:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Styczeń–luty 2001
18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk
2 posters
Villemo Holmsen
18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 11:53
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
18.01.2001
Śnieg tego dnia padał intensywniej niż zazwyczaj, a może tylko jej się tak wydawało? Płatki śniegu osiadały na parapecie za kuchennym oknem gdy z gramofonu leciała rzewna melodia, kołysanka, którą mogły śpiewać tylko niksy, kiedy były smutne. Utwór ten oddawał stan w jakim znajdowała się kobieta, bo choć przybierała maskę odważnej i niewzruszonej to ostatnie spotkanie z Sigurdem pozostawiło gorejącą ranę w sercu. Dał jej możliwość i szansę, z której miała zamiar skorzystać; inaczej wciąż by się zastanawiała Co, jeśli? Nie mogła pozwolić sobie na te wieczne zmartwienia i niepewność. Nie uciekł przed nią, tak jak nie uciekła Viv. Wręcz poruszył struny, które od dawna były w niej ciche, nieme.
Przywiązała się do Kruczego Strażnika, miała go uwieść, a sama dała się przywiązać niczym młódka, niedoświadczona panna, która dopiero się uczy życia.
Jesteś kurtyzaną, taka twoja rola. - Powtarzała wciąż w myślach, upominając siebie i rozdygotane serce. Nic to nie dało; jaźń i pragnienia wyrywały się ku męskim dłoniom, które dawały jej tyle pieszczoty i rozkoszy jakiej wcześniej nie zaznała. Zapach wody kolońskiej otulał ją i dawał poczucie bezpieczeństwa, którego teraz tak łaknęła. Mrzonki, które rozpalały umysł i nie pozwalały się na niczym skupić. Prośba niemo wypowiedziana w szarym spojrzeniu, które miało nadzieję, że mężczyzna przyjmie zaproszenie. Wyszedł, ale zostawił za sobą otwartą dla niej furtkę mówiąc, że będzie czekał, a przecież nie mogła trzymać go na dystans w nieskończoność - musiała zaufać temu mężczyźnie, który wyraźnie się przed nią otworzył. Czy miała tyle odwagi i siły aby całkowicie mu się poddać? Czy to oznaczało oddanie sterów własnego życia w jego ręce, a może wspólną podróż pełną wyzwań, wzlotów i upadków. Czy mieli szansę na żyli długo i szczęśliwie?
Pukanie do drzwi sprawiło, że zamarła na parę sekund. Serce niksy zabiło szybciej. Podeszła do drzwi ostrożnie i po chwili je otworzyła aby zobaczyć przed sobą Kruczego Strażnika. Oczy zaszły łzami gdy spostrzegła te zielone, niczym dwa szmaragdy. Z piersi wydobył się cichy szloch. Nie chciała się rozklejać, zanosić od samego początku, ale było to silniejsze od niej.
Stał, był tu.
Przyszedł na jej ciche wezwanie i prośbę.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 11:53
Sigurd był dość przewidywalny, jeżeli chodzi o swoje zachowanie. Gdy stara się zabić czas i uciec od niektórych myśli zaczyna po prostu pracować. Wciąga się w przeróżne śledztwa, nawet gdy one nie wymagają członkostwa wysłannika. Potrafi godzinami czytać stare akta, bo a nóż coś nowego znajdzie. Robił dosłownie wszystko aby mieć zajętą głowę tematyką, jak akurat chciał.
Wszystko się jednak zmieniło gdy dwa dni temu otrzymał list. Był od Villemo, która chciała porozmawiać. Ich ostatnia randka nie wyszła tak jakby sobie chciał, jednak nie miał nikomu o to za złe. Stało się, wręcz na jego życzenie. Wtedy uświadomiła go, że mimo iż zna się na zaklęciach ofensywnych i defensywnych, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał nad nim przewagę. Nie był w stanie przeciwstawić się jej aurze, gdy będzie miała takie życzenie. Na szczęście Sigurd uważał, że zna się na ludziach. Szybko przeanalizował sytuacje, swoje odczucia i sięgnął pamięcią wstecz. Jego mózg był wyszkolony i pamiętał bardzo dużo. Nie był w stanie znaleźć luk w pamięci, co za tym idzie nie był pod wpływem. Wyszedł z wniosku, że jakby chciała go zatrzymać tylko jako bogatego, frajerowanego klienta kontrolowałaby go od początku.
Podszedł pod drzwi wskazanego w liście mieszkania i zapukał kilka razy. Wcześniej próbował wymyślić różne scenariusze ich rozmowy, lecz wszelkie przygotowania zostały całkowicie zapomniane z chwilą uchylenia się drzwi. Spojrzał jej prosto w oczy, tak samo jak ona jemu. Zauważył jej zbierające się łzy i nawet odruchowo delikatnie podniósł rękę do góry, z chęcią wytarcia ich, lecz zatrzymał się, gdyż nie wiedział czy tak na prawdę mógł. Nie był pewny jakie łączą ich dokładnie relacje, zwłaszcza po ostatnim i czy mógł jej swobodnie dotykać.
- Hej. - powiedział, trochę zbity z tropu. Sigurd ukończył studia wyższe, przebijał się łokciami i kolanami po szczeblach brutalnej Kruczej Straży, lecz gdy miał powiedzieć coś twórczego wyszło mu tylko marne "hej". - Coś się stało? - dopytał dokładniej. Nie wiedział czy to łzy radości na jego widok, czy może łzy smutku, bo coś się wydarzyło w jej życiu.
Wszystko się jednak zmieniło gdy dwa dni temu otrzymał list. Był od Villemo, która chciała porozmawiać. Ich ostatnia randka nie wyszła tak jakby sobie chciał, jednak nie miał nikomu o to za złe. Stało się, wręcz na jego życzenie. Wtedy uświadomiła go, że mimo iż zna się na zaklęciach ofensywnych i defensywnych, zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał nad nim przewagę. Nie był w stanie przeciwstawić się jej aurze, gdy będzie miała takie życzenie. Na szczęście Sigurd uważał, że zna się na ludziach. Szybko przeanalizował sytuacje, swoje odczucia i sięgnął pamięcią wstecz. Jego mózg był wyszkolony i pamiętał bardzo dużo. Nie był w stanie znaleźć luk w pamięci, co za tym idzie nie był pod wpływem. Wyszedł z wniosku, że jakby chciała go zatrzymać tylko jako bogatego, frajerowanego klienta kontrolowałaby go od początku.
Podszedł pod drzwi wskazanego w liście mieszkania i zapukał kilka razy. Wcześniej próbował wymyślić różne scenariusze ich rozmowy, lecz wszelkie przygotowania zostały całkowicie zapomniane z chwilą uchylenia się drzwi. Spojrzał jej prosto w oczy, tak samo jak ona jemu. Zauważył jej zbierające się łzy i nawet odruchowo delikatnie podniósł rękę do góry, z chęcią wytarcia ich, lecz zatrzymał się, gdyż nie wiedział czy tak na prawdę mógł. Nie był pewny jakie łączą ich dokładnie relacje, zwłaszcza po ostatnim i czy mógł jej swobodnie dotykać.
- Hej. - powiedział, trochę zbity z tropu. Sigurd ukończył studia wyższe, przebijał się łokciami i kolanami po szczeblach brutalnej Kruczej Straży, lecz gdy miał powiedzieć coś twórczego wyszło mu tylko marne "hej". - Coś się stało? - dopytał dokładniej. Nie wiedział czy to łzy radości na jego widok, czy może łzy smutku, bo coś się wydarzyło w jej życiu.
