:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Listopad-grudzień 2000
13.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: A. Fenrisdóttir
2 posters
Bezimienny
13.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: A. Fenrisdóttir Czw 23 Lis - 22:17
13.12.2000
Musiała przyznać, że widok wiewiórki na parapecie przynoszącej zaproszenie zdziwił ją niemało. Sygnowaną nazwiskiem Wahlberga galerię zdążyła odwiedzić już kilka dni wcześniej, by zapoznać się z przestrzenią i spróbować uwrażliwić na niezwykłość sztuki malarskiej. Na wernisażu nie była od lat, już niezupełnie orientując się w panujących nań zasadach. Spodziewała się, że na wydarzenie zostali zaproszeni najznamienitsi znawcy, dla których podobne spotkanie nie będzie pierwszyzną, co tylko wzmagało zdenerwowanie w kobiecie, jaką trudno było wyprowadzić z równowagi. W swojej szafie posiadała kilka bardziej eleganckich kreacji, jednak nie miała pewności czy któraś z nich jakkolwiek nadaje się na nadchodzący wernisaż. W ostatniej niemal chwili przypomniała sobie o sąsiadce, z którą choć utrzymywała dobry kontakt, to nie chciała jej stale prosić o pomoc. Przemogła w sobie niechęć, długo bijąc się z myślami, stojąc przed szeroko rozwartymi drzwiami garderoby z załamanymi rękoma. Andskotinn, klęła w myślach, finalnie ściągając kilka kolorowych materiałów z wieszaków, by zaraz zbiec schodami w dół klatki schodowej i zapukać do drzwi.
- Villemo, hej, potrzebuję pomocy - przywitała ją z przepraszającym uśmiechem, wymownie wskazując na dzierżone w rękach ubrania. Prezentowała się co najmniej bezradnie, jakby starała się w pośpiechu odnaleźć remedium na każdy z powstałych problemów. Nieco poszarzała twarz zdradzała zmęczenie, z jakim panna Fenrisdóttir borykała się od kilku lat, więc widok ten nie był żadną nowością, zwłaszcza dla sąsiadki, która z wolna stawała się jej powierniczką. Holmsen wiedziała, że Abigel ma pojawić się na najbliższym wernisażu - czyżby sama zasugerowała panu Wahlbergowi wysłanie zaproszenia? - zdążyły już wymienić się pierwszymi wrażeniami, lecz dotychczas nie było okazji, by bardziej zagłębić się w temat.
Spotkawszy się z entuzjastyczną reakcją (zupełnie, jakby tylko czekała na ten moment…) i zaproszona do sypialni, podążyła za blondynką, w przejściu zatrzymując się gwałtownie. Ciemne oczy Abigel powiększyły się nagle i zamrugała kilkakrotnie, rozglądając się po pomieszczeniu, odruchowo zaciskając mocniej chude palce na trzymanych ubraniach.
- Ładnie tu - wybąkała tylko ruszając wreszcie w głąb pokoju, wyrocznia zatrzymała na dłużej wzrok na boa z piór. Mnogość ozdób, ubrań i kolorów w pierwszej chwili przytłaczała swym ogromem, stojąc w kontraście do prostego i wręcz ascetycznego wystroju wnętrz jej własnego mieszkania. Buduarowy nastrój sypialni idealnie pasował do Villemo i jej artystycznej duszy, a oszołomiona Abigel potrzebowała chwili, aby się do niego przyzwyczaić. - Nie mogę wyjść z podziwu, jak wy, artyści, potraficie przemienić prostotę w coś niezwykłego - przyznała, mając na myśli cztery białe ściany, jakie były tu jeszcze przed rokiem, kiedy aktorka wprowadzała się do kamienicy.
Villemo Holmsen
Re: 13.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: A. Fenrisdóttir Czw 23 Lis - 22:18
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Ranek powitał ją chłodem kiedy wychodziła spod ciepłej kołdry i szła niespiesznie do kuchni celem zaparzenia herbaty. Gorąca kąpiel i cicho sącząca się melodia z gramofonu nastrajała ją pozytywnie. Dzisiaj znów pracować miała wieczorem, podobnie jak jutro kiedy miał odbyć się wernisaż w galerii. Gdy wieczory i noce miała zajęte w pracy za dnia pozwalała sobie na załatwianie ważnych spraw lub leniuchowanie w domu, tak jak dzisiaj.
Przebywała właśnie w sypialni przeglądając swoją szafę celem znalezienia idealnej sukni na następny wieczór. To był dzień Jeske i nie powinna jej przyćmić swoją osobą. Najchętniej to by jej na oczy nie widziała, ale nie miała wyjścia. Olaf ją zatrudnił, chciał ją promować więc Villemo musiała się dostosować czy się jej to podobało czy nie. Na parawanie powiesiła dwie suknie jedną w kolorze szafirowym, z lejącego się materiału i drugą czarną, która na pewno mocno by opinała jej ciało. Jaki chciała wywrzeć efekt?
Rozmyślania przerwało pukanie do drzwi, zaskoczona otworzyła je by zobaczyć w progu sąsiadkę, z którą złapała dobry kontakt od pierwszego dnia jak się tu wprowadziła. Zawsze cieszyła się na wspólnie z nią spędzanie czasu więc jej nagła wizyta nie została przez niksę odebrana negatywnie.
-Abi! - Uśmiechnęła się promiennie i przepuściła w drzwiach.-Wchodź, zapraszam - Rzuciła szybkim spojrzeniem na trzymane przez kobietę ubrania i już wiedziała, że będzie nad czym pracować. Zdecydowanie t e g o nie mogła założyć. Nie póki Villemo miała coś do powiedzenia w tej kwestii. Zaprowadziła niespodziewanego gościa do swojej sypialni po chwili uświadamiając sobie, że na wierzchu jest sporo rzeczy z jej profesji, która nie do końca pasuje do roli pracownicy galerii sztuki. Tym bardziej to do niej dotarło kiedy zobaczyła minę Abi. Ciężko będzie się z tego wytłumaczyć… Jednak gdy usłyszała o artystycznych tendencjach zaśmiała się cicho. -Hmm… przypomina to trochę przebieralnię na tyłach teatru. - I garderoby w podziemiach galerii, ale tej uwagi już nie wypowiedziała na głos. -Mam kawę, jeżeli chcesz. - Dodała zaraz pamiętając, że sąsiadka jest zwolenniczką tego ciemnego napoju niż herbat, które tak bardzo upodobała sobie blondynka.
