:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Styczeń–luty 2001
03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm
3 posters
Bezimienny
03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:10
03.01.2001
Samotna Wieża wznosiła się niczym smukły, kamienny szpon wymierzony w kierunku czoła bezkresu nieba. Źrenice okien palące się żółtym blaskiem łypały w kosmatym cielsku polarnej nocy zamarłej ponad ziemiami. Szorstka dłoń mrozu nagle objęła twarz w nie-czułej nie-pieszczocie wędrując po ścieżkach skóry i liżąc zajadle kości. Czekał; na spotkanie, na trening którego wprost potrzebował, znużony wymogiem szkoleń grupy rekrutów, których zdolności, wprost niedojrzałe, nierówne, nie mogły obecnie zrównać się z doświadczeniem jakie miał specjalista. Potrzeba ciągłych, wznawianych cyklicznie ćwiczeń zapewniała przetrwanie podczas misji - potyczek z magicznymi stworzeniami obdarzonymi niebanalnym refleksem i niespożytą agresją. Już sami z siebie wargowie stanowili niemałe zagrożenie, a ugryzienia które każdy mógł zdobyć w walce znaczyły klątwą, wykluczając ze służby, prowadząc do związanego z łowieckim honorem wymogu śmierci przez samobójstwo.
- Wreszcie.
Kącik ust drgnął leniwie, nie ukazując drwiny tylko czystą sympatię. Spojrzenie zamaszyście natarło na wzrok Agnara, wychodząc na powitanie. Nie miał na myśli tego, czy rzeczywiście się spóźnił czy może przyszedł na czas; wreszcie ponieważ czekał pełen niecierpliwości na umówiony sparing. Szanował Eriksena ze względu na posiadane przez mężczyznę zdolności i osiągnięcia w misjach, jego technika walki należała bez cienia wątpliwości do niebywale skutecznych. Dosyć niedawno stał się podobny jemu w przypadku szczebli hierarchii, otrzymał stopień specjalisty, czego nie darzył szczególną dozą entuzjazmu. Nigdy nie zależało mu na dowództwie i na szkoleniu nowych ochotników zaciągniętych w szeregi organizacji; nigdy nie przyznał na głos podobnej prawdy, jednak brakowało mu jego dawnej drużyny która rozpadła się - z powodu kilku wypadków i kilku gorzkich decyzji.
Agnar Eriksen
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:11
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Samotna Wieża - dwa słowa, które ponad dekadę temu sprawiały, że ekscytacja mieszała się ze strachem, krew gotowała się i mroziła w żyłach gdy wraz z towarzyszami stawiał się na wezwanie mistrza. Za każdym razem czekało ich coś innego; zadanie mające sprawdzić umiejętności młodych łowców, podnoszące ich świadomość z kim przyszło im walczyć oraz się zmagać. Majacząca w oddali budowla nie wzbudzała już tak skrajnych emocji, budziła sentyment i była symbolem Łowców. To w tym poszyciu leśnym padło wiele słów, przelano litry potu i nie raz krwi, w trakcie wykańczających ćwiczeń.
Teraz to on szkolił młodych rekrutów, wyznaczał im zadania, w trakcie których mieli się sprawdzić, ocenić czy nadają się do noszenia miana “łowcy”. Od trzech lat zajmował się grupą, otrzymywał raporty, sporządzał raporty i zaczął gnuśnieć. Nie mógł zaniedbać swojej sprawności, codzienne ćwiczenia nie pozwalały stracić formy, ale to porządny trening sprawiał, że się rozwijał.
Dostrzegł go już z daleka. Czekającego niecierpliwie niczym świeży rekrut. Agnar uśmiechnął się półgębkiem zbliżając się do towarzysza. Gdyby wypuścić grupę specjalistów samych w teren, mogliby się okazać niezwykle skuteczną i śmiertelną bronią. Czasami zdarzało się, że gdy istniało ryzyko zwiększonej aktywności wargó, specjalna grupa uderzeniowa ruszała na łowy w świetle księżyca.
Uścisnął mocno dłoń Karstena na powitanie. Rozejrzał się dookoła, tego dnia nitk inny poza nimi nie trenował albo ukryli się po krzakach celem obserwacji dwóch Specjalistów, którzy umówili się sparing.
-Zaczynajmy. - Oznajmił Agnar, który nie zwykł mitrężyć czasu wdawając się w pogaduszki. Na te przyjdzie czas po treningu, kiedy usiądą przy kuflu piwa udając, że nie mają żadnej pracy dodatkowej do wykonania. On sam chętnie uciekał z głównej siedziby pod każdym, byle pretekstem.
Teraz to on szkolił młodych rekrutów, wyznaczał im zadania, w trakcie których mieli się sprawdzić, ocenić czy nadają się do noszenia miana “łowcy”. Od trzech lat zajmował się grupą, otrzymywał raporty, sporządzał raporty i zaczął gnuśnieć. Nie mógł zaniedbać swojej sprawności, codzienne ćwiczenia nie pozwalały stracić formy, ale to porządny trening sprawiał, że się rozwijał.
Dostrzegł go już z daleka. Czekającego niecierpliwie niczym świeży rekrut. Agnar uśmiechnął się półgębkiem zbliżając się do towarzysza. Gdyby wypuścić grupę specjalistów samych w teren, mogliby się okazać niezwykle skuteczną i śmiertelną bronią. Czasami zdarzało się, że gdy istniało ryzyko zwiększonej aktywności wargó, specjalna grupa uderzeniowa ruszała na łowy w świetle księżyca.
Uścisnął mocno dłoń Karstena na powitanie. Rozejrzał się dookoła, tego dnia nitk inny poza nimi nie trenował albo ukryli się po krzakach celem obserwacji dwóch Specjalistów, którzy umówili się sparing.
-Zaczynajmy. - Oznajmił Agnar, który nie zwykł mitrężyć czasu wdawając się w pogaduszki. Na te przyjdzie czas po treningu, kiedy usiądą przy kuflu piwa udając, że nie mają żadnej pracy dodatkowej do wykonania. On sam chętnie uciekał z głównej siedziby pod każdym, byle pretekstem.
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Bezimienny
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:11
Odwieczne pragnienie walki było jedynym co w pełni zwykł akceptować - spośród cech otrzymanych od swoich zastępów przodków, drzemiących pod skórą ślepą oraz zwierzęcą furią. Gen berserkerów zdolny zostać uśpionym przez długie ścieżki pokoleń obudził się w jego ciele, sprawiając że jeszcze bardziej był podobny do ojca (im bardziej, im zacieklej zaprzeczał, tym również bardziej rozumiał że stawał się jego cieniem). Ludzie odkąd pamiętał tworzyli przestrzeń dystansu, nie chcieli poznać bliżej poznać, trzymając na krótkiej smyczy wrodzonej ostrożności; z biegiem czasu ich powściągliwość zaczął również odbierać w postaci zalet, miał spokój, zawsze miał spokój, miał spokój oraz był sam. Nie stronił nigdy od bójek, od potyczek które w odczuciu innych mogły być brawurowe lub najzwyczajniej wysycone dziecięcą naiwnością, odpowiadał niezwykle łatwo na prowokacje rozkoszując się każdym zadanym przez siebie ciosem. Zmysły, włókienka ciała prężące się w szale walki, czerń pęczniejących źrenic, błysk odsłoniętych zębów, wszystkie niewielkie cząstki składały się w jedną całość wspaniałą niczym używka. Doceniał misje które stawiały przed nim ogrom wymagań, doceniał również treningi w których nie mógł górować nad przeciwnikiem, zerwać owocu własnej, przesądzonej wygranej; potyczki z gronem rekrutów nie napełniały go podobną radością, będąc jedynie miałkie i pozbawione smaku, wyzute właśnie z odczucia którego tak rozpaczliwie poszukiwał. Urodził się, żył dla bitwy; będąc potomkiem szalonych i równocześnie nieustępliwych wojowników spętanych odwiecznym szałem. Zwycięstwo, by smakowało właściwie musiało być okupione właściwą dozą wysiłku; nie bał się mimo tego przegrywać, wierzył że nawet w porażce można zachować godność. Obecnie - nie rozchodziło się jednak o żaden tytuł wygranej, działali wspólnie, szlifując swoje zdolności w imię dobra Gleipniru i powierzonych im zadań. Musieli stawać się lepsi, pokonać własne, wiążące ograniczenia i poczuć właściwą wolność.
- Cieszę się, że jesteśmy w tym zgodni - kąciki ust wspięły się, tworząc zarys uśmiechu. Ruszył, rozpoczynał ćwiczenia, wychodząc prędko naprzeciw, by wyprowadzić cios pięścią w jego klatkę piersiową; w podobnych chwilach czuł, że naprawdę żyje.
Krytyczna porażka, nie trafiam
- Cieszę się, że jesteśmy w tym zgodni - kąciki ust wspięły się, tworząc zarys uśmiechu. Ruszył, rozpoczynał ćwiczenia, wychodząc prędko naprzeciw, by wyprowadzić cios pięścią w jego klatkę piersiową; w podobnych chwilach czuł, że naprawdę żyje.
Krytyczna porażka, nie trafiam
Mistrz Gry
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:11
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
#1 'k100' : 38
--------------------------------
#2 'k6' : 1
#1 'k100' : 38
--------------------------------
#2 'k6' : 1
Agnar Eriksen
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:11
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Większość swojego życia poświęcił treningom. Będąc Eriksenem od dziecka zabierany na polowania, wyprawy morskie zdobywał odpowiednie umiejętności i uczył się, że w dziczy i w starciu pieniądze oraz nazwisko absolutnie nic nie znaczą. Nie posiadał też żadnych zdolności wrodzonych, które uśpione budziły się wraz z szałem walki; wszystko co umiał było efektem wielu godzin i lat ciągłych ćwiczeń. Sparingi z berserkerami traktował jako okazję do polepszenia swoich technik, nauczenia się nowych rzeczy, które pozwolą mu lepiej wykonywać swoją pracę.
Dostrzegł jak Kartsen napina mięśnie, jak w spojrzeniu budzi się bestia, która sprawiała, że stawał się niepokonany, wręcz zabójczy na misjach. Miał okazję już widzieć go w działaniu, widzieć jak z niebezpieczną celnością dopada do wroga. Dzisiaj Eriksen był jego celem wieć szykował się na sparowanie ciosu i wymierzenie swojego. Nie miał przy sobie łuku i strzał. Nie dziś.
Na tym treningu mieli wykorzystać siłę własnych mięśni, umiejętności pracy ciałem i otrzymywania ciosów. Nie sztuką było się tylko bronić, ale również cierpliwego znoszenia razów by w odpowiednim momencie wyprowadzić atak.
Skóra ze stali, mięśnie z żelaza oraz precyzja w działaniu. Wykorzystać jak najmniej własnej siły, poczekać aż przeciwnik się zmęczy. Karsten to wiedział, uczeni byli tych samych technik, dlatego te sparingi były jeszcze ciekawsze niż nauka rekrutów. Młode chłopaki, pełne werwy i nie raz z wyrokami na karku pod koniec ćwiczeń zaczynali wątpić we własne siły i decyzję jaką podjęli o wstąpieniu w szeregi Łowców. Widział nie raz to w ich oczach, ukradkowych spojrzeniach gdy wychodził z treningu nie oglądając się na nich przez ramię. Na razie byli numerkiem. W momencie gdy wrócą ze swojej pierwszej misji zyskają imię. Będą warci tego aby zapamiętał ich nazwisko.
Napiął mięśnie gotów przyjąć cios, ale ten minął go, przecinają jedynie powietrze. Poczuł jak powietrze faluje wokół niego. Nie zaśmiał się, nie skrytykował, a jedynie bez wahania wymierzył swój cios w brzuch mężczyzny.
|przeciwnik zostaje poprawnie trafiony ciosem w brzuch
Twardziel (I): jeśli przeciwnik atakuje bez użycia magii, otrzymuje stałą karę -3 do każdego rzutu
Sprawność: 20
Dostrzegł jak Kartsen napina mięśnie, jak w spojrzeniu budzi się bestia, która sprawiała, że stawał się niepokonany, wręcz zabójczy na misjach. Miał okazję już widzieć go w działaniu, widzieć jak z niebezpieczną celnością dopada do wroga. Dzisiaj Eriksen był jego celem wieć szykował się na sparowanie ciosu i wymierzenie swojego. Nie miał przy sobie łuku i strzał. Nie dziś.
Na tym treningu mieli wykorzystać siłę własnych mięśni, umiejętności pracy ciałem i otrzymywania ciosów. Nie sztuką było się tylko bronić, ale również cierpliwego znoszenia razów by w odpowiednim momencie wyprowadzić atak.
Skóra ze stali, mięśnie z żelaza oraz precyzja w działaniu. Wykorzystać jak najmniej własnej siły, poczekać aż przeciwnik się zmęczy. Karsten to wiedział, uczeni byli tych samych technik, dlatego te sparingi były jeszcze ciekawsze niż nauka rekrutów. Młode chłopaki, pełne werwy i nie raz z wyrokami na karku pod koniec ćwiczeń zaczynali wątpić we własne siły i decyzję jaką podjęli o wstąpieniu w szeregi Łowców. Widział nie raz to w ich oczach, ukradkowych spojrzeniach gdy wychodził z treningu nie oglądając się na nich przez ramię. Na razie byli numerkiem. W momencie gdy wrócą ze swojej pierwszej misji zyskają imię. Będą warci tego aby zapamiętał ich nazwisko.
Napiął mięśnie gotów przyjąć cios, ale ten minął go, przecinają jedynie powietrze. Poczuł jak powietrze faluje wokół niego. Nie zaśmiał się, nie skrytykował, a jedynie bez wahania wymierzył swój cios w brzuch mężczyzny.
|przeciwnik zostaje poprawnie trafiony ciosem w brzuch
Twardziel (I): jeśli przeciwnik atakuje bez użycia magii, otrzymuje stałą karę -3 do każdego rzutu
Sprawność: 20
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Mistrz Gry
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:11
The member 'Agnar Eriksen' has done the following action : kości
#1 'k100' : 42
--------------------------------
#2 'k6' : 2
#1 'k100' : 42
--------------------------------
#2 'k6' : 2
Bezimienny
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:12
Słowa były już zbędne; nurt pojedynku wybrzmiał zazdrośnie w uszach, pulsował jak łuk arterii, szumiał w biegunach skroni. Zachłysnął się jego smakiem, iskrami życia, którymi zaczął rozbłyskać każdy, najmniejszy zakątek ciała. Walka; wszystko tak proste i równocześnie zawiłe jak kompozycja ciała, jak krew i kości, jak taniec walczących płuc, jak zamaszysty bieg serca. Nie wiedział, z jakiej przyczyny pięść nawet nie tknęła ciała, cios wymierzony wadliwie wprawiał go w irytację, którą mógłby ujawnić po wyszczerzeniu zębów. Czuł zawód; był zły na siebie, jednak złość ustąpiła równie prędko rytmowi dalszych potyczek. Był wdzięczny Eriksenowi, że nie naruszył spotkania żadną zbędną oceną, zwłaszcza wtedy, gdy nic nie zostało przesądzone; byli wyłącznie ludźmi zdolnymi popełniać błędy, nawet pomimo stopnia specjalisty, który sam przyjął z jawną dozą niechęci. Nie brakowało jednak im doświadczenia, które stało się miarą wszystkich dalszych sukcesów oraz złoża szacunku; umieli w związku z tym postępować w przeróżnych wybrykach losu. Na rzeczywiste rozmowy, sympatię wymiany zdań i rozrachunek sparingu przyjdzie czas znacznie później; tym razem liczył się moment, sam moment, krótki, ulotny jak wątła zjawa. Nie czekał długo na równie srogą odpowiedź, na cios, który płynnie nastąpił, mający go trafić w brzuch. Wykonał unik; był zwinny, czego niekiedy nie przewidział przeciwnik, który go dotąd nie znał. Kolejnym ruchem stało się uderzenie, ponownie w tors - ponownie, tym razem celnie, z przeciwnej strony, do której naparł Eriksen. Ofensywa - w zamian za ofensywę, cios - w zamian za cios przeciwnika. Zamiar - w zamian za zamiar, konieczność szybkiej reakcji w zamian za wymóg jego własnej obrony. Całość jest przecież szmerem, samym kaprysem chwili, prostym i nieuchwytnym; jak szybki i krótki błysk.
Obrona: 92 (k100) + 30 (sprawność) + 3 (atut niedźwiedzia furia) + 2 (złożenie ofiary) = 127, udana
Celność: 2, prawidłowa
Atak (uderzenie w boczną część torsu): 88 (k100) + 30 (sprawność) + 3 (atut niedźwiedzia furia) - 3 (atut Agnara) + 2 (złożenie ofiary) = 120
Obrona: 92 (k100) + 30 (sprawność) + 3 (atut niedźwiedzia furia) + 2 (złożenie ofiary) = 127, udana
Celność: 2, prawidłowa
Atak (uderzenie w boczną część torsu): 88 (k100) + 30 (sprawność) + 3 (atut niedźwiedzia furia) - 3 (atut Agnara) + 2 (złożenie ofiary) = 120
Mistrz Gry
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:12
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k100' : 3
'k100' : 3
Agnar Eriksen
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:13
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Karten był dobrze przygotowany do ćwiczeń, może aż nazbyt duże i za bardzo wziął sobie do serca trening, a może to była jego krew berserkera, która obudziła się w nim i wrzała w żyłach. Jedynie na to mógł zarzucić jego zachowanie. Wymierzył cios, praktycznie idealny ale przeciwnik sprawnie się uchylił; szybko i z niebywałą precyzją jakby przewidział ruch Eriksena. Równie sprawnie odwrócił się by sprezentować Łowcy cios wprost w tors.
Widział to, przecież miał świadomość jakie uderzenie teraz pójdzie. Odsłonił się dając możliwość Karstenowi, a ten sprawnie wykorzystał nieuwagę czy też opieszałość Specjalisty. Mocne uderzenie trafiło w samą klatkę piersiową - nic by nie było, zaniósłby się kaszlem, może opadł na jedno kolano, ale zaraz zerwał się do oddania ciosu. Jednak niedźwiedzia siła, której nie spodziewał się, że na nim użyje odebrała oddech w płucach. Potężny ból rozszedł się promieniście po całym ciele, a Agnrowi pociemniało przed oczami. Jedyne co pamiętał to staczanie się na dno, opadanie w ciemność. Kurwa… - zdążył tylko pomyśleć nim całkowicie stracił przytomność, a ciało Łowcy upadło na ziemię z głuchym łoskotem. Karsten mógł zobaczyć jedynie jak na jego twarzy odmalowało się zaskoczenie nim odpłynął w niebyt. Chwilę leżał nieruchomo na ziemi, a ciemne włosy były smagane wiatrem, a on tkwił cały czas w tej samej pozie.
Zdawało się, że minęła wieczność kiedy otworzył oczy i zaniósł się kaszlem głośnym i iście bolesnym.
-Kurwa… - sarknął powoli podnosząc się z ziemi. -Zapomniałem postawić ci piwo ostatnio, Karsten?- Zapytał zduszonym głosem.
|Obrona 14 (k100) + 20 sprawność fizyczna = 34, porażka. Różnica 86, pełen nokaut.
Widział to, przecież miał świadomość jakie uderzenie teraz pójdzie. Odsłonił się dając możliwość Karstenowi, a ten sprawnie wykorzystał nieuwagę czy też opieszałość Specjalisty. Mocne uderzenie trafiło w samą klatkę piersiową - nic by nie było, zaniósłby się kaszlem, może opadł na jedno kolano, ale zaraz zerwał się do oddania ciosu. Jednak niedźwiedzia siła, której nie spodziewał się, że na nim użyje odebrała oddech w płucach. Potężny ból rozszedł się promieniście po całym ciele, a Agnrowi pociemniało przed oczami. Jedyne co pamiętał to staczanie się na dno, opadanie w ciemność. Kurwa… - zdążył tylko pomyśleć nim całkowicie stracił przytomność, a ciało Łowcy upadło na ziemię z głuchym łoskotem. Karsten mógł zobaczyć jedynie jak na jego twarzy odmalowało się zaskoczenie nim odpłynął w niebyt. Chwilę leżał nieruchomo na ziemi, a ciemne włosy były smagane wiatrem, a on tkwił cały czas w tej samej pozie.
Zdawało się, że minęła wieczność kiedy otworzył oczy i zaniósł się kaszlem głośnym i iście bolesnym.
-Kurwa… - sarknął powoli podnosząc się z ziemi. -Zapomniałem postawić ci piwo ostatnio, Karsten?- Zapytał zduszonym głosem.
|Obrona 14 (k100) + 20 sprawność fizyczna = 34, porażka. Różnica 86, pełen nokaut.
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Mistrz Gry
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:13
The member 'Agnar Eriksen' has done the following action : kości
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'k100' : 3
--------------------------------
#3 'k6' : 4
#1 'k100' : 14
--------------------------------
#2 'k100' : 3
--------------------------------
#3 'k6' : 4
Bezimienny
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:13
Zryw uderzenia, szarpnięcie cudzego bólu, szkiełka kolejnych sekund w witrażu obecnej chwili; strzępki pobliskich zdarzeń krążyły wściekle po głowie z łoskotem wzburzonych fal. Zdarzało się, że rozważał, wpatrzony w zwierciadło lustra czy rzeczywiście jest bestią, próbował, zapalczywie wypatrzeć zwierzęce rysy, kształt masywnego pyska, zębów, które po zaciśnięciu kruszyły kolumny kości i rwały krwisty płat mięsa. Szał wojowników - czy szał zwykłego obłędu? warkot drapieżnej furii, pieśń donośnego zniszczenia. Jak bardzo był niebezpieczny? Jak słusznie ludzie darzyli go sporą wyrwą dystansu, przepaścią własnej rezerwy, strachem, który migotał w wilgotnych taflach ich oczu?
Nie umiał, pomimo starań, odnaleźć słusznych wyjaśnień, odnaleźć dla siebie miejsca w zbłąkanym, prywatnym życiu; życiu, które zaprzedał niemal w całości swojej organizacji. Zamarł, nie spodziewając się siły własnego ciosu, nie zakładając nawet w najśmielszych, swoich wyobrażeniach, że mógł powalić mężczyznę; krótkie, stalowo-zimne przerażenie wbiło się między porcją kilku szybkich oddechów. Na całe szczęście, niedługo później Agnar odzyskał przytomność, zanosząc się salwą kaszlu; fakt, że otworzył oczy, sprowadził na nowo spokój.
- Wolę miód pitny - wyciągnął rękę; chciał pomóc mu teraz wstać; stali naprzeciw siebie w sparingu, lecz byli towarzyszami broni. - Możesz to zapamiętać - kwaśny, wyblakły uśmiech poderwał spierzchnięte wargi. Nie chciał o tym rozmawiać; nie sądził, aby sam Agnar zapragnął wszystko roztrząsać, tę niefortunność, która opadła nagle na linię ramion. Czuł niesmak; nie był, co oczywiste, zadowolony z podobnego scenariusza, łaknąc intensywnego pojedynku z osobą na tym samym poziomie; miał dość ćwiczenia rekrutów, musztry i miałkich zmagań z innymi ludźmi których przewyższał doświadczeniem i siłą. Nie bez powodu, pomimo jego niechęci, nadano mu tytuł specjalisty, nakazując, tym samym, szkolić przyszłe pokolenia.
- Następnym razem masz mnie solidnie walnąć - dodał, usiłując rozluźnić nieco mało korzystną atmosferę. - Nie odpuszczę ci długiej walki, Eriksen - spojrzał w pełni poważnie. Nie żartował; wymagał niemal rewanżu w niedalekiej przyszłości. Jedynym, o co zabiegał, był niemal zawsze właściwy, wymagający pojedynek.
Nie umiał, pomimo starań, odnaleźć słusznych wyjaśnień, odnaleźć dla siebie miejsca w zbłąkanym, prywatnym życiu; życiu, które zaprzedał niemal w całości swojej organizacji. Zamarł, nie spodziewając się siły własnego ciosu, nie zakładając nawet w najśmielszych, swoich wyobrażeniach, że mógł powalić mężczyznę; krótkie, stalowo-zimne przerażenie wbiło się między porcją kilku szybkich oddechów. Na całe szczęście, niedługo później Agnar odzyskał przytomność, zanosząc się salwą kaszlu; fakt, że otworzył oczy, sprowadził na nowo spokój.
- Wolę miód pitny - wyciągnął rękę; chciał pomóc mu teraz wstać; stali naprzeciw siebie w sparingu, lecz byli towarzyszami broni. - Możesz to zapamiętać - kwaśny, wyblakły uśmiech poderwał spierzchnięte wargi. Nie chciał o tym rozmawiać; nie sądził, aby sam Agnar zapragnął wszystko roztrząsać, tę niefortunność, która opadła nagle na linię ramion. Czuł niesmak; nie był, co oczywiste, zadowolony z podobnego scenariusza, łaknąc intensywnego pojedynku z osobą na tym samym poziomie; miał dość ćwiczenia rekrutów, musztry i miałkich zmagań z innymi ludźmi których przewyższał doświadczeniem i siłą. Nie bez powodu, pomimo jego niechęci, nadano mu tytuł specjalisty, nakazując, tym samym, szkolić przyszłe pokolenia.
- Następnym razem masz mnie solidnie walnąć - dodał, usiłując rozluźnić nieco mało korzystną atmosferę. - Nie odpuszczę ci długiej walki, Eriksen - spojrzał w pełni poważnie. Nie żartował; wymagał niemal rewanżu w niedalekiej przyszłości. Jedynym, o co zabiegał, był niemal zawsze właściwy, wymagający pojedynek.
Agnar Eriksen
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:14
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Przyjął dłoń, którą podał towarzysz i wstał z ziemi. Widział w jego oczach zawód i zniechęcenie, on sam nie tego się spodziewał, ale wciąż czuł ból w płucach przy każdym oddechu jaki brał. Choć chciał trenować dalej tak doświadczenie mówiło, że była to głupota typowa dla rekruta. Zaśmiał się w głos.
-Czyli postawiłem piwo. - Nie miał zamiaru przepraszać za to co się stało ani tłumaczyć dlaczego nie udało mu się przewidzieć ataku ze strony łowcy. Ot, chyba się starzał albo walka bronią na odległość sprawiła, że stracił swój refleks. Rewanż był wpisany w tę porażkę. Otrzymał doświadczenie, które miał zamiar przekuć w użyteczną wiedzę, z której skorzysta w trakcie kolejnej walki. Berserker - nadludzka siła, ci którzy posiadali ten dar od Bogów byli niezwyciężeni w walkach. Nie raz mówiono, że gdy idziesz na wymagającą misję bierze ze sobą Berserkera. Ich siła w połączeniu ze szkoleniem łowców tworzyła zabójczą mieszankę. Gdyby nie przeszedł sam przez mordercze treningi, być może na ziemi leżałby już trup. -Za dwa dni. - Odparł od razu gdy padała deklaracja kolejnej walki. Nie miał zamiaru tak łatwo się pokonać młodszemu do siebie. Każdą wolną chwilę poświęcając na ulepszaniu siebie. Robota z rekrutami nie mogła przecież zrobić z niego starego dziadka, który wiecznie powtarza, że “za jego czasów…”. Jeszcze to nie był ten czas, aby Eriksen zasiadł na ganku domku w górach by snuć opowieści z czasów młodości.
-Czyli postawiłem piwo. - Nie miał zamiaru przepraszać za to co się stało ani tłumaczyć dlaczego nie udało mu się przewidzieć ataku ze strony łowcy. Ot, chyba się starzał albo walka bronią na odległość sprawiła, że stracił swój refleks. Rewanż był wpisany w tę porażkę. Otrzymał doświadczenie, które miał zamiar przekuć w użyteczną wiedzę, z której skorzysta w trakcie kolejnej walki. Berserker - nadludzka siła, ci którzy posiadali ten dar od Bogów byli niezwyciężeni w walkach. Nie raz mówiono, że gdy idziesz na wymagającą misję bierze ze sobą Berserkera. Ich siła w połączeniu ze szkoleniem łowców tworzyła zabójczą mieszankę. Gdyby nie przeszedł sam przez mordercze treningi, być może na ziemi leżałby już trup. -Za dwa dni. - Odparł od razu gdy padała deklaracja kolejnej walki. Nie miał zamiaru tak łatwo się pokonać młodszemu do siebie. Każdą wolną chwilę poświęcając na ulepszaniu siebie. Robota z rekrutami nie mogła przecież zrobić z niego starego dziadka, który wiecznie powtarza, że “za jego czasów…”. Jeszcze to nie był ten czas, aby Eriksen zasiadł na ganku domku w górach by snuć opowieści z czasów młodości.
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Bezimienny
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:14
Gleipnir nigdy nie cieszył się łaską spojrzeń, złocistą dobrocią słów; praca, którą wykonywali była przecież zbyt brudna, okryta płaszczami strupów i językami krwi, myśliwi i ich zwierzyna, paszcze szarpanych ran rozpaczliwie ziejących płatami mięsa i beleczkami kości. Część osób nie chciała prowadzić z nimi nawet wymiany zdań, odwracając natychmiast pełen pogardy wzrok, prychała naprędce, chcąc wielokrotnie podważyć ich użyteczność. Niosło to, z drugiej strony, pewien wyraźny efekt; wszyscy w szeregach łowców byli ze sobą zżyci, często, po wypełnieniu pasm obowiązków nie stroniąc od wspólnych spotkań. Poza Gleipnirem sam nie miał wielu przyjaciół, osób, które przyjęły w pełni jego naturę, furiacką, niedźwiedzią duszę ukrytą w pokrowcu ciała; był sam, z czego pragnął być dumny, odtrącał od siebie innych często własną szorstkością, bielą zębów ostrzącą się w irytacji. Znał doskonale przekleństwa, znał warknięcia, znał żądania wynocha, odejdź, jesteś zbyt uporczywy, odejdź i daj mi spokój, lecz nie znał ciepła relacji i wsparcia pobliskich osób w wymiarze zupełnie innym niż sama sfera profesji. Czy rzeczywiście marzył o samotności? o ciszy, której pajęcze sieci mieszkały w krańcach mieszkania, o czystym, głuchym milczeniu, o chłodnej tafli posłania? Przez ponad trzydzieści lat życia nie był w poważnym związku, nie miał żadnej relacji, która przetrwała dłużej pomimo nacisku lat, pomimo zwierzęcej, żrącej toksyny gniewu. Czasami, gdy dał się ponieść, stawał się niebezpieczny; był bronią i zagrożeniem dzierżonym w dłoniach Gleipniru; w jego rozkazach, władzy. Przybranie formy niedźwiedzia było utratą zmysłów, nie mógłby dłużej odróżnić rywala od sojusznika, siałby wyłącznie zamęt, rzucając się z pazurami oraz rozwartym pyskiem w stronę każdego z istnień, które tylko zostało w jego zasięgu wzroku. Szczęście w nieszczęściu uczył się kontrolować, był już dojrzały, o wiele bardziej stateczny niż za szczenięcych lat; Gleipnir, w związku z tym pozwalał mu również zostać, uznając, że jest przydatny.
– O tej samej godzinie – powiedział – w tym samym miejscu – w okręgach jego tęczówek zalegał przebłysk wyzwania. Jeszcze nic nie skończyli; potyczka miała znów trwać, wznowić się w krótkim czasie.
– Wszystko ci odpowiada? – dopytał, pragnąc uzyskać jedynie treść potwierdzenia.
– O tej samej godzinie – powiedział – w tym samym miejscu – w okręgach jego tęczówek zalegał przebłysk wyzwania. Jeszcze nic nie skończyli; potyczka miała znów trwać, wznowić się w krótkim czasie.
– Wszystko ci odpowiada? – dopytał, pragnąc uzyskać jedynie treść potwierdzenia.
Agnar Eriksen
Re: 03.01.2001 – Tereny próby – A. Eriksen & Bezimienny: K. Aggerholm Sob 9 Gru - 21:14
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Gleipnir stał się jego życiem. W momencie kiedy podjął decyzję, że zasili szeregi tej organizacji wyczuwał na sobie spojrzenia dzikie i nie przyjazne. Za plecami zaś słyszał szepty o pragnieniu krwi Eriksenów, o niezaspokojonym apetycie, który miał ujście w mordowaniu innych. Eriksen musiał więc zatopić swoje zęby w ofierze i patrzeć jak ze spojrzenia uchodzi życie - Tik tok, czas ucieka.
Byli potrzebni, a jednocześnie pogardzani. Chętnie wzywano ich do brudnej roboty ale gdy ją wykonali nikt nie mówił “dziękuję”, gdyby mogli kopnęli by łowcę niczym bezpańskiego psa, ale obawa, że może szukać zemsty była zbyt duża. A oni wtedy wracali tam gdzie czas spędzali inni łowcy, tam gdzie byli ci, którzy zaznali tego samego losu. Mogli się zwać braćmi, mogli polegać na sobie każdego dnia.
Podobnie jak inni nie nawiązujący głębokich relacji, równie szorstki i chłodny w obyciu co bracia łowcy doskonale rozumiejąc wybór codziennej samotności, która stała się wierną towarzyszką codziennego życia. Wyrozumiała, nie zadająca pytań, milcząco przyjazna gdy zapadł wieczór, a on zasiadał przed ogniskiem z kieliszkiem whisky.
-Za dwa dni. - Potwierdził sięgając po swój płaszcz, który przerzucił przez ramię niedbale. Następnie podał Karstenowi dłoń na pożegnanie. Silny, mocny męski uścisk przypieczętował umowę. Nie mogli tak skończyć, każdy z nich pragnął rewanżu, prawdziwej potyczki, w której będą mogli zmierzyć się ze swoimi słabościami oraz ulepszyć to co już posiadali. Nie potrzebowali więcej słów czy gestów by wiedzieć, że umowa została zawarta i już niedługo znów mieli się ze sobą zmierzyć.
Agnar i Karsten z tematu
Byli potrzebni, a jednocześnie pogardzani. Chętnie wzywano ich do brudnej roboty ale gdy ją wykonali nikt nie mówił “dziękuję”, gdyby mogli kopnęli by łowcę niczym bezpańskiego psa, ale obawa, że może szukać zemsty była zbyt duża. A oni wtedy wracali tam gdzie czas spędzali inni łowcy, tam gdzie byli ci, którzy zaznali tego samego losu. Mogli się zwać braćmi, mogli polegać na sobie każdego dnia.
Podobnie jak inni nie nawiązujący głębokich relacji, równie szorstki i chłodny w obyciu co bracia łowcy doskonale rozumiejąc wybór codziennej samotności, która stała się wierną towarzyszką codziennego życia. Wyrozumiała, nie zadająca pytań, milcząco przyjazna gdy zapadł wieczór, a on zasiadał przed ogniskiem z kieliszkiem whisky.
-Za dwa dni. - Potwierdził sięgając po swój płaszcz, który przerzucił przez ramię niedbale. Następnie podał Karstenowi dłoń na pożegnanie. Silny, mocny męski uścisk przypieczętował umowę. Nie mogli tak skończyć, każdy z nich pragnął rewanżu, prawdziwej potyczki, w której będą mogli zmierzyć się ze swoimi słabościami oraz ulepszyć to co już posiadali. Nie potrzebowali więcej słów czy gestów by wiedzieć, że umowa została zawarta i już niedługo znów mieli się ze sobą zmierzyć.
Agnar i Karsten z tematu
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.