Villemo Holmsen
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 11:53
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Męski głos dotarł do jej uszu sprawiając niksie więcej radości niż mógł się spodziewać. Odnotowała zawahanie się, gest dłoni, która nie dotknęła jasnej skóry choć tak bardzo tego pragnęła. Pytał czy coś się stało, mogła wiele opowiedzieć co się wydarzyło, jak często się bała, jak myślami błądziła wokół ich ostatniego spotkania. Lękał narastał tak samo jak niepewność, a niechciane myśli niczym nieproszeni goście siadali na kanapach rozsiadając się i nie chcą nigdy wyjść. Miała nadzieje, że obecność Sigurda ich przepędzi. Sprawi, że przechną, uciekną dając niksie upragniony spokój.
-Przyszedłeś… - Wyszeptała bojąc się, że pełen głos sprawi niż rozpłynie się niczym zjawa. -Przepraszam… - Dodała jeszcze ciszej zamykając za nim drzwi do mieszkania. Obecność była namacalna choć stali obok siebie, a obawa narastała dalej więc postanowiła ją przełamać, zniszczyć, skruszyć. Nie zważając na nic przylgnęła do mężczyzny obejmując ramionami, opierając policzek o koszulę ciesząc się tym, że jest tak blisko, że był realny i prawdziwy. Zapach wody kolońskiej opatulił ją całą niczym najcieplejszy płaszcz zimowy. Zadrżała czując jak zdradzieckie zły znów napływają do oczu. Serce biło jak szalone nadal nie dowierzając, że jest obok. Zrozumiała jak bardzo się przywiązała, że to było coś więcej niż zwykłe pożądanie i zatapianie się w tańcu pełnym pasji, wypływaniu na szerokie wody spełnienia.
-Przyszedłeś… - Wyszeptała bojąc się, że pełen głos sprawi niż rozpłynie się niczym zjawa. -Przepraszam… - Dodała jeszcze ciszej zamykając za nim drzwi do mieszkania. Obecność była namacalna choć stali obok siebie, a obawa narastała dalej więc postanowiła ją przełamać, zniszczyć, skruszyć. Nie zważając na nic przylgnęła do mężczyzny obejmując ramionami, opierając policzek o koszulę ciesząc się tym, że jest tak blisko, że był realny i prawdziwy. Zapach wody kolońskiej opatulił ją całą niczym najcieplejszy płaszcz zimowy. Zadrżała czując jak zdradzieckie zły znów napływają do oczu. Serce biło jak szalone nadal nie dowierzając, że jest obok. Zrozumiała jak bardzo się przywiązała, że to było coś więcej niż zwykłe pożądanie i zatapianie się w tańcu pełnym pasji, wypływaniu na szerokie wody spełnienia.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 11:54
Całkowicie został zbity z tropu. Spodziewał się wielu reakcji, lecz nie takiej. Zaskoczyła go bardzo i to pozytywnie. Sigurd był realistą, który tworzył scenariusze z faktów i spostrzeżeń. Z ostatniego ich spotkania nie wyszło najlepiej, dlatego miał w głowie co innego.
Gdy się do niego przytuliła otworzył delikatnie usta ze zdziwienia. Jego serce zabiło mocniej i automatycznie ją objął. Od dawna chciał to zrobić, poczuć znowu w swoich ramionach. Zapach paczuli i lilii zmieszał się przyjemnie z jego wodą kolońską. Jedną rękę położył na jej głowie głaszcząc delikatnie złote włosy, drugą zaś objął ją w talii nie chcąc wypuszczać. Słysząc jej "przepraszam" zdziwił się jeszcze bardziej.
- Za co przepraszasz? Przecież sam tego chciałem. Wymusiłem na tobie użycie aury. Nie musisz przepraszać za to kim jesteś, nigdy ci tego nie miałem za złe i mieć nie będę. - powiedział zgodnie z prawdą. Sam chciał aby użyła swojej aury na nim, więc byłby totalnym hipokrytą i debilem, gdyby o to miałby się gniewać. Jak już mógł się gniewać na samego siebie, za to że nie był w stanie się temu oprzeć. Widział w sobie słabość, lecz nie miał zamiaru z nią walczyć. Zaakceptował to.
- Chce cię tylko zapewnić, że z mojej strony nie masz się czego obawiać. Znasz moje uczucia i one się nie zmieniły. Ufam ci i mam nadzieje, że ty także będziesz w stanie mi zaufać. - dowodem tego zaufania mogło być, że przyszedł tutaj, po takim czasie rozłąki. Aura na pewno już na niego nie działała, co oznacza, że przyszedł z własnej, nieprzymuszonej woli.
Gdy się do niego przytuliła otworzył delikatnie usta ze zdziwienia. Jego serce zabiło mocniej i automatycznie ją objął. Od dawna chciał to zrobić, poczuć znowu w swoich ramionach. Zapach paczuli i lilii zmieszał się przyjemnie z jego wodą kolońską. Jedną rękę położył na jej głowie głaszcząc delikatnie złote włosy, drugą zaś objął ją w talii nie chcąc wypuszczać. Słysząc jej "przepraszam" zdziwił się jeszcze bardziej.
- Za co przepraszasz? Przecież sam tego chciałem. Wymusiłem na tobie użycie aury. Nie musisz przepraszać za to kim jesteś, nigdy ci tego nie miałem za złe i mieć nie będę. - powiedział zgodnie z prawdą. Sam chciał aby użyła swojej aury na nim, więc byłby totalnym hipokrytą i debilem, gdyby o to miałby się gniewać. Jak już mógł się gniewać na samego siebie, za to że nie był w stanie się temu oprzeć. Widział w sobie słabość, lecz nie miał zamiaru z nią walczyć. Zaakceptował to.
- Chce cię tylko zapewnić, że z mojej strony nie masz się czego obawiać. Znasz moje uczucia i one się nie zmieniły. Ufam ci i mam nadzieje, że ty także będziesz w stanie mi zaufać. - dowodem tego zaufania mogło być, że przyszedł tutaj, po takim czasie rozłąki. Aura na pewno już na niego nie działała, co oznacza, że przyszedł z własnej, nieprzymuszonej woli.
Villemo Holmsen
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 11:54
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Aura miała to do siebie, że zniewalała, oplatała umysł i wiązała wolę każdego. Tylko inny demon mógł się oprzeć jej magii, nikt więcej. Aura pomogła zdobyć to co chciała, wywinąć się z niebezpieczeństwa czy nawet zapewnić jej chwilę spokoju. To właśnie zdolności niksy sprawiały, że klienci wciąż wracali do galerii i zostawiali brzęczące złoto w kieszeni jej właściciela. Nie chciała aby był zniewolony jej zdolnościami, aby stawał się bezwolny i pełen posłuszeństwa. Musiała odczekać nim wysłała list. Aura potrafiła utrzymywać ofiarę w stanie upojenia nawet przez tydzień. Wtedy nie myśleli o niczym innym tylko o kobiecie o srebrzystym spojrzeniu i złotych włosach. Skoro tu stał, żywy i prawdziwy to znaczyło, że jest z własnej woli, a to dawało jej nadzieję jednocześnie sprawiając, że cały strach i lęk opuścił kruche ciało. Bliskość Sigurda niosła ukojenie i dawała poczucie bezpieczeństwa, tak bardzo pragnęła znaleźć się w jego ramionach.
-Dziękuję. - Powiedziała po chwili kiedy uspokoiła oddech, a myśli przestały pędzić jak szalone. Liczyło się, że to przyszedł. - Zaparzę herbaty. - Ten wspaniały napar był remedium na wszystko, a ona potrzebowała czymś się na chwilę zająć. Poprowadziła Kruczego do kuchni gdzie na półce pyszniły się puszki z różnymi rodzajami suszów, a obok nich cała kolekcja filiżanek oraz kubków gotowych do użycia. Sięgnęła po jeden czarny i matowy z jedynie złotą obwódką na krawędziach oraz drugi w niebieskie i błękitne kwiaty, które zdawały się być rozmyte niczym wodą. Prostym zaklęciem odpaliła ogień w kuchence i sięgnęła po susz oraz czajnik. Co jakiś czas zerkała w stronę galdra jakby chciała się upewnić, że nadal tam jest, że nie śni i nie jest to wytwór jej zmęczonego umysłu. Ledwie dzień wcześniej użyła dużej mocy na Olafie, wiele ryzykowała bo mężczyzna obudzi się z upojenia i może coś pamiętać. Była wtedy bardzo nieostrożna, ale nie zważała na to. Nie to było wtedy istotne a pokazanie właścicielowi galerii, że nie jest bezwolną zabawką, a taką on może się stać jeżeli tylko niksa będzie miała takie życzenie.