Kiedy każda z nich miała swój kubek z ciepłym napojem rozłożyła stroje Abi na swoim łóżku mrucząc pod nosem: Co my tu mamy….
-Gdzie się wybierasz? - Zapytała bo to mogło jej znacznie ułatwić udzielenie pomocy.
Przebywała właśnie w sypialni przeglądając swoją szafę celem znalezienia idealnej sukni na następny wieczór. To był dzień Jeske i nie powinna jej przyćmić swoją osobą. Najchętniej to by jej na oczy nie widziała, ale nie miała wyjścia. Olaf ją zatrudnił, chciał ją promować więc Villemo musiała się dostosować czy się jej to podobało czy nie. Na parawanie powiesiła dwie suknie jedną w kolorze szafirowym, z lejącego się materiału i drugą czarną, która na pewno mocno by opinała jej ciało. Jaki chciała wywrzeć efekt?
Rozmyślania przerwało pukanie do drzwi, zaskoczona otworzyła je by zobaczyć w progu sąsiadkę, z którą złapała dobry kontakt od pierwszego dnia jak się tu wprowadziła. Zawsze cieszyła się na wspólnie z nią spędzanie czasu więc jej nagła wizyta nie została przez niksę odebrana negatywnie.
-Abi! - Uśmiechnęła się promiennie i przepuściła w drzwiach.-Wchodź, zapraszam - Rzuciła szybkim spojrzeniem na trzymane przez kobietę ubrania i już wiedziała, że będzie nad czym pracować. Zdecydowanie t e g o nie mogła założyć. Nie póki Villemo miała coś do powiedzenia w tej kwestii. Zaprowadziła niespodziewanego gościa do swojej sypialni po chwili uświadamiając sobie, że na wierzchu jest sporo rzeczy z jej profesji, która nie do końca pasuje do roli pracownicy galerii sztuki. Tym bardziej to do niej dotarło kiedy zobaczyła minę Abi. Ciężko będzie się z tego wytłumaczyć… Jednak gdy usłyszała o artystycznych tendencjach zaśmiała się cicho. -Hmm… przypomina to trochę przebieralnię na tyłach teatru. - I garderoby w podziemiach galerii, ale tej uwagi już nie wypowiedziała na głos. -Mam kawę, jeżeli chcesz. - Dodała zaraz pamiętając, że sąsiadka jest zwolenniczką tego ciemnego napoju niż herbat, które tak bardzo upodobała sobie blondynka.
Kiedy każda z nich miała swój kubek z ciepłym napojem rozłożyła stroje Abi na swoim łóżku mrucząc pod nosem: Co my tu mamy….
-Gdzie się wybierasz? - Zapytała bo to mogło jej znacznie ułatwić udzielenie pomocy.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 13.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: A. Fenrisdóttir Czw 23 Lis - 22:18
Kolorowe, błyszczące stroje przywodzące na myśl teatralne garderoby nie budziły żadnych wątpliwości Abigel, idealnie przecież komponując się z obrazem artystki, jaki Villemo roztaczała wokół siebie. Wyrocznia nie miała także okazji bywać w podziemiach galerii, uważając je za nieinteresujące dla gości i z pewnością mieszczące w sobie wyłącznie magazyny na czekające światła dziennego dzieła oraz pokoje służbowe pracowników.
- Tak, kawa z pewnością się przyda - przytaknęła od razu ze skinieniem głowy. Po roku znajomości z Villemo, ta każdego dnia pokazywała się z innej, nowej strony, okazując się być cudowną sąsiadką, idealnym rozmówcą, powiernikiem sekretów, a także świetnym muzykiem, pocieszycielem, czy nawet gospodynią domową. Abigel nie miała pojęcia jak tak młoda kobieta była w stanie wypracować oraz podtrzymać tak wiele zalet, zdając się przy tym nie wkładać doń wysiłku. Z naturalną gracją, wdziękiem i niewymuszonym uśmiechem podbijała pewnie kolejne serca każdej z napotkanych osób, biorąc pod uwagę jak prędko zyskała sympatię Fenrisdóttir.
Kiedy Villemo zajęła się przygotowaniem napojów, wyrocznia rozłożyła swoje sukienki na miękkiej pościeli łóżka, dopiero teraz dostrzegając jak bardzo różnią się od krzykliwości zawieszonych na garderobianym stojaku kreacji. Stroje Abigel były proste, utrzymane w czerni i czerwieni, o ostrożnych dekoltach na wąskich ramiączkach, bądź mocno zabudowanych o długich rękawach. Ubierała je zazwyczaj na wyjścia do eleganckich lokali z muzyką na żywo, gdzie dżinsowe spodnie i t-shirt ze swetrem zdecydowanie odbiegały od ogólnie przyjętych standardów. Wszystkie z nich można było nazwać ładnymi, lecz i na pewno niemodnymi.
- Do Besettelse, na jutrzejszy wernisaż - wyjaśniła krótko, przyjmując od Villemo kubek z czarną kawą. - Myślisz, że coś z tego się nada? - Wolną dłonią wskazała rozłożone przez siebie stroje. - Nie chcę się zbytnio stroić, ale tego wymaga okazja, prawda? Chciałabym nie wyglądać, jakbym trafiła tam zupełnym przypadkiem… Ty masz już plan na siebie? - Upiła łyk gorącego napoju, przenosząc wyczekujące spojrzenie na pannę Holmsen, licząc na sugestie i rychły ratunek. Musiała mieć w zanadrzu niejeden sposób na uatrakcyjnienie każdego ze strojów.
- Jak myślisz, kto jeszcze się jutro pojawi? Nie wiem czy znam wiele osób z tych kręgów, a wolałabym się przygotować i odrobić pracę domową - mruknęła znad kubka, mając oczywiście na myśli zebranie jakichś informacji o potencjalnych gościach, by móc wdać się choćby w niezobowiązującą pogawędkę.
- Tak, kawa z pewnością się przyda - przytaknęła od razu ze skinieniem głowy. Po roku znajomości z Villemo, ta każdego dnia pokazywała się z innej, nowej strony, okazując się być cudowną sąsiadką, idealnym rozmówcą, powiernikiem sekretów, a także świetnym muzykiem, pocieszycielem, czy nawet gospodynią domową. Abigel nie miała pojęcia jak tak młoda kobieta była w stanie wypracować oraz podtrzymać tak wiele zalet, zdając się przy tym nie wkładać doń wysiłku. Z naturalną gracją, wdziękiem i niewymuszonym uśmiechem podbijała pewnie kolejne serca każdej z napotkanych osób, biorąc pod uwagę jak prędko zyskała sympatię Fenrisdóttir.
