Przeklęta kamienica
2 posters
Mistrz Gry
Przeklęta kamienica Wto 12 Gru - 17:35
Przeklęta kamienica
Mały budynek wciśnięty między większe, nieopodal przejścia do Przesmyku Lokiego, został opuszczony przez mieszkańców ponad dekadę temu, ze względu na podejrzenie, że jest on nawiedzony i przeklęty przez zmory, i do dzisiaj nikt nie powziął się odpowiedzialności, by zagospodarować to miejsce ponownie, zapewne przede wszystkim dlatego, że jedyne, co mogłoby mu pomóc, to zrównanie go z ziemią i postawienie na nowo. Obecnie kamieniczka stanowi jedną z przeraźliwych atrakcji dla galdrów szukających dreszczyku emocji – można go poczuć, wchodząc choćby bo trzeszczących, przeżartych schodach lub przechadzając się po porzuconych mieszkaniach, gdzie na stołach wciąż stoją pokryte kurzem talerze. Pogłoski mówią, że każdego, kto poważył się wynieść z tego miejsca choćby talar, spotkało okropne nieszczęście następnego dnia i fakt ten skutecznie chroni zawartość mieszkań przed grabieżą, szczególnie od pamiętnego zdarzenia, kiedy grupa nastolatków spędziła w kamienicy noc – i od tamtej pory nikt ich nie widział. W środku zauważyć można także grube warstwy pajęczyn; niektórzy mówią, że czasem, kiedy światło latarni wpadnie przez pokryte brudem okna, zauważyć można za nimi poruszenie ogromnego, czarnego kształtu i błysk ośmiu ślepiów.
Asterin Eggen
Re: Przeklęta kamienica Pią 12 Lip - 20:14
Asterin EggenŚlepcy
Gif :
Grupa : ślepcy
Miejsce urodzenia : Alta, Norwegia
Wiek : 30 lat
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Zawód : dawniej prostytutka, obecnie dilerka
Wykształcenie : I stopień wtajemniczenia
Totem : borsuk
Atuty : alchemiczny kolekcjoner (I), zaślepiony (II)
Statystyki : alchemia: 22 / magia użytkowa: 10 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 7 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 39 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 5 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
03.07.2001, piwnica w jednym z lokali należących do Wujka
Patrzyła w nabrzmiałe od czerwieni oczy, które bezgłośnie błagały o litość. W tym samym czasie pojękiwania tańczyły pod sufitem, skazane na niewysłuchanie, skapujące z języka, po którym pozostał jedynie pień - kikut zalewający wargi karminem broczącym niedogolony podbródek. Skrępowane na ziemi cielsko wiedziało, co je czeka, gdy ciężki odór śmierci unosił się w powietrzu jak ponura obietnica, pieczęć postawiona na pergaminie ze spisanym kontraktem jego losu. Mimo wszystko - Asterin nie sprawiało to przyjemności. Znała tego człowieka lepiej, niżby chciała; niejednokrotnie ratowali sobie nawzajem skóry, niejednokrotnie stanęli ramię w ramię, niejednokrotnie snuli razem najlepsze plany na zlecone przez Wujka akcje… A on ich zdradził. Zalążek pomysłu, by ową skórę uratować raz na zawsze poprzez donoszenie Kruczym, nie zdążył się ziścić, zanim uprzejmy, pozornie niepowiązany rzezimieszek z przesmyku opowiedział im o tym, co zaplanował Lars.
Niektórzy mówili, że wydała go jego własna żona.
Asterin kucała nieopodal niego z zaciśniętymi dłońmi, przyglądająca się krwi na jego twarzy i dreszczom konwulsji przetaczającym się przez jego mięśnie. Na stoliku nieopodal piętrzyły się wszystkie księgi, które mogła znaleźć na temat nekromancji - bo choć wiedziała, że nie posiada jeszcze potrzebnego zaplecza z magii rytualnej, poszukiwała na własną rękę inkantacji, które póki co mogłaby chociaż zapamiętać. Na wyćwiczenie przyjdzie czas - póki co skupiała się więc na znajomym terytorium, na magii, która śpiewała jej imię jak kusząca syrena. Zdrada Larsa - wpijająca się w czaszkę Asterin uczuciem napastliwego pulsowania, bo uważała, że powinna była dostrzec jakieś znaki, cokolwiek, co uzmysłowiłoby jej, że nie jest tak godzien zaufania, na jakiego pozował - okazała się okazją do wypolerowania umiejętności tkania najpotężniejszych zaklęć dostępnych w jej arsenale. Mimo wyćwiczenia, wiedza i doświadczenie potrzebowały ciągłego szlifowania, żeby nie zdążyły zaśniedzieć, zawieść, kiedy w pojedynku okażą się najpotrzebniejsze.
- Jeszcze raz - mruknęła pod nosem, a Lars zadrżał. Widok jego połamanego ducha sprawiał jej przedziwną przykrość; czuła rozczarowanie splatające się w jedność z czernią jej żył, pustkę w miejscu, gdzie wcześniej uplasował się jako solidny i wierny kompan. Nie mogła jednak pozwolić mu odejść wolno. - Nie patrz tak na mnie - pokręciła głową, wiedząc, że spoglądał na nią z błaganiem, bo robił to, póki jeszcze mógł. Inkantacja, którą ćwiczyła, miała mu ową zdolność odebrać. - Blindr sannr - zainkantowała, lecz i tym razem wiązka zaklęcia okazała się za słaba, prowokując oddech krótkotrwałej ulgi przemieszanej z przerażeniem na twarzy galdra. Asterin zmrużyła oczy i uważnie spojrzała na swoje dłonie; wydawało się jej, że zauważyła błąd. Prawie niedostrzegalny, łatwy do przeoczenia - w ostatniej sylabie poruszyła nadgarstkiem lekko zbyt w prawą stronę, przez co czar nie spłynął wzdłuż jej ręki torem, który był mu przeznaczony. Precyzja była kluczowa, nie wystarczyło miotnąć ręką byle jak, by wykrzesać efekty; jeszcze raz , powtórzyły jej myśli, bo tym razem wargi pozostały nieruchome, przygotowując się do wypowiedzenia inkantacji z odpowiednią siłą. - Blindr sannr - wypowiedziała z naciskiem.
I oto było właśnie to. Dziko rozszerzone powieki Larsa powiedziały jej wszystko, co chciała wiedzieć; jego oczy zaszły bielmem, ale to sposób, w jaki gwałtownie obracał głowę, próbując rozgonić czerń, która opuściła na niego swoją kurtynę, była najlepszym świadectwem skutku czaru. W każdym innym towarzystwie Asterin uśmiechnęłaby się triumfalnie, tym razem jednak tylko skinęła głową do samej siebie i podniosła się na równe nogi. Pozostało jeszcze jedno zaklęcie, które chciała sobie odświeżyć - i w którym chciała stać się bieglejsza, mając nadzieję na to, że pewnego dnia przestanie przysparzać jej jakichkolwiek problemów.
Jęczący cicho Lars wił się w swoich okowach, z pewnością torturowany mirażem bólu wciąż świeżych ran, które na nim pozostawiła w akcie swojego samodoskonalenia, jakie dziś niosło w sobie posmak popiołu gotującego się na języku. Asterin odpychała od siebie wspomnienia ich wspólnych wypadów, litrów przelanego razem alkoholu, cięcia w karty, wspierania siebie nawzajem w zadaniach zleconych przez Wujka… Tamte wizje na nic teraz by się jej nie zdały, mogły jedynie przeszkadzać jak ciężka kula przytroczona do nogi. Niepotrzebne wyrzuty sumienia, charakterystyczne człowieczeństwu i miękkości, które na przestrzeni lat tak usilnie próbowała z siebie wypalić. Ale nie mogła. Pod skorupą przesmykowej bestyjki wciąż była człowiekiem, istotą zdolną przynajmniej do cienia empatii i skrupułów. Westchnęła ze zniecierpliwieniem. Jeśli już musisz być litościwa, litościwie to zakończ, zagrzmiały jej myśli, zagniewane odruchami własnego serca. Mogłaby przecież dalej znęcać się nad Larsem, smagać go łatwiejszymi, ale bardziej krwawymi zaklęciami tak długo, aż ogrom ran wreszcie go nie wykończy, lecz zdała sobie sprawę, że nie chciała tego robić.
Przymknąwszy na chwilę powieki, Asterin sięgnęła po własną koncentrację. Otoczyła się nią jak kokonem, przywołując w umyśle strony grymuaru, które znała już na pamięć. Odpowiednie ruchy, odpowiednia intonacja, odpowiedni zamysł. Musiała być absolutnie, żelaźnie pewna, bo zaklęcie lubiło karać nieuważność: kiedy więc otworzyła oczy, w jej spojrzeniu, którego Lars i tak nie mógłby dostrzec, na próżno było szukać współczucia czy wahania.
- Stígðu á - warknęła z całą swą złością na jego zdradę, z całą złością na Wujka, że to jej kazał się pozbyć dawnego towarzysza, z całą złością na wszystko, na co mogła się złościć - i jej żyły znów nabrzmiały wyrazistą, głęboką czernią. Magia odpowiedziała na wezwanie. Przez pomieszczenie niczym trzask bicza przetoczył się odgłos łamanych kości, głowa obróciła się wokół własnej osi jak dziecięca zabawka, a z przedartej odłamkami skóry buchnęła krew. Kluczem do władania nad czarem w jej przypadku zawsze okazywał się gniew: śmiercionośna, doskonała intencja, i tym razem było tak samo. Magia jeszcze przez chwilę migotała w jej opuszkach, a cisza, która nastała po tym, jak Lars wreszcie skonał, była tak ciężka, jak i zbawienna. Asterin rozmasowała napięte ramię i podeszła do stołu, zbierając z niego cenne grymuary, które chowała w czarnej płóciennej torbie, jakiej pasek następnie przewiesiła sobie przez ramię. Jej zadanie dobiegło końca - Plewa, któremu ostatnio nie szło w pogoni za przychylnością Wujka najlepiej, miał posprzątać po niej truchło i wyczyścić piwnicę jednego z należącego do Wujka lokali, więc zostawiła mu to zadanie, w drodze powrotnej do domu ponownie rozkładając na czynniki pierwsze sposób zachowania magii. Rozpamiętywała to, co przyszło jej z łatwością, jak i to, gdzie wciąż popełniała drobne błędy, chcąc wypalić pamięć o nich w trzewiach własnego umysłu, by na ich podstawie wyciągnąć lekcję.
Asterin z tematu