:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Marzec-kwiecień 2001
04.03.2000 – Kwiaciarnia „Belladonna” – Y. Forfang & Bezimienny: E. Rosenkrantz
2 posters
Yasmin Forfang
Yasmin ForfangŚniący
Gif :
Grupa : śniący
Miejsce urodzenia : Oslo, Norwegia
Wiek : 24 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : biedny
Zawód : florystka w kwiaciarni Rosenkrantzów i projektantka biżuterii
Wykształcenie : średnie
Totem : gronostaj
Atuty : odporny (I), opiekun roślin (II)
Statystyki : charyzma: 12 / flora i fauna: 18 / medycyna: 10 / kreatywność: 15 / sprawność fizyczna: 13 / wiedza ogólna: 12
04.03.2001
To był zwyczajny dzień w pracy. Jak zwykle Yasmin pojawiła się przed czasem w pracy, by przygotować swoje miejsce i oczywiście zająć się roślinami, które miały ubarwić kolejne domy. Dziewczyna kochała kwiaty. Były z jednej strony delikatne, ale z drugiej silne, bo przecież musiały walczyć o przetrwanie. Było w tym coś z charakteru panny Forfang właśnie. Ona także starała się jakoś przeżyć, równocześnie nie tracąc charakterystycznej sobie wrażliwości i miłego usposobienia.
Lubiła rozmawiać z innymi pracownikami i z klientami. Zawsze starała się dobrze dobrać bukiety, by wyrażały odpowiednie emocje. Nazywano ją panną od mowy kwiatów, bo chyba nikt nie znał tak dobrze ich języka. Tyle potrafiła zrobić bez magii, jedynie dając sobie radę z tym, czego się uczyła i co sobie przyswajała. Kiedy dana osoba nie wiedziała, czego tak naprawdę szuka, zawsze przychodziła z pomocą. Pytała o okazję, relacje między ludźmi i co tak naprawdę miał przekazać bukiet. Po tym krótkim przedstawieniu sprawy, robiła swoje. Kochała tę pracę, ale mimo to myślała czymś jeszcze. Poszła na kurs rysunku, starała się lepiej projektować biżuterię i myślała, co przyniesie jej kolejny dzień. Czy kolekcja wiosennej biżuterii z motywami kwiatów naprawdę będzie w sprzedaży? Była ciekawa tego, co jej przyniesie najbliższa przyszłość. Nie zaniedbywała kwiaciarni, starała się ciągle tak samo, z zaangażowaniem.
– Myślę, że ten bukiet powie więcej, niż tysiąc słów – powiedziała do klienta, któremu właśnie przygotowała niewielki, acz wymowny zestaw kwiatów. – Dziękuję za zaufanie i zapraszam ponownie – z uśmiechem na twarzy odprowadziła mężczyznę wzrokiem. Później wróciła na zaplecze, by tam dokończyć kolejną kompozycję, która miała zapełnić wolne miejsce, po innym, sprzedanym niedawno. Siedziała przy stole i pracowała w zamyśleniu, gdy usłyszała głos gdzieś za sobą, wymawiający jej imię. Odwróciła się i zobaczyła Eliasa Rosenkrantza we własnej osobie.
– Tak? – odpowiedziała. – Czy coś się stało? – zapytała zaciekawiona.
Bezimienny
Re: 04.03.2000 – Kwiaciarnia „Belladonna” – Y. Forfang & Bezimienny: E. Rosenkrantz Sob 25 Lis - 12:21
W pracy stawiasz się zaskakująco późno, wyjątkowo pozwalając sobie na odrobinę słodkiego lenistwa. Kiedy idzie wiosna, a cała natura powoli budzi się do życia po okropnie długim, zimowym śnie, zwykle nabierasz siły i wracasz do życia, lecz tym razem marcowe słońce, które rozpieściło cię z samego rana pierwszymi, cieplejszymi promieniami, zatrzymało cię na dłużej w łóżku. Było ci zbyt wygodnie, byś zwlekł się z niego o odpowiednio wczesnej godzinie; pocieszasz się jednak stale myślą, że twoja obecność nie jest niezbędna. Przynajmniej nie o tak wczesnej porze. Jako Rosenkrantz możesz przychodzić do kwiaciarni, o której chcesz – w końcu należy ona do twojej rodziny i to ty w rzeczywistości dyktujesz wszelkie zasady. Tym razem jednak miałeś do wykonania pewne zadanie, które w ostatnich dniach zlecił ci twój ojciec – długo zastanawiałeś się nad swoimi pracownikami w „Belladonnie”, dlatego wraz ze zbliżającą się wiosną postanowiłeś zabrać się za marcowe porządki. Nie wszyscy zatrudnieni spełniali twoje wygórowane wymagania, które musiały być dopasowane do waszych klanowych standardów, choć musisz przyznać, że wśród nich znajdowała się także osoba, która przykuła twoją szczególnych uwagę. Choć Yasmin była stosunkowo nową osobą wśród pracowników „Belladonny”, to spisywała się w powierzonych jej zadaniach znakomicie, zyskując coraz lepsze wyniki sprzedażowe. Nie była już tą samą osobą sprzed dwóch lat – pod twoim okiem rozwinęła skrzydła, stając się zupełnie kimś innym, a to coś, co chciałeś wreszcie odpowiednio docenić i wynagrodzić.
– Dzień dobry – odzywasz się z leniwie błąkającym się uśmiechem na twarzy, w międzyczasie żegnając klientkę, która wyszła wyjątkowo zadowolona z waszej kwiaciarni. Jesteś jeszcze trochę zaspany, dlatego pozwalasz sobie na lekkie przeciągnięcie, choć prezentujesz się nienagannie; w końcu musisz pokazać wszystkim, że wróciłeś do dawnej formy, zapominając o starych sentymentach. – Muszę ci powiedzieć, że to był bardzo przemyślany dobór kwiatów. Dobra robota, Yasmin – chwalisz ją po chwili dłuższego zastanowienia, jednocześnie prosząc wymownym gestem Hanę o czarną kawę. – Słuchaj... – zaczynasz, opierając się lekko o blat. – Masz może teraz chwilę? Chciałbym z tobą porozmawiać o kilku bardzo ważnych rzeczach. W końcu w marcu mija dwa lata, odkąd u nas pracujesz – tłumaczysz, po czym korzystając z tymczasowego braku ruchu w kwiaciarni, zapraszasz ją do swojego gabinetu. Otwierasz drzwi, a następnie wchodzisz do środka, zajmując szybko swoje ulubione miejsce na fotelu.
– Dzień dobry – odzywasz się z leniwie błąkającym się uśmiechem na twarzy, w międzyczasie żegnając klientkę, która wyszła wyjątkowo zadowolona z waszej kwiaciarni. Jesteś jeszcze trochę zaspany, dlatego pozwalasz sobie na lekkie przeciągnięcie, choć prezentujesz się nienagannie; w końcu musisz pokazać wszystkim, że wróciłeś do dawnej formy, zapominając o starych sentymentach. – Muszę ci powiedzieć, że to był bardzo przemyślany dobór kwiatów. Dobra robota, Yasmin – chwalisz ją po chwili dłuższego zastanowienia, jednocześnie prosząc wymownym gestem Hanę o czarną kawę. – Słuchaj... – zaczynasz, opierając się lekko o blat. – Masz może teraz chwilę? Chciałbym z tobą porozmawiać o kilku bardzo ważnych rzeczach. W końcu w marcu mija dwa lata, odkąd u nas pracujesz – tłumaczysz, po czym korzystając z tymczasowego braku ruchu w kwiaciarni, zapraszasz ją do swojego gabinetu. Otwierasz drzwi, a następnie wchodzisz do środka, zajmując szybko swoje ulubione miejsce na fotelu.
Yasmin Forfang
Re: 04.03.2000 – Kwiaciarnia „Belladonna” – Y. Forfang & Bezimienny: E. Rosenkrantz Sob 25 Lis - 12:21
Yasmin ForfangŚniący
Gif :
Grupa : śniący
Miejsce urodzenia : Oslo, Norwegia
Wiek : 24 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : biedny
Zawód : florystka w kwiaciarni Rosenkrantzów i projektantka biżuterii
Wykształcenie : średnie
Totem : gronostaj
Atuty : odporny (I), opiekun roślin (II)
Statystyki : charyzma: 12 / flora i fauna: 18 / medycyna: 10 / kreatywność: 15 / sprawność fizyczna: 13 / wiedza ogólna: 12
Każde miłe słowo skierowane do dziewczyny sprawiało, że na jej twarzy pokazywał się uśmiech wdzięczności. Yas zawsze była nastawiona przyjaźnie do wszystkich, szczególnie do klientów. Nic tak nie odstraszało innych, jak naburmuszona mina czy też sztuczna uprzejmość. Forfang pracę lubiła, co chyba było widać. Z jej ust nigdy nie padło złe słowo odnośnie warunków, czy innych pracowników. Kierowała się zawsze uczuciami pozytywnymi i tak zjednywała sobie ludzi.
– Dziękuję – odpowiedziała na uwagę Rosenkrantza. – Uwielbiam dobierać je pod emocje, czy kolor. Czasem wychodzą niespotykane kompozycje i czerpię z tego radość – dodała. No cóż, starała się bardzo, by to, co prezentowała w kwiaciarni nie było czymś pospolitym. Wszystko miało wyglądać elegancko i mówić o uczuciach.
Słysząc, że jest potrzebna, odłożyła wszystko na bok.
– Oczywiście, to nic pilnego, tylko na wystawę – powiedziała, tłumacząc swoje zajęcie. Poszła za Eliasem do gabinetu i czekała na rozwój wypadków.
– Zamieniam się w słuch – była gotowa na wszystko. Nic nie wskazywało na to, że wyleci z pracy, więc nie była jakoś szczególnie zaniepokojona. Owszem, wspomnienie czasu, który tam spędziła przemawiał za tym, że coś się działo, ale pochwała sprzed kilku chwil sprawiła, że nie czuła się niepewnie. Zostało jej wyczekiwać na dalsze słowa i udawać, że wcale nie jest ciekawa tego, co miał do powiedzenia Rosenkrantz.
– To prawda, że już minęło tyle czasu – kiedy nastała cisza, pewnie przed czymś ważnym, nawiązała do jego wypowiedzi. – I wiele się tu nauczyłam. Pamiętam tamtą rozmowę o pracę. Otrzymałam swoją szansę i jestem za to bardzo wdzięczna. Dziękuję za to, naprawdę – trochę weszła mu w słowo, ale gdy targały nią różne emocje, zaczynała mówić więcej niż wypadało. Miała nadzieję, że nie zostanie to źle odebrane, w końcu zdążył ją już poznać. Jej słowa nieraz przekonywały innych do kupienia ich bukietów czy innych kwiatowych ozdób. I nie czuła się nigdy gorsza z racji tego, że była zwyczajną śniącą. Czasami magią była sztuka rozmowy, a w tym nie była wcale taka zła.
– Dziękuję – odpowiedziała na uwagę Rosenkrantza. – Uwielbiam dobierać je pod emocje, czy kolor. Czasem wychodzą niespotykane kompozycje i czerpię z tego radość – dodała. No cóż, starała się bardzo, by to, co prezentowała w kwiaciarni nie było czymś pospolitym. Wszystko miało wyglądać elegancko i mówić o uczuciach.
Słysząc, że jest potrzebna, odłożyła wszystko na bok.
– Oczywiście, to nic pilnego, tylko na wystawę – powiedziała, tłumacząc swoje zajęcie. Poszła za Eliasem do gabinetu i czekała na rozwój wypadków.
– Zamieniam się w słuch – była gotowa na wszystko. Nic nie wskazywało na to, że wyleci z pracy, więc nie była jakoś szczególnie zaniepokojona. Owszem, wspomnienie czasu, który tam spędziła przemawiał za tym, że coś się działo, ale pochwała sprzed kilku chwil sprawiła, że nie czuła się niepewnie. Zostało jej wyczekiwać na dalsze słowa i udawać, że wcale nie jest ciekawa tego, co miał do powiedzenia Rosenkrantz.
– To prawda, że już minęło tyle czasu – kiedy nastała cisza, pewnie przed czymś ważnym, nawiązała do jego wypowiedzi. – I wiele się tu nauczyłam. Pamiętam tamtą rozmowę o pracę. Otrzymałam swoją szansę i jestem za to bardzo wdzięczna. Dziękuję za to, naprawdę – trochę weszła mu w słowo, ale gdy targały nią różne emocje, zaczynała mówić więcej niż wypadało. Miała nadzieję, że nie zostanie to źle odebrane, w końcu zdążył ją już poznać. Jej słowa nieraz przekonywały innych do kupienia ich bukietów czy innych kwiatowych ozdób. I nie czuła się nigdy gorsza z racji tego, że była zwyczajną śniącą. Czasami magią była sztuka rozmowy, a w tym nie była wcale taka zła.
Bezimienny
Re: 04.03.2000 – Kwiaciarnia „Belladonna” – Y. Forfang & Bezimienny: E. Rosenkrantz Sob 25 Lis - 12:22
Kwiaciarnia jest twoim oczkiem w głowie, nawet jeśli formalnie to nie ty jesteś właścicielem. „Belladonnę” traktujesz jak swoje dziecko – bywałeś tu w dzieciństwie i z podziwem patrzyłeś, jak pracownicy czy inni członkowie twojej rodziny układali zapierające dech w piersiach bukiety. Chciałeś być jak oni; chciałeś wiedzieć, jak układa się najlepsze kompozycje kwiatowe, które można było oglądać w wydawanych corocznie katalogach. Rosenkrantzowie byli bez wątpieniami pionierami w tej dziedzinie, z biegiem czasu zyskując w niej monopol i deklasując konkurencję, która nie miała najmniejszych szans, by stać się równie popularna, co oni. Marzyłeś o rozbudowaniu rodzinnego imperium – plany jednak pokrzyżował ci fakt, że nie pochodziłeś z linii pierwszego syna jarla. Musiałeś więc znaleźć inną, okrężną drogę; wierzyłeś, że to bogowie ci ją wskażą, nawet jeśli niektórzy spoglądali na ciebie z dystansem i pogardą w oczach. Każdy był kowalem swojego losu – podobnie jak Yasmin, która, choć nie miała w sobie magii, a jej umiejętności pozostawiały wiele do życzenia, to dzięki wrodzonemu talentowi, determinacji i uporowi udało jej się rozwinąć skrzydła pod twoim czujnym okiem. Ty też nie zamierzasz spoczywać na laurach – „Belladonna” była zaledwie pierwszym przystankiem w twoim wielkim, rozbudowanym planie.
– Pamiętam twój pierwszy dzień – przypominasz sobie tę chwilę, uśmiechając się do niej delikatnie. Yasmin wkroczyła do kwiaciarni niepewnym krokiem, a jej spojrzenie wyrażało pewne przestraszenie wymieszane z niepewnością. Jednak wystarczyło tylko podać jej kwiaty, by stworzyła jedną z lepszych kompozycji pośród wszystkich kandydatek, które ubiegały się wówczas o pracę. – Kto by pomyślał, że od tego czasu uda ci się zajść tak daleko. – Nie kłamiesz, lecz mówisz prawdę – w końcu klienci wielokrotnie chwalili jej zdolności i doceniali talent, dlatego postanowiłeś wreszcie pójść o krok dalej. – W najbliższym czasie będziemy robić porządki w kwiaciarni. – A to mogło oznaczać w tym przypadku wyłącznie jedno: roszady stanowisk i zwolnienia pracowników. – Ale o siebie możesz być spokojna. Chciałbym cię awansować – wyjawiasz jej po chwili zastanowienia powód, dla którego postanowiłeś ją zaprosić na dzisiejszą rozmowę do gabinetu.
– Pamiętam twój pierwszy dzień – przypominasz sobie tę chwilę, uśmiechając się do niej delikatnie. Yasmin wkroczyła do kwiaciarni niepewnym krokiem, a jej spojrzenie wyrażało pewne przestraszenie wymieszane z niepewnością. Jednak wystarczyło tylko podać jej kwiaty, by stworzyła jedną z lepszych kompozycji pośród wszystkich kandydatek, które ubiegały się wówczas o pracę. – Kto by pomyślał, że od tego czasu uda ci się zajść tak daleko. – Nie kłamiesz, lecz mówisz prawdę – w końcu klienci wielokrotnie chwalili jej zdolności i doceniali talent, dlatego postanowiłeś wreszcie pójść o krok dalej. – W najbliższym czasie będziemy robić porządki w kwiaciarni. – A to mogło oznaczać w tym przypadku wyłącznie jedno: roszady stanowisk i zwolnienia pracowników. – Ale o siebie możesz być spokojna. Chciałbym cię awansować – wyjawiasz jej po chwili zastanowienia powód, dla którego postanowiłeś ją zaprosić na dzisiejszą rozmowę do gabinetu.
Yasmin Forfang
Re: 04.03.2000 – Kwiaciarnia „Belladonna” – Y. Forfang & Bezimienny: E. Rosenkrantz Sob 25 Lis - 12:22
Yasmin ForfangŚniący
Gif :
Grupa : śniący
Miejsce urodzenia : Oslo, Norwegia
Wiek : 24 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : biedny
Zawód : florystka w kwiaciarni Rosenkrantzów i projektantka biżuterii
Wykształcenie : średnie
Totem : gronostaj
Atuty : odporny (I), opiekun roślin (II)
Statystyki : charyzma: 12 / flora i fauna: 18 / medycyna: 10 / kreatywność: 15 / sprawność fizyczna: 13 / wiedza ogólna: 12
Dziewczyna czuła tamtą niepewność. Tę z pierwszej rozmowy. Nie wiedziała, na co może liczyć i czy czasem ktoś nie powiedział o niej czegoś złego. Ludzka zawiść była czasem dotkliwa. Mimo to miała wrażenie, że w tym miejscu od takiego zachowania ważniejsza jest współpraca, bo o to, by miejsce przyciągało, nie można było łamać pewnych zasad. Yas nigdy się nie prosiła o kłopoty, chciała wyłącznie spokoju i możliwości rozwoju. Ona tak bardzo wierzyła w drugiego człowieka, że chyba nikt nie chciał zrobić jej czegoś na złość. Była sama, więc mogła oddawać się w spokoju pracy i rozwijaniu umiejętności. Czy to zadecydowało o tym, że miała ją spotkać nagroda? Ceniła sobie rzeczowość pracodawcy i jego podejście do pracowników. Każdy znał swoje miejsce, tak być powinno. Dlatego teraz nie wchodziła mu w słowo, tylko z napięciem czekała na kolejne słowa.
– Och… - wymknęło jej się. Chciała zadać pytanie, czy to źle, że udało jej się zajść daleko i nie wylecieć przez ten czas. A jednak się powstrzymała. Nie chciała kusić losu. Słysząc kolejne zdanie: W najbliższym czasie będziemy robić porządki w kwiaciarni – sprawiło, że jej serce zaczęło bić mocniej i tylko czekała w napięciu na wyrok. Byli zdolniejsi od niej, od zawsze i do tego byli tam widzący, którzy doskonale potrafili sobie poradzić z zaklęciami i tylko uświetnić swoją pracę. A ona? Na ile jej ograniczone zdolności potrafiły, na tyle się starała. Nie chciała odstawać od reszty, a przynajmniej nie tak bardzo…
Wylecisz, wylecisz, wylecisz… – powtarzała sobie w myślach. Na szczęście Rosenkrantz nie miał zamiaru jej torturować niepewnością o swój los. Usłyszała coś, co natychmiast ją otrzeźwiło. Miała zostać w grupie. I do tego…
– Awans? – rzekła nie mogąc uwierzyć. Przesłyszała się, czy coś? – Ojejku… – jej mina musiała rozbawić Eliasa.
– To znaczy, dziękuję. Po prostu ja… no nie spodziewałam się tego – przyznała przed nim i przed sobą. Miała plany, pomysły, czy w tej pracy, czy w swoim prywatnym życiu, ale finanse nie pozwalały na rozwinięcie skrzydeł.
– Bardzo dziękuję za zaufanie – powiedziała już bardziej zdecydowanie. Pozostało chyba dogadanie szczegółów, przecież było o czym rozmawiać.
– Och… - wymknęło jej się. Chciała zadać pytanie, czy to źle, że udało jej się zajść daleko i nie wylecieć przez ten czas. A jednak się powstrzymała. Nie chciała kusić losu. Słysząc kolejne zdanie: W najbliższym czasie będziemy robić porządki w kwiaciarni – sprawiło, że jej serce zaczęło bić mocniej i tylko czekała w napięciu na wyrok. Byli zdolniejsi od niej, od zawsze i do tego byli tam widzący, którzy doskonale potrafili sobie poradzić z zaklęciami i tylko uświetnić swoją pracę. A ona? Na ile jej ograniczone zdolności potrafiły, na tyle się starała. Nie chciała odstawać od reszty, a przynajmniej nie tak bardzo…
Wylecisz, wylecisz, wylecisz… – powtarzała sobie w myślach. Na szczęście Rosenkrantz nie miał zamiaru jej torturować niepewnością o swój los. Usłyszała coś, co natychmiast ją otrzeźwiło. Miała zostać w grupie. I do tego…
– Awans? – rzekła nie mogąc uwierzyć. Przesłyszała się, czy coś? – Ojejku… – jej mina musiała rozbawić Eliasa.
– To znaczy, dziękuję. Po prostu ja… no nie spodziewałam się tego – przyznała przed nim i przed sobą. Miała plany, pomysły, czy w tej pracy, czy w swoim prywatnym życiu, ale finanse nie pozwalały na rozwinięcie skrzydeł.
– Bardzo dziękuję za zaufanie – powiedziała już bardziej zdecydowanie. Pozostało chyba dogadanie szczegółów, przecież było o czym rozmawiać.
Bezimienny
Re: 04.03.2000 – Kwiaciarnia „Belladonna” – Y. Forfang & Bezimienny: E. Rosenkrantz Sob 25 Lis - 12:22
Czujesz, że mogłeś ją zaskoczyć – w końcu Yasmin zawsze była nieśmiałą i niepewną swoich umiejętności osobą. Jednak zauważyłeś u niej potencjał – potencjał, który postanowiłeś jej pomóc rozwinąć, tym samym dając szansę w postaci pracy w najbardziej renomowanej kwiaciarni w tej części świata. Nie było w magicznej Skandynawii lepszego miejsca, by zacząć swoją karierę w biznesie kwiaciarskim – Rosenkrantzowie od lat słynęli jako najlepsi floryści, którzy nie mieli sobie równych. Choć był to niełatwy biznes, to zapotrzebowanie było ogromne, dlatego pomoc była potrzebna niemal cały czas. Długo nie mogłeś znaleźć odpowiedniego, chętnego do nauki pracownika, dopiero Yasmin – choć nie miała żadnego wcześniejszego doświadczenia – zaskarbiła sobie twoją sympatię, wykazując się talentem i zmysłem estetycznym. Twoje cenne wskazówki i rady przyczyniły się do tego, że stała się coraz bardziej kreatywna, a jej aranżacje floralne stały się prawdziwym dziełem sztuki. Dzięki temu szybko stała się jedną z ulubionych florystek klientów, którzy wracali do kwiaciarni Rosenkrantzów, zachwycając się jej misternymi kompozycjami. Ostatnio Yasmin poczyniła ogromny progres, co chciałeś dzisiaj oficjalnie docenić.
– Chyba nie spodziewałaś się, że chcemy cię zwolnić? – pytasz z rozbawieniem, zaskakująco miło, lecz po tobie nigdy nie wiadomo, czego oczekiwać. Twoje zachowanie na co dzień zależy w dużej mierze od humoru, co Yasmin miała okazję nie raz i nie dwa zauważyć – w końcu współpraca z tobą nie należy do najłatwiejszych. – Klienci cię chwalą, nabrałaś pod naszym okiem doświadczenia, więc to najwyższa pora, byś została starszą florystką – pozwalasz sobie na stwierdzenie faktów, przy okazji poprawiając stojący na biurku bukiet kwiatów składający się z narcyzów. – Czeka nas sporo zmian w najbliższym czasie. Nie wiem, czy już dotarła do ciebie akurat ta wiadomość, bardzo możliwe, że tak, ale Maria opuszcza nasze szeregi od maja. – Nie było to dla ciebie żadnym zaskoczeniem – w końcu jakiś czas temu wspominała o tym, że zamierza wyjechać z magicznej Skandynawii. Z miłości. Na samą myśl robiło ci się niedobrze.
– Chyba nie spodziewałaś się, że chcemy cię zwolnić? – pytasz z rozbawieniem, zaskakująco miło, lecz po tobie nigdy nie wiadomo, czego oczekiwać. Twoje zachowanie na co dzień zależy w dużej mierze od humoru, co Yasmin miała okazję nie raz i nie dwa zauważyć – w końcu współpraca z tobą nie należy do najłatwiejszych. – Klienci cię chwalą, nabrałaś pod naszym okiem doświadczenia, więc to najwyższa pora, byś została starszą florystką – pozwalasz sobie na stwierdzenie faktów, przy okazji poprawiając stojący na biurku bukiet kwiatów składający się z narcyzów. – Czeka nas sporo zmian w najbliższym czasie. Nie wiem, czy już dotarła do ciebie akurat ta wiadomość, bardzo możliwe, że tak, ale Maria opuszcza nasze szeregi od maja. – Nie było to dla ciebie żadnym zaskoczeniem – w końcu jakiś czas temu wspominała o tym, że zamierza wyjechać z magicznej Skandynawii. Z miłości. Na samą myśl robiło ci się niedobrze.
Yasmin Forfang
Re: 04.03.2000 – Kwiaciarnia „Belladonna” – Y. Forfang & Bezimienny: E. Rosenkrantz Sob 25 Lis - 12:22
Yasmin ForfangŚniący
Gif :
Grupa : śniący
Miejsce urodzenia : Oslo, Norwegia
Wiek : 24 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : biedny
Zawód : florystka w kwiaciarni Rosenkrantzów i projektantka biżuterii
Wykształcenie : średnie
Totem : gronostaj
Atuty : odporny (I), opiekun roślin (II)
Statystyki : charyzma: 12 / flora i fauna: 18 / medycyna: 10 / kreatywność: 15 / sprawność fizyczna: 13 / wiedza ogólna: 12
Yas naprawdę nie była pewna, co też miała usłyszeć. Spodziewała się wszystkiego, naprawdę.
- Pomyślałam o tym – przyznała. – Ostatnio z pracą jest ciężko, słyszy się tu i tam o tym, że miejsca pracy się kurczą, a wiele osób po prostu zwolniono, bo nie opłacało się trzymać kogoś, kto tak naprawdę przyszedł – jak ja – z ulicy – wyjaśniła. -
– Szczęśliwie tutaj jest zawsze coś do roboty. Mam wrażenie, że niektórzy doceniają piękno kwiatów i ich przekaz właśnie w takich czasach, gdy jest… inaczej, gorzej – Forfang była młoda i bezbronna wobec tego, co się działo. Miała tylko tę pracę, małe mieszkanko i jakieś małe plany, co do rozwoju i nauki. Musiała jakoś żyć, z dnia na dzień, bo każdy kolejny mógł przynieść ze sobą coś nowego, a czy lepszego? Chociaż Yasmin wierzyła w dobro i ludzi, nie była pewna, czy wszystko skończy się zgodnie z jej nadziejami.
– Dziękuję, naprawdę. To dla mnie wiele znaczy – odparła. – Mogę obiecać, że nie zawiodę. Kocham tę pracę – była chyba odpowiednim człowiekiem na tym miejscu. I nawet fakt, że była śniącą, która nie pojawi się nagle z zapasem sztuczek i zaklęć, nie przeszkadzała nikomu. Tylko ją czasem bolało, że jest zwyczajna. Ale zagryzała zęby i powtarzała sobie, że nie magia jest najważniejsza. Były inne cechy, które naprawdę mówiły wiele o człowieku. Takie jak charakter i pracowitość.
Pokiwała głową, słysząc o odejściu innej pracowniczki.
– Tak, słyszałam coś na ten temat – powiedziała zgodnie z prawdą. Yasmin ją lubiła, jak chyba każdego na swój sposób. – Teraz mam pewność – dodała. Nie jej sprawa, co nią kierowało, ale sama by chyba nie potrafiła tak rzucić wszystkiego dla uczucia. Może gdyby miała kogoś, to by rozumiała ten powód, ale jakoś niekoniecznie pochwalała taki przypływ szaleństwa. Miała jednak nadzieję, że znajdzie tam coś dla siebie i będzie szczęśliwa.
– No nic, poradzimy sobie jakoś. Jak zawsze – jedna jaskółka wiosny nie czyni, jak mawiano. Nie chciała podpytywać, czy przyjmie kogoś w jej miejsce, czy reszta przeorganizuje obowiązki.
- Pomyślałam o tym – przyznała. – Ostatnio z pracą jest ciężko, słyszy się tu i tam o tym, że miejsca pracy się kurczą, a wiele osób po prostu zwolniono, bo nie opłacało się trzymać kogoś, kto tak naprawdę przyszedł – jak ja – z ulicy – wyjaśniła. -
– Szczęśliwie tutaj jest zawsze coś do roboty. Mam wrażenie, że niektórzy doceniają piękno kwiatów i ich przekaz właśnie w takich czasach, gdy jest… inaczej, gorzej – Forfang była młoda i bezbronna wobec tego, co się działo. Miała tylko tę pracę, małe mieszkanko i jakieś małe plany, co do rozwoju i nauki. Musiała jakoś żyć, z dnia na dzień, bo każdy kolejny mógł przynieść ze sobą coś nowego, a czy lepszego? Chociaż Yasmin wierzyła w dobro i ludzi, nie była pewna, czy wszystko skończy się zgodnie z jej nadziejami.
– Dziękuję, naprawdę. To dla mnie wiele znaczy – odparła. – Mogę obiecać, że nie zawiodę. Kocham tę pracę – była chyba odpowiednim człowiekiem na tym miejscu. I nawet fakt, że była śniącą, która nie pojawi się nagle z zapasem sztuczek i zaklęć, nie przeszkadzała nikomu. Tylko ją czasem bolało, że jest zwyczajna. Ale zagryzała zęby i powtarzała sobie, że nie magia jest najważniejsza. Były inne cechy, które naprawdę mówiły wiele o człowieku. Takie jak charakter i pracowitość.
Pokiwała głową, słysząc o odejściu innej pracowniczki.
– Tak, słyszałam coś na ten temat – powiedziała zgodnie z prawdą. Yasmin ją lubiła, jak chyba każdego na swój sposób. – Teraz mam pewność – dodała. Nie jej sprawa, co nią kierowało, ale sama by chyba nie potrafiła tak rzucić wszystkiego dla uczucia. Może gdyby miała kogoś, to by rozumiała ten powód, ale jakoś niekoniecznie pochwalała taki przypływ szaleństwa. Miała jednak nadzieję, że znajdzie tam coś dla siebie i będzie szczęśliwa.
– No nic, poradzimy sobie jakoś. Jak zawsze – jedna jaskółka wiosny nie czyni, jak mawiano. Nie chciała podpytywać, czy przyjmie kogoś w jej miejsce, czy reszta przeorganizuje obowiązki.
Bezimienny
Re: 04.03.2000 – Kwiaciarnia „Belladonna” – Y. Forfang & Bezimienny: E. Rosenkrantz Sob 25 Lis - 12:23
– To nie jest dobry czas dla Midgardu – mówisz z lekkim zaniepokojeniem w głosie. Ciężko jest nie myśleć o tym, co przez ostatnie miesiące wydarzyło się w magicznej Skandynawii. Masz poczucie, że burzy się stary porządek, a świat galdrów pogrąża się w coraz większym mroku – to co kiedyś uważano za stabilne i bezpieczne, dziś jest zagrożone. W tak trudnym czasie jak ten najważniejsze było poczucie normalności, a w tym pomagała ci na co dzień praca, nawet jeśli czasami traktowałeś ją w lekceważący sposób. – Masz rację, ludzie coraz bardziej boją się zatrudniać nowych z ulicy, chociażby w obawie, że może im się stać coś złego – kwitujesz po chwili namysłu, upijając po raz ostatni łyk kawy. Odkładasz filiżankę na swoje miejsce, po czym spoglądasz porozumiewawczo na Yasmin. – Ale w rzeczy samej, jest w kwiatach coś… symbolicznego, co przypomina nam o tym, co dobre w trudnych czasach. – Jako młody Rosenkrantz, wychowany w poszanowaniu dla natury, całkowicie rozumiałeś ich rolę – były dla ciebie niczym małe cuda natury, które nieustannie przypominały o pięknie i otaczającej cię magii, nawet gdy zdawało się, że ciemność i niesprawiedliwość zaczynają brać górę.
– Wierzę w ciebie, Yasmin – odpowiadasz pewnym siebie głosem. Do tej pory Forfang nigdy cię nie zawiodła – od momentu, w którym przyjąłeś ją do pracy, zachowywała się wzorowo. Nie pamiętasz, by kiedykolwiek się spóźniła, a jeśli już tak się stało, to z pewnością miała dobry powód; wywiązywała się też sumiennie ze swoich obowiązków, a także była skora do nauki i nie bała się konstruktywnej krytyki. Nic więc dziwnego, że klienci za nią przepadali – choć twoim nieskromnym zdaniem brakowało jej niekiedy wiary w siebie i swoje umiejętności. Ze wszystkich jednak zatrudnianych przez ciebie pracowników to właśnie ona zasługiwała na awans. – Do tej pory spisywałaś się na medal. Nie sądzę więc, by dalej były jakieś problemy – mówisz bez wahania, lekko się do niej uśmiechając. – Wszystkie papiery związane ze zmianą twojej roli i przedłużeniem kontraktu przygotuję dla ciebie w wolnym czasie. Tymczasem miałbym do ciebie prośbę. Czy mogłabyś przejąć przygotowania na bankiet Reidunn Myklebust? – Jedno z większych zleceń, które pojawiło się w ostatnim czasie w twojej kwiaciarni.
Zgodziła się bez problemu.
Yasmin i Bezimienny z tematu
– Wierzę w ciebie, Yasmin – odpowiadasz pewnym siebie głosem. Do tej pory Forfang nigdy cię nie zawiodła – od momentu, w którym przyjąłeś ją do pracy, zachowywała się wzorowo. Nie pamiętasz, by kiedykolwiek się spóźniła, a jeśli już tak się stało, to z pewnością miała dobry powód; wywiązywała się też sumiennie ze swoich obowiązków, a także była skora do nauki i nie bała się konstruktywnej krytyki. Nic więc dziwnego, że klienci za nią przepadali – choć twoim nieskromnym zdaniem brakowało jej niekiedy wiary w siebie i swoje umiejętności. Ze wszystkich jednak zatrudnianych przez ciebie pracowników to właśnie ona zasługiwała na awans. – Do tej pory spisywałaś się na medal. Nie sądzę więc, by dalej były jakieś problemy – mówisz bez wahania, lekko się do niej uśmiechając. – Wszystkie papiery związane ze zmianą twojej roli i przedłużeniem kontraktu przygotuję dla ciebie w wolnym czasie. Tymczasem miałbym do ciebie prośbę. Czy mogłabyś przejąć przygotowania na bankiet Reidunn Myklebust? – Jedno z większych zleceń, które pojawiło się w ostatnim czasie w twojej kwiaciarni.
Zgodziła się bez problemu.
Yasmin i Bezimienny z tematu