Midgard
Skandynawia, 2001
Planer postów


    Katedra Technologii Magicznej

    3 posters
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    Katedra Technologii Magicznej
    Katedra Technologii Magicznej jest wynikiem wizji i hojności Hugo Vanhanena, jednego z najwybitniejszych ekspertów w dziedzinie magicznych technologii ostatnich lat. Ulokowana na obrzeżach miasta w nowo wybudowanym, choć nawiązującym do starego stylu ośrodku, w bliskim sąsiedztwie samego jeziora Golddajávri, łączy katedrę wraz z nowocześnie wyposażonym obserwatorium. Jest on nie tylko miejscem najważniejszych naukowych badań nad technologiami galdrów i śniących, ale również symbolem zintegrowania nowoczesności z astronomią czy bardziej tradycyjnymi dziedzinami naukowymi, które znalazły swoje miejsce w instytucie.
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    8.06.2001

    W magicznej Skandynawii, gdzie rzeczywistość naprzemiennie splatała się z legendami i mitami, wydarzenia niezwykłe stawały się coraz bardziej powszechne, szczególnie po ostatnim głośnym incydencie w Kopenhadze, który wstrząsnął społecznością magiczną i nie tylko. Wszystko zaczęło się od serii tajemniczych aberracji magicznych, które  po serii krwawych morderstw po raz kolejny przyniosły chaos i niepokój wśród galdrów. Choć bezpośrednio Katedra Technologii Magicznej nie zajmowała się takimi zdarzeniami, to jednak nie mogła pozostać obojętna na to, co się stało. Mówiło się, że aberracje, których siła była coraz większa, mogą namieszać w świecie galdrów, a kolejnym potwierdzeniem miał stać się tajemniczy meteoryt, który niespodziewanie spadł w okolicach Midgardu, co ukrywano przed mediami. Na radarach naukowców pojawiały się jednak coraz częstsze sygnały ostrzegawcze, sugerujące niepokojący wzrost aktywności magicznej w kosmosie. Nic więc dziwnego, że katedra, która była ośrodkiem naukowym, postanowiła zainicjować działania mające na celu zrozumienie i kontrolę nad tym zjawiskiem, jak i nowym znaleziskiem. Zebrano zespół ekspertów na czele z Blancą Vargas, aby zgłębić tajemnice meteorytu i jego ewentualne powiązania z występującymi aberracjami magicznymi, zabezpieczyć go i przenieść do laboratorium.
    Dzień dobry, Blanca — odezwał się profesor Hansen, gdy zobaczył Vargas na wejściu z samego rana. Był niewysokim, tęgim mężczyzną, który całe swoje życie poświęcił badaniom kosmosu. — Pora się zabrać za jego zbadanie. — Do tej pory obserwowany był w specjalnym pomieszczeniu, gdyż nie zachowywał się tak, jak wcześniejsze meteoryty. Rozgrzany do czerwoności, musiał zostać przeniesiony z pomocą magii, choć nawet to sprawiało problemy. — I jak, udało ci się odnaleźć coś na ten temat? Jakieś obserwacje? — zapytał profesor, dokładnie przyglądając się znalezisku. Jego powierzchnia była pokryta nieregularnymi, szkarłatnymi znakami, które wydawały się pulsować delikatnym światłem o złocisto-fioletowym odcieniu. Podczas gdy większość meteorytów miała gładką, metaliczną powierzchnię, ta anomalna skała kosmiczna była pokryta mikroskopijnymi wyżłobieniami i nierównościami, dając wrażenie, jakby każda z jej cząstek miała własne, indywidualne znaczenie.


    INFORMACJE

    W tej rundzie przysługują ci dwa rzuty. Pierwszy na wiedzę ogólną, która określa, czy udało ci się cokolwiek znaleźć podczas poszukiwań – próg powodzenia wynosi 50. Druga kość to k100 na spostrzegawczość – próg powodzenia wynosi 50.
    Widzący
    Blanca Vargas
    Blanca Vargas
    https://midgard.forumpolish.com/t2152-blanca-vargas-w-budowie#25https://midgard.forumpolish.com/t2157-blanca-vargas#25618https://midgard.forumpolish.com/t2158-mameluco#25623https://midgard.forumpolish.com/f166-mieszkanie-zespolu-yamileth-serrano


    Ledwo wczoraj wróciła z Brazylii i zdecydowanie nie miała czasu, by odreagować – nie brała jednak pod uwagę nieobecności w Katedrze. To, że rozważała rezygnację z projektu Yamileth to jedno, nie było jednak mowy o tym, by zaniedbała też specjalizację. Może coś do niej dotarło po kłótni z Esem, może zrozumiała, co tak naprawdę kryło się po wszystkimi tymi ostrymi słowami, jakimi Barros obrzucił ją i ich projekt – nic, co powiedział, nie mogłoby jednak sprawić, by zrezygnowała ze wszystkiego. Z projektu – może. Z całokształtu swojej kariery naukowej – absolutnie nie.
    To, że udało jej się dostać pod skrzydła profesora Hansensa było dla niej osiągnięciem tak samo dużym, jak współpraca z doktorem Arzeno. Obaj byli specjalistami w swoich dziedzinach i od obu mogła nauczyć się… Cóż, może nie wszystkiego, ale z pewnością bardzo dużo. Praca z obojgiem była nobilitacją, o której do niedawna marzyła tylko, nie myśląc nawet, że kiedykolwiek uda się te marzenia zrealizować.
    Teraz, gdy nagle stały się rzeczywistością, Blanca była absolutnie przekonana, że zrobi wszystko, by nie zawieźć – Hansensa, Arzeno, własnego ojca. I siebie. Może przede wszystkim siebie.
    W efekcie wpadła do Katedry po nieprzespanej nocy spędzonej w podróży, wyczerpana, z sińcami pod oczami, ale – o dziwo – uśmiechnięta. Uśmiech może i był początkowo odrobinę wymuszony, wystarczyło jednak, by zrobiła kilka pierwszych kroków korytarzami Katedry, by zaciągnęła się specyficznym zapachem instytutu i przypomniała sobie, co w ogóle tu robi, by entuzjazm rozgorzał w jej sercu nieco śmielej.
    Meteoryt. Magiczne aberracje. I zespół – jej zespół, który miała prowadzić pod okiem profesora Hansena. Jak mogła się nie ekscytować?
    Jeszcze na korytarzu przetarła więc twarz dłonią, jakby w ten sposób mogła dodać sobie trochę rumieńców, poprawiła ciasne upięcie włosów i, gdy dołączyła do profesora, czuła się bardziej niż gotowa do pracy.
    Barros mógł mówić co chciał, ale praca naukowa – nawet, jeśli rzeczywiście była nic niewarta – uspokajała ją bardziej niż cokolwiek innego. Zakładając, że nie była akurat projektem Yami. Bo ta praca nie uspokajała jej wcale, szczególnie ostatnio.
    - Dzień dobry, profesorze – przywitała się teraz z uśmiechem gdy tylko dotarła do pracowni.
    Zsunęła plecak z ramion i schowała go do szafki, która zostałal jej przydzielona już parę dni temu, przeciągnęła się – i spojrzała na meteoryt.
    Meteoryt który nie był meteorytem, przynajmniej nie w podstawowym rozumieniu.
    Nie trzeba było jej dwa razy namawiać, by przyjrzała się skale bliżej. Raz jeszcze odetchnęła głęboko, by ostatecznie skupić się tylko na pracy, a nie na tym, co – kogo – zostawiła w Brazylii i pochyliła się ostrożnie nad znaleziskiem, uważając, by go jeszcze nie dotykać.
    - Jest... Sztuczny – stwierdziła wreszcie ostrożnie, gdy Hansen zapytał o obserwacje. – Te znaki na pewno nie są dziełem natury – zaczęła wymieniać od najbardziej oczywistych spostrzeżeń. – Nie sądzę, żeby były – poprawiła się po chwili. Zdążyła nauczyć się już, że w astronomii nie używało się tak kategorycznych stwierdzeń, jak zawsze, nigdy i na pewno. Kosmos był jedną wielką tajemnicą, której być może nigdy w pełni nie zrozumieją – jeśli dodać do tego magię, defnitywne oceny były zwyczajnie niemożliwe.
    - Jest nierówny, co sprawia, że atmosfera... Z jakiegoś powodu niewiele mu zrobiła. Wierzchnie skały nie stopiły się, gdy przez nią przechodził. I sama skała – dlaczego się nie rozpadła? – Zmarszczyła brwi lekko. W większości przypadków znajdowane były ledwie okruchy kosmicznych skał, jeśli trafiło się coś wielkości pięści – to był już znaczny sukces. Ten tutaj? Jego rozmiary przeczyły prawom fizyki.
    - Wygląda jak konstrukt – powtórzyła wreszcie nieco pewniej. – Jak coś, co zostało stworzone, a nie po prostu powstało.

    Rzut na wiedzę ogólną:
    85 (rzut) + 17 (wiedza ogólna) = 102 >50, sukces

    Spostrzegawczość: 75 >50, sukces
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Blanca Vargas' has done the following action : kości


    'k100' : 85, 75
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Profesor Hansen był osobą, która całe swoje życie poświęciła nauce, co miało zarówno swoje zalety, jak i wady. Z jednej strony uchodził za eksperta w swojej dziedzinie, będąc niekwestionowanym autorytetem w swoim fachu. Jego wszechstronne doświadczenie oraz dogłębna wiedza zdobywana przez lata pracy badawczej czyniły go niezwykle cenionym naukowcem w społeczności akademickiej i naukowej. Jednakże, poświęcenie całego życia nauce skutkowało pewnymi ograniczeniami czy brakiem równowagi w życiu osobistym. Hansen wiedział, że zbyt wiele czasu poświęcił na badania i naukową pracę, zaniedbując inne sfery życia, takie jak relacje rodzinne czy czas wolny. Gdyby mógł, najchętniej nie wychodziłby z Katedry — w końcu odkąd powstała, to ona była jego jedynym sensem istnienia. Nic więc dziwnego, że niemal każdy chciał z nim pracować, dla wielu ludzi profesor Hansen był bowiem wzorem do naśladowania. Jego wkład w rozwój wiedzy i naukowego postępu pozostawił trwały ślad, inspirując kolejne pokolenia naukowców do dążenia do doskonałości w swoich dziedzinach. Jednak ten, kto miał okazję już z nim współpracować, wiedział, że był również wymagający.
    Sztuczny...? — Nie do końca spodobało mu się określenie użyte przez Vargas. Dla niego w kosmosie nic nie było sztuczne. — Powiedziałbym raczej niespotykany. Coś, czego do tej pory nie widzieliśmy  Musimy przemyśleć wszystko, co dotychczas uznawaliśmy za pewnik. To, co widzimy, wydaje się przekraczać granice naszej obecnej wiedzy — zawyrokował Hansen, uważnym wzrokiem patrząc na Vargas. Choć nie zgadzał się, co do pierwszej części jej wypowiedzi, stronił bowiem od kategorycznych stwierdzeń, reszta obserwacji była słuszna. — Sam jestem zdziwiony, że skała się nie rozpadła, ale te żłobienia... Co ciekawe, magia dziwnie reagowała, gdy próbowaliśmy ją przenieść. To było nie lada wyzwanie  — westchnął pod nosem Hansen, przypominając sobie trud, jaki musieli włożyć, by meteoryt przenieść do Katedry. Jego umysł pracował gorączkowo, próbując znaleźć naukowe wyjaśnienie dla tego fenomenu. Jednakże, im dłużej się nad tym zastanawiał, tym bardziej zdawał sobie sprawę, że tradycyjne teorie nie tłumaczyłyby obserwowanych zjawisk.
    Mam propozycję, która być może jest dość radykalna, ale... Musimy dowiedzieć się, co jest w środku. — Przygotowując się wcześniej do operacji, zespół przeprowadził szereg testów, analizując materiał, z którego wykonana była tajemnicza konstrukcja, oraz potencjalne konsekwencje takiego działania. Wyniki, którymi  podzielił się nimi na wszelki wypadek z Blancą, nie przynosiły jednak żadnych większych odkryć, gdyż nie zdążyli go zbadać w środku. — Co o tym myślisz? To właściwy ruch? Meteoryt nie rozpadł się na pół, więc nie możemy niczego zbadać… — Hansen skrzyżował ręce na klatce piersiowej, patrząc na Vargas.


    INFORMACJE

    W tej rundzie przysługują ci dwa rzuty na dowolną akcję.
    Widzący
    Blanca Vargas
    Blanca Vargas
    https://midgard.forumpolish.com/t2152-blanca-vargas-w-budowie#25https://midgard.forumpolish.com/t2157-blanca-vargas#25618https://midgard.forumpolish.com/t2158-mameluco#25623https://midgard.forumpolish.com/f166-mieszkanie-zespolu-yamileth-serrano


    Zmarszczyła brwi lekko, ale nie próbowała się kłócić. Była charakterna, nierzadko żywo dyskutowała, broniąc swoich przekonań naukowych, wiedziała jednak, kiedy odpuścić. Teraz, kiedy sama wcale nie była pewna, z czym mają do czynienia, nie zamierzała na siłę obstawać przy swoim. Nie mówiąc już o tym, że z pewnością nie zamierzała kłócić się z Hansenem. Był dla niej autorytetem i jakkolwiek Blanca miała dość śmiałości, by dyskutować z nawet tak znanymi, cenionymi osobistościami – na ten moment mężczyzna onieśmielał.
    Skinęła więc tylko głową, przyjmując słowa profesora bez cienia protestu i odetchnęła lekko, zmuszając się, by nie kulić się pod jego wzrokiem.
    Bogowie, czuła się jak wtedy, gdy stawiała dopiero pierwsze kroki w Instytucie, nie marząc nawet jeszcze o tym, że jej nazwisko może stać się chociaż trochę znane.
    Zastanawiała się właśnie, jak z podobnym ewenementem poradziliby sobie astrofizycy śniących, gdy profesor zaproponował otwarcie meteorytu. Sapnęła cicho, zaskoczona, ale... Czy to naprawdę było aż tak radykalne?
    Zwykle gdy mieli do czynienia z meteorytami, te były już w kawałkach – mniejszych czy większych, ale zawsze częściach czegoś większego. Żadna skała przechodząc przez atmosferę nie mogła pozostać zwartą całością, fizyka po prostu na to nie pozwalała. W efekcie na ziemię spadały okruchy – te, które nie spaliły wcześniej, przed dotarciem na ziemię.
    To, co mieli teraz przed sobą, było dziwne. Nie poddało się fizyce, ale gdyby niedociągnięcia natury próbowali zastąpić magią? Wiadomo było już, że nie podziała na meteoryt temperatura – znalezisko już wcześniej było gorące, a jednak pozostało nienaruszone – może więc po prostu zwykła siła.
    Prymitywne rozwiązanie, ale niepisaną zasadą w nauce było, by zaczynać od najprostszych podejść, a dopiero potem, jeśli to nie zadziała, przechodzić do bardziej skomplikowanych.
    Pomyślała przelotnie, że rozsądniej byłoby może spróbować pobrać najpierw próbkę – nie była jednak pewna, czy Katedra dysponuje odpowiednio trwałym i długim próbnikiem. Nie wiedziała też, czy wystarczyłoby im siły – jej i profesorowi – by przebić się przez solidną powierzchnię meteorytu czystą siłą mięśni. A poza tym – to nie był jej styl. Nie do końca.
    Blanca naprawdę nie miała nic przeciwko radykalnym, prostackim wręcz rozwiązaniom – jeśli tylko te mogły podziałać.
    - Myślę, że moglibyśmy spróbować – przyznała więc wreszcie, jeszcze przez chwilę przyglądając się skale nim obejrzała się na Hansena. – Nie sądzę, żebyśmy ryzykowali zupełne zniszczenie skały – jest trwała, wyraźnie trwalsza niż wszystkie inne, o których słyszałam. I ewidentnie nie działają na nią podstawowe prawa fizyki, więc... – Wzruszyła ramionami. – Zróbmy to i zobaczmy co się stanie – rzuciła jak typowy naukowiec tuż przed tym, nim popełni znamienny w skutkach błąd.
    Blanca wiedziała jednak, że bojąc się ryzyka, nigdy nie powinna zostać badaczem. Nauka tak nie działała.
    Odetchnęła cicho.
    - Mogę to zrobić. Chciałabym – poprawiła się. – Wolałabym jednak, żeby... – chrząknęła, nieco skrępowana. – Mógłby się pan cofnąć parę kroków? Cholera wie, z czym mamy do czynienia, więc trudno przewidzieć, co się stanie, gdy... – Machnęła rękę w obrazowym geście, mającym wyraźnie oznaczać rzucanie jakiegoś prostego, siłowego zaklęcia. W całym zaaferowaniu nawet nie zwróciła uwagi, że profesjonalny ton dyskusji zaczęła zamieniać na bardziej swobodny, niemal koleżeński.
    Gdy znów zwróciła się w stronę meteorytu, gryzła wnętrze policzka przez moment, zastanawiając się, jak podejść do tego najlepiej.
    - Clipeus – rzuciła wreszcie, w duchu przekonana, że Es nigdy nie był z niej tak dumny jak byłby teraz, wiedząc, że chociaż raz zachowała rozsądek.
    Skoro sama Blanca zauważyła już, że nie mogli przewidzieć, co się stanie, rozsądnym było postawić między sobą i profesorem a meteorytem. Tak na wszelki wypadek.
    - Dobra, zróbmy to – mruknęła potem cicho i odetchnęła głęboko. – Gladie – wymruczała.
    Nie zależało jej, by przeciąć skałę na równe połówki – nie uważała, by to w ogóle miało szanse się udać. W efekcie celowała raczej na jeden ze skrajów meteorytów, chcąc zacząć od odcięcia jakiegoś kawałka, plastra, który pozwoliłby im zajrzeć w wewnętrzne warstwy znaleziska.

    Skjald-borg (Clipeus) – wytwarza magiczną tarczę, przez którą nie są w stanie przeniknąć małe i średnie przedmioty, jednak rozpraszana zostaje jakimkolwiek zaklęciem.
    Próg: 55

    100 (rzut) + 27 (magia użytkowa) = 127 >55, udane

    Tók af  (Gladie) – przecina grubsze przedmioty, takie jak liny, niewłaściwie użyte może spowodować ranę lub nawet utratę palca.
    Próg: 40.

    62 (rzut) + 27 (magia użytkowa) = 89 >40, udane

    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Blanca Vargas' has done the following action : kości


    'k100' : 100, 62
    Konta specjalne
    Prorok
    Prorok


    Młodość rządziła się swoimi prawami, a profesor Hansen doskonale o tym wiedział, gdyż sam kiedyś był taki jak jego podopieczna Blanca. Sam kwestionował poglądy i nauki swojego mentora, broniąc zaciekle swoich przekonań naukowych, lecz z biegiem czasu nauczył się także, kiedy warto odpuścić. Zrozumiał, że istnieją sytuacje, w których trzeba ustąpić, zwłaszcza w obliczu nieznanego. Kosmos wciąż był dla nich wielką zagadką — to, co o nim wiedzieli, było zaledwie tylko ułamkiem jego nieskończonej tajemnicy. Każde odkrycie, każdy krok w głąb nieba, otwierał nowe pytania i wprowadzał ich w głębsze zakamarki niepoznanych obszarów wszechświata. Pomimo wysiłków naukowców i badaczy, pozostawał on nieodgadnionym labiryntem pełnym niezbadanych cudów i fenomenów, które tylko czekały, aby zostać odkryte i zrozumiane przez ludzkość — zupełnie tak jak meteoryt, który spadł w okolicach Midgardu. Profesor Hansen od samego początku przeczuwał, że jest w nim coś fascynującego; to, że meteoryt nie rozpadł się na części po upadku  było czymś, co świadczyło o jego wyjątkowości, co wydawało się nie poddawać prawom fizyki. Dlatego też nie miał wątpliwości, że miało to związek z magią. A magia, pomimo postępu nauki, wciąż była niewytłumaczalna.
    Zdecydowanie. — Skinął głową, dając jej wyraźny znak, że zgadza się z jej słowami. — To zadziwiające, że jest dalej w całości. — Profesor Hansen wiedział, że potrzebna będzie dalsza praca i badania, aby rozwikłać tę tajemnicę. Być może odkrycie odpowiedzi na te pytania otworzyłoby zupełnie nowe horyzonty w dziedzinie nauki. W końcu, jak mówił jego mentor, odkrycie prawdy jest jednym z największych osiągnięć, do których może dążyć człowiek. Następnie pozostawił ją samą sobie, pozwolił działać i poczynić pierwsze kroki w badaniu. Wiedział, że w obliczu nieznanego konieczne jest zachowanie szczególnej ostrożności, dlatego zgodził się na prośbę Blanki i cofnął się kilka kroków. Chociaż zaklęcie wydawało się udane, nie przyniosło oczekiwanych efektów. Choć Gladie zdołała odłamać niewielką część meteorytu, okazało się, że potrzebna jest jeszcze większa siła. Profesor Hansen zachęcił ją zatem do kolejnej próby, podkreślając, aby wykorzystała swój pełny potencjał.
    To chyba nie będzie takie proste, jakby się wydawało — zaczął spokojnym głosem, po tym, jak jeden kawałek meteorytu odleciał w jego kierunku, nie przebijając się przez barierę. Zaczął się jednak z niego ulatniać dziwny dym, co wzbudziło jeszcze większe zainteresowanie profesora. Wydawało mu się, że mogło to być spowodowane reakcją chemiczną lub fizyczną zachodzącą w jego wnętrzu po zderzeniu z barierą lub innym czynnikiem zewnętrznym, lecz nie miał pewności. — Spróbuj z tym zaklęciem jeszcze raz. Potrzeba nam czegoś więcej, niż tylko kawałka. — Hansen rzucił jej porozumiewawcze spojrzenie, oczekując na kolejny ruch.


    INFORMACJE

    Z racji stuprocentowego sukcesu w tej turze nie musisz rzucać na magiczną tarczę. Jednak z uwagi na trudność w przecięciu meteorytu próg zaklęcia Gladie wzrasta do 60. W przypadku niepowodzenia, możesz rzucić kostką jeszcze raz.
    Widzący
    Blanca Vargas
    Blanca Vargas
    https://midgard.forumpolish.com/t2152-blanca-vargas-w-budowie#25https://midgard.forumpolish.com/t2157-blanca-vargas#25618https://midgard.forumpolish.com/t2158-mameluco#25623https://midgard.forumpolish.com/f166-mieszkanie-zespolu-yamileth-serrano


    Dawno już, jeszcze w Instytucie, wyrobiła sobie miano w gorącej wodzie kąpanej. Była bystra, uczyła się szybko i chętnie – ale rzadko kiedy potrafiła usiedzieć cierpliwie na miejscu czy skulić uszy po sobie, godząc się z rozwiązaniami sprzed lat, gdy sama miała pomysł na coś nowego, lepszego. Nawet, jeśli pomysł ten nie był dobry. Nawet, jeśli były zupełnie zasadne powody, dla których od lat nic nie zmieniano.
    W efekcie prędko znano ją już jako dobrą w swoim fachu, ale jednocześnie – dosyć upierdliwą. Nie każdy potrafił z nią pracować i ona nie potrafiła pracować z każdym. Jej studenci ją lubili, bo w pewnym momencie była najmłodsza w profesorskim gronie, najbardziej atrakcyjna i potrafiła pyskować. Wykłady też prowadziła lepiej, niż co niektórzy z tych bardziej sędziwych, no i można było z nią pogadać, radośnie dywagować na temat obalania teorii obowiązujących od stuleci. Słowem – studenci lubili ją za to, co wyższe profesorstwo doprowadzało do szewskiej pasji.
    To, co dla wielu w skostniałych strukturach Instytutu było wadą Blanki, tutaj, w Katedrze, okazywało się zaletą. W pewnym sensie. Przynajmniej w takim, że Vargas nie widziała powodu, dla którego miałaby odwodzić profesora Hansena od planu dobrania się do meteorytu siłą, tylko ochoczo przystąpiła do dzieła.
    Gdy mentor rzeczywiście odsunął się o krok, pozwalając Blance najpierw postawić barierę – rzuciła ją bez zarzutu, co, szczerze mówiąc, zaskoczyło ją samą – a potem przeorać powierzchnię skały zaklęciem tnącym, Vargas poczuła się… Chyba po prostu kimś znaczącym. Ekspertką. Nie taką, jak Hansen, ale wciąż większą, niż czuła się dotąd – szczególnie, gdy projekt Serrano nie przyniósł oczekiwanych wyników. Gdy sama Blanca nie osiągnęła w ramach niego niczego specjalnego. I to uczucie – bogowie, to było cholernie dobre. Satysfakcjonujące. Upajające wręcz. Nie potrafiła powstrzymać błąkającego się jej na ustach uśmiechu.
    Kiedy od meteorytu odpadł pierwszy okruch, Blanca sapnęła cicho, patrząc, jak kawałek skały zadymił w zetknięciu z barierą. Zmarszczyła brwi lekko, nie do końca rozumiejąc, co widzi – nie sądziła jednak, by w tym przypadku profesor Hansen rozumiał więcej. To, ta skała – to było coś zupełnie nowego. Coś, co nie lubiło się z magią? Niewątpliwie musieli to sprawdzić.
    Faktem było jednak, że pierwszy okruch nie na wiele im się mógł zdać – był zbyt mały, zbyt niepozorny, by pozwolić na przeprowadzenie jakichkolwiek większych analiz. Potrzeba było więcej, znacznie więcej – i Blanki nie trzeba było dwa razy namawiać.
    - Gladie – rzuciła po raz kolejny, tym razem z większą pewnością siebie – bo skoro już raz jej się udało, a bariera była wręcz wzorcowa, to dlaczego miałaby w siebie wątpić?
    Moc śmignęła jej z dłoni, zaklęcie błysnęło lekko, wdzierając się w zwarte cielsko meteorytu. Blanca czekała, marszcząc brwi w skupieniu. Czar jej wyszedł, wiedziała o tym. Czuła to. Pytanie tylko, czy tym razem to wystarczy?

    Tók af  (Gladie) – przecina grubsze przedmioty, takie jak liny, niewłaściwie użyte może spowodować ranę lub nawet utratę palca.
    Próg: 60

    93 (rzut) + 27 (magia użytkowa) = 120 >60, udane

    Druga kość – awaryjna, niepotrzebna.
    Konta specjalne
    Mistrz Gry
    Mistrz Gry
    https://midgard.forumpolish.com/https://midgard.forumpolish.com/


    The member 'Blanca Vargas' has done the following action : kości


    'k100' : 93, 62



    Styl wykonali Einar i Björn na podstawie uproszczenia Blank Theme by Geniuspanda. Nagłówek został wykonany przez Björna. Midgard jest kreacją autorską, inspirowaną przede wszystkim mitologią nordycką, trylogią „Krucze Pierścienie” Siri Pettersen i światem magii autorstwa J. K. Rowling. Obowiązuje zakaz kopiowania treści forum.