Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    21.01.2001 – Bar „Alfheim” – I. de' Medici & Bezimienny: E. Rosenkrantz

    2 posters
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    21.01.2001

    Wyglądasz żałośnie, Eliasie. Wystarczyło jedno, zupełnie przypadkowe spotkanie po latach, byś całkowicie rozsypał się na kawałki i po raz kolejny wpadł w ciąg alkoholowy. Od kilku dni nie pojawiasz się w pracy, ale to nie powinno nikogo dziwić – jako Rosenkrantz przychodzisz tylko wtedy, gdy uznajesz to za słuszne. Przecież nie mogą cię zwolnić, co najwyżej zwrócić uwagę, skoro biznes należy do twojej rodziny. Rozczochrane włosy, zmięta, poplamiona już od brunatnego whisky koszula i błądzące po lokalu, lekko przekrwione od braku snu oczy wskazują, że już dawno przekroczyłeś swój limit, ale dzielnie trzymasz się przy barze, choć lekko przygarbiony, ochoczo wdając się w pozbawioną sensu dyskusję z jednym z barmanów stojących przy drewnianej ladzie. Dobrze go znasz, bo w końcu często tu bywasz – ostatnio nawet zbyt często, mimo że nie chcesz się przyznać, z jakiego powodu. Przeszłość wróciła do ciebie jednak ze zdwojoną siłą, zwalając cię z nóg w najmniej spodziewanym momencie, gdy myślałeś, że masz ją dawno za sobą – i choć wiesz, że musisz wziąć się w garść, to dalej odkładasz to w czasie. Jeszcze nie teraz, powtarzasz sobie, upijając się każdego dnia do momentu, w którym tracisz przytomność i budzisz się wtedy, gdy zamykają twój bar. Dziś jednak jest jeszcze wcześnie.
    Polej jeszcze jedną kolejkę, mój przyjacielu! – mówisz z szerokim uśmiechem na zmęczonej twarzy, chociaż w rzeczywistości na trzeźwo nigdy nie nazwałbyś go swoim przyjacielem. Nie spoufalasz się publicznie z ludźmi, ale teraz jest ci wszystko jedno: w końcu to, czego teraz chcesz, to upić się, by przypadkiem nie pogrążyć się w zakurzonych odmętach wspomnień leżących na dnie twojego umysłu. – Tylko polej... Polej mi czegoś lepszego. Tego nie da się pić. To jakieś ścierwo, a nie alkohol. – W końcu nie byłbyś sobą, gdybyś nie wybrzydzał przy wyborze alkoholu. Nawet wtedy, gdy jesteś pijany, wciąż jesteś tym samym Eliasem, który zawsze znajdzie coś, do czego może się przyczepić. Wzdychasz więc ciężko pod nosem w oczekiwaniu na kolejkę, rozglądając się od niechcenia po barze i twarzach zgromadzonych tu ludzi. Wieczór zapowiadał się wyjątkowo spokojnie, co mogło oznaczać tylko jedno: ciszę przed burzą.
    Widzący
    Isabella de' Medici
    Isabella de' Medici
    https://midgard.forumpolish.com/t1739-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1772-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1773-maliz#18688https://midgard.forumpolish.com/f162-isabella-de-medici


    Los ostatnie grał jej na nosie i prowokował sytuacje, których nie była w stanie przewidzieć, dlatego czasami zwyczajnie nie wiedziała, w jaki sposób powinna się zachować. Jej powściągliwa natura nie sprzyjała zacieśnianiu relacji, a z drugiej strony w neutralnym kontakcie sprawiała wrażenie ciepłej i otwartej — nic bardziej mylnego. Skrywała swoje tajemnice zamknięte głęboko, niedostępne dla innych, jakby bała się, że ktoś zechce wykorzystać te informacje przeciw niej. Tak naprawdę poza matką nie pozostawało zbyt wiele pola, by ktoś mógł ją zranić, więc jej życie biegło swoim rytmem, choć styczeń najwyraźniej zapowiadał, że powinna przygotować się na sztorm.
    Spotkanie z Eliasem wywarło na niej większe wrażenie, niż dała po sobie poznać, większe, niż była w stanie sama przed sobą przyznać. Jego twarz po tylu latach obudziła wspomnienia i sentyment, a jednocześnie dużą ilość smutku, trochę żalu — a po pierwszy zmieszaniu sama nie wiedziała, jak powinna się z tym czuć. Postanowiła nie ingerować i nie próbować z nim rozmawiać, skoro w końcowych słowach podczas ostatniego spotkania wyraźnie przekazał, że nie chce jej więcej widzieć.
    Dziś musiał przeżyć rozczarowanie, bo kobieta nieświadomie leciała jak mucha na lep, przekraczając próg baru, w którym mężczyzna otumaniał się alkoholem, by zapomnieć o problemach. Nie wiedziała, że to jego miejsce, nie bywała tu zbyt często, ale po ciężkim dniu w pracy potrzebowała oderwać myśli, a alkohol miał tę właściwość, że przy odpowiedniej dawce przyjemnie rozluźniał ciało, a uczucie ciężkości w głowie było redukowane przez subtelną mgłę zapomnienia.
    Skończyła dziś pracę wyjątkowo późno, wobec tego nie miała czasu ani ochoty, by wracać do domu i ubrać się bardziej wyjściowo, więc granatowe, dopasowane spodnie i biała koszula musiały wystarczyć. Chciała wypić drinka lub dwa w barze, przebywając wśród ludzi i nawet jeśli z nimi nie rozmawiać, to chociaż chłonąć ich energię oraz gwar pogawędek. Praca z trupami nie należała do najprostszych, czasami potrzebowała po prostu być wśród ludzi, choć dziś los zakpił z niej kolejny raz w tym miesiącu. Nie zwracając pierwotnie uwagi na otoczenie i ludzi znajdujących się w środku, podeszła od razu do baru, żeby zamówić drinka. I zamówiła na początek orzeźwiające mohito, dopiero po chwili obracając się na osoby siedzące przy blacie — ostatnią osobą, którą spodziewała się zobaczyć, był Elias Rosenkrantz, a jednak jej spojrzenie zatrzymało się na twarzy mężczyzny. Miała wrażenie, że serce zatrzymało jej się na ułamek sekundy, powodując uczucie paniki, jakby powinna się wstydzić, że przebywa w tym samym pomieszczeniu, a przecież miała do tego takie samo prawo.
    Stan Eliasa pozostawiał wiele do życzenia, chociaż kim była, by wysuwać takie wnioski? Znała go od dziecka, poznawała nawet najmniejsze zmiany na jego twarzy, wyczuwała zmiany nastroju — ale to było kiedyś. Teraz widać po nim wpływ alkoholu, pomięte ubranie i bałagan na głowie, a pewnie i w niej.
    - Elias? - ni to pytanie ni przywitanie opuściło jej usta, zanim zdążyła przemyśleć ewentualne konsekwencje zaczepiania go. - Wszystko... w porządku?
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Chciałeś udawać, że wszystko masz pod kontrolą, a jednak, emocje, które przez lata skrywałeś głęboko pod skórą, były silniejsze od ciebie. W rzeczywistości nie potrafisz się przyznać do sromotnej porażki przed samym sobą, nie mówiąc już o tym, jak bardzo niespodziewany powrót Isabelli wywarł na ciebie wpływ. Nie mówisz jednak o niej głośno – rzadko zwierzasz się z tego, co cię trapi, bowiem masz tylko garstkę przyjaciół, których kiedyś dopuściłeś do siebie, by cię bliżej poznali. Ostatecznie nie powiedziałeś nikomu o tym, że Arneberg znów jest w Midgardzie, próbując z premedytacją wyprzeć jej obraz i wspólne wspomnienia z pamięci; zamiast tego wolałeś wpaść w ciąg alkoholowy i mimowolnie szwendać się od baru do baru, upijając się w towarzystwie nieznanych ci osób. O wiele łatwiej było ci z nimi rozmawiać, niż zwrócić się do bliskich ci osób. W końcu jesteś samotnikiem, rzadko proszącym innych o pomoc, podobnie jak o rozmowę, zwłaszcza jeśli w grę wchodzą uczucia. To dla ciebie wyjątkowo nieprzyjemny i niewygdony temat, dlatego unikasz go za wszelką cenę, choć wszystko wskazuje na to, że tego wieczoru będzie inaczej. Pojawienie się Isabelli było czymś, czego się dziś zupełnie nie spodziewałeś – z zaskoczeniem odwracasz więc głowę w jej kierunku i patrzysz na nią pustym wzrokiem.
    Nie mogło być lepiej – odpowiadasz bełkotliwie, jakbyś próbował ją za wszelką cenę przekonać, że jest z tobą w porządku, choć twój wygląd mógłby wskazywać na coś zupełnie innego. Prostujesz się od razu i poprawiasz swoją zmiętą koszulę, jednak w rzeczywistości niewiele ci to daje. Wznosisz krótki toast na powitanie i opróżniasz haustem kolejnego drinka, wskazując barmanowi, by polał ci kolejnego drinka – w końcu potrzeba ci więcej alkoholu, by zmierzyć się twarzą w twarz z Isabellą. Pozostaje tylko zasadnicze pytanie, Eliasie, czy jesteś na to gotowy? Czy po ostatnim spotkaniu wiesz już, co chciałbyś jej powiedzieć? Wciąż tkwisz w martwym punkcie i nie potrafisz ruszyć dalej, gdyż po raz kolejny zaskoczyła cię swoją obecnością, co wcale ci się nie podoba. – Co ty tutaj robisz? – pytasz z wyraźnym niezadowoleniem w zachrypniętym głosie, nie spuszczając ani na moment z niej wzroku. Od kiedy Arneberg bywała w „Alfheim”, nie masz pojęcia, najwyraźniej musisz jednak dodać to miejsce do listy barów, których powinieneś na co dzień unikać, bowiem niepotrzebna ci kolejna, nieplanowana konfrontacja z twoją dawną miłością. Nie masz pojęcia, jak powinieneś zareagować na jej przybycie – nie przemyślałeś tego, jak będzie wyglądało wasze kolejne spotkanie.
    Nie było innych miejsc? – zastanawiasz się na głos, a twoim tonie głosu jest coś opryskliwego. Szybko uświadamiasz sobie jednak, w jakim barze się znajdujesz, dlatego pozwalasz jej usiąść obok, nawet jeśli nie jest ci to na rękę. Wzdychasz ciężko pod nosem, po czym zamawiasz u zaprzyjaźnionego barmana bez pytania kolejkę dla Arneberg, nie mając pojęcia przy tym, czy wciąż pije to, co kiedyś. Minęło w końcu wiele lat, choć twoje przyzwyczajenia nie zmieniły się wcale – pod tym względem wciąż jesteś tym samym, starym Eliasem.
    Widzący
    Isabella de' Medici
    Isabella de' Medici
    https://midgard.forumpolish.com/t1739-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1772-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1773-maliz#18688https://midgard.forumpolish.com/f162-isabella-de-medici


    Życie bywa przewrotne. Znajomość od dzieciństwa rozwijająca się w pierwszą miłość zostanie brutalnie zdeptana przez okrutny los, a kontakt zostaje urwany na lata. Przez ten czas żadne z nich nie wychodzi z inicjatywą, nie pisze listu, nie proponuje spotkania, a zamiast tego całkowicie odcina się od emocji i próbuje żyć dalej. Rok spędzony w jednym mieście doprowadził do nieuniknionego ponownego spotkania, a przez złośliwość Norn, po kilku dniach znów odnajdują wspólną drogę, jeden lokal spośród wielu, w którym mogłaby się znaleźć. Widząc jego twarz, Isabella zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem los nie karze jej teraz za błędy popełnione w przeszłości, bo po ostatnim spotkaniu nie oczekuje niczego dobrego, szczególnie biorąc pod uwagę stan Eliasa. Jego pusty wzrok i bełkot przypomina jej kilka zabawnych sytuacji z czasów, kiedy wspólnie wychodzili do barów - wtedy dbali o siebie nawzajem, a teraz nie mogła mu nawet zwrócić uwagi, że powinien przestać pić.
    - Właśnie widzę - odparła, siląc się na uśmiech, gdy opróżnił swoją szklankę. Czy często doprowadzał się do takiego stanu? Czy to był jego bar, a ona stała się tu intruzem? Trochę tak się czuła, ale opuszczenie lokalu byłoby jawnym okazaniem słabości, a tego nie zamierzała robić. Z krótkiego przebiegu zamawiania drinka przez Eliasa, wywnioskowała, że zna się z barmanem dość dobrze, ale mieszkając w Midgardzie na stałe, to wcale nie byłoby trudne i nie udowadnia jego alkoholizmu. To głupie, że zaczynała się o niego martwić, nie miała prawa ingerować w jego życie.
    - Rzadko tu bywam, ale wracając z pracy postanowiłam, że wstąpię na drinka, żeby poprzebywać trochę wśród ludzi, tak dla odmiany - zażartowała, zupełnie jakby spodziewała się, że zrozumie, o co jej chodzi. Wiedział jakie miała plany zanim wyjechała, ale czy domyślał się, że pracowała jako koroner w Kruczej Straży? Nie chciała wdawać się w zbyt dużo szczegółów, bo po pierwsze nie sądziła, że go to obchodzi, a po drugie nie chciała go przytłoczyć, bo może taka dawka alkoholu pozwoli mu na przełamanie granic i rozmowę? A może wydobędzie z niego tyle szczerości, że Isabellę zaleje żółć?
    Na jego nieprzyjemny komentarz, kobieta zagryza dolną wargę, próbując powstrzymać cisnącą się na usta odpowiedź, ale jednocześnie nie chce dać mu satysfakcji ze zrezygnowania, siada na stołku obok, ale Elias uprzedza ją i zamawia negroni. Kiedy drink ląduje przed nią, przez kilka sekund wpatruje się w niego z niemą zadumą, ale chwyta szklankę i odwraca do niego głowę.
    - Pamiętałeś - krótkie stwierdzenie, które niczego przecież nie zmienia, ale jednocześnie przez świadomość, że jednak nie wyrzucił jej całkiem z pamięci, robi jej się miło.
    - Czy to jakaś okazja? - chyba łatwiej byłoby przyjąć jego stan do wiadomości, gdyby kryło się za tym większe świętowanie. Tymczasem wyglądał, jakby nie wychodził z tego baru cały tydzień, ale przecież nie mógł się aż tak zmienić, by t-o stało się jego normą, prawda? Sama unosi szklankę do ust i choć chciałaby mu wiele powiedzieć, teraz obchodzi się z nim jak z jajkiem, bo nie ma pojęcia, który temat doprowadziłby do potencjalnej kłótni.
    - Pracujesz w kwiaciarni? - zapytała niby od niechcenia, ale tak naprawdę chciała wiedzieć wszystko, co robił, co się z nim działo, kim teraz jest, a jednocześnie miała świadomość, że prawdopodobnie nic jej nie powie, by ją ukarać za to, co zrobiła.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    O tym, że życie bywa przewrotne wiesz najlepiej – początkowo miałeś na siebie inny pomysł, wyobrażałeś sobie inaczej swoją teraźniejszość, lecz Norny miały dla ciebie przygotowany inny scenariusz, o którym nie miałeś wcześniej pojęcia. Musisz się więc z nim pogodzić, jako wyroczniadoskonale wiesz, że nie należy z nimi pod żadnym pozorem igrać, dlatego, nawet jeśli ciężko ci to przyznać, starasz się zapomnieć o przeszłości i skupiać się wyłącznie na tym, co teraz i przyszłości. Nie jest ci jednak łatwo, gdy w twoim życiu niespodziewanie pojawiają się widma przeszłości, do których bez wątpienia mógłbyś zaliczyć postać Isabelli. Choć to dopiero drugie, przypadkowe spotkanie od jej powrotu, to masz nieodparte wrażenie, że prawdopodobnie na tym to wszystko się nie skończy; że skoro ponownie przecięły się wasze ścieżki, to stanie się tak i kolejny raz. Nie chciałbyś jej widywać na co dzień, przypominając sobie za każdym razem o tym, co was niegdyś łączyło, bowiem niedokończony rozdział pierwszej, poważnej miłości nie pozwalał ci ruszyć naprzód i pokochać innej kobiety. Wszystkie twoje historie miłosne kończyły się fiaskiem – były jednym, wielkim rozczarowaniem, dlatego też wolisz o nich nie wspominać. Jedynie do jej osoby nieustannie powracasz myślami i nie masz nad tym żadnej kontroli. Zupełnie jak teraz, gdy jesteś pod wpływem alkoholu i nie zastanawiasz się nad tym, co mówisz.
    Cóż. – Mimo że bez większego kłopotu rozumiesz żart ze strony Arneberg, nie masz pojęcia, jak prezentuje się aktualna sytuacja. – Gdzie pracujesz? – Teraz nie wiedziałeś o niej nic; nie zainteresowałeś się tym, gdzie zaczepiła się po powrocie do Midgardu, zatrzymując się na etapie jej wyjazdu do Włoch, dlatego w swojej głowie miałeś pewne wyobrażenie, być może fałszywe i niewspółmierne z rzeczywistością. Bo przecież mogła już nie być taka, jak kiedyś. Chociaż zdawałeś sobie sprawę z tego, jakie w młodości Isabella miała plany na przyszłość, podejrzewałeś, że jej małżeństwo mogło wszystko zmienić. – Czyżbyś porzuciła dawne marzenia?Pieniądze od Lorenzo się skończyły?, przeszło ci przez myśl, lecz wcale tego nie powiedziałeś na głos, w ostatniej chwili gryząc się w język. W zamian za to patrzysz na nią lekko rozkojarzonym wzrokiem, wzdychając cicho pod nosem. Chciałbyś się zaraz mile zaskoczyć i dowiedzieć, że wcale tego nie zrobiła, bowiem zawsze byłeś zdania, że trzeba wytrwale podążać za swoimi najskrytszymi pragnieniami, a Isabella miała ogromny potencjał, by zostać uznanym koronerem.
    –  Pamiętam. Negroni. W rzeczywistości pamiętasz wiele, lecz nie do wszystkiego się otwarcie przyznasz. Niekiedy twierdzisz, że lubisz dbać o higienę mózgu, lecz rzadko które wspomnienia wyrzucasz ze swojej głowy. – Może dawno się nie widzieliśmy, ale niektóre rzeczy pozostają bez zmian. – Trzeźwiejesz na moment, a przynajmniej starasz się sprawiać takie wrażenie, wpatrując się w ciemnobrązowe oczy Isabelli. – Nie chcę zapeszać… Zamierzam kupić pewne miejsce. – Robisz dobrą minę do złej gry, bowiem nie przyszedłeś tutaj, by świętować, lecz użalać się nad sobą. – Tak, dalej tam pracuję. W sumie to ja nią zarządzam od pewnego czasu. Jakob tam nie bywa. – Odkąd ojciec zaniedbał „Belladonnę”, wszystko jest na twojej głowie.
    Widzący
    Isabella de' Medici
    Isabella de' Medici
    https://midgard.forumpolish.com/t1739-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1772-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1773-maliz#18688https://midgard.forumpolish.com/f162-isabella-de-medici


    Nie chciała go spotkać w takich okolicznościach — miała nadzieję, że jeśli dojdzie do kolejnej konfrontacji, będą mieć czas i przestrzeń, by szczerze porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystkie wątpliwe kwestie. A jednak los nieustannie grał im na nosach, podstawiając ich sobie podczas chwil większego niż zwykle osłabienia — jego kompletnie pijanego, a ją zmęczoną po pracy. Może powinna się odwrócić i wyjść z baru, gdy tylko poznała jego czuprynę? Może oszczędziłaby im problemów? A może właśnie to była okazja, by odciąć się od negatywnych emocji, dzięki elementowi zaskoczenia oraz alkoholu?
    Myślała, że nie chce mieć z nią nic do czynienia, że nie chciał znać szczegółów z jej życia, że nie obchodziło go, co się u niej zmieniło, a co zostało takie samo. Odniosła to wrażenie po ich ostatnim spotkaniu, a jednak teraz przeczył sam sobie, gdy gestem zapraszał ją na miejsce obok, gdy pytał o pracę i wykazywał zainteresowanie. Może wtedy chciał ją tylko zranić? A może mówił szczerze, ale teraz przez nadmierną dawkę alkoholu nie był w stanie wyegzekwować swoich postanowień? Nie chciała go przesadnie analizować, to już nie było jej zadanie, ale wciąż chciała wiedzieć, jak się miewa i co u niego słychać, bo głęboko wierzyła, że kiedyś będą w stanie normalnie się porozumieć i porozmawiać bez negatywnych emocji.
    - Nie porzuciłam. Zostałam koronerem - odparła, bo choć czuła złośliwy ton na końcu języka w jego wypowiedzi, to postanowiła zignorować impuls, by odpowiedzieć bardziej zadziornie. Doskonale wiedziała, co o niej myślał, a przynajmniej tak sobie wmawiała, że ocenia ją przez pryzmat jej ówczesnej decyzji... i miałby całkowitą rację. Nie znał wszystkich argumentów i okoliczności, ale czy to by cokolwiek zmieniło?
    - To był jeden z warunków przeprowadzki do Włoch, że będę mogła pracować w zawodzie - zdradza mu więcej, niż pierwotnie planuje, ale ostatecznie wiedział o niej więcej niż inni, kiedyś znał ją na wylot, więc nawet pomimo tej długiej przerwy w kontakcie, jej ciało pamiętało swobodę, jaką przy nim odczuwało, dlatego może teraz łatwiej jej wtrącać takie szczegóły. - Teraz pracuję w Kruczej Straży.
    To nie powinno być zaskoczenie, bo w tym zawodzie miejsca świadczenia pracy były przecież ograniczone, ale wolała doprecyzować, jeśli zamierzał odtąd unikać siedziby Kruczych albo podjąć jakiekolwiek inne kroki.
    - To prawda - odparła tylko, nie starając się nawet poruszać powierzchni toni tego tematu, bo jego głębia mogłaby ich pochłonąć, a z pewnością nie mieli dziś na to siły i możliwości. Nie odwróciła głowy, nie bała się patrzeć mu w oczy, choć może powinna skulić głowę z winy, prosić o rozgrzeszenie?
    - Och, gratuluję. Zdradzisz co to za miejsce? - zapytała naturalną konsekwencją rozmowy, nie chcąc przesadnie naruszać jego prywatności i wypytywać o szczegóły, ale jednak była ciekawa i jeśli tylko chciałby zdradzić więcej, to chciała go wysłuchać.
    - Musi być ci ciężko. Jak sobie radzisz? - zapytała mimo wszystko z pewnością w głosie, że Elias pomimo przeciwności daje sobie doskonale radę, ale z drugiej strony widząc jego obecny stan, miała wrażenie, że może być wręcz odwrotnie. Musiała zapytać. - Często tu przychodzisz?
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Wolałbyś jej nie spotkać w podobnych, niesprzyjających wyjaśnieniom okolicznościach. W rzeczywistości potrzeba było ci trochę czasu, by wszystko sobie w głowie dokładnie poukładać; by przyzwyczaić się po raz kolejny do myśli, że Isabella wróciła do Midgardu na stałe. Powoli zaczynasz dusić się w tym cholernym mieście – i nie jest to spowodowane wyłącznie jej niespodziewanym powrotem. Ostatnio tęsknisz za rodzinną Kopenhagą, miastem, w którym przecież się wychowałeś i spędziłeś najlepsze lata swojego życia. Do Różanego Donżonu wracasz więc nadzwyczaj często, choć tylko wtedy, gdy czas i obowiązki ci na to pozwalają. Choć nie chcesz się do tego pod żadnym pozorem przyznać przed samym sobą, nieustannie żyjesz przeszłością, która nie ma już nic wspólnego z teraźniejszością. Twoja rodzina rozpadła się bezpowrotnie na twoich oczach, podobnie jak większość relacji z dawnymi już przyjaciółmi. Nie masz zbyt wielu ludzi wokół siebie – mało kogo do siebie dopuszczasz, jakby z obawy, że ktoś mógłby cię skrzywdzić. Jesteś jednak Eliasem Rosenkrantzem i mimowolnie przyzwyczaiłeś się do samotności i faktu, że zawsze masz pod górkę – w końcu bogowie nie mówili, że będzie łatwo.
    No proszę – mówisz z wyraźnie słyszalnym zaskoczeniem w głosie, początkowo nawet nie dowierzając w słowa Isabelli. Mimo upływu czasu i ran, które na nowo się otworzyły, potrafisz szczerze ucieszyć się z jej sukcesu. W końcu to właśnie tego Arneberg chciała od życia: zostać koronerem, by potem dostać się do Kruczej Straży. Byłeś niemal całkowicie przekonany, że jej związek z Lorenzo wszystko pokrzyżuje – znasz takich, jak on, którzy traktują kobiety przedmiotowo, zamykając je w złotych klatach, lecz teraz dociera do ciebie, że być może pomyliłeś się w swoich osądach. Jest jednak za wcześnie, byś to przyznał przed Isabellą. Choć to wasze drugie spotkanie, to nic jeszcze nie udało wam się wyjaśnić. – W takim razie cieszę się, że ci się udało. Nie spodziewałem się. Myślałem, że zostałaś jedną z tych... No wiesz – dodajesz szczerze, choć ostatecznie nie kończysz swojej myśli, upijając łyk alkoholu. Arneberg zapewne jednak domyśliła się, co chciałeś jej przekazać; znała twój stosunek do Lorenzo, którego uważałeś za największego wroga, lecz teraz, po jego śmierci, nie miało to znaczenia.
    Zastanawiam się nad „Florą”, to taka restauracja na Starym Mieście, nie wiem, czy kojarzysz. Mam jeszcze na oku kilka innych miejsc, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. Pertraktuję. – Nie chcesz w żaden sposób zapeszać, choć w głowie masz mnóstwo pomysłów na to, jak rozwinąć rodzinny biznes. Ekspansja Rosenkrantzów miała stać się w najbliższej przyszłości faktem, wykraczając wreszcie poza to, na czym do tej pory znaliście się najlepiej: kwiaty. – Jest jak jest, radzę sobie. – Jakkolwiek brzmiało to w tym momencie mało wiarygodnie, to starałeś się utrzymać nie tylko siebie, ale i całą rodzinę w ryzach. – Czasami. To całkiem... przyjemne miejsce – stwierdzasz spokojniej, próbując się przyzwyczaić do jej obecności, po czym rozglądasz się po lokalu; zaraz jednak wracasz wzrokiem do Isabelli i wzdychasz cicho. Nic się nie zmieniła przez te wszystkie lata – wciąż była dla ciebie tak samo piękna.
    Widzący
    Isabella de' Medici
    Isabella de' Medici
    https://midgard.forumpolish.com/t1739-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1772-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1773-maliz#18688https://midgard.forumpolish.com/f162-isabella-de-medici


    Nieprzyjemne ukłucie przebiega jej po kręgosłupie, słysząc zaskoczenie w jego głosie. Nie spodziewał się po niej, że odniesie jakąś dozę sukcesu, że zrealizuje swoje plany. Zabolało ją to chyba bardziej, niż powinno, bo zdała sobie sprawę, że postrzegał ją zupełnie inaczej niż kiedyś. Może nie powinna się dziwić, może po tym, co zrobiła, zmienił o niej zdanie i postrzegał ją teraz jako wyrachowaną paniusię, która dla wygody zrobi wszystko, bo sama nie chce ubrudzić sobie rączek. Miał takie prawo, nawet nie mogła go winić, bo z jego strony właśnie tak to musiało wyglądać. Nie jego wina, że tliła się w niej nadzieja, że pozostała w jego oczach taka jak kiedyś, że jest jedyną osobą, która dalej będzie w nią widziała dawną Isabellę. Już nią nie była, nie po tym, co się stało, nie po decyzjach, jakie podjęła. Może to lepiej, że została pozbawiona złudzeń.
    - Myślałeś, że zostałam panią na włościach i przez te wszystkie lata jedynie leżałam i pachniałam? - zapytała z rozbawieniem, zerkając na niego z ukosa. Nie do wiary, że tak nisko upadła w jego opinii, ale z drugiej strony nie miał pojęcia, jak wyglądały negocjacje, jak przebiegła cała walka z babką, kiedy niemal siłą wywiozła ją do Włoch. Nie wiedział, że postawiła własne warunki, kiedy nie dało się nic ugrać, by pozostać w Midgardzie.
    Nie spodziewała się, że będą w stanie tak po prostu usiąść i rozmawiać, nadrabiając w jakimś stopniu stracony czas. Po ostatnim spotkaniu spodziewała się bardziej, że będą skakać sobie do gardeł albo w ogóle unikać swojego towarzystwa. Być może alkohol spożyty przez Eliasa zdołał go otworzyć na tyle, by nie uciekł na jej widok, a ona... zwyczajnie chciała z nim porozmawiać i dowiedzieć się więcej. Może nie powinna ponownie otwierać tych samych drzwi, rozgrzebywać starych ran i próbować naprawić to, co zepsute, ale to było silniejsze od niej.
    Sięgnęła po szklankę z drinkiem i zanim uniosła ją do ust, odchyliła ostatni paluszek i zadarła go do góry, teatralnie przedstawiając nowe umiejętności Eliasowi.
    - Widzisz? Jestem teraz damą - uśmiechnęła się nieco szerzej, powstrzymując się od chichotu, ale mimowolnie zaczęły do niej powracać obrazy wspólnych spotkań sprzed lat, kiedy całe noce mogli gadać o głupotach i śmiać się z byle czego.
    - Naprawdę? Czy świat się kończy, że Rosenkrantz odchodzi od branży florystycznej? - zapytała znów żartobliwie, nie do końca pewna, czy to alkohol na tyle ją rozluźnił, czy towarzystwo Eliasa wpływało na nią w ten sposób. Przez ostatni rok brakowało jej w Midgardzie osoby, z którą mogłaby być naprawdę swobodna. Nie miała przyjaciół, znajomych mogła policzyć na palcach ręki, a ze współpracownikami nie potrafiła się wyluzować, narzucając na siebie profesjonalną maskę.
    - To odważne posunięcie, by kupić całkiem nowy interes, w którym nie masz doświadczenia. Mam nadzieję, że wszystko ci się uda - powiedziała już bardziej poważnie. Nie chciała podcinać mu skrzydeł, zawsze wspierała go w ramach możliwości, a skoro decydował się na taki krok i był już nawet w trakcie negocjacji, to znaczy, że był na to gotowy.
    Kiwnęła głową, nie próbując podważać jego słów, bo skoro twierdził, że sobie radzi, to teraz i tak tego nie zweryfikuje. Wiedziała, jak to jest mieć na głowie rodzinę, choć ona miała tylko matkę i nie miała takiej presji całego klanu, więc nawet nie próbowała się porównywać.
    - Rozumiem. W przyszłości postaram się odwiedzać inne bary, skoro lubisz tu przychodzić - odezwała się cicho, opuszczając z zakłopotaniem wzrok. Pamiętała, co powiedział ostatnim razem. Nie chciał jej widywać i teraz pewnie tylko dzięki sporej dawce alkoholu znosił ją obok siebie. Nie chciała nadużywać jego dobrej woli, szczególnie jeśli to jego miejsce i przychodził tu odpocząć od trudów codzienności. Nie będzie go oceniać.
    - Niewiele się zmieniłeś - uznała, patrząc dłuższy moment na jego twarz, bo nie licząc drobnych zmarszczek mimicznych, pozostał taki sam i przynosiło jej to jakąś dozę ukojenia. Może pod względem charakteru i osobowości zmienił się nie do poznania, ale może nawet nie będzie miała szansy się przekonać.
    Konta specjalne
    Bezimienny
    Bezimienny
    https://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.comhttps://midgard.forumpolish.com


    Może. – Wzruszasz bezradnie wątłymi ramionami, wyobrażając sobie wcześniej rozmaite scenariusze na temat życia Isabelli. Okazały się one jednak niekoniecznie prawdą i dalekie od rzeczywistości; być może dlatego, że widziałeś jej życie w negatywnych barwach, nie chcąc do siebie dopuścić myśli, że mogłaby być zwyczajnie szczęśliwa. W twoim życiu miłosnym niewiele się działo pod jej nieobecność – nie licząc kilku przelotnych romansów, nie udało ci się spotkać nikogo, kto zatrzymałby cię na dłużej; kto sprawiłby, że całkowicie oszalałbyś na jego punkcie. Twoje serce wciąż jest zakotwiczone w przeszłości, choć doskonale zdajesz sobie sprawę, że musisz to zmienić, by wreszcie ruszyć dalej. Mimowolnie zmarnowałeś już zbyt wiele czasu, by w dalszym ciągu tkwić w tym samym miejscu. Pora się obudzić, Eliasie, nawet jeśli pobudki nigdy nie są zbyt przyjemne. – Czasem człowiek woli spodziewać się najgorszego, pozwalając się potem po prostu zaskoczyć. – Jak przecież było w tym przypadku, bowiem do samego końca nie wiedziałeś, jak potoczyła się historia Arneberg. Teraz poznajesz szczegóły, a przynajmniej ich część; domyślasz się, że zapewne to nie koniec opowieści, skoro wróciła na stałe do Midgardu.
    Chcę się rozwijać – mówisz bez zastanowienia, pod żadnym pozorem nie dopuszczając do siebie myśli, że cokolwiek z twoich planów mogłoby się nie udać. W końcu, jak przystało na człowieka sukcesu, mierzysz wysoko, a na więcej sromotnych porażek nie ma w twoim życiu miejsca. – Nie odchodzimy od branży florystycznej, to nasze dziedzictwo, które należy pielęgnować. Zamierzam jednak je połączyć z czymś, co będzie należało tylko do mnie – wyjaśniasz ciemnowłosej kobiecie na wszelki wypadek, po raz ostatni dopijając resztki alkoholu ze szklanki. Nie prosisz o więcej; w zamian za to uiszczasz jedynie niemały rachunek, niedbale rzucając talary runiczne na ladę, jakby pieniądze nie miały dla ciebie żadnego znaczenia. Nie zmieniłeś się – słyszysz w pewnym momencie pod swoim adresem, lecz sam nie masz do końca pojęcia, co na to odpowiedzieć. Kiedy podnosisz się wreszcie z miejsca i próbujesz gwałtownie postawić krok, chwiejesz się lekko i niemal wpadasz na Isabellę. Od alkoholu kręci się w głowie; w ostatniej chwili łapiesz się jednak za skrawek drewnianego blatu, ledwo amortyzując swój upadek. Uśmiechasz się przepraszająco, niebezpiecznie zmniejszając dystans między tobą a Isabellą.
    Nie wiem, co o tym wszystkim sądzić – zaczynasz swój pijacki wywód, wciąż próbując nieudolnie utrzymać równowagę. – Z jednej strony dobrze cię widzieć i wiedzieć, że ci się powodzi, a z drugiej… – wzdychasz cicho pod nosem i nie kończysz swojej wypowiedzi, przybliżając za to twarz do Arneberg, by coś sprawdzić. Opuszkami palców dotykasz podbródka, składając delikatny pocałunek na ustach. Nic. Nie poczułeś nic porównywalnego do tego, co kiedyś was łączyło. W jednym momencie przeszłość stała się nieważna, okazując się tylko złudzeniem, które popchnęło cię do tego, by wyjść z baru i zostawić ją bez słowa. Może innym razem.

    Bezimienny z tematu
    Widzący
    Isabella de' Medici
    Isabella de' Medici
    https://midgard.forumpolish.com/t1739-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1772-isabella-de-medicihttps://midgard.forumpolish.com/t1773-maliz#18688https://midgard.forumpolish.com/f162-isabella-de-medici


    Zacisnęła usta w wąską linię, co miało przypominać imitację uśmiechu, a w rzeczywistości było grymasem niezadowolenia, że mężczyzna w istocie nie miał o niej dobrego zdania. Nie musiał mieć, ale po tym wszystkim, co razem przeżyli, po wspólnym dzieciństwie, spodziewała się odrobinę więcej zrozumienia. Myślała, że mimo wszystko dobrze jej życzy, tak jak ona, przez te wszystkie lata ani razu nie pomyślała o nim w niekorzystnych barwach - przeciwnie, we Włoszech często wracała do niego wspomnieniami, zastanawiając się, jak wygląda teraz jego życie, jak mu się wiedzie i czy byliby teraz szczęśliwi, gdyby wtedy została w Midgardzie, czy ich związek i tak był skazany na porażkę, niezależnie od tego, jakie kroki by podjęli.
    Te czasy minęły bezpowrotnie i choć mogli bez końca rozpamiętywać to, co było, to jednak do niczego nie prowadziło, a żal między nimi nigdy nie mógł znaleźć ujścia, bo jeszcze nie mieli okazji, by przegadać temat od podstaw, by przynajmniej spróbować zrozumieć się wzajemnie, choć w dużej mierze dotyczyło to Eliasa, bo ostatecznie wina leżała po jej stronie, nawet jeśli on nie wykazał się ni krztyną zaangażowania, by spróbować ją zatrzymać.
    - To dość pesymistyczne podejście do życia, ale rozumiem - odparła jeszcze, nie siląc się na uśmiech. Sama wolała zdać się na realizm i oceniać szanse powodzenia na podstawie danych, które posiadała. Niemniej każdy ma prawo do własnych doświadczeń, więc nie zamierzała go oceniać, skoro równie dobrze mogła się przyczynić do jego pesymizmu. Nie chciała się nad tym zastanawiać ani rozbijać na czynniki pierwsze.
    Kiwnęła głową ze zrozumieniem, bo zawsze chwaliła ambitne podejście do życia, więc cieszyła się, że Elias nie stoi w miejscu, tylko próbuje coś zdziałać i rozwijać się.
    - Och, w ten sposób - dopiero teraz nakreślił jej szerszy obraz sytuacji. Porywanie się na kolejny biznes było odważnym krokiem, chociaż mając już doświadczenie, powinno być łatwiej, choć sama nie znała się ani trochę na prowadzeniu działalności, więc nie czuła się kompetencjach, by dawać mu jakiekolwiek rady. Mogła mu tylko pogratulować i życzyć powodzenia, co już zresztą zrobiła.
    Obserwowała go, gdy dopił drinka i chwiejnie podniósł się z krzesła, będąc w gotowości, kiedy prawie się na nią przewrócił, jakby chciała go asekurować w razie potrzeby. Nie chciała żeby się obił, więc gotowa była odprowadzić go do domu, jeśli nie czuł się na siłach, ale jego słowa i zachowanie całkowicie zbiły ją z pantałyku. Widziała, co zamierza sekundę przed tym, nim podjął decyzję i choć miała czas, by się odsunąć, tak zamarła bez ruchu. Delikatny pocałunek wprawił ją w osłupienie, mimowolnie przywołując wspomnienia.
    - Elias? - wyszeptała, nie rozumiejąc zupełnie jego motywu; odprowadziła go wzrokiem, gdy opuszczał bar, nie próbując go zatrzymywać, jakby sama teraz musiała poukładać sobie ten mętlik w głowie.
    Została jeszcze trochę, zamawiając kolejnego drinka, próbowała się znieczulić, aż jej ciało przyjemnie się rozluźniło i mogła wrócić do domu.

    Isabella z tematu


    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.