:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Styczeń–luty 2001
07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse
4 posters
Prorok
07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse Pią 1 Gru - 21:19
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
07-08.02.2001
Wystawa gadów
Tegoroczna wystawa gadów zorganizowana przez klan Forsbergów wzbudziła wiele emocji; powstała dzięki nawiązaniu współpracy z licznymi zagranicznymi badaczami przyrody. Dzięki temu mogły na niej zagościć gatunki niebytujące w Skandynawii; surowy klimat północnej części Europy nie sprzyja bowiem bogactwu zmiennocieplnej fauny, zarówno obdarzonej pierwiastkiem magii jak całkowicie niemagicznej. Liczne, duże terraria spełniają potrzeby nawet najbardziej wymagających gatunków; każde z nich zapełniono w miarę możliwości roślinami spotykanymi w ich środowisku naturalnym. Przez szczelne, zabezpieczone czarami szyby odwiedzający mogą bezpiecznie podziwiać nawet groźnych przedstawicieli gromady gadów. Każde ze stanowisk zawiera dokładny opis zwierzęcia, między innymi jego przyzwyczajenia, tryb życia i region, w którym występuje. Część z nich jest zagrożonymi gatunkami, które to coraz trudniej zobaczyć w przypisywanym im habitacie.
Za dyskusję na temat obecnych gatunków magicznych gadów, a także odniesienie się do wydarzenia losowego (rozgrywka na minimum 5 postów na osobę) przysługuje 1 punkt do magii natury.
Za dyskusję na temat obecnych gatunków magicznych gadów, a także odniesienie się do wydarzenia losowego (rozgrywka na minimum 5 postów na osobę) przysługuje 1 punkt do magii natury.
Spis gatunków
Karłowaty orm – należy do jednego z członków klanu Forsbergów i jest trzymany w całkowitym odosobnieniu od pozostałych gadów w rezerwacie. Fjäll, ze względu na przebytą tuż po wykluciu chorobę, nie rozwijał się prawidłowo i ostatecznie nie osiągnął nigdy wielkości przypisywanej ormom. Jest również znacznie mniej agresywny, co pozwalało uczynić go jednym z bohaterów wystawy. Gdyby był trzymany z pozostałymi ormami, zostałby przez nich pożarty. Ormy należą do smoków, lecz w przeciwieństwie do nich nie mają skrzydeł i kończyn. Nazywane potocznie niekiedy Gigantycznymi Robakami, stały się niesławne ze względu na ich trujący jad.
Storsjöodjuret – ocalony z nielegalnego polowania, mimo szybko wdrożonego leczenia nigdy nie mógł powrócić do naturalnego środowiska. Przebywa na co dzień w ogromnym akwarium, często skrywając się pośród roślinności. Należy do jedynego gatunku wodnych smoków występującego na terenach magicznej Skandynawii i Finlandii. Jego ciało, wężowe i zwinne, mierzy niemal sześć metrów. W przeciwieństwie do ormów, gatunek ten nie ma wrodzonej agresji do ludzi.
Puchnielik modry – ta niezwykła, magiczna jaszczurka, występuje na terenie południowej Azji. Jest wielkości średniego psa i ma piękne, jasnoniebieskie, opalizujące łuski. Zaniepokojony puchnielik nadyma się i w tym stanie potrafi zastygnąć nawet półtora metra nad ziemią. Mimo tej nietypowej zdolności, jaszczurki te nie potrafią latać, a unoszenie się w powietrzu ma służyć odstraszeniu drapieżników. Puchnielik modry jest stworzeniem wszystkożernym, a w jego diecie można znaleźć owady, owoce i liście.
Joermungandr bolti – uznawany przez śniących za gatunek, który wyginął w ostatniej epoce karbonu, w rzeczywistości żyje do dziś w niedostępnych gęstwinach magicznych lasów na terenie Niemiec. Ta niewielka jaszczurka jest uznawana za potomka samego legendarnego Jörmungandra, jednego z trzech dzieci Lokiego; gigantycznego węża, plującego czarnym, żrącym jadem, żyjącego w oceanie, który opasuje krainę nordyckich bogów. Sam gatunek jest niepozorny i mały, ma wydłużone, nisko osadzone ciało, szeroki pysk oraz krótkie kończyny. Większość czasu spędza w wykopanych przez siebie tunelach; żywi się drobnymi zwierzętami, takimi jak dżdżownice, ślimaki czy niektóre stawonogi.
Wąż Eskulapa – oliwkowo-brązowy wąż, największy gatunek, jaki może zostać spotkany w Europie Środkowej. Osiąga długość nawet dwóch metrów, odżywia się małymi ssakami, pisklętami i jajami. Nie jest jadowity, owija się wokół swoich ofiar, dusząc je przez kilka minut. Przez greckich galdrów jest uznawany za święte stworzenie, związane z bogiem Asklepiosem, synem Apolla i patronem medycyny. Według mitologii Asklepios był tak doskonałym medykiem, że opierała się mu nawet śmierć. Zeus, za namową Hadesa, zabił Asklepiosa piorunem. Po swojej śmierci, patron medyków został zamieniony w gwiazdozbiór Wężownika. Węże Eskulapa żyją w pobliżu leczniczych ziół, dlatego ich obecność jest zawsze cenną wskazówką dla kolekcjonerów alchemicznych ingrediencji. Jego wylinka jest wykorzystywana przy rytuale zdrowia, odprawianym przez greckich galdrów.
Moloch straszliwy – niewielka jaszczurka zamieszkująca tereny Australii. Gatunek znany jest również śniącym, niemniej nie mają oni wiedzy na temat niezwykłych właściwości łusek tego gatunku. Odznaczają się odpornością na magię wykorzystywaną przy sporządzaniu niektórych eliksirów. Jaszczurka ma przysadzistą budowę ciała, charakterystyczny, kolczasty pancerz, porusza się stosunkowo niezgrabnie i kołysząco. Moloch straszliwy żywi się przede wszystkim mrówkami.
Rdzawnik naśladowczyk – magiczny wąż zamieszkujący terytoria Europy południowej. Posiada charakterystyczne, miedziane łuski, złote oczy z cienką, pionową źrenicą. Zamieszkuje najczęściej niedostępne, odległe części lasów. Jest jajożyworodny i jadowity. Gatunek ten słynie z możliwości naśladowania prostych odgłosów, które niosą się echem pomiędzy pniami drzew. Często naśladuje piski młodych ssaków, wołających matkę o pomoc, jednak zdarzały się też przypadki powtarzania ludzkich słów. Zwabia w ten sposób ofiarę, kąsając ją często z szybkim oraz śmiertelnym skutkiem. Jego jad jest groźny dla ludzi, powoduje śmierć w przeciągu kilku godzin.
Krysztalnik tępogłowy – średniej wielkości jaszczurka o szaro-brunatnym ubarwieniu. Jeden z gatunków stadnych, żyjących w grupach liczących kilkoro osobników. Można go spotkać w niedostępnych, rzadko uczęszczanych środowiskach górskich na kontynencie europejskim. Przez większość czasu przebywa w jaskiniach, wychodząc z nich tylko, aby się pożywić drobnymi zwierzętami. Zaniepokojony krysztalnik tworzy wokół siebie osłonę przypominającą, zgodnie z nazwą gatunku, drogocenny kryształ. Ich zbroja potrafi odbijać zaklęcia, co jest wykorzystywane przez galryjskich rzemieślników. Gdy zagrożenie minie, pancerz krysztalnika ulega rozkruszeniu, bez przeszkód uwalniając jaszczurkę.
Wiwerna libańska zielona – nazywana również smokiem świętego Jerzego, może być naturalnie spotkana w północnej części Afryki. Jest stosunkowo małym przedstawicielem wiwern; stając na łapach osiąga wysokość przeciętnego mężczyzny. Żywi się większymi ssakami, a tylko wygłodniałe osobniki zdecydują się zaatakować człowieka. Potrafi zionąć ogniem i latać. Nazwa smok pochodzi z legendy często opowiadanej przez chrześcijańskich śniących, pochodzącej z przekształconej historii w czasach, kiedy galdrowie znajdowali się znacznie bliżej niemagicznych. Z biologicznego punktu widzenia jest jednak niewłaściwa, gdyż smok posiada cztery kończyny służące do poruszania się po lądzie oraz skrzydła, wiwerna z kolei posiada jedynie tylne łapy i skrzydła.
Szkielet bazyliszka – sprowadzony przez słowiańskich galdrów należał do niezwykle rzadkiego oraz niebezpiecznego przedstawiciela gatunku nazywanego też królem węży. Zgodnie z legendą bazyliszki wykluwały się z jaj siedmioletnich kogutów raz na sto lat, a ich spojrzenie potrafi zamieniać w kamień. Jest to nieprawdą; bazyliszki rozmnażają się tak jak inne stworzenia między swoim gatunkiem, a ich spojrzenie potrafi wprawiać w niewyjaśniony, trudny do opanowania strach, stąd ofiara zastyga jak kamień, sparaliżowana, nawiedzana przez wizje swoich największych lęków. Bazyliszki są jadowite, mają ciało jaszczurki oraz głowę koguta. Zazwyczaj osiągają wysokość około półtora metra, choć notowano większe osobniki, mierzące niemal dwa metry.
Storsjöodjuret – ocalony z nielegalnego polowania, mimo szybko wdrożonego leczenia nigdy nie mógł powrócić do naturalnego środowiska. Przebywa na co dzień w ogromnym akwarium, często skrywając się pośród roślinności. Należy do jedynego gatunku wodnych smoków występującego na terenach magicznej Skandynawii i Finlandii. Jego ciało, wężowe i zwinne, mierzy niemal sześć metrów. W przeciwieństwie do ormów, gatunek ten nie ma wrodzonej agresji do ludzi.
Puchnielik modry – ta niezwykła, magiczna jaszczurka, występuje na terenie południowej Azji. Jest wielkości średniego psa i ma piękne, jasnoniebieskie, opalizujące łuski. Zaniepokojony puchnielik nadyma się i w tym stanie potrafi zastygnąć nawet półtora metra nad ziemią. Mimo tej nietypowej zdolności, jaszczurki te nie potrafią latać, a unoszenie się w powietrzu ma służyć odstraszeniu drapieżników. Puchnielik modry jest stworzeniem wszystkożernym, a w jego diecie można znaleźć owady, owoce i liście.
Joermungandr bolti – uznawany przez śniących za gatunek, który wyginął w ostatniej epoce karbonu, w rzeczywistości żyje do dziś w niedostępnych gęstwinach magicznych lasów na terenie Niemiec. Ta niewielka jaszczurka jest uznawana za potomka samego legendarnego Jörmungandra, jednego z trzech dzieci Lokiego; gigantycznego węża, plującego czarnym, żrącym jadem, żyjącego w oceanie, który opasuje krainę nordyckich bogów. Sam gatunek jest niepozorny i mały, ma wydłużone, nisko osadzone ciało, szeroki pysk oraz krótkie kończyny. Większość czasu spędza w wykopanych przez siebie tunelach; żywi się drobnymi zwierzętami, takimi jak dżdżownice, ślimaki czy niektóre stawonogi.
Wąż Eskulapa – oliwkowo-brązowy wąż, największy gatunek, jaki może zostać spotkany w Europie Środkowej. Osiąga długość nawet dwóch metrów, odżywia się małymi ssakami, pisklętami i jajami. Nie jest jadowity, owija się wokół swoich ofiar, dusząc je przez kilka minut. Przez greckich galdrów jest uznawany za święte stworzenie, związane z bogiem Asklepiosem, synem Apolla i patronem medycyny. Według mitologii Asklepios był tak doskonałym medykiem, że opierała się mu nawet śmierć. Zeus, za namową Hadesa, zabił Asklepiosa piorunem. Po swojej śmierci, patron medyków został zamieniony w gwiazdozbiór Wężownika. Węże Eskulapa żyją w pobliżu leczniczych ziół, dlatego ich obecność jest zawsze cenną wskazówką dla kolekcjonerów alchemicznych ingrediencji. Jego wylinka jest wykorzystywana przy rytuale zdrowia, odprawianym przez greckich galdrów.
Moloch straszliwy – niewielka jaszczurka zamieszkująca tereny Australii. Gatunek znany jest również śniącym, niemniej nie mają oni wiedzy na temat niezwykłych właściwości łusek tego gatunku. Odznaczają się odpornością na magię wykorzystywaną przy sporządzaniu niektórych eliksirów. Jaszczurka ma przysadzistą budowę ciała, charakterystyczny, kolczasty pancerz, porusza się stosunkowo niezgrabnie i kołysząco. Moloch straszliwy żywi się przede wszystkim mrówkami.
Rdzawnik naśladowczyk – magiczny wąż zamieszkujący terytoria Europy południowej. Posiada charakterystyczne, miedziane łuski, złote oczy z cienką, pionową źrenicą. Zamieszkuje najczęściej niedostępne, odległe części lasów. Jest jajożyworodny i jadowity. Gatunek ten słynie z możliwości naśladowania prostych odgłosów, które niosą się echem pomiędzy pniami drzew. Często naśladuje piski młodych ssaków, wołających matkę o pomoc, jednak zdarzały się też przypadki powtarzania ludzkich słów. Zwabia w ten sposób ofiarę, kąsając ją często z szybkim oraz śmiertelnym skutkiem. Jego jad jest groźny dla ludzi, powoduje śmierć w przeciągu kilku godzin.
Krysztalnik tępogłowy – średniej wielkości jaszczurka o szaro-brunatnym ubarwieniu. Jeden z gatunków stadnych, żyjących w grupach liczących kilkoro osobników. Można go spotkać w niedostępnych, rzadko uczęszczanych środowiskach górskich na kontynencie europejskim. Przez większość czasu przebywa w jaskiniach, wychodząc z nich tylko, aby się pożywić drobnymi zwierzętami. Zaniepokojony krysztalnik tworzy wokół siebie osłonę przypominającą, zgodnie z nazwą gatunku, drogocenny kryształ. Ich zbroja potrafi odbijać zaklęcia, co jest wykorzystywane przez galryjskich rzemieślników. Gdy zagrożenie minie, pancerz krysztalnika ulega rozkruszeniu, bez przeszkód uwalniając jaszczurkę.
Wiwerna libańska zielona – nazywana również smokiem świętego Jerzego, może być naturalnie spotkana w północnej części Afryki. Jest stosunkowo małym przedstawicielem wiwern; stając na łapach osiąga wysokość przeciętnego mężczyzny. Żywi się większymi ssakami, a tylko wygłodniałe osobniki zdecydują się zaatakować człowieka. Potrafi zionąć ogniem i latać. Nazwa smok pochodzi z legendy często opowiadanej przez chrześcijańskich śniących, pochodzącej z przekształconej historii w czasach, kiedy galdrowie znajdowali się znacznie bliżej niemagicznych. Z biologicznego punktu widzenia jest jednak niewłaściwa, gdyż smok posiada cztery kończyny służące do poruszania się po lądzie oraz skrzydła, wiwerna z kolei posiada jedynie tylne łapy i skrzydła.
Szkielet bazyliszka – sprowadzony przez słowiańskich galdrów należał do niezwykle rzadkiego oraz niebezpiecznego przedstawiciela gatunku nazywanego też królem węży. Zgodnie z legendą bazyliszki wykluwały się z jaj siedmioletnich kogutów raz na sto lat, a ich spojrzenie potrafi zamieniać w kamień. Jest to nieprawdą; bazyliszki rozmnażają się tak jak inne stworzenia między swoim gatunkiem, a ich spojrzenie potrafi wprawiać w niewyjaśniony, trudny do opanowania strach, stąd ofiara zastyga jak kamień, sparaliżowana, nawiedzana przez wizje swoich największych lęków. Bazyliszki są jadowite, mają ciało jaszczurki oraz głowę koguta. Zazwyczaj osiągają wysokość około półtora metra, choć notowano większe osobniki, mierzące niemal dwa metry.
Wydarzenia losowe (nieobowiązkowa k6)
1 – jesteś świadkiem nietypowej sytuacji, bowiem rdzawnik naśladowczyk zaczyna powtarzać jedno ze słów, które padło w rozmowie twojej i twojego towarzysza. Czy zdradził strzępek komentarza, który chciałeś ukryć przed resztą zgromadzenia?
2 – jedno z dzieci z premedytacją zaczęło pukać w szybę, chcąc przestraszyć krysztalniki, aby otoczyły się swoim lśniącym pancerzem. Chłopiec osiągnął cel, jednak nie mógł długo nacieszyć się oglądaniem gadów, odprowadzony przez zdenerwowaną i równocześnie zażenowaną całą sytuacją matkę.
3 – coś sprawiło, że puchnielik modry poczuł się zaniepokojony! Stworzenie zaczęło unosić się nad podłożem terrarium, nadmuchując się do pokaźnych, patrząc na proporcje, rozmiarów.
4 – wpatrując się w terrarium zauważasz wylinkę węża Eskulapa. Czy uważasz, że to dobry znak, który pozwoli ci na cieszenie się doskonałym zdrowiem w przeciągu najbliższych tygodni?
5 – szkielet bazyliszka budzi w tobie niepokój. Nie umiesz go uzasadnić, skoro zwierzę jest martwe i nie zdoła wyrządzić ci krzywdy, lecz zaczynasz mieć coraz większe problemy z koncentracją.
6 – masz dzisiaj szczęście! Nastała pora karmienia dla wiwerny. Możesz zobaczyć, jak stworzenie pożywia się mięsem owcy.
2 – jedno z dzieci z premedytacją zaczęło pukać w szybę, chcąc przestraszyć krysztalniki, aby otoczyły się swoim lśniącym pancerzem. Chłopiec osiągnął cel, jednak nie mógł długo nacieszyć się oglądaniem gadów, odprowadzony przez zdenerwowaną i równocześnie zażenowaną całą sytuacją matkę.
3 – coś sprawiło, że puchnielik modry poczuł się zaniepokojony! Stworzenie zaczęło unosić się nad podłożem terrarium, nadmuchując się do pokaźnych, patrząc na proporcje, rozmiarów.
4 – wpatrując się w terrarium zauważasz wylinkę węża Eskulapa. Czy uważasz, że to dobry znak, który pozwoli ci na cieszenie się doskonałym zdrowiem w przeciągu najbliższych tygodni?
5 – szkielet bazyliszka budzi w tobie niepokój. Nie umiesz go uzasadnić, skoro zwierzę jest martwe i nie zdoła wyrządzić ci krzywdy, lecz zaczynasz mieć coraz większe problemy z koncentracją.
6 – masz dzisiaj szczęście! Nastała pora karmienia dla wiwerny. Możesz zobaczyć, jak stworzenie pożywia się mięsem owcy.
Agnar Eriksen
Re: 07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse Pią 1 Gru - 21:21
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
List od dobrego kumpla był świetnym powodem, aby wyrwać się z okowów codzienności, na którą ostatnio Agnar bardzo narzekał. Zamieniam się we własnego ojca. - wytykał sam sobie swoje zachowanie, a gdy patrzył na odbicie w lustrze dostrzegał rzeczone podobieństwo. Frederika znał od bardzo dawna, ich drogi skrzyżowały się pewnego dnia i tak już zostało. Mężczyźni spotykali się na drinku, rozmawiali, a potem rozchodzili. Nic nadzwyczajnego, a jednak to właśnie Kruczego mógł zaliczyć do bliższych znajomych, których nie miał tak wielu.
Naciągając płaszcz na plecy, zabrał ze sobą torbę, w której ukryty był termos. Wybrane miejsce na spotkanie należało do dość nietypowych, ale przecież trwało Vekkelse.
Terraria zajmowały sporą przestrzeń, a w nich pełni egzotycznych stworzeń, a to właśnie przykuwało uwagę Agnara. Jako łowca w naturze jego leżała ciekawość, zwłaszcza zwierzętami, istotami innymi i nieznanymi. Pierścień łowcy, leżał ukryty w kieszeni. Nie chciał się w tłumie obnosić ze swoją profesją. Krew tkwiła na literach jego nazwiska, krew nosił na rękach. Mało kto rozumiał profesję jaką się parał, a żądni zemsty ludzie byli wszędzie wokoło. W każdej chwili mógł natrafić na kogoś kto miał w wargu przyjaciela, nie zdając sobie sprawy, że rzeczony przyjaciel stanie się jego przekleństwem, a łowcy mogą uratować życie naiwniaków.
Niebieskie spojrzenie mężczyzny spoczywało na okazie storsjöodjuret’a, który akurat wychylał się spośród wodnej roślinności, a łowca był cierpliwy, ani drgnął kiedy stworzenie coraz śmielej ukazywało się obserwatorom. Wtem jakiś dzieciak obok zakrzyknął z radości i smok zaraz czmychnął między zieleń. Łowca sapnął pod nosem.
-Chciałbyś trzymać takie stworzenie w domu? - Zagadnął Frederika, który stał po drugiej stronie terrarium. -Może Henrik miał kiedyś takie życzenie?
Nie było mu dane zostać ojcem. Żona zmarła nim wydała na świat potomka, a od tego czasu minęło ładnych parę lat i Eriksen nie wskazywał dalszych inklinacji do znalezienia sobie nowej żony. Nie miał zamiaru, chyba, że jarl znów zacznie mu suszyć głowę.
Naciągając płaszcz na plecy, zabrał ze sobą torbę, w której ukryty był termos. Wybrane miejsce na spotkanie należało do dość nietypowych, ale przecież trwało Vekkelse.
Terraria zajmowały sporą przestrzeń, a w nich pełni egzotycznych stworzeń, a to właśnie przykuwało uwagę Agnara. Jako łowca w naturze jego leżała ciekawość, zwłaszcza zwierzętami, istotami innymi i nieznanymi. Pierścień łowcy, leżał ukryty w kieszeni. Nie chciał się w tłumie obnosić ze swoją profesją. Krew tkwiła na literach jego nazwiska, krew nosił na rękach. Mało kto rozumiał profesję jaką się parał, a żądni zemsty ludzie byli wszędzie wokoło. W każdej chwili mógł natrafić na kogoś kto miał w wargu przyjaciela, nie zdając sobie sprawy, że rzeczony przyjaciel stanie się jego przekleństwem, a łowcy mogą uratować życie naiwniaków.
Niebieskie spojrzenie mężczyzny spoczywało na okazie storsjöodjuret’a, który akurat wychylał się spośród wodnej roślinności, a łowca był cierpliwy, ani drgnął kiedy stworzenie coraz śmielej ukazywało się obserwatorom. Wtem jakiś dzieciak obok zakrzyknął z radości i smok zaraz czmychnął między zieleń. Łowca sapnął pod nosem.
-Chciałbyś trzymać takie stworzenie w domu? - Zagadnął Frederika, który stał po drugiej stronie terrarium. -Może Henrik miał kiedyś takie życzenie?
Nie było mu dane zostać ojcem. Żona zmarła nim wydała na świat potomka, a od tego czasu minęło ładnych parę lat i Eriksen nie wskazywał dalszych inklinacji do znalezienia sobie nowej żony. Nie miał zamiaru, chyba, że jarl znów zacznie mu suszyć głowę.
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Bezimienny
Re: 07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse Pią 1 Gru - 21:22
Frederik chciał koniecznie wyrwać się z Midgardu, a dwa dni wolnego były dobrą okazją, by udać się do Oslo. Kilka miesięcy temu obiecał Henrikowi, że zabierze go wreszcie na Vekkelse, bowiem w zeszłym roku, z powodu licznych obowiązków, nie mógł tego uczynić. Nie mógł wycofać się ze swoich słów, biorąc pod uwagę, że ostatnio spędzał zbyt mało czasu ze swoim synem, a Elisabet wyjątkowo nie mogła się nim dziś zająć; nie chciał też jechać sam, dlatego pod wpływem impulsu postanowił napisać krótki list do Agnara. Eriksen był jego stosunkowo dobrym przyjacielem – znali się od dawna, byli w podobnym wieku i dzielili niemal te same pasje, toteż bardzo szybko udało im się złapać nić porozumienia. W końcu Frederik też chciał w przeszłości zostać łowcą Gleipniru, jednak ostatecznie, po długich namowach ze strony ojca, zdecydował się na karierę w Kruczej Straży. Nie chciał żałować swojej decyzji, lecz czasem zastanawiał się, jakby wyglądało jego życie, gdyby wybrał zupełnie inną instytucję. Podejrzewał, że jego rodzina nie byłaby z tego faktu zadowolona, bowiem Tiedemannowie byli relatywnie liberalną rodziną, która niejednokrotnie krytykowała przestarzałe poglądy wywodzące się od samego Hedberga. Frederik jednak wyrósł na najbardziej konserwatywną, przywiązaną do tradycji osobę z czwórki rodzeństwa, co nie było niczym dziwnym, patrząc choćby na jego pracę czy środowisko.
– Młody ostatnio cały czas mówi o tym, że chciałby jakieś zwierzątko. – Co niekoniecznie podobało się Tiedemannowi, który nie był przekonany do tego, że jego syn potrafiłby się odpowiednio zająć magicznym stworzeniem. – Ale trzeba przyznać, że storsjöodjurety robią wrażenie – powiedział zgodnie z prawdą Frederik, spacerując wraz z Agnarem wzdłuż terrariów. Byli wreszcie sami; Henrik spotkał swoich kolegów ze szkoły i pobiegł się z nimi bawić w park, więc mogli zacząć swobodnie rozmawiać. – Ponoć nie są zbyt agresywne, w przeciwieństwie do pozostałych, wężowych gatunków. – Choć Forsbergom udało się nad nimi zapanować, to Frederik był zdania, że nie udałoby się im to, gdyby nie ich gen zwierzęcoustności. – Coś nowego u ciebie? – zagaił po chwili, w dalszym ciągu przyglądając się zwierzętom i wyciągając termos z grzanym, tradycyjnym glöggiem, który był idealny na tę pogodę.
– Młody ostatnio cały czas mówi o tym, że chciałby jakieś zwierzątko. – Co niekoniecznie podobało się Tiedemannowi, który nie był przekonany do tego, że jego syn potrafiłby się odpowiednio zająć magicznym stworzeniem. – Ale trzeba przyznać, że storsjöodjurety robią wrażenie – powiedział zgodnie z prawdą Frederik, spacerując wraz z Agnarem wzdłuż terrariów. Byli wreszcie sami; Henrik spotkał swoich kolegów ze szkoły i pobiegł się z nimi bawić w park, więc mogli zacząć swobodnie rozmawiać. – Ponoć nie są zbyt agresywne, w przeciwieństwie do pozostałych, wężowych gatunków. – Choć Forsbergom udało się nad nimi zapanować, to Frederik był zdania, że nie udałoby się im to, gdyby nie ich gen zwierzęcoustności. – Coś nowego u ciebie? – zagaił po chwili, w dalszym ciągu przyglądając się zwierzętom i wyciągając termos z grzanym, tradycyjnym glöggiem, który był idealny na tę pogodę.
Mistrz Gry
Re: 07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse Pią 1 Gru - 21:22
The member 'Bezimienny' has done the following action : kości
'k6' : 2
'k6' : 2
Agnar Eriksen
Re: 07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse Pią 1 Gru - 21:22
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Pamiętał dzień, kiedy siedzieli i rozmawiali o Łowcach. Ledwie dwa lata starszy Agnar mówił o swoim szkoleniu kiedy był jeszcze rekrutem. Był pewien swojej drogi, od początku kroczył ścieżką, na której końcu czekał pierścień Gleipniru. Wróżba, wykrzyczana w dusznym mieszkaniu, w spazmach i brzmieniem przepitego głosu już dawno temu się spełniła. Polował na potwory i bywał potworem. Każdego dnia.
-Pies wyrabia odpowiednie nawyki i uczy odpowiedzialności. - Odparł Agnar sucho. Byłby koszmarnym ojcem. Magiczne stworzenie nie należały do zwierzątek domowych odpowiednich dla dzieciaków. Na nie przychodzi czas. Sam skończył hodowlę i tresurę zwierząt, choć wiedzy nie wykorzystywał w celach prowadzenia własnej hodowli. Kolejny dzieciak obok nich zmuszał stworzenie za szybą, aby krysztalnik w przerażeniu schował się za swoim pancerzem. Patrzył na chłopaka ponurym wzrokiem, ale nie wypowiedział ani jednego słowa. Sam wzrok mówił dość wyraźnie co myśli o rzeczonym zachowaniu. -O tym właśnie mówię… - Mruknął do Frederika, wskazując na dzieciaka. Obszedł dalej terraria patrząc na kolejne okazy. - Wbrew pozorom nie ma, aż tak dużo węży, które są jadowite… bywają jednak agresywne. - Skupił wzrok na Puchnielniku modrym. - Z jaszczurkami bywa bezpieczniej.
Henrik pobiegł do kolegów obiecując chyba, że będzie na widoku. W tym czasie Fredrik, starym, zwyczajem, wyciągnął termos. Agnar wskazał jedną z ławek, na której mogli przysiąść.
-Nic się nie zmienia, poza tym, że przybywa doniesień na temat dziwnych stworzeń w lasach. A każde takie zgłoszenie należy sprawdzić. - Usiadł na ławce, która wcześniej została oczyszczona z nadmiaru śniegu. -Gorzej, że donoszą też na swoich sąsiadów. - To była ta gorsza część pracy kiedy musiał udowadniać, że nie jest łowcą niks czy selkie.- Co u ciebie?
-Pies wyrabia odpowiednie nawyki i uczy odpowiedzialności. - Odparł Agnar sucho. Byłby koszmarnym ojcem. Magiczne stworzenie nie należały do zwierzątek domowych odpowiednich dla dzieciaków. Na nie przychodzi czas. Sam skończył hodowlę i tresurę zwierząt, choć wiedzy nie wykorzystywał w celach prowadzenia własnej hodowli. Kolejny dzieciak obok nich zmuszał stworzenie za szybą, aby krysztalnik w przerażeniu schował się za swoim pancerzem. Patrzył na chłopaka ponurym wzrokiem, ale nie wypowiedział ani jednego słowa. Sam wzrok mówił dość wyraźnie co myśli o rzeczonym zachowaniu. -O tym właśnie mówię… - Mruknął do Frederika, wskazując na dzieciaka. Obszedł dalej terraria patrząc na kolejne okazy. - Wbrew pozorom nie ma, aż tak dużo węży, które są jadowite… bywają jednak agresywne. - Skupił wzrok na Puchnielniku modrym. - Z jaszczurkami bywa bezpieczniej.
Henrik pobiegł do kolegów obiecując chyba, że będzie na widoku. W tym czasie Fredrik, starym, zwyczajem, wyciągnął termos. Agnar wskazał jedną z ławek, na której mogli przysiąść.
-Nic się nie zmienia, poza tym, że przybywa doniesień na temat dziwnych stworzeń w lasach. A każde takie zgłoszenie należy sprawdzić. - Usiadł na ławce, która wcześniej została oczyszczona z nadmiaru śniegu. -Gorzej, że donoszą też na swoich sąsiadów. - To była ta gorsza część pracy kiedy musiał udowadniać, że nie jest łowcą niks czy selkie.- Co u ciebie?
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Bezimienny
Re: 07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse Pią 1 Gru - 21:23
– Może i masz rację. – Rację, której nie chciał na głos przyznać Henrikowi, bowiem jego syn używał coraz lepszych argumentów, chcąc go przekonać do tego, by przygarnąć jakiekolwiek zwierzątko. Elisabet wyjątkowo nie protestowała, lecz Frederik ostatecznie nie wiedział, czy w obliczu problemów, z którymi od pewnego czasu borykało się ich małżeństwo, była to odpowiednia decyzja. – Tylko nie wiem, czy byłby to akurat pies, choć może byłby to jakiś kompromis. – Tiedemann nigdy nie miał w domu żadnych zwierząt, choć w dzieciństwie marzył o tym, by mieć czworonoga jako towarzysza. Jego rodzice nigdy jednak nie zgodzili się na ten pomysł, za najważniejszy argument obierając jego lekkomyślność i brak odpowiedzialności – w końcu Frederik bardzo często uchodził w oczach innych za wyjątkowo wybuchowego, konfliktowego i buntowniczego nastolatka. W rzeczywistości niewiele już z niego zostało, na co dzień był bowiem oficerem Kruczej Straży i stał na straży prawa magicznego, choć wciąż nie wyzbył się swojej porywczości czy ciętego języka. – I co, nie żałujesz, że nie jesteś ojcem? – zaśmiał się Tiedemann, widząc zaistniałą sytuację z matką i dzieckiem, które chciało przestraszyć krysztalniki. Westchnął tylko cicho pod nosem, podążając za Agnarem wzdłuż terrariów.
– Nie znam się za bardzo na wężach, ale z mojego doświadczenia wyniesionego z pracy wiem, że wszystkie wypadki ze zwierzętami są najczęściej spowodowane głupotą i nieodpowiedzialnym zachowaniem ludzi. – Gdyby nie fakt, że wszystkie stworzenia znajdowały się za szybą, cała sytuacja, której byli przed momentem świadkiem, mogła zakończyć się w zupełnie inny sposób. – O patrz, joermungandr bolti, potomek samego legendarnego Jörmungandra, jednego z trzech dzieci Lokiego. – Przeczytał z opisu w momencie, w którym Eriksen dokładniej przyglądał się puchelnikowi modremu. – No tak, słyszałem już co nieco, w ostatnim czasie macie chyba coraz więcej pracy? – Jak widać, nie tylko Krucza Straż borykała się z nadmiarem zgłoszeń, zwłaszcza w obliczu kolejnych mordów rytualnych w Midgardzie. – Chujowo. Człowiek nie wie, w co najpierw powinien ręce włożyć. Ostatnio znaleźliśmy ciało młodego studenta w Forsteder. – Z Eriksenem był na tyle blisko, że mógł podzielić się tym, co działo się u niego w pracy, o której wolał opowiadać o wiele bardziej, niż o swoim życiu prywatnym.
– Nie znam się za bardzo na wężach, ale z mojego doświadczenia wyniesionego z pracy wiem, że wszystkie wypadki ze zwierzętami są najczęściej spowodowane głupotą i nieodpowiedzialnym zachowaniem ludzi. – Gdyby nie fakt, że wszystkie stworzenia znajdowały się za szybą, cała sytuacja, której byli przed momentem świadkiem, mogła zakończyć się w zupełnie inny sposób. – O patrz, joermungandr bolti, potomek samego legendarnego Jörmungandra, jednego z trzech dzieci Lokiego. – Przeczytał z opisu w momencie, w którym Eriksen dokładniej przyglądał się puchelnikowi modremu. – No tak, słyszałem już co nieco, w ostatnim czasie macie chyba coraz więcej pracy? – Jak widać, nie tylko Krucza Straż borykała się z nadmiarem zgłoszeń, zwłaszcza w obliczu kolejnych mordów rytualnych w Midgardzie. – Chujowo. Człowiek nie wie, w co najpierw powinien ręce włożyć. Ostatnio znaleźliśmy ciało młodego studenta w Forsteder. – Z Eriksenem był na tyle blisko, że mógł podzielić się tym, co działo się u niego w pracy, o której wolał opowiadać o wiele bardziej, niż o swoim życiu prywatnym.
Agnar Eriksen
Re: 07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse Pią 1 Gru - 21:23
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Wystawa gadów okazała się całkiem ciekawym doświadczeniem, kiedy zaglądał do kolejnego z nich i czytał opisy. Matka z synem zniknęli mu z pola widzenia, więc mógł ze spokojem wrócić do rozmowy z Frederikiem. Pokręcił głową.
-Kiepski ze mnie materiał na ojca. - Wiecznie nieobecny w domu, nigdy nie wiadomo kiedy i czy wróci z kolejnej wyprawy. Każde polowanie mogło skończyć się jego śmiercią. mało która kobieta dobrowolnie by się zgodziła na takie życie. Miał też świadomość, że obecność ojca w życiu dzieciaków była dość istotna. -Ludzie zapominają, że zwierzęta działają na zasadzie instynktów, nie zaś rozsądku i abstrakcyjnego myślenia. - Wiele razy spotkał się z tym, że ludzie traktowali zwierzęta jak innych ludzi. Nadawali im cechy typowo człowiecze, co często kończyło się tragicznie.
Przybliżył się słysząc o joermungandr bolti, nachylił się nad terrarium, aby lepiej się mu przyjrzeć. -Ładny okaz… - Mruknął pod nosem doceniając wygląd stworzenia. Niepozorny, a mimo to podziwiał go. -Roboty tyle, że nie wiemy w co ręce wsadzić. każde zgłoszenie należy sprawdzić, a połowa z nich to jakaś dziecinada. - Ledwo przed paroma dniami znów zetknął się z fałszywym alarmem, przez co stracił pół dnia tropic zwykłego niedźwiedzia, który został obudzony ze snu zimowego, bo młodym zachciało się testować swoją odwagę wchodząc do jego gawry. Zerknął uważnie na Kruczego. -Wypadek, czy podejrzewacie kolejny mord rytualny?
O tych ostatnich było coraz głośniej. Ślepcy śmiało sobie poczynają, Wyzwoleni napastowali każdego - niezależnie od płci, stawali się coraz bardziej śmiali i agresywni, a to nie służyło ich sprawie, bo jedyne co robili to drażnili ludzi. Nie zdziwiłby się, gdyby nagle doszło do połączenia sił Kruczej Straży i Gleipniru w cel zbadania tych wszystkch spraw i przywrócenia porządku. Nie było nic gorszego jak społeczna panika w Midgardzie.
-Kiepski ze mnie materiał na ojca. - Wiecznie nieobecny w domu, nigdy nie wiadomo kiedy i czy wróci z kolejnej wyprawy. Każde polowanie mogło skończyć się jego śmiercią. mało która kobieta dobrowolnie by się zgodziła na takie życie. Miał też świadomość, że obecność ojca w życiu dzieciaków była dość istotna. -Ludzie zapominają, że zwierzęta działają na zasadzie instynktów, nie zaś rozsądku i abstrakcyjnego myślenia. - Wiele razy spotkał się z tym, że ludzie traktowali zwierzęta jak innych ludzi. Nadawali im cechy typowo człowiecze, co często kończyło się tragicznie.
Przybliżył się słysząc o joermungandr bolti, nachylił się nad terrarium, aby lepiej się mu przyjrzeć. -Ładny okaz… - Mruknął pod nosem doceniając wygląd stworzenia. Niepozorny, a mimo to podziwiał go. -Roboty tyle, że nie wiemy w co ręce wsadzić. każde zgłoszenie należy sprawdzić, a połowa z nich to jakaś dziecinada. - Ledwo przed paroma dniami znów zetknął się z fałszywym alarmem, przez co stracił pół dnia tropic zwykłego niedźwiedzia, który został obudzony ze snu zimowego, bo młodym zachciało się testować swoją odwagę wchodząc do jego gawry. Zerknął uważnie na Kruczego. -Wypadek, czy podejrzewacie kolejny mord rytualny?
O tych ostatnich było coraz głośniej. Ślepcy śmiało sobie poczynają, Wyzwoleni napastowali każdego - niezależnie od płci, stawali się coraz bardziej śmiali i agresywni, a to nie służyło ich sprawie, bo jedyne co robili to drażnili ludzi. Nie zdziwiłby się, gdyby nagle doszło do połączenia sił Kruczej Straży i Gleipniru w cel zbadania tych wszystkch spraw i przywrócenia porządku. Nie było nic gorszego jak społeczna panika w Midgardzie.
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Bezimienny
Re: 07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse Pią 1 Gru - 21:24
Tiedemann nie znał się zbytnio na zwierzętach, magia natury nigdy nie była mu bliska, choć dobrze wiedział, że Eriksen, jak przystało na łowcę Gleipniru, się w niej specjalizował. Cała wystawa, która została zorganizowana przez Forsbergów z okazji Vekkelse, wydawała mu się jednak wyjątkowo ciekawym, niecodziennym doświadczeniem. pierwszy raz w życiu miał okazję zobaczyć na własne oczy niektóre stworzenia, biorąc pod uwagę, że część z nich była sprowadzona z najdalszych zakątków świata. Postarali się, przyznał w pewnym momencie w myślach Tiedemann, przeglądając się po kolei gadom i czytając krótkie opisy, które znajdowały się na tabliczkach obok terrariów. Po raz pierwszy od dawna uczestniczył w podobnym wydarzeniu – nie miał na sobie munduru Kruczej Straży, dlatego pozwolił sobie na to, by się rozluźnić i napić się ulubionego grzańca ze swoim przyjacielem. W ostatnim czasie brakowało mu podobnych, spokojnych momentów, w których mógł z kimś swobodnie porozmawiać – w końcu krąg najbliższych Tiedemanna był bardzo wąski. Po śmierci Kristiana, długoletniego partnera z pracy, mimowolnie odsunął się od wielu ludzi, lecz starał się teraz nadrobić stracone miesiące.
– No cóż, sam mam podobne zdanie o sobie. – Nie było to łatwe zadanie, dlatego rozumiał bez większego problemu słowa Agnara. Miał wrażenie, że jako ojciec był niemal nieobecny w życiu swojego syna, jednak z uwagi na obecne wydarzenia i narastające niebezpieczeństwo ciężko było mu wygospodarować trochę wolnego czasu, mimo że chciał i powinien był poświęcić Henrikowi więcej uwagi. – Zgadzam się z tobą – dodał po chwili Tiedemann, kiwając porozumiewawczo głową i ucinając jednocześnie ten temat, obserwując kątem oka zażenowaną matkę z dzieciakiem. – Ładny okaz, ładny, choć spodziewałem się, że będzie bardziej okazały. – Powrócił do oglądania stworzeń w terrariach, zastanawiając się przy tym nad kolejną odpowiedzią. – Tak to jest. Niektórzy nie traktują naszej pracy na poważnie. – Westchnął cicho pod nosem, po czym wyjaśnił Eriksenowi: – A jeśli chodzi o młodego... Mord rytualny. – Tego było już za wiele, lecz jako Krucza Straż wciąż błądzili we mgle, nabierając się na sztuczki ślepców, dlatego Frederik był zdania, że w tym przypadku potrzeba było radykalnych kroków.
– No cóż, sam mam podobne zdanie o sobie. – Nie było to łatwe zadanie, dlatego rozumiał bez większego problemu słowa Agnara. Miał wrażenie, że jako ojciec był niemal nieobecny w życiu swojego syna, jednak z uwagi na obecne wydarzenia i narastające niebezpieczeństwo ciężko było mu wygospodarować trochę wolnego czasu, mimo że chciał i powinien był poświęcić Henrikowi więcej uwagi. – Zgadzam się z tobą – dodał po chwili Tiedemann, kiwając porozumiewawczo głową i ucinając jednocześnie ten temat, obserwując kątem oka zażenowaną matkę z dzieciakiem. – Ładny okaz, ładny, choć spodziewałem się, że będzie bardziej okazały. – Powrócił do oglądania stworzeń w terrariach, zastanawiając się przy tym nad kolejną odpowiedzią. – Tak to jest. Niektórzy nie traktują naszej pracy na poważnie. – Westchnął cicho pod nosem, po czym wyjaśnił Eriksenowi: – A jeśli chodzi o młodego... Mord rytualny. – Tego było już za wiele, lecz jako Krucza Straż wciąż błądzili we mgle, nabierając się na sztuczki ślepców, dlatego Frederik był zdania, że w tym przypadku potrzeba było radykalnych kroków.
Agnar Eriksen
Re: 07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse Pią 1 Gru - 21:24
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Choć nie należał do ludzi, którzy często bywają na wystawach tak ta przypadła mu do gustu. Obserwowanie gadów z bliska, patrzenie na ich reakcję było iście hipnotyzujące. Z racji pełnionego zawodu tym bardziej był ich ciekaw. Choć już dziesięć lat zasilał szeregi Łowców, tak uważał, że nadal ma się czego uczyć i jedynie głupiec stoi w miejscu. Potrafił godzinami przyglądać się stworzeniom, badać ich zachowanie, analizować każdy ruch. Dzięki temu kolejne łowy były coraz prostsze. Nie należał też do wybitnie towarzyskich osób, z którymi można było prowadzić długie dyskusje do samego świtu. Fakt, że Eriksen miewał znajomych było już czymś niezwykle ciekawym. Sam powinien być eksponatem w terrarium. Słysząc komentarz na temat ojcowska uśmiechnął się krzywo.
-Jakoś ci idzie. - Wskazał na Henrika, który w zasięgu wzroku dokazywał z kolegami. Jakim byłby ojcem? Zapewne wiecznie nieobecnym, a tego nigdy nie uczą. Jak być rodzicem. Pociągnął solidny łyk jako komentarz do tego, że ludzie podchodzili swobodnie do ich pracy. Wyciągnął papierosa, którego zaraz odpalił nim podjął świeżo poruszony wątek. -Schemat się powtarza? - Miał świadomość, że przyjaciel nie może mu za wiele powiedzieć, tajemnica zawodowa dotyczyła ich obydwu. Podejrzewał jednak, że jeżeli sytuacja będzie się powtarzać to niedługo obydwie organizacje połączą siły we wspólnym działaniu. Wypuścił kłąb dymu, który zmieszał się z parą jaka wydobywała się z ust mężczyzny. Łowcy też mieli ręce pełne roboty, cały czas starali się odnaleźć bestie, która szalała wokół Midgardu. Czym była? Tego nie wiedzieli, ale siała spustoszenie i powodowała słuszny lęk. Miał jedynie nadzieję, że to odstraszy ludzi do chodzenia na samotne wyprawy do lasu. Były to bardzo płonne nadzieje, jak się miał zorientować jakiś czas później.
-Jakoś ci idzie. - Wskazał na Henrika, który w zasięgu wzroku dokazywał z kolegami. Jakim byłby ojcem? Zapewne wiecznie nieobecnym, a tego nigdy nie uczą. Jak być rodzicem. Pociągnął solidny łyk jako komentarz do tego, że ludzie podchodzili swobodnie do ich pracy. Wyciągnął papierosa, którego zaraz odpalił nim podjął świeżo poruszony wątek. -Schemat się powtarza? - Miał świadomość, że przyjaciel nie może mu za wiele powiedzieć, tajemnica zawodowa dotyczyła ich obydwu. Podejrzewał jednak, że jeżeli sytuacja będzie się powtarzać to niedługo obydwie organizacje połączą siły we wspólnym działaniu. Wypuścił kłąb dymu, który zmieszał się z parą jaka wydobywała się z ust mężczyzny. Łowcy też mieli ręce pełne roboty, cały czas starali się odnaleźć bestie, która szalała wokół Midgardu. Czym była? Tego nie wiedzieli, ale siała spustoszenie i powodowała słuszny lęk. Miał jedynie nadzieję, że to odstraszy ludzi do chodzenia na samotne wyprawy do lasu. Były to bardzo płonne nadzieje, jak się miał zorientować jakiś czas później.
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Bezimienny
Re: 07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse Pią 1 Gru - 21:24
– Niby tak. – Frederik skinął tylko głową na słowa Eriksena. W rzeczywistości nie był zadowolony z tego, jakim był ojcem; nie chciał popełniać błędów swojego rodziciela, który nieustannie nie miał dla niego czasu, lecz wszystko wskazywało na to, że Tiedemann popełniał te same pomyłki. Henrik był coraz starszy – miał już w końcu jedenaście lat i zaczynał rozumieć to, co działo się między nim a Elsą. Starali się nie kłócić w jego towarzystwie, lecz ostatnio było to wręcz niemożliwe, gdy emocje brały nad nim górę przy najmniejszym oskarżeniu wystosowanym w jego stronę. Nie tak powinno być – Frederik doskonale o tym wiedział, zastanawiał się wielokrotnie, co zrobić, by naprawić ich długoletnie małżeństwo, lecz, mimo że kochał Elsę, w głowie miał wyłącznie najgorszy scenariusz: rozwód. – Ale sam nie wiem, co będzie z naszą rodziną i jak to wpłynie na młodego. Prawda jest taka, że nie dogadujemy się z żoną… Myślę trochę o... – Czy powinien był wypowiedzieć to słowo na głos? Mężczyzna wzruszył tylko bezradnie barczystymi ramionami, przechodząc między kolejnymi alejkami. Z Eriksenem mógł być przynajmniej szczery – znali się nie od dziś, zwierzając się często ze swoich obaw.
– Tak, powtarza się schemat. Powtarzają się runy, ale wciąż nie wiemy, do czego to wszystko służy, co ślepcy mają na celu. Pierdoleni mordercy. – Zagadka pozostała nierozwiązana, Krucza Straż mogła się dwoić i troić, lecz do tej pory nie udało im się znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania. – A powiedz mi, co z tą całą bestią? Nie jestem na bieżąco, bo to nie moja działka, ale słyszałem, że do tej pory niewiele udało się ustalić – zapytał z nutką ciekawości w zachrypniętym głosie, swój wzrok zatrzymując na jednym z magicznych stworzeń, które właśnie zionęło ogniem. – Wiwerna libańska zielona. Z Afryki. Pierwszy raz na oczy widzę. – Tiedemann zastanawiał się nad tym, co jeszcze udało się Forsbergom sprowadzić z innych krajów; musiał jednak przed sobą przyznać, że postarali się z tą wystawą.
– Tak, powtarza się schemat. Powtarzają się runy, ale wciąż nie wiemy, do czego to wszystko służy, co ślepcy mają na celu. Pierdoleni mordercy. – Zagadka pozostała nierozwiązana, Krucza Straż mogła się dwoić i troić, lecz do tej pory nie udało im się znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania. – A powiedz mi, co z tą całą bestią? Nie jestem na bieżąco, bo to nie moja działka, ale słyszałem, że do tej pory niewiele udało się ustalić – zapytał z nutką ciekawości w zachrypniętym głosie, swój wzrok zatrzymując na jednym z magicznych stworzeń, które właśnie zionęło ogniem. – Wiwerna libańska zielona. Z Afryki. Pierwszy raz na oczy widzę. – Tiedemann zastanawiał się nad tym, co jeszcze udało się Forsbergom sprowadzić z innych krajów; musiał jednak przed sobą przyznać, że postarali się z tą wystawą.
Agnar Eriksen
Re: 07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse Pią 1 Gru - 21:25
Agnar EriksenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Tromsø, Norwegia
Wiek : 37 lat
Stan cywilny : wdowiec
Status majątkowy : zamożny
Zawód : łowca Gleipniru w stopniu specjalisty
Wykształcenie : III stopień wtajemniczenia
Totem : ryś
Atuty : twardziel (I), myśliwy (II)
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 16 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 25 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 5 / magia twórcza: 5 / sprawność fizyczna: 20 / charyzma: 10 / wiedza ogólna: 5
Byli synami kiepskich ojców. Tylko czy istniał gdzieś ten idealny rodzic, z którego można brać przykład. Szczerze wątpił, a dzieci zawsze będą kształtowane przez swoich wychowawców. Tak jak oni byli ulepieni z uprzedzeń, lęków własnych rodziców. Jedynie mogli mieć nadzieję, że nie powielą tych samych błędów. Frederik mógł podjąć się tego zadania. Żona Agnara zmarła nim mieli możliwość stania się rodzicami. Z perspektywy czasu stwierdził, że to lepiej. Jako łowca nie byłby obecny w życiu dziecka, a wieczne zmartwienia nie były najlepszym przepisem na życie.
-Nieważne, jaką podejmiesz decyzję, warto, abyś był wierny sobie. - Brzmiało to iście patetycznie, jakby słyszał własnego dziadka, który rzucał takimi hasłami siedząc nad rodowymi księgami, kiedy wuj przychodził do niego ze swoimi problemami. Drażnił go tym, ale z wiekiem zrozumiał co sędziwy miał na myśli. Wielokrotnie podejmował decyzje w oparciu właśnie o to zdanie. Nie żałował. Rozwód nie był prosty, zwłaszcza jak w życiu były dzieci, bo już nie chodziło tylko o jedną osobę.
Ślepcy byli istną plagą, ale Eriksen byłby hipokrytą gdyby wieszał na nich psy. Choć samemu nie parał się zakazaną magią, to miewał konszachty z tym, którzy dotykali jej istnienia. To dzięki nim docierał do tych. których szukał. Ślepcy nigdy nie mieli pewności czy Eriksen ich nie wyda, a on uważnie obserwował ich działania. Moment, w którym szkodzili innym, był chwilą w której tracili milczenie Agnara.
-Umyka nam. - przyznał otwarcie. -Wszystkie jednostki zostały zmobilizowane do patrolowania terenów. Mamy parę tropów, które będziemy w najbliższym czasie sprawdzać. Oby okazały się czegoś warte. - Na razie krążyli niczym dzieci we mgle. Wszystko sprawdzali, każde doniesienie ale wracali z pustymi rękoma co pogłębiało irytację wśród Łowców. Przyjrzał się stworzeniu za szybą. -Imponujące - Skomentował patrząc jak zieje ogniem i staje na tylnych łapach, aby wydawać się większym. Cała wystawa robiła wrażenie, co poskutkuje tym, że przez jakiś czas będzie doczytywał wiedzę na ich temat. To była słabość Agnara, chęć poznania więcej, choć prawdopodobnie nigdy nie spotka tych stworzeń na swojej drodze zawodowej.
-Masz ochotę na obiad? - Zagadnął niespodziewanie. - Po tej wystawie zrobiłem się cholernie głodny.
Henrik w trakcie dokazywanie spalił tyle energii, że zje za dwóch.
Agnar z tematu
-Nieważne, jaką podejmiesz decyzję, warto, abyś był wierny sobie. - Brzmiało to iście patetycznie, jakby słyszał własnego dziadka, który rzucał takimi hasłami siedząc nad rodowymi księgami, kiedy wuj przychodził do niego ze swoimi problemami. Drażnił go tym, ale z wiekiem zrozumiał co sędziwy miał na myśli. Wielokrotnie podejmował decyzje w oparciu właśnie o to zdanie. Nie żałował. Rozwód nie był prosty, zwłaszcza jak w życiu były dzieci, bo już nie chodziło tylko o jedną osobę.
Ślepcy byli istną plagą, ale Eriksen byłby hipokrytą gdyby wieszał na nich psy. Choć samemu nie parał się zakazaną magią, to miewał konszachty z tym, którzy dotykali jej istnienia. To dzięki nim docierał do tych. których szukał. Ślepcy nigdy nie mieli pewności czy Eriksen ich nie wyda, a on uważnie obserwował ich działania. Moment, w którym szkodzili innym, był chwilą w której tracili milczenie Agnara.
-Umyka nam. - przyznał otwarcie. -Wszystkie jednostki zostały zmobilizowane do patrolowania terenów. Mamy parę tropów, które będziemy w najbliższym czasie sprawdzać. Oby okazały się czegoś warte. - Na razie krążyli niczym dzieci we mgle. Wszystko sprawdzali, każde doniesienie ale wracali z pustymi rękoma co pogłębiało irytację wśród Łowców. Przyjrzał się stworzeniu za szybą. -Imponujące - Skomentował patrząc jak zieje ogniem i staje na tylnych łapach, aby wydawać się większym. Cała wystawa robiła wrażenie, co poskutkuje tym, że przez jakiś czas będzie doczytywał wiedzę na ich temat. To była słabość Agnara, chęć poznania więcej, choć prawdopodobnie nigdy nie spotka tych stworzeń na swojej drodze zawodowej.
-Masz ochotę na obiad? - Zagadnął niespodziewanie. - Po tej wystawie zrobiłem się cholernie głodny.
Henrik w trakcie dokazywanie spalił tyle energii, że zje za dwóch.
Agnar z tematu
hunter
He no longer clung to the simplistic ideals
of right and wrong or good and evil.
He understood better than anyone
that dark and light were intertwined
in strange and complex ways.
Bezimienny
Re: 07.02.2001 – Park miejski – Vekkelse Pią 1 Gru - 21:25
– No może – westchnął Tiedemann, nie wiedząc co odpowiedzieć Eriksenowi. Nie chciał już dłużej rozwodzić się nad tym tematem, rzadko kiedyzdarzało mu się uzewnętrzniać, ale w ostatnim czasie czuł, że nie spełniał się w roli ojca. Miał więc nadzieję, że wypad do Oslo z Henrikiem na Vekkelse choć częściowo zmniejszy jego nieustannie narastające poczucie winy. Podejrzewał, że młody wolał o wiele bardziej spędzać teraz czas ze swoimi rówieśnikami, dlatego Frederik nie zamierzał mu tego zabraniać; miał jednak nadzieję, że uda im się nadrobić zaległości. – Nie wiem, co z tego będzie. Zobaczymy. Muszę to wszystko przemyśleć, a potem spróbować porozmawiać z Elsą. Może to tylko tymczasowe i jeszcze nie wszystko stracone – dodał po chwili namysłu, wzruszając nieznacznie barczystymi ramionami. Nie miał pojęcia, czy mieli jeszcze szansę, by uratować ich wieloletnie małżeństwo; czy rozwód faktycznie był rozwiązaniem ich nawarstwiających się problemów. Nawet jeśli Tiedemann w dalszym ciągu kochał swoją żonę, to nie był pewien, czy uczucie z jej strony przypadkiem już dawno nie wygasło – w końcu w przeciągu kilku ostatnich tygodni zmieniło się bardzo wiele rzeczy.
– Cóż, ostatnio chyba wszystko nam unika. – Jak widać, nie tylko Krucza Straż była w podobnej sytuacji. Gleipnir również musiał mierzyć się z podobnymi przeciwieństwami losu, co choć na moment podniosło Tiedemanna na duchu. – Mam wrażenie, że podobnie jest w naszym przypadku, ale może wreszcie nadejdą lepsze czasy – skwitował z nadzieją w głosie Frederik, po czym skinął głową na słowa Erikensa. – Jasne, możemy iść coś zaraz zjeść. Przyznam szczerze, że wystawa miło mnie zaskoczyła – zgodził się bez problemu na jego propozycję, a następnie poszukał wzrokiem swojego syna, który biegał między drzewami ze swoimi kolegami. – Henrik, chodź, idziemy z Agnarem coś zjeść! – Po tym, jak młody do nich dołączył, opuścili park miejski, udając się do restauracji, do której niemal za każdym razem chodzili.
Frederik z tematu
– Cóż, ostatnio chyba wszystko nam unika. – Jak widać, nie tylko Krucza Straż była w podobnej sytuacji. Gleipnir również musiał mierzyć się z podobnymi przeciwieństwami losu, co choć na moment podniosło Tiedemanna na duchu. – Mam wrażenie, że podobnie jest w naszym przypadku, ale może wreszcie nadejdą lepsze czasy – skwitował z nadzieją w głosie Frederik, po czym skinął głową na słowa Erikensa. – Jasne, możemy iść coś zaraz zjeść. Przyznam szczerze, że wystawa miło mnie zaskoczyła – zgodził się bez problemu na jego propozycję, a następnie poszukał wzrokiem swojego syna, który biegał między drzewami ze swoimi kolegami. – Henrik, chodź, idziemy z Agnarem coś zjeść! – Po tym, jak młody do nich dołączył, opuścili park miejski, udając się do restauracji, do której niemal za każdym razem chodzili.
Frederik z tematu