-Dziękuję. - Powiedziała po chwili kiedy uspokoiła oddech, a myśli przestały pędzić jak szalone. Liczyło się, że to przyszedł. - Zaparzę herbaty. - Ten wspaniały napar był remedium na wszystko, a ona potrzebowała czymś się na chwilę zająć. Poprowadziła Kruczego do kuchni gdzie na półce pyszniły się puszki z różnymi rodzajami suszów, a obok nich cała kolekcja filiżanek oraz kubków gotowych do użycia. Sięgnęła po jeden czarny i matowy z jedynie złotą obwódką na krawędziach oraz drugi w niebieskie i błękitne kwiaty, które zdawały się być rozmyte niczym wodą. Prostym zaklęciem odpaliła ogień w kuchence i sięgnęła po susz oraz czajnik. Co jakiś czas zerkała w stronę galdra jakby chciała się upewnić, że nadal tam jest, że nie śni i nie jest to wytwór jej zmęczonego umysłu. Ledwie dzień wcześniej użyła dużej mocy na Olafie, wiele ryzykowała bo mężczyzna obudzi się z upojenia i może coś pamiętać. Była wtedy bardzo nieostrożna, ale nie zważała na to. Nie to było wtedy istotne a pokazanie właścicielowi galerii, że nie jest bezwolną zabawką, a taką on może się stać jeżeli tylko niksa będzie miała takie życzenie.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 11:54
Ich dzisiejsze spotkanie dopiero się rozpoczynało. Sigurd bardzo nie chciał tego spieprzyć, dlatego bardzo dokładnie wybierał wypowiedziane słowa starając się tonować jakiekolwiek emocje, które były zazwyczaj złym doradcą jeżeli chodzi o poważne dyskusje.
Tęsknił za nią w swoich ramionach. Od kilku dni nie pragnął niczego więcej jak znowu złapać ją za rękę, jak to kiedyś zrobił w sali tysiąca oczu w galerii. Gest zarazem delikatny, ale potężny jeżeli chodziło o odczucie. Rozumiał doskonale jej nieufność w stosunku do mężczyzn. Jej aura działała na każdego, więc trudno jest jej nabrać zaufania, który tak naprawdę mówi od serca, a który jest upojony nektarem niksy. To że tu był było jednoznacznym dowodem, że jego serce jest całkowicie wolne od manipulacji i myśli o niej całkowicie poważnie.
Poszedł za nią do kuchni. Zaczął się rozglądać po pomieszczeniu a jego uwagę przykuwały przeróżne przedmioty. Akurat ten nawyk był zboczeniem zawodowym, nad którym nie miał większej kontroli. Rozglądanie się po nowym miejscu było jego uzależnieniem.
- Ładne mieszkanie. - powiedział spokojnie, chcąc chociaż na chwilę zagaić rozmowę. Wydawało mu się, że cisza była nie wskazana, gdyż obydwoje rozumowaliby ze samym sobą w myślach, co pewnie nie przyniosłoby dobrego skutku. Sigurd podszedł pod okno, które znajdowało się w pomieszczeniu i spojrzał przez nie. Czekał na herbatę, ale także do głowy powróciło mu pewne zagadnienie. Coś co dręczyło go jakiś czas, lecz nie miał odwagi zapytać.
- Mam pytanie. - zaczął, jeszcze przez moment nie rozwijając tematu, gdyż stał do niej tyłem. - Jest to samolubne pytanie. Tak egoistyczne, że nie pamiętam czy kiedykolwiek coś podobnego powiedziałem komukolwiek. - dodał uprzedzając o tym co się zaraz stanie. Sam miał wątpliwości co do tego. Obrócił się i spojrzał na Villemo. Jeżeli pytać to tylko prosto w oczy.
- Czy gdybym poprosił… rzuciła byś pracę jako kurtyzana? - oto ono. Zarówno bał się odpowiedzi jak i jej brak. Niektórzy mogliby spytać, dlaczego jest to samolubne pytanie? Odpowiedz jest prosta. Gdyby on dostał prośbę żeby rzucić Kruczą Straż miałby niesamowity problem z jej udzieleniem. Jego praca była jego częścią, rezygnując z niej, zrezygnowałby z cząstki samego siebie.
Tęsknił za nią w swoich ramionach. Od kilku dni nie pragnął niczego więcej jak znowu złapać ją za rękę, jak to kiedyś zrobił w sali tysiąca oczu w galerii. Gest zarazem delikatny, ale potężny jeżeli chodziło o odczucie. Rozumiał doskonale jej nieufność w stosunku do mężczyzn. Jej aura działała na każdego, więc trudno jest jej nabrać zaufania, który tak naprawdę mówi od serca, a który jest upojony nektarem niksy. To że tu był było jednoznacznym dowodem, że jego serce jest całkowicie wolne od manipulacji i myśli o niej całkowicie poważnie.
Poszedł za nią do kuchni. Zaczął się rozglądać po pomieszczeniu a jego uwagę przykuwały przeróżne przedmioty. Akurat ten nawyk był zboczeniem zawodowym, nad którym nie miał większej kontroli. Rozglądanie się po nowym miejscu było jego uzależnieniem.
- Ładne mieszkanie. - powiedział spokojnie, chcąc chociaż na chwilę zagaić rozmowę. Wydawało mu się, że cisza była nie wskazana, gdyż obydwoje rozumowaliby ze samym sobą w myślach, co pewnie nie przyniosłoby dobrego skutku. Sigurd podszedł pod okno, które znajdowało się w pomieszczeniu i spojrzał przez nie. Czekał na herbatę, ale także do głowy powróciło mu pewne zagadnienie. Coś co dręczyło go jakiś czas, lecz nie miał odwagi zapytać.
- Mam pytanie. - zaczął, jeszcze przez moment nie rozwijając tematu, gdyż stał do niej tyłem. - Jest to samolubne pytanie. Tak egoistyczne, że nie pamiętam czy kiedykolwiek coś podobnego powiedziałem komukolwiek. - dodał uprzedzając o tym co się zaraz stanie. Sam miał wątpliwości co do tego. Obrócił się i spojrzał na Villemo. Jeżeli pytać to tylko prosto w oczy.
- Czy gdybym poprosił… rzuciła byś pracę jako kurtyzana? - oto ono. Zarówno bał się odpowiedzi jak i jej brak. Niektórzy mogliby spytać, dlaczego jest to samolubne pytanie? Odpowiedz jest prosta. Gdyby on dostał prośbę żeby rzucić Kruczą Straż miałby niesamowity problem z jej udzieleniem. Jego praca była jego częścią, rezygnując z niej, zrezygnowałby z cząstki samego siebie.
Villemo Holmsen
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 11:54
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Coś wisiało w powietrzu choć nie wiedziała czym to było. Niepewność? Wewnętrzny głos mówiący, że zaraz wydarzy się coś co wstrząśnie posadami świata? Dreszcz przebiegł po plecach choć nic się jeszcze nie stało. Obecność mężczyzny była namacalna, wypełniał sobą całą kuchnię, jego istnienie było wyraźnie zaznaczone. Jednocześnie chciała aby tu był, a z drugiej strony się bała. Tak panicznie. Wczoraj zdominowała mężczyznę, który mógł zgnieść całe jej istnienie, czy miała na tyle siły i odwagi aby zmierzyć się z jego furią? Znała tego galdra wiedziała, że mści się z równą pasją z jaką pożąda. Zacisnęła mocniej powieki kiedy dłoń zadrżała. Czy Sigurd był gotowy zmierzyć się z wściekłością Olafa? Tkwiła pomiędzy nimi targana tak skrajnymi emocjami, że miała ochotę usiąść w kącie i nie wychodzić z niego przez jakiś czas.
Szybkie spojrzenie na profil Kruczego, który podchodził do okna dodawało siły. Czerpała z jego obecności zaskoczona tym jak bardzo teraz tego potrzebowała. Ostatnie dni mocno nadwyrężyły jej siłę oraz determinację, a przecież tej ostatniej miała w sobie tak wiele.
-Dziękuję. - Uśmiechnęła się nieznacznie.-Kupiłam je prawie rok temu, ledwo starczyło, ale jestem zadowolona. - Rozmowa neutralna, taka którą mógł prowadzić każdy, ale pozwalała oswoić się z własnym głosem mieszającym się z męskim barytonem. Mam pytanie. Zamarła, to nigdy nie wróżyło niczego dobrego. Zaczynając w ten sposób zdanie oznajmiało się, że wchodzili na teren znów ciężki, niewygodny być może taki, który zadawał wiele ran. Tym razem nie posyłała ukradkowych spojrzeń tylko szarość tęczówek utkwiła w mężczyźnie, który tak dziwnie pasował do tej kuchni. Tak bardzo odmiennej od tej, którą miał u siebie. Wkroczył w świat niksy, który posiadał wiele barw, gdzie jego czerń odcinała się, ale jednocześnie była elementem, którego brakowało.
Pochwycone powietrze w płucach zamarło. Niczym kawał lodu osiadło na drżącym sercu gdy pytanie zawisło. Co takiego sugerował?
Nie mogła jej teraz rzucić, nie po wczorajszym dniu kiedy aurą zapanowała nad Olafem. Gdyby teraz uciekła, dopadły by ją i rozerwał na strzępy. Sigurd nie znał właściciela galerii tak dobrze jak ona. A Villemo poznała jego siłę jego gniewu, a być może miała niedługo doświadczyć furii. -Nigdy nie chciałam być kurtyzaną całe życie… - Zaczęła powoli dziękując w myślach za to, że czajnik zaczął gwizdać oznajmiając, że woda się zagotowała. Mogła na chwilę odwrócić wzrok i w pośpiechu pozbierać zapętlone myśli. -Teraz nie mogę porzucić tej pracy, jeżeli o to prosisz. Dlaczego?
Chciał zrobić dodatkowy krok, ale czy taki aby związać swoje losy z życiem niksy? Czy właśnie oferował jej inne życie?
Szybkie spojrzenie na profil Kruczego, który podchodził do okna dodawało siły. Czerpała z jego obecności zaskoczona tym jak bardzo teraz tego potrzebowała. Ostatnie dni mocno nadwyrężyły jej siłę oraz determinację, a przecież tej ostatniej miała w sobie tak wiele.
-Dziękuję. - Uśmiechnęła się nieznacznie.-Kupiłam je prawie rok temu, ledwo starczyło, ale jestem zadowolona. - Rozmowa neutralna, taka którą mógł prowadzić każdy, ale pozwalała oswoić się z własnym głosem mieszającym się z męskim barytonem. Mam pytanie. Zamarła, to nigdy nie wróżyło niczego dobrego. Zaczynając w ten sposób zdanie oznajmiało się, że wchodzili na teren znów ciężki, niewygodny być może taki, który zadawał wiele ran. Tym razem nie posyłała ukradkowych spojrzeń tylko szarość tęczówek utkwiła w mężczyźnie, który tak dziwnie pasował do tej kuchni. Tak bardzo odmiennej od tej, którą miał u siebie. Wkroczył w świat niksy, który posiadał wiele barw, gdzie jego czerń odcinała się, ale jednocześnie była elementem, którego brakowało.
Pochwycone powietrze w płucach zamarło. Niczym kawał lodu osiadło na drżącym sercu gdy pytanie zawisło. Co takiego sugerował?
Nie mogła jej teraz rzucić, nie po wczorajszym dniu kiedy aurą zapanowała nad Olafem. Gdyby teraz uciekła, dopadły by ją i rozerwał na strzępy. Sigurd nie znał właściciela galerii tak dobrze jak ona. A Villemo poznała jego siłę jego gniewu, a być może miała niedługo doświadczyć furii. -Nigdy nie chciałam być kurtyzaną całe życie… - Zaczęła powoli dziękując w myślach za to, że czajnik zaczął gwizdać oznajmiając, że woda się zagotowała. Mogła na chwilę odwrócić wzrok i w pośpiechu pozbierać zapętlone myśli. -Teraz nie mogę porzucić tej pracy, jeżeli o to prosisz. Dlaczego?
Chciał zrobić dodatkowy krok, ale czy taki aby związać swoje losy z życiem niksy? Czy właśnie oferował jej inne życie?
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 11:55
Ponownie zaczynało robić się poważnie. Niestety, jeżeli chcieli ruszyć dalej, przez pewne tematy trzeba było przebrnąć. Bez tego jedno i drugie nie będzie wiedziało na czym stoi. Sigurd nie był jeszcze u Olafa, żeby zapłacić za kolejny miesiąc, gdyż po kolacji nie utrzymywali ze sobą kontaktu przez długi czas i do dzisiejszego dnia, nie wiedział czy jeszcze Villemo tego chciała. Nie chodziło tutaj o pieniądze, bo o to się martwił najmniej. Cały czas miał w tyle głowy, że jej praca polega na spełnianiu fantazji innych mężczyzn. Gdy o tym sobie przypominał czuł jakby wielka włócznia wbijała się w jego serce, raz za razem je uszkadzając.
Słysząc jej odpowiedz nie zmienił mimiki twarzy. Jej odpowiedz dawała nadzieje, jednocześnie była okrutna. Nadzieją było, że któregoś dnia zrezygnuje z tej pracy, a okrutnym było nieznanie dokładnej daty, która mogła być bardzo odległa. Mimo tego cieszył się, że znał odpowiedz.
- Jeżeli nie chcesz być kurtyzaną przez całe życie to potrzebujesz czegoś? Nie jesteś sama, możesz na mnie polegać. - chciał zrozumieć dokładny motyw dlaczego teraz nie mogła rzucić tej pracy. Sigurd zdawał sobie sprawę z tego, że był to przestępczy świat. Z niego zazwyczaj się nie wychodzi, przynajmniej w jednym kawałku. Jeżeli ktoś zagraża Villemo on mógł się tym zająć czy to zgodnie z prawem, lub... trochę go naginając.
Jej pytanie technicznie było proste, lecz jego motywacja była złożona. Chwilkę musiał się zastanowić nad dobrą odpowiedzią.
- Chciałbym zdefiniować co jest między nami. Czy dalej jestem klientem, czy może kimś innym? Jak sobie tego nie powiemy, nie będziemy w stanie ruszyć naprzód. Poza tym... - powiedział i ponownie się odwrócił do okna spoglądając w dal. Villemo już na tyle go znała, że jeżeli miał coś do powiedzenia, ale odwracał wzrok to znaczyło, że się czegoś wstydził.
- Chciałbym mieć ciebie tylko dla siebie. Myśli o tym co możesz robić w podziemiach galerii doprowadzają mnie do szału. Im dłużej walczę z tymi myślami, tym częściej przychodzą i mnie dręczą. - kolejna jego słabość. Zazdrość, która go dekoncentrowała i była tylko sprawiać ból.
Słysząc jej odpowiedz nie zmienił mimiki twarzy. Jej odpowiedz dawała nadzieje, jednocześnie była okrutna. Nadzieją było, że któregoś dnia zrezygnuje z tej pracy, a okrutnym było nieznanie dokładnej daty, która mogła być bardzo odległa. Mimo tego cieszył się, że znał odpowiedz.
- Jeżeli nie chcesz być kurtyzaną przez całe życie to potrzebujesz czegoś? Nie jesteś sama, możesz na mnie polegać. - chciał zrozumieć dokładny motyw dlaczego teraz nie mogła rzucić tej pracy. Sigurd zdawał sobie sprawę z tego, że był to przestępczy świat. Z niego zazwyczaj się nie wychodzi, przynajmniej w jednym kawałku. Jeżeli ktoś zagraża Villemo on mógł się tym zająć czy to zgodnie z prawem, lub... trochę go naginając.
Jej pytanie technicznie było proste, lecz jego motywacja była złożona. Chwilkę musiał się zastanowić nad dobrą odpowiedzią.
- Chciałbym zdefiniować co jest między nami. Czy dalej jestem klientem, czy może kimś innym? Jak sobie tego nie powiemy, nie będziemy w stanie ruszyć naprzód. Poza tym... - powiedział i ponownie się odwrócił do okna spoglądając w dal. Villemo już na tyle go znała, że jeżeli miał coś do powiedzenia, ale odwracał wzrok to znaczyło, że się czegoś wstydził.
- Chciałbym mieć ciebie tylko dla siebie. Myśli o tym co możesz robić w podziemiach galerii doprowadzają mnie do szału. Im dłużej walczę z tymi myślami, tym częściej przychodzą i mnie dręczą. - kolejna jego słabość. Zazdrość, która go dekoncentrowała i była tylko sprawiać ból.
Villemo Holmsen
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 11:55
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Gorąca woda zalała susz, który pęczniał i barwił wnętrze kubków. Zielone listki mieszały się z granatem płatków bławatka. Aromat dobrej jakości herbaty uniósł się w kuchni. Nie lubiła czystej czarnej, ciemnej i mocnej. Takiej jaką cenił Olaf. Nie potrafiła już na ten napar spojrzeć inaczej jak przez pryzmat swojego szefa. Ujęła czarny kubek i podchodząc do Sigurda podała zaparzony napar.
-Potrzebuję pracy. - Odpowiedziała spokojnie, bo nie chciała być niczyją utrzymanką. Chociaż teraz Sigurd płacił za jej czas na wyłączność przez co w podziemiach bywała jedynie aby odebrać kolejne ubrania lub też by porozmawiać z innymi pracownikami, tak to była jej praca. Miała być damą do towarzystwa, spełniać marzenia i pragnienia Sigurda, tylko gdzieś w tym wszystkim się pogubiła. -Mam też okres wypowiedzenia… - Kręciła wokół tematu dalej nie chcąc dotknąć jego sedna, że się bała. Obawiała się reakcji Olafa. Teraz nie był dobry czas aby odchodzić z pracy. Musiała załagodzić jakoś jego furię, a remedium na to jest wpływ pieniędzy do skarbca. Od niego nie odchodziło się łatwo i prosto, swoich narzędzi Olaf chętnie nie oddawał. Ujęła swój kubek w dłonie i oparła się o ladę stołu wbijając spojrzenie w ciepły płyn. Nie przerywała, zgadzała się nawet na ciszę, która zapadała gdy kończył jedno zdanie i zbierał myśli by ułożyć je w słowa na kolejne. Chciała to usłyszeć aby móc podjąć decyzję, ale nie mogła tego dokonać teraz. Jedyne co mogła zrobić to obiecać, że kiedyś stan ten się zmieni. Nic ponad to.
-Dlatego zawarłeś umowę z Olafem, by mieć mój czas na wyłączność. - Zauważyła cicho rozumiejąc, że Sigurd chciał mieć ją dla siebie. Nie chciał dopuścić do tego aby jakikolwiek klient poza nim mógł dotykać Villemo, spędzać z nią czas, być w jej towarzystwie. Napawać się jej obecnością nie tylko w nocy, ale również za dnia.
Pragnął też dzielić życie, a to było czymś więcej niż samą chęcią posiadania. Takie oczekiwania były napędzane zupełnie innymi emocjami. Ponownie zadrżała czując, że coś się właśnie zmienia i otwierają nowy rozdział. Nie, nowy tom opowieści, tak zupełnie inny od tego, który pisali razem wcześniej. Nie mogła odejść od Olafa, jeszcze nie teraz. Przekroczyli zbyt wiele granic, a ona musiała mieć pewność, że gdy nadejdzie moment rozstania z galerią, jej właściciel nie zaszkodzi niksie. -Czy zapłacisz za kolejny miesiąc?
-Potrzebuję pracy. - Odpowiedziała spokojnie, bo nie chciała być niczyją utrzymanką. Chociaż teraz Sigurd płacił za jej czas na wyłączność przez co w podziemiach bywała jedynie aby odebrać kolejne ubrania lub też by porozmawiać z innymi pracownikami, tak to była jej praca. Miała być damą do towarzystwa, spełniać marzenia i pragnienia Sigurda, tylko gdzieś w tym wszystkim się pogubiła. -Mam też okres wypowiedzenia… - Kręciła wokół tematu dalej nie chcąc dotknąć jego sedna, że się bała. Obawiała się reakcji Olafa. Teraz nie był dobry czas aby odchodzić z pracy. Musiała załagodzić jakoś jego furię, a remedium na to jest wpływ pieniędzy do skarbca. Od niego nie odchodziło się łatwo i prosto, swoich narzędzi Olaf chętnie nie oddawał. Ujęła swój kubek w dłonie i oparła się o ladę stołu wbijając spojrzenie w ciepły płyn. Nie przerywała, zgadzała się nawet na ciszę, która zapadała gdy kończył jedno zdanie i zbierał myśli by ułożyć je w słowa na kolejne. Chciała to usłyszeć aby móc podjąć decyzję, ale nie mogła tego dokonać teraz. Jedyne co mogła zrobić to obiecać, że kiedyś stan ten się zmieni. Nic ponad to.
-Dlatego zawarłeś umowę z Olafem, by mieć mój czas na wyłączność. - Zauważyła cicho rozumiejąc, że Sigurd chciał mieć ją dla siebie. Nie chciał dopuścić do tego aby jakikolwiek klient poza nim mógł dotykać Villemo, spędzać z nią czas, być w jej towarzystwie. Napawać się jej obecnością nie tylko w nocy, ale również za dnia.
Pragnął też dzielić życie, a to było czymś więcej niż samą chęcią posiadania. Takie oczekiwania były napędzane zupełnie innymi emocjami. Ponownie zadrżała czując, że coś się właśnie zmienia i otwierają nowy rozdział. Nie, nowy tom opowieści, tak zupełnie inny od tego, który pisali razem wcześniej. Nie mogła odejść od Olafa, jeszcze nie teraz. Przekroczyli zbyt wiele granic, a ona musiała mieć pewność, że gdy nadejdzie moment rozstania z galerią, jej właściciel nie zaszkodzi niksie. -Czy zapłacisz za kolejny miesiąc?
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 11:55
Ta rozmowa nie należała do najłatwiejszych i obydwoje się z tym zgadzali. Ciężko jest rozmawiać na trudne tematy, zwłaszcza starając się nie palnąć jakiejś głupoty, która mogłaby urazić drugą osobę. Sigurd nie mówił wszystkiego co mu przychodziło do głowy. Robił przerwy, aby dokładnie przemyśleć kolejne słowa.
Wziął od niej zalaną już wodą herbatkę i przez moment spoglądał jak przezroczysty płyn przybierał odpowiednią barwę rozprzestrzeniając kolory na wszystkie strony dotykając ścianek kubka. Jednocześnie słuchał dokładnie to co mówiła Villemo. Na razie niczego nie komentował, ponieważ miał przeczucie, że nie mówi mu wszystkiego. Sigurd za dużo razy przeprowadzał różnego rodzaju przesłuchania, aby teraz wątpić w swoje przeczucia, które były podyktowane doświadczeniem.
- Rozumiem... - powiedział jedno, krótkie słowo, które było kropką zakańczającą ten temat. Nie miał zamiaru więcej z niej wyciągać. Ewidentnie nie chciała o tym mówić, to nie będzie jej do tego zmuszać. Niestety... miał jednak wrażenie że te ciągłe tajemnice i brak szczerości były powodem zakończenia ich wcześniejszej kolacji. Brak rozmowy rzucił im w końcu pod nogi tematy na które obydwoje nie byli przygotowani reagując bardzo emocjonalnie. Nie chciał kłótni. Od nich wolał dyskusje, lecz aby takowe przeprowadzić muszą być obydwoje na to gotowi.
W końcu napił się herbaty, chociaż tak naprawdę nie był spragniony. Czuł że ma wysuszone gardło, ale mu to nie przeszkadzało.
- Tak, zapłacę. - odpowiedział. Nie było w tym jednak radości czy smutku. Wiedział że jak chce ją mieć tylko dla siebie musi to zrobić. Pieniądze nie mają dla niego zbyt dużej wagi, być może dlatego że nigdy nie poczuł ich braku, ale to nie o nie chodziło.
Sigurd ponownie się obrócił i z kubkiem herbaty spoglądał przez okno. - Mam osobiście je zanieść Olafowi, czy przekazać tobie? - zapytał co do szczegółów transakcji.
Wziął od niej zalaną już wodą herbatkę i przez moment spoglądał jak przezroczysty płyn przybierał odpowiednią barwę rozprzestrzeniając kolory na wszystkie strony dotykając ścianek kubka. Jednocześnie słuchał dokładnie to co mówiła Villemo. Na razie niczego nie komentował, ponieważ miał przeczucie, że nie mówi mu wszystkiego. Sigurd za dużo razy przeprowadzał różnego rodzaju przesłuchania, aby teraz wątpić w swoje przeczucia, które były podyktowane doświadczeniem.
- Rozumiem... - powiedział jedno, krótkie słowo, które było kropką zakańczającą ten temat. Nie miał zamiaru więcej z niej wyciągać. Ewidentnie nie chciała o tym mówić, to nie będzie jej do tego zmuszać. Niestety... miał jednak wrażenie że te ciągłe tajemnice i brak szczerości były powodem zakończenia ich wcześniejszej kolacji. Brak rozmowy rzucił im w końcu pod nogi tematy na które obydwoje nie byli przygotowani reagując bardzo emocjonalnie. Nie chciał kłótni. Od nich wolał dyskusje, lecz aby takowe przeprowadzić muszą być obydwoje na to gotowi.
W końcu napił się herbaty, chociaż tak naprawdę nie był spragniony. Czuł że ma wysuszone gardło, ale mu to nie przeszkadzało.
- Tak, zapłacę. - odpowiedział. Nie było w tym jednak radości czy smutku. Wiedział że jak chce ją mieć tylko dla siebie musi to zrobić. Pieniądze nie mają dla niego zbyt dużej wagi, być może dlatego że nigdy nie poczuł ich braku, ale to nie o nie chodziło.
Sigurd ponownie się obrócił i z kubkiem herbaty spoglądał przez okno. - Mam osobiście je zanieść Olafowi, czy przekazać tobie? - zapytał co do szczegółów transakcji.
Villemo Holmsen
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 11:55
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Wiedziała, że krąży wokół temu i nie odpowiada dokładnie na wszystkie pytania jakie zadawał. Nie potrafiła wszystkiego z siebie wyrzucić ani tym bardziej powiedzieć wprost co się wydarzyło ledwo dzień wcześniej. Być może te pieniądze nie będą już potrzebne a Olaf wyrzuci Villemo za jej zuchwalstwo i śmiałość. Rozumiał, ale też czekał na więcej. Była mu to winna jeżeli liczyła na coś więcej, a Sigurd chciał wiedzieć czy jest coś więcej. Upiła łyk herbaty aby zająć się czymś, aby nie tkwić jak kołek w kuchni, w której atmosfera była tak gęsta, że mogła kroić ją nożem.
Stał przy oknie jako ta rzeźba, która przypomniała jej dlaczego poprosiła o spotkanie, czego chciała się dowiedzieć i czego doświadczyć. Zdjął z niej część łańcuchów, pomógł je zrzucić, ale te wciąż kłębiły się wokół kostek niczym jadowite węże uniemożliwiające zrobienia kolejnego, pewnego kroku.
Odetchnęła cicho gdy zapewnił, że zapłaci za kolejny miesiąc. Przyzwyczaiła się do stałej obecności Kruczego, do tego, że nie czuje na swoim ciele innego dotyku, do ciepłego barytonu szepczącego słowa do ucha niksy. -Możesz je zostawić u mnie. Będę się z nim widzieć za trzy dni. - Właśnie wtedy cały czar niksy opadnie, a Olaf przestanie być w jej mocy. Spodziewała się, że tego dnia dojdzie do starcia, a ona musiała ubrać najlepszą zbroję jaką posiadała. Wzięła głębszy oddech by w końcu powiedzieć coś więcej. -Nie jesteś już tylko klientem, Sigurdzie. - Przestał nim być jakiś czas temu, a ona powoli uświadamiała sobie, że pewne rzeczy należało powiedzieć na głos, bo inaczej nie zaistnieją. Tak jak zaklęcia, które zaczynają działać w momencie ich wypowiedzenia. Utkwiła spojrzenie szarych tęczówek w plecach mężczyzny wyglądającego przez okno. Lilije syczała w głowie niksy, odwodziła ją od tych słów, niemo przestrzegała, ale Villemo nie słuchała. Pozwalając aby to jej własna natura dyktowała to co mówiła, nie zaś wystudiowana poza, którą przybierała każdego dnia starając się ukryć to kim jest. Bolesna prawda przelewała się przez umysł kobiety paraliżując ciało. Aurę trzymała przy sobie, nie pozwalając aby ta wpływała na słowa i działania mężczyzny. Nie chciała by był bezwolny.
Stał przy oknie jako ta rzeźba, która przypomniała jej dlaczego poprosiła o spotkanie, czego chciała się dowiedzieć i czego doświadczyć. Zdjął z niej część łańcuchów, pomógł je zrzucić, ale te wciąż kłębiły się wokół kostek niczym jadowite węże uniemożliwiające zrobienia kolejnego, pewnego kroku.
Odetchnęła cicho gdy zapewnił, że zapłaci za kolejny miesiąc. Przyzwyczaiła się do stałej obecności Kruczego, do tego, że nie czuje na swoim ciele innego dotyku, do ciepłego barytonu szepczącego słowa do ucha niksy. -Możesz je zostawić u mnie. Będę się z nim widzieć za trzy dni. - Właśnie wtedy cały czar niksy opadnie, a Olaf przestanie być w jej mocy. Spodziewała się, że tego dnia dojdzie do starcia, a ona musiała ubrać najlepszą zbroję jaką posiadała. Wzięła głębszy oddech by w końcu powiedzieć coś więcej. -Nie jesteś już tylko klientem, Sigurdzie. - Przestał nim być jakiś czas temu, a ona powoli uświadamiała sobie, że pewne rzeczy należało powiedzieć na głos, bo inaczej nie zaistnieją. Tak jak zaklęcia, które zaczynają działać w momencie ich wypowiedzenia. Utkwiła spojrzenie szarych tęczówek w plecach mężczyzny wyglądającego przez okno. Lilije syczała w głowie niksy, odwodziła ją od tych słów, niemo przestrzegała, ale Villemo nie słuchała. Pozwalając aby to jej własna natura dyktowała to co mówiła, nie zaś wystudiowana poza, którą przybierała każdego dnia starając się ukryć to kim jest. Bolesna prawda przelewała się przez umysł kobiety paraliżując ciało. Aurę trzymała przy sobie, nie pozwalając aby ta wpływała na słowa i działania mężczyzny. Nie chciała by był bezwolny.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 12:08
Prędzej czy później niewypowiedziane, ważne kwestie mogą oddziaływać nieprzewidywalnie na ich życie. Trzeba było zadać trudne pytania, a także usłyszeć tak samo trudne odpowiedzi. Musieli zrobić to dla samych siebie, aby ponownie móc żyć w świecie rzeczywistym, a nie tylko w fantazji.
Sigurd postanowił dać jej tyle czasu ile będzie potrzebowała, lecz to nie oznacza nieskończoności. Ma daleką granice cierpliwości, ale odkładanie problemów na później tylko ich będzie do niej przybliżać. Stał cały czas przy oknie i obserwował miasto. Co jakiś czas popijał gorącą herbatę, która pewnie nie jednego parzyłaby mocno w wargi. On jednak lubił taką. Lubił czuć ciepło w ustach, lecz paradoksalnie nie lubił go czuć na zewnątrz.
- Może jednak pójdę do niego osobiście? Nie chce żeby zobaczył że go nie szanuje. Mógłby stwierdzić, że uznaje go za pewniaka, co pewnie wpłynęłoby na jego ego. - nie mógł sobie pozwolić, aby Olaf poczuł się urażony tym, że Sigurd nie pofatyguje się z nim spotkać. Mogłoby to się źle skończyć dla ich umowy co pewnie stworzyłoby niepotrzebne napięcia. Nie chciał tracić tego co miał.
Słysząc jej kolejne słowa przez chwilę się w ogóle nie ruszał. Dopiero po kilku oddechach powoli odwrócił się w jej stronę. Delikatnie odłożył kubek herbaty na stolik i ruszył leniwym krokiem w stronę Villemo. Gdy był już odpowiednio blisko rozłożył ręce i przytulił ją do siebie. Doskonale wiedział, że tego właśnie potrzebuje jego wybranka, bo on sam tego też potrzebował. Czysty, najbardziej prosty gest przytulenia, który mówił bardzo dużo.
Sigurd postanowił dać jej tyle czasu ile będzie potrzebowała, lecz to nie oznacza nieskończoności. Ma daleką granice cierpliwości, ale odkładanie problemów na później tylko ich będzie do niej przybliżać. Stał cały czas przy oknie i obserwował miasto. Co jakiś czas popijał gorącą herbatę, która pewnie nie jednego parzyłaby mocno w wargi. On jednak lubił taką. Lubił czuć ciepło w ustach, lecz paradoksalnie nie lubił go czuć na zewnątrz.
- Może jednak pójdę do niego osobiście? Nie chce żeby zobaczył że go nie szanuje. Mógłby stwierdzić, że uznaje go za pewniaka, co pewnie wpłynęłoby na jego ego. - nie mógł sobie pozwolić, aby Olaf poczuł się urażony tym, że Sigurd nie pofatyguje się z nim spotkać. Mogłoby to się źle skończyć dla ich umowy co pewnie stworzyłoby niepotrzebne napięcia. Nie chciał tracić tego co miał.
Słysząc jej kolejne słowa przez chwilę się w ogóle nie ruszał. Dopiero po kilku oddechach powoli odwrócił się w jej stronę. Delikatnie odłożył kubek herbaty na stolik i ruszył leniwym krokiem w stronę Villemo. Gdy był już odpowiednio blisko rozłożył ręce i przytulił ją do siebie. Doskonale wiedział, że tego właśnie potrzebuje jego wybranka, bo on sam tego też potrzebował. Czysty, najbardziej prosty gest przytulenia, który mówił bardzo dużo.
Villemo Holmsen
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 12:08
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Mówiła w myślach, że przyjdzie taki dzień, że mu opowie jak złamała wolę właściciela galerii, jak sprawiła, że padł jej do nóg choć na pewno Olaf będzie chciał aby to nigdy nie ujrzało światła dziennego. Czy będzie trzymał ją na zawsze u swego boku dbając o to aby jego nienaganna reputacja, którą widzą inni nie została naruszona przez najmniejszą skazę? Ona była jedną z nich, tego była niemalże pewna.
-Możesz mieć słuszność. - Zgodziła się kiwając nieznacznie głową. Na pewno Olaf chciał wiedzieć czy jego podopieczna sprawuje się dobrze, czy spełnia oczekiwania Sigurda. Istniała też szansa, że będzie chciał się dowiedzieć co ten myśli i sądzi o samej Villemo. Obawiała się, że będzie przeprowadzał cały wywiad, ale przecież Sigurd był Kruczym Strażnikiem, musiał doskonale znać wszystkie techniki i nie da się sprowokować Olafowi. Zadrżała na samą myśl, że galdr mógłby odmówić Sigurdowi kolejnego miesiąca na wyłączność. Był do tego zdolny i ta myśl ją paraliżowała. Nie chciała nikogo innego! Czy właśnie się poddała? Pozwoliła aby serce przejęło nad nią stery i uległa wizji innego życia niż to, które podarował jej Olaf?
Słowa zawisły w powietrzu, opadały powoli na ziemię niczym kurz wzniecony nagłym podmuchem wiatru. Trwała nieruchomo w obawie, że jak tylko drgnie to całe spotkanie się rozmyje. Rozwieje się niczym sen. Dźwięk odstawianego kubka sprawił, że powróciła do rzeczywistości.
Silne i ciepłe ramiona otoczyły jej kruchą sylwetkę niosąc ukojenie oraz pocieszenie, którego tak bardzo teraz pragnęła.
Bez wahania przylgnęła do Sigurda ciesząc się jego bliskością. Cicha melodia rozbrzmiała w uszach niksy, ta która niosła nadzieję, która rozgoniła burzowe chmury. Melodia dzieciństwa, którą grywała matka wraz z ojcem gdy jeszcze teatr był całym ich życiem i domem. Teraz nuta ta przylgnęła do Kruczego Strażnika, została przeniesiona na jego ramiona, wpisana w niski baryton, w zapach wody kolońskiej.
Przystań.
-Możesz mieć słuszność. - Zgodziła się kiwając nieznacznie głową. Na pewno Olaf chciał wiedzieć czy jego podopieczna sprawuje się dobrze, czy spełnia oczekiwania Sigurda. Istniała też szansa, że będzie chciał się dowiedzieć co ten myśli i sądzi o samej Villemo. Obawiała się, że będzie przeprowadzał cały wywiad, ale przecież Sigurd był Kruczym Strażnikiem, musiał doskonale znać wszystkie techniki i nie da się sprowokować Olafowi. Zadrżała na samą myśl, że galdr mógłby odmówić Sigurdowi kolejnego miesiąca na wyłączność. Był do tego zdolny i ta myśl ją paraliżowała. Nie chciała nikogo innego! Czy właśnie się poddała? Pozwoliła aby serce przejęło nad nią stery i uległa wizji innego życia niż to, które podarował jej Olaf?
Słowa zawisły w powietrzu, opadały powoli na ziemię niczym kurz wzniecony nagłym podmuchem wiatru. Trwała nieruchomo w obawie, że jak tylko drgnie to całe spotkanie się rozmyje. Rozwieje się niczym sen. Dźwięk odstawianego kubka sprawił, że powróciła do rzeczywistości.
Silne i ciepłe ramiona otoczyły jej kruchą sylwetkę niosąc ukojenie oraz pocieszenie, którego tak bardzo teraz pragnęła.
Bez wahania przylgnęła do Sigurda ciesząc się jego bliskością. Cicha melodia rozbrzmiała w uszach niksy, ta która niosła nadzieję, która rozgoniła burzowe chmury. Melodia dzieciństwa, którą grywała matka wraz z ojcem gdy jeszcze teatr był całym ich życiem i domem. Teraz nuta ta przylgnęła do Kruczego Strażnika, została przeniesiona na jego ramiona, wpisana w niski baryton, w zapach wody kolońskiej.
Przystań.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 12:08
Jeżeli chodzi o przesłuchania Sigurd miał w nich duże doświadczenie. Sam przeprowadzał ich dość sporo, a także nie raz sam był przesłuchiwany. Znał się na tych technikach i wiedział jak przy minimalnej odpowiedzi sprowokować rozmówcę do ujawnienia odpowiednich informacji. Nie było to łatwe, bo wszystko zależało od drugiej osoby. Pociągnięcie za odpowiednie sznurki może uwolnić język, choć za zły jest w stanie zacisnąć pętle. Pewne już było, że Sigurd nie ma zamiaru zdradzać Olafowi co jest między Villemo a nim. To była tylko i wyłącznie ich sprawa. Te informacje mogłyby im tylko zaszkodzić, a tego by nie chciał. Mógłby to wykorzystać do podbicia ceny, a nawet do odmówienia ciągnięcia umowy. Na szczęście Sigurd nie urodził się wczoraj i posiadał kilka asów w rękawie, które mogły być wykorzystane przy pierwszym spotkaniu, ale nie było takiej potrzeby. Wolałby też po nie nie sięgać przy kolejnym.
- Chciałabyś coś dla mnie zaśpiewać? - powiedział cichym i miłym głosem. Doskonale znał moc pieśni. Muzyka potrafiła wyrażać pozytywne emocje i odpychać złą atmosferę. Chciał aby Villemo się w pełni odprężyła, wiedział że śpiew by jej w tym pomógł. A co z nim? On po prostu chciał usłyszeć ponownie jej piękny głos. Głos przy którym zasypia, a także budzi się następnego dnia. Słysząc go wiedział, że wszystko jest w porządku. Żegnał wspaniały dzień, aby następnego dnia przywitać jeszcze lepszy. W jednym zdaniu - jej głos podtrzymywał go na duchu. Dzisiejszego wieczoru obydwoje tego potrzebowali.
- Chciałabyś coś dla mnie zaśpiewać? - powiedział cichym i miłym głosem. Doskonale znał moc pieśni. Muzyka potrafiła wyrażać pozytywne emocje i odpychać złą atmosferę. Chciał aby Villemo się w pełni odprężyła, wiedział że śpiew by jej w tym pomógł. A co z nim? On po prostu chciał usłyszeć ponownie jej piękny głos. Głos przy którym zasypia, a także budzi się następnego dnia. Słysząc go wiedział, że wszystko jest w porządku. Żegnał wspaniały dzień, aby następnego dnia przywitać jeszcze lepszy. W jednym zdaniu - jej głos podtrzymywał go na duchu. Dzisiejszego wieczoru obydwoje tego potrzebowali.
Villemo Holmsen
Re: 18.01.2001 – Kuchnia – V. Holmsen & Bezimienny: S. Landsverk Sob 25 Lis - 12:09
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Nie było złudzeniem to co właśnie trwało. Cisza objęła ich obydwoje w swoje objęcia sprawiając, że na chwilę zniknęli z tego świata, zamykając się w jedynie w ścianach pomieszczenia. Zwyczajna scena, niczym się niewyróżniająca; ot dwójka ludzi, która zdecydowała, że chce związać ze sobą swoje losy.
Czy takie rozwinięcie tej historii przewidział czytelnik? Czy Norny od początku splatały tak ich losy, że znaleźli się właśnie tu i teraz? Nie było to w tej chwili ważne i nie chciała zagłębiać się w tym temacie, ponieważ nie przyniosło by to niczego dobrego. Nie zmieniłoby decyzji jaką podjęła, a była gotowa rzucić się na głęboką wodę wiedząc, że za ma sobą Sigurda i jego wsparcie. Chciała podjąć ryzyko, chciała spróbować sięgnąć po własne marzenia i stać się kimś więcej niż tylko kurtyzaną w galerii rozkoszy.
Odsunęła się nieznacznie by spojrzeć w zielone oczy, których kolor zawsze przywodził jej na myśl leśne poszycie. Kiwnęła nieznacznie głową i ujęła dłonie mężczyzny w swoje by zaprowadzić go w stronę salonu, gdzie w staroświeckim otoczeniu przepełnionym sztuką mogli zatopić się w słowach pieśni, która w czasie drogi zaczynała uchodzić z jej ust. Melodia miała słodką nutę, w której tle czaiła się groza; przywodząca na myśl cień czający się w gęstwinie cieni, w grzmocie z chmur, w ciężkich kroplach deszczu. Nie było wątpliwości, że kobieta, która ją śpiewa pochodziła z dwóch różnych światów i doświadczyła czegoś czego zwykły śmiertelnik nie widział. Rysy jej twarzy się wyostrzyły, skóra stała się alabastrowa, a szarość oczu niczym księżyce w pełni zalśniły w oprawie złotych włosów. Posągowe piękno demona, który zamieszkał wśród galdrów chowając głęboko swoje jestestwo, a jednak słowa pieśni niosły ukojenie. Kołysały niczym miękkie fale, zapowiadały spokój i wyciszenie, którego ta dwójka potrzebowała. Siadają na kanapie podwinęła stopy pod siebie wskazując Sigurdowi swoje kolana, by ułożył na nich głowę jak układa się ją na poduszce, a pieśń nadal trwała. I choć mówiła o szalejącej śnieżycy i ostrych szczytach gór to miała w sobie ciepło, które wlewało się strumieniami w serce i niosło otuchę.
Przeczesała ciemne włosy Kruczego jasnymi placami kiedy snuła swoją górską opowieść, pozwalając aby ponownie zatracili się bez pamięci, czerpali z tej chwili wszystko co możliwe.
Villemo i Bezimienny z tematu
Czy takie rozwinięcie tej historii przewidział czytelnik? Czy Norny od początku splatały tak ich losy, że znaleźli się właśnie tu i teraz? Nie było to w tej chwili ważne i nie chciała zagłębiać się w tym temacie, ponieważ nie przyniosło by to niczego dobrego. Nie zmieniłoby decyzji jaką podjęła, a była gotowa rzucić się na głęboką wodę wiedząc, że za ma sobą Sigurda i jego wsparcie. Chciała podjąć ryzyko, chciała spróbować sięgnąć po własne marzenia i stać się kimś więcej niż tylko kurtyzaną w galerii rozkoszy.
Odsunęła się nieznacznie by spojrzeć w zielone oczy, których kolor zawsze przywodził jej na myśl leśne poszycie. Kiwnęła nieznacznie głową i ujęła dłonie mężczyzny w swoje by zaprowadzić go w stronę salonu, gdzie w staroświeckim otoczeniu przepełnionym sztuką mogli zatopić się w słowach pieśni, która w czasie drogi zaczynała uchodzić z jej ust. Melodia miała słodką nutę, w której tle czaiła się groza; przywodząca na myśl cień czający się w gęstwinie cieni, w grzmocie z chmur, w ciężkich kroplach deszczu. Nie było wątpliwości, że kobieta, która ją śpiewa pochodziła z dwóch różnych światów i doświadczyła czegoś czego zwykły śmiertelnik nie widział. Rysy jej twarzy się wyostrzyły, skóra stała się alabastrowa, a szarość oczu niczym księżyce w pełni zalśniły w oprawie złotych włosów. Posągowe piękno demona, który zamieszkał wśród galdrów chowając głęboko swoje jestestwo, a jednak słowa pieśni niosły ukojenie. Kołysały niczym miękkie fale, zapowiadały spokój i wyciszenie, którego ta dwójka potrzebowała. Siadają na kanapie podwinęła stopy pod siebie wskazując Sigurdowi swoje kolana, by ułożył na nich głowę jak układa się ją na poduszce, a pieśń nadal trwała. I choć mówiła o szalejącej śnieżycy i ostrych szczytach gór to miała w sobie ciepło, które wlewało się strumieniami w serce i niosło otuchę.
Przeczesała ciemne włosy Kruczego jasnymi placami kiedy snuła swoją górską opowieść, pozwalając aby ponownie zatracili się bez pamięci, czerpali z tej chwili wszystko co możliwe.
Villemo i Bezimienny z tematu
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach