:: Strefa postaci :: Niezbędnik gracza :: Archiwum :: Archiwum: rozgrywki fabularne :: Archiwum: Marzec-kwiecień 2001
02.04.2001 – Gabinet dyrektora – V. Holmsen & Prorok
2 posters
Prorok
Re: 02.04.2001 – Gabinet dyrektora – V. Holmsen & Prorok Wto 15 Sie - 21:33
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
02.04.2001
Początek kwietnia stał się dla Villemo Holmsen niezwykle ważnym okresem; Hjalmar Ahlström, obejmujący od niedawna posadę dyrektor Nationaltheatret, wyraził szczere chęci, aby z nią porozmawiać. Zaproszona na spotkanie, aspirująca aktorka, mogła również osobiście zetknąć się z Leonardem Borgiem, jednym z bardziej ambitnych reżyserów teatralnych młodszego pokolenia. Nawet, jeśli sam fakt utrzymania kontaktu i niezignorowania jej przesłuchania mógł mówić naprawdę wiele, nadal wszystkiemu mogła towarzyszyć nieuchronna niepewność.
- Nie chcemy już dłużej trzymać pani w niepewności - została powitana ze szczerą serdecznością w gabinecie dyrektora. Borg, podobnie jak przedstawiciel Ahlströmów, byli ludźmi w tych sprawach bezpośrednimi, którzy w podobnych kwestiach nie przepadali za niepotrzebnym zawoalowaniem. Zależało im na nowych talentach, które wypromują teatr, tak samo jak zależało im na odbudowaniu i ulepszeniu jego pozycji wśród kulturowych ostoi Midgardu.
- Powtórzę raz jeszcze, wywarła pani na nas olbrzymie wrażenie. Nie widzę nikogo innego w roli żony Völunda - komplement w reżyserskich ustach miał niebywałą wartość; z rozmów wychwyconych przed przesłuchaniem Villemo wiedziała, że uchodził za człowieka o dużych wymaganiach, czasami wręcz niemożliwych do sprostania. W krążących dookoła niego plotkach należał do ludzi, którzy bardzo dosadnie wyrażali swoje niezadowolenie - otrzyma pani główną rolę - zakończył, oczekując na reakcję. Miał nadzieję, że nie otrzymała żadnych innych propozycji angażu; utrata podobnej sposobności oszlifowania aktorskiego zacięcia i wypromowania pod swoją nazwą byłaby dużym ciosem. Holmsen wydawała się bardzo obiecująca; potrafiła przekonująco grać i wywoływać emocje, była charyzmatyczną kobietą o intrygującej, niecodziennej urodzie, wyróżniającej ją niebywałe na tle innych, napotkanych kandydatek.
Villemo Holmsen
Re: 02.04.2001 – Gabinet dyrektora – V. Holmsen & Prorok Pią 18 Sie - 18:09
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Długi miesiąc czekania. Cierpliwość była na wyczerpaniu, gdy niemal codziennie wypatrywała wiewiórki, jakiejkolwiek informacji. Czuła się w zawieszeniu, stojąca w rozkroku nad przepaścią niepewności i lęków, które wdzierały się pod skórę każdej nocy. Myśli niespokojnie nie pozwalały jej spać, wciąż uparcie wibiają bolesną szpilę świadomości, że być może galeria była jej przeznaczeniem. Nie wyobrażała sobie, że miałaby teraz wrócić. Właściciel podziemi rozkoszy nie wygnał by jej, ale cena jaką by musiała zapłacić uwłaczałaby jej godności. Tego mogła być pewna.
List z zaproszeniem na rozmowę sprawił, że serce zabiło jej szybciej. Miała spotkać się z dwiema, bardzo ważnymi osobami w świecie sztuki teatralnej.
Ubrana w niebieską sukienkę do połowy łydki, zwężającą się ku dołowi wkroczyła do gabinetu. Na szyi mienił się naszyjnik w kształcie łabędzia, a przez ramię miała przewieszoną torebkę, dzięki temu miała czym zająć dłonie, gdyby zdenerwowanie miało nad nią zapanować.
-Niezwykle miło mi panów ponownie zobaczyć. - Obdarzyła każdego z nich urokliwym uśmiechem, a aurę trzymała przy sobie. Nie chciała, nie mogli teraz jej ulec i być bezwolni. Musiała się jej słuchać. Szare spojrzenie spoczęło na Leonardzie Borgu, a każde słowo jakie wypowiadał dodawało jej animuszu. Srogi reżyser nie przebierał w słowach, często brutalnie wskazywał błędy i oczekiwał ich natychmiastowej poprawy, więc pochwała w jego ustach stanowiła komplement, który chciała usłyszeć każda aktorka. -Dziękuję! - Zawołała uradowana i zaśmiała się głos czując jak cały stres właśnie opada z jej ramion niczym ciężki, przesiąknięty burzową wodą, płaszcz. -To wiele dla mnie znaczy. Kiedy zaczynamy pracę? - Była gotowa rzucić się w wir prób wyciskających siódme poty choćby dziś, choć miała świadomość, że przecież to tak nie działa. -Czy znana jest reszta obsady? - Możliwe, że nie, ale i tak musiała o to zapytać. Ulga i radość mieszały się ze sobą tworząc kombinację, która rozsadzała jej serce. A to biło bardzo głośno i mocno, rozbijało się o kraty żeber.
List z zaproszeniem na rozmowę sprawił, że serce zabiło jej szybciej. Miała spotkać się z dwiema, bardzo ważnymi osobami w świecie sztuki teatralnej.
Ubrana w niebieską sukienkę do połowy łydki, zwężającą się ku dołowi wkroczyła do gabinetu. Na szyi mienił się naszyjnik w kształcie łabędzia, a przez ramię miała przewieszoną torebkę, dzięki temu miała czym zająć dłonie, gdyby zdenerwowanie miało nad nią zapanować.
-Niezwykle miło mi panów ponownie zobaczyć. - Obdarzyła każdego z nich urokliwym uśmiechem, a aurę trzymała przy sobie. Nie chciała, nie mogli teraz jej ulec i być bezwolni. Musiała się jej słuchać. Szare spojrzenie spoczęło na Leonardzie Borgu, a każde słowo jakie wypowiadał dodawało jej animuszu. Srogi reżyser nie przebierał w słowach, często brutalnie wskazywał błędy i oczekiwał ich natychmiastowej poprawy, więc pochwała w jego ustach stanowiła komplement, który chciała usłyszeć każda aktorka. -Dziękuję! - Zawołała uradowana i zaśmiała się głos czując jak cały stres właśnie opada z jej ramion niczym ciężki, przesiąknięty burzową wodą, płaszcz. -To wiele dla mnie znaczy. Kiedy zaczynamy pracę? - Była gotowa rzucić się w wir prób wyciskających siódme poty choćby dziś, choć miała świadomość, że przecież to tak nie działa. -Czy znana jest reszta obsady? - Możliwe, że nie, ale i tak musiała o to zapytać. Ulga i radość mieszały się ze sobą tworząc kombinację, która rozsadzała jej serce. A to biło bardzo głośno i mocno, rozbijało się o kraty żeber.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Prorok
Re: 02.04.2001 – Gabinet dyrektora – V. Holmsen & Prorok Sob 19 Sie - 7:34
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Entuzjazm, który udzielał się pannie Holmsen, był również zauważalny w oczach dyrektora i reżysera. Wszyscy byli wyraźnie podekscytowani oraz świadomi oczekujących ich wyzwań. Po nieudanej inwestycji Nationaltheatret miał przejść dużą przebudowę w zakresie swojego funkcjonowania oraz wypromowania zajmowanej pozycji na mapie kulturowych przystanków świata magicznego.
- Pierwsze próby odbędą się jeszcze w najbliższym czasie - zapewnił Leonard Borg, nakreślając niedługo później daty zamieszczone w pierwszej połowie kwietnia. Prace miały być intensywne, ale równie owocne, zapewniające należny profesjonalizm.
- Zależy nam, aby ta premiera pozostała na długo w pamięci galdrów. Co więcej, sam jarl Ahlströmów ma nas zaszczycić swoją obecnością - dodał wkrótce reżyser. Obecność jarla była zawsze dużym wydarzeniem; głowy klanów, piastujące miejsca w Radzie, mające bezpośrednie wpływy na zarządzie polityką zjednoczonej Europy Północnej, budziły powszechny respekt. Sytuacja stawała się znacznie bardziej podniosła, gdy dotyczyła rodziny jednych z najsłynniejszch artystów, których pasja do sztuki przejawiała się w każdym pokoleniu. Mikael Ahlström był człowiekiem obeznanym z grą aktorską oraz komponowaną oprawą muzyczną do spektaklów. Wszyscy wychodzili z założenia, że wszelkie niedociągnięcia nie umknęłyby jego czujnemu oku.
- Pojawi się dużo nowych twarzy. Rola Völunda przypadnie Venselowi Hjortsbergowi, który dotychczas występował jako członek kameralnej, wędrownej trupy - dodał Borg. - Ostatnio występowali w Sztokholmie. Może zetknęła się pani z nimi w przeszłości? - dopytał z lekkim uśmiechem.
Hjalmar Ahlström przez dłuższą chwilę wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, jednak cierpliwie czekał na swoją kolej. Zaplanowana premiera był jednym, jednak odrębną kwestią pozostawało sama ścisła relacja z Nationaltheatret. Wolał uniknąć niepewnych, wahających się osób i ograniczyć ryzyko porażki do niezbędnego minimum.
- Mamy nadzieję, że jest pani zainteresowana bardziej długoterminową współpracą? Poszukujemy aktorów, którzy będą skłonni na stałe związać się z naszym teatrem - nie omieszkał dopytać, wpatrując się uważnie w twarz kobiety.
- Pierwsze próby odbędą się jeszcze w najbliższym czasie - zapewnił Leonard Borg, nakreślając niedługo później daty zamieszczone w pierwszej połowie kwietnia. Prace miały być intensywne, ale równie owocne, zapewniające należny profesjonalizm.
- Zależy nam, aby ta premiera pozostała na długo w pamięci galdrów. Co więcej, sam jarl Ahlströmów ma nas zaszczycić swoją obecnością - dodał wkrótce reżyser. Obecność jarla była zawsze dużym wydarzeniem; głowy klanów, piastujące miejsca w Radzie, mające bezpośrednie wpływy na zarządzie polityką zjednoczonej Europy Północnej, budziły powszechny respekt. Sytuacja stawała się znacznie bardziej podniosła, gdy dotyczyła rodziny jednych z najsłynniejszch artystów, których pasja do sztuki przejawiała się w każdym pokoleniu. Mikael Ahlström był człowiekiem obeznanym z grą aktorską oraz komponowaną oprawą muzyczną do spektaklów. Wszyscy wychodzili z założenia, że wszelkie niedociągnięcia nie umknęłyby jego czujnemu oku.
- Pojawi się dużo nowych twarzy. Rola Völunda przypadnie Venselowi Hjortsbergowi, który dotychczas występował jako członek kameralnej, wędrownej trupy - dodał Borg. - Ostatnio występowali w Sztokholmie. Może zetknęła się pani z nimi w przeszłości? - dopytał z lekkim uśmiechem.
Hjalmar Ahlström przez dłuższą chwilę wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, jednak cierpliwie czekał na swoją kolej. Zaplanowana premiera był jednym, jednak odrębną kwestią pozostawało sama ścisła relacja z Nationaltheatret. Wolał uniknąć niepewnych, wahających się osób i ograniczyć ryzyko porażki do niezbędnego minimum.
- Mamy nadzieję, że jest pani zainteresowana bardziej długoterminową współpracą? Poszukujemy aktorów, którzy będą skłonni na stałe związać się z naszym teatrem - nie omieszkał dopytać, wpatrując się uważnie w twarz kobiety.
Villemo Holmsen
Re: 02.04.2001 – Gabinet dyrektora – V. Holmsen & Prorok Pon 21 Sie - 13:16
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Ekscytacja sięgała zenitu, wypełniała klatkę piersiową niczym wielki, nadmuchany balon, który ledwo się mieścił. Myślała, że pęknie. Od bardzo dawna nie czuła się tak szczęśliwa jak w tej chwili. Jeszcze rok temu nawet nie marzyła o tym, aby móc znów wrócić do teatru, sądząc, że złapała bogów za nogi pracując w galerii. Poprzednie życie było przeszłością, słodkimi wspomnieniami. Teraz mogła zacząć wszystko od nowa.
-Nie mam żadnych innych zobowiązań, więc jestem dostępna. - Zapewniła obydwu mężczyzn panując nad swoim głosem, aby jego melodyczne brzmienie nie osiadło w ich umysłach. Obecność jarlów tylko świadczyła o tym, że dyrektor teatru nie ma zamiaru sięgać po półśrodki. Teatr ostatnio przechodził cięższy okres, wiedziała, że stał trochę zaniedbany i zapomniany, ale w końcu świat sztuki się o niego upomniał. Jeżeli mogła przyczynić się do jego odrodzenia, to tym bardziej chciała dać z siebie wszystko. Nowe twarze, oznaczało realne odrodzenie, jak feniks z popiołów, co akurat było bardzo mądrym posunięciem. Najwidoczniej mężczyźnie chcieli swoimi działaniami dać jasny sygnał do społeczności galdrów, kreować teatr na nowo. Tym samym dawali szansę młodym, nieznanym aktorom, którzy mieli teraz możliwość wybicia się i zaistnienia na scenie.
-Nie miałam okazji, ale teraz chętnie zapoznam się z ich repertuarem. - Zanotowała w pamięci imię swojego partnera scenicznego. Na tyle na ile miała możliwości postanowił go prześwietlić. Bo choć nie pracowała już dla Olafa to znajomości i dojścia pozostały. Nie wszystkie, ale część. Miała zamiar teraz z nich skorzystać. Dostrzegła poruszenie na twarzy dyrektora, już od paru minut miał minę jakby coś go dręczyło lub wybitnie zaprzątało głowę. Skupiła na nim szarość tęczówek wyczekując pytania jakie wręcz pchało się na światło dzienne.
-Ależ oczywiście. - Odpowiedziała bez wahania w głosie i uśmiechnęła się do galdra ciepło. -Jak wspomniałam wcześniej, nie mam żadnych innych zobowiązań. Jeżeli jest możliwość stałej współpracy, to macie panowie przed sobą właściwą osobę. - Czy można było otrzymać aż taki uśmiech losu? Czy Norny szykowały jej gorzką pigułkę, która miała połknąć z czasem? Nie pierwszy raz doświadczyła tego, że natura zawsze dążyła do równowagi. Liczyła jednak, że tym razem los będzie dla niej bardziej łaskawy i nie odbierze zbyt szybko tego co właśnie podarował. -Czy planuje pan klasyczną sztukę, czy z elementami muzyczno - wokalnymi? - Zagadnęła jeszcze Borga ciekawa czy zdradzi jej swoją wizję, czy może będzie trzymał ją kurczowo w tajemnicy, aż do pierwszych prób.
-Nie mam żadnych innych zobowiązań, więc jestem dostępna. - Zapewniła obydwu mężczyzn panując nad swoim głosem, aby jego melodyczne brzmienie nie osiadło w ich umysłach. Obecność jarlów tylko świadczyła o tym, że dyrektor teatru nie ma zamiaru sięgać po półśrodki. Teatr ostatnio przechodził cięższy okres, wiedziała, że stał trochę zaniedbany i zapomniany, ale w końcu świat sztuki się o niego upomniał. Jeżeli mogła przyczynić się do jego odrodzenia, to tym bardziej chciała dać z siebie wszystko. Nowe twarze, oznaczało realne odrodzenie, jak feniks z popiołów, co akurat było bardzo mądrym posunięciem. Najwidoczniej mężczyźnie chcieli swoimi działaniami dać jasny sygnał do społeczności galdrów, kreować teatr na nowo. Tym samym dawali szansę młodym, nieznanym aktorom, którzy mieli teraz możliwość wybicia się i zaistnienia na scenie.
-Nie miałam okazji, ale teraz chętnie zapoznam się z ich repertuarem. - Zanotowała w pamięci imię swojego partnera scenicznego. Na tyle na ile miała możliwości postanowił go prześwietlić. Bo choć nie pracowała już dla Olafa to znajomości i dojścia pozostały. Nie wszystkie, ale część. Miała zamiar teraz z nich skorzystać. Dostrzegła poruszenie na twarzy dyrektora, już od paru minut miał minę jakby coś go dręczyło lub wybitnie zaprzątało głowę. Skupiła na nim szarość tęczówek wyczekując pytania jakie wręcz pchało się na światło dzienne.
-Ależ oczywiście. - Odpowiedziała bez wahania w głosie i uśmiechnęła się do galdra ciepło. -Jak wspomniałam wcześniej, nie mam żadnych innych zobowiązań. Jeżeli jest możliwość stałej współpracy, to macie panowie przed sobą właściwą osobę. - Czy można było otrzymać aż taki uśmiech losu? Czy Norny szykowały jej gorzką pigułkę, która miała połknąć z czasem? Nie pierwszy raz doświadczyła tego, że natura zawsze dążyła do równowagi. Liczyła jednak, że tym razem los będzie dla niej bardziej łaskawy i nie odbierze zbyt szybko tego co właśnie podarował. -Czy planuje pan klasyczną sztukę, czy z elementami muzyczno - wokalnymi? - Zagadnęła jeszcze Borga ciekawa czy zdradzi jej swoją wizję, czy może będzie trzymał ją kurczowo w tajemnicy, aż do pierwszych prób.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Prorok
Re: 02.04.2001 – Gabinet dyrektora – V. Holmsen & Prorok Nie 24 Wrz - 18:07
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Mówiło się, że ambicje są bronią obosieczną - tak samo jak nieustannie działają motywująco, tak samo też mogą zgubić - Hjalmar Ahlström mimo tego uważał, że w aktualnej sytuacji należy być przepełnionym do coraz bardziej nieskazitelnej doskonałości. Ambicje kierowały nim od początku, kiedy po zaniechanej inwestycji postanowił wykorzystać swoją pozycję i przejąć posadę dyrektora Nationaltheatret. Ambicje również sprawiały, że nigdy nie stronił od wygodnego, pozbawionego obowiązków życia na które mógł liczyć jako spadkobierca jednej z najbardziej wpływowych rodzin, żyjąc w cieniu jarla i podejmując się możliwie najmniejszego wysiłku; i wreszcie, ambicje poprowadziły go w stronę wdrażanych coraz to silniej na terytorium rzeczywistości marzeń o nadaniu miejscu jeszcze wspanialszej pozycji na kulturowej mapie magicznej Europy Północnej. Cieszył się, że obdarzono go na tyle dużym kredytem zaufania i nie miał zamiaru zawieść swoich krewnych, jak również artystów i miłośników szeroko pojętej sztuki.
- Przyznaję, że niezwykle cieszą mnie pani słowa - powiedział bez wahania dyrektor. Nie wstydził się okazywać zaangażowania, wiedział co więcej że jest istotne w podtrzymaniu relacji i nakreśleniu, że każdy z nich rozpatruje ją jak najbardziej poważnie. Podjął decyzję, że chce rozpocząć stałą współpracę i dopilnować, aby panna Holmsen w razie dalszych sukcesów została jedną z rozpoznawalnych twarzy ich teatru. Odrzucił wiele kandydatur, kierując się swoimi umiejętnościami, doświadczeniem i intuicją w wyborze najlepszych uczestników; ufał w tym przede wszystkim Borgowi, słynącemu ponadto ze swojej wybredności oraz zmysłowi pozwalającymi wyszukiwać intrygujące talenty.
- Moją misją jest wierne przedstawienie oryginału z nowoczesnym podejściem. Chcę, aby dzięki temu ta historia stała się jeszcze bardziej autentyczna dla współczesnego odbiorcy. Autorką ilustracji muzycznych będzie Heidi Ahlström, której dzieł można było posłuchać choćby podczas Vekkelse - przedstawił wszystko reżyser. To właśnie między innymi ona, razem ze śniącymi, zajęła się aranżacją przedstawienia jednego z najbardziej rozpoznawalnych, niemagicznych dramaturgów. Nazwisko Ahlström miało pojawiać się wielokrotnie na językach w przypadku Nationaltheatret; nie tylko ze względu na rodzinne konotacje, co również przez wzgląd na liczne, obecne w klanie osoby zajmujące się z powodzeniem sztuką i odnoszące w jej dziedzinach znane nawet poza granicami sukcesy.
- Co do samego śpiewu… On również, w pani przypadku, wywarł na nas duże wrażenie podczas przesłuchania. Trenuje pani profesjonalnie? - dopytał sam z ciekawością. O ile sam śpiew był jedną z istotnych umiejętności, o tyle w przypadku Holmsen przerastał on wszelkie, możliwe oczekiwania; żaden ze zgromadzonych mimo tego nie wiedział, że wiązało się to również z samym pochodzeniem Villemo, w której żyłach płynęła też krew odmiennych, magicznych istot.
- Przyznaję, że niezwykle cieszą mnie pani słowa - powiedział bez wahania dyrektor. Nie wstydził się okazywać zaangażowania, wiedział co więcej że jest istotne w podtrzymaniu relacji i nakreśleniu, że każdy z nich rozpatruje ją jak najbardziej poważnie. Podjął decyzję, że chce rozpocząć stałą współpracę i dopilnować, aby panna Holmsen w razie dalszych sukcesów została jedną z rozpoznawalnych twarzy ich teatru. Odrzucił wiele kandydatur, kierując się swoimi umiejętnościami, doświadczeniem i intuicją w wyborze najlepszych uczestników; ufał w tym przede wszystkim Borgowi, słynącemu ponadto ze swojej wybredności oraz zmysłowi pozwalającymi wyszukiwać intrygujące talenty.
- Moją misją jest wierne przedstawienie oryginału z nowoczesnym podejściem. Chcę, aby dzięki temu ta historia stała się jeszcze bardziej autentyczna dla współczesnego odbiorcy. Autorką ilustracji muzycznych będzie Heidi Ahlström, której dzieł można było posłuchać choćby podczas Vekkelse - przedstawił wszystko reżyser. To właśnie między innymi ona, razem ze śniącymi, zajęła się aranżacją przedstawienia jednego z najbardziej rozpoznawalnych, niemagicznych dramaturgów. Nazwisko Ahlström miało pojawiać się wielokrotnie na językach w przypadku Nationaltheatret; nie tylko ze względu na rodzinne konotacje, co również przez wzgląd na liczne, obecne w klanie osoby zajmujące się z powodzeniem sztuką i odnoszące w jej dziedzinach znane nawet poza granicami sukcesy.
- Co do samego śpiewu… On również, w pani przypadku, wywarł na nas duże wrażenie podczas przesłuchania. Trenuje pani profesjonalnie? - dopytał sam z ciekawością. O ile sam śpiew był jedną z istotnych umiejętności, o tyle w przypadku Holmsen przerastał on wszelkie, możliwe oczekiwania; żaden ze zgromadzonych mimo tego nie wiedział, że wiązało się to również z samym pochodzeniem Villemo, w której żyłach płynęła też krew odmiennych, magicznych istot.
Villemo Holmsen
Re: 02.04.2001 – Gabinet dyrektora – V. Holmsen & Prorok Sro 4 Paź - 12:56
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Bywały dni kiedy śmiała się, że jej życie przypominało scenariusz spektaklu. Dramat mieszał się z komedią, istny kolaż kolorów życia, a pikanterii dodawało jej pochodzenie i to kim była. Nie miała zamiaru jednak uciekać, nie chciała już się chować i oglądać przez ramię. Nawet jeżeli miała zapłaci za to cenę wysoką, to się na nią godziła. Mężczyźni, nie zwodzili jej, nie udawali czegoś czego nie ma, potrafiła to wyczuć. Pracując w galerii, wyciągając z klientów największe sekrety za pomocą jednego spojrzenia, kieliszka podanego w smukłych palcach, potrafiła w oka mgnieniu wyczuć czy kłamie.
-Jestem zaszczycona - posłała dyrektorowi czarujący uśmiech, wiedząc, że to z nim będzie przez jakiś czas prowadzić wiele rozmów, to on będzie stanowił o jej istnieniu oraz karierze. Nie chciała go traktować jak jednego ze swoich klientów, ale nadal pozostawał mężczyzną. Miała nad nim władzę, sama ta świadomość upajała ją. Musiała wziąć głębszy oddech, aby aura niczym wesoły źrebak nie zaczęła atakować jego umysłu. Pochodzenie musiała na razie schować głęboko. To jedno słowo, niksa, mogło zmienić wiele. Mogło zaprzepaścić wszystko. Należało ukryć tę jedną cząstkę siebie. Szare spojrzenie przeniosła na Borga, z malinowych warg nie schodził uprzejmy uśmiech, w pełni skupiona na jego słowach wykazywała się zaangażowaniem jakiego od niej oczekwali od pierwszych sekund tego spotkania. -Miałam przyjemność słyszeć jej utwory, tym bardziej jestem zaintrygowana, pana wizją. - Zauważyła bez fałszywego pochlebstwa, ponieważ wszelkie aranżacje zawsze były wyzwaniem. Zwolennicy klasycznej historii nigdy nie byli zachwyceni uwspółcześnieniem danego utworu, a ci którzy chcieli patrzeć tylko w przyszłość, zarzucali takim dziejom, że nadal są zbyt zachowawcze. -Będę monotematyczna, ale jednak intryguje mnie jak dokładnie pan widzi moją postać. - Czego oczekiwał? Spolegliwości i kobiecości w każdym geście, czy może niezłomności i hartu ducha, a może oczekiwał mieszanki tych dwóch kombinacji?-Czy może pozwoli mi pan na odrobinę własnej interpretacji? - Miękkie samogłoski okraszone cieniem aury osiadły w pomieszczeniu niczym niewidzialny welon. Zaś pytanie jakie nad nią zawisło sprawiło, że na chwilę się zawahała. Serce zadrżało w niepewności i obawie, że jeden fałszywy krok i całe marzenie pryśnie nim w pełni się ziści. Moi rodzice byli muzykami w teatrze w Baerum, nim doszczętnie spłonęło. Moja matka miała piękny głos. I bardzo dbała o moje umiejętności. W trakcie w pracy w galerii, dbałam o to, aby nigdy nie zapomnieć jej nauk. - Nie było to całkowite kłamstwo, nosiło w sobie wiele prawdy, przez co o wiele łatwiej było przemilczeć pewne kwestie.-Mam nadzieję, że pod czujnym okiem tak znamienitych znawców będe mogła stać się jeszcze lepszą.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Prorok
Re: 02.04.2001 – Gabinet dyrektora – V. Holmsen & Prorok Sro 4 Paź - 17:59
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Ich nieświadomość mogła być kluczem do sukcesu - zarówno dyrektor teatru jak i reżyser przedstawienia nie znali szczegółów z życia panny Holmsen, nie mieli najmniejszego pojęcia na temat kaskady nieszczęść, które zdołały dosięgnąć ją na przestrzeni lat wciąż młodego życia. Stając u progów potencjalnej kariery, musiała zachowywać ostrożność i nie pokładać nadmiernej ufności w obecnych dookoła ludziach; wiedziała, że jej odmienność może stać się przyczyną licznych kontrowersji i zamienić początkowo odczuwaną fascynację na niechęć i zagnieżdżony dystans. Chór Wyzwolonych nie cichnął na wstęgach ulic, wrogie hasła łypały z rozwieszonych plakatów chcąc nadal wzbudzić odrazę w każdym idącym nieopodal przechodniu, nakłonić do zmian poglądów na znacznie bardziej radykalne.
- Nie tyle pozwolę, co będę jej wręcz wymagał - głos Borga był przepełniony pewnością siebie, choć równocześnie gładki i serdeczny. Zdaniem niektórych swoich przeciwników reżyser oczekiwał niemożliwego; sam jednak uważał, że ma za zadanie dopilnować spójności wizji i pomagać aktorom w lepszym zrozumieniu postaci. Nie miał w zwyczaju kierować nimi na ślepo, niczym marionetkami zawieszonymi bezwładnie na napinanych sznurkach.
- Wybrałem panią dlatego, że to właśnie pani występ podczas przesłuchania najbardziej do mnie przemówił - przypomniał, a jego komplement był prosty, nieprzesadzony i co za tym idzie najzupełniej szczery. Sam fakt bycia pod wrażeniem podczas doboru obsady, nie przymykał zupełnie jego oczu, nadal był czujny i ambitny, wiedząc, że premiera stanie się wyjątkowym wydarzeniem goszczącym i skupiającym wiele osobistości.
- Jeśli nurtuje panią określona wizja lub chce się pani podzielić ze mną przemyśleniami na temat odgrywanej bohaterki, natychmiast zamieniam się w słuch - zachęcił kobietę do dyskusji. Nie spieszył się, mogli spędzić czas na rozmowie, zwłaszcza, że nie odbiegała w żaden sposób od ich głównych zainteresowań oraz wspólnego celu, jaki bezustannie im przyświecał. Nawet, jeśli niektórzy nazywali Borga despotą, byli w znaczącym błędzie; był jedynie bezpośredni w kontakcie i nie wstydził się wygłosić na głos uzasadnionej w jego odczuciu krytyki.
- Przykro nam z powodu pani straty - dodał również dyrektor - ale równocześnie cieszymy się, że będzie miała pani szansę ponownie się rozwijać. Z tego co usłyszałem, w galerii pracowała pani jako kustoszka, prawda? - dopytał się z niepewnością w głosie. Podobnych informacji udzieliły mu zaznajomione osoby, goszczące w galerii Wahlberga na rozmaitych wernisażach i przyglądające się zawieszonym, bogatym zbiorom obrazów. Wiedza, że mimo odmiennego charakteru zawodu kobieta pielęgnowała w sobie dalej pozostałe pasje i umiejętności, imponowała mu - zupełnie tak, jakby czuła, że prędzej czy później wróci na dawną ścieżkę, o której zawsze marzyła.
- Nie tyle pozwolę, co będę jej wręcz wymagał - głos Borga był przepełniony pewnością siebie, choć równocześnie gładki i serdeczny. Zdaniem niektórych swoich przeciwników reżyser oczekiwał niemożliwego; sam jednak uważał, że ma za zadanie dopilnować spójności wizji i pomagać aktorom w lepszym zrozumieniu postaci. Nie miał w zwyczaju kierować nimi na ślepo, niczym marionetkami zawieszonymi bezwładnie na napinanych sznurkach.
- Wybrałem panią dlatego, że to właśnie pani występ podczas przesłuchania najbardziej do mnie przemówił - przypomniał, a jego komplement był prosty, nieprzesadzony i co za tym idzie najzupełniej szczery. Sam fakt bycia pod wrażeniem podczas doboru obsady, nie przymykał zupełnie jego oczu, nadal był czujny i ambitny, wiedząc, że premiera stanie się wyjątkowym wydarzeniem goszczącym i skupiającym wiele osobistości.
- Jeśli nurtuje panią określona wizja lub chce się pani podzielić ze mną przemyśleniami na temat odgrywanej bohaterki, natychmiast zamieniam się w słuch - zachęcił kobietę do dyskusji. Nie spieszył się, mogli spędzić czas na rozmowie, zwłaszcza, że nie odbiegała w żaden sposób od ich głównych zainteresowań oraz wspólnego celu, jaki bezustannie im przyświecał. Nawet, jeśli niektórzy nazywali Borga despotą, byli w znaczącym błędzie; był jedynie bezpośredni w kontakcie i nie wstydził się wygłosić na głos uzasadnionej w jego odczuciu krytyki.
- Przykro nam z powodu pani straty - dodał również dyrektor - ale równocześnie cieszymy się, że będzie miała pani szansę ponownie się rozwijać. Z tego co usłyszałem, w galerii pracowała pani jako kustoszka, prawda? - dopytał się z niepewnością w głosie. Podobnych informacji udzieliły mu zaznajomione osoby, goszczące w galerii Wahlberga na rozmaitych wernisażach i przyglądające się zawieszonym, bogatym zbiorom obrazów. Wiedza, że mimo odmiennego charakteru zawodu kobieta pielęgnowała w sobie dalej pozostałe pasje i umiejętności, imponowała mu - zupełnie tak, jakby czuła, że prędzej czy później wróci na dawną ścieżkę, o której zawsze marzyła.
Villemo Holmsen
Re: 02.04.2001 – Gabinet dyrektora – V. Holmsen & Prorok Pią 6 Paź - 20:57
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Podjęcie się pracy w teatrze było wyzwaniem, decyzją, która będzie miała wpływ na kolejne jej dni. Jednak teraz się nie bała, znała swoją siłę, wiedziała, że posiada moc i umiejętności, które mogły pomóc w życiu. Wcześniej żyła w przeświadczeniu, że sama nie da sobie rady, że jest zależna i jedynie pomoc Olafa mogła dać jej wolność, oszukaną i złudną ale jednak wolność gdzie może być sobą. Jednak nigdy nie była. Stała się marzeniem sennym, pragnieniem niebezpiecznym i skrytym w ciemności zakamarków ludzkich umysłów. Przybierając maski, wcielając się w liczne role kochanek była wszystkim. Uległością, pasją, pożądaniem, zemstą i niewolnicą. Była wszystkim czego pragnęli. Nigdy nie stała się swoim marzeniem. Paradoksalnie spotkanie wroga sprawiło, że zaczęła odrzucać kajdany zniewolenia. Ciężkie łańcuchy splatające jej ciało zniknęły wraz ze zdjętą klątwą, gdy zrozumiała, że nigdy nie pozna smaku wolności.
-Ogromnie mnie to cieszy, ponieważ jestem przekonana, że moment, w którym aktor zrozumie postać w jaką się wciela, to chwila kiedy najlepiej ją odda. Stanie się ona wiarygodna. - Uśmiechnęła się z zadowoleniem do reżysera. Otwartość mężczyzn na dalszą rozmowę, chęć wysłuchania tego co sądzi oraz myśli o bohaterce utworu sprawiło, że serce zabiło mocniej. Poczuła przyspieszone tętno, czuła jak słowa same się formują nim zdąży je ułożyć w głowie. -Za każdym razem wydaje mi się, że pokazują ją zbyt delikatną, zbyt uległą i poddaną mężowi. A przecież gdyby tak było, nie pokonałaby morza ani gór, żeby go odnaleźć. Nie zmierzyła się z dziką naturą, nie przełamała wszystkich swoich słabości. - Szare spojrzenie wodziło od jednego mężczyzny do drugiego. -A jednak, w momencie kiedy odnajduje męża, pada mu do nóg i poddaje się jego woli niczym służka. Jakby wszystko co do tej pory osiągnęła, nie miało znaczenia. - Pamiętała pewien spektakl, w którym bohaterka ta była silna i jednocześnie uległa, odważna i niewinna niczym przebiśnieg w pierwszych dniach wiosny. Połączenie, które słyszała wiele razy w ciemnych pokojach galerii, w miękkich jedwabiach łóżek. Miała być dominująca i niewinna jednocześnie, miała uwodzić i być nieśmiałą w tym samym czasie. -Widzę ją jako kobietę dumną, ale nie brawurową. Zapartą, ale nie głupio upartą. Mądrą, ale nie naiwną. - Wymieniała cechy jakie chciała pokazać. Bohaterka w innej odsłonie niż do tej pory widzieli.
-Dziękuję. - Posłała reżyserowi pełen wdzięczności uśmiech. -Zgadza się, pracowałam jako kustosz. Miałam okazję rozmawiać z wieloma artystami. Bardzo dużo się nauczyłam, a pan Wahlberg umożliwiał mi mój rozwój, zarówno w zakresie śpiewu jak i tańca. - Cóż, nawet jeżeli czyniła to dla klienta, to nie zmienia faktu, że za każdym razem korzystała z tych właśnie umiejętności.
-Ogromnie mnie to cieszy, ponieważ jestem przekonana, że moment, w którym aktor zrozumie postać w jaką się wciela, to chwila kiedy najlepiej ją odda. Stanie się ona wiarygodna. - Uśmiechnęła się z zadowoleniem do reżysera. Otwartość mężczyzn na dalszą rozmowę, chęć wysłuchania tego co sądzi oraz myśli o bohaterce utworu sprawiło, że serce zabiło mocniej. Poczuła przyspieszone tętno, czuła jak słowa same się formują nim zdąży je ułożyć w głowie. -Za każdym razem wydaje mi się, że pokazują ją zbyt delikatną, zbyt uległą i poddaną mężowi. A przecież gdyby tak było, nie pokonałaby morza ani gór, żeby go odnaleźć. Nie zmierzyła się z dziką naturą, nie przełamała wszystkich swoich słabości. - Szare spojrzenie wodziło od jednego mężczyzny do drugiego. -A jednak, w momencie kiedy odnajduje męża, pada mu do nóg i poddaje się jego woli niczym służka. Jakby wszystko co do tej pory osiągnęła, nie miało znaczenia. - Pamiętała pewien spektakl, w którym bohaterka ta była silna i jednocześnie uległa, odważna i niewinna niczym przebiśnieg w pierwszych dniach wiosny. Połączenie, które słyszała wiele razy w ciemnych pokojach galerii, w miękkich jedwabiach łóżek. Miała być dominująca i niewinna jednocześnie, miała uwodzić i być nieśmiałą w tym samym czasie. -Widzę ją jako kobietę dumną, ale nie brawurową. Zapartą, ale nie głupio upartą. Mądrą, ale nie naiwną. - Wymieniała cechy jakie chciała pokazać. Bohaterka w innej odsłonie niż do tej pory widzieli.
-Dziękuję. - Posłała reżyserowi pełen wdzięczności uśmiech. -Zgadza się, pracowałam jako kustosz. Miałam okazję rozmawiać z wieloma artystami. Bardzo dużo się nauczyłam, a pan Wahlberg umożliwiał mi mój rozwój, zarówno w zakresie śpiewu jak i tańca. - Cóż, nawet jeżeli czyniła to dla klienta, to nie zmienia faktu, że za każdym razem korzystała z tych właśnie umiejętności.
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach
Prorok
Re: 02.04.2001 – Gabinet dyrektora – V. Holmsen & Prorok Pią 13 Paź - 12:43
ProrokKonta specjalne
Prorok
Prorok
Gif :
Grupa : konto specjalne
Reżyser Leonard Borg miał wielokrotnie poczucie, że przedstawianie kobiet w sztuce budziło w obecnych czasach wiele nagromadzonych kontrowersji. Podobnie jak Ahlströmowie preferował bardziej liberalne podejście próbujące nadawać obydwu płciom równą autonomię. W o wiele gorszej sytuacji znajdowały się przedstawicielki konserwatywnych rodzin, wcześnie oraz nierzadko pod przymusem wydawane za mąż, przygotowane do skupienia się na roli wyłącznie żon oraz matek żyjących posłusznie w cieniu. Nie oznaczało to, że w przypadku innych klanów rezygnowano z aranżowanych małżeństw, niemniej bez wątpienia bardziej brano pod uwagę głosy i opinie przyszłych narzeczonych.
- Zrobiła wszystko, żeby być ze swoim ukochanym. Stawiała opór rozlicznym niebezpieczeństwom, aby móc się z nim zobaczyć. Jednego możemy być absolutnie pewni - powiedział - to był jej świadomy wybór - był jej świadomym wyborem, ponieważ sama zdecydowała się na podobną podróż, sama postanowiła przezwyciężyć szeregi swoich obaw a także pozostałych słabości. Nie mogli jej oceniać, zwłaszcza, że oboje mieli wiedzę na temat wpływu epoki na całokształt dzieła. Współczesne sztuki potrafiły reprezentować bardziej nowoczesne podejście, chociaż i wtedy musiały liczyć się z dezaprobatą zwolenników tradycji, którzy nadal, pomimo powolnego upadku, dzierżyli władzę nad galdryjskim społeczeństwem Europy Północnej.
- Nigdy nie podzielałem zamknięcia się w pojedynczej dziedzinie sztuki - wyznał dyrektor; o prawdziwości jego stwierdzenia mogły świadczyć mnogie, zawieszone wokół obrazy i rzeźby. - Cieszy mnie, że Olaf Wahlberg umożliwiał pani rozwój. Praca w galerii sztuki musiała być dla pani ciekawym doświadczeniem - dodał. Obcowanie z malarstwem było równie intrygujące; samo aktorstwo było zresztą połączeniem wielu dziedzin, między innymi sztuki teatralne stawały się nierozłączne z oprawą wizualną i muzyczną. Na sukces przedstawienia pracował zespół, którego często nie było widać na podwyższeniu sceny, a który był niezwykle kluczowy, aby osiągnąć sukces.
- Dziękujemy pani za rozmowę. Już wkrótce zobaczymy się na próbach - zakończył sam Borg z ewidentną, udzielającym mu się radością. Wszelkie, ewentualne obawy reżysera zdołały zostać rozwiane, chociaż nie oznaczało to, że miał zamiar obniżyć swoje wymagania podczas ćwiczeń do spektaklu, wręcz przeciwnie, był przekonany, że panną Holmsen stać na naprawdę dużo i należy jej pomóc oszlifować naturalny talent i warsztat, nad którym pracowała, a którego nie mogła dotąd tak prawdziwie rozwinąć.
- Zrobiła wszystko, żeby być ze swoim ukochanym. Stawiała opór rozlicznym niebezpieczeństwom, aby móc się z nim zobaczyć. Jednego możemy być absolutnie pewni - powiedział - to był jej świadomy wybór - był jej świadomym wyborem, ponieważ sama zdecydowała się na podobną podróż, sama postanowiła przezwyciężyć szeregi swoich obaw a także pozostałych słabości. Nie mogli jej oceniać, zwłaszcza, że oboje mieli wiedzę na temat wpływu epoki na całokształt dzieła. Współczesne sztuki potrafiły reprezentować bardziej nowoczesne podejście, chociaż i wtedy musiały liczyć się z dezaprobatą zwolenników tradycji, którzy nadal, pomimo powolnego upadku, dzierżyli władzę nad galdryjskim społeczeństwem Europy Północnej.
- Nigdy nie podzielałem zamknięcia się w pojedynczej dziedzinie sztuki - wyznał dyrektor; o prawdziwości jego stwierdzenia mogły świadczyć mnogie, zawieszone wokół obrazy i rzeźby. - Cieszy mnie, że Olaf Wahlberg umożliwiał pani rozwój. Praca w galerii sztuki musiała być dla pani ciekawym doświadczeniem - dodał. Obcowanie z malarstwem było równie intrygujące; samo aktorstwo było zresztą połączeniem wielu dziedzin, między innymi sztuki teatralne stawały się nierozłączne z oprawą wizualną i muzyczną. Na sukces przedstawienia pracował zespół, którego często nie było widać na podwyższeniu sceny, a który był niezwykle kluczowy, aby osiągnąć sukces.
- Dziękujemy pani za rozmowę. Już wkrótce zobaczymy się na próbach - zakończył sam Borg z ewidentną, udzielającym mu się radością. Wszelkie, ewentualne obawy reżysera zdołały zostać rozwiane, chociaż nie oznaczało to, że miał zamiar obniżyć swoje wymagania podczas ćwiczeń do spektaklu, wręcz przeciwnie, był przekonany, że panną Holmsen stać na naprawdę dużo i należy jej pomóc oszlifować naturalny talent i warsztat, nad którym pracowała, a którego nie mogła dotąd tak prawdziwie rozwinąć.
Villemo Holmsen
02.04.2001 – Gabinet dyrektora – V. Holmsen & Prorok Pon 16 Paź - 21:42
Villemo HolmsenWidzący
Gif :
Grupa : widzący
Miejsce urodzenia : Bærum, Norwegia
Wiek : 23 lata
Stan cywilny : panna
Status majątkowy : przeciętny
Genetyka : niksa
Zawód : aktorka
Wykształcenie : II stopień wtajemniczenia
Totem : łabędź
Atuty : akrobata (I), złotousty (I), śpiew jezior
Statystyki : alchemia: 5 / magia użytkowa: 5 / magia lecznicza: 5 / magia natury: 5 / magia runiczna: 5 / magia zakazana: 0 / magia przemiany: 10 / magia twórcza: 6 / sprawność fizyczna: 15 / charyzma: 30 / wiedza ogólna: 17
Słowa rozbrzmiewały w gabinecie dyrektora, były symfonią, prawdziwym koncertem, który poruszał serce i duszę. Głosy układały się w arię, w spełnienie pięknych marzeń. Powrót do przeszłości, do lat tych szczęśliwych i pełnych słodkiej radości.
Euforia wciąż wypełniała umysł, rozlewała się po umyśle ciepłą nutą nadziei kiedy siedząc słuchała na przemian mężczyzn. Aura ukojona, wręcz drzemała nie wyrywając się, nie dążąc do destrukcji i zniszczenia, nie wołała o zniewolenie, bezwolną poddańczość, gdyż ta nie musiała tutaj trwać.
-Sądzę, że właśnie tę siłę należy pokazać. - Zgodziła się ciepłym głosem. Na wspomnienie Olafa uśmiechnęła się nieznacznie wciąż mając w pamięci jego spojrzenie gdy zmusiła go jednym słowem do poddaństwa. Moment, w którym poznał siłę z jaką igrał, jaką starał się zamknąć w klatce własnych, okrutnych i egoistycznych marzeń. Wzrok, gdy pojął, że nie ma żadnych szans, wzrok, w którym zionął czystą nienawiścią, a ona się upijała niczym w dzikim tańcu. Od tamtego czasu już więcej go nie zobaczyła, choć obawiała się, że będzie szukał zemsty kiedy toksyna wreszcie opuści ciało. -Tak, pan Wahlberg umożliwił mi rozwój na wielu płaszczyznach. - Przyznała, łapiąc się na tym, jak bardzo prawdziwe było to zdanie, choć nie zdradzało niczego. Nie miała interesu w tym, aby dzielić się tajemnicami, które mogły się jeszcze jej przysłużyć. Powoli wstała ze swojego miejsca i żegnając się z galdrami, obiecała, że wyczekuje daty pierwszej próby. Moment kiedy w dłoni będzie ściskać umowę, będzie dniem, który potwierdzi dzisiejsze spotkanie.
Ulica, po opuszczeniu budynku, wydawała się jaśniejsza. Pragnęła krzyczeć na cały głos z radości, ale zamiast tego skierowała swoje kroki ku kawiarni, gdzie zakupiła aromatyczną kawę i ciastko do tego. Następnie maszerując przez miasto delektowała się ich smakiem. Musiała napisać listy, do tych, którzy życzyli, a było ich tak niewielu.
Świadomość, że to będą ledwie trzy listy sprawiły, że zatrzymała się na moment.
Trzy osoby, z którymi mogła dzielić tę radość.
Aż trzy.
Pracując dla Olafa nie miała przyjaciół, a znajomości. Ukrywała siebie i to kim jest, nie dzieliła się niczym w swoim życiu wiedząc, że pochodzi ze świata cieni. Skryta za płótnami obrazów żyła w wiecznym kłamstwie.
I choć teraz wyjdzie na scenę, nadal cień kłamstwa będzie podążał za nią, ale za nią.
Nie przed nią.
Villemo i Porok z tematu
Euforia wciąż wypełniała umysł, rozlewała się po umyśle ciepłą nutą nadziei kiedy siedząc słuchała na przemian mężczyzn. Aura ukojona, wręcz drzemała nie wyrywając się, nie dążąc do destrukcji i zniszczenia, nie wołała o zniewolenie, bezwolną poddańczość, gdyż ta nie musiała tutaj trwać.
-Sądzę, że właśnie tę siłę należy pokazać. - Zgodziła się ciepłym głosem. Na wspomnienie Olafa uśmiechnęła się nieznacznie wciąż mając w pamięci jego spojrzenie gdy zmusiła go jednym słowem do poddaństwa. Moment, w którym poznał siłę z jaką igrał, jaką starał się zamknąć w klatce własnych, okrutnych i egoistycznych marzeń. Wzrok, gdy pojął, że nie ma żadnych szans, wzrok, w którym zionął czystą nienawiścią, a ona się upijała niczym w dzikim tańcu. Od tamtego czasu już więcej go nie zobaczyła, choć obawiała się, że będzie szukał zemsty kiedy toksyna wreszcie opuści ciało. -Tak, pan Wahlberg umożliwił mi rozwój na wielu płaszczyznach. - Przyznała, łapiąc się na tym, jak bardzo prawdziwe było to zdanie, choć nie zdradzało niczego. Nie miała interesu w tym, aby dzielić się tajemnicami, które mogły się jeszcze jej przysłużyć. Powoli wstała ze swojego miejsca i żegnając się z galdrami, obiecała, że wyczekuje daty pierwszej próby. Moment kiedy w dłoni będzie ściskać umowę, będzie dniem, który potwierdzi dzisiejsze spotkanie.
Ulica, po opuszczeniu budynku, wydawała się jaśniejsza. Pragnęła krzyczeć na cały głos z radości, ale zamiast tego skierowała swoje kroki ku kawiarni, gdzie zakupiła aromatyczną kawę i ciastko do tego. Następnie maszerując przez miasto delektowała się ich smakiem. Musiała napisać listy, do tych, którzy życzyli, a było ich tak niewielu.
Świadomość, że to będą ledwie trzy listy sprawiły, że zatrzymała się na moment.
Trzy osoby, z którymi mogła dzielić tę radość.
Aż trzy.
Pracując dla Olafa nie miała przyjaciół, a znajomości. Ukrywała siebie i to kim jest, nie dzieliła się niczym w swoim życiu wiedząc, że pochodzi ze świata cieni. Skryta za płótnami obrazów żyła w wiecznym kłamstwie.
I choć teraz wyjdzie na scenę, nadal cień kłamstwa będzie podążał za nią, ale za nią.
Nie przed nią.
Villemo i Porok z tematu
Najsłodsze piosenki Opowiadają o najsmutniejszych myślach