Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    14.01.2001 – Kulturhistorisk Museum – Wystawa ku czci Thora

    3 posters
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    14.01.2001

    Wernisaż ku czci Thora
    Kulturhistorisk Museum zgodnie z ugruntowaną tradycją organizuje wernisaż dedykowany jednemu z nordyckich bogów. Cała inicjatywa ma swoje źródło w historycznych obrządkach – wiele wieków temu galdrowie gromadzili się na placu recytując przemowy i wiersze podczas świętowania Thurseblot. Ich piękno miało zachwycić samego Thora, o wiele bliższego ludziom niż Odyn. W dzisiejszych czasach Kulturhistorisk Museum nie ogranicza się wyłącznie do samych utworów poetyckich, przyjmując do siebie chętnie malarzy, rzeźbiarzy czy innego rodzaju artystów. Zazwyczaj preferowane są osoby, które nie dotarły jeszcze do szerszego grona odbiorców – wernisaż ma pomóc im, aby zostali zauważeni przez miłośników sztuki.


    Osoby biorące udział

    W celu zapisania się należy przesłać na skrzynkę Proroka zgłoszenie z krótkim opisem dzieł wystawianych przez postać. Każdy ma sposobność opcjonalnie dołączyć odnośnik do przykładowej wizualizacji obrazu, fragmentu recytowanego wiersza czy zagranej melodii. Udział może wziąć każdy bez względu na pochodzenie czy sytuację społeczną. Istnieje możliwość wsparcia dowolnego artysty (15PD) za pomocą datku, co gwarantuje punkt do reputacji.

    Malene Hjort (NPC) – młoda, wyjątkowo obiecująca rzeźbiarka pochodząca z ubogiej rodziny. Na uroczystość przygotowała wystawę stworzoną z drewnianych podobizn nordyckich bogów. Przykład.

    Eskil Opdahl (NPC) – początkujący malarz, student tutejszego Instytutu Ansuz. Tworzy obrazy w nurcie surrealizmu, często łącząc postaci ludzkie z fantazyjnymi motywami roślinnymi. Przykład.

    Villemo Holmsen – wystąpi w krótkim koncercie, gdzie poezję nordycką będzie śpiewać w porywających i pełnych mistycyzmu nutach. Śpiewowi będzie towarzyszyć wizualizacja światła i dźwięku, przenosząc słuchacza w niezwykły świat muzyki. Przykład.

    Lotte Hansen – młoda rzeźbiarka o pragmatycznym podejściu. Chociaż najchętniej wykonywać jej przychodzi przedmioty użytkowe, takie jak meble czy bardziej wyszukane elementy stolarki, na tutejszym wernisażu ku czci Thora zaprezentowała liczne, niewielkie rzeźby zwierząt gatunków rodzimych i obcych. Przykład.

    Sohvi Vanskä – doświadczona rzeźbiarka po ukończonych studiach w Royal Institute of Art w  Sztokholmie. Wystawiane prace obejmują serię sześciu kobiecych fizjonomii wydobytych z białego marmuru w rzeczywistych proporcjach i zmysłowych pozach, w niewstydliwej nagości okrywanej  skąpo marszczeniami trzymanego materiału oraz rzeźbę siódmą jako jedyną posiadającą właściwy tytuł, w przeciwieństwie do pozostałych oznaczonych zaledwie cyfrą; na cokole odczytać można drobno wyżłobione „Godiva z Rovaniemi" nawiązujące do legendy o Lady Godivie. Rzeźba przedstawia nagą kobietę ściągającą stanowczo wodze dosiadanego konia - zwraca uwagę sylwetka o bezwstydnie realnych kształtach, mocno zaciśnięta dłoń na zebranych cuglach i silne ramiona, dostrzegalne przy uważniejszym spojrzeniu delikatne pręgi na krągłych biodrach, płytkie nacięcia wypełnione masą perłową. Godiva spogląda wprost na oglądającego ją człowieka, z gniewem wskazując ku niemu złowrogo wymierzonym palcem drugiej dłoni; w interpretacji artystki widz wchodzi w rolę mężczyzny znanego z legendy jako Tom Podglądacz, ukaranego ślepotą za spojrzenie na jej nagość. Przykład.
    Widzący
    Isabella de' Medici
    Isabella de' Medici
    https://midgard.forumpolish.com/t1739-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1772-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1773-maliz#18688https://midgard.forumpolish.com/f162-isabella-de-medici


    Ciężki dzień odbił się echem na humorze kobiety, a najchętniej zaszyłaby się we własnej sypialni i nie opuszczała jej do jutra. Przebywanie w domu niestety nie pomagało, a w jakimś stopniu bardziej przypominało o problemach, w czeluściach których ukrywała się przecież postać chorej matki. Czasami miała dość, ale jednocześnie miała świadomość, że jest sama na tym świecie i musi sobie radzić, bez względu na okoliczności. Obecna sytuacja była na tyle komfortowa, że było ją stać na pomoc i usługi, których kiedyś sobie nawet nie wyobrażała, a nawet z tymi udogodnieniami miała gdzieś z tyłu głowy wyrzuty sumienia, że nie zajmuje się matką sama, że nie poświęca jej odpowiedniej ilości uwagi.
    Dzisiaj Sofia miała zły dzień, była agresywna i nie pamiętała, że straciła męża, zamiast tego non stop go wołała i była w stanie skrzywdzić każdego, kto stanie jej na drodze. Na nic prośby, groźby, błagania. Na nic tłumaczenia, że żyją w innej rzeczywistości, jedynie środki uspokajające zmniejszyły dolegliwości i wyciszyły kobietę. Po wizycie lekarza wróciła do normy, ale po każdym takim napadzie Isabella była odrobinę roztrzęsiona. Widziała to już tyle razy, a jednak nie jest to widok, do którego można się przyzwyczaić i za każdym razem przeżywała to na nowo.
    Teraz matka była spokojna, śpiąca, otumaniona, pozbawiona pamięci o wydarzeniach tego poranka. Uśmiechała się niewyraźnie do córki, która ze łzami w oczach ucałowała jej czoło na pożegnanie. Musiała wyjść z domu, a okazja do tego sama się natrafiła dzięki obrządkom na cześć Thora i ogólnemu szaleństwu z tym związanemu. Thurseblot nie do końca ją interesowało, nie zamierzała oglądać pojedynków, a dzisiaj i tak nie było to możliwe. Możliwy był natomiast wernisaż, który dużo bardziej przypadł jej do gustu. Nie była może znawcą sztuki ani nie leżała w ścisłym kręgu jej zainteresowań, ale to nie znaczy, że nie mogła iść, zobaczyć na własne oczy uzdolnionych galdrów, którzy chcieli podzielić się swoimi talentami.
    Kulturhistorisk Museum odwiedziła do tej pory może dwa razy w życiu, więc po wejściu do środka była odrobinę zagubiona, ale starała się zachować neutralny wyraz twarzy. Proste włosy opadały jej na plecy, a odświętna, granatowa suknia wyrażała szacunek do inicjatywy. Spacerowała korytarzami, oglądając poszczególne występy, najpierw zatrzymując się na dłużej przy artyście recytującym utwór poetycki i widziała wzruszenie na twarzach zebranych tu osób. Sama nie potrafiła wykrzesać z siebie nawet cienia łzy, ale rozumiała, dlaczego mężczyzna łapał większość za serce. Może jej brakowało wrażliwości, a może po tylu latach różnych nieciekawych sytuacji, zdołała uodpornić się na wyobrażenie o tragediach, skoro na co dzień ją otaczały.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    ]Był zmęczony i zniechęcony. Miał serdecznie dość tego całego piekielnego święta, tych uśmiechniętych twarzy, tych wszystkich radostek. Nawet spór z dziewczyną przy stołach z ciastkami był… Ciążyło mu na sercu nie tyle jej życiowa płycizna, co jego podejście wcale nie kierujące się ku głębi. Był zmęczony, był zniechęcony i przede wszystkim był strasznie, ale strasznie spragniony poczuć cokolwiek. I nic jednocześnie. Wewnętrznie szarpało mu trzewia, wyschnięte usta ciągnęły ku butelce. Kto w ogóle kazał mu tu być?! Super grupa...  Westchnął ciężko przekraczając próg galerii. Miał oddać na tą wystawę trzy ryciny należące do niej, ale finalnie nie starczyło mu sił, by je znaleźć, odpowiednio przygotować. Tak sobie mówił, bo naprawdę, nie miał sił, by na nie patrzeć i myśleć o świecie, którego już nigdy nie będzie.
    Czy to był dobry trop, żeby się tu znaleźć? Puste zszarzałe oczy, twarz naznaczona grymasem bólu, jakby zaraz miał się rozpaść na tysiące kawałków i samemu stać jednym z eksponatów. Pokonany przez Thora, uderzony młotem i martwy. Na reszcie przyszedłby upragniony pokój. Z fantazjowania na temat własnej śmierci wyrwał go znajomy zapach, sylwetka, którą mógł przypasować do kogoś znajomego. Jak jej było na imię… Isa? Ishta... nie... jakoś dłużej...
    Isabella? – wypowiedział mimowolnie jej imię, gdy była doń odwrócona tyłem. Widzieli się ledwie rano, na domowej wizycie u matki złożonej psychiczną chorobą. Nie spodziewał się, że ich ścieżki znów się przetną.  Kilka osób obejrzało się ku niemu i kiwnął im tylko przepraszająco.
    Pani wybaczy, nie spodziewałem się… – szepnął, stając obok niej, nie chcąc przeszkadzać w odbiorze poezji, a jednak czując się w obowiązku usprawiedliwić to małe zamieszanie.
    Widzący
    Isabella de' Medici
    Isabella de' Medici
    https://midgard.forumpolish.com/t1739-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1772-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1773-maliz#18688https://midgard.forumpolish.com/f162-isabella-de-medici


    Każdy kolejny werset prozy recytującego artysty skłaniał publiczność do wzruszeń i refleksji o tematach ważnych, których nie porusza się na co dzień. Może potrafiłaby bardziej wczuć się w tragedie opisane na papierze, gdyby sama nie przeżyła piekła? Brak wrażliwości w tym zakresie czynił z niej mało atrakcyjną rozmówczynię na tematy sztuki w ogólnym zamyśle. Wolała więc milczeć, gdy ktoś zachwycał się poematem, gdy mroczny obraz trafiał do niewieścich serc, podczas gdy jej nawet nie drgnęło. Skorupa skuta lodem, nie potrafiła wykrzesać z siebie odrobiny ciepła, nie do zupełnie obcych jej tematów.
    A mimo to stała w bezruchu, obserwując i słuchając artystę, który poświęcił dużą część życia, może nawet większość, na doskonalenie swoich pasji i budowaniu wrażliwości, o której sama mogła pomarzyć. Dopiero męski głos wyrwał ją z zadumy, gdy za plecami usłyszała swoje imię, momentalnie odwróciła się, odnajdując wzorkiem mężczyznę, którego widziała ledwie rano.
    - W porządku - odparła szeptem, gdy psychiatra stanął obok niej. Stan jej matki nie był podawany do opinii publicznej, medyków obowiązywała tajemnica lekarska, a wizyty w domu były zbyt nieregularne, by ktoś mógł połączyć kropki. Nie wstydziła się matki, ale nie lubiła współczującego tonu i niepotrzebnych komentarzy, więc nie rozpowiadała o swojej sytuacji, otaczając się enigmatycznymi nutami.
    Mężczyznę uważała za specyficznego, ale dopóki wykonywał swoją pracę należycie, nie miała żadnych wątpliwości, by opiekował się Sofią. Jego słowa potrafiły urazić do żywego, ale zwykle nie wdawała się z nim w niepotrzebne dyskusje, dlatego teraz odrobinę ją zaskoczył.
    - I tak nie potrafię pojąć wzruszenia pozostałych odbiorców - odwróciła do niego twarz, by jej szept nie doleciał do niepożądanych uszu, w końcu mogłaby urazić wiele osób, którzy w tym momencie mieli łzy w oczach. - Jest Pan miłośnikiem sztuki?
    Nigdy nie szukała w nim głębi, jego smutne oczy prawdopodobnie przedstawiały jakąś historię, może nawet bardzo poruszającą, ale wiedziała też, że nie należy do zbyt otwartych osób, a że sama również była raczej zamknięta, nie próbowała dowiedzieć się więcej.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Nie – odpowiedział krótko, lecz w tym jednym słowie było zdecydowanie więcej treści, więcej boleśni niż można było przypuszczać na pierwszy rzut oka, czy też ucha. Sprawny mentalista wyczułby kilka spraw, tembr głosu przez zaciśnięte gardło, drgające ścięgno w okolicach skroni, paznokcie wbite w skórę. Nie okłamał jej, bo nie był miłośnikiem sztuki. Ona kochała sztukę. Znał wszystkie stopnie przechodzenia żałoby, potrafił wyrecytować definicję i rozległy opis każdego z nich, wielokrotnie pomagał pacjentom wygrzebać się z tego stanu apatii, marazmu, czy gniewu rujnującego życia ich i bliskich. Sobie pomóc nie potrafił.
    Dla mnie to bełkot nie, wart słuchania. Terapeuta kazał mi tu przyjść – odpowiedział głośniej niż ona, nie zważając na to czy kogoś urazi. Był zmęczony. Był zniechęcony. Było mu wszystko jedno.
    Po co tu siedzieć, jeśli można pojechać gdzieś, nad morze, nad fiord i zapomnieć o całym tym... świecie. Dużo skuteczniej, niż słuchając tych banialuków – dodał po chwili, głęboko wciągając powietrze. Czuł się jak wilk w potrzasku, żadne z miejsc, począwszy od ołtarza, nie przynosiło ukojenia, nie budowało w nim żadnych pozytywnych skojarzeń. – Chciałabyś przejechać się ze mną? – zapytał ni z tego ni z owego, w głębokim poszanowaniu mając całą etykietę lekarską. Gdy padło pytanie, szare oczy skierowane były gdzieś w niebyt, niby na mówiącego przed nimi, a jednak przez niego. Ku pustce, która szczerzyła swoje wilcze kły ku niemu, domagając się ofiary.
    Widzący
    Isabella de' Medici
    Isabella de' Medici
    https://midgard.forumpolish.com/t1739-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1772-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1773-maliz#18688https://midgard.forumpolish.com/f162-isabella-de-medici


    Uśmiechnęła się lekko, niemal niezauważalnie na stanowczą odpowiedź mężczyzny, który w swojej powadze i dużej dawce sceptycyzmu faktycznie nie bardzo pasował do tej artystycznej otoczki i choć nie przyglądała mu się zbyt uważnie, nie analizowała jego spojrzenia ani głosu, podświadomie wyczuwała, że za tym stwierdzeniem kryje się drugie dno. Może to intuicja, a może doświadczenie życiowe połączone z zawodowym? W żadnym wypadku nie zamierzała ingerować ani dopytywać o szczegóły, przyjmując jego odpowiedź jako całość niepodlegającą zwrotowi.
    - Myślę, że terapeuta miał na myśli bardziej czynne zaangażowanie, nie sam fakt przyjścia na wernisaż, ale doceniam szczerość - odpowiedziała cicho, by nie przeszkadzać pozostałym odbiorcom sztuki. Mężczyzna nie zachował odpowiedniej ilości uprzejmości i taktu, swoją wypowiedzią nie tylko zwracając na nich uwagę, ale też obrażając tych dookoła, ale pozostała niewzruszona i patrzyła na osobę recytującą poemat bez najmniejszej emocji na twarzy.
    - Każdy ma inną wrażliwość na sztukę - odparła jeszcze, biorąc na obronę tych, którym podobały się te występy, a którzy mogliby poczuć się urażeni tak jawnie ofensywnymi komentarzami. Jednocześnie w jakimś stopniu utożsamiała się ze słowami Myklebusta, bo sama również wolała spędzać czas na świeżym powietrzu wśród drzew lub na plaży, słuchając szumu morza. Uważała to za bardziej oczyszczające i terapeutyczne, niż czytanie albo słuchanie poezji, ale nie robiła teraz tego, by pomóc sobie w problemach, przyszła tu bardziej z ciekawości.
    - Żadna poezja, żaden obraz i najpiękniejszy nawet głos nie zdołałby skruszyć lodu pana serca? - odwróciła ku niemu głowę, nie bojąc się patrzeć mu w oczy podczas tego pytania. Dał się poznać od takiej strony, więc teraz zbierał żniwo, choć powód tego stanu odrobinę ją ciekawił.
    - Dokąd? Nad morze? - zapytała z zaciekawieniem, gdzie mężczyzna planuje uciec i czy propozycja w istocie będzie dla niej bardziej korzysta, choć wyrwanie się z wernisażu samo w sobie było kuszące, tak jego negatywne nastawienie uderzało przejmującą falą, oddając część energii kobiecie.
    - Założę się, że nie jest pan tak gruboskórny, jak się może wydawać. Zrobimy tak: pokażę panu obraz, który wywarł na mnie największe wrażenie i jeśli po zobaczeniu go, poczuje pan choć delikatne ukłucie, wpłaci pan datek na rzecz dowolnego artysty. Jeśli nie, ja wpłacę - już wcześniej złożyła odpowiedni datek, ale teraz miało to bardziej ekscytujące znamiona zakładu, o ile mężczyzna odważy się na to przystać.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Morze. Dzikość. Przestrzeń. To było rzeczywiście coś, co chciał poczuć, z daleka od zakłamanych uśmiechniętych twarzy, słodkiej delikatności i społecznej kokieterii w momencie, kiedy nie, Thor wcale nie pomagał w najczarniejszych godzinach próby. Przeklinał swoją rodzinę, przeklinał grupę, przeklinał los. Oczy błysnęły mu na moment, zeszkliły się od wpatrywania w piękną, choć tak inną od ideału twarz. Przełknął ślinę, poprawiając mankiety, stalowoszarymi oczyma wciąż wodząc po rysach, szukając podpowiedzi, czy rzeczywiście chciałaby z nim pojechać, czy tylko udaje. A jeśli się waha... czy jakoś móc wpleć magię w słowa, by zapadła się z nim i dostrzegła korzyść w tej propozycji przeważającą wszelkie ale. Już miał to zrobić, palce strzyknęły ze stukotem wskakujących na miejsce stawów, gdy miał ją odpowiednio zachęcić, a wtedy wpadła propozycja. Cóż. I tak tu byli, może, gdy wydłuży czas rozmowy, jakiś fałsz w tym kontrapunkcie odwiedzie go od planu. Może jeśli...
    Skinął głową.
    Dobrze więc, prowadź do tego obrazu. Obiecuję ci mówić szczerze, szanowna pani – odpowiedział nader poważnie, nic w jego postawie nie sugerowało szarady, kłamstwa. Wilk szarpnął się. Tak zerwać się ze smyczy, cudzą ręką nalać wina do szklanki, gdy nie będzie patrzył… Mimowolnie oblizał wargi. – Jestem bardzo ciekaw pani wyboru.
    Widzący
    Isabella de' Medici
    Isabella de' Medici
    https://midgard.forumpolish.com/t1739-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1772-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1773-maliz#18688https://midgard.forumpolish.com/f162-isabella-de-medici


    Wytrzymała jego spojrzenie, które znowu nie było tak intensywne, a miała bardziej wrażenie, że ją bada. Czy zastanawiał się, jak wiele cech odziedziczyła po matce? Czy widział w niej zaczątki choroby, która trawiła Sofię? Może to już się zaczęło, a ona próbowała uciec od przeznaczenia? Nie chciałaby skończyć w ten sposób, nie mówiąc o tym, że jeśli teraz zwariuje, to nikt się nimi nie zaopiekuje i jak za dawnych czasów, po raz kolejny wylądują pod mostem. Wtedy życie zatoczy krąg, ale za żadne skarby nie chciałaby tego doświadczyć, widzieć krzywdę matki i ledwo wiązać koniec z końcem, co przyniosłoby ich koniec.
    A może odwrotnie, może jej determinacja w utrzymaniu porządku na płaszczyźnie praca - rodzina utrzymywał ją w ryzach i nie pozwalał umysłowi zejść w najczarniejsze zakamarki. A może gdyby jej prawdziwa miłość umarła, jak to przeżyła Sofia, wtedy poszłaby w jej ślady? Niedoczekanie.
    - Niczego innego się nie spodziewam - uśmiechnęła się lekko i skierowała kroki na schody, by przejść na wyższe piętro, a następnie odnaleźć odosobniony korytarz zapełniony dziełami sztuki.
    Podeszła do jednego z nich i zatrzymała spojrzenie na bogato zdobionej ramie, a dopiero potem po raz kolejny zbadała środek.
    Obraz przedstawiał matkę opłakującą stratę dziecka - całość utrzymana w ponurych barwach, ale na środku postać matki wybijała się jaśniejszymi barwami, ubrana w kremowe szaty trzymała zawiniątko. Tuliła do piersi martwe dziecko, a rozpacz malująca się na jej twarzy boleśnie odbijała się echem na duszy Isabelli. Może ze względu na jej więź z matką, a może ze względu na geniusz obrazu, który według niej, poruszyłby najtwardsze z serc, choć za chwilę będzie mogła się o tym przekonać, gdy mężczyzna wyda wyrok. Oczywiście nie musiał mówić prawdy, równie dobrze mógł skłamać, a ona nigdy by się nie dowiedziała, a jednak liczyła na jego uczciwość, szczególnie że obiecał jej to, jeszcze zanim tu trafili.
    - Co o tym myślisz? - zapytała, patrząc na jego profil, by wyczytać emocje z jego twarzy, o ile jej na to pozwoli.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Czy spodziewał się czegokolwiek innego? Czy znając kobietę, mógł zabawić się w mentalistę i podjąć próbę odgadnięcia celu tej malutkiej wyprawy, zanim stalowoszare oczy dostrzegły to, co mu przedstawiono? Czy znając kierunek ich kroków w ogóle zdecydował by się uczynić pierwszy z nich?
    Teraz było za późno, by się wycofać, a on nie musiał mówić, by widziała, jak wiele emocji wzbudził w nim ten obraz. Mimo lat studiów, również tych zagłębiających się w niezbyt dozwolone rewiry magii, mimo emocji wypranych w hektolitrach alkoholu i bolesnym procesie detoksu, nie potrafił ukryć bólu, jaki wywołała pieta ściskająca swoje drobne dziecko. Być może, była to kwestia dobory barw, jej jasnej szaty, anioła, który upadł, lecz nie ze swojej winy. Nie powiedział nic, choć jego skroń znaczyło odznaczające się ścięgno zaciśniętej czaszki. Białka jego oczu zaczerwieniły się. Może gdyby wiedział, że ten obraz jest, ale zwyczajnie omiótł wystawę ze zobojętniałym zainteresowaniem, nie wchodząc w detale. Gdyby miał choć więcej pomyślunku, uznałby, że jego umysł wyparł przy pierwszym obchodzie ten widok, uznając go za zbyt bolesny. Teraz jednak bolało. Stanowczo za bardzo bolało.
    Niemniej obiecał.
    Brawo. Wygrała pani – powiedział tylko zbolałym tonem i głos mu się załamał. Miał wrażenie, że w powietrzu wyczuwa jej woń, że jej smutne spojrzenie powłóczy za nim, zawiedzione tym co przed chwilą planował. Zamknął oczy smutny, rozgoryczony i wściekły na siebie. Bielące się kostki ściśniętych w pięść dłoni nie znalazły ukojenia. Odwrócił się na pięcie i wyszedł. Nie chciał by ktokolwiek widział, jak lód, który spowijał jego serce topniał i spływał po policzku.

    Bezimienny z tematu
    Widzący
    Isabella de' Medici
    Isabella de' Medici
    https://midgard.forumpolish.com/t1739-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1772-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1773-maliz#18688https://midgard.forumpolish.com/f162-isabella-de-medici


    Dłuższy moment trwała w bezruchu, wodząc oczami po dziele sztuki, które wywołało u niej drżenie serca. Każdy miał inną wrażliwość, a obraz mógł posiadać wady, których ona nie dostrzegała amatorskim okiem, a jednak całokształt ujął jej duszę bolesnym zachwytem. W postaci kobiety każdy mógł odnaleźć cząstkę siebie, bez względu na to, co utracił - ból przedstawiony w emocjach jej twarzy, przenikał przez płótno i oddziaływał na odbiorcę w indywidualny sposób, więc nie mogła przewidzieć, czy mężczyzna również poczuje się udręczony jak ona, z pewną dawką przyciągania, która nie pozwoliła oderwać przedwcześnie wzroku.
    Nie poganiała go, dała mu czas, by miał szansę dobrze zbadać obraz, by emocje miały chwilę na wypełznięcie na światło dzienne, by sam zdecydował jak się z tym czuje. Milczała, zajęta swoimi przemyśleniami, do momentu, w którym usłyszała zbolały głos Samuela. Odwróciła niespiesznie głowę w jego kierunku, a jej badawczy wzrok analizował przez ułamki sekundy twarz, bo po chwili mężczyzna postanowił zakończyć rozmowę i udać się w tylko sobie znanym kierunku. Odprowadziła go wzrokiem, nie zatrzymując słowem, którym i tak nie byłaby w stanie go pocieszyć. Wygrana miała gorzki posmak, ale nie żałowała, że zdecydowała się pokazać mu swoje ulubione dzieło. Miała wrażenie, że udało jej się skruszyć skorupę, choć nie wiedziała, jakie będą tego efekty - czy mężczyzna tym bardziej zamknie się w sobie i sarkazmem przemierzy świat, czy może wręcz przeciwnie, otworzy się na kogoś, kto zechce go wysłuchać i tym samym ulży swojemu cierpieniu? Nie próbowała bawić się w psychoanalizę, to jego działka, ale wiedziała, że często ktoś chętniej pomaga innym w przypadkach, kiedy sam sobie nie potrafi pomóc.
    Została jeszcze trochę na obiekcie, przechadzając się wśród wystaw i podziwiając poszczególne występy, które w ogólnym rozrachunku zrobiły na niej dobre wrażenie, ale tym razem nikt nie chwycił za jej zziębnięte serce i nie ogrzał go swoim talentem, wobec czego wróciła do domu umiarkowanie usatysfakcjonowana.

    Isabella z tematu


    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.