Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    18.01.2001 – Pub „U Morleya” – V. Holmsen & Bezimienny: S. Nygaard

    2 posters
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    10.01.2001

    W Sanne niespodziewanie musiała się zbudzić niemalże żyłka odkrywcy, bowiem umówiła się z klientem na odbiór zamówionych eliksirów w porcie, w miejscu, w którym zdecydowanie nie bywała za często, chociażby z racji tego, że preferowała wody słodkie. Teraz jednak w zupełnie nowym otoczeniu czuła się całkiem dobrze, chyba potrzebowała odmiany w swoim środowisku, które na co dzień widziała. Przed transakcją, bo przybyła zdecydowanie przed czasem spotkania, spoglądała nawet w ciszy na morze przez pewien czas.
    Samo spotkanie przeszło bez problemów, wyjęła ze swojej torby i przekazała kupcowi to co zamówił, w zamian otrzymała obiecaną zapłatę.
    Ponieważ jednak nie śpieszyło się jej tak bardzo, nie miała już żadnego pilnego spotkania wyznaczonego na ten dzień, postanowiła zostać w tym portowym pubie i spędzić tutaj więcej czasu, chłonąc atmosferę tego miejsca. Musiała przyznać, że nie było tutaj najgorzej może częściej tutaj będzie od tej pory przychodzić.
    Rozglądała się po wnętrzu ze swojego stolika ustawionego w rogu lokalu. To właśnie stamtąd ujrzała młodego mężczyznę, najprawdopodobniej marynarza, który przyszedł tutaj sam, a najprawdopodobniej wszystko na to wskazywało, i ucinał sobie pogawędkę z barmanem. Sanne powolnym krokiem podeszła do niego i uśmiechnęła się lekko. Chcąc urozmaicić nieco swój pobyt tutaj zaczęła używać swoich uroków na nim, by roztoczyć aurę, jaką niksy potrafią roztoczyć nad mężczyznami i po kilku zamienionych słowa, mężczyzna właśnie zamawiał dla niej podwójne whisky, za które z chęcią sam zapłacił, będąc pod wpływem niksy. Ten dzień mógł być jeszcze przyjemniejszy niż się na początku wydawał.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Pub mieścił się blisko mieszkania, kiedy nie chciała siedzieć sama w czterech ścianach przychodziła właśnie tutaj. I choć jej kroki zwykle kierowały się ku wodzie słodkiej tak morze miało w sobie coś kojącego, a jego szum łagodził rany na duszy niksy. Im bardziej starała się ukrywać aurę tym bardziej to bolało. Jedynie w galerii pozwalała sobie na swobodę, w otoczeniu, które dawało jej poczucie bezpieczeństwa. Wszędzie indziej była narażona na atak. Widziała plakaty, słyszała głosy i docierały do niej informacje o atakowaniu galdrów tylko podejrzanych o posiadanie w sobie demonicznej krwi.
    Zimny, styczniowy wiatr wdarł się pod poły płaszcza co sprawiło, że przyspieszyła kroku. Chciała na chwilę otulić się gwarem ludzi, poczuć się jedną z nich, częścią społeczeństwa, w którym byli tacy, którzy życzą jej śmierci. Wspomnienie spektaklu nagle stało się żywe i namacalne. Pozwoliła aby stworzona przez nią iluzja stała się czymś prawdziwym i namacalnym, oszustwem, w które sama wpadła.
    Czy powinna iść do tego pubu? Pytanie rozwiało się natychmiast w momencie przekroczenia jego progu. Ciepłe powietrze uderzyło w porcelanową twarz, na której wystąpiły rumieńce od mrozu. Odetchnęła z cichą ulgą kiedy w jej stronę skierowały się nieliczne pary oczu. Spokojnie podeszła do lady by zamówić kufel grzańca, potrzebowała zanurzyć się w zapachu goździków i pomarańczy w rozgrzewającym smaku gorącego wina. Ujmując swój kufel skierowała się do wolnego, małego stolika, którego nikt jeszcze nie zajął, a gdy odstawiała naczynie na przetarty i nadgryziony zębem czasu blat zamarła na parę sekund.
    Wyczuła od razu wibrowanie aury, ale nie obcej jak Einara, ale całkowicie znajomej i rodzimowej. Była mocno wyczuwalna, choć jeszcze nie obejmowała całego budynku.
    Kto był tak nierozważny?
    Szare spojrzenie szybko przebiegło po zebranych osobach i nagle ją dostrzegła. Niksa! Piękna, niebezpieczna i kokietująca właśnie marynarza. Na jej wdzięk nie był obojętny również barman, który już robił maślane oczka stawiając kolejne drinki na ladzie.
    Na wszystkie Norny! - zawołała w myślach widząc co się dzieje, czując jak aura kobiety oplata tych dwóch mężczyzn. Brakuje aby był w pubie Łowca, który jest nadgorliwy i uzna niksę za niebezpieczeństwo dla galdrów, a dwie niksy - rozniosą je na widłach.
    Nie zastanawiając się wiele porzuciła swój kufel i paru krokach znalazła się obok pobratymczyni i jej marynarza. Musiała się pilnować aby jej aura nie splotła się z tą drugą, wtedy dopiero by miały kłopoty.
    -Kochana, jak miło cię widzieć! - Zawołała przyjacielskim głosem. -Tyle lat, kto by pomyślał. Koniecznie musimy porozmawiać. - Szczebiotała dalej wykorzystując swoje umiejętności aktorskie, które pozyskała przez czas nauki i pracy w teatrze. Spojrzała na marynarza, który nadal wpatrywał się w drugą niksę jak w obraz. -Pan wybaczy, porwę przyjaciółkę, na krótką chwilę. - Dostrzegając błysk niezadowolenia i chęć oporu pozwoliła aby nitki jej wdzięków spoczęły w jego umyśle. Otuliła go delikatnie uśmiechając się przy tym rozbrajająco. Większa ilość par oczu zwróciła się w ich kierunku. Musiała szybko działać i chwyciła drugą niksę pod ramię odciągając ją od marynarza.Ten zaś powoli otrząsał się z otumanienia zastanawiając się dlaczego ma dwie szklanki whisky przed sobą.
    -Musisz bardziej uważać.- Powiedziała cicho Villemo w stronę niksy kiedy znalazły się przy jej stoliku. -Rzucasz się w oczy.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Nie spostrzegła momentu, kiedy druga niksa weszła do pubu, zresztą nie używała ona swoich mocy zaraz po wejściu, nie było więc możliwości, żeby ją wyczuła. Była zresztą całkiem zajęta oczarowywaniem swoim urokiem marynarza, barman najwyraźniej również znalazł się w polu rażenia. Jak okiem sięgnąć wszyscy tutaj, choć w różnym wieku, to byli związani z morzem. Co by nie mówić, ta grupa ludzi miała swoisty wygląd i atmosferę wokół siebie, która była wyczuwalna chyba dla każdego, nie trzeba było do tego mieć jakichś specjalnych zdolności. Czy było prawdopodobne, że wśród ludzi morza czai się Łowca? Tak średnio. Choć nie można zaprzeczyć, że Sanne mogła być zbyt pewna siebie, a w poszukiwaniu rozrywki, mogła stać się dużo bardziej nieostrożna niż była zazwyczaj.
    Usłyszała przyjacielsko wypowiedziane zdanie w swoim kierunku w tym samym momencie, kiedy poczuła emanującą od nieznajomej taką samą aurę. Druga niksa! Trzeba przyznać, że poza własną rodziną nie spotkała ich w okolicy zbyt wiele. Jednak nie pozwoliła by na jej twarzy odmalowało się zaskoczenie obrotem sytuacji, a jedynie, przeniosła na nią ciekawe spojrzenie, a jej kąciki ust uniosły się w uśmiechu. - Mmm... tak, od końca szkoły minęło sporo czasu. - przeniosła spojrzenie na marynarza. - Wybacz mój drogi - marynarz chyba nie wyglądał na zbyt szczęśliwego nagłym przerwaniem tego, co się działo. Ale wyglądało na to, że nieznajoma niksa zajęła się tym by go uspokoić.
    Kiedy były już przy stoliku niksy, Sanne przechyliła nieco głowę na bok i utkwiła ciekawe spojrzenie w nieznajomej.
    - Miałam ochotę na darmową whisky, której mnie pozbawiłaś. Co za niepowetowana strata. Poza tym to pub marynarzy, Łowcy raczej rzadko tutaj się zapuszczają - westchnęła lekko, by nachylić się w kierunku niksy.
    - Ale pewnie masz rację. Nudziłam się po prostu. A ty... nie wyruszyłaś na łowy z nudów? Swoją drogą, miło poznać… siostrę - uśmiechnęła się po czym przeniosła spojrzenie na stół, gdzie powinno stać whisky i zrobiła wymownie przesadną, smutną minę, niczym z bajki.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Niksa szybko podłapała jej zagrywkę dzięki czemu udało się nim odejść do stolika, który wcześniej zajmowała Villemo. Widząc rozżalenie malujące się na jej twarzy zamówiła u barmana jeszcze jedną szklankę whisky, a potem zerknęła na marynarza, który jeszcze przez chwilę drapał się po głowie, a potem zerknął na Villemo. Ta uśmiechnęła się do niego rozbrajająco i usiadła przed niksą podając jej trunek.
    -Villemo - Przedstawiła się krótko ujmując kielich z grzańcem. Przyjemne ciepło zaczęło promieniować po całym ciele. Aura opadła, została związana w ciasny węzeł. Dwie demonice w jednym pomieszczeniu, to mogło przerodzić się w teatr dla ich uwielbienia ale nie chciała tego. -Łowcy ostatnio węszą wszędzie gdzie się da. Lepiej mieć oczy wokół głowy. - Zauważyła roztropnie i upiła łyk grzańca. Zmarszczyła nieznacznie brwi. -Nie jestem na łowach. Przyszłam się napić. - Nie chciała tak bardzo poddawać się swojej naturze chociaż nie raz ją kusiło, a gdy spotykała się z Kruczym pozwalała aby dzikość krwi przejmowała nad nią kontrolę. Pracując w galerii otumaniła klientów swoim urokiem wiedząc, że w murach jakie wybudował Olaf może czuć się bezpieczna. We własnej kamienicy skrywała swoją prawdziwą naturę nie chcąc aby sąsiedzi ją wyrzucili. Wpaść w dłonie łowców równało się dla niej bycie pochwyconą przez samą śmierć. -Jak zżera cię nuda, radzę znaleźć sobie inne zajęcie. - Miasto ją przerażało, lęki, kiedyś majaczące teraz nabierały materialnej formy stając się namacalne bardziej niż kiedyś. Nie słyszała już pogodnej melodii życia ani tym bardziej cichych tonów, które wskazywały ścieżkę jaką powinna podążać. Melodia milkła, a jej miejsce zastępowało rytmiczne bicie spanikowanego serca. Jedynie sączyła się kiedy była z Kruczym lub Einarem, gdy była w galerii - tam gdzie mogła być sobą, gdzie nie musiała ukrywać tego kim jest bo każde srebrzyste spojrzenie skazuje ją na niebyt.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Skoro inna niksa, która najwidoczniej chciała jej coś powiedzieć, zachowywała się w ten sposób, łatwiej było po prostu podjąć grę niż stwarzać niezwykle niezręczną sytuację. Zresztą, może jej zabawa się nie skończyła, dlatego była zainteresowana co może się wydarzyć z nowo poznaną niksą. Możliwe, że sama będzie miała do niej kilka pytań. Sanne była widocznie uszczęśliwiona, kiedy pojawiła się przed nią szklanka whisky. Uniosła ją i upiła nieco zawartości. Tak, tego było jej trzeba.
    Kiedy Villemo ujmowała kielich z grzańcem, Sanne spojrzała na nią przelotnie przekrzywiając głowę na bok, na lewą stronę. Sanne również puściła z więzów swojej mocy marynarza, który zapewne zastanawiał się teraz co do cholery się przed chwilą wydarzyło, jak i barmana, którego związała swoją nieco przez przypadek. Trochę szkoda, we dwie mogły się naprawdę nieźle zabawić. Może jak nie teraz, to uda im się kiedy indziej. W końcu poznała niksę spoza swojej rodziny, więc raczej nie chciałaby kontaktu tracić.
    Słysząc słowa Villemo prychnęła.
    - Łowcy... nie mają nic lepszego do roboty? Jak walczyć z prawdziwymi zagrożeniami? - pokręciła głową i upiła większą ilość whisky. Inaczej mogłoby się to przerodzić w antyłowczą tyradę.
    - Bardzo dobrze, napijmy się więc, przyjaciółko - odparła, puszczając do niej oko i upijając jeszcze trochę.
    - Inne zajęcie, powiadasz? - przez chwilę przyglądała się jej, a potem wciągnęła głęboko powietrze.
    - W porządku. Możemy zacząć na przykład od rozmowy. Powiedz mi coś więcej o sobie. Czym się zajmujesz? - nachyliła się do niej przez stolik i konspiracyjnym szeptem kontynuowała.
    - I tak wydajesz się być znacznie ciekawszą osobą, niż większość tutaj obecnych.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Trochę się uspokoiła kiedy niksa się do niej przysiadła i uwolniła ze swojej mocy marynarza i barmana. Jeszcze tego brakowało aby obydwaj oszaleli na jej punkcie a ona podała się na tacy niczym ryba do obiadu.
    -Nie chodzi tylko o Łowców. Wyzwoleni są wszędzie. Rozwieszają plakaty i zbierają wiece na ulicach. - Mijała te spotkania, w których wołali o wyzwoleniu miasta spod jarzma demonów. Krzyczeli o sprzątaniu ulic i wymiataniu śmieci - one były jednymi z nich. To tym bardziej zmuszało ją do trzymania swojej aury na krótkiej smyczy. Tym bardziej przy Sigurdzie, był Kruczym; gdyby ktoś z jego przełożonych się dowiedział, że jego łóżko grzeje niksa to on sam mógłby być zdegradowany. Nieprzyjemny dreszcz przebiegł jej po plecach. Liczyła, że nigdy się z nimi nie spotka, z fanatykami, którzy upatrywali całego zła tego świata w takich jak one. -Rozmowa potrafi być nieraz o wiele ciekawszym zajęciem. - Zgodziła się, a poznanie nowej niksy było nie lada wydarzeniem. Nie spotykała ich wiele na swojej drodze, zwłaszcza w mieście. Raczej się ukrywały poza murami, nie rzucały się w oczy. To ona wychowana w świecie galdrów czuła, że wśród nich jest jej miejsce. Okazało się, że społeczność myśli inaczej.
    -Pracuję w galerii sztuki. - Odpowiedziała zgodnie z prawdą. Od kiedy Sigurd wykupił jej czas schodziła do podziemi jedynie by odebrać kolejną sukienkę lub zdać raport Olafowi. Czasami porozmawiać z dziewczętami, które wypytywały Villemo jak jest jej z Kruczym. -Ty? - Zagadnęła ciekawa nowej koleżanki, tego co tu robi i poniekąd jak się jej żyje między galdrami.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Cóż Sanne na pewno nie chciała urządzać sceny, ani rozpoczynać relacji z pierwszą niksą spoza swojej rodziny na negatywnej stopie, więc i nie była uparta tak jak zwykle i po prostu odpuściła bardziej ciekawa poznania Ville niż marynarz, którego oczarowała. W końcu miała swoją whisky, można więc powiedzieć, że była zadowolona na ten moment. Oczywiście wszystko zależy od tego jak rozmowa z nową przyjaciółką się potoczy.
    - Następna banda nawiedzonych - prychnęła Sanne i machnęła ręką. Pogardzała takimi ludźmi. I najchętniej potopiłaby ich wszystkich w jeziorze. Z pomocą Villemo mogłyby potopić całkiem sporą grupę, nie wiedziała tylko jak nowopoznana by się zapatrywała na takie rozwiązanie. Jak dla Sanne było ono idealne, bowiem rozwiązywało masę drobnych problemów, które składały się na jeden większy - czyli polujących w ten czy inny sposób na demony. Czy to wina Sanne, że jest bardziej rozwinięta od przeciętnego człowieka na ulicy? - To takich fanatyków powinno się usunąć. Ale nikt z tym nic nie robi - rzuciła bardziej przyciszonym tonem głosu, żeby mieć pewność, że tylko jej rozmówczyni jest w stanie ją teraz usłyszeć.
    Villemo była otwarta na rozmowę, to dobrze. Sanne nie spędzi tego wieczoru tak jak sobie zaplanowała, jednak dużo wskazuje na to, że i tak będzie to ciekawie spędzony czas. Życie przynosi nie raz naprawdę interesujące niespodzianki. Spotkanie drugiej niksy, o chyba całkiem przystępnym usposobieniu też było nie lada ciekawym wydarzeniem.
    - Och, galeria sztuki. Widzę, że naprawdę wtapiasz się w tłum - pokiwała głową z uznaniem, bo ona chyba nie miałaby tyle cierpliwości by aż tak się wystawiać na kontakty z innymi.
    - Jestem alchemikiem. W sumie to rzadko wychodzę ze swojego przybytku jeśli nie muszę. Dziś również wyszłam by sfinalizować kupno zamówionych medykamentów - powiedziała prawie całkowicie zgodnie z prawdą, wśród medykamentów były bowiem też zamówione trucizny, ale nie trzeba o tym wspominać, prawda?
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Uśmiechnęła się pod nosem, bo ileż to problemów by zostało rozwiązanych prostym utopieniem. Po rozmowie z Sigurdem miała ochotę rzucić wszystko i zaszyć się gdzieś poza Midgardem, zamieszkać w miejscu, do którego nie mają dostępu galdrowie. Tam by mogła nucić wodne pieśni i zatapiać się w swoim jestestwie, nie zważając na nic. Mieszkała w Midgardzie, w lokacji, którą przerobiła pod siebie, pod swoje potrzeby aby móc cieszyć się w nim wytchnieniem. Niestety, teraz głównie zatapiała się w ponurych myślach.
    -Obawiam się, że możemy spotkać się niemym przyzwoleniem… - Mruknęła cicho i upiła łyk grzańca. Powinna być wrogo nastawiona do niksy, tak samo jak do Einara, a jednak przewrotna natura Villemo nie pozwalała jej wiecznie boczyć się na świat, wręcz przeciwnie. Nakazywała łamać zasady i podążać ścieżką jeszcze nie przetartą. Dlatego też nie zostawiła niksy samej kiedy odciągnęła ją od marynarza, a usiadła i prowadzila rozmowę ciekawa gdzie w niej zawędrują.
    -Pracowałam przez jakiś czas w teatrze. Ten jednak spłonął. - Dodała po chwili, bo ten etap życia uważała za jeden z najlepszych dla siebie. Tam mogła być sobą, tam była pełna swobody i życia, a kiedy pracowała w galerii otrzymała złudne poczucie wolności. Olaf dawał jej wiele ale trzymał ją w garści. Teoretycznie mogła porzucić pracę dla niego, ale co miałaby robić dalej? Mogła próbować stażu w teatrze i ta opcja czasami kusiła ją coraz mocniej. Tylko czy jeszcze potrafiła stąpać po deskach sceny?
    -Jako alchemiczka nie możesz narzekać na brak klientów. - Zauważyła nie wiedząc jeszcze, że rozmawia z osobą, która para się zakazaną magią, a to oznacza, że oprócz własnego pochodzenia jej zainteresowania mogą ściągać większą uwagę innych. Obawy i lęki Vill mogły jej zaszkodzić, ale na razie skrywała się w swojej skorupie chcąc przemyśleć taktykę. Decyzja musiała zapaść szybciej niż chciała. Pociągnęła solidny łyk grzańca.


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach

    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Czasem proste rozwiązania są najlepsze. A takie utopienie jest proste i rozwiązuje wiele problemów. Rozwiązałoby na przykład pewną znaczącą niesprawiedliwość, gdzie to prześladowanie takich dwóch niks jak one, a już topienie prześladowców, w samoobronie oczywiście, to już rzekomo jest niezwykle naganne. Odkąd to obrona siebie jest naganna? A nucenie wodnych pieśni i swobodne przesiadywanie w jeziorze przez większość czasu brzmiało jak bajka. Szkoda tylko, że tak samo realne jak bajka. Miejsce gdzie takie rzeczy byłby możliwe byłyby prawdziwym rajem na Ziemi. A ponieważ takie nie istnieje, Sanne urządziła swój alchemiczny sklep pod swoje potrzeby, a przede wszystkim jeżeli nie musiała to nie wychylała się poza jego progi, na zewnątrz i tak było mało ciekawych rzeczy, spraw i ludzi, większość była głupia i nadmiernie irytujące.
    Sanne miała podobnie, druga niksa, z samej swojej istoty była ciekawszą postacią niż większość przeciętnych galdrów, dlatego też Sanne, mimo, że jej przerwano zabawę, była jej ciekawa i chciała ją lepiej poznać, a ta rozmowa mogła być właśnie początkiem dosyć ciekawej znajomości. Nie było więc na co narzekać tak naprawdę.
    - Prawdziwie artystyczna dusza. Dobrze, lubię nietuzinkowych ludzi. Przykro mi z powodu teatru, to musiała być wielka tragedia. - Nawet Sanne, która na co dzień z wysoką kulturą nie miała zbyt wiele wspólnego musiała przyznać, że teatry miały w sobie coś niezwykle majestatycznego, co sprawiało, że wydawały się dużo cenniejsze niż inne budynki, a ich strata bolała szczególnie mocno.
    A co do poczucia wolności, to Sanne zawsze wychodziła z założenia, że wolność jest najważniejsza, nie byłaby w stanie funkcjonować, gdyby ktoś miał dyktować jej każdy krok każdego dnia. Ucieczka byłaby jedynym rozwiązaniem, potem dopiero by się zastanawiała co dalej.
    - To prawda, choć nie przyjmuję też każdego jak leci. Ale to właśnie klienci wyciągają mnie z mojego przybytku. Klienci i bardzo rzadko, ciekawe osoby, które napotykam. Takie jak ty - powiedziała i pociągnęła łyk ze swojej szklanki. Była ciekawa jak jej rozmówczyni zareaguje na komplement.
    Widzący
    Villemo Holmsen
    Villemo Holmsen
    https://midgard.forumpolish.com/t1299-villemo-holmsen#10804https://midgard.forumpolish.com/t1319-villemo-lilije-holmsen#10812https://midgard.forumpolish.com/t1318-melodi#10809https://midgard.forumpolish.com/


    Grzaniec koił nerwy i sprawiał, że Villemo uspokajała się z każdym kolejnym łykiem gdy mieszanka goździków oraz pomarańczy otaczała jej zmysły. Pragnienie zaszycia się nad jeziorem rosło w niej z każdym dniem. Marzyła o tym aby na wiosnę wyjechać daleko od miasta i na jakiś czas oddać się w pełni naturze, w której mogłaby nabrać perspektywy i dystansu do tego co się działo w jej życiu.
    -Była. - Zgodziła się kiwając delikatnie głową. -Zginęli w niej moi rodzice. - Oraz wszystkie marzenia niksy o karierze w teatrze, która leżały głęboko zakopane w podziemiach galerii Olafa. Nie spodziewała się, że tego dnia spotka drugą niksę. Raczej nie mieszkały w miastach i mało kiedy się w nich pojawiały. Zew natury był o wiele silniejszy niż ciekawość życia wśród galdrów. Unika zaś niepotrzebnego zainteresowania było na dłuższą metę męczące. A jednak Sanne siedziała przed nią ze swoim drinkiem opowiadając co nieco o sobie. Nie było tych informacji dużo, ale na tyle ciekawe, że Villemo z chęcią słuchała. Miło było też spotkać kogoś kto nie reagował na jej aurę, kto był na nią nieczuły. Kimś takim był Einar, teraz stała się nią druga niksa. Nie dostrzegała w niej rywalki, osoby, którą powinna nienawidzić choć podskórny szept tak nakazywał. Ignorowała go skutecznie, zagłuszając ciepłem grzańca i całkiem przyjemną rozmową. -Dziękuję. - Uśmiechnęła się nieznacznie, a w szarych oczach pojawiła się wesoła iskra, która wcześniej przygaszona teraz zabłysła na nowo. Przechyliła mocniej swój kufel kończąc trunek, który dużo wcześniej zakupiła. - Mieszkam w dzielnicy Ragnhildy Potężnej, gdybyś kiedyś zbłądziła w tamte rejony to moje drzwi dla ciebie stoją otworem. - Być może był to błąd, że pozwalała sobie na możliwość lepszego poznania innej niksy, ale bywało ich ostatnio tak mało, a rozmowa z kimś kto doskonale rozumiał jej problemy czy codzienne zmagania mogła okazać się niezwykle oczyszczająca. -Na mnie już czas. Inne obowiązki wzywają. - Musiała odebrać buty od szewca, za którego płacił Olaf oraz porozmawiać z jedną z pracownic w podziemiach, która nie potrafiła poradzić sobie z pewnym klientem. -Do zobaczenia. - Wstając posłała Sanne uśmiech, który w połączeniu z aurą mógł zniewolić najbliżej siedzącego mężczyznę, ale tego nie zrobiła nie chcąc wzbudzać niepotrzebnej sensacji.

    Villemo i Bezimienny z tematu


    Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.