. Miała nadzieję, że coś się naprawdę nada do pracy. I że da radę ogarnąć jakiś kurs, by ulepszyć swoją technikę i po prostu zrobić coś więcej dla innych i dla siebie.

    Chaaya i Yasmin z tematu


    YASMIN FORFANG
    04.01.2001 – Kuchnia – Y. Forfang & C. Damgaard IgHw9ak



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.