Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Salon

    3 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Salon
    Reprezentacyjny salon na parterze jest urządzony zamożniej i bardziej konserwatywnie od innych pomieszczeń. Na ścianach wiszą uniwersyteckie dyplomy Forsberga oraz początek kolekcji zegarów (szczególnie tych z kukułką i rozmaitych budzików), do której w pewnym momencie stracił serce. Meble są skórzane i wystawne, choć niekoniecznie wygodne. W salonie Verner podejmuje gości przy mahoniowym stoliku do kawy, ale obok znajduje się też przejście do jadalni.
    Ślepcy
    Verner Forsberg
    Verner Forsberg
    https://midgard.forumpolish.com/t3662-verner-forsberg#37169https://midgard.forumpolish.com/t3673-verner-forsberghttps://midgard.forumpolish.com/t3672-konwalia#37290https://midgard.forumpolish.com/f128-verner-forsberg


    5.06.2001?


    Ostatnim, czego potrzebował teraz w swoim życiu byli goście, a ostatnim gościem, którego potrzebował był Björn Guildenstern.
    Jak wiele może się zmienić. Jeszcze w Instytucie Kenaz potrzebował obecności Björna w swoim życiu, bo nie mógł kłócić się ze świetnymi miksturami i bezbłędnymi pracami naukowymi kolegi. Nauka i fakty, ku rozczarowaniu Vernera, były oporne na próby manipulacji bądź podkopywania samooceny.
    Nie to, co ludzie.
    Nie potrafiłby sobie przypomnieć, czy uwziął się na Björna dlatego, że ten był Guildensternem, czy dlatego, że był równie zdolnym alchemikiem, czy jednym i drugim. Przez jakiś czas ignorował jego rodzinę na klanowych uroczystościach, oczywiście nie potrafiąc odmówić sobie wyższości lub kąśliwej uwagi. Przy rówieśnikach, z których rodzicami kolegował się jego ojciec, Verner musiał udawać grzeczne i miłe dziecko, a potem grzecznego i miłego młodzieńca, porządnego kolegę. Interakcje z przedstawicielami niechętnych Forsbergom klanów były o wiele bardziej odświeżające, a towarzysząca im ekscytacja bardziej szczerą. Z ekscytacją wytykał zatem Björnowi każdy błąd w Kenaz, z ekscytacją szukał sposobów na wplecenie w uprzejme rozmowy kąśliwych uwag o tym, że niektórzy po prostu nie pasują do kariery akademickiej, z lubością podkreślał, że ktoś wychowany przez wykładowcę alchemii (czyli on sam) ma lepszą smykałkę do eliksirów niż jakiś żeglarz (oczywiście nigdy nie nazwał tak Björna w twarz, zabawniejsze było szukanie uprzejmych synonimów i udawanie nieświadomego własnej złośliwości), czasem nawet oferował pomoc z fałszywym uśmiechem. Ku jego satysfakcji, Guildenstern podjął rękawicę rywalizacji i wtedy kolejne lata naprawdę stały się orzeźwiające.
    Dzień, w którym Björn w y j e c h a ł zamiast kończyć doktorat był osobistym triumfem Vernera, choć bez niego Kenaz wydawało się dziwnie puste. Nie przyznałby tego na głos, ale tęsknił czasem za ich rywalizacją w pierwszych latach studiów, gdy samemu nie miał jeszcze ani złamanego serca ani ciała złamanego chorobą ani Księgi Gullveig w domu i mógł bez reszty skupić się na niewinnym gnębieniu kolegi.
    Przez chwilę zastanawiał się, czy jego widok aby na pewno nie poprawi mu humoru, ale irytacja na widok gościa okazała się silniejsza od iskry nostalgii. Był niewyspany, trwał cholerny dzień polarny (gorsza będzie tylko noc polarna), zżerał go głód magii zakazanej, której z powodu obowiązków na mieście nie miał okazji poćwiczyć w spokoju od kilku dni. Co gorsza obawiał się nie był pewny, czy nadal jest w pełni formy aby być dla Guildensterna godnym intelektualnie przeciwnikiem.
    - No proszę, Guildenstern w moich progach. - Björn kulturalnie się zapowiedział, ale nie napisał, o co chodzi, więc Verner nie mógł sobie odmówić kąśliwości. Nie spławił go zresztą tylko z ciekawości, choć wątpił, by badania naukowe Guildensterna okazały się ciekawsze od ćwiczenia magii zakazanej w piwnicy (no dobrze, może trochę intrygowało go, jak ma się doktorat Björna i czy w ogóle go dokończy). - Zapraszam. - mruknął, prowadząc gościa do salonu. - Uprzedzam, że nie doradzę ci z twoim doktoratem, nie mam teraz do tego głowy. - zapowiedział, choć wiedział, że Björn prędzej nie skończy IV stopnia wtajemniczenia niż poprosi go o pomoc. Czy to dlatego jeszcze go nie obroniłeś? - Ale mam nadzieję, że wszystko idzie śpiewająco. Rok poza Kenaz pomógł ci nabrać wiatru w żagle? - uśmiechnął się promiennie, z upodobaniem sięgając po żeglarskie porównanie. Co właściwie robiłeś, Guildenstern? Znowu bawiłeś się w kapitana, licząc, że przybliży cię to do tytułu naukowego?
    Ślepcy
    Björn Guildenstern
    Björn Guildenstern
    https://midgard.forumpolish.com/t466-bjorn-guildenstern#1241https://midgard.forumpolish.com/t561-bjorn-guildenstern#1509https://midgard.forumpolish.com/t562-njordhttps://midgard.forumpolish.com/f116-bjorn-guildenstern


    Czynił to niechętnie, ale chciał sprawdzić, ile było prawdy w plotkach. Odkąd tylko sięgał pamięcią, traktował Vernera Forsberga jako swojego największego rywala — zajmował zaszczytne miejsce zaraz po Brage, którego jednak w żaden sposób nie dało się zdeklasyfikować. Patrzyli na siebie z niewyjaśnioną zazdrością i cichą nienawiścią w oczach, Björn jednak nigdy nie potrafił racjonalnie wyjaśnić, dlaczego tak się stało — czy to była wina wrodzonej niechęci do Forsbergów, która płynęła w żyłach każdego Guildensterna, czy byli zbyt podobni — bardziej niż chcieliby to oficjalnie przyznać. Od najmłodszych lat fascynowali się szeroko pojętą alchemią, a w ostatnim czasie — jeśli pogłoski zasłyszane w Przesmyku Lokiego miały okazać się prawdą — magią zakazaną, co tylko zainteresowało Björna, gdy się o tym dowiedział. Czy to były tylko nieprawdziwe plotki, czy może idealny Forsberg zszedł na drogę, która go zgubiła i zwiodła go na manowce? Czy Verner, w swym niezaspokojonym pragnieniu zgłębiania nowych granic, również przekroczył granice moralności i bezpieczeństwa? Nie był pewny, co myśleć, lecz wiedział, że musi sięgnąć głębiej, aby poznać prawdę.
    Wiedział, gdzie mieszka Verner. Wiedział też, że nie bez powodu Magisterium coraz bardziej interesowało się jego postacią, o czym dowiedział się podczas jednego z przypadkowych spotkań z zaufanym siewcą. Było w tym coś zaskakująco satysfakcjonującego, że młody Forsberg również zachłysnął się magią zakazaną i nie był jedynym z młodych członków Rady, który do szpiku kości przesiąknął zgnilizną, choć — w przeciwieństwie do niego — musiał mieć najprawdopodobniej o wiele mniej doświadczenia i wiedzy na temat tego, co się wokół działo. Samotny. Niezwerbowany. Inny. Björn odczuwał kiedyś bardzo podobne uczucie, gdy zatracił się w mrokach zakazanej magii i nie wiedział, co ostatecznie ze sobą począć. Nauczył się z tym żyć, przyzwyczajając się do umiejętnego balansowania na granicy dwóch światów, choć w rzeczywistości niewiele już zostało ze starego Björna Guildensterna. Nie był tą samą osobą, co kiedyś, nawet jeśli większość w dalszym ciągu widziała w nim starego Björna. I wszystko wskazywało na to, że Verner Forsberg był w podobnej sytuacji — zdecydowany, aby zgłębić tę sprawę, już planował kolejny krok w swoim prywatnym dochodzeniu.
    Dobrze cię widzieć, przyjacielu.Choć przyjaciółmi nigdy nie byliśmy, przeszło mu automatycznie przez myśl, gdy Verner otworzył mu drzwi i wpuścił go do środka po tym, jak zapowiedział się listownie. — Przychodzę z wizytą, by nadrobić stracony czas po tym, jak mnie nie było — skłamał z uśmiechem na ustach, pokazując mu butelkę wina, którą postanowił go przekupić. — Nie przychodzę z pustymi rękoma. jestem kulturalnym człowiekiem. — Postawił butelkę na stoliku, mając nadzieję, że Forsberg ją otworzy i przyniesie kieliszki. — Dobrze, zbliżam się werszcie ku końcowi. Ostatnie poprawki i będę mógł się obronić. — Nie przyszedł tutaj, by prosić o pomoc Vernera w przypadku pracy, choć przy okazji, zupełnie przypadkiem, potrzebował jego przysługi. O ile dobrze pamiętał — był mu ją winny jeszcze przed wyjazdem. — Pomógł, ale słyszałem, że nie tylko mi. Tobie również, Vernerze.
    Ślepcy
    Verner Forsberg
    Verner Forsberg
    https://midgard.forumpolish.com/t3662-verner-forsberg#37169https://midgard.forumpolish.com/t3673-verner-forsberghttps://midgard.forumpolish.com/t3672-konwalia#37290https://midgard.forumpolish.com/f128-verner-forsberg


    - Ciebie również, przyjacielu. - rozciągnął usta w wyćwiczonym i przekonującym uśmiechu, ale starał się tchnąć w słowo przyjaciel tyle jadu, ile (i miał nadzieję, że sobie tego nie dopowiedział) włożył w nie Björn. Albo więcej. Chciał być najlepszy w każdej, nawet najgłupszej konkurencji i czasami już sam nie wiedział, czy rywalizuje z Björnem o bycie najlepszym alchemikiem w Kenaz czy z resztą świata o bycie największym rywalem Björna. Co gorsza, często miał wrażenie, że jego zwycięstwo w obu tych kategoriach wcale nie jest oczywiste. Uniósł lekko brwi, widząc butelkę wina, bo nie spodziewał się po rywalu takiego gestu. Czy to jakaś nowa gra? - a jeśli tak, to dlaczego nie poczuł ekscytacji, tylko nikłą ciekawość?. Nie, próba upicia go uwłaczałaby inteligencji Björna i właściwie nie miał ochoty pić nawet odrobiny. Starał się unikać wszystkiego, co nasilało senność i objawy menady, choć wcale nie ograniczył lekcji zakazanej magii — mimo, że wywoływane nią zmęczenie nieporównywalnie szkodziło mu bardziej od lampki wina.
    - Dziękuję, to najlepszy rocznik. - przechylił lekko głowę, widząc jak Björn kładzie butelkę na stole zamiast oddać mu ją do rąk, skąd mogłaby powędrować do piwniczki. - Może powinienem je zostawić na ostatnią okazję? - zagaił z udawaną naiwnością, licząc na to, że drażnienie się z Guildensternem i perspektywa demonstracyjnego wyniesienia prezentu z pokoju poprawią mu nieco humor, jak zwykle.
    Ku własnemu zdziwieniu, poczuł jedynie pustkę. Jakby miniony czas zmienił w nim coś więcej niż możliwość nieskrępowanego używania magii, jakby już dawno był — obydwoje byli? — innym człowiekiem niż w Kenaz. Rozdrażniła go ta myśl, bo z obecnej pozycji tamte czasy zdawały się dobre. Był wtedy zdrowszy i weselszy i nie stał nad grobem swojego dziecka, ale nie będzie o tym myślał i choć od dziecka czuł się trochę inny i uważał na każde słowo, to dopiero teraz stawka była bardzo wysoka, a poczucie wyobcowania boleśnie prawdziwe. Odnowił kontakt z Asterin, wprowadzającej go w arkana zakazanej magii, ale Eggen była tak daleko od jego dawnego i obecnego życia, jak to tylko możliwe. Sirkku od lat oferowała mu wsparcie, ale po swojemu. Czasami wydawała się tak odrealniona i pogodzona z samotnością, że Verner wątpił czy w ogóle zauważyłaby społeczny ostracyzm i to on czuł się w obowiązku ją chronić (choć zapewne niepotrzebnie, bo to ona miała w ukrywaniu się więcej doświadczenia).
    W kontekście odnajdywania się w nowej rzeczywistości, godzenia obowiązków klanowych ze swoim nowym sekretem, czy nawet zwykłej męskiej przyjaźni faktycznie był samotny, o czym starał się nie myśleć i o czym przypominały mu irytujące pytania lekarzy tłumaczących mu jak ważne jest wsparcie kogoś zaufanego w leczeniu menady. Choroba byłaby dogodną wymówką, by nie napić się z Björnem i już wielokrotnie używał jej do unikania własnej rodziny, ale duma nie pozwalała mu przyznać się do słabości przed Guildensternem. Dlatego niechętnie wyjął kieliszki i korkociąg, a potem bardzo nieśpiesznie otworzył butelkę.
    - W takim razie kiedy będę mógł ci pogratulować? - zapytał z udawaną serdecznością, doskonale wiedząc z własnego doświadczenia, że od samego pisania doktoratu bardziej stresujące są jedynie pytania o termin obrony doktoratu. Spojrzał wprost w oczy Björna, spodziewając się znajomej satysfakcji, ale znów miał wrażenie, że albo Guildenstern uodpornił się na jego szpile, albo że jego samego przestały bawić. W dodatku zaalarmowało go coś w pytaniu Björna — albo ton głosu rozmówcy albo fakt, że wcale nie zrozumiał tej jego aluzji. O co mu chodziło z tym ostatnim rokiem? Nie wziął nawet pod uwagę tego, że Guildenstern mógł pić do tego, co naprawdę zmieniło się u niego w ciągu ostatnich miesięcy. Zwariowałby, gdyby roztrząsał takie sprawy. Oczywiście, poczuł się nieco zaalarmowany, paranoja po zaślepieniu prędko (nigdy?) go nie opuści, ale w Kruczej Straży obserwował czasem przesłuchania z sadystycznej ciekawości i próbując nauczyć się jak najwięcej (dla siebie, nie w obywatelskiego patriotycznego obowiązku).
    Tłumaczą się tylko winni, boją się tylko winni.
    - To osobliwy sposób upewnienia się, czy podniosłem się po śmierci żony - i córki, powinieneś to dodać aby zabrzmieć jak normalny człowiek - i córki - dodał niechętnie, wiedząc, że słowa ledwo przechodzą mu przez gardło. Wolał kłamać o żałobie, którą samemu wyreżyserował niż mówić o tej, z którą nie chciał się konfrontować. Dopisał swój dyskomfort do długiej listy wyimaginowanych przewin Björna wobec własnej osoby, choć gdyby się nad tym zastanowił, to żadna z tych przewiń tak naprawdę nie bolała. - Ale chyba jest lepiej, o ile kiedykolwiek będzie lepiej. - westchnął ciężko, jakby zastanawiał się nad tym po raz pierwszy i nie używał tej starannie wyreżyserowanej kwestii wobec każdego rozmówcy, którego chciał wprawić w dyskomfort i zniechęcić do dalszych pytań o to, co u niego. - Przejdźmy do konkretów, co u ciebie? - zapytał, nieśpiesznie rozlewając do kieliszków wino.



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.