:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Styczeń–luty 2001
15.01.2001 – Tawerna wikingów – A. Eriksen & I. Soelberg
3 posters
Agnar Eriksen
Re: 15.01.2001 – Tawerna wikingów – A. Eriksen & I. Soelberg Czw 6 Paź - 17:27
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
15.01.2001
Walka została gwałtownie przerwana przez zimne powietrze, które wtargnęło wraz z przedstawicielami Kruczej Straży. Zaalarmowana postanowiła zajrzeć do Dolores, a wtedy ochoczy tłum, tak bardzo złakniony krwi gotów był wydać ich na niełaskę przedstawicieli prawa. Tego chciał uniknąć, tłumaczenia się dlaczego Łowca pierze się w spelunie na pięści z … No właśnie z kim?
Mocny chwyt ramienia, chłodne i stanowcze spojrzenie mówiące, żeby nie stawiał oporu, ponieważ przeciwnik właśnie miał plan. Nastąpiła ciemność.
-Zaraza. - Mruknął pod nosem kiedy stopy dotknęły twardego podłoża Tawerny Wikingów. Rozpoznał miejsce od razu, ponieważ zdarzało mu się również tutaj bywać. Dotknął uszkodzonego nosa przez galdra, który stał obok niego. Westchnął zrezygnowany i poprawił chustę wiązaną pod brodą. -Napijmy się. - Zadecydował, ponieważ mężczyzna ten uchronił ich przed dołkiem u Kruczej, a to znaczyło wiele. Mógł uciec sam, wypchnąć go na ich łaskę, ale zamiast tego uznał, że nieznany mu człowiek, niespodziewany przeciwnik nie może zostać sam, wystawiony niczym świnia na rzeź. Podszedł do lady aby zamówić dwa duże kufle piwa, które zaraz pochwycił i zaniósł do wolnego stolika. Usiadł ciężko za stołem wyciągając chustkę za pomocą której wytarł resztki krwi z twarzy. W momencie, w którym chciał wznieść toast i wyrazić podziękowanie usłyszał nad swoją głową złowieszczy świst i nim się zorientował na ich stół spadła z łoskotem olbrzymia siatka rybacka. -Kurwa… - Agnar patrzył jak przewrócone piwo wylewa swoją zawartość na blat stołu. Bogowie uparli się aby uprzykrzyć mu do końca ten dzień.
-Najmocniej przepraszam! - Gospodarz zerwał się na równe nogi chcąc pomóc mężczyznom wyswobodzić się z niespodziewanej pułapki. - Dzisiaj pijecie na koszt Tawerny.
Dodał człowiek pospiesznie widząc ponure spojrzenie Łowcy, okraszone świeżymi siniakami stanowiło widok co najmniej niepokojący. Takiemu człowiekowi właściciel nie chciał zachodzić za skórę. Parę ciekawskich oczu skierowały się w ich stronę aby zobaczyć co się wydarzyło, ale zaraz wrócili do swoich spraw rozumiejąc, że incydent ten nie będzie miał wpływu na ich wolny czas.
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Mistrz Gry
Re: 15.01.2001 – Tawerna wikingów – A. Eriksen & I. Soelberg Czw 6 Paź - 17:27
The member 'Agnar Eriksen' has done the following action : kości
'k6' : 4
'k6' : 4
Ivar Soelberg
Re: 15.01.2001 – Tawerna wikingów – A. Eriksen & I. Soelberg Pią 14 Paź - 17:43
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Klimatyczna, bezpieczna, a przede wszystkim serwująca dobre jedzenie i nierozcieńczone trunki – tawerna „wikingów” przedstawiała się w umyśle Wysłannika, jako najlepsza z możliwych opcji do przeniesienia się, nie kalkulował długo, bowiem czasu, było stanowczo za mało, aby rozwodzić się nad tą kwestią. Działanie, było podyktowane impulsem i narastającym pragnieniem palącym przełyk może nie bardzo akurat, tego dnia miał ochotę na piwo zwłaszcza schłodzone, ale jakoś nie specjalnie, chciał wzbudzać sensacje w żadnej z pobliskich herbaciarni, to mógłby być niemały szok dla tamtejszych klientów, zwłaszcza gdyby uważniej przyjrzeli się dwójce nowych gości oraz temu, jak ci się prezentowali, cóż wybierając lokal o tej charakterystyce, co tawerna, było znacznie łatwiej zniknąć w tłumie, nawet jeśli pojawia się nagle i nieoczekiwanie na środku sali i z automatu prosi o piwo. Uśmiechnął się na tę propozycję, lecz nie zasiadł wraz z kompanem do stolika pragnął odświeżyć się i poprawić odzież, a także zmazać z twarzy zmęczenie. Wczorajsze osłabienie dało mu znacznie bardziej w kości, niż podejrzewał, aczkolwiek zmartwienia, z jakimi poszedł do łóżka, przeszły już do historii i to było pocieszające. Obmywając twarz ciepłą wodą przyglądał się swemu odbiciu w tafli lustra, mógł uciec, bez słowa porzucić niedawnego przeciwnika i zwyczajnie powrócić do domu. Nie robił tego kierowany, nie tyle kulturą osobistą co ciekawością.
Gdy powrócił w krótkim odstępie czasu stały się dwie rzeczy: wyżej wspomniane piwa, ot cudowny trunek z warstwą białej gęstej piany czekał na niego, to jedno, a drugie to smutny fakt zapadającej kurtyny w postaci ciężkiej sieci rybackiej, która osunęła się z sufitu i spadła na siedzącego przy nim człowieka oraz wylała alkohol. Z prawdziwie żałobną miną Soelberg podszedł do stolika i w milczeniu obserwował, jak karczmarz przeprasza i powoli sprząta szkody, kiedy zostali sami, a ciężar ciekawskich spojrzeń znalazł sobie inny obiekt Ivar usiadł na wolnym krześle.
– 3:0 dla mnie, chyba wygrałem – nie powstrzymał z lekka drwiącego uśmiechu, odsłaniającego biel zębów. Po chwili dostarczone zamówienie dźwięczało w niemym toaście, a gdy pierwsze pragnienie zostało ugaszone podniósł wzrok na nieznajomego. – Kim ty właściwie jesteś? – Zadał pytanie, jakie stawiał sobie od dobrych kilkunastu minut.
Gdy powrócił w krótkim odstępie czasu stały się dwie rzeczy: wyżej wspomniane piwa, ot cudowny trunek z warstwą białej gęstej piany czekał na niego, to jedno, a drugie to smutny fakt zapadającej kurtyny w postaci ciężkiej sieci rybackiej, która osunęła się z sufitu i spadła na siedzącego przy nim człowieka oraz wylała alkohol. Z prawdziwie żałobną miną Soelberg podszedł do stolika i w milczeniu obserwował, jak karczmarz przeprasza i powoli sprząta szkody, kiedy zostali sami, a ciężar ciekawskich spojrzeń znalazł sobie inny obiekt Ivar usiadł na wolnym krześle.
– 3:0 dla mnie, chyba wygrałem – nie powstrzymał z lekka drwiącego uśmiechu, odsłaniającego biel zębów. Po chwili dostarczone zamówienie dźwięczało w niemym toaście, a gdy pierwsze pragnienie zostało ugaszone podniósł wzrok na nieznajomego. – Kim ty właściwie jesteś? – Zadał pytanie, jakie stawiał sobie od dobrych kilkunastu minut.
Agnar Eriksen
Re: 15.01.2001 – Tawerna wikingów – A. Eriksen & I. Soelberg Wto 15 Lis - 22:33
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Nie miał już siły, aby się pieklić. Zresztą to nie leżało w naturze Eriksena, który słynął z dość dużej ilości cierpliwości i spokoju, co niektórym kłóciło się z jego nazwiskiem. Dokładniej to wizją tegoż nazwiska. Niechlubna opinia bywała jednak czasami przydatna, a czasami szkodziła.
Łowca patrzył ponurym wzrokiem jak karczmarz najpierw wyciera blat, wcześniej zabierając felerną sieć rybacką, a następnie przynosi dwa świeże, kufle piwa. Biała pianka pyszniła się na brzegu szkła, a bursztynowy kolor trunku kusił swoim wyglądem. Agnar liczył na to, że w końcu uda mu się wypić w spokoju. Liczył bardzo, że tego wieczora nic się nie wydarzy. A okazało się, że spełniały się jego marzenia z dzieciństwa.
Jako młody chłopak słuchał godzinami sag przy ognisku, które snuła babka albo dziad. Opowieści o bohaterach, którzy dokonywali wielkich czynów, ale miewali też przygody. Ot, mordobicie w przydrożnej karczmie, niespodziewane polowanie w sercu puszczy, która budziła grozę czy wyprawa morska, w sam środek sztormu. Nie chciał tych przygód przeżywać kiedy miał w planach odpocząć. Wyrósł z nich, zmierzył się z rzeczywistością, która ukazała mu, że sagi to tylko bajki. Pięknie opowiedziane historie, ale wciąż - bajki.
Gdy towarzysz usiadł naprzeciwko niego podsunął mu kufel.
Nie skomentował słów mężczyzny, a jedynie odpowiedział na toast i pociągnął solidny łyk. Przyszła pora na ujawnienie kim się jest, ponieważ również jego interesowało to, z kim przyszło mu walczyć.
-Eriksen - Przedstawił się od nazwiska, nie ukrywając, ciekaw reakcji galdra. -Agnar Eriksen. - Dodał po chwili odstawiając kufel na blat stołu. -Z kim mam przyjemność?
Łowca patrzył ponurym wzrokiem jak karczmarz najpierw wyciera blat, wcześniej zabierając felerną sieć rybacką, a następnie przynosi dwa świeże, kufle piwa. Biała pianka pyszniła się na brzegu szkła, a bursztynowy kolor trunku kusił swoim wyglądem. Agnar liczył na to, że w końcu uda mu się wypić w spokoju. Liczył bardzo, że tego wieczora nic się nie wydarzy. A okazało się, że spełniały się jego marzenia z dzieciństwa.
Jako młody chłopak słuchał godzinami sag przy ognisku, które snuła babka albo dziad. Opowieści o bohaterach, którzy dokonywali wielkich czynów, ale miewali też przygody. Ot, mordobicie w przydrożnej karczmie, niespodziewane polowanie w sercu puszczy, która budziła grozę czy wyprawa morska, w sam środek sztormu. Nie chciał tych przygód przeżywać kiedy miał w planach odpocząć. Wyrósł z nich, zmierzył się z rzeczywistością, która ukazała mu, że sagi to tylko bajki. Pięknie opowiedziane historie, ale wciąż - bajki.
Gdy towarzysz usiadł naprzeciwko niego podsunął mu kufel.
Nie skomentował słów mężczyzny, a jedynie odpowiedział na toast i pociągnął solidny łyk. Przyszła pora na ujawnienie kim się jest, ponieważ również jego interesowało to, z kim przyszło mu walczyć.
-Eriksen - Przedstawił się od nazwiska, nie ukrywając, ciekaw reakcji galdra. -Agnar Eriksen. - Dodał po chwili odstawiając kufel na blat stołu. -Z kim mam przyjemność?
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Ivar Soelberg
Re: 15.01.2001 – Tawerna wikingów – A. Eriksen & I. Soelberg Czw 17 Lis - 19:53
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Usiadł z lekkim westchnięciem ulgi, był zmęczony, nie tylko pojedynkiem, który przedłużał się niemiłosiernie, ale również, i to chyba bardziej wątpliwościami targającymi umysł i osłabiającymi ciało. Uwielbiał klarowność obrazu, jego przejrzystość i przystępność, tak aby nie musiał rozważać i łudzić się złudną nadzieją, ta bowiem chociaż szlachetnie urocza u swych podstaw przedstawiała również; żałość i zmęczenie, jeśli szła bez oparcia w wytrwałości i jasnych sygnałów, tak uformowany przez naturę charakter Soelberga, był często klasycznie: zero-jedynkowy, i chociaż mógł wiele stracić, tak na szali chłodnego rozważania postępował zgodnie z sumieniem oraz głosem podświadomości.
Spojrzeniem szarych zmęczonych i z lekka podkrążonych oczu otaksował rozmówcę. Był skryty w swych emocjach, a także myślach, tak by nie pozwolić sobie na śmielszy, wręcz niepotrzebny grymas w rozmowie. Piwo było zdecydowanie tym, czego potrzebował, mógł odreagować i utopić się w nim, może nawet dosłownie, byłoby to swego rodzaju rozwiązanie, którego nigdy nawet nie poruszał, ale podobny koniec niósł w sobie, coś poetyckiego i wydawał się nie taki zły. Chociaż kąpiele w piwie bywały ostatni mi czasy coraz częstsze i coraz więcej spa wprowadzało je do swej karty usług, tak zanurkowanie w takiej kadzi złocistego trunku, musiało być ciekawym doświadczeniem.
Ciekawa maniera przedstawiania się – ta myśl przemknęła przez umysł oficera, a sięgając po naczynie z piwem zmył z ust lekki uśmiech, ten towarzyszył mężczyźnie, odkąd zameldowali się na środku tawerny i raczej nikłe szanse, aby zgasł zupełnie.
– Ivar Soelberg – reputacja, która szła wraz za dopiero, co przebrzmiałym nazwiskiem versus rozpoznawalność klanowego nazwiska jego rozmówcy, było to ciekawe spotkanie zważywszy na jego okoliczności, mógł zakładać wszystkich scenariuszy, ba życie sprawiało, że trudno się czemukolwiek dziwić, a jednak uśmiech stał się odrobinę życzliwszy, mimo wszystko. – Jakoś sobie radzisz w zwarciu, nie powiem. A jak z piciem? – Iskierki prowokacji zalśniły w oczach Wysłannika, był ciekaw, czy nieznajomy podchwyci ton rozmowy.
Spojrzeniem szarych zmęczonych i z lekka podkrążonych oczu otaksował rozmówcę. Był skryty w swych emocjach, a także myślach, tak by nie pozwolić sobie na śmielszy, wręcz niepotrzebny grymas w rozmowie. Piwo było zdecydowanie tym, czego potrzebował, mógł odreagować i utopić się w nim, może nawet dosłownie, byłoby to swego rodzaju rozwiązanie, którego nigdy nawet nie poruszał, ale podobny koniec niósł w sobie, coś poetyckiego i wydawał się nie taki zły. Chociaż kąpiele w piwie bywały ostatni mi czasy coraz częstsze i coraz więcej spa wprowadzało je do swej karty usług, tak zanurkowanie w takiej kadzi złocistego trunku, musiało być ciekawym doświadczeniem.
Ciekawa maniera przedstawiania się – ta myśl przemknęła przez umysł oficera, a sięgając po naczynie z piwem zmył z ust lekki uśmiech, ten towarzyszył mężczyźnie, odkąd zameldowali się na środku tawerny i raczej nikłe szanse, aby zgasł zupełnie.
– Ivar Soelberg – reputacja, która szła wraz za dopiero, co przebrzmiałym nazwiskiem versus rozpoznawalność klanowego nazwiska jego rozmówcy, było to ciekawe spotkanie zważywszy na jego okoliczności, mógł zakładać wszystkich scenariuszy, ba życie sprawiało, że trudno się czemukolwiek dziwić, a jednak uśmiech stał się odrobinę życzliwszy, mimo wszystko. – Jakoś sobie radzisz w zwarciu, nie powiem. A jak z piciem? – Iskierki prowokacji zalśniły w oczach Wysłannika, był ciekaw, czy nieznajomy podchwyci ton rozmowy.
Agnar Eriksen
Re: 15.01.2001 – Tawerna wikingów – A. Eriksen & I. Soelberg Pon 28 Lis - 19:58
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Upił łyk piwa, a posmak trunku pozostał dłużej na języku. Tego właśnie potrzebował i szukał, a otrzymał bijatykę i ucieczkę niczym uczniaka. Choć na karnej kozie by się nie skończyło. Te czasy dawno przeminęły. Jego towarzysz zdawał się być równie zmęczony co on sam. Spokój Tawerny dawał nadzieję, że wypije kufle piwa w spokoju i wróci do swoich spraw. Życie wiódł dość nudne, gdyby go ktoś spytał. Codzienna rutyna i praca - nie było o czym opowiadać. Sięgnął do kieszeni by wciągnąć pierścień Gleipniru i nałożyć go na palec. Tu nie musiał ukrywać kim jest. Bywały miejsca, gdzie swoją tożsamość skrywał, do tego też służyły chusty, które naciągali kiedy szli w teren. Zemsta ze strony rodziny nikomu się nie uśmiechała. Nie rozumieli, że Łowcy chronili też ich przed bestiami w jakie zamienili się ich bliscy.
Soelberg, nie było mu to nazwisko obce. Przedstawiciele tej rodziny nie należeli do klanów, ale zasłużyli się dla społeczności Midgardu. Ciekaw był czy człowiek ten zasilał szeregi Kolegium czy Kruczych, chociaż patrząc po tym jak walczył, jak był sprawny to stawiał na szeregi tych drugich. -Pytasz czy padam po pięciu czy po dziesięciu? - Zapytał uśmiechając się półgębkiem. Pamiętał te Jule kiedy będąc smarkaczem, jeszcze z mlekiem pod nosem wraz z kuzynami ścigali się w piciu. Potem pod kpiącym spojrzeniem ojców, uzewnętrzniali się nad ranem przeklinając głupie pomysły. Obiecywali sobie, że nigdy więcej, oczywiście przy kolejnym Julu zapominali o tym. Kufle miodu lały się strumieniami, zagryzane miodownikami oraz ciastami migdałowymi, które miały pomóc w strawieniu mocnego trunku. Nie pomagały.
Soelberg, nie było mu to nazwisko obce. Przedstawiciele tej rodziny nie należeli do klanów, ale zasłużyli się dla społeczności Midgardu. Ciekaw był czy człowiek ten zasilał szeregi Kolegium czy Kruczych, chociaż patrząc po tym jak walczył, jak był sprawny to stawiał na szeregi tych drugich. -Pytasz czy padam po pięciu czy po dziesięciu? - Zapytał uśmiechając się półgębkiem. Pamiętał te Jule kiedy będąc smarkaczem, jeszcze z mlekiem pod nosem wraz z kuzynami ścigali się w piciu. Potem pod kpiącym spojrzeniem ojców, uzewnętrzniali się nad ranem przeklinając głupie pomysły. Obiecywali sobie, że nigdy więcej, oczywiście przy kolejnym Julu zapominali o tym. Kufle miodu lały się strumieniami, zagryzane miodownikami oraz ciastami migdałowymi, które miały pomóc w strawieniu mocnego trunku. Nie pomagały.
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Ivar Soelberg
Re: 15.01.2001 – Tawerna wikingów – A. Eriksen & I. Soelberg Sro 30 Lis - 15:17
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Piwo przynosiło orzeźwienie i zarazem paradoksalnie otrzeźwienie wygaszając swym tlący się w zarodku sportowy gniew, a chmiel uspokajał i wyciszał, to było przyjemne doznanie, którego doświadczał i chociaż sporadycznie się uśmiechał, tak otwarcie – szczerze, to siedząc naprzeciwko Agnara, jakoś po kilku łykach zrobiło mu się lżej na duszy. Jakby niewidzialny ciężar nagle się ulotnił, a jakakolwiek złość, czy niechęć zniknęły. Nie było sensu wracać do tego, co działo się „U Dolores” czy kiedykolwiek powrócą do rozmowy poprzez wymianę argumentów fizycznych – wątpił. Nie było potrzeby, miał nadzieje, że i jego kompan podobnie myśli, będąc ponadto, takie utarczki były pożyteczne, bywały zdrowe, ale każdy z nich miał swoją reputacje i swoje życie, a po co zasiewać ziarno plotki, że dwóch dorosłych i prawdopodobnie dojrzałych emocjonalnie mężczyzn z szanujących się rodzin tłucze się co czwartek w podrzędnych i wiele dających do myślenia lokalach, to jakby prosić się o liścia od życia.
– Domyślam się, że łatwo nie odpuszczasz. Nie wiem, czy dziś dostoję w tempie, ale pewnego dnia, chciałbym się i na tym polu z tobą sprawdzić, łowco – uśmiech białych zębów wyłonił się spod zasłony ciemnej szczeciny zarostu, a oficer dał do zrozumienia, że już wie z kim ma do czynienia. W kwestii swojego miejsca pracy nie uznawał tak otwartej demonstracji, ponadto szczerze wątpił, aby jego kompan, miał wyraźne trudności w sklasyfikowaniu go. To było oczywiste.
– Czy poza okazjonalnym mordobiciem zdarza ci się robić coś równie przyjemnego, ale mniej demolującego ciało? – Pytanie uderzało w hobby, zainteresowania, chciał go odrobinę poznać, ot tyle by nakreślić, jako tako charakter tego człowieka, co prawda wielu twierdzi, że alkohol i bitka, pozwalają poznać człowieka takim, jakim jest. A im kruczy był starszy, tym bardziej podchodził do tego typu powiedzonek z pewną dozą szacunku. Walka miała zawsze to do siebie, że testowała charakter, czy byłeś pierdołą życiową, czy też pomimo ciosów spadających na łeb, potrafisz wstać. To wiele mówi o człowieku, kiedy mimo przeciwności losu, nie poddaje się. Zażartość i determinacja, tego im nie brakowało, ale w otwartości myśli i słowach przedstawianych w konwersacji, oboje byli mierni. Ivar zdał sobie sprawę, że czasem potrzeba klucza, czy to alkohol, czy po prostu właściwy człowiek, a chociaż jedno i drugie miał, tak piwo było bliżej, co nie oznacza, że nie żałował.
– Co sprawiło, że walczyłeś zamiast odpuścić? – Zaciekawił się nagle. Sam wysłannik wiedział, że u niego była to złość i frustracja z powodu przegranych walk w dniu Thora, a także skomplikowana relacja uczuciowa, którą pragnął rozwinąć, a potykał się nieustannie jak we mgle.
– Domyślam się, że łatwo nie odpuszczasz. Nie wiem, czy dziś dostoję w tempie, ale pewnego dnia, chciałbym się i na tym polu z tobą sprawdzić, łowco – uśmiech białych zębów wyłonił się spod zasłony ciemnej szczeciny zarostu, a oficer dał do zrozumienia, że już wie z kim ma do czynienia. W kwestii swojego miejsca pracy nie uznawał tak otwartej demonstracji, ponadto szczerze wątpił, aby jego kompan, miał wyraźne trudności w sklasyfikowaniu go. To było oczywiste.
– Czy poza okazjonalnym mordobiciem zdarza ci się robić coś równie przyjemnego, ale mniej demolującego ciało? – Pytanie uderzało w hobby, zainteresowania, chciał go odrobinę poznać, ot tyle by nakreślić, jako tako charakter tego człowieka, co prawda wielu twierdzi, że alkohol i bitka, pozwalają poznać człowieka takim, jakim jest. A im kruczy był starszy, tym bardziej podchodził do tego typu powiedzonek z pewną dozą szacunku. Walka miała zawsze to do siebie, że testowała charakter, czy byłeś pierdołą życiową, czy też pomimo ciosów spadających na łeb, potrafisz wstać. To wiele mówi o człowieku, kiedy mimo przeciwności losu, nie poddaje się. Zażartość i determinacja, tego im nie brakowało, ale w otwartości myśli i słowach przedstawianych w konwersacji, oboje byli mierni. Ivar zdał sobie sprawę, że czasem potrzeba klucza, czy to alkohol, czy po prostu właściwy człowiek, a chociaż jedno i drugie miał, tak piwo było bliżej, co nie oznacza, że nie żałował.
– Co sprawiło, że walczyłeś zamiast odpuścić? – Zaciekawił się nagle. Sam wysłannik wiedział, że u niego była to złość i frustracja z powodu przegranych walk w dniu Thora, a także skomplikowana relacja uczuciowa, którą pragnął rozwinąć, a potykał się nieustannie jak we mgle.
Agnar Eriksen
Re: 15.01.2001 – Tawerna wikingów – A. Eriksen & I. Soelberg Sob 3 Gru - 23:47
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Wydarzenia “u Dolores” były zamkniętym już rozdziałem; wspomnieniem, którego nie chciał rozgrzebywać niczym kura pazurem ziemię. Pewne sytuacje i wydarzenia nie wymagały komentarza, ani tym bardziej kontynuacji. Nie zwykł tak spędzać swoich wolnych wieczorów i liczył, że towarzysz nie będzie drążył tematu. Ku jego zadowoleniu tak się właśnie stało. Łyk piwa, szybkie spojrzenie i niewypowiedziany pakt. Słowa były zbędne, a do rozmownych Agnar wybitnie nie należał. A dzisiaj miał wybitnie markotny humor - nie dość, że wdał się w walkę, w którą nie chciał, przerwano mu spokój, to jeszcze musiał uciekać niczym podrzędny zakapior, a na koniec na głowę spadła mu sieć rybacka. Nie mógł tego wieczora nazwać udanym. Gorzki posmak łagodziła obecna sytuacja, która trochę poprawiała humor łowcy.
-Nie mam dziś ochoty na kolejne testy moje wytrzymałości. - Odparł otwarcie wychylając kolejny łyk piwa. Ciekawski był, zadawał pytania wprost, a Agnar nie miał w zwyczaju unikać odpowiedzi, zwłaszcza wtedy kiedy ta nie stanowiła tajemnicy i nie szkodziła mu w żaden sposób. - Żegluga - wypowiedział bez wahania, bo było to prawdą i stanowiło oderwanie się do codzienności. -Twoje zainteresowanie, poza pobytem w miejscu, które raczej nie stanowi stałego punktu wycieczek, czy może jednak się mylę? - Czy jak wchodził do knajpy był na służbie czy może już po codziennych obowiązkach. Podejrzewał, że ma styczność z przedstawicielem Kruczych. A rozmówca zadawał dużo pytań. Spojrzał na niego znużonym spojrzeniem - co to? Śledztwo? Wzruszył ramionami i oparł się wygodniej o ścianę, którą miał za plecami. - Nic specjalnego. Twoje zacięcie, wyładowanie się, miałeś pecha, bo trafiło na ciebie. - Chociaż samemu dostawał niezłe razy, to nie dał się tak szybko powalić co mogło mocno frustrować. Sam toczył długie sparingi z innymi łowcami, które miały ich hartować, sprawiać, że nie padną, nie poddadzą się od razu. Taka taktyka pozwalała zmęczyć przeciwnika, choć tym razem, zwyczajnie nie miał przewagi i zbierał ostre ciosy. -Mogłeś od razu zareagować. Wyjawić kim jesteś, zamiast tego sam podjąłeś walkę. Dlaczego?
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Ivar Soelberg
Re: 15.01.2001 – Tawerna wikingów – A. Eriksen & I. Soelberg Sob 10 Gru - 10:38
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Uśmiechnął się, delikatnie na deklarację Agnara los złączył ich w kiepskim dniu i tylko dziwne za sprawą dziwnego zrządzenia losu dalej trwali w swoim towarzystwie, jakby wcześniejsza wymiana argumentów fizycznych pozostawała, bez komentarza przeszli nad tym zdarzeniem do porządku dziennego, tym samym ich relacja, chociaż kształtowana w ogniu wzajemnych ciosów, mogła nabrać innego wymiaru, niż tylko czysto fizyczny.
Kąciki ust po pytaniu mężczyzny nieznacznie opadły, a mimowolna reakcja zmieniła swój obraz na przekaz znacznie mniej sympatyczny, a bardziej jadowity, nie przepadał za podobnymi insynuacjami i sugestiami, co do jego osoby i tego, gdzie mógł bywać oraz w jakim celu, pod tym względem, był dość konserwatywny, a jego stosunek do mężczyzn korzystający z podobnych usług wątpliwej rozkoszy, a niewątpliwej rzeżączki, był pejoratywny dlatego też taka, a nie inna reakcja malowała się na twarzy wysłannika w początkowej fazie przyjmowania do siebie słów łowcy.
– Grywam na skrzypcach. – Stwierdził, tak śmiertelnie poważnym tonem obdarzając niewzruszonym stalowym spojrzeniem rozmówcę, iż można było posądzić go o, celowy wymyk i szyderstwo, lecz w istocie odpowiedział zgodnie z prawdą, pomijając szereg pasji, które gdy tylko mógł rozwijał dla własnej satysfakcji, a jedną z nich mężczyzna, mógł poczuć na własnej skórze, bo prawda to, że kruczy powinni dbać o kondycję ciała, jak i umysłu, tak bywało z tym często różnie, a coraz częściej Soelberg dostrzegał wycofanie się z zajęć fizycznych zwłaszcza u młodych stażystów, to go niepokoiło i zapewne w przyszłości będę walczył, o zmiany. Bo pomimo testów sprawnościowych przeprowadzanych, co jakiś czas trzeba uczciwie przyznać, iż ich poziom opadł znacznie, od nawet tego, jaki on sam pamiętał.
– Miałem pecha? – Diabełki w oczach oficera wywinęły koziołka, a wesołość z nagła powróciła na ogarniętą mgłą powagi twarz. – Dobrze się bawiłem, raczej. – Jego kolejne słowa, nieco go zaskoczyły i nim odpowiedział, napił się złocistego trunku, który powoli ubywał ze szklanego naczynia. – Nie lubię uciekać się do takich sztuczek. Jestem starej daty – zbyt honorowy, aby się wycofać, za uparty na wsłuchanie się w głos rozsądku – dodał w myślach. Dopił piwo, nie poganiał kompana poczekał z kontynuacja, aż i on dokończy.
– Cenię sobie dobrą rywalizację – brakowało mu jej, tego nie dało się ukryć, ale komentarz, jaki dodał, od siebie pozwalał przypuszczać, że dobrze się mimo wszystko bawił i zapewne by tak pozostało, niezależnie od końcowego rezultatu.
Kąciki ust po pytaniu mężczyzny nieznacznie opadły, a mimowolna reakcja zmieniła swój obraz na przekaz znacznie mniej sympatyczny, a bardziej jadowity, nie przepadał za podobnymi insynuacjami i sugestiami, co do jego osoby i tego, gdzie mógł bywać oraz w jakim celu, pod tym względem, był dość konserwatywny, a jego stosunek do mężczyzn korzystający z podobnych usług wątpliwej rozkoszy, a niewątpliwej rzeżączki, był pejoratywny dlatego też taka, a nie inna reakcja malowała się na twarzy wysłannika w początkowej fazie przyjmowania do siebie słów łowcy.
– Grywam na skrzypcach. – Stwierdził, tak śmiertelnie poważnym tonem obdarzając niewzruszonym stalowym spojrzeniem rozmówcę, iż można było posądzić go o, celowy wymyk i szyderstwo, lecz w istocie odpowiedział zgodnie z prawdą, pomijając szereg pasji, które gdy tylko mógł rozwijał dla własnej satysfakcji, a jedną z nich mężczyzna, mógł poczuć na własnej skórze, bo prawda to, że kruczy powinni dbać o kondycję ciała, jak i umysłu, tak bywało z tym często różnie, a coraz częściej Soelberg dostrzegał wycofanie się z zajęć fizycznych zwłaszcza u młodych stażystów, to go niepokoiło i zapewne w przyszłości będę walczył, o zmiany. Bo pomimo testów sprawnościowych przeprowadzanych, co jakiś czas trzeba uczciwie przyznać, iż ich poziom opadł znacznie, od nawet tego, jaki on sam pamiętał.
– Miałem pecha? – Diabełki w oczach oficera wywinęły koziołka, a wesołość z nagła powróciła na ogarniętą mgłą powagi twarz. – Dobrze się bawiłem, raczej. – Jego kolejne słowa, nieco go zaskoczyły i nim odpowiedział, napił się złocistego trunku, który powoli ubywał ze szklanego naczynia. – Nie lubię uciekać się do takich sztuczek. Jestem starej daty – zbyt honorowy, aby się wycofać, za uparty na wsłuchanie się w głos rozsądku – dodał w myślach. Dopił piwo, nie poganiał kompana poczekał z kontynuacja, aż i on dokończy.
– Cenię sobie dobrą rywalizację – brakowało mu jej, tego nie dało się ukryć, ale komentarz, jaki dodał, od siebie pozwalał przypuszczać, że dobrze się mimo wszystko bawił i zapewne by tak pozostało, niezależnie od końcowego rezultatu.
Agnar Eriksen
Re: 15.01.2001 – Tawerna wikingów – A. Eriksen & I. Soelberg Sob 10 Gru - 17:32
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Nie zwykł oceniać. Nie miał tego w zwyczaju, wiedząc, że ludzi są różni. Nie należał też do wybitnie taktownych osób, które sprawnie poruszały się po meandrach uprzejmości i wzajemnych zagrywek salonowych. Teoretycznie powinien jako pochodzący z rodziny, której Jarl bywał, a wraz z nim pierwszy syn i jego pierworodny. Agnar miał to szczęście, że był pierwszy i jako pierwszy wyciągany na środek. Pieprzone życie - mawiał wtedy nakładając łuk by znów udać się na patrol. Wyrobił w sobie pewien nawyk, który nie dopuszczał przywiązania czy większej wagi do relacji z innymi. Samotny wilk, chociaż totemem jego był ryś - jak na ironię.
Pociągnął solidny łyk piwa obserwując jak uśmiech schodzi z twarzy rozmówcy, zastępowała go za to lekko skrywana niechęć, uraza. No tak, pytanie mogło zabrzmieć jak ocena, czego nie czynił, ale prostować też nie miał zamiaru. Zamiast tego pociągnął kolejny łyk, tym samym zbliżając się do dna kufla.
Muzyka nie była mocną stroną Eriksena. Nigdy nie miał ręki do instrumentów, co innego uległo jego woli. Siła mięśni i pokonywanie własnych słabości leżało w naturze jego rodu. Wręcz wyglądałby śmiesznie ze skrzypcami. Skinął jedynie z uznaniem głową, bo choć sam nie grał, to zdawał sobie sprawę, że opanowanie gry na instrumencie również wymaga samodyscypliny i zaparcia oraz wielu godzin ćwiczeń, aby każdy dźwięk był czysty. -Cała przyjemność po mojej stronie. - Dopił swoje piwo i powoli wstał z miejsca podając przy tym dłoń mężczyźnie. -Miło było poznać. Na mnie już czas. - Z tymi słowami sięgnął po swój płaszcz, który narzucił na plecy. Stwierdzenie, że ten jest starej daty przyjął z krzywym uśmiechem na ustach. Jak to dziwnie brzmiało w ustach trzydziestoparolatka, bo na taki wieki oszacował swojego towarzysza. Sam ledwo dobiegał czterdziestki i pewnych zasad nie uważał za stare, były niezbędne i konieczne, aby nie stali się potworami i zwierzętami w ludzkiej skórze. To właśnie zasady sprawiały, że różnili się od tych, na których polował. -Miłego wieczoru. - Dodał jeszcze na odchodne. Być może kiedyś się jeszcze spotkają, bo zając Norny, te lubiły mącić i mieszać w życiu ludzi. Zawsze uważał, że cholernie im zazdroszczą.
Agnar z tematu
Pociągnął solidny łyk piwa obserwując jak uśmiech schodzi z twarzy rozmówcy, zastępowała go za to lekko skrywana niechęć, uraza. No tak, pytanie mogło zabrzmieć jak ocena, czego nie czynił, ale prostować też nie miał zamiaru. Zamiast tego pociągnął kolejny łyk, tym samym zbliżając się do dna kufla.
Muzyka nie była mocną stroną Eriksena. Nigdy nie miał ręki do instrumentów, co innego uległo jego woli. Siła mięśni i pokonywanie własnych słabości leżało w naturze jego rodu. Wręcz wyglądałby śmiesznie ze skrzypcami. Skinął jedynie z uznaniem głową, bo choć sam nie grał, to zdawał sobie sprawę, że opanowanie gry na instrumencie również wymaga samodyscypliny i zaparcia oraz wielu godzin ćwiczeń, aby każdy dźwięk był czysty. -Cała przyjemność po mojej stronie. - Dopił swoje piwo i powoli wstał z miejsca podając przy tym dłoń mężczyźnie. -Miło było poznać. Na mnie już czas. - Z tymi słowami sięgnął po swój płaszcz, który narzucił na plecy. Stwierdzenie, że ten jest starej daty przyjął z krzywym uśmiechem na ustach. Jak to dziwnie brzmiało w ustach trzydziestoparolatka, bo na taki wieki oszacował swojego towarzysza. Sam ledwo dobiegał czterdziestki i pewnych zasad nie uważał za stare, były niezbędne i konieczne, aby nie stali się potworami i zwierzętami w ludzkiej skórze. To właśnie zasady sprawiały, że różnili się od tych, na których polował. -Miłego wieczoru. - Dodał jeszcze na odchodne. Być może kiedyś się jeszcze spotkają, bo zając Norny, te lubiły mącić i mieszać w życiu ludzi. Zawsze uważał, że cholernie im zazdroszczą.
Agnar z tematu
Ivar Soelberg
15.01.2001 – Tawerna wikingów – A. Eriksen & I. Soelberg Czw 15 Gru - 18:45
Ivar SoelbergWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Göteborg, Szwecja
Wiek : 31 lat
Stan cywilny : kawaler
Status majątkowy : zamożny
Zawód : starszy oficer Kruczej Straży (Wysłannicy Forsetiego)
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : miłośnik pojedynków (I), odporny (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 36 / magia lecznicza: 10 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 27 / charyzma: 12 / wiedza ogólna: 10
Widmo konwersacji umierało spokojnie i miarowo wyciszając rozkołatane w piersi serca. Wydarzenia poprzedzające picie w zaciszu tawerny, były majakiem wywołanym gorączką i złością, niczym ponadto, o chęć uwolnienia się z okowów tej nieznośnej bezsilności, co stłamsiła człowieka i żyć nie daje w zgodzie z jego naturą. Tak patrząc na rozmówcę był momentami krytyczny, co do jego myśli, jak i na polu niektórych przyznawał rację, będąc raczej umiarkowany zwykle w odkrywaniu samego siebie i swych poglądów, wolał te trzymać dla siebie, jednak zapytany odpowiadał szczerze, a bawiąc się naczyniem po piwie odczuwał pewien wyczerpany limit zwierzeń, jak na jedną noc, ta była długa i męcząca, chciał odpocząć, i oderwać się od zbędnych myśli, stąd ruch i słowa łowcy wywołały na twarzy oficera lekkie poruszenie, jakby wyrwany z głębi przemyśleń powracał na łono teraźniejszości.
Harmider w lokalu zaczynał stawać się nieprzychylnym dla wyczulonego słuchu kruczego, który nie specjalnie lubił dłuższe przebywanie wśród pijanych i rozemocjonowanych ludzi, zwłaszcza kiedy tych była prawdziwa chmara, tu nie było tragedii, aczkolwiek chciał już wyjść. Podniósł się z miejsca żegnając skinieniem głowy, markotny stawał się, gdy zmęczenie go dopadało, a cień czającego się zmęczenia wychylał drażniąc. Pięści piekły przyjemnym bólem rozchodzącym się po dłoniach i promieniującym do przedramion, czuł się pocieszony wynikiem, jak i całym przebiegiem tej niecodziennej sytuacji, w której się znalazł, a raczej mówiąc otwarcie – w jakiej się znaleźli.
– Miłego i żegnaj. – Odpowiedział skromnie, bez jakiejkolwiek udręki wypisanej na twarzy, po czym również definitywnie opuścił lokal, lecz nie silił się na przemierzanie spacerem drogi do domu, ot zwyczajnie teleportował się z myślą o swym mieszkaniu w centrum, do jakiego z dzielnicy portowej miał kawałek, chciał odpocząć.
Ivar z tematu
Harmider w lokalu zaczynał stawać się nieprzychylnym dla wyczulonego słuchu kruczego, który nie specjalnie lubił dłuższe przebywanie wśród pijanych i rozemocjonowanych ludzi, zwłaszcza kiedy tych była prawdziwa chmara, tu nie było tragedii, aczkolwiek chciał już wyjść. Podniósł się z miejsca żegnając skinieniem głowy, markotny stawał się, gdy zmęczenie go dopadało, a cień czającego się zmęczenia wychylał drażniąc. Pięści piekły przyjemnym bólem rozchodzącym się po dłoniach i promieniującym do przedramion, czuł się pocieszony wynikiem, jak i całym przebiegiem tej niecodziennej sytuacji, w której się znalazł, a raczej mówiąc otwarcie – w jakiej się znaleźli.
– Miłego i żegnaj. – Odpowiedział skromnie, bez jakiejkolwiek udręki wypisanej na twarzy, po czym również definitywnie opuścił lokal, lecz nie silił się na przemierzanie spacerem drogi do domu, ot zwyczajnie teleportował się z myślą o swym mieszkaniu w centrum, do jakiego z dzielnicy portowej miał kawałek, chciał odpocząć.
Ivar z tematu