Kiedy Villemo zajęła się przygotowaniem napojów, wyrocznia rozłożyła swoje sukienki na miękkiej pościeli łóżka, dopiero teraz dostrzegając jak bardzo różnią się od krzykliwości zawieszonych na garderobianym stojaku kreacji. Stroje Abigel były proste, utrzymane w czerni i czerwieni, o ostrożnych dekoltach na wąskich ramiączkach, bądź mocno zabudowanych o długich rękawach. Ubierała je zazwyczaj na wyjścia do eleganckich lokali z muzyką na żywo, gdzie dżinsowe spodnie i t-shirt ze swetrem zdecydowanie odbiegały od ogólnie przyjętych standardów. Wszystkie z nich można było nazwać ładnymi, lecz i na pewno niemodnymi.
- Do Besettelse, na jutrzejszy wernisaż - wyjaśniła krótko, przyjmując od Villemo kubek z czarną kawą. - Myślisz, że coś z tego się nada? - Wolną dłonią wskazała rozłożone przez siebie stroje. - Nie chcę się zbytnio stroić, ale tego wymaga okazja, prawda? Chciałabym nie wyglądać, jakbym trafiła tam zupełnym przypadkiem… Ty masz już plan na siebie? - Upiła łyk gorącego napoju, przenosząc wyczekujące spojrzenie na pannę Holmsen, licząc na sugestie i rychły ratunek. Musiała mieć w zanadrzu niejeden sposób na uatrakcyjnienie każdego ze strojów.
- Jak myślisz, kto jeszcze się jutro pojawi? Nie wiem czy znam wiele osób z tych kręgów, a wolałabym się przygotować i odrobić pracę domową - mruknęła znad kubka, mając oczywiście na myśli zebranie jakichś informacji o potencjalnych gościach, by móc wdać się choćby w niezobowiązującą pogawędkę.
Villemo Holmsen
Re: 13.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: A. Fenrisdóttir Czw 23 Lis - 22:18
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Pewne rzeczy przychodziły jej z łatwością dzięki temu, że w jej żyłach płynęła krew niks. Bywały dni kiedy dar ten przeklinała, a bywały gdy pomagał jej w życiu. Nie chwaliła się swoim pochodzeniem, bo wiedziała, że część galdrów by ją wyklęła, a część postanowiła uwieść niksę by coś udowodnić sobie i innym. Choć lubiła i ceniła sobie towarzystwo Abi nie miała odwagi jeszcze jej powiedzieć kim jest, a swoją aurę skutecznie przed nią chowała. Nauczyła się maskować i ukrywać, niczym na scenie w cieniu kurtyn i scenografii. Nigdy jednak nie udawała życzliwości i uprzejmości względem sąsiadki.
Z przyjemnością słuchała o pracy Fenrisdóttir, zadawała pytania i dowiadywała się czegoś nowego, choć nie zawsze wszystko rozumiała.
Tym razem to ona miała wystąpić w roli eksperta. Związała włosy w kucyk czując, że przed nią poważna misja i musiała wykonać ją perfekcyjnie.
-Zdecydowałaś się przyjąć zaproszenie? - Zapytała z zadowoleniem w głosie uśmiechając się przy tym promiennie. Sięgnęła po jedną czarną sukienkę i jedną czerwoną, powiesiła je na parawanie obok dwóch, nad którymi sama się zastanawiała. Kreacje Abi wyglądały jak ubodzy krewni, którzy zjawili się na wystawnym przyjęciu. Bardzo drobno mieszczańsko. Zmarszczyła lekko nos i wydęła malinowe usta. Zdecydowanie należało te kreacje poprawić. Upiła łyk ciepłej herbaty z bergamotką ze swojego kubka i odstawiła go na toaletkę pełną kasetek z biżuterią i flakoników z najróżniejszymi zapachami. -Zastanawiam się nad tymi dwiema sukienkami. - Wskazała jedną szafirową, a drugą czarną. -Wezmę pewnie tą bardziej… zwiewną. - Spojrzała przez ramię na obydwie kreacje ostatecznie podejmując decyzję. Stanęła przed Abi patrząc na nią przez dłuższą chwilę. -Masz ładną figurę, trzeba ją odpowiednio podkreślić. Nie możesz pokazać się z gołymi ramionami jak masz suknię na ramiączkach. Musisz mieć coś na sobie albo obetniemy ramiączka, zrobimy przyłapanie z tyłu, wszyjemy oszukane guziki… - Mówiła trochę do siebie, a trochę do sąsiadki. Pokręciła głową, a złote pukle zafalowały w kucyku. -Właź za parawan i przymierzaj. - Gestem dłoni wskazała gdzie ma się Abi udać, a sama wyciągnęła pudło pełne dodatków w postaci bolerek, szali, chust i narzutek, które miały nadać ubraniom kobiety elegancji i szyku. Za parawanem mieściło się wysokie, stojące lustro w czarnej, kutej ramie. Nie brakowało dwóch manekinów, gdzie na jednym wisiał peniuar z piórami, a na drugim peleryna rodem z XIX wieku ze srebrnymi zapięciami i łańcuszkiem. Wisiała też koronkowa bielizna składająca się z koszulki, pasa do pończoch, samych pończoch. Villemo w poczuciu misji, którą musi wypełnić zapamiętale przeglądała kasetki z biżuterią.
Z przyjemnością słuchała o pracy Fenrisdóttir, zadawała pytania i dowiadywała się czegoś nowego, choć nie zawsze wszystko rozumiała.
Tym razem to ona miała wystąpić w roli eksperta. Związała włosy w kucyk czując, że przed nią poważna misja i musiała wykonać ją perfekcyjnie.
-Zdecydowałaś się przyjąć zaproszenie? - Zapytała z zadowoleniem w głosie uśmiechając się przy tym promiennie. Sięgnęła po jedną czarną sukienkę i jedną czerwoną, powiesiła je na parawanie obok dwóch, nad którymi sama się zastanawiała. Kreacje Abi wyglądały jak ubodzy krewni, którzy zjawili się na wystawnym przyjęciu. Bardzo drobno mieszczańsko. Zmarszczyła lekko nos i wydęła malinowe usta. Zdecydowanie należało te kreacje poprawić. Upiła łyk ciepłej herbaty z bergamotką ze swojego kubka i odstawiła go na toaletkę pełną kasetek z biżuterią i flakoników z najróżniejszymi zapachami. -Zastanawiam się nad tymi dwiema sukienkami. - Wskazała jedną szafirową, a drugą czarną. -Wezmę pewnie tą bardziej… zwiewną. - Spojrzała przez ramię na obydwie kreacje ostatecznie podejmując decyzję. Stanęła przed Abi patrząc na nią przez dłuższą chwilę. -Masz ładną figurę, trzeba ją odpowiednio podkreślić. Nie możesz pokazać się z gołymi ramionami jak masz suknię na ramiączkach. Musisz mieć coś na sobie albo obetniemy ramiączka, zrobimy przyłapanie z tyłu, wszyjemy oszukane guziki… - Mówiła trochę do siebie, a trochę do sąsiadki. Pokręciła głową, a złote pukle zafalowały w kucyku. -Właź za parawan i przymierzaj. - Gestem dłoni wskazała gdzie ma się Abi udać, a sama wyciągnęła pudło pełne dodatków w postaci bolerek, szali, chust i narzutek, które miały nadać ubraniom kobiety elegancji i szyku. Za parawanem mieściło się wysokie, stojące lustro w czarnej, kutej ramie. Nie brakowało dwóch manekinów, gdzie na jednym wisiał peniuar z piórami, a na drugim peleryna rodem z XIX wieku ze srebrnymi zapięciami i łańcuszkiem. Wisiała też koronkowa bielizna składająca się z koszulki, pasa do pończoch, samych pończoch. Villemo w poczuciu misji, którą musi wypełnić zapamiętale przeglądała kasetki z biżuterią.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 13.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: A. Fenrisdóttir Czw 23 Lis - 22:18
Jak zareagowałaby na wieść o niezwykłym pochodzeniu Villemo? Czy odwróciłaby się od niej, zrażona tak skrzętnie ukrywanym oszustwem, a może wykazałaby się zrozumieniem i akceptacją?
- Nie mam na jutro innych planów - odparła w odpowiedzi, jakby nieco broniąc swojej decyzji, podświadomie czując, że może jednak nie jest to najlepszy pomysł. - Poza tym zawsze warto spróbować w życiu czegoś nowego. Kto wie, może spotkam tam wielką miłość? - zażartowała z ironią. Abigel mocno sceptycznie podchodziła do swoich relacji romantycznych, o czym nie raz pewnie już pannie Holmsen wspomniała. Zwykła powtarzać, że świadomie zrezygnowała z uniesień serca, a motyle w brzuchu wzbudza w niej ekscytacja związana z nowym naukowym odkryciem.
- Są piękne - stwierdziła, podchodząc bliżej prezentowanych sukni. - Błagam, nie mów, że także szyjesz! - Spojrzała z wyrzutem na Villemo, wcale nie będąc już zaskoczoną odkryciem kolejnego z talentów sąsiadki. Nic dziwnego, że odnosiła takie sukcesy w artystycznym świecie, kiedy była istnym galdrem-orkiestrą.
Już ją miała upomnieć, że nie otrzymała odpowiedzi na pytanie, lecz kiedy weszła za parawan, wyrocznia znów zaniemówiła, unosząc brwi na widok rozłożonej tam garderoby. Sięgająca podłogi peleryna o srebrnych okuciach wyglądała ewidentnie na teatralny rekwizyt, musiała pochodzić z jednego ze spektakli, w których występowała Villemo. Tylko jeśli był to element z przedstawienia, nie powinien wisieć w honorowym miejscu, gdzie każdy mógł go podziwiać, dopytując o historię? Przesunęła opuszkami palców po szorstkim materiale koronkowego pasa, zastanawiając się przez moment czy kiedykolwiek miała na sobie coś podobnego. Zdziwiła się na myśl, że pomysł wystrojenia się w taką bieliznę wcale jej nie odrzucił.
Zdjęła jasny t-shirt i zsunęła z siebie dżinsy, zostawiając swoje ubrania na podłodze. Prędko zastąpiła je czarną sukienką, pomagając sobie zaklęciem przy zapinaniu suwaka. Była wyższa od Villemo, ciemna czupryna wystawała znad ścianki parawanu, Abigel zerknęła w stronę niksy, wyłapując tylko, jak ta jest pochłonięta przekopywaniem się przez zawartość pudła. Kącik ust kobiety uniósł się ku górze w lekkim uśmiechu i spojrzała na własne odbicie w zwierciadle zamkniętym w czarnej kutej ramie. Nie wstydziła się swojego ciała, ale też nie zależało jej na jego szczególnej ekspozycji. W czasach studenckich przykładała do tego nieco większą wagę, starając się dostosować do rówieśników, jednak prędko zmieniła zdanie, dostrzegłszy jak bardzo różni się od innych galdrów.
- I jak? - zapytała, wychodząc zza parawanu i zaprezentowała się w pozie podpatrzonej na okładce jednego z modowych magazynów. Czarny materiał gładko opływał nieco wychudzoną figurę, podsuwającą na myśl lata kiepskiego snu, nieregularnego odżywiania i wysokiego stresu. Mimo to nie wyglądała nad wyraz źle, nie nadając wrażenia obrazu wielkiej rozpaczy. Przy odpowiedniej prezencji, elegancko spiętych włosach i odrobinie makijażu, jaki zasłoniłby sine cienie pod oczami, mogłaby zbierać komplementy.
- Nie mam na jutro innych planów - odparła w odpowiedzi, jakby nieco broniąc swojej decyzji, podświadomie czując, że może jednak nie jest to najlepszy pomysł. - Poza tym zawsze warto spróbować w życiu czegoś nowego. Kto wie, może spotkam tam wielką miłość? - zażartowała z ironią. Abigel mocno sceptycznie podchodziła do swoich relacji romantycznych, o czym nie raz pewnie już pannie Holmsen wspomniała. Zwykła powtarzać, że świadomie zrezygnowała z uniesień serca, a motyle w brzuchu wzbudza w niej ekscytacja związana z nowym naukowym odkryciem.
- Są piękne - stwierdziła, podchodząc bliżej prezentowanych sukni. - Błagam, nie mów, że także szyjesz! - Spojrzała z wyrzutem na Villemo, wcale nie będąc już zaskoczoną odkryciem kolejnego z talentów sąsiadki. Nic dziwnego, że odnosiła takie sukcesy w artystycznym świecie, kiedy była istnym galdrem-orkiestrą.
Już ją miała upomnieć, że nie otrzymała odpowiedzi na pytanie, lecz kiedy weszła za parawan, wyrocznia znów zaniemówiła, unosząc brwi na widok rozłożonej tam garderoby. Sięgająca podłogi peleryna o srebrnych okuciach wyglądała ewidentnie na teatralny rekwizyt, musiała pochodzić z jednego ze spektakli, w których występowała Villemo. Tylko jeśli był to element z przedstawienia, nie powinien wisieć w honorowym miejscu, gdzie każdy mógł go podziwiać, dopytując o historię? Przesunęła opuszkami palców po szorstkim materiale koronkowego pasa, zastanawiając się przez moment czy kiedykolwiek miała na sobie coś podobnego. Zdziwiła się na myśl, że pomysł wystrojenia się w taką bieliznę wcale jej nie odrzucił.
Zdjęła jasny t-shirt i zsunęła z siebie dżinsy, zostawiając swoje ubrania na podłodze. Prędko zastąpiła je czarną sukienką, pomagając sobie zaklęciem przy zapinaniu suwaka. Była wyższa od Villemo, ciemna czupryna wystawała znad ścianki parawanu, Abigel zerknęła w stronę niksy, wyłapując tylko, jak ta jest pochłonięta przekopywaniem się przez zawartość pudła. Kącik ust kobiety uniósł się ku górze w lekkim uśmiechu i spojrzała na własne odbicie w zwierciadle zamkniętym w czarnej kutej ramie. Nie wstydziła się swojego ciała, ale też nie zależało jej na jego szczególnej ekspozycji. W czasach studenckich przykładała do tego nieco większą wagę, starając się dostosować do rówieśników, jednak prędko zmieniła zdanie, dostrzegłszy jak bardzo różni się od innych galdrów.
- I jak? - zapytała, wychodząc zza parawanu i zaprezentowała się w pozie podpatrzonej na okładce jednego z modowych magazynów. Czarny materiał gładko opływał nieco wychudzoną figurę, podsuwającą na myśl lata kiepskiego snu, nieregularnego odżywiania i wysokiego stresu. Mimo to nie wyglądała nad wyraz źle, nie nadając wrażenia obrazu wielkiej rozpaczy. Przy odpowiedniej prezencji, elegancko spiętych włosach i odrobinie makijażu, jaki zasłoniłby sine cienie pod oczami, mogłaby zbierać komplementy.
Villemo Holmsen
Re: 13.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: A. Fenrisdóttir Czw 23 Lis - 22:19
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
-Mhm… - Skomentowała z błyskiem w szarych oczach stwierdzenie, dość ironiczne, o znalezieniu wielkiej miłości na wernisażu. Nie bawiła się nigdy w swatkę i nie miała takich marzeń, ale była świadoma, że sporo kawalerów będzie obecnych wieczorem więc należało zadbać aby Abigel olśniewała. -O nie! - Zaśmiała się i pokręciła głową słysząc o zdolnościach aktorskich. -Za to jestem świetna w prowizorycznych poprawkach na ostatni moment. W teatrze często zdarzały się kryzysy ze strojami i należało działać na szybko. - Nie raz i nie dwa suknia nie dotarła na czas albo zwyczajnie na próbie generalnej została mocno uszkodzona. Niejednokrotnie szyła na samej sobie ubranie, a koleżanki pomagały z dodatkami. Nikt poza obsadą nie wiedział, że nie takie było pierwotne założenie, a widownia była zachwycona świetnie dopracowanymi strojami, które oddawały w pełni klimat sztuki.
Mały buduar Villemo skrywał wiele sekretów i opowieści z przeszłości ale również z jej obecnej pracy, którą się zajmowała. Peleryna zwracała jednak największą uwagę swoim nietypowym wyglądem, a należała do jej ojca. Wiązało się z nią wiele wspaniałych wspomnień.
Odwróciła się aby spojrzeć na sąsiadkę; przekrzywiła lekko głowę w zamyśleniu.
-Co powiesz na dodatki ze złota? - Zapytała wyciągając pozłacane bolerko. -Masz jakieś buty ze złotem do tego? Jak nie, to zaraz coś znajdziemy. - Uśmiechnęła się do kobiety. -Ładnie wyglądasz, dodamy parę detali i będziesz olśniewać! - Jej mina mówiłą wyraźnie, że Villemo ma w głowie ułożony plan. Poczekała aż Abi przymierzyła podawane jej dodatki, a suknia i sama kobieta nabierała blasku, którego nie powstydziłaby się znana osoba w świecie bogaczy. Obydwie przechodziły istną metamorfozę, a kiedy strój był gotowy niksa wskazała toaletkę ze sporym, owalnym lustrem i zachęciła Abi aby usiadła. -Spójrz… jak upniemy w ten sposób włosy… - Zaczęła prowizorycznie łapać za pomocą wsuwek ciemne pasma odsłaniając tym samym szyję kobiety oraz dekolt. -Twarz jest widoczna, a złoto sprawia, że jest ładnie oświetlona. Jak dodamy trochę różu na policzki oraz podkreślimy te twoje duże, wspaniałe oczy… Będziesz olśniewać. - Villemo uważała, że każda kobieta miała w sobie pewne piękno, które należało odpowiednio podkreślić lub umiejętnie wydobyć. -Co Ty na to? - Zapytała o ostateczną opinię.
Mały buduar Villemo skrywał wiele sekretów i opowieści z przeszłości ale również z jej obecnej pracy, którą się zajmowała. Peleryna zwracała jednak największą uwagę swoim nietypowym wyglądem, a należała do jej ojca. Wiązało się z nią wiele wspaniałych wspomnień.
Odwróciła się aby spojrzeć na sąsiadkę; przekrzywiła lekko głowę w zamyśleniu.
-Co powiesz na dodatki ze złota? - Zapytała wyciągając pozłacane bolerko. -Masz jakieś buty ze złotem do tego? Jak nie, to zaraz coś znajdziemy. - Uśmiechnęła się do kobiety. -Ładnie wyglądasz, dodamy parę detali i będziesz olśniewać! - Jej mina mówiłą wyraźnie, że Villemo ma w głowie ułożony plan. Poczekała aż Abi przymierzyła podawane jej dodatki, a suknia i sama kobieta nabierała blasku, którego nie powstydziłaby się znana osoba w świecie bogaczy. Obydwie przechodziły istną metamorfozę, a kiedy strój był gotowy niksa wskazała toaletkę ze sporym, owalnym lustrem i zachęciła Abi aby usiadła. -Spójrz… jak upniemy w ten sposób włosy… - Zaczęła prowizorycznie łapać za pomocą wsuwek ciemne pasma odsłaniając tym samym szyję kobiety oraz dekolt. -Twarz jest widoczna, a złoto sprawia, że jest ładnie oświetlona. Jak dodamy trochę różu na policzki oraz podkreślimy te twoje duże, wspaniałe oczy… Będziesz olśniewać. - Villemo uważała, że każda kobieta miała w sobie pewne piękno, które należało odpowiednio podkreślić lub umiejętnie wydobyć. -Co Ty na to? - Zapytała o ostateczną opinię.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 13.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: A. Fenrisdóttir Czw 23 Lis - 22:19
Działanie na ostatni moment, w napływie chwili i dostosowując się do szybko zmieniających warunków było tym, co Abigel lubiła najbardziej. Uwielbiała być zaskakiwana. Poza tym, że nie znosiła rutyny, a zmiana była jej ulubionym zwyczajem, to każdą okazję traktowała jak nowe wyzwanie i możliwość sprawdzenia się - także w komunikacji międzyludzkiej. Nie potrafiąc wykrzesać nic z własnej garderoby, mogła zwyczajnie załamać ręce i uznać, że w ostatniej chwili zrezygnuje z wernisażu, lecz umiejętność proszenia o pomoc i korzystania z zasobów innych osób była bardzo istotna oraz przydatna w życiu badacza. Każdy wszak powinien wiedzieć, że nie istniały sytuacje bez wyjścia, a jedynie umysły zbyt zamknięte, by go poszukać.
- Złoto jest klasyczne, więc chyba pasuje - odparła, sądząc, że Villemo mówi o biżuterii, ale pozłacane bolerko okazało się być zaskoczeniem. Ciemne oczy znów wybałuszyły się na pannę Holmsen, lecz na jej twarzy malował się cień rozbawienia. - Raczej nie. Na obcasie mam chyba jedne, czarne. - Stłumiła wątpliwości względem narzutki, widząc że niksa już pognała dalej w przygotowaniach. Nieczęsto miała okazję widzieć sąsiadkę tak pochłoniętą swoją pasją, więc obserwowała to zjawisko z zaciekawieniem i satysfakcją.
Pozwoliła poprowadzić się do toaletki i zajęła miejsce na krześle, od razu spoglądając we własne odbicie w wielkim lustrze. Wraz z pierwszym dotykiem długich, sięgających połowy pleców włosów przez Villemo, wyrocznia poczuła delikatny dreszcz przebiegający od karku w dół. Nie przywykła do tak bezpośredniej, fizycznej bliskości z kimkolwiek, zazwyczaj stroniąc nawet od wylewnych uścisków. Kącik jej ust uniósł się nieznacznie ku górze, bo doświadczenie choć nowe, to z pewnością należące do tych przyjemniejszych.
- Oh, za spiętymi włosami nie da się schować - rzuciła z udawaną powagą, bo choć przywykła do noszenia rozpuszczonych kosmyków, to ucieczki nie były w jej stylu. Mnogość wpiętych we włosy wsuwek zdecydowanie przekraczała liczbę, jaka kiedykolwiek była w nie wetknięta, ale finalny efekt, nawet jeśli obecnie wyłącznie prowizoryczny, zyskiwał uznanie w oczach Abigel. - Rzeczywiście, tak będzie bardziej korzystnie. - Pokiwała głową z uznaniem, już bez udawania. - Masz jakiś sprawdzony sposób na zakrycie tych cieni? Zwykle mi to nie przeszkadza, ale nie chcę straszyć innych gości. Jeszcze uznają, że uciekłam z Helheimu… - Nachyliła się w stronę zwierciadła, dotykając palcami ciemniejszych śladów pod oczami, których obecność stała się już niemal nieodłącznym elementem twarzy wyroczni.
- Złoto jest klasyczne, więc chyba pasuje - odparła, sądząc, że Villemo mówi o biżuterii, ale pozłacane bolerko okazało się być zaskoczeniem. Ciemne oczy znów wybałuszyły się na pannę Holmsen, lecz na jej twarzy malował się cień rozbawienia. - Raczej nie. Na obcasie mam chyba jedne, czarne. - Stłumiła wątpliwości względem narzutki, widząc że niksa już pognała dalej w przygotowaniach. Nieczęsto miała okazję widzieć sąsiadkę tak pochłoniętą swoją pasją, więc obserwowała to zjawisko z zaciekawieniem i satysfakcją.
Pozwoliła poprowadzić się do toaletki i zajęła miejsce na krześle, od razu spoglądając we własne odbicie w wielkim lustrze. Wraz z pierwszym dotykiem długich, sięgających połowy pleców włosów przez Villemo, wyrocznia poczuła delikatny dreszcz przebiegający od karku w dół. Nie przywykła do tak bezpośredniej, fizycznej bliskości z kimkolwiek, zazwyczaj stroniąc nawet od wylewnych uścisków. Kącik jej ust uniósł się nieznacznie ku górze, bo doświadczenie choć nowe, to z pewnością należące do tych przyjemniejszych.
- Oh, za spiętymi włosami nie da się schować - rzuciła z udawaną powagą, bo choć przywykła do noszenia rozpuszczonych kosmyków, to ucieczki nie były w jej stylu. Mnogość wpiętych we włosy wsuwek zdecydowanie przekraczała liczbę, jaka kiedykolwiek była w nie wetknięta, ale finalny efekt, nawet jeśli obecnie wyłącznie prowizoryczny, zyskiwał uznanie w oczach Abigel. - Rzeczywiście, tak będzie bardziej korzystnie. - Pokiwała głową z uznaniem, już bez udawania. - Masz jakiś sprawdzony sposób na zakrycie tych cieni? Zwykle mi to nie przeszkadza, ale nie chcę straszyć innych gości. Jeszcze uznają, że uciekłam z Helheimu… - Nachyliła się w stronę zwierciadła, dotykając palcami ciemniejszych śladów pod oczami, których obecność stała się już niemal nieodłącznym elementem twarzy wyroczni.
Villemo Holmsen
Re: 13.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: A. Fenrisdóttir Czw 23 Lis - 22:19
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Villemo była w swoim żywiole i szalała w sypialni jakby od wyglądu sąsiadki zależał sukces całego wernisażu. Sprawiło jej ogromną przyjemność zajmowanie się wyglądem kobiety, sprawianiem, że będzie niczym motyl, który się przepoczwarzył. Abigel była piękna i potrzebowała jedynie odpowiedniej oprawy aby je wydobyć, a w tym niksa była świetna. Podrzucała coraz to nowe rzeczy do przymierzania, sprawdzała i komentowała pod nosem dopóki nie była zadowolona z efektu. Suknia zaczęła nabierać kolorów i szyku dzięki drobnym dodatkom w postaci bolerka, torebki oraz biżuterii. Czarne buty idealnie pasowały choć zapewne złote stanowiłyby lekko ekstrawagancki dodatek. Nie był jednak niezbędny do całości.
Upięcie włosów było prowizoryczne aby ukazać jedynie co chciała osiągnąć i na czym skupić uwagę osób, które będą miały do czynienia z wyrocznią. Niksa była trochę zaborcza w tym co robiła, ale widziała, że sąsiadka poddaje się jej zabiegom i przyjmuje to co robi, chociaż po jej minie dostrzegła, że do paru pomysłów podchodziła sceptycznie.
-Hmm, co powiesz na dobry sen? - Zagadnęła swobodnie zdając sobie sprawę, że te cienie to efekt nieprzespanych nocy. Zaraz jednak sięgnęła po odpowiednie kosmetyki, które wskazała Abigel.-Proszę, tutaj masz korektor i cienie. Należy wklepać go delikatnie i niewielką ilość pod oczy, a następnie pędzelkiem omieść z niewielką ilością cienia. W kącikach oczu daj trochę białego, rozświetlisz swoje spojrzenie. - Zerknęła jeszcze na twarz sąsiadki odbitej w tafli lustra. Uśmiechnęła się przy tym delikatnie. -Nie staraj się ich całkowicie zatuszować bo zrobisz sobie efekt maski a to tylko wszystko zepsuje. Staraj się je po prostu przygasić. Każdy z nas ma jakieś cienie pod oczami, nie da się ich całkowicie pozbyć. - Dodała jeszcze tonem znawcy i sięgnęła po swój kubek z herbatą. -I co sądzisz? - Zapytała wskazując już na kreację, którą właśnie stworzyły. Dla Villemo ważne było aby sąsiadka dobrze się czuła w tym co ma na sobie. Nie chciała by w trakcie wernisażu czuła się źle we własnej skórze. Abi miała czerpać przyjemność z pobytu w galerii, nie zaś non stop myśleć o tym jak wygląda i czy przypadkiem bolerko źle się układa na plecach.
Upięcie włosów było prowizoryczne aby ukazać jedynie co chciała osiągnąć i na czym skupić uwagę osób, które będą miały do czynienia z wyrocznią. Niksa była trochę zaborcza w tym co robiła, ale widziała, że sąsiadka poddaje się jej zabiegom i przyjmuje to co robi, chociaż po jej minie dostrzegła, że do paru pomysłów podchodziła sceptycznie.
-Hmm, co powiesz na dobry sen? - Zagadnęła swobodnie zdając sobie sprawę, że te cienie to efekt nieprzespanych nocy. Zaraz jednak sięgnęła po odpowiednie kosmetyki, które wskazała Abigel.-Proszę, tutaj masz korektor i cienie. Należy wklepać go delikatnie i niewielką ilość pod oczy, a następnie pędzelkiem omieść z niewielką ilością cienia. W kącikach oczu daj trochę białego, rozświetlisz swoje spojrzenie. - Zerknęła jeszcze na twarz sąsiadki odbitej w tafli lustra. Uśmiechnęła się przy tym delikatnie. -Nie staraj się ich całkowicie zatuszować bo zrobisz sobie efekt maski a to tylko wszystko zepsuje. Staraj się je po prostu przygasić. Każdy z nas ma jakieś cienie pod oczami, nie da się ich całkowicie pozbyć. - Dodała jeszcze tonem znawcy i sięgnęła po swój kubek z herbatą. -I co sądzisz? - Zapytała wskazując już na kreację, którą właśnie stworzyły. Dla Villemo ważne było aby sąsiadka dobrze się czuła w tym co ma na sobie. Nie chciała by w trakcie wernisażu czuła się źle we własnej skórze. Abi miała czerpać przyjemność z pobytu w galerii, nie zaś non stop myśleć o tym jak wygląda i czy przypadkiem bolerko źle się układa na plecach.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Bezimienny
Re: 13.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: A. Fenrisdóttir Czw 23 Lis - 22:19
Panna Fenrisdóttir tolerowała zaborczość niksy nie przez własną uległość, a przeświadczenie, że ta dobrze wie, co robi. Gdyby zaproponowała kreację, jaka zupełnie nie pasowałaby do Abigel, zaczęłaby powątpiewać w jej gust i zwyczajnie odmówiła. Szczęśliwie Holmsen była świetna w tym, co robiła.
- Tam też byłaś taka mądra? - zapytała odruchowo sarkastycznym tonem na sugestię snu. - Kiedyś się wyśpię, może pojutrze - wymusiła uśmiech z przekąsem, bo dobrze wiedziała, że nie jest to takie łatwe. Zamierzała porzucić eliksiry nasenne, a obecnie tylko one zapewniały jej sen przez całą noc. W każdym innym przypadku budziły ją koszmary, będące nawracającymi fragmentami wizji, których doświadczała dzięki uprzejmości Norn.
Przyjęła wskazane przez Villemo kosmetyki, ostrożnie nakładając korektor. Mimo iż nie używała podobnych specyfików na co dzień, to w kwestii makijażu nie miała dwóch lewych rąk. Wklepała niewielką ilość kosmetyku, stosując się do rad i starając nie przedobrzyć. - Efekt maski… Jakby na co dzień ludzie nie przybierali masek, pozując na kogoś innego, niż są - westchnęła cicho, sięgając po pędzelek. - Kamuflaż dopełnia wygląd, czyni kłamstwo bardziej realnym i prawdopodobnym. Łagodzi podejrzenia. Czy już jestem piękna? - zapytała nagle, przerywając swój iście filozoficzno-moralizatorski wywód, odwracając się w stronę sąsiadki. Cienie pod oczami rzeczywiście zdawały się jakby bardziej płytkie, a granice między skórą a kosmetykiem niemal niezauważalne. Biały kącik oka sprawiał, że spojrzenie stało się otwarte i błyszczące. Abigel uśmiechnęła się ciepło, wcale nie wymuszenie i podniosła się z miejsca, by obejrzeć się w pełnej krasie w wielkim lustrze zamkniętym w kutej oprawie.
- Obawiałam się, że będzie z tym większy problem, ale śmiało mogę nazywać cię cudotwórczynią. Dziękuję, jesteś kochana - przyznała z wyraźnym zadowoleniem z takiego obrotu sprawy. - Jak mogę ci się odwdzięczyć?
- Tam też byłaś taka mądra? - zapytała odruchowo sarkastycznym tonem na sugestię snu. - Kiedyś się wyśpię, może pojutrze - wymusiła uśmiech z przekąsem, bo dobrze wiedziała, że nie jest to takie łatwe. Zamierzała porzucić eliksiry nasenne, a obecnie tylko one zapewniały jej sen przez całą noc. W każdym innym przypadku budziły ją koszmary, będące nawracającymi fragmentami wizji, których doświadczała dzięki uprzejmości Norn.
Przyjęła wskazane przez Villemo kosmetyki, ostrożnie nakładając korektor. Mimo iż nie używała podobnych specyfików na co dzień, to w kwestii makijażu nie miała dwóch lewych rąk. Wklepała niewielką ilość kosmetyku, stosując się do rad i starając nie przedobrzyć. - Efekt maski… Jakby na co dzień ludzie nie przybierali masek, pozując na kogoś innego, niż są - westchnęła cicho, sięgając po pędzelek. - Kamuflaż dopełnia wygląd, czyni kłamstwo bardziej realnym i prawdopodobnym. Łagodzi podejrzenia. Czy już jestem piękna? - zapytała nagle, przerywając swój iście filozoficzno-moralizatorski wywód, odwracając się w stronę sąsiadki. Cienie pod oczami rzeczywiście zdawały się jakby bardziej płytkie, a granice między skórą a kosmetykiem niemal niezauważalne. Biały kącik oka sprawiał, że spojrzenie stało się otwarte i błyszczące. Abigel uśmiechnęła się ciepło, wcale nie wymuszenie i podniosła się z miejsca, by obejrzeć się w pełnej krasie w wielkim lustrze zamkniętym w kutej oprawie.
- Obawiałam się, że będzie z tym większy problem, ale śmiało mogę nazywać cię cudotwórczynią. Dziękuję, jesteś kochana - przyznała z wyraźnym zadowoleniem z takiego obrotu sprawy. - Jak mogę ci się odwdzięczyć?
Villemo Holmsen
Re: 13.12.2000 – Sypialnia – V. Holmsen & Bezimienny: A. Fenrisdóttir Czw 23 Lis - 22:19
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Pokręciła z dezaprobatą głową, ale nie była urażona kąśliwą uwagą w jej stronę. Niczym nie zrażona dalej robiła swoje mając misję do spełnienia.
-Dobrze, że nie po śmierci. - Mruknęła pod nosem bo i takie odpowiedzi słyszała kiedy zalecała sen. Ten zaś był niezbędny w jej pracy. Musiała wyglądać nienagannie, wręcz idealnie skoro stawała się ucieleśnieniem męskich snów i pragnień. Słowa Abi trafiły do niej, choć starała się tego po sobie nie poznać. Życie sprawiło, że codziennie nakładała maski, stawała się kimś innym. Spełniała marzenia zawarte w obrazach, balansowała nie raz na cienkiej nici pożądania i spełnienia, sztuki i przekleństwa, za każdym razem idealnie przyjmując swoją rolę. Ostatnio trochę ciężej niż zwykle, ale zwalczy to i na powrót znajdzie równowagę. Zapewne to przez to, że ostatnio nie była przy żadnym akwenie wodnym. Tajemnica, którą skrywała też ją przybijała do ziemi. Tak niewiele osób wiedziało, że jest niksą. I nikt z nich nie był jej przyjacielem.
-Wyglądasz wspaniale. - Obwieściła z triumfem w głosie zadowolona z efektu jaki osiągnęły. -Możesz pójść na wernisaż i czarować. - Powiedziała z uśmiechem na jasnej, porcelanowej twarzy. Szare oczy iskrzyły z radości. -Nie musisz dziękować. - Dodała jeszcze z udawaną skromnością i po chwili zaśmiała się szczerze sama z siebie. Patrzyła jeszcze przez chwilę jak kobieta przygląda się sobie w odbiciu lustra. Swoją nagłą prośbą sprawiła jej wielką przyjemność.
Oparła się o toaletkę i zamilkła na dłuższą chwilę. Zbliżały się ważne święta i miała znów ponownie spędzić je sama. Ostatnie były dość bolesne po stracie rodziny i bliskich. Nie miała jeszcze odwagi spędzać ich sama, tylko czy wypadało jej tak się wpraszać?
-Co robisz w Jul? - Zapytała w końcu zbierając się na odwagę.
Villemo i Abigel z tematu
-Dobrze, że nie po śmierci. - Mruknęła pod nosem bo i takie odpowiedzi słyszała kiedy zalecała sen. Ten zaś był niezbędny w jej pracy. Musiała wyglądać nienagannie, wręcz idealnie skoro stawała się ucieleśnieniem męskich snów i pragnień. Słowa Abi trafiły do niej, choć starała się tego po sobie nie poznać. Życie sprawiło, że codziennie nakładała maski, stawała się kimś innym. Spełniała marzenia zawarte w obrazach, balansowała nie raz na cienkiej nici pożądania i spełnienia, sztuki i przekleństwa, za każdym razem idealnie przyjmując swoją rolę. Ostatnio trochę ciężej niż zwykle, ale zwalczy to i na powrót znajdzie równowagę. Zapewne to przez to, że ostatnio nie była przy żadnym akwenie wodnym. Tajemnica, którą skrywała też ją przybijała do ziemi. Tak niewiele osób wiedziało, że jest niksą. I nikt z nich nie był jej przyjacielem.
-Wyglądasz wspaniale. - Obwieściła z triumfem w głosie zadowolona z efektu jaki osiągnęły. -Możesz pójść na wernisaż i czarować. - Powiedziała z uśmiechem na jasnej, porcelanowej twarzy. Szare oczy iskrzyły z radości. -Nie musisz dziękować. - Dodała jeszcze z udawaną skromnością i po chwili zaśmiała się szczerze sama z siebie. Patrzyła jeszcze przez chwilę jak kobieta przygląda się sobie w odbiciu lustra. Swoją nagłą prośbą sprawiła jej wielką przyjemność.
Oparła się o toaletkę i zamilkła na dłuższą chwilę. Zbliżały się ważne święta i miała znów ponownie spędzić je sama. Ostatnie były dość bolesne po stracie rodziny i bliskich. Nie miała jeszcze odwagi spędzać ich sama, tylko czy wypadało jej tak się wpraszać?
-Co robisz w Jul? - Zapytała w końcu zbierając się na odwagę.
Villemo i Abigel z tematu